2 minute read

To, co istnieje

Next Article
Advocare

Advocare

Zawsze interesował mnie sposób, w jaki rożne kultury starają się zrozumieć Tajemnicę. Niektórzy wiążą ją z krzakiem, który płonąc nie ulega zniszczeniu, inni z potężnym cyrklem Architekta kreślącym światotwórczym łukiem niebieskie sfery. Każda kultura wytworzyła swoją opowieść o tym, co znajduje się poza horyzontem, nie tylko tym, który rozpościera się na wysokości naszych oczu, lecz przede wszystkim, który każdy z nas przekracza, pozostawiając po sobie coraz bardziej odległe wspomnienia. Zachwycająca jest mnogość i różnorodność tych opowieści, czasami tak odległych i zdumiewających, że budzą podziw i zaskoczenie nad wyobraźnią ich twórców.

Poznając kolejne opowieści próbujące objaśnić świat, czasami żywe, innym razem będące tradycją historyczną, albo jedynie powtarzane wśród niewielkiej rzeszy wyznawców, szukam w nich punktów wspólnych, elementów które należą do uniwersalnego doświadczenia ludzkości.

Szczęście. Każdy system filozoficzny i religijny w istocie do tego się sprowadza. Jak osiągnąć szczęście. Niezależnie od tego jak zostanie nazwane i jak wyobrażone, szczęście jest ostatecznym dążeniem człowieka.

Spośród różnych działań lub postaw, które mają pomóc nam być szczęśliwym już teraz, nie w odległej i bliżej nieokreślonej rzeczywistości – choć niejednokrotnie właśnie ku temu są pomocne a szczęście doczesne jest niejako skutkiem ubocznym praktyk – wskazuje się najczęściej na dwie. Pierwsza to umiar, ograniczenie potrzeb, będące wynikiem refleksji, że dążenie do konsumpcji jest jedynie pułapką, która przynosi ciągle cierpienie niespełnienia. Druga postawa, to życie tu i teraz, chwilą bieżącą. Bo przecież przeszłość już minęła i nie należy do nas. Przyszłość zaś, nawet ta całkiem bliska, liczona w dniach, czy też godzinach, jeszcze nie nadeszła. Jedyne co możemy kształtować, czemu się przyglądać to chwila, którą właśnie przeżywamy. To właśnie w chwili obecnej możemy znaleźć sprawczość, to ona, chłonięta wszystkimi zmysłami może w nas wzbudzić zachwyt nad istnieniem a wreszcie – to skupienie się na niej może nas ocalić od rozpaczy. Istnieje wiele świadectw osób, które doświadczyły sytuacji ekstremalnych. Łączy je wspólne przekonanie, przetrwanie zapewniła im radykalna koncentracja na teraźniejszości: przejść jeszcze dziesięć kroków, dotrwać do kolejnego wschodu słońca.

Spójrz, ten obraz jest Ci na pewno znany. To „Poranek w sosnowym lesie” Iwana Szyszkina. Ulotna scena pośród mgły, której za chwilę nie będzie, zniknie wśród ciepłych promieni wstającego słońca. I niedźwiedzica, matka z trzema rozbrykanymi maluchami. Za chwile Cię zobaczy, krótkim rykiem da sygnał i cała gromadka zniknie w gęstwinie tak szybko, że wyda Ci się, że to co widziałeś było tylko przewidzeniem. Ulotność w ulotności. Chwila, zatrzymana na zawsze przez niezwykłego obserwatora mijającej teraźniejszości. Bo Iwan Szyszkin był niezwykłym portrecistą krajobrazu. A czymże innym jest malowanie lub fotografia pejzażu, niż zatrzymywaniem chwil ?

Popatrzmy na ten obraz. W Internecie poszukajmy innych. Zobaczmy spokój i niezwykłą urodę malowanych miejsc. Zdaje się że takie obrazy mógł namalować człowiek szczęśliwy, który zrozumiał, że szczęście jest wtedy, gdy możemy się nim dzielić z innymi.

Iwan Szyszkin stracił dwie żony. Jedyny syn też zmarł za życia malarza.

Adw. Marek Karczmarzyk

This article is from: