Rynek
s trategi e
Kilargo wychodzi z cienia Zamierzamy mocniej zaistnieć na rynku lodów markowych. Inwestujemy w markę Augusto, dla której produkujemy właśnie reklamę telewizyjną, wzmacniamy też siły sprzedaży – zapowiada Stefan Witoń, prezes firmy Kilargo. Należycie do największych producentów lodów w Polsce, ale firma Kilargo nie jest zbyt znana. Jakie są tego przyczyny? – Myślę, że jesteśmy wręcz największym producentem – w tym roku wyprodukowaliśmy ponad 45 mln litrów lodów. To daje około 1,2 litra na każdego Polaka, czyli całkiem sporo, zważywszy, że roczne spożycie lodów na osobę wynosi u nas około 3 litrów. Mamy dwa zakłady produkcyjne w Chechle i Kaliszu i jeszcze spore rezerwy w mocach produkcyjnych. Nie cała nasza produkcja trafia na krajowy rynek – około połowa to eksport do krajów Unii Europejskiej (Czechy, Słowacja, Węgry, Niemcy, Szwecja, Bułgaria, Słowenia), a nawet do Afryki. Zdecydowana większość wytwarzanych w Kilargo lodów to marki prywatne sieci handlowych w Polsce i Unii (Lidl, Biedronka, Tesco, Polomarket, Carrefour, Intermarché, Makro). Ten fakt przesądza o tym, że choć każdy Polak jadł nasze lody, to niewielu orientuje się, kto był ich producentem. Inwestując w markę Augusto, której jesteśmy właścicielem, zamierzamy to zmienić. Dlaczego Kilargo postawiło na produkcję marek własnych? – Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba cofnąć się do 1992 roku, czyli początku naszej działalności. Produkcję zaczynaliśmy w zaadaptowanych pomieszczeniach po dawnym gospodarstwie ogrodniczym. Naszym pierwszym i przez długi czas jedynym produktem był sandwicz lodowy, który sprzedawaliśmy z dużym sukcesem w latach 90. W tamtych czasach duża część naszej produkcji trafiała do Rosji. Kryzys rosyjski w 1998 roku sprawił, że z dnia na dzień straciliśmy dużą część rynku zbytu. Na szczęście tuż przed kryzysem zaczęliśmy produkcję marek prywatnych. Byliśmy jednym z pierwszych producentów współpracujących z sieciami handlowymi. Stwierdziliśmy, że to szansa na szybki rozwój i postanowiliśmy zainwestować w możliwości produkcyjne i technologię, kosztem tworzenia
54]
własnej marki. Wbrew pozorom, produkcja na potrzeby sieci handlowych stawia znacznie większe wymagania od produkcji lodów pod własną marką. To prawdziwa szkoła życia, gdzie z jednej strony musimy wyprodukować
lody o jakości pożądanej przez naszych klientów, a z drugiej zrobić to za znacznie mniejsze pieniądze niż porównywalne jakościowo produkty markowe. Te trudne nauki, które odebraliśmy od naszych kontrahentów, spowodowały, że jesteśmy teraz w stanie zaoferować lody tej samej jakości co konkurencja (a często nawet znacznie lepsze), ale tańsze. Jako jedyni w Polsce macie licencję na technologię Deep Blue. Na czym ona polega? – W tradycyjnej technologii produkcji lodów mieszankę lodową zamraża się do temperatury około - 5°C w tak zwanych frezerach. Później następuje proces formowania i pakowania,
a następnie hartowania lodów, czyli szokowego zamrażania do temperatury około -18°C. W technologii Deep Blue lody zamrażane są w specjalnym urządzeniu od razu do temperatury około -13°C, a dopiero później formowane i pakowane (z pominięciem hartowania). Zamrażanie w Deep Blue trwa około trzech minut w porównaniu do około godziny w tradycyjnym procesie. Pozwala to przede wszystkim osiągnać dużo lepszą jakość produktu finalnego. Szybki czas zamrażania powoduje, że kryształki lodu są dużo mniejsze (nie zdążą po prostu
urosnąć), a przez to lody są bardziej aksamitne. W Polsce jako jedyni pracujemy w tej technologii, co mnie cieszy (bo pozwala na obniżkę kosztów produkcji), ale też dziwi, bo teraz każdy producent szuka oszczędności. My dzięki Deep Blue oszczędzamy na czasie i kosztach energii, a uzyskane w ten sposób pieniądze inwestujemy w lepsze komponenty. Może jest więc tak, że nasza konkurencja, która nie korzysta z tej technologii, woli oszczędzać na surowcach. W 2004 roku przejęliście będącą w upadłości firmę Augusto z Kalisza. Powodem tej inwestycji była wypromowana marka Augusto czy też zakład przygotowany do produkcji?