Petronews extra04

Page 1

Bezpłatny Dwutygodnik ISSN 2353-0863 Czwartek, 28 listopada 2013 nr 4/2013

N a k ł a d 1 0 0 0 0 e g z . www.petronews.pl

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Płockie cheerleaderki na podium w Bangkoku Płockie cheerleaderki z grupy Impact wyleciały do Tajlandii. Jako jedyna reprezentacja Polski zyskały możliwość uczestnictwa w Mistrzostwach Świata Cheerleadingu w Bangkoku. – Marzenie o reprezentowaniu Polski na Mistrzostwach Świata Cheerleaders dla dziewcząt z grupy IMPACT zaczyna się spełniać – pisały dziewczęta na swoim profilu facebookowym. To ogromny sukces płocczanek, należących do jednej z grup Zespołu Cheerleaders SWPW-IMPRESJA Płock. Tegoroczne Mistrzynie Polski jako jedyne z naszego kraju otrzymały nominację na Mistrzostwa Świata do Bangkoku w Tajlandii. – Po wstępnych kalkulacjach przeraziłam się, jaką dużą sumę musimy zebrać – mówi trenerka zespołu Katarzyna Sylwestrzak. – Był to koszt ok. 50 000 zł. Od kwietnia zaczęłam rozsyłać pisma do sponsorów. Niestety, bez odzewu – dodała. Przez kilka miesięcy trwała cisza, która coraz mniej optymistycznie wpływała na możliwość wyjazdu dziewczyn do Tajlandii. Dopiero we wrześniu posypali się sponsorzy: Prezydenta Płocka, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku, Wodociągi Płockie oraz OMNSZZ Solidarność PKN Orlen S.A. Z pomocą pospieszyli tak-

że organizatorzy Mistrzostw, którzy zarezerwowali dla płocczanek miejsca w Akademiku Uniwersyteckim w Bangkoku, co znacznie obniżyło koszt pobytu cheerleaderek. Prezent grupa Impact otrzymała również z całkiem niespodziewanej strony. Dzięki promocji lotów do Bangkoku, koszt

Komisja ds. rozwoju akademickiego – potrzebna? Radni powołali komisję ds. rozwoju akademickiego Płocka i analizy możliwości utworzenia Uniwersytetu Mazowieckiego w naszym mieście. Jak komentują tę decyzję sami rajcy i czym będzie zajmowała się nowa komisja?

Uniwersytetu w Płocku nie mogą utworzyć ani radni, ani prezydent. Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym realnie mogłoby to nastąpić na wniosek i za zgodą istniejących w Płocku uczelni poprzez ich połączenie lub przekształcenie. W mojej ocenie komisja Rady Miasta nie jest w stanie wyręczyć czy zmobilizować uczelni do przekształceń. Ale jeżeli część radnych jest innego zdania – na pewno nie będę im przeszkadzał w pracach komisji. Wioletta Kulpa, radna PiS: W moim przekonaniu „szatkowanie” komisji na inne jest bezcelowe. Tematem uniwersytetu powinna zająć się komisja edukacji, która według mnie nie jest aż tak obłożona pracą, żeby nie móc przejąć tematu akademickiego Płocka. Otrzymaliśmy trzy projekty, które dotyczą powołania samej komisji, jej przewodniczącego i wiceprzewodniczącego. De facto powołu-

Amor zagościł w płockim ZOO – str. 2

Rusza budowa „małej” obwodnicy Płocka – str. 3

AGNIESZKA STACHURSKA FOT.: PROFIL FACEBOOKOWY INTERNATIONAL FEDERATION OF CHEERLEADING

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Powstanie komisji ds. analizy utworzenia uniwersytetu to efekt dyskusji, która odbyła się miesiąc temu podczas Sesji Rady Miasta. Rajcy debatowali wtedy nad tym, czy Płock powinien zabiegać o powstanie uniwersytetu i czy w ogóle jest to możliwe. Zdania były podzielone, ale i tak nie przeszkodziło to członkom rady w powołaniu komisji, która ma zająć się tym tematem. Zapytaliśmy przewodniczącego Rady Miasta, Artura Jaroszewskiego, czym będzie zajmowała się owa komisja. – Organizacją jej pracy zajmie się przewodniczący komisji w porozumieniu z radnymi – powiedział Jaroszewski. – Do zadań komisji będzie należało przedstawienie formalnoprawnych możliwości utworzenia uniwersytetu, a także ustalenie możliwego wsparcia ze strony miasta dla ewentualnie powstającego uniwersytetu. Komisja będzie musiała odpowiedzieć też na pytanie: dlaczego dotychczas w Płocku uniwersytet nie powstał? A co sami radni sądzą o powstaniu nowej komisji? Artur Jaroszewski, przewodniczący Rady Miasta, radny PO:

wyniósł 27 tysięcy zamiast początkowych 39 tysięcy złotych. Na pokrycie kosztów, związanych z przelotem, Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Tańca „Impresja” rozpoczęło we wrześniu zbiórkę publiczną, w trakcie której udało się zebrać 3 475,96 zł. Kwestę prowadzono do 30 października, głównie podczas meczów piłki ręcznej Orlen Wisła Płock. – Oprócz przygotowań do Mistrzostw, tworzyliśmy układy na mecze. Chcieliśmy zaczerpnąć energii od kibiców i poczuć, że ludzie w Płocku doceniają nasze zaangażowanie i pracę, jaką wkładamy w przygotowanie oprawy meczowej, jak i zawodów – mówi trenerka dziewcząt. 18 listopada grupa wyjechała do Tajlandii. Mistrzostwa w Bangkoku odbyły się 23 i 24 listopada. Jak poinformowało Polskie Stowarzyszenie Cheerleadres, płockie cheerleaderki z grupy Impact wywalczyły bardzo wysokie, trzecie miejsce w kategorii Cheer Dance. Na podium stanęły także grupy z Rosji i z Niemiec. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów!

jemy kolejną komisję, w której radni będą pobierali diety. Dla mnie to jest nieracjonalne. Jest to niepotrzebne mnożenie kosztów. Marcin Flakiewicz, radny PO: Opowiadam się za tą komisją. Wierzę, że będzie ona jedynie pierwszym krokiem, a poprzez pracę zasiadających w niej osób, będzie również sygnalizowała kierunek, w którym Płock może iść. Swoje uniwersytety i akademie mają już miasta porównywalne wielkością do Płocka. Uważam, że powstanie takiego ośrodka wzbogaciłoby ofertę naszego miasta i pozytywnie wpisało je w mapę akademicką kraju. Stworzenie uniwersytetu w Płocku zależy jednak od wielu czynników. Najlepiej w tej kwestii orientują się przedstawiciele władz uczelni znajdujących się obecnie w naszym mieście. Mirosław Milewski, były prezydent Płocka, radny niezrzeszony: Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że

w najbliższych kilku, kilkunastu latach nie uda się z Płocka zrobić miasta akademickiego. Oczywiście nie wszyscy chcą się do tego przyznać – być może się boją. Dla mnie najważniejsze są opinie płockich uczelni wyższych, które zadeklarowały, że nie chcą zmieniać swojej autonomii. Co do samej komisji, to według mnie jest ona zabiegiem marketingowym. Ja staram się brać udział w takich pracach, które coś po sobie zostawią. Ta komisja nic po sobie nie zostawi, więc w niej na pewno nie zasiądę. Praca tej komisji będzie syzyfowa i skończy się na przedstawieniu tego, czego my w Płocku chcemy. To tak jakby mówić, że chcemy, żeby do Płocka przeniosły się takie uczelnie jak Oxford albo Cambridge. Arkadiusz Iwaniak, radny SLD: Pomysł komisji świetnie wpisuje się w nasze plany, naszą wizję miasta akademickiego. Dlatego też ją poparliśmy. Zasiadać powinni w niej wszyscy ci, którym leży na sercu akademickość i rozwój Płocka. Oczywiście bez żadnych ograniczeń – przeciwnicy też. Komisja jest jak najbardziej potrzebna, a wręcz konieczna. Jej kompetencje będą wynikały z dokumentów miejskich (statut, regulamin Rady Miasta), planu pracy oraz pomysłów członków. Uczestnictwo władz płockich uczelni wyższych będzie zapewne wartością tej komisji. Uniwersytet ma szansę powstać w Płocku dopiero za kilka lat, ale ta komisja daje nam takie szanse. To od zaangażowania i determinacji członków komisji będzie zależało powodzenie tego celu.

Z eLką na ty. Odcinek 3 – str. 5

Grodzka – koniec Płocka – str. 6

Rentgen w Schronisku – str. 12

DAMIAN KAZAK

Pełen tekst czytaj na: petroecho. pl/w-plocku/informacje Co mieszkańcy sądzą o powstaniu uniwersytetu: s. 6

Mirosław Milewski od kuchni – str. 19


Aktualności

2

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Miasto, które umiera

„To miasto już nie żyje” powiedział radny, mając na myśli brak młodych ludzi, którzy masowo opuszczają nasze miasto. „Grodzka – koniec Płocka” pisze młody mężczyzna, który usiłuje znaleźć miejsce na wieczorne spędzenie czasu w swoim rodzinnym mieście. Co sprawia, że zarówno mieszkańcy, jak i turyści zauważają powolne umieranie grodu nad Wisłą? Wielokrotnie poruszany był publicznie temat ulicy Tumskiej. To, co się z nią stało boli wielu płocczan. Z kulturalnego centrum przerodziła się w betonową pustynię, zamykaną wraz z bankami, które objęły ją w panowanie. Nie pomaga kino, do którego nie ma jak dojechać i gdzie zaparkować, nie pomaga POKiS czy MDK, które ze wszystkich sił starają się wskrzesić kulturalnego ducha Płocka. Tumska umiera. Wydawało się jednak, że przynajmniej ulica Grodzka,

Czwartek, 28 listopada 2013

Budowa lodowiska rozpoczęta

przy której rozmieściły się różnego rodzaju knajpki i restauracje, wpłynie na zmianę tego stanu rzeczy. Niestety, zarówno kryzys gospodarczy, jak i mentalny płocczan sprawia, że miejsca te ledwo zipią, ostatkiem sił utrzymując się na powierzchni. Centrum kulturalnym stają się w pewnym sensie galerie, chociaż i tam trudno mówić o życiu towarzyskim w szerokim znaczeniu. Z czego to wynika? Czy to wyłącznie wina obumiera-

jącego centrum miasta czy też zmienił się nasz styl życia? Może dostępność domowych atrakcji – telewizji, kina domowego, gier różnego rodzaju, Internetu – sprawia, że po prostu nam się nie chce? A jak już wyjdziemy z domowych pieleszy raz na jakiś czas, dziwimy się, że nie ma już miejsc, które mogłyby dać nam dawkę atrakcji? Jak jest naprawdę? Agnieszka Stachurska, redaktor naczelny PetroNews

Jak podaje Urząd Miasta Płocka, rozpoczęła się budowa lodowisk miejskich. Podobnie jak w poprzednim sezonie zimowym, będą udostępnione łyżwiarzom nieodpłatnie.

nie z planem zadecydują w głównej mierze warunki atmosferyczne – tłumaczy ratusz. – Prognozy są jednak optymistyczne. Obecnie jest już przygotowane przyłącze energetyczne, trwa także rozkładanie piasku pod taflę lodowiska. Oba lodowiska miejskie udostępnione Rozpoczęła się już budowa obu lodowisk. Obiekty na Starym Rynku i Podolszy- zostaną nieodpłatnie i będą otwarte do pocach powinny funkcjonować od soboty, 30 łowy marca 2014 roku. MS listopada. – O tym, czy powstaną one zgodFOT.: URZĄD MIASTA PŁOCKA

petroecho.pl/w-plocku/informacje

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Nowa siedziba dla strażaków. Budowa trwa

Amor zagościł w płockim ZOO Ma zaledwie cztery lata, a od razu pozyskał serca dwóch samic, Fiony i Lali. Nic dziwnego, imię bożka miłości zobowiązuje. Amor, młody lew, zamieszkał wczoraj w płockim ogrodzie zoologicznym.

Od września trwa budowa nowej strażnicy dla Państwowej Straży Pożarnej na osiedlu Radziwie. Pierwszy etap tej inwestycji potrwa do grudnia 2015 roku i zamknie się kwotą niespełna 2 milionów złotych. 18 września br. oficjalnie rozpoczęła się budowa strażnicy na Radziwiu poprzez podpisanie umowy z Konsorcjum firm: Przedsiębiorstwo Budowlano Usługowe „Wixbud” Sławomir Mikulski Spółka Jawna – liderem konsorcjum oraz Zakładem Usług Ogólnobudowlanych, Antykorozyjnych, Dekarskich i Transportowych TEKOBUD Zdzisław Kołecki, Marcin Kołecki Spółka Jawna. Pierwszy etap realizacji inwestycji obejmuje wybudowanie strażnicy w stanie surowym. Pod koniec września 2013 roku przekazano plac budowy wykonawcy, który rozpoczął prace ziemne przy budowie strażnicy. Do końca 2013 roku wykonane zostaną prace za prawie pół miliona złotych.

Szacunkowa koszt całości inwestycji to według informacji prasowej ratusza ok. 8 mln zł (na stronie PSP Płock podana kwota inwestycji wyniesie ok. 10,3 miliona złotych), miasto dofinansuje do 50% tej kwoty. – Ten obiekt jest potrzebny strażakom, którzy zapewniają bezpieczeństwo mieszkańcom lewobrzeżnej części Płocka oraz miejscowości położonych w bezpośredniej bliskości naszego miasta. Poprawa warunków funkcjonowania straży pożarnej to w efekcie poprawa bezpieczeństwa mieszkańców z tej strony Wisły – mówił Andrzej Nowakowski w trakcie konferencji prasowej na placu budowy, która odbyła się 20 listopada. Nowa strażnica będzie miała około 1700 m2 powierzchni użytkowej. Znajdą się tam pomieszczenia dla strażaków, wozów bojowych oraz innego sprzętu ratowniczo-gaśniczego używanego w czasie pożarów, ratownictwa drogowego i powodzi. AS FOT.:PSP PŁOCK

Adres Redakcji: Plac Celebry Papieskiej 1, 09-400 Płock, tel. 534-276-781, 534280-086. Redaktor naczelny: Agnieszka Stachurska, Dziennikarze: Michał Siedlecki, Damian Kazak, Współpraca: Waldemar Robak, Dział marketingu: Tomasz Stachurski, reklama@petroecho.pl, e-mail: redakcja@petroecho.pl, Wydawca: PR-image na podstawie umowy franczyzowej z Extra Media Sp. z o.o. Redakcja nie zwraca niezamawianych tekstów oraz zastrzega sobie prawo do ich skracania i redagowania. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.

Amor urodził się w warszawskim ZOO. Do Płocka przyjechał na miejsce sędziwego lwa Bączka, który przez 17 lat był mieszkańcem naszego ogrodu zoologicznego. Młody samiec wygląda już groźnie i władczo. – Od razu zyskał sympatię i zainteresowanie naszych samic Fiony i Lali – mówi Magdalena Kowalkowska z płockiego ZOO. – Warszawscy opiekunowie, którzy przekazali nam swojego młodzieńca, podkreślają jego odwagę i temperament. Wraz z młodym lwem do naszego ogrodu zoologicznego przyjechali również nowi mieszkańcy pawilonu herpetarium: kameleony jemeńskie (Chamaeleo calyptratus) i węże jaskiniowe (Elaphe taeniura ridleyi). Powiększą one przygotowywaną nowocze-

Młody samiec już w płockim ZOO sną ekspozycję gadów. Kameleon jemeński jest jednym z większych przedstawicieli swojej rodziny; w obliczu zagrożenia w sposób charakterystyczny dla wszystkich kameleonów szybko potrafi zmienić barwę swego ciała. Węże jaskiniowe są przedstawicielami azjatyckich gatunków węży. Cha-

rakteryzują się ciekawym sposobem polowania, polegającym na chwytaniu latających w jaskiniach nietoperzy. Zwierzęta przyjechały do Płocka dzięki pomocy firmy Budmat Auto, która wypożyczyła jedno ze swoich lwich aut – Peugeota Boxera. AS

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Młodzi radni obradowali po raz czwarty Młodzi radni Płocka wzięli udział w swojej czwartej sesji. Podczas posiedzenia m.in. przyjęli uchwałę o dostosowaniu miejskich pływalni dopotrzeb osób starszych iniepełnosprawnych. Chcą także przygotować listę miejsc, które straż miejska powinna patrolować o wiele częściej. Na wtorkowym posiedzeniu przyjęto jedną uchwałę. Zobowiązuje ona młodzieżową radę do zwrócenia się z wnioskiem do prezydenta Nowakowskiego o dostosowanie miejskich pływalni do potrzeb osób starszych i niepełnosprawnych. – W holach, szatniach brak jest właściwych elementów przystosowanych dla potrzeb osób niepełnosprawnych, odpowiednio wysokich ławek ułatwiających przebieranie się osobom poruszających się na wózkach, czy starszym uczęszczającym na pły-

walnię, które przeszły operację kolan, kręgosłupa – czytamy w uzasadnieniu do uchwały. – Brakuje również odpowiedniego sprzętu, który umożliwiłby osobom niepełnosprawnym poruszanie się po hali basenowej i szatni oraz wejście do wody np. krzesełko opuszczane do niecki basenowej. Kolejnym tematem, poruszonym podczas sesji było bezpieczeństwo w Płocku.

Młodzi radni zaproszą na kolejne posiedzenie przedstawicieli straży miejskiej, by wspólnie stworzyć listę miejsc, w których patrole powinny odbywać się częściej. Chcą też zorganizować przedświąteczną akcję – zbiorą prezenty dla podopiecznych domów dziecka. Rada chce także zaangażować się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Ponadto, młodzi radni wyznaczyli swoich przedstawicieli, którzy wezmą udział w posiedzeniach komisji Rady Miasta Płocka. Rada obraduje w mniejszym składzie. Sześcioro jej przedstawicieli utraciło bowiem swój mandat z powodu ukończenia szkół. Zastąpią ich kandydaci z Jagiellonki, Ekonomika i Gimnazjum nr 5, a w trzech gimnazjach (nr 3, 4 i 7) odbędą się wybory uzupełniające. Termin wyborów ustalono na 25 listopada. Wyniki głosowania poznamy 2 grudnia. Zaprzysiężenie nowego składu młodzieżowej rady odbędzie się zaś 16 grudnia. MICHAŁ SIEDLECKI


Aktualności Kronika policyjna Zderzenie autobusu z punto W piątek, 22 listopada na drodze krajowej nr 60 doszło do zderzenia autobusu z fiatem punto. Dwie osoby zostały ranne. Straż pożarna musiała rozcinać samochód, aby wyciągnąć kierowcę. Napadli na dom w Imielnicy. Mieli broń? Do zdarzenia doszło w nocy z 20 na 21 listopada. Z informacji policji wynika, że dwóch nieznanych mężczyzn weszło do domu przy ul. Chmielnej. Jeden z zamaskowanych sprawców, trzymając w ręku przedmiot przypominający pistolet i zażądał wydania pieniędzy. Śmiertelny wypadek pod Płockiem Śmiertelny wypadek miał miejsce w środę, 20 listopada w miejscowości Rokocie pod Płockiem. Kobieta z nieustalonych przyczyn zjechała do rowu. Zginęła na miejscu. Próbował zepchnąć radiowozy z drogi W poniedziałek 18 listopada płocka policja ścigała pirata drogowego, kierowcę toyoty yaris. Kierowca nie zatrzymał się na rutynową kontrolę drogową i zaczął uciekać. Próbował zepchnąć jadące za nim radiowozy z drogi. Funkcjonariusze zatrzymali uciekiniera. To 28letni płocczanin, który prowadził bez uprawnień. Starszy mężczyzna potrącony na pasach 18 listopada na pasach na ul. Kolegialnej potrącono 83-letniego mężczyznę. Pieszy został przewieziony do szpitala.

Ważne telefony Straż Miejska – tel. 986 Straż Pożarna – tel. 112 lub 998 Pogotowie ratunkowe – tel. 999 Policja – tel. 997 Informacja PKS – tel. 703-403-314 Pogotowie ciepłownicze – tel. 993, 24 366-52-52 Pogotowie drogowe – tel. 24 268-02-22 Pogotowie energetyczne – tel. 991, 24 365-10-10 Pogotowie gazowe – tel. 24 262-24-38 Pogotowie opiekuńcze – tel. 24 262-36-85 Pogotowie ratunkowe – tel. 24 366-78-03, 366-78-04 Pogotowie wodociągowe – tel. 994, 24 364-42-44 Dyżury aptek 25.11-2.12.2013 r. – Płock, ul. Zygmunta Wolskiego 6/1 – 24 269-20-28 2-9.12.2013 r. – Apteka „MEDICOR”, Płock, ul. Kolegialna 30 – 24 262-48-24 9-16.12.2013 r. – Apteka „Rodzinna”, Płock, ul. Kolegialna 30 – 24 264-79-32 W każdą niedzielę: apteka ul. Kolegialna 24, godz. 8-15; apteka Elixir w hipermarkecie Auchan, godz. 10-20. Codziennie: apteka „Przy Tysiąclecia”, ul. Tysiąclecia 11, tel. 24 262-11-02; apteka ul. Gałczyńskiego 11 w Kauflandzie – w godz. 8-22.

3

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Rusza budowa „małej” obwodnicy – Rozpoczyna się realizacja chyba najważniejszej inwestycji, jaką jest budowa nowego kręgosłupa komunikacyjnego Płocka – tymi słowami prezydent Andrzej Nowakowski rozpoczął konferencję prasową, w trakcie której podpisano umowę na budowę pierwszego odcinka trasy tranzytowej, łączącej nowy most z Orlenem. Wewnętrzna obwodnica Płocka połączy rondo Wojska Polskiego przy nowym moście z ulicą Otolińską, Bielską oraz Długą i PKN Orlen. Prezydent podkreślał, że oddanie jej do użytku będzie miało ogromne znacznie dla funkcjonowania układu komunikacyjnego nie tylko w mieście, ale także w regionie. – Przede wszystkim wyprowadzimy z Płocka ruch pojazdów niebezpiecznych, a co za tym idzie poprawimy bezpieczeństwo mieszkańców – mówił włodarz miasta. – Ta trasa będzie miała też bardzo ważne znaczenie w poprawie komunikacji północnego Mazowsza. Droga krajowa nr 60 z Kutna przez Płock do Ciechanowa od wielu lat jest mo-

dernizowana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Wiele jej fragmentów można szybko pokonać dzięki zmodernizowanym skrzyżowaniom (np. w Łącku), czy obwodnicom Kutna, Gostynina lub Raciąża. Niedrożnym odcinkiem tej trasy pozostawał przejazd przez Płock, gdzie kierowcy muszą kierować się do centrum miasta. Zbudowanie „małej” obwodnicy ma teraz udrożnić całą tę drogę. Prezydent Andrzej Nowakowski zapowiedział, że cały ruch tranzytowy będzie wyprowadzony z Płocka do 2016 roku. – Nowa

trasa w znacznym stopniu upłynni komunikację lokalną. Pozwoli również na skrócenie podróży pracownikom nie tylko Orlenu, ale także pobliskich firm – mówił prezydent. – Ponadto, wewnętrzna obwodnica uatrakcyjni pobliskie tereny, które będą uwalniane pod potrzeby przedsiębiorców – dodał. Dzięki tej drodze obszary przemysłowe w rejonie Orlenu, gdzie funkcjonuje wiele firm wraz z Płockim Parkiem Przemysłowo-Technologicznym, mają uzyskać łatwy i szybki dostęp do drogi krajowej w kierunku Ciechanowa, Płońska, Warszawy i Kut-

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Budżet Obywatelski 2014. Radny wnioskuje o weryfikację przez mieszkańców Zakończyło się liczenie oddanych głosów w ramach Budżetu Obywatelskiego Płocka 2014. Potwierdziły się wcześniejsze doniesienia o gigantycznej frekwencji. Pierwszy etap weryfikacji głosów został już zakończony, lecz to jeszcze nie koniec. Ratusz musi teraz sprawdzić, czy dana osoba nie głosowała kilka razy, a także czy jest mieszkańcem Płocka. Przypomnijmy: wyniki Budżetu Obywatelskiego miały zostać ogłoszone 7 listopada. Według planu, zwycięskie inwestycje miały trafić do projektu budżetu miasta na 2014 rok. Tak się jednak nie stało. Nowa formuła głosowania na projekty płocczan poprzez formularz internetowy, sms oraz karty wrzucane do urn, sprawiły urzędowi miasta wiele kłopotów. Reklama

Do ratusza wpłynęły pisma, wskazujące na nieprawidłowości w trakcie głosowania. Sami urzędnicy przyznali, że do takich uchybień dochodziło np. w głosowaniu internetowym. Z jednego adresu IP wysyłano kilkadziesiąt, a nawet setki głosów. Teraz zakończył się pierwszy etap ich liczenia i weryfikacji. Po sprawdzeniu poprawności: numerów PESEL, treści wiadomości sms oraz formularzy (można było zagłosować na maksymalnie

trzy projekty), zanieważne uznano2286 głosów. W sumie w głosowaniu wzięło udział ponad 44 tys. osób. Biorąc nawet pod uwagę fakt dopuszczenia do głosowania osób, które ukończyły 16 lat, daje to frekwencję porównywalną z wyborami powszechnymi. Teraz ratusz przystępuje do kolejnego etapu weryfikacji. Urzędnicy muszą sprawdzić, czy osoba biorąca udział w wyborze najlepszych projektów BOP oddała jeden głos, czy może zagłosowała za pomocą formularza papierowego, sms-a, a także przez Internet. W ratuszu będą sprawdzali też, czy głosujący jest mieszkańcem Płocka. Urząd miasta nie jest w stanie precyzyjnie określić, kiedy ten etap się zakończy. Jeśli wnikliwa weryfikacja wykaże duże nieprawidłowości, a liczba głosów oddanych kilkakrotnie będzie wysoka – niewykluczone, że głosowanie zostanie powtórzone w zmienionej formie.

na. Po oddaniu do użytku brakującego odcinka autostrady A1, ma być też łatwiej dotrzeć z Orlenu do Gdańska. Obwodnica z nowego mostu do ul. Otolińskiej, Bielskiej i Orlenu będzie przypominać trasę, która łączy Tokary z Ciechomicami. Częściowo będzie to dwu-, a częściowo czteropasmowa droga. Pierwszy etap to budowa łącznika ronda Wojska Polskiego z ul. Otolińską. Ma się on zakończyć na przełomie października i listopada 2014 roku. – Na ile warunki pogodowe pozwolą, to wystartujemy z budową jeszcze w tym roku, ale kluczowe zadania będą wykonywane w 2014 – stwierdził Marcin Lewandowski, członek zarządu lidera konsorcjum Bilfinger, które wygrało przetarg. – Plan jest napięty, ale myślę, że uda nam się dotrzymać terminu. Na konferencji prasowej przedstawiciele konsorcjum oraz prezydent Płocka podpisali umowę na budowę tego odcinka „małej” obwodnicy. Będzie on kosztować 33 mln złotych, ale miasto zarezerwowało na ten cel 25 mln zł, ponieważ – jak zaznaczał Andrzej Nowakowski – Płock będzie starać się o unijne dofinansowanie. Do podziału jest 60 mln zł. Możemy ubiegać się nawet o 85 proc. kosztów. DAMIAN KAZAK O weryfikację głosów wnioskował również radny Artur Jaroszewski w interpelacji. – Z różnych doniesień, zarówno medialnych jak i pochodzących z Urzędu Miasta Płocka wynika, iż istnieje uzasadnione podejrzenie nieuczciwych działań w trakcie przebiegu drugiej edycji Budżetu Obywatelskiego – pisze radny. Uważa, że oprócz działań które prowadzi obecnie ratusz, możliwość taką powinni mieć również mieszkańcy Płocka. W jaki sposób? – Jako jedno z rozwiązań proponuję umożliwienie mieszkańcom Płocka zweryfikowania informacji, czy uczestniczyli oni w konkursie (czyli czy złożyli wypełnione ankiety) i ewentualnie ile ankiet na ich nazwisko zostało złożonych. Zachowując anonimowość weryfikacji można by np. zamieścić na stronie internetowej Urzędu Miasta Płocka uporządkowany wykaz numerów PESEL (bez danych osobowych) osób, na które zostały wypełnione ankiety (z ewentualnym zaznaczeniem ilości złożonych ankiet jeżeli takie przypadki wystąpiły). Jeżeli ktoś z mieszkańców Płocka zauważy nieuczciwość w odniesieniu do „swojej” ankiety, będzie miał możliwość poinformowania o tym organizatorów bądź podjęcia innych działań – proponuje Artur Jaroszewski. DK, AS


Dzieje się

4 Wydarzenia 28 listopada, godz. 9 – Spektakl „Ania z Zielonego Wzgórza”, Teatr Dramatyczny w Płocku 28 listopada, godz. 10 – Andrzejki czas zacząć – spotkanie z Andrzejem Milke, Filia biblioteczna nr 1 Książnicy Płockiej, ul. Zielona 40 28 listopada, godz. 10.30 – Koło małych przyjaciółek książek – zabawy z książką dla dzieci, spotkanie z udziałem opiekunów, Filia biblioteczna nr 9 Książnicy Płockiej, ul. Orzechowa 5a 28 listopada, godz. 16 – „Życzenia – marzenia” – wieczór andrzejkowy dla dzieci i młodzieży, Spółdzielczy Dom Kultury PSM L, wstęp wolny 29 listopada, godz. 9 – Betlejemska dobranocka, konkurs teatrzyków przedszkolnych, Klub Osiedla Kochanowskiego PSML-W, ul. Obr. Westerplatte 6, wstęp wolny 29 listopada, godz. 17 – XXV edycja Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Władysława Broniewskiego „O Liść Dębu”, w programie recital Olgi Bończyk, Pałac Ślubów, ul. Kolegialna 19 29 listopada, godz. 17 – Koncert Zbigniewa Wodeckiego w ramach obchodów Światowego Dnia Osób Niepełnosprawnych, Galeria Wisła 30 listopada, godz. 11 – Konkurs Poetycki o Nagrodę jesiennej Chryzantemy – uroczyste podsumowanie, Dom Darmstadt, wstęp wolny 30 listopada, godz. 16.30 – Spektakl Boeing Boeing – gościnnie Teatr Studio Buffo, Teatr Dramatyczny w Płocku 2 grudnia, godz. 12 – Zawód fryzjer – spotkanie z Kingą Gołębiowską w cyklu „Wybieramy Zawód”, Filia biblioteczna nr 1 Książnicy Płockiej, ul. Zielona 40 4 grudnia, godz. 10 – Zwykli – niezwykli – przegląd etiud teatralnych, Spółdzielczy Dom Kultury w Płocku, ul. Krzywoustego 3 5 grudnia, godz. 12 – Wystawa 35-lecie Rama’79, Galeria P, ul. Stary Rynek 1 7 grudnia, godz. 19 – Koncert Michała Bajora w ramach trasy koncertowej z okazji wydania 18. płyty piosenkarza pt. „Moje podróże”, Teatr Dramatyczny, bilet 80 zł

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Eksperymenty i roboty w Tygodniu Przedsiębiorczości Od 18 do 24 listopada trwały obchody Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości w Płocku. Jedną z części obchodów był m.in. pokaz robotów i wystawa eksponatów z Centrum Nauki Kopernik. 20 listopada przez cały dzień w hali Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica zwiedzający mogli oglądać wystawę „Eksperymentuj” z Centrum Nauki Kopernik. Uczyli się na niej m.in. jak powstaje film, sprawdzali swoją pamięć czy szybkość reakcji. Mogli także oglądać widowiskowe eksperymenty naukowe z użyciem ciekłego azotu, a także pokazy i warsztaty, dotyczące budowy i programowania robotów. W ramach Tygodnia Przedsiebiorczości, w czwartek, 21 listopada, odbyło się m.in. szkolenie dla przedsiębiorców, dotyczące powiązań kooperacyjnych, a dzień później debata z przedsiębiorcami z udziałem prezydenta Płocka Andrzeja Nowakowskiego. Organizatorami płockiej edycji Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości są: Stowarzyszenie Academia Economica, Urząd Miasta Płocka, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica, Mazowiecki Fundusz Poręczeniowy oraz Fundacja Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. AS FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Jednogłos Banków Spółdzielczych Bądź szlachetny

- podaruj świąteczną paczkę

Kolejna edycja Szlachetnej Paczki ruszyła. Wystarczy pięć kroków, aby wybrać potrzebującą rodzinę, dla której będziemy mogli przygotować świąteczną paczkę. Otwarto bazę rodzin włączonych do projektu i są już pierwsi darczyńcy. W Szlachetną Paczkę zaangażowały się tysiące osób. Wśród nich jest także prezydent Bronisław Komorowski z żoną, sportowcy – między innymi Jerzy Dudek, Agnieszka Radwańska, trio z Borussi Dortmund: Kuba Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek, czy aktorzy z serialu Rodzinka. pl. Szlachetna Paczka to ogólnopolski projekt Stowarzyszenia Wiosna, w ramach którego dla

rodzin potrzebujących przygotowywane są paczki naŚwięta Bożego Narodzenia. Darczyńcy z internetowej bazy danych w kilka kliknięć wybierają konkretną rodzinę, której chcą pomóc. Następnie należy poczekać na kontakt od wolontariusza przydzielonego do rodziny. Pomoże on nam przygotować świąteczną paczkę dla rodziny, którą wybraliśmy. W bazie potrzebujących na stronie www.szlachetnapaczka.pl znajduje się ponad7 tys. rodzin zcałej Polski. Ponad6 tys. znalazło już swojego darczyńcę. W województwie mazowieckim na pomoc czeka ponad 900 rodzin, natomiast w naszym regionie takich rodzin jest około 80, z czego 30 mieszka w Płocku. Lista nie jest ostateczna. Przedstawiciele Szlachetnej Paczki sukcesywnie będą dodawali kolejne rodziny do bazy wraz z szczegółowymi opisami. DAMIAN KAZAK

Tu nas znajdziecie

Do historycznego zdarzenia doszło w dziedzinie bankowości polskiej. Dwie grupy bankowe (BPS i SGB) zdecydowały się na wspólną kampanię telewizyjną.

Łącznie Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. oraz Spółdzielcza Grupa Bankowa S.A. zrzeszają 571 Banków Spółdzielczych. To ogromna liczba placówek, które chcą teraz mówić jednym głosem i pokazać, że Banki Spółdzielcze w Polsce mają dobrą ofertę, a kredyty udzielają każdemu klientowi śpiewająco. W Bankach Spółdzielczych kredyt udziela się śpiewająco Skąd pomysł na hasło kampanii i sam spot reklamowy? Ma on zobrazować przystępność kredytu w Grupie BPS i Spółdzielczej Grupie Bankowej, który udziela się tak łatwo, jak wpadająca w ucho melodia. W spocie zobaczymy osoby, które gwiżdżą tę samą melodię powodując, że jej radosne dźwięki wpadają w ucho kolejnym bohaterom reklamy. Są to, oczywiście, zadowoleni klienci Banku Spółdzielczego, czyli osoby prywatne oraz mikro i mali przedsiębiorcy z polskiego miasteczka, w którym żyją i pracują z radością, m.in. dzięki przyjaznym relacjom z rodzimym Bankiem Spółdzielczym. Taka wizualizacja ma swoją przyczynę – idealnie oddaje charakter Banków Spółdzielczych, które zakładają dobre relacje z klientami, w sposób przyjazny, w których pracują ludzie dla ludzi. Banki Spółdzielcze chcą być dobrym sąsiadem

i wspierają rozwój lokalnej społeczności, a także przedsiębiorczości. – W naszej reklamie promujemy kredyt w Bankach Spółdzielczych w całej Polsce – mówi Urszula Rożalska, dyrektor Departamentu Komunikacji w Banku BPS S. A., która jest odpowiedzialna za projekt ze strony Grupy BPS. – Oczywiście, każdy Bank Spółdzielczy może oferować swoje rozwiązania, elastycznie dopasowane

do potrzeb różnych osób, czy jest to klient indywidualny, czy mały lub średni przedsiębiorca – dodała. – Film reklamowy idealnie prezentuje Bank Spółdzielczy jako przyjazną dla klienta instytucję finansową, będącą dobrym sąsiadem i wspierającą rozwój lokalnej społeczności oraz przedsiębiorczości – podsumowała kampanię telewizyjną Urszula Rożalska. Powrót do dobrych praktyk Wspólne działania promocyjne już kiedyś istniały na rynku bankowości polskiej. Przez lata jednak zapomniano o tej formie współpracy i możliwościach, jakie niesie. Wspólna kampania Grup BPS i SGB to połączenie sił i pokazanie, że Banki Spółdzielcze są liczącym się graczem na rynku bankowości w Polsce. W ten sposób budują i wzmacniają pozytywny wizerunek bankowości spółdzielczej. Lokalny charakter Banków Spółdzielczych sprawia, że klienci mogą liczyć w nich na indywidualne, ludzkie podejście oraz szybkie decyzje. Co istotne, Banki Spółdzielcze są przy tym bezpieczne, co gwarantuje przynależność do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz stosowanie tych samych regulacji prawnych, co pozostałe banki. Lokalny, polski kapitał sprawia, że niegroźne są dla klientów Banków Spółdzielczych decyzje podejmowane przez zagraniczne centrale czy wstrząsy, którym podlega zglobalizowana gospodarka. Kampania telewizyjna BPS i SGB potrwa do 15 grudnia 2013 roku.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Płocku, al. Piłsudskiego 2b; Urząd Skarbowy w Płocku, ul. 1 Maja 10; Galeria Mazovia, ul. Wyszogrodzka 127; Galeria Wisła, ul. Wyszogrodzka 144, Szkoła Wyższa im. Pawła Włodkowica w Płocku, al. Kilińskiego 12; Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Płocku, Pl. Dąbrowskiego 2; Orlen Arena, Pl. Celebry Papieskiej 1; Kino Helios, ul. Wyszogrodzka 144; Bar Krokiet, ul. 1 Maja 6; Hotel Herman, ul. Sienkiewicza 30; Stadion im. Kazimierza Górskiego w Płocku, ul. Łukasiewicza 34; Novum Cafe, ul. Wyszogrodzka 144 (I piętro Galeria Wisła); Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego, Nowy Rynek 11; Przychodnia Orlen Medica, ul. Chemików 7; Przychodnia Orlen Medica, ul. Kutrzeby 11; Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku, ul. Medyczna 19; Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki, ul. Tumska 9A; Dom Ubezpieczeniowy Spectrum, ul. Szarych Szeregów 4; Market Kaufland, ul. Gałczyńskiego 11; Książnica Płocka, ul. Kościuszki 6, Szpital Świętej Trójcy, ul. Kościuszki 28; Przychodnia PiSOZ, ul. Miodowa 2; Jadłodajnia Do Syta, al. Jana Pawła II 39.


Dzieje się

5

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Z eLką na ty. Odcinek 3

Kolejne godziny jazdy za mną i, choć do miana kierowcy jeszcze nie jestem godzien aspirować, to z radością i satysfakcją ogłaszam: zacząłem „łapać” o co w tym wszystkim chodzi. Tylko, nie wiedząc czemu, samochód notorycznie mi gaśnie, a ja mylę kierunki jazdy. Na domiar złego, permanentne poczucie głodu nie pozwala skupić się na prowadzeniu demonicznie szybkiej skody. Jak mi poszło? Zobaczcie sami! Pierwsze godziny „za kółkiem” mam już za sobą. Mój debiut przed kierownicą – obserwowany przez czujne oko kamery – możecie ocenić sami. Dziewicze kroki na drodze stawiałem pełen obaw. Rondo pokonywane po raz pierwszy wydawało się skrzyżowaniem, którego nie da się przejechać, a poprawny lewoskręt widziałem jako czarną magię. Na szczęście z każdą minutą moje umiejętności przyszłego kierowcy rosły – powoli, ale jednak. – W sumie Kubica też podobnie zaczynał – pomyślałem sobie. – Co prawda on pierwsze kroki za „kółkiem” stawiał jako sześciolatek w gokarcie i już wtedy miał on to „coś”, czego ja nigdy mieć nie będę (talent). Ale przecież jemu też nie było łatwo – pocieszałem się skrycie. Wszelkie wątpliwości i refleksje minęły jednak w momencie, w którym usiadłem w fotelu kierowcy. Zacząłem bowiem robić realne postępy w jeździe. Redukcja biegów,

wcześniej nieporadna, wreszcie zaczęła przebiegać płynnie, a rondo nie było mi już straszne. Przerażenie zostało zastąpione głodem – zarówno głodem drogi, jak i tym dosłownym. I uwierzcie mi, strasznie źle jeździ się, myśląc o schabowym! Być może dlatego samochód zgasł mi kilka razy, a ja pomyliłem kierunki jazdy... Na szczęście nie były to pomyłki spektakularne. O wiele ciekawiej było na drodze przede mną. Oko naszej kamery po raz kolejny zarejestrowało kilka interesujących wyczynów na drodze – w tym sytuację, która mogła zakończyć się stłuczką. Po kolejnych dwóch godzinach przeprawy przez Płock, wracałem na parking, by zakończyć moje drugie spotkanie z kierownicą. – Niebawem jedziemy za miasto, byś

mógł złapać trochę wiatru w żagle – powiedział Kacper Gołąb, mój instruktor. – Przy-

gotuj się też na łuk, który musisz opanować i parkowanie. Nie puszczę cię na egzamin,

jeśli nie nauczysz się jeździć tyłem – stwierdził stanowczo. Powoli zaczynają się schody. Ale dam radę. Chyba... Dla najbardziej spostrzegawczych widzów mamy niespodziankę – będzie można wygrać darmowy kurs na prawo jazdy, ufundowany przez Ośrodek Szkolenia Kierowców Andrzej Gołąb. Szczegóły wkrótce, ale już teraz zdradzę, że warto mieć i zatrzymać pierwszy numer naszego papierowego wydania. Liczyć będzie się również spostrzegawczość. Na portalu PetroNews. pl w dziale Po godzinach – Motoryzacja, zobaczcie materiał filmowy z kolejnych godzin jazdy niedzielnego kierowcy.Ikilku innych kierowców, którzy po raz kolejny popisali się swoją brawurą… MICHAŁ SIEDLECKI

petroecho.pl/w-plocku/informacje

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Obligacje zmniejszą nasz dług?

Nowa komenda coraz bliżej

Płock zamierza wyemitować obligacje o łącznej wartości 86,85 mln złotych. Zysk z emisji ma pokryć we wcześniejszym terminie spłatę kredytów. Propozycja ratusza musi być zatwierdzona na najbliższej sesji rady miasta. Ratusz szykuje się do emisji 86.850 obligacji o wartości nominalnej tysiąc złotych każda. Jak tłumaczy, celem emisji jest spłata sześciu kredytów bankowych, zaciągniętych przez gminę Płock w latach 20082012. Po co taka roszada? Według prezydenta Andrzeja Nowakowskiego, zamiana kredytów bankowych na środki uzyskane z emisji obligacji gminnych niesie dużą korzyść finansową dla samorządu, w tym niższe oprocentowanie uzyskanej pożyczki. Ma to zmniejszyć środki, które corocznie trzeba przeznaczyć na obsługę długu miasta. Miasto mogłoby również negocjować oprocentowanie, co nie jest dopuszczalne przy zaciąganiu kredytu. Jeśli radni wyrażą na to zgodę poprzez przyjęcie uchwały, emisja obligacji nastąpi jeszcze w tym roku w formie propozycji ich nabycia, skierowanej do indywidualnych adresatów. Wykupienie poszczególnych serii tych papierów wartościowych nastąpiłoby w latach 2021-2025. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy miasto emituje obligacje. Płock był pionierem wśród polskich miast – jako pierwszy

Prace nad nowym gmachem komendy miejskiej policji w Płocku wkraczają już w ostatni etap. Trwają prace wykończeniowe. Niektóre z pomieszczeń nowego budynku są gotowe, inne zostaną ukończone niebawem.

po 1945 roku wyemitował obligacje. Doszło do tego w 1993 r., a uzyskane wówczas środki, ponad 820 mln ówczesnych złotych (jeszcze przed denominacją), posłużyły m.in. do sfinansowania budowy nowoczesnej stacji uzdatniania wody. Również za prezydentury Mirosława Milewskiego, w 2010 roku Płock użyto tej formy pozyskania środków do zamknięcia budżetu miasta, z którego finansowano w tym czasie budowę Orlen Areny czy drogi dojazdowe do nowego mostu. Czy tak szybka ponowna emisja obligacji nie spowoduje problemów naszego miasta w przyszłości? Wkrótce przekażemy opinię ekspertów w tym zakresie. AS

W lipcu zeszłego roku odbyło się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę nowego gmachu komendy miejskiej policji w Płocku. Od tamtego czasu na placu budowy przy al. Kilińskiego umocniono podłoże betonowymi palami i postawiono gmach, w którym znajduje się ponad pięćset pomieszczeń. Budowa trzypiętrowego, kremowo-granatowego budynku dobiega końca. Niektóre z pomieszczeń są już gotowe. Wśród nich jest strzelnica, w której funkcjonariusze będą mogli odbywać szkole-

nia, a także sala gimnastyczna i pomieszczenie siłowni. W innych miejscach trwają jeszcze prace wykończeniowe. Robotnicy kładą glazurę, montują ościeżnice drzwi, malują ściany.

Wokół gmachu trwa porządkowanie terenu. Wszystkie prace mają zakończyć się w maju 2014 roku. DAMIAN KAZAK FOT. KMP PŁOCK Reklama


Waszym zdaniem

6 EchoSonda

Czy w Płocku powinien powstać uniwersytet?

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/waszym-zdaniem

Grodzka – koniec Płocka

- Tak. powinien. Zapobiegłoby to emigracji młodych ludzi do innego miasta.

Zrzut ekranu z reklamy Orange i wyidealizowana ulica Grodzka.

Kiedyś popularne było powiedzenie „Tumska, Grodzka – koniec Płocka”. Dziś wystarczy już tylko Grodzka, a w zasadzie jej połowa…

- To ciekawe rozwiązanie. Widać, że mieszkania nowe się budują, a młodych mieszkańców ubywa.

- Chyba jest za mało ludzi w Płocku jak na uniwersytet, tak mi się wydaje.

Piątek. Na moim zegarku kilka minut przed 22. Wychodzę z domu, żeby spotkać się z kumplem. Podjeżdża pod mój dom, stoimy kilka minut. – Bilard czy jedzenie? – pyta. Wybieram oczywiście bilard, bo lubię spędzać czas przy tej grze. Jedziemy na Podolszyce, do Wisły. Tam zawsze gramy. Parking pod galerią zastawiony autami. – Pewnie wszyscy do kina – żartuję. Znajdujemy miejsce i wjeżdżamy windą na ostatnie piętro. Kiedy już dochodzimy do drzwi klubu okazuje się, że są zamknięte. – Wejście pewnie z drugiej strony – rzucam, nie mając pojęcia, jak bardzo się mylę. Schody piętro niżej zagrodzone są linką. – Dzisiaj chłopaki nie wejdziecie. Prywatna impreza jest – informuje nas restauracyjny gość. – Jak nie ta, to druga – mówi mój kompan, mając na myśli galerie. Wsiadamy więc do auta i podjeżdżamy do Mazovii. Już przed wejściem, na parkingu widzimy sznur taksówek. Pewne jest, że na górze w najlepsze trwa impreza – więc w bilard to raczej nie pogramy, a imprezować nie

można, bo następnego dnia czekają obowiązki. Rezygnujemy i jedziemy do centrum. Może tutaj uda się coś znaleźć? Stary Rynek spowity mgłą. W oddali przechadza się kilka osób. Jakaś para nastolatków, ludzie podążający na imprezę, małżeństwo wracające z randki. Idziemy w kierunku Grodzkiej. Mijamy Czarnego Kota. Zaglądamy przez szybę. W środku siedzi jedynie kilka osób. Idziemy dalej – Akapit. W środku pusto. Przy Pubie Grodzkim stoi kilka osób na papierosie. Wkraczamy w ulicę Grodzką. Po obydwu stronach widać młodych ludzi. Wielu ich nie ma. Kilkanaście osób, rozbitych na parę grupek stojących pod klubami i Żabką. Przypominam sobie od razu jak to było dawniej – te pięć, sześć lat temu – kiedy jeszcze ja tam imprezowałem. Wtedy „główna imprezownia” w Płocku pękała w szwach. Nawet w listopadzie. – Płock naprawdę się wyludnia – zaznacza mój znajomy, a ja patrzę na niego wzrokiem, który pyta: „Dopiero to zauważyłeś?”.

To może uda nam się coś zjeść? W Karczmie kilka stołów zajętych. – Można coś u was jeszcze zjeść? – pytamy. – Jedynie pierogi – odpowiada kelner z lekkim uśmiechem. Dochodzimy do połowy ulicy i zdajemy sobie sprawę, że dalej nic już nie ma. Zamknięta niedawno pizzeria, powyłączane światła po obydwu stronach. – Grodzka – koniec Płocka! A w zasadzie to pół Grodzkiej – śmieje się mój kumpel. Wracamy. – Czy w tym mieście naprawdę nie ma nic do roboty w piątkowy wieczór? – pyta retorycznie. Nagle dobiega nas głos ostro pijanego, bezdomnego mężczyzny, który siedzi pod bramą: – Masz ty coś k**wa do Płocka? W nieco ponad godzinę przekonałem się na własnej skórze, że Płock umiera. To już nie jest pochopne stwierdzenie. To niezaprzeczalny fakt. Przykra rzeczywistość, w której przyszło nam żyć i chyba trudno jest tu kogokolwiek o to obwiniać. Nagle żyjemy w dwóch różnych społecznościach – młodych i starych. Przepaść widoczna jest coraz bardziej, bo ci, którzy są w średnim wieku po prostu już stąd uciekli albo siedzą w domu, odpoczywając po ciężkiej harówce, a młodzi gnieżdżą się w klubach i piją – no bo w sumie co innego robić? DAMIAN KAZAK

petroecho.pl/w-plocku/waszym-zdaniem

Komentarze do artykułu „Grodzka – koniec Płocka”

– Zastanawiałbym się, ponieważ w okolicach 100 km od Płocka jest sporo dobrych ośrodków uniwersyteckich, to nie jest na pewno przyszłościowy kierunek – uniwersytet w Płocku.

Arkadiusz Klimat miasta tworzą ludzie. Wyż demograficzny bawi dopiero co narodzone dzieci w domu lub wyjechał stąd jak najdalej… na sobotni lub piątkowy wieczór polecam... podróż do Łodzi (autostradą b. szybko) lub Warszawy... Smutne ale prawdziwe. Irek W sumie to w Płocku brakuje dzielnicy, na której można się pobawić. Tumska i Grodzka idealnie się do tego nadają, ale ktoś mądry stwierdził, że wie lepiej co tam powinno być i urządził jeden wielki rząd banków. Dowcip polega na tym, że do banku tam nie pójdę. Nie mam gdzie zaparkować. Do knajpy bym poszedł pieszo. A nawet musiał;)

Sylwia Czysta prawda, robi się wielka dziura, brak młodych ludzi, którzy wyjeżdżają, a to do pracy, a to na studia i tam już zostają, bo tu nie ma po co wracać. Olekx Temat już kilkakrotnie przeze mnie poruszany, szczególnie między znajomymi. Kiedy „Tumska” powinna być reklamą naszego miasta, taką nie jest. Chcąc nagrać klimatyczny film o Płocku, to nie mamy dużego wyboru na tej ulicy, jeżeli chodzi o wybór lokalu, przy którym chcielibyśmy zrealizować swoją produkcję. Wysokie czynsze odstraszają przedsiębiorców gastronomii, sklepów (ostatnio zamknięty sklep monopolowy), ale nie banki, które sukcesywnie są otwierane – to jak z grzyba-

mi po deszczu. Jeszcze Grodzka (a w zasadzie jej połowa) może zaoferować nam miejsce rozrywki, ale nie ma na niej typowego miejsca, w którym można usiąść sobie przy piwie i zagrać w spokoju ze znajomymi w billarda. Chcąc sobie pograć w tego billarda zostaje nam udać się na drugą stronę Płocka – Podolszyce, co nie daje nam jeszcze gwarancji, że zastaniemy tam ten „spokój”. Sylwek – Olekx, w billarda można zagrać w Rock69, moi drodzy widać jak uczęszczacie w tych miejscach. Carlos Z g*a bata nie ukręcisz, jak nie ma w mieście studentów i dużej uczelni, to i nie będzie życia miasta... proste.


Wasze TOPY

7

TOP MODA - pe tr oecho.pl/moda Ewelina połączyła kilka trendów: ponadczasową skórę, niezapomniany jeans i spodnie z printami. Wszystko zachowane w klasycznym tonie.

Paweł – pierwszy mężczyzna w naszej rubryce. Paweł postawił na look bad boy’a, rodem z rockowej kapeli. Jeansy, koszula, trampki i delikatnie zmierzwione włosy – klasyk!

Ocena: 1,613 Zwycięstw: 70 Przegranych: 33

Ocena: 1,574 Zwycięstw: 76 Przegranych: 39

1

2

Nina –typowo sportowa stylizacja, pięknej, roześmianej dziewczyny z sąsiedztwa. Dużo entuzjazmu, optymizm i młodzieńcze szaleństwo. Nina oparła swoją stylizację na podobnej tonacji kolorów, co zpozoru mogłoby wydawać się nieciekawe, jednak wpołączeniu zszalonymi słuchawkami w klasycznym białym kolorze iczarnej basicowej torbie zyskała woczach stylistki San- Ocena: 1,544 Zwycięstw: 106 dry Panuś.

Przegranych: 27

3

TOP MISTRZOWIE PARKOWANIA - petroecho.pl/mistrzowie-parkowania Mistrzów parkowania w Płocku mamy wielu. Kto zasługuje na tytuł „najlepszego” z nich? Głosujcie w naszych Top Mistrzach na PetroNews.pl. Po skosie na dwóch miejscach

1

3 2

Ocena: 1,625 Zwycięstw: 38 Przegranych: 6

Z nosem w zaspie

Byle bliżej wejścia

Ocena: 1,592 Zwycięstw: 94 Przegranych: 37

Ocena: 1,587 Zwycięstw: 81 Przegranych: 33

TOP TELEDYSKI - petroecho.pl/teledyski DISCO BANJO – COME ON, czyli Andrzej Smolczewski (Dj Andrew) oraz Łukasz Smolczewski (Dj Necro)

3

2 Ocena: 1,596 Zwycięstw: 26 Przegranych: 1

1

Rafal Majewski - Inara Lyn

Klub Zdesperowanych Romantyków – Między nami

Ocena: 1,518 Zwycięstw: 30 Przegranych: 12

Ocena: 1,493 Zwycięstw: 16 Przegranych: 7

TOP INWESTYCJE - petroecho.pl/plockie-inwestycje

3

Rozbudowa Szpitala Wojewódzkiego. Całkowita wartość projektu: 69.983 mln zł. Inwestycja dotyczyła rozbudowy szpitala – budowy pawilonu szpitalnego o powierzchni użytkowej 12.337 m2 oraz wyposażenia utworzonej infrastruktury w nowoczesny sprzęt i aparaturę medyczną.

Ocena: 1,572 Zwycięstw: 32 Przegranych: 9

2

1

Orlen Arena - hala zaprojektowana została na okręgu o średnicy 90 m. Arena posiada wymiary 48x30 m z możliwością powiększenia do 50x30 m.

Most Solidarności – most wantowy w Płocku nad Wisłą, będący częścią Trasy ks. Jerzego Popiełuszki.

Ocena: 1,569 Zwycięstw: 28 Przegranych: 6

Ocena: 1,553 Zwycięstw: 23 Przegranych: 5


Felieton

8

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Okiem Robaka - Kto nam przesuwa granice? Tegoroczny listopad jest wyjątkowo ciepły i to potwierdza się, jeżeli mamy namyśli zjawiska, które zachodzą w przyrodzie. Co do listopadowych „ludzkich” wydarzeń, określenie nie jest już adekwatne, ponieważ de facto miesiąc jest nie tylko ciepły, ale wyjątkowo gorący i nie wiadomo, czym jeszcze nas zaskoczy. Jak Państwo mieliście okazję obserwować, wszystko zaczęło się od przemarszu dziczyzny przez warszawskie ulice. Horda bandytów mogła liczyć na nieograniczone zainteresowanie i „czołówki” niemalże wszystkich stacji telewizyjnych. Pokojowa, oficjalna manifestacja natychmiast poszła w kąt i przez kolejne dni byliśmy katowani obrazkami z warszawskiego pobojowiska, ewentualnie pseudonaukowymi poszukiwaniami ideowego podłoża tego ulicznego terroru. Zadanie było

„(...) trudno bowiem znaleźć ideologię u kogoś, kto zupełnie nie wie, o co chodzi, mózg zapadł mu się w bezmiarze przerośniętego karku, szare komórki są szare tylko z nazwy, a każda pojawiająca się myśl wywołuje iście fizyczny ból. Postuluję zatem, aby chuligańskim ekscesom nie nadawać socjologicznych kontekstów i dramatycznych znaczeń – niech koń będzie koniem, a osioł osłem, a nie pegazem!„ tak samo absurdalne, jak łowienie ryb w studni, trudno bowiem znaleźć ideologię u kogoś, kto zupełnie nie wie, o co chodzi, mózg zapadł mu się w bezmiarze przerośniętego karku, szare komórki są szare tylko z nazwy, a każda pojawiająca się myśl wywołuje iście fizyczny ból. Postuluję zatem, aby chuligańskim ekscesom nie nadawać socjologicznych kontekstów i dramatycznych znaczeń – niech koń będzie koniem, a osioł osłem, a nie pegazem! Autopromocja

Rzadko kto tylko nieśmiało wspominał o tym, że w to listopadowe popołudnie warszawiacy stali się zakładnikami bandyckiej hołoty, a cała Polska z kolei zakładnikami krążących wokół incydentów, jak sępy nad padliną, stacji telewizyjnych. Kończąc już ten temat, jeszcze jedna kwestia – oceniając podjęte decyzje co do samej organizacji i zabezpieczenia przemarszu wygląda na to, że rząd chciał poważnie przetestować granice tolerancji Polaków – tylko w jakim celu? Czyżby jakiś genialny, napoleoński plan? Obyśmy się za szybko o tym nie przekonali… Tak właśnie wspólnie sobie poświętowaliśmy Dzień Niepodległości… Trochę bezsensownie ufając statystyce miałem nadzieję, że limit spektakularnych wydarzeń na ten miesiąc już się wyczerpał, a tu niestety, nastąpiła tragedia w Jankowie Przygodzkim. Jednakże, z punktu widzenia mediów, tragedia następuje wtedy, gdy nic się nie dzieje i też za wszelką cenę tę optykę usilnie próbują nam wpoić. Dramat zwykłych ludzi znów został nagrany i obfotografowany, jak tylko się dało, bo przecież czas antenowy trzeba „wyżyłować” do ostatniej sekundy. Nachalne wywiady

z ludźmi w szoku, poparzonymi, wprost ze szpitalnego łóżka, napawały mnie zwykłą odrazą. Zastanawiam się, kto doszedł do wniosku, że granice wrażliwości odbiorców medialnych informacji nagle tak się przesunęły, że tragedią należy epatować, wstrząsać, uciekać się do coraz bardziej dosłownych przekazów, pokazywać ludzi odartych z godności i prywatności? Czy na tym polega kształtowanie społecznej empatii? Pewne jest jedno – pod płaszczykiem współczucia i troski bardzo mocno dba się o wskaźniki oglądalności poszczególnych programów, depcząc moralne aspekty następujących po sobie wydarzeń. Już miałem powoli podsumować artykuł, tymczasem okazało się, że właśnie poniedziałkowym, bladym świtem przypomniała o sobie moja „ulubiona” organizacja, czyli Greenpeace. Na gmachu Ministerstwa Gospodarki pojawił się gigantyczny billboard z egzystencjalnym pytaniem, kto rządzi Polską – węgiel, czy ludzie? Miejsce do manifestacji ekologicznych pomysłów wydało mi się jak najbardziej właściwe, bo przecież tym resortem rządzi sam Janusz Piechociński, nasz „zielony” premier, zna się jak to PSL-owiec na rolnictwie, to najprawdopodobniej i z podchwytliwymi pytaniami w tej ma-

terii też mógłby sobie poradzić. Jednakże wiszących „ideolo” nadzwyczaj sprawnie z lin ściągnęła Straż Pożarna wespół z Policją, toteż i minister nie musiał się osobiście fatygować i wymyślnej argumentacji używać. Oczywiście Greenpeace, podobnie jak inni, nazwijmy to eufemistycznie ekstremiści, mogą liczyć na medialną zawieruchę – i o to im właśnie chodzi! Bo któżby, gdyby nie zainteresowanie telewizji różnej maści, dowiedział się o tym, że grupka kilkudziesięciu młodych zapaleńców stoi na warszawskiej ulicy, demonstrując hasła koślawie wypisane na skrawkach kartonów? Chętnie poczęstowałbym ich gorącą herbatą, na pewno co nieco zmarzli, gdyby również i oni niebezpiecznie nie przesuwali w naszą stronę granic – tym razem niczym nieskrępowanego absurdu. Jak najbardziej doceniam ekologów za propagowanie ogólnie pojętej troski o kondycję otaczającego nas środowiska, tymczasem jeżeli chodzi o konkretne proponowane przez nich rozwiązania, to spychają one nas, ludzi w poczet, za przeproszeniem, organizmów. A ja nie chcę być traktowany na równi z pantofelkiem, czy też inną stułbią! Zupełnie absurdalnie eko-

logiczna manifa została zorganizowana w miejscu i w czasie, w którym właśnie odbywała się konferencja na temat planu ograniczenia emisji gazów, powstających na skutek przemysłowego wykorzystania węgla. Jeżeli dobrze rozumiem hasło z billboardu, elektrownie węglowe powinniśmy zamknąć natychmiast i bezwarunkowo, bo inaczej po prostu ekologiczne serca pękną z niewypowiedzianej zgryzoty. Wyobraźmy sobie taką sytuację – od tej pory już nie korzystamy z elektrowni węglowych, elektrownie wodne są też niedopuszczalne, ponieważ nieodwracalnie zmieniłyby niepowtarzalny ekosystem Wisły, elektrownie jądrowe – skąd, to już w ogóle czarna zagłada, z dostępnych źródeł energii pozostaje nam wiatr… Tak zatem stawiamy monstrualne wiatraki, by zapobiec stratom przesyłowym w najbliższej nam okolicy, na wzgórzach, bo tam napędowego wiatru jest dużo więcej, czyli … pierwszy w Parku na Zdunach, ze dwa w Parku Mariawickim, kolejne koło Katedry, stawiamy i stawiamy wokół siebie cały las przerażających wiatraków! Na pewno wiecie Państwo, o czym piszę, jest niewiele elementów pejzażu, które by występując w większej ilości tak go skutecznie szpeciły. Cóż ja na to poradzę, że w przeciwieństwie do ekologicznych ideologów sytuację oceniam mniej dramatycznie i nie poczuwam się do tego, aby zaliczyć nasz kraj się do grona największych i najbardziej bezmyślnych trucicieli? W Polsce nie jeżdżą masowo po drogach diesle wielkości jachtu, nie wydobywa się rabunkowo naturalnych złóż, nikt nie wycina tysięcy kilometrów kwadratowych dżungli i nie nosi się masek na twarzy na skutek wszechogarniającego smogu. Ale mamy też swoje problemy, jak chociażby stwierdzone już przypadki przestępczej działalności co niektórych przedsiębiorstw utylizacji odpadów, a także wiele innych przykładów ekologicznej bezmyślności. Może więc poświęcić trochę więcej zaangażowania naszym, faktycznym rodzimym bolączkom… Podsumowując ten krótki przegląd, o czym to zaszumiały właśnie media, parafrazując dowcip o babci, wypadałoby zakrzyknąć: – Jak się nazywa ten Anglik, który ciągle przesuwa nam granice? Nonsens, Drodzy Państwo, nonsens… WALDEMAR ROBAK


W obiektywie

12

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Rentgen w Schronisku My nie borykamy się z brakiem pieniędzy, nie mamy problemów z pracownikami. Nieraz zdarzają się problemy z miejscem dla zwierząt, ale dajemy sobie radę. My mamy największe problemy z regulacjami prawnymi i ludźmi – mówi kierownik płockiego schroniska, Konrad Żabka. ka. – Ale doszliśmy do wniosku, że my go rozwiązać nie możemy, ponieważ nie jest dla nas kłopotem wykonanie tych zabiegów, tylko co my mamy z nimi zrobić, skoro każdy pies po zabiegu musi przesiedzieć w szpitalu około dziesięciu dni. Poza tym, miejsce blokują też zwierzęta powypadkowe, którymi musimy się zająć. W płockim schronisku znajduje się około 230 miejsc dla psów. – Teraz mamy około dwustu czworonogów – stwierdza kierownik. Czym grozi przepełnianie się schroniska? – W momencie gdy zabraknie nam miejsc, to psy zaczną się gryźć. Jak zaczną nam się gryźć, to będziemy musieli je leczyć. Jak będziemy musieli je leczyć, to diametralnie wzrosną nam koszty. Poza tym, zwierzęta leczone muszą trafić do szpitala, gdzie zajmują miejsca tym psom, które są zarezerwowane do adopcji. Mamy wtedy zablokowane miejsca w szpitalach takimi pogryzionymi, czyli ludzie czekają, dzwonią i się denerwują. Więc znowu wracamy do tego, że rezygnują z zamówionego już czworonoga…

W progu schroniska powitała nas Cyganka. Chociaż „powitała” to za dużo powiedziane, bo ona tak naprawdę nic sobie z naszej obecności nie zrobiła. Leżała na swoim legowisku w rogu korytarza zerkając jedynie bez podnoszenia głowy. Cyganka, żeby nie było wątpliwości, to pies. – Ona ma już chyba z tysiąc lat – śmieje się Konrad Żabka, kierownik płockiego schroniska dla zwierząt. – Cały czas przy tym wejściu siedzi. Ona sobie po prostu tak żyje. To jest ten rodzaj psa, który nie znajdzie właściciela. Wchodzimy do skromnego biura, z okien którego widać część schroniska. Pogoda pod psem. Rzęsisty deszcz pada od kilku godzin. Zewsząd dobiegają dźwięki szczekających czworonogów. Przed biurkiem obładowanym papierami siada kierownik. Uśmiecha się szeroko. – Plan był taki, że najpierw pójdziemy zwiedzić obiekt, ale nie chce przestać padać. Chyba będziecie musieli zrobić zdjęcia w ładniejszy dzień – mówi. Po chwili rozpoczynamy rozmowę, podczas której zadajemy jedynie kilka pytań. Tematów jest tyle, że nasuwają się same.

Pieskie życie W schronisku pracuje teraz osiem osób. Wśród nich jest dwóch lekarzy weterynarii – kierownik i pani Renata, którzy oprócz opiekowania się zwierzętami, zajmują się także ludźmi i papierami. – Szczerze mówiąc, mamy nawał pracy, którą musimy we dwoje wykonywać – przyznaje Konrad Żabka. – W tym jest mnóstwo roboty papierkowej. Ja, przychodząc tutaj do pracy, chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile trzeba takich rzeczy wykonywać. Każdy pies, który trafia do płockiego schroniska ma zakładaną kartę, jest czipowany, odrobaczony i odpchlony. – Po tych wszystkich zabiegach takie zwierzę trafia na kwarantannę – mówi Żabka. – Tak naprawdę jest to jedyny czas, w którym właściciel (jeśli się taki znajdzie) może odebrać tego psiaka bez żadnych konsekwencji. Trzeba zaznaczyć, że do schroniska trafiają zwierzęta bezdomne. Według prawa, za zwierzęta bezdomne uznaje się takie, które nie mają właściciela lub nie udaje się

Ludzie schodzą na psy go odszukać. – Psy, które zatrzymujemy to są zwierzęta, które nie zostały w żaden sposób oznakowane. Nie mają czipów czy tatuaży – mówi kierownik schroniska. – Jeśli trafia się pies z czipem, to my go odczytujemy, zaglądamy do bazy identyfikacyjnej i bardzo szybko namierzamy właściciela. Wtedy staramy się takiego czworonoga do niego odstawić lub zmuszamy go przez straż miejską do odebrania psa. Choć to też różnie nieraz wygląda… Już na początku rozmowy okazuje się, że na pracowników schroniska spada mnóstwo niepotrzebnej pracy, którą mógłby, a nawet powinien, wykonać ktoś inny. Często jest tak, że służby informują schronisko o znalezieniu psa, chociaż wyposażone są w sprzęt niezbędny do jego identyfikacji. – My wtedy musimy zabrać tego zwierzaka i sprawdzić wszystko na miejscu. Według mnie to nie powinna być nasza rola – mówi Konrad Żabka. – My powinniśmy zajmować się opieką nad tymi zwierzętami, a takie sytuacje nam to utrudniają.

Zamawiam i odmawiam Adopcja psów nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać. – Ustawodawca wymyślił super prawo, które nakazuje nam sterylizację i kastrację każdego czworonoga, który wychodzi do właściciela – wyjaśnia kierownik. – I to jest naprawdę świetny pomysł. Tylko trwa to dużo czasu, bo w szpitalu jest za mało miejsc, a po zabiegu zwierzę musi odbyć tygodniową, nieraz dwutygodniową rekonwalescencję. – Nie ma tak, że wchodzi się do nas, mówi że chce się tego i tego psa, a my go oddajemy od ręki – włącza się pani Renata, lekarz weterynarii. – Najpierw jest kolejka do sterylizacji. No i zobaczcie tutaj – wskazuje na korkową tablicę wypełnioną kilkunastoma kolorowymi karteczkami w dwóch rzędach. – To jest lista zwierząt po zabiegach – mówi pani Renata wskazując na pierwszy rząd. – A tu jest kolejka psów, które czekają na wejście do szpitala. W międzyczasie tych karteczek przybywa, to jest niekończąca się historia, więc ci ludzie czekając – denerwują się i, o na przy-

kład tutaj, te trzy karteczki to już jest rezygnacja z tych psów. Gdyby te zwierzaki były już gotowe na wyjście do domu, to one by poszły od razu. – Kiedyś myśleliśmy nad tym jak rozwiązać ten problem – mówi Konrad Żab-

Każde ze zwierząt, które trafia do schroniska ma swoją historię. Są też różne powody dla których się tam znalazły. – Niektóre mają taki charakter, bo lubią zwiedzać świat, inne są porzucane bo za bardzo urosły, a niektóre zostały wyrzucone bo okazało się, że są agresywne i właściciel nie daje sobie rady – przyznaje Konrad Żabka. – Z psami, tak samo jak i z ludźmi, nie jest tak, że wszystkie są miłe i fajne. Pani Renata, lekarz weterynarii płockiego schroniska przyznaje, że codziennie jest kilka przypadków osób, które przyprowadzają swoje psy. – Właściciel przyprowadza nam na smyczy swojego czworonoga i chce go oddać z różnych względów – mówi. – Dlatego, że jest stary, że wyjeżdża albo pies gryzie się z innymi psami lub pogryzł jego nowe drzwi… Powodów jest mnóstwo. – Druga grupa ludzi, to ci, którzy przyprowadzają swoje psy i twierdzą, że je znaleźli – mówi kierownik Żabka. – Ostatnio mieliśmy taką sytuację. Dziewczyna przyszła z młodym pieskiem na smyczy i z obrożą. Nie miał jeszcze czterech miesięcy. Ona nam mówi, że mieszka na Osiedlu Skarpa


W obiektywie i go znalazła. Pies tam po prostu biegał. I nagle jest dantejska scena, płacz i szlochanie, bo ona go oddaje. No to po co pani go oddaje? Bo ona ma troje dzieci i nie może go wziąć. Dla mnie jest to od razu dowód na to, że to tak naprawdę był jej pies. Poza tym ta osoba wyszła ze schroniska, a ten pies wpatrzony był w nią jak w obrazek i aż się za nią rzucał… Nie musieliśmy długo czekać, aby być świadkami podobnego zdarzenia. Pod budynek schroniska podjeżdża taksówka. Wysiada z niej mężczyzna w średnim wieku. – Proszę państwa, znalazłem psa i chciałbym się dowiedzieć jak mogę go tu zostawić – mówi od razu po wejściu. Kierownik schroniska pyta o jego miejsce zamieszkania. Mężczyzna odpowiada, że jest z powiatu lipnowskiego. – To trzeba się zwrócić do swojej gminy – odpowiada Konrad Żabka. Mężczyzna jest zdziwiony. – A co gmina ma do tego? – pyta. Kierownik odpowiada, że właścicielem bezdomnych zwierząt, które znajdują się na danym terenie jest gmina. – Przykro mi, ja tego nie wymyśliłem – przyznaje. Mężczyzna po chwili zamyślenia pyta o schronisko we Włocławku. – Każdy mieszkaniec, jeśli ma taką dobrą wolę i chce zostawić psa w schronisku, musi zgłosić się do swojej gminy – mówi Konrad Żabka. – Znaczy się, jak „dobrą wolę”? – oburza się mieszkaniec Lipna. – Po prostu taki przypadek, że wszedłem do samochodu… I jak „dobrą wolę”?! – mówi. – To pan w samochodzie tego psa znalazł? – dopytuje Konrad Żabka. – No tak… – po-

opcję, mają jakieś konkretne oczekiwania. – Najlepiej żeby to był owczarek szkocki collie i jeszcze, żeby nie był rudo-biały tylko czarno-biały – mówi Konrad Żabka. – Do schroniska nie można przyjść i czegoś oczekiwać – dodaje. Pytania o konkretne rasy, to zdaniem naszych rozmówców już

Kierownik schroniska przyznaje, że różne telefony to bardzo uciążliwy problem. – Jak ja muszę jechać na miasto w sprawach służbowych, to Renia nie może wykonywać swojej pracy. No, bo co mamy zrobić? Wyłączyć telefon? – pyta retorycznie. – Ludzie dzwonią do nas z różnymi problemami. Ktoś na przykład zobaczył dzikie zwierzę: lisa, bociana, węża; a to króliczek, a to zając, a to problem z tchórzofretką… A my z nimi nic nie możemy zrobić! Schroniska są dla zwierząt bezdomnych, a zwierzęciem bezdomnym – według ustawodawcy – może być tak naprawdę tylko i wyłącznie pies. Tylko pies? A co z kotami? – Koty są według ustawodawcy zwierzętami wolno żyjącymi – stwierdza Konrad Żabka. – Pewnie ze względu na to, że mnóstwo z nich żyje przy blokach i domach, a poza tym kot ma taki charakter, że on zazwyczaj potrafi się szybko zaaklimatyzować w nowych warunkach. Ze względu na to, że prawnie nie jest to tak do końca dograne, to czasem te koty do nas trafiają, ale potem jest problem ze znalezieniem dla nich rodziny adopcyjnej.

13

– Żądają nieraz od nas rzeczy niemożliwych. Na przykład chcą się dostać na kwarantannę, gdzie osobom postronnym nie wolno przebywać, żeby zobaczyć czy pieskowi, którego przywieźli nie dzieje się nic

osobę, która znajduje się na terenie schroniska i jeśli coś by się takiemu pracownikowi stało, to ja będę miał konsekwencje. Poza tym, potrzebne by były osoby przeszkolone i mające jakieś doświadczenie, a niestety, przychodzą do nas na przykład uczennice, które chciałyby coś zrobić, a nie mają o tym pojęcia – przyznaje kierownik schroniska. Na szczęście zdarzają się też dobrzy ludzie. W trakcie naszej rozmowy do gabinetu wchodzi kobieta. – Dzień dobry. Czy koty też państwo mają? – pyta. Kierownik przytakuje. – No, to ja żwirek dla kotków zostawię – mówi. Pytamy kierownika, czy często zdarzają się takie wizyty. – Jasne! – odpowiada. – Niektórzy ludzie są fantastyczni. Wystarczy, że na Facebooku ogłosimy jakąkolwiek akcję (na zbieranie siana pod boksy, czy stare dywany na zimę) to ludzie nam pomagają. Mamy też ogromne wsparcie od lekarzy weterynarii z Płocka, którzy robią dla nas niektóre zabiegi za pół ceny, bo u nas wszystkiego zrobić się nie da. Pomaga nam też Olek Moszczew oraz Marcin Różalski, którzy są wielkimi miłośnikami psów. Zwierzę, które ma jakąś wadę: ma klapnięte ucho, jest kulawe, ślepe, powypadkowe – nikogo nie interesuje. – Tutaj na szczęście też możemy liczyć nieraz na niesamowitych ludzi – mówi pani Renata. – Mieliśmy takiego psa, który był u nas już tak długo, że nawet daliśmy mu imię – Czesiek. Kulejący, ślepy staru-

Prawa nie znają, a psy wieszają twierdza mężczyzna. – I pies sam panu do auta wszedł? – pyta zdumiony kierownik. – No, sam wszedł… – odpowiada niepewnie mężczyzna. – Tak? Pan otworzył drzwi i powiedział: „o, wejdź”? – zapytał kierownik schroniska. W tym momencie mężczyzna oburzył się jeszcze bardziej, twierdząc że pies „łaknął kawałka chleba” i wyszedł trzasnąwszy drzwiami. – Właśnie widzieliście przykład tego jak zachowują się ludzie i to jest nic, bo gdyby nie wy, to on by tu mięsem w nas rzucał – przyznał kierownik. – A tak naprawdę to jest pewnie jego pies i szuka dla niego miejsca – dodał. – Ludzie są podli. Trochę się już nauczyliśmy rozpoznawać te zachowania. Niektórzy zostawiają psy uwiązane do drzew w okolicy schroniska, innym się je odbiera, bo je głodzą lub maltretują. Niestety, ludzie są takimi stworzeniami, które trzeba karać, bo zwierzę sobie naprawdę nie poradzi i ono niczemu nie jest winne…

Macie rottweilerka? Okazuje się, że większość osób, które zwracają się do schroniska z pytaniem o ad-

standard. – Ludzie potrafią dzwonić i pytać, czy mamy jakieś fajne rottweilerki albo coś w typie amstaffa, a może pinczery, a czy może yorczki bywają? – mówi pani Renata.

Buble prawne to szczyt góry „problemowej” schroniska. Okazuje się, że prawo w Polsce nie jest doskonałe także w tej dziedzinie i pracy to schroniskom nie ułatwia. – Ludzie w ogóle nie mają pojęcia o pracy schroniska – przyznaje Konrad Żabka.

złego (zapewniam, że wszystko jest z psami w porządku). Albo dzwonią z pretensjami, że pies, którego dopiero co wzięli do domu ma biegunkę. Ale co się dziwić? Zmienił środowisko, zmienił karmę, do tego dochodzi stres… To normalne, czasem tak się zdarza. – Przez tę nieznajomość prawa to cały czas obsmarowują nas na różnych portalach. Ja już na te strony i fora po prostu nie wchodzę – przyznaje Konrad Żabka. Kierownik schroniska stwierdził, że kiedyś przez przypadek przeczytał kilka wątków i wpadł w osłupienie. – Stwierdziłem, że mam naprawdę dobry zawód i ja nie muszę tego czytać – powiedział. – Szczerze mówiąc, to się załamałem, bo nawet jakbyśmy nie wiem jak dobrze wszystko robili, to i tak nie zadowolimy ludzi, a poza tym, w wielu kwestiach ogranicza nas prawo… Na liście najczęściej pojawiających się zarzutów, znajduje się brak przyjmowania wolontariuszy. – Ja wiem, że jest sporo osób, które chciałyby nam pomóc, ale my nie możemy ich przyjąć. Przede wszystkim dlatego, że ja odpowiadam za każdą

szek. Trafił do nas wychudzony i z anemią. Był stary jak ziemia, ale znalazła się dziewczyna, która go zabrała i była wniebowzięta! Teraz Czesiek siedzi w domu i to już jest Czesław, bo jak zobaczyłam jego zdjęcie na Facebooku... Normalnie nie ten sam pies! Choć pracownicy wykonują swoją robotę z wielką pasją i dbają o to, żeby psy i koty czuły się tam jak w domu, to jednak żadne, nawet najbardziej luksusowe warunki nie zapewnią im ciepła domowego ogniska. Wydawać by się mogło, że ta praca wygląda zgoła inaczej. Tymczasem nie jest ona usłana różami, tak samo jak życie trafiających do tego ośrodka czworonogów. O tych wszystkich problemach i historiach z życia schroniska dla zwierząt w Płocku można by napisać jeszcze co najmniej kilka takich reportaży. Pomimo, iż nasi bohaterowie codziennie zmagają się z setką różnych problemów, to zgodnie twierdzą, że innej pracy sobie nie wyobrażają, a największą rekompensatą za codzienny trud jest wdzięczność zwierząt. DAMIAN KAZAK FOT. MICHAŁ SIEDLECKI


Męskim Okiem petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Po Imprezie... Subaru WRX

Impreza to samochód kompaktowy marki Subaru, produkowany od 1993 roku jako następca Subaru Leone – pierwszego masowo tworzonego samochodu osobowego z napędem na cztery koła. Od zawsze z silnikami typu boxer (piękny gang silnika – równie rozpoznawalny jak bulgot VW „garbusa”) i od zawsze równie urodziwy, co zmęczona chińska taksówka. Aktualną generację (od 2011 roku) zaprezentowano najpierw jako hatchback, a dopiero później, kiedy minął pierwszy szok i zwątpienie, zaprezentowano tradycyjnego sedana. Zmiany były kamieniem milowym w stylistyce Subaru Imprezy, niestety, kamieniem rzuconym wprost

w głębię gustów fanów auta, którzy nie wyobrażali sobie, aby „ich” auto było mylone z Nissanem, Toyotą czy innym pospolitym, choć być może bardziej urodziwym autem. Subaru mocno napracowało się, aby w kolejnej odsłonie nie stracić resztki ortodoksyjnych klientów, a jednocześnie jedną nogą wkroczyć stylistycznie w XXI wiek. Czy im się to udało? To musi już rozstrzygnąć każdy fan Subaru Imprezy na świecie. Być może – bo też się do nich zaliczam – wygląd dla nas nie znaczy wiele w porównaniu z prowadzeniem, piękną historią rajdową, osiągami czy relatyw-

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

nie atrakcyjną ceną, ale ascetyczny wygląd dodatkowo uwypuklał prawdziwe piękno innych zalet, które znaliśmy tylko my. Aktualna generacja mocno nawiązuje do większych modeli Subaru i, być może, z czasem się mocno opatrzy. A przecież tak naprawdę tego chcemy, kupując Subaru Imprezę. Chcemy auta, które nie emanuje swoimi osiągami jak Porsche, ale w niczym mu nie ustępuje, a często przewyższa. Impreza nigdy nie była autem dla tych, którzy chcieli zaimponować dziewczynie. Od tego są BMW;) Pod maską pracuje 2,0-litrowy, turbodoładowany silnik benzynowy, tradycyjnie w układzie przeciwsobnym, o mocy 272 KM i posiadający 350 Nm momentu obrotowego. Samochód przyspiesza do pierwszych 100 km/h w 5,6 s. Napęd na wszystkie koła przekazywany jest przez 6-biegową skrzynię ma-

nualną lub opcjonalną automatyczną przekładnię CVT Sport Lineartronic. Dlaczego „Po Imprezie”? Spokojniejsze odmiany nadal będą nosiły nazwę Impreza, ale WRX i WRX STI będą oddzielnymi modelami bez oznaczenia modelu. Cokolwiek producent miał na myśli... dla fanów Impreza trwa w najlepsze. TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA

17 petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Xbox One - Tylko dla wybranych? Premiera PlayStation 4 na rynkach zagranicznych już za nami. Sam Microsoft pogratulował firmie Sony tuż przed położeniem na półki sklepowe swojej nowej konsoli. Xbox One zadebiutował jednocześnie w wielu krajach. Od tak oczywistych rynków jak USA czy Anglia i Niemcy, aż po Nową Zelandię, Meksyk i Brazylię. Ale nie w Polsce. Dlaczego? Tutaj Microsoft nie umie dać jednoznacznej odpowiedzi. Planuje debiut na bliżej nieokreślony miesiąc przyszłego roku. Po cichu mówi się nawet o listopadzie 2014 – w rocznicę debiutu PS4. Skąd to opóźnienie? Być może jesteśmy rynkiem, który nie rokuje nadziei nazyski z gier online, a być może usługi dodatkowe, jak VOD czy obsługa komend głosowych, jest problemem. Może być też tak, że Xbox 360 sprzedaje się świetnie i gdzieś trzeba najpierw wypchnąć nadwyżki

z magazynów. Możemy tylko zgadywać. Oficjalnie producent niczego nie wyjaśnia. Jedno jest pewne. Konsola, chociaż nie oficjalnie, ale jest dostępna w Polsce. Rynek nie lubi próżni i prywatni importerzy, a nawet sieci sklepów już oferują jej zakup w granicach 2000 zł. Należy jedynie pamiętać, że osoby, które zdecydują się na zakup konsoli, nie wykorzystają jej potencjału i usług bez wsparcia Microsoftu dla naszego rynku. Ale to już ryzyko kupujących i, oczywiście, producen-

ta. Następnym razem może się okazać, że bez słowa wyjaśnienia kupujący odwrócą się od Microsoftu. TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Nowe Bravo? Fiest-Ka

Fiat 500 – stylowe i urokliwe autko miejskie, trafiające w gusta każdego kto lubi retro, ma swojego bliźniaka. Firma Ford produkuje model Ka, bazujący na Fiacie 500. Jest on bardziej nowoczesny stylistycznie, a co za tym idzie... kompletnie nie trafiający do serc tych, którzy świadomie wybierają małe, a przecież nie takie tanie auta. Jaskółki ćwierkały, że producent właśnie zamierzał wycofać model z rynku. Większy i dojrzalszy model Fiesta był o niebo lepiej postrzegany i o dwa nieba częściej kupowany. Jak widać, producent wziął sobie do serca niechęć odbiorców i już w przyszłym roku wypuszcza nowy model swojego najmniejszego autka. Nowa odmiana Ka bę-

Fiat po udanym, aczkolwiek nie do końca idealnie wykonanym i nieco zbyt drogim Stilo, skonstruował Bravo. Od 2007 roku to fenomen na rynku aut kompaktowych. Niezawodny, zadziorny, pakowny, niedrogi i... Bardzo rzadko brany pod uwagę przy zakupie, szczególnie w konkurencji z Toyotą Auris, VW Golfem lub Oplem Astrą. Nowa generacja nadchodzi wielkimi krokami. Przedsmakiem i zapowiedzią jest prezentowany Ottimo, czyli samochód na bazie Dodge Dart'a, który już w grudniu trafi na rynek chiński. Auto, nazywane niegdyś „małym maserati”, straciło swoją zadziorność na rzecz podobieństwa do innych pragmatycznych i jednakowych hatchbacków. Ostatnią nadzieją na nowe Bravo „z duszą” pozostaje informacja, że Fiat na razie nie planuje sprzedaży Ottimo w Europie. Może więc nas zaskoczy. Oby! TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA

dzie sprzedawana najpierw w Brazylii, a później na wybranych rynkach – również europejskich. Czy ten samochód odniesie sukces? Konkurentem ze stajni Fiata nie będzie

już ciepło odbierana 500-ka, ale pragmatyczna Panda. W tej walce Ford może odnieść zdecydowanie większy sukces. TS FOT. MATERIAŁY PRODUCENTA


Porady

18 petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Alergia pokarmowa u dziecka

- objawy i skutki Liczba alergików rośnie. Według statystyk, na alergie pokarmowe cierpi coraz więcej dzieci. Kaszel, wysypka, biegunka, wymioty, bóle brzucha – te objawy mogą wskazywać na to, że organizm konkretnego produktu nie toleruje. O alergii pokarmowej i skutkach ją wywołujących opowiada doktor Jarosław Steckiewicz, ordynator oddziału pediatrycznego Szpitala Świętej Trójcy, specjalista w dziedzinie pediatrii i alergologii. Panie doktorze czym jest alergia pokarmowa? Dr Steckiewicz: Alergia pokarmowa to nieprawidłowa reakcja organizmu dziecka na określone składniki pożywienia, które przez zdrową osobę są tolerowane. Należy szczególną uwagę zwrócić na dzieci, u których w rodzinie podobne skłonności przejawia jedno lub oboje z rodziców czy starsze rodzeństwo. Reakcje alergiczne pojawiają się najczęściej u małych dzieci, ponieważ mechanizmy obronne hamujące ich występowanie nie są jeszcze w pełni dojrzałe. Co może wywoływać alergię pokarmową? Dr Steckiewicz: Alergia pokarmowa jest spowodowana nadwrażliwością organizmu na białko obecne w pokarmie. Większość wszystkich reakcji alergicznych wywoływanych jest przez kilka alergenów, tj. mleko krowie, jajka, orzechy, pszenicę, soję, ryby i owoce morza. W okresie niemowlęcym uczula najczęściej mleko krowie, w którym zawarte jest kilkanaście alergenów. Jak objawia się alergia pokarmowa i kiedy zgłosić się do lekarza? Dr Steckiewicz: U małych dzieci alergia na białko mleka manifestuje się zazwyczaj objawami ze strony przewodu pokarmowego, zmianami na skórze lub reakcją ze strony układu oddechowego. Bardzo często występują objawy nie tylko ze strony jednego narządu. Obserwujemy pokrzywkę, atopowe zapalenie skóry, biegunkę, nasilone ulewania, czasami zaparcia lub niewielkie krwawienia z przewodu pokarmowego. U około 30 proc. chorych mogą wystąpić również objawy ze strony układu oddechowego w postaci kataru czy okresowego skurczu oskrzeli. W nielicznych przypadkach może wystąpić wstrząs anafilaktyczny stanowiący bezpośrednie zagrożenia dla życia. Autopromocja

petroecho.pl/w-plocku/po-godzinach

Twój „wredny” chodnik Nostalgiczna aura coraz częściej przypomina nam o tym, że nieuchronnie zbliża się zima, na przyjście której trzeba się przygotować. Znów spadnie śnieg i w wielu miejscach pojawi się lód. Wtedy jednak, oprócz nieprzyjemnej pogody, mogą doskwierać właścicielom nieruchomości obowiązki nałożone na nich przez prawo, jak miało to miejsce u małżeństwa Marii i Zbigniewa K. Kłopotliwa pora roku

Jeśli to rzeczywiście alergia to co dalej? Dr Steckiewicz: Niestety nie wynaleziono jeszcze leku, który skutecznie walczyłby z alergią pokarmową, ale da się zniwelować jej objawy, aby nie była groźna dla naszego zdrowia. Najważniejsze jednak jest przeprowadzenie odpowiedniej diagnostyki, aby zidentyfikować szkodzący pokarm oraz mechanizm nietolerancji. Kiedy alergia zostanie stwierdzona leczenie polega przede wszystkim na eliminacji z diety uczulającego pokarmu. Czyli co mam zrobić, kiedy podejrzewam alergię pokarmową u swojego dziecka w pierwszych dwóch latach życia? Dr Steckiewicz: Potrzebne będzie skierowanie do Szpitala. Przyjęcie do naszego oddziału zazwyczaj odbywa się w trybie planowym, na umówiony termin. Pobyt zwykle trwa od 3 do 5 dni. W trakcie hospitalizacji ustalamy rozpoznanie potwierdzając lub negując chorobę alergiczną. Czasami zdarza się, że rodzice nadinterpretują objawy, przedwcześnie stwierdzają alergię i na własną rękę niepotrzebnie stosują dietę eliminacyjną. W przypadku potwierdzenia choroby ustalamy dalsze postępowanie, przekazując wskazówki rodzicom i lekarzowi z POZ w karcie informacyjnej. Po odpowiednio długim czasie przeprowadza się prowokację, aby sprawdzić czy wytworzyła się tolerancja na uczulający alergen. A jaka jest droga postępowania jeśli chodzi o astmę u najmłodszych dzieci? Dr Steckiewicz: Prowadzimy również diagnostykę astmy wczesnodziecięcej. Badania są wskazane wprzypadku nawracających się infekcji dróg oddechowych i/ lub zapaleń oskrzeli. Dziękuję za rozmowę. FOT.: SZPITAL ŚW. TRÓJCY W PŁOCKU

Czwartek, 28 listopada 2013

Maria i Zbigniew mają dom jednorodzinny z ogrodem w Płocku. Są współwłaścicielami tej nieruchomości – czyli stanowi ona ich wspólną własność. Obok ich domu przebiega droga gminna. Część tej drogi przeznaczoną do ruchu pieszych, stanowi chodnik, znajdujący się w niewielkiej odległości od ich posesji. Prawo, a konkretnie ustawa z dnia 13 czerwca 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Płocka, nakłada na właścicieli nieruchomości, znajdującej się obok drogi publicznej, obowiązek usunięcia błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń (generalnie będą to substancje, które szkodzą środowisku, powodują szkody materialne lub pogarszają wrażenia estetyczne) z chodnika, leżącego wzdłuż ich nieruchomości. Małżonkowie K. muszą o to zadbać, ponieważ droga gminna jest drogą publiczną. Właściciel nieruchomości– czyli kto? Na początku należy wyjaśnić na kim spoczywa omawiany obowiązek. Prosta odpowiedź brzmi – właściciel nieruchomości. Jednak przy głębszym zapoznaniu z przepisami, okazuje się, że będzie to także osoba zarządzająca nieruchomością, jak i wszyscy pozostali, którzy nią władają, czyli są w jej posiadaniu, np. dzierżawca. Natomiast nie odpowiadają za chodnik działkowcy, ponieważ omawiany obowiązek spoczywa na zarządcy ogródków działkowych. Najpowszechniej spotykana jest sytuacja, gdzie w budynku znajduje się kilka lub kilkadziesiąt lokali, należących do różnych właścicieli. Jeśli ustanowiono jego zarządcę, to on powinien zadbać o chodnik, jeżeli nie – obowiązek ten spoczywa na wszystkich właścicielach lokali. Trzeba przy tym powiedzieć, że przepisy prawa nie nakładają na właściciela nieruchomości

obowiązku osobistego sprzątania. Regulują one jedynie, kto jest odpowiedzialny za uzyskanie zadowalającego efektu. Jednakże w omawianym przypadku małżonkowie K. podjęli decyzję o osobistym wypełnieniu tego niewdzięcznego obowiązku. A zatem miotły w ruch! „Twój” jest ten kawałek chodnika... Małżonkowie K. muszą zadbać o tę część chodnika, która leży wzdłuż ich nieruchomości i bezpośrednio przy niej. Jeżeli pomiędzy nieruchomością a chodnikiem znajduje się trawnik, to odpowiada ten, do kogo należy ten pas zieleni. Państwo K. nie musieliby wtedy sprzątać chodnika, jeśli trawnik stanowiłby własność kogoś innego. Właściciel nie musi również sprzątać chodnika, jeśli nanim zlokalizowany jest płatny postój, parking lub przystanek komunikacyjny. Obowiązki te wykonują inne podmioty. Zbigniewowi K. bardzo nie się podoba to, że ze względu na różną długość chodnika, jego sąsiad ma o połowę mniej do odśnieżania od niego. Prawo jednak nie przewiduje w tym zakresie równości – ile nieruchomości sobie przy drodze kupiłeś, tyle chodnika musisz potem odśnieżyć. Wymagana precyzja Zachowanie czystości na chodniku powinno być przeprowadzone w sposób określony w Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Płocka. Śnieg, błoto i lód muszą zostać zgromadzone przy skraju chodnika od strony jezdni. Porządki należy przeprowadzić w taki sposób, by umożliwić odpływ wody, a jednocześnie tak, aby nie niszczyć zieleni. Państwo K. powinni także unikać sytuacji, by w skutek swych działań nie utrudnić ruchu pieszych, czy pojazdów. Mają oni również obowiązek zlikwidować lub ograniczyć śliskość chodnika. Wolno tego dokonać przy pomocy piasku i soli. Popiół i żużel są substancjami niedopuszczonymi do likwidacji oblodzeń. Sól i piasek należy usunąć jak najszybciej po ustaniu przyczyn powstania śliskości. Powstaje jednakże ważne pytanie – czy małżeństwo K. odpowiada za usunięcie, wywóz i związane z tym koszty hałd śniegu, które w trakcie zimy nagromadziły się przy ich posesji? Na szczęście mogą spać spokojnie, bowiem ten obowiązek spoczywa na zarządcy drogi publicznej. Nadzwyczaj drogie skutki lenistwa No i przyszła zima... Śnieg padał cały dzień, potem drugi, trzeci... A małżonkom w tym czasie jakoś nie chciało się wychylać

nosa z domu, a tym bardziej odśnieżać. Pewnego razu, zamiast Świętego Mikołaja, do drzwi zapukali panowie ze Straży Miejskiej, wręczając zupełnie nie świąteczny mandat. Państwo K. musieli zapłacić grzywnę. Dopiero wtedy Zbigniew K. wziął się do roboty, lecz zrobił to źle. Odśnieżyć – owszem i odśnieżył, ale chodnik posypał popiołem. Strażnicy miejscy wręczyli kolejny mandat. Zbulwersowane małżeństwo K. postanowiło się zbuntować i odmówić jego przyjęcia, ale funkcjonariusze pouczyli ich, że w tej sytuacji skierują wniosek o ich ukaranie do Sądu Grodzkiego. Na to jeszcze bardziej od odśnieżania, państwo K. nie mieli ochoty. Tym niemniej, nasi bohaterowie wypowiedzieli urzędnikom wojnę! Łopaty w kąt, co by się nie działo i ile jeszcze mandatów mieliby im wlepić! Na takich opornych i zbuntowanych w prawie są jednak przewidziane odpowiednie sposoby. Przed posesją „buntowników” zalegały coraz większe zaspy, dlatego też urzędnicy z ratusza wydali postanowienie o zastępczym wykonaniu obowiązku odśnieżenia. Tym razem ktoś inny zajął się chodnikiem, ale to małżonkowie K. zostali zobowiązani do pokrycia kosztów tego sprzątania. Zanim jednak w końcu chodnik odśnieżono, coś jeszcze się wydarzyło. Otóż przypadkowy przechodzień – Renata S. przewróciła się w tym miejscu i złamała nogę. Zniszczeniu uległo również ubranie i telefon komórkowy. Poszkodowana skierowała sprawę do sądu przeciw Małżonkom K. i ją wygrała. Właściciele posesji muszą zwrócić Renacie S. koszty leczenia, rehabilitacji oraz pieniężną równowartość zniszczonych przedmiotów. Przy okazji warto również przypomnieć, że właściciele i inne wskazane wcześniej osoby są odpowiedzialne za nawisy śniegu z dachów oraz sople, zwisające z różnych części budynków, a mogące zagrozić bezpieczeństwu przechodniów. Powinno się je usunąć niezwłocznie po ich pojawieniu. Przytoczony wyżej przypadek wskazuje, że czasem upieranie się przy swoim bez sensu przynosi co najmniej opłakane skutki. Nie ma rady, tuż przed początkiem zimy trzeba przeprosić się ze śniegową szuflą i... Oby do wiosny! MAREK ROBAK


Kulinaria

19

petroecho.pl/w-plocku/tylko-u-nas

Mirosław Milewski od kuchni:

Lubię gotować, choć nie miałem okazji się o tym przekonać – Wydaje mi się, że lubię gotować, lecz nie mam okazji się o tym przekonać – śmieje się Mirosław Milewski, były prezydent Płocka. – Z kuchni notorycznie wygania mnie żona – dodaje radny. Pomimo jej sprzeciwów, Mirosław Milewski ma swoje popisowe danie, a konkretnie deser. Jaką ambrozją raczy swoich gości były gospodarz miasta? Jakie są jego upodobania kulinarne? Przekonacie się w kolejnej części naszego cyklu „Płocczanie od Kuchni”. Nie wszyscy gotują, ale za to z kuchnią każdy z nas ma coś wspólnego – wszyscy musimy przecież coś zjeść. Jakie potrawy lubią płocczanie? Jakie wspomnienia związane z kuchnią mają politycy? Co gotują aktorzy? Kto jest na diecie, a kto zajada się golonkami? Nasz cykl przybliży Wam znanych i nieznanych płocczan „od kuchni”. A może stanie się też inspiracją do kuchennych wojaży? Bohater tej części naszego cyklu przyznał, że zalicza się do grona osób, którym najlepiej wychodzi gotowanie wody na herbatę. Nie oznacza to jednak, że nie ma on z kuchnią niczego wspólnego. Jest wszak właścicielem jednej z płockich kawiarni, która słynie z pysznych herbat, ciast i lodów. Tam właśnie spotkaliśmy się z naszym bohaterem, Mirosławem Milewskim,

który porozmawiał z nami o swoich kulinarnych upodobaniach. Nic nie zastąpi smaku prawdziwego schabowego Mirosław Milewski przyznaje, że jego ulubione smaki są niezwykle tradycyjne.

– Uwielbiam wiele potraw i mało jest rzeczy, których nie jadam. Najbardziej lubię jednak smaki typowo polskie – powiedział w rozmowie z nami. – Do dziś pamiętam smaki dzieciństwa, a więc potrawy, które gotowała mama. Robiła wyśmienitą zupę fasolową. Pamiętam niezwykły smak fasoli i przypraw, którymi doprawiała zupę. Zawsze prosiłem o dokładkę i nadal proszę. Mama nadal gotuje, a ten niesamowity smak swą barwę zachował do dziś. Zupa fasolowa to bez wątpienia ulubiona potrawa radnego Milewskiego, lecz bliskie jego kubkom smakowym są też inne, typowo polskie potrawy. – Próbowałem kuchni nowoczesnej, kosztowałem wielu nowinek, lecz nic nie zastąpi smaku prawdziwego, dobrze przyrządzonego schabowego – wyznał. – Fasolowa, biały barszcz, rosół – to są właśnie moje smaki. Radny z żalem przyznaje, że jego przygoda z kuchnią nie jest długa. – Wydaje mi się, że lubię gotować, lecz nie mam okazji się o tym przekonać – śmieje się Milewski. – Z kuchni notorycznie wygania mnie żona – dodaje. To właśnie małżonka prezydenta zajmuje się gotowaniem – na co dzień i podczas odwiedzin gości. – Niestety, nie mam możliwości gotować dla znajomych. Jestem przeganiany z kuchni: szmatą, wałkiem, patelnią, czymkolwiek co ma akurat pod ręką – opowiada. – Zresztą, nawet jeśli ukradAutopromocja

Jedzenie na dowóz Jedzenie na dowóz Pizzeria Laguna – 24 366-69-79 Pizzeria Primo – 503-800-813 Bar i Restauracja Orientalna Sajgon Płock – 24 262-96-31 Ganesh Restauracja Indyjska – 24 363-35-35 Kebab Shisha – 24 364-90-03 Pizzeria Gruby Benek – 24 38111- 11 Restauracja Pikanteria – 24 365-93-95 Pizzeria Tessa – 24 262-33-31 Złoty Smok – 24 263-04-81 Bar Krokiet – 24 366-99-99 Kebab Ramzes – 884-225-582 Pizzeria Roma – 24 268-25-16 Jadłodajnia Do Syta – 24 36480-38

TAXI ALFA Radio Taxi 196-24, 19623, 196-67, 800-800-088, 600-008-008, 24 365-65-65 Centrum Mazowsze 196-64, 800-188198, 24 262-00-00 ELF Radio Taxi 196-61, 507-560-540, 24 268-78-69 MERC-DES Taxi 196-21, 24 262-99-99 MERKURY Radio-Taxi 196-63, 24 264-10-07 METRO Taxi 196-65, 196-69, 800-170-017, 24 266-89-29 SZÓSTKI Taxi 196-62, 196-66, 196-68, 24 66-66-66, 24 262-60-60, 24 268-88-88.

kiem udałoby mi się coś upichcić, to wolałbym nie być przy degustacji – żartobliwie mówi były prezydent. Wyśmienite tiramisu to sprawa honorowa Mirosław Milewski, choć z kuchnią i gotowaniem nie ma na co dzień wiele wspólnego, ma swoje popisowe danie. Radny, na przekór przeciwnościom i zakazom żony, jeden przepis opanował do perfekcji – tiramisu. Jak wyznał były prezydent, nie mógł on przejść obojętnie obok tak wyśmienitego deseru i postawił sobie za punkt honoru, by nauczyć się przyrządzać go w taki sposób, w jaki podawany jest w jego kawiarni. – To w zasadzie jedyna bardziej ambitna rzecz, jaką przyrządzam w kuchni – wyznał. – Chciałem odtworzyć smak, który uzyskują pracownicy mojej kawiarni. Nieskromnie powiem, że mi się to udało. – Tiramisu to na pozór prosty deser – ot, taka mieszanina biszkoptów z odpowiednią masą. Dobre tiramisu wymaga jednak uwagi i skupienia. Nie można też oszczędzać na składnikach – stwierdził Milewski. Kluczem idealnego smaku, zdaniem naszego bohatera, są proporcje. – Należy na bieżąco kosztować masę i uczyć się na błędach. Ważne także, by do przygotowywania wywaru, w którym moczymy biszkopty, użyć prawdziwego espresso – zdradził pan Mirosław, podając na zakończenie przepis na jego słynne tiramisu. MICHAŁ SIEDLECKI

„Tiramisu Mirosława Milewskiego” Czas przygotowania: 30 minut Składniki: Masa: – serek mascarpone (500g), – śmietana 36 proc. (250g), – cukier puder i cukier waniliowy. Wywar: – filiżanka kawy espresso, – likier amaretto, – wódka 100 ml, – biszkopty. Sposób przygotowania: Tiramisu polega na przekładaniu nasączonych biszkoptów masą z serka mascarpone i śmietany. To prosty deser, który wymaga jednak naszej uwagi. Schłodzoną kawę należy połączyć z likierem. Następnie dodajemy 100 ml wódki tworząc wywar, w którym maczać będziemy biszkopty. Ubijamy śmietanę. Następnie serek mascarpone rozcieramy z cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Tak przygotowaną masę delikatnie łączymy ze śmietaną – ważne, by robić to niezwykle ostrożnie, by śmietana nie straciła swej puszystości. W dużym naczyniu układamy warstwę biszkoptów, maczanych uprzednio w mieszance kawy, wódki i amaretto. Biszkopty przykrywamy wcześniej przygotowaną masą z sera i śmietany. Czynność powtarzamy kilkukrotnie – ideałem są dwie warstwy biszkoptów. Wierzch posypać obficie kakao i udekorować kawałkami czekolady. Przed podaniem tiramisu należy schłodzić. Deser powinien stać w lodówce przez kilka godzin.


Kultura

20

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Warsztaty Mistrz i uczeń zakończone W Młodzieżowym Domu Kultury odbył się cykl warsztatów artystycznych „Mistrz i Uczeń – Twoimi ustami”. Młodzi artyści, pod okiem doświadczonych mistrzów, szlifowali swoje umiejętności wokalne, taneczne, teatralne i plastyczne. Trzydniowe warsztaty w płockim MDK-u odbyły się w ramach XXVII Ogólnopolskich Interdyscyplinarnych Warsztatów Artystycznych Mistrz – Uczeń. Dzieci usłyszały bezcenne rady z ust niezwykłych artystów. W ramach zajęć odbyły się warsztaty plastyczne z Agnieszką Dąbrowską-Walczak, warsztaty wokalne z Anną Gadt, warsztaty teatralne z Izabelą Karwot i warsztaty taneczne z Dariuszem Lewandowskim. MS FOT.: RAFAEL DOMINIK, MDK

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Stand-up bez cenzury - zabijali śmiechem

Michał Bajor w Teatrze Dramatycznym Trzynaście (a to szczęśliwa dla artysty liczba) autorskich tekstów napisał specjalnie dla niego mistrz Wojciech Młynarski. Muzykę skomponowali tak uznani twórcy, jak Włodzimierz Korcz, Włodzimierz Nahorny, Janusz Sent, Jerzy Derfel i Wojciech Borkowski, a także świetni muzycy grający w zespole Michała: Paweł Stankiewicz, Maciej Szczyciński, Tomasz Krezymon i Marcin Olak. Piosenki opowiadają o latach dzieciństwa w Opolu, debiucie w Warszawie, podróżach po świecie, a nawet o charakterystyce Bliźniąt – znaku zodiaku, spod którego jest artysta. Jak pisze sam Michał Bajor: „Moi drodzy! To chyba najbardziej osobista płyta w mojej przygodzie z piosenką. Oddaje w Państwa ręce krążek dla mnie szczególny, bo te piosenki to trochę jakby powrót do korzeni. A wiem, że na to Państwo czekali. Wszystkie piękne teksty napisał dla mnie mistrz Wojciech Młynarski. Po raz kolejny spotkałem się ze sprawdzonymi, świetnymi kompozytorami. Dostałem również kilka kompozycji od muzy-

Wniedzielny listopadowy wieczór sala płockiej Szkoły Muzycznej wypełniła się niecodzienną muzyką – salwami śmiechu. A to za sprawą Stand-up Comedy Bez Cenzury, w wykonaniu Abelarda Gizy, Katarzyny Piaseckiej i Kacpra Rucińskiego. Stand-up comedy to wywodząca się ze Stanów Zjednoczonych, znana już na całym świecie, forma rozrywki, w której nie ma tematów tabu. Artyści podczas swoich solowych występów mogą mówić o wszystkim, poruszając często tematy ostre, czy ważne. Stand-up Bez Cenzury to wspólny projekt trojga artystów kabaretowych, którzy występują ze sobą od trzech lat na scenach klubów w całym kraju. Abelard Giza, znany z ciętego języka lider kabaretu LIMO jest scenarzystą i reżyserem krótkometrażowych parodii filmowych, które w Internecie biją rekordy popularności. Prywatnie przyjaciel Maradony i reprezentant zakamuflowanej opcji tureckiej. W ekipie „bezcenzurowców” jest także Katarzyna Piasecka (podobno jest po trzydziestce). Najbardziej znana jest z podejmowania tematów damsko-męskich. Charyzmatyczna, lubiąca bezpośredni kontakt z widzem. Doskonale odnajduje się na stand-upowej scenie, choć wcześniej związana była z kabaretem.

7 grudnia na deskach płockiego teatru wystąpi Michał Bajor, który rozpoczyna nową koncertową i fonograficzną przygodę. W październiku miała miejsce premiera 18 płyty piosenkarza pt. „Moje podróże”.

Autopromocja

Trzecim członkiem Stand-up Bez Cenzury jest Kacper Ruciński. W informacji o nim piszą, że jest młodym, zdolnym komikiem pochodzącym z Malborka. Wie co chce powiedzieć i robi to w błyskotliwy, inteligentny, a czasem bezczelny sposób. Jest bardzo ceniony zarówno w środowisku kabaretowym, jak i stand-upowym. Płocki występ przyciągnął miłośników tej formy rozrywki – sala koncertowa Szkoły Muzycznej pękała w szwach. DAMIAN KAZAK FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

ków, których piosenek jeszcze nie śpiewałem. Mam nadzieję, że repertuar tej płyty sprawi Państwu wiele muzycznych i literackich satysfakcji. I w tym miejscu pragnę podziękować mojej publiczności za nasze muzyczne spotkania i inspiracje do spełniania kolejnych zawodowych marzeń. Pozdrawiam serdecznie.” Utwory, które usłyszymy w Płocku są bardzo różnorodne: od nostalgicznych i dramatycznych, po zabawne, a nawet

żartobliwe. Wszystkie bardzo osobiste, z mądrymi tekstami Wojciecha Młynarskiego, poważne, jak i pogodne. Na koncercie znajdzie się również kilka piosenek z jego starszego repertuaru, jak „Ogrzej mnie”, „Błędny rycerz”, „Początek mojej drogi” czy „Moja miłość największa”. Wszystkie autorstwa Wojciecha Młynarskiego. Zapraszamy! 7 grudnia (sobota), godz. 19.00, Cena biletu: 80 zł. AS


Kultura

21

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

Wybitny skrzypek zagrał z płocką orkiestrą Piątkowy koncert Płockiej Orkiestry Symfonicznej przyciągnął miłośników mistrzowskiej gry na skrzypcach. A to za sprawą światowej klasy muzyka – Piotra Jasiurkowskiego, który wystąpił z płocką orkiestrą. Piotr Jasiurkowski urodził się w 1987 roku w Lubinie. Naukę gry na skrzypcach rozpoczął już w wieku siedmiu lat. Od września 1998 roku był studentem w klasie skrzypiec profesora Roberta Szredera, na studiach przygotowawczych w Konserwatorium Muzycznym w Maastricht (Holandia), do którego został przyjęty jako najmłodszy w historii tego instytutu. W 2009 roku uzyskał Bachelor Diploma, a w roku 2011 Master Diploma po recitalach, które w obu wypadkach komisja egzaminacyjna nagrodziła jednogłośnie tytułem „Cum laude”. Swoje umiejętności doskonalił również pod okiem znakomitych wirtuozów: V. Repin, H. Krebbers, Y. Kless oraz R. Tonenberg. Po zakończeniu studiów, w wieku 23 lat, otrzymał stanowisko profesora klasy skrzypiec w Konserwatorium Muzycznym w Maastricht (Holandia), którą prowadzi wraz z Robertem Szrederem. Artysta jest laureatem wielu konkursów w Polsce i za granicą. W 2002 roku został finalistą 11 Konkursu Eurowizji dla Młodych Muzyków w Berli-

nie, a w 2005 roku zwycięzcą Grachten Festival Competition w Amsterdamie. W listopadzie 2007 zdobył pierwszą nagrodę na prestiżowym

konkursie skrzypcowym „International Kärtner Sparkasse Wörhersee Music Scholarship Competition” w Austrii. W Płocku wystąpił z towarzysze-

petroecho.pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

„Don Jon” komedia romantyczna także dla facetów

Do sieci kin Helios trafiła dość niecodzienna komedia romantyczna. „Don Jon”, bo o tym filmie mowa, ma szansę stać się pierwszym filmem tego gatunku, który spodoba się także mężczyznom. Jest w nim bowiem miłość, piękna kobieta i... pornografia. Główne przesłanie filmu jest banalne: bohater, typowy macho, znajduje kobietę, dla której traci głowę. To motyw poruszany często przez niezliczoną liczbę reżyserów. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, a konkretnie w realizacji obrazu. Jon (Joseph Gordon-Levitt) to stereotypowy facet, dla którego najważniejsze są rodzina, znajomi i Kościół. W jego życiu liczą się siłownia, opalenizna (niezwykle kontrastująca z noszonym przez niego białym podkoszulkiem) oraz filmy porno, które definiują cały jego świat. Życie tytułowego bohatera nie jest więc przesadnie skomplikowane. Jon nie dostrzega płci pięknej, którą przez nadmiar erotyki obejrzanej w życiu, postrzega wyłącznie jako obiekt seksualny. Wszystko zmienia się w chwili, w której spotyka piękną Barbarę (Scarlett Johansson). Dziewczyna jest urzeczywistnieniem jego snów – ładna, zgrabna i powabna, a do tego właściwie obdarzona przez naturę. Problem w tym, że Barbara świat postrzega przez pryzmat filmowych wyciskaczy łez.

Obraz Josepha Gordona-Levitta pokazuje hedonistycznego studenta, który nagle, pod wpływem wdzięków kobiety, zmienia swoją percepcję. Barbara sprawia, iż chłopak w końcu zaczyna dorastać. Jego pierwsze kroki w dojrzałość, stawiane niezwykle nieporadnie, dostarczają całej masy humoru, a historia, której przesłanie jest bardzo naiwne i poniekąd błahe, wypełniona jest zwrotami akcji – choć nieskomplikowanymi. Gordon-Levitt, występujący w filmie w roli aktora, reżysera i scenarzy-

sty, bezustannie żartuje ze stereotypów, a napisane przez niego żarty imponują zachowanym dystansem. Komplementy należą się też odtwórcom głównych ról: Josephowi Gordonowi-Levitt, który z filmu na film wyrasta na jednego z najlepszych aktorów młodego pokolenia, oraz Scarlett Johanson. Niestety, w „Don Jonie” nie wszystko jest takie, jakie być powinno. To debiut reżyserski Gordona-Levitta i choć jest on udany, to jednocześnie przepełniony bolączkami nowicjusza. Młodemu reżyserowi brakuje jeszcze kunsztu, co widać w braku konsekwencji. Gordon-Levitt najpierw wyśmiewa sztampę komedii romantycznej, by w następnej scenie użyć jej podręcznikowych elementów. Rozczarowuje też aż nazbyt oczywisty finał całej historii. Ponadto, w oczy kują pootwierane wątki, które w tym 90-minutowym obrazie nie zostają wystarczająco pogłębione i zamknięte. „Don Jon” to film, który, pomimo swych wad, ogląda się niezwykle przyjemnie. Jest obrazem idealnie wpasowującym się w swoje czasy: to film lekki i bezpretensjonalny, który z przymrużeniem oka opowiada o rzeczach niezwykle aktualnych – wszak w wielu z nas bez problemu znajdzie „Don Jona” w swoim otoczeniu. Dzieło Gordona-Levitta opowiada też ciekawą historię, która choć banalna, to ze względu na poruszaną tematykę i bardzo aktualne wątki, ma szansę spodobać się także brzydszej części widowni. MICHAŁ SIEDLECKI

niem Płockiej Orkiestry Symfonicznej, pod batutą Jakuba Chrenowicza, wykonując: Uwerturę „Piękna Meluzyna” op. 32 F. Mendelssohna-Bartholdy, Kon-

cert skrzypcowy e-moll op. 64 F. Mendelssohna-Bartholdy oraz IV Symfonię B-dur op. 60 L. van Beethovena. AS FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

petroecho.pl/w-plocku/informacje

Ocalone cenne druki

Cenną część zabytkowego księgozbioru Biblioteki im. Zielińskich Towarzystwa Naukowego Płockiego udało się odnowić, dzięki wsparciu Fundacji „Fundusz Grantowy dla Płocka” w ramach VI edycji konkursu grantowego. Odrestaurowanie 10 zbiorów kosztowało 24 tysiące złotych. Ze zbiorów specjalnych biblioteki, należących do grupy archiwaliów, wytypowano dziesięć zniszczonych jednostek, które wchodzą w skład spuścizny profesora Władysława Smoleńskiego. To zasób unikatowy, znajdujący się wyłącznie w Płocku, właśnie w Bibliotece im. Zielińskich TNP. Władysław Smoleński (1851-1926) to jeden z najwybitniejszych historyków polskich, profesor i doktor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Częściowo związany był z Płockiem – tu uczęszczał do Gimnazjum Gubernialnego. W testamencie przekazał całe swoje archiwum i księgozbiór Bibliotece im. Zielińskich, a tym samym stał się jednym z największych darczyńców TNP. Archiwum histo-

„Przywileje lokacyjne Janowa” po konserwacji

„Przywileje lokacyjne Janowa” przed konserwacją ryka zawiera głównie rękopisy jego prac, materiały warsztatowe, źródłowe, dokumenty, fotografie, listy. W sumie liczy 161 jednostek. Dziesięć z nich, znacznie zniszczonych, dzięki dofinansowaniu można było odnowić. Wśród nich są interesujące materiały historyczne takie jak: Akta Komisyi Porządkowej Ziemi Gostynińskiej i powiatu gąbińskiego z 1790-1791 r., Rękopisy. Autografy, oryginały, kopie m.in. dokumenty z księgi wpisów miasta Kowal z XVI-XX w., Przywileje lokacyjne miasta Janowa przez różnych Xiążąt I Królów nadane z XVIII w., Pamiętnik Tadeusza Zabielskiego oficera Legii Nadwiślańskiej z 1827 r. Efekt doskonałej pracy konserwatora można podziwiać na zdjęciach, dokumentujących stan „przed i po” renowacji obiektów. Odrestaurowane archiwalia profesora Smoleńskiego będzie można zobaczyć podczas specjalnej wystawy w siedzibie TNP, planowanej na styczeń 2014 r. Odbędzie się wówczas również odczyt, prezentujący sylwetkę profesora. AS


Sport

22 petroecho.pl/w-plocku/sport

Czwartek, 28 listopada 2013 petroecho.pl/w-plocku/sport

Memoriał na cześć płockiego medalisty Bezbramkowy remis w Legnicy Bezbramkowym remisem zakończył się ostatni mecz Wisły Płock w tym roku. Bohaterem spotkania został Paweł Magdoń, który wybił piłkę zmierzającą wprost do bramki.

22 i 23 listopada na basenie Podolanka odbył się XI Memoriał Cezarego Piórkowskiego – płockiego medalisty w pływaniu. Dwudniowa impreza zgromadziła ponad 270 zawodników z 18 polskich i zagranicznych klubów. Zawody w pływaniu po raz jedenasty uczczą pamięć Cezarego Piórkowskiego, płocczanina, który zdobył srebro w Mistrzostwach Polski Młodzików na dystansie 100 m stylem motylkowym w 1971 roku. Ten wyczyn pływak osiągnął dzięki... chorobie. W dzieciństwie przebył chorobę Heinego-Medina, po której często przebywał w sanatorium dla dzieci w Konstancinie. To właśnie tam, w ramach rehabilitacji, pływał w basenie sanatoryjnym cztery razy w tygodniu. Po powrocie do Płocka rozpoczął naukę w czwartej klasie Szkoły Podstawowej nr 11, a dodatkowo rodzice zapisali go na basen. Trafił do Wojciecha Ostrzyckiego, instruktora pływania, z którym trenował pięć razy w tygodniu na basenie wioślarskim „Budowlani” w Płocku. Jak pisze trener: Reklama

„Bardzo szybko poznał tajniki pływania wyczynowego, szczególnie polubił styl motylkowy czyli popularny delfin. W 1971 roku pojechaliśmy do Krakowa na Mistrzostwa Polski Młodzików 14-letnich, gdzie Czarek, ku zadziwieniu wszystkich (łącznie ze mną) zdobył srebrny medal na dystansie 100 m stylem motylkowym z czasem 1: 14,10. Przegrał jedynie z obecnym trenerem klubu Aqua Bydgoszcz – Leszkiem Borowiczem, wtedy zawodnikiem KS Astorii Bydgoszcz. Czarek reprezentował barwy MKS JUTRZENKI Płock”. Był to pierwszy historyczny medal dla klubu imiasta Płocka zdobyty naMistrzostwach Polski w sporcie, który dopiero raczkował w Płocku. Po maturze Cezary Piórkowski porzucił karierę pływaka. Został inżynierem w „Petrobudowie”, był radnym, później założył firmę budowlaną. Ale nie rozstał się z pływaniem. Postanowił pomagać pływakom – dofinansowywał zawody i wyjazdy oraz zgrupowania, współfinansował również zakup sprzętu pływackiego. Jego działalność została przerwana nagle. 10 lipca 2003 roku, jadąc z budowy pod Włocławkiem, rozbił się samochodem i poniósł śmierć na miejscu.

Na jego cześć, z inicjatywy byłego trenera, co roku odbywa się memoriał jego pamięci. Organizowany jest przez Klub Pływacki MZOS Płock oraz Miejski Zespół Obiektów Sportowych wPłocku, zpomocą prywatnych sponsorów. W tym roku zawody podzielone były na roczniki: I dziewczęta / chłopcy – rocznik 2002 i młodsi (-11) II dziewczęta / chłopcy – rocznik 2000/2001 (12-13) III dziewczęta / chłopcy – rocznik 1998/1999 (14-15) IV dziewczęta / chłopcy – rocznik 1997 i starsi (16+). Uczestnicy wystartowali w konkurencjach: – 50 m w stylu dowolnym – 100 m w stylu klasycznym – 50 m w stylu grzbietowym – 100 m w stylu motylkowym – 200 m w stylu zmiennym – 4x50 m w stylu dowolnym. Z Płockich klubów SWIM i MZOS w memoriale wzięło udział 80 zawodników. AGNIESZKA STACHURSKA FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Podopieczni Marcina Kaczmarka przeważali na boisku, co było widać szczególnie w pierwszej połowie meczu. Niestety, Wiślacy po raz kolejny nie byli w stanie udokumentować swej tego golem. Goście co prawda atakowali i stwarzali sytuacje podbramkowe, lecz zabrakło skuteczności – na początku spotkania stu procentowej okazji do otworzenia wyniku nie wykorzystał m.in. Piotr Wlazło. Na szczęście problemy ze zdobyciem bramki mieli też gospodarze. Piłkarze Miedzi nie potrafili przeciwstawić się zdecydowanej grze Wisły. Sytuacja uległa zmianie w 60. minucie spotkania. Wówczas drugą żółtą kartkę otrzymał Cezary Stefańczyk. Wisła grała w osłabieniu przez ostatnie pół godziny spotkania. Gospodarze chcieli wykorzystać tę okazję i zaczęli pogoń za bramką, tworząc w samej końcówce chyba najgroźniejszą sytuację. Kwadrans przed ostatnim gwizdkiem wybił popisał się doskonałą interwencją i wybił piłkę zmierzającą wprost do bramki Seweryna Kiełpina. Goście, pomimo gry w osłabieniu, starali się atakować – głowie z kontry. Wynik nie uległ jednak zmianie. Wisła Płock zdobyła 27. punktów i zajęła szóste miejsce w tabeli pierwszej ligi. Miedź Legnica – Wisła Płock 0: 0 Miedź: 30. Aleksander Ptak – 2. Krzysztof Wołczek, 24. Tomasz Midzierski, 3. Daniel Tanżyna, 20. Mariusz Zasada

– 4. Wojciech Łobodziński (78, 27. Piotr Madejski), 16. Radosław Bartoszewicz, 8. Adrian Cierpka, 7. Mateusz Szczepaniak, 9. Adrian Łuszkiewicz (62, 29. Marcin Garuch) – 13. Zbigniew Zakrzewski (63, 10. Marcin Burkhardt). Wisła: 87. Seweryn Kiełpin – 20. Cezary Stefańczyk, 23. Paweł Magdoń, 5. Bartłomiej Sielewski, 16. Fabian Hiszpański – 7. Krzysztof Janus (90, 3. Dawid Abramowicz), 18. Piotr Wlazło, 4. Jacek Góralski, 25. Filip Burkhardt (64, 24. Łukasz Nadolski), 8. Paweł Kaczmarek – 11. Marcin Krzywicki (79, 13. Tomasz Grudzień). Żółte kartki: Wołczek – Stefański. Czerwona kartka: Stefańczyk (60. minuta, za drugą żółtą). Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn). Widzów: ok. 1.200. MICHAŁ SIEDLECKI

petroecho.pl/w-plocku/sport

Porażka koszykarek Mon-Polu

Koszykarki płockiego Mon-Polu uległy na własnym parkiecie zawodniczkom AZS-u Uniwersytetu Warszawskiego. To już piąta porażka płocczanek w rundzie jesiennej. Niedzielny mecz zapowiadał się na niezwykle ciężkie spotkanie dla płocczanek. Zawodniczki z Warszawy to przeciwnik lepiej notowany i z całą pewnością silniejszy niż ekipa Mon-Polu. AZS Uniwersytet Warszawski w swojej kadrze ma bowiem takie zawodniczki jak Magdalena Romanek (która zdobywa 14,8 punktów na mecz) i Sylwia Zubilewicz (średnio 10,8 zbiórek na spotkanie). Wcze-

śniej Mon-Pol grał z warszawskim AZS-em jedynie w sparingach. W trzech spotkaniach kontrolnych lepsze okazały się jednak warszawianki. Nie inaczej było w przypadku niedzielnego meczu. Płocczanki dobrze rozegrały jedynie drugą kwartę, którą wygrały różnicą czterech punktów (16: 12). Pozostałe części spotkania podopieczne Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego przegrywały. Koszykarni Mon-Polu grały nieskutecznie i notowały wiele strat. Płocczanki nie mogły poradzić sobie także z obroną gości. Ostatecznie Mon-Pol przegrał z warszawskim AZS-em 46: 59. To już piąta porażka koszykarek w rundzie jesiennej.

Na domiar złego, drużynę z Płocka nękają kontuzje. W trakcie meczu urazu nabawiła się Marlena Blicharz. Z urazem zmaga się też m.in. zawodniczka ekstraklasowej Energi Toruń, Róża Ratajczak, której uraz został odnowiony. Mon-Pol Płock – AZS Uniwersytet Warszawski 46: 59 (10: 17, 16: 12, 12: 14, 8: 16) Mon-Pol: Pytlarczyk 15, Janas 12, Ostrowska 10, Moszak 4, Kutycka 2, Jasnowska 3, Sikorska, Trzeciak, Blicharz. AZS Uniwersytet Warszawski: Romanek 15, Radomska 12, Zabielewicz 8, Lichomska 6, Marciniak 8, Bieniek 6, Opolska 4, Tkacz, Sobczyńska. MICHAŁ SIEDLECKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK


Sport

23

petroecho.pl/w-plocku-sport

Nafciarze wygrali w Płocku ze Smokami W 6. kolejce grupy B Velux EHF Ligi Mistrzów Orlen Wisła Płock zagrała w Orlen Arenie z FC Porto Vitalis. Przewaga Nafciarzy była widoczna przez cały mecz – pewnie wygrali wynikiem 28: 22 (12: 10). Pierwsze spotkanie tej drużyny w kolejce zakończyło się wygraną Nafciarzy 24: 20. Oczekiwania przed meczem były więc spore, ponieważ drugi tryumf nad Smokami dałby Wiśle dużo większą szansę na awans do 1/16 Ligi Mistrzów. Od początku meczu wiadomo było, że żadna z drużyn nie ma zamiaru się poddać. Celne rzuty pojawiły się już w pierwszej minucie, po indywidualnej akcji Nenadića z 6. metra. Chwilę później Portugalczycy zremisowali i od tej pory był to pokaz sił zawodników Orlen Wisły i FC Porto. Wola walki i chęć wygranej doprowadziły w 24. minucie do wyniku 10: 9 dla płocczan i... do pięciu żółtych kartek, rozdanych przez szwedzkich arbitrów. Minutę później, po akcji Kamila Syprzaka z kontrataku Wisła zyskała przewagę dwóch goli. Wynik poprawił w 28. minucie Ivan Nikcević, który najpierw z karnego trafił w poprzeczkę, ale chwilę później poprawił już skutecznie. Trzy oczka przewagi przeciwników zmobilizowały FC Porto do ataku. Ich skrzydłowy, Miguel Pereira podjął próbę zmiany wyniku, Marin Sego wykazał się jednak skuteczną obroną. Pereira nie zrezygnował, dzięki czemu pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 12: 10 dla Nafciarzy. Druga połowa meczu momentalnie zwiększyła przewagę Polaków. Najpierw strzał Toromanowića z koła, po asyście

Marcina Lijewskiego, potem dwukrotnie Nenadića i Lijewskiego dały kibicom nadzieję na dobry końcowy wynik. Ale zawodnicy z Portugalii nie poddawali się i systematycznie odrabiali straty. Szczególnie przysłużył się temu rozgrywający FC Porto – Gilberto Duarte oraz skrzydłowy Hugo

Santos. Jednak niezawodny Lijek już minutę później ponownie podwyższył przewagę Nafciarzy do trzech oczek. W 39. minucie, po indywidualnej akcji, Wilson Davyes zmienił wynik na 18: 16 dla Wisły. Ta jednak za punkt honoru postawiła sobie utrzymanie przewagi, co też zrobił Toromanowić, który dwukrotnie z koła po świetnej asyście Nikoli zdobył kolejno dwa punkty. Zdecydowanie trójka będzie liczbą, która symbolizuje ten mecz. Za każdym razem, kiedy Portugalczycy starali się zmniejszyć stratę, Nafciarze zwiększali ją właśnie do trzech oczek. W 45. minucie, po celnym rzucie Borgesa z koła, trener Orlen Wisły poprosił o czas. Po krótkiej przerwie strzał Lijka ustalił wynik na – jakżeby inaczej – trzybramkowe prowadzenie Wisły 22: 19. Na 10 minut przed końcem spotkania to trener Portu-

petroecho.pl/w-plocku-sport

Nafciarze na wyżynach. Legionowo pokonane Orlen Wisła powoli przyzwyczaja nas do zwycięstw. W niedzielny wieczór pewnie pokonała KPR Legionowo 33: 25. Początek spotkania tradycyjnie nie był w wykonaniu Nafciarzy najlepszy. Podopieczni Manolo Cadenasa świetnie spisywali się w ataku – często rozciągali grę do skrzydeł – lecz gorzej radzili sobie w obronie, przez co do 12. minuty wynik był daleki od oczekiwań (7: 6 dla Wisły). Gospodarze „podkręcili” jednak tempo i za sprawą rzutów z drugiej linii Marcina Lijewskiego, a także Janko Kevicia powiększyli przewagę do czterech oczek (10: 6). Wiślacy zwarli szyki obronne i utrzymywali korzystny wynik. Dodatkowo, skutecznymi interwencjami w bramce popisywał się Wichary. Niestety, w 23. minucie meczu nastąpił kryzys w grze Orlen Wisły. Podopieczni Manolo Cadenasa ewidentnie stracili swój rytm gry wskutek zmian w składzie. Ten chwilowy przestój wykorzystali goście z Legionowa, którym udało się zmniejszyć stratę do trzech oczek (16: 13). Obraz gry w drugiej połowie nie zmienił się. Nafciarze dominowali na boisku i powiększali przewagę bramkową. W 40. minucie gospodarze zanotowali serię trzech trafień z rzędu (24: 16). Wiślacy pilnowali korzystnego wyniku i nie pozwalali przyjezdnym na stworzenie zbyt wielu konstruktywnych akcji. Ostatecznie mecz za-

kończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy. Orlen Wisła pokonała KPR Legionowo 33: 25. Orlen Wisła Płock – KPR Legionowo 33: 25 (16: 13) Orlen Wisła: A. Morawski (17% 1/6, 0/0 k), M. Wichary (49% 19/39, 0/0 k) – A. Wiśniewski (4), V. Zrnić (7, 1/2k), I. Nikčević (4, 4/4k), M. Toromanović (4), Z. Kwiatkowski (1), J. Kević (3), P. Nenadić (1), B. Kavaš(2), M. Lijewski (4), I. Milas (2), M. Piechowski (1), M. Góralski. KPR Legionowo: S. Zapora (17% 4/27, 1/3 k), T. Rybicki (0% 0/4, 0/1

k), T. Szałkucki (33% 1/2, 0/1 k) – T. Bulej (2), R. Dzieniszewski (2), M. Bałwas (1), B. Wuszter, T. Kasprzak (6), P. Albin (3), M. Prątnicki (1), V. Titov (6), K. Ciok (1), T. Pomiankiewicz (3). Upomnienia: A. Wiśniewski, Z. Kwiatkowski, I. Milas – R. Dzieniszewski, M. Bałwas, B. Wuszter. Kary: Orlen Wisła 4 min (I. Nikčević 2 min, Z. Kwiatkowski 2 min) – KPR Legionowo 8 min (T. Bulej 4 min, R. Dzieniszewski 2 min, P. Albin 2 min). MICHAŁ SIEDLECKI FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

galczyków zdecydował się na rozmowę z zawodnikami. Poskutkowała ona celnym rzutem Pedro Spinoli ze środka boiska. Minutę później, po strzale Adama Wiśniewskiego, trzy oczka przewagi ponownie stały się faktem. Od tej pory Wisła złapała wiatr w żagle i systematycznie zwiększała ilość zdobytych bramek. Na minutę przed końcem spotkania przewaga Nafciarzy wynosiła już 6 punktów, co dawało pewną wygraną i 4 dodatkowe punkty w klasyfikacji. Pomimo prób Portugalczyków, czwartkowe spotkanie zakończyło się wynikiem 28: 22 dla Orlen Wisły Płock. ORLEN WISŁA PŁOCK – FC PORTO VITALIS PORTO 28: 22 (12: 10) Orlen Wisła: M.Šego (39% 13/31, 1/5 k) – A. Wiśniewski (2), V. Zrnić (2, 1/2k), I. Nikčević (3, 0/2k), K. Syprzak

(3), M. Toromanović (4), Z. Kwiatkowski, I. Milas, P. Nenadić (7, 0/2k), M. Lijewski (6), B. Kavaš, N. Eklemović (1). FC Porto Vitalis: A. Bravo (30% 5/25, 4/5 k), H. Laurentino (13% 1/8) – M. Pereira (1), R. Moreira (1), H. Santos (3, 2/2k), D. Amador Salina, A. Hernandes Borges (1), W. Davyes (3), J. Ferraz (6), G. Duarte (3), A. Belmiro, H. Rosario, P. Spinola (4, 2/3k). Upomnienia: A. Wiśniewski, K. Syprzak – A. Hernandes Borges, G. Duarte, H. Rosario. Kary: Orlen Wisła 8 min (Z. Kwiatkowski 2 min, I. Milas 2 min, K. Syprzak 2 min, V. Zrnić 2 min) – FC Porto Vitalis 12 min (H. Rosario 4 min, A. Belmiro 2 min, J. Ferraz 2 min, A. Hernandes Borges 2 min, R. Moreira 2 min). AS FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK


W obiektywie

24

Czwartek, 28 listopada 2013

petroecho.pl/w-plocku/patronat-petronews

Charytatywny maraton zumby

W sobotę 23 listopada w hali Chemika odbyła się druga edycja Płockiego Charytatywnego Maratonu Zumby. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany braciom Adrianowi i Kacprowi Rutkowskim, chłopcom chorym na miopatię. Adrian ma 5 lat, Kacper rok. Chłopcy wymagają ciągłej rehabilitacji, chorują bowiem na miopatię, której towarzyszy całe mnóstwo schorzeń układu narządów ruchu. Adrian i Kacper nie uczestniczyli jednak w turnusie rehabilitacyjnym ze względu na jego koszt, przekraczający możliwości finansowe rodziców. Właśnie dlatego organizator pierwszego Maratonu Zumby, Ośrodek Rekreacji Rehabilitacji i Wypoczynku „12 Dębów” w Zaździerzu, zorganizował jego drugą edycję. W trakcie imprezy można było wylosować wejściówki do Studia Tańca Show Time czy karnety na zabiegi w City Spa. Niestety, płocczanie nie dopisali. Pomimo dużego nakładu pracy włożonego w rozreklamowanie imprezy i – przede wszystkim – bardzo

List rodziców Adrianka i Kacperka Witamy Państwa serdecznie

szczytnego celu, na maratonie pojawiło się nieco ponad 60 osób. To o wiele za mało, żeby móc efektywnie pomóc chłopcom, chociaż oczywiście liczy się każda złotówka. O tym, że warto pomagać w ten sposób mogą zaświadczyć uczestnicy, którzy

przyjechali nawet z Legionowa, aby potańczyć, dostarczyć sobie endorfin, a jednocześnie pomóc Adrianowi i Kacprowi. Szkoda, że było ich tak mało... AGNIESZKA STACHURSKA FOT. KAMIL WAWRZYŃCAK

Jesteśmy rodzicami dwóch niezwykłych synków Adrianka i Kacperka. Adrianek ma obecnie 5 lat, a Kacperek 1 roczek. Od momentu narodzin chłopcy borykają się z chorobą mięśni. Lekarze do tej pory nie postawili jednoznacznej diagnozy, choć wszystko wskazuje, że to właśnie Miopatia. Obaj nasi synkowie urodzili się z bardzo obniżonym napięciem mięśniowym, cechami dysmorfii twarzy, gotyckim podniebieniem, otwartą buźką, brakiem jakiejkolwiek mimiki twarzy… Nawet nie potrafią się uśmiechnąć. Obaj mieli trudności z oddychaniem, gdzie była potrzebna niemalże natychmiastowa tlenoterapia, zwłaszcza u Adrianka. Chłopcy mają obciążony wywiad neurologiczny, kardiologiczny (problemy z serduszkiem, arytmia), audiologiczno – foniatryczny (obustronny niedosłuch przewodzeniowy, płyn w uszach), urologiczny (obustronne wnętrostwo, przepuklina u starszego synka) Od początku mieli trudności z jedzeniem i połykaniem, i tak jest z resztą do dziś. Robimy wszystko, aby im pomóc. Od pierwszych miesięcy życia Adrianka rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację, polegała na ćwiczeniach usprawniających mięśnie całego ciała, masażach logopedycznych buźki w środku i na zewnątrz. Po otrzymaniu pełnego instruktarzu ćwiczeń, kontynuowaliśmy w domu. Rehabilitacja przynosiła szybkie rezultaty. Adrianek zaczął chodzić, gdy miał 14 miesięcy. Gorszy problem stanowi jego buzia. Do dziś Adi ma ogromne problemy z wymową, choć intelektualnie rozwija się super. Chodzi do integracyjnego przedszkola i jest bardzo samodzielny. Po 4 latach ciężkiej pracy dołączył do Adrianka Kacperek. Jego młodszy brat. Wierzymy, że i Kacperek niedługo zacznie chodzić. Staramy się jak najwięcej pomóc chłopcom. Ze wszystkich sił walczymy z tą chorobą, aby nasze skarby mogły kiedyś prowadzić godne życie. Modlimy się, żeby w pewnym okresie ich życia, choroba nie zaczęła postępować. Wierzymy, że dzięki Państwa wsparciu będą mogli być bardziej samodzielni JOANNA I KRZYSZTOF RUTKOWSCY

petroecho. pl/w-plocku/rozrywka-i-wydarzenia

„Gady nie są takie straszne, jak je malują” W płockim Spółdzielczym Domu Kultury już po raz piąty zorganizowano wystawę gadów i płazów. W niedzielę, 24 listopada, odbyła się giełda terrarystyczna, będąca zwieńczeniem trwającej tydzień wystawy. – Jesteśmy mile zaskoczeni frekwencją – powiedział prezes Płockiego Towarzystwa Terrarystycznego, Waldemar Tylicki. – We wrześniu wracamy tu po raz kolejny – dodał Michał Rudzki, wiceprezes. Z organizatorami wystawy spotkaliśmy się przy okazji giełdy terrarystycznej, która kończyła trwającą od 17 listopada wystawę gadów i płazów. Prezes stowarzyszenia, Waldemar Tylicki, gadami zajmuje się od kilkudziesięciu lat. Jego specjalnością są węże. To wielki pasjonat, który swym zamiłowaniem do tych egzotycznych zwierząt chce zarazić innych. – Naszym głównym celem jest utrzy-

manie terrarystyki w mieście i w Polsce – stwierdził pan Waldemar. – Ta wystawa, którą w Spółdzielczym Domu Kultury organizujemy już po raz piąty, ma na celu przyciągnąć dzieciaki. Chcemy, by zainteresowały się one gadami, płazami oraz pająkami. Michał Rudzki, wiceprezes stowarzyszenia, zapewnia jednak, że choć wstęp nawystawę jest wolny, to towarzystwo kieruje ją głównie do osób, których interesuje tematyka zwierząt egzotycznych. I choć kończy ją kiermasz, to nie ma mowy o „wciskaniu” komuś zwierzaka na siłę. – Chcemy, by ludzie poznali te zwierzęta – stwierdził. – Jesteśmy tu by pomagać i doradzać: mówić o sposobie karmienia i warunkach, jakie należy zapewnić takim zwierzętom. Chcemy wyeliminować sytuacje, wktórych ktoś kupuje węża czy pająka pod wpływem chwili. Nieprzemyślane decyzje sprawiają, że po pewnym czasie

zwierzaki są wypuszczane gdzieś w lesie czy parku. To zwykle kończy się śmiercią tych stworzeń – dodał. Ten problem dostrzega też prezes stowarzyszenia. – Wiele osób kupujących gady nie ma onich zielonego pojęcia, dlatego dziękuję prezesowi spółdzielni i kierownikowi klubu zaudostępnienie tej sali. Dzięki temu możemy przekazywać swoją wiedzę – powiedział Tylicki. Prezes Płockiego Towarzystwa Terrarystycznego był mile zaskoczony liczbą odwiedzających. Osób decydujących się na rozpoczęcie hodowli jest coraz więcej. – Asortyment sklepów jest bardzo bogaty. Teraz można kupić każde egzotyczne zwierzę – przyznał Rudzki. – Ludzie przychodzą i pytają się o zwierzęta i jego zakup – dodał prezes Tylicki. –Należy pamiętać, że to nie są zabawki, to żywe istoty, a zakup takiego pupila musi być przemyślany.

Ofascynację gadami, płazami czy pająkami nie jest trudno. To bardzo kolorowe iefektowne stworzenia. Zwykle zamiłowanie do tych zmiennocieplnych istot zaczyna się niepozornie. – Ja z tą pasją żyję od 40 lat. Wszystko zaczęło się od zbierania polnych jaszczurek i zaskrońców – wspomina Waldemar Tylicki. – Rozmnażałem węże i wypuszczałem w naturalnym środowisku. Wówczas bardzo pomógł mi ówczesny dyrektor płockiego ZOO – dodał. W tej chwili hodowla pana Waldemara składa się już z większych okazów. – Są to praktycznie same dusiciele. Mój największy wąż ma prawie 6 metrów długości. Gady pana Waldemara mieszkają w osobnym pomieszczeniu –wspecjalnie przystosowanej do tych celów piwnicy. To właśnie warunki życia dla tych egzotycznych zwierząt są najważniejsze. –Pełno wniej akwariów, wktórych zachowana jest odpowiednia temperatura i wilgotność powietrza – powiedział współorganizator wystawy. – Oczywiście, ważna jest też dieta. Węże karmię myszami, królikami, czasem dusicielowi kupuję też kozę. Ale wiele osób trzyma je w domu – zapewnił. Jednym z takich śmiałków jest Michał Rudzki. Wiceprezes towarzystwa swoją im-

ponującą kolekcję ptaszników hoduje w 40metrowym mieszkaniu. – Ptasznikami interesuję się od 10 lat, kiedy zapragnąłem kupić zwierzątko nieco inne od chomika – śmieje się pan Michał. – Do zakupu namówił mnie kolega, a po dwóch miesiącach od zakupu w mojej hodowli pojawiło się dziewięć kolejnych okazów. Po trzech latach miałem ponad 40 gatunków, które staram się rozmnażać. Od jakiegoś czasu pan Waldek wprowadza mnie też w świat wężów, choć powoli zaczyna brakować miejsca, bo wszystkie okazy trzymam wdomu, gdzie są one odpowiednio wyeksponowane – dodał. Tegoroczna wystawa gadów i płazów w SDK-u została już zakończona, lecz organizatorzy planują jej kolejną odsłonę. – Zapraszamy wszystkie osoby – od najmłodszych podorosłych. Kolejną wystawę planujemy we wrześniu – zdradził Michał Rudzki. Organizatorzy zapewniają: gady nie są takie straszne, jak je malują. MICHAŁ SIEDLECKI


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.