
4 minute read
Praca, pasja, konsekwencja
Mijają dwa lata, odkąd na medycznej mapie Szczecina pojawiła się Klinika dr Stachura. O drodze od dermatologa do właścicielki prywatnej kliniki, uporze i konsekwentnym dążeniu do celu, a także sposobach na radzenie sobie ze stresem opowiedziała nam dr Kamila Stachura.
Bardzo szybko stworzyła Pani i rozwinęła swoją Klinikę – jakie były te dwa pierwsze lata?
Advertisement
Szybkie, pracowite, pełne nowych wyzwań (śmiech). Klinika Dr Stachura powstawała w moich myślach na wiele lat przed otwarciem. Dokładnie przygotowywałam się do stworzenia tego miejsca, obserwowałam potrzeby pacjentów, rozmyślałam nad najlepszymi rozwiązaniami. Najlepszymi nauczycielami byli dla mnie właśnie moi pacjenci, to od nich otrzymałam najwięcej podpowiedzi i wskazówek. Kiedy Klinika w końcu powstawała, dokładnie wiedziałam jak będzie wyglądała, a tworzenie miejsca było czystą przyjemnością. Dużym zaskoczeniem był wybuch pandemii. Zarówno dla mnie, jak i zapewne dla większości ludzi, zaburzone zostało poczucie stabilizacji i pewności jutra. Dzisiaj, z perspektywy 1,5 roku mogę powiedzieć, że jakość i bezpieczeństwo, wartości, na które zawsze kładę największy nacisk, sprawdziły się, a nasi pacjenci nieprzerwanie mogli korzystać z naszych usług.
Co jest według Pani atutem Kliniki?
W wyborze sprzętów, preparatów czy procedur nie dopuszczam kompromisów. Zawsze inwestuję w najlepsze dostępne sprzęty czy procedury. Obserwuję trendy światowe i podążam za nimi. Szczecińska Klinika Dr Stachura nie różni się w swojej ofercie od klinik o podobnym profilu w Nowym Jorku czy Londynie. Nasi pacjenci doceniają również kompleksowość. W jednym miejscu mogą odwiedzić dermatologa, lekarza medycyny estetycznej, chirurga ogólnego, ginekologa czy kosmetologa. Nie do przecenienia jest również rola ludzi – całego personelu. To właśnie oni są wizytówką tego miejsca, ponieważ nie chodzi wyłącznie o jakość usług medycznych, ale wszechstronne zaopiekowanie pacjentem.
Jak długo trwała ewolucja lekarza dermatologa estetycznego do lekarza – kobiety biznesu?
Zaraz po studiach medycznych, z głową pełną planów zawodowych, pracując jako lekarz w publicznej służbie zdrowia przygnębiał mnie coraz bardziej beznadziejny system opieki publicznej. Braki w systemie skłoniły mnie do myślenia o prywatnej działalności, a następnie własnej placówce medycznej, tak aby móc świadczyć i wykonywać usługi medyczne na najwyższym, światowym poziomie. Biznes przyszedł do mnie z czasem i wynikał z potrzeby.
Dlaczego została Pani lekarzem? Tradycje rodzinne?
Nie, to nie jest tradycja rodzinna. Moi rodzice byli nauczycielami. Lekarzem chciałam być od zawsze – nigdy nie rozważałam żadnych innych studiów. Znajomość działania ludzkiego organizmu i umiejętność jego naprawy była i nadal jest dla mnie fascynująca.
Jakie zabiegi są najbardziej popularne?
Każdy zabieg ma swoich fanów. Wynika to z faktu, że zanim wprowadzę nowy sprzęt czy zabieg, najpierw testuje go na sobie, następnie przedyskutowuje z pacjentami i potem dopiero podejmuję decyzję.
Czego oczekują pacjenci w czasach, kiedy młody wygląd stał się tak bardzo pożądany?
Na szczęście coraz więcej pacjentów rozumie, że w medycynie este-



tycznej chodzi o zachowanie naturalnego piękna i urody danej osoby, a nie podążanie za jednym schematem wyglądu ust czy policzków. Mocno pracuję nad edukacją pacjentów w kontekście indywidualnego piękna, jest ono bowiem naszym największym skarbem i atutem. W mojej opinii, powinniśmy pracować nad podtrzymaniem go oraz opóźnianiem procesów starzenia, a nie nad powielaniem trendów co do wyglądu.
W jakim kierunku zmierza dermatologia estetyczna?
Ciągle w tym samym – służenia zdrowiu, a następnie zwiększeniu komfortu życia pacjenta. Współczesna dermatologia estetyczna pochyla się nad trybem życia, nad jego tempem, ciągłym brakiem czasu. Nieinwazyjność zabiegów, brak blizn, wykorzystywanie naturalnych preparatów to zdecydowanie dobry kierunek. Szczególnie cieszy mnie fakt, że odwiedza nas coraz więcej mężczyzn, coraz bardziej dbają o siebie – o wygląd i kondycję zarówno twarzy jak i ciała.
Czy łączy Pani zabiegi z aktywnością fizyczną?
Oczywiście i to samo polecam wszystkim. Aktywność fizyczna to nie tylko dobra sylwetka, ale też lepsza kondycja i lepszy metabolizm. Jednak zauważam pewien trend w ogólnie pojętej medycynie przeciwstarzeniowej – mianowicie pojawiły się na rynku urządzenia do elektrostymulacji mięśniowej, czyli ćwiczenia bez wysiłku fizycznego. Jakkolwiek nierealnie to brzmi, to tak właśnie działają te urządzenia. Obecnie testujemy dwa z nich i z pewnością to, które wypadnie lepiej w naszych testach będziemy mogli zaoferować pacjentom.
Bycie lekarzem i właścicielką placówki medycznej to wyzwanie. Jak Pani odreagowuje stres?
Mam na to dwie metody, jedną jest ogród. Wprawdzie powierzyłam go profesjonalnej opiece, ale szczególnie teraz, wiosną i latem, lubię w nim przebywać. Zajmowanie się moimi różami jest lekiem na całe zło. Zarówno ja, jak i moje dzieci dużo czytamy. Szczególnie pasjonuje nas literatura fantasy i często ustawiamy się w kolejce po dobrą książkę w tym gatunku.
Ma Pani jeszcze jakieś hobby?
Pandemia zmieniła wszystko. Moje największe hobby to podróże. Każdy wolny czas przeznaczony był na te krótsze po Europie i na te dalsze – na inne kontynenty. Mój ulubiony kierunek to Azja. Jest w tym miejscu coś magicznego, jakaś niezwykła energia, która sprawia, że czuję się tam całkowicie zrelaksowana. Jeśli chodzi o sport to nie uprawiam żadnej dyscypliny, ale od kilkunastu lat chodzę (a właściwie chodziłam) na siłownię kilka razy w tygodniu –- w ostatnich latach ćwiczyłam pod okiem bardzo doświadczonej szczecińskiej trenerki personalnej. Dzięki swojej pracy odkryłam też Genodiet – badanie genetyczne, które diagnozuje możliwości w wyborze najlepszego dla nas rodzaju wysiłku fizycznego. Zaraz po jego wykonaniu i otrzymaniu rezultatów, skonfrontowaniu ich z rzeczywistością i swoim własnym przykładem – wprowadziłam badanie do stałej oferty Kliniki.
Czym jest dla Pani sukces?
W moim słowniku takie słowo nie istnieje. Do życia potrzebne mi są wyzwania i przestrzeń do ich realizacji. To co można nazwać sukcesem jest tylko naturalnym procesem rozwoju zawodowego i osobistego. Wszystko to zlepek podjętych decyzji i ich konsekwencji. Dużą rolę odgrywa również fakt, że nie boję się podejmować czasem ryzykownych decyzji. Dla mnie najważniejsze jest to, że kocham to co robię. Nie zamieniłabym mojego zawodu na żaden inny. rozmawiała: Izabela Marecka / foto: Aleksandra Medvey-Gruszka