Prolog 1 4 2016

Page 1

„ProLog” 2(2)/2014___________________________________

Nr 1(4)/2016:

Międzyludzkie

1_____www.prologczasopismo.wordpress.com


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

„ProLog. Interdyscyplinarne Czasopismo Humanistyczne” ISSN 2391-498X Nr 1(4)/2016: Międzyludzkie

REDAKTOR NACZELNA: Aleksandra Szwagrzyk REDAKTOR MERYTORYCZNY: dr hab. Paweł Tański REDAKTOR, KOREKTOR: Łukasz Grajewski REDAKTOR JĘZYKOWA (J. ANGIELSKI): Emilia Leszczyńska RECENZENT NUMERU: dr Tomasz Dalasiński KOREKTA: Łukasz Grajewski SKŁAD: zespół redakcyjny Wydawca Koło Lektury Filologiczno-Filozoficznej Instytut Literatury Polskiej UMK Ul. Fosa Staromiejska 3 87-100 Toruń Mail: prolog.czasopismo@gmail.com Adres: www.prologczasopismo.wordpress.com

2_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Spis treści 4

Słowo wstępne

Ar t ykuł y 6

Adrianna Jakóbczyk, Androgyne, sobowtór, Narcyz – obrazowe przedstawienia miłości incestualnej

23

Łukasz Grajewski, W stronę autentyzmu. O opowiadaniu Za krowę Adolfa Dygasińskiego

34

Aleksandra Szwagrzyk, O relacjach (międzyludzkich) w Klawiszewskim i Rózi Adolfa Dygasińskiego

43

Sylwia Papier, Gnój Wojciecha Kuczoka w świetle relacji wewnątrzrodzinnych

53

Agnieszka Stępień, Charakterystyka nadawcy i odbiorcy oraz ich stosunku do graffiti

61

Katarzyna Ostrowska, Komunikacja w Internecie jako językowe novum (na podstawie portalu społecznościowego Facebook)

74

Patryk Petrus, Relatywna sprawiedliwość społeczna Johna Rawlsa

89

Emilia Leszczyńska, Mother and daughter: influences on Del Jordan

Varia 96

Kamila Ślizewska, „Ej wy, ludzie psy, brudna wasza maść”. O polisemantyzacji gier słownych w utworach pochodzących z albumu Jezus Maria Peszek, czyli metajęzyk już rozwiązywany

116

Damian Masłowski, Między dialogiem a monologiem. Sposoby wyrażania lęku w powieści L’Empreinte à Crusoé Patricka Chamoiseau

3

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

125

Maciej Nisztuk, Rzemiosło generatywne – computational design, cyfrowa fabrykacja i rzemiosło

Recenzje 133

Michał Pranke, Rozpoznanie (nie)znanego horyzontu. Paweł Panas, Opisanie świata. Szkice o poezji Marcina Świetlickiego

4_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Słowo wstępne Szanowni Czytelnicy! W Wasze ręce oddajemy interdyscyplinarny numer „Prologu” poświęcony temu, co międzyludzkie. Ten jakże szeroki temat przepracowany został przez autorów na wiele różnych sposobów; numer otwiera interesujący szkic Adrianny Jakóbczyk na temat miłości incestualnej, o relacjach wewnątrzrodzinnych pisze Sylwia Papier (na podstawie powieści Gnój), pojawia się artykuł na temat stosunku nadawcy i odbiorcy graffiti – autorstwa Agnieszki Stępień. Katarzyna Ostrowska opisuje komunikację internetową jako językowe novum. Patryk Petrus omawia natomiast ideę relatywnej sprawiedliwości społecznej. Pojawiają się także dwa szkice (Łukasz Grajewski i Aleksandra Szwagrzyk) dotyczące relacji międzyludzkich w opowiadaniach Adolfa Dygasińskiego. Temat numeru zamyka anglojęzyczny tekst Emilii Leszczyńskiej – dotyczący relacji córka-matka w prozie Alice Munro. Kolejny raz pojawia się również dział Varia – znaleźć można tu rozważania na temat twórczości Marii Peszek (esej Kamili Ślizewskiej), Damian Masłowski pisze o lęku w tekstach Chamoiseau, pojawia się także tekst na temat tzw. rzemiosła generatywnego – autorstwa Macieja Nisztuka. W dziale recenzje znaleźć można pracę Michała Prankego, który omawia tom Pawła Panasa Opisanie świata. Szkice o poezji Marcina Świetlickiego. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy autorom za nadesłane teksty, a czytelnikom życzymy przyjemnej lektury.

Redakcja

5

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Artykuły

6_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Adrianna Jakóbczyk Uniwersytet Warszawski

Androgyne, sobowtór, Narcyz – obrazowe przedstawienia miłości incestualnej Motyw miłości kazirodczej funkcjonował w literaturze od stuleci – można zaryzykować twierdzenie, że od zawsze – jednak XIX i XX wiek przyniosły zasadnicze zmiany w wykorzystaniu tego motywu. Stał się on niejako własnością powszechną i bywał osadzany w niespotykanych dotąd kontekstach. Christina von Braun stwierdza: Incest jako motyw literacki jest czymś nowym – przynajmniej jest nowy, gdy zastosowany w odniesieniu do zwykłych śmiertelników. W starożytnym Egipcie i w mitologii greckiej kazirodztwo pozostawało przywilejem faraonów i bogów. Ale tutaj incest już dłużej nie jest świętością – został zeświecczony. W powieściach i nowelach wieku XIX i XX istnieje wiele przedstawień incestu pojawiającego się zarówno w wysoko rozwiniętych cywilizacjach, jak i w świecie naturalnym1.

Można zadać sobie pytanie, czy zeświecczenie incestu ma związek z przebiegającym również w tych czasach zeświecczeniem życia społecznego, przemianami obyczajów i życia seksualnego oraz odejściem od religijności. Jednak kluczowe pozostaje tak szerokie upowszechnienie motywu, odniesienie go do ludzi wszelkich stanów i kultur. Nie można jednak zapomnieć, o czym autorka nie wspomina, że już w wieku XVIII w przedstawieniach tego tematu pojawiały się postaci bynajmniej nie boskie. Wykorzystując w swej twórczości motyw miłości kazirodczej między bratem a siostrą, autorzy operują kilkoma mitami, Ch. von Braun, „Blutschande”: From the Incest Taboo to the Nuremberg Racial Laws, [w:] Encountering the other(s). Studies in Literature, History and Culture, ed. G. Brinker-Gabler, New York 1995, s. 133 [to i kolejne – tłum. własne]. 1

7

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

które obrazowo przedstawiają parę rodzeństwa-kochanków, a także motywują ich zakazaną relację erotyczną – można tu wyróżnić mity Androgyne i Narcyza oraz ideę sobowtóra. Wybór takich środków wyrazu niesie określone konsekwencje, które będę się starała ukazać. Termin „mit” można interpretować bardzo szeroko, ja jednak używam go w znaczeniu podstawowym, leksykalnym, a nie specyficznym, jak Theodor Adorno czy Roland Barthes. Mity to opowieści wyrażające i organizujące wierzenia danej społeczności – przede wszystkim archaicznej, ale mówi się też o obecności mitów w społeczeństwach nowożytnych. Mity kreują ludzkie wyobrażenie o świecie, mają znaczenie poznawcze i religijne, ale oddziałują też na najbardziej intymne sfery ludzkiego życia – mogą na przykład kształtować sposób przeżywania emocji. Jak inaczej wytłumaczyć powszechne pragnienie doświadczenia namiętnej miłości, która niesie zgubę i zawsze pociąga za sobą wykroczenie przeciw regułom społecznym, jeśli nie głęboko uwewnętrznionym przekonaniem o szczególnej wartości miłosnych uniesień? Jak pisze Denis de Rougemont: „Żaden Europejczyk nigdy nie był Tristanem ani Don Juanem, i nie bardziej w przeszłości niż dziś, lecz bez tych mitów Europejczycy nie byliby tymi, którymi są, nie kochaliby tak, jak kochają”2. 1. Androgyne

Opis postaci składających się z dwóch jednostek, które się wzajemnie uzupełniają, pojawił się na kartach Uczty: Obojnakowa płeć istniała wtedy, a imię jej i postać złożone były z obu pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Dziś jej nie ma, jeszcze tylko w przezwiskach się to imię wala. Otóż cała postać człowieka każdego była krągła, piersi i plecy miała naokoło, miała też cztery ręce i nogi w tej samej ilości, i dwie twarze na okrągłej, walcowatej szyi, twarze zgoła do siebie podobne3.

Platon tłumaczy w ten sposób istnienie namiętności i miłości – uczucia (z reguły zupełnie nielogiczne i niezrozumiałe) łączą dwie osoby, które kiedyś były jednością. Analogiczne obrazowanie występuje również w innych tekstach kultury, choD. de Rougemont, Mity o miłości, przeł. M. Żurowska, Warszawa 2002, s. 20. 3 Platon, Dialogi, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1993, s. 90. 2

8_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

ciażby w Biblii. Już w Księdze Rodzaju można przeczytać: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”4 [Rdz 2, 24]. W tradycji funkcjonują opowieści o dwóch połówkach jabłka, duszach spadających z nieba i dzielących się na pół – mit wcześniejszej jedności połączonych ze sobą uczuciem osób powtarza się w przysłowiach, powiedzeniach i wierzeniach ludowych. Wszystkie je można wywieść z mitu Androgyne. Zagadnieniami bardzo istotnymi dla rozumienia idei androgyna są coincidentia oppositorum, czyli zbieżność przeciwieństw, oraz tajemnica Całości. Zawierają je w sobie istoty boskie, co implikuje, że boskość (a także ostateczna rzeczywistość) jest dla człowieka niepojmowalna, gdyż łączy w sobie to, co ludziom wydaje się niemożliwe do pogodzenia. Androgynia występuje w wielu religiach i mitologiach jako atrybut bogów i postaci mitycznych – androgyn występował często w roli boskiego protoplasty rodzaju ludzkiego, według Kabały pierwszy człowiek, Adam Kadmon, był androgynem. Pokazuje to, że motyw incestu zachował ślady swojej „wysokiej” proweniencji. Według von Braun „romans między bratem a siostrą jest opisywany jako »boska« forma związku między kobietą a mężczyzną – rodzaj relacji możliwej tylko dla »wybranych«”5. Zatem mimo że zwykli śmiertelnicy mogli stać się już literackimi bohaterami zaangażowanymi w kazirodczy związek, motyw ten nadal roztaczał wokół siebie pewnego rodzaju aurę wywyższenia. Obojnak z dialogu Platona to jedna postać o dwóch kompletach kończyn i dwóch twarzach – podobnych do siebie. Któż jest bliższy tego obrazu niż rodzeństwo? Dwie osoby pochodzące od tych samych rodziców, biologicznie i fizycznie podobne, właściwie podobne do siebie tak bardzo, że bardziej już nie można. I jeśli obcy, niespokrewnieni ze sobą ludzie mogą łączyć się w pary, popychani do siebie androgynicznym pociągiem, cóż dopiero powiedzieć o rodzeństwie? Ich związek jest najbliższy i najpełniejszy. Młodopolska twórczość prezentowała dwa rodzaje miłosnych spełnień – przez spirytualistyczną sublimację i ucieczkę od zmysłowości (ten wzór miłości dominował pod względem popularności nad mitem chuci i erotyką hedonistyczną) lub też przez jedność i doskonałą pełnię, łączącą Erosa z sacrum, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań–Warszawa 1971, s. 24. 5 Ch. Von Braun, dz. cyt., s. 133. 4

9

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

a zmysłowość z duchowością. Ten drugi model miłości wyrasta właśnie z mitu Androgyne6. Występowanie motywu jest na tyle częste, że Wojciech Gutowski wyodrębnił trzy jego realizacje – retoryczno-filozoficzną, sakralno-mistyczną i „nadrealistyczną”. Próbę retoryczno-filozoficzną podjął Jerzy Żuławski w Lotosie, sakralno-mistyczną Antoni Szandlerowski w kilku utworach, natomiast „nadrealistyczną” realizował Stanisław Przybyszewski, patron młodopolskich poszukiwaczy mitu Androgyne. Swoje rozważania na temat miłości Przybyszewski zawierał najczęściej w poematach prozą. Odwołania do mitu Androgyne można znaleźć między innymi w Requiem aeternam, Z cyklu Wigilii i Androgyne, a także w powieści De profundis. Jak tytuł wskazuje – to właśnie Androgyne, ostatni poemat Przybyszewskiego, najpełniej realizuje mit ten w twórczości autora7. Z kolei powieść De profundis łączy odniesienia do mitu Androgyne z tematem kazirodczego uczucia między bratem a siostrą, które ciąży ku wampirycznemu pożądaniu i prowadzi rodzeństwo do obłędu i śmierci. Głównemu bohaterowi zostaje objawiona idea Dwój-Jedni i od tego momentu pragnie on zespolić się ze swoją siostrą, gdyż uważa ją za swoje doskonałe dopełnienie. Dążenie do androgynii przegrywa jednak z seksualnością, a próby integracji są nieudane. Jak pisze Gabriela Matuszek: „Doświadczenie seksualności spycha w otchłań chaosu; powrót do utraconego, niewinnego raju dzieciństwa nie jest już możliwy dla człowieka kultury”8. Kazirodczemu aktowi seksualnemu towarzyszą apokaliptyczne wizje, a bohater, który zrozumiał już, że chuć jest dominującą zasadą życia, popełnia samobójstwo9. Por. W. Gutowski, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Kraków 1992, s. 176. 7 G. Matuszek konstatuje: „Androgyne jest niewątpliwie najciekawszym z wszystkich poematów Przybyszewskiego i chyba najbardziej oryginalną poetycką wersją tematu androgyne w europejskiej literaturze, zarówno ze względu na ekspresjonistyczno-eschatologiczną formę, jak i wieloznaczną materię treściową” (Stanisław Przybyszewski – pisarz nowoczesny. Eseje i proza – próba monografii, Kraków 2008, s. 207). Jest to chyba ocena zawyżona, ale poemat Androgyne jest w istocie jedną z najbardziej wyrazistych prób realizacji mitu – uaktywnione zostają zarówno przestrzeń metafizyczna, jak i psychoanalityczna, a androgynia staje się przeżyciem mistycznym, wielkim misterium miłości i śmierci. 8 G. Matuszek, dz. cyt., s. 259. 9 Warto wspomnieć, że ze względu na poruszenie tematu kazirodztwa i odważne sceny seksualne powieść wyszła w nakładzie tylko dwustu egzemplarzy. 6

10_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Również Andrzej Kuśniewicz do opisu kazirodczej miłości wykorzystuje właśnie tak popularny w XIX wieku mit Androgyne. Pokazuje to dobitnie, jak bardzo jego twórczość wyrasta z kultury modernizmu. Kuśniewicz nie tylko akcję swych utworów osadza w czasach fin de siècle’u i la belle époque, lecz także czerpie z obrazowania charakterystycznego dla epoki. W jego powieściach mit Androgyne jest prezentowany w postaci czystej, niezwulgaryzowanej10 i niesie ze sobą znaczenia metafizyczne – wspólne autorowi z twórcami dziewiętnastowiecznymi pragnienie stworzenia czy odkrycia perfekcyjnej istoty. Postrzeganie androgynizmu jako doskonałości i tak powszechne przedstawianie go w literaturze i sztukach plastycznych wskazuje, jak twierdzi Mircea Eliade, na „głębokie niezadowolenie człowieka z sytuacji, w której się aktualnie znajduje, a którą określamy mianem kondycji ludzkiej”11. Niepogodzenie ze światem i sobą samym jest charakterystyczne dla bohaterów Kuśniewicza. W rozmaitych ideach, którym poświęcają życie, usiłują odnaleźć właściwą dla siebie drogę. Opisywane przez Kuśniewicza rodzeństwa połączone kazirodczą relacją są w bardzo podobnym wieku – Emila i Lieschen R. (bohaterów Króla Obojga Sycylii) dzielą dwa lata, Frau Renate i jej brata Ericha, a także Christina i jego siostrę (bohaterów odpowiednio – Stanu nieważkości oraz Eroiki) zaledwie rok. By przypominać ideał Androgyne, rodzeństwo musi być zbliżone wiekiem – jako kolejne dzieci w rodzinie, przychodzące na świat w tak krótkich odstępach czasu, są jak dwie połówki, części jednego człowieka. Jednocześnie od dzieciństwa są dla siebie całym światem – nie pamiętają życia bez siebie, razem dorastają, są sobie najbliżsi. Wydaje się, że właśnie wspólne przeżywanie pierwszych radości i wzruszeń jest tym, co skłania rodzeństwo rówieśników do ponownego zrośnięcia się, do uosobienia ideału Androgyne. Wulgaryzacja mitu tu pojmowanie go wyłącznie w kategoriach hermafrodytyzmu, co często czynili pisarze-dekadenci. Jak stwierdził Eliade: „Już im nie chodzi o pełnię powstałą na skutek złączenia obu płci, lecz o nadmiar możliwości erotycznych; już im nie chodzi o pojawienie się nowego typu człowieczeństwa, w którym złączenie obu płci doprowadziłoby do powstania nowej, nie spolaryzowanej świadomości, lecz o tak zwaną sprawność seksualną będącą następstwem czynnej obecności obu płci” (Mefistofeles i Androgyn, przeł. B. Kupis, Warszawa 1999, s. 117–118). Proces ten autor tłumaczy kryzysem duchowym Europy i utratą zdolności do pojmowania metafizycznego znaczenia symboli. 11 Tamże, s. 146. 10

11

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Choć urodzili się każde osobno, wspólne dorastanie popycha ich ku ponownemu połączeniu, co jest możliwe ze względu na ich tożsame pochodzenie biologiczne. Trzeba zauważyć, że jawnie przeciwstawia się to efektowi Westermarcka12, ale ten motyw, motyw zakochanego rodzeństwa, wyrasta z czegoś zgoła innego, jest dążeniem do ideału, do jedności. Narrator Stanu nieważkości latami, może nawet przez całe życie, marzy o siostrze-kochance, o tym idealnym dopełnieniu. I mimo że siostry nie ma, wie, że kogoś mu brakuje, szuka jej i próbuje się do niej zbliżyć. Można tu dostrzec, jak motyw ewoluuje w twórczości Kuśniewicza. Stan nieważkości to ostatnia z jego powieści zawierająca motyw kazirodztwa – zostaje w niej ono podniesione do rangi symbolu, ideału, ale też swoistej idée fixe. Dążenie to przybrało bardziej określoną formę w literaturze przełomu wieków, co odnotowuje Maria Podraza-Kwiatkowska: „Ogólnie znany jest przecież, typowy zwłaszcza dla poezji końca XIX wieku z androgynizmem związany, motyw anamnezy: tęsknoty do ledwo świtającej w pamięci, kiedyś w »prajedni« znanej, kobiety”13. Wyobrażenie to jest żywo obecne w Stanie nieważkości, a fakt, że tą zagubioną kobietą jest siostra, nie dziwi, zważywszy na upodobanie Kuśniewicza do przedstawiania kazirodczych rodzeństw jako najpełniejszej realizacji mitu Androgyne. Rozwój nauk psychologicznych i medycznych sprawił, że współistnienie w każdym człowieku elementów męskich i żeńskich przeniknęło do powszechnej świadomości, co było możliwe między innymi dzięki emancypacji kobiet. Tak też współcześnie androgyniczne idee wydają się już bardziej przyswojone. Mieczysław Dąbrowski stwierdza: W romantyzmie i później, zwłaszcza w okresie dekadentyzmu, pociąg seksualny odczuwany wobec brata czy siostry […] był przede wszystkim traktowany jako wyraz miłości „chorej”, a zatem swoistej dewiacji. E. Westermarck, fiński antropolog, stwierdził, że między osobami, niekoniecznie nawet spokrewnionymi, które razem dorastały, pociąg seksualny po prostu się nie pojawia. Jako przykład podał izraelskie kibuce, gdzie dzieci wychowują się w grupach rówieśniczych i – jak zbadano – nie zawierają potem między sobą małżeństw. Antropolog uznał, że przebywanie razem w tym wczesnym okresie życia sprawia, iż dane osoby nie postrzegają siebie nawzajem jako atrakcyjnych partnerów seksualnych – zaznaczył jednak, że wspólne wychowanie musi obejmować co najmniej pierwsze sześć lat życia. 13 M. Podraza-Kwiatkowska, Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski, Kraków 2001, s. 286. 12

12_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

W wieku XX, kiedy coraz częściej mówi się o współobecności w każdym człowieku pierwiastków męskich i żeńskich […] w związkach tego rodzaju zaczyna się postrzegać przede wszystkim dążenie do androgynii. Brat i siostra, mając genetycznie wiele wspólnego, predestynowani są niejako do tego, aby tworzyć Jedno, ich dążenie do połączenia się traktowane jest jako naturalne parcie ku Całości14.

Nie mogę się z tym komentarzem zgodzić. Mimo że incest nie budzi już tak wielkich kontrowersji, nadal stanowi dość silne tabu. Według de Rougemonta jest w naszych czasach ostatnią szansą dla namiętnej miłości – pozostało już bardzo niewiele społecznych obostrzeń, które mogłyby kreować dystans między kochankami. I choć współcześnie mało co jeszcze szokuje, incest do pewnego stopnia zachował tę moc15. W porównaniu z twórczością wieku XIX motyw stracił na popularności – został już po części wyeksploatowany, być może zbytnio oswojony. Nie jest też już tak obrazoburczy. Nawet opublikowane w 1992 roku zapiski Anaïs Nin Kazirodztwo. Z Dziennika miłości, zawierające między innymi jej relację z romansu z własnym ojcem, wzbudziły raczej ciekawość niż skandal – a incest między rodzicem a dzieckiem rodzi jeszcze skrajniejsze emocje niż ten bratersko-siostrzany. W XX wieku widać także większą odwagę twórców w przedstawianiu relacji seksualnych w związkach kazirodczych, choć za forpocztę takich zabiegów można uznać wspomnianą powieść Przybyszewskiego. To już modernizm przyniósł przedstawienie bardziej otwartych i cielesnych realizacji miłości kazirodczej, a motyw znacznie zmienił swoje oblicze w porównaniu z jego przedstawieniami z czasów romantyzmu. Uczucia wcześniej efemeryczne i niedookreślone zaczęły nabierać bardziej konkretnych kształtów, a temat zyskiwał na popularności. Jednak to dopiero w XX wieku takich realizacji motywu pojawiło się więcej, a także przybrały one rzeczywiście dobitny charakter. Co więcej, zaczęły się pojawiać teksty, w których miłość incestualna przeradzała się w stały związek – jak np. w Białej nocy miłości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego czy powieści Ada albo Żar Vladimira Nabokova – podczas gdy dzieje miłości kaziM. Dąbrowski, Dekadentyzm współczesny, Izabelin 1996, s. 177. De Rougemont zwraca uwagę, że namiętność ma swoje źródło w dystansie i trudnościach, które trzeba pokonać, by zbliżyć się do ukochanej osoby. 14 15

13

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

rodczej kończyły się zwykle szybko i tragicznie, najczęściej śmiercią jednego z rodzeństwa. Szczegółowy opis aktu seksualnego między rodzeństwem – Fredą i Fredem – można znaleźć w opowiadaniu Doris Lessing Wzajemność z tomu Mężczyzna i dwie kobiety. Tekst jest krótki, zaledwie kilkustronicowy, nie wiadomo zatem, jak wykształciło się uczucie między rodzeństwem. Akt seksualny między bratem a siostrą ukazuje, jak znowu stają się jednym ciałem, jednym człowiekiem. W tym sensie tekst ten najgłębiej oddaje ideę Androgyne, ale w bardzo eksplicytnej, seksualnej formie: Ich rozdygotane z wysiłku ciała znalazły się przy sobie, wbrew ich woli wstrząsały nimi co pewien czas drgawki. Z wolna jednak oboje się uspokoili. Przedtem zdyszani, teraz oddychali równomiernie. I zgodnie. Stali się jedną osobą, pogrążeni, zatraceni w sobie, i zamilkli16 [podkr. – A. J.].

Opis ma charakter zdecydowanie odmienny od romantycznych czy modernistycznych wizji stworzenia doskonałego człowieka, lecz przekaz pozostaje ten sam. 2. Sobowtór

Nawiązania do mitu Androgyne, obecnego już w kulturach najdawniejszych, zdominowały świadomość modernistyczną i symbolikę opisów miłości kazirodczej, ale uczucie między rodzeństwem bywa też oddawane przez postać sobowtóra. Trudno w odniesieniu do tego pojęcia mówić o micie, ale jest to z pewnością idea obecna w kulturze od wieków. Sobowtór fascynował zwłaszcza twórców romantyzmu – według Marty Piwińskiej motyw kazirodczego rodzeństwa w tych czasach kojarzy się właśnie „raczej z sobowtórem niż z platońskimi połówkami”17. Sobowtór to widmo, zjawa osoby żyjącej (w odróżnieniu od ducha osoby nieżyjącej). Przekonanie o istnieniu dokładnych kopii każdego człowieka i zwierzęcia jest pradawne i nadal obecne w wielu wierzeniach ludowych. Co znaczące, spotkanie

D. Lessing, Wzajemność, [w:] tejże, Mężczyzna i dwie kobiety, przeł. M. L. Kalinowski, Warszawa 2008, s. 209. 17 M. Piwińska, Złe wychowanie, Gdańsk 2005, s. 276. 16

14_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

własnego sobowtóra miało być zapowiedzią rychłej śmierci18. Sobowtór często przyjmuje postać swojej ofiary i dopuszcza się nagannych czynów, których konsekwencje skupiają się oczywiście na pierwowzorze, a czasem nawet próbuje go zabić, by zagarnąć jego życie. W folklorze niemieckim sobowtór nosi miano Doppelgängera – w dosłownym tłumaczeniu „podwójnego wędrowca”. Oznacza to kogoś, kto porusza się w taki sam sposób jak druga osoba. W mitologii skandynawskiej używa się słowa vardøger na oznaczenie duchowego bliźniaka, który zawsze jest o krok przed daną osobą i wykonuje jej ruchy z wyprzedzeniem. Do idei sobowtóra odnosi się Otto Weininger w swoim wydanym w 1903 roku doktoracie zatytułowanym Płeć i charakter. Stwierdza on, że żaden mężczyzna nie może znieść swojego odbicia w lustrze, co wynika właśnie ze strachu przed sobowtórem. Jest to zjawisko niewytłumaczalne, ale lęk ten sięga głębi. Oczywiście, zgodnie z mizoginistyczną filozofią autora, kobiety tego strachu nie odczuwają – nigdy nie słyszano przecież o sobowtórach płci żeńskiej. Co w wywodzie Weiningera jest znamienne i stanowi refleks powszechnych odczuć: sobowtór wzbudza strach. Archetyp sobowtóra jako „mrocznego bliźniaka” występuje w wielu utworach literackich (chociażby w noweli Sobowtór: poemat petersburski Fiodora Dostojewskiego), jest także stosowaną w literaturze klasyczną przenośnią. Postacią sobowtóra zajmował się też Otto Rank, uczeń i przez długi czas sekretarz Sigmunda Freuda. W 1914 roku wydał pracę Der Doppelgänger, w której analizował obecność alter ego, odbić lustrzanych, cieni i innych realizacji sobowtóra w literaturze, filmach i mitach. Warto też wspomnieć, że w 1912 roku Rank opublikował z kolei znaczącą książkę na temat kazirodztwa – Das Inzest-Motiv in Dichtung und Sage. Poświęcona incestowi książka Ranka zostaje wspomniana w powieści Łaskawe Jonathana Littella. Gdy Maximilian odwiedza siostrę w Zurychu, zauważa lekturę na biurku. Una śmieje się: – Ach, Rank, Rank jest dobry. – Kto to? – Były uczeń Freuda, przyjaciel Ferencziego. Napisał piękną książkę o kazirodztwie. Odwróciłem się i wbiłem w nią wzrok. Przestała się śmiać. 18

Por. W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Kraków 1991, s. 1082.

15

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

– Dlaczego wypowiadasz na głos to słowo? – wydusiłem z siebie19.

Ciekawe, jak silnie funkcjonuje tabu incestu – Maximilian, który uznawał siostrę za swą jedyną miłość, zaklinał rzeczywistość niczym przedstawiciele społeczności pierwotnych, wierzący, że jeśli nie wypowiedzą nazwy zagrażającego im zwierzęcia czy demona, to ten nie będzie miał do nich dostępu. Podobnie bohater Littella oszukiwał sam siebie, że jeśli to, co dzieje się między nim a siostrą, nie zostanie nazwane, nie będzie pogwałceniem tabu. Pragnienie znalezienia sobowtóra w innej płci jest prawieczne. Szuka się miłości innej istoty, która jest całkiem do nas podobna, a jednak musi być odmienna, magicznej postaci, jaką i my jesteśmy, ale która mimo to pozostaje magiczna i która przede wszystkim – zresztą tylko w naszej wyobraźni – góruje tchnieniem suwerennej samodzielności20

– czytamy w Człowieku bez właściwości Roberta Musila. Sobowtór może być więc także uosobieniem miłosnej tęsknoty człowieka do drugiej osoby, która byłaby do niego podobna, co umożliwiłoby głębokie zrozumienie, ale także odmienna, niezależna – co wzmogłoby jej atrakcyjność. Tęsknota za sobowtórem to także chęć pokonania samotności, znalezienia swojego dopełnienia i ujrzenia siebie w nowej, zmienionej (lepszej?) wersji. Kiedy Ulrich, bohater powieści Musila, po raz pierwszy widzi swoją siostrę Agatę w sukni, odnosi niezapomniane wrażenie: Wydało się Ulrichowi, że on sam wszedł przez drzwi i kroczy ku sobie, tylko piękniejszy i otoczony blaskiem, w jakim siebie nigdy jeszcze nie widział. Po raz pierwszy zawładnęła nim myśl, że siostra jest jakimś sennym powtórzeniem i jakby odmianą jego osoby21.

W opisanej scenie widać pewne znamiona narcyzmu, ale także to, co łączy ideę sobowtóra z mitem Androgyne: Ulrich

J. Littell, Łaskawe, przeł. M. Kamińska-Maurugeon, Kraków 2008, s. 510. R. Musil, Człowiek bez właściwości, t. 3, przeł. K. Radziwiłł, K. Truchanowski i J. Zeltzer, Warszawa 1971, s. 238. 21 Tamże, s. 39. 19 20

16_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

z przyjemnością dostrzega w Agacie siebie – innego, piękniejszego, udoskonalonego… Najbardziej predestynowane do pełnienia roli swoich sobowtórów są bliźnięta. Oczywiście w pierwszej kolejności bliźnięta jednojajowe, identyczne, ale także dwujajowe obdarzone są szczególnymi właściwościami. Według Słownika symboli Władysława Kopalińskiego bliźnięta wyobrażają „niebo i ziemię; światło i ciemności; wschód i zachód Słońca; dzień i noc; gwiazdę zaranną i wieczorną; lato i zimę; góry i doliny; życie i śmierć; duszę i ciało; rozkosz i ból; szczęście i nieszczęście; dobro i zło”22. Bliźnięta są więc znakiem sprzeczności. Również ich postrzeganie w kulturach pierwotnych i wierzeniach ludowych jest skrajne, biegunowe: mają one zwiastować albo szczęście i urodzaj, albo właśnie nieszczęście, wynik grzechu – małżeńskiej zdrady matki lub demonicznych cech ojca. Bliźnięta występują także w wielu mitologiach i są przedstawiane albo jako najbliżsi przyjaciele, albo zaciekli wrogowie. W folklorze są też symbolem dualizmu w identyczności, wewnętrznych przeciwieństw w psychice człowieka, a także rozdarcia i sprzeczności natury ludzkiej. Uosabiają więc – podobnie jak Androgyne – coincidentia oppositorum. Różnopłciowe bliźnięta są sobie jeszcze bliższe niż brat i siostra. Bohater Łaskawych i jego siostra są bliźniętami, również dzieci Uny (których ojcem był prawdopodobnie jej brat) to bliźnięta. Maximilian stwierdza: „kochałem ją bardziej niż kiedykolwiek dotąd, bardziej nawet niż w brzuchu matki, a ona, ona też mnie chyba kochała, tak samo mocno i na zawsze”23 [podkr. – A. J.]. Często mówi się o pierwotnej więzi bliźniąt, ich zdolności do rozumienia się bez słów, czy też wyczuwaniu, gdy drugie jest w niebezpieczeństwie. Bliźnięta są razem już w życiu płodowym, razem przychodzą na świat, a potem równolegle się rozwijają i dorastają, częstokroć są nierozłączne. Ten obraz bardzo przemawia do wyobraźni. Théo, bohater filmu Marzyciele (2003) Bernarda Bertolucciego, mówi o swojej siostrze bliźniaczce: “She’s my twin sister. She’d be me, if she were a man”. Stwierdzenie to zakłada, że tylko przypadkiem Théo i Isabelle tkwią w swych ciałach, w swoich tożsamościach – wystarczyłby figiel losu, by role się odwróciły, by on był nią, a ona nim. Film jest oparty na powieści Gilberta Adaira i przedstawia historię kazirodczego uczucia 22 23

W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 2006, s. 19. J. Littell, dz. cyt., s. 510.

17

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

bliźniąt oglądanego oczami ich nowego przyjaciela. W filmie Théo stwierdza, że on i Isabelle są bliźniętami syjamskimi, lecz motywuje to więzią umysłową i duchową. Natomiast w powieści pomysł ten jest zdecydowanie dalej posunięty – rodzeństwo twierdzi, że urodziło się zrośnięte ramionami. Kiedy ich przyjaciel argumentuje, że to niemożliwe, bo są przecież różnych płci, Théo i Isabelle nie forsują swojego zdania – lecz na ich ramionach widoczne są blizny. Pisząc o inceście, twórcy niezwykle chętnie kreują obraz związku bliźniąt, które znajdują w sobie nawzajem swój męski lub żeński odpowiednik. Taką realizację motywu można spotkać zwłaszcza w utworach Thomasa Manna. Temat incestu powraca w jego książkach i zazwyczaj jest to właśnie miłość między bliźniętami – bardzo do siebie podobnymi zarówno fizycznie, jak i psychicznie, nierozłącznymi, ogromnie do siebie przywiązanymi. Widać to wyraźnie na przykładzie kreacji bohaterów opowiadania Z rodu Wälsungów. Siegmund i Sieglinda (już ich imiona do siebie nawiązują i w sobie się odbijają) wyglądają niemalże tak samo, a stosunek Siegmunda do siostry narrator komentuje: Przebywała u jego boku od najdawniejszych początków, przywiązana była do niego, odkąd oboje zaczęli gaworzyć pierwsze słowa, czynili pierwsze kroki, i nie miał nigdy żadnego przyjaciela oprócz niej, z nim razem urodzonej, będącej własnym jego, pełnym mrocznego wdzięku, kosztownie przybranym wizerunkiem24 [podkr. – A. J.].

Sieglinda jest więc sobowtórem Siegmunda nie tylko dlatego, że są do siebie podobni, lecz także dlatego, że ze sobą dorastali, razem się urodzili, była koło niego od zawsze. W relacji między nimi porusza swoista symetria, dokładna paralelność, bardzo pierwotne powiązanie, które nie byłoby możliwe między osobami niebędącymi rodzeństwem, czy nawet – niebędącymi bliźniętami. Co charakterystyczne, rodzeństwo z opowiadania Manna jest sobą nawzajem zachwycone, zafascynowane, lubuje się w patrzeniu na siebie, we wspólnych zabawach, w trzymaniu się za ręce. Kochają się nawzajem, ale to tak, jakby ko-

T. Mann, Z rodu Wälsungów, [w:] tegoż, Opowiadania, przeł. M. Kurecka, A. Linke, A. Rybicki i W. Wirpsza, Warszawa 1963, s. 281. 24

18_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

chali siebie samych – swoją odpowiednio męską i żeńską wersję, swój, jak to ujmuje Mann, wizerunek25. Bliźnięta nadają się idealnie do przedstawiania postaci sobowtóra i twórcy chętnie ten zabieg stosują. Nie używa się ich jednak do ilustrowania mitu Androgyne, co również wydawałoby sie uzasadnione. Obrazując Androgyne, autorzy przedstawiają zwykle rodzeństwo w bardzo zbliżonym wieku – ale nie bliźnięta. W przypadku androgyna postaci niejako wyrastają ze wspólnego pnia, są podobne biologicznie, sobie niejako przeznaczone, ale nie musi ich cechować duże fizyczne czy psychiczne podobieństwo, natomiast w koncepcji sobowtóra postaci są ogromnie do siebie podobne, wręcz nierozróżnialne, ale jednak zdecydowanie odrębne, choć w sobie nawzajem odnajdują też pewne brakujące im części. Istotna różnica między Androgyne a sobowtórem to również fakt, że androgyn uosabia doskonałość i harmonię, jest więc ideałem, do którego można dążyć, natomiast sobowtór w wielu przypadkach może budzić grozę i lęk, jest nieprzewidywalny, jest złym odbiciem, postacią równoległą. Sobowtóry nie chcą się ze sobą połączyć, nie dążą do jedności, lecz w sobie nawzajem szukają drugiego „ja”, a czasem znajdują je, wcale go nie chcąc. Maximilian Aue pragnął stać się swoją kochaną siostrą. Nie mógł zaakceptować, że się różnią, a okres dojrzewania był dla niego prawdziwą udręką: „To było niesprawiedliwie, chciałem być taki jak ona: dlaczego i ja nie mogłem krwawić, dlaczego nie mogłem tego z nią dzielić? Dlaczego nie mogliśmy być tacy sami?”26. Rozdzielony z Uną wchodził w relacje seksualne z mężczyznami, by doświadczyć tego, czego doświadczała ona z nim. Wydaje się, że to właśnie geneza jego późniejszego homoseksualizmu. Miał wielu partnerów, żadnego z nich nie kochał, ale nigdy już nie spotykał się z żadną kobietą – sądził, że byłaby to zdrada wobec siostry. Bardzo prawdopodobne, że taka zależność istnieje też w Eroice Kuśniewicza. Christian po śmierci siostry nie interesował się już kobietami, był właściwie mizoginem, a w jego relacji z hrabią von Valentin pobrzmiewają echa homoseksualnego uczucia. Christian podczas wojny, w czasie ataku na angielW opowiadaniu Z rodu Wälsungów można obserwować szczególnie interesujące zastosowanie idei sobowtóra. Nie tylko Siegmund i Sieglinda są niejako swoimi sobowtórami, ale w pewien sposób są także sobowtórami Siegmunda i Sieglindy, bohaterów Walkirii – odtwarzają ich zachowanie, a dzieje operowej pary kształtują ich losy. 26 J. Littell, dz. cyt., s. 498–499. 25

19

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

skie pozycje nad Derną, został ciężko ranny – stracił prawą rękę i prawe oko, a połowa jego twarzy została sparaliżowana. Można rozważyć, czy ta martwa część ciała symbolizowała śmierć części jego samego, która nastąpiła po wypadku siostry. Maximilian i Christian mogli kochać tylko swoje siostry, te sobowtóry siebie samych. A kiedy ich zabrakło, nie byli już zdolni do miłości27. 3. Narcyz

Piwińska stwierdza: „Zakochane rodzeństwo ma w sobie coś z męczących rymów, z błędnego koła, z efektów nazbyt symetrycznych. Jest w nim symboliczna pokusa »ucałowania zwierciadła«”28. Lustro to rekwizyt chętnie wykorzystywany do ilustracji idei sobowtóra – postaci powinny być przecież identyczne, nierozróżnialne. Jednak zwierciadło jest przede wszystkim atrybutem Narcyza, młodzieńca, który wzgardził uczuciem nimfy Echo i został ukarany miłością do swojego odbicia, do samego siebie. Pierwsza poetycka wersja mitu Narcyza jest obecna w Metamorfozach Owidiusza, a renesans tej postaci nastąpił pod koniec XIX wieku u symbolistów i neoromantyków, w okresie zwróconej ku sobie samej sztuki dla sztuki29. Matuszek zauważa, że w literaturze przełomu wieków miłość kazirodcza niejednokrotnie brała swój początek właśnie ze skłonności narcystycznych: „Miłość incestualna modernistów bardzo często była właśnie ekspresją narcystycznej jaźni, neurotycznej miłości do samego siebie. Miłość do matki (lub siostry, która jest substytutem matki) gwarantuje bowiem powrót do dzieciństwa”30. Miłość do siostry, tak bliskiej i podobnej, może również przywodzić na myśl miłość do swojego odbicia. W zwróceniu się ku relacjom homoseksualnym po uprzednich doświadczeniach kazirodczych Matuszek dostrzega również znamiona narcyzmu. Analizuje ona postać Jarosława, bohatera powieści Mené – mené – thekel uphasisim!… T. Micińskiego, który po śmierci siostry nie potrafi już podjąć satysfakcjonujących relacji z kobietami. Matuszek komentuje: „Tęsknota za dziewiczym incestualnym związkiem skłania Jarosława nawet do uczuć homoerotycznych, które jakby potwierdzały tu uwięzienie w narcystycznym świecie” (Incest w literaturze przełomu XIX i XX wieku, [w:] Zrozumieć płeć II. Studia interdyscyplinarne, red. A. Kuczyńska i E. K. Dzikowska, Wrocław 2004, s. 153). 28 M. Piwińska, dz. cyt., s. 278. 29 Por. W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, s. 733. 30 G. Matuszek, Incest w literaturze przełomu XIX i XX wieku, s. 151. 27

20_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Kiedy kobiety znalazły wreszcie miejsce w społeczeństwie, kiedy zostały oswojone (przez wieki uważano, że kierują się tylko żądzą i namiętnościami, a mężczyźni są ich ofiarami i, ulegając kobiecie, ulegają swojej słabości)31, stały się godne męskiego uczucia. Wskazują na to wyraźnie ideały miłości romantycznej, w których kobiety mogły już być bratnimi duszami, powiernicami czy – w przypadku miłości kazirodczej – zagubionymi cząstkami i uzupełnieniami swoich braci. W takim wymiarze kochanie siostry jest z gruntu narcystyczne. Bohater Stanu nieważkości konstatuje: „Jak wiadomo, przedmiot uczuć, najbardziej nawet gwałtownych i nieopanowanych, jest tylko lustrem, w którym odbija się nasza własna twarz”32. Podobne koncepcje powracają w twórczości Przybyszewskiego. W jego wspomnieniach literackich Moi współcześni pojawia się stwierdzenie: A kobieta, którą kocham, to jest to utajone, mnie samemu nieznane Ja: tajemnicze arrière fond całego mojego Bytu, miara najwięcej spotęgowanych mych sił psychicznych, obszar, w którym mój „transcendentalny subiekt” – istotne moje Ja – na chwilę w najwięcej zdumiewających przejawach błyskawicznie się odsłania33.

Takie podejście pozwala widzieć w kobiecie tylko narzędzie do odkrywania siebie, nie jest ona obiektem uczucia, lecz odbiciem siebie samego, który mężczyzna dostrzega w jej oczach. Druga osoba jest w takiej sytuacji tylko lustrem i związek z nią niewiele się różni od związku z samym sobą. Z narcyzmem wiąże się także projekcja na drugą osobę swoich odczuć, emocji i myśli, wyobrażenie, że czuje ona dokładnie tak samo jak osoba kochająca i można się z nią porozumiewać bez słów. Bardzo często w ten właśnie sposób zachowywał się Emil R., przekonany, że wie, o czym w danym momencie myśli jego siostra. Z reguły nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością: Von Braun pisze: „Natura i kobiety – wszystko, co faktycznie nazywamy »innym« – przez wieki były lekceważone, palone na stosie i redukowane do popiołów. W dziewiętnastym wieku zostały udomowione. Zostały zwyciężone, ale w tym samym czasie straciły swoją inność i nie były już postrzegane jako zagrożenie. To stworzyło próżnię, która musiała zostać wypełniona czymś nowym. I wtedy powstał [...] ideał bycia zakochanym w swojej siostrze, tym odłamku siebie” (dz. cyt., s. 144–145). 32 A. Kuśniewicz, Stan nieważkości, Łódź 1997, s. 248. 33 S. Przybyszewski, Moi współcześni, Warszawa 1959, s. 167–168. 31

21

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Łudziłem się, iż L. również nie śpi. Że wciąż myśli, podobnie jak ja, o tamtej chwili, gdyśmy oboje stali na urwistym skalnym balkonie zawieszonym ponad wodospadem. […] A nazajutrz nie bez goryczy dowiedziałem się, że L. spała znakomicie całą noc, tak iż trudno ją było mamie obudzić na śniadanie34.

W psychoanalizie narcyzm jest łączony nie tylko ze stanem zakochania w sobie, lecz także z autoerotyzmem. Takie znaczenie symboliczne mają też kwiaty-narcyzy. Pojawiają się one np. w De Profundis – bohater doświadcza namiętności, całując narcyzy podarowane mu przez nieznaną kobietę, na której poszukiwaniu jest zasadzona cała akcja powieści35. O narcystycznym charakterze autoerotyzmu wspomina również Jean-Paul Sartre w swoich rozważaniach na temat Jeana Geneta. Filozof dowodzi, że onanizm, który nazywa on „nieuczciwym”, czerpie przyjemność głównie z tego, że pasywność przebiega w nim równolegle z aktywnością, a sadyzm łączy się z masochizmem. Ostatecznie jednak wszystkie te fantasmagorie: ofiary czy kata, pieszczącego czy pieszczonego, ponownie wcielają się w Narcyza. Narcyz obawia się ludzi, ich realnej obecności, ich osądów, jedyne bowiem, co pragnie przeżyć, to klimat miłości do samego siebie36

– pisze Sartre. W tym kontekście narcyzm to także obsesja kontroli, przyjemność w pozornym rozdwajaniu się, odgrywaniu postaci. Narcyz nie musi dbać o opinie innych, pozostaje odrębny i niezawisły, sam zaspokaja wszystkie swoje potrzeby. House of Incest (Dom Kazirodztwa) – to pierwsza powieść Nin, nadal na język polski nieprzetłumaczona. Mimo kazirodczych doświadczeń autorki tekst nie opisuje tego typu związku. Incest jest tu rozumiany metaforycznie – jako egoistyczna miłość, gdy jedna osoba potrafi docenić w drugiej tylko to, co mają wspólnego, tylko podobieństwa. Z początku taka relacja wydaje się idealna, gdyż nie niesie ze sobą rozczarowań i ryzyka, z czasem jednak staje się koszmarem. W zakończeniu książki padają słowa: „If only we could all escape from this

A. Kuśniewicz, Król Obojga Sycylii, Kraków 1976, s. 105. Por. G. Matuszek, Stanisław Przybyszewski – pisarz nowoczesny, s. 211. 36 J. P. Sartre, Saint Genet, comédien et martyr, Paris 1952, s. 341-343, [cyt. za:] Odmieńcy, red. M. Janion, Z. Majchrowski, Gdańsk 1982, s. 277–278]. 34 35

22_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

house of incest, where we only love ourselves in the other”37. Tego rodzaju miłość jest w oczywisty sposób narcystyczna, a kazirodztwo staje się w tym kontekście synonimem ograniczenia i egoizmu. Podobne spostrzeżenia miał Achim Aurnhammer: Aurnhammer zauważa, że współcześnie umacnia się narcystyczna wersja androgynii, gdyż ucieczka przed samotnością w androgyniczną miłość kazirodczą także przestaje już wystarczać. Ten mit zaczyna być rozumiany jako wyraz tęsknoty jednostki do uwolnienia się od drugiego człowieka, od wzajemnych uzależnień i podległości, do uzyskania pełnej wolności i uwolnienia się od strachu o trwałość i autentyczność miłości, lęku przed cierpieniem miłosnym, obaw przed odpowiedzialnością za drugiego człowieka38.

Dążenia te wydają się charakterystyczne dla człowieka nowoczesnego. Androgynia staje się zbyt skomplikowana i zbyt wymagająca, a człowiek zaczyna zmierzać ku zachowaniom narcystycznym, które nie niosą ze sobą obciążeń i nie ograniczają wolności. Skłania to do postawienia pytania o przyszłość mitu Androgyne. Jego świeżość wyczerpały już popularne ilustracje, wszedł on do języka i kultury masowej. Czy dla współczesnego człowieka może być jeszcze aktualny i nieść ze sobą jakieś znaczenie? Czy może to coraz wyraźniej obecny mit Narcyza, jak dotąd w realizacji motywu traktowany raczej marginalnie, będzie się rozwijał i zyska popularność?

Summary The paper discusses the motif of incestuous love between brother and sister, widespread in the nineteenth and twentieth centuries, that changed with social transformations. Authors eagerly used fantastic characters to portray infatuated siblings and justify their forbidden relationship. The article explores the literary figures of Androgyne, doppelgänger, and Narcissus. The aim is to reflect on how each trope motivates a different argument, construction of characters, and interpretation. 37

A. Nin, House of Incest, Chicago 1958, s. 70. Cyt. za: E. G. Friedman, Sex with Father. The Incest Metaphor in Anaïs Nin, [w:] Anaïs Nin’s Narratives, ed. A. T. Salvatore, University of Florida 2001, s. 80. 38 M. Dąbrowski, dz. cyt., s. 183.

23

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

31


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Łukasz Grajewski Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

W stronę autentyzmu. O opowiadaniu Za krowę Adolfa Dygasińskiego Opowiadanie Za krowę Adolfa Dygasińskiego jest utworem debiutanckim, opublikowanym w roku 1883, zapoczątkowującym liczne prozy które wychodziły spod pióra tego pisarza. Stanowią one bogaty zbiór literackich przedstawień skupiających się wokół wsi i natury, ale przede wszystkim wokół człowieka. Humanizm Dygasińskiego polega na próbie pokazania ludzkiego życia w zgodzie z prawdą, a więc na zmierzaniu do pieczołowitego poznania człowieka i jego losu – taka jest motywacja narratora dążącego zatem ku autentyczności. Rekonstruując tę motywację: jego poznanie jest, mówiąc najogólniej, „żywe”, a więc raczej empiryczne niż spekulatywne; jest to poznanie, którego istotę stanowi spojrzenie na świat od jego wnętrza, bez śladu dążenia do potwierdzenia z góry założonej tezy. Jest to także takie poznanie, któremu towarzyszy duża wiedza na temat świata, natury i człowieka. Wykorzystując terminologię Mihály’ego Sükösda1, konkluzywnie możemy powiedzieć, że suponowaną przez opowiadanie informację powieściową (węgierski badacz odnosi się do powieści, lecz my możemy odnieść się tak również do opowiadania) legitymizuje wiedza nie aprioryczna, lecz aposterioryczna. Tego typu przedstawienie literackie ewokuje poczucie zbliżania się (tak autora, jak i czytelnika) do prawdy. Dotyczy to nie tylko opowiadania Za krowę, ale ono nas w tym momencie szczególnie interesuje. Mamy tu do czynienia ze świadectwem, które tworzy iluzję quasi-dokumentu. Referencjalność ma tu bowiem charakter specyficzny – z jednej strony opowiadanie to jest fikcją literacką, z drugiej jednak narrator zapewnia czytelniZob. M. Sükösd, Wariacje na temat powieści, przeł. A. Sieroszewski, Warszawa 1975. 1

24_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

ka o prawdziwości przedstawienia, którą uprawomocnia rzekoma bliska znajomość przedstawianych bohaterów. Narrator mówi: „znałem Domagałę”, „spotykałem tego człowieka” czy też „W końcowym tłumie spostrzegam także Domagałę, a niedaleko od niego świeżego przyjaciela jego, Kobyłkę2”. Utwór Dygasińskiego jest miejscem spotkania się dwóch antynomicznych modeli narratora: autobiografizującego i wszechwiedzącego. Pierwszy, jak powiedzieliśmy, jest funkcją prawdziwości (autentyzmu) przedstawienia, które uprawomocnia, a pośrednio także efektem autokreacji samego autora, drugi ma charakter typowy dla realistycznych utworów XIX wieku. Warto bliżej scharakteryzować ową autobiograficzność narratora i pokazać, za pomocą jakich mechanizmów jest ona osiągana. Możemy dokonać tu tego jedynie w pewnym uproszczeniu, ponieważ tak zwana postawa autobiograficzna3 powstaje najczęściej w przestrzeni intertekstualnej, innymi słowy – do jej zaktualizowania jest niezbędna znajomość i analiza większej liczby utworów danego autora4. Z konieczności musimy ograniczyć się tylko do opowiadania Za krowę. Narrator mówi o sobie – ukazuje siebie jako pisarza – przy okazji charakterystyki głównego bohatera utworu, Domagały: Mój sprawiedliwy obywatel ze Skowronna nie miał nawet własnej chałupy; był to bowiem komornik, podobny nieco do mnie, posiadał, podobnie jak ja, żonę i dzieci, pracował, jak ja – rękami, chociaż nie w zawodzie literackim. Całą różnicę pomiędzy nami stanowiła krowa Kropicha, której szczęśliwym posiadaczem był obywatel Domagała, a którą u mnie reprezentowała szafa z rozmaitym drukiem oraz kasa pewnego wydawnictwa [s. 143].

Narrator jest zatem pisarzem, a pozornie także samym twórcą danego opowiadania, Adolfem Dygasińskim. Pozornie, do jednoznacznego utożsamienia narratora i autora bowiem nie A. Dygasiński, Za krowę, [w:] tegoż, Z siół, pól i lasów. Zbiór nowel, t. 1, Warszawa 1887, s. 156. Wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z tego wydania. 3 Termin w znaczeniu zarysowanym przez J. Smulskiego (Autobiografizm jako postawa i jako strategia autobiograficzna, [w:] tegoż, Twórczość narracyjna Stefana Otwinowskiego, Toruń 1993). 4 Zob. M. Wołk, Autobiografizm i cykliczność, [w:] Cykl i powieść, red. K. Jakowska, Białystok 2004. 2

25

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

dochodzi (co jest jednak możliwe w tak zwanym „potocznym odbiorze”). Przyczynia się do tego również refleksja autotematyczna narratora: „Muszę to powiedzieć otwarcie, ponieważ tak bywa; nie chcę zaś nakrywać faktów rzeczywistych tendencją, że uczciwa słowiańszczyzna nauczyła się kraść od ludów zachodnich dopiero” (s. 148). Do autobiografizacji narratora, a w konsekwencji opowiadania, przyczynia się także obecność współczesnych realiów. Miejscem akcji jest tu bowiem Ponidzie, wsie: Skowronno, Kopernia, Pińczów, Młódzowce, czyli miejsca, w których Dygasiński się urodził i wychowywał. Możemy tu na marginesie dodać, że jest to zatem swoiste miejsce pamięci, a więc coś więcej niż jedynie lokalizujący indeks na mapie5. Widzimy zatem, że narrator jest rozważającym kwestie literackie pisarzem, pochodzącym i funkcjonującym w przestrzeni dobrze znanej Dygasińskiemu; osobą, która na własne oczy widziała opisanych bohaterów i wydarzenia. Fakty te mogą ewokować styl odbioru nastawiony na autobiograficzność dzieła, czyli na jego bezpośrednie odniesienie pozaliterackie. Jak powiedzieliśmy, są one funkcją legitymizacji. Kwestia ta komplikuje się nieco, gdy zdamy sobie sprawę z narratorskiej wszechwiedzy zaprzeczającej autobiograficzności utworu. Spojrzenie mówiącego pada nie tylko na szczegóły wydarzeń, których Dygasiński nie mógł być świadkiem, ale również wnika niekiedy w uczucia bohaterów: Domagałę przeszło mrowie, był bowiem niezmiernie zabobonny; więcej przecież przerażało go to wycie psów, aniżeli straszna czynność, którą przedsięwziął i wykonał z taką dokładnością, wymagającą energii oraz zimnej krwi [s. 163].

Powiemy zatem, że występuje tu coś, co niemal oksymoronicznie możemy nazwać autobiografizmem fikcjonalnym6 (na marginesie: ujawniającym nieco fantazmatyczną naturę pragnienia autentyczności). W każdym razie owo dążenie do auPor. E. Rybicka, Geopoetyka. Przestrzeń i miejsce we współczesnych teoriach i praktykach literackich, Kraków 2014. 6 Rzecz jasna, taki termin byłby nieadekwatny do opisu nowszej prozy autobiografizującej, która chyba na dobre wyzbyła się naiwnych prób „odtworzenia” rzeczywistości. Jest w literaturoznawstwie znane pojęcie autofikcji (por. A. Turczyn, Autofikcja, czyli autobiografia psychopolifoniczna, „Teksty Drugie” 2007, nr 1–2), które byłoby jednak z kolei raczej nieadekwatne do opisu „naiwnej” prozy Dygasińskiego. 5

26_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

tentyczności zbliża nieco Dygasińskiego do prozy Emila Zoli, pozwalając tym samym nazwać polskiego twórcę rodzimym naturalistą7. Warto zatem pokazać ową prawdę opowiadania, którą tworzy pewien ciąg wydarzeń zasadniczo powiązanych związkami przyczynowo-skutkowymi. Głównym bohaterem utworu jest Domagała – prosty, ubogi chłop, który wraz z żoną i dziećmi żyje w skromnej chacie, niebędącą nawet jego własnością. Wszystko jest tu biedne, całość sprawia wrażenie bytu walczącego o przetrwanie w nieludzkich warunkach. Nie zawsze jednak udaje się przetrwać: najstarszy syn Domagały umiera – „chrzypiał, chrzypiał, aż się zachrzypiał” powiada narratorowi Domagalina. W jednym, niedużym fragmencie Dygasiński przedstawił szereg problemów: ubóstwo, brak opieki medycznej oraz edukacji. Wyrazistości dodaje tu jeszcze podwójny kontrast – literackie przedstawienie „schorzałych” Domagałów zostaje poprzedzone obrazem zdrowej i urokliwej natury Ponidzia: Pięknym jest kraj cały, który przepasała wstęgą swoją Nida, rwąca się do Wisły, jak córka w objęcia matki. I białe piaski porosłe niską sośniną, i laski brzozowe, i łany szumiące żytem i pszenicą, i białe góry, i zielone a rozległe łąki z różnobarwnym kwieciem, i pastwiska zajęte latem od świtu przez konie, gęsi, bydło: wszystko to zostaje wyryte w pamięci tego, kto się urodził i wychował na Ponidziu. Nigdzie tak pięknie nie śpiewają słowiki ani skowronki, nigdzie bzy nie mają woni tak miłej, nigdzie róża rankiem nie przyozdabia świata cudowniej [s. 141].

Kilka akapitów dalej czytamy z kolei o bohaterach: Izba, gdzie mieszkał obywatel Domagała ze swoją rodziną, nie miała wiele sprzętów: w kącie stało coś jakby łóżko – pod okienkiem małym, szczycącym się zaledwie połową szybki, na czterech słupach wbitych w ziemię, leżał kawałek tarcicy, wygładzonej naturalnie przez używanie; nieco dalej stała skrzynka, pomalowana żółto, czerwono i zielono, którą Domagalina jako posag i wyprawę wniosła do mężowskiego domu. Obok rozpaZob. H. Wolny, Oryginalność twórcza Adolfa Dygasińskiego, [w:] O twórczości i życiu Adolfa Dygasińskiego, red. H. Wolny, Kielce 1990. Oczywiście korelacja z naturalizmem wymagałaby głębszej analizy, którą zostawimy sobie na inną okazję. 7

27

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

dającej się nalepy, na garści słomy wylegiwała się Kropicha, żując obojętnie i obojętnie spoglądając na kręcące się dokoła siebie trzy czy cztery kury oraz na kilka spod nalepy nieustannie wypadających królików. Długa żerdź na dwóch wiciach, przyczepiona do powały, stanowiła zarówno schronienie nocne dla kur, jako też wisiały na niej różne chusty i szmaty. Na polepie mruczał drzemiący kot, z którym starsze dzieci odbywały noclegi [s. 144–145].

Zostaje tu dokonany także inny kontrast. Poprzez konsekwentne nazywanie zarówno Domagały, jak i innych bohaterów „obywatelami” w nieco ironiczny sposób Dygasiński zdaje się kpić z niewykonalności teoretycznych założeń świetnie wykształconych pozytywistów, którzy, mówiąc o funkcjach społeczeństwa i zadaniach rozmaitych warstw społecznych, nie mieli pojęcia o tych aspektach rzeczywistości, które są poznawalne jedynie poprzez doświadczenie8. Dygasiński zdaje się więc pokazywać, jak aprioryczny, spekulatywny pozytywizm, w swojej wersji naiwnej, zostaje obnażony przez – chciałoby się powiedzieć – „samo życie” – to jest przez powszechny los chłopa, sprowadzony do biologicznej walki o przetrwanie. Krytycyzm Dygasiński jest tu w pewnej mierze zbieżny z rozwojem nastrojów dekadenckich końca XIX wieku 9, opowiadanie to możemy zestawiać na przykład z debiutancką powieścią Wacława Berenta – Fachowiec. W każdym razie, Domagała – jak pisze sam narrator – jest „niezdolny do wszelkich abstrakcyj”. Jego tożsamość oby-

By nie mnożyć długich cytatów w tekście głównym, fragment opowiadania zamieszczam tu: „Dla Warszawian wielokrotnie nabiał służy za lekarstwo; pije się z rana mleko prosto od krowy, według porady pana doktora. Innym razem niektórzy smakosze miewają sielankowe zachcianki i wtedy śniadania u Stępkowskiego, Bokieta, Lijewskiego itd. przeplatają sobie mlekiem kwaśnym w Saskim ogrodzie. Przy tym mówi się pompatycznie o wyższych potrzebach człowieka cywilizowanego, kwestionuje się związek oświaty z moralnością, czytuje się gazety, książki itd. Aby zaś udoskonalić swoje uczucia, chodzi się na koncerta, do teatru itd. Rzecz prosta, iż stąd pochodzą wysocy nasi filantropowie oraz filozofowie liczni, zachwycający powieściopisarze i noweliści, czule rozrzewniający płeć piękną swoimi realistycznymi utworami. Na miłość Boga! Pozwólcie, szlachetni mężowie, być tymczasem chłopu takim, jakim on jest”, s. 149–150. 9 Dekadentyzm nie był oczywiście skutkiem tylko i wyłącznie rozczarowania oraz braku alternatywy. Zob. R. Zimand, „Dekadentyzm” warszawski, Warszawa 1964. 8

28_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

watelska jest fikcją, teoretyczną mrzonką – pozostaje w sferze nierealizowalnego imperatywu. Fikcyjność ta wynika z dwu przyczyn. Po pierwsze, z braku poczucia tożsamości społecznej, a być może i narodowej 10 bohatera. Dygasiński pisze: Co tu mówić o obywatelstwie, powie kto. A jednak Domagała był obywatelem we wsi i gminie Skowronno, był obywatelem cywilizowanego społeczeństwa. On sam nie wiedział o tym. [...] Uczucia takich ludzi, jak obywatel Domagała, objawiają się inaczej niż uczucia urzędników, adwokatów, profesorów, hrabiów, przedsiębiorców, bankierów itd. Myśmy sobie podzielili na klasy i sądzimy, że to wystarcza do hurtownego traktowania ludzkości. Domagała przede wszystkim nie czuł żalu do społeczeństwa, w którym zajmował stanowisko komornika […] [s. 145–146].

Warstwy wykształcone nie znają prawdziwego losu polskiego chłopa, ten zaś nie wie nic o społeczeństwie i jego zasadach. Zna tylko to, czego doświadczył: wzgardę i ciemiężenie: Słyszałem malca głośno płaczącego z bólu fizycznego, jaki mu wyrządził raz polowy dworski. Bo – niech się temu nikt nie dziwi – Domagała wolał, aby mu obito syna, aniżeliby miano zająć krowę, od której jakie dwa złote trzeba było uiścić za szkodę [s. 146].

Przy całej ciemnocie, nieświadomości i prostocie chłopów to właśnie we wsi Dygasiński widział „specyficzne środowisko społeczne i miejsce, gdzie powstaje podstawa dochodu narodowego, gdzie wypracowuje się materialny fundament bytu dla całego narodu”11. Janusz Kobyłecki przywołuje darwinowskie prawo walki o byt, do której lepiej są przystosowani chłopi, ludzie zmuszeni do nieustannej walki o przetrwanie. Niektórzy, tak jak najstarszy syn Domagały, tę walkę przegrywają, inni jednak utrzymują się na powierzchni życia, de facto pod pewWertepy L. Buczkowskiego stanowią wdzięczny kontekst dla opowiadania Dygasińskiego. Wbrew pozorom oba utwory mają sporo cech wspólnych: różnie realizowane dążenie do autentyzmu, podjęcie problematyki polskiej wsi oraz swoiście rozumianego tragizmu ludzkiego życia. Dotyczy to także kwestii tożsamości narodowej oraz wydźwięku społeczno-politycznego – niewielu bohaterów Wertepów zdaje sobie sprawę z własnej polskości czy ukraińskości. 11 J. Kobyłecki, Problemy wsi polskiej w świetle wybranych nowel Adolfa Dygasińskiego, [w:] O twórczości i życiu Adolfa Dygasińskiego, s. 191. 10

29

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

nym względami przeważając nawet nad warstwami de iure wyższymi (abstrahujemy od rozstrzygania, w jakim stopniu możemy mówić tu o racjonalizacji). Znajduje to potwierdzenie w słowach narratora: „[...] dzieci chłopskie są dojrzalsze i mędrsze od dzieci klas tak zwanych inteligentnych. Im potrzeba wcześnie fizycznej i umysłowej dojrzałości” (s. 151). Chłopi są tu swoistą „solą ziemi”. Autor chciałby widzieć w nich zapowiedź świetności i dobrobytu narodu, narrator powiada: „być chłopem stanowi już zaszczyt” (s. 143), jednakże trzeźwe oko obserwatora dostrzega problemy polskiej wsi uwikłanej w skomplikowany układ stosunków społeczno-gospodarczych. Po drugie, rzekome obywatelstwo Domagały pociąga za sobą jedynie obowiązki, dając przy tym niewiele praw12. Wymiar sprawiedliwości jest bezradny wobec aktu kradzieży krowy Kropichy, a przecież jest każdemu we wsi wiadome, że czynu tego dokonał Franek Kobyłka, „chłop rosły i należycie zbudowany, o grubym karku i szerokich barach” (s. 148). Nikt nie przychodzi Domagałom z pomocą – ani sądy czy policja, ani inni mieszkańcy wsi, którzy wydarzenie to traktują jako dopust Boży, ciesząc się w duchu, że nie oni stali się ofiarami. Dygasiński kreśli tu zatem obraz komorników – osób egzystujących na najniższych szczeblach hierarchii społecznej, ludzi prześladowanych przez klasy posiadające. W opowiadaniu widzimy również ogół społeczności chłopów, to ich świat stoi w centrum zainteresowania narratora. Domagała jest tu ich mniej lub bardziej typowym reprezentantem, spojrzenie pisarza pada jednak także na inne osoby. Pojawiają się tu również elementy topografii wiejskiej: kościół znajduje się obok karczmy, do której po mszy chłopi często się udają „gwoli krzepienia dusz wiernych oraz podniesienia dochodów propinacyjnych” (s. 156–157). Interesującą kwestię stanowi tu relacja religijności i moralności. O ile obowiązki pierwszej z obu cnót zostają przez chłopów w pewien konwencjonalny sposób wypełniane, o tyle ubóstwo drugiej daje podstawy do pesymistycznych refleksji. Jednakże i sama religijność stoi tu pod znakiem zapytania – przybiera ona bowiem rozmaite formy zabobonów połączonych z pustą obrzędowością:

Domagała przypomina nieco Piotra Niewiadomskiego, bohatera powieści Sól ziemi J. Wittlina. Obaj są nieświadomi własnej tożsamości w wymiarze społeczno-narodowym oraz ciężko doświadczani przez społeczeństwo wymagające poświęcenia. 12

30_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Ci ludzie wysłuchali całego nabożeństwa, brali udział w słuchaniu wielce budującego kazania na temat: „Przebaczajmy bliźnim naszym winy tak, jak Pan odpuszcza grzechy tym, którzy go obrazili”. Nie tyle może umocnieni w wierze, ile zadowoleni z siebie, iż wedle możności własnej uczynili za dosyć idealniejszym obowiązkom lub potrzebom, weszli teraz swobodnie do karczmy. Naturalnie, zaczęła się pijatyka [s. 157].

Domagała śpi w trakcie kazań, jednak lęka się wrony zwiastującej nieszczęścia. Zabobon jest tu zresztą tradycyjnym elementem ludowego folkloru. Po śmierci Kobyłki: Niektórzy utrzymywali, że mógł go powiesić zły duch, aby jak najprędzej zdobyć sobie cenną dla piekła duszę złodzieja. Przez jakiś też czas stróże nocni widywali potem Kobyłkę, jak nocą wychodził ze stodoły Łyka z powrósłem na szyi [s. 164].

W opowiadaniu Dygasińskiego Bóg jest nieobecny13. Nie stanowi on odniesienia zarówno dla motywacji działań bohaterów, jak i perspektywy samego narratora. Moralność z kolei ma tu wymiar pragmatyczny – jak już powiedzieliśmy, chłopi starają się dobrze żyć z Kobyłką, by ten ich nie okradł, cieszą się, że to nie oni stali się ofiarami, na stratę Domagały patrzą obojętnie. Przypomina to nieco rodzimą odmianę etyki Kalego, bohatera W pustyni i w puszczy. Narrator przedstawia swoją interpretację moralnego wymiaru opowiedzianej historii: „W gruncie rzeczy zbrodnia Domagały wobec ludzi nie polegała na tym, że powiesił Kobyłkę, ale że sobie przywłaszczył prawo wymiaru sprawiedliwości”. W tym krótkim fragmencie są widoczne dwie kwestie: pominięcie przez narratora odpowiedzialności Domagały wobec Boga oraz – co istotniejsze – skutki nieludzkiego systemu społecznego skazującego komorników na ubóstwo i wszelkie jego konsekwencje. Opowiadanie Dygasińskiego zapowiada późniejsze krytyczne podejście pisarza do roli i stanu warstwy szlacheckiej, wpisując się tym samym w polską literaturę utrzymywaną w podobnym tonie: wystarczy przypomnieć tu takie powieści, jak 13

W Literaturze pozytywizmu H. Markiewicz pisze o zabarwieniu panteistycznym pierwszych nowel i opowiadań Dygasińskiego przejawiającej się jako umiłowanie ziemi ojczystej, Ponidzia. Zob. H. Markiewicz, Literatura pozytywizmu, Warszawa 2000, s. 98. Trudno jednak postrzegać tu naturę jako panteistyczną, gdy stanowi ona omówiony już kontrast.

31

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Morituri Józefa Ignacego Kraszewskiego, Dwa bieguny Elizy Orzeszkowej czy Lalkę Bolesława Prusa. Widoczne są tu także, znane między innymi z Godów życia i Zająca, z gruntu naturalistyczne predylekcje Dygasińskiego do tworzenia paraboli między światem ludzkim a zwierzęcym. Między Domagałą a Kobyłką powstaje paradoksalna przyjaźń, której przejawy narrator charakteryzuje przez porównanie do stosunków panujących między dwoma psami. W innym miejscu znajdziemy refleksję: „Któż to wie, co może myśleć, czuć i chcieć zwierzę. Psychologowie niewiele o tym wiedzą” (s. 147). W takiej perspektywie nie tylko zwierzę zostaje w pewnym sensie uczłowieczone, ale i człowiek zaczyna być postrzegany jako istota podlegająca przemożnym wpływom natury. Była o tym już pokrótce mowa, gdy wspominałem o darwinowskim prawie walki o byt. Należy w tym miejscu dodać refleksję ogólniejszą: w znacznej części twórczości Dygasińskiego człowiek podlega deterministycznym prawidłowościom, charakterystycznym dla monizmu przyrodniczego tego pisarza. W opowiadaniu Za krowę możemy odnaleźć pewien antagonizm – z jednej strony historia Domagały jest wyrazem pesymizmu autora, pesymizmu, który znajduje swój wyraz także w innych opowiadaniach i nowelach: Alegancie, Niezdarze, Przy kościele i tym podobnych14, z drugiej jednak strony – jak już o tym mówiłem – to w chłopach Dygasiński widzi możliwość przyszłego odrodzenia świetności narodu. Nie twierdzę jednak, że natura jest tu postrzegana jako coś wrogiego, źródłem pesymizmu jest raczej zło stosunków społecznych. Przywoływane już przedstawienie przyrody Ponidzia przypomina bowiem locus amoenus znane z barokowych romansów czy choćby Snu nocy letniej Williama Shakespeare’a. Koresponduje ono z pozytywnie postrzeganym duchem wiejskości, który to według Mirosławy Radowskiej-Lisak: rodził szczególną wizję świata, odrębne schematy poznawcze i kategorie aksjo-logiczne. Bliski kontakt z przyrodą, wspólnota bytu oraz dominujący na wsi familiarny typ więzi społecznych (rodzinno-sąsiedzkich) czyniły z terenów wiejskich enklawę swojskości, domenę zmysłowego piękna i wszechobecnego sacrum15.

Zob. J. Kobyłecki, dz. cyt. M. Radowska-Lisak, Adolf Dygasiński i duch wiejskości. Kilka propozycji badawczych, [w:] „Litteraria Copernicana” 2009, nr 2(4), s. 46. 14 15

32_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Badaczka przedstawia koncepcję wiejskości lub wiejskiej osobowości jako wewnętrznej postawy jednostki posiadającej inklinacje do „specyficznego języka, typu wyobraźni i wrażliwości, odmiennego sposobu postrzegania przestrzeni czy doświadczania czasu”16, zaznaczając przy tym, że wiejskim bohaterem nie musi być mieszkaniec wsi – elementem decydującym jest tu taki, a nie inny, model egzystencji, nie zaś miejsce zamieszkania. Wszystko to po trochu znajdziemy w opowiadaniu Za krowę – choćby ten „odmienny sposób doświadczania czasu”, który zasadniczo nie jest tu mierzony godzinami, co ma swój pozytywny skutek dla bezkarności Domagały. Ważnym wyznacznikiem tak rozumianej wiejskości staje się podkreślana przez Radowską-Lisak oralność, która przez badaczkę jest rozumiana jako kategoria kulturowa, aksjologiczna i językowo-komunikacyjna17. W odniesieniu do utworu Dygasińskiego tak zwany „oralny stan umysłu” jest charakterystyczny nie tylko dla bohaterów opowiadania, lecz także dla samego narratora18, jako że pochodzą oni z tego samego świata. Istnieje tu związek między naturą a wiejskością widzianą w kontekście oralności – przyroda przez otwarcie przestrzeni i zawieszenie czasu sprzyja interakcjom społecznym, kształtując tym samym „oralny stan umysłu” chłopów. Widzimy to w opowiadaniu – karczma staje się dla bohaterów miejscem dyskusji, zawierania układów, biesiadowania. Serce Dygasińskiego bije dla wsi i natury, a zwłaszcza dla losów chłopa uwikłanego w tragizm (piekło stosunków społecznych) istnienia. Autor przedstawia pospolitą historię kradzieży i jej konsekwencji. Przedstawienie służy tu zarysowaniu perspektywy aksjologicznej, zadaniu pytania o sens pozytywistycznej utopii oraz zwróceniu uwagi na nieludzki wymiar ówczesnego modelu społeczeństwa. Ma więc ono wymiar ściśle społeczny, a nawet – polityczny.

Summary The article is an attempt to analysis Adolf Dygasiński’s prose Za krówę. It describes the relationship between realistic Tamże, s. 47. Tamże, s. 49. 18 Interesujący zdaje się związek autobiografizacji i oralności. Oba zjawiska mogą sprzyjać dygresyjności oraz noetyce i mnemotechnice. 16 17

33

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

and autobiographical narration. The author states that the true – authenticity – is a main purpose of this story. Dygasiński, as well as the narrator, achieves this true in opposition to speculative literature.

34_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Aleksandra Szwagrzyk Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

O relacjach (międzyludzkich) w Klawiszewskim i Rózi Adolfa Dygasińskiego Badacze

literatury zwykli twierdzić, że niemalże każdy tekst posiada jakąś dominantę kompozycyjną, a wyjątkowo istotna jest ona w nowelach. Rozważania o pewnej noweli Adolfa Dygasińskiego postanowiłam rozpocząć takim truizmem, ponieważ sama opowieść –pozornie prosta, posiada specyficzną dominantę. Ośrodkiem kompozycyjnym utworu Klawiszewski i Rózia – jest pewna triada. Triadę tę budują trzy pojęcia, ustawione w nieprzypadkowej kolejności, są nimi: niedomówienie, tajemnica oraz kłamstwo. Między tymi trzema elementami występują silne zależności, ale paradoksalnie – występuje także pewien kontrast1. Tekst jest równocześnie narracją o ludziach rozczarowanych swoim życiem, którzy usiłując coś w nim zmienić, sprawiają, że staje się ono jeszcze gorsze i w zasadzie pozbawione jakichkolwiek wartości. Wszyscy bohaterowie zdają sobie sprawę z klęski, którą ponieśli. Nowela stanowi także próbkę, odbicie świata społecznego pozytywizmu – życiorysy bohaterów stanowią egzemplifikację losów niejednej realnie żyjącej w epoce postaci. Klawiszewski i Rózia to utwór, którego nie da się odczytać bez minimalnej chociaż znajomości realiów epoki oraz życiorysu autora (nie będziemy tu wspominać o naturalizmie czy tematyce wiejskiej – czyli tematach dokładnie zgłębionych), jednakże w szkicu nie ma miejsca na dokładne ich opisanie, uwaga zostanie więc skupiona na jednej, najistotniejszej dla zrozumienia sensu noweli, kwestii. Kwestią tą jest tzw. „społeczne zaangażowanie”, charakterystyczne dla pozytywizmu. Zob. „Nowela może opierać się na innych jeszcze zasadach konstrukcyjnych; ośrodkiem kompozycyjnym może być np. jakiś k ontr as t ”, M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Zarys teorii literatury, Warszawa 1886, s. 359. 1

35

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Typowe też dla jednego z ważniejszych przedstawicieli tej epoki, być może niesłusznie odrobinę zapomnianego – Dygasińskiego. Klawiszewski i Rózia to swego rodzaju ostrzeżenie dla czytelnika, autor pokazuje tu, że wybór drogi życiowej na skróty zawsze obarczony będzie negatywnymi konsekwencjami – ucieczka, emigracja nie jest rozwiązaniem problemu, ale czymś, co sprawia, że problem staje się jeszcze większy, a życie bohaterów traci sens – tytułowi bohaterowie stają się bowiem puści wewnętrznie i zniszczeni moralnie. Dygasiński, pokazując moralny upadek swoich bohaterów, walczy o pewien porządek społeczny, zdaje sobie jednak sprawę, że nie można zbudować go za pomocą pięknych haseł, ale jedynie ciężką pracą. Badacz literatury tak mówi o tym zjawisku i o samym autorze Zająca: W istocie był jednak naprawdę związany z ważnymi sprawami swoich czasów. Głębiej niż wielu współczesnych mu pisarzy epoki pozytywizmu rozumiał konieczność dalszej walki o rzeczywiście sprawiedliwy porządek społeczny. Jeżeli był pozytywistą i szermierzem „pracy u podstaw” i „pracy organicznej”, to jednocześnie nie uważał realizacji tych haseł za panaceum gojące wszystkie rany społeczne2.

W Klawiszewskim i Rózi kompozycja oparta jest na triadzie: niedomówienie – tajemnica – kłamstwo. Czas na wyjaśnienie, które komponenty noweli składają się na tę trójkę. Niedomówienie jest tutaj elementem najważniejszym, na nim zasadza się cały pomysł Dygasińskiego. Nie mówi się bowiem ostatecznie, kim po swoim wyjeździe z Warszawy do Brazylii stała się Rózia. Możliwe, że jest samotną, bogatą i zgorzkniałą kobietą, okręcającą sobie majętnych mężczyzn wokół palca, drugie rozwiązanie, już mniej możliwe – jest w nieszczęśliwym związku dla pieniędzy, dlatego mówi: „Nikt mię już teraz darmo nie pocałuje”3. Ostatnie, a zarazem najsmutniejsze zakończenie, chyba najsilniej sugerowane przez autora – pokazywałoby Rózię jako kobietę lekkich obyczajów. Kolejnym elementem jest tajemnica, jest ich kilka w utworze, ale najciekawsze i zarazem najważniejsze są dwie. PierwJ.J. Jakubowski, Zapomniane ogniwo. Studium o Adolfie Dygasińskim, Warszawa 1978, s. 162. 3 A. Dygasiński, Klawiszewski i Rózia, [w:] tegoż, Nowele i opowiadania, t. VI, Warszawa 1952, s. 194. Kolejne cytaty będą pochodzić z tej edycji. 2

36_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

szą z nich są motywy postępowania pana Przykopowicza, czyli gospodarza domu, w którym służyła tytułowa bohaterka. Kilkakrotnie zdarzyło się, że pan pocałował Rózię w ukryciu, dając jej za to rubla. Nie wiadomo, czy bohaterem kierowały zwykłe popędy, miłość, czy chęć urozmaicenia sobie życia. Nie jest jasne także, jaka naprawdę była reakcja młodej służki na takie zachowanie – z jednej strony wstydziła się tego, z drugiej – czuła swoistą dumę, że to właśnie ona została wybrana przez pana domu. Sklepiczarka Jaskólska dobitnie mówi, co myśli o pocałunkach Przykopowicza i o dziewczynie – „Panna Rózia jesteś osoba letka!”4. Drugą tajemnicą jest to, czy panna kiedykolwiek naprawdę kochała Klawiszewskiego. Zdecydowała się z nim wyjechać do dalekiej Brazylii – z pozoru wydaje się, że z miłości, nie przeszkadzało jej bowiem tytułowanie się w podróży małżonką ślusarza, wydawała się także zraniona, kiedy ten wyznał współpasażerowi na statku do Ameryki, że zamierza opuścić Rózię, kiedy tylko przybędzie na stały ląd – uważa ją bowiem za „głupią dzierlatkę”. Ostatnim elementem „kompozycyjnej triady” jest kłamstwo. Największym kłamcą jest Jasiu Klawiszewski – udaje bowiem, że kocha młodą służącą, a tak naprawdę zależy mu tylko na tym, żeby mieć w niej wsparcie, w zasadzie – wykorzystuje ją. Kiedy w Rio de Janeiro po dłuższym czasie przypadkowo spotyka Rózię w oknie na ulicy Siódmego Września5, znów proponuje jej wspólne życie; mówi: „– Niech panna Rózia na mnie nie płacze, ja chcę naprawić, com złego zrobił… Mam teraz taki zarobek, że wystarczy dla mnie i dla żony” 6. Czytelnik domyśla się, że tak naprawdę sprytny ślusarz znów chce wykorzystać młodą dziewczynę, zrekompensować sobie wszystkie swoje brazylijskie niepowodzenia – samotność, biedę, długotrwałe szukanie pracy. Rózia, która jest już kobietą bez uczuć, pustą – odrzuca propozycję Jasia i decyduje się wieść smutne życie – jak już było wspomniane – teraz za każdy jej pocałunek trzeba będzie płacić, bo to zdaniem dziewczyny właśnie miłość Tamże, s. 184. Zob. „Jest w Rio de Janeiro ulica Siódmego Września. Przechodząc wieczorem przez jedną jej połowę, można tu widzieć na prawo i na lewo otwarte okna, a w każdym oknie siedzi kobieta, często bardzo piękna, zawsze zaś wystrojona i woniejąca pachnidłami. Te panie, należące do różnych narodowości kuli ziemskiej, uśmiechają się bardzo wdzięcznie do przechodniów i usiłują zwrócić na siebie uwagę”, tamże, s. 193. 6 Tamże, s. 194. 4 5

37

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

sprawiła, że znalazła się na samym dnie. Utwór pokazuje więc dzieje nieszczęśliwej miłości, wycinek z życia przegranych ludzi, co bardzo pasuje do nowelistycznej konwencji7. Mówiąc o „kompozycyjnej triadzie”, mimowolnie pokazano szczątkową charakterystykę bohaterów. Wcześniej zostało zasygnalizowane, że opowiadanie, a w zasadzie jego bohaterowie, są egzemplifikacją prawdziwych ludzkich losów w epoce, w której żył i tworzył autor Godów życia. Dygasiński, tworząc w noweli swoje odbicie XIX-wiecznego społecznego świata, skorzystał z socjologicznej metody portretowania postaci – są one pokazane jako reprezentanci pewnego pokolenia, wieku, a dalej – całego pozytywizmu. Zabieg taki jest najbardziej rozpoznawalny w powieściach realistycznych, ale i tu odgrywa istotną rolę8. Na początek zajmijmy się Janem Klawiszewskim. To człowiek typowy dla swojej epoki – rzemieślnik, zbyt leniwy, żeby dużo zarabiać, zbyt sprytny, żeby nie poradzić sobie w życiu. Nie wiemy o nim tak naprawdę wiele, jego przeszłość jest owiana tajemnicą, wiemy jednak, że posiada wielkie ambicje – chce wyjechać za granicę, tam zbić majątek, robić karierę, która przecież w epoce była wyznacznikiem sukcesu. Z narratorskiej charakterystyki dowiadujemy się, jak wyglądał tajemniczy ślusarz: Był to trzydziestoletni kawaler, szczupły, szatyn, wzrostu średniego, o rysach twarzy regularnych, lecz nieco złośliwych. Do Warszawy przybył z Łomży, do Łomży – z Płocka, do Płocka – z Kalisza, a przedtem bywał gdzieś za granicą9.

Uwagę zwraca także samo nazwisko tytułowego bohatera, można przypuszczać, że jest to tzw. nazwisko znaczące. Barbara Dyduchowa zwraca uwagę, że to częsty u tego autora zabieg: „Otóż Dygasiński często wracał do tej »starej metody Por. „Nowela ukazuje pewien fragment życia bohatera, mający wyraźnie zarysowane kontury i wewnętrzną logikę rozwojową, rządzącą biegiem przestawionych wydarzeń od zawiązania fabuły do jej rozwiązania”, M. Głowiński, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, dz. cyt., s. 358. 8 Por.: „Socjologiczny punkt widzenia w prezentacji postaci literackich, acz nie wolny od doktrynalnych zawężeń, przejęła pozytywistyczna powieść tendencyjna, a rozwinęły w pełni powieści dojrzałego realizmu”, J. Speina, Psychologia a literatura, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz i A. Kowalczykowa, Wrocław 2002, s. 809. 9 A. Dygasiński, dz. cyt., s. 182. 7

38_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

z XVIII wieku«, posługując się nazwiskiem »znaczącym«, noszącym cechy skrótu charakterologicznego”10. Słowo „klawisz” ma kilka istotnych dla nas konotacji. Po pierwsze – klawisz w muzyce, naciskamy go, aby wydobyć określony dźwięk, jest zatem niezbędnym elementem pewnej całości. Bohater także stanowi element pewnego układu, swoistej mozaiki, którą jest społeczeństwo dziewiętnastowieczne. Sam Klawiszewski nie znaczy wiele, ale bez jego obecności, jego pracy – wiele zdarzeń nie miałoby miejsca, jest więc istotny – tak jak pojedynczy klawisz w instrumencie, sam nie odgrywa istotnej roli, ale należy do pewnej całości i stanowi jej integralną część. Po drugie – budzi też negatywne skojarzenia, współcześnie ze strażnikiem więziennym, a wcześniej z kimś, kto znajduje się nisko w hierarchii społecznej i dysponuje niewielką władzą. Obok ślusarza Klawiszewskiego najważniejszą postacią jest Rózia. To młoda dziewczyna, pracującą jako służąca w jednym z warszawskich domów, jej przełożonymi są państwo Przykopowiczowie – bezdzietne, nieszczęśliwe małżeństwo. Autor pannę opisuje tak: Rózia, była to dziewczyna w wieku lat około dwudziestu, bardzo zgrabna, żywa i hoża; oczy jej się świeciły, zęby miała równiutkie, perłowe, usta karminowe, policzki pełne, świeże, włosy czarne i postać wysmukłą11.

Dziewczyna, jak i Jan, należy do przegranych, jej życie to zupełna klęska. Sama bohaterka nie ponosi jednak za to pełnej winy, to jej podatność na wpływy oraz niszczycielski wpływ otoczenia sprawiły, że ostatecznie stała się bezwzględna i wyzuta z emocji. Rózia to zdecydowanie ofiara swoich czasów i społeczeństwa12. Ostatecznie wiemy, że zapewne osiągnęła wysoki status materialny, ale nie uniknęła nędzy – była to jednak nędza moralna, Ewa Kosowska tak mówi o zjawisku: „Nę-

B. Dyduchowa, Narracja w utworach nowelistycznych Adolfa Dygasińskiego, Wrocław 1974, s. 51. 11 A. Dygasiński, dz. cyt, s. 183–184. 12 Por. „Ze szczególnym zainteresowaniem i upodobaniem kreślił Dygasiński dobrze sobie znane postacie służby dworskiej, obrazki z życia podwórza, kuchni, leśniczówki i czworaków folwarcznych. Znajdował i tu podział na brutalnych, a często sadystycznych drapieżców oraz ich nieszczęsne, bezbronne ofiary”, H. Markiewicz, Pozytywizm, Warszawa 2008, s. 178. 10

39

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

dza materialna nie musiała prowadzić do moralnego upadku, ale wysoki status materialny nie chronił przed nędzą moralną”13. Na kartach opowiadania pojawiają się także inni bohaterowie, ale stanowią oni tylko pewne tło, uzupełnienie społecznej mozaiki. Tak oto mamy sklepikarkę Jaskólską, stróża Grzegorza i jego żonę – Grzegorzową czy kucharkę Salomeę. Wszyscy oni są plotkarzami, nie troszczą się o innych, tylko o siebie, to między innymi przez nich Rózia upadła tak nisko. Salomea doniosła państwu o „złym prowadzeniu” się dziewczyny, przez co ta musiała uciec, jeśli nie chciała zostać zwolniona w poniżający sposób. Winni upadku młodej służki są także państwo Przykopowiczowie – ludzie raczej majętni (mają służbę). Pan jest personatem, czyli dygnitarzem, zaś jego żona zajmuje się domem. Nie jest to jednak małżeństwo szczęśliwe, mąż nieustannie stroni od towarzystwa żony i przebywania w domu, ucieka w pracę i wyjazdy. Pani usilnie stara mu się przypodobać, ale każda taka próba kończy się jej porażką. Wrogie Rózi i Klawiszewskiemu jest także miasto, w którym mieszkają. Akcja noweli rozgrywa się kolejno w Warszawie i brazylijskim Rio de Janeiro. Zacznijmy jednak od tego, jaki obraz stolicy rysuje się w utworze. Miasto przedstawione jest w sposób wyjątkowo realistyczny14, pojawiają się drobne szczegóły, znamy nazwę ulicy, na której rozgrywa się akcja: „W Warszawie przy ulicy Hożej pod sześćdziesiątym którymś numerem miał swój warsztat ślusarz Klawiszewski”15. Zabieg taki jest charakterystyczny dla pisarstwa Dygasińskiego, badaczka mówi, że „świat przedstawiony w opowiadaniach Dygasińskiego jest mocno osadzony w ramach przestrzennych” 16. E. Kosowska, Nędza, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, s. 603. Por. „Dygasiński – wnikliwy obserwator, aby stworzyć względnie pełny obraz Warszawy drugiej połowy XIX wieku, przyglądał się temu miastu, obserwował: ludzi, ulice, gmachy, poszukiwał reprezentatywnych scen. Jednak nie tylko rzetelność Dygasińskiego, jako sprawozdawcy i komentatora, wpłynęła na realność przedstawienia stolicy w jego tekście warszawskim [mowa tu o Nowych tajemnicach Warszawy Dygasińskiego – A.Sz.]. Bliskość założeniom estetyki naturalizmu, charakterystyczna dla wielu jego utworów, w pewien sposób wymuszała konsekwentny autentyzm w przedstawianiu”, K. Lesicz-Stanisławska, Tekst warszawski. Z Adolfem Dygasińskim na warszawskim bruku, „Litteraria Copernicana” 2009, nr 2, s. 122. 15 A. Dygasiński, dz. cyt., s. 181. 16 K. Staszewska, Zasady konstrukcji świata przedstawionego w utworach nowelistycznych Adolfa Dygasińskiego, [w:] O Adolfie Dygasińskim. Materiały 13 14

40_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Świat wielkiego miasta to królestwo deprawacji i upadku moralnego, ludzie są egoistyczni, chciwi i bezwzględni17 – tak samo zresztą zachowywać będą się w brazylijskiej metropolii. Warszawa stanowi tło pewnych zdarzeń, mikroświatem jest tutaj kamienica, to jej mieszkańcy i ludzie z nią związani wpływają na tytułowych bohaterów. Samo wykorzystanie jednego budynku, miejsca jako swoistej kliszy, obrazka społeczeństwa czy epoki jest zabiegiem popularnym w pozytywizmie – najsłynniejszym przykładem jest tutaj chyba Lalka Bolesława Prusa. Jeżeli chodzi o literaturę powszechną – możemy podać przykład Honoré de Balzaca, który opisuje mikrospołeczeństwo zamieszkujące pensjonat pani Vauquer – w powieści Ojciec Goriot. Drugim miastem, które występuje w noweli, jest Rio de Janeiro – tutaj przybywają tytułowi bohaterowie. Brazylia to dla bohaterów coś dalekiego, niezwykle odległego i tak innego od ich codzienności, że przez to pociągającego. Brazylię odwiedził i sam Dygasiński, wrócił jednak rozczarowany, bez pieniędzy. On zatem, jak Rózia oraz Klawiszewski, przegrał, wyjeżdżając za ocean. Zatem trochę i o nim w opowiadaniu mowa – bo to opowieść rozczarowanego o rozczarowanych. Klawiszewskiego i Rózię autor napisał już po Listach z Brazylii, które ukazywały się od listopada 1890 do marca 1891 roku (sama nowela została opublikowana w „Gazecie Warszawskiej”). Narrator zatem „posyła” swoich bohaterów na emigrację, zdając sobie sprawę z tego, że spotka ich tam nic innego jak klęska poprzedzona szeregiem niepowodzeń18. z sesji naukowej w 75-lecie śmierci pisarza, Kielce 18-19 maja 1977, red. H. Wolny, Kielce 1979, s. 200. 17 Zob.: „Utwory Dygasińskiego poświęcone miastu, a przede wszystkim Warszawie, ukazują skłonność pisarza do prezentacji rzeczywistości wielkomiejskiej z jej cechami deprawacji i upadku moralnego. Środowisko miejskie jeszcze bardziej niż wiejskie aktywizuje złe skłonności ludzkie: chciwość, egoizm, bezwzględność wobec innych, rozprężenie moralne”, J. Detko, Wieś i miasto w twórczości Dygasińskiego (zarys problematyki), [w:] tamże, s. 14. 18 Por.: „Klęska emigracji po wielokroć przywoływana w formie napomnień, ostrzeżeń i proroctwa stanowi w utworze Dygasińskiego [Na złamanie karku – A.Sz.] rodzaj ideologiczno-konstrukcyjnego zwornika wszystkich powieściowych wątków. Świadomość katastrofy decyduje o krytycznym, zdystansowanym (przy zachowaniu wszystkich pozorów obiektywizmu) stosunku narratora do opisywanych zdarzeń”, J. Sztachelska, Dygasiński i „brazyliańskie epopeje”, [w:] tejże, „Reporteryje” i reportaże. Dokumentarne tradycje polskiej prozy w 2 poł. XIX i na pocz. XX wieku (Prus – Konopnicka – Dygasiński – Reymont), Białystok 1997, s. 102.

41

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Nowela podzielona została na dwie części (rozdziały) – warszawską i brazylijską. W obu miejscach jednak podobnie jednostajnie mija czas. Jego wpływ na życie bohaterów jest jednak wyraźniejszy w Warszawie, dlatego nią się tutaj zajmiemy. Czas mija bardzo powoli, domyślić można się, że kolejne dni z życia bohaterów upływają w podobny, monotonny sposób – aż do nieoczekiwanego zwrotu akcji, którym jest wyjazd tytułowej dwójki do Rio de Janeiro. Można tutaj mówić o kołowej, a nie linearnej koncepcji czasu, każdy dzień przypomina przecież kolejny i wpisuje się w swoisty cykl, przykładem może być fragment dotyczący życia państwa: „Potem już w domu Przykopowiczów wszystko szło starym trybem: pan naczelnik wracał do domu późno; ile razy mógł całował Rózię i wsuwał jej w rękę rubla; pani naczelnikowa spędzała bezsenne noce i ciągle się obawiała złodziejów”19. Istotny jest także czas historyczny, jako że utwór utrzymany jest w konwencji realistycznej, nie brakuje szczegółów i opisów epoki, wiemy, że są to czasy współczesne Dygasińskiemu, czyli końcówka XIX wieku. W tekście występuje trzecioosobowy narrator, auktorialny, pozwala sobie bowiem na dokonywanie ocen i komentowanie – robi to dyskretnie, jak na pozytywistyczną nowelę, ale zabieg ten i tak jest zauważalny. Zdarzają się momenty, w których narracja prowadzona jest z punktu widzenia postaci (np. podczas opisu smutku Rózi w trakcie morskiej podróży) 20. Mamy tu zatem do czynienia z przemieszaniem trzecioosobowej narracji epickiej z narracją personalną, rodem z noweli naturalistycznej21. Kończąc swoje uwagi dotyczące noweli Klawiszewski i Rózia, czuję się w obowiązku zaznaczyć, że chociaż tekst w autorskim zamyśle miał być wycinkiem z dziewiętnastowiecznej mozaiki, to jednak nie stracił aż tak wiele na aktualności. Musimy tylko wiedzieć, jakim kluczem go odczytać. Sama spróbowałam zinterpretować tekst za pomocą „kompozycyjnej triady”, do której zaliczyłam niedomówienie, tajemnicę i kłamstwo. Silnie zaznaczyłam też, że na utwór patrzę z perspektywy poA. Dygasiński, dz. cyt., s. 188. Zob. tamże, s. 192. 21 Por. „W noweli realistycznej występuje najczęściej 3-osobowa narracja epicka, w noweli naturalistycznej zaś pojawia się obok narracji 3-osobowej z mocno ograniczonymi kompetencjami narratora wszechwiedzącego również narracja personalna w wersji skrajnie subiektywnej, prowadzona z punktu widzenia postaci”, M. Marcjan, Nowela, [w:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, s. 615. 19 20

42_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

kazania w nim „społecznych światów” epoki. Na pewno zauważyć w noweli możemy silny związek pomiędzy prawdziwym obrazem społeczeństwa i tym wygenerowanym na kartach tekstu. Tekst podatny jest także na wiele innych analiz – socjologicznych22, psychologicznych, pedagogicznych… Trzeba tylko znaleźć swój klucz, trochę czasu i cierpliwość dla zapomnianego dziewiętnastowiecznego pisarza.

Summary The article is an attempt to analyze the specific relation of Klawiszewski and Rozia, characters in Adolf Dygasiński’s novel Klawiszewski i Rózia. This language is the language of human problems. These stories are expressions of fear as an emotion affecting all people, who live in other country and love a non-ideal person.

Por. „Aby tekst literacki mógł być interesujący dla analizy socjologicznej, powinien dać się odkryć, czy zauważyć istotny związek pomiędzy mechanizmami działania żywego społeczeństwa, a tymi, jakie rządzą społecznym światem przedstawionym”, P. Ćwikła, Kilka uwag o związku socjologii z literaturą, „Studia Socjologiczne” 2006, nr 2, s. 147. 22

43

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Sylwia Papier Uniwersytet Jagielloński w Krakowie

Gnój Wojciecha Kuczoka w świetle relacji wewnątrzrodzinnych 1. Dlaczego bijesz, tato? Gnój to wstrząsająca, a chwilami tragikomiczna historia rodzinnego piekła, opowiadana przez dziecko, które jest jednocześnie obiektem przemocy i jej obserwatorem. Narrator opisuje rodzinny rytuał: metodyczne, przypominające tresurę bicie, które jest wyłącznie przyspieszonym kursem buntu i nienawiści. Gnój to studium rodzinnych patologii, przede wszystkim kalekiego ojcostwa – niedojrzałego emocjonalnie, niezdolnego do komunikacji i do wyjścia poza układ słabszy – silniejszy, a także widziana oczami dziecka panorama współczesnego, jak i historycznego Śląska, próba zatrzymania jego niepowtarzalnego kolorytu, ale i ukazania tego, co zwykle wstydliwie skrywane1.

Powieść porusza problem relacji wewnątrzrodzinnych, przekraczania norm społecznych i wzorców wychowawczych. Dzieło stanowi przepracowywanie traumy, której bohater doświadczył w swoim młodzieńczym życiu. Jest to przede wszystkim opowieść o traumatycznym dzieciństwie – dzieciństwie naznaczonym wstydem i cierpieniem. Źródeł tych negatywnych emocji należy doszukiwać się bezpośrednio w rodzinie chłopca, a przede wszystkim w postaci ojca. W całej powieści najbardziej niepokoi fakt, że nie możemy znaleźć podłoża tych perwersyjnych aktów przemocy, które są powodem kryzysu podmiotowości młodego człowieka. Nie uzyskujemy wyjaśnienia, które chcemy otrzymać, czyli chociażby stwierdzenia, że apodyktyczny ojciec znęcał się nad synem, ponieważ sam był w dzieciństwie bity i wychowywany twardą R. Ostaszewski, Gnój, Kuczok, Wojciech, http://wyborcza.pl/1,75517, 1510504.html, dostęp: 20.11.2014. 1

44_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

ręką. Jak wprost mówi narrator: „Ojciec starego K. nigdy nie uderzył żadnego ze swoich dzieci”2. Zatem powodów takiego zachowania nie należy upatrywać w dzieciństwie starego K., lecz o wiele głębiej – w problemach natury psychicznej i społecznej. Być może wpływ na jego zachowanie miało środowisko – ulica Cmentarna oraz nieciekawa okolica, w której znajdował się dom jego rodziny. Ojciec, nie umiejąc w inny sposób zbudować własnego autorytetu, stara się za pomocą bicza wpoić synowi swą własną „etykę”. Cała jego złość, wszelkie negatywne emocje skupiają się na słabym, chorowitym jedynaku. Nie można więc mówić także o jakimkolwiek zaangażowaniu w wychowanie z jego strony, lecz jedynie o zastraszaniu i unikaniu odpowiedzialności za wychowanie dziecka. Nie bez znaczenia jest w Gnoju sposób prowadzenia narracji. Przewijające się w wypowiedziach bohaterów wulgaryzmy podkreślają brutalność rzeczywistości świata przedstawionego. Z jednej strony mamy do czynienia z atomizacją i entropią opowiadania, z drugiej z językowymi zapętleniami i powtórzeniami. Maltretowanie dziecka, oprócz uszkodzeń somatycznych, złamań i sińców, pozostawia ślady w jego psychice3: zatem oprócz pozostawienia cielesnych symptomów „wywołuje negatywne przeżycia: strach, obawę, poczucie niesprawiedliwości, świadomość braku miłości rodzicielskiej, bunt, chęć zemsty i inne dotkliwe przeżycia”4. Uczucia te są wyraźnie widoczne w zachowaniach i słowach bohatera. W relacji stary K. – młody K. następuje odwrócenie wszelkich ideałów i wartości. Zamiast ojcowskiej miłości syn na każdym kroku doświadcza ze strony ojca aktów agresji. Negatywne uczucia tłumią te pozytywne. Nie ma mowy o szczerości, przywiązaniu, radości, jest natomiast strach, cierpienie, chęć ucieczki i wyzwolenia się z domowego więzienia. To właśnie te emocje zdominowały codzienność dziecka, tym samym determinując jego przyszłe życie. „Bohater tej powieści nigdy nie ucieknie od wspomnień o pręgach pozostawionych przez pejcz na jego ciele, nigdy nie wymaże koszmarnych wspomnień z pamięci; one będą w nim, one go ukształtowały – chcąc od nich uciec, musiałby przestać być”5.

W. Kuczok, Gnój, Warszawa 2003, s. 57. Zob. I. Jundziłł, Dziecko – ofiara przemocy, Warszawa 1993, s. 42. 4 Tamże, s. 42–43. 5 R. Ostaszewski, dz. cyt. 2 3

45

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

2. Przedtem, wtedy, potem Chciałem, żeby wybuchła wojna. Czekałem, aż wybuchnie jakaś wojna, choćby tylko na kilka dni, wstąpiłbym wtedy do armii wrogiej tej, w której walczyłby stary K., a nawet gdyby nie walczył w żadnej, gdyby schował się gdzieś i próbował przeczekać, ja byłbym we wrogiej armii i wykonywał jej rozkazy, a rozkazem byłoby strzelać do przeciwników, wtedy w majestacie prawa mógłbym przyjść do domu i zastrzelić starego K., potem wojna mogłaby się skończyć. Czekałem na nią, niestety, ostatnia ze znanych mi skończyła się ostatecznie ponad ćwierć wieku przed moim narodzeniem […]6.

Tymi słowami główny bohater powieści Wojciecha Kuczoka wyjawia swój stosunek do otaczającego go świata, najbliższego otoczenia, domu, rodziny, a co ważniejsze: do swego codziennego oprawcy. Jest to wewnętrzny krzyk złamanego psychicznie dziecka. Dziecka pękniętego jak dom, w którym żyje. W przywołanym fragmencie są skumulowane wszystkie negatywne emocje, które od dawna narastały w młodym, biernym człowieku, zbyt słabym, by mógł zmierzyć się z ojcem. Gnój jest opowieścią o życiu dziecka pochodzącego z dysfunkcyjnej, patologicznej rodziny. Jest świadectwem jego dorastania. Wspomniana wcześniej sugestywność i dosadność narracji sprawia, że jako czytelnicy niemal sami doświadczamy opisanych aktów przemocy domowej. Aktów, które nie są pojedynczymi przypadkami, ale rozciągniętym w czasie procesem wyniszczania rodziny przez dominującą figurę ojca, etapami jej całkowitego rozpadu. Mamy tu bowiem do czynienia ze wszystkimi trzema cyklicznie powtarzającymi się fazami przemocy: narastającego napięcia, ostrej przemocy oraz „miesiąca miodowego”7. Pierwszy z nich charakteryzuje stan nadmiernego rozdrażnienia, bezpodstawnych awantur i wyładowywania gniewu. Kolejny objawia się tym, że „dochodzi do eksplozji zachowań agresywnych, które mogą objawiać się biciem pięściami, przedmiotami […], kopaniem, grożenie bronią, duszeniem. Można zaobserwować również silne natężenie agresji słownej”8. Trzecią fazę z kolei cechuje poczucie skruchy oraz fał6

W. Kuczok, dz. cyt., s. 69. Zob. Przemoc w rodzinie, red. M. Głuszak, Kraków 2006, s. 3−4. 8 Zob. Cykle przemocy w rodzinie, http://www.niebieskalinia.info/ index.php/przemoc-w-rodzinie/30-cykle-przemocy-w-rodzinie, dostęp: 10.01.2016. 7

46_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

szywa dobrotliwość. Wszystkie te fazy zataczają krąg, nie pozwalając ofierze na wydostanie się z niego. Efektem zaburzeń funkcji ojcowskiej jest, w tym przypadku, wstręt wobec ojca narastający w chłopcu od wczesnych lat dziecięcych. To dziecko nie poznało prawdziwego znaczenia słowa „rodzina”. Otaczały je kolejne awantury, kłótnie, inwektywy i wulgaryzmy, dlatego też tak bardzo niezrozumiałe dla czytelników jest to, że kiedy młody K. przebywał w sanatorium, tęsknił za swą rodziną, a nawet, co mówi wprost, za ojcowskimi karami, które stały się dla niego „chlebem powszednim”. „Tęskniłem do starego K., nawet do jego przysłów, nawet do jego metod terapeutycznych”9. Autor prowadzi swego bohatera przez kolejne etapy dojrzewania, tym samym ukazując proces przeistaczania się małego chłopca w dorosłego mężczyznę. Kuczok zwraca uwagę zwłaszcza na procesy zachodzące w psychice chłopaka. Mocno podkreśla wyczekiwanie na moment uzyskania pełnoletniości, która da młodemu K. wyzwolenie spod panoptycznego nadzoru ojca10, umożliwi odrzucenie wtłoczonych w niego form i wdrukowanych schematów zachowań. Utwór ten jest jednoznaczną krytyką patriarchalnego modelu rodziny, w którym to ojciec sprawuje pełną władzę, a pozostali członkowie są jedynie podległymi mu bezbronnymi jednostkami. Jak zauważa Aleksander Kopiński, „cały ten koszmar zamknięty jest zazwyczaj w czterech ścianach mieszkania i, jak się należy domyślać, zapewne niewidoczny z zewnątrz11. I ja sobie wypraszam chamskie odzywki! – wrzeszczy stary K. na żonę. – Mnie się ceni, mnie się szanuje, mnie się poważa, wszędzie, tylko nie w domu rodzinnym, bo w tym domu się na mnie tylko szczeka!12.

Z tekstu Kuczoka płynie smutne przesłanie, jakoby u podstaw relacji międzyludzkich leżały rozmaite przejawy przemocy i wywierania presji na drugim człowieku. Przy czym, jak twierdzi Robert Ostaszewski:

9

W. Kuczok, dz. cyt., s. 135. Zob. M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Warszawa 2011. 11 A. Kopiński, Przeciw „temu” światu: o prozie Wojciecha Kuczoka, „Fronda” 2004, nr 32, s. 238. 12 W. Kuczok, dz. cyt., s. 238. 10

47

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Autora Gnoju zdają się interesować przede wszystkim toksyczne związki z najbliższymi, analiza napięć psychologicznych między osobami, które mimo – a może dlatego – że żyją w jednym domu, są sobie obce. Kuczok odważył się na złamanie dominującej w naszej prozie konwencji kreowania postaci „chłopaków, którzy nie płaczą”, przedstawiając cierpienia mężczyzny skażonego w dzieciństwie przez toksyczny „system” własnej rodziny, w której dominującą pozycję zajmuje ojciec13.

Jak trafnie zaznacza Irena Jundziłł, okrucieństwo i brutalne znęcanie się nad dziećmi przypisuje się zwykle mężczyznom – ojcu, ojczymowi i konkubentowi, rzadziej natomiast są one działaniem ze strony matki14. Takie właśnie zjawisko jest opisane w omawianym dziele. W utworze Kuczoka dochodzi do skrajności: Jedyną nieco cieplej opisaną osobą jest matka, jednak ona również jest zupełnie bezwolna i bezradna; momentami, zapewne dzięki kontaktowi z dzieckiem, widzi, że ich życie mogłoby wyglądać inaczej, ale nie jest już w stanie wyrwać się z zaklętego kręgu „dorosłości”15.

3. Dom, szkoła, pejcz Dom, szkoła, pejcz – te trzy elementy świata przedstawionego najsilniej wpłynęły na życie głównego bohatera, tym samym kształtując jego charakter i historię. Są to miejsca i przedmioty kluczowe dla zrozumienia tragedii młodego K. Owe komponenty przestrzeni przypominają kręgi dantejskiego piekła. Karanie, wykluczenie, stygmatyzacja – oto kolejne kręgi społeczne (piekielne), przez które musi przejść syn starego K. Zastosowany przez autora zabieg nienadawania imion bohaterom można uznać za próbę uniwersalizacji dzieła. Działanie to, jak mniemam, miało na celu wskazanie, że takie praktyki nie są aktem jednostkowym, lecz problemem obecnym w każdym społeczeństwie i kręgu kulturowym, wykraczającym poza przedstawiony w książce Śląsk.

13

R. Ostaszewski, dz. cyt. I. Jundziłł, dz. cyt., s. 34. 15 A. Kopiński, dz. cyt., s. 240. 14

48_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Rodzina jest podstwową komórką organizmu społecznego, od jej jakości zależy wartość społeczeństwa, a także osobisty los jednostki. W rodzinie człowiek przeżywa najważniejszy okres, w którym kształtuje się jego osobowość, styl życia, system preferowanych wartości i poglądów na świat16

– pisze Agnieszka Kwitok. Należy zatem zastanowić się, w jaki bagaż wspomnień i doświadczeń zaopatrzyła młodego K. jego rodzina? Jakie warunki psychospołeczne stworzyła dla rozwoju dziecka? Znęcanie się nad dzieckiem stanowi zanegowanie jego osobowości. „Znęcaniu fizycznemu towarzyszą na ogół eksplozje werbalnej agresji, obelgi, poniżanie, próby zniszczenia poczucia własnej wartości i godności”17. Ofiary tej rodzinnej przemocy mogą „głęboko uzewnętrznić przeświadczenie, że są złe, odrażające, głupie – ich osobowość kształtuje się jako odbicie tego wyobrażenia, jakie mają o nim rodzice”18. W świadomości wielu ludzi dorosłych tkwi niesłuszne przekonanie, że największe znaczenie w wychowaniu dzieci mają werbalne pouczenia oraz stosowane kary za nieposłuszeństwo19. Najwyraźniej stary K. kieruje się właśnie tą zasadą. Ojciec czaił się na swego młodego K. z ukrycia, niczym myśliwy podchodzący zwierzynę. Ciało chłopca stanowiło obiekt, tarczę strzelniczą dla mającego niemal totalną władzę ojca20. Chłopiec był „ćwiczony”, redukowany do roli przedmiotu, na którym mógł wyładować negatywne emocje. Stary K. uprawiał na synu tresurę siły, sprawności i uległości. Dyscyplina taka, jak pisał Michel Foucault, wymaga „repartycji jednostek oraz umieszczenia ich w ograniczonej przestrzeni zamkniętej”21. W przypadku głównego bohatera był to dom – więzienie ciała i duszy – źródło wszelkiej przemocy, zarówno fizycznej, psychicznej, jak i symbolicznej. Grozę całej historii buduje między innymi skrupulatność opisu narzędzia tortur:

A. Kwitok, Przemoc w rodzinie jako źródło zachowań agresywnych młodzieży, Katowice 2007, s. 11. 17 E. Derlikiewicz, Zaburzenia zachowania a środowisko rodzinne dziecka, Szczecin 2001, s. 30. 18 M. Łakomski, Dziecko jako ofiara przemocy w rodzinie, http://www. wychowawca.pl/miesiecznik_nowy/2005/032005/05.html, dostęp: 12.11.2015. 19 I. Jundziłł, dz. cyt., s. 30. 20 M. Foucault, dz. cyt., s. 162. 21 Tamże, s. 168. 16

49

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Pejcz nie był zbyt długi, miał około czterdziestu centymetrów długości, był za to gruby, krępy − gumowy nahaj, twardy i wypełniony w środku. Nie żadna rurka z gumy, po takiej rurce ból jest ostry, kwaśny, mrowiący, ale zanika szybko, jak kręgi na wodzie, rozchodzi się po skórze i już go nie ma; taką rurką nie można zrobić większej krzywdy, jeśli nie liczyć samej krzywdy bicia, samego upokorzenia; taka rurka w zasadzie nie przynosi lepszych skutków wychowawczych od gazety zwiniętej w rulon; taka rurka jest dobra na jamniki, no, może foksteriery, drobny ból dla drobnej zwierzyny, czysta profilaktyka. Nie, ten pejcz nie był pusty w środku, miał swoją wagę, miał swoją masę, miał też prawdopodobnie swój zapach. […] ten pejcz, tak uniwersalny, tak funkcjonalny − bo jednocześnie, choć nie za jednym zamachem, można było za jego pomocą wychować szczenię rasy kerry blue i dziecko rasy ludzkiej22.

Używanie przez ojca pejcza chłopiec określał mianem rytuału, co wskazuje, że stary K. celebrował tę czynność. Co więcej, useryjnienie tego aktu wyższości pozwala mu na dokładną kontrolę syna − interwencję w każdej chwili. Stary K. przystępował do seansów wychowawczych, czy to w stosunku do suki, czy do mnie, podtykał nam pod nos ten pejcz i kazał wąchać; już drżąc lekko podekscytowany władzą, już nie mogąc doczekać się chwili, w której zada pierwsze razy, mówił jeszcze „no, powąchaj”. I choć niczego nie czułem, bo najczęściej już wtedy nos miałem zatkany łzami, pejcz musiał mieć swój zapach, z pewnością psi nos był w stanie go rozpoznać, z pewnością polecenie wąchania było adresowane bardziej do psa, ale skoro już metoda wychowawcza okazała się tak uniwersalna, należało ją na dziecku rasy ludzkiej zastosować z pełną konsekwencją, kazał mi więc wąchać i dopiero potem bił23.

Kara ta była bardzo dotkliwa i przy tym nadmierna. Wymierzana była niespodziewanie, nawet za najbłahsze rzeczy, takie jak zawadzenie o kant stołu i wylanie odrobiny kawy. Niejednokrotnie był to sadystyczny naddatek – zaliczka na rzecz przyszłego przewinienia, która niosła za sobą przyszłe, behawiorystyczne skutki. 22 23

W. Kuczok, dz. cyt., s. 61. Tamże, s. 63.

50_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Kiedy przypomniała mu się któraś z kar zaległych, milczał. Cicho, niepostrzeżenie otwierał szafkę i delikatnie zdejmował z wieszaka ten pejcz, tak żebym nie zdążył w porę zwietrzyć niebezpieczeństwa, bo gdybym je zwietrzył, musiałby mnie najpierw gonić wokół stołu, a mieliśmy duży stół. Nie lubił mnie gonić, bo byłem zwinny; męczył się, ale jego ciosy potem wcale nie słabły, wręcz przeciwnie, wściekły, że zdobywałem się na tak drobną choćby, instynktowną dozę oporu, że biegałem po mieszkaniu, robiłem zwody, zastawiałem się krzesłami, tym samym zmuszając go do wysiłku, męcząc, bił mnie potem tym bezlitośniej, precyzyjniej, metodyczniej, och, kiedy już mnie złapał, podniecony gonitwą tak bardzo, że zapominał o odliczaniu, nie odliczał wymierzanych razów, jak miał w zwyczaju, nie wiedziałem więc, ile ich muszę znieść, bił już nie z powodu kary zaległej, lecz za opór, za ucieczkę, za to, że na jego „Chodź tu, powąchaj” nie podszedłem, nie powąchałem pejcza, nie nadstawiłem dupy, kara zaległa pozostawała zaległą, była przesuwana na inny termin, podwójnego wymiaru kary pewnie bym nie zniósł, a teraz bił mnie za swoją zadyszkę24.

Kary wymierzane przez ojca są najczęściej bardziej dotkliwe dla dziecka, gdyż wymierza je człowiek, którego malec podziwia. Prowadzą one do przyszłego zerwania więzi i kontaktów emocjonalnych z oprawcą. Pozostawiają po sobie nie tylko, jak już wspomniano, trwałe rany cielesne. Ślady psychiczne były u młodego K. tym głębsze, że ojciec w momentach „odprawiania rytuału” często zamiast pejcza sięgał po przysłowia25. Można wysnuć wniosek, że dotkliwiej ranił syna nie narzędziem, ale właśnie kierowanymi słowami. Przemoc psychiczna była o wiele groźniejsza w skutkach, czyniła bowiem spustoszenie w psychice dorastającego dziecka, tym samym nie pozwalając mu zgromadzić żadnego kapitału emocjonalnego na przyszłość. Właśnie z takiej pozycji występował młody K. wobec ojca. Pozostawał bezsilny wobec jego dominującej władzy. Pozbawiony własnego głosu („głosu nikt mi nie udzielił”)26, wyznaje czytelnikom:

Tamże, s. 79. Zob. tamże. 26 Tamże, s. 72. 24 25

51

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Mogłem tylko krzyczeć „Tato, nie bij”, za każdym razem to samo, toteż stary K. nie zwracał uwagi, nie mogłem mu wytłumaczyć, nie mógł wiedzieć, że jedno uderzenie tym pejczem wystarczało, żeby przez cały dzień nie móc usiąść, żeby przez całą noc nie móc zasnąć, żeby przez cały dzień następny unikać ludzkiego wzroku27.

Mówi też, że nie potrafił zrobić nic poza wykrzykiwaniem: „Tato, nie bij!”; choć później, za drugim czy trzecim razem, za drugim czy trzecim seansem wychowawczym już tylko »Nie bij!«; a później, za dwudziestym czy trzydziestym razem, już tylko „Nie!”. „Nie” było bodaj najbardziej pojemną odpowiedzią na wszystkie ewentualne niejasności, na wszystkie domniemane pytania, a także na to, które zadawał mi stary K., bijąc mnie tym pejczem. Które stary K. zadawał mi seryjnie, jak seryjnie zadawał ciosy tym pejczem. Pytał: – Będziesz jeszcze? – (cios) – Będziesz jeszcze? – (cios) – Będziesz? – (cios) – Będziesz? – (cios) – Będziesz jeszcze? – (cios)28.

Wydaje się, że tylko w takich jak ten momentach młody K. zwracał się do starego K. per „tato”, ponieważ chciał go udobruchać i złagodzić odbijający się na nim ojcowski gniew, co wyraźnie świadczy o relacji między tymi dwoma bohaterami. W trakcie trwania narracji bohater właściwie nie używa takiego zwrotu. Stosuje jedynie formułę „stary K.”. Nigdy nie używa słów „tata”, „tatuś” czy choćby „ojciec”, co pokazuje, jak głębokie muszą być rany emocjonalne chłopaka, który po tak ogromnej dawce bólu i upodlenia nie potrafi już z uczuciem spojrzeć na własnego ojca – człowieka, który powinien być dla niego największym autorytetem. Powieść ta jest studium rozpadu rodziny, która dotknięta patologią społeczną, nie jest w stanie podźwignąć się z upadku, do którego została doprowadzona przez jednego oprawcę – starego K.

27 28

Tamże, s. 64. Tamże, s. 66.

52_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Summary This article discusses the problem of maturation of the young boy brought up in a dysfunctional family − the main character of Gnój by Wojciech Kuczok. The novel raises the issues of relationships within the family, crossing of the social norms and educational patterns. The purpose of this article is mainly to discuss the pathological father-filial relationship described in the novel which influenced the boy’s behaviour and personality. It aims to show the manner in which violence is presented in the novel, but also attempts to look at the problem of domestic violence, as well as the situation of a child in it, from a sociological and anthropological point of view.

53

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Agnieszka Stępień Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach

Charakterystyka nadawcy i odbiorcy oraz ich stosunku do graffiti 1. Wstęp

Przestrzeń miasta jest wypełniona różnego rodzaju komunikatami, napisami, obrazami, tekstami. To nieodłączne elementy współczesnych miast. Są one konsekwencją czynności, które „mogłyby zmienić status przestrzeni niczyjej w zamieszkane miejsce”1, ponieważ miasto wydaje się przestrzenią szczególnie obcą i nieprzyjazną człowiekowi2. Ludzie chcą więc zapanować nad nim m.in. przez malowanie napisów, co Toeplitz nazwał „buntem przeciwko nieludzkiemu miastu”3. Piotr Kowalski pisał o tym w ten sposób: Oto znane z każdego miasta – nowe osiedla. Wspaniałe bloki harmonijnej zabudowy, z rytmicznie powtarzającymi się układami architektonicznymi, identycznymi ulicami, klatkami schodowymi… Ta „blokowacizna”, jak mawiał Miron Białoszewski, owe „szuflady do mieszkania”, jak mawiali bohaterowie Paciorków jednego różańca Kazimierza Kutza, pokrywają się stopniowo, wraz z ich sukcesywnym zasiedlaniem, znakami-napisami. Ich dwa różne typy są od razu do zobaczenia – nazwy P. Kowalski, Samotność i wspólnota. Inskrypcje w przestrzeniach współczesnego miasta, Opole 1993, s. 81. 2 Na negatywny odbiór przestrzeni miejskiej składa się przede wszystkim zabudowa mieszkaniowa z wielkiej płyty, wysokie szare bloki (ich elewacje obecnie są malowane na różne kolory), monotonna zabudowa, wiele niezagospodarowanych miejsc, które prowokują do tego, by wypełnić je przez „napisy żywe, pozostające w bliskim związku z człowiekiem, kładzione przezeń w chwili afektu, w nastroju podniosłym, podochoconym, namiętnym, napisy, które są życzeniem, zaklęciem, pamiątką, żartem, agitacją, paszkwilem” (J. Bystroń, Tematy, które mi odradzano…, Warszawa 1980, s. 109). 3 F. Toeplitz, Bunt przeciwko nieludzkiemu miastu, „Wiadomości Kulturalne” nr 15/1996, s. 22. 1

54_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

ulic, numery, wskazówki, informacje, szyldy-reklamy i obok „radosna twórczość”, bazgranina, osiedlowe graffiti4.

Leszek Bugajski zauważa, że graffiti jest jedną z form współczesnej sztuki ludowej. Rozwija się ona w miastach, na wolnych ścianach budynków, które niejako same prowokują do tego, by je zapełnić. „Współczesny artysta ludowy żyje w mieście, przeżywa kontakt z miastem”5, dla niego największą inspiracją, a zarazem wyzwaniem, jest mur, parkan, ściana. Graffiti, podobnie jak każdy inny komunikat, ma nadawcę i odbiorcę, a ponadto może pełnić różnorakie funkcje, m.in.: funkcję magiczną, wspólnotową oraz oswajania przestrzeni. Graffiti pełniące funkcję magiczną mają za zadanie doprowadzić do zmiany lub potwierdzenia pewnego stanu rzeczy, są tzw. „dobrymi wróżbami” lub „przekleństwami”, co jest zależne od intencji nadawcy. W pewnym sensie graffiti ma moc sprawczą, kreacyjną, „graffiti nie tylko zmienia rzeczywistość, ale oznacza integracje według magicznego wyobrażenia o powiązaniach i zależnościach będących istotą świata”6. Funkcja wspólnotowa, inaczej zwana integracyjną, ukazuje kształtowanie się grupy, daje gwarancję wewnętrznej spójności, poczucie odrębności, członkowie określonej grupy mogą posługiwać się opozycją „my” – „oni” (my, którzy tworzymy, rozumiemy, wiemy, „swoi” i oni, którzy są poza, domyślają się, nie wiedzą, obcy). Funkcję oswajania przestrzeni pełnią „znaki istnienia”, które potwierdzają istnienie człowieka w pewnej przestrzeni, oswajają ją, pozwalają na udomowienie i zakorzenienie się w danym miejscu i danej społeczności7. 2. Informacja o nadawcy komunikatu językowego Autor graffiti jest jednocześnie nadawcą komunikatu, tekstu. Może nim być tak naprawdę każdy. W latach 70. w Ameryce, kiedy rodził się ruch, najbardziej widoczną cechą było to, że zaangażowani w nie byli ludzie z różnych grup i warstw społecznych, jednak najliczniejsze grono stanowili ludzie młodzi, 4

P. Kowalski, Scribo et docero ergo sum. Uwagi do antropologicznych znaczeń miejskich napisów, „Polska Sztuka Ludowa” nr 2/1990, s. 29. 5 L. Bugajski, Głos ulicy, „Polityka” nr 25/1991, s. 9. 6 A. Leśniewska-Głowacka, Definiowanie świata (szkic do współczesnego graffiti), „Kultura popularna. Graffiti na ekr@nie”, Kraków 2002, s. 103. 7 Zob.: P. Kowalski, Samotność i wspólnota. Inskrypcje w przestrzeniach współczesnego miasta, Opole 1993, s. 80–129.

55

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

najczęściej społeczność uczniowska. Szymon Bojko wspomina o takim wydarzeniu: Przy jednaj z realizacji w Chicago wyłożono listę, na którą wpisywali się chętni do malowania. I oto znaleźli się na niej: czterej roznosiciele gazet, nauczycielka z mężem i córką, żona prawnika, kelnerka, transportowiec, właścicielka baru, czwórka dzieci ze szkoły podstawowej i dwaj plastycy. Udział innych osób miał charakter pośredni – przynosili posiłki, zbierali fundusze na materiały. […] Do ochotniczych zespołów muralistów przystępowały także gangi młodzieżowe. Był to w wielu wypadkach, początek ich nowej drogi życiowej8.

Gdybyśmy jednak chcieli stworzyć portret autora graffiti, najprawdopodobniej wyglądałby on tak: osoba młoda, o buntowniczym nastawieniu do świata, niezgadzająca się na doświadczaną rzeczywistość. Katarzyna Jankowska zauważa, że „twórcami graffiti są głównie ludzie młodzi, którzy zaczynają poznawać problemy świata dorosłych i reguły w nim rządzące” 9. Mają oni pewne zdolności manualne, zacięcie artystyczne oraz wiele odwagi, by tworzyć malunki i napisy w miejscach publicznych, często nielegalnie, bez pozwolenia władz. Najczęściej grafficiarze są związani ze sobą przez przynależność do jakiejś subkultury lub grupy malującej na murach, nazywają siebie wówczas „skład”, „crew” (z angielskiego) lub „cru” / „kru” (pierwsze to kontaminacja pisowni i wymowy angielskiego wyrazu „crew”; drugie zapis wymowy tego słowa). Elżbieta Michow zauważa, że „Twórczość na murach była wyrazem reakcji młodego pokolenia zagrożonego unifikacją, wyzwaniem pod adresem sztuki komercyjnej i przejawem buntu przeciw reglamentacji wytworów artystycznych”10. Istotną cechą nadawczą jest anonimowość: twórcy w dużej mierze pozostają nieznani szerokiemu kręgowi odbiorców. Podpisywanie się pod dziełami pseudonimem czy pisanie własnego imienia nie pozwala na identyfikację autora przez zwykłych przechodniów, mogą oni zostać rozpoznani w swoim śro-

Sz. Bojko, Sztuka w „niepięknych dzielnicach”, „Polska Sztuka Ludowa” 1981, nr 3-4, s. 156-157. 9 K. Jankowska, Próba klasyfikacji napisów graffiti, „Literatura Ludowa” 1999, nr 3, s. 21. 10 E. Michow, Polskie graffiti, „Polonica XVII” 1995, s. 109. 8

56_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

dowisku dzięki wyjątkowemu stylowi11. Powodów, dla których nie chce się on ujawnić, może być wiele. Może to być spowodowane tym, że graffiti nie w każdym wypadku jest legalne i autor obawia się „represji” ze strony wymiaru sprawiedliwości. W innym przypadku nadawca chce pozostać w ukryciu, na wzór twórców średniowiecznych, po to, aby jego dzieło było zapamiętane, znane, aby nie było utożsamiane z autorem i interpretowane przez jego pryzmat, aby było odbierane i rozumiane jako dzieło jednostkowe, autonomiczne, w kontekście przestrzeni, obrazu, treści. Istnieje także inna grupa twórców, których działalność jest jak najbardziej legalna. To młodzi ludzie, którzy zostali zachęceni do takiej działalności po to, by ochronić ich przed bezczynnością i nudą, która mogłaby doprowadzić ich do destrukcyjnych zachowań. Jako przykładem posłużę się historią, o której przeczytałam w artykule Uwaga, tu spadają anioły!12: na murach przy klasztorze dominikanów młodzież wykonuje graffiti, otrzymali pozwolenie od przeora zgromadzenia oraz od prałata, którzy uznali, że lepiej jest pozwolić młodym działać. Nie kontrolują ich, a obdarzają zaufaniem. Umówili się, że gdy pojawią się treści wulgarne czy pornograficzne, to zostaną one zamalowane, a także muszą zachować pewną odległość od kościoła. Nadawcy są świadomi swojej ingerencji w przestrzeń, ożywiania szarych blokowisk, ponieważ jedną z potrzeb człowieka jest potrzeba piękna i przełamanie monotonii codzienności. Są oni dumni ze swojej działalności, często rywalizują ze sobą, prześcigają w tym, kto wykona bardziej oryginalny, widoczny malunek. Kreują oni kolorową rzeczywistość; w ten sposób wpisują się we współczesną kulturę wizualną, obrazkową. Dodatkowo stale szlifują swoje umiejętności graficzne, poszerzają swój warsztat pracy, rozwijają nowe techniki malarskie. To wszystko wpływa na ich osobowość, staje się pasją oraz kształtuje plany na przyszłość (niektórzy z nich pragną rozwijać się i uczyć w szkołach artystycznych). Tworzenie graffiti daje im poczucie wolności, swobody, „to sposób na wyrażenie własnej osobowości, ekspresję uczuć i poglądów, to manifestacja wolności w świecie opartym na sztywnych regułach i konwenansach”13. Dodatkowo działanie na granicy prawa, obyczajów i łamanie pewnego tabu pożycia społecznego pobudza ich 11

Zob.: K. Jankowska, dz. cyt., s. 22. J. Flankowska, Uwaga, tu spadają anioły!, „Polityka” nr 1/1998, s. 85–86. 13 K. Jankowska, dz. cyt., s. 22. 12

57

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

twórczo oraz podnosi poziom adrenaliny, czyniąc w ten sposób z graffiti sport ekstremalny. Jowita Flankowska tak opisuje fenomen tego zjawiska: Jak się dobrze popytać, to w końcu wyjdzie, że są dwie filozofie tworzenia graffiti. Szybko, nerwowo maluje się pociągi, podpisuje się na murach. Chodzi o adrenalinę i podpis – tag. Czyli o to, co było na samym początku na stacji metra Lexington w Nowym Yorku. Ojcowie graffiti – Lee, Dondi, Phase II, Seen, tak zwani writterzy, malowali w metrze, na murach swoje imiona albo przezwiska. Byli prekursorami szablonu. Inaczej myślą ci, co malują murale. Graffiti to dla nich nie ta sama bajka. […] Koledzy od murali nie chodzą się bić, nie włóczą się. Zaczynają poważnie myśleć o liceach plastycznych, ASP, architekturze14.

Z wypowiedzi grafficiarzy wynika, że graffiti to ich ogromna pasja. Jest ono sztuką ulicy, sposobem na zabicie miejskiej nudy, reakcją na rzeczywistość. Daje poczucie wolności i pozwala pozbyć się negatywnych emocji. Na forum zrzeszającym autorów graffiti możemy przeczytać15: A: Graffiti to sztuka ulicy. Maluję dla przyjemności. To moje hobby. To sposób na zabicie miejskiej nudy. Malując na ścianach różne wrzuty, opisujemy rzeczywistość. Oczywiście, że malowanie może być sposobem na życie. Tym można zdławić stres, frustracje, smutek… Powiem krótko, dla mnie graffiti to jest wolność… B: CZYM DLA MNIE JEST GRAFFITI??? Dla mnie jest to sposób życia!!! Robię projekty wszędzie: w domu, w szkole, na imprezach… Po prostu wszędzie, gdzie tylko widzę kartkę i długopis… Jest to zajawka na stałe, która uzależnia jak narkotyk. :D:D:D CZY CHCĘ SIĘ WYBIĆ??? Pewnie tak, tak samo jak wszyscy… Jak malujesz, to już po to, żeby być coraz lepszy; najlepiej rozpoznać, że jest się dobrym, wybijając się… nikt nie chce przecież być znany jako writer albo reprezentant swojej grupy tylko w swoim mieście, każdy chce iść do przodu…

14 15

J. Flankowska, dz. cyt., s. 87. http://forum.andegrand.pl/index.php?a=forum&f=35 (dostęp: 04.2015).

58_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

CO CHCĘ OSIĄGNĄĆ A CO WYRAZIĆ??? Przede wszystkim chcę osiągnąć szacunek, na który zapracuję, a przez malowanie chcę wyrazić siebie i swoje uczucia… Robiąc kosy, wyrażam swoje umiejętności… Robiąc throwupy, wyrażam swój bunt i wkurwienie…. Samym tagowaniem wyrażam „ZOBACZCIE JA TU BYŁEM, NIEZAUWAŻONY W NOCY, ALE WIDZIANY W DZIEN…” JAKI MAM PRZEKAZ??? Chyba tylko dwa…. Jeden to taki, żeby przekazać innym państwom, że Polska jest krajem, który umie dobrze malować i stoi na wysokim poziomie w graffiti… A drugi przekaz jest skierowany do młodszego pokolenia, żeby wiedzieli, że graffiti to jest sztuka robiona przez starszych kolegów lub np: wujków (tak jak w moim przypadku, bratanek ma 5 lat, a już wujaszek uczy go, jak się robi proste literki), tak samo to będzie przekaz dla moich dzieci…. Aby nie rezygnowały z marzeń, tylko podążały do przodu… CZY REPREZENTUJĘ WANDALIZM??? Pewnie tak!!! Jak każdy. Tagując chociaż markerem w nocy na skrzynkach albo drzwiach, stajesz się reprezentantem wandalizmu… Ale przecież nie zwraca się na to uwagi, ponieważ trzeba by było zrezygnować ze wszystkiego i pozostać przy legalach (ja np: takiej możliwości nie mam!!! U nas w mieście tylko nielegale się robi…). CZY Z TEGO WYROSNĘ??? Mam nadzieję, że skończę z tym, mając gdzieś około 40–50 lat, nie wcześniej, ale przecież nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, dlatego mogę napisać tylko tyle, że postaram się przy tym pozostać najdłużej, jak tylko to możliwe jest. CZY ROBIĘ TO DLA SIEBIE CZY DLA INNYCH??? Przede wszystkim robię to dla siebie… Po to, żeby udowodnić sobie, że mogę coś w życiu osiągnąć, robiąc to, co lubię i kocham… I po to, żeby cos po mnie zostało??? Gdy odejdę z tego świata, chcę, żeby znajomi, widząc mojego wrzuta, pamiętali o mnie, że ja to zrobiłem, ponieważ to kochałem… C: Jadąc gdziekolwiek autobusem wciąż spoglądam przez okna na tagi i wrzuty. Patrzę czy coś nowego się nie pojawiło. W podświadomości szukam miejsca na to, aby coś namalować, pamiętam, gdzie są dobre ściany. Patrząc na każdą cudzą pracę zastanawiam się, co w tej pracy jest dobrego a co nie. Dokumentuję każdy swój wrzut, zazwyczaj fotką telefonem. Wiem, że nie jestem

59

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

zbyt dobry by wyskakiwać na najwidoczniejsze miejscówki w mieście, więc się tam nie pcham. Zacząłem, dlatego bo kumple malowali, konkretnie dwóch, oni sami dowiedzieli się o graffiti z pewnej gry komputerowej, która opierała się na tym, wiem, że to dziwnie brzmi, ale właśnie tak było. Kilka razy byłem z nimi na akcji, aby pomóc czy coś. Od zawsze lubiłem malunki na ścianie i miałem chęć do tego, aby po sobie pozostawić jakiś ślad. Myślę, że graffiti pełni w moim życiu rolę hobby.

3. Stosunek odbiorcy do graffiti w świetle badań ankietowych16 Jak wiadomo, nadawca specyficznego komunikatu – graffiti – jest anonimowy i nieznany osobom spoza grupy, w związku z tym odbiorca również nie jest szczegółowo określony, a wręcz – wieloraki17. Z jednej strony to każdy, kto widzi obraz, napis, kto znajduje się w przestrzeni miejskiej, przechodzień, mieszkaniec czy turysta; a z drugiej członek grupy, „składu”, inny twórca graffiti. Kowalski ujmuje to tak: Adresat jest więc z założenia ostentacyjnie podwójny: jedna – zapewne mniej liczna – zna klucz do informacji i zapewne same informacje. […] Druga – szersza – grupa odbiorcza znajduje się w sytuacji ograniczonego dostępu do znaczeń przekazu18.

W swojej pracy skupiam się przede wszystkim na zwykłym odbiorcy (czyli nienależącym do subkultury grafficiarzy) i jego stosunku do graffiti. W tym celu stworzyłam ankietę, o której wypełnienie poprosiłam losowo wybranych mieszkańców Kielc i okolic. W badaniu wzięło udział 106 osób, w tym 74,5% kobiet i 25,5% mężczyzn. Wszyscy ankietowani byli powyżej 15 roku życia (9,4% miało od 15–19 lat, 71,7% – 20–24 lat, 18,9% – powyżej 24 lat); wśród nich najwięcej było studentów i uczniów (81,1%), 13,3% miało wykształcenie średnie, 4,7% wykształcenie wyższe oraz 1 (0,9%) osoba z wykształceniem podstawowym. Spośród respondentów zdecydowana większość wskazaBadania ankietowe przeprowadzone zostały przez autorkę, opracowała ona zarówno kwestionariusz, jak i wyniki badań. 17 Zob.: A. Leśniewska-Głowacka, dz. cyt., s. 100–102. 18 P. Kowalski, Samotność i wspólnota, s. 107–108. 16

60_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

ła miasto jako swoje miejsce zamieszkania, bo 81,7%; zaś pozostali – 18,3% odpowiedzieli, że mieszkają na wsi. Wśród ankietowanych niewielka grupa uczestniczyła w wykonywaniu graffiti, podkreślając, że zajmowali się tym w przeszłości (5,7%). Nieco więcej osób zna kogoś, kto zajmuje się tworzeniem graffiti (32,4%), 67,6% ankietowanych nie zna grafficiarzy wcale. Wśród ankietowanych jedynie 5,7% nie spotyka się z graffiti w swoim otoczeniu. Pozostali wskazali, że najczęściej graffiti pojawia się na blokach mieszkalnych, murach, parkanach, ogrodzeniach, przystankach, śmietnikach, klatkach schodowych, sklepach, w środkach komunikacji miejskiej. Inne miejsca to: budynki instytucji publicznej, pomniki, kościoły i budynki sakralne, prywatne posesje, a także cmentarze. Respondenci najczęściej spotykają się z graffiti mieszanym, tzn. rysunkiem i napisem. Prawie połowie badanych nie podobają się graffiti wykonywane w miejscach publicznych. Dodatkowo uważają, że wykonywanie graffiti jest przestępstwem, a ich wykonawcy powinni być karani. Jednocześnie zgadzają się ze stwierdzeniem, że graffiti można traktować jak sztukę pod pewnymi warunkami, np. jeżeli byłyby wyznaczone miejsca, gdzie grafficiarze mogliby wykonywać swoje prace (niemal połowa ankietowanych spotyka się z takimi miejscami w swoim otoczeniu). Zdecydowana większość pytanych potwierdza, że graffiti może przyczynić się do uatrakcyjnienia, ubarwienia otoczenia. Osoby biorące udział w ankiecie w komentarzu pisały, że – ich zdaniem – zwykła bazgranina jest aktem wandalizmu i powinna być karana, doceniają natomiast „malunki” o charakterze artystycznym: A: Uważam, że napisy (typu „JP”) są przestępstwem, ale ładne graffiti (przemyślane, w odpowiednim miejscu, bez wulgaryzmów) można traktować jako sztukę.

Summary The article is a characteristic of a graffiti sender and receiver and their attitude to this process. It is based on the author’s own questionnaire research. The text is also about functions which graffiti performs.

61

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Katarzyna Ostrowska Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach

Komunikacja w Internecie jako językowe novum (na podstawie portalu społecznościowego Facebook) Wstęp

W

dobie licznych zmian cywilizacyjnych, kulturowych i społecznych mamy do czynienia z licznymi przeobrażeniami, także w komunikacji międzyludzkiej. Stajemy się typem społeczeństwa informacyjnego, w którym ważną rolę odgrywają media, dynamika, ruch, kolorystyka, brak linearności, wielowątkowość i ikoniczność1. W Internecie intensywnie kształtują się nowe formy i gatunki wypowiedzi, w których znaczącą rolę odgrywają: tło komunikacyjne wypowiedzi (czas, miejsce, dziedzina życia społecznego, w której funkcjonuje dany gatunek, temat wypowiedzi, kanał przekazu, stopień oficjalności sytuacji, intencje uczestników aktu komunikacji), kategorie językowe typowe dla danego gatunku mowy oraz właściwości kompozycyjne określonego tekstu2. W tym artykule zostanie przedstawiona analiza wybranych tekstów funkcjonujących na witrynie Facebook. Komunikacja w Internecie Portale społecznościowe, takie jak Facebook, ułatwiają kontakty międzyludzkie, budowanie więzi oraz kreowanie własnego wizerunku. Badacze zwracają uwagę na tworzenie tzw.

J. Warchala, A. Skudrzyk, Kultura piśmienności młodego pokolenia, Katowice 2010, s. 111–112; por. M. Drews, Gry komputerowe a analfabetyzm funkcjonalny, dokument PDF, s. 60–61; U. Żydek-Bednarczuk, Odmiana medialna w szkole, [w:] Odmiany polszczyzny w szkole. Teoria i praktyka, red. H. Synowiec, Katowice 2013, s. 104–105. 2 J. Grzenia, Komunikacja językowa w Internecie, Warszawa 2007, s. 150. 1

62_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

„ja idealnego” (czyli kreacji realnych osób)3, tożsamości upozorowanej (iluzji zastępującej autentyczne doświadczenia)4 oraz obrazu wirtualnej osobowości (na który składają się umieszczane zdjęcia, filmy, artykuły, komentarze, wypowiedzi na forach, itp.)5. Komunikatory internetowe służą do porozumiewania się użytkowników, wykorzystując formę rozmowy. Wyróżnia się symetryczny i asymetryczny typ komunikacji elektronicznej. Media symetryczne, takie jak telefonia i sieć komputerowa, charakteryzują się wymiennością roli nadawczo-odbiorczej. Zachodzi w nich komunikacja interpersonalna. Natomiast w mediach asymetrycznych, czyli w prasie, radiu i telewizji, role są odgórnie ustalone, a interakcja zostaje naruszona. Komunikacja internetowa wiąże się z interakcją jednostronną, realizowaną za pomocą stron WWW, oraz dwustronną, zachodzącą pomiędzy użytkownikami6. Do przykładów komunikacji dwustronnej należą między innymi: poczta e-mail, komunikatory, grupy dyskusyjne, czaty, gry, systemy konferencyjne. Jan Grzenia określa rodzaje komunikowania internetowego, wyróżniając następujące typy: konwersacyjny, korespondencyjny i hipertekstowy7. Typ konwersacyjny realizuje różne funkcje językowe: informacyjną, fatyczną, ludyczną i ekspresywną, a jego charakterystycznymi cechami są interakcja i interaktywność. Tego typu rozmowy tworzą hiperrzeczywistość, która naśladuje i przypomina bezpośrednią rozmowę. Według Moniki Górskiej-Olesińskiej do cech, które ulegają symulacji, należą współobecność, widzialność, słyszalność, natychmiastowość, przelotność, symultaniczność, improwizacja, samookreślenie i samoekspresja8. Dodatkowo działania uczestników Internetu, w przeciwieństwie do kontaktów typu face to face, zostawiają ślady materialne w postaci językowego zapisu.

Tenże, Internet jako miejsce dialogu, [w:] Porozmawiajmy o rozmowie. Lingwistyczne aspekty dialogu, red. M. Kita, Katowice 2003. 4 D. Suska, Perspektywy badań nad dyskursem internetowym (wybrane problemy), [w:] Dyskursy trzeciego tysiąclecia, red. E. Pajewska, Szczecin 2011, s. 136. 5 M., B. Małeccy, Analiza rozwoju portali społecznościowych w Internecie, Warszawa 2008, s. 7. 6 U. Żydek-Bednarczuk, Dyskurs internetowy, [w:] Style współczesnej polszczyzny. Przewodnik po stylistyce polskiej, red. E. Malinowska, J. Nocoń i U. Żydek-Bednarczuk, Kraków 2013, s. 348. 7 J. Grzenia, Komunikacja językowa w Internecie, s. 43. 8 M. Górska-Olesińska, Słowo w sieci. Elektroniczne dyskursy, Opole 2009, s. 33–39. 3

63

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Z kolei korespondencyjny rodzaj komunikowania internetowego opiera się na listach elektronicznych, czyli e-mailach i grupach dyskusyjnych. Wypowiedzi tego typu mają szablonowy charakter (adres, temat, treść wiadomości), a interlokutorzy podejmują ściśle określone tematy. W listach elektronicznych rezygnuje się z tradycyjnych formuł listu na rzecz zwięzłości tekstu i potoczności utożsamianej z naturalnością. Obserwowana tendencja wiąże się z prymatem zawartości treściowej wobec opracowania formalnego9. Z kolei odmiana hipertekstowa reprezentuje wypowiedzi zamieszczane w sieci World Wide Web. Opiera się na hipertekście, czyli elektronicznym tekście zawierającym widoczne odsyłacze do innych stron, w których wyróżnione słowa prowadzą do kolejnych informacji. Typ hipertekstowy stanowi przestrzeń o różnorodnych możliwościach, umożliwia systemowe konstruowanie tekstu oraz segregowanie informacji. Dodatkowo tworzy wielowarstwową, nielinearną, ale jednocześnie zorganizowaną strukturę10. Jest nietrwały, płynny, wieloznaczny, wielogłosowy i polifoniczny. Wymaga myślenia sekwencyjnego, epizodycznego, fragmentarycznego i nielinearnego11. Pogawędki internetowe toczące się na czatach oraz posty aktualizowane na tablicy Facebooka zawierają w sobie elementy typu konwersacyjnego, korespondencyjnego i hipertekstowego. Jak podkreślają Jacek Warchala i Aldona Skudrzyk: Dostrzega się tutaj wyraźnie osadzenie tekstów w sytuacyjności i dążenie do tworzenia jak najbardziej ekonomicznych komunikatów, a ich ukształtowanie zarówno w obrębie formy, jak i treści wskazuje na obrazkowy sposób myślenia nadawców. Powstają wypowiedzi o zaburzonej strukturze gramatycznej, nielogiczne liniowo, pozbawione wewnętrznych związków przyczynowo-skutkowych, gdzie zawartość znaczeniowa, aby była zrozumiana, musi zostać uzupełniona w trakcie trwania aktu mowy o elementy ikoniczne i sytuacyjne. Powstaje zjawisko zdigitalizowanej rzeczywistości internetowej12. M. Lewiński, Mowa pisana? Próba analizy etykiety językowej prywatnych emaili, [w:] język@multimedia, red. A. Dytman-Stasieńko i J. Stasieńko, Wrocław 2005, s. 496–497. 10 U. Żydek-Bednarczuk, Dyskurs internetowy, s. 349. 11 U. Żydek-Bednarczuk, Tekst w Internecie i jego wyznaczniki, [w:] Dialog a nowe media, red. M. Kita, Katowice 2004, s 16–18. 12 J. Warchala, A. Skudrzyk, dz. cyt., s. 103. 9

64_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Według badaczy teksty internetowe cechują się odejściem od linearności i uporządkowania przyczynowo-skutkowego (na rzecz dialogowości), zmianą formuły tekstów (które uzyskują procesualny charakter), utratą znaczenia wykładników tekstowości (takich jak delimitacja, utrwalenie, kompleksowość), skrótowością, minimalizmem formalno-językowym oraz przyjmowaniem postaci wizualnej13. W tym szkicu bliższej charakterystyce zostały poddane cechy stylowe, takie jak: sytuacyjność, interakcyjność i spontaniczność. Spośród szeregu przykładów z portalu Facebook zostały przytoczone te najodpowiedniejsze wraz z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji. Sytuacyjność Sytuacyjność jest ważną cechą komunikatów internetowych. Wedle Warchali i Skudrzyk sytuacja stanowi określony czasowo i przestrzennie obiektywny wycinek rzeczywistości, a celem uczestników komunikacji jest jego zidentyfikowanie, zinterpretowanie i skonkretyzowanie przez zestawienie znaczeń i sensów, które w danej chwili uczestnicy aktu wykorzystują 14. Zachowania językowe są poprzedzone wstępną oceną sytuacji, a wiedza na temat określonego kontekstu stanowi podstawowy element kompetencji komunikacyjnej. Sytuacja definiowana jest jako mikroświat wspólnie podzielanych sensów, czyli wspólnie podzielanych konkretyzacji, intensji i konotacji15. Obejmuje ona także socjalne wyposażenie osób uczestniczących w procesie komunikacji jako podmioty sprawcze, wyróżnione zdarzenia i fakty (tematyzowanie), relacje przyczynowe, okoliczności historyczne i aktualne, intensje, presupozycjne i intencje16. Podstawowe typy sytuacji, z którymi stykamy się od wczesnej młodości, to oficjalność i nieoficjalność, a ich identyfikacja pozwala na zastosowanie odpowiedniego rejestru językowego. Mimo że w kulturze polskiej grzeczność językowa wskazuje na zachowanie form oficjalnych, w kontaktach między nieznanym nadawcą i odbiorcą, na przykładzie Facebooka, widać dominuA. Ogonowska, B. Skowronek, „Język na nielegalu”, czyli wpływ multimediów na komunikację werbalną młodego pokolenia. O nową metodologię badań, [w:] język@multimedia, s. 299–302. 14 J. Warchala, A. Skudrzyk, dz. cyt., s. 124–132. 15 J. Warchala, Dialog potoczny a tekst, Katowice 1991, s. 91. 16 J. Warchala, A. Skudrzyk, dz. cyt., s. 127. 13

65

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

jącą rolę sytuacji komunikacyjnych nieoficjalnych i pośrednich. Wpływają na to liberalizacja norm komunikacyjnych i poprawnościowych, względna anonimowość nadawców komunikatu i nasilanie się wpływu języka potocznego na język ogólny, czego efektem jest stopniowe wypieranie normy wzorcowej przez obiegową. Zjawisko to sprzyja rozmywaniu granic między dyskursem publicznym a prywatnym, nadużywaniu słownictwa potocznego i wulgarnego oraz nieoficjalności hierarchii wewnątrz grupy dyskursywnej, która nie stanowi realnego odbicia ról społecznych. Zachodzi tu zrównanie ludzi o różnym statusie, bez względu na status materialny, urodę, pozycję zawodową. Dyskutanci witryny internetowej poddają pod dyskusje określone konteksty społeczno-kulturowe, bieżące wydarzenia, osobiste refleksje, przemyślenia o charakterze filozoficznym. Facebook jest rodzajem fotodziennika, w którym podają oni do publicznej wiadomości informacje ze sfery osobistej, dzielą się swoimi przemyśleniami, wrażeniami, sukcesami i porażkami. Korzystają z demokratycznego prawa do wolności słowa, przedstawiają kontrowersyjne opinie i różne światopoglądy. Często odnoszą się do rzeczywistej sytuacji, takiej jak np. wojna na Ukrainie (marzec 2014 r.): A: Teraz będzie tak: Chiny poprą Rosję w sprawie Ukrainy, Rosja poprze Chiny w sprawie Tajwanu, Stany Zjednoczone nie zrobią nic gdyż 80% kapitału mają w Chińskich bankach, Izrael posiadający największy arsenał atomowy w sytuacji zagrożenia bezpośredniego dogada się z USA i mamy spełnienie przepowiedni o końcu świata. B: Straszysz mam nadzieję C: nie jesteś nostradamusem prawda? Powiedz ze nie powiedz powiedz ! D: strasznie brzmi ale sporo w tym prawdy.... E: Obyś sie mylił. F: Norman, gdzie Twój optymizm? Ja uważam, że Putin przeprosi Ukrainę za niepotrzebne zamieszanie, Chiny uznają niepodległość Tybetu, Izrael zneutralizuje swoje bomby atomowe lub sprzeda je do Islandii, a za zyski ze sprzedaży wyrówna długi z Polską za skradzione

66_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

i zmarnowane włości, nasz premier poda się do dymisji, do władzy dojdzie Janusz Korwin-Mikke i zlikwiduje ZUS. Tak to widzę... A: Myślę Danielu, że czas na żartowanie się skończył. G: no widzisz Norman Straw i tak to jest z tym światem, ludzie biedni giną ? H: A niech ten świat szlag trafi. Byle szybko, bo z każdym dniem ręce opadają po czytaniu takich „pozytywnych" informacji... F: Norman, to nie był żart tylko hipoteza. Ale co niby mam robić? Zamknąć się w piwnicy, posypać głowę popiołem i czekać aż w telewizji powiedzą że już jest spokój? A: Nie mówię o tak skrajnym postępowaniu, a o zachowaniu powagi wobec bardzo realnego zagrożenia...

Odniesienie do kontekstu społeczno-kulturowego i związane z nim luźne przemyślenia przedstawia niniejsza wypowiedź, napisana pod wpływem emocji po zwycięstwie Conchity Wurst17 na Konkursie Piosenki Eurowizji w 2014 r.: A: hmmm... jeśli Kowalskiemu wydaje się że jest Napoleonem w ciele Kowalskiego... mają go za chorego psychicznie... jeśli chłopu wydaje się że jest... babą w ciele mężczyzny, mówią że to normalne.... czy aby ta sytuacja nie jest oznaką braku tolerancji do Napoleona/Kowalskiego...??? B: a tak na poważnie ... co teraz mają powiedzieć prawdziwe kobiety, które mają zdrowotne problemy i z powodu np hormonów maja zarost??? no coż ... ja najwidoczniej (ku własnemu zaskoczeniu) nie jestem tolerancyjna ... C: Wystarczy, żeby Napoleon choć raz zaśpiewał na eurowizji i już go Europa zaakceptuje Conchita Wurst – postać sceniczna płci żeńskiej, w którą wcielił się piosenkarz Thomas Neuwirth, zwycięzca Konkursu Piosenki Eurowizji w 2014 r. Artysta swoim wizerunkiem spowodował liczne społeczne dyskusje. 17

67

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

D: Napoleonem się nie rodzisz a obojniakiem niestety tak W starożytności takie osoby były inspiracją w malarstwie, rzeźbie a dziś są obiektem kpin...trochę to smutne... E: Obalam Twoją teorię - dowodem na to, że Napoleonem można się urodzić, był sam Napoleon. A: Anetko... o jakich dziełach sztuki mowa??? jaki znany obraz bądź rzeźba??? obiektem kpin nie są Ci nieszczęśnicy, bo należy im współczuć... ale to że wmawia się nam że to jest normalne... F: W Europie jest już koniec, wystarczy jechać do Francji czy Szwecji, takie widoki nie są niczym dziwnym.Zachód jest zepsuty. u nas zawsze było dziadostwo, my mamy problem z czego zapłacić rachunki, a oni czy chcą być facetem czy kobietą, albo i tym i tym. Ostatnio jak byłam we Fracji na dyskotece tylko murzyni , którzy byli na ochronie wyglądali na facetów.

Przedmiotem dyskusji może stać się również osobista refleksja na temat egzystencji i relacji międzyludzkich. Konkretne sytuacje życiowe stają się motywacją do przedstawienia przemyśleń, które dotyczą sedna sprawy. Odbiorca takiego komunikatu może domyślić się, co stało się inspiracją do wyrażenia danej opinii, np.: A: O ileż mniej cierpienia byłoby gdyby ludzie nauczyli się godzić z tym czego nie mogą zmienić, a skoncentrowali na tym co zmienić mogą… B: Z drugą częścią jakoś daje rade ale "godzenia" ciągle się ucze.... i boli !!!!! C: Nikt nie mówił, że będzie bezboleśnie. Ważna jest świadomość siebie i umiejętność odróżnienia zmiennych od niezmiennych. B: Ale czasem świadomość że nic nie mogę już zrobić, nic zmienić jest najbardziej bolesna !!! C: Dlatego umiejętność pogodzenia się z tym daje ogromną ulgę w życiu.

68_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

B: A to prawda ..... pragnę tej ulgi !!! Ale do tego potrzeba trochę czasu... C: Trzeba, ale na najlepsze rzeczy w życiu warto czekać. A: odróżnić to, co można zmienić od tego, czego nie można – no właśnie w tym sęk, że czasem to jest właśnie najtrudniejsze.

Oprócz przemyśleń, za którymi kryją się konkretne sytuacje życiowe, częstym tematem rozmów stają się sukcesy i porażki użytkowników Facebooka wyrażone w sposób bezpośredni, np.: A: udało się moi drodzy! RMF FM!!! B: A WIEDZIAŁAM I MÓWIŁAM ŻE TAK BĘDZIE!!!!!!!!!!Cholera, musze sie wywiązać z obietnicy i przyjechać ponownie z flaszeczką do CK C: szwagier cioteczny taki zdolny wow wow uszanowanko dla eremefu! D: myślę że od młodych lat było Ci pisane znaleźć się w miejscu w którym obecnie jesteś i odnieść taki sukces. W końcu już w podstawówce p. Klimkowska od muzyki stwierdziła że głos masz typowo radiowy Gratulacje. E: ogromniaste GRATKI scyzoryki górą no to daj czadu tam w Wielkim świecie SHOW Biznesu .... pozdrówki Gwiazdorze .... nie zapomnij o ziomalach jak już będziesz "szczytował".

Interakcyjność Kolejną cechą, która realizuje się na portalu Facebook, jest interakcyjność, czyli interakcja między nadawcą i odbiorcą. Wiąże się ona z występowaniem dialogu definiowanego jako „rozmowa, zwłaszcza dwóch osób”18. Dialog stanowi prymarną formę języka mówionego, zakłada bezpośrednią współobecność rozmówców i ich wzajemny udział w budowaniu komunikatu. Jego głównymi funkcjami jest między innymi wytwarzanie kontaktów, porozumienia pomiędzy mówiącymi oraz wymiana 18

Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, t. 1, Warszawa 1993, s. 394.

69

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

informacji. Jan Mukařovský19 zwraca uwagę na trzy wszechobecne aspekty dialogu. Pierwszy z nich określany jest jako relacja „ja” – „ty”, ponieważ role nadawczo-odbiorcze wymieniają się, a wzajemny stosunek uczestników rozmowy odczuwa się jako napięcie, które obiektywizuje się w postaci „psychologicznej sytuacji” rozmowy. Drugi aspekt dialogu wynika ze związku między uczestnikami dialogu i realną sytuacją otaczającą rozmówców. W tym wypadku sytuacja przedmiotowa może przenikać do rozmowy, wywierać wpływ na jej kierunek, stać się jej tematem lub zastępować słowa. Trzeci nieodzowny aspekt dialogu związany jest z charakterem jego konstrukcji znaczeniowej. W tym typie wypowiedzi opierają się na wzajemnym przenikaniu i alternowaniu minimum dwóch kontekstów. Przedstawione przez Mukařovský’ego podstawowe typy dialogu (osobisty, sytuacyjny, konwersacyjny)20 są realizowane w Internecie w postaci czatów, postów zdominowanych przez odniesienia do rzeczywistości, pogawędek o charakterze konwersacyjnym oraz równoczesnej rozmowy kilku osób, np.: A: Ludzie wybitni rozmawiają o problemach, ludzie przeciętni o wydarzeniach, ludzie mali o bliźnich B: Od zawsze znam "to" i staram się stosować ale ciut inaczej ... Ludzie inteligentni rozmawiają o problemach a nie o innych !!!! C: O problemach się nie rozmawia tylko rozwiązuje A: Są problemy, które aby rozwiązać trzeba o nich porozmawiać. Poza tym Istotą tego powiedzenia jest określenie toku rozumowania w zależności od prawdziwej wartości umysłu. Skoro tak uważasz to rozwiąż Darku problem światowego kryzysu, głodu, wojen itp itd. C: Głód wojny To już nie jest problem tylko normalna rzeczywistość na którą nie mamy żadnego wpływu. Od zawsze tak było jest i będzie. Ja nie neguje przesłania tego cytatu tylko go trochę rozwinąłem

J. Mukařovský, Wśród znaków i struktur. Wybór szkiców, Warszawa 1970, s. 190–203. 20 Tamże. 19

70_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

A: Skoro tak twierdzisz to powiedz to ludziom, którzy głodują, albo są napadani przez wojska innych państw. To są problemy tylko często "nie nasze". Z powodu tak owej ignorancji przez całe wieki utarło się przeświadczenie o normalności tej sytuacji. Gdy zagrożenie dociera do naszego podwórka nagle budzimy się z ręką w nocniku i mamy żal, że nami się nikt nie interesuje, a dopiero co sami nie interesowaliśmy się tym problemem u innych. Skoro tak uważasz to powiedz o czym zatem rozmawiają według Ciebie ludzie wybitni w Twoim mniemaniu? C: Uwierz mi Norman że miałem okazję to powiedzieć owym ludziom. Bo głodnych czy napadanych nie musimy szukać tysiące kilometrów stąd. Czasem okazuje się ze żyją za ścianą po sąsiedzku. Onz istnieje prawie 70 LAT a głód wojny dzieją się dalej. A: A kto mówi, że na rozmowie ma się zakończyć? Na pewno od rozmowy trzeba zacząć, a co później to już zupełnie inna sprawa. C: Jeśli rozmowa jest początkiem działania to ma sens. Ale często niestety jest tylko po to aby uspokoić nasze sumienia A: No tak, ale to już konkluzja nie na temat.

Spontaniczność Ostatnią cechą stylową, uwzględnioną tu, jest spontaniczność. Wynika ona z nieoficjalnej sytuacji komunikacyjnej, w tym wykorzystywania języka potocznego. Językoznawcy uważają, że język Internetu charakteryzuje się wysokim, jak na odmianę pisaną, poziomem spontaniczności i umożliwia publikowanie bez konieczności procedur związanych z wydawaniem tekstów. Rozmowy internetowe nie muszą być wcześniej przygotowane, mogą być nieskończone, luźno ze sobą powiązane, a stopień ich spontaniczności jest uzależniony od typu tekstu i gatunku internetowego. Spontaniczność facebookowego dyskursu realizuje się między innymi w postaci natychmiastowych reakcji werbalnych (odpowiedzi). Wypowiedzi internetowe często powstają pod wpływem spontanicznej decyzji, impulsu w wyniku określonej sytuacji życiowej. Ilustruje to wypowiedź będąca po-

71

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

czątkiem wymiany zdań, nosząca znamiona osobistego wyznania: Moi Kochani!!! Na prawde zaczyna mnie już bardzo ale to bardzo wku****ć fakt że jestem wplątywana w jakieś chore akcje. Kocham Was wszystkich,kocham to co robię, szaleje za swoją pracą, ale te wszystkie spory między ludźmi strasznie mnie męczą. Nie stoje po niczyjej stronie i nie mam zamiaru tego robić!!!! Bardzo wszystkich proszę, nie wpierdzielajcie mnie we własne spory, kłutnie, zamieszania itp. W przeciągu 72 godz zostałam wpierdolona, sorry że tak już napisze ale nerwy mam zszarpane, w dwie afery które mnie NIE DOTYCZĄ!!!!!!!!!!! A za które słono wpłacę. Dajcie mi wszyscy święty spokój bo mam już tego dość. Dosyć że teraz mam przejebane w pracy bo opinia na mój temat została zszarpana, to jeszcze wszystkim mało. Robie to co robie z całego serca.To jest moja pasja, moje życie. Ale powiem jedno, jeżeli tak dalej pójdzie to usunę się kompletnie dla własnego zdrowia.Za dużo mnie to wszystko kosztuje.Nie warto. Za ciężko pracowałam na swój wizerunek, na to jakim jestem instruktorem i człowiekiem żeby teraz wszytko zostało spierdolone przez jakieś idiotyczne sprawy. Nie jestem osobą która lubi wokół siebie zamieszania,szczególnie jeśli ja nic złego nie zrobiłam. Załatwiajcie WSZYSCY swoje osobiste sprawy między sobą i wara ode mnie!!! DZIĘKUJE

Spontaniczność jest kreowana przez pomijanie ustaleń normy komunikacyjnej i poprawnościowej, świadomą deformację form ortograficznych, nieprzestrzeganie pewnych reguł konwencji gramatycznych, wyraźne luki w strukturze treściowej, a często przez występowanie form kolokwialnych, eufemizowanie wulgaryzmów, które niwelują różnice hierarchii rozmówców dyskursu elektronicznego. Możliwość swobodnego kształtowania swojego wizerunku sprzyja symetrii ról społecznych podczas aktu komunikacji internetowej. Metamorfozom ulega dwubiegunowość „oficjalny” – „nieoficjalny”, która prowadzi do uznania płynności, rozmycia granic kategorialnych i wpływa na specyficzny typ kontaktu o równej randze (autor wpisu – użytkownik Facebooka). Dominujące występowanie sytuacji komunikacyjnych nieoficjalnych i pośrednich sprzyja licznym przejaskrawieniom wynikającym ze znacznego nadużywania słownic-

72_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

twa z rejestru potocznego i wulgarnego. Rejestr emocjonalny, swobodny i nieoficjalny przedstawia następujący przykład: A: Pieprzone autobusy!! Czemu nikt w tym mieście nie pilnuje ich punktualnosci... Nigdy tego nie zrozumiem. Nic tak nie irytuje jak baba kierująca porannym autobusem ://// B: Patka Szowinistyczna Świnia A: No bo na drodze nie jest tak ślisko żeby jechać 2km/h wrr B: HUE HUE HUE HUE A: Teraz np autobusem kieruje Pan który jak widać potrafi zapieprzac B: mężczyźni to są jednak fajni A: Jeśli chodzi o tą kwestię - owszem a po 2. Kobieta kierująca autobusem to bardzo zły pomysł C: Dyskryminacja... oj nie ładnie A: wiem, raz jechałam pksem od siebie do CK, jeszcze jej rowerzyści wyskoczyli na odcinku 1 km , i ona tak jechała za nimi .... B: Żadna dyskryminacja.

Zakończenie Analiza wypowiedzi z portalu Facebook dowodzi, że teksty internetowe cechują się między innymi sytuacyjnością, interakcyjnością i spontanicznością. Są związane z określoną sytuacją komunikacyjną, interakcją między nadawcą i odbiorcą, kontekstem społeczno-kulturowym oraz udzielaniem szybkich odpowiedzi zwrotnych. Użytkownicy Internetu nie zawsze dbają o ortografię i interpunkcję, stosują słownictwo z rejestru nieoficjalnego, emocjonalnego: kolokwialnego, wulgarnego. Często towarzyszy temu stosowanie wykrzyknień, wielokropków, emotikonów i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Wypowiedzi internetowe noszą znamiona potoczności, są dynamiczne oraz obej-

73

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

mują proces formułowania językowego i zjawiska interakcji między nadawcą, tekstem i odbiorcą21.

Summary The article refers to communication in the Internet as a linguistic novum. It consists of examples from the facebook.com website. It presents stylistics feautures of text, such as situationality, interactivity and spontaneity.

U. Żydek-Bednarczuk, Struktura tekstu rozmowy potocznej, Katowice 1994, s. 44–51. 21

74_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Patryk Petrus Uniwersytet Zielonogórski

Relatywna sprawiedliwość społeczna Johna Rawlsa Sprawiedliwe,

przyzwoite państwo, rządzone mądrze i przez współobywateli. Taki ideał przyjmuje każdy człowiek żyjący na Ziemi i myślący o przyszłości swojej, swoich dzieci i wnuków, ale to tylko ideał, nad którym pochylali się już liczni od starożytności aż do czasów dzisiejszych. W jaki zatem sposób ma funkcjonować owe państwo, co jest kryterium uznania tego, co sprawiedliwe i mądre? Niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Przez wieki funkcjonowało myślenie, o którym pisał już Platon, wkładając w usta Trazymacha słowa: „[…] że to jest sprawiedliwie dla rządzonych, co jest w interesie rządzących […], że w każdym państwie sprawiedliwość polega na jednym i tym samym: na interesie ustalonego rządu. Rząd przecież ma siłę […]”1. Przyczyna takiego sposobu pojmowania tkwiła w relacjach międzyludzkich. Do dzisiaj zresztą podobna myśl żyje w umysłach ludzi starszych i słabo wykształconych oraz takich, o których państwo zapomniało i którzy mają przykre doświadczenia związane z rożnymi odmianami systemów politycznych. Takie pojmowanie sprawowania rządów oczywiście nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, raczej z egoizmem i prywatą rządzących, a przecież mogłoby się wydawać, że sprawiedliwe rządzenie wymaga „[…] nieustannego przełożenia dobra publicznego nad własne […]”2. Tak też jest dzisiaj rozumiana sztuka rządzenia, zgodna z racją stanu, wyrażana jako „[…] nadrzeczny nad interesami partykularnymi i normami interes państwa, wspólny dla ogółu istniejących w nim struktur politycznej organizacji społeczeństwa i obywateli”3. Mogłoby się Platon, Państwo, przeł. i oprac. W. Witwicki, Warszawa 2003, s. 41. Ch. de Secondat Montesquieu, O duchu Praw, przeł. T. Boy-Żeleński, Kęty 1997, s. 40. 3 S. Sagan, V. Serzhanova, Nauka o państwie współczesnym, Warszawa 2010, s. 83. 1 2

75

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

wydawać, że taka myśl byłaby zgodna z tym, co zwiemy sprawiedliwością, jednakże trzeba pamiętać, że człowiek jest istotą egoistyczną, więc jego interes nie będzie pokrywał się z interesem państwa w całości. Nie będzie on zatem postępował sprawiedliwie „[…] w odniesieniu do […] relacji wobec państwa – ci, którzy naruszają prawo bądź działają w sposób podważający rządy prawa, mogą zostać uznani za niesprawiedliwych”4 i vice versa. Państwo, które łamie ustalone reguły postępowania, nie może zostać uznane za sprawiedliwe czy przyzwoite. Dlatego problem ten trzeba wyśrodkować i „[…] skupić się na sprawiedliwości w odniesieniu do instytucji społecznych”5 tudzież politycznych, które w państwie demokratycznym odgrywają dużą rolę. Ten problem usiłuje rozwiązać za pomocą swojej Teorii Sprawiedliwości amerykański filozof John Rawls 6 urodzony w Baltimore 1921 roku. Dzięki swojej filozofii politycznej zyskał miano „klasyka filozofii współczesnej”7, którym niewątpliwie jest, stąd też „[…] coraz częściej od studentów nauk społecznych, a także innych nauk humanistycznych, wymaga się znajomości prac […] Johna Rawlsa”8. Rawls początkowo w swojej filozofii9, dla lepszego jej zrozumienia, próbuje „uogólnić i wynieść na wyższy poziom abstrakcji tradycyjną teorię umowy społecznej, takiej jaką reprezentują Locke, Rousseau i Kant”10, aby bardziej podkreślić fakt, że ideał, jaki on proponuje, polega na „społeczeństwie jako uczciwym systemie kooperacji […]”11 mającym na celu dobro publiczne i kierującym się według określonych zasad praktycznych i moralnych, rozumianych „[…] jako cele idee pewnej kon-

H. Brighouse, Sprawiedliwość, przeł. S. Królak, Warszawa 2007, s. 12. Tamże. 6 J. Rawls, A Theory of Justice, Cambridge 1971. (wyd. pol.: J. Rawls, Teoria Sprawiedliwości, przeł. M. Panufik, J. Pasek i A. Romaniuk, Warszawa 2009). 7 Cz. Porębski, Wstęp, [w:] J. Rawls, Liberalizm polityczny, przeł. A. Romaniuk, Warszawa 1999, s. 9. Cyt. za: K. Kędziora, John Rawls – w poszukiwaniu normatywnych podstaw demokracji, Łódź 2008. 8 H. Brighouse, dz. cyt., s. 8. 9 Teoria sprawiedliwości Rawlsa doczekała się już skromnej literatury przedmiotowej w Polsce. Zob. M. Żardecka-Nowak, Rozum i obywatel: idea rozumu publicznego oraz koncepcja jednostki we współczesnej filozofii polityki, Rzeszów 2007; M. Snowiecka, Granice Sprawiedliwości, sprawiedliwość ponad Granicami, Warszawa 2010. 10 J. Rawls, Teoria Sprawiedliwości, s. 20. 11 H. Brighouse, dz. cyt., s. 51. 4 5

76_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

cepcji filozoficznej dla demokracji konstytucyjnej”12. Ujmując rzecz inaczej i prościej, Rawls chce za pomocą Teorii Sprawiedliwości, a dokładniej – używając jej dwóch zasad, nakreślić schemat racjonalnego postępowania społeczeństwa w przypadku podejmowania decyzji ważnych z punktu interesów społecznych, nie pomijając także moralności (etyki), której celem jest ”[…] dostarczenie takiej teoretycznej struktury, która potwierdzałaby te nasze bezpośrednie przekonania, których jesteśmy pewni, i wzmacniała stopień pewności […]”13, ale aby dokładniej móc przeanalizować filozofię Rawlsa, należy przywołać jego dwie zasady, brzmią one następująco: Pierwsza: każda osoba ma mieć równe prawo do jak najszerszego systemu równych, podstawowych wolności możliwe do pogodzenia z podobnym systemem wolności dla innych. Druga: nierówności społeczne i ekonomiczne mają być tak ułożone, by zarówno (a) można się było rozsądnie spodziewać, że będzie to z korzyścią dla każdego, jak i (b) wiązały się z pozycjami i urzędami otwartymi dla wszystkich14.

Propozycja wyłożona przez Rawlsa w formie dwóch zasad jest bardzo złożona15 z wielu społecznych i politycznych powodów. Teoretycznie jednocześnie odpowiada demokracji właścicielskiej, konstytucyjnej, jak i socjaldemokracji. To, co proponuje Rawls, można streścić w jednym zdaniu: każdemu po równo, czyli że każdemu człowiekowi danego społeczeństwa należy się taki sam przydział dóbr niezależnie od tego, co dla społeczeństwa uczynił, i jakie ma potrzeby. Jest to formuła wprawdzie prosta w stosowaniu i atrakcyjna dla ludzi, którzy mają gorszą od innych sytuację społeczną, ale nie jest to formuła zachęcająca do wydajnej pracy i często prowadzi do marnotrawienia dóbr16.

J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, s. 10. M. Żardecka-Nowak, dz. cyt., s. 56. 14 Tamże, s. 107. 15 Poglądy Rawlsa także ewoluowały, co zaowocowało wydaniem w 1993 roku Liberalizmu politycznego, w którym zrewidował część swoich tez. 16 Kompendium wiedzy o społeczeństwie, państwie i prawie, red. S. Wronkowska i M. Zmierczak, Warszawa 1995, s. 44–45. 12 13

77

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

W sensie społecznym i ekonomicznym taka filozofia życia jest błędna. Jednakże nie można upraszczać w ten sposób dwóch zasad Rawlsa, ponieważ byłoby to niepoważne, demagogiczne. Z drugiej strony jednak, świat, jaki przedstawia Rawls, jest o wiele bardziej skomplikowany, wyrafinowany i raczej jest zdecydowaną odpowiedzią na populizm niż jego uzasadnieniem dla państwa socjalnego. Zasadza się to w odwiecznym problemie każdego nowożytnego państwa, a mianowicie: czy liczy się jednostka, czy wspólnota jako moralna odpowiedź na problemy sprawiedliwości. W filozofii politycznej bowiem rozważania dotyczące sposobu przeniesienia środka ciężkości na którąś ze stron nieuchronnie doprowadzają do intelektualnego, a także moralnego konfliktu pomiędzy wartościami liberałów i komunitarian. Tutaj dla zrozumienia wagi problemu jest istotne pojecie wolności jako takiej, ponieważ oddaje ona cały sens dyskursu filozoficznego na temat sprawiedliwości jako pewnej sfery poczucia wyboru i przynależności, tożsamości etnicznej, religijnej czy w końcu państwowej. W sensie politycznym wolność i sprawiedliwość sprowadza się do zasady liberalnej „moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja” i jest związana w myśl dwóch zasad z „wolnością do…”, czyli wolnością negatywną, i w tym sensie należałoby rozumieć propozycje Rawlsa dotyczącą dwóch zasad jako czynnika spajającego społeczeństwo w poczuciu sprawiedliwych, bezstronnych zachowań czy procedur demokratycznych. Liberalizm jest więc mocno zakorzeniony w myśli filozoficznej Rawlsa17, której przypisuje działanie według dwóch zasad jako schemat podejmowania racjonalnego, sprawiedliwego i przyzwoitego państwa, należałoby dodać także tolerancyjnego czy też etycznego. Tutaj jednak z kolei trzeba zaznaczyć jak poprzednio, że nie wszystkie jednostki są racjonalne i nieegoistyczne, a „dociekania etyczne nie prowadzą do wyłonienia jednego sposobu życia czy systemu wartości, który miałby obowiązywać wszystkich ludzi […]”18 czy wszystkie systemy. Stąd też pomiędzy tym, co proponuje Rawls, a naturą ludzką istnieje konflikt interesów, dla którego Bardzo często podkreśla się nie tylko liberalny charakter filozofii Rawlsa, ale wręcz próbuje się przekonać jego zwolenników także do uznania teorii sprawiedliwości jako koncepcji utopijnej i socjalistycznej. W szczególności takie spojrzenie na filozofię Rawlsa widoczne jest w krytyce jego podstawowych założeń. Warto tutaj chociażby wspomnieć o argumentach M. Walzera czy R. Dworkina. 18 J. Gray, Dwie twarze liberalizmu, przeł. P. Rymarczyk, Warszawa 2001, s. 13. 17

78_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

bardzo trudno znaleźć kompromis będący głównym sensem istnienia demokracji, tym bardziej że od czasów co najmiej Arystotelesa „filozofia, zwłaszcza filozofia polityczna […] była powiązana ze sferą ekonomiczną”19, przez co jest widoczny wyraźny asumpt do żywej niechęci, jaką filozofowie darzą pojęcie interesu. W szczególności dla drugiej zasady, gdzie bardzo prostym przykładem jest płacenie podatków czy edukacja. Otóż jeśli sprawiedliwość wymaga, byśmy maksymalizowali wyniki najsłabszych uczniów, może to zmuszać nas do realizowania odmiennych strategii niż wówczas gdy sprawiedliwość wymaga maksymalizacji średnich wyników. Wówczas należałoby zlecać realizacje takich […] programów edukacyjnych, co do których można rozsądnie przypuszczać że będą one raczej korzystne dla uczniów osiągających słabe wyniki niż dla wszystkich20.

Oczywiście takie podejście byłoby teoretycznie zgodne z postulatem Rawlsa dotyczącym nierówności społecznych. W praktyce jednak taki przykład jest totalnym zaprzeczeniem idei drugiej zasady sprawiedliwości, tak się bowiem jakoś nieszczęśliwie składa, że filozofowie często próbują uzasadnić podstawowe zasady moralne, wykazując, że zgadzają się one z naszymi intuicjami moralnymi. Intuicje te jednak okazują się niejasne, poplątane i niespójne21

i nieadekwatne do rzeczywistości, co z kolei prowadzi do nieścisłości i konfliktów systemu wartości, jakim jest także niewątpliwie teoria sprawiedliwości Rawlsa, chociaż jak on sam trafnie na obronę swojego stanowiska ujmuje, przegrani w większości przypadków nie ponoszą całkowitej odpowiedzialności za to, że znaleźli się w złym położeniu […], zwycięzcy w wolnorynkowej grze powinni pamiętać, że wygrywają dzięki temu, że inni przegrywają, powinni tez dołożyć starań, by ci, którzy przegrywają,

B. A. Markiewicz, Ani jednostka, ani wspólnota, tylko interesy, [w:] Indywidualizm, wspólnotowość, polityka, red. M. Jakubowski, A. Szahaj i K. Abriszewski, Toruń 2012, s. 32. 20 H. Brighouse, dz. cyt., s. 18. 21 M. Żardecka-Nowak, dz. cyt., s. 54. 19

79

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

pozostali uczestnikami gry, nie zostali wykluczeni z społeczeństwa22.

Fakt – silniejszy powinien pomóc słabszemu, zwłaszcza że „[…] żadne społeczeństwo nie może być [do końca] systemem kooperacji, […] każdy człowiek uzyskuje przez urodzenie określoną pozycję w konkretnym społeczeństwie, i charakter tej pozycji w wyraźny sposób wpływa na jego życiowe perspektywy”23, na to, czym jest i czym może się w przyszłości stać. Tutaj też można wysunąć wniosek przeciw teorii sprawiedliwości, że równość szans jest naturalnie zachwiana przez pozycję społeczną rodziców. Jak wiadomo: status społeczny, rasa, pochodzenie etniczne, płeć kulturowa, wiek, zdolność rozumowania bądź wykształcenie – niemal każde z tych kryteriów różnicujących wykorzystane było w celu podważenia lub zakwestionowania równości […]24.

Mało tego, każdy jest w mniejszym bądź większym stopniu wyposażony w rozmaite umiejętności czy talenty, będzie lepszym bądź gorszym graczem na społecznym rynku kooperacji. Oczywiście ten, który ma ich mniej, staje w nierównej walce o wszelkie dobra, w tym przypadku lepszą edukację. Tymczasem dla Rawlsa taką sytuację rozwiązuje jego druga zasada teorii sprawiedliwości, zgodnie z którą powinny istnieć mechanizmy społeczne pozwalające na quasisprawiedliwą dystrybucję dóbr niezależnie od posiadanych kompetencji, wkładu w społeczeństwo, pracy i tak dalej. Zasada ta ma charakter czysto altruistyczny, zakłada, że jednostki pojmują siebie wzajemnie jako warte zainteresowania i zabezpieczenia interesów, a nie jako jednostki lepsze od innych. Znów jednak Rawls zapomina, że ludzie kierują się z natury swoimi egoistycznymi potrzebami. Takową tendencję wskazał już w Rozprawie o nierównościach francuski myśliciel Jean-Jacques Rousseau. Altruizm nie jest społecznym zjawiskiem występującym powszechnie. Dlatego słabi uczniowie, mimo dobrych starań Rawlsa, nie mają równych szans w zdobyciu podobnego wykształcenia jak zdolniejsi uczniowie, ponieważ w grę wchodzą psychologiczne i społeczne uwarunkowania położenia Tamże, s. 34. J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, s. 43 24 P. Kelly, Liberalizm, przeł. S. Królak, Warszawa 2007, s. 19. 22 23

80_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

uczniów, a nie formalna równość. Oczekiwania względem jednych i drugich są bowiem odmienne. Innym dość dobitnym przykładem są podatki. Benjamin Franklin powiedział kiedyś, że w życiu są pewne dwie rzeczy: śmierć i płacenie podatków. W przypadku podatków rzecz ma się dość prosto, chodzi bowiem o politykę fiskalną państwa, czyli jak sprawiedliwie dzielić PKB, tutaj luminarz z Harvardu przekonuje, że istnieje niezależne kryterium uczciwego podziału, kryterium zdefiniowane odrębnie i uprzednio wobec przyjętej procedury postępowanie, „możliwe jest zaprojektowanie procedury niezawodnie prowadzącej do pożądanego rezultatu”25, czyli takiego, w którym to dystrybucja dochodu i bogactwa byłaby równo podzielona, co może prowadzić do logicznego wniosku, jak czyni to Allen Buchanan, że „państwo istnieje, aby egzekwować podstawowe prawa obywatelskie i polityczne”26, co z kolei odpowiadałoby idei dwóch zasad sprawiedliwości. Zdaniem Rawlsa najważniejsze jest, aby zabezpieczyć najmniej uposażonych za pomocą jego ideowych dwóch zasad sprawiedliwości. Problem jednak polega na tym, że w większości przypadków systemy pomocy społecznej są albo niewydolne, albo pieniądze są marnotrawione przez beneficjentów instytucji społecznych, którzy nie potrafią, a nawet nie chcą wydać przyznanej pomocy na cele związane z inwestycją we własną przyszłość, tak aby wydostać się z przeklętego kręgu biedy i braku perspektyw. Stąd też na podstawie dwóch prostych przykładów, to jest edukacji i szeroko rozumianych stereotypów niwelujących równość szans między ludźmi, można wykazać częściową nieadekwatność drugiej zasady teorii sprawiedliwości do warunków życia społecznego, a co za tym idzie, jej relatywną wartość. Nierówność bowiem jest dominantą w społeczeństwach. Ta relatywność to fakt, że nowoczesne społeczeństwo demokratyczne charakteryzuje po prostu „pluralizm rozległych doktryn, których nie da się z sobą pogodzić, które jednak są rozumne. Żadna z tych doktryn nie cieszy się uznaniem ogółu obywateli”27 i dlatego nie można wypracować żadnego realnego i zadowalającego konsensusu pozwalającego zabezpieczyć interesy wszystkich grup społeczJ. Rawls, Teoria sprawiedliwości, s. 142. S. Czarnecki, Czy liberalizm deprecjonuje wspólnotę? W odpowiedzi na krytykę komunitarystyczną, [w]: Indywidualizm, wspólnotowość, polityka, s. 168. Por.: A. E. Buchanan, Assessing the Communitarian Critique of Liberalism, „Ethics”, vol. 4, 1989. 27 J. M. Sandel, Liberalizm a granice sprawiedliwości, przeł. A. Grobler, Warszawa 2009, s. 299. 25 26

81

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

nych. Fakt ten, powoduje, że koncepcja rawlsowska jest postrzegana przez niektóre ośrodki jako jedna z najlepszych teorii zachowania równowagi społecznej. Atrakcyjność Teorii Sprawiedliwości z jednej strony polega bowiem na tym, że środek ciężkości leży w konsensusie społecznym, który jest przecież sensem demokracji. Jak podkreśla Allan Bloom, Rawls „niestrudzenie przekonuje, że ludziom nie wolno na nikogo patrzeć z góry, a nawet wymyślił formę rządów, która by to uniemożliwiała” 28. Z drugiej strony, jego teoria sprawiedliwości społecznej ma jednak liczne wady, które nadal nie dają odpowiedzi na to, jak sprawiedliwie urządzić państwo. Ponieważ dobrze urządzone społeczeństwo według Rawlsa to osoby racjonalne i kierujące się także dobrem innym, to jest to społeczeństwo ideowe, a nie praktyczne. Dlatego też koncepcja filozofa jest nastawiona na szereg słabości wynikających z relatywnych stosunków międzyludzkich. Słabość teorii sprawiedliwości Rawlsa polega zatem na jej niedostosowaniu się do rzeczywistych problemów społecznych. Wynika to oczywiście z rożnych przyczyn: od ekonomicznych po polityczne czy nawet historyczne. Czy zatem teoria sprawiedliwości według Rawlsa odpowiada na odwieczne zagadnienie sprawiedliwości społecznej? I tak, i nie. Może ona służyć jako dobry przykład rozumowania w tej kwestii, jednakże w praktyce zagubiła się w czasie i mogłoby się wydawać, że w dobie postępującej globalizacji jej założenia nie nadążają za rzeczywistością społeczną. Nie można jednak zapominać, że mimo to jej wkład w próbę zbudowania sprawiedliwego państwa prawa jest bardzo ogromny i istotny, w szczególności w krajach anglosaskich, w których „pojawienie się dzieła Rawlsa często traktuje się jako odrodzenie filozofii politycznej XX wieku”29, co więcej zanim została ona wydana w formie książkowej „jeszcze w latach sześćdziesiątych w świecie anglosaskim sprowadzano ją wyłącznie do uporządkowanych rozważań nad celami rządu czy państwa”30 względem obywateli, co w późniejszym okresie zaczynało ewoluować w kierunku bardziej przemyślanych rozważań nad kwestią teorii decyzji czy teorii wyboru społecznego w filozofii Rawlsa. Wspomniane wyA. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przeł. T. Bieroń, Poznań 1997, s. 33. 29 Z. Rau, Liberalizm. Zarys myśli politycznej XIX i XX wieku, Warszawa 2000, s. 155. 30 Tamże. 28

82_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

żej dwa przykłady zastosowania w praktyce społecznej teorii sprawiedliwości Rawlsa odnoszą się właśnie do kryterium teorii decyzji, a w szczególności do kryterium dystrybucji i redystrybucji, sprowadzane do wyborów bardziej racjonalnych i ekonomicznych. Filozofia polityki bowiem powinna „ustalić, co może stanowić przedmiot zgody, porozumienia i jedności współczesnego społeczeństwa oraz jak zapewnić temu społeczeństwu kontynuację i rozwój”31, nie zagrażając przy tym wolności czy własności żadnej jednostce, zwłaszcza że „nowe urządzenia teoretyczne, które pochodzą z pogranicza teorii decyzji, teorii kapitału społecznego i teorii racjonalności grupowej, pozwalają na lepsze określenie zasad racjonalności wyborów ekonomicznych stosowanych przez wyborców”32, co odpowiada koncepcji Rawlsa, jest to „ujęcie niezwykle pragmatyczne – właściwe dla tradycji amerykańskiego pragmatyzmu politycznego Wiliama Jamesa czy Johna Deweya – które stawia przed filozofią polityczną bynajmniej nie filozoficzne, lecz praktyczne cele” 33 przyszłości całego demokratyczno-liberalnego świata. Przekłada się to na typ racjonalności w liberalizmie politycznym, którą określa się jako racjonalność instrumentalną. Jest to pojęcie związane bezpośrednio z filozofią kartezjańską, wyróżnia się dwa typy racjonalności instrumentalnej34:  racjonalność minimalną – kiedy podejmujemy działanie ze względu ma cel, który w danej sytuacji jest dla podmiotu środkiem skutecznym (subiektywna spójność między działaniami a celami); nie ma tu mowy o hierarchii wartości i celów; jednakże tego typu racjonalność jako zbyt ogólna, może tłumaczyć działania jedynie post fatum;  racjonalność maksymalną – kiedy działanie jest podjęte intencjonalnie na podstawie uzasadnionego rozeznania sytuacji; następuje również uporządkowanie preferencji i kalkulacja, czyli wybór najbardziej skutecznego środka do osiągnięcia określonego celu, który uwzględnia przewidywane konsekwencje (maksymalna efektywność). Racjonalność w koncepcji Rawlsa ma istotne znaczenie. Tutaj znowu jednak racjonalność może okazać się relatywna Tamże, s. 172. P. Bołtuć, Amerykańska filozofia polityczna. Niedokończona debata, „Analiza i Egzystencja” 2007, nr 5, s. 143. 33 Z. Rau, dz. cyt., s. 172. 34 R. Wonicki, Spór o demokratyczne państwo prawa. Teoria J. Habermasa wobec liberalnej, republikańskiej i socjalnej wizji państwa, Warszawa 2007, s. 44. 31 32

83

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

z kilku powodów. Po pierwsze, nie każda jednostka jest racjonalna, przykłady można mnożyć: od osób upośledzonych umysłowo do uzależnionych od używek, stąd też można słusznie przepuszczać, że procesy myśleniowe tych osób będą zakłócone. Po drugie, osoby te, które – mówiąc językiem Rawlsa – są słabiej uposażone, bardzo często nie mogą konkurować z osobami zdrowymi na tych samych warunkach. W końcu, po trzecie, społeczna racjonalność i odpowiedzialność winny brać na siebie obowiązek pomocy wszystkim tym, który nie mają równych szans w grze rynkowej, co się poniekąd nie dzieje. Stąd też ważnym elementem funkcjonowania kooperacji w społeczeństwie są programy pomocowe pozwalające niejako na wdrożenie strategii win-win, opierającej się na tym, że „struktura podstawowa jest publicznym systemem reguł definiujących system postępowania, który skłania ludzi do wspólnych działań w celu wytworzenia większej sumy korzyści i przypisuje każdemu określone uznanie roszczenia do udziału w dochodzie” 35. Krótko mówiąc – „to, co możesz zaoferować nam, abyśmy my w zamian mogli zaoferować tobie pomoc adekwatną do oczekiwanych rezultatów”. W tym sensie jest niewątpliwie widoczny wpływ myśli politycznej Rawlsa, zwłaszcza w samych Stanach Zjednoczonych, gdzie „symbolem tego problemu [równości szans – P. P.] są ubogie dzielnice miast amerykańskich, czy w mniejszym stopniu, brytyjskich, utożsamiane ze społeczną wegetacją i wszechobecnymi barierami w jej przezwyciężaniu”36, a koncepcja dwóch zasad sprawiedliwości odpowiada po części strategii win-win, gdzie po obu stronach znajdują się wygrane jednostki. Trudności bowiem wiążą się z przede wszystkim niewystarczającymi nakładami na pomoc instytucjonalną, taką jak szkolnictwo, opieka medyczna czy problem bezrobocia, ale także z nierównościami społecznymi, inaczej rzecz ujmując: z nieuczciwą dystrybucją dóbr społecznych. Jasną sprawą jest istnienie ludzi ubogich, średnio zamożnych i bardzo bogatych. Problem jednak pojawia się wówczas, gdy mamy do czynienia z ogromnymi rozbieżnościami między dochodami tych trzech typów klas społecznych, a jeszcze bardziej, kiedy awans społeczny w górę drabiny jest zamknięty lub kiedy natrafia się na bariery, które wręcz uniemożliwiają awans społeczny przez na przykład system kastowy, korporacyjny lub koneksje rodzinne. W tym kontekście wpływ teorii sprawiedliwości także ma swoje 35 36

J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, s. 143. Z. Rau, dz. cyt., s. 153.

84_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

znaczenie przez filozoficznie uzasadnienie społecznych gwarancji. Niewątpliwie „sukces Rawlsa spotęgował fakt, iż jego dzieło znakomicie oddawało ideowe dążenia tej części akademickiego i politycznego establishmentu Stanów Zjednoczonych, która poszukiwała liberalnego uzasadnienia państwa opiekuńczego”37, jednakże omija się często argumenty świadczące o bardzo relatywnym i wybiórczym traktowaniu filozofii Rawlsa. Kluczowym elementem jest tutaj postrzeganie filozofii Amerykanina jako nurtu, w ramach którego „liberalizm rozwijający się w drugiej połowie XX wieku rozumiał i akceptował państwo opiekuńcze, które w pewnym momencie przestało być czysto polityczną ideą jednej opcji, a stało się powszechnym postulatem, a pewien poziom zabezpieczeń społecznych normą” 38 w wielu państwach demokratycznych zachodniej Europy w szczególności Niemiec, Szwecji czy Francji. Stąd też bardzo często dostrzega się problemy społeczne wynikające z nierówności przez pryzmat teorii sprawiedliwości Rawlsa, jako panaceum na społeczne bolączki, co więcej „poglądy bliskie Rawlsowi można odnaleźć w programach politycznych wielu ugrupowań. M.in. dzięki niemu w amerykańskim dyskursie termin „liberalizm” jest rozumiany jako poparcie dla państwa opiekuńczego i kojarzony częściej z Partią Demokratyczną niż z Republikanami”39, co więcej, wiąże się to z siłą polityczną tzw. neokonserwatystów, którzy zdeklarowali (B. Kristol), że są liberałami początku lat 60. XX w, zwykle akceptującymi główne zręby polityki Kennedy’ego, ale odrzucającymi dalszą radykalizację lewicy w stylu ideologii społecznej Rawlsa lub prezydenta Johnsona z jego biurokratyczną wizją państwa opiekuńczego40.

Ten szczególny typ myślenia właściwy jest nie tylko Amerykanom. Liberalna teoria państwa według Rawlsa odpowiada bowiem po części idei państwa dobrobytu, które powinno zagwarantować państwo. W tym przypadku także ta ideowość jest dość relatywna, co ukazała najnowsza historia państw zachodnich, które pod wpływem haseł państwa dobrobytu niemalTamże, s. 156. W. Woźniak, Nierówności społeczne w polskim dyskursie politycznym, Warszawa 2012, s. 35. 39 Tamże, s. 36. 40 P. Bołtuć, dz. cyt., s. 151. 37 38

85

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

że stały się dzisiaj bankrutami, a jeszcze w „drugiej połowie XX wieku partie socjalistyczne lub socjaldemokratyczne stały się stabilnym i istotnym elementem systemów kapitalistycznego Zachodu”41 i „miały znaczący wkład w opracowanie powojennego konsensusu wokół idei państwa opiekuńczego i jego wdrażania”42. Echa realizowanej polityki przez te partie, w szczególności polityki fiskalnej, widać szczególnie dzisiaj, kiedy nie tak dawno cała Europa ratowała społeczeństwo greckie przed zapaścią ekonomiczną spowodowaną ogromną rozrzutnością i, jakby powiedział Rawls, zbyt małą racjonalnością politycznofinansową, a już stoi przed nowymi wyzwaniami ekonomicznospołecznymi. Idea państwa opiekuńczego stała się w „znaczący sposób ideologią pewnej grupy polityków, zwłaszcza we Francji i Niemczech dążących do silniejszej integracji z Unią Europejską opartej na zasadzie kompromisu”43 społecznego i politycznego, co nie do końca sprawdziło się w praktyce społecznej. Dialog, jaki Rawls próbuje stworzyć między rządzonymi a rządzącymi, tak aby możliwe było prawdziwe sprawiedliwe, przyzwoite państwo, niekoniecznie spełnia swoje zadanie. Państwo opiekuńcze jako wyraziciel sprawiedliwości społecznej w wersji Rawlsa „nie bierze pod uwagę specyfiki sprawiedliwości zależnie od czasu, miejsca czy wreszcie charakteru stron dokonujących wyboru”44, model ten bowiem doskonale wpisywał się w lata 60 XX w., kiedy pojawiła się mocna akcja afirmacyjna państwa dobrobytu, natomiast w dzisiejszej perspektywie jest on zbyt idealistyczny i w obecnych warunkach rynkowych najzwyczajniej nieosiągalny. Co prawda Rawls w Teorii sprawiedliwości dość poważną argumentacją próbuje przekonać, że „status materialny jest zależny w większym stopniu od struktur niż od różnic jednostkowych, a zatem na społeczeństwie powinien leżeć ciężar ich niwelowania”45 za pomocą sprawiedliwych instytucji, to jednak sama specyfika tej dobrej maniery nie leży tylko w systemie politycznym, ale w samej naturze ludzkiej. Wyżej zostało wspomniane, że w społeczeństwach istnieją jednostki nie tylko racjonalne, ale także upośledzone umysłowo, irracjonalne i tak dalej. Należy dodać jeszcze jedną rzecz związaną z naturą ludzką: w większości przypadków w każdym społeW. Woźniak, dz. cyt., s. 45. Tamże. 43 P. Bołtuć, dz. cyt., s. 138. 44 Z. Rau, dz. cyt., s. 169. 45 W. Wożniak, dz. cyt., s. 44. 41 42

86_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

czeństwie znajdują się jednostki, które nigdy nie będą w stanie działać altruistycznie. Innymi słowy, jednostki takie są nastawione egoistycznie. Przykładem tych zachowań są także zbiorowe dążenia do określonego celu, korupcja, nepotyzm, kumoterstwo i tak dalej. Stąd też słabość idei Teorii sprawiedliwości polega także na tym, że „nie jesteśmy takimi istotami, o jakich mówią liberałowie, sprawiedliwość jako ideał życia społecznego jest bowiem ograniczona przez koncepcję wspólnoty, w której nasze »ja« jest usytuowane”46, a więc wszędzie tam, gdzie zachodzą zwykłe ludzie relacje lub interesy grup społecznych. W prawdziwym neutralnie liberalnym państwie nie da się osiągnąć do końca celu wspólnego dobra Rawlsa, ponieważ wymagałoby to wspierania jednego lub wielu koncepcji sprawiedliwego państwa związanego ze społecznością i jej kulturą, historią, polityką. Nawet jeśli ideał liberalnego państwa wyrażony w Teorii sprawiedliwości jest możliwy w realnej polityce, to bardzo często można spotkać się z przykładami braku czy raczej istnieniem oporu „wobec egzekwowania tej koncepcji w sferze publicznej z użyciem przymusu, albowiem dobro jest pojmowane jako możliwość, a nie jako nakaz, z którym miałby wiązać się przymus”47, nawet jeśli owo dobro stanowią sprawiedliwe instytucje czy procedury, tak jak w przypadku koncepcji Rawlsa. Nie można przecież zmusić pojedynczej jednostki lub całej wspólnoty do uczestnictwa w akcie wyborczym lub do oszczędzania aktywów państwa bez argumentacji lub przymusu, jednakże jeśli dobro publiczne tego wymaga w imię rozwoju i przyszłości, to dlaczego państwo ma być jedynie stróżem nocnym, ingerującym tylko w przypadkach bezpieczeństwa rozumianego jako fizyczne zabezpieczenia mienia podczas na przykład bójek pseudokibiców na stadionach, a nie także zabezpieczenia społecznego, jak chce Rawls, powodując reakcję państwa, w której „jednostki wysuwają konfliktowe roszczenia wobec podziału społecznych korzyści w warunkach umiarkowanego niedoboru”48, jak miało to miejsce w akcjach protestacyjnych w Grecji, gdzie społeczeństwo protestowało nie tyle przeciwko oszczędzaniu, co przeciwko złym decyzjom politycznym czy niesprawiedliwości instytucji. Państwo nie zapewniło zatem dostatecznych warunków instytucjonalnych swoim obywatelom, ci zaś nie D. Pietrzyk-Reeves, Idea społeczeństwa obywatelskiego. Współczesna debata i jej źródła, Toruń 2012, s. 162. 47 Tamże, s. 170. 48 J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, s. 197. 46

87

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

do końca zgadzają się ze wspólnym dobrem mającym za zadanie przez oszczędności wyciągnięcie z zapaści fiskalnej Grecji. Wolny liberalny rynek nie zaakceptuje nigdy do końca postulatów Rawlsa, ponieważ proces rynkowy ma charakter bezosobowy, i jako taki nie powinien być personifikowany, nie podlega moralnym kryteriom, nie można oceniać go jako siły rozdzielającej nagrody i kary czy alokującego dobra. Proces ten odbywa się poza kontrolą człowieka, nie można uniwersalizować pewnych wartości, które są relatywne, zależne od indywidualnej wartości danego dobra czy usługi dla pojedynczych osób49,

dlatego między innymi zapaść w Grecji była do przewidzenia, a zasady sprawiedliwości ujęte w sposób proceduralny Rawlsa niekoniecznie muszą zadziałać. O ile relatywnie społeczeństwo greckie jest wolne i równe, o tyle jego gospodarka nie wytrzymała nadmiernej rozrzutności państwa opiekuńczego. Problem ten wyśrodkowany przez Rawlsa do sprawiedliwych instytucji i procedur niekoniecznie zatem podpowiada, jak urządzić sprawiedliwe i mądrze rządzone państwo, a jedynie jaki można wybrać jego model. Społeczeństwo Rawlsa jest więc ideą, która z polityką styka się na skrajnych przykładach wydarzeń i doświadczeń różnych społeczeństw, zarówno europejskiego, jak i amerykańskiego. Ten krótki artykuł oczywiście nie wyczerpuje problematyki związanej z teorią sprawiedliwości, ale ukazuje jedynie fragment powiązania idei z polityką na różnych płaszczyznach jej funkcjonowania, od partii politycznych, po dominujące idee w społeczeństwie i wreszcie samej natury ludzkiej. Ukazuje zatem, jak relatywnie może być postrzegana sprawiedliwość, nawet w najszczerszym wydaniu.

Summary Among the many momentous philosophical concepts concerning the proper statecraft, few deserve special attention. Already in ancient times philosophers have tried to advise rulers on how to establish a social order in which the community can grow up, does not revolt, and the functioning of the socio49

W. Woźniak, dz. cyt., s. 63.

88_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

political thought satisfies everyone. Undoubtedly, the modern concept of a well-organized society presented by an American philosopher John Rawls fits into this paradigm, and so it deserves a careful study from the point of view of sciences such as philosophy, political science, sociology and law.

89

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Emilia Leszczyńska Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Mother and daughter: influences on Del Jordan Among many motives that can be found in Alice Munro’s prose, the theme of the relationship between mothers and daughters seems to appear particularly often. It is present in Lives of Girls and Women (1971), Munro’s second published work. The volume is quite exceptional among the 2013 Nobel Prize laureate’s books: it is a collection of interlinked short stories which can be read separately; each of them is an individual narrative. However, when one looks at them collectively, they form a chronicle of the protagonist’s maturation. There are numerous factors that shape her identity, and they can be divided into a few categories such as events (for example Garnet French’s attempt to baptise Del or her uncle’s death and funeral), surroundings (nature, her two homes, one on the border between the town and the countryside and one in the Jubilee) and people (her Uncle Craig, her friend Naomi, the Jordans boarder, Fern)1. The last element will be the focal point of this article2. Del shares her life with many people and they have an impact on her intellectual and emotional development. One of the most important relations is that between the protagonist and her mother, Ada Jordan. Mrs Jordan has many prominent characteristics. One of them is her attitude to education and knowledge. Ada’s chance to receive full education was taken away from her when her own mother died and her father refused to allow his daughter to go to high school. She eventually ran away from home, however, and went to school. The woman with whom she was living in exchange for work promised to lend Ada some money so that For a detailed analysis see E. Leszczyńska, Del Jordan: Becoming a writer, [in:] Alice Munro. Understanding, Adapting and Teaching, M. Buchholtz (ed.), 2016 (in press). 2 The present article elaborates on some points from the previous one, developing concepts related to people influencing Del. 1

90_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

she could go to university. She died before she could fulfil the promise and Del’s mother had to look for employment instead of studying. Thus, she did not have the chance to receive higher education even though she particularly wanted it. She projects her own educational ambitions onto her daughter3. Ada values knowledge. Even as a mother of two children and a housewife who manages two homes, one in the city and one in the country, she finds time to attend open lectures and read books. Mrs Jordan wants to make her daughter focus on knowledge and self-development. Without taking into consideration any other options, she assumes that Del will go to university and avoid her own fate: the fate of a woman who had to perform menial jobs, get married – in Ada’s case, marriage was against her plans and her worldview – and be dependent on her husband. Influenced by her mother, Del focuses on schoolwork. She does not question the idea of going to university. Looking at her friend, Naomi, who changes high school to vocational school, finds a job and is preparing to get married even before she finds a candidate for a husband, Del arrives at the conclusion that Naomi’s life seems to be “real”, in contrast to her own, which is centred around theoretical education. At this point she refrains from judging the two courses of life, admitting she does not wish to follow her friend. She only observes other options. Apart from the insistence on education, Del’s mother can be also characterised by revolutionary thinking. On one occasion, she talks about transplantation of organs. Her daughter feels deeply ashamed and ridiculed at school when it turns out Ada sends letters to a local newspaper, proposing the implementation of a birth control programme, since she is disturbed by the unsolved problem of poor and large families in her community. Ada makes herself known in Jubilee also by her work: she sells encyclopedias, going from door to door. On one occasion she comes to Del’s school to promote the books and announce a competition for students. Classmates mock Del, who suddenly notices and admits that she hates her mother for her innocent unawareness: Ada seems to be blind to the fact that she is being laughed at.

D. Filipczak, Inteligentna i urodziwa w łożu Prokrusta: Del Joran wobec konstrukcji kobiecości w powieści Dziewczęta i kobiety (1971), [in:] Alice Munro. Wprowadzenie do twórczości, M. Buchholz (ed.), Toruń 2015. 3

91

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Mrs Jordan may be seen as a rather eccentric and sometimes even ridiculous woman. On numerous occasions, her behaviour causes the protagonist to be ashamed of her mother. However, her aim is worthy. Ada wants to ensure the best future possible for her daughter. She would like Del to be selfconfident, well educated and independent. Her wishes and beliefs are clearly visible when she talks about a “[…] change coming, Del, in the lives of girls and women. But we’ve got to make it come. You know all we’ve had up till now has been our connection with men. All we’ve had. No more lives of our own, really, than domestic animals”4. This conversation reveals the differences between Ada’s and Del’s worldview. Without saying it aloud, Del notices how little her mother knows about her when she speaks about her daughter’s seemingly obvious wish to have children one day. At that moment the protagonist does not want to become a mother. Her thoughts and actions will go in a very different direction. Del seems to dislike the attitude with which her mother offers advice to her and sees the situation as a reflection of general attitude to womanhood. She criticises the assumption that “being female made you damageable, that a certain amount of carefulness and solemn fuss and selfprotection were called for”5. In contrast, “men were supposed to be able to go out and take on all kinds of experiences and shuck off what they didn’t want and come back proud. Without even thinking about it, I had decided to do the same”6. Thus, the end of the important conversation with her mother which was supposed to give her the general knowledge about womanhood that every young girl should possess, Del firmly decides to follow the male path. Ada does help her daughter by showing her a way of thinking about life and about herself as a person and as a woman but, even if, without knowing it, she does it in such a manner that the effect is opposite to the aim. Instead of embracing modern womanhood and looking for stability and independence through education, Del is going to explore life as a man would. Religion plays an important role in Del’s development as a person and her attitude to it is influenced by Ada. In the book, there are two episodes of the protagonist’s fascination with religion and they both may be ascribed to her mother’s agnosti4

A. Munro, Lives of Girls and Women, Toronto 1990, p.146. Ibid., p. 147. 6 Ibid. 5

92_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

cism. Mrs. Jordan tells her daughter a story of how her own mother made the life of her family miserable by her religious devotion which was taking all her time and attention as well as all the money there was in the house, even though there was very little in the first place. Ada grew up resenting the idea of religion and religious devotion. On numerous occasions she suggests she prefers the scientific point of view. Del, in turn, feels the need to explore religion, defying her mother’s views just as Ada did herself. In her early teenage years, Del feels the need “to settle the question of God”7. She starts going to churches in town, comparing rituals and the people who attend the masses. At the same time she suffers embarrassment at the Household Science class every week, for even though she is one of the best students in the school endowed with perfect memory, she cannot sew. When the teacher changes her attitude to Del and instead of trying to force her to sew allows her to busy herself with books, the protagonist interprets this event as a miracle given her by God. Soon, the Jordans’ dog, Major, starts killing sheep and as all attempts to stop him fail, Mr. Jordan realises that he has to kill the dog. Owen, Del’s younger brother, demands a miracle, one similar to that which was given to his sister. As Del struggles to explain the principles of religion to her younger brother, she suddenly realises that God is not going to save their beloved dog, a miracle will not happen. She understands that religion is much more complicated than she thought it was. She was mistaken by one incident which looked as if God had listened to her prayer and provided her with an instant miracle. Generalisation based on one event gave her the false idea of a simple mechanism, an obvious connection between the act of prayer and a miracle happening. As she is watching her younger brother praying desperately to save the life of his dog, she understands that there is no rule saying that if a person says a prayer, they will receive what they ask for. The sudden awareness of her naivety makes Del abandon religion for some time. Her need to go to church reappears a few years later. A poster announcing a revival meeting catches Del’s attention. In the original story, the protagonist’s friend, Jerry Storey, questions her plan to go to the meeting. In the film adaptation (Lives of Girls and Women, directed by Ronald Wilson, Paragon Entertainment Corporation, 1994), Del is accompanied by her 7

Ibid., p. 80.

93

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

mother when she notices the poster and it is Ada who voices her disbelief at her daughter’s idea to explore religion once again. In both cases, Del goes to the revival meeting and there she meets Garnet French. He becomes her first lover. Ada, who is fond of Jerry Storey, the highly intelligent boy from Del’s class who, for the protagonist, is only a friend, strongly disapproves of their relationship. Garnet represents all the characteristics she would hate to find in her daughter’s potential husband. He was in jail, his education is poor, he is a manual worker, does not have the ambition to improve himself and his life and he is merely distracting Del. She loses her focus on studying and seems to forget about all the plans her mother has had for her and which she shared. In the end, she abandons her studying routine and does not pass the final high school exams well enough to receive scholarship. Ada’s efforts to shape her daughter’s life are all in vain. As Del becomes older, more self-aware and mature, she questions her mother’s plans – as it happens with education, worldview – opinion about religion and religious practices, as well as the view of womanhood, and she chooses the boyfriend her mother disapproves of. All these choices allow Del to form her own self. There are other people influencing her, as well as other factors such as events or surroundings. However, her relation with Ada and the oppositions between them seem to be one of the most important elements of Del’s self-definition.

Summary The article is related to Alice Munro’s collection of short stories entitled Lives of Girls and Women and it describes the relationship between the protagonist, Del, and her mother, Ada. The stories gathered in the volume create a narration about maturation, about discovering and forming one’s identity. In this process, the heroine is influenced by people with whom she shares her life. Her mother is particularly important. Ada tends to force her plans and worldview upon her daughter and in order to achieve independence, Del has to defy all the ideas her mother believes in.

94_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Varia

95

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Kamila Ślizewska Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

„Ej wy, ludzie psy, brudna wasza maść”. O polisemantyzacji gier słownych w utworach pochodzących z albumu Jezus Maria Peszek, czyli metajęzyk już rozwiązywany „Nie zrobiłabym niczego, co mogłoby spowodować cierpienie. Moja płyta może najwyżej wywołać konsternację. „Maria Awaria” jest manifestem niepodległości mojego sumienia. Nie zamierzałam inspirować rewolucji. Wypowiadam się otwarcie, bezwstydnie, ale nie obrazoburczo. Dla mnie szczyt ekshibicjonizmu wyraża zdanie: „hej hej hej / tyś mój klej /superglue / i love you”. To dopiero odwaga – powiedzieć komuś: jeśli mnie nie posklejasz, rozpadnę się. Tymczasem uwagę przyciągają wersy o depilowanych łonach“1.

Powyżej zacytowane słowa Marii Peszek, pochodzące z 2008 roku, mogą dziś wydawać się nieco anachroniczne. Artystka wypowiedziała je tuż po wydaniu swojego drugiego albumu, zatytułowanego Maria Awaria i mogłoby się zakładać, że powinny odejść w zapomnienie. Wypowiedź tę przytaczam wyłącznie z jednego powodu. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że w mojej intencji nie pojawiła się chęć stawania ani po stronie tych, którzy Peszek afirmują, ani opowiadania się za tymi, których powinność leży w zaciekłym negowaniu jej dokonań. Jedno jest pewne – wobec tej twórczości nie da się przejść obojętSeks daje nieśmiertelność. Z Marią Peszek rozmawia Paulina Wilk, http://www.rp.pl/artykul/192223.html?print=tak&p=0, dostęp: 06.06.2015. 1

96_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

nie. Jakiejkolwiek byśmy jednak drogi nie wybrali, istotne jest, by decyzję podejmować w pełni świadomie, odpowiedzialnie, krytycznie – niech ta krytyka oprze się zatem na rozumieniu intencjonalności gier słownych, które wokalistka próbuje prowadzić z odbiorcą. Zapisując podany cytat, wyobraziłam sobie ściśniętą wśród tłumu, nie do końca rozumiejących słuchaczy, Peszek, która w myślach nosi słowa tejże wypowiedzi i przeciska się nimi, niczym łokciami, jednocześnie dając zgromadzonym pstryczka w nos. Zastanawia się też, kto pozwoli zwieść się wyłącznie perwersyjnym „depilowanym łonom”, a kto dotrze do głębszych sensów niesionych przez polisemantyzację konstruktów językowych jej autorstwa. Pomimo że Jezus Maria Peszek2 (w odróżnieniu od wcześniejszej Marii Awarii) 3 nie oscyluje już w tematyce hedonizmu i nie emanuje seksualnością, lecz ocieka krzykiem smutku, rozpaczy, a nawet drży nutą depresyjnych stanów psychicznych podmiotu, to nie polega głównie na podawaniu wyśpiewywanych wulgaryzmów. Cel jest inny. Trzeci album artystki, Jezus Maria Peszek, samym tytułem intryguje i zaprasza odbiorcę do wejścia w przestrzeń gier słownych. Zanim jednak przejdę do analizowania konkretnych przykładów wariacji językowych, obecnych w dwunastu tekstach pochodzących z wyżej wymienionej płyty, pragnę omówić przyczynowość użycia terminu „polisemantyzacja”. Co prawda dotychczas nie odnotowałam wystąpienia tego pojęcia w słownikach języka polskiego, a na brak określenia „polisemantyzm” w językoznawstwie zwróciły uwagę Maria Głąbska oraz Joanna Stankiewicz4, lecz żywię przekonanie, że polisemantyzacja, rozumiana we właściwy sposób, będzie adekwatnie odzwierciedlała procesy tekstualne zachodzące w ostatnim albumie Peszek. Termin „polisemantyzacja”, z uwagi na wielofunkcyjny sufiks „-acja”, wyraźnie wskazuje na rozumienie tego słowa w sensie czysto czynnościowym. Procesualność polisemantyzacji rozumiem jako podejmowanie działania, a więc nadawanie wieloznaczności, czy tworzenie dodatkowych, wynurzających się na powierzchnię słów, znaczeń wyrazów, fraz bądź zwrotów na mocy prowadzenia gier językowych pomiędzy co najmniej Muzyka: Maria Peszek, Michał „Fox” Król. Słowa: Maria Peszek. Produkcja: Michał „Fox” Król, Maria Peszek. Wytwórnia: Mystic Production, Warszawa 2012. 3 Muzyka: Maria Peszek. Słowa: Maria Peszek, Piotr Lachmann. Produkcja: Andrzej Smolik. Wytwórnia: Kajax Production, Warszawa 2008. 4 Zob. Monografia przyrostka jako przedmiot opisu słowotwórczego, „LingVaria” 2008, nr 1, s. 255. 2

97

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

dwoma podmiotami. Można by tu wytoczyć zarzut jednakowości pojęcia „polisemantyzacji” w stosunku do polisemii5, lecz druga z nich nie zawiera prymarnych cech, jakie przypisuję pierwszej, a mianowicie:  nie prowadzi do konstytuowania się międzysłowia;  nie zapewnia powstawania metaforycznych sensów naddanych w wyniku modyfikacji użytych nazw własnych;  nie zawiera mocy sprawczej charakterystycznej dla homonimii;  nie wykorzystuje współbrzmienia rymujących się ze sobą słów (głównie w przestrzeniach klauzulowych wersów);  opiera się przede wszystkim na wieloznaczności jednego słowa użytego w utworze jedno- bądź wielokrotnie, lecz zwykle nie tworzy konstrukcji rozpostartych na wielowersowej przestrzeni liryku. Wysunięte powyżej spostrzeżenia poprę konkretnymi argumentami, opartymi na przykładach z poszczególnych utworów, pochodzących z płyty Jezus Maria Peszek. Nim to nastąpi, pozwolę sobie zaakcentować stwierdzenie, mówiące o tym, że słowami poddawanymi polisemantyzacji będą, w moim rozumieniu, posługiwali się ci użytkownicy języka, dla których to poddawanie owych słów czy konstrukcji językowych „uwieloznacznieniu” jest współczesne. Polisemię zaś pojmuję w kategoriach głębszego wpisania się tego zabiegu w kulturę, niekoniecznie wielowiekowego, ale przynajmniej kilkudekadowego. Polisemantyzacja jako działanie w obszarze kulturowym właśnie dokonane (czy też dokonywane), nowe, polegające na świeżym nadawaniu nowych znaczeń (które co prawda mogły wejść już do użytku), mimo wszystko w odróżnieniu od polisemii, nie może poszczycić się posiadaniem w swoim zapleczu wyrazów, fraz i zwrotów w języku trwale zakorzenionych. Polisemantyzacja może, ale nie musi przenosić na grunt polisemii „utartych” konstrukcji, jakie będą zapamiętywane, a następnie powszechnie używane. Świadomość tego procesu ma również Peszek, która w jednym z udzielonych wywiadów przyznaje, że Polisemia jest także sprzężona z wieloznaczeniowością składników wypowiedzi, uzależnioną od kontekstu oraz sytuacji użycia. Prowadzi do pojawienia się zwielokrotnienia znaczeń, ale nie pozwala (odmiennie niż polisemantyzacja) na dokonanie między nimi eliminującego wyboru. Zob. J. Sławiński, Polisemia, [w:] Słownik terminów literackich, red. M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Wrocław– Warszawa–Kraków 2000, s. 408. 5

98_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

pytała „różnych ludzi […], jaka jest tajemnica dobrego tekstu piosenki”6 i doszła do wniosku, iż „dobra piosenka musi mieć szlagwort, czyli coś, co wpada w ucho”7. Szlagwort, będący łatwym do zapamiętania, decydującym o sukcesie utworu zwrotem, w moim mniemaniu, byłby tworem językowym istniejącym na pograniczu polisemantyzacji i polisemii. Powrócę jeszcze do polisemantyzacji. Zakładam, że aby proces ten był w pełni uprawomocniony, musi dojść do zachowania dezyderatu spójności semantyzacji w dwóch aktach elementarnych. Podążając tropem analiz wybitnego kulturoznawcy, Andrzeja Pawła Wejlanda, aktem elementarnym będzie przekazanie wypowiedzi przez nadawcę8. Rolę tę odgrywa, a w zasadzie już odegrała, Peszek, konstytuująca akt jako wysiłek już podjęty, skończony i utrwalony, zrodzony w trakcie tworzenia (mam na myśli pisanie tekstów oraz ich brzmieniową realizację z pominięciem performatywnego wykonania na scenie). Drugi akt stanowi odbiór wypowiedzi przez czytelników/słuchaczy. Ci z kolei dopiero organizują go na mocy dokonywania syntezy, analizy i interpretacji słów – jest to wysiłek właśnie podejmowany. Celem stworzenia spójności komunikowania się, czyli zachowania całkowitego porozumienia między nadawcą a odbiorcą jest wywołanie (za pośrednictwem tekstu) w tej drugiej osobie oraz „wiązanie w niej” określonej myśli o pozajęzykowej rzeczywistości. Wywołana myśl, pochodząca z pozajęzykowej rzeczywistości, ma być w odbiorcy dokładnie taka, jaką zamierzyła artystka – dopiero wtedy da się powiedzieć, że ROZUMIEMY dane przez nią słowa, a nie wyłącznie je ZNAMY. Polisemantyzacja ma zatem dążyć do próby zagwarantowania rozumienia przez odbiorcę, a nie tylko do poznania przezeń (użytych przez autorkę) słów. Ponadto zakłada wystąpienie eliminacji wyboru znaczenia konstrukcji językowych (czego, jak wcześniej wspomniałam, nie zapewnia polisemia), wyrastających w przestrzeni słownej na mocy prowadzenia gier. Sama gra stanowi ryzyko dla gracza. Można prowadzić grę tylko z poważnymi możliwościami. Oznacza to oczywiście, że człowiek angażuje się w nie na tyPieprzoty i pohuje. Z Marią Peszek rozmawia Marta Strzelecka, „Foyer” 2005, nr 15, s. 29. 7 Tamże. 8 Zob. A. P. Wejland, Czy rozumiemy się z respondentami? Elementarne zastosowania psycholingwistyki w badaniach socjologicznych, [w:] Szkice metodologiczne, red. K. Lutyńska, Warszawa 1981, s. 112. 6

99

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

le, iż może z nimi przegrać, a one nad nim zapanują. Urok, jaki gra wywiera na graczu, polega właśnie na tym ryzyku. Zażywamy wolności rozstrzygania, która jednakże jest zarazem zagrożona i nieodwołanie ulega zawężeniu9.

Powyższe słowa Hansa-Georga Gadamera mocno wpisują się w artystyczne zamierzenia Peszek. Ona sama, postrzegająca dzieło sztuki jako tylko w części od siebie zależne, na piedestale odbioru zawsze stawia tego, kto czyta (słucha/ogląda)10. Według niej, twórca każdorazowo powinien dobrowolnie zgadzać się na to, że odbiorca będzie wchodził w świat dzieła, poniekąd je penetrując. Przed czytającym/odsłuchującym nie da się dzieła do końca zamknąć, a należy dać przestrzeń, w której będzie mógł on wykorzystać posiadaną przezeń kompetencję językową. Peszek, posługująca się językiem aktualnym, nie używająca żadnego charakterystycznego idiolektu (Wejland zapewne dodałby, że artystka tworzy po prostu, opierając się na „idiolekcie prostym, potocznym”, czyli potencjalnie zrozumiałym dla wszystkich Polaków)11 nie korzysta z wyszukanych stylizacji, nie udziwnia swych wypowiedzi na tyle, że mogłyby one stać się niezrozumiałe dla użytkowników współczesnej polszczyzny. Posługuje się językiem naturalnym o zabarwieniu retoryczno-kolokwialnym i „swą postawę grającego oddziela najpierw wyraźnie od reszty swego zachowania przez to, że chce grać”12. Co to dla nas oznacza? Peszek, konstruując polisemantyczne gry słowne, nadstawia przysłowiowego karku i podejmuje ryzyko gry, o którym pisze Gadamer. Artystka, zdając sobie sprawę z tego, że odbiorca może w ogóle nie rozpocząć próby zmagania się z grami językowymi, nie rezygnuje z podjęcia wyzwania, lecz świadomie wikła odbiorcę w sieci znaczeń, a to, czy się on z nich wyplącze, czy się jedynie w nie za-plącze, zależy od niego samego. „Każda gra człowiekowi, który w nią gra, stawia pewne zadania”13 – stwierdza z premedytacją nie tylko Gadamer, lecz uparcie „powtarza” to za nim Peszek. Już sam ten, kto czyta/słucha, zostaje wprowadzony w przestrzeń gry, czy tego H.-G. Gadamer, Gra jako główny motyw eksplikacji ontologicznej, [w:] tegoż, Prawda i metoda, Warszawa 2004, s. 164. 10 Pieprzoty i pohuje, s. 28. 11 A.P. Wejland, dz. cyt., s. 120. 12 H-G.Gadamer, dz. cyt., s. 165. 13 Tamże, s. 166. 9

100_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

chce, czy nie, ale to, jak ją potraktuje, warunkuje jego zachowanie: Postanowiłam dać ludziom totalną wolność, ale i odpowiedzialność za to, co robią i mówią, a potem zobaczyć, co z tego wyniknie. […] To uzmysłowiło mi, jak skrajne uczucia budzi Maria Peszek, jak silnie reagują na mnie ludzie14.

Peszek, nieprzypadkowo sama siebie określająca jako taką, która „nad wyraz przeżuwa każdy wyraz”15, orzeka, że „koniec z prohibicją słowa”16. Krzycząca, wulgarna, perwersyjna i buntownicza nie ma zamiaru od siebie odpychać i emanować prostotą, gdyż jej nadrzędnym celem jest próba odnalezienia miejsca nie tyle w ówczesnej Polsce, a w języku oraz muzyce, w których to dotychczas nie mówiło się tak otwarcie o: [tematach – K.Ś.] niewygodnych (smutnych nie! – wyznaje Peszek podniesionym głosem), o których nikt nigdy nie zaśpiewa, o których nikt nigdy nie napisze piosenki. O tematach, które są spychane pod dywan, oplute, zarzygane, wyrzucone. O takich rzeczach nie robi się piosenek17.

Pokazać faka z hamaka. Z Marią Peszek rozmawia Zuzanna Ziomecka, „Przekrój” 2013, nr 6, s. 6. 15 M. Peszek, Nędzne frędzle, [w:] Maria Awaria. Bezwstydnik, Warszawa 2008. Warto nadmienić, że Bezwstydnik nazwany przez artystkę „formą literacką cechującą się wartością dokumentalną i liryką wyznania kojarzoną z zapiskami w intymnym dzienniku odrzucający pojęcie wstydu i postulujący radykalność wywodu charakterystyczną dla hedonizmu” pozbawiony jest numeracji stron. Taki stan rzeczy ma miejsce dlatego, że Bezwstydnik zawiera: teksty wchodzące w skład albumu Maria Awaria, cykl sześciu felietonów publikowanych w miesięczniku „Elle” [maniufaktura] oraz minimalistyczne formy poetyckie, zatytułowane nędzne frędzle (wszystkie ze sobą przemieszane, nie zachowujące żadnej chronologii zapisu). Ponadto Bezwstydnik jest pierwszą publikacją, w jakiej do głosu dochodzą inne utwory (za wyjątkiem tekstów piosenek) autorstwa Peszek. Zdaniem Michała Pęczaka książka ta „uchodzi za rodzaj artystycznej prowokacji, choć dla fanów i części krytyków jest to rzecz ze wszech miar wybitna, wyznaczająca nowe szlaki w muzyce i w tekstach”. Zob. Wybrałam przyjemność. Z Marią Peszek rozmawia Michał Pęczak, „Polityka” 2009, s. 66. 16 M. Peszek, Maniafest, [w:] Maria Awaria. Bezwstydnik. 17 Fragment ścieżki dźwiękowej programu Kuba Wojewódzki. Krystyna Mazurówna i Maria Peszek, Fremantle Media Polska 2012, odc. 186. 14

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

101


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

W tym momencie podkreślę, że Peszek nie tylko podejmuje trud zapisania niezgody na istniejącą formę nie tyle katolicyzmu polskiego, co religijności w ogóle, ale też dosadnie wyraża swoją rezygnację z prokreacji i znój borykania się z psychofizycznymi objawami neurastenii. Przepełnia ją potrzeba artykulacji doświadczeń, która staje się zarzewiem do poszukiwania nowych strategii budowania wypowiedzi. Kusząc się na realizację nonszalanckich kontaminacji słownych, dąży do spoetyzowania tego, czego liryka do tej pory tak dobitnie nie przekazywała, albo wcale nie uwydatniała: Maria celowo myli ślady, by w tych słownych gierkach, rymowanych fatałaszkach, przemycić ważne treści, subwersywne dla obowiązującego porządku. Porwana przez afirmacyjno-negacyjną siłę zabawy, nieustannie powołuje do życia i niszczy słowne konstrukcje, wyrażane w nich poglądy i obrazy siebie samej18.

Peszek gra metaforyką i związkami frazeologicznymi, które skrupulatnie, acz z zamiłowaniem, przekształca. Wyraża niekłamany zachwyt nad tworzeniem nowych poetyckich połączeń, zestawiając zlepki wyrazowe na podstawie ich podobieństwa brzmieniowego. Dekonstruuje „utarte” w kulturze wypowiedzenia czy nazwy własne, przy równoczesnym zastosowaniu zastanych reguł językowych. Podając własne propozycje polisemantyczne, uprawia Peiperowskie „łobuzowanie zdaniem”19. Zachowuje się artystycznie odpowiedzialnie, chcąc odejść od dotychczasowych dzieł, lecz jednocześnie świadomie z nich korzysta, wręcz nimi „oddycha”. Zrywa ze starą poezją, ale nie uprawia dosłownej swawoli, a wypracowuje nowatorskie metody, dające pewien porządek. Dawne tradycje wierszotwórcze zastępuje świeżymi „przez nas projektowanymi, sprawdzanymi i dobrowolnie przyjmowanymi”20. Znajduje się pomiędzy tym, co nowe, a tym, co stare. Katarzyna Kułakowska, autorka pierwszego kulturoznawczego opracowania twórczości tekstowo-muzycznej Peszek (cytowanego wcześniej Miasta płci),

K. Kułakowska, Konsumentka frajdy, [w:] tejże, Miasto płci. Dyskurs miłosny Marii Peszek, Warszawa 2013, s. 93. 19 T. Peiper, Poezja jako budowa, [w:] tegoż, Nowe usta, Kraków 1972, s. 347. 20 Tamże, s. 348. 18

102_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

słusznie zwraca uwagę na, opisywany przez Ewę Rewers21, termin „międzości” (the „in-between”) i trafnie odnosi go do pojęcia miasta, a także poruszania się w jego przestrzeniach przez Peszek w utworach, które znamy z płyty Miasto Mania. Kułakowska o „międzości” mówi w kategoriach flanerskich (dokonywanych przez włóczęgów, spacerowiczów) wędrówek artystki po Warszawie, powtarzając spostrzeżenia Rewers dotyczące tego, że the „in-between” oznacza doznania pograniczne, a zatem będące jednocześnie: subiektywnymi – obiektywnymi, indywidualnymi – uniwersalnymi, rzeczywistymi – nierzeczywistymi, racjonalnymi – poetyckimi, linearnymi – symultanicznymi itd.22 Autorka Miasta płci, dalej podążając za wnioskami Rewers, ponawia twierdzenia tejże, dotyczące faktu, że „międzość” obecnie wykorzystywana jest w filozofii, architekturze i nowych mediach, jednak nie podejmuje próby przeniesienia pojęcia na grunt literaturoznawczy. The „in-between”, w moim mniemaniu, w dyskursie filologicznym mogłoby definiować to, co względem zabiegów językowych realizuje właśnie Peszek, a więc równoległe ich „rewitalizowanie” oraz czynienie nie tylko nowymi, lecz również niewątpliwie prekursorskimi. Słowa Peszek są dla filologa niczym most, który „nie służy jedynie do podboju […], a konsoliduje starą lub powołuje nową (twórczość – K.Ś.), nadaje sens jej trwaniu i jest to drugie znaczenie, jakie konotuje budowanie”23. Peszek odnajduje własny, indywidualny sposób wyrazu, tak jak gdyby dotychczas poznane wyrazy, frazy i zwroty nie wystarczały, nie zaspokajały konieczności odzwierciedlania siebie i nie były w stanie „wyrzucić” zgromadzonych w artystce pokładów rozpaczy. Budowanie przez Peszek pionierskich poetyzmów odbywa się na drodze posługiwania się przez nią tymi konstruktami, które znała do tej pory i interioryzowaniu ich po to, by wreszcie zsubiektywizować je podług autorskiej strategii. Polisemantyczne gry słowne wokalistki, prowadzone przy wykorzystaniu technik: kolażu, montażu oraz symultanizmu „pozwalają na przekroczenie sztywnych granic dyscyplin, pozwalają wejść na fascynujące pogranicza, łączyć to, co niskie, z tym, co najwyższe”24, tym samym przyczyniając się E. Rewers, Od miejsca do między-przestrzeni, [w:] tejże, Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta, Kraków 2005, s. 161–178. 22 K. Kułakowska, Pisanie miasta, czytanie miasta, [w:] tejże, dz. cyt., s. 55. 23 E. Rewers, dz. cyt., s. 152. 24 D. Ratajczakowa, O sobie, [w:] Ko-mediana. Prace ofiarowane profesor Dobrochnie Ratajczakowej, red. E. Guderian-Czaplińska i K. Kurek, Poznań 2013, s. 7. 21

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

103


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

do transponowania owych metod z obszaru dziedzin teatrologicznych, filmoznawczych czy plastycznych na grunt stricte filologiczny. Kolaż, montaż i symultanizm są nierozerwalnie zespolone z prefiksem „poli-”, bowiem każda z tych technik zakłada wystąpienie co najmniej dwóch elementów, dzieł bądź wydarzeń, jakie wchodzą w skład nowo powstałych znaczeń. Swoimi założeniami odwołują się do wspominanej „międzości”, ponieważ zawsze muszą istnieć minimum dwa (pozwolę sobie nazwać to w tenże sposób) „punkty odniesienia literackiego”. Punkty te, miejsca brzegowe, niczym początek i koniec mostu, wymagają od odbiorcy podejmowania ruchu, czyli odczytania (poruszania się na przestrzeni) sensów powstałych między nimi. Ruch zresztą stanowi nieodłączny aspekt większości rozwijanych tu pojęć, a mianowicie: polisemantyzacji (nadawanie i odczytywanie znaczeń), aktów elementarnych (łączenie ich), „międzości” (zespalanie tego, co nowe i stare), gry (Gadamerowskie „w tę i we w tę”25, motywowanie podmiotów do odkrywania), awangardy (wychodzenie naprzód). Ostatniego terminu użyłam, gdyż poetyckie działania Peszek wpisują się w wiele postulatów wysuwanych przez Awangardę Krakowską, ale ten wątek szerzej przedstawię w dalszej części wywodu. Dodatkowo, kolaż, montaż i symultanizm poszerzają zakres swojego oddziaływania kolejno z: malarstwa, filmoznawstwa oraz teatrologii na pole prozy, a także dramatu (zdaje się, że w mniejszym stopniu dotyczy to poezji) właśnie w trakcie narodzin i rozwoju awangardy26. Katarzyna Migdał, autorka artykułu traktującego o montażu literackim Debory Vogel27, ponadto kładzie nacisk na polisemantyczność pojęcia „awangarda” i powtarza za Edwardem Balcerzanem, że termin ten ukuto w odniesieniu do francuskiego avant-garde, przywołującego na myśl „straż przednią”, który w języku polskim oznacza tyle co „przodowanie”, „podążanie przed kimś lub przed czymś”28. Zauważmy, że działanie Peszek (wokół której coraz usilniej piętrzy się wszystko, co 25

H-G.Gadamer, dz. cyt., s. 160. K. Ruta-Rutkowska, Kolaż – montaż – brikolaż w dramacie współczesnym, [w:] Kulturowe wizualizacje doświadczenia, red. W. Bolecki i A. Dziadek, Warszawa 2010, s. 249. 27 K. Migdał, Awangardowe oblicze realizmu. Montaż literacki Debory Vogel, „Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauki Humanistyczne” Kraków 2011, nr 2, s. 21. 28 E. Balcerzan, Wieloznaczność „Awangardy”, [w:] tegoż, Kręgi wtajemniczenia: czytelnik, badacz, tłumacz, pisarz, Kraków 1982, s. 322. 26

104_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

związane z prefiksem „poli-”, a więc mnogością, wielością) nieprzypadkowo kojarzy się z realizowaniem koncepcji awangardzistów, którzy: podobnie jak pisarze dziewiętnastowieczni, dążyli do uchwycenia zjawisk charakterystycznych dla danego momentu historycznego. Sprzeciwiali się tradycyjnej hierarchii tematów i wybierali z rzeczywistości te elementy, które najlepiej posłużyłyby zapisowi bieżącego życia29.

Kolaż literacki, będący nową wytyczną konstruowania tekstu, służącą w głównej mierze do akcentowania „niespójności, wieloznaczności, metajęzykowości i intertekstualności”30 wypowiedzi, okazał się chwytem, który (oparty m.in. na zasadzie powtórzenia i zestawienia) zapewnił artystce trafny manifest poetycki, uwydatniający problematykę aktualnej dlań codzienności. Kolaż opiera się na kontaminacji zlepków terminów i odniesień kulturowych już istniejących i wykorzystuje odmienny wzorzec strukturalny od nowo powstałych autorskich form. Ta odrębność wzorca połączona z zaskakującymi pomysłami autorki tworzy zdumiewające kontrasty. Przełamuje: […] automatyzm językowy i system oczekiwań odbiorcy nowym, zwracającym na siebie uwagę, użyciem elementów językowych – dzięki dekontekstualizacji i bogatej informacyjnie resemantyzacji poszczególnych jednostek31.

Konteksty macierzyste nigdy nie zanikają, ale aktualizują się, pełniąc przy tym funkcję służebną w stosunku do tego, co zostaje dodane. Efekt końcowy nie może być neutralizowany, dlatego że części składowe utrzymują względną autonomię, jeżeli rozpatrujemy je w perspektywie całości (i odwrotnie). Wiązane komponenty słowne umiejscowione na granicy sztuki i rzeczywistości prowadzą do tego, by czytelnik/słuchacz odpowiednio je rozpoznał, w następstwie czego także odczytał. Spójrzmy na poniższe przykłady:

29

K. Migdał, dz. cyt., s. 29. R. Nycz, O kolażu tekstowym. Zarys dziejów pojęcia, [w:] tegoż, Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o literaturze, Warszawa 1995, s. 195. 31 Tamże, s. 196. 30

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

105


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Pibloktoq Dzieje się ze mną coś bardzo pięknego śni mi się zamieć śni mi się mróz przez zjednoczone stany lękowe w śmierć zaprzężony ciągnie mnie wóz

Zaznaczony fragment niemalże automatycznie nasuwa konotacje myślowe odwołujące się do powszechnie znanej nazwy własnej. Stany Zjednoczone Ameryki u Peszek stają się „zjednoczonymi stanami lękowymi”. Nowa metafora nie byłaby może niczym odkrywczym, gdyby nie fakt, że tytułowe Pibloktoq oznacza histerię arktyczną, dotykającą najczęściej kobiet Eskimosek, zamieszkujących m.in. tajgę w USA32. Poruszając się takimi ścieżkami interpretacyjnymi, da się zabrnąć jeszcze dalej i dostrzec, że Stany Zjednoczone odegrały ważną rolę w życiu artystki, ponieważ, jak sama wyznaje, na Alaskę wyjechała na roczne stypendium, by tam „studiować różne rzeczy”33, którymi okazały się m.in.: emisja głosu, nauka śpiewu chóralnego czy gry na pianinie. Wokalistka znalazła się tam w połowie lat 90. – czy przez Pibloktoq sugeruje, że korzenie neurastenicznych stanów poczynały ogniskować się w tymże miejscu i czasie? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie pozostawiam dziennikarzom, gdyż wykracza ono poza ramy niniejszej rozprawy. Innymi egzemplifikacjami kolażu literackiego dokonywanego przez Peszek niech będą następujące części utworów: Pan nie jest moim pasterzem I chociaż idę ciemną doliną Zła się nie ulęknę I nie klęknę, nie klęknę

Ta mocna, szokująca transformacja słów 23 psalmu biblijnego („chociażbym chodził ciemną doliną,/zła się nie ulęknę,/bo Ty jesteś ze mną”) w połączeniu z jednoznacznym tytułowym zaprzeczeniem stanowi dobitny, nonszalancki i obrazoburczy wyraz niewiary, który najusilniej intensyfikuje się wów32

Zob. D. Landy, Pibloktoq (hysteria) and inuit nutrition: Possible implication of hypervitaminosis A, http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/ 0277953685900875, dostęp: 15.06.2015. 33 Pieprzoty i pohuje, s. 29.

106_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

czas, gdy zostaje wyśpiewany przez Peszek tonem przepełnionym neutralnością czy nawet dziewczęcą przekornością. Wielokrotne powtarzanie stwierdzenia „pan nie jest moim pasterzem” nabiera tonu profetycznego, nawet nieco apokaliptycznego i tworzy typ „wywróconej”, skażonej, splamionej litanii, która, przeciwstawiając się katolickim rytuałom, staje się pogańskim zaklęciem. Inkantacja ta zdaje się przywoływać wspomnienia dzieciństwa performerki: Kiedyś miałam nianię na wsi koło Łodzi. Spędziłam u niej dużą część dzieciństwa. Dawała mi poczucie bezpieczeństwa, za którym tęsknię do dziś. Chodziłyśmy do kapliczek, gdzie siedziały baby, razem się modliły, śpiewały. One mnie kieckami okrywały i zawsze dużo jadły. Za rękę szłam z nianią na pogrzebach i stałam w kościele. Z ciepłem ciał, z fizyczną bliskością, szło jakieś ukojenie. Tylko że to było pogańskie. Matka Boska sklejała im się z historiami o wampirach i potworach. Ale w małym świecie między ich kieckami było bezpiecznie. Bóg mi się zawsze z czymś takim kojarzył. Wcześnie zaczęłam czuć, że nie uda mi się należeć do tego boskiego świata. Że jestem inna34.

Wszystkie przytoczone słowa zdają się nie grzeszyć katolicką niewinnością, jednak nagminne repetycje przewijające się w utworze (niczym hipnotyzująca mantra) nie tylko przenoszą odbiorcę w świat pogańskich skojarzeń, ale co istotniejsze, wprowadzają go w przestrzeń gęstego multiplikowania wybranych słów i znaczeń. Taka technika przywodzi na myśl układ rozkwitania Peipera, który z założenia ma być manifestacją autonomii tworzącego35. Słowa Peszek niewątpliwie są pewną korespondencją z poematem Peiperowskim, a przynajmniej czerpią z niego podwaliny literackie, które zostają przekształcone w indywidualny, acz charakterystyczny sposób: Nowe związki – pisze Peiper – powstające między poszczególnymi fazami poematu, nie żyją jedynie z bliskiego zetknięcia efektów, z ich grubego wbijania się we własne boki, lecz tworzą się na odległość, z odpowiedników, które dyskretnie przerzucają sobie dalekie Sorry Polsko. Rozmowa z Marią Peszek o tym, jak jest na samym dnie, o braku szczęśliwych Polaków i prawie do wrzeszczenia. Z Marią Peszek rozmawia Jacek Żakowski, „Polityka” 2012, nr 39, s. 31. 35 T. Peiper, dz. cyt., s. 350. 34

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

107


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

uśmiechy. Odległe i wyszukane stosunki jednoczą poemat. Obejmuje go subtelna zgoda, niedostrzegalna dla oczu niewprawnych, przeznaczona dla spojrzeń umiejętnych36.

Te „umiejętne spojrzenia” winny ponadto dostrzec grę prowadzoną przez Peszek za pomocą utartych schematów językowych, odbywającą się również na drodze przemiany związków frazeologicznych, np. trywialny „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” (niczym cząstka profanum) w nowej odsłonie urasta do rangi sacrum: „lepszy żywy obywatel niż martwy bohater” (Sorry Polsko). Modyfikacje związków frazeologicznych przynoszą też inne niespodziewane rozwiązania poetyckie. „Ej, będziemy dziś/ smutek łyżkami jeść” (Ludzie psy) – tu „smutek jedzony łyżkami” zamienia się w oksymoron z racji tego, że „jedzenie czegoś łyżkami” konotuje pierwiastek pożądany, wyczekiwany, stojący w opozycji do smutku. Odmiennie rzecz przedstawia się w utworze zatytułowanym Żwir: psycholświr [3 sylaby] (rymy dokładne wymieszane z niedokładnymi) goń się ssij [3 sylaby] psycholświr [3 sylaby] niech żre żwir [3 sylaby]

Ekonomia użytych tu słów i tekst pozbawiony zbędnych elementów aż proszą się o to, by rozpatrywać je w kontekście nieodwołanego podobieństwa do prymarnych postulatów awangardzistów. W Żwirze nie może być mowy o ponadprogramowych metaforach czy znakach interpunkcyjnych, ponieważ, zgodnie z zasadą „minimum słów, maksimum treści”, jest on semantycznie wręcz przepełniony. Rytm, ujawniony poprzez rymy, osiąga tu swoją pełnię, gdyż podobne brzmieniowo słowa są zapisane w sąsiedztwie, dzięki czemu dodatkowo odzwierciedlają ruch. Wyzwiska i pogróżki układem przypominają dziecięce wyliczanki, które z przekazem tychże nie mają wiele wspólnego – powstaje dysonans między formą a treścią, a więc wyrażanie nieprzystosowania podmiotu do otaczającego świata. Rymujące się słowa Peszek dobrała tak, żeby przenikliwie akcentować dynamikę tętniącego, niespokojnego życia.

36

Tamże.

108_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Metoda opisywanego kolażu literackiego jest nieodłącznie zespolona z montażem i niejednokrotnie może być z nim mylona37. Współcześnie pojęcie montażu bardziej kojarzy się z dziedziną techniki niźli poetyki. Oznacza ono składanie, zakładanie, łączenie części, kumulowanie określonych fragmentów w całość38. To, co różne, zaczyna być składnikiem tego, co w efekcie staje się jednolite; tworzy się to, co może funkcjonować, pracować samodzielnie. W tym momencie należy nadmienić, że montaż literacki będzie przeze mnie rozumiany i traktowany inaczej, niż definiuje go Michał Głowiński39. Recepcja tego terminu dokonana przez Vogel jest mi zdecydowanie bliższa, gdyż pisarka omawia montaż jako tworzenie nowych konstrukcji, opierających się na specjalnych umiejętnościach doboru, kojarzenia i łączenia informacji (na podstawie ich syntezy oraz analizy) przez twórcę. Teksty mają „tkwić w permanentnym ruchu ku czemuś innemu”40 i stanowić zestawienia klarowne dla każdego odbiorcy, nawet tego niedostatecznie wykształconego. Opierają się bowiem na łączeniu procesu artystycznego odwołującego się do codziennego myślenia, konkretyzowania poglądów i przekazywania uczuć. W celu ułatwienia rozróżnienia montażu od kolażu postaram się (za pomocą poniższych przykładów) wykazać, że pierwszy z wymienionych zabiegów literackich da się sprawnie sklasyfikować, jeżeli wykażemy, że prezentuje on homonimię bądź międzysłowie. Przeanalizujmy następujący przypadek: Pan nie jest moim pasterzem Pan nie prowadzi mnie samotność podmiotu) Sama prowadzę się Jak chcę, gdzie chcę lami własnego losu)

1. (zrezygnowanie, 2. (istnieje jednak ktoś, na kim mogę polegać, choćby pozornie) 3. (sami stajemy się kowa-

37

R. Nycz, dz. cyt., s. 197. Zob. Montaż, [hasło w:] Słownik języka polskiego, http://sjp.pwn.pl/szukaj/monta%C5%BC.html, dostęp: 15.06.2015 39 Głowiński mówi, że montaż literacki to: „zestaw tekstów, które spaja zazwyczaj słowo wiążące, publikowany jako osobna książka bądź wystawiany na estradzie”, Montaż literacki, [hasło w:] M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, dz. cyt., s. 323. 40 K. Migdał, dz. cyt., s. 31. 38

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

109


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Peszek przeprowadziła tutaj grę homonimiczną, a jako kartę rozpoczynającą rozgrywkę uznała słowo „prowadzić”. „Prowadzić” możemy „kogoś, gdzieś”, a „prowadzić się” to nic innego, jak „wieść życie w określony sposób”. Dodając sensy kolejnych wersów otrzymujemy obraz nowej rzeczywistości pozajęzykowej, rodzącej odrębne treści semantyczne. Co ważne, trzecia linijka zawiera odautorską podpowiedź. „Prowadzić” kogoś (gdzie?), „prowadzić się” (jak?) – pozwolę sobie na stwierdzenie, że Wejland z pewnością nazwałby to sformułowanie spontaniczną eksplikacją semantyczną41. Dopowiedzenie okoliczników miejsca i sposobu stanowi gest dobrowolny, ponieważ nikt Peszek do tego wyjaśnienia nie przymusza, ani o nie nie prosi. Ona sama, jakby pokazując odbiorcom język w akcie przekory i droczenia się z nimi, mówi: tu daję wskazówkę, jak mój tekst ma być przez was odebrany. Ciekawą grę obserwujemy także w liryku Ludzie psy: Ja nie dobro narodowe, ja pod skórą drzazga. Samo mięso duszy, ja porno, ja miazga (*gwiazda) […] Ej, wy, ludzie psy, brudna wasza maść (*kurwawasza mać) Ej, będziemy dziś spokój ludziom kraść.

Rymy dokładne „drzazga” – „miazga” mogłyby zakładać pojawienie się kolejnego, niedokładnego w tym zestawieniu, wyrazu „gwiazda”. Gdyby jednak nie słowo „porno” i przemyślane żonglowanie określeniami (odczytajmy teraz głośno ten ciąg wyrazowy: „drzazga” – „miazga” – „porno” – …), nie dałoby się „dośpiewać” tejże „gwiazdy”. Z racji tego, że połączenie „pornogwiazda” stało się już w zasadzie kulturowo „utarte”, można rzec, że w tym miejscu znajduje się hipotetyczne międzysłowie42 w awangardowym rozumieniu tego pojęcia. Podobnie rzecz wygląda w dalszej części utworu, gdzie męskie rymy dokładne „wy” – „psy” przeplatają się z „maść” – „kraść”; te ostat41

A.P. Wejland, dz. cyt., s. 115. Zob. J. Sławiński, Międzysłowie, [hasło w:] M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, dz. cyt., s. 310. 42

110_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

nie wydają się mimo wszystko niewystarczające, bo „brudna wasza maść”, chcąc nie chcąc, pobrzmiewa jak wulgaryzm „kurwa wasza mać”. Gruboskórność wywodu jest zatem w liryk wpisana dosłownie (zacytowana pierwsza część), ale i został on nią „podszyty” (druga część). Gra nieustannie zwiększa swoje tempo. Rytmizowanie wierszy odbywa się na mocy gromadzenia licznych powtórzeń, które wzmacniają ton przekazu. Wypowiedzi stają się jeszcze bardziej ekspresywne, gdy pojawia się silna repetycja: Nie ogarniam Nie ogarniam, Jezus Maria, Nie ogarniam, nie Nie ogarniam, Jezus Maria, Jezus Maria Peszek! Nie ogarniam, Jezus Maria, Nie ogarniam, nie Jezus Maria Peszek! Niepotrzebne skreślić

Montaż funkcjonuje dzięki homonimii zachodzącej między słowami: „peszek” (pech) – „Peszek” (nazwisko) oraz nadbudowom, kontaminacjom językowym, do których namawia sama autorka poprzez zachętę „niepotrzebne skreślić”. Bierzemy się więc do dzieła i otrzymujemy trzy semantycznie zaskakujące konstrukcje: „Jezus Maria” (wyraz rezygnacji), „Maria Peszek” (ona jako artystyczne medium), „Jezus Peszek” (zmieszanie sfery sacrum i profanum, utożsamianie podmiotów). Zgodnie z sugestią wokalistki do odbiorcy należy wybór ostatecznego znaczenia, mimo to trzeba mieć na uwadze, że dopuszczenie wszystkich sensów jednocześnie współistniejących może konstytuować jeden z zamiarów performerki. Jeżeli przyjąć takie założenie, wówczas warto byłoby pamiętać o wspominanej wcześniej „międzości” i zdawać sobie sprawę z tego, że wkraczamy na obszar definicyjny charakterystyczny dla kolejnej gry językowej – symultanizmu. Symultanizm to „równoczesne ukazywanie pewnych zjawisk tak fizycznych, jak psychicznych”43. Peszek nakreśla kilka obrazów bądź zdarzeń rozgrywających się w tym samym czasie, niejednokrotnie dziejących się nawet w różnych miejscach. Symultanizm pozwala na łączenie, zestawianie i przeciwstawianie najróżniejszych moty43

K. Migdał, dz. cyt., s. 38.

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

111


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

wów oraz technik, po to, by artysta mógł ukazywać zjawiska zachodzące równomiernie. Przyjrzyjmy się temu, do czego dochodzi w Wyścigówce: Teraz będę już szczęśliwa! (A a a a!) Nie przerywaj, nie przerywaj! (A a a a!) Teraz będę już szczęśliwa! (A a a a!) Nie przerywaj, nie przerywaj mi! (x4)

Preawangardowy „postulat jednoczesnego odtworzenia rzeczywistości w całym jej skomplikowaniu i totalnej pełni”44 krystalizujący się w dobie powstawania dramatyzmu jako francuskiego XX-wiecznego programu literackiego, uwydatnia się tutaj w zmodyfikowanej, upoetycznionej formie (przeniesionej z gruntu badań teatrologicznych), pokazując, że w utworze poetyckim też minimum dwie sytuacje/dwa aspekty/dwa głosy mogą zdarzyć się czy zabrzmieć w tym samym momencie. Symultanizm Wyścigówki objawia się poprzez: powtórzenia, dwugłosowy śpiew oraz liczne onomatopeje, tak jak gdyby Peszek i jej ego zagłuszały się nawzajem, krzyczały na siebie czy też do siebie, próbując przeforsować własne (ale niestety tylko złudne) przeświadczenie o rychłym nadejściu szczęścia. Prowadzenie symultanicznego droczenia się powoduje nakładanie się głosów, potęgując ogólne wrażenie chaosu, braku stabilizacji i osamotnienia podmiotu, który wie, że osiągnięcie prawdziwej radości jest niemożliwe. Wokalistka postanawia zatem podjąć próbę „wkrzyczenia” sobie tego szczęścia do głowy, co stanowi histeryczną reakcję obronną przed rzeczywistością (lecz jedyną wykonalną). Symultanizm odnajdziemy też we wspominanym już utworze Ludzie psy: Dla wasdrapię strupy myśli, Dla was w supły wiążęsłowa, Dla was śpiewa pieśni z pleśni śmieciowa królowa

Peszek, drapiąc i wiążąc, nieustannie śpiewa. Stosuje wiele powtórzeń aliteracyjnych, posługuje się epiforą, z upodoZob. G. Gazda, Dramatyzm, [hasło w:] tegoż, Słownik europejskich kierunków i grup literackich XX wieku, Warszawa 2000, s. 101. 44

112_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

baniem używa głosek pochodzących z tzw. „szeregu syczącego”. Staje się osobą, która musi znajdować się w nieprzerwanym ruchu. Pomnażanie nazw czynności najwyraźniej sprawia jej przyjemność i jest odbiciem buntowniczego, niespokojnego temperamentu. „Wiązanie słów w supły” oddaje tendencje wokalistki, przeobrażającej się w inżyniera, budowniczego sensów (w ślad za członkami Awangardy Krakowskiej). Zauważmy, że zadaniem referowanych tu metod kolażu, montażu i symultanizmu jest nie tyle samo instrumentalne zwrócenie uwagi odbiorcy na owe „supły”, ale przede wszystkim skupienie czytelnika/słuchacza na autoteliczności tych zabiegów, toteż na tym, że są i jakie są. Techniki te, intensywnie ze sobą sprzężone i zespolone z pojęciem gry (jak również „odgrywania” ról na deskach teatru)45, włożone w zakres poezji współczesnej, pokazują, jak podejmować wyprawy po nieznanych ścieżkach ekspresji. Peszek, jako współczesna awangardzistka, pragnie oduczyć nas stereotypowego i przewidywalnego reagowania na sztukę. Podobnie jak przedstawiciele Awangardy Krakowskiej odżegnuje się od korzystania z gotowych szablonów czy norm, tym samym próbując odnowić relacje zachodzące między dziełem a jego odbiorcą: Okazuje się wszakże, że tam, gdzie w wierszu – poprzez związki ze sferą ekonomii – słowa zostają odarte z dawnych, utartych desygnatów, oddzielone od stałych, frazeologicznych związków, staną się one prawdziwie wolne. Z „uwolnionych” słów zaś powstaną nowe poetyckie jakości46.

Twórczość Peszek jest też awangardowa w tym sensie, że „pragnie z m i a n y, dąży do n o w e g o, usiłuje o d e r w a ć się od leniwej i zadowolonej masy, i określić się wobec tego, co będzie”47. Awangardowość wywodu objawia się przez chęć ucieczki wokalistki przed tym, co powszechnie obowiązujące i uważane za słuszne. Peszek transgresyjnie uwypukla własne poglądy, wzbudza skrajne emocje, ponieważ przeraża „wizją 45

K. Ruta-Rutkowska, dz. cyt., s. 254. A. Jeżyk, Wolny rynek słów? Reguły ekonomii w polskiej poezji awangardowej, „Polityczność literatury – Część druga: literatura polska”, Kraków 2010, nr 3, http://www.polisemia.com.pl/numery-czasopisma/numer3-2010-3/wolny-rynek-slow-reguly-ekonomii-w-polskiej-poezji-awangardowej, dostęp: 11.06.2015. 47 E. Balcerzan, dz. cyt., s. 323. 46

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

113


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

wyprzedzania w przestrzeni”48 wychodzącą poza schematy nie tylko literackie, ale też kulturowe (nieukrywany ateizm, rezygnacja z macierzyństwa, chęć decydowania o momencie śmierci). Artystka tworzy tak, jakby odczuwała konieczność wyprzedzania epoki, w której przyszło jej egzystować, i przez teksty pochodzące z albumu Jezus Maria Peszek szykuje „brawurowe natarcie”49 na działania podejmowane przez współczesne społeczeństwo i na sztukę, która staje się mocna, wyrazista, buntownicza, a co najistotniejsze – poetycko odważna. Maria Peszek nie mówi – ta zupa nie jest dobra. Maria Peszek mówi – ta zupa mi nie smakuje. To jest mój pogląd i to jest mój głos w najważniejszych kwestiach, czyli ja nie mówię wam: tak jest; ja mówię: ja myślę, że tak jest. To jest bardzo istotna różnica50.

Wyznanie to potraktujmy zatem jako poświadczenie tego, że polisemantyzacja podawana przez wokalistkę stanowi celowy akt nadawczo-odbiorczy, konstytuujący się na mocy podejmowania zadań oraz powinności wynikających z prowadzenia gier językowych. Metajęzyk, którym opisuję zabawy słowne autorstwa Peszek, jest więc wyłącznie rozwiązywany, a w pełni rozwiąże się wówczas, gdy czytelnicy oraz słuchacze dokonają oceny dokonań artystki (afirmatywnej bądź negującej) z pełną świadomością występowania, roli i znaczenia tychże gier. Celem Peszek nie jest to, by na etapie rozwikłania gry słownej odbiorca musiał przyjmować zdanie transponowane przez nią jako swoje własne. Mam na myśli raczej to, aby czytający/słuchający poddał się grom słów – nie tylko je znał (pamiętał), rozpoznawał (wiedział, w których momentach liryku się znajdują), ale żeby je rozumiał i podejmował. Wzięcie udziału w grze z artystką nie oznacza przenikania uprawianej przez nią filozofii do światopoglądu odbiorcy, ale „oddanie się zadaniu gry jest w istocie graniem z samym sobą”51. Niesie to następujący przekaz: ja mam odkrywać sensy dane przez Peszek i je akceptować w tenże sposób, że są one zdaniem wyrażonym przez Innego – jednostkę autonomiczną. To, jaki wpływ wywrą na mnie opisywane treści, będzie już stanowić rezultat gry nie Tamże, s. 324. Tamże. 50 Fragment ścieżki dźwiękowej programu Kuba Wojewódzki. 51 H-G.Gadamer, dz. cyt., s. 167. 48 49

114_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

tylko rozpoczętej, ale i zakończonej dojrzałą poetycką odpowiedzialnością.

Summary The author of the article entitled ‘Ej wy, ludzie psy, brudna wasza maść’ – about the polisemantisation of word plays in the works from the album entitled Jezus Maria Peszek meaning metalanguage is already being solved attempts to describe the concepts of polysemy and polisemantisation as well as the discrepancies between them. Polisemantisation is depicted as a conscious transceiver being formulated on the grounds of undertaking activities and duties resulting from using word play. The pieces coming from the album entitled Jezus Maria Peszek have been linguistically analysed as being defined by the use of such terms as collage, montage and simultaneity, which can be situated within a blend of theatre, film and fine arts discourse.

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

115


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Damian Masłowski Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Między dialogiem a monologiem. Sposoby wyrażania lęku w powieści L’Empreinte à Crusoé Patricka Chamoiseau Patrick

Chamoiseau jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych przedstawicieli postkolonialnej francuskojęzycznej literatury karaibskiej. Urodzony w 1953 roku pisarz odebrał nagrodę Goncourtów za powieść Texaco w roku 1992. Jego przedostatnia powieść wydana w 2012 roku, L’Empreinte à Crusoé, to zarówno postkolonialne, jak i ponowoczesne studium absolutnej indywidualizacji jednostki i próba skonfrontowania jej z „innym”. Warto nadmienić wieloznaczność tytułu: może chodzić zarówno o „ślad”, odcisk stopy na piasku należącej do Robinsona, lecz empreinte znaczy też „piętno”. Autor przekształca znany mit literacki Robinsona Crusoe, nadając mu wymiar par excellence psychologiczny. „Tu przygoda dzieje się wewnątrz, mentalnie” – pisze Chamoiseau1. W powieści autor nie tylko reinterpretuje motyw Robinsona Crusoe, ale też stwarza hipotetyczną i niekonstruktywistyczną symulację istnienia człowieka pozbawionego pamięci, funkcjonującego na zasadzie tabula rasa w kompletnym odosobnieniu. Człowieka, którego akty poznawcze nie są niczym predeterminowane. Tekst powieści Chamoiseau stanowi ciągły monolog, w którym nie widać czystej fabuły2. Bohaterem i narratorem jest człowiek cierpiącym na amnezję i żyjącym przez długi czas (jak sam twierdzi, dwadzieścia lat) na bezludnej wyspie. Czytelnik utwierdza się długi czas w przekonaniu, że o tożsamości rozbitka świadczy noszony przez niego pas z nazwiskiem Robinsona Crusoe. Dowiaduje się jednak przy końcu powieści, że jest to pewien dogoński uczony o imieniu Ogomtemmêli, były niewol1 2

P. Chamoiseau, L’Empreinte à Crusoé, Paris 2012, s. 242. A. King, L’Empreinte à Crusoé, „World Literature Today”, Paris 2012, s. 58.

116_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

nik Crusoe sprzed dwunastu lat (stąd owo „piętno”). Tenże Crusoe jest także jednym z narratorów powieści. Na początku Ogomtemmêli oczekuje pomocy i wypatruje statku, który mógłby zabrać go z powrotem do cywilizacji, jednak z biegiem czasu uczy się funkcjonować w nieprzyjaznym środowisku. Punktem zwrotnym historii jest moment odnalezienia przez bohatera dobrze zakonserwowanego śladu ludzkiej stopy na plaży. Całość zachowań Ogomtemmêliego jest odtąd determinowana wyłącznie ową tajemniczą, nigdy nieudowodnioną obsesyjną obecnością „innego” na wyspie. Oprócz trzech części monologu na treść powieści składa się Dziennik kapitana pisany przez Crusoe od 22 lipca do 30 września 1659 roku. Crusoe wraz z załogą sukcesywnie zbliża się do wyspy zamieszkanej przez Ogomtemmêliego. Utwór kończy się spotkaniem dawnych towarzyszy, szaleństwem i śmiercią Dogona, a w ostateczności nową okrętową katastrofą, z której wyłania się ten właściwy rozbitekRobinson, nawiązujący do pierwowzoru Daniela Defoe. Nie bez znaczenia jest aluzyjnie oddany w powieści kontekst geograficzny i historyczny sytuujący jej problematykę w rzeczywistości kolonialnej i jednocześnie wpisujący utwór Chamoiseau w nurt literatury postkolonialnej. Wysoce prawdopodobne jest bowiem, że akcja powieści dzieje się na Małych Antylach. Lorna Milne zauważa, że „Chamoiseau proponuje przede wszystkim literaturę bardzo solidnie zakotwiczoną w martynikańskim „tutaj”3. W Dzienniku kapitana możemy wyczytać: „Te podróże w kierunku Nowego Świata nie przestają mnie zaskakiwać […], będziemy musieli dopłynąć do Saint-Domingue, a potem do Brazylii”4, co jest również nawiązaniem do wyspy Tobago znanej z Robinsona Crusoe Defoe. Inną przesłanką pozwalającą na wychwycenie postkolonialnych aluzji autora jest przekonanie Ogomtemmêliego o tym, że spędził na wyspie łącznie około 25 lat, co mogłoby się odnosić mniej więcej do roku 1635, w którym Francuzi przejęli Martynikę. Nie bez powodu przytoczyliśmy kwestię domniemanego pochodzenia bohatera. Wiąże się ona z traumą i lękiem. Gdy Chamoiseau wkłada w usta głównego bohatera słowa

L. Milne, Patrick Chamoiseau. Espaces d’une écriture antillaise, [w:] Francopolyphonies 5, Amsterdam–New York 2006, s. 23. 4 P. Chamoiseau, dz. cyt., s. 16. Jeśli nie podano inaczej, wszystkie teksty obcojęzyczne w tłumaczeniu autora referatu. 3

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

117


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

coś jeszcze mnie niepokoiło […] to nie był szczegół z mojego pochodzenia ani nawet jego prawdziwość; po prostu odczuwałem, że jest to związane z czymś nie do zniesienia, olbrzymim bólem, który (dużo bardziej niż pragnienie jakiejkolwiek filiacji) stanowił miejsce zderzenia z tą przeszłością zapisaną i nierozszyfrowaną we mnie: nosiłem w sobie jej cierpienie, nie wiedząc, co to może być, podobnie jak nie przestawałem przekonywać sam siebie, że pochodzenie nie ma znaczenia – ważne, że byłem Robinsonem Crusoe, jedynym panem po Bogu i władcą tej wyspy5

– dobór środków wyrazu nie może być przypadkowy. Główny bohater, poza lękiem przed nieznanym, odczuwa obawę wynikającą z przynależności geograficznej i etnicznej. Na słowa o tym, że pochodzenie nie ma znaczenia, można powołać się w kontekście zdania samego Chamoiseau o rozszczepieniu środka ciężkości literatury na poszczególne literatury narodowe. Autor L’Empreinte à Crusoé mówi, że „piękno może nadal ujawnić się w mniejszym, w narodowym, w zakorzenionym w języku, w indywidualnym, w nie-globalnym […], ale nikt nie może dekretować, co literatura z tym zrobi”6, przy jednoczesnym podkreśleniu obawy o przyszłość literatury światowej i literatur mniejszych (w przypadku Chamoiseau: kreolskiej). Taki sam lęk objawia się u kreślonego przezeń głównego bohatera, który ma świadomość wyjątkowości przynależności etnicznej i związanego z nią cierpienia. Niewolnicza przeszłość bohatera wzmocniona jest faktem, że będzie on sobie wyobrażać „innego”, którego ślad odkryje, między innymi jako członka nacji kolonizującej: Portugalczyka, Hiszpana, Anglika lub Francuza, pana małych wysp7.

Tamże, s. 26. Tekst oryginalny: "quelque chose me troublait encore […] ce n’était pas le détail de ma provenance, ni même sa vérité ; c’était que je la sentais reliée à quelque chose d’insupportable, une immense douleur, et qui (bien plus que le désir d’une quelconque filiation) constituait le lieu d’impact de ce passé inscrit indéchiffrable en moi : j’en portais sa souffrance sans savour ce que cela pouvait être, d’autant que je n’arrêtais pas de me convaincre que l’origine n’avait pas d’importance – l’important étant que je sois Robinson Crusoé, seul maître après Dieu, et seigneur de cette île". 6 Tamże, s. 253. 7 Tamże, s. 70. Uważamy, że w zestawieniu z wymienionymi kolonialnymi potęgami przydomek Francji został nadany przez autora w sposób ironiczny. 5

118_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Lęk głównego bohatera przed nieznanym występuje głównie w pierwszej części utworu. W ciągu 20 lat pobytu na wyspie udaje mu się opanować uczucie strachu wynikającego z samotności i nieustannego poczucia zagrożenia8. Dopiero przybranie tożsamości Crusoe wzbudza w nim silne wspomnienia terroru o różnym stopniu zagrożenia9. Umiejscowiony między dwiema masami światła: tej pochodzącej z morza i tej bijącej z plaży, poruszał się zazwyczaj po brzegu. Już tutaj możemy delikatnie zasugerować niepewność, którą posłużymy się w dalszej części paragrafu: gdzie jest centrum wyspy, a gdzie jej margines? Poruszając się w głąb, mógł trafić na kanibali, główny powód jego lęków. Zwalczywszy je, starał się nie wracać na plażę10. Symboliczny wymiar tego topograficznego trzymania się na uboczu wyspiarskiego życia jest wyrażony na nowo i wzmocniony już po odkryciu śladu stopy. Ogomtemmêli metodycznie zaczął zapuszczać się w głąb wyspy11. „Inny”, którego odcisk odkrył Dogon, ukazuje mu piękno wyspy, naprowadza go w miejsca, w których sam może się ukrywać. Egzaminowanie głębi nastręcza mu innych lęków: zepchnięty przez obcego na margines starzeje się. Uważa, że dotąd zawsze był w centrum wszystkiego12. Chociaż, geograficznie rzecz ujmując, przez 20 lat przebywał na plaży lub w jej najbliższych okolicach, jednak nie istniał dla niego żaden punkt odniesienia czy porównania. Poszerzając kontekst robinsonowych lęków o bycie w centrum i na marginesie, musimy przywołać rozważania nad kondycją pisarza kreolskiego. Podobnie jak we wcześniejszych obawach Ogomtemmêliego, tak i teraz widać niepewność między byciem w „centrum” i byciem „na marginesie”, choć tym razem bez bezpośrednich lub zasugerowanych odniesień etnologicznych. Owo „centrum” można przyrównać do literatury nowożytnej, głównie europocentrycznej, jej „monologu”. Jednak w przypadku Chamoiseau i pisarzy kreolskich poszerza się europocentryzm o afrykocentryzm, który narzucił Kreolom Aimé Césaire, pisarz pochodzący właśnie z Martyniki, jeden z założycieli ruchu négritude. Nie „rozbił” on centrum, jak mogłoby się wyda-

Tamże, s. 19. Tamże, s. 26. 10 Tamże, s. 20. 11 Tamże, s. 61. 12 Tamże, s. 64. 8 9

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

119


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

wać, ale przerzucił jego środek ciężkości z Europy do Afryki13. Stąd też wynika, jeśli brać L’Empreinte à Crusoé za pewien alegoryczny obraz kondycji pisarza kreolskiego w XX wieku, pewna obawa, niepewność i zamieszanie dotyczące ustalenia liczby centrów dla literatury w dobie ponowoczesności. W wymienionych wyżej przypadkach mamy do czynienia z lękiem przed mniej lub bardziej zdefiniowaną konkretyzacją „innego”. Jednak odkrycie śladu ludzkiej stopy na piasku wpędza Ogomtemmêliego w chaos poznawczy, który przypomina niemowlęcą fazę rozwoju zwaną paranoidalno-schizoidalną. Tak o owym okresie w życiu dziecka pisze w swoim artykule Piotr Szałek, komentując rozległą teorię Melanie Klein: W momencie urodzenia dziecko […] dzieli przedmioty świata zewnętrznego […], utrzymuje je w sztywnej izolacji i idealizuje, czyli przypisuje im nadzwyczajne dobro i opiekuńczość […]. W wyniku działania popędu śmierci rodzi się w dziecku uczucie prześladowania, a z niego lęk14.

W przypadku głównego bohatera L’Empreinte à Crusoé tak daleko idące porównanie jest uzasadnione faktem, że podkreśla on kilkakrotnie swoje narodziny (naissance)15. Gdy rozbitek znajduje odcisk16, znalezisku towarzyszy strach (połączony z przerażającym entuzjazmem). Natychmiastową reakcją jest paniczna ucieczka na drzewo, obawa przed inwazją obcych ludzi17 i długie izolowanie siebie od odcisku18 (zły odcisk, czyli zagrożenie, podążając za wyjaśnieniami Szałka). Następnie bohater spędza niemal cały swój czas w jednej pozycji przy odcisku19 (dobry odcisk, czyli entuzjazm, zdziwienie, podziw, idealizacja). Jeszcze jedna przesłanka legitymizująca nasze porównania Ogomtemmêliego do niemowlęcia mówi o popadnięciu przez niego w pewien rodzaj atawizmu, kiedy to na skutek straJ. Bernabé, P. Chamoiseau, R. Confiant, In Praise of Creolness, przeł. M.B. Taleb Khyar, „Callaloo”, Vol. 13, No. 4 (Autumn), Baltimore 1990, s. 888. 14 P. Szałek, Melania Klein a krytyczna teoria społeczna C.F. Alforda, czyli o syntezie w filozofii, „Nowa Krytyka. Czasopismo Filozoficzne” 13/2002; http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article23, dostęp: 17.05.2014. 15 Por. P. Chamoiseau, dz. cyt., s. 33, 229. 16 Tamże, s. 43. 17 Tamże, s. 44–45. 18 Tamże, s. 56. 19 Tamże, s. 45. 13

120_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

chu przed inwazją intruzów zaszywa się w grocie i układa w pozycję płodu: „tam właśnie czułem się dobrze, w pozycji płodowej, niezdolny do powstrzymania dreszczów, które zmieniły mnie w błagającą dzieciarnię”20. Przytoczone przez nas reakcje idealnie wpisują się w teorię Klein o fazie paranoidalnoschizoidalnej dziecka. Uczucie prześladowania oraz lęk są zatem naturalną konsekwencją dokonania odkrycia: sam ślad stopy nie wzbudza tak wielkich emocji jak zagrożenie ze strony innych ludzi, a także lęk i niepewność co do zawieranej więzi. Krańcową konsekwencją odczuwanego lęku jest wypowiedzenie wojny wyimaginowanemu „obcemu”. Odtąd jest on przekonany o zbliżającej się inwazji. Boi się „dzikich”, co nigdy nie zostało doprecyzowane, casus belli stanowi obrona prowizorycznego sanktuarium, które owi „dzicy” intruzi mogą zbezcześcić 21. Pozostawiając nieco na boku porównanie faz rozwoju dziecka i głównego bohatera, należy zwrócić uwagę na inny aspekt jego lęków: poza inwazją ludzką, od samego początku jego skojarzenia związane są z takimi bytami nadprzyrodzonymi, jak diablica22, ogry, demony, ghule23, minotaur24. Jeszcze przed dokonaniem przełomowego odkrycia dogoński rozbitek wyobrażał sobie istnienie takich bytów, jak Afrykańskie, a późnie kreolskie w panteonie wudu, bóstwa loa czy smok25. Dowodzi to niebezpośrednio uciekania się w metafizykę. Katarzyna Sawicka komentuje tę ludzką reakcję na lęk w sposób następujący, parafrazując Fryderyka Nietzschego: „uznawszy całą metafizykę za wybieg przerażonej światem ludzkości, która powodowana naturalną potrzebą sensu, ekstrapolowała go w obszary transcendentne”26. Nietzscheańska idea dotyczyła wyzbycia się strachu przez wyszydzenie uciekania się do transcendencji. To posłużyło badaczce za podstawę do stwierdzenia, że postmodernizm jest epoką, w której udaje się wyeliminować lęk27. U Chamoiseau bohater zdołał wyzbyć się lęku. Gdy wybiera się Tamże. Tamże, s. 54. 22 Tamże, s. 43. 23 Duchy pustynne o rodowodzie arabskim i perskim z epoki przedmuzułmańskiej. 24 Tamże, s. 46 oraz 69–70. 25 Tamże, s. 28. 26 K. Sawicka, Nie ma takiego lęku, który nadałby sens życiu – kondycja ponowoczesna w świetle twórczości Sarah Kane, [w:] Przestrzenie lęku. Lęk w kulturze i sztuce XIX–XIX wieku, red. D.K. Sikorski i T. Sucharski, Słupsk 2006, s. 185. 27 Tamże. 20 21

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

121


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

on na plażę w celu odnalezienia odcisku (rozemocjonowany myśli, że ślad był tylko jego projekcją), przekonuje się o jego prawdziwości: odczuwałem żywą emocję: [ślad] zniknął, nie było go tam, pomyliłem się!… ; miałem krzyczeć z radości, gdy pojawił się na nowo, w dokładnie tym samym miejscu, poza zasięgiem przypływu; na nowo padłem przed nim na kolana, zacząłem majaczyć, skupiając na nim zapłakane oczy28.

Strach znika na dobre, ewoluuje w uwielbienie połączone z szacunkiem i podziwem. W nawiązaniu do niemieckiego filozofa, można przytoczyć cytat Ogomtemmêliego: „uśmiecham się na myśl, że mógł trząść się [przeze mnie] na szczycie drzewa”29, gdzie lęk jest zażegnany humorem. Intruz staje się „innym”30, a z biegiem czasu ów „inny” staje się „Innym”, pisanym majuskułą, co bezpośrednio zaznacza bohater: „tylko doprecyzuję, panie, gdy myślałem o nim, o Innym, stawiałem wówczas majuskułę do imienia…”31. Lektura L’Empreinte à Crusoé pod kątem postkolonializmu pozwala zrozumieć różnicę językową w dyskursach obu narratorów. Monolog Ogomtemmêliego jest strumieniem świadomości bez majuskuł i kropek, które zastąpione zostały średnikami i wielokropkami. Jak podkreślał Chamoiseau w programie telewizyjnym La Grande Librairie32, jest to stylizacja na dynamikę języka mówionego, która cechuje ludność kreolską. O samej dynamice pisze autor w Aneksie: „Średnik narzuca się jako idea niestabilności mentalnej […], jest przekaźnikiem energii […]. Co dziwne, średnik nie zatrzymuje, a przyspiesza. Czasem lekko zawiesza, ale mimo to przyspiesza […]”33. Zupełnym przeciwieństwem takiego zapisu jest Dziennik kapitana, który wskazuje na typowy, europocentryczny charakter zapisu myśli, bez zamiaru etnicznego imitowania mowy. W kontekście dziejącej 28

P. Chamoiseau, dz. cyt., s. 66. Tekst oryginalny: "je ressentis alors une vive émotion : elle avait disparu, n’était plus là, je m’étais trompé !… ; j’allais hurler de joie quand elle surgit de nouveau, exacte en même endroit, hors d’atteinte de la houle ; de nouveau, je tombai à genoux devant elle, me mis à délirer en la fixant avec les yeux noyés". 29 Tamże, s. 72. 30 Tamże, s. 73. 31 Tamże, s. 96. 32 Emisja z dnia 15 marca 2012 roku na kanale France 5. 33 Tamże, s. 239, 240, 246

122_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

się historii monolog okazuje się jedną ze stron dialogu. Dziennik Robinsona wskazuje bowiem na bezpośrednią opowieść Ogomtemmêliego w czasie rzeczywistym, której wysłuchuje kapitan34. Efektem konfrontacji dwóch dyskursów są słowa kapitana Crusoe, który mówi o interlokutorze: „mówił bez zaczerpnięcia oddechu, wiązał zdania i epizody, postępował w rytm spirali, jak to się dzieje w retoryce griotów w północno-zachodniej Afryce35; […] próbował »chwycić« to, co przeżył, i to, czym się stał”36. Chamoiseau piszącemu o „chwytaniu” historii zależało na tym, aby rzeczony monolog jak najmniej przypominał formę pisaną, stąd zapis w Aneksie o „bąbelkach postrzegania” (bulles de perception), zastępujących tradycyjny sposób opowiadania historii, których obrazem był dyskurs Ogomtemmêliego37. I choć na poziomie czytelnika cały jego monolog jest (semantycznie) w pełni zrozumiały, autor podkreśla, że Robinson nie zawsze może zrozumieć rozmówcę38, czasem ma wątpliwości, czy Afrykanin rozumie sam siebie (EC: 230). Inaczej wyrażone jest poczucie czasu. Przykładowo, gdy Dogon mówi, że przeżył na wyspie 25 lat, Robinson prostuje w ostatnich fragmentach, że w rzeczywistości było to około 12 lat. Dodatkowym zadaniem czytelnika jest zatem wyobrażenie i dopowiedzenie sobie, które fragmenty mogą być dla Crusoe niezrozumiałe i w którym miejscu pisarz realizuje ideę „bąbelków postrzegania”. Pomocniczą funkcję może pełnić wyszczególnienie kursywą niektórych zdań w tekście, na przykład fragment: „ślad zniknął, nie było go tam, pomyliłem się!…”39, w którym widoczne jest powtórne przeżycie emocji przez bohatera, czy choćby zasygnalizowanie słów użytych przed laty. Czytelnik ma dostęp zaledwie do myśli, a nie do ich werbalnej realizacji. Stąd trudno określić, na ile niezrozumiały i zakłócony powinien być język wypowiadającego się Ogomtemmêliego i jakich rozmiarów jest różnica między cogito a dícó. Lęk przed „innym” zdefiniowanym jako relikt nowoczesności i kolonializmu można odnosić w sposób symboliczny do kondycji pisarza kreolskiego, który martwi się o swoją przyszłość i wyraża swoje obawy na sposób kreolski i afrykański, czemu odpowiada obrany dyskurs. Lęk przed „innym” niezdefiTamże, s. 226. la Négritie. 36 Tamże, s. 226. 37 Tamże, s. 243. 38 Tamże, s. 229. 39 Tamże, s. 66. 34 35

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

123


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

niowanym, będącym „wszędzie” i „wszystkim możliwym” (tout ailleurs, le tout possible)40 to przede wszystkim powrót do koncepcji Zygmunta Freuda (w tym przypadku realizowany na podstawie Klein) i Nietzschego. W obu przypadkach chodzi o wyzbycie się lęku (czy to przez biologiczne fazy, czy to przez deryzję i wyszydzenie). Tu jednak sposób wyrażenia czy rezygnacja z lęku na poziomie językowym niczym się od siebie nie różnią.

Summary In one of his latest novels, Crusoe’s Footprint, Patrick Chamoiseau profits of the opportunity which is the postmodern era and transforms the well known literary myth of Robinson Crusoe into the image of universal individualization of an entity. The writer tries to put his protagonist somewhere between a necessary self-sufficiency and a pursuit of being in community. The author states that every successful individualization leads to an encounter with “the other” (in this novel the other is represented by a monster, an unknown war danger or imaginary Friday). The purpose of this paper is to find a golden mean between the dialogue and the monologue of the Crusoe-like protagonist in his relation to “the other”. We also want to emphasize the impact of the fear on this golden mean. This task is complicated by the existence of “the other” which is associated with the changes in the auto-creation of the protagonist: an amnesiac deprived of the past and left on his primal instincts on a desert island. The dialogue seems to be excluded by the lack of the physical presence of another human being. The monologue is distorted by the long solitude, fear and atavism. That is why we consider the definition of such a form of communication between self and other in Patrick Chamoiseau’s work as important.

40

Tamże, s. 71.

124_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Maciej Nisztuk Politechnika Wrocławska

Rzemiosło generatywne – computational design, cyfrowa fabrykacja i rzemiosło Projektowanie

parametryczne, drukarki 3d, cyfrowa fabrykacja – to nazwy pojawiające się coraz częściej w powszechnej świadomości. Dla przeciętnego człowieka nadal jednak brzmią tajemniczo i niedostępnie. To opracowanie ma na celu przybliżenie nowego środka kreacji, które autor nazywa rzemiosłem generatywnym. Polega ono na łączeniu najnowszych technik projektowych i wytwórczych z technikami rzemieślniczymi. Komputery oferują obecnie nowe formy ekspresji, umożliwiając postrzeganie świata w odmienny sposób. Projektowanie obliczeniowe (angielskie computational design) poprzez cyfrową fabrykację wzmacnia inne sposoby kreacji, w szczególności rzemiosło. Cyfrowa fabrykacja, dzięki bezpośredniemu połączeniu komputera z maszyną produkcyjną, pozwala na materialne wytwarzanie wygenerowanych komputerowo form przestrzennych. Rzemiosło nadaje tym przedmiotom dodatkowe wartości – unikalność i ludzki charakter. Kombinacja cech rzemiosła z obliczeniowymi metodami projektowymi i cyfrową fabrykacją pozwala na tworzenie przedmiotów, które pokazują nie tylko złożoność form generatywnych, ale też precyzję i powtarzalność fabrykacji oraz rzemieślniczą troskę o ich estetykę i funkcjonalność. Rzemiosło generatywne pozwala zatem twórcom na łączenie mocy komputera i cyfrowej fabrykacji do kreatywnej ekspresji. Innowacyjne przeplatanie tych technik prowadzi również do rozwoju każdej z tych dziedzin. Przedmioty, które powstają w tym procesie, cechuje materialny kunszt i techniczne mistrzostwo. Artyści wykorzystujący łączenie środków wyrazu zacierają granice między inżynierem, rzemieślnikiem i projektantem. Jedną z najważniejszych korzyści rzemiosła generatywnego jest to, że przedmioty produkowane maszynowo zachowują swą historię i indywidualny charakter [4]. Proces ręcznej obróbki zapewnia projektantowi

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

125


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

większą kontrolę nad formą i estetyką przedmiotu, przy jednoczesnym zachowaniu jego cech funkcjonalnych i materiałowych. Łączenie rzemiosła i projektowania komputerowego tworzy przedmioty, które posiadają kontekst czasu i miejsca, a ich forma wynika ze struktur generowanych cyfrowo i właściwości materiału, z którego są stworzone. Pomostem między przestrzenią wirtualną a światem materialnym jest cyfrowa fabrykacja, która służy do „materializacji” wirtualnych form przestrzennych. Dzieje się tak dzięki bezpośredniemu połączeniu komputera z maszyną produkcyjną, co pozwala na wierne odtworzenie dowolnie skomplikowanych form cyfrowych. Powstałe obiekty są więc syntezą estetyki „cyfrowej” i pracy rzemieślnika. Bez technik rzemieślniczych stworzenie przedmiotu osadzonego we wspomnianym kontekście byłoby trudne do osiągnięcia. Czas jest istotnym czynnikiem w manufakturze, a ręczne wytwarzanie przedmiotów to proces długotrwały, składający się z powtarzalnych czynności. W rzemiośle generatywnym rolą cyfrowej fabrykacji jest umożliwienie materializacji form wykreowanych cyfrowo, które będą podlegać dalszej obróbce rzemieślniczej, przez co zyskają indywidualność i „czasowość”. Wiele maszyn wykorzystywanych obecnie w tej technice jest zdolnych do produkcji form przeznaczonych do rzemieślniczej obróbki, tworząc elementy z materiałów podatnych na kształtowanie ludzką ręką. Najbardziej rozpowszechnione procesy działające w tej technologii to wycinanie laserowe, frezowanie sterowane numerycznie i druk 3D. Cyfrowa fabrykacja Cyfrowa fabrykacja to zestaw technologii, które przez bezpośrednie połączenie między komputerem a maszyną produkcyjną pozwalają na materializację form przestrzennych generowanych komputerowo. Maszyny te wiernie odtwarzają przestrzenny obraz bryły w wybranym przez projektanta materiale. W zależności od właściwości materiałowych następuje wybór odpowiedniej technologii fabrykacji. Cyfrowa fabrykacja dzieli się na dwa główne sposoby wytwarzania:  Technologie addytywne — nakładanie warstwa po warstwie materiału budującego;  Technologie subtraktywne — odejmowanie zbędnego materiału z uprzednio przygotowanej porcji.

126_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Addytywne technologie fabrykacji to głównie druk 3D polegający na nakładaniu na siebie cienkich warstw różnych materiałów (drewna, metali, tworzyw sztucznych, materiałów ceramicznych) i łączeniu ich za pomocą rozmaitych spoiw. Technologie subtraktywne polegają głównie na skrawaniu lub wycinaniu. Proces skrawania to stopniowe odejmowanie zbędnego materiału z bryły, co przypomina rzeźbienie w kamieniu, proces wycinania zwykle odbywa się przez wycinanie cyfrowych wzorów w płaskiej porcji materiału za pomocą sterowanych komputerowo wycinarek laserowych, wodnych lub plazmowych. Cyfrowa fabrykacja to innowacja w dziedzinie produkcji, a projektowanie obliczeniowe jest rozwinięciem tradycyjnych technik projektowych. Formy projektowania obliczeniowego Na projektowanie obliczeniowe składają się głównie nowe sposoby projektowania oparte o programowanie systemów zależności rządzących projektowaną formą przestrzenną – projektowanie parametryczne oraz projektowanie generatywne. Projektowanie parametryczne jest procesem opartym na myśleniu algorytmicznym, w którym parametry i zasady kodują i określają relacje między założeniami projektowymi a ich rezultatami. Formy przestrzenne są generowane na podstawie algorytmów i parametrów założonych przez projektanta. Ostateczny kształt opiera się na dynamicznie ustalonych kryteriach modyfikacji. Powstałe kształty często różnią się od tradycyjnych form (na przykład zwiększoną złożonością) i nie mogą być określone za pomocą tradycyjnych metod produkcji. Projektowanie generatywne jest silnie związane z projektowaniem parametrycznym poprzez zestawy parametrów zmienianych przez autonomiczne procesy. Jest to proces projektowania, którego formy są rozwijane poprzez wykorzystanie mechanizmów naśladujących te obserwowane w przyrodzie. Generowany rezultat określają zasady przyjęte przez projektanta. Dzięki swej szybkości i zdolności do osiągania wielu rozwiązań projektowych w określonym zestawie reguł cały proces służy też do testowania i oceny założeń projektowych [1]. Rozwój nowych technologii spowodował demokratyzację środków produkcji i kreatywności – dzisiaj każdy może projektować i mieć w swoim domu manufakturę. Wystarczy podstawowa wiedza z zakresu modelowania 3D oraz prosta drukarka 3D. Dzięki uniwersalizacji środków produkcji jesteśmy obecnie

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

127


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

świadkami nowej rewolucji przemysłowej, która całkowicie zmieni formy dystrybucji dóbr i wytwórstwa. Ruch Makerów i „zrób to sam” Dynamiczny postęp technologiczny ostatnich lat spowodował rozwój oddolnych inicjatyw społecznych praktykujących samodzielne tworzenie rozwiązań projektowych na podstawie istniejących technologii. Głównym celem przyświecającym kulturze „zrób to sam” (angielskie Do it yourself) jest przeświadczenie, że każdy jest w stanie osiągać postawione przed sobą cele. Podejście to kładzie główny nacisk na samowystarczalność, samodzielne poszukiwanie wiedzy i rozwiązań technologicznych. Wartością jest lokalna działalność oddolna oraz alternatywne sposoby zatrudnienia (spółdzielnie socjalne, stowarzyszenia). Kulturę tę można wyprowadzić w prostej linii z ruchów społecznego protestu przeciw rosnącej roli masowej produkcji i konsumpcjonizmu w gospodarce wolnorynkowej. Odrzucenie korporacyjnych standardów i kapitalistycznego modelu produkcji spowodowało odwrót w kierunku tradycyjnych, rzemieślniczych sposobów wytwarzania własnym sumptem. Dzięki rosnącej popularności nowoczesnych środków produkcji (druk 3D, maszyny CNC) zaczęły powstawać laboratoria fabrykacji, Fablaby, w których łączy się wszelkie sposoby kreacji w poszukiwaniu nowych rozwiązań projektowych. Rozwój technologiczny w dziedzinie technologii internetowych i cyfrowej fabrykacji ułatwił twórcom wszelkiego rodzaju samodzielne działania. Nastąpiło to głównie dzięki rozwojowi komunikacji, możliwości szybkiego prezentowania własnych prac oraz rozpowszechnianiu nowych pomysłów projektowych w Sieci. Współczesnym zastosowaniem w praktyce filozofii „zrób to sam” jest ruch makerów. Ruch ten opiera się na propagowaniu gotowych rozwiązań technicznych wśród twórców i ich indywidualnym, twórczym zmienianiu. Dzięki dostępności Internetu rozpowszechnianie pomysłów stało się proste i szybkie. Kultura ta skupia się wokół portali internetowych zawierających gotowe do produkcji przedmioty użytkowe, forów internetowych, które ułatwiają przepływ wiedzy, oraz lokalnych ośrodków fabrykacji. Ważny staje się również rozwój osobistych zdolności praktycznych i umiejętność wykorzystania ich w nowy sposób.

128_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Nauka, która stanowi istotny element filozofii kultury makerów, odbywa się poprzez dzielenie się doświadczeniami oraz indywidualne poszukiwania i eksperymenty. Nieformalne grupy skupione wokół lokalnych centrów wymiany wiedzy działają na zasadzie łączenia potencjałów za pośrednictwem Sieci. Ruch makerów jest społecznym ruchem działalności rzemieślniczej XXI wieku, w którym wartość indywidualnej kreacji, rozwoju i pracy stanowi nową jakość i fundament nowoczesnej rewolucji przemysłowej opartej na rosnącej liczbie majsterkowiczów, wolących coś zbudować zamiast kupić. Upowszechnienie technik cyfrowej fabrykacji spowodowało, że produkcja krótkoseryjnych produktów stała się opłacalna. Otwiera to zupełnie nowy rozdział w gospodarce wolnorynkowej poprzez możliwość rozwoju indywidualnych producentów dóbr konsumpcyjnych. Rzemiosło generatywne jest prostą konsekwencją tych działań, a kultura makerów naturalnym środowiskiem rozwoju takiej formy kreacji. Istnieje jednak szereg istotnych przeszkód na drodze jej rozwoju. By ten sposób kreacji mógł szerzej zaistnieć, istnieje potrzeba przezwyciężenia pewnych barier rozwoju związanych ze świadomością społeczną dotyczącą technologii wchodzących w jego skład. Jedną z ważniejszych są społeczne stereotypy związane z wysokim stopniem specjalizacji tych technologii i wiedzy potrzebnej, by je skutecznie wykorzystywać (na przykład wiele osób uważa programowanie za wysoce specjalistyczną umiejętność, co uniemożliwia znajdowanie dla niego zastosowań w codzienności). Cyfrowa fabrykacja bywa postrzegana jako technologia zdolna do tworzenia dowolnego obiektu, dosłownie z powietrza. Pogląd ten może działać jako bariera dla rozwoju tej technologii przez tworzenie nierealnych oczekiwań. Stwarza to również szerokie pole do nadużyć interpretacyjnych postrzegających cyfrową fabrykację, jako idealny środek produkcji, który automatycznie eliminuje czynnik ludzki z procesu wytwarzania. W świadomości społecznej rzemiosło jest postrzegane jako dziedzina dostępna dla osób początkujących. Wynika to z odrodzenia idei „zrób to sam” oraz powszechnej mody na przedmioty wytwarzane ręcznie. Z drugiej jednak strony projektowanie komputerowe oraz cyfrowa fabrykacja są postrzegane jako niszowe dziedziny wiedzy. Pomimo wzrastającej świadomości społecznej na temat druku 3D i modelowania przestrzennego techniczne aspekty nadal pozostają szerzej nieznane. www.prologczasopismo.wordpress.com_____

129


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Istnieje wiele przeszkód dla osób początkujących, a chcących wykorzystywać te technologie. Jedną z najbardziej znamiennych jest duża liczba programów do projektowania komputerowego przeznaczonych dla specjalistów. Istniejące oprogramowanie CAD, zorientowane na początkującego użytkownika, jest zbyt ubogie funkcjonalnie – zwykle nie obsługuje modułów przeznaczonych do projektowania obliczeniowego oraz nie wspiera w żaden sposób procesu przygotowywania form przestrzennych do cyfrowej fabrykacji. Rzemiosło generatywne jest wyjątkowym sposobem kreacji. Dzięki połączeniu cyfrowej fabrykacji i technik rzemieślniczych cyfrowe formy przestrzenne zyskują wartości tradycyjnie wytwarzanych przedmiotów – niepowtarzalność i piękno. Najważniejszym zadaniem wynikającym z łączenia technik cyfrowych i „analogowych” jest ich twórcze wykorzystanie, by w pełni czerpać korzyści z ich odmienności. Do rozpowszechnienia tej idei, konieczne jest dalsze udoskonalenie narzędzi projektowania komputerowego i technologii cyfrowej fabrykacji tak, aby stały się przystępne i zrozumiałe dla szerszego grona użytkowników. Pozwoli to na ominięcie problemów w procesie projektowym i wytwórczym, wynikających w głównej mierze z nieznajomości technologii, złego doboru materiału i procesów rzemieślniczych. Stoimy u progu nowej rewolucji przemysłowej, która w diametralny sposób zmieni istniejący model gospodarczy. Tylko od twórców zależy, czy zechcą stanowić jej aktywną część. Rzemiosło generatywne jest jednym z cenniejszych narzędzi to umożliwiających.

Summary Computational design, 3D printers, digital fabrication – those names appear more and more frequently in the social awareness, still, however for the average person they continue to sound mysteriously and unapproachably. Today, computers offer new forms of expression, allowing to perceive the real world in a completely different way. Computational design through the digital fabrication enhances other methods of creation, craft in particular. Digital fabrication, through direct link between computer and a production machine allows to physically manufacture any computer generated spa-

130_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

tial form. Craftsmanship gives those artifacts additional values – human touch and uniqueness. Development of new technologies led to the democratization of production and creativity – now anyone can have a private manufacture. With the universalization of production methods the new industrial revolution begins, which will fundamentally change ways of goods distribution and manufacturing.

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

131


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

Recenzje

132_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

Michał Pranke Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Rozpoznanie (nie)znanego horyzontu. Paweł Panas, Opisanie świata. Szkice o poezji Marcina Świetlickiego Opisanie

świata Pawła Panasa to najnowsza i wciąż jedna z nielicznych publikacji w całości poświęconych poezji Marcina Świetlickiego, niebędących przy tym pracą zbiorową, a monografią autorską1. Praca lubelskiego badacza, nawiązująca w tytule do wiekopomnego dzieła Marco Polo, świadczy o pasjonującej podróży przez wiersze autora Zimnych krajów i, co ważne, zarazem ustanawia tę podróż na nowo, przedmiot badań został tu bowiem potraktowany ze znawstwem i godnym uwagi namysłem nie tylko nad twórczością poety, ale też własną praktyką badawczą i miejscem tekstu krytycznego w kulturze. Monografia została podzielona na cztery części – pierwsza z nich to Na tropach autora, druga to Podmiotowe „silva rerum”, kolejną zatytułowano Horyzonty rzeczywistości – anatomia poetyckiego doświadczenia, zaś ostatnia to Formy wieczności. Fragmenty dwóch pierwszych rozdziałów były wcześniej publikowane w czasopismach jako szkice, niemniej – jak deklaruje autor, a co potwierdza się podczas konfrontacji tekstów – uzyskały nie tylko nową formę, ale też w przeciągu blisko dzieRównież w 2014 roku ukazała się monografia K. Niesporek („Ja” Świetlickiego, Katowice 2014). Przypomnijmy także dwie znakomite prace zbiorowe: Pierwsza połowa Marcina. Szkice o twórczości Marcina Świetlickiego, red. E. Kledzik i J. Roszak, Poznań 2012 oraz Mistrz świata. Szkice o twórczości Marcina Świetlickiego, red. P. Śliwiński, Poznań 2011. 1

www.prologczasopismo.wordpress.com_____

133


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

sięciu oddzielających je lat, zostały wzbogacone o istotne rozpoznania i oparte na obszerniejszym niż uprzednio materiale badawczym2. Część pierwsza – wyznaczająca również pole namysłu nad możliwościami i powinnościami krytyki literackiej, we fragmentach metakrytycznych określająca ambicje badacza stroniącego od ujednoznaczenienia, lecz zarazem nieuciekającego od odpowiedzialności, świadcząca o wartościowej dla praktyki krytycznej ostrożności, a także przekonująca o intymnej optyce, w jakiej autor postrzega teksty Świetlickiego – skłania czytelnika do namysłu nad wielokrotnie omawianym już w literaturze autobiografizmem w twórczości poety, a także – co jest zagadnieniem o wiele ciekawszym – nad kształtem podmiotów lirycznych wierszy autora Schizmy w świetle performatywnej natury języka, nad ujawniającym się w tekstach Świetlickiego zacieraniem granic między rzeczywistością a fikcją, granic między literaturą a życiem. Na tropach autora to część właściwie w dużej mierze wstępna, dość wyraźnie określająca interesującą badacza problematykę i prezentująca pokorny, dość subiektywizujący styl praktykowanej przez niego lektury. Kolejna część pracy przynosi refleksję nad szeregiem zagadnień; przede wszystkim byłyby to: uobecniające się w poezji Świetlickiego metaforyczne opozycje, doświadczanie i przekraczanie własnej podmiotowości, hierarchiczność i antyhierarchiczność rozmaitych elementów poetyckiego świata, jego re-konstrukcja i de-konstrukcja3, „oniryczny entourage” (s. 46) wierszy, autoaluzyjność i autopolemiczność, ponadczasowy temat śmierci i gestu poetyckiego wobec niej, dla autora Schizmy szczególnie ważny – a więc, w rzeczy samej – silva rerum. Nadmieńmy, że ostatnie, wywiedzione z dwu utworów4 Świetlickiego, stanowiących dla badacza jedno z kluczowych miejsc w zajmującej go poezji, staje się punktem wyjścia do Por. P. Panas, Na tropach autora. O poezji Marcina Świetlickiego i nie tylko, „Teksty Drugie” 2005, nr 6, s. 141–151; tenże, Poezja „pustego peronu”. O twórczości Marcina Świetlickiego nieco inaczej, „Kresy. Kwartalnik Literacki” 2006, nr 1–2, s. 156–161. 3 Także w sensie, w jakim o pisaniu Świetlickiego wypowiadał się M. Stala (Piosenka niekochanego, [w:] tegoż, Druga strona. Notatki o poezji współczesnej, Kraków 1997, s. 189–196). 4 „Umiera na brak Eucharystii. / Umiera na pusty peron. / Umiera na smutek wymyślny. / Umiera na silva rerum”, M. Świetlicki, Umieranie, [w:] tegoż, Wiersze, Kraków 2011, s. 315. „Umarł na Dworzec Wschodni. / Umarł na pusty peron. / Umarł na smutek zwrotnic. / Umarł na silva rerum”, tenże, Umieranie (druga wersja), [w:] tamże, s. 316. 2

134_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

rozważań, a figura „lasu rzeczy” prowadzi do obszernej i przekonującej interpretacji tych krótkich, a przecież ważnych wierszy. Rozdział trzeci – względem pozostałych najbardziej rozbudowany – to zgodnie ze swoim tytułem zbiór rozważań nad poetyckim doświadczeniem tak codzienności w sensie egzystencjalnym, jak sytuowaniem się podmiotu wierszy Świetlickiego wobec codzienności w sensie polityczno-społecznym. W tej części pracy najciekawsze są uwagi autora o „celowym kwestionowaniu wewnętrznej spójności dyskursu poprzez nieoczekiwane wprowadzanie do niego zupełnie «obcych», pozornie niepasujących elementów” (s. 79) – w ten sposób Panas ukazuje inną stronę twórczości Świetlickiego, która bywa niesłusznie ograniczana do hasłowego określenia „poezji doświadczenia egzystencjalnego” i prezentuje istotne, uciekające od prostej wykładni elementy, obrazując mimochodem, jak w wierszach autora Jeden objawia się ironia i dystans. Równie ważne dla myślenia o twórczości krakowskiego poety będą tu rozważania o „prymacie źródłowego doświadczenia nad werystycznie pojmowaną rejestracją rzeczywistości” (s. 97). Jedyne, co pozostawia pewną wątpliwość, to odniesienia do pracy Janusza Sławińskiego o poezji Mirona Białoszewskiego (s. 75–76), a także odwołanie do pracy Jana Błońskiego o Czesławie Miłoszu (s. 71–73), autor stwierdza bowiem, że, mówiąc w dużym skrócie, w poezji Świetlickiego rzecz wygląda inaczej niż w wierszach wspomnianych poetów. Nawiązania te, chociaż nie wnoszą zbyt wiele do problematyki poetyckiego doświadczenia codzienności, z pewnością da się obronić, mając na uwadze założenia badacza – jego praca stanowi wszak, jak deklaruje, szczególny rodzaj podróży przez wiersze. Ostatnia część, Opisania świata, podejmuje temat śmierci, a raczej podmiotu Świetlickiego wobec śmierci. Rozpoczynając od refleksji nad śmiercią, poprzez prześledzenie sensów eschatologicznych i zastanowienie nad niejasnym statusem podmiotu wierszy autora Muzyki środka rozpiętego między życiem a nie-życiem, przez rozstrzygnięcie o nie-religijnych motywacjach podmiotu, Panas dochodzi do wniosku, że tym, co najbardziej w wierszach Świetlickiego ma przerażać, jest nie śmierć, a nicość. Szkoda, że na pewnym etapie analiz badacz zatrzymuje się – zrozumiałe jest, że nie poświęca uwagi „problematyce utrwalania egzystencji za pomocą pisma” (s. 103), co sam tłumaczy rozpiętością zagadnienia i zamiarem niepowielania treści występujących w poprzednich rozdziałach, rówwww.prologczasopismo.wordpress.com_____

135


„ProLog” 1(4)/2016___________________________________

nie zrozumiałym jest pozostawienie tematu otwartym ze względów retorycznych, niemniej jednak wydaje się, że problematyka tak ważna dla całej twórczości autora Schizmy wręcz domaga się gruntowniejszych rozważań. Książka Panasa to lektura bez wątpienia owocna, ciekawa i posiadająca spore walory czytelnicze. Choć nie stanowi ona punktu przełomowego w refleksji nad poezją Świetlickiego, to jednak otwiera się na nowe wątki, niewystępujące dotychczas w literaturze zanadto wyraźnie. Chodzi tu przede wszystkim o odczytania niedosłowne, odchodzące od hasła „poezji doświadczenia egzystencjalnego”, a kierujące się w stronę lektury jako gry, w której graczami są tak autor, jak czytelnik. Niewątpliwą zaletą publikacji jest uwidaczniająca się w niej pokora badacza, który nie rości sobie pretensji do tworzenia jedynej wykładni poezji Świetlickiego, a swoim głosem – po prostu – wzbogaca to, co zdążyło już wybrzmieć. Paweł Panas, Opisanie świata. Szkice o poezji Marcina Świetlickiego, Wydawnictwo Pasaże, Kraków 2014.

136_____www.prologczasopismo.wordpress.com


_______________________________________Międzyludzkie

137

www.prologczasopismo.wordpress.com_____


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.