Gabit nr 40

Page 1

Nr 3 (40) 2013

listopad 2013

#40

Jubileusz Teatr i miasto: przestrzeń codzienności / przestrzeń świętowania „Bajki samograjki” – klasyka dla dzieci Teatralne blogowanie ISSN 1641-1072 egzemplarz bezpłatny

1


Nr 3 (40) 2013

Pleciuga 60! Piękny jubileusz

2


Nr 3 (40) 2013

3


kronika To już było 7 września Uroczyste otwarcie nowego sezonu artystycznego – 2013/2014. Wśród atrakcji (spektakle, czytanie bajek przy fontannie) największym zainteresowaniem cieszyły się warsztaty szycia maskotek ze starych ubrań. 20 września Premiera spektaklu „Stworzenia sceniczne” April De Angelis na Scenie dla Dorosłych. Tłumaczenie – Hanna Szczerkowska (fragmenty „Makbeta” Williama Szekspira w tłumaczeniu Józefa Paszkowskiego; fragmenty „Antoniusza i Kleopatry” Williama Szekspira w tłumaczeniu Leona Ulricha), reżyseria – Paweł Aigner, scenografia – Magdalena Gajewska, muzyka – Burakura / G.B. Pergolesi, multimedia – Krzysztof Kiziewicz. Występują: Danuta Kamińska, Grażyna Nieciecka-Puchalik, Katarzyna Klimek, Paulina Lenart, Edyta Niewińska-Van der Moeren. 22 września Setne przedstawienie „Afrykańskiej przygody” Marioli Fajak-Słomińskiej i Janusza Słomińskiego – spektaklu, który w 2011 roku zdobył Bursztynowy Pierścień w kategorii najlepsze przedstawienie sezonu. 28 września W ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” odbyły się pierwsze warsztaty: „Pla-

Nr 3 (40) 2013

KRONIKA TEATRU LALEK „PLECIUGA” wrzesień – listopad 2013 katy antyteatralne (à rebours)”. Dzieci pod opieką i kierunkiem studentów Akademii Sztuki w Szczecinie stworzyły plakaty, których zadaniem było pozornie zniechęcić, w rzeczywistości zaś zachęcić do chodzenia do teatru. 5 października Rozpoczęły się cykle warsztatów streetartowych (dla dzieci w wieku 4–5 lat, 6–9, 10–12 oraz 13–16 lat), aktorskich (dla dzieci w wieku 8–10 lat), cyrkowych (dla dzieci w wieku 10–12 lat) oraz warsztatów „60 + 6” (dla dzieci z babciami i dziadkami) prowadzonych w ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności”. Spotkania odbywały się w weekendy: 5 i 6 października, 12 i 13 października, 19 i 20 października, 26 i 27 października oraz 2 i 3 listopada.

niczyć w akcji „Krokusowa rewolucja” i sadzić krokusy na placu Teatralnym. 30 października Przed Urzędem Miasta Szczecina otwarto wystawę jubileuszową Teatru Lalek „Pleciuga”, przygotowaną w ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności”. Dwadzieścia cztery plansze prezentujące historię siedzib, zespół, spektakle oraz rozmaite wydarzenia z życia teatru można oglądać na Jasnych Błoniach do końca listopada 2013 roku. 9 listopada Odbyły się pokazy warsztatowe, ogłoszono wyniki konkursów i wręczono nagrody uczestnikom biorącym udział w poszczególnych działaniach Pleciugi.

19 października Odbył się VI Kiermasz Książki Przeczytanej zorganizowany przez Teatr Lalek „Pleciuga”, portal SzczecinCzyta.pl oraz blog Szczecin dla dzieci.

10 listopada W ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” w kinie Pionier pokazano film animowany „Colargol zdobywcą kosmosu”, z użyciem oryginalnego starego projektora.

20 października W ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” Teatr Lalek „Pleciuga” zorganizował grę miejską „Śladami teatru”, w której udział wzięli szczecinianie: dzieci, młodzież oraz dorośli. Po grze miejskiej oraz spektaklu wszyscy chętni mogli uczest-

12 listopada W Książnicy Pomorskiej (sala Kolumnowa) otwarto wystawę publikacji Teatru Lalek „Pleciuga”. Wystawę tę, przygotowaną w ramach projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności”, można oglądać do połowy grudnia 2013 roku.

SPIS TREŚCI 4 5 9 15 17 22 26 31

4

| Opis zdjęć str. 2–3 1. Siedziba Teatru Lalek „Rusałka” przy pl. Orła Białego 5 2. Neon Teatru Lalek „Pleciuga” na budynku przy ul. Kaszubskiej 9 3. Siedziba Teatru Lalek „Pleciuga” przy alei Wojska Polskiego 64 4. Siedziba Teatru Lalek „Pleciuga” przy ul. Kaszubskiej 9 5. Znak Teatru Lalek „Rusałka” 6.–8. Logo Teatru Lalek „Pleciuga”

| Okładka: antyplakat autorstwa Jonasza Janiszewskiego

Kronika. To już było Słowo wstępne Bajki samograjki Stworzenia sceniczne – jeszcze kilka słów Jubileusz i edukacja – warsztaty dla dzieci Wielkie teatralne święto – 9 listopada Teatralne blogowanie Zapodziewanna – Gabit dla dzieci


Nr 3 (40) 2013

wstep

Teatr i Miasto, Pleciuga i Szczecin – razem wchodzimy w kolejną dekadę

Zbigniew Niecikowski dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Lalek „Pleciuga”

Czym jest dla Państwa Teatr Lalek „Pleciuga”? Jakie wiążą się z nim emocje i wspomnienia? Zbigniew Niecikowski: Pleciuga to nie tylko miejsce pracy, lecz przede wszystkim miejsce realizacji wielu ważnych zamierzeń artystycznych, ścierania się różnorodnych form wyrazu artystycznego. To także miejsce spotkań ludzi o swoistej wy-

| fot. Karolina Machowicz

Anna Garlicka zastępca dyrektora Teatru Lalek „Pleciuga”

obraźni i wielu spotkań z ludźmi, którzy nauczyli mnie teatru. Rozmowy o sensie uprawiania teatru, odpowiedzialności za słowo, gest i tajemnicy ożywienia martwego przedmiotu – lalki. Emocje, jakie towarzyszą każdej nowej roli, każdej kolejnej premierze, projektowi. I wreszcie Pleciuga to teatr, miejsce, w którym on powstaje, bo właśnie w nim jest ktoś, kto gra, ktoś, kto tę grę widzi, słyszy i odczuwa.

5


wstep

Nr 3 (40) 2013

Anna Garlicka: Pleciuga jest teatrem, z którym jestem związana bardzo emocjonalnie. Doprecyzuję – mam tu na myśli ludzi, a następnie szereg wspólnych działań, projektów, spraw czy także wspólną codzienność. A wspomnienia – w związku emocjonalnym perspektywa ulega zachwianiu, zbliżeniu, zatem trudno mówić o wspomnieniach bez żadnego kontekstu. Wolę żyć teraźniejszością i przyszłością, a osobiste wspomnienia pozostawić osobistymi. Natomiast wspólnie czasami przywołujemy anegdoty, które wymagają jednak szerszego kontekstu. Pleciuga to jedyny w Szczecinie teatr dla dzieci. Jakie to uczucie wiedzieć, że kształtuje się świadomość i rozwija wyobraźnię dzieci? Z.N. To ogromna odpowiedzialność porównywalna z odpowiedzialnością nauczyciela w szkole, tylko narzędzia tej edukacji są nieco inne. Teatr dysponuje przede wszystkim środkami przekazu artystycznego: słowem (formą literacką), muzyką, plastyką, ruchem. O znaczeniu tych środków w kształtowaniu świadomości dziecka i rozwijaniu jego wyobraźni napisano i powiedziano wiele. Bruno Bettelheim – jeden z najwybitniejszych psychologów XX wieku, terapeuta dzieci – zwraca uwagę na znaczenie i wartość baśni w rozwoju dziecka: „Baśń to elementarz, z którego dziecko uczy się czytać we własnym umyśle, elementarz napisany w języku obrazów. Jest to jedyny język, dzięki któremu możemy rozumieć siebie i innych, zanim dojrzejemy intelektualnie”. A baśń to przecież jedna z form literackich popularna i realizowana w teatrze lalek. A.G. W pytaniu pojawia się stereotyp, z którym zmagamy się od wielu lat. Teatr lalek jest teatrem animacji, formy – a nie jest to równoznaczne z teatrem dla dzieci. Rzeczywiście to właśnie one stanowią główną grupę naszych odbiorców, ale przecież w repertuarze Pleciugi znajdują się propozycje dla młodzieży i dla dorosłych, ba, nawet regularnie działa Scena dla Dorosłych. Jeśli idzie o propozycje dla dzieci – to nie jesteśmy jedyni w Szczecinie. Dziś każda ze scen (zarówno dramatycznych, jak i muzyczna) ma w repertuarze propozycje dla tej grupy odbiorców. I jest też inny teatr w Szczecinie – programowo tylko dla dzieci. Odpowiadając na drugą część pytania – teatr, w tym wypadku Teatr Lalek „Pleciuga” ma do spełnienia ogromną rolę. Wszyscy mamy świadomość, że kontakt ze sztuką – jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało – uwrażliwia, wzbogaca emocjonalnie, rozwija wyobraźnię. Poza uczestnictwem w spektaklach zapraszamy dzieci do twórczej zabawy, do rozmaitej kreacji – stąd konkursy plastyczne, literackie itp.

6

Staramy się pomagać także rodzicom i opiekunom – stąd „Gabit”, programy teatralne. Jak Pleciuga zmieniła się na przestrzeni ostatnich lat? Z.N. Pleciugę znam od 33 lat. W tym czasie zaszło wiele zmian. Ten teatr zmieniał się i nadal zmienia, podobnie jak polski teatr lalek. Pleciuga jest drugą sceną lalkową w kraju, która otrzymała specjalnie zbudowaną siedzibę na miarę czasów, w jakich żyjemy, i oczekiwań jej sympatyków. Przez teatr, od chwili jego powstania, przewinęło się około trzech milionów widzów, tak samo żywo reagujących na artystyczne propozycje wczoraj i dziś. Pleciuga to stale rozwijający się zespół ludzi korzystający z doświadczeń poprzednich pokoleń artystów i pracowników. A.G. Naturalną właściwością otaczającego nas świata jest fakt jego nieustannej zmiany. Zmienia się zatem i Pleciuga – w różnych aspektach. Zmienia się poetyka, estetyka spektakli, techniczne możliwości ich prezentacji. Powstają nowe teksty dramatyczne, dotykające tematów, których przed laty nie poruszano. W przypadku szczecińskiego teatru lalek zmieniały się siedziby, co skutkowało możliwością podejmowania i realizowania nowych propozycji. Jednak dla mnie najistotniejsza wydaje się zmiana funkcji, zadań teatru. Przed laty głównym zadaniem była prezentacja przedstawień, przede wszystkim w siedzibie, lecz także „w terenie”. Kilkanaście lat temu rozpoczęliśmy konsekwentną realizację dodatkowych projektów, na które (o czym warto wspomnieć) pozyskiwaliśmy środki zewnętrzne. Wprowadzenie działań aktywizujących, twórczych, edukacyjnych na tak dużą skalę stanowiło novum w perspektywie całego kraju. Dziś trudno sobie wyobrazić jakikolwiek teatr bez dodatkowych kulturotwórczych propozycji, ale wtedy nie było to takie oczywiste. Sukces teatru to zapewne efekt pracy wielu osób. Jak w Pleciudze układa się praca zespołowa? Z.N. Zawsze, kiedy myślę o zespołowości teatru, nie mam na myśli tylko jego zespołu artystycznego: aktorów, inspicjenta, sekretarza literackiego, ale ogół pracowników odgrywających, tak jak aktor w przedstawieniu, swoje przypisane role w funkcjonowaniu teatralnej machiny: począwszy od pań dbających o czystość w teatrze, poprzez panie bileterki, szatniarki, zespoły pracowni plastycznych i technicznej obsługi sceny, administracji i księgowości, panie z Biura Obsługi Widzów, a kończąc na pracownikach merytorycznych, dzięki którym, między innymi, „Gabit” trafia do rąk widzów. Wiem, że mogę zawsze na nich po-


Nr 3 (40) 2013

legać, a w każdym teatralnym sukcesie jest cząstka pracy każdego z nich. A.G. Sukces każdego teatru to zawsze sukces zespołu (nawet w przypadku monodramu). Ważna jest praca wszystkich – tych, których finalnie widzimy na scenie, i tych, którzy pozostają poza nią. Gdyby nie było rzeczywistej współpracy, to niemożliwa byłaby realizacja przedstawień, a także realizacja innych działań, których w Pleciudze przecież bardzo wiele. Intensywna praca przy realizacji premier i dużych projektów, często „po godzinach”, często pełna emocjonujących sytuacji bardzo łączy. Jak się układa – jak to w życiu, czasem nerwowo, czasem wesoło, ale w ogólnym rozrachunku – świetnie! Jak zmieniło się podejście do teatru lalek? Jak te zmiany wpływają na konwencję przygotowywanych przez zespół Pleciugi przedstawień dla dzieci i dorosłych? Z.N. Kiedy rozpoczynałem pracę, teatr lalek był postrzegany jako tak zwany teatr parawanowy, w którym głównym środkiem wyrazu jest lalka teatralna animowana przez aktora lalkarza, ukrytego za parawanem. Królowały cztery podstawowe typy lalek teatralnych: pacynka, kukła, jawajka, marionetka. Przedstawienia były adresowane przede wszystkim do dzieci. Muzykę odtwarzano z taśmy, a scenografię rozmalowywano na planszach. Dziś coraz częściej w teatrze lalek spotyka się obok lalki – aktora, animatorzy często odkrywają swój warsztat, wychodząc zza parawanu, rozwija się tak zwany teatr przedmiotu, w którym na przykład krzesło, wieszak na ubrania, kosz na śmieci otrzymują funkcję postaci scenicznych. Teatr przypomniał sobie o widzach dorosłych. Z początkiem obecnego wieku Pleciuga otworzyła Scenę dla Dorosłych, cieszącą się niesłabnącą popularnością, a od trzech sezonów mali widzowie mogą również uczestniczyć w spektaklach przygotowanych dla najmłodszej grupy widzów – tak zwanych najnajów. Teatr lalek korzysta dziś ze współczesnych środków wyrazu artystycznego: animacji komputerowych, kamery internetowej, ale powraca również do źródeł: słowa, muzyki, ruchu. A.G. Często w potocznej opinii pokutuje pogląd, że teatr lalek (błędnie utożsamiany z teatrem dla dzieci) to gorszy brat „prawdziwego” (czytaj: dramatycznego) teatru. Nic bardziej mylnego, bo każdy teatr może być po prostu dobry bądź zły. Oczywiście to pewne uproszczenie, ale zwłaszcza w przypadku dziecięcej publiczności, obdarzonej nieskażoną konwencjami intuicją, to dość trafne zestawienie. Dzieci potrafią wychwycić najmniejszy fałsz, a zarazem entuzja-

wstep stycznie przyjmować to, co do nich przemawia. Zatem bez względu na czasy – dla dzieci (tak jak i dla wszystkich widzów) należy „robić dobry teatr”. A konwencje stanowią wtedy – moim zdaniem – kwestię drugorzędną. Jeśli natomiast myślimy o akceptacji nowych zadań i funkcji teatru – to publiczność na ogół przyjmuje je z aprobatą, o czym mogą zaświadczyć pełne sale i wielu chętnych na dodatkowe działania. Przyszłość Pleciugi… Jakie marzenia teatralne chcieliby Państwo zrealizować? Z.N. Od 2009 roku teatr mieści się w nowoczesnym budynku zbudowanym specjalnie na jego potrzeby, ale jak każde nowe miejsce wymaga szczególnej troski o obecne i przyszłe wyposażenie techniczne, które z pożytkiem będzie mogło być wykorzystane w projektach artystycznych. Mam wiele teatralnych marzeń, ale dziś moim jedynym marzeniem jest, aby ten teatr był zawsze miejscem spotkań ludzi życzliwych sobie, czekających na każde spotkanie z miłym dreszczykiem emocji i potrafiących ze sobą rozmawiać niezwykłym językiem teatru. A.G. Oczywiście odpowiadając na to pytanie, mogę mówić o naszych planach, ale czy jest to równoznaczne z przyszłością... Mam nadzieją, że nadal nasze propozycje spotkają się z akceptacją publiczności i że sale będą pełne widzów. Planujemy spektakle dla widzów w różnym wieku, różnorodne tematycznie i stylistycznie. Nie zaprzestaniemy realizacji projektów, które zakładają aktywny udział odbiorców (często dzieci i ich rodziców). Przygotowujemy kolejną edycję małego i („dużego”) KONTRAPUNKTU. A moje dwa teatralne marzenie – to spektakl marionetkowy (jakże trudna technika) i propozycja dla dorosłych z wykorzystaniem jednej bądź kilku technik animacji, bo realizacja tego typu spektakli jest możliwa tylko w teatrze lalek, a o ich atrakcyjności i popularności świadczą dwa ostatnie werdykty publiczności na festiwalu KONTRAPUNKT. Sześćdziesiąt lat… Co jeszcze zostało do zrobienia? Co chcieliby Państwo poprawić, zmienić? Z.N. Cieszymy się z tego, co mamy, co osiągnęliśmy, ale nie można na tym poprzestać. Najważniejsza jest działalność artystyczna: premiery przygotowane na podstawie tekstów klasycznych, jednak nie wolno zapominać o najnowszej dramaturgii dla dzieci i młodzieży. Dziś w procesie edukacji poprzez sztukę niezwykle ważną funkcję pełni edukacja teatralna (warsztaty, spotkania widzów

7


wstep

Nr 3 (40) 2013

z aktorami, czytanie tekstów literackich, rozbudowane projekty edukacyjne uwzględniające inne dziedziny życia kulturalnego). W tym sezonie, zgodnie z oczekiwaniami dzieci i ich rodziców, wprowadziliśmy dodatkowo warsztaty taneczne. Teatr musi się rozwijać i cieszyć widzów, i to oni będą inspirować nas do dalszej pracy. A.G. Sześćdziesiąt lat to piękny jubileusz i zarazem sześćdziesiąt (a nawet więcej) lat pracy naszych poprzedników, pokoleń ludzi oddanych teatrowi, sztuce, tworzeniu i także trudnej rzemieślniczej (w jak najlepszym znaczeniu tego słowa) pracy. Tego dorobku nie wolno zaprzepaścić, zatem należy codziennie, każdego dnia pamiętać, że cały czas jesteśmy w pewnym procesie, który wymaga od nas kreacji, aktywności, uwagi, konsekwencji, a także choć trochę pasji i serca. Zatem – cały czas jest coś do zrobienia, o konieczności uczestniczenia w procesie zmian już mówiłam. Ale wypada dodać, że zawsze staramy się pracować jak najlepiej i to się w przyszłości nie zmieni. Z okazji jubileuszu zdecydowali się Państwo zaprosić do współpracy panią Annę Augustynowicz i wystawić „Bajki samograjki” Brzechwy. Z.N. Nasza artystyczna współpraca z panią Anną Augustynowicz trwa od wielu lat. Na Scenie dla Dorosłych pani Anna Augustynowicz zrealizowała dwa przedstawienia: „Co się dzieje z modlitwami niegrzecznych dzieci?” Anety Wróbel i „Imię” Jona Fossego. Teraz przyszedł czas na realizację adresowaną do najmłodszej widowni. Mam jeszcze w pamięci „Królową śniegu” Andersena, którą zrealizowała pod koniec lat dziewięćdziesiątych na scenie przy ulicy Kaszubskiej 9. „Bajki samograjki” to propozycja pani Anny. Do współpracy poza stałym gronem współrealizatorów zaprosiliśmy cały zespół aktorski, jako że i okazja ku temu szczególna – jubileusz teatru. A.G. Anna Augustynowicz jest jednym z najwybitniejszych twórców współczesnego teatru polskiego. Na dodatek na stałe związana jest ze Szczecinem. Jej indywidualizm w połączeniu z klasycznym tekstem literatury dziecięcej gwarantują interesującą, niepowtarzalną pozycję repertuarową. Mogę jedynie dodać, że to ogromny zaszczyt i radość, że zgodziła się przyjąć propozycję dyrektora Zbigniewa Niecikowskiego. „Jubileuszowa” premiera „Bajek samograjek” to czwarta realizacja Anny Augustynowicz w Pleciudze. Jaka jest idea przewodnia jubileuszu? W jaki sposób chcą Państwo zaprezentować dorobek artystyczny Pleciugi i co przekazać mieszkańcom miasta?

8

Z.N. Myślę, że na to pytanie dokładnie odpowie pani dyrektor Anna Garlicka – pomysłodawczyni i koordynatorka realizowanego obecnie projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności”. Od siebie pragnę dodać, że od naszego poprzedniego jubileuszowego świętowania minęło dziesięć lat. A pięćdziesiąte piąte urodziny obchodziliśmy, nie mając własnego dachu nad głową; część zespołu gościnnie przebywała w Rzymie, a pozostała w Szczecinie. Dziś mamy swój nowy dom, wymarzony przez nas i przez naszych widzów. Ten jubileusz jest nie tylko szczególnie ważny dla nas, lecz także dla nich, tak licznie odwiedzających nas w nowej siedzibie na placu Teatralnym. A.G. Na ogół jubileusze kojarzą się z trochę sztuczną celebrą, za którą mało kto przepada. Bardzo chcieliśmy tego uniknąć, ale jednocześnie czuliśmy konieczność, a nawet obowiązek uhonorowania historii 60 lat teatru lalek w Szczecinie. Myśląc o jubileuszu, myśleliśmy o naszej publiczności, bo istniejemy przecież dla niej. Analizowaliśmy kolejne jubileuszowe propozycje, czasami wydawały się nam takie zwyczajne, „codzienne”, bo przecież już nieraz realizowane. I w którymś momencie pojawiła się świadomość, że ta nasza codzienność wcale nie musi być dla widzów taka oczywista, może nieść z sobą element niecodzienności, święta. Kolejną kwestią była analiza przestrzeni. Nie chcieliśmy zamykać się w budynku teatralnym i celebrować jubileusz z garstką widzów. Program „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” jest konsekwencją takiego myślenia. Postanowiliśmy działania rozłożyć w czasie tak, aby mogła z nich skorzystać jak największa grupa osób, no i oczywiście także „wyjść w miasto”. O propozycjach programu traktuje inny tekst w bieżącym numerze „Gabita”, więc w tym miejscu nie będę ich przywoływać. Mam nadzieję, że trwałym śladem naszego jubileuszu pozostaną spektakl „Bajki samograjki”, publikacje (w tym: „Szósta dekada. Teatr Lalek «Pleciuga» 2003–2013”) oraz przekonanie mieszkańców Szczecina, że jesteśmy dla nich i że wspólnie z każdego „codziennego” dnia potrafimy uczynić dzień szczególny, wyjątkowy, świąteczny. Teatr i Miasto, Pleciuga i Szczecin – razem wchodzimy w kolejną dekadę. Bo ta szósta przecież właśnie się kończy. Pytania przygotowały studentki Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, które odbywały w Pleciudze praktyki zawodowe: Iga Pawicka (filologia polska) i Agnieszka Wojs (dziennikarstwo i komunikacja społeczna).


Nr33(40) (40)2013 2013 Nr

premiera

Scenografia: Marek Braun Kostiumy: Wanda Kowalska Muzyka: Jacek Wierzchowski Choreografia: Zbigniew Szymczyk Występują: Mariola Fajak-Słomińska, Rafał Hajdukiewicz, Danuta Kamińska, Dariusz Kamiński, Katarzyna Klimek, Mirosław Kucharski, Paulina Lenart, Grażyna Nieciecka-Puchalik, Edyta Niewińska-Van der Moeren, Maciej Sikorski, Janusz Słomiński, Krzysztof Tarasiuk, Zbigniew Wilczyński, Przemek Żychowski Premiera: 16 listopada 2013

9


premiera

Nr 3 (40) 2013

„Marzył o miejscu na pisarskim Parnasie...” w dziedzinie prawa autorskiego, adwokat odnoszący sukcesy na sali sądowej, działacz kilku stowarzyszeń pisarzy i organizacji zajmującej się ochroną praw twórców (s. 265). Był wolny od zawiści o dokonania kolegów, nawet tam, gdzie mógł się zasłużenie czuć gospodarzem, czyli w literaturze dziecięcej (s. 266).

Jan Wiktor Lesman (1898–1966)

Jako Jan Lesman był adwokatem o coraz bardziej rozpoznawalnym nazwisku, jako Szer-Szeń dostarczał teksty do rewii, teatrzyków i kabaretów, jako Jan Brzechwa marzył o miejscu na pisarskim Parnasie. Na tym ostatnim zależało mu najbardziej [...] (s. 76).

Adwokat

Za sprawą mecenasa Lesmana do polskiego prawa autorskiego wprowadzona została instytucja „droit de suite”, czyli prawo ciągłości, raczkujące dopiero nawet w ustawodawstwie zachodnim. Na początku lat trzydziestych Towarzystwo Ochrony Prawa Autorskiego powierzyło mu przygotowanie nowelizacji ustawy o prawie autorskim. [...] Mecenas Lesman był też autorem komentarza do polskiej ustawy o prawie autorskim, tekstu tym cenniejszego, że pisanego przez praktyka [...] (s. 71–72).

Twórca

Nie pasował do dziewiętnastowiecznego stereotypu poety. Nie nosił peleryny ani kapelusza z opadającym rondem, nie był chudy ani zabiedzony, nie miał długich włosów ani błyszczących chorobliwie oczu. „Wyglądał jak bardzo zamożny i bardzo wypielęgnowany pan mecenas” – pisał Antoni Marianowicz. Czyli wyglądał dokładnie tak, jak powinien wyglądać człowiek, którym był. Szanowany prawnik, autorytet

10

„Przez cały czas chciałem być poetą lirycznym. No, ale stało się inaczej” – powiedział pod koniec życia Krystynie Nastulance. „Przydarzyło mu się bowiem to, co się czasem poetom przydarza [...] złote jabłko znalazł nie tam, gdzie go początkowo szukał” – napisał Ryszard Matuszewski. W dodatku wcale nie był przekonany, że to naprawdę złote jabłko znalazł. Bardzo długo, być może do końca życia, miał kompleks niedocenienia. Bo tworzy dla dzieci: utwory niepoważne, mało wartościowe i niewymagające literackiego talentu. Pisał o tym w felietonach i poważnych artykułach, mówił w wywiadach, dzielił się poczuciem dotykającej go niesprawiedliwości w prywatnych listach. Z rzadka tylko potrafił z tego żartować. „Nawet dzieci, które zachwycają się moimi wierszami, w końcu dorastają” – mówił Nastulance – „zaczynają pracować we «Współczesności», piszą docinki (s. 277).

Debiut

Zadebiutował jako bajkopisarz późno. Dobijał czterdziestki, doświadczenie w kontaktach z dziećmi miał niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne, gdy pewnego dnia przyniósł Janinie Mortkowiczowej kilkanaście wierszy dla dzieci, które w dodatku wcale nie były przeznaczone dla... dzieci. [...] Janinie Mortkowiczowej wiersze się spodobały, mimo wszystko jednak Brzechwa zdziwił się, kiedy zapowiedziała, że wyda je jako książeczkę dla dzieci (s. 93).

Bez wartości społecznych i dydaktycznych

Irenie Szymańskiej opowiedział, jak apodyktyczna redaktorka w jednym z wydawnictw zmusiła go do wprowadzenia w kilku utworach zmian. Bo wiersze dla dzieci powinny być wartościowe społecznie i przydatne w dydaktyce. Oprócz tego mają mieć optymistyczne zakończenia i propagować humanizm socjalistyczny. Redaktorka zażądała, by w wierszu „Tańcowała igła z nitką” dodał postać krawcowej. Przecież igła z nitką nie mogą same uszyć fartucha, nawet tańcząc, potrzebny jest człowiek. Jego nieobecność to wyraz braku szacunku dla ludzkiej pracy. Kaczka dziwaczka nie może zmieniać się w zająca, w dodatku


Nr 3 (40) 2013

premiera

całego w buraczkach, i po upieczeniu w brytfance trafiać na półmisek, bo to sadyzm. Dziecko przywiązuje się do bohaterów bajek, a tu miałoby jednego zjeść. Brzechwa powinien też zmienić morał bajki „Żuk”, bo to, że biedronka nie chce wyjść za mąż za żuka, przypomina rasizm. A już pointa bajki „Śledź”: „Ach! Bo w życiu to najgorsze, / Kiedy śledź się wdaje z dorszem”, jest absolutne niedopuszczalna. Zniechęca dzieci do internacjonalizmu i braterstwa narodów, a więc zakrawa na imperialistyczny spisek. (s. 171).

W pracy

Pracował rano. Wstawał wcześnie i pisał, wykorzystując pomysły zanotowane poprzedniego wieczora albo przywiezione z jakiejś podróży. W południe szedł na dyżur w jednej z organizacji, do której zarządu znów dał się wciągnąć, albo na spotkanie w kawiarni z innymi pisarzami. Posłuchać najświeższych plotek, nowych dowcipów i zjadliwych recenzji na temat książek nieobecnych akurat kolegów. Po południu już tylko poprawiał i przepisywał na czysto to, co napisał rano. – Najpierw mąż pisze ręką. Potem to poprawia. Potem to się przepisuje. Potem to się poprawia. Potem to się przepisuje. Potem to się poprawia. Potem... – opowiadała w jednym ze wspólnych wywiadów żona. Brudnopisy darł dokładnie na drobne kawałki. Utwory Brzechwy bardzo rzadko mają po kilka wersji (s. 275).

Prywatnie

Ci, którzy go znali, wspominają, że nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Radził, pomagał nawiązać kontakty z wydawcami, pożyczał pieniądze, krył niewiernych mężów przed podejrzliwymi małżonkami (s. 270). Lubił dobrze zjeść. [...] Często jednak powtarzał, że lubi nie tyle jeść, co ucztować, a to zasadnicza różnica. Równie ważne było towarzystwo, interesująca rozmowa, miło spędzony czas. „«Ucztować» znaczyło podnieść proces jedzenia do rangi wyższej niż prymitywne zaspokajanie głodu” – wspominała Janina Brzechowowa (s. 271). Wszyscy, którzy Brzechwę znali, wspominali jego życzliwość, otwartość, ciepło. „Nie było w całej Polsce jednego człowieka, który by na Janka powiedział cokolwiek złego [...]. Ów wielki zniewalający urok wypływał z jego psychicznego stosunku do ludzi” – napisała Magdalena Samozwaniec. Człowiek o uśmiechu pogodnym jak letnie niebo, patrzył na ludzi jak Czechow, rozczulały go ich smętne zabiegi i wysiłki – mówił Jarosław Iwaszkiewicz. „Był satyrykiem bez potrzeby agresji” – takim zapamiętała go Irena Szymańska. „Janek Brzechwa w mojej pamięci jest słoneczny, z nim nie łączą się w mojej pamięci żadne jakieś chmury, żadne zawieruchy, żadne wiatry. To był wspaniały, strasznie sympatyczny człowiek” – wspominał go po latach Tadeusz Konwicki (s. 275). Mariusz Urbanek, Brzechwa nie dla dzieci, Warszawa 2013, s. 76, 71–72, 265, 266, 277, 93, 171, 275, 270, 271, 275.

| Krzysztof Tarasiuk, próba spektaklu „Bajki samograjki” fot. Karolina Machowicz

11


premiera

Nr 3 (40) 2013

Przestrzeń międzyludzkiego obcowania Reżyser i jego teatr

Trudno dziś wyobrazić sobie Szczecin bez Anny Augustynowicz i jej teatru. Niezależność i wolność jej myśli inspiruje. Repertuar prowadzonej przez nią sceny oferuje swoisty program edukacji teatralnej, która z kolejnych pokoleń czyni widzów uważnych, rozumnych i wymagających. Estetyka teatru Augustynowicz nie musi jednak odpowiadać każdemu. Z akceptacją często sąsiaduje odrzucenie proponowanych rozwiązań artystycznych, a niekiedy całego sposobu myślenia o świecie. [...] Niezgoda na oceny, jakich dokonuje Augustynowicz, jest chyba jednak jednoznaczna z odrzuceniem próby dialogu ze współczesnym światem – zdecydowanie bardziej, co ciekawe, światem kultury i jej cywilizacyjnych przemian niż nieokiełznanym żywiołem polityki (s. 9). Wnętrze Malarni od 19 lat nie zmieniło się. [...] Unikatowy klimat zachował się mimo upływu lat, a przestrzeń Malarni często bywa utożsamiana przez widzów Teatru Współczesnego z profilem repertuarowym teatru Anny Augustynowicz, a więc także z pewną monochromatycznością i oszczędnością wizualną jej inscenizacji, z zamysłem intymnego dialogowania w przestrzeni sprzyjającej skupieniu uwagi na detalu, w bliskim kontakcie pomiędzy uczestnikami zdarzenia teatralnego (s. 47).

Przestrzeń

Zarówno organizacją przestrzeni sceny jako miejsca gry, jak i projektowaniem kostiumów w teatrze Anny Augustynowicz rządzi także swoista zasada oscylacji, którą można w pewnym uproszczeniu opisać w kategoriach dopełniających się, kontrapunktujących skrajności. Odnajdziemy tu widowiska ogromne ze sceną w pełni zabudowaną [...] bądź wypełnioną złożonymi konstrukcjami [...]; są też takie, w których wykorzystywana jest – skrajnie – cała powierzchnia sceny, odarta niemalże z wszelkich zasłon w każdym wymiarze [...]; spotykamy się jednak również w niewielkich przestrzeniach scen kameralnych [...]; wreszcie przeniesieni zostajemy na scenę, a więc znajdujemy się w warunkach, w których widownia staje się miejscem gry, a widzowie aktorami [...] (s. 52–53). Aktor [...] Augustynowicz mówiła o aktorze: „Jeśli człowiek jest grającą się melodią, to aktor powinien

12

| Edyta Niewińska-Van der Moeren, Grażyna Nieciecka-Puchalik, próba spektaklu „Bajki samograjki” fot. Karolina Machowicz

mieć w sobie wiele takich melodii. Ale musi być jednym instrumentem, inaczej zabrzmi fałszywie”. [...] Możemy zatem zasadnie przypuszczać, że Augustynowicz postrzega zespół aktorski z jednej strony jako jednolity, nastrojony na wspólną nutę, utrzymujący wspólny rytm emocjonalny organizm, z drugiej jednak strony jest to dla niej zawsze grupa indywidualnych podmiotów. [...] W podobny sposób, pamiętając o rytmie wzajemnych relacji jako podstawie tworzenia wspólnej przestrzeni gry, nie tracąc z pola widzenia aktorów jako autonomicznych podmiotów twórczych, reżyserka buduje zespół, a w oparciu o ten zespół konstruuje styl swojego teatru, w którym punktem odniesienia jest wciąż kryterium prawdy [...]. Zespół w świetle takich ustaleń jawi się jako zbiorowa, twórcza mądrość, ale też grupa fundowana na zaufaniu aktora do reżysera (s. 58–60).

Bez imitacji rzeczywistości

Dość szybko [...] Augustynowicz zdała sobie sprawę, że ekspresja nie może, a nawet nie powinna wyrażać się poprzez zewnętrzny nadmiar, przez nagromadzenie przedmiotów i odwzorowania, lecz zdecydowanie skuteczniej udaje się mówić o problemach istotnych, gdy usunie się przeszkadzające w percepcji rekonstrukcje, repliki realnego, gdy wreszcie odstąpi się konsekwentnie od reprodukowania zachowań i charakterów ludzkich w grze aktorów (s. 85). Robert Cieślak, Teatr Anny Augustynowicz, Szczecin 2011, s. 9, 47, 52–53, 58–60, 85.


Nr 3 (40) 2013

premiera

Istotą zabawy w teatrze jest fantazja na temat schematu w inny świat. Jedną z ulubionych bajek było „Na straganie”, dzisiaj mam świadomość, że słuchałam wykonania znakomitych aktorów! To był początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale do tej pory mam w uchu ich głos. Jak się narodził pomysł na tak ciekawą konwencję spektaklu, w którym każdy może odgrywać dowolną z wyznaczonych tekstem ról? „Samograjki” nie są tekstem dramatycznym, dają dużą swobodę sposobu opowiadania, swobodę przyjmowania rol. Sam Brzechwa bawi się znakomicie wątkami znanych baśni, przez to zachęca do zabawy! W jaki sposób kieruje Pani tyloma aktorami w tak niecodziennym przedstawieniu?

Wywiad z Anną Augustynowicz

Skąd się wziął pomysł na wyreżyserowanie „Bajek samograjek”? Czy ma Pani szczególne wspomnienia związane z twórczością Brzechwy?

Zapraszam do zabawy, próbujemy różnych sposobów „bawienia się” w grupie, a potem decydujemy, która z „zabaw” sprawia nam najwięcej radości, i wybieramy tę, w którą chcemy bawić się wielokrotnie. Bardzo ważny w przedstawieniu jest rytm, na nim opiera się cały spektakl. Czemu ma służyć ten zabieg?

„Bajki samograjki” były najbardziej „sczytaną” książeczką moich, dorosłych dziś, córek. W wieku szkolnym same reżyserowały, grały role i robiły kostiumy. W tym czasie zaczynałam pracę w teatrze zawodowym, sprawiało mi radość, że chcą się ze mną zmierzyć. Tak więc „Samograjki” stały się w naszych relacjach bajkami „inicjacyjnymi”.

Określeniu reguł zabawy. Każda zabawa ma jakieś zasady. Główną regułą jest rytm i melodia zapisana przez autora. Sposób brzmienia zapisu Brzechwy podejmuje kompozytor – Jacek Wierzchowski – i proponuje własne słyszenie bajki. Zbigniew Szymczyk, choreograf, proponuje aktorom możliwości uruchomienia ciała zależne od rytmu wiersza, którym się posługują w grze. Marek Braun – scenograf – zajmuje się „torem przeszkód” na scenie, a Wanda Kowalska wymyśla, w co ubrać aktorów, żeby im to w zabawie sprzyjało.

Czy przygotowanie tego przedstawienia to swego rodzaju powrót do dzieciństwa?

Co zainspirowało Panią do tego, by w spektaklu umieścić nawiązania do czasów PRL-u?

W moim rodzinnym domu było radio z adapterem. Trzeba było podnieść wieko, nastawić płytę i człowiek przenosił się

Pewien rodzaj wspólnego z Brzechwą „słyszenia” tego czasu, chociaż on był dorosłym człowiekiem, a ja byłam dzieckiem.

| Anna Augustynowicz fot. Bartłomiej Sowa

13


premiera

Nr 3 (40) 2013

W jaki sposób dorośli mogą, Pani zdaniem, odebrać te PRL-owskie nawiązania w bajkach dla dzieci?

Co istotnego niesie ze sobą scenografia „Bajek samograjek”?

Może przypomną sobie „zuchowe pląsy”? W każdym systemie dzieci się bawią i mam nadzieję, że zdolność człowieka do zabawy nie jest szczęśliwie od jakiegokolwiek systemu zależna.

Porządek, którego mnie brakuje. Marek potrafi narysować to, co ja słyszę, i precyzyjnie zbudować na scenie przestrzeń fizyczną, która wytyczy pole gry, zapanuje nad jej „wizerunkiem”.

Czy nie obawia się Pani tak nietypowego ukazania znanych „Bajek” Brzechwy? Nie, ponieważ istotą zabawy w teatrze jest fantazja na temat schematu. Wcześniej już trzykrotnie współpracowała Pani z Pleciugą – wystawiła tu Pani „Królową śniegu”, „Co się dzieje z modlitwami niegrzecznych dzieci?” oraz „Imię”. Jak wspomina Pani współpracę z zespołem Pleciugi? Z radością. Wspaniały zespół. To moje najlepsze wagary w życiu! Wiele razy współpracowała Pani z panem Markiem Braunem. Co wyjątkowego i przemawiającego do Pani mają w sobie propozycje scenograficzne pana Brauna?

14

| Dariusz Kamiński, Przemek Żychowski, próba spektaklu „Bajki samograjki” fot. Karolina Machowicz

Kto jest według Pani bardziej krytycznym odbiorcą spektaklu: dzieci czy dorośli? Dzieci... i dorośli, jeśli zachowali w sobie dzieci. Dziękujemy za rozmowę. Pytania do pani Anny Augustynowicz przygotowały studentki Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, które odbywały w Pleciudze praktyki zawodowe: Daria Kupidura (filologia polska), Magdalena Morga (dziennikarstwo i komunikacja społeczna), Kornelia Owsińska (dziennikarstwo i komunikacja społeczna), Iga Pawicka (filologia polska) i Agnieszka Wojs (dziennikarstwo i komunikacja społeczna).


Nr Nr33(40) (40)2013 2013

repertuar

STWORZENIA SCENICZNE April De Angelis tłumaczenie – Hanna Szczerkowska reżyseria – Paweł Aigner scenografia – Magdalena Gajewska muzyka – Piotr Klimek asystent reżysera – Michał Dąbrowski występują: Danuta Kamińska Katarzyna Klimek Paulina Lenart Grażyna Nieciecka-Puchalik Edyta Niewińska-Van der Moeren

15


repertuar

Nr 3 (40) 2013

Kobiety mają głos Jeszcze o „Stworzeniach scenicznych”…

Wyzwolenie kobiet kojarzy nam się przede wszystkim z rokiem 1893, kiedy w Nowej Zelandii dzięki Kate Sheppard panie uzyskały prawo do głosowania w wyborach. Często zapomina się o tym, że kobiety były dyskryminowane nie tylko prawnie, lecz także w sferze kulturalnej, gdyż miały utrudniony dostęp do sztuki i teatru. „Stworzenia sceniczne” w reżyserii Pawła Aignera to spektakl, który zostanie z widzami na długo. To historia pięciu bardzo różnych kobiet – trudno zliczyć różnice między nimi. Niektóre są młode, inne utalentowane, jeszcze inne mają doświadczenie. Czy coś je łączy? Z pewnością chcą być wolne, móc wyrażać swoje poglądy. Chcą być niezależne i za zarobione pieniądze komfortowo żyć. Jednak znalezienie aktorki godnej tego miana nie jest takie proste. Kandydatka na aktorkę powinna: być dystyngowana i odporna na presję otoczenia, umieć szybko nauczyć się tekstu i zachować się w towarzystwie. Nie wszystkie chętne mogły zajść wysoko i zrobić karierę aktorską. Przygody pań Betterton, Farley, Marshall, Doll Common i Nell Gwyn budzą mieszane uczucia. Bohaterki prezentują tak odmienne style bycia i poglądy na rzeczywistość, a jednak każda po części ma rację: że to wygląd liczy się w teatrze i mężczyźni przychodzą po to, by popatrzeć na ładne nogi; że to doświadczenie buduje aktorstwo i dzięki niemu można zdobyć wiele; że kobieta nie jest przedmiotem i nie należy igrać z jej uczuciami. Można je podziwiać za odwagę bycia na scenie i zarazem nimi pogardzać, widząc, jak dają

16

| Danuta Kamińska, „Stworzenia sceniczne” fot. Karolina Machowicz

się poniżać. Można współczuć nastoletniej aktorce, że przed zatrudnieniem w teatrze musiała usługiwać w podejrzanego rodzaju gospodzie (być może nie tylko „podawała panom napoje gazowane”), jednocześnie mając jej za złe sprzedanie się temu, kto ma władzę i pieniądze. Relacje między kobietami są dość napięte, bohaterki mają bowiem świadomość, że każda pracuje na własne konto, że musi błyszczeć na scenie, by to ją wyróżniono spośród innych, co miałoby zapewnić im luksusowe życie. Wzajemna rywalizacja na płaszczyźnie prywatnej przekłada się na jakość odgrywanych spektakli. Chwilowe sojusze pań Farley i Marshall, mające doprowadzić do klęski młodą Nell, obracają się przeciw nim samym, w efekcie zaś piszą zupełnie inną historię od tej, która powstała w głowach dam. Sceny z wykorzystaniem ognia – podczas palenia woskowej podobizny męskości i odprawiania nad nią czarów czy spalenia gmachu teatru, odwołującego się zapewne do historycznego pożaru Londynu w drugiej połowie XVII wieku – skłaniają do przemyśleń, do czego jest w stanie posunąć się wzgardzona kobieta i jak nisko może upaść, gdy zabierze się jej radość życia. Oglądając spektakl, dostrzega się przekrój kobiecych kreacji. Grażyna Nieciecka-Puchalik, Katarzyna Klimek, Danuta Kamińska, Edyta Niewińska-Van der Moeren i Paulina Lenart stworzyły postacie, które nie bały się walczyć o swoje. Widzimy zatem prostytutki, kobiety wyzwolone, spełnione, niedowartościowane, zbyt pewne siebie, poniżone, zachłanne, doświadczone przez los, przekonane o swoich racjach, zależne od innych, realizujące swoje marzenia. Można by tak wymieniać jeszcze długo, a i tak wszystkich niuansów nie zdołałoby się ująć w słowa. Co jeszcze sprawia, że przedstawienie odciśnie na widzach piętno? Oprawa dźwiękowa, która dzięki niekonwencjonalnej formie bardzo trafnie podkreśla rozwój sytuacji na scenie. Duet Burakura – Piotr Klimek i Bartłomiej Orłowski – sięga po klasyczne instrumenty i wykorzystuje je w nieklasyczny sposób, dopowiadając to, co nie zostało powiedziane wprost na temat dręczenia i znęcania się nad kobietami. Ostatnie wyjście aktorek, bez kolorowych i bogato zdobionych sukni, ubranych skromnie na czarno, można odczytywać jako symbol utraty tego, co było dla każdej z postaci ważne – pracy, rodziny, marzeń, sławy. Poświęcając jeszcze chwilę na przemyślenia, dopatrzeć się można paraleli do współczesnej pozycji kobiet, którym często zarzuca się, że awans zawdzięczają swojej urodzie, a nie umiejętnościom. Osądza się je po wyglądzie, nie zwracając uwagi na wnętrze. „Stworzenia sceniczne” to spektakl z gatunku tych, nad którymi trzeba przysiąść i przemyśleć wszystko, co się zobaczyło, poświęcić mu chwilę refleksji. To nie tylko sama rozrywka, lecz także pretekst do zastanowienia się nad historią kobiecej wolności. Agnieszka Wojs


wydarzenia

Nr 3 (40) 2013

Sześćdziesiąt lat teatru lalek w Szczecinie świętujemy cały rok

To już było... i jeszcze się nie skończyło! Realizacja naszego tegorocznego projektu „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” właśnie dobiega końca! To wielka szkoda, bo wspaniale się bawiliśmy podczas przygotowywania poszczególnych działań i z ogromną radością patrzyliśmy na dzieci, młodzież i dorosłych, którzy przyłączyli się do organizowanych przez nas wydarzeń. Pamiętacie, od czego się zaczęło? Oczywiście – od ogłoszenia konkursu na plakat do spektaklu „Bajki samograjki” w reżyserii Anny Augustynowicz i konkursu na teatroblog. Wiemy już, którą pracę wybrano; plakat i baner wykorzystujące jej fragment możecie od kilku dni podziwiać w mieście. W tym numerze „Gabita” poznacie także nagrodzone autorki teatroblogów. Co było dalej? Zakończenie wakacji postanowiliśmy Wam osłodzić warsztatami – najpierw wraz z Akademią Sztuki zaprosiliśmy Was na warsztaty plakatów teatralnych à rebours, podczas których stworzono świetne prace, w przewrotny sposób chwalące teatr. Następnie odbył się cykl warsztatów streetartowych, cyrkowych i aktorskich dla dzieci w różnych grupach wiekowych oraz warsztaty 60 + 6 dla sześciolatków z babciami i dziadkami. Powstały wtedy różnorodne dzieła sztuki, które uwiecznialiśmy na zdjęciach, oraz spektakl „Jaś i Małgosia” przygotowany przez najmłodszych i najstarszych członków szczecińskich rodzin. Pokazy powarsztatowe oraz prezentację spektaklu podziwialiśmy 9 listopada. Nieco wcześniej zaś, 20 października, wielką gromadą braliśmy udział w grze miejskiej „Śladami teatru”. Ta zabawa musiała Wam się ogromnie podobać, skoro zaraz po zakończonej grze pytaliście, kiedy organizujemy kolejną! A 10 listopada, w kinie Pionier wyświetlono film animowany „Colargol zdobywcą kosmosu” – była to wyjątkowa prezentacja, ponieważ odbyła się z użyciem oryginalnego starego projektora. Byliśmy pod wrażeniem, a Wy? Na szczęście jeszcze nie wszystkie atrakcje się skończyły. Od końca października możecie oglądać naszą wystawę jubileuszową – dzieje Rusałki i Pleciugi, siedzib szczecińskiego teatru lalek, jego pracowników, spektakli, festiwali i rozma-

itych wydarzeń. Dwadzieścia cztery piękne plansze stoją na Jasnych Błoniach – koniecznie pójdźcie je zobaczyć! Od początku listopada zapraszamy też do sali Kolumnowej w Książnicy Pomorskiej – tam przygotowaliśmy wystawę publikacji Teatru Lalek „Pleciuga”. Zobaczycie wszystkie wydane przez nas numery gazety teatralnej „Gabit” (od numeru zerowego!), książki jubileuszowe, zeszyty metodyczne oraz przygotowywane na KONTRAPUNKT i Mały Kontrapunkt katalogi i gazety festiwalowe, tomy pokonferencyjne Biblioteki KONTRAPUNKTU, programy teatralne do spektakli dla dzieci i dorosłych, plakaty i afisze oraz rozmaite ulotki, dzięki którym informowaliśmy Was o wydarzeniach w Pleciudze. Zobaczycie materiały najnowsze oraz te sprzed kilku i kilkunastu lat, a także te bardzo już wiekowe, wręcz zabytkowe. Tego nie można przegapić! Jeśli chodzi o publikacje, to one również są ważną częścią jubileuszu: wydaliśmy książkę „Szósta dekada. Teatr Lalek «Pleciuga» 2003–2013”, poświęconą ostatnim dziesięciu latom Pleciugi, i opublikowaliśmy „PROLOG na otwarcie nowej siedziby Teatru Lalek «Pleciuga» w Szczecinie”, który powstał specjalnie dla nas w maju 2009 roku. Ponadto przygotowaliśmy specjalną kolorowankę dla dzieci z okazji premiery „Bajek samograjek”. Przed nami ostatnie dwa wielkie wydarzenia! Od 14 do 16 listopada trwa sesja teatrologiczna „Teatr lalek: gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy, jak tam dojść?”, w której uczestniczą artyści, naukowcy i miłośnicy teatru. Natomiast w sobotni wieczór 16 listopada odbędzie się premiera spektaklu, na który wszyscy z niecierpliwością czekamy – „Bajki samograjki” w reżyserii Anny Augustynowicz, połączone z galą jubileuszową, podczas której uczcimy sześćdziesiąt lat teatru lalek w Szczecinie. Dziękujemy za to, że towarzyszyliście nam we wszystkich działaniach organizowanych w ramach projektu i gorąco Was zapraszamy do uczestniczenia w wydarzeniach, które kończą jubileusz! I oczywiście w kolejnych! Barbara Popiel

Projekt „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Projekt dofinansowany przez Miasto Szczecin

Partner projektu

Patron medialny

17


wydarzenia

Nr 3 (40) 2013

JUBILEUSZ I EDUKACJA Warsztaty dla dzieci i młodzieży: plastyczne, cyrkowe, aktorskie, streetartowe

Projekt „Teatr i miasto: przestrzeń świętowania / przestrzeń codzienności” wyrósł z myślenia o uczestniczeniu w kulturze jak o sprawie zupełnie naturalnej, która powinna towarzyszyć każdemu człowiekowi, codziennie właśnie. Dwa ważne wydarzenia stały się podstawą tego projektu: jubileusz 60-lecia sceny lalkowej w Szczecinie oraz premiera „Bajek samograjek” Jana Brzechwy w reżyserii Anny Augustynowicz. Wokół nich został zbudowany program działań aktywizujących i kulturotwórczych przeznaczonych dla odbiorców w różnym wieku. Odbyły się warsztaty dla dzieci i młodzieży: – plastyczne – cyrkowe – aktorskie – streetartowe Warsztaty 60 + 6 – dla dzieci wraz z opiekunami Gra miejska „Śladami teatru” Konkursy: na plakat do przedstawienia „Bajki samograjki” oraz na blog teatralny. Efekty wszystkich działań mogliśmy podziwiać na dużej scenie Pleciugi w sobotę 9 listopada 2013 roku.

18

WARSZTATY PLASTYCZNE „Plakaty antyteatralne (à rebours)” Po co zabierać dziecko do teatru? Żeby obejrzało ciekawą sztukę, rozwinęło wyobraźnię, stało się wrażliwsze albo, o zgrozo, odkryło w sobie jakiś talent?... O nie! Za nic w świecie nie prowadź go do teatru!... A raczej odwrotnie: zaprowadź je za wszelką cenę. Podczas warsztatów „Plakaty antyteatralne (à rebours)” uczestnicy pod opieką artystyczną studentów Akademii Sztuki w Szczecinie przygotowali projekty plakatów, które zachęcą do tego, by dorośli – rodzice, dziadkowie, nauczyciele, starsze rodzeństwo – zabierali dzieci do teatru. Forma plakatów jest przewrotna, pozornie bowiem odradza, zniechęca lub wręcz przestrzega przed takim działaniem. W rzeczywistości wszelkie zarzuty stają się argumentami przemawiającymi za tym, aby chodzić z dzieckiem do teatru, dzięki czemu rozwinie ono wrażliwość, wzbogaci wyobraźnię, odkryje talenty, przede wszystkim zaś – spędzi czas z najbliższymi.


Nr 3 (40) 2013

wydarzenia

WARSZTATY CYRKOWE zajęcia dla dzieci w wieku 10–12 lat

Warsztaty artystyczno-cyrkowe wspierają rozwój psychomotoryczny, poprawiają koncentrację, ogólną koordynację, rozwijają kreatywność. Żonglerka jest metodą wykorzystywaną w technikach szybkiego czytania i technikach treningu pamięci. Zajęcia obejmowały żonglerkę i inne manipulacje, kręcenie talerzami, diabolo, elementy ruchowe i akrobatyczne (akrobatyka w parach, budowanie piramid), zadania grupowe, przygotowania do pokazu (samorealizacja, sztuka autoprezentacji). Warsztaty prowadził Paweł Królik – trener pedagogiki cyrku z Agencji Artystycznej „Kompania Marzeń”.

WARSZTATY AKTORSKIE zajęcia dla dzieci w wieku 8–10 lat

Wszystko jest teatrem – teatr jest wszystkim?... Warsztaty z aktorem o aktorstwie i nie tylko. Sztuka animacji przedmiotów, które możemy znaleźć we własnym domu. Twórcza i radosna zabawa pobudzająca wyobraźnię. Zajęcia prowadził Rafał Hajdukiewicz – aktor Teatru Lalek „Pleciuga”.

19


wydarzenia

Nr 3 (40) 2013

WARSZTATY STREETARTOWE Szczecin, NATURAlnie Mieszkając na co dzień w mieście, niekoniecznie myślimy o tym, jak dużą rolę odgrywa w naszym życiu przyroda. Być może pamiętamy o niej bardziej, gdy zmienia się „scenografia” – zaskoczy nas niespodziewana ulewa lub – dla odmiany – jesienną szarugę rozjaśnią nagle promienie słońca. Spektakl natury rozgrywa się pośród miejskiego zgiełku nieustannie. Nawet wtedy, kiedy nie zwracamy na niego uwagi. Na warsztatach szukaliśmy pomysłów na działania, które uwydatnią rolę różnych zjawisk przyrody w przestrzeni naszego miasta, a następnie podjęliśmy się ich realizacji. Pracowaliśmy różnymi metodami i narzędziami, zawsze część warsztatów odbywała się na zewnątrz. Ostateczny efekt wspólnego działania stanowiły „instalacje” wykonane przez uczestników i umieszczone w okolicach Teatru Lalek „Pleciuga”. Ich charakter i tematyka wynikają z wypadkowej pomysłów uczestników, możliwości technicznych realizacji oraz tego, czym w czasie trwania spotkania zainspirowała nas jego główna bohaterka – Natura. Zajęcia prowadziła Karolina Machowicz – fotografka, animatorka kultury, instruktorka, członkini Stowarzyszenia Edukacyjno-Artystycznego „Oswajanie Sztuki”.

20

| fot. Karolina Machowicz


Nr 3 (40) 2013

wydarzenia

WARSZTATY 60 + 6

warsztaty teatralne dla dzieci i opiekunów Zajęcia dla dzieci z... mamą, tatą, babcią, dziadkiem lub innym opiekunem. Podsumowując: DLA WSZYSTKICH, którzy chcą w twórczy sposób spędzić wolny czas. Podczas warsztatów została zrealizowana jedna – wybrana przez uczestników – bajka samograjka: „Jaś i Małgosia”. Uczestnicy własnoręcznie wykonali scenografię i kostiumy do przedstawienia. Spróbowali też zmierzyć się z wyborem i opracowaniem podkładu muzycznego.

GRA MIEJSKA „Śladami teatru” To gra będąca wycieczką po Szczecinie, w trakcie której ujawniła się teatralna tkanka obecna w przestrzeni miasta. Uczestnicy gry, podzieleni na kilkuosobowe zespoły, wykonywali przeróżne zadania związane z... teatrem i miastem.

| fot. Karolina Machowicz

21


wydarzenia

22

| fot. Karolina Machowicz fot. gupowe Robert Stachnik

Nr 3 (40) 2013


wydarzenia

Nr 3 (40) 2013

Gorący listopad Dziewiąty listopada stał się jednym z wielu wyjątkowych, jubileuszowych dni Pleciugi. Widzowie zostali zaproszeni na powarsztatowe prezentacje i składali życzenia urodzinowe. Cały Teatr Lalek „Pleciuga” został też wspólnymi siłami przewiązany piękną kolorową wstążką, zakończoną kokardą. Pleciuga jest przecież i jeszcze długo będzie dla nas wszystkich prezentem, pełnym cudownych niespodzianek.

Życzymy, by widownia była podzielona jedynie na: 60 widzów zachwyconych, 60 wniebowziętych, 60 oczarowanych, 60 oniemiałych, 60 bezgranicznie szczęśliwych, 60 oszołomionych, 60 radosnych, 60 przejętych, 60 wdzięcznych, 60 zakochanych w Teatrze Lalek „Pleciuga”. Karina Andrzejewska Pleć, pleć Pleciugo przez 120 następnych lat! Daj dzieciom fajne spektakle, których nigdy nie zapomną. Tobiasz Pniewski Sześćdziesiąt lat „Pleciugi” to okres bardzo długi! Dziękujemy za wszystkie wyzwania. Oj było, było do oglądania! Małgorzata Kmieć Po spektaklach w Teatrze Lalek „Pleciuga” mamy w domu scenę i powtórki przedstawień. Życzymy, by wciąż Wasze sztuki rozbudzały dziecięcą wyobraźnię, pozwalając im stać się księżniczkami, rycerzami, smokami, Kopciuszkami. Marta Dudek Pleciuga jest naszym stałym adresem na artystycznej mapie Szczecina. Spektakle uwielbiają i nasze dzieci, i my dorośli, niektóre wrosły na stałe w nasze życie. Z okazji 60. urodzin, życzymy pasji, twórczego niepokoju, wdzięcznej publiczności. Joanna Łasecka-Zadrożna Wszystkiego Pleciugowego!

Tosia Bloch

Zawsze miło do Ciebie przyjść, więc nam jeszcze długo żyj. Tylko u Ciebie „Kopciuszka” oglądam, dlatego kolejnych spektakli wyglądam.Sto lat albo dłużej, a ja frekwencją Ci służę. Kinga Sowa Jubilecie! Jak ten czas szybciutko leci Do Pleciugi spieszą dzieci Na teatru urodzinki Więc radosne mają minki Wśród kukiełek, lalek setek Oraz pięknych marionetek przeżywamy piękne chwile, więc się nam radośniej zyje. Teatr Lalek uczy, bawi Już 60 lat jest z nami Wzrusza małych i tych większych Czyniąc z nas piękniejszych Cóż Ci życzyć Jubilacie Moc pomysłów zimą, w lecie By kolejne pokolenia Z Tobą spełniały marzenia. Wioletta Sałapa Babcia Pleciuga dzieci zawsze rozweseli Mnóstwo maluchów się do niej wciąż klei Plecie, baje, stroi miny Dużo zdrówka jej życzymy Niech pomysłów jej nie zbraknie Zawsze spotkają się tu dusze bratnie. Agata Smuniewska

23


wydarzenia

W życiu i w teatrze

Nr 3 (40) 2013

Łukasz Musiał Elektroakustyk 5 lat w teatrze Jak się zatrudniłem, to Pleciuga była w trzech miejscach w Szczecinie, w rozbiciu. Chciałbym, żeby bajki dla dzieci były bardziej edukacyjne. Uważam, że warto uświadamiać dzieciaki w kwestii praw zwierząt, tolerancji, akceptacji dla innych. Spektakl „Niebieski piesek” o tym mówi na przykład. Jednak nie chciałbym, żeby zwierzęta występowały na scenie. Jestem przeciwko wykorzystywaniu zwierząt dla rozrywki czy dla sztuki, w teatrze czy w cyrku. W tych tematach dzieci na pewno warto edukować.

Andrzej Myszkorowski Elektroakustyk – czyli dźwięk i światło Będzie tak ze 13, 14 lat w Pleciudze. Zaprzyjaźniłem się tu ze wszystkimi jak nie wiem co i jest fajnie. Takiej atmosfery, jak w tym teatrze, to w innym nie ma. Życzę Pleciudze i sobie, żeby tu były jeszcze ze trzy sceny, dużo kasy i żeby na wszystko starczyło.

Bożena Belicka Organizator widowni w Biurze Obsługi Widzów 6 lat w teatrze Jestem na pierwszej linii, „front-womenka” Pleciugi. Pleciuga to dzieci. Uważam, że Teatr Lalek „Pleciuga” powinien być tylko dla dzieci. Wprowadziliśmy spektakle, co prawda, dla dorosłych, ale moim zdaniem Pleciuga to teatr dla dzieci. Ja patrzę na spektakl pod dość specyficznym kątem, a mianowicie na to, czy spektakl się sprzeda. Kiedy mamy grupy z terenu, to zależy mi, by przyjechały na długie przedstawienie i by jeszcze połączyć to z warsztatami, by tej przyjemności było jak najwięcej. Pleciuga to wyjątkowe miejsce, ale musimy się tu jeszcze zadomowić. Stara Pleciuga miała ten klimat, nowa Pleciuga dopiera go nabiera. Jeszcze trochę wody upłynie...

24

Magdalena Gardas Specjalista do spraw marketingu 3,5 roku w teatrze To jest praca w ciągłym stanie gotowości, ponieważ pracujemy projektami, więc jak się kończy jeden, zaraz zaczyna się następny. Kończy się jubileusz i za chwilę będzie przygotowanie do Kontrapunktu i Małego Kontrapunktu. Czasami jeden projekt nachodzi na drugi i tak nieustannie. Wpływ na moje życie... Jakie życie? (śmiech) Życzyłabym Pleciudze zawsze takiej widowni jak dzisiaj, pełnej i stworzonej z ludzi, którzy są naprawdę zaangażowani w to, co się w Pleciudze dzieje. Bardzo mnie cieszy, kiedy spotykam dzieci, które dwa lata wcześniej brały udział w projekcie, a one nadal mnie pamiętają i mówią – dzień dobry, pani Magdo, znów tu jestem.


wydarzenia

Nr 3 (40) 2013

Magdalena Bogusławska Dział edukacji 33 lata w teatrze Spędziłam w teatrze całe swoje życie zawodowe. Ten teatr jest na pewno inny niż ten, w którym zaczęłam pracować. Wielu ludzi nowych przyszło, wielu odeszło, a każdy wniósł tu coś swojego. Kolega mi powiedział kiedyś, że jeżeli przepracuję tu kilka lat, to już nie odejdę i tak chyba jest. Pleciudze życzyłabym świeżości i młodości, którą nam dają widzowie. Najgorzej popaść w rutynę. Trzeba myśleć, mieć otwartą głowę i patrzeć, co się dzieje dookoła i nieustannie proponować widzom coś nowego i własnego.

Marek Dziakowicz Pracownik ochrony 1 rok w teatrze Do Pleciugi biegałem zawsze z dzieckiem, było to lat temu 25 i nigdy nie sądziłem, że będę tu pracował. Jest to praca bardzo sympatyczna z dziećmi, nic dodać, nic ująć. Świat teatralny jest tutaj na co dzień. Spotkania z aktorami, kostiumy, atmosfera, a kiedy przychodzi grudzień dostaję czapkę Mikołaja i w takim stroju chodzę po teatrze. Kiedyś jedno z dzieci powiedziało, to nie jest prawdziwy Mikołaj, wtedy pan dyrektor powiedział, żeby malec pociągnął mnie za brodę, a moja broda jest prawdziwa.

Jolanta Lizowicz Bileterka 8 lat w teatrze Każdy dzień w teatrze jest inny. To jest żywy, dziwny świat. Widownia to bardzo ciekawy temat socjologiczny. Wydaje się, że każda szkoła podstawowa jest taka sama, a to nie prawda. Każda widownia jest inna. Czasami zastanawiamy się, od czego to zależy. Czy od miasta, czy od dzielnicy, czy od samej szkoły. To bardzo ciekawe zagadnienie. Lubię obserwować widzów. Lubię patrzeć na buzie dzieci, takie zachwycone, zapatrzone, zamyślone, a czasami rozrabiające. O widowni mogłabym opowiadać bardzo długo. Życzę Pleciudze wielu pomysłów, otwarcia na nowy świat, świeżego spojrzenia, ale też tego, by grane tu były stare, dobre bajki, by to nowe pokolenie też się mogło na nich wychowywać. Trochę starego, trochę nowego.

Barbara Spirzyk Utrzymanie czystości w teatrze 34 lata w teatrze Przyszłam do Pleciugi pracować tylko na trzy lata i zostałam. Dzisiaj jestem na emeryturze, ale nadal tu jestem na pół etatu. Bardzo fajnie mi się tu pracuje. Kiedyś było trochę inaczej, może bardziej byliśmy jak rodzina. Do sprzątania też się wszyscy brali. Staram się być między odwiedzającymi teatr dziećmi, bardzo często trzeba w czymś pomóc. Mam trzy wnuczki, więc chodzimy sobie na spektakle. To jest bardzo fajne. Ludzie w kostiumach już od dawna mnie nie dziwią. Życzę Pleciudze jak najwięcej spektakli i widzów, ale i teraz o bilety nie jest łatwo.

25


konkurs

Nr 3 (40) 2013

Teatralne blogowanie nagrodzone!

Wiktoria Wernicka, autorka bloga Wiki Teatralna (wikiteatralna.blogspot.com), jest uczennicą III klasy Gimnazjum nr 42 w Szczecinie. Dlaczego teatr? Witajcie! Mój blog istnieje już 2 dni, hura! Oby tylko na tym się nie skończyło... Zapewne zastanawiacie się dlaczego na temat tego bloga wybrałam właśnie teatr. Otóż powodów jest kilka. Po pierwsze: konkurs organizowany przez naszą ukochaną Pleciugę, o którym już wcześniej Wam wspomniałam. Po drugie: już od dawna bardzo chciałam założyć bloga. Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej? W sumie to sama nie wiem... Może nie miałam pomysłu na temat, nie wierzyłam w swoje możliwości dziennikarskie... Ale jak widać, jednak się przełamałam i tu z Wami jestem. Po trzecie: bardzo lubię chodzić do teatru i uważam go za jedną z najciekawszych dziedzin sztuki. Po czwarte: Sama jestem z nim związana, ponieważ już od jakiegoś czasu piszę (z sukcesami) scenariusze teatralne. Aktualnie w stanie pełnej gotowości są trzy sztuki, w tym dwie nagrodzone, a trzecia jest... w drodze, a konkretnie to już ją kończę. Ale o moich przedstawianiach opowiem Wam szczegółowo innym razem. Od razu podkreślam, że są to

26

Konkurs „Teatroblog: mój blog teatralny” trwał od 18 lutego do 20 października 2013 roku. Mogli w nim brać udział uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych w województwie zachodniopomorskim. Zadaniem uczestników było prowadzenie przez kilka miesięcy własnego bloga o tematyce teatralnej. Na teatroblogu mogły się znaleźć między innymi recenzje spektakli i przeczytanych sztuk, recenzje książek i czasopism branżowych, wywiady z aktorami, reportaże, fotoreportaże, prace plastyczne i własne przemyślenia dotyczące zjawisk życia teatralnego. Jednym słowem, prowadzenie teatrobloga było szansą na przeżycie niezapomnianej przygody z teatrem, blogowaniem i wyrażaniem siebie. Główna nagroda w konkursie to przedruk fragmentów zwycięskich blogów w „Gabicie” oraz w „Kurierze Szczecińskim”. W ten sposób nagradzamy dwie blogerki, które wytrwale prowadziły swoje teatralne strony. Poniżej prezentujemy informacje o autorkach i fragmenty ich blogów (z zachowaniem oryginalnej pisowni i interpunkcji).

scenariusze teatralne, a nie filmowe. No dobra, to chyba tyle. Mam nadzieję, że rozwiałam wszelkie wątpliwości dotyczące wyboru tematu mojego bloga. Do zobaczenia i do napisania ;) (http://wikiteatralna.blogspot.com/2013/02/dlaczego-teatr. html) Duchy w teatrze Hej! Nie wiem czy pamiętacie, ale ostatnio postanowiłam zaprezentować Wam znane mi książki o tematyce teatralnej. Na pierwszy ogień poszedł „Ale teatr!”, a teraze pora na „Duchy w teatrze”... Autorką tej książki jest Ewa Karwan-Jastrzębska. Opowiada ona o trójce gimnazjalistów: Marysi, Michale i Oli. Odkrywają oni w teatrze tajne przejście do świata szekspirowskiego dramatu, którego akcja toczy się w Weronie: do świata „Romea i Julii”. Trójka przyjaciół postanawia zmienić bieg wydarzeń w najsłynniejszej sztuce o miłości. Dziwne przepowiednie, kryjówka w grobowcu, uwięzienie w lochu i uczucia, nad którymi trudno zapanować - to tylko część emocjonujących wydarzeń. Marysia, Michał i Ola wcielają sie w role bohaterów dramatu, a we szystkim pomagają im duchy, zamieszkujące niezwykły teatr...


Nr 3 (40) 2013

Książka „Duchy w teatrze” jest na pewno książką godną przeczytania. Czyta się ją z zapartym tchem, w pewnym momencie emocje sięgają zenitu. Oczywiście, warto przedtem przeczytać oryginał „Romea i Julii” :) [...] (http://wikiteatralna.blogspot.com/2013/06/duchy-w-teatrze.html) Artystyczna Austria Dzień doberkek! Zgodnie z moją wczorajszą obietnicą, opiszę Wam co artystyczno-teatralnego spotkało mnie w Austrii. Miejscowość, w której spędziłam mój pobyt nazywa się Kirchberg in Tirol i jest położona, jak sama nazwa wskazuje, w Tyrolu, czyli takim wiejsko-górsko-mlecznym regionie Austrii. Tam gdzie mieszkałam, ale również w innych małych miejscowościach, w centrum miasta znajdował się nieduży amfiteatr, w którym prawie codziennie można było się natknąć na jakieś artystyczne wieczorki. Ja miałam okazję wysłuchać konceru tyrolskich muzykantów, ale były też przedstawienia (w języku niemieckim oczywiście). Wybrałam się nawet na jedno, jednakże okazało się, że z powodu deszczu zostało odwołane :( [...] (http://wikiteatralna.blogspot.com/2013/09/artystyczna-austria.html) *** Urszula Baranowska, autorka bloga Kącik teatralny (teatralka13.blogspot.com), jest uczennicą III klasy XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie. droga do teatralnego bloga... Kilka, a może troszeczkę więcej zdań powstałych przed oficjalnym startem... (13.02.2013)

konkurs

[...] To wolny kraj, nikt nie musi chodzić do teatrów, jeżeli nie chce. Mimo to, bardzo przykro jest obserwować ludzi, zwłaszcza młodych, moich rówieśników, którzy absolutnie nie wyrażają chęci, by sprawdzić, co to takiego ten „Teatr”. Bardzo często słyszy się proste „nie, bo nie” – jedną z kilku coraz powszechniejszych odpowiedzi dobrych na wszystko. Nie, bo w telewizji leci akurat film ciekawszy niż głupawe sztuki. Nie, bo to przecież nudy. Nie, bo przecież lepiej po raz pięćdziesiąty w tym miesiącu pójść do kina. Nie, bo jestem tak śmiertelnie wykończony... Ze sztuką jest trochę jak z miłością. Można zakochać się w teatrze od pierwszego spektaklu. Można powoli rozkochiwać się w literaturze, w miarę zgłębiania kolejnych utworów. Można przeżyć zawód po obejrzeniu filmu, który nie spełnił naszych (czasami dość wygórowanych) oczekiwań. Można stwierdzić, że opera absolutnie nie jest naszą wymarzoną formą spędzania wolnego czasu. Można, ale pod warunkiem, że dojdzie do spotkania w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze. Trzeba dać sobie szansę, inaczej nigdy nic z tego nie wyniknie. [...] (http://teatralka13.blogspot.com/2013/03/droga-do-teatralnego-bloga.html) Oskar i pani Róża – Idę jutro od teatru... – Na co? – Na „Oskara i panią Różę”. – Przecież już to widziałaś! Taką mniej więcej rozmowę odbyłam z kolegą na dzień przed moją środową wizytą we Współczesnym. Nadal nie wiem, co go dziwiło. Chociaż z drugiej strony, to podobno ja jestem dziwna, nie on... Nie przegapiłabym okazji, by podziwiać Brzezińskiego w towarzystwie Januszewskiej, na dodatek w reżyserii Augustynowicz. Te trzy nazwiska są trzema najważniejszy-

27


konkurs

Nr 3 (40) 2013

mi argumentami za spędzeniem wieczoru na teatralnej widowni. Jeśli nie wystarczą, by przekonać przeciętnego człowieka do kupna biletu, nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć, by przekonać najbardziej zatwardziałych przeciwników teatru. Nie pamiętam już, czy książkę Schmitta wzięłam do ręki po omówieniu na lekcji fragmentów z podręcznika, czy po spektaklu we Współczesnym. Jedno wiem na pewno – dzięki temu przedstawieniu można się w historii Oskara zakochać od pierwszego do ostatniego słowa zaadresowanego do Boga. Bo trzeba wiedzieć, że „Oskar i pani Róża” Schmitta powstał w formie listów pisanych do Pana Boga przez umierającego na białaczkę dziesięciolatka za namową odwiedzającej go wolontariuszki. Kiedy chłopiec dowiaduje się, że umrze (a dowiaduje się w dużej mierze dziełem przypadku dokładnie zaplanowanego przez autora), pani Róża okazuje się jedyną osobą godną zaufania. Nie tylko namówi Oskara, żeby sprawił, by Bóg istniał. Dzięki niej chłopiec zacznie bawić się w specyficzną zabawę – otóż każdego dnia będzie wyobrażać sobie, że minęło dziesięć lat. Zanim dotrzemy do końca książki Oskar zdąży zatem przeżyć ponad wiek. Piękne stulecie, niepozbawione zmartwień dopadających w pewnym momencie życia każdego człowieka, ale mimo wszystko szczęśliwe. O jego śmierci dowiemy się z listu ostatniego, napisanego już przez panią Różę, która pokochała Oskara jak żadne inne dziecko w szpitalu. Właśnie w roli powoli umierającego chłopca dane mi było po raz pierwszy zobaczyć Wojciecha Brzezińskiego na scenie. Dość dawno, bo w beztroskich czasach gimnazjalnych, jednak rzucony wtedy przez aktora czar nie prysł.

28

Nie ma człowieka, który zagrałby Oskara lepiej (tak jak i nie ma lepszego Kaliguli, ale o tym może kiedy indziej), a oczywiste jest, że rola do łatwych nie należy. Z jednej strony bowiem Oskar to niewinnie humorzaste dziecko, z drugiej – przedwcześnie stający w obliczu powolnej i nieuniknionej śmierci młody człowiek. Aktor wcielający się w tę rolę staje przed ogromnym wyzwaniem jakim jest ukazanie głębi psychologicznej tej postaci. Poza tym powiedzmy to wprost – Brzeziński jako „fochnięty” chłopiec zwyczajnie rozczula. Duet stworzony przez aktora z Anną Januszewską nie ma sobie równych. Hollywoodzkie sławy mogą jedynie pomarzyć o zagraniu w tak doborowym towarzystwie. Pani Róża, w którą wciela się Januszewska, jest bowiem dla Oskara opiekunką, jedyną osobą w całym szpitalu godną zaufania. Potrafi stanąć w obronie dziecka, chociaż często odnosi się do niego z pewną dozą pobłażliwości. Widać, jak powoli przywiązuje się do chłopca, by wreszcie tylko dla niego stać się „ciocią Różą”. Dopiero po śmierci Oskara okaże się, że opowieści o przeszłości zapaśniczki, podnoszące na duchu anegdotki były jedynie kłamstwami, białymi kłamstwami wymyślanymi dla chorego. Jedynie niemal matczyne przywiązanie zostało naprawdę. Pani Róża – Januszewska jest jednakże nie tylko wolontariuszką odwiedzającą szpital. Na deskach naszego teatru czyta też listy Oskara. Czyta je z dystansem tak, że stają się swoistą narracją przeplataną scenkami ze szpitalnego życia. Oprócz wspaniałych aktorów intryguje również scenografia Marka Brauna. Kilka łóżek i krzeseł pooddzielanych szybami. Niedługo po rozpoczęciu przedstawienia wszystko staje się jasne. Oskar i Róża nigdy się nie spotkają. Po tej samej stronie przeszklonej ściany znajdą się tylko raz, a i wtedy


Nr 3 (40) 2013

on będzie schowany za łóżkiem, ona zaś będzie krzyczeć na niewidocznego lekarza i pielęgniarki. Kiedy złapią się za ręce, okaże się to tylko złudzeniem optycznym – przecież ich dłonie nie dotykają się. Pocałunek cioci Róży, niby w policzek Oskara, trafi w próżnię. To dwa oddzielne światy – świat żyjących i świat tych, którzy już prawie są po drugiej stronie – które nie mogą współistnieć. Dzieli je niewidoczna i nieprzekraczalna bariera. Oskar i pani Róża zawsze będą się wymijać. A on, powoli umierając, oddala się. Od wolontariuszki i od widowni. Umrze otoczony życzliwymi ludźmi, lecz mimo to całkiem sam. Historia Oskara wbrew pozorom nie kończy się smutno. Nie tylko początek pierwszego listu Oskara będzie nas bawić do łez. Pisane charakterystycznym językiem wiadomości do Boga, powstają przecież z perspektywy dziesięciolatka i przez to pełne są dziecięcej beztroski. W końcu Oskar umiera szczęśliwy – przeszedł już przez to, co było mu dane doświadczyć, zdążył oswoić się z myślą o rychłej śmierci i zrozumieć więcej niż niejeden dorosły przez całe swoje życie. ...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć... ~ Eric-Emmanuel Schmidt „Oskar i pani Róża” [...] (http://teatralka13.blogspot.com/2013/03/oskar-i-pani-roza.html) Don Juan, czyli... Chciałam wybrać się do Pleciugi na „Małą Syrenkę”, ale nie wyszło. Chociaż zbliża się zakończenie roku szkolnego (a może właśnie dlatego), czasu wolnego jest niewiele. „Mała Syrenka” kusiła mnie z dwóch powodów. Po pierwsze – wspomnienia z dzieciństwa. Lubiłam animację Disney’a, ba, jedno z pierwszych „poważniejszych” opowiadań, które napisałam (2-3 klasa podstawówki) było o syrenach. Zobaczenie kolejnej produkcji inspirowanej baśnią Andersena było zatem bardzo intrygujące. Po drugie – plakat na pleciugowym budynku i zdjęcia ze spektaklu. Syrenka-lalka wygląda na nich dość mrocznie i przerażająco, co budzi ciekawość człowieka, który o spektaklu nie wie absolutnie nic. Niestety, wycieczka do Pleciugi tym razem skończyła się na planach. Może w następnym sezonie... ...tymczasem mogę podzielić się wrażeniami z widzianego co prawda bardzo dawno „Don Juana, czyli...”. Na tę sztukę zabrała nas wychowawczyni. Oczywiście nastawieni byliśmy raczej sceptycznie – co to za pomysł, żeby iść zaraz po lekcjach do teatru? W samym środku tygodnia? A poza tym teatry lalkowe do dziecinada... Jeśli wizyta w teatrze lalkowym wydaje Ci się stratą czasu – idź do „Pleciugi” na „Don Juana” właśnie. W sztuce Moliera, którą wyreżyserował Aleksiej Leliavski, aktorzy nie po raz pierwszy pokazują, że wbrew pozorom można

konkurs sprawić, by lalki zaczęły na teatralnej scenie przeżywać historie, o jakich nam się nawet nie śniło. (Nie, nie tak jak

w „Toy Story” ;p) Takie aktorstwo także budzi emocje widza – rozbawia, wzrusza, daje do myślenia. Może w trochę inny sposób, ale to zostawmy na inny post... Historia Don Juana jest znana chyba każdemu – młody, przystojny i zbyt pewny siebie mężczyzna, łamacz kobiecych serc udaje, że czuje się winny po zabiciu ojca jednej z uwiedzionych pań. Oczywiście na samym końcu czeka

go zasłużona kara. Nie bez znaczenia jest tu też postać jego sługi i jedynego towarzysza. W „Pleciudze” tytułowy bohater to jedynie nieożywiona materia w dłoniach aktora, której wyimaginowane przygody mają stanowić punkt wyjścia do niekończących się rozważań o kondycji ludzkiej. Na scenie pojawiają się jedynie cztery osoby, a w centrum

29


konkurs

Nr 3 (40) 2013

zainteresowania znajduje się kilka lalek. Niezwykłe jest jednak zaangażowanie aktorów w odgrywane role. Szczególnie urzeka Rafał Hajdukiewicz – to dzięki niemu Don Juan staje się egocentrycznym amantem, ale niewiarygodnie łatwo może zmienić się w potępionego za swoje czyny człowieczka. Brawa należą się także Aleksandrowi Wochromiejewowi za świetną scenografię. Miejmy nadzieję, że i w kolejnym sezonie będzie można pójść do „Pleciugi”, by zobaczyć „Don Juana, czyli...” i przekonać się, że czas spędzony w budynku przy Placu Teatralnym jest niezapomniany. [...] (http://teatralka13.blogspot.com/2013/06/don-juan-czyli.html)

Pięć zupełnie różnych kobiet, pięć intrygujących historii, ale... jedno zakończenie. Uliczna sprzedawczyni, córka duchownego, czy stojąca na szczycie teatralnej hierarchii pani Betterton – wszystkie mają ze sobą więcej wspólnego

Stworzenia sceniczne Tuż przed 19:00 otwierają się drzwi do Sali Kameralnej Teatru Lalek „Pleciuga” w Szczecinie. Przez te wrota widzowie wchodzą do zadymionego, pogrążonego w półmroku pomieszczenia, niby do sekretnej komnaty. I rzeczywiście, okryjemy tu pewną tajemnicę, na deskach teatru bohaterki „Stworzeń scenicznych” wreszcie przełamią pilnie strzeżone za kulisami tabu... Cofamy się do roku 1666, który miłośnikom teatru powinien kojarzyć się ze spłonięciem The Globe Theatre. Na scenie pojawia się... kobieta. Jedna z pierwszych aktorek grających legalnie na deskach siedemnastowiecznych te-

atrów. Wydaje się, że powinna być z tego zadowolona, jednak wcale tak nie jest. Zamierza opowiedzieć nam historię swoją i swoich koleżanek po fachu.

30

niż mogłoby się wydawać. Liczyły na wolność, na niezależność artystyczną i finansową, na podziw mas. Zamiast tego mają jedynie kłopoty. Walka o swoje prawa w świecie zdominowanym do tej pory przez mężczyzn okazuje się być ponad ich siły, chociaż początkowo wszystko wydaje się iść jak po maśle. „Stworzenia sceniczne” w wykonaniu zespołu artystycznego szczecińskiej „Pleciugi” to bez wątpienia przedstawienie godne uwagi nie tylko miłośników teatru. Historia kobiet zmagających się z przeciwnościami na pewno poruszy serca wielu pań zasiadających na widowni i być może otworzy oczy panów na pewne kwestie związane z równouprawnieniem, a aktualne do dziś. Oprócz mistrzowskiej gry pięciu aktorek na uwagę zasługuje również niezwykła oprawa muzyczna i efekty dźwiękowe tworzone na żywo. Brakuje słów, aby opisać pożar teatru – piękny a zarazem przerażający, kryje w sobie pewną zagadkę. Bo chociaż z dymem idą marzenia o niezależności aktorek, to przecież do samego końca tli się pewna iskierka nadziei na szczęśliwe zakończenie. No i jak to w teatrze lalek – aktorkom towarzyszyły przeurocze jawajki, dzięki którym bohaterki wcielały się na deskach swojego teatru w przeróżne role. Teatr w teatrze pokazany w bardzo ciekawy sposób.


Nr 3 (40) 2013

dla dzieci

Na strychu wróżki Zapodziewanny ODCINEK 10 – Jeżeli będziesz się uczyła nie tylko tego, co zadają w szkole, jeżeli będziesz miała zainteresowania i pasje, to... – urwała Zapodziewanna. – Chciałabym zostać aktorką teatru lalek! – westchnęła Ludwiczka, potrząsając przedmiotem zawiniętym w chustkę. Nagle powietrze na strychu pojaśniało, jakby ktoś włączył reflektory. W przestrzeni pojawiły się zaskakujące dźwięki muzyki, zaszeleściły suknie wystające z szaf, poruszyły się zgromadzone na strychu lalki i rekwizyty. – Co się dzieje? Zapodziewanno! – przestraszyła się dziewczynka. – Właśnie odnalazłaś moją magiczną różdżkę i wypowiedziałaś życzenie – uśmiechnęła się wróżka. Barwna chustka opadła na podłogę, ukazując oczom Ludwiczki to, co dotychczas ukrywała. W dłoni dziewczynki błyszczała najprawdziwszymi brylantami i innymi cennymi kamieniami długa, w kształcie pięknego kwiatu, magiczna różdżka. Drżała lekko, jakby chciała wyskoczyć z jej ręki i tańczyć... Ludwiczka zapatrzyła się w ten cudowny przedmiot tak intensywnie, że nie zauważyła, kiedy jedna ze strojnych sukien spłynęła z uchylonej szafy prosto na jej ramiona i otuliła ją całą, szeleszcząc koronką i jedwabiami. Poczuła ciężar na głowie, więc zerknęła w jedno z wiszących na ścianach luster i zobaczyła, że na jej skroniach opiera się złota korona, misterna, jak najdelikatniejsza koronka. Oślepiające światło, które ją na chwilę objęło, lekko zbladło i oto spostrzegła, że stoi na środku sceny, wygląda jak najprawdziwsza królewna, a wokół niej kręcą się dworki, dworzanie, pokojówki, lokaje i cała gromada zwierząt: sarna, lis, niedźwiedź, zajączek i jeż. I najwyraźniej na coś czekają. A naprzeciw zobaczyła rzędy foteli, w których siedziały

dzieci, wpatrzone w nią pełnymi zachwytu oczami. Ludwiczkę ogarnęło przerażenie. – Co ja mam robić – pomyślała. Wtedy podszedł do niej prawdziwy królewicz w srebrzystym ubraniu i w złotej koronie, spojrzał na nią, i zapytał: – Czy zostaniesz moją żoną, piękna królewno? – Zgódź się! – zawołali dworzanie. – Zgódź się! – namawiały zwierzęta, otaczając ją coraz ciaśniejszym kręgiem. – Ale... ja nie mogę... nie wiem... – zaczerwieniła się Ludwiczka. Przez otaczający dziewczynkę tłumek przedarła się inspicjentka, pani Marzena, i zapytała: – Nie znasz swojej roli, Ludwiczko? Oj, nieładnie! – Ale ja... – przerażona dziewczynka próbowała odpowiedzieć. – Ja nie wiedziałam, że muszę się czegoś uczyć! – Żeby grać w teatrze, trzeba doskonale znać swoją rolę! – odpowiedziała inspicjentka, patrząc na nią surowo, bez uśmiechu. – Zapodziewanno! Ratuj! – zawołała Ludwiczka, rzucając różdżkę w powietrze. Wróżka, tak samo niespodziewanie, jak przed chwilą zniknęła, pojawiła się tuż przy niej, chwyciła różdżkę w locie, skinęła nią i powiedziała krótko: – Cofam! W mgnieniu oka wszystko wróciło na swoje miejsce. Znowu stały na strychu, sukienka wisiała w szafie, a korona leżała na półce, wśród innych rekwizytów.

Mariola Fajak-Słomińska

31


dla dzieci

32

Nr 3 (40) 2013


Nr 3 (40) 2013

dla dzieci

Miau, miau. Tyle myszy, tyle myszy! W dodatku kolorowe. Kto to widział! A wśród nich jest czarnoksiężnik, także zamieniony w myszkę! Jak go rozpoznam?

Kto mi pomoże? Kto policzy, ile jest zielonych, ile żółtych, ile czerwonych, ile fioletowych, ile niebieskich myszy? A czarnoksiężnik? Może uda wam się znaleźć mysz-czarnoksiężnika, która różni się od wszystkich pozostałych. Byłoby wspaniale! Miau.

Który cień należy do zapracowanej panienki?

33


dla dzieci

a Agnieszk

Nr 3 (40) 2013

Gosk

Maks Pieńczykowski

Wiktoria M aliszew

ska

Spektakl „Mała Syrenka” zrobił na widzach ogromne wrażenie. Piękna scenografia, magiczne lalki, straszliwa ośmiornica i historia... Historia nieszczęśliwej miłości, ale też prawdziwej przyjaźni i oddania. Po obejrzeniu spektaklu dzieci z klasy II e, której wychowawczynią jest Iwona Pisarska ze Szkoły Podstawowej nr 16 w Szczecinie, przysłały do teatru takie właśnie piękne prace i recenzje.

iak Ola Woźn

Kuba Kos

Ania Gibas

34


Nr 3 (40) 2013

dla dzieci Informator Teatru Lalek „Pleciuga” Bilety do nabycia w kasie teatru pl. Teatralny 1 wt.−czw. 8.30−15.30 pt. 9.00−17.00 sob.−nd. na godzinę przed spektaklem tel. (91) 44 55 111 Biuro Obsługi Widzów tel./faks (91) 433 58 04 e-mail: widz@pleciuga.pl Edukacja Teatralna: warsztaty plastyczne, teatralne, muzyczne dla grup zorganizowanych i widzów indywidualnych Bajkośnienie − co drugą sobotę wspólne czytanie baśni z aktorami. Wielcy Małym – wspólne czytanie baśni największych pisarzy świata. Lekcja teatralna − półgodzinne spotkanie z aktorem po spektaklu. Urodzinki w formie twórczych zabaw teatralnych. Cykliczne warsztaty animacji teatralnej dla młodzieży („Re-animacja wyobraźni”). Kontakt: Magdalena Bogusławska tel. (91) 44 55 114, e-mail: edukacja@pleciuga.pl Więcej informacji na stronie www.pleciuga.pl

KONKURS!

Cafe Pleciuga – kawiarnia w Teatrze Lalek „Pleciuga” – ogłasza konkurs na stronę tytułową kawiarnianego menu. Zaprojektujcie, narysujcie, a swoje prace zostawcie w kawiarni. Tam też otrzymacie wszystkie niezbędne informacje na temat konkursu. Na zwycięzcę czekają nagrody niespodzianki.

Dziękuję aktorom i wszystkim pracownikom Teatru Lalek „Pleciuga” za pomoc w przygotowaniu „Gabita” – Violina Janiszewska

Wydawca: Teatr Lalek PLECIUGA pl. Teatralny 1, 71-405 Szczecin Dyrektor naczelny i artystyczny: Zbigniew Niecikowski Zastępca dyrektora: Anna Garlicka Redakcja: Violina Janiszewska / art positiv studio

Współpraca: Magdalena Gardas, Janusz Janiszewski, Karolina Machowicz, Barbara Popiel Korekta: Izabela Krupa Grafika i skład: MEDIANI Druk: Soft Vision, Ustowo 39, 70-101 Szczecin

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i zmian nadsyłanych tekstów. Wszystkim autorom (artykułów, opinii, listów, recenzji, rysunków), którzy nadesłali swoje prace do „Gabita” – dziękujemy!

35


Nr 3 (40) 2013

Słownik teatralny Białego Królika Pasja Pasja... Pasja? Co to jest pasja? Wczoraj, kiedy zagrzebywałem się w jesiennych liściach ... – One tak pięknie szeleszczą! – Jeż powiedział do mnie: – Króliku! Robisz to z taką pasją. No zdenerwowałem się! A to dlatego, że nie wiem dokładnie, co to jest pasja? Czy to coś dobrego? Czy to coś złego? Czy to stan umysłu, czy raczej stan moich uszu? Cały dzień szeleściłem w liściach i nie wiedziałem, czy pasja jest ze mną? Czy jest pod liśćmi? Czy... No o co właściwie chodzi? Poszedłem do sowy i powiedziałem jej, że chyba jestem chory, bo wiewiórka ma katar, a ja mam pasję. Sowa długo pohukiwała, tak jakby chichotała. A później powiedziała: – Króliku, cokolwiek robisz, rób to z pasją. Z pasją pracuj, z pasją zagrzebuj się w liściach, z pasją baw się z przyjaciółmi i w ogóle żyj z pasją. Pasja to chyba jednak stan umysłu, ale też styl życia i sposób działania. Pasja jest jak koktajl warzywny. Zawiera w sobie energię, ochotę i duuużo radości! Życzę wam, byście wszystko, co robicie, robili z pasją.

Z pasją ściskam zębiskami Biały Królik

36

Teatr Lalek Pleciuga pl. Teatralny 1 71-405 Szczecin

sekretariat: tel. (91) 44 55 101 sekretariat@pleciuga.pl centrala: tel. (91) 44 55 100 Biuro Obsługi Widzów: tel. (91) 43 35 804 widz@pleciuga.pl www.pleciuga.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.