OHIR wyd. II Zmienione

Page 47

– Na razie niech zostanie tak, jak jest. – Szybko zdaję sobie sprawę, że może lepiej będzie, jeśli na razie nikt nie będzie nic przy tym robił. – Może schowamy go w garażu? – zastanawia się Bolek. – Nie trzeba, jest niewidzialny – podkreśla Joanna. – To może zakopiemy? – Weźcie się uspokójcie. – Przerywam ich rozmowę. – Stefan. Jeśli nie wrócą, to co myślisz, że się stanie, co? Myślisz, że co… że będzie to tu tak stać? Jak długo tak postoi, co? – Aśka… – Co Aśka? Co Aśka? W końcu to wyjdzie na jaw. – No to niech wychodzi na jaw! Niech to zabiorą i niech rząd się z tym buja! Zrobiliby coś pożytecznego przynajmniej. – Bolesław najwyraźniej jest już zdenerwowany tą tajemnicą i całym tym tematem. Sprawia wrażenie, jakby chciał o tym zapomnieć. Ktoś jedzie na rowerze. Niby nie powinien nas słyszeć, ale odruchowo milkniemy. – Czy możemy omówić to kiedy indziej? – Staram się odroczyć to w czasie. – A kiedy chcesz o tym rozmawiać? Za tydzień Bolesław wraca do Legionowa, a za cztery tygodnie wracasz do Anglii. A my zostaniemy z tym sami, rozumiesz? Weź się postaw w naszej sytuacji, Stefan. Wyobrażasz sobie, co tu się będzie dziać? – No to nie powiadamiajmy ich. – Bolesław przyznaje rację siostrze ciotecznej, jednak jej to nie uspokaja. – No to nie powiadamiajmy ich? Przecież to niczego nie rozwiązuje. – Masz rację. Krowy się nam rozłażą. – Zmieniam temat. Koniec końców zaganiamy stado do obory.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
OHIR wyd. II Zmienione by Szczepan August Urawski - Issuu