Polska i Świat w XXI wieku
ojcu właśnie od mojego przyjaciela. M.M.: Tata Kazika był polskim bardem, kreślarzem na paryskiej emigracji, wcześniej także naczelnym architektem Płocka. A. H.: Tak, znam tę historię! M.M.: Wspomniany Kazik śpiewa m. in. „Konsument mówi, że je aby jeść. Konsument pli, aby pleść. (...) Tak im zależy, byś Ty był Konsument - nie myślał, działał jak instrument (...) Konsument, gdy wie, że to jest w modzie, rozmawia o wojnie na wschodzie. Mówi to co słyszał w radio i z gazety. Czy konsument to Ty?". Jesteśmy tytułowymi Konsumentami, którzy nie myślą, działają jak instrumenty, łykają – jak slangowe pelikany – to, co jest im podane? Czy posiadamy umiejętność krytycznego myślenia, nie tylko na tematy polityczne? A. H.: Odpowiedź nie może być jednoznaczna. Jedni mają tę umiejętność, inni niestety nie. Rzeczywiście, w ocenie zjawisk życia publicznego czy politycznego krytyczne myślenie jest niezwykle potrzebne. Inaczej człowiek staje się ofiarą propagandy albo pierwszej książki czy pierwszego artykułu, który przeczyta i przyjmie je bezkrytycznie. Znam ludzi, którzy tego krytycyzmu nie mają. "Przeczytałem, przecież było napisane!" - mówią. Historyk wie, że każde źródło wymaga krytyki, oceny. Uważam, że to, co jest najbardziej potrzebne Polakom, to właśnie umiejętność krytycznego myślenia. M.M.: A' propos propagandy, powiedział Goebbels w hitlerowskich czasach, że „Kłamstwo powtórzone tysiące razy w końcu staje się prawdą”. Jak zatem odnaleźć prawdę w tych wszystkich informacjach, w tym gąszczu faktów, których narracja wmawia, że są jedynymi prawdziwymi? Czy wiedza nabyta między innymi na przedmiocie „Polska i Świat” może być przyczynkiem do tego, aby krytyczne myślenie stało się normą? A. H.: Mam taką nadzieję. Oczywiście, nie zadecydować, ale może się przyczynić. To jest jeden
10
z elementów. Człowiek powinien podjąć wysiłek, żeby wyrobić swój własny pogląd o sprawach publicznych, rozważyć różne racje. Nie można czytać jednej gazety, oglądać jednej stacji telewizyjnej. Sądzę, że rzetelnie dostarczona, przekazana wiedza, na pewno jest przydatna. Jeszcze lepiej, gdybyśmy mieli okazję dyskutować, ku czemu stwarzam możliwość, z której niestety rzadko studenci korzystają – żeby dopytać, postawić nawet jakiś problem w trakcie wykładu. M.M.: Na koniec - zagadka. Przed wyborami parlamentarnymi dzwoni do Pana szef jednej z partii politycznych i namawia Aleksandra Halla na powrót do polityki po prawie dwudziestu latach. Zgadza się Pan? A. H.: Nie! Tę decyzję podjąłem już dawno i nie jestem zainteresowany udziałem w partii politycznej, zasiadaniem w Sejmie. Mówię o sobie – nie znaczy to jednak, że nie uważam tego za coś ważnego. Zachęcam wielu ludzi do angażowania się, również weteranów, ale każdy wie, co najlepiej może robić w danej fazie swojego życia. Ja staram się być obecny publicystycznie, biorę czasami udział w manifestacjach, przyjmuję w tej chwili również zaproszenia mediów, a właściwie w tej chwili jednego medium - TVN24. Jestem więc obecny, ale inaczej. I oczywiście zależy mi na tym, aby mój głos był słuchany czy brany pod uwagę. Natomiast nie odnalazłbym się już w roli polityka, który funkcjonuje w ramach struktury partyjnej – jeśli chce się ją wykonywać rzetelnie, to jest to bardzo ciężka praca. Wiem, że to już nie dla mnie. M.M.: Podsumowując – jest Pan zadowolony z roli eksperta, komentatora sceny politycznej i wykładowcy akademickiego? A. H.: Z tej roli jestem zadowolony, natomiast nie bardzo jestem z sytuacji, w której jest w tej chwili Polska. Jako człowiek, który się bardzo przejmuje i czuje się jakoś odpowiedzialny za własny kraj, z obecnej kondycji mojego kraju zadowolony nie jestem. Niepokoję się o Polskę.
Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie
I n t r o M a g a z y n // n r 2 / 2 0 1 9 ( 7 5 )