JACEK KARCZEWSKI Jej wysokość gęś Opowieści o ptakach
W „Samce homo sapiens krążą po ulicach naszych kolonii (miast) wyluzowane, jakby niezainteresowane. To samice stroszą pióra, śpiewają, stają na głowie, żeby zwrócić na siebie uwagę i wygrać z konkurencją. Przyprawiają sobie nawet handicap principle; tipsy, które uniemożliwiają niektóre codzienne czynności, sztuczne rzęsy, które zasłaniają widzenie, obcasy, które wykluczają samodzielne chodzenie (na własne oczy widziałem w sezonie na sopockim Monciaku!). A to tylko kilka przykładów. Cel prawdopodobnie ten sam: „Zobaczcie chłopaki (i dziewczyny)! Jestem tak dobra, że daję radę mimo to!” To chyba niemożliwe, żeby chodziło o względy estetyczne? Na pewno nie we wszystkich...”.
Z
aczęło się tak: pora, można powiedzieć, po obiedzie, Teleexpress w tle. W pewnym momencie słyszę, jak ktoś opowiada o zestresowanej gęsi. Pierwsza migawka – tak poznałem Jacka Karczewskiego, to znaczy Jacka osobiście poznałem później, ale wtedy dowiedziałem się, że jest na świecie pasjonat ptaków i poleca telewidzom swoją książkę. Zaintrygowała mnie ta krótka książkowa wstawka.
Z
anim o książce, kilka słów o Jacku: z pierwszego wykształcenia psycholog, autor wielu artykułów w Gazecie Wyborczej, można go też usłyszeć w radiu TOK FM, z zamiłowaniem opowiada tam o ptakach. Więcej informacji chętni znajdą na stronie (blogu) Jacka Karczewskiego. Warto jeszcze w tym miejscu wspomnieć o stowarzyszeniu Ptaki Polskie, które Jacek Karczewski z grupą entuzjastów założył w 2006 roku i z powodzeniem realizuje tam rozmaite projekty czy kampanie społeczne: Bądź na pTAK!, Ogród na pTAK!, Noc Sów czy Bagna są dobre! Można powiedzieć, że działalność Jacka na rzecz ochrony przyrody zaowocowała wieloma historiami, którymi autor książki Jej wysokość gęś może podzielić się z tymi, którym na sercu leży dobro ptaków, ale w gruncie rzeczy nie tylko ptaków, zasadniczo fauny i flory, która niestety jest w opłakanym stanie, między innymi z powodu ludzkiej chciwości i zachłanności. O tym zresztą Jacek też pisze.
104
POST SCRIPTUM
e wstępie do książki czytamy, iż autor został poproszony o to, aby napisać książkę w taki sam sposób, jak opowiada o ptakach na antenie radiowej. Tak w istocie powstała Jej wysokość gęś. W opinii Jacka Karczewskiego jest to książka dla wszystkich, chociaż w moim odczuciu, w pierwszej kolejności, jest to pozycja dla tych, którzy słuchają lub słuchali Jacka w radiu. Sam nie znałem autora przed premierą książki. I pewnie nie miałbym impulsu, by po nią sięgnąć (i to bynajmniej nie z powodu, że ta publikacja może się podobać lub nie, tylko po prostu w gąszczu różnych propozycji wydawniczych pewnie bym książkę Jacka przeoczył). Zresztą, za przekonaniem, że pisze się książkę dla wszystkich, może kryć się niebezpieczeństwo związane z ignorowaniem czytelników o innych preferencjach. Napisać publikację, która nie byłaby tylko zbiorem opisów i definicji, ale czymś więcej, jest bardzo trudno. Mając też przy okazji na uwadze to, że spora część tekstów powstaje w sieci, czytelnik może poczytać w Internecie, po książkę sięgnie albo i nie sięgnie. Jeśli zaspokoi swój głód informacyjny, to raczej nie sięgnie.
O
d razu podkreślę, że nie jestem ekspertem od ptaków, przyroda mnie interesuje, natomiast do fascynacji chyba mi daleko, czego zresztą mogę pozazdrościć Jackowi Karczewskiemu, który mimo trudnych okoliczności zaraża innych swoją pasją. W prezentowanej publikacji poczytamy o różnych ptakach: mewach, maskonurach, rybitwach, szpakach, trzciniakach, wodniczkach, wróblach, sterniczkach, wąsatkach, łabędziach, no i oczywiście o gęsiach i innych pięknych ptasich okazach. Nieraz są to informacje szczegółowe, obserwacje, lęgowiska, upierzenia, wysiadanie jaj, innym razem są to opowiastki bardziej prywatne. Jacek na chwilę zdejmuje maskę eksperta i przewodnika, zaczyna nas wieść nieznanymi szlakami wyobraźni, ale przede wszystkim drogami swojego życia. Liczyłem, że tego życia będzie trochę więcej. Zauważalny jest powtarzalny ruch, kiedy Jacek zaczyna snuć opowieść, chociażby o pobycie w północnej Anglii czy na Farne Islands, gdy na początku mamy, można powiedzieć, początek historii, która później przeobraża się w cały stos informacji. No i tu zaczynają się schody, jak to określić, terminów encyklopedycznych, wyjętych z leksykonu. W każdym rozdziale wygląda to nieco inaczej. Mam mały przesyt, danych jest czasami zbyt sporo, i nie chodzi mi wcale o to, że to może być nieinteresujące, wręcz przeciwnie, jestem zdumiony