13-19marca2018r.nr1(1)egzemplarzbezpłatnyNakład:40000egz.ISSN2544-8692
I
BIAŁA PODLASKA Była dyrektor żłobka wygrała w sądzie. Czy wróci do pracy?
GMINA ZALESIE Zapłacą horrendalne myto czy zamkną drogę?
KRYMINAŁ Tir z towarem zniknął jak kamfora
Galeria w cieniu ludzkich dramatów?
MIĘDZYRZEC PODLASKI Radna nie ujawniła wszystkich swoich dochodów
JANÓW PODLASKI Prezes stadniny odwołany
BIAŁA PODLASKA Roszady na najwyższych szczeblach, czyli porządki nowej władzy
REPORTAŻ Julka z My3 podbija rynek muzyczny
Jedna z mieszkanek ulicy Stodolnej ze łzami w oczach spogląda w przyszłość. Za jej działką może niebawem zostać wybudowana galeria handlowa.
Niebawem ma ruszyć budowa nowej galerii Karuzela między ulicami Łomaską, Sportową i Stodolną, jednak wokół inwestycji pojawia się coraz więcej kontrowersji. Choćby takich, że zamienne pozwolenie na budowę mogło zostać udzielone z naruszeniem prawa. Skierowano w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, która ostatecznie to rozstrzygnie. Poza tym w tle urzędniczo-prawniczych bojów rozgrywają się dramaty rodzin sąsiadujących z inwestycją.
z „Podlasiakiem” str. 7 str. 3 str. 8 str. 10 str. 11 str. 13 str. 16 str. 24 str. 30 reklama
Witamy i zapraszamy do współpracy
str. 4
SPORT IPN potwierdził, że jestem czysty NAGRODA
Wygraj supernagrody
Moje życie
z VIP-em
Międzyrzec to nasze miejsce na ziemi
Z Zofią Żmijan, specjalistą medycyny rodzinnej, lekarzem szkolnym i pediatrą w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Międzyrzecu Podlaskim, a prywatnie żoną posła Stanisława Żmijana rozmawia Monika Pawluk.
Mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego znają i cenią panią za wieloletnią pracę lekarza. Dlaczego swoją drogę zawodową postanowiła związać pani właśnie z medycyną?
– Myślę, że drogi życiowe każdego człowieka wynikają z wielu uwarunkowań. Tak też było i w moim przypadku. Studia na medycynie na pewno były następstwem zbiegu wielu ważnych okoliczności. Pamiętam, że już w dzieciństwie bardzo chciałam się uczyć, dużo czytałam. Miałam szeroki dostęp do książek, ponieważ w naszym domu mama prowadziła wiejską bibliotekę. Osiągałam dobre wyniki w Szkole Podstawowej, a później w Liceum Ogólnokształcącym im. A.J. Czartoryskiego w Puławach. Ale moje chęci zdobywania wiedzy to jedno, a możliwości kształcenia to drugie. Bez determinacji rodziców moja nauka nie byłaby możliwa. Mimo niedostatku powojennego, żeby nie powiedzieć biedy, starali się zabezpieczać finanse na kształcenie swoich dzieci. Za tę postawę jestem im szczególnie wdzięczna. Myślę, że na wybór mojego zawodu miał także wpływ mój pobyt w szpitalu w wieku 12 lat, po poważnym wypadku na rowerze. To wtedy w mojej dziecięcej świadomości pojawiło się cierpienie i sens niesienia pomocy cierpiącym. Dzisiaj z perspektywy wielu lat myślę, że to dramatyczne dla mnie przeżycie nie było przypadkowe.
Proszę ocenić, z pozycji lekarza rodzinnego, stan polskiej służby zdrowia. Co stanowi największy obecnie problem, szczególnie w naszym regionie?
– Reforma polegająca na wyodrębnieniu podstawowej opieki zdrowotnej w mojej ocenie jest dobrym rozwiązaniem i statystyki wskazują, że pacjenci wysoko oceniają opiekę medyczną w postaci lekarza rodzinnego, lekarza pierwszego kontaktu.
Na bardzo wysokim poziomie mamy w naszym kraju, także w naszym regionie, specjalistyczną opiekę
medyczną, wyposażoną w sprzęt na poziomie europejskim i światowym. Mamy doskonałych lekarzy specjalistów. Problemem pozostaje dostępność pacjentów do specjalistycznej opieki medycznej, i tu upatruję pole do dalszych zmian.
W jakich okolicznościach poznała pani męża i czym wówczas panią ujął?
– Męża poznałam studiując medycynę w Lublinie, podczas jednego z posiłków na stołówce studenckiej. Ujął mnie starannym wyglądem, nadzwyczajnym optymizmem i poczuciem humoru. Studiował budownictwo na Politechnice Lubelskiej. Czas pokazał, że mądrość życiowa i odpowiedzialność to cechy, które zadecydowały, że stanęliśmy na ślubnym kobiercu i jesteśmy razem do dzisiaj.
Pan Stanisław urodził się w Tarnogrodzie i pracował w kilku miastach naszego województwa. Czasami, gdy w kontekście polityki dziennikarze pytają go, którą część regionu reprezentuje, zwykł odpowiadać, że „całą Lubelszczyznę”. Co zdecydowało o tym, że to właśnie Międzyrzec Podlaski stał się państwa miejscem na ziemi?
– Mąż jest inżynierem budownictwa drogowego. W 1989 roku, po pięciu latach pracy na stanowisku zastępcy dyrektora Rejonu Dróg Publicznych we Włodawie, otrzymał propozycję kierowania Rejonem Dróg Publicznych w Międzyrzecu Podlaskim. W tym czasie mieliśmy już dwóch synów w wieku 4 i 7 lat.
Żeby być razem, podjęłam pracę w szpitalu i przychodni w Międzyrzecu Podlaskim. Był to czas przełomu w naszym kraju, ludziom towarzyszył wielki optymizm. Rozpoczął się proces budowy w pełni demokratycznego państwa o gospodarce rynkowej. Włączyliśmy się w te procesy ze swoją wiedzą i młodzieńczą energią. W krótkim czasie odczuliśmy, że nie tylko jesteśmy akceptowani, ale mieliśmy wiele dowodów ciepłego i życzliwego przyjęcia. Dziś mogę powiedzieć, że Międzyrzec to
nasze miejsce na ziemi.
Czy pani życie uległo zmianie w momencie, gdy mąż został posłem? Jak przyjęła pani jego decyzję dotyczącą kandydowania w wyborach do Sejmu?
– Decyzja ta była naturalną konsekwencją jego zaangażowania w życie publiczne miasta Międzyrzeca Podlaskiego i regionu lubelskiego. Jeżeli miałabym mówić o zmianie po objęciu przez męża mandatu posła, to sprowadziła się do zwiększonej liczby obowiązków domowych, które spadły na moje barki, w związku z jego wyjazdami do Warszawy. Szczególnie w czasie dwóch pierwszych kadencji, kiedy to łączył mandat posła z kierowaniem firmą drogową. Dyskutujecie w domu o polityce, czy unikacie tematów z nią związanych?
– Życie publiczne nigdy mi nie było obce, wobec tego dyskusje polityczne są naturalną konsekwencją naszych zainteresowań i naszej pracy zawodowej.
A może przed ważnymi głosowaniami mąż zasięga u pani rady, który wcisnąć guzik?
– Mąż niejednokrotnie zasięgał mojej opinii, szczególnie w sprawach społecznych, medycznych, i nie tylko w kontekście głosowań, ale także kiedy przygotowywał się do spotkań z mieszkańcami regionu, czy przed debatami w mediach. Ostateczna decyzja zawsze jednak należy do męża.
Pełnienie przez kogoś funkcji publicznej, zwłaszcza w przypadku polityków, zawsze wiąże się z podleganiem ocenie społecznej czy krytyce oponentów politycznych. Jak radzi sobie pani z tą stroną kariery męża?
– Wszyscy podlegamy ocenie, a osoby życia publicznego w sposób szczególny. Krytyka merytoryczna jest czymś społecznie pożądanym. Dzięki niej są szanse na wypracowywanie najlepszych rozwiązań. Mąż zmęczony lub zdenerwowany wraca z Warszawy. Lepiej wówczas do niego się nie odzywać czy może wręcz przeciwnie – ciepłym słowem tonować emocje?
– Najlepszym sposobem na odreagowanie stresu jest ruch, niezależnie od pory roku. Napięcie staramy się odreagowywać aktywnością
fizyczną. Latem często można spotkać nas na ścieżkach rowerowych wokół Międzyrzeca Podlaskiego, natomiast zimą chętnie wyjeżdżamy na narty.
Czy wizerunek polityczny różni się wiele od tego, jaki prywatnie jest pani mąż?
– W mojej ocenie mąż jest autentyczny w tym, co robi, wewnętrznie jest poukładany. Jego czyny idą w parze ze słowami, zarówno w przestrzeni publicznej, jak i w relacjach rodzinnych. Myślę, że jest prawdziwy w swojej działalności publicznej. Wyborcy obdarzyli go zaufaniem po raz piąty w wyborach do Sejmu.
Kto u państwa w domu jest szefem?
Jak wygląda u was podział obowiązków? Czy małżonek pomaga pani w codziennych czynnościach, takich jak gotowanie, odkurzanie, sprzątanie?
– W naszym małżeństwie pielęgnujemy relacje partnerskie. Czy mąż pomaga w gotowaniu? Powiedziałabym, że mistrzem kuchni to on nie jest, ale w miarę możliwości chętnie angażuje się w inne prace domowe. Lubi porządek w domu, szczególnie w kuchni, więc w tych pracach chętnie mi pomaga. Wychowaliście państwo dwóch dorosłych synów. Na przekazanie jakich wartości kładliście nacisk w procesie wychowania dzieci?
– Naszym synom staraliśmy się przekazać te wartości, które wszczepili w nas nasi rodzice. Szacunek dla innych ludzi, odpowiedzialność za słowa i czyny, pracowitość i rozwój intelektualny. Wyznajemy zasadę czynienia dobra, bo dobro zawsze wraca. Wiele zrobiliśmy, aby w swoim życiu nasi synowie hołdowali tej zasadzie.
Jak spędzają państwo święta i jak wyglądają przygotowania do tego okresu?
– Dbamy o to, abyśmy w święta
byli razem z rodziną. Cieszymy się czasem spędzonym wspólnie z najbliższymi, szczególnie podczas wspólnych zabaw z wnukami. Oczywiście w święta Bożego Narodzenia za pośrednictwem św. Mikołaja obdarowujemy się prezentami. W ostatnie święta miło było usłyszeć z ust 8-letniej wnuczki, że dla niej największym skarbem jest rodzina. W przygotowaniach do świąt mamy utrwalony podział: ja wypełniam treścią święta, a więc stronę konsumpcyjną, natomiast mąż zajmuje się bardziej formą świąt, a więc oprawą, organizacją, zakupami, no i oczywiście wspólnym sprzątaniem.
Możecie państwo pochwalić się już także wnukami. Czy to one skupiają teraz większość państwa uwagi?
– Mamy dwoje wnucząt, które w sposób szczególny wypełniają nasz dom radością. Każdego roku wyjeżdżamy razem na ferie, zarówno te letnie, jak i zimowe. W lecie z reguły wyjeżdżamy w gór y. W ubieg łym roku byliśmy razem w Kotlinie Kłodzkiej. Natomiast zimą na stoki narciarskie, wszyscy jesteśmy pasjonatami nart. W tym roku już byliśmy na stokach w Kr ynicy Górskiej i Białce Tatrzańskiej.
Czy przy tak licznych obowiązkach zawodowych nie ma problemu ze znalezieniem czasu na życie rodzinne? Jak spędzają państwo wolny czas, urlopy?
– Aktywność zawodowa i społeczna pochłania większość naszego czasu. Natomiast kiedy już jesteśmy razem, staramy się spędzać czas rekreacyjnie. Staramy się pielęgnować relacje z kulturą: teatr i koncert w Lublinie i Warszawie, a także wyjazdy wycieczkowe po Polsce. Od wielu lat realizujemy własny program, odwiedzanie najważniejszych miejsc kultu naszej wiary, ale też odkrywamy wciąż nowe, wypełniając nasze potrzeby duchowe.
2 www.podlasiak.info.pl N asza dwójka 13-19 marca 2018 r.
Latem z reguły wyjeżdżamy w góry. W ubiegłym roku byliśmy razem w Kotlinie Kłodzkiej. Natomiast zimą na stoki narciarskie – opowiada Zofia Żmijan
archiwum rodziny
Wygraj supernagrody z „Podlasiakiem”
Na dobry początek mamy dla was konkurs, w którym główną nagrodą jest wycieczka zagraniczna Budapeszt-Tokaj. Drugą nagrodą jest rower górski, a trzecią – kolacja dla dwóch osób w eleganckim lokalu.
Zachęcamy do udziału w naszym pierwszym, ale jakże atrakcyjnym konkursie. Wystarczy tylko kupić sześć kolejnych wydań „Podlasiaka” (począwszy od nr 2), żeby zebrać komplet sześciu kupo-
III nagroda
I NAGRODA II NAGRODA III NAGRODA
nów, które trzeba nakleić na kartę konkursową, a później wypełnioną dostarczyć (pocztą lub osobiście) najpóźniej do 4 maja do siedziby redakcji „Podlasiaka” przy ul. Warszawskiej 13 (II piętro) w Białej Podlaskiej. Do trójki uczestników
uśmiechnie się szczęście. Partnerami naszego konkursu
są: Biuro Podróży Juventur, ul. Budkiewicza 1; FH MotoSport, ul. W. Madler 8.
Supernagrody z „Podlasiakiem”
Dane uczestnika konkursu:
imię i nazwisko: ................................................................................................. adres zamieszkania: .........................................................................................
tel.: .................................................
pytanie: Podaj adres siedziby tygodnika odpowiedź: ........................................................................................................
3 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Nasz konkUrs
reklama
„Podlasiak” wita i zaprasza do współpracy
Serdecznie witamy mieszkańców naszego pięknego regionu – czytelników nowego tygodnika „Podlasiak”. W waszych rękach jego pierwszy numer, wyjątkowo bezpłatny, lecz wierzymy, że również kolejne – za jedyne 1,70 zł – spotkają się z życzliwym przyjęciem. To nie wszystko! Zawarte na papierze wieści uzupełniać będą wkrótce inne, na startującym równolegle portalu www.podlasiak.info.pl.
Poprzez tygodnik i portal pragniemy połączyć tradycyjną, papierową formę przekazu z elektroniczną, za pośrednictwem błyskawicznie rozwijającego się Internetu. Naszym celem jest bowiem trafianie z informacjami zarówno do przedstawicieli starszego pokolenia, jak też młodego, poszukującego newsów, reklam i ogłoszeń na ekranach swoich elektronicznych urządzeń. Bo wszyscy Podlasiacy na bieżąco pragną wiedzieć, co też w regionalnej trawie piszczy.
Deklarujemy, że „Podlasiak” będzie kontynuatorem tradycji dobrej przed laty bialskopodlaskiej prasy. Jego łamy zapełnią obszerne informacje z regionu, reportaże, wywiady, ciekawa publicystyka, a także reklamy większości miejscowych i profesjonalnie zarządzanych firm, czy też znajdujące szeroką rzeszę odbiorców ogłoszenia. W imieniu
Czytelników interweniować będziemy po otrzymaniu każdego rzeczowego sygnału, ponieważ „Podlasiak” ma być pośrednikiem m.in. w relacjach samorząd-obywatel, jak również rozjemcą w różnego rodzaju sporach. Ani jedna trafiająca do nas istotna wiadomość nie zostanie pominięta, każdą zainteresujemy się i bezstronnie nagłośnimy w tygodniku oraz na portalu. Zamierzamy ponadto uczestniczyć w organizowaniu największych w regionie wydarzeń sportowych, kulturalnych, gospodarczych i nie tylko. Dlatego w pełni deklarujemy wolę współpracy ze wszystki-
Prenumerata gwarantem stałego kontaktu z „Podlasiakiem”
Najlepszym gwarantem cotygodniowej lektury „Podlasiaka” jest prenumerata. Zamówić ją będzie można od kwietnia w placówkach Poczty Polskiej lub bezpośrednio u listonosza, a ten trafi z tygodnikiem do najdalszych zakątków podlaskich powiatów, zapewniając w ten sposób interesującą lekturę dla całej rodziny. Zachęcamy również do prenumeraty teczkowej bezpośrednio w części punktów sprzedaży. (red)
Od PWSZ przez PSW do Akademii Bialskiej?
BIAŁA PODLASKA Od powołania 18 lipca 2000 r. wówczas
mi środowiskami, które aktywizują Białą Podlaską, Międzyrzec Podlaski, Parczew, Radzyń Podlaski, Terespol i okolice nieszablonowymi propozycjami i poszukują medialnego partnera do ich promocji. Szczególnie otwieramy się na podlaskich przedsiębiorców. Dlatego apelujemy: informujcie „Podlasiaka” o swoich dokonaniach i sukcesach. Obiecujemy, że zamieścimy je bez żadnych dodatkowych opłat.
Zespół redakcyjny tworzą znani Wam zdolni i pełni energii dziennikarze, z szeroką wiedzą zawodową, doświadczeniem, znający region oraz potrzeby i oczekiwania jego mieszkańców, co ułatwi im nawiązywanie rzeczowego kontaktu z Wami. Te same zadania stawiają przed sobą pracownicy biura ogłoszeń, którym nieobce jest, bo nabyte przez lata, profesjonalne
i skuteczne doradztwo marketingowo-reklamowe. Do stałego kontaktu z „Podlasiakiem” zachęcamy niskimi cenami: egzemplarzową tygodnika oraz powierzchni reklamowej.
„Podlasiak” i www.podlasiak. info.pl powstały z myślą o Was, z zamiarem pełnego otwarcia na Waszą aktywność. Czekamy na tematy, sugestie i podpowiedzi, by razem działać na rzecz naszego pięknego regionu. My ufamy Wam i wierzymy, że także Wy bardzo szybko przekonacie się, że i nam warto zaufać. Bo Podlasiak z „Podlasiakiem” zawsze się dogada!
Do zobaczenia w punktach sprzedaży i internetowej sieci!
Zespół redakcyjny
Tanie reklamy, bezpłatne ogłoszenia
Już na samym starcie „Podlasiaka” przygotowaliśmy bardzo atrakcyjną ofertę dla reklamodawców i ogłoszeniodawców, którzy wyraziliby chęć współpracy z naszym tygodnikiem i portalem. Dostrzegli to ci, do których dotarliśmy przed ukazaniem się pierwszego numeru. Natychmiast z tej oferty skorzystali, czego dowodem są widoczne w tym pierwszym wydaniu wykupione powierzchnie reklamowe.
Od dziś czekamy na kolejnych przedsiębiorców gotowych zaprezentować ofertę swoich firm, a także na wszystkich tych, którzy chcą na łamach „Podlasiaka” zamieścić bezpłatne (z wyjątkiem działu „usługi” i „praca – zatrudnię”) ogłoszenia drobne. Redakcyjne biuro ogłoszeń mieści się przy ul. Warszawskiej 13 w Białej Podlaskiej, na drugim piętrze budynku Związku Nauczycielstwa Polskiego (naprzeciwko parku Radziwiłłowskiego), w pokoju nr 19, nr tel. 83 307 00 91. Zapraszamy od poniedziałku do piątku w godzinach 9-15. (red)
Chcesz sprzedawać „Podlasiaka” – zgłoś to nam
Aby ułatwić dostęp mieszkańców regionu do „Podlasiaka”, zwracamy się z prośbą do właścicieli różnego rodzaju sklepów, zarówno w miastach, jak i na wsi, o włączenie do swojej oferty handlowej naszego nowego tygodnika. Zainteresowanych sprzedażą „Podlasiaka” prosimy o kontakt e-mailowy: podlasiak@podlasiak.info.pl lub telefoniczny pod nr. 503 006 868. Gwarantujemy korzystne warunki. (red)
Otwieramy łamy Czytelnikom
„Podlasiak” to czasopismo z założenia czytelnikowskie. Otwieramy więc jego łamy każdemu, kto pod swoim imieniem i nazwiskiem chce podzielić się z innymi mieszkańcami regionu opiniami na bieżące tematy, czy też wspomnieniami z czasów PRL-u. Czekamy również na warte opisania ciekawe tematy oraz sugestie dotyczące zawartości naszego tygodnika. Kontaktować się z redakcją można telefonicznie: nr 83 307 00 90, pocztą elektroniczną: redakcja@podlasiak.info.pl, listownie lub bezpośrednio w pokoju nr 18 na II piętrze w budynku ZNP przy ul. Warszawskiej 13 (21-500 Biała Podlaska), od poniedziałku do piątku w godzinach 9-16. (red)
Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Białej Podlaskiej niedługo minie 18 lat. 1 sierpnia, po decyzji ministra edukacji narodowej, rektorem został dr hab. prof. PSW Józef Bergier, ówczesny poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w kadencji 1997-2001. Dziś to uczelnia nie tylko rozpoznawalna w regionie, ale również w Polsce
Uczelnia rozpoczęła kształcenie na czterech specjalnościach: język angielski, język niemiecki, organizacja i obsługa turystyki i rekreacji,
też kształcenie na studiach magisterskich, a jubileusz 15-lecia istnienia obchodziła podczas inauguracji roku akademickiego 2014/2015.
W tym okresie jej mury odwiedziło wielu dostojnych gości: marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Maciej Płażyński, wicemarszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Krystyna Bochenek, premierzy Jerzy Buzek i Donald Tusk, czy także ministrowie nauki i szkolnictwa wyższego: Edmund Wittbrodt, Barbara Kudrycka, Lena Kolarska-Bobińska.
Odwołując się do tradycji założonej w mieście nad Krzną w 1628 r. Akademii Bialskiej, uczelnię przez cały czas istnienia cechuje dynamiczny rozwój. W latach 2016 i 2017 w gronie 36 państwowych wyższych szkół zawodowych uznana została za najlepszą w kraju w najbardziej
zarządzanie przedsiębiorstwem. 19 lutego 2001 r. otrzymała darowiznę w postaci obiektu socjalnego Zakładu Włókienniczego Biawena. Wręczenie pierwszych 271 dyplomów ukończenia studiów licencjackich nastąpiło 5 września 2003 r., a podczas czwartej inauguracji roku akademickiego (2005/2006) poświęcono sztandar oraz nadano uczelni imię Papieża Jana Pawła II. Od 2009 r. uczelnia, rozporządzeniem Rady Ministrów, nosi nazwę Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II. Rozpoczęła
prestiżowym rankingu „Perspektyw”. Aktualnie kształci studentów z 10 państw z Europy, Azji i Afryki na osiemnastu kierunkach, w tym sześciu magisterskich. Jak dowiedzieliśmy się, w bieżącym roku akademickim PSW ukończy studentka lub student, na którego dyplomie znajdzie się numer 13 000. Obiecujemy, że na łamach „Podlasiaka” na bieżąco będziemy śledzić ambitne plany rozwoju uczelni, nie ukrywającej aspiracje do coraz szerszych uprawnień akademickich. (mic)
5 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. A ktUalnoŚci
Piotrans_1_18-23
reklama
„Podlasiak” był już sto lat temu
„Podlasiak”, który trzymają Państwo w rękach, jest zupełnie nowym tygodnikiem na rynku prasowym Południowego Podlasia. Ale sam tytuł nie jest nowy. Niemal 100 lat temu zaczęło ukazywać się w Białej Podlaskiej nowe, ambitne pismo, skierowane do „ludu podlaskiego”. Musiało być – oczywiście jak na tamte czasy – dobre, skoro znani dziennikarze warszawscy chwalili je za „dobry polski język” oraz „wysoki dobór tematów i poziom zainteresowań”. I dokładnie takie same ambicje stawia przed sobą zespół nowego „Podlasiaka”.
„Podlasiak” był tygodnikiem polityczno-społeczno-narodowym poświęconym sprawom mieszkańców regionu, wówczas nazywanych „ludem podlaskim”. 8-stronicowe czasopismo wydawano w latach 1922-1932, a założycielem, wydawcą i redaktorem był Piotr Rybski (zaś po jego śmierci w 1926 r. w wieku 39 lat – jego żona Aleksandra Rybska). Pierwszy numer otwierał nagłówek z apelem: „Czytajcie i popierajcie pisma narodowe!”, co zapewne było odzwierciedleniem nastrojów obywateli młodego państwa, które wprawdzie oficjalnie odzyskało niecałe cztery lata wcześniej niepodległość, ale faktycznie dopiero rozpoczynało żmudną pracę odbudowy nie tylko struktur, ale i tożsamości. Później, w 1928 roku, profil nieco się zmienił, tygodnik stał się „społeczno-ekonomiczny, poświęcony sprawom Podlasia”.
Podlasie
Ta część Polski bardzo często nazywana była (i czasem wciąż jest) kulturowym tyglem. To brzmi nieco egzotycznie i dla przybysza atrakcyjnie, jednak wielokulturowość ma w sobie dokładnie taki sam zasób walorów, jak i problemów. Jest tendencja do patrzenia na dwudziestolecie międzywojenne jak na mityczny okres, w którym wszystko było lepsze, ludzie byli bardziej kulturalni, eleganccy i zaangażowani w życie społeczne i kulturalne. Faktycznie jednak polskie społeczeństwo musiało radzić sobie z ogromnym problemem, jakim było wieloetniczne państwo, w którym każda nacja walczyła po prostu o swoje.
Na terenach takich jak Podlasie (choć i geografowie, i historycy spierają się wciąż co do zasadności tej nazwy w odniesieniu do terenów powiatu bialskiego) z jednej strony przedstawiciele różnych kultur, wyznań, narodów nauczyli się żyć nie tylko obok siebie, ale i razem ze sobą, lecz z drugiej mieli poczucie, że są odrębnością i powinni ją chronić. Dziś, zapewne na podstawie trudnych doświadczeń
historycznych, dość histeryczne bywają reakcje na zwrot „popierajcie narodowe”. Gdy jednak popatrzymy na problem z perspektywy człowieka, który dopiero odzyskał własne państwo, można zrozumieć jego intencje.
Prasa południowowschodniego Podlasia
„Podlasiak” był jednym z wielu czasopism wydawanych przed II wojną światową na południowo-wschodnim Podlasiu. W samej
Białej Podlaskiej wychodziło w tym czasie... 27 tytułów, w Międzyrzecu
Podlaskim było ich 14, w Janowie Podlaskim – 4, w Leśnej Podlaskiej – 3, w Kodniu – 2, a w Radzyniu Podlaskim – 1.
Te liczby mogą dziś zdumiewać. Nie tylko w porównaniu z realiami współczesnymi, ale też biorąc pod uwagę trudną sytuację Podlasia. Zaniedbania i opóźnienia w tym regionie były znaczne, na co ogromny wpływ miały: masowy analfabetyzm, zacofana infrastruktura gospodarcza i cywilizacyjna. Badacze podkreślają wyjątkowość sytuacji, gdy w takim miejscu i w takim czasie podjęto tyle wydawniczych inicjatyw, zwłaszcza że nie było na tym terenie prasowych tradycji. Przed I wojną światową czasopisma regionalne wydawano bowiem w miastach gubernialnych – w Siedlcach i Chełmie.
„Podlasiak”
W chwili jego założenia, w 1922 roku, redakcja i administracja gazety miała siedzibę przy ulicy Krzywej 31 (jak to napisano: „dom Koczembowej”). Egzemplarz kosztował 60 marek. Siedem lat później, w 1929 roku, zmieniono nazwę ulicy, więc redakcja mieściła się już przy Narutowicza. Zaś za numer trzeba było zapłacić 30 groszy. Tyle samo kosztował bochenek chleba (litr mleka – ok. 25 groszy, a kilogram mąki – 45 groszy).
Filia redakcji znajdowała się też w Siedlcach. Koncentracja na sprawach narodowych, odzwierciedlająca zapewne ogólne nastroje, była
bardzo widoczna. Nawet w reklamach zaznaczano, czy firma oferująca produkt lub usługę jest lub nie jest chrześcijańska. Stanowisko redakcji wobec problemów związanych np. z przejmowaniem mienia po licznych przed I wojną światową cerkwiach prawosławnych, było jasne. Trzeba jednak podkreślić, że redaktorzy starali się zachować równowagę ideowo-tematyczną i z pewnością nie można zaliczyć „Podlasiaka” do prasy nawołującej do nienawiści.
Bardzo logicznie i z widocznym rozmysłem podchodzono do składu i nawet z dzisiejszej perspektywy trzeba przyznać, że dbano o różnorodność tematyczną tygodnika. Można w nim było znaleźć interesujące informacje z kraju i ze świata oraz teksty istotne w kontekście krajowym. W numerze pierwszym na przykład wydrukowano mowę Ignacego Paderewskiego wygłoszoną przed wyjazdem do Europy, a także doniesienia o kierunkach polityki międzynarodowej. Tuż obok nich publikowane były relacje z wydarzeń ważnych dla lokalnej społeczności, na przykład ze zjazdu jubileuszowego w ówczesnym gimnazjum im. J.I. Kraszewskiego, który miał miejsce 10 września 1922 roku. Dziennikarz zwrócił uwagę na frekwencję (130 uczestników) oraz nadzwyczajną kondycję umysłową najstarszych profesorów, reprezentowanych przez niejakiego prof. Wolskiego.
Obszerny był dział „Kronika miejscowa”, w którym donoszono głównie o kradzieżach, pożarach i innego rodzaju przestępstwach czy wypadkach losowych. Przy okazjach szczególnych, jak na przykład dziesięciolecie sądownictwa na Podlasiu, cały numer poświęcano danej uroczystości. W 1929 roku zamieszczono historię podlaskich sądów, programy uroczystości związanych z obchodami, portre-
niejszym trendem sezonu jest talia na naturalnej wysokości, prezentowanie kobiecej sylwetki na przykład za pomocą powłóczystych toalet, dłuższe włosy i czerwone paznokcie. Można więc przyjąć, że epoka chłopczycy kończyła się na Podlasiu pod koniec lat 20. XX wieku. Z okazji świąt Bożego Narodzenia czytelnicy otrzymywali prezenty w postaci drukowanych krótkich utworów najpopularniejszych pisarzy (np. Władysława Reymonta).
„Kącik Rozrywek Umysłowych” zapewniał chwilę odpoczynku przy krzyżówce. Ważną funkcję pełniły reklamy: np. informujące o możliwości zrobienia kursu dla szoferów w Lublinie, skorzystania z usług Podlaskiego Banku Spółdzielczego, zakupu środka Glirosan na dolegliwości uszu czy wynalazku Eufonja na poważniejsze problemy ze słuchem.
Dobra wydawnicza robota
ty najbardziej zasłużonych. Wśród nich istotne miejsce zajmowali, jak się okazuje, komornicy: „Jan Gałach, Józef Koślacz, Władysław Skibniewski – pełnią pracę gorliwie i wytrwale. Pomimo trudnego zawodu (…) potrafią zachować umiar i nie nastręczają ludności powodów do niezadowolenia” – donosił „Podlasiak”. Czytelnicy wyczekiwali wspomnień z okresu wojny, jeszcze wtedy określanej nie jako „pierwsza” ani „światowa”, ale „europejska”.
I dla modnisi, i dla czytacza
Zaskakuje różnorodność porad, których rubryki rozwijały się wraz z kolejnymi wydaniami „Podlasiaka”. W jednym numerze zamieszczano rekomendacje przynajmniej kilku książek o rozmaitej tematyce, np.: o tym, „jak za pomocą autosugestii, technik emocjonalnych i psychoanalizy dopiąć powodzenia w życiu”, jak zdrowo żywić dzieci, jak prowadzić oszczędną kuchnię, ale też jak radzić sobie z problemem samogwałtu mężczyzn i kobiet („skutki, środki wyleczenia i praktyczne wskazówki”).
W kąciku dla pań donoszono w grudniu 1929 roku, że najważ-
Nie wszyscy zdają sobie dziś sprawę z tego, jak skomplikowanym przedsięwzięciem było w tamtym okresie wydawanie czasopisma. Proces wydawniczy wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Konieczne było zorganizowanie reklamy (bez oparcia w poradnikach marketingu), a także propagandy, wypracowanie swojej metody kolportażu, ale przede wszystkim zdobycie pracowników – dziennikarzy w terenie.
Przedwojenne czasopisma w Białej Podlaskiej przecierały szlaki, same uczyły się na własnych doświadczeniach, chcąc realizować misję, w której najważniejszym wyzwaniem było szerzenie kultury czytania. Przez dziesięć lat, gdy „Podlasiak” się ukazywał, udało się pismu osiągnąć dobry poziom dziennikarstwa. Dla współczesnego czytelnika archiwalne numery, których cyfrowa wersja jest dostępna na stronie internetowej Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białej Podlaskiej, są źródłem naprawdę cennych informacji i ciekawostek o mieście i regionie.
Gabriela Kuc-Stefaniuk W tekście wykorzystano fragmenty artykułu H. Bajkowskiej i G. Michałowskiego „Czasopisma południowo-wschodniego Podlasia 1918-1939. Bibliografia”, zamieszczonego w „Podlaskim Kwartalniku Kulturalnym” (nr 3/1998, s. 56-64).
6 www.podlasiak.info.pl Historia 13-19 marca 2018 r.
Początkowo „Podlasiak” miał winietę (logo) taką jak na zdjęciu górnym, potem znacznie ją zmodyfikował reklama
Była dyrektor żłobka wygrała w sądzie.
Czy wróci do pracy?
Na początku marca miała swój finał sprawa byłej dyrektor miejskiego
żłobka Skarbiec Skrzata. – Jestem zadowolona z wyroku – podsumowuje Aneta S., która otrzyma odszkodowanie i może liczyć na zmianę zapisu o powodzie zwolnienia w świadectwie pracy. Rozważa też apelację i walkę o powrót do pracy
Aneta S. zdecydowała się walczyć o przywrócenie do pracy w październiku 2016 roku, krótko po tym, jak została dyscyplinarnie zwolniona przez prezydenta Dariusza Stefaniuka. To z kolei nastąpiło zaraz po otrzymaniu przez niego skargi na zachowanie dyrektor, które wniosły pracownice żłobka, zarzucając jej mobbing i działanie na szkodę placówki. – Pracę w żłobku rozpoczęłam w 2009 roku. Opinia o tej placówce nie była zbyt dobra, rodzice niechętnie zostawiali tam dzieci. Jestem osobą wymagającą i zaczęłam też wymagać od pracowników.
Panie nie były przyzwyczajone do pracy, a ja chciałam, żeby stworzyły odpowiednie warunki pobytu dzieci. Z czasem zainteresowanie żłobkiem było coraz większe. Już jakiś czas temu zgłaszałam potrzebę rozbudowy żłobka lub powstania jego filii – wspomina swoje początki Aneta S. Skarga pracownic była dla niej zaskoczeniem, bo wydawało się jej, że warunki pracy są odpowiednie. – Nikt nie zgłaszał mi żadnych uwag ani nie sygnalizował, że coś jest nie tak – wspomina. – Skarga wpłynęła do Urzędu 23 września rano, a ja tego samego dnia zostałam wezwana, by otrzymać dyscyplinarkę. To niedorzeczne, tak nie załatwia się spraw. Skarga nawet
nie została rozpatrzona, a zarzuty nie były weryfikowane. S. nie zgodziła się z żadnym z dziewięciu zarzutów zawartych w uzasadnieniu rozwiązania umowy. Postanowiła pójść więc do sądu i od października 2016 r. do 2 marca tego roku trwało postępowanie w tej sprawie w bialskim Sądzie Rejonowym. To właśnie tego dnia zapadł wyrok, a w jego treści zawarte zostało wypłacenie przez miasto odszkodowania w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia za pracę dla Anety S. oraz zmiana zapisu w świadectwie pracy: zwolnienie dyscyplinarne zastąpić ma rozwiązanie stosunku pracy za wypowiedzeniem dokonanym przez pracodawcę.
Ale to nie koniec. S. ze swoim prawnikiem zapowiadają apelację i dalszą walkę, tym razem o powrót do pracy. To, co do tej pory udało się osiągnąć, i tak cieszy byłą dyrektor, bo jak mówi, walczyła także o dobre imię. – Jestem stroną wygraną – podsumowuje.
Jej prawnik, Leszek Czapski, dodaje natomiast, że obecnie czekają na uzasadnienie wyroku. – Może to potrwać nawet do miesiąca, a potem będziemy mieli dwa tygodnie na złożenie apelacji. Ze względu na to, że od zakończenia przez panią S. pracy minęło półtora roku, sąd zdecydował, że powrót do pracy byłby nieuzasadniony – mówi Czapski. I dodaje, że ten punkt był jednym z ważniejszych dla byłej dyrektor placówki.
Powrotu do pracy byłej dyrektor nie widzi prezydent Dariusz Stefaniuk. – Pani S. opowiada, że wygrała sprawę a tymczasem
z informacji jakie do mnie dotarły wiem, że była tyranem dla swoich pracowników, mobbingowała ich do tego stopnia, że mieli załamanie nerwowe. Jak taka osoba przez tyle lat mogła zajmować się dziećmi? – pyta włodarz. I przypomina, że wobec S. w sądzie toczą się jeszcze dwie dodatkowe sprawy m.in. o nadużycia finansowe w żłobku. Tych postępowań była dyrektor nie chce na razie komentować.
W sprawie zwolnienia z pracy Anety S. magistrat jednak nie składa broni: – Z uwagi na fakt, iż wyrok nie jest w pełni satysfakcjonujący dla miejskiego żłobka Skarbiec Skrzata, zostanie złożony wniosek o sporządzenie jego uzasadnienia, a następnie przekażemy stanowisko – zapowiada rzecznik prezydenta Radosław Plandowski.
7 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. A ktUalnoŚci
Justyna Dragan
Aneta S. zapowiada apelację i dalszą walkę o powrót do pracy. Czy znów będzie szefowała miejskim żłobkiem? O tym zdecyduje sąd
Justyna Dragan
BIAŁA PODLASKA
reklama
ZALEIE
Przedsiębiorcy korzystający z drogi dojazdowej do zakładów w rejonie Terminalu Zaborze w Wólce Dobryńskiej poczuli się zaszantażowani ogromną podwyżką opłaty za możliwość przejazdu, którą ustalił właściciel drogi. Zapowiadają, że zgłoszą sprawę do odpowiednich służb, by sprawdziły, w jakich okolicznościach droga stała się prywatną własnością. Jednocześnie przebudowy drogi domagają się okoliczni mieszkańcy, którzy alarmują o dokuczliwym pyle i hałasie.
– Problem ciągnie się od kilku lat. W wyniku przeładunku węgla z wagonów, procesu kruszenia go na różne frakcje i załadunku na samochody, powstaje pył i miał węglowy, który osiada nie tylko na terenie terminalu, ale i wokół. Najgorzej jest latem. Podczas wysokich temperatur pył unosi się do góry i wraz z wiatrem przemieszcza w promieniu nawet do półtora kilometra, osadzając się na pobliskich polach uprawnych, drogach i posesjach mieszkańców – mówi Waldemar Mincewicz, radny z Wólki Dobryńskiej w gminie Zalesie, który interweniował w tej sprawie w wielu instytucjach.
Tu nie da się żyć Wielu mieszkańców zwraca uwagę, że podłożem problemu jest przede wszystkim zły stan techniczny drogi dojazdowej do terminali, która prowadzi od drogi krajowej E30 do przejazdu kolejowego. Jak mówią, dziury i nierówności w nawierzchni oraz brak odwodnienia są przyczyną zbierania się wody po deszczu czy roztopach, ogromnego hałasu wywołanego ruchem pojazdów, a gdy jest suche powietrze, dodatkowo jeszcze wzniecania tumanów pyłu.
– Proszę, zajmijcie się tym, bo tu naprawdę ciężko żyć – mówi w rozmowie z „Podlasiakiem” mieszkanka jednego z okolicznych domów. –Spokoju nie ma, droga jest okropna, powybijana, a samochody ciężarowe jeżdżą bez przerwy, nawet nocą. Wszystko w domu się trzęsie, przez ten turkot spać nie można. Latem to jest taki kurz, że świata nie widać, nie ma mowy, żeby na podwórko wyjść. Na oknach jest czarno, jakby posypano pyłem węglowym.
A z kolei kiedy są deszcze, to z drogi spływa błoto. Przecież taki ciężar wożą te samochody! Zastanawiam się, dlaczego nikt nie naprawi tej drogi. Nie wiem, jak długo mój dom to wytrzyma. Już widzę, że ściany zaczynają pękać! – żali się.
Podobne opinie słyszymy od innych gospodarzy. – Trochę już za długo to trwa. Są uciążliwości od kurzu i hałasu. Czasami to nawet wstyd gości zaprosić, bo jest taki kurz, że nic nie widać. A jak wieje wiatr, to pył niesie aż od zakładów.
Zapłacą horrendalne myto czy zamkną drogę?
Nie damy się zaszantażować
Z obecnym stanem drogi jest związana również inny problem. Zalegający pył i miał węglowy na drodze dojazdowej do terminali na kołach samochodów wynoszony jest na drogę krajową, powodując duże zanieczyszczenie nawierzchni i poboczy. – Stwarza to zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego.
Pył i miał węglowy jest także nanoszony na działki mieszkańców, brudząc podwórka i budynki. Życie w takich warunkach stało się bardzo uciążliwe – mówi radny.
– Czasami nie ma którędy przejść. Węgiel jest jak klej. Tak przyczepia się butów, że gdy wejdzie się do domu, to ciężko go zmyć. Z kolei jak wieje wiatr od południa, to pyli strasznie. A przed burzą to bardzo daleko niesie ten miał węglowy. Może się wydawać to mało ważne, ale dla nas jest to naprawdę uciążliwe – potwierdza kolejny mieszkaniec.
Kontrola przesunięta w czasie
Sprawa została zgłoszona do miejscowego wydziału Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Czy faktycznie potwierdzono zagrożenie i szkodliwe działanie pyłów węglowych na warunki bytowe? – Przeprowadziliśmy kontrolę w jednym z wytypowanych zakładów, które mieliśmy w tytule interwencji. Okazało się, że podobną działalność prowadzą tam również inne firmy. W związku z tym, że jest to okres zimowy, wszystko było przymarznięte i pokryte szadzią, a pogoda bezwietrzna. Praktycznie nic nie udało nam się ustalić w trakcie kontroli. Niewykluczone, że w okresie letnim, kiedy jest prowadzony przeładunek i sortowanie węgla, przy wietrznej pogodzie, wiatr może przenosić zanieczyszczenia. Jednak w dniu kontroli nie potwierdziliśmy, że działalność może powodować uciążliwości poza zakładem. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że kontrola zostanie podjęta we wszystkich funkcjonujących tam zakładach w okresie letnim, jak będą inne warunki – informuje Edward Dec, kierownik Delegatury w Białej Podlaskiej Lubelskiego Wojewódzkiego Inspek-
toratu Ochrony Środowiska. Dec podkreśla, że choć w czasie kontroli nie stwierdzono szczególnych uciążliwości spowodowanych wystąpieniem pylenia na sąsiednich terenach, nie oznacza to jednak, że przy innych warunkach pogodowych oraz przy niewłaściwej eksploatacji zakładu uciążliwości takie nie mogą wystąpić. Istnieje pewna trudność w kontroli niezorganizowanej emisji zanieczyszczeń, ponieważ nie podlega ona regulacjom prawnym ani standardom emisyjnym. Nie da się w tym przypadku przeprowadzić pomiarów emisyjnych, jedynie opad pyłu. – Mimo to, jeżeli zostanie wykazane, że działalność oddziałuje na środowisko w postaci pylenia poza granice zakładu, wtedy będziemy wydawać decyzje pokontrolne i zobowiązywać do ograniczenia emisji pyłu – zapowiada Dec.
Kto odpowiada za drogę?
Według lubelskiego Oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, niedostosowanie nawierzchni drogi prowadzącej do zakładów w rejonie Terminalu Zaborze do natężenia ruchu oraz dużego w nim udziału samochodów ciężarowych, a także brak odwodnienia tej drogi, to powody powstawania zanieczyszczeń drogi krajowej E30 w obrębie skrzyżowania, a także zagrożenia dla uczestników ruchu drogowego. – Służby utrzymania dróg, pracujące na rzecz GDDKiA, na bieżąco kontrolują stan nawierzchni drogi krajowej i usuwają z niej zanieczyszczenia. W ciągu ostatnich kilku lat zwracaliśmy się też do wójta gminy Zalesie o podjęcie działań związanych z funkcjonowaniem terminalu oraz stanu drogi prowadzącej do niego – wyjaśnia Krzysztof Nalewajko, piastujący stanowisko ds. komunikacji społecznej w lubelskim oddziale GDDKiA.
Co jednak ciekawe, droga dojazdowa do terminali, choć korzysta z niej wiele firm, jest własnością... prywatną. Według wójta gminy najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby samorząd przejął tę drogę w administrowanie. – Gmina nie może podejmować się naprawy czy modernizacji drogi dojazdowej,
ponieważ nie jest jej właścicielem. Rada Gminy nie wyraziłaby zgody na sfinansowanie zadania bez udziału firm. Możemy negocjować, prowadzić rozmowy, lecz nie jesteśmy w stanie niczego narzucić. Nasze zdanie jest takie, że to powinna być droga publiczna – mówi wójt Jan Sikora. Właścicielem gruntu i położonej na nim drogi jest spółka Bialchem Group Sp. z o.o. z Białegostoku, która w Wólce Dobryńskiej ma swój oddział. Wójt gminy Zalesie podkreśla, że prowadził rozmowy z przedstawicielem firmy, jednak nie przyniosły one efektu. – Gdyby droga została wyremontowana i nieodpłatnie przekazana gminie, jej obowiązkiem byłoby utrzymanie należytego stanu technicznego drogi i w przyszłości ewentualna jej odbudowa. Jesteśmy otwarci, żeby dojść do porozumienia w tej sprawie i rozwiązać ten problem tak, żeby z drogi korzystały wszystkie firmy i mieszkańcy – dodaje Sikora. Jak do sprawy odnosi się firma Bialchem? – Gdy my tę drogę kupiliśmy i wyremontowaliśmy, podłączyły się do niej pozostałe firmy, które operują w tym regionie. Oprócz tego korzystają z niej mieszkańcy. Dlatego droga jest w takim stanie jak obecnie. Nie mamy możliwości jej odtworzenia, gdyż nie jesteśmy jej jedynym użytkownikiem. Tak naprawdę to nasza dobra wola, że umożliwiamy wszystkim korzystanie z niej. Prawdę mówiąc powinniśmy wybudować dywanik asfaltowy i zamknąć drogę. Ale nie chcemy tego robić, pozwalamy wszystkim jeździć. Ale skoro nikt nie chce partycypować w kosztach budowy, to proszę nas nimi nie obarczać. Gmina też nie chce jej przejąć, żeby wyremontować. Niewykluczone, że jeżeli wszyscy zgodzą się ponieść nakłady, to będziemy mogli ją wybudować. Druga możliwość jest taka, że sami wyremontujemy drogę, ale inne firmy przestaną z niej korzystac. Natomiast w tej chwili droga nie jest w złym stanie, jest utwardzona tłuczniem, absolutnie przejezdna, utrzymana dla ruchu –wyjaśnia Mirosław Sawicki, prezes Zarządu Spółki Bialchem.
Z jego opinią nie zgadzają się przedstawiciele pozostałych firm. – Od 2004 roku miesięcznie płacimy dla firmy Bialchem za korzystanie z drogi, która w chwili obecnej wygląda jak droga gruntowa z licznymi dołami i nierównościami – mówi Dariusz Byszuk z PKP Cargo Connect. – Kilka lat temu kilkakrotnie spotykaliśmy się w gronie przedstawicieli wszystkich firm korzystających z drogi na Zaborze. Prowadziliśmy rozmowy na temat wyremontowania tej drogi i przekazania jej gminie, jednak nic z tego nie wyszło – dodaje. Według innego przedsiębiorcy zastanawiające jest w ogóle, w jakich okolicznościach obecny właściciel nabył drogę. – Otrzymaliśmy informację o dwudziestokrotnej podwyżce opłaty za korzystanie z drogi, która miałaby teraz wynosić 40 tysięcy złotych miesięcznie! Jeżeli każda z funkcjonujących tu firm miałaby płacić taką kwotę, to spółka rocznie pozyskiwałaby prawie 2 mln zł za samo użyczenie, nie mówiąc o remontach. To jest chore. Próbowaliśmy się skontaktować z prezesem firmy, ale do rozmowy został wyznaczony adwokat. Na chwilę obecną Bialchem żąda 10 tysięcy złotych miesięcznie za korzystanie z drogi. Zaproponowana stawka opłaty jest zbyt wygórowana. My jako Fertiz SA jesteśmy w stanie zapłacić 2 tys. zł. Nie damy się zaszantażować – mówi Sławomir Waszczuk, wiceprezes zarządu spółki Fertiz. Waszczuk twierdzi poza tym, że łatanie drogi nie przyniesie rezultatu. Potrzebna jest gruntowna modernizacja. – Jeżeli 41 ton jedzie po takiej drodze, to wiadomą sprawą jest, że będzie dudniło. To trzeba skorygować, zrobić solidną podbudowę cementową i wyasfaltować – uważa. Sprawy nie chce pozostawić również radny Waldemar Mincewicz, który od wielu lat stara się o rozwiązanie problemu. – Nie chcemy zlikwidowania firm, bo dają wielu mieszkańcom zatrudnienie. Nie oczekujemy też natychmiastowej naprawy, tylko tego, żeby pochylono się nad tym, dano ludziom jakąś nadzieję. Rozumiemy, że wymaga to dużych nakładów finansowych, ale godność do życia w normalnych warunkach jest najważniejsza – tłumaczy radny. – Natomiast w odpowiedzi, którą otrzymałem od pełnomocnika firmy Bialchem, nie było nawet jednego zdania poświęconego próbie znalezienia rozwiązania. W zamian za to zostałem wezwany do natychmiastowego zaprzestania podejmowanych działań, które w ocenie spółki są dla niej szkalujące, oraz posądzony o to, że narażam na daleko idące konsekwencje mieszkańców pracujących na rzecz spółki oraz czerpiących z tej pracy środki na własne utrzymanie i swoich rodzin. Uderzono w bardzo czuły punkt. Ludzie zaczną się bać i przestaną mówić. Czyżbyśmy wrócili do czasów komuny?
Sylwia Bujak
8 www.podlasiak.info.pl IntErwEncjE 13-19 marca 2018 r.
Stan prawny, jak i stan nawierzchni drogi dojazdowej do terminali w Wólce Dobryńskiej stały się w ostatnim czasie źródłem mnóstwa kontrowersji, żali i protestów
GMINA
Jest jeden czujnik, czy będą kolejne?
Stowarzyszenie Biała Samorządowa zgłosiło miasto do konkursu internetowego organizowanego przez firmę Aviva, dzięki czemu Biała Podlaska ma czujnik jakości powietrza. Został on już zamontowany, a teraz członkowie Stowarzyszenia wnioskują do władz miasta, aby już z pieniędzy samorządu zlokalizować w innych miejscach kolejne takie urządzenia.
Głosowanie internetowe się zakończyło i choć nie udało się zebrać największej liczby głosów, inicjatorzy wzięcia udziału w konkursie Avivy i tak są usatysfakcjonowani. – Nasz trud został doceniony i czujnik został przyznany. Trwały sprawy proceduralne, podpisanie umowy z firmą, która dystrybuuje ten czujnik. Został on zamontowany i uruchomiony, wiemy już, że działa. Uważamy, że jakość powietrza w mieście to problem i dlatego chcieliśmy zapoczątkować montowanie kolejnych takich czujników – mówi Bogusław Broniewicz, prezes Stowarzyszenia Biała Samorządowa.
On i członkowie Stowarzyszenia uważają, że miasto powinno zainwestować w kolejne czujniki powietrza. Dlatego zaapelowali do przewodniczącego Rady Miasta Dariusza Litwiniuka o podjęcie inicjatywy montażu sensorów jakości powietrza i zlokalizowania ich na szkołach podstawowych nr 1, 2, 4, 6 i 9. SP nr 5 nie została wymieniona, bo w tej okolicy, czyli w siedzibie Stowarzyszenia przy ul. Kościuszki, został już zamontowany taki czujnik.
– Zasięg czujnika to ok 2,5 kilo-
metra. Przeważnie pokazuje on, że jakość powietrza nie jest zła, i to też wynikało z poprzednich pomiarów prowadzonych przez Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska. Mamy jednak kilka dni w roku, kiedy norma jest przekroczona – informuje Grzegorz Cybulski, członek stowarzyszenia. I dodaje, że umiejscowienie takich czujników w różnych częściach miasta i pomiary przez nie przekazywane pozwoliłyby chociażby matkom na sprawdzenie jakości powietrza przed wyjściem na spacer z dzieckiem. Dane można sprawdzić na stronie onet.pl oraz poprzez specjalną aplikację na smartfona.
Biała Samorządowa widzi potrzebę montażu kolejnych czujników, aby i inni mieszkańcy miasta mogli na bieżąco monitorować jakość powietrza w okolicy swojego miejsca zamieszkania. Chcą, by na najbliższej sesji Rady Miasta, na której mają być głosowane poprawki do budżetu, wprowadzić zapis o zakupie wspomnianych czujników.
– Nie są to duże pieniądze. Koszt zamontowania sześciu czujników to około dziesięć tysięcy złotych. Wskazujemy źródło finansowania: remont ulicy Warszawskiej stoi pod znakiem zapytania, a środki na ten cel zostały zarezerwowane. Mamy nadzieję, że Rada Miasta przychyli się do naszego wniosku – liczy Bogusław Broniewicz.
Pismo wysłali do przewodniczącego na początku marca. Jak odniesie się do niego przewodniczący Rady Miasta? Czy jest szansa na wprowadzenie do budżetu zakupu kolejnych czujników? W rozmowie z „Podlasiakiem” potwierdza otrzymanie pisma, jednak wyjaśnia, że droga do uchwalenia zmiany w budżecie jeszcze daleka. – Zostanie ono przekazane komisjom spraw społecznych i budżetowej. W sprawie tej inicjatywy decyzję musi podjąć Rada Miasta. To właśnie grupa radnych mogłaby podjąć uchwałę, trzeba też wskazać źródło finansowania takiej inwestycji. Wcześniej sporządzona musi być opinia prawna projektu uchwały. Droga formalna musi być zachowana – podkreśla przewodniczący Rady Miasta Dariusz Litwiniuk. I zapowiada, że uchwały nie uda się podjąć na najbliższej, nadzwyczajnej sesji, którą zaplanowano na 12 marca.
Czy powstanie wybieg dla psów?
BIAŁA PODLASKA Trwa zbiórka podpisów w sprawie wybudowania w mieście wybiegu dla psów. Petycja, której adresatem jest prezydent miasta Dariusz Stefaniuk, zawiera przypomnienie o tym, że na właścicieli narzucany jest obowiązek takiego wychowania psa i opieki nad nim, aby nie stanowił uciążliwości dla innych osób, a także nie stwarzał zagrożenia dla zdrowia oraz życia ludzi i zwierząt. Mówi o tym Regulamin Utrzymania Czystości i Porządku na terenie miasta Biała Podlaska.
– Podpisy zbieramy on-line. Nie podaliśmy w petycji lokalizacji. Jest mowa o potrzebie powstania takiego miejsca. Wybiegów mogłoby powstać nawet kilka, tak aby na przykład mieszkańcy ulicy Orzechowej nie musieli jechać na drugi koniec miasta, chociażby na osiedle Jagiellońskie – mówi Konrad Afaltowski, jeden z autorów petycji. I dodaje, że pomysł powstania takiego wybiegu na os. Podmiejska został już zgłoszony w ramach budżetu obywatelskiego: – Jednak został odrzucony ze względu na niezgodność z przeznaczeniem tego terenu. Inna lokalizacja nie została zaproponowana.
Zbieranie podpisów zakończono 9 marca. Potem autorzy petycji mieli przekazać ją prezydentowi miasta. – Na naszym profilu w mediach społecznościowych pytaliśmy, gdzie takie wybiegi mogłyby być zlokalizowane – wspomina Paweł Polkowski ze Stowarzyszenia Biała Samorządowa. Mieszkańcy wskazywali ulicę Terebelską, okolice bazaru przy alei Tysiąclecia i ulicę Parkową. Duda zaproszony do Białej
BIAŁA PODLASKA Na jednej z ostatnich sesji prezydent poinformował o swoim spotkaniu z Pawłem Solochem, szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. O cel spotkania dopytywał wiceprzewodniczący rady miasta Wojciech Sosnowski. Dariusz Stefaniuk w odpowiedzi zdradził, że poprzez Solocha skierował do prezydenta RP Andrzeja Dudy zaproszenie na obchody święta 34. Pułku Piechoty, które obchodzone będzie 6 maja.
– Całą procedurę opiniuje BBN, w związku z tym rozmawiałem z szefem Biura o szczegółach. Pan Soloch zapewnił, że będzie rekomendował to zaproszenie prezydentowi – mówił na sesji prezydent Stefaniuk.
Jeśli dojdzie do przyjazdu Dudy do Białej Podlaskiej, będzie to już druga jego wizyta w mieście nad Krzną. W 2015 roku uczestniczył w miejskich obchodach Święta Niepodległości, które transmitowały regionalne i ogólnopolskie telewizje. Prezydent przemówił do bialczan, a potem wraz z nimi śpiewał pieśni patriotyczne. Wcześniej uczestniczył w odsłonięciu ronda I Brygady Komendanta Józefa Piłsudskiego. Przyjaźni ekonomii społecznej
BIAŁA PODLASKA Miasto otrzymało wyróżnienie w pierwszej edycji konkursu „Samorząd przyjazny ekonomii społecznej”. To wyróżnienie za wspieranie organizacji pozarządowych. Nagrodę odebrała Bogumiła Zieńczuk, naczelnik wydziału polityki społecznej, kultury i sportu Urzędu Miasta.
– Do konkursu miasto nominowały dwa podmioty: Caritas Diecezji Siedleckiej prowadzący w Białej Podlaskiej Centrum Integracji Społecznej, Warsztaty Terapii Zajęciowej, Środowiskowy Dom Samopomocy typu A i B, Centrum Wolontariatu i Wypożyczalnię Sprzętu Rehabilitacyjnego oraz Spółdzielnia Inwalidów Elremet prowadząca Warsztaty Terapii Zajęciowej – informuje Radosław Plandowski, rzecznik prezydenta miasta. Władze Białej Podlaskiej wspierają Centrum Integracji Społecznej oraz Warsztaty Terapii Zajęciowej przy Spółdzielni Inwalidów Elremet. Pierwsza z tych instytucji jest widoczna na różnych miejskich wydarzeniach, a do tego mogą liczyć na wsparcie w działaniach na rzecz osób mających trudności w znalezieniu pracy. Warsztaty Terapii Zajęciowej przy Spółdzielni Inwalidów Elremet otrzymują rocznie na funkcjonowanie 622 tys. zł, w tym z budżetu miasta blisko 50 tys. zł. Pozostałe fundusze pochodzą z PFRON. Zapewniają pomoc 35 uczestnikom, w tym 28 mieszkańcom miasta. (jd)
9 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. WydarzEnia
Justyna Dragan
Przedstawiciele Stowarzyszenia Biała Samorządowa liczą, że miasto zainwestuje w kolejne czujniki powietrza
Konrad Afaltowski ze Stowarzyszenia Biała Samorządowa pokazuje, jak wygląda czujnik zamontowany w oknie siedziby BS
reklama
W skróciE
Zdjęcia Justyna Dragan
BIAŁA PODLASKA
W imię sprawiedliwości, czyli spowiedź bialskiego kryminalnego (cz. 1)
Tir z towarem zniknął jak kamfora
Bandyci napadają na tira, terroryzują kierowcę, zabijają go, a w najlepszym razie katują i przywiązują gdzieś w lesie do drzewa, pozostawiając mizerną nadzieję, że ktoś go w porę odnajdzie i uratuje. Takich napadów w latach 90. były dziesiątki, a może i setki, zarówno na Białorusi, jak i w Polsce. Ale finał jednego z nich był dość zaskakujący dla bialskich gliniarzy.
To było latem 1999 roku, w okresie, gdy na drogach w całej Polsce seryjnie dochodziło do napadów rabunkowych na tiry przez bandytów, czy to przebranych w mundury policyjne, czy po prostu, bezczelnie – w czarnych kominiarkach, z giwerami w rękach. Pewnego bardzo wczesnego poranka podobny napad zgłoszono w bialskiej komendzie policji. Kierowca tira z Warszawy telefonicznie powiadomił oficera dyżurnego, że jest ofiarą napadu. Że bandyci, grożąc bronią, pobili go i zrabowali ciągnik siodłowy z naczepą. Stało się to kilka kilometrów od przejścia granicznego z Białorusią w Kukurykach. Pobili i przywiązali do drzewa
Bandyci dopadli go, gdy na chwilę zatrzymał się przy trasie E30. Podjechali samochodem osobowym. Dwóch wsiadło do kabiny ciągnika, przystawili pistolet P-64 do głowy i zmusili, by przesiadł się do ich auta. Potem wywieźli w głąb lasu, pobili i przywiązali do drzewa. Zabrali całego tira z przewożonym do Białorusi sprzętem elektronicznym. Kierowca tira po kilku godzinach jakoś się uwolnił z więzów, dotarł do najbliższej wioski – Wólki Dobryńskiej –i telefonicznie zgłosił przestępstwo.
Zarządzone przez oficera dyżurnego blokady na drogach nie przyniosły efektu. Do Wólki Dobryńskiej pojechała grupa dochodzeniowo-śledcza. Poszkodowany, kierowca jednej z warszawskich firm przewozowych, pokazał miejsce napadu oraz miejsce w lesie, gdzie został bity i przywiązany do drzewa. Oględziny potwierdziły ślady wskazujące na to, że coś takiego mogło się wydarzyć. Znaleziono nawet kawałki sznurka, którym kierowca tira miał być przywiązany do drzewa. On sam został przewieziony do komendy w Białej Podlaskiej, gdzie przeprowadzono dalsze rutynowe czynności, między innymi lekarz dokonał oględzin obrażeń. O zrabowaniu tira powiadomiono właściciela warszawskiej firmy przewozowej.
Z uwagi na rodzaj zdarzenia, czyli w tym przypadku napaść z użyciem broni palnej, po przyjściu rano do pracy natychmiast zdecydowałem o przejęciu sprawy przez sekcję kryminalną.
Nie ma twardzieli
Postanowiliśmy wrócić do początku, czyli do analizy zgromadzonych dokumentów i bardziej szczegółowych pytań do kierowcy. To zawsze jest ryzyko, bo bystry bandzior może się wybronić na aniołka i wtedy w mediach bez pardonu atakuje się policjanta czy prokuratora. W mojej sekcji było inaczej, nigdy nie pozwalałem na zatarcie śladów przez upływ czasu. Po kilku godzinach rozpoznania sprawy, razem z kolegami dostrzegamy pewne wątpliwości, rozbieżności w zeznaniach. Gram więc głupa, że czegoś nie rozumiem, że trzeba przeprowadzić wizję lokalną, bo takie procedury itd. „Dobra, jedziemy, mogę pokazać” – odpowiada sympatyczny poszkodowany. Tak po ludzku żal mi go trochę, bo czuję, że… niebawem trzeba będzie go zapuszkować. A on? Widzę, że chyba też powoli do niego dociera, w co się wrobił. To był ten przełomowy moment w sprawie. Kierowca w nawale pytań zagubił się w odtwarzaniu wszystkiego, o czym wcześniej tak szczegółowo i spokojnie zeznawał. Nie był przygotowany do takiej sytuacji, bo i nie mógł być. Chociażby dlatego, że nie miał wcześniej podobnych kontaktów z policją. Nie był też karany. Wkrótce trafił do aresztu z podejrzeniem matactwa. Takie uzasadnienie zostało wpisane do protokołu jego zatrzymania. Widziałem, że zrobiło to na nim wrażenie. W takich sytuacjach, na takich ludzi, czyli nienotowanych, to działa. Nie ma twardzieli. Może im się wydawać, że nimi są, ale tylko w teorii, wśród kolegów. Nasz strzał okazał się celny. Po kilkugodzinnej odsiadce, a później rozmowie, skruszony zdecydował się ujawnić, co faktycznie się wydarzyło.
Walił głową w drzewo
Okazało się, że zgłoszony napad rabunkowy został sfingowany przez niego samego, ale nie z jego inicjatywy. Całe fikcyjne zdarzenie wyreżyserowali dwaj nieznani mu wcześniej współwłaściciele komisu samochodowego w Warszawie.
Przedstawili kierowcy swój plan w zamian za konkretne pieniądze, na co on wyraził zgodę i chęć uczestniczenia w tym.
Feralnego dnia wyjechał z Warszawy tirem, z pełnym ładunkiem sprzętu elektronicznego, trasą w kierunku przejścia granicznego z Białorusią. Zaraz za stolicą dołączyli do niego ci dwaj gangsterzy z komisu. Pilotowali go dalej, jaką trasą ma jechać, aby bezpiecznie dla nich przejąć cały łup. Przed
Mińskiem Mazowieckim skręcili w kierunku Grójca, a następnie dalej do wioski położonej kilkanaście kilometrów przed Radomiem. W magazynie, tzw. hangarze, na jednej z posesji zostawili naczepę, a następnie już samym ciągnikiem wrócili w okolice Grójca i zostawili go na placu jednej ze stacji paliw. Potem wsiedli we trójkę do samochodu osobowego i pojechali w okolice przejścia granicznego z Białorusią. Tam spokojnie wybrali odpowiednie miejsce w lesie i upozorowali napad. Kierowca sam ponabijał sobie sińców i nabawił otarć na twarzy, uderzając się o drzewo. Wspólnie też popracowali nad
Bialski gliniarz pomaga specgrupie
Główna, profesjonalnie zorganizowana banda napadająca na tiry została rozbita przez specjalną grupę policjantów, powołaną w 1999 r. przez komendanta głównego policji. Rozpracowanie bandytów trwało kilka miesięcy na przełomie 1999 i 2000 roku. Spory udział w końcowym sukcesie miał Ryszard Modelewski: dzięki swojej pracy operacyjnej wskazał z imienia i nazwiska kilku ważnych członków grupy, w tym człowieka, który jako jedyny zajmował się przerabianiem numerów identyfikacyjnych kradzionych tirów. W ten sposób po nitce do kłębka specgrupa policyjna z siedzibą w Otwocku rozprawiła się z całą bandą. O tym jest m.in. w książce „Odwet gliny. W imię sprawiedliwości”.
miejscem, w którym bandyci mieli bić swoją ofiarę, a potem przywiązać do drzewa. A więc porozrzucali kawałki sznurka, szmat itp. Nocne szukanie tira
Po spisaniu wyjaśnień kierowcy, jeszcze tego samego dnia, w godzinach wieczornych, pojechaliśmy z nim – już jako podejrzanym, a nie poszkodowanym – szukać skradzionego ciągnika i naczepy z towarem. Jak zwykle w takich sytuacjach, gdy pojawia się na horyzoncie sukces, natychmiast zjawiają się przy tobie pseudopomocnicy, których wcześniej nie było. Szybko przytulił się więc ówczesny naczelnik wydziału kryminalnego KWP, mimo że takiej pomocy już nie potrzebowałem. Odmówić nie mogłem, bo skierował go komendant wojewódzki Ryszard Siewierski.
Kierowca bez problemów, precyzyjnie zaprowadził nas do ciągnika, który stał nienaruszony w pobliżu Grójca, na zapleczu jednej ze stacji paliw. Późna pora nocna spowodowała, że podejrzany miał problemy z doprowadzeniem nas do wioski w okolicach Radomia, gdzie ukryto naczepę z towarem. Zbudziliśmy wiec miejscowych policjantów, a oni prowadzili nas dalej, zgodnie ze wskazówkami skruszonego kierowcy tira. Na miejsce dotarliśmy około godziny drugiej w nocy. Podejrzany wskazał nam jedną posesję, ale nie był na sto procent pewny, czy to na pewno ta. Sprawa była pilna, ponieważ jego wspólnicy planowali szybko pozbyć się towaru – już przed sfingowanym napadem mieli uzgodnionego kupca na naczepę z bardzo drogim sprzętem. Ze względu na późną porę, z formalnego punktu widzenia, bez konkretnych dowodów, nie mieliśmy podstaw, by wejść na prywatną posesję i ją przeszukać. Co więc dalej robić?
Trzeba było w jakiś sposób szybko potwierdzić, czy wskazany adres jest właściwy, czy może szukać gdzieś dalej, na innej posesji. Czas leciał, a w tym czasie być może towar wyjeżdżał już ze wsi w nieznanym kierunku. I zniknie na zawsze…
Z paralizatorem na psy
Nie było wyjścia. Choć to trochę nielegalne, musiałem tam wejść. Takie sytuacje to dla mnie nie pierwszyzna – nieraz brałem na siebie, jako jedyny, bo w końcu byłem szefem, odpowiedzialność za wszystko, co się może wydarzyć.
Kolejne ryzyko zawodowe… Więc i tym razem, nie zastanawiając się wiele, oświadczyłem miejscowym gliniarzom, że będziemy wchodzić. Ja i Marek Nowak. Nie wiedziałem tylko jeszcze jak, bo posesja była ogrodzona wysokimi betonowymi przęsłami, a w środku biegały dwa duże rasowe kaukaskie psy. Liczyłem, że miejscowi może nam to jakoś ułatwią, ale gdy oni usłyszeli moją decyzję, stwierdzili krótko: „Bez nas, nie było nas tutaj.”. Po czym… wsiedli do swojego auta i szybko odjechali. Wkurzyłem się maksymalnie, ale zacisnąłem zęby i zaczęliśmy przełazić przez ogrodzenie. Na szczęście miałem ze sobą paralizator na psy, no i niezawodnego w takich sytuacjach pomocnika Marka. Nie wyjmowaliśmy nawet broni z kabury. Paralizator nie zawsze jest skuteczny, to znaczy nie na każdego psa skutecznie działa, ale zaryzykowałem. Zadziałał! Psy z podwiniętymi ogonami uciekły i przestały szczekać. Przez szpary
O autorze:
hangaru zobaczyliśmy naczepę od tira, a więc trafione! Nie było już przynajmniej obawy o ewentualną skargę właściciela za nielegalne wtargnięcie na podwórko. Magazyn rtv w chałupie Już bez zbędnych ceregieli, szybko okrążyliśmy posesję, żeby ewentualnie nikt nie uciekł, i zapukaliśmy do drzwi domu. Gość pewnie myślał, że przyjechali wspólnicy od ukrywanego towaru, bo bardzo odważnie otworzył drzwi i wyszedł nam na spotkanie. Mina natychmiast mu zrzedła i zrobił wielkie oczy, gdy usłyszał: Policja. Ale nie stawiał żadnego oporu, był grzeczny. W końcu nie każdy jest gangsterem. Czasami łatwa kasa kusi zwykłych ludzi, taka to już ludzka słabość. Weszliśmy do domu, a tam ujrzeliśmy istny magazyn. Wielkie pudła sprzętu elektronicznego, który częściowo został przyniesiony z naczepy. Po resztę, co zostało w naczepie, miał przyjechać inny kupiec. Niestety nie zdążył. Zdążył natomiast, jeszcze tej nocy, dotrzeć na miejsce właściciel firmy przewozowej. Zaraz po nim przyjechał odzyskany przed chwilą w Grójcu ciągnik siodłowy. Szef firmy był nam niezmiernie wdzięczny. Usłyszeliśmy wiele bardzo ciepłych słów podziękowania. To jest nagroda, i prawdziwa satysfakcja, za tę ciężką i ryzykowną policyjną robotę. Na długo pozostaje w pamięci. Mimo ogromnego przemęczenia, jeszcze tej nocy wykonaliśmy wszystkie czynności procesowe związane z odzyskaniem tira i towaru. Potem przekazaliśmy wszystko właścicielowi, a pasera przywieźliśmy nad ranem do Białej Podlaskiej. Obaj – kierowca tira i paser – następnego dnia zostali tymczasowo aresztowani. Sprawnie, efektywnie i szybko. No, nie licząc oczywiście naszej nieprzespanej nocy i 24-godzinnej harówy. Taka robota. Do pełnego sukcesu brakowało tylko inicjatorów i głównych organizatorów przestępstwa. Szybko się zorientowali o wpadce i szybko czmychnęli. Poszukiwani byli przez kilkanaście miesięcy, ale ostatecznie sprawiedliwość ich dopadła i zostali skazani na wieloletnie więzienie.
Ryszard Modelewski Tomasz Barton Za tydzień:
Taksówkarz zaszlachtowany we własnym domu
Ryszard Modelewski, emerytowany bialski policjant z 24-letni stażem pracy, w tym 19 lat w pionie kryminalnym, kierownik samodzielnej sekcji kryminalnej, wielokrotnie nagradzany i odznaczany za zasługi. Wspólnie z dziennikarzem Aleksandrem Majewskim napisali książkę „Odwet gliny. W imię sprawiedliwości”. Na rynku ukazała się w kwietniu 2015 roku. O czym jest? O trudnej i niebezpiecznej pracy policjanta kryminalnego – bez cenzury.
Drugą część tej niezwykłej książki Ryszard Modelewski zgodził się opublikować w odcinkach w „Podlasiaku”. Wiele opisanych zdarzeń – morderstw, napadów, włamań – pamiętamy z pierwszych stron gazet i serwisów telewizyjnych, w tym ogólnopolskich. Ale część zdarzeń nigdy nie ujrzało światło dziennego. Teraz możemy je poznać, widziane od środka, niejako zza kulis, od policyjno-prokuratorskiej kuchni. Bardzo rzadko pokazuje się, jak trudna i niebezpieczna jest praca tzw. policjanta frontowego. Jak szeregowi gliniarze narażają swoje życie, a przy tym często narażają się na upokorzenia, za marne pobory. Zapraszamy zatem naszych czytelników do lektury.
10 www.podlasiak.info.pl Kryminał 13-19 marca 2018 r.
Radna nie ujawniła wszystkich swoich dochodów
MIĘDZYRZEC PODLASKI
Radna miejska Grażyna Mazurek wnioskowała o obniżenie kosztów sądowych w postępowaniu o podział rodzinnego majątku, jednak w oświadczeniu nie ujawniła informacji o pobieranej diecie. Sprawa być może nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie to, że krewna radnej porównała przedstawione przez nią przed sądem zarobki, z tymi zamieszczonymi w oświadczeniu majątkowym opublikowanym w lokalnej prasie. I stwierdziła, że są o 1 tys. zł zaniżone. W efekcie sąd cofnął zwolnienie. Radna mówi, że nie miała na celu zatajenia rzeczywistych dochodów, a całą sprawę tłumaczy roztargnieniem.
W 2017 roku radna Grażyna
Mazurek złożyła do Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim wniosek o podział majątku wspólnego i spadku, a także o zabezpieczenie roszczeń do majątku po jej mężu. Przy czym postanowiła skorzystać z możliwości obniżenia kosztów sądowych postępowania. Na podstawie złożonego przez nią oświadczenia o dochodach sąd przychylił się do wniosku i koszty procesowe obniżył z 1500 do 1100 zł.
Jednak sprawa obniżenia kosztów wydała się nieoczywista osobie w pewien sposób spokrewnionej z radną, zwłaszcza gdy w publikowanych w lokalnych mediach zestawieniach oświadczeń majątkowych miejskich radnych kobieta wyczytała pewne nieścisłości między cyframi przedstawionymi we wniosku do sądu a rzeczywistymi zarobkami radnej Mazurek.
Okazało się, że miesięczny jej dochód wcale nie wynosił 1766 zł, lecz oscylował w granicach 2759,64 zł. Skąd ta różnica? Mazurek we wniosku do sądu nie ujawniła diety pobieranej z tytułu pełnionej funkcji miejskiej radnej. „(...) referendarz sądowy zwolnił częściowo wnioskodawczynię od opłaty sądowej od wniosku inicjującego sprawę niniejszą tj. ponad kwotę 400 zł (...) albowiem wnioskodawczyni w oświadczeniu o stanie rodzinnym majątku, dochodach i źródłach utrzymania zadeklarowała, że utrzymuje się z dochodu w wysokości 1766 zł/m, a jej wydatki wynoszą 1,530 zł/m. Tymczasem, o czym wprost informuje pismo procesowe z dnia 7 października 2017 r., wnioskodawczyni w ww. oświadczeniu o stanie rodzinnym majątku, dochodu i źródłach utrzymania nie uwzględniła dochodów z tytułu diet uzyskiwanych jako radna Rady Miasta Międzyrzec Podlaski, i tak jak wskazała wnioskodawczyni, jej diety w 2016 r. wyniosły 11 923,68 zł (czyli 993,64 zł/m), a w 2017 r. nie uległy zmianie” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim z 3 stycznia 2018 r., dotyczącym cofnięcia zwolnienia od kosztów sądowych.
Takie zachowanie nie
przystoi radnej
Zdaniem osoby, która redakcję „Podlasiaka” poinformowała o sprawie, takie zachowanie nie
przystoi radnej. – Jak osoba pełniąca funkcję zaufania publicznego, radna, która powinna świecić przykładem, może w taki sposób postępować. Dla mnie nie ma na to wytłumaczenia. Jak dla mnie to jest
kłamstwo. Jak radna mogła zapomnieć o tym, że co miesiąc otrzymuje też dietę. Ta pani nie ujawniając swoich pełnych dochodów okłamała społeczeństwo, czyli podatników, bo to z publicznych pieniędzy zostałyby opłacone koszty sądowe, o obniżenie których wnioskowała – uważa międzyrzeczanka, spokrewniona z radną Mazurek. Po ujawnieniu rzeczywistych dochodów uzyskiwanych miesięcznie przez radną, sąd cofnął przyznane wcześniej częściowe zwolnienie z kosztów sądowych. Przy czym nie uwzględnił podnoszonego przez Mazurek argumentu o wysokich kosztach eksploatacji samochodu, które miesięcznie oszacowała na 500 zł.
Skarga niezasadna
O nieujawnieniu diety w oświadczeniu sądowym przez radną, poinformowana została pisemnie także Rada Miasta. W lutym radni z komisji rewizyjnej zajęli się skargą. – Radni zasiadający w komisji rewizyjnej po zapoznaniu się ze sprawą stwierdzili, że jest ona niezasadna i nie będzie rozstrzygana. Czyn nie nosił znamion przestępstwa – poinformował Robert Matejek, przewodniczący Rady Miasta Międzyrzec Podlaski. Radna sprawę dotyczącą oświadczenia majątkowego i cofnięcia przez sąd decyzji o obniżeniu jej kosztów sądowych w prowadzonym postępowaniu majątkowym uważa za zamkniętą. – Ja tę kwestię odpowiednio wyjaśniłam przed komisją rewizyjną, sąd także rozpatrywał moje wyjaśnienie. Moim zdaniem niesłusznie nie uznał moich kosztów związanych z eksploatacją samochodu i paliwem, ponoszonych w przeciągu ostatnich trzech miesięcy w związku ze świadczeniem pomocy osobie niepełnosprawnej, którą się także opiekuję, wożę po lekarzach. Może moja wina, że nie dostarczyłam stosownych potwierdzeń dotyczących poniesionych kosztów, aczkolwiek uważam, że sąd niesłusznie nie uznał tych wydatków – mówi radna Grażyna Mazurek.
To nie była zła wola
Tłumaczy, że przy wykazie dochodów w oświadczeniu składanym przed sądem nie miała na celu zatajenia informacji o wysokości diety otrzymywanej w związku z pełnioną przez nią funkcją miejskiej radnej. I że osobie, która informuje instytucje o postanowieniu sądu, zależy na publicznym zdyskredytowaniu jej osoby.
– Nie było moją złą wolą, że w oświadczeniu nie ujawniłam diety radnej. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, może przez moje roztargnienie, może przeoczenie. Po prostu pierwszy raz składałam przed sądem takie oświadczenie. Bardzo żałuję, nie zrobiłam tego celowo, jak ktoś próbuje to insynuować. Komisja rewizyjna po wyjaśnieniach z mojej strony uznała, że skarga jest niezasadna. Uważam, że pani, która te pisma pisze i rozsyła po różnych instytucjach i mediach, a z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że jest to kobieta, robi to ze złośliwości, mszcząc się za pozew, który złożyłam na podział majątku. To jest po prostu złośliwość z jej strony. Nie jestem do końca pewna, czy podpisy złożone pod tymi pismami są skarżącego, czy jego małżonki. Z tymi wątpliwościami zwróciłam się do sądu, wniosłam o sprawdzenie tego przez grafologa sądowego. Przykro mi, stało się, ludzie popełniają błędy. Rozstrzyga w tej sprawie sąd, a to są sprawy rodzinne, które nie
powinny trafić do przestrzeni publicznej – uważa radna.
Wątpliwości nie ma także nasza informatorka, mieszkanka Międzyrzeca Podlaskiego. – Ta sytuacja niejako rzutuje na całą Radę Miasta, bo to wstyd, żeby w tym gronie zasiadała osoba, która postępuje
w taki sposób. A uznając skargę za niezasadną, tak jakby dawali przyzwolenie na takie zachowanie –kwituje kobieta.
Radość i zabawa
11 www.podlasiak.info.pl 6-12 marca 2018 r. KontrowErsjE
Monika Pawluk
Grażyna Mazurek tłumaczy, że nieujawnienie przed sądem informacji o diecie pobieranej z tytułu pełnienia funkcji radnej nie było celowe
Monika Pawluk
Podlaska SAS ul. Sidorska 2 RYWAL ul. Brzeska 27 EPI ul. Sidorska 100 Zapraszamy do naszych sklepów
Biała
reklama
Pleśń i chłód w lokalach socjalnych, w środku rodziny z dziećmi
MIĘDZYRZEC PODLASKI
– W takich warunkach nie da się żyć! – skarżą się lokatorzy kamienicy przy ul. Brzeskiej 14. Mają dość mieszkania w zimnych, zawilgoconych i zadymionych lokalach. W obawie o bezpieczeństwo swoich rodzin chcą, żeby w budynku przeprowadzono remont lub przydzielono im inny lokal. Tymczasem Urząd Miasta tłumaczy, że w kamienicy na bieżąco są wykonywane prace naprawcze i konserwacyjne, a na lepsze mieszkania będzie szansa, gdy tylko pojawi się jakiś wolny metraż. Choć tu komplikuje sprawę fakt, że kolejka czekających na przydział lokalu jest długa.
Marta Nestorowicz w kamienicy przy ul. Brzeskiej 14 w Międzyrzecu Podlaskim mieszka od dwóch lat. Po nakazie eksmisji z mieszkania przy ul. Rymarskiej, gdzie mieszka jej matka, na przydział lokalu czekała kilka lat. – Dokładnie dziewięć lat. Pisałam w tej sprawie jeszcze do poprzedniego burmistrza. Po kilku latach wreszcie przyznano mi mieszkanie, ale to, co tutaj zobaczyłam, to była jakaś tragedia. Nie dało się w tym mieszkaniu od razu zamieszkać, a byłam wtedy w ciąży. Trzeba było wszystko remontować, bo mieszkanie było zdewastowane przez poprzedniego lokatora. Na ścianach był grzyb, musieliśmy się z narzeczonym napracować, żeby doprowadzić lokal do w miarę normalnego stanu –opowiada pani Marta.
W lokalu zamieszkała razem z córką w czerwcu 2016 roku.
W mieszkaniu przy Rymarskiej, przy babci, pozostała jeszcze dwójka nastoletnich dzieci pani Marty z poprzedniego małżeństwa. – Córka mieszkała u mnie, ponieważ jestem rodziną zastępczą dla dwójki jej dzieci. Później nakazano jej eksmisję z mojego mieszkania. Kurator zagroził nawet odebraniem dzieci. Dopiero po interwencji jednego z posłów, Marcie przyznano mieszkanie i wyprowadziła się z najmłodszą córeczką na Brzeską. Ale ten cały stres negatywnie wpłynął na dwójkę starszych dzieci. Wnuki nie miały łatwego dzieciństwa, ciągłe awantury, strach, lęk. One tyle przeszły, i nadal nie mają spokoju – mówi Teresa Kuźnia, matka pani Marty.
Czujka czadu na wszelki wypadek
W mieszkaniu przy ul. Brzeskiej
do dyspozycji Marty Nestorowicz są niewielka kuchnia, pokój, maleńki pokoik dla dziecka i łazienka. Problem w tym, że w międzyczasie jej sytuacja życiowa uległa zmianie.
Na świat przyszło kolejne dziecko i para postanowiła się pobrać. Teraz małżeństwo z dwójką małych dzieci mieszka na kilku metrach kwadratowych powierzchni, w lokalu ogrzewanym piecem kaflowym. – Łazienka jest nieogrzewana, trzeba było zamontować grzejnik na prąd, bo inaczej nie można byłoby się wykąpać. Ale to dogrzewanie generuje wysokie rachunki za prąd. Na ścianach czarna pleśń. Co z tego, że zamaluje się ją farbą, jak za moment znowu wyłazi. To samo w nieogrzewanej kuchni, chłód i grzyb. I do tego ten duszący dym z pieca kaflowego. Tak z niego kopciło, że w lutym mieszkaliśmy przez kilka dni u mojej koleżanki. Po prostu baliśmy się, że się tutaj zaczadzimy. Mąż huknął, to dopiero coś z tym piecem zrobili. Był kominiarz, mamy wreszcie szufladkę do wybierania sadzy. No i dostaliśmy czujkę czadu... w razie gdyby coś zaczęło się dziać – opowiada pani Marta.
Czekają aż nas w trumnach powywożą?!
Zdaniem lokatorki kamienicy zastosowane środki bezpieczeństwa nie są rozwiązaniem na dłuższą metę. – Nie wiem, na co czekają urzędnicy. Aż nas w trumnach
powywożą?! Chcą oszczędzać na naszym życiu, bo się dla dwóch rodzin nie opłaca zakładać ogrzewania z PEC-u. A budynku nie da się ocieplić, bo zabytkowy. Ściany są bardzo cienkie, dlatego w kuchni i łazience jest tak zimno. W takich warunkach naprawdę nie da się żyć. Dzieci ciągle chorują. Ja nie wiem, co my mamy robić... Do kogo jeszcze się zwrócić? Ile można czekać? Mieszkania są, ale nie dla nas – płacze kobieta.
Najbardziej boli ją, że w obecnym mieszkaniu nie ma miejsca, żeby zamieszkał z nią jej syn. – Piotrek skończył w tamtym roku 18 lat. U babci nie może mieszkać, jedynym wyjściem było zameldować go u mnie. Ale gdzie na tych kilku metrach znajdę dla niego miejsce? – załamuje ręce Nestorowicz. – Nie mogę patrzeć, jak traktuje się moją córkę i wnuki. Podczas tych mrozów przeniosła się do mnie, bo tam jest tak zimno, że nie da się żyć. Ja już nie dam rady chodzić na te komisje i słuchać, że nie ma wolnych mieszkań. Nie rozumiem, za co tak krzywdzi się te dzieci – pyta Teresa Kuźnia.
Wychodzi potworna pleśń
W podobnej sytuacji jest jej sąsiadka z góry, Monika. W zagrzybionym mieszkaniu kobieta mieszka z sześcioletnią córeczką. I jak mówi, najbardziej obawia się, że fatalne warunki mieszkaniowe za-
Administracja na bieżąco usuwa usterki
Burmistrz Zbigniew Kot wyjaśnia, że miasto brało pod uwagę podłączenie budynku do sieci ciepłowniczej, jednak ze względów finansowych odstąpiono od tego pomysłu. – Rozpatrywaliśmy możliwość przyłączenia budynku przy ul. Brzeskiej 14 do systemu miejskiej sieci ciepłowniczej. Jednak ze względu na to, że w kamienicy mieszkają tylko dwie rodzinny, firma stwierdziła, że byłoby to nieopłacalne, dlatego nie wyraziła zgody na to rozwiązanie. Owszem, część lokali socjalnych znajdujących się w zasobach miasta przekształcamy na ogrzewanie systemowe, tak jak budynek przy ul. Lubelskiej 27, a w tym roku planujemy taką inwestycję przy Jatkowej czy ul. Zamczysko. Niestety tutaj na ten moment nie ma takiej możliwości – mówi burmistrz.
Dodaje, że kiedy do jego gabinetu dochodzą niepokojące sygnały, że coś złego dzieje się w mieszkaniach komunalnych, że występują jakieś usterki, to zawsze reaguje na takie informacje. Naprawy bieżące i utrzymanie budynków, lokali są robione bezwzględnie. Warunki są jakie są, należy pamiętać, że są to mieszkania socjalne. Takie lokale nigdy nie mają wysokiego standardu – podkreśla Zbigniew Kot. Lokal przydzielono, rodzina odmówiła
grażają bezpieczeństwu i zdrowiu jej dziecka. – U mnie nawet nie ma zrobionej wentylacji. Przez to jest wilgoć, a na ścianach, podłogach, drzwiach, meblach i przy oknach wychodzi potworna pleśń. W kątach od tego grzyba ze ścian schodzi tapeta. Ubrania w szafach przechodzą smrodem wilgoci, nie pomaga wietrzenie pomieszczeń. Najgorsze, że zgłaszamy i nic się z tym nie robi. Przez ten czas, odkąd tutaj mieszkam, zrobiono mi tylko elektrykę. A żeby tu zamieszkać, też musiałam sama wykonać remont na własny koszt – stwierdza pani Monika.
Uważa, że to jest wstyd, żeby w XXI wieku ludzie musieli mieszkać w takich warunkach. A mieszkania w kamienicy wymagają natychmiastowego remontu. – Wystarczy popatrzeć na tę klatkę schodową i strome, kręte, drewniane schody. Jak wnieść na piętro jakiś mebel czy większy przedmiot? A sprawy z tym piecem na pewno nie załatwi czujka. Czy koszt podłączenia nas do sieci jest dla urzędników ważniejszy niż nasze życie i zdrowie? Ja już kiedyś wylądowałam z dziećmi w szpitalu z powodu podtrucia czadem. Nie chcę wiele, nie chcę się przeprowadzać, mi odpowiada to miejsce. W porządku sąsiedzi, spokojna okolica i wszędzie stąd blisko. Wystarczy, że zrobią coś z tą wilgocią i piecem – błaga kobieta.
Burmistrz zapewnia, że komisja zajmująca się przydziałem mieszkań w sposób wystarczający zajęła się trudną sytuacją pani Marty. Bo, jak się okazuje, inne mieszkanie zostało jednak rodzinie przydzielone. – Jakiś czas temu komisja przyznała rodzinie mieszkanie podłączone do centralnego ogrzewania. Ale ci państwo odmówili przeprowadzki, bo mieszkanie było zlokalizowane za daleko od centrum - mówi burmistrz. Ponadto kiedy komisja przyznawała mieszkanie, było ono z przeznaczeniem dla mamy z dzieckiem. Więc na tamten moment odpowiadało potrzebom tej rodziny. W tej chwili rodzina się powiększyła, są to już cztery osoby. – Odmówiliśmy przydziału mieszkania w bloku przy ul. Jelnickiej dlatego, że stamtąd córka musiałaby dojeżdżać daleko do szkoły. Ma orzeczenie o niepełnosprawności i w tej placówce otrzymuje odpowiednie wsparcie pedagoga wspomagającego. Zresztą to niebezpieczna okolica. Ja bym się bała tam mieszkać, wyjść po zmroku. Skoro zdaniem urzędników warunki w naszym mieszkaniu są znośne, to proponuję, żeby sami sprawdzili, jak tutaj się żyje – kwituje Nestorowicz. W magistracie usłyszeliśmy, że droga do przyznania mieszkania o wyższym standardzie nie jest przed rodziną pani Marty zamknięta, jednak lista osób czekających na takie lokale jest bardzo długa. Przed publikacją tego materiału od pani Marty otrzymaliśmy informację, że nadzór budowlany zobowiązł administrację budynku do przeprowadzenia odgrzybienia lokali.
12 www.podlasiak.info.pl IntErwEncjE 13-19 marca 2018 r.
Monika Pawluk
Z zewnątrz stojąca w centrum miasta zabytkowa kamienica prezentuje się nie najgorzej, jednak wewnątrz...
Na ścianach w zawilgoconym i niedogrzanym mieszkaniu pojawia się czarna pleśń
Pani Marta walczy o inne mieszkanie, ponieważ drży o bezpieczeństwo swojej rodziny
zdjęcia Monika Pawluk
Prezes janowskiej stadniny odwołany
Sławomir Pietrzak po niespełna dwóch latach zarządzania Stadniną
Koni Arabskich w Janowie Podlaskim został odwołany ze stanowiska prezesa. To kolejna zmiana w zarządzie janowskiej stadniny.
Komunikat dotyczący odwołania na swojej stronie internetowej zamieścił Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolniczego. Wynika z niego, że 7 marca został odwołany Zarząd Stadniny Koni Janów Podlaski Sp. z o.o. Do pełnienia obowiązków prezesa oddelegowany został Grzegorz Czochański, który pełnił funkcję dyrektora w KOWR w Departamencie Nadzoru nad Spółkami Strategicznymi, do czasu wyłonienia prezesa „w drodze postępowania kwalifikacyjnego, które nastąpi w ciągu kilku miesięcy”. Za sprawy hodowlane w Stadninie odpowiadać będzie prof. Krystyna Chmiel, ekspert w dziedzinie koni arabskich i członek powołanej w 2016 r., przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Rady ds. Hodowli Koni.
Sławomir Pietrzak nie zna oficjalnych powodów swojego odwołania. Podejrzewa, że przyczyną był sprzeciw, jaki wobec planów prze-
niesienia tegorocznej aukcji Pride of Poland wyraził wraz z lokalnymi samorządowcami. – Przyznam, że byłem zaskoczony decyzją o odwołaniu. Ale powiem, że współpraca z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia
Rolniczego była trudna, w Ministerstwie również brak wizji dotyczącej Stadniny. Myślę, że takie zmiany to uderzenie w Stadninę, ale także w cały region. Ponieważ napędzała ona powstawanie tutaj ośrodków wczasowych, gastronomii, firm nastawionych na turystów. Nie wolno robić takich rzeczy – mówi odwołany prezes.
Jego przygoda z Janowem trwała rok i dziewięć miesięcy. Kierował Stadniną od czerwca 2016 r. – Szkoda mi rozstawać się ze stadniną, ponieważ dopiero po tym okresie widać efekty mojej pracy włożonej w hodowlę. Uważam, że rozliczać można kogoś, ale dopiero na zakończenie pracy. Obarcza się mnie winą za nieudaną aukcję, ale tak naprawdę brak jest współpracy i pomysłu. Nie można doprowadzać do tego, żeby stadnina, znana i ceniona z hodowli arabów na całym świecie, nie wykorzystywała swojego potencjału i była tylko fermą nastawioną na produkcję bydła, bo na tym obecnie się skupiono – stwierdza rozgoryczony. Z niepokojem obserwuje, w jakim kierunku zmierza Stadnina. – Szkoda tych koni, szkoda tych ludzi, którzy z pasją, wiedzą i zaangażowaniem podchodzą do tej pracy, szkoda tego miejsca. Stadnina w Janowie
Podlaskim to skarb państwa, o które państwo powinno dbać. Powinna to być stadnina narodowa. Ja miałem pomysły, które realizowałem. Stadnina została Pomnikiem Historii, starałem się o granty w wielu projektach, poczyniłem kroki w celu wpisania Stadniny na listę UNESCO. Niestety wizja państwa jest inna, i ubolewam nad tym, że brakuje w niej pracy hodowlanej. Sprzeciw wobec planów przeniesienia Dni Konia Arabskiego na warszawski Służewiec wcześniej wyrazili lokalni samorządowcy: „Wydarzenie to jest ściśle związa-
ne i utożsamiane wyłącznie z Janowem Podlaskim. To właśnie tam narodziła się idea święta konia arabskiego, tam się rozwijała i tam ponad wszystko powinna być kontynuowana. Uważam, że ewentualne przeniesienie tak znaczącego dla naszego regionu wydarzenia za absurdalne i bezsprzecznie niedopuszczalne. Oznaczałoby to, ni mniej, ni więcej jak koniec tradycji Stadniny Koni w Janowie Podlaskim i rozbiór jej bogactwa, na które z mozołem pracowała przez ponad 200 lat. Perspektywa pozbawienia Janowa Podlaskiego Na-
rodowego Pokazu Koni Arabskich oburza nie tylko nas, samorządowców, ale przede wszystkim tutejszych mieszkańców, którzy w wielu przypadkach dorastali razem ze stadniną w różny sposób, uczestnicząc w jego rozwoju i patrząc jak zdobywa światową renomę” – pisze starosta Mariusz Filipiuk.
Z niepokojem informację o kolejnej zmianie na stanowisku prezesa Stadniny przyjął także wójt gminy Janów Podlaski Jacek Hura. Stadnina i doroczna aukcja Pride of
dokończenie na str. 15 reklama
13 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. A ktUalnoŚci
JANÓW PODLASKI
Jedna kadencja to zbyt mało
O kończącej się kadencji samorządu, realizowanych inwestycjach i planach na przyszłość z prezydentem Dariuszem Stefaniukiem rozmawia Justyna Dragan.
Czteroletnia kadencja na stanowisku prezydenta powoli dobiega końca. Czy uważa pan, że dobrze wykorzystał ten czas?
– Myślę, że tak. To był czas bardzo wytężonej pracy mojej i moich współpracowników. Zrozumieliśmy, że jest to najważniejszy projekt w naszym życiu. Rzadko wychodziłem do domu o godz. 15.30 W pierwszym miesiącu urzędowania trafiały do mnie sterty dokumentów niepodpisywanych przez mojego poprzednika od pierwszej tury wyborów. Gdy przychodziliśmy do Urzędu, nie mieliśmy środków finansowych, nie wiedzieliśmy, jakie inwestycje jesteśmy w stanie wykonać i czy możemy to zrobić bez kredytu. Rozpoczęliśmy pracę od organizacji gabinetu, ludzi, którzy są wokół. Na pewno nie zmarnowaliśmy tego czasu. Dziś nie ma mowy o wyłączaniu miejskich latarni, co było zmorą mojego poprzednika. Poza tym mieliśmy wielu przyjaciół, bez nich byłoby trudniej. Tworzyliśmy grupę osób, które chcą dobrze mówić o mieście i nas wspierać.
Gdy obejmowałem stanowisko, krajem rządziła koalicja PO-PSL. Były to trudne warunki dla prezydenta, który wywodził się z PiS. Jednak zawsze otwierałem się na innych, chcieliśmy z wiceprezydentem Michałem Litwiniukiem i Adamem Chodzińskim tworzyć drużynę. Natomiast z Radą Miasta współpracujemy tak, aby większość do uchwał była nie tylko większością koalicyjną – budujemy ją szerzej.
Co uważa pan za swój największy sukces w ostatnich trzech latach?
– Ciężko powiedzieć o jednym sukcesie, w każdej dziedzinie można znaleźć choć jedną taką rzecz. Dla zrównoważonego rozwoju ważne jest, by każda dziedzina miała swój mały sukces. W przypadku pomocy społecznej, udało się stworzyć Środowiskowy Dom Samopomocy i ruszyć z budową filii żłobka miejskiego.
Jeżeli chodzi o kulturę – zupełnie inny jest jej wymiar. Podniesiona została ranga miejskich wydarzeń kulturalnych, od dni patrona miasta z darmowymi koncertami, aż po koncerty dla placu Wolności. Promujemy naszych twórców, ale nie za darmo, każdy koncert był dla artystów opłacany.
Jeżeli chodzi o inwestycje, to szczególnie ważna jest podstrefa Specjalnej Strefy Ekonomicznej, której wcześniej nikomu nie udało się stworzyć. Inicjatywa ta została zrealizowana dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, w tym senatora Grzegorza Biereckiego. Udało się też podnieść rangę Białej Podlaskiej do miasta rozpoznawalnego w kraju, chociażby ze względu na program Mieszkanie Plus. W wydaniu regionalnym warto wspomnieć też o autostradzie, która zmieni oblicze tego regionu.
Realizację zamierzeń zapewne ułatwia panu fakt, że krajem obecnie rządzi PiS. Odczuwa pan przychylność rządu dla Białej Podlaskiej?
– Myślę, że gdyby rządziły PO i PSL, byłoby nam trudniej. Te partie sprzyjały Polsce zachodniej i północnej. Widać to po sieci dróg, budowie stadionów i innych działaniach. PiS nastawione było natomiast na Polskę wschodnią, zresztą widać to po tym, jak głosowali rodacy. Dla nas to było korzystne. Poza tym znałem prywatnie wielu ministrów z czasów, gdy byli jeszcze parlamentarzystami. Lobbowaliśmy na rzecz miasta, chociażby w przypadku łączenia Izby Celnej z Urzędami Skarbowymi, gdy mówiło się o planach przeniesienia tej formacji do Lublina. W momencie tworzenia się obrony terytorialnej lobbowaliśmy, aby batalion był zlokalizowany w Białej Podlaskiej, i udało się. 6 maja, czyli w święto 34. Pułku Piechoty, będziemy mieli zaprzysiężenie pierwszych żołnierzy. Myślę, że mamy poparcie rządu, a my staramy się ten rząd wspierać. Inicjatywa związana ze stworzeniem w mieście wydziału Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, w którym będzie pracowało 120 osób, pokazuje, że mamy świetnych fachowców, i za to zostaliśmy docenieni w Warszawie.
Obserwując wyniki ekonomiczne tzw. ściany wschodniej wyraźnie widać, że województwo lubelskie nie dorównuje kroku województwu podlaskiemu, a już zupełnie podkarpackiemu, które wyraźnie jest liderem tej części Polski. Co miasto może zrobić, aby wykształceni młodzi bialczanie nie opuszczali na stałe swojego miejsca urodzenia? Czy w magistracie istnieje strategia korzystania z funduszy unijnych?
– Łączenie funduszy unijnych z tym, czy młodzi ludzie zostaną w Białej, czy wyjadą, nie ma uzasadnienia, nie ma tu korelacji. Młodzi ludzie tu zostaną, jeżeli będą mieli gdzie mieszkać i będą mieli pracę. Jeżeli chodzi o pierwszy element, to pomóc może w tym realizacja programu Mieszkanie Plus. To propozycja dla rodzin, które były pozbawione możliwości otrzymania mieszkania z zasobów miasta, bo mają pracę i zbyt wysoki dochód, a z drugiej strony zbyt niski, by otrzymać kredyt. Druga rzecz to praca. Miejsca pracy wciąż są tworzone, chociażby w podstrefie. Już niebawem, bo pod koniec marca, rozstrzygnięty zostanie przetarg na kolejne działki. Dużym terenem zainteresowania jest spółka polsko-chińska.
Niezwykle ważnym przedsięwzięciem miało być w obecnej kadencji właśnie lotnisko. Czy wszystko przebiega zgodnie z planem, czy też ten temat spędza panu sen z powiek?
– Jeżeli uda się sfinalizować umowę ze wspomnianym inwestorem, będzie to niewątpliwy sukces i nie tysiąc, ale nawet więcej miejsc pracy. Za mojej kadencji realnie powstanie więcej niż tysiąc miejsc pracy, bezrobocie w mieście jest w ostatnim czasie znacznie niższe niż na początku kadencji. Uważam, że nie mamy się czego wstydzić, a rozwój strefy ekonomicznej wkrótce będzie faktem.
Powstają tzw. Mieszkania Plus. Zainteresowanie nimi jest ogromne… – Mieliśmy około 1,4 tys. ankiet, część ludzi rezygnowała, część dostarczała dokumenty. Obecnie mamy 186 zakwalifikowanych rodzin, ale jest też lista rezerwowa. Większość z nich zdecydowała się na wynajem z dojściem do własności. Dochodząc do własności ludzie będą mieli akty notarialne. Po oddaniu mieszkań do użytku, ZGL odzyska swój wkład, którym były działka i projekt o wartości 3 mln zł. Jesteśmy umówieni z BGK, że bialska spółka będzie też administratorem tych bloków.
Program będzie można w pełni zrealizować na przełomie maja i czerwca. Wykonawcy mają czas do końca maja, a należy pamiętać, że nie chodzi tu o same mieszkania, ale i o otoczenie: drogę dojazdową i parkingi. Nie powinien być to program, który się zakończy. Brane są pod uwagę lokalizacje na gruntach miejskich, Skarbu Państwa czy Agencji Mienia Wojskowego. Możliwości jest sporo. W przetargu na budowę stadionu firmy po raz drugi złożyły wysokie oferty. Kto zatem niewłaściwie wycenia wartość projektu: budowlańcy czy miasto? Jaka będzie przyszłość tej inwestycji?
– Nie można stawiać takiej tezy, że miasto źle wyliczyło wartość projektu. Problem jest dzisiaj w braku pracowników. Firmy budowlane mają tak wiele robót, otwartych przetargów, że wybierają i proponują ceny z wysoką marżą. Jeszcze rok temu stawka godzinowa dla pracownika była inna. Poza tym cena materiałów też się zwiększa. Moim zdaniem jest to spowodowane tym, że urzędy marszałkowskie dopiero teraz przerobiły biurokratycznie dokumenty, jeżeli chodzi o obecną perspektywę finansową. Tak jest chociażby z transportowymi projektami unijnymi – wszyscy wykupują teraz autobusy. Kiedyś podobna sytuacja była z orlikami.
Jeżeli chodzi natomiast o sam stadion, był to element mojego programu wyborczego. Chcę to zrealizować, liczymy pieniądze. Mamy te środki, ale decyzja należy do radnych. Jeżeli nie zrobimy stadionu teraz, to stracimy dotację w wysokości 10 milionów złotych i później nie zostanie to już zrobione. Mniejsze miejscowości i gminy
października. Przewidujemy 25-procentową zniżkę dla tych, którzy będą handlowali żywnością ekologiczną, posiadającą certyfikaty.
Dlaczego do modernizacji wybrane zostało właśnie to targowisko?
Na początku kadencji spotykał się pan z kupcami z bazaru przy ulicy Brzeskiej, którzy narzekali na fatalne warunki i liczyli na ich poprawę.
– To targowisko wymiera z powodu braku ludzi, zmienił się sposób kupowania i robienia zakupów na targowiskach. Ludzie są bardziej zainteresowani kupowaniem w galeriach czy sklepach. Poza tym projekt, aby mógł być dofinansowany, musiał być miejscem handlu płodami rolnymi, a przy ulicy Brzeskiej dominuje przemysł. Z kolei targowisko przy ulicy Janowskiej chcemy zmodernizować w przyszłości. Ono też nie spełniało wymogów tego projektu.
mają wybudowane stadiony i inne tego typu obiekty, a my jako miasto aspirujące do miana stolicy subregionu mamy obiekt w tak fatalnym stanie. Stadion będzie miał nie tylko wymiar sportowy, ale też kulturalny i edukacyjny. Sąsiadujący z nim Zespół Szkół Zawodowych nr 1 dzięki budowie obiektu zyska wreszcie odpowiednią halę sportową. Domyślam się, że wielu malkontentów, którzy dziś negują budowę stadionu, zarzuciliby prezydentowi, że nie spełnił swoich obietnic, gdyby obiekt nie powstał. Ważną inwestycją jest budowa filii miejskiego żłobka. Kiedy ruszą prace i ile dzieci zostanie tam przyjętych?
– Przetarg jest już rozstrzygnięty. Budowa będzie nas kosztowała 1,4 miliona złotych, a otrzymane dofinansowanie to ponad 1,2 miliona złotych. Miasto dołoży ponad 300 tysięcy złotych, w planach jest zwiększenie tej kwoty i będzie to przeznaczone na wyposażenie placówki. Dodam, że byłem w stanie budować tę filię nawet gdybyśmy nie otrzymali dofinansowania, zabezpieczyliśmy już na to pieniądze w budżecie. Dużo pracy w przygotowanie wniosku o dofinansowanie włożyła dyrektor żłobka Agnieszka Kulicka, konsultując ten projekt z dyrektorami podobnych placówek w innych miastach. W filii powstanie 70 miejsc dla dzieci do trzech lat. Rodzice będą mieli większą szansę na przyjęcie dziecka do żłobka. Jeśli chodzi o pracowników, to przejdą tam doświadczone osoby, a jeśli chodzi o dzieci – będą to maluchy z terenu Białej Podlaskiej.
Pod koniec lutego miasto ogłosiło przetarg na modernizację targowiska przy alei Tysiąclecia. Co zostanie tam wykonane i czy prowadzone prace będą się wiązały z ograniczeniem dostępu do stoisk? – Całość inwestycji to koszt 2,2 miliona złotych, z czego dofinansowanie wynosi 1 milion złotych. Powstanie wiata handlowa na 225 stoisk, a więc miejsce, w którym pod dachem kupcy będą mogli sprzedawać płody rolne. Będzie również nowy plac do sprzedaży z samochodu, oświetlenie, kanalizacja deszczowa i instalacja fotowoltaiczna. Prace rozpoczną się w połowie kwietnia i potrwają do
Podjął pan już decyzję o kandydowaniu po raz drugi na prezydenta Białej Podlaskiej?
– Ostatecznej decyzji o kandydowaniu jeszcze nie podjąłem, ale moja koncepcja pracy i tego, co możemy stworzyć, obejmowała dwie kadencje. Jedna to zbyt mało, by zrealizować wszystkie założenia. Jest to zarazem praca, która mocno eksploatuje i wymaga ogromnego zaangażowania. Często zostaję po godzinach, bo czuję na sobie olbrzymią odpowiedzialność, jaką powierzyli mi mieszkańcy naszego miasta.
Dostrzega już pan w mieście kandydatów na urząd prezydenta?
– Mając już pewne doświadczenie polityczne i samorządowe, dostrzegam takich kandydatów, którzy mają chęć kandydować na urząd prezydenta miasta. Natomiast czy oni się nadają, to ocenią wyborcy. Mam tylko nadzieję, że kampania będzie uczciwa. Nie lubię, gdy w polityce idzie się po trupach i zamiast spierać się na zdrowych zasadach, atakowani są najbliżsi.
W mieście mówi się o tym, że będzie pan kandydował w wyborach do Europarlamentu. Czy to prawda?
– Od pani słyszę taką informację po raz pierwszy.
14 www.podlasiak.info.pl Biała Podlaska 13-19 marca 2018 r.
Prezydent Dariusz Stefaniuk nie podjął ostatecznej decyzji o kandydowaniu po raz drugi na urząd prezydenta, ale stwierdza, że jedna kadencja to za mało, by zrealizować wszystkie zamierzenia
reklama
Justyna Dragan
Bialski przedsiębiorca ze Złotym Krzyżem
BIAŁA PODLASKA
Współwłaściciel Zakładu Remontowo-Budowlanego Stanisław Romaniuk otrzymał Złotym Krzyż Zasługi przyznawany przez prezydenta kraju. Nie tylko rozwija swój biznes, ale też wspiera kluby sportowe i inicjatywy kulturalne podejmowane w mieście.
Uroczystość zorganizowano w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, a odznaczenia nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę wręczał wojewoda Przemysław Czarnek. Złote odznaki otrzymały trzy osoby, srebrne – 12, brązowe – 15, a medale za zasługi – 20 osób. Stanisław Romaniuk to wyjątkowe wyróżnienie odbierał ze swoją żoną. – Było to dla mnie miłe zaskoczenie. Pomagam ludziom, sponsoruję różnego rodzaju imprezy, wydarzenia sportowe, i to zostało docenione. Wspieram m.in. piłkarzy ręcznych i siatkarzy z Zakładu Karnego – mówi bialczanin, który niedawno otrzymał również podziękowanie od starosty za wspieranie lokalnych inicjatyw i działań na rzecz powiatu i jego mieszkańców.
Firma Stanisława Romaniuka od 2001 roku wybudowała trzy bloki i jeden pawilon przy ul. Janowskiej oraz od 2007 roku – 16 bloków na osiedlu Podmiejska. Obecnie w realizacji są trzy kolejne budynki wie-
Stanisław Romaniuk prezentuje otrzymane wyróżnienie. Jest ono dla niego szczególnie ważne, bo doceniona została jego działalność na rzecz lokalnej kultury i sportu
lorodzinne na tym osiedlu. Deweloper stawia na rozwiązania, które nie były dotąd stosowane w podobnej zabudowie. – Każda klatka w bloku ma swoją windę, ułatwia to życie chociażby matkom z dziećmi oraz niepełnosprawnym – słyszymy od przedsiębiorcy.
ZRB wybudował także prywatne przedszkole, które jest wizytówką osiedla. Cieszy się ono dobrą opinią, ale przede wszystkim pozwala rodzicom z osiedla na pozostawienie dziecka pod opieką na miejscu, w bliskiej odległości od domu.
Nagrodzony niedawno właściciel bialskiej firmy ma na swoim koncie wiele innych, cennych wyróżnień, dyplomów i medali. Wśród nich m.in. Zasłużony dla Województwa Bialskopodlaskiego, order Bractwa Świętego Stanisława, Krzyż Komandorski II stopnia, Honorowa Odznaka Rzemiosła czy Złoty Medal
przyznany przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Romaniuk podejmuje też działania krzewiące patriotyzm. Wraz z synami ufundowali pomnik z po-
Prezes janowskiej stadniny odwołany
dokończenie ze str. 13
piersiem Józefa Piłsudskiego przy Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Bialski przedsiębiorca jest także głównym sponsorem koncertu patriotycznego z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, który odbędzie się w maju w Zielonce pod Warszawą. – To wszystko, co się buduje, trzeba zawdzięczać całej kadrze kierowniczej, jak również pracownikom umysłowym i fizycznym. Budowa obiektu jest już ostatnim etapem, który przeważnie trwa osiemnaście miesięcy, natomiast przygotowanie to są minimum 2-3 lata. Szczególne podziękowanie za bardzo dobrą współpracę ze strony dyrekcji należą się panu Wojciechowi Wawryniukowi i pani Monice Idzikowskiej – podsumowuje Stanisław Romaniuk.
Justyna Dragan
Srebrna odznaka dla regionalisty Podczas spotkania w LUW wyróżniony został także Szczepan Kalinowski, bialski regionalista, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim. Otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. – Działam społecznie, nie dla nagród. Wyróżnienie, które otrzymałem, to dowód na to, że to, co robię, jest akceptowane, także przez władze państwowe – mówi Kalinowski. Odebrane wyróżnienie jest dla niego szczególne. – Od 25 lat nie otrzymałem żadnego odznaczenia państwowego, choć było wiele nagród i wyróżnień od samorządu. W 1989 roku, u schyłku PRL, otrzymałem Brązowy Medal Zasługi – wspomina Kalinowski.
Bialski regionalista Szczepan Kalinowski (z lewej) otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. Wręczył mu go wojewoda Przemysław Czarnek
Poland to jedne z głównych atutów przyciągających tutaj turystów, hodowców i miłośników koni z całego świata oraz inwestorów. – Mam nadzieję, że ta zmiana nie wprowadzi dodatkowych elementów, które mogłyby wpłynąć na kondycję finansową i postawić znak zapytania nad bytem tej firmy. Cierpią na tej sytuacji firmy, gospodarstwa agroturystyczne, Zamek Biskupi. Wiele osób włożyło spore pieniądze w założenie i prowadzenie biznesów, pod kątem gości i turystów, którzy w różnych porach roku odwiedzali Stadninę. Gdyby faktycznie potwierdziły się doniesienia o przeniesieniu aukcji do Warszawy, to byłoby bardzo niepokojące. Rozmawiałem z prezesem Pietrzakiem tuż po jego odwołaniu. Uważam, że po roku zarządzania Stadniną prezes zrozumiał, że aukcji jest potrzebny odpowiedni klimat i otoczka, której nadaje to miejsce i dodatkowo jubileusz 200-lecia stadniny. Dlatego sprzeciwił się tym planom. Janów to jest mekka hodowli koni arabskich, ich miłośnicy, hodowcy z całego świata, nie wyobrażają sobie aukcji w innym miejscu – mówi wójt Hura.
To już kolejna zmiana na stanowisku prezesa janowskiej Stadniny za rządów PiS. W 2016 roku odwołano jej wieloletniego zarządcę Marka Trelę. Kilka miesięcy później, po śmierci klaczy Shirley Watts, stanowiska prezesa stracił następca Treli – Marek Skomorowski.
Monika Pawluk
15 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Gospodarka
reklama
Justyna Dragan
Roszady na najwyższych szczeblach,
BIAŁA PODLASKA
Już tylko kilka miesięcy zostało obecnej ekipie rządzącej miastem do końca kadencji. Postanowiliśmy podsumować czas, który minął od ostatnich wyborów samorządowych pod kątem roszad osobowych. Kogo wymienił obecny prezydent i kto zajął te miejsca?
Prezydent miasta Dariusz Stefaniuk wraz z zastępcami Adamem Chodzińskim i Michałem Litwiniukiem oficjalnie przejęli stery miasta w grudniu 2014 roku. To właśnie wtedy, na jednej z konferencji prasowych, przedstawiono nowy, pełny skład władz miasta.
Do czterech razy sztuka
Dyrektorem gabinetu prezydenta była wtedy jeszcze, współpracująca wcześniej z prezydentem Andrzejem Czapskim, Renata Szwed. Nie zagrzała jednak zbyt długo miejsca. Szybko została przeniesiona do Bialskiego Centrum Kultury, gdzie odpowiadała m.in. za pozyskiwanie funduszy unijnych (w tej instytucji kultury przestała pracować w ubiegłym roku i obecnie jest zatrudniona w Stowarzyszeniu Wspólny Świat).
Szefem gabinetu prezydenta został, tuż po objęciu władzy przez Stefaniuka, Piotr Tutak, który miał na swoim koncie bogaty dorobek zawodowy. Współpracował m.in. z Jerzym Buzkiem czy Jarosławem Kaczyńskim. Tutak niechlubnie zasłynął jako bohater afery z mieszkaniami komunalnymi. W lutym 2014 roku wyszło na jaw, że jemu oraz Maciejowi Matuszakowi, zajmującemu się przeprowadzeniem audytu w Urzędzie Miasta, wynajęte zostały lokale z zasobu miasta. Mieszkania przy ul. Moniuszki były dodatkowo umeblowane na koszt miasta. Tymczasem ich właściwym adresatem były... rodziny w trudnej sytuacji oraz ofiary klęsk żywiołowych. O sprawie zrobiło się głośno, zbyt głośno. Pisały i mówiły o niej media ogólnopolskie. Nic dziwnego, że choć Piotr Tutak był świetnym fachowcem, długo nie zagrzał miejsca w Białej Podlaskiej. Pracę w bialskim magistracie rzucił dla spółki EuroPol Gaz.
Jego miejsce w lipcu 2015 roku zajął Lucjan Nowakowski, który pełnił obowiązki szefa gabinetu prezydenta niecały rok. Pochodzący z Gdańska były asystent Jacka Kurskiego oraz członek rady nadzorczej Energa SA od marca 2015 r. dodatkowo był naczelnikiem nowo utworzonego w magistracie referatu właścicielskiego.
Po tych roszadach, od 20
czerwca 2016 roku gabinetem szefować zaczęła pierwsza kobieta. I co ważne – pierwsza związana z Białą Podlaską. Była to mieszkająca w Warszawie, ale pochodząca z Białej Agnieszka Małkowska-Golik. Ale i ona prowadziła gabinet prezydenta dość krótko, bo już od
początku lipca 2017 roku nowym naczelnikiem gabinetu prezydenta miasta została Gabriela Janicka. Pracownica z ponad 20-letnim stażem w Urzędzie Miasta wcześniej szefowała w wydziale gospodarki komunalnej. Prezydent podkreślał wtedy, że pożegnanie z pracującą na tym stanowisku
Agnieszką Małkowską-Golik, wbrew krążącym pogłoskom o burzliwym rozstaniu, odbyło się bez spięć. –Miała umowę do końca czerwca. Znalazła pracę w Warszawie i tam się przenosi. Ma tam też rodzinę. Musiałem znaleźć następczynię. Nie ogłaszaliśmy konkursu, bo jest to pracownik zatrudniony w urzędzie. Można powiedzieć, że był to awans wewnętrzny – mówił wtedy prezydent Stefaniuk.
Rozpoczął się dziewiąty miesiąc pracy naczelnik Janickiej i póki co nie zapowiada się, by miało się coś w tej kwestii zmienić.
Prezes, co nie dopełnił?
Do zmian kadrowych doszło także w miejskich spółkach. Na pierwszy ogień poszedł Zakład Gospodarki Lokalowej, którego stery podczas rządzenia miastem przez Andrzeja Czapskiego dzierżył Mieczysław Ruta. Pracę na rzecz spółki zakończył krótko po wspomnianej aferze mieszkaniowej. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron w kwietniu 2015 roku. Z prezydentem Stefaniukiem Ruta współpracował więc zaledwie kilka miesięcy.
Miejsce Ruty zajął pochodzący z Łodzi Robert Zaremba i od razu znalazł zajęcie: prześwietlenie finansów spółki. Z końcem czerwca 2015 roku pracę w ZGL straciło sześć osób. Byli to inkasenci, dozorcy oraz kobieta zajmująca się sprzątaniem miejskich targowisk. Prezes tłumaczył, że zwolnienia były konieczne, bo spółka w tamtym momencie była w fatalnej sytuacji finansowej. Ale nie tylko dzięki ostrym cięciom zostanie zapamiętany prezes Zaremba. Sfinalizował bowiem też z władzami miasta umowę z firmą BB Aero z Rybnika, która chciała organizować w Białej Podlaskiej loty śmigłowcowe i kursy dla amatorów. Przygoda prezesa Zaremby z ZGL trwała... 7 miesięcy. Po tym czasie w tajemniczych okolicznościach, bez podania powodu, złożył rezygnację. 20 listopada 2015 roku nowym prezesem została Bernadeta Puczka, która z powodzeniem rządzi spółką do dziś. Dużym zadaniem, nad którym czuwa szefując spółką, jest obecnie budowa mieszkań z rządowego programu Mieszkanie Plus. ZGL za jej sterami skutecznie pozyskuje najemców do lokali w centrum miasta i planuje m.in. modernizację targowiska przy alei Tysiąclecia.
Z powodu odejścia na emeryturę Stanisława Sochy z Miejskiego Zakładu Komunikacji, rada nadzorcza tej spółki w czerwcu 2015 roku powołała na stanowisko nowego prezesa. To pochodzący z Siedlec Bogdan Kozioł, który wcześniej był m.in. prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Siedlcach oraz prezesem zarządu Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Garwolinie. Na początku tego roku, dzięki oszczędnościom, kupiono trzy nowe miejskie
autobusy scania, co można uznać za jeden z większych sukcesów prezesa. Ponadto ceny biletów nie poszły w górę. Do wpadek można zaliczyć noworoczną zmianę rozkładu jazdy z pominięciem potrzeb osób dojeżdżających do niektórych szkół oraz do cmentarza komunalnego. Po licznych uwagach mieszkańców oraz miejskich radnych, nieco ponad miesiąc po wprowa-
dzeniu nowego rozkładu, dokonano jego korekty, co i tak nie wszystkich zadowoliło. Minusy nowego rozkładu na jednej z ostatnich sesji Rady Miasta skrupulatnie wypunktowała radna Alicja Łagowska. Nie bez echa przeszła zmiana prezesa w kolejnej miejskiej spółce – Bialskich Wodociągach i Kanalizacji Wod-Kan. Podobnie jak w przypadku MZK, na emeryturę przeszedł
prezes Zygmunt Król, a w jego miejsce, w kwietniu 2017 roku, wskoczył były wójt gminy Międzyrzecz Podlaski Mirosław Kapłan, którego mieszkańcy odwołali (w 2013 roku) w referendum przed upływem czteroletniej kadencji. Skutki tamtego wójtowania ciągną się zresztą za nim do dziś, bowiem trwa proces o niedopełnienie przez niego w tamtym okresie obowiązków służbowych.
16 www.podlasiak.info.pl Analiza 13-19 marca 2018 r.
Ewa Majewska
Sławomir Denisiuk
Stanisław Socha
Paweł Bruszewski
Henryk Grodecki
Bogumiła Zieńczuk
Gabriela Janicka
Agnieszka Małkowska-Golik Roman Siekierka
Renata Szwed
Jarosław Kostecki
Bogdan Kozioł
Anna Kaliszuk
Bernadeta Puczka
Lucjan Nowakowski
Robert Zaremba
Mieczysław Ruta Zygmunt Król
Robert Zaremba
Piotr Tutak
szczeblach, czyli porządki nowej władzy
24 stycznia zapadł nawet w Sądzie Rejonowym w Radzyniu Podlaskim wyrok skazujący w tej sprawie, ale póki jest nieprawomocny, prezydent Stefaniuk nie ma bólu głowy, co z tym fantem zrobić.
Szczerość (nie)popłaca Po przejęciu władzy Dariusz Stefaniuk wymienił także niektóre osoby piastujące funkcje kierowni-
cze w poszczególnych wydziałach UM. Ze stołka naczelnika wydziału spraw społecznych musiała ustąpić Anna Kaliszuk, której działkę na początku 2016 roku przejęła Bogumiła Zieńczuk, wcześniej dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Białej Podlaskiej. Także wydział edukacji ma nowego naczelnika. Ewę Majewską, wcześniej miejską radną SLD, zwią-
zaną z wydziałem od września 2013 do lutego 2015 roku, zastąpił Henryk Grodecki, który również zrezygnował z mandatu radnego (PiS), by zarządzać oświatą w mieście. Na jego miejsce do Rady Miasta wskoczył kolejny kandydat z największą liczbą głosów w tym samym okręgu, czyli Kamil Paszkowski, będący dodatkowo dyrektorem biura senatora Grzegorza Biereckiego.
Naczelnikiem wydziału dróg i komunikacji przestał być Jarosław Kostecki, bo jego miejsce zajął wiosną 2015 roku Paweł Bruszewski, związany wcześniej z Przedsiębiorstwem Robót Drogowych w Białej Podlaskiej, gdzie pracował m.in. jako kierownik budowy. Kostecki jest obecnie inspektorem ds. utrzymania i rozwoju dróg.
Porządkowanie stanowisk naczelników dosięgło także szefa wydziału gospodarki komunalnej Romana Siekierki, który udzielał mediom wywiadów dotyczących wspomnianej na wstępie afery mieszkaniowej, szczerze podkreślając, że... nigdy wcześniej nie dochodziło do wynajmowania mieszkań z zasobu miasta urzędnikom. W efekcie wydział gospodarki komunalnej przejęła po Siekierce Gabriela Janicka, która, jak pisaliśmy wyżej, obecnie jest naczelnikiem gabinetu dyrektora. Po Janickiej obowiązki naczelnika w wydziale pełni Jacek Tur.
Z kolei Sławomir Denisiuk został nowym naczelnikiem wydziału inwestycji, zastępując Stanisława Wojciuka. Denisiuk pracował już na tym stanowisku w latach 2007-2009, za rządów poprzedniego prezydenta.
Nowe władze, to i nowy skarbnik. W związku z odejściem na emeryturę Władysława Makarewicza, prezydent rekomendował na to stanowisko Martę Juchnikowską, która wcześniej czuwała nad finansami w Terespolu. Na tym stanowisku pracuje do dziś.
Trzeba wiedzieć, z kim trenować
Po tym, jak pod adresem dyrektor miejskiego żłobka Skarbiec Skrzata padły zarzuty o mobbing i przekroczenie uprawnień, doszło do zmiany na tym stanowisku. Prezydent postanowił zakończyć współpracę z Anetą Stanisławek, z czym ta się nie chciała zgodzić i skierowała sprawę do sądu. Jej miejsce po wygraniu konkursu została Agnieszka Kulicka, pod której rządami zapadła decyzja o budowie filii żłobka przy Zespole Szkół Ogólnokształcących przy ul. Leszczynowej. Ma on być czynny od września przyszłego roku.
Wokół Straży Miejskiej w ostatnich latach było sporo szumu. Przed wyborami samorządowymi członkowie partii KORWiN chcieli zlikwidować miejskie struktury tej formacji, uznając SM za mało skuteczną i zbyt kosztowną. Prezydent uważał jednak inaczej i nałożył na strażników nowe obowiązki. Za ich wdrażanie początkowo odpowiadał komendant Artur Żukowski.
Krok za nim szedł jednak Ar-
tur Kozioł, który został zatrudniony krótko po objęciu władzy przez Stefaniuka. Miasto obiegła informacja, że panowie się znają i trenują razem boks, co potwierdził rzecznik prezydenta. Kozioł nad wyraz szybko awansował, i od strażnika miejskiego, przez zastępcę komendanta, został wreszcie komendantem. Wprowadził wiele ciekawych inicjatyw, m.in. kurs samoobrony dla kobiet czy strażnik osiedlowy, które spotkały się z pozytywnym odbiorem mieszkańców.
Dyrektor BCK wolał Ciepło Również Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej pod rządami prezydenta Stefaniuka zmienił dyrektora. W styczniu 2016 roku z pracy zrezygnowała Renata Jaroszuk. Włodarz mówił wtedy, że powodem rezygnacji był stres w pracy. MOPS-em zarządza dziś Ewa Borkowska, dotychczas kierująca Warsztatem Terapii Zajęciowej przy bialskim Caritasie.
Bez zmian nie obeszło się także w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Teresa Stasiuk-Karaś tylko do końca czerwca 2017 roku pełniła funkcję dyrektora tej placówki. Nie chciała rozmawiać z dziennikarzami o powodach swojej rezygnacji, a jej miejsce po rozstrzygnięciu konkursu zajął Paweł Borek.
Kolejną osobą, która ustąpiła z pełnionej funkcji, była dyrektor Bialskiego Centrum Kultury Anna Leszczyńska, wcześniej związana z wydziałem kultury UM. BCK szefowała do września 2015 roku, skąd przeszła do Klubu Kultury Scena. Obowiązki dyrektora pełnił przez rok Zbigniew Kapela, a po ogłoszeniu konkursu na to stanowisko szefem instytucji kultury został Mariusz Orzełowski, siedlecki radny PiS, który miał na swoim koncie pracę m.in. w biurze prezydenta Siedlec. On też nie nabył długo na tym stanowisku, tylko jakieś półtora roku, bowiem od 1 lutego znalazł robotę w PGE Energia Ciepła SA. Do pełnienia obowiązków dyrektora powrócił Zbigniew Kapela. I jeszcze jedna zmiana. Kadencja dyrektor Muzeum Południowego Podlasia zakończyła się pod koniec ubiegłego roku, więc magistrat w listopadzie ogłosił konkurs na to stanowisko. Choć pełniąca do tej pory tę funkcję Małgorzata Nikolska czuła się na siłach, by pracować dalej, nie została wybrana. Poszła na emeryturę, a muzeum szefuje Violetta Jarząbkowska, dotychczasowa kierownik działu artystycznego.
Dragan Zdjęcia archiwum
Chciałem pracować z najlepszymi
Dariusz Stefaniuk, prezydent miasta
Biała Podlaska: - Przypomnę swoje wyborcze hasło: czas na zmiany. Nie chodziło bynajmniej o grupowe zwolnienia z pracy, ale zmianę podejścia do zarządzania miastem przez mojego poprzednika. Jak można dziś zauważyć, wszystkie roszady przyniosły pozytywne skutki. Oczywiście były również przypadki awansów czy innych ofert pracy, co tylko potwierdziło, że starałem się pracować z najlepszymi fachowcami, którymi z czasem zainteresowały się instytucje wyższego szczebla.
17 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Analiza
Justyna
Denisiuk Bruszewski
Zbigniew Kapela
Marta Juchnikowska
Ewa Borkowska
Artur Kozioł
Artur Żukowski
Aneta Stanisławek
Agnieszka Kulicka
Małgorzata Nikolska
Renata Jaroszuk
Violetta Jarząbkowska
Anna Leszczyńska
Kostecki
Władysław Makarewicz
Paweł Borek
Mariusz Orzełowski
Teresa Stasiuk-Karaś
Twoje dziecko ciągle choruje? Sprawdź, co może być przyczyną
Epidemia grypy trwa w najlepsze. Ciepłe, puchowe kurtki, tran i kilogramy cytrusów na niewiele się zdają, bo twoje dziecko wciąż pokasłuje? Częste, uporczywe przeziębiania, marudzenie przy jedzeniu i cotygodniowe wizyty u lekarza mogą dać w kość niejednemu rodzicowi. Za oknem mróz, a tymczasem winna może być… zbyt wysoka temperatura w domu.
Kiedy pojawia się chłód na zewnątrz, mamy tendencję do utrzymywania zbyt wysokich temperatur w mieszkaniach. Tymczasem eksperci kampanii edukacyjnej „Nie trać energii” podkreślają, że przegrzewanie pomieszczeń może
niekorzystnie wpływać na nasze zdrowie, a przede wszystkim na odporność organizmu na wirusy i bakterie. Wychodząc na siarczysty mróz albo zimową słotę z mieszkania, w którym panuje zbyt wysoka temperatura, zbyt szybko schładzamy organizm. I choroba gotowa. – W pokojach sypialnych wystarczy 18 st. C, w kuchni około 20 st. C, a w pokoju dziennym 21 st. C. Taka temperatura jest optymalna dla naszego organizmu. Tymczasem w polskich domach zwykle jest ona o około 5 stopni za wysoka. Przegrzewając pomieszczenia, zaburzamy umiejętności termoregulacyjne naszego organizmu, częściej czujemy się zmęczeni i ospali,
Szkoła rodzenia płatna
BIAŁA PODLASKA Od 1 marca funkcjonująca w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym szkoła rodzenia jest płatna. Program zajęć został zmodyfikowany i uzupełniony, a w nowej odsłonie nosi nazwę Akademia narodzin.
„Na przyszłych rodziców czeka wygodna, przestronna, klimatyzowana aula ze sprzętem multimedialnym, w której odbywać się będzie teoretyczna część zajęć, a także sala
do ćwiczeń, w której odbywać się będą zajęcia praktyczne. Szkoła wyposażona jest w sprzęt do ćwiczeń dla przyszłych rodziców oraz sprzęt do pielęgnacji noworodka. Wśród kadry prowadzącej znajdują się lekarze, położne, pielęgniarki, fizjoterapeuci, psychologowie oraz inni profesjonaliści pracujący na co dzień w szpitalu” – czytamy na stronie placówki.
Na zajęcia najlepiej zapisać się po ukończeniu 20 tygodnia ciąży,
Kosmetyczka radzi
a także powodujemy wysuszenie śluzówek gardła i nosa, co istotnie zmniejsza naszą odporność i negatywnie odbija się na naszym zdrowiu – uważa Aleksandra Stępniak, ekspertka kampanii „Nie trać energii” z firmy Danfoss. Istotną kwestią dla utrzymania zdrowego mikroklimatu w domu jest regularne wietrzenie pozwalające na pozbycie się nadmiernej wilgoci i zarazków znajdujących się w powietrzu. Groźne dla układu oddechowego grzyby powstające w wyniku zawilgoceń ścian są właśnie wynikiem m.in. braku wietrzenia pomieszczeń. Zawilgocenie i pleśnie wpływają negatywnie nie tylko na układ oddechowy,
ale mile widziane są także panie na będące na innym etapie ciąży. Cykl składa się z 12 spotkań trwających po 2 godziny. Akademia narodzin mieści się w Centrum Dydaktyczno-Administracyjnym WSzS w Białej Podlaskiej przy ul. Terebelskiej 57-65. Zajęcia odbywają się w podziale na 2 grupy. Pierwsza uczęszcza na zajęcia we wtorki, druga w czwartki, w godz 18-20. Zapisywać się mnożna pod nr. tel. 83 414 74 86 lub 83 414 74 72. (jd)
Wiosenna odnowa (cz. 1)
O skórę twarzy, jak i całego ciała należy dbać okrągły rok. Wraz z nadejściem wiosny mamy więcej chęci, aby poprawić kondycję naszego organizmu. Często wtedy zauważamy, że po zimie nasza cera straciła koloryt, świeżość i gładkość.
Przegrzane pomieszczenia, leki na przeziębienie, brak słońca zrobiły swoje. Skóra po zimie wymaga nie tylko intensywnego pobudzenia, nawilżenia, ale także oczyszczenia i dobrze dobranego złuszczenia. To, czego najbardziej potrzebuje dana cera, najlepiej ustalić u kosmetyczki i poddać się wybranej kuracji w profesjonalnym gabinecie.
Jakie zabiegi można wykonać wczesną wiosną? Podstawowym elementem, jakim charakteryzuje się pielęgnacja skóry na wiosnę, powinno być przede wszystkim
profesjonalne i dogłębne oczyszczanie w gabinecie kosmetycznym. Najlepiej sprawdzi się w tym przypadku mikrodermabrazja, oczyszczanie mechaniczne czy peeling kawitacyjny. W efekcie pozbędziemy się martwego naskórka i zyskamy gładką, oczyszczoną oraz zdrowo wyglądającą cerę o ładnym, odświeżonym i rozjaśnionym kolorycie. Taka skóra jest lepiej dotleniona i tym samym odżywiona, a także zdecydowanie szybciej i łatwiej wchłania wszelkie substancje zawarte w kosmetykach.
Warto przeprowadzić serię kilku takich zabiegów, dla uzyskania najlepszego efektu. Ich regularność dodatkowo bardzo skutecznie pobudzi naturalne procesy regeneracyjne skóry, czego efektem będzie jej odmłodzenie. Jeszcze zanim nadejdzie lato i związane z nim silne promieniowanie słoneczne, warto
poddać się eksfoliacji peelingami chemicznymi. Są to złuszczające zabiegi wykonywane kwasami. Efekty widoczne są już po pierwszym takim peelingu, jednak najlepiej nastawić się na serię kilku zabiegów, w odpowiednich, indywidualnie dobranych odstępach czasowych.
Grażyna Bochno, kosmetolog www.gabinet-kosmed.pl
Masz pytanie do naszego eksperta, napisz na adres: porady@podlasiak.info.pl lub na naszym profilu facobookowym.
Wychodząc na mróz albo zimową słotę z mieszkania, w którym panuje zbyt wysoka temperatura, zbyt szybko schładzamy organizm. I choroba gotowa
ale także na naczynia krwionośne, oczy, a czasami powoduje objawy podobne do grypy. Z przeprowadzonego przez Grupę VELUX badania „Barometr Zdrowych Domów 2017” dowiadujemy się, że Europejczycy przebywający w zawilgoconych mieszkaniach około 2 razy częściej uskarżają się na swoje zdrowie niż osoby mające dobre warunki mieszkaniowe. – Wysoka temperatura i duża wilgotność to wymarzone warunki rozwoju drobnoustrojów odpowiedzialnych za przeziębienia. Wietrząc, pozbywa-
my się jednego i drugiego. Warto dodać, że światło naturalne ma również właściwości bakteriobójcze, dlatego przy chorobie w domu warto odsłonić zasłony i wpuścić je do wnętrza – mówi Monika Kupska-Kupis, architektka, ekspertka kampanii „Nie trać energii” z firmy VELUX. – Odpowiednie warunki termiczne zapewnia również izolacja z wełny skalnej, która zatrzymuje ciepło, a jednocześnie umożliwia przenikanie pary wodnej na zewnątrz. Zdrowy mikroklimat pomieszczeń to podstawa zdrowego samopoczucia – dodaje.
reklama
Podstawowym zabiegiem po zimie powinno być profesjonalne i dogłębne oczyszczanie skóry
Szczegółowe informacje:
POKARMOWE I WZIEWNE
KONSERWANTY, BARWNIKI, EMULGATORY
grzybice, candida, borelioza
RZUĆ PALENIE!!
Jednorazowy zabieg antynikotynowy, antyalkoholowy www.bicom-med.pl
TESTY ALERGICZNE www.bicom-med.pl tel. 509 72 73 88 Biała Podlaska, ul. Janowska 76
ODCZULANIE
TERAPIA ODCHUDZAJĄCA
CZYNNE: ŚRODA, PIATEK
18 www.podlasiak.info.pl ZdrowiE i Uroda 13-19 marca 2018 r.
KOSMED
IDENTYFIKACYJNE pasożyty, bakterie, metale, pestycydy, 1568
Zawód kierowca –
coraz bardziej poszukiwany, ale czy bezpieczny?
Na polskim rynku brakuje około 100-110 tys. zawodowych kierowców – wynika z Raportu „Rynek pracy kierowców w Polsce 2016”, przygotowanego przez PwC we współpracy ze Związkiem Pracodawców Transport i Logistyka Polska. W ciągu kilku lat to zapotrzebowanie ma rosnąć o 2,5-3 procent rocznie, w wyniku czego w 2025 roku powinno być w Polsce o około 300 tys. zawodowych kierowców więcej niż obecnie.
dzenia w niewygodnej pozycji oraz bóle pleców, rąk i ramion związane z przenoszeniem ciężkich ładunków. Tylko w latach 2014-2016 inspektorzy pracy zbadali 389 wypadków w sektorze transportowym, w których śmierć poniosło 99 osób, a 115 odniosło ciężkie obrażenia.
Mając na uwadze te statystyki, firmy transportowe kładą coraz większy nacisk na wdrażanie systemów bezpieczeństwa. Cały czas jednak najważniejszą kwestią pozostaje uświadamianie zagrożeń kierowcom – poczynając od tych wynikających z przewożenia towarów o dużej masie bądź substancji niebezpiecznych, aż po nieprzestrzeganie czasu pracy, znacznie zwiększające ryzyko wystąpienia wypadku.
Obok dobrych perspektyw dla tego segmentu rynku pracy, zawodowi kierowcy są również grupą relatywnie dobrze zarabiającą. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Pracownię IBRIS w ramach akcji „Profesjonalni kierowcy”, spośród początkujących kierowców zawodowych (mających maksymalnie roczny staż pracy), 30 proc. zarabia powyżej 4 tys. zł netto, 15 proc. – od 5 do 6 tys. zł, a aż 11 proc. powyżej 6 tys. zł. Sami kierowcy zapytani o powody, dla których zdecydowali się wykonywać właśnie ten zawód, najczęściej
wskazywali właśnie wysokie wynagrodzenie. Inne argumenty mające wpływ na ich decyzję to możliwość zwiedzania świata, stabilność pracy oraz niezależność. Co ciekawe, dla co piątego praca zawodowego kierowcy była spełnieniem marzeń. Jednak, jak w praktycznie każdej profesji, również w przypadku zawodowych kierowców istnieje szereg zagrożeń związanych z jej wykonywaniem. Centralny Instytut Ochrony Pracy jako główne wymienia duże zagrożenie wypadkami komunikacyjnymi, urazy ciała wynikające z długotrwałego sie-
Mimo licznych regulacji, których celem jest niwelowanie ryzyka wypadków (jak chociażby obostrzenia dotyczące godzin pracy kierowców), wykonywanie tego zawodu nie należy do bezpiecznych. – Świadomość zagrożeń, które mogą doprowadzić do trwałego uszczerbku na zdrowiu, ale także śmierci żywiciela rodziny, mobilizuje pracowników transportu do odpowiedniego zabezpieczenia się od następstw nieszczęśliwych wypadków już w momencie rozpoczynania pracy – wyjaśnia dr Filip Przydróżny, dyrektor Biura Ubezpieczeń Osobowych Concordii Ubezpieczenia. Decyzja o podjęciu pracy w zawodzie kierowcy może więc okazać się strzałem w dziesiątkę, o ile oczywiście względy bezpieczeństwa staną się priorytetem.
19 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Motoryzacja
Kto by pomyślał, że na polskim rynku brakuje dziś około 100 tysięcy zawodowych kierowców
reklama
Bez autostrady, bez rozwoju
Kiedy kierowca z Białej Podlaskiej czy okolicznych miejscowości dotrze już do Warszawy, może poczuć się, jakby uwolniony został z sideł fatalnej infrastruktury drogowej. Na dalszą jazdę, w zależności od potrzeb, ma do wyboru wcale niezłe, choć już z symptomami zatykania się, autostrady w kierunku południowym, na zachód i na północ.
Tymczasem droga do samej stolicy jest gehenną. W miarę sprawnie jedzie się do Siedlec, potem do Mińska Mazowieckiego, gdzie obwodnica, forpoczta przyszłej autostrady, wywołuje przypływ optymizmu. Ale po około 20 kilometrach wszystko się kończy, mikroskopijna autostrada i radość z jazdy nią. Dalej zakorkowana E30 irytuje. Jest to odcinek o fatalnej przepustowości, znacznie hamujący przyzwoity czas jazdy. Kolejno przez Dębe Wielkie, Stary i Nowy Konik, poprzez Zakręt trzeba się przedzierać. A wszystko pod okiem radiowozów i radarów, z odcinkami kontroli prędkości. Takie odczucia towarzyszą siedzącym za kierownicami samochodów osobowych, ciężarowych, autobusów i ich pasażerom. Ale oprócz irytacji jadących, są też znacznie poważniejsze skutki.
– Brak A2 na wschód od Warszawy blokuje rozwój Polski wschodniej – twierdzi prof. Jacek Brdulak z Katedry Geografii Szkoły Głównej Handlowej. Profesor i jego dokto-
rant, Cezary Krysiuk z Instytutu Transportowego w Warszawie, zabrali głos na seminarium zorganizowanym przez wydawany w Białej Podlaskiej „Kwartalnik Celny”.
– Problemem jest koszt, jaki generuje brak A2 na wschód od Warszawy. To są dziesiątki dodatkowych milionów złotych, rubli i dolarów w obsłudze międzynarodowych obrotów handlowych. To się zaczyna przenosić wraz z narastającą motoryzacją indywidualną na zatykającą się A2 między Warszawą i Łodzią. Obliczyliśmy, że koszty roczne kongestii na tym odcinku to 900 mln zł, a przecież partycypuje w nich ruch w relacjach ze Wschodem – precyzuje profesor Brdulak.
Problem widzi też rząd. – Dostępność transportowa i komunikacyjna to jeden z kluczowych warunków dla przedsiębiorstw szukających dogodnych lokalizacji do uruchomienia inwestycji i prowadzenia biznesu – podkreślił niedawno minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński w kontekście A2. Reasumując, zadaniem A2, od Świecka aż do Kukuryk, noszącej symboliczną nazwę „Autostrady Wolności”, jest połączenie różnorodnych ośrodków gospodarczych w regionach – zyskają te słabsze. Specjaliści mówią o roli tej autostrady, jako „osi rozwoju” dla obszarów, przez które dalej ma biec.
Zanim A2 dobiegnie do Białej Podlaskiej i dalej do Kukuryk, do pokonania pozostaje wiele wyzwań projektowych, administracyjnych i inżynierskich. Jeżeli chcemy mieć komfort komunikacji drogowej z całą Polską, muszą być spełnione
100-lecie niepodległości Polski na Podlasiu
wcześniejsze warunki.
Po pierwsze, musi zostać dokończona południowa obwodnica Warszawy. Chodzi tu o skomplikowany odcinek od ul. Puławskiej, miejsca, które fachowo nazywane jest Węzłem Puławska, po Węzeł Lubelska, czyli tam, gdzie po wyjeździe ze stolicy na wschód od E30 odchodzi w prawo droga na Lublin. Autostrada pobiegnie po Skarpie Ursynowskiej, a jej odcinkiem będzie najdłuższy w Polsce tunel drogowy, mający 2,3 km, poprowadzony m.in. pod pierwszą linią metra. Dalej, i to jeszcze w 2020 r., autostrada zostanie dociągnięta do obwodnicy Mińska Mazowieckiego. Odcinek do Siedlec ma być zrealizowany do 2023 r. Z kolei budowę odcinka Siedlce-Biała Podlaska przewidziano zakończyć w 2024 r. Potem przyjdzie czas na przedłużenie autostrady do wschodniej granicy, gdzie zostanie „wpięta” w system drogowy Białorusi. Za dziesięć lat powinniśmy zapomnieć, że autostrady kiedyś nie było.
Jerzy Trudzik
HISTORIA Już w następnym numerze „Podlasiaka” rozpoczniemy cykl artykułów związanych z odzyskaniem niepodległości w latach 1918-1920 i rolą w tych ważnych wydarzeniach Naczelnego Wodza. Podlasiacy, wdzięczni za dar wolności, z wielkim entuzjazmem organizowali w okresie międzywojennym imieniny Józefa Piłsudskiego. I o tym napiszemy za tydzień. Pragniemy też przybliżyć wkład naszego regionu w wydarzenia z tamtego okresu. Na naszych ła-
mach publikować będziemy informacje o zasłużonych żołnierzach z 34 pp., 9 pap i innych formacji Wojska Polskiego, którzy w bohaterskich bojach pokonali Armię Czerwoną. Wielu z nich leży na bialskim cmentarzu, lecz nie na wszystkich mogiłach są umieszczone informacje o ich zasługach dla Ojczyzny. Przy redagowaniu rubryki liczymy na współpracę z naszymi Czytelnikami. Zapraszamy do współpracy.
Szczepan Kalinowski
Brzeska 126, 21-500 Biała Podlaska, tel. 660 760 600, 725 550 790, mail: w.wasilewski@op.pl.
20 www.podlasiak.info.pl A ktUalnoŚci 13-19 marca 2018 r.
AGROLEASING Sp. z o.o. ul.
DO WYNAJĘCIA: wygodne biura i magazyny, z dużym parkingiem powierzchnia od 24 do 45 m kw reklama
Rolniku, powalcz o nowoczesny ciągnik
REGION Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zaprasza do udziału w XVI Ogólnokrajowym Konkursie „Bezpieczne gospodarstwo rolne”. Aby wziąć w nim udział, należy do 31 marca zgłosić swoje gospodarstwo w najbliższej jednostce terenowej KRUS. Druk zgłoszenia dostępny jest również na www.krus.gov.pl/prewencja.
Konkurs jest jednym z wielu działań prewencyjnych prowadzonych przez Kasę na rzecz zmniejszenia liczby wypadków i chorób zawodowych rolników. Udział w konkursie mogą brać zarówno duże, jak i małe gospodarstwa rol-
ne. Właściciele zgłaszanych gospodarstw mają okazję do zaprezentowania swoich warsztatów pracy i osiągnięć zawodowych, zdobycia cennych nagród, a także poddania gospodarstwa profesjonalnemu audytowi bezpieczeństwa pracy, który przeprowadzą komisje konkursowe.
Laureaci konkursu na każdym z etapów otrzymają nagrody i wyróżnienia. Zwycięzca kategorii Gospodarstwo Indywidualne otrzyma nagrodę główną prezesa Kasy –ciągnik rolniczy.
Sylwia Bujak
O dopłaty przez nową aplikację
REGION Od czwartku 15 marca
będzie dostępna aplikacja eWniosekPlus, która pozwoli składać wnioski o dopłaty bezpośrednie w prostszy sposób niż odbywa się to obecnie. Od początku tego roku wszystkie wnioski o przyznanie płatności bezpośrednich oraz płatności obszarowych z PROW muszą zostać złożone w formie elektronicznej za pośrednictwem formularza na stronie internetowej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Nowe oprogramowanie ma być bardziej przejrzyste, prostsze
i bardziej intuicyjne niż te funkcjonujące dotychczas. Aby skorzystać z aplikacji, należy zalogować się poprzez stronę internetową ARiMR, a następnie wypełnić wniosek z wykorzystaniem podpowiedzi wyświetlanych na bieżąco i dołączyć wymagane dokumenty. Aplikacja automatycznie sprawdzi, czy wszystkie pola we wniosku są wypełnione poprawnie. ARiMR zapewnia, że będzie przeprowadzać szkolenia i akcję informacyjną na temat składania wniosków o dopłaty bezpośrednie przez internet.(sb)
21 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Rolnictwo
reklama
Alkohol, amfetamina i... pampersy
MIĘDZYRZEC PODLASKI
Pięcioro mieszkańców powiatu siedleckiego okradło supermarkety w Międzyrzecu Podlaskim. Ze skradzionym towarem nie odjechali daleko. Policjanci zatrzymali ich do kontroli drogowej i znaleźli w bagażniku produkty, które zwinęli.
Złodziejski proceder namierzono 8 marca przed godz. 19. Policjanci przyjęli wtedy zgłoszenie o kradzieży artykułów spożywczych, chemicznych oraz alkoholu w jednym z międzyrzeckich supermarketów. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci międzyrzeckiej patrolówki. Udało im się ustalić, że grupa pięciu osób ukradła ze sklepu drogie alkohole i wędliny, słodycze oraz artykuły chemiczne, takie jak żele pod prysznic czy... pieluchy. – Złodzieje wywieźli skradzione mienie w wózku sklepowym przez drzwi wejściowe. Swój łup załadowali do samochodu i odjechali w nieznanym kierunku. Mundurowi ruszyli w miasto w po-
Poza prawEm
Kupił frezarkę, ale jej nie dostał
ŁOBACZEW DUŻY gmina Terespol. Terespolski komisariat 8 marca przyjął zgłoszenie o oszustwie internetowym. Osoba podająca się za mieszkańca Świnoujścia wystawiła na sprzedaż na portalu internetowym olx.pl frezarkę festool domino. Mieszkaniec gminy zapłacił za nią nieco ponad 2 tys. zł, jednak towaru nie otrzymał.
Mieli marihuanę
REGION W ostatnich dniach doszło do kilku zdarzeń z udziałem młodych ludzi posiadających przy sobie niedozwolone substancje. To m.in. marihuana i tabletki odurzające. 7 marca na ul. Łukaszyńskiej w Białej Podlaskiej policjanci bialskiej patrolówki zatrzymali dwóch 21-letnich mieszkańców miasta, u których znaleziono niewielką ilość marihuany i mefedronu. 8 marca doszło natomiast do zatrzymania 23-latka z gminy Biała Podlaska, który w miejscu zamieszkania miał krzak konopi indyjskich. W tym samym dniu w Misiach (gmina Międzyrzec Podlaski) kry-
szukiwaniu złodziei – relacjonuje
Wojciech Lesiuk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Sprawcy wpadli podczas kontroli drogowej. – Autem podróżowało czterech mężczyzn z Siedlec w wieku od 24 do 50 lat oraz 26-latka z gminy Kotuń. Samochód był wyładowany artykułami spożywczymi i chemicznymi, alkoholami oraz drobną elektroniką. Wszystkie podróżujące samochodem osoby zostały zatrzymane i trafiły do policyjnego aresztu – informuje Lesiuk.
Funkcjonariusze ustalili, że znalezione w samochodzie fanty pochodzą nie z jednego, a z dwóch międzyrzeckich sklepów, a ich wartość przekracza 2,5 tys. zł. W samochodzie znaleziono także niewielką ilość amfetaminy. Następnego dnia przeprowadzono czynności procesowe. Wyszło na jaw, że część mężczyzn ma bogatą przeszłość kryminalną i przebywało już w zakładach karnych. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności. (jd)
minalni ustalili, że 24-latka w miejscu swojego zamieszkania trzymała środki odurzające. – W toku przeszukania policjanci ujawnili i zabezpieczyli też niewielką ilość marihuany – uzupełnia Wojciech Lesiuk, rzecznik prasowy KMP w Białej Podlaskiej.
Plaga oszustw
internetowych
REGION Mieszkaniec ul. Sielczyk w Białej Podlaskiej chciał kupić na portalu Allegro.pl telefon komórkowy huawei P9 lite mini. W styczniu zapłacił za niego sprzedawcy 300 zł, jednak do marca go nie otrzymał.
8 marca na policję zgłosiła się kolejna poszkodowana w sprzedaży internetowej. Mieszkanka Piszczaca w lutym na portalu Sprzedajemy.pl kupiła telefon komórkowy iphone, za który zapłaciła 820 zł. Sprzedawca nie przesłał jednak zamówionego towaru.
Również 8 marca terespolscy policjanci przyjęli zgłoszenie, tym razem od mieszkańca Terespola.
Mężczyzna kupił za 299 zł drukarkę lexmark, jednak jej nie otrzymał. (jd)
KREDYT NAPIT
NarealizacjęTwoichcelów. RRSO17,3%
POZNAJ SZCZEGÓŁY OFERTY:
∙ kwota kredytu nawet 150 000 zł
∙ bez zaświadczeńo zarobkach
∙ wystarczy dowód osobisty i PIT-11 lub PIT-40 lub PIT-40A za 2017 elastyczny okres kredytowania do 10 lat możliwośćwyboru dnia spłaty raty kredytu
Zapraszamy do Placówki Partnerskiej: Getin Bank
Placówka Franczyzowa
Biała Podlaska, Plac Wolności 27 tel. 506 173 991, 603 680 683, 728 441 494
czynne: pon.-pt.: 9.00-17.00
22 www.podlasiak.info.pl A ktUalnoŚci 13-19 marca 2018 r.
reklama
Na konkursie fryzjerskim królowała czerwień
Za nami 14. edycja konkursu fryzjerskiego w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego. Po raz pierwszy wzięli w nim udział uczniowie z Białorusi. I to z sukcesem.
„Czerwień króluje, rozbudza zmysły, inspiruje…” – pod takim hasłem zorganizowano 2 marca konkurs fryzjerski w ZDZ. – Mamy 24 uczestników z różnych szkół, między innymi z Chełma, Kraśnika, Wyszkowa czy Zamościa. Po
raz pierwszy mamy też uczennice z Białorusi. Oczywiście jest też reprezentacja naszej szkoły, są to uczennice naszego technikum –mówi Henryk Zacharuk, dyrektor ZDZ. Dodaje, że zawód fryzjera jest chętnie w tej szkole wybierany, a obecnie uczy się go około stu uczniów: – Nasza szkoła jest jedyną w mieście i powiecie, która przygotowuje do wykonywania tego zawodu. Nasi absolwenci znajdują pracę albo na miejscu, albo wyjeżdżają.
Jedną z uczestniczek była uczennica bialskiego ZDZ Gabriela Denisiuk. Oprócz motywu związanego z dominującym w konkursie kolorem, postawiła na kwiaty. –
W stroju nie będzie czerwieni, będzie coś kłującego i intrygującego. Postawiłam na upięcie, które wcześniej już wykonywałam na próbę. Wymyśliłam je na potrzeby konkur-
su – zdradza przyszła fryzjerka. Każda z uczestniczek miała czas na przygotowanie konkursowej fryzury, a końcowe efekty były powalające. Jury miało pełne ręce roboty, a gdy obrady dobiegły końca, przyszedł czas na wręczenie nagród. Te jak co roku fundowali sponsorzy.
Pierwsze miejsce zajęła Marina Aleksandrowa (Brzeski Państwowy Koledż Sfery Obsługi), drugie
– Monika Stefaniuk (Technikum ZDZ w Białej Podlaskiej), a trzecie – Monika Kulisz (Branżowa Szkoła I Stopnia ZDZ w Lublinie). Na kolejnych miejscach znaleźli się: Magdalena Kowal (Technikum ZDZ w Tomaszowie Lubelskim), Oksana Roman (Branżowa Szkoła I Stopnia ZDZ w Chemie), Wiktoria Łygan (Technikum ZDZ w Zamościu) oraz
Angelika Czerwonka (Technikum ZDZ w Kraśniku). Nagroda prezesa trafiła do Gabrieli Denisiuk (Branżowa Szkoła I Stopnia ZDZ w Białej Podlaskiej), a nagroda dyrektora ZDZ Henryka Zacharuka – do Pauliny Derlukiewicz (Technikum ZDZ w Białej Podlaskiej). Vouchery otrzymały Sandra Golanko (Technikum ZDZ w Białej Podlaskiej) i Aldony Gołdys (Technikum ZDZ w Wyszkowie).
Justyna Dragan
23 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. A ktUalnoŚci
Praca była niezwykle spektakularna i pozwoliła na zajęcie czwartego miejsca
www.zdzbp.pl
Najlepsze fryzjerki otrzymały nagrody ufundowane przez sponsorów www.zdzbp.pl
BIAŁA PODLASKA reklama
Julka z My3 podbija
REGION
Gdy przyszła jako sześciolatka na pierwsze zajęcia wokalne do Ireneusza Parafiniuka, nie sądziła pewnie, że jej kariera potoczy się w tak szybkim tempie. Dziś Julia Trojanowska współprowadzi program dla dzieci My3, emitowany w telewizji Polsat, a niedawno nagrała z dziewczynami pierwszą płytę. Trwa właśnie jej promocja w sieci sklepów Empik. Na jedno z takich spotkań w Warszawie przybyli z niespodzianką, oprócz najbliższej rodziny, wokaliści Chwilki wraz z instruktorem.
Pochodząca z Parczewa, a szkoląca swój wokal w Białej Podlaskiej Julia Trojanowska odnosi kolejne sukcesy. Emitowany od listopada program dla dzieci My3 jest bardzo popularny, a prowadzące go nastolatki – pochodząca z Parczewa Julka, urodzona na Kaszubach Natka i Gefi z Bieszczad – są idolkami dla wielu młodych dziewczyn.
Trafiły w gusta – Czegoś takiego brakował w Polsce. Brakowało programu dla dzieci z taką formułą. Myślałyśmy, że będzie boom i okazuje się, że rzeczywiście tak jest. Dzieciaki przychodzą na spotkania z nami, śpiewają nasze piosenki. To niesamowite – mówi Gefi w rozmowie z „Podlasiakiem”. – Zawsze jest obawa, czy to się przyjmie. Gdy widzimy, że wiele osób nas ogląda, że dzieci do nas piszą, wysyłają swoje zdjęcie z płytą, to czujemy, że to się przyjęło – dodaje Natka.
że rzeczywiście tak jest. Dzieciaki że
– Trafiłam do niego, gdy byłam jeszcze małą kruszynką. Rodzice zawieźli mnie na pierwsze zajęcia i tam poznałam Irka Parafiniuka, który jest fantastycznym człowiekiem. Wprowadził mnie w muzyczny świat, pokazując wszystko po kolei. Wysłał mnie do szkoły muzycznej, najpierw pierwszego, później drugiego stopnia. Zespół Chwilka nauczył mnie współpracy, jak śpiewać w harmonii oraz tego, że muzyka łączy – mówiła nam Julka podczas promocji płyty w jednym z warszawskich Empików.
jak śpiewać w harmonii oraz tego, płyEmpików. pamiętają też rodzice
udaliśmy się wraz zespołem Chwilrozpocznie się trasa koncertowa
Dziewczyny podczas spotkania z fanami w Warszawie, na które udaliśmy się wraz zespołem Chwilka, zapowiedziały, że już wiosną ruszy kolejny sezon programu My3, a prawdopodobnie we wrześniu rozpocznie się trasa koncertowa trzech sympatycznych nastolatek.
żanki zdradzają, że mimo natłoku obowiązków udaje im się znaleźć
odległość i chociażtkania w Empiw weekendy nie
– Zostało mało czasu na przygotowania, a pracy jest dużo. Mam jednak nadzieję, że nie zawiedziemy – zapowiada Julka. A jej koleżanki zdradzają, że mimo natłoku obowiązków udaje im się znaleźć chwilkę dla siebie, chociażby na domowe SPA. – To Julka jest organizatorką czasu wolnego. Stara się wszystko zorganizować tak, aby oprócz szkoły i pracy była też możliwa chwila relaksu – opowiadają.
liwa chwila relaksu – opowiadają.
Zaczynała jako przedszkolak
Obecnie w życiu 17-latki dzieje się bardzo dużo, ale wróćmy do początków jej kariery. Pierwsze muzyczne kroki Julka stawiała w zespole muzycznym Chwilka.
wróćmy
Tamten czas dobrze pamiętają też rodzice 17-latki, którzy wspierali córkę na spotkaniu z fanami. – Dzieli nas duża odległość i chociażby dlatego widujemy się bardzo rzadko. Dziewczyny często wyjeżdżają na spotkania w Empikach, więc nawet w weekendy nie ma możliwości, by się zobaczyć. Za to codziennie rozmawiamy przez telefon. Julka ma swój zespół, menadżera, instruktorów,
mawiamy przez telefon. Julka
24 REportaŻ 13-19 marca 2018 r.
Julka Trojanowska pochodzi z Parczewa, a swój skiej w zespole Chwilka. Dziś znają ją nastolatki mi śpiewają piosenki zespołu My3
Wierne fanki już czekają na autograf i spotkanie z Julką, Natką i Gefi
Podczas spotkań z fanami, takich jak to w Warszawie, nie brakuje wspólnego śpiewania piosenek
Dziewczyny z My3 opowiedziały o swoich planach. Właśnie ruszył drugi sezon programu, we wrześniu trasa koncertowa, a w międzyczasie nagrywana jest ich druga płyta
Zespół My3 ma wierne grono fanów, którzy chętnie przychodzą na spotkania z dziewczynami z okazji promocji ich płyty
Zdjęcia Justyna Dragan
www.podlasiak.info.pl
rynek muzyczny
nie konsultuje
już z nami swoich decyzji – opowiada Agnieszka Trojanowska, mama nastolatki, która jeszcze niedawno przywoziła córkę na zajęcia wokalne do Chwilki. – To bardzo dobry zespół, wspaniały start dla niej. Śpiewała sama i w trio. Dziewczyny dogadywały się między sobą, odnosiły
sukcesy.
Pierwsze sukcesy
I to spore. Ireneusz Parafiniuk zdradza, że trudno zliczyć mniejsze festiwale i konkursy, w których wystąpiła Julka, ale za to warto odnotować wielki sukces na festiwal Eurowizji dla dzieci oraz występy na międzynarodowych festi-
walach w Bułgarii, we Włoszech
i na Litwie. – Julka wyróżniała się naprawdę dobrym głosem. Była jednym ze zdolniejszych dzieci, miała power w głosie – opowiada
Parafiniuk.
Choć kariera Julki wciąż się rozwijała, jej mama przyznaje, że nie spodziewała się, że w tym wieku będzie już członkiem zespołu, który nagra płytę, a fanki będą chciały zdobyć jej autograf. – Prawdą jest, że córka od szóstego roku życia
wiązała swoją przyszłość z muzyką. Ona zawsze chciała śpiewać. Wyjechała do Warszawy do liceum, by tam dalej szkolić śpiew – wspomina pani Agnieszka.
Potem pojawił się program My3, do udziału w którym, jak opowiada mama Julki, zaproszenie na casting dostały również inne wokalistki Chwilki, z którymi tworzyła trio. Po wstępnych rozmowach dwie z nich nie zdecydowały się na udział w programie, a Julia postanowiła spróbować swoich sił w My3. Dziś nie żałuje, bo ma możliwość przeżycia naprawdę niesamowitej przygody.
Oprócz realizowanego w studio programu, dochodzą też warsztaty wokalne, praca nad płytą oraz wspomniane przygotowania do trasy. Dziewczyny cały czas można śledzić w mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco publikowane są ich zdjęcia i filmiki.
W tych wszystkich muzycznych poczynaniach towarzyszą Julce rodzice. – Specjalnie założyłam Instagrama i Snapchata, śledzę wszystko i bardzo kibicuję córce. Zresztą
– Lubimy My3, bo są kolorowe, sympatyczne i piękne – mówi Paulina (z lewej), która obowiązkowo stawiła się na spotkanie w Empiku. A Sandra dodaje: – Cieszę się, że mam zdjęcie z dziewczynami i autograf na płycie. Moja ulubione piosenki to „Kosmos”, „Szkolna sympatia” i „Tęcza”
jak cała rodzina i znajomi – kończy mama.
Również wokaliści Chwilki mocno trzymają kciuki za Julię. –Ona pokazuje nam, że warto walczyć o swoje marzenia i że wszystko jest możliwe, gdy bardzo się tego chce – zdradza Bartek Peszuk, który niedawno brał udział w programie muzycznym The Voice Kids i doszedł aż do półfinału.
Justyna Dragan
Wygraj płytę My3
Dla naszych czytelników mamy do rozdania dwie płyty zespołu My3. Co zrobić, aby je wygrać?
Wystarczy przynieść do redakcji „Podlasiaka”, przy ul. Warszawskiej 13 (II piętro) w Białej Podlaskiej, wycięty kupon z odpowiedzią na pytanie: Która z piosenek My3 podoba Ci się najbardziej?
Na wypełnione kupony czekamy do 16 marca, a wyniki opublikujemy w następnym wydaniu
KUPON
i nazwisko
25 13-19 marca 2018 r. REportaŻ
swój muzyczny talent szlifowała w Białej Podlanastolatki w całej Polsce i razem z nią i jej koleżanka-
Na spotkanie z Julką przyjechali z Białej Podlaskiej członkowie zespołu Chwilka: Adrian Litewka, Laura Tomaszuk, Bartek Peszuk i Kornelia Najdychor, wraz z instruktorem Ireneuszem Parafiniukiem
Rodzina bardzo wspiera Julkę. Na spotkanie z fanami w jednym z Empików przybyli rodzice Agnieszka i Grzegorz Trojanowscy oraz rodzeństwo: Marcelina i Maksymilian
Julka wychowywała się na bajkach Disney’a, na Hannie Montanie, to była jej idolka. Teraz nasze polskie dzieci będą miały idolki w postaci dziewczyn z My3 – mówi pani Agnieszka, mama 17-latki. Tata dodaje, że choć rozłąka jest trudna, chcą, aby córka realizowała swoje marzenia
odpowiedź imię
adres numer telefonu
www.podlasiak.info.pl
Parafia wojskowa ma już ćwierć wieku
BIAŁA PODLASKA
Bialska parafia im. św. Kazimierza Królewicza, potocznie nazywana parafią wojskową, ma już 25 lat. W niedzielę 4 marca odprawiona została uroczysta msza z tej okazji, której przewodniczył biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek.
miejsce. Mimo że wojska dawno już nie ma w Białej Podlaskiej, parafia wciąż funkcjonuje. A to dzięki ludziom. Raz w roku płacimy składkę 200 zł na potrzeby parafii. Dzięki temu w ubiegłym roku zostało wykonane centralne ogrzewanie i pomalowano ściany – wspomina bialczanin.
O początkach istnienia parafii podczas mszy jubileuszowej opowiedział ks. Wiesław Kondraciuk, proboszcz parafii pw. Kazimierza Królewicza. Przypomniał, że z chwilą przywrócenia funkcjonowania Ordynariatu Polowego w Polsce, decyzją Jana Pawła II oraz Kongregacji ds. Biskupów z 21 stycznia 1991 roku, rozpoczęto tworzenie kolejnych placówek duszpasterskich. Na tej mapie znalazła się również Biała Podlaska. Dekretem biskupa polowego Wojska Polskiego gen. bryg. Leszka Sławoja Głódzia, 25 marca 1992 roku kp. Kazimierz Tuszyński został mianowany na pierwszego proboszcza bialskiego garnizonu.
nym wydarzeniem, które zmieniło bieg historii w tym miejscu, był proces przekształcania pułków lotniczych. 21 stycznia 2000 roku z 61. Lotniczego Pułku Szkolno-Bojowego wyprowadziło się, do Nowego Miasta, 21 pilotów i 19 osób personelu technicznego. Do końca 2000 roku zakończono proces przekształcania bialskiej bazy w 3. Ośrodek Szkolenia Lotniczego. Uroczystość rozformowania 61. Lotniczego Pułku Szkolno-Bojowego miała miejsce 29 grudnia tego samego roku na lotnisku w Białej Podlaskiej. Z kolei Ośrodek Szkolenia zakończył swój byt w grudniu 2002 roku.
Pożegnanie z wojskiem
Zdjęcia
Obecny proboszcz ks. Wiesław Kon-
że parafia istnieje dzięki ludziom
Kościół zlokalizowany przy ulicy Dokudowskiej w Białej Podlaskiej ledwo pomieścił uczestników uroczystego nabożeństwa z okazji 25-lecia parafii. To był szczególny dzień nie tylko dla duchownych, ale i parafian. – Taka kaplica jest potrzebna, dużo osób tu przychodzi. Jesteśmy zadowoleni, bo organizowane są tu rekolekcje, po świętach odbywa się kolęda, tak jak w innych parafiach – podkreśla Ewa Kamińska. Jej mąż w latach 1994-2001 pracował na bialskim lotnisku, był szefem sztabu eskadry. Mimo że odszedł na emeryturę, wciąż należą do tej parafii. – To miejsce tętniło życiem. Najpierw był tu klub, potem kaplica. Dzięki temu możemy się spotkać, powspominać czasy, kiedy pracowaliśmy na lotnisku. Tradycje wojskowe są wciąż żywe –mówi pan Aleksander.
Kościół jest dla parafian
Podobnie uważa pan Stanisław, który wraz z żoną również wziął udział w jubileuszu. Choć mieszkają w zupełnie innej części miasta, co niedzielę dojeżdżają do parafii wojskowej na mszę. – To dla nas ważne
– W grudniu tego samego roku poświęcona została kaplica, a w styczniu 1993 roku została odprawiona pierwsza msza. To miejsce wspólnej modlitwy, pogłębiania wiary, sprawowania sakramentów, momentów łatwych i trudnych, radosnych i smutnych – powiedział ks. proboszcz Wiesław Kondraciuk, witając uczestników nabożeństwa.
Są organy i dzwon Pierwszy proboszcz w parafii służył tylko do czerwca 1993 roku, a jego miejsce zajął ks. Sławomir Niewęgłowski, dotychczasowy wikariusz sąsiedniej parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białej Podlaskiej. – Ważnym wydarzeniem za czasów ks. Sławomira było przywiezienie organów z Warszawy Rembertów 18 marca 1993 roku oraz montaż i poświęcenie dzwonu, czego dokonał biskup polowy Wojska Polskiego gen. bryg. Leszek Sławoj Głódź. W tym czasie zorganizowano Oazę Rodzin –wspomina obecny proboszcz.
Po trzyletniej posłudze ks. kpt
Sławomir Niewęgłowski został przeniesiony do Garnizonu w Wędrzynie, a jego miejsce w maju 1996 roku zajął ks. kpt. Józef Michalik. Służył przez 8 lat.
Z czasem powstała też Rada Parafialna i zawiązał się komitet budowy kaplicy garnizonowej. Poświęcono zaadaptowany dwa lata wcześniej budynek, który otrzymał tytuł Matki Bożej Hetmanki Żołnierza Polskiego. Co ciekawe, wstępnie przymierzano się do dotychczasowego klubu garnizonowego, w ramach którego funkcjonowała sala kinowa i kantyna.
Dla społeczności lokalnej istot-
Jesteśmy otwarci na wszystkich
Józef Guzdek, biskup polowy Wojska Polskiego: –Parafie powinny być otwarte i przyjaźnie nastawione na człowieka, bez względu na poziom wiary. Jan Paweł II powiedział, że kapłan powinien być posadzką, którą ludzie idą do Boga, a nie przeszkodą. Zadaniem księdza jest tłumaczyć pojęcia, ludzie czasem czegoś istotnego nie zrozumieją. Kościoły garnizonowe nigdy nie stają się targowiskiem, jesteśmy otwarci na wszystkich i na wszystko. Zawsze proszę, aby kapłani niczego nie wykluczali. Razem tworzycie wielką rodzinę i atmosferę domu. W kościele wszyscy jesteśmy równi, bez względu na tytuły i osiągnięcia. Kiedyś parafie wojskowe były utrzymywane przez wojsko, od jakiegoś czasu kościół stał się własnością Ordynariatu Polowego, ale właściwie własnością wspólnoty. To, jak się o niego dba, jest świadectwem wiary.
Pożegnanie z wojskiem wiązało się także z przestawieniem ogrodzenia, które całkowicie odgradzało budynki kościelne od nowej instytucji – Wojskowej Agencji Mienia Wojskowego. W pobliżu kościoła garnizonowego został usytuowany samolot Lim, który musiał być zabrany z terenu jednostki.
Kolejne zmiany proboszczów miały miejsce w 2004 roku (ks. mjr Leonard Sadowski), w 2005 (dr Kazimierz Tuszyński) i w 2010 (ks. ppłk kan. Stefan Zdasienia). Ks. ppłk SG Mirosław Kurianiuk administrował w parafii do 2015 roku, a po nim przyszedł obecny proboszcz – ks. kan. ppłk SG Wiesław Kondraciuk.
Proboszczowie dbali o odpowiedni stan świątyni. Pomalowano elewację kościoła, wnętrza i część plebanijną. Dokonano konserwacji urządzeń sanitarnych, zadbano o przyłącze energetyczne, wymieniono część okien i zakupiono organy elektryczne. Wyremontowano ławki świątyni oraz dokupiono kolejne ławki, używane latem przed kościołem.
Duszpasterze zawsze dbali też o różnorodne okolicznościowe nabożeństwa, wciąż proponując nowe spotkania. Była to chociażby wspólna modlitwa za zmarłych ze służb mundurowych, czyli tzw. Zaduszki mundurowe, oraz jasełka z udziałem dzieci i młodzieży.
Wszystko ma początek, ale nie ma końca
Parafia, która ma już 25 lat, doczekała się już okolicznościowej publikacji. Książkę napisał ks. Sławomir Bylina, tegoroczny rekolekcjonista wielkopostny w tej parafii. Istotnych wydarzeń w życiu parafii przez te ćwierć wieku było wiele. Codzienność natomiast wygląda podobnie jak w innych bialskich parafiach, liczących o wiele więcej wiernych.
Niewielka kaplica jest miejscem, gdzie odbywają się odpusty, rekolekcje, misje parafialne, udzielane są sakramenty święte oraz obchodzone są wszelkie wydarzenia związane z kalendarzem liturgicznym. Obecny, jak i poprzedni kapelani, nie zapominają o tradycji wojskowej garnizonu. Odbywają się więc różne uroczystości państwowe, święta garnizonu oraz wydarzenia związane z upamiętnieniem poległych pilotów. Obchodzone są też takie wydarzenia historyczne jak m.in. uchwalenie Konstytucji 3 maja oraz uczczenie Matki Bożej Królowej Polski, uroczystość upamiętniająca żołnierzy włoskich, którzy są określani jako więźniowie Stalagu 366, rocznice bitwy pod Grunwaldem, Święto Wojska
Mszę jubileuszową celebrował biskup polowy Józef Guzdek, ale nie zabrakło też proboszczów z bialskich parafii oraz ks. Sławomira Byliny (z prawej), autora książki o parafii wojskowej
Przed rozpoczęciem uroczystości przedstawiciele służb mundudrowych, władz miasta i powiatu złożyli kwiaty pod pomnikiem poległych lotników, zlokalizowanym za kościołem
Świątynię przy ulicy Dokudowskiej 4 marca tłumnie wypełnili parafianie i ich rodziny
Polskiego oraz święto 34 Pułku Piechoty Wojska Polskiego. – Szczególnym miejscem pamięci jest pomnik Lotników Podlasia przy ulicy Dokudowskiej 17 oraz tablica przy pomniku lotników, która została ufundowana 16 września 1933 roku – uważa proboszcz. Na tablicy widnieje dedykacja o następującej treści: „WSZYSTKO MA
SWÓJ POCZĄTEK ALE NIE MA KOŃCA. WIĘC CHOCIAŻ JESTEŚ
GDZIEŚ WŚRÓD GWIAZD, WOLNY
OD WSZYSTKICH TRWÓG, TUTAJ
NA ZAWSZE ZOSTAŁ TWÓJ ŚLAD
A Z NIM TĘSKNOTA, PAMIĘĆ I BÓL. Kolegom Pilotom, którzy tragicznie zginęli śmiercią lotnika w czasie wykonywania obowiązków w powietrzu” (pisownia oryginalna).
Źródło informacji: folder informacyjny o historii parafii Kazimierza Królewicza w Białej Podlaskiej
26 www.podlasiak.info.pl JUBilEUszE 13-19 marca 2018 r.
Justyna Dragan
draciuk podkreśla,
Justyna Dragan
Ewa i Aleksander Kamińscy chętnie uczęszczają do parafii wojskowej, bo miejsce to pozwala utrzymywać relacje z dawnymi znajomymi
Miłosierdzie Boże znakiem nadziei dla człowieka
Wielki Post jest dla każdego człowieka wielką szansą. Szansą na to, aby popatrzeć na swoje życie w kontekście zbawienia, wiecznego szczęścia. To piękny czas, potrzebny ku temu, aby rozwijać swoją wiarę, pogłębiać swoją relację z Panem Bogiem i pamiętać o wielkim darze, jaki możemy od Niego otrzymać, Jego miłosierdziu.
ktoś odmówi sobie jedzenia słodyczy, tylko i wyłącznie z tego powodu, aby schudnąć, aby sobie zrobić jakąś dietę, a Wielki Post ma być ku temu tylko okazją, to w takim razie tracimy istotę jego przeżywania.
To, co ma nas umacniać w naszych postanowieniach, to właśnie pełne oddanie Chrystusowi. O to w tym wszystkim chodzi, a dokładniej ,,o Niego”. Dbajmy, aby nic nam nie zakłóciło hierarchii wartości, aby współczesny świat nie przysłonił nam Boga i Jego miłosierdzia, które jest tak wielkie. Post ma nam przede wszystkim pomagać, aby uzdrawiać nasze serce, aby wyzwalać nas z grzechu. I to jest wielka porażka dla szatana, jeżeli człowiek podejmie post z głębi swojego serca, szczerze, mając na uwadze osobę Jezusa Chrystusa oraz te wszystkie cechy przed momentem przedstawione. Ma to nas prowadzić do nawracania.
nie po drodze. A przecież nawet i w naszych codziennych czynnościach, może potrzeba czasem wysłuchać, pochylić się nad drugim człowiekiem, zapytać: Jak się dziś czujesz? Co u Ciebie słychać? Jak zdrowie sąsiada? To może i proste rzeczy, ale jakże czasami potrzebne ku poprawie naszych relacji z innymi. Jałmużna serca, jałmużna z czasu, niech też przenika nasze serca i sumienia w tym Wielkim Poście.
Znamy doskonale przypowieści o zagubionej owcy (Łk 15, 1 – 7), drachmie (Łk 15, 8 – 10), czy też o synu marnotrawnym (Łk 15, 11 –32), chociaż w tym przypadku warto ją nazwać – o miłosiernym Ojcu. Wszystkie trzy przekazują nam pewną prawdę. Prawdę o tym, iż dla Boga każdy człowiek jest ważny, potrzebny. Nawet jeżeli, biorąc pod uwagę przykład owiec czy drachmy, ma pewną ilość, która może być dla Niego wystarczająca, to jednak mimo tego, jeżeli zgubi jedną, to nie zostawia jej samej. Podobnie jest z człowiekiem. Do Boga zawsze można wrócić, On nie zamyka nam drogi, chyba, że my sami będziemy kroczyć innymi. Dlatego wybór należy do nas. Dbajmy o to, aby ten wybór był trafny – trafny dla nas. Miłosierdzie Boga daje nam wielką nadzieję, widzimy to na przykładzie przypowieści. Dlatego też i Wielki Post, który obecnie przeżywamy, odkrywając coraz to nowe pokłady miłości Boga, niech będzie dla nas okazją ku ciągłemu nawracaniu naszego serca. Nawracaniu go, aby dotrzeć do Boga, poznać Jego rozmiłowanie. Dlatego potrzebna jest nam nieustanna łączność z Panem Bogiem, szacunek wobec Niego. To będzie się wyrażało w naszej modlitwie, przede wszystkim szczerej modlitwie. Zanoszonej z wielkim zaufaniem ale i z wielką nadzieją.
A może istnieje potrzeba, by szczególnie w tym czasie troszeczkę ją przedłużyć i pozwolić na to, aby Bóg dotarł do naszych serc?
Wiedzmy o tym, że On tego pragnie, On tego chce. Tylko my musimy Mu na to pozwolić. Zauważył to również Papież Franciszek w swoim Orędziu na Wielki Post 2018. Pisał m.in.: ,,Gdy poświęcamy więcej czasu na modlitwę, pozwalamy naszemu sercu odkryć ukryte kłamstwa, którymi zwodzimy samych siebie, by ostatecznie szukać pociechy w Bogu. On jest naszym Ojcem i chce, abyśmy mieli życie”. Także widać, że pierwszym naszym zaangażowaniem w dobre przeżycie Wielkiego Postu ma być nasza modlitwa.
Wielki Post ma być oparty na poście
Oczywiście, jak sama nazwa wskazuje, Wielki Post ma być oparty na poście. Dlaczego Wielki?
Może dlatego, by nas sprowokować do różnych ,,poważniejszych” postanowień; może, aby uwypuklić ten szczególny czas oparty na naszym osobistym poście? Ale czy ktoś nas zmusza, aby przez te 40 dni pościć na przysłowiowych ,,chlebie i wodzie”? Nie, nikt nas nie zmusza. Każdy niech nałoży na siebie postanowienie takie, jakie będzie uważał. Być może odmówi sobie tego, z czym ma jakiś większy problem, na przykład alkohol, inne używki, przesadne korzystanie z urządzeń elektronicznych. To już jest kwestia osobista każdego człowieka.
Jednakże bardzo ważne jest to, aby w tym wszystkim mieć odniesienie do Jezusa Chrystusa – jako do naszego Pana i Zbawiciela. Jeżeli
Umiejmy zatem pościć nie tylko i wyłącznie dla siebie, ale dla Boga i może czasami dla drugiego człowieka. Dlatego też naszym postanowieniem może być również naprawienie relacji z innym, z którym czasami nie możemy się porozumieć i jest nam trudno zamienić kilka słów. A tak się, niestety, dzieje, nawet w gronie najbliższej rodziny. Wykorzystajmy ten czas na dobry post.
Poświęćmy chwilę drugiemu człowiekowi
Biorąc pod uwagę jałmużnę, to nie możemy sprowadzać jej tylko i wyłącznie do sfery materialnej.
Oczywiście, mamy wiele ,,akcji”, które pomagają nam spełnić ten zwyczaj ofiarowania potrzebującym jakiejś darowizny w postaci pieniędzy czy też różnych produktów żywnościowych. Ale oprócz tego zastanówmy się nad innymi potrzebami drugiego człowieka.
Może czasami warto byłoby poświęcić trochę więcej czasu naszym najbliższym. Ileż to razy się zdarza, że w rodzinie, w domu spotykamy się tylko wieczorami, albo w ogóle się nie spotykamy, bo każdy ma swoje obowiązki, rodzice związane z pracą, a dzieci ze szkołą. I po prostu brakuje czasu na wspólną rozmowę.
Poświęćmy także chwilę osobom chorym, starszym, potrzebującym opieki. Być może mamy kogoś bliskiego, przebywającego w szpitalu i, niestety, jest nam tam
Przepowiadanie, czyli rekolekcje
Ogromną pomocą w owocnym przeżywaniu tego świętego czasu są oczywiście rekolekcje, które odprawiamy w naszych parafiach. Unormowane jest to nawet prawnie: „Proboszczowie zgodnie z zarządzeniem biskupa diecezjalnego powinni w pewnych okresach organizować to przepowiadanie, które nazywa się rekolekcjami i świętymi misjami” (KPK, kan. 770).
To tutaj możemy wysłuchać wiele nauk, katechez wprowadzających nas w czas pokuty i umartwienia, jeśli chodzi o Wielki Post. Słuchamy Słowa, staramy się je zrozumieć. Rekolekcje są takim ,,zjawiskiem”, które odbywa się w większości parafii dwa razy w roku, w Adwencie i Wielkim Poście, ale miejmy na uwadze to, że jest to czas święty. Poświęcony przede wszystkim Panu Bogu. I my, słuchając tych wszystkich nauk, mamy oczywiście próbować to, co uda się nam usłyszeć i wprowadzać do naszego życia. Nie wystarczy tylko słuchać, ale trzeba tym żyć. Jeżeli pozostaniemy tylko na słuchaniu, to niewiele z tego będzie - to słowo będzie jak ziarno rzucone na drogę, czy też między ciernie. A w naszym przypadku ma być to ziarno rzucone na ziemię żyzną, aby przynosiło plon.
Ważnym elementem rekolekcji jest także spowiedź sakramentalna. Sakrament pokuty i pojednania, sakrament miłosierdzia również daje
Kilka słów o Ewangelii niedzielnej (J 3, 14-21)
W IV niedzielę Wielkiego Postu Ewangelia mówi nam o wielkiej miłości Boga wobec nas, wobec każdego człowieka. Potwierdzeniem tego są słowa: ,,Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Także widać poprzez to, że Bóg okazuje miłość każdemu człowiekowi. I to jest pewne, o tym można być przekonanym. Oczywiście, zawsze pojawiają się pytania: Jak człowiek na to wszystko odpowie? Co będzie dla niego priorytetem? Co jest dla niego najważniejsze? Czy otaczający świat, który proponuje coraz to
więcej różnych uciech, ciekawych rzeczy, zjawisk, rozrywek, które potrafią odpowiedzieć na potrzeby współczesnego człowieka? Czy też może jednak przewyższy nas to przekonanie o prawdziwej miłości i prawdziwym szczęściu, jakiego możemy zaznać jedynie przyjmując Boże wskazania. Już sam Jezus Chrystus mówił, ,,że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło, bo złe były ich uczynki” (J 3,19). Zatem, jak widać, nie wszyscy odpowiedzieli w sposób pozytywny na naukę Jezusa. Nie każdy chciał się na nią otworzyć. Zapytajmy dlaczego? Otóż dlatego,
że człowiek (oczywiście bez generalizowania) zawsze na przestrzeni wieków interesował się może nawet i bardziej tym co światowe a nie tym co duchowe, wyższe. Być może pojawia się pewna obawa, że w świetle Ewangelii, w świetle Bożych przykazań człowiek ujrzy w całej okazałości zło w swoim postępowaniu.
A przecież nikt nie chce uznać w sobie, że robi coś źle, przynajmniej jest to czasami bardzo trudne i po prostu tego się unika. Czasami nawet szuka się innych rozważań, poglądów, nauk, jakichś rozwiązań, aby udowodnić, że kłamstwo, nienawiść, oszczerstwa to nie jest nic złego. Szukając w ten sposób światła, któ-
re później okaże się najzwyczajniej w świecie brudne, pozbawione tego co Boskie. A prawdziwe światło odnajdziemy tylko i wyłącznie w Bogu i tego starajmy się trzymać.
nam nadzieję na poprawę swojego życia. Jest to też sakrament umocnienia, ugruntowania naszej wiary. Wychodzimy po nim oczyszczeni, pojednani z Bogiem, otwarci na Jego łaskę. Dlatego widać jego wielką potrzebę. Dziękujmy za to, że u nas jest jeszcze to zachowane, że ta spowiedź ,,istnieje”, nie została sprowadzona do jakiegoś reliktu, z którego korzystają tylko nieliczni. Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale
Istotnym aspektem rekolekcji, jak i całego Wielkiego Postu, są także nabożeństwa: Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale. Pozwalają nam odkryć tajemnicę męki Jezusa Chrystusa mimo tego, że są to może jakieś ludowe zwyczaje ale bardzo potrzebne i ,,popularne” wśród wiernych. Śmiało można powiedzieć, że chyba nie ma obecnie jakichś lepszych form przeżywania Męki Pańskiej i przygotowania się do Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Mogą one, oczywiście, przynosić konkretne owoce duchowe. Może ktoś po usłyszeniu rozważań Drogi Krzyżowej, czy też poszczególnych części Gorzkich Żali, podejmie próbę nawrócenia swojego serca, mając na uwadze Mękę Pańską. Któż to wie. Przeżywanie rekolekcji jest to osobista sprawa każdego człowieka. Zależy to, jak ktoś się otworzy na Słowo, na działanie Boże w nas, jednak pamiętajmy, że jest to święty czas i dany dla nas, dla człowieka. Miłosierdzie Boga jest ogromne. Daje nadzieję człowiekowi, nadzieję potrzebną ku temu, aby mieć świadomość, że do Boga zawsze można wrócić. On nas nieustannie szuka i pragnie naszego zbawienia. Dlatego też nie zmarnujmy tego czasu tutaj na ziemi i powierzmy go w całości Jezusowi Chrystusowi.
XMK
nas do odkrycia światłości, poprzez którą będziemy mogli wszyscy mieć szansę, aby osiągnąć zbawienie, wieczne szczęście. Do tego, oczywiście, potrzebna jest nam wiara i pełne zaufanie Jezusowi Chrystusowi. Zwykle przy tym musimy od razu rozpocząć proces porządkowania naszej duszy, oczyszczania swojego sumienia. I kiedy to uczynimy, to nie będzie nas raziło światło Ewangelii, Boże światło, ale będziemy się do Niego przybliżać. Pozwólmy na to, aby On zamieszkał w naszym sercu i pomógł nam w naszym dążeniu do nieba.
27 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Ż yciE w wiErzE
Bohater tej Ewangelii, Nikodem, był człowiekiem, który niewątpliwie szukał tej Bożej światłości, chciał ją znaleźć. To wszystko u niego narastało, rozwijało się. Potem był nawet obecny przy pogrzebie Chrystusa. Zapewne też radował się, kiedy usłyszał o Jego zmartwychwstaniu. Także widać, że proces rozwoju wiary czasem może być i bardzo długi ale potrzebny ku temu, aby tak naprawdę poznać Chrystusa i Jego naukę. To wszystko doprowadzi XMK
W ARTO PÓJŚĆ NA...
Prezentacja
nagrodzonych palm w Worońcu
GMINA BIAŁA PODLASKA W sobotę 17 marca o godz. 14 w pracowni zdobnictwa ludowego GOK w Worońcu nastąpi rozstrzygnięcie gminnego konkursu na tradycyjną palmę, pisankę i koszyczek wielkanocny, wykonane z tworzyw naturalnych i tradycyjnych. Przedstawiciele GOK wręczą nagrody w kategorii młodzieży i dorosłych. Konkursowi towarzyszyć będzie koncert pieśni wielkopostnych w wykonaniu zespołu Barwinek ze Styrzyńca.
Przegląd wielkanocny w Sosnówce
SOSNÓWKA Już po raz piąty
Gminny Ośrodek Kultury wspólnie ze Starostwem Powiatowym w Białej Podlaskiej organizują w Sosnówce Przegląd Tradycji Wielkanocnych. Zjadą się twórcy rękodzieła i zespoły śpiewacze z całego powiatu. W tym roku przewidziano konkursy na palmę i pisankę w wydaniu młodzieży i dorosłych oraz na stół wielkanocny z potrawami i ciastami świątecznymi. Konkursy stwarzają okazję do prezentacji działalności artystycznej oraz wymiany wiedzy na temat zanikającego zwyczaju zdobienia pisanek i wykonywania palm wielkanocnych. Konkurs na stół wielkanocny będzie okazją do promowania tradycyjnych potraw i dekoracji wielkanocnych. Przy okazji odbędzie się konkurs pieśni wielkopostnej z udziałem chórów i zespołów śpiewaczych. Przegląd rozpocznie się w niedzielę 18 marca o godz. 10 w miejscowej Szkole Podstawowej i potrwa kilka godzin.
20 lat Flesza
TERESPOL Zespół tańca nowoczesnego Flesz świętuje w tym roku 20 urodziny. Z tej okazji Miejski
Ośrodek Kultury w Terespolu organizuje w niedzielę 18 marca o godz. 18 jubileuszowy koncert w hali MOK. W programie przewidziano prezentację multimedialną dorobku artystycznego zespołu oraz występy wszystkich jego formacji: Flesz Super Mini, Fleszaki, Flesz Mini, Flesz Dance Company, Flesz Dance Group Dorośli, popisy duetów i solistek. Podziękowaniom i nagrodom towarzyszyć będzie terespolski chór dziecięcy Corda Vox.
Czekając na Wielkanoc
BIAŁA PODLASKA Ciekawie zapowiada się wieczór poezji wielkopostnej, przygotowywany w klubie kultury Eureka przy ul. Orzechowej
34. W poniedziałek 19 marca o godz.
19 odkrywca wielu literackich talentów i wydawca Grzegorz Michałowski będzie prezentował wiersze 14 autorów związane z Wielkanocą.
Mozil zaśpiewa w szkole muzycznej
BIAŁA PODLASKA Niebawem do miasta zawita artysta alternatywny Czesław Mozil. Przedstawi program „Czesław Śpiewa Solo Act”, na który złożą się zabawne opowieści i kontrowersyjne piosenki wykonawcy grającego na akordeonie. Będzie to połączenie sztuki stand-up z koncertem. Jak zapewniają organizatorzy, w trakcie recitalu artysta odpowie z humorem na wiele pytań, m.in. co znaczy odnieść w Polsce sukces, jak siedzieć na ławce rezerwowych i strzelać gole, kogo porusza artysta alternatywny i jak rozumieć patriotyzm w wydaniu emigranta. Przypomnijmy, że Mozil spędził wiele lat w Danii. Koncert zaplanowano na środę 21 marca na godz. 20 w dawnej Szkole Muzycznej przy ul. Tadeusza Kościuszki 4. Bilety w cenie 60 zł rozprowadzane są internetowo.
O Gotach na Podlasiu
BIAŁA PODLASKA Zdaniem historyków dzieje Białej Podlaskiej datują się od połowy XV wieku, kiedy wojewoda trocki Piotr Janowicz Biały postanowił założyć gród nad brzegiem Krzny. Podzielone są natomiast opinie, co w miejscu grodziska istniało wcześniej. Na to pytanie spróbuje odpowiedzieć bialski archeolog Mieczysław Bienia. Miejska Biblioteka Publiczna w Białej Podlaskiej zaprasza miłośników regionu na spotkanie z archeologiem, pracownikiem Muzeum Południowego Podlasia. Odbędzie się ono w czwartek 22 marca o godz. 17 w Dziale Wiedzy o Regionie. Uczestnicy spotkania będą mieli okazję wysłuchać wykładu połączonego z prezentacją na temat pradziejów i wczesnego średniowiecza Białej Podlaskiej i okolic. Ubiegłoroczne odkrycie cmentarzysk na terenie gminy Drelów z bogactwem znalezisk gockich spowodowało, że jest nadzieja na udowodnienie zasiedlania Podlasia przez Gotów. Podczas spotkania będzie można usłyszeć o rezultatach tych badań oraz innych pracach archeologicznych prowadzonych na zamku w Janowie Podlaskim, a także w bialskim parku Radziwiłłowskim. Spotkaniu z Mieczysławem Bienią będzie towarzyszyła wystawa książek i innych dokumentów ze zbiorów Działu Wiedzy o Regionie poświęconych archeologii na Podlasiu.
Wiosna, ach to ty
BIAŁA PODLASKA Bialskie Centrum Kultury proponuje miłośnikom tańca udział w wiosennej gali tanecznej w wydaniu Dance Akademy Studio Karoliny Brodzik. Na scenie zaprezentuje się ponad 100 tancerzy w różnorodnych technikach
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
Redaktor naczelny: Roman Laszuk (tel. 503 006 868)
(hip-hop, show dance, balet, modern jazz), tworząc wiosenną opowieść. Przewidziano wykorzystanie kompozycji Chopina, Mendelssohna i Vivaldiego. Koncert poprowadzi Gabriela Bielińska. Taneczne popisy rozpoczną się w piątek 23 marca o godz. 17 w sali widowiskowej BCK przy ul. Brzeskiej 41. Bilety w cenie 10 zł rozprowadza BCK.
Wielkanocne specjały w Janowie
JANÓW PODLASKI Gminny
Ośrodek Kultury organizuje po raz siódmy na janowskim rynku kiermasz wielkanocny. W piątek i sobotę 23 i 24 marca rękodzielnicy wystawią przygotowane na tę okazję: palmy, stroiki, pisanki wielkanocne, serwetki, a także wypieki, miody i inne smakołyki. Kto nie posiada zdolności artystycznych czy kulinarnych, a chciałby mieć tradycyjny stół wielkanocny, powinien koniecznie wybrać się na ten kiermasz.
Siedlecki Smok w BCK
BIAŁA PODLASKA Bialskie Centrum Kultury proponuje miłośnikom teatru sztukę „Smok” w reżyserii Mirosława Łukasiewicza. Zaprezentuje go siedlecki teatr Uniwersytetu Trzeciego Wieku Dlaczego Nie. Sztuka utrzymana jest w konwencji teatru dell’arte. Opowiada o ludziach sprawujących władzę i o osobach, którymi rządzą. Tytułowy Smok to wszystkie wcielenia władzy uprawiającej terror. Smoka zabił szlachetny rycerz Lancelot, ale już „owoce” tego faktu dostały się w ręce burmistrza, przyszłego prezydenta, który stał się takim samym, okrutnym tyranem. „Smoka” napisał w 1942 r. radziecki dramatopisarz Eugeniusz Szwarc, ale wystawiono go po raz pierwszy w Polsce 19 lat później. Ówczesnej władzy nie podobała się konwencja ani prowokacyjna treść przedstawienia. W Siedlcach sztuka została wystawiona po raz drugi. Poprzednio przez Siedlecki Teatr Es. Bialscy widzowie zobaczą ją we wtorek 27 marca o godz. 18 w sali widowiskowej BCK przy ul. Brzeskiej 41. Bilety w cenie 15 zł rozprowadza BCK (g)
Seniorzy wyjadą do teatru
BIAŁA PODLASKA Bialski oddział Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów oraz Bialska Rada Seniorów organizują w ramach programu „Podróże małe i duże” wycieczkę, która odbędzie się 18 marca, wyjazd o godz. 10. Pierwszym punktem będzie zwiedzanie Muzeum Ikon w Supraślu, potem zaplanowany jest spektakl „Cyganeria” w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Zapisy oraz wpłaty w wysokości 150 zł przyjmowane są w siedzibie Związku przy ul. Brzeskiej 41 w poniedziałki i czwartki w godz. 10-14.(jd)
Skład komputerowy: Marek Krekora
KONTAKT TELEFONICZNY
Sztuka nad Bugiem
BIAŁA PODLASKA
Wydarzeniem artystycznym tegorocznej zimy było otwarcie w bialskim Muzeum Południowego Podlasia wystawy fotograficznej „Sztuka nad Bugiem” wszechstronnego artysty lubelskiego Pawła Totoro Adamca. Składają się na nie fotogramy wykonane podczas Landart Festiwal w 2015 i 2016 r.
Podczas wernisażu, który zgromadził sporą grupę miłośników sztuki nowoczesnej, autor obszernie mówił o swojej pasji, a także sekretach fotografii kreatywnej. Z wykształcenia architekt krajobrazu, z pasji fotografik, kostiumolog, charakteryzator, makijażysta, twórca teledysków i instalacji plastycznych, wykłada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i w Lubelskiej Szkole Fotografii. Organizuje też cykliczne warsztaty dla miłośników fotografii. – Zaproszony przez organizatorów Landart Festiwal przyjechałem nad Bug z konkretną wizją projektu „Królowie nadbużańscy”. Miałem pomysł na kostiumy, nawiązujące do atrybutów monarszych. Brakowało mi tylko chętnych do udziału w sesji. Poszukiwałem
łem w nowym doświadczeniu życiowym. Każda z fotografowanych osób otrzymała swoje zdjęcie. Nie wszyscy byli zadowoleni. Rezultaty przedstawił twórca w nadbużańskim lesie, gdzie portrety królów zostały umieszczone na drzewach. Robiły niesamowite wrażenie. Zachęcony powodzeniem rok później w tych samych okolicach próbował wykonać drugą sesję „Królów nadbużańskich”. Tym razem z udziałem dzieci. Okazało się to jednak znacznie trudniejsze, niż wcześniej. Dzieci były świadome tego, co się wokół dzieje, i wyczuwało
Oba cykle „Nadbużańskich królów” spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem na wystawach organizowanych w różnych miastach
ich w trzech wsiach nadbużańskich: Bublu Starym, Bublu Łukowiska i Bublu Granna – zwierza się Totoro. Rozmawiał o tym z 50 sędziwymi seniorami, nakłaniając ich do pozowania przed obiektywem. Zainteresowanie udziałem w sesji wyraziło 13 osób, a ostatecznie wybrał 10. Zanim doszło do mierzenia niecodziennych kostiumów roślinnych i fotografowania, odbył serię niełatwych rozmów. Większość seniorów była sceptycznie nastawiona do proponowanej im współpracy. Uważali, że takie zdjęcia nie będą im potrzebne na… cmentarzu.
Autor próbował przekonywać niezdecydowanych artystyczną wizją projektu, promocją regionu, integracją ze środowiskiem, udzia-
„Podlasiak” ukazuje się raz w tygodniu (we wtorki) na terenie powiatów: bialskiego, łukowskiego, parczewskiego, radzyńskiego i grodzkiego
Biała Podlaska.
WYDAWCA: Centrum Wydawniczo-Medialne Podlasiak Sp. z o.o., ul.
Warszawska 13, 21-500 Biała Podlaska
REDAKCJA: Biała Podlaska, ul. Warszawska 13 (II piętro), tel. 83 307 00 90
Sekretarz redakcji: Justyna Dragan (tel. 509 588 697)
Dziennikarze: Sylwia Bujak (tel. 514 516 199)
Monika Pawluk (tel. 537 694 880)
Gabriela Kuc-Stefaniuk
Istvan Grabowski
Jerzy Trudzik
Dział promocji i reklamy: Magdalena Zając (tel. 515 775 550)
Redakcja: tel. 83 307 00 90
Dział promocji i reklamy: 83 307 00 91
KORESPONDENCJA: Redakcja „Podlasiaka”, ul. Warszawska 13 (II piętro), 21-500 Biała Podlaska, redakcja@ podlasiak.info.pl
DRUK: Seregni Printing Group Sp. z o.o., ul. Matuszewska 14 hala B3, 03-876 Warszawa
Treści zawarte w tygodniku „Podlasiak” chronione są prawem autorskim. Wszelkie przedruki całości lub fragmentów artykułów możliwe są wyłącznie za zgodą wydawcy.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania artykułów i korespondencji oraz opatrywania ich własnymi tytułami. Materiałów niezamawianych redakcja nie zwraca.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń, reklam, tekstów sponsorowanych i promocyjnych.
się ich sceptycyzm. W dodatku peszyła ich obecność kilkunastu rówieśników za plecami fotografika, którzy głośno komentowali wygląd kostiumów, starali się rozśmieszać modelki i modeli. Mimo początkowych trudności i ta sesja doczekała się realizacji, a oba cykle „Królów” spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem na wystawach organizowanych w różnych miastach. Były też publikowane w „National Geographic” i „Wysokich Obcasach”, dodatku „Gazety Wyborczej”. Na wystawie w bialskim muzeum podziwiać też można inne zdjęcia, ujawniające nietuzinkowe pomysły autorów przyjeżdżających na Landart Festiwal. Koneserom wrażliwym na piękno polecam obejrzenie tej wystawy. Naprawdę warto. – Moje prace publikowane były dotąd w 20 prestiżowych magazynach Europy. Za swój największy sukces uważam jednak wypracowanie własnego stylu, z którym jestem kojarzony w środowisku artystycznym. Jestem postrzegany jako twórca nowatorski, niechodzący na skróty. Za sprawą Piotra Kiljańskiego udało mi się trafić na okładkę pierwszej encyklopedii polskiej mody „Fashion Book Poland” – dodaje Totoro.
28 www.podlasiak.info.pl Co, GdziE, KiEdy 13-19 marca 2018 r.
Istvan Grabowski
W pierwszej edycji fotografowi Pawłowi Totoro pozowali dorośli mieszkańcy nadbużańskich wsi
Istvan Grabowski
Sądna sobota siatkarzy MOSiR Huraganu
Najbliższa sobota może, ale nie musi zapisać się czarnymi zgłoskami w historii międzyrzeckiej siatkówki. Po fatalnym występie na własnym parkiecie przeciwko akademikom z Olsztyna i porażce 1:3, w ostatniej kolejce zasadniczej części sezonu drużyna MOSiR Huraganu musi wygrać w stolicy z Legią, by opuścić zagrożone spadkiem dziewiąte miejsce w drugoligowej tabeli.
Do połowy stycznia nic nie zapowiadało, że podopiecznym trenera Łukasza Wasąga, debiutującego w roli szkoleniowca, pisany będzie nerwowy koniec rozgrywek. 17 stycznia, po wygranej 3:1 w Warszawie z Czołgiem UW, międzyrzeczanie zajmowali piąte miejsce, ze stratą tylko czterech punktów do zajmującego trzecie miejsce Centrum. Niestety, pięć następnych spotkań przegrali – po 0:3 z Huraganem Wołomin, MOS Wola Warszawa i Netem Ostrołęka oraz po 1:3 z BAS Białystok i AZS
UWM Olsztyn. Szczególnie ostatnia porażka odbiła się szerokim echem w podlaskim światku siatkarskim. Po wygraniu pierwszego seta do 23 i prowadzeniu w drug im 21:18, nasz zespół prezentował się coraz gorzej, przegrał go do 27, by w następnych nie mieć nic do powiedzenia, co skończyło się prawdziwą katastrofą – porażkami
do 12 i 18. – W najczarniejszych snach nie spodziewałem się, że mając w połowie stycznia 27 punktów, znajdziemy się przed ostatnią kolejką poza czołową ósemką. A tak jest tylko w naszej grupie drugiej ligi. W pozostałych podobny dorobek daje bezpieczną lokatę, co dowodzi, jak wyrównana jest ta, w któ-
Książka na jubileusz piłkarek
AZS PSW Biała Podlaska
Na piętnastolecie istnienia w klubie AZS PSW
Biała Podlaska kobiecej sekcji piłkarskiej na rynku księgarskim ukazała się książka podsumowująca niemal cały ten okres. Podobne opracowanie spośród obecnych drużyn ekstraligi ma tylko Medyk Konin, aktualny mistrz Polski.
„Kobiece oblicze piłki nożnej w AZS PSW Biała Podlaska” wydała Państwowa Szkoła Wyższa im. Papieża Jana Pawła II, liczy ponad 200 stron i zawiera ponad sto zdjęć, z czego zdecydowana większość autorstwa znakomitego bialskiego fotoreportera Adama Trochimiuka. Autor opisał w niej historię żeńskiego piłkarstwa w mieście nad Krzną, zaczynając od opisu prób stworzenia
sekcji w Akademii Wychowania Fizycznego, a kończąc na sezonie 2016/2017. Na łamach nie zabrakło opisu ligowych występów bialskich piłkarek w kolejnych klasach rozgrywkowych, w tym jedenaście sezonów w najwyższej w Polsce, czy też w halowych i młodzieżowych mistrzostwach kraju.
Podczas lektury zapoznać się
również można z kilkuletnią działalnością przewodniczącego wydziału piłkarstwa kobiecego PZPN Józefa Bergiera, obecnego rektora uczelni, przypomnieć mecze kobiecych reprezentacji Polski na południowym Podlasiu oraz plebiscytowe sukcesy akademiczek.
Całość dopełnia statystyczne ujęcie 228 spotkań AZS PSW w ekstralidze, wykaz wszystkich zawodniczek tej drużyny, zdobywczyń goli oraz końcowych tabel rozgrywek, w jakich uczestniczyły akademiczki (w związku z koniecznością wcześniejszego zamknięcia pierwszego numeru „Podlasiaka” relacja z meczu AZS PSW - Mitech za tydzień).
Po wielkanocnych świętach w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy ul. Warszawskiej i jej filii przy ul. Orzechowej planowana jest promocja książki. Obecnie nabyć ją można za 55 zł w redakcji „Podlasiaka” przy ul. Warszawskiej 13 (II piętro) lub podczas ligowych meczów AZS PSW.
Roman Laszuk
Szczypiorniści na drodze po kolejne zwycięstwo
Znakomicie spisujący się w obecnym pierwszoligowym sezonie piłkarze ręczni AZS-AWF Biała Podlaska zmierzą się w najbliższą sobotę o godz. 18 we własnej hali z KSSPR Końskie. Dla lidera grupy B będzie to kolejny krok ku wygraniu rozgrywek, choć zarówno SPR PWSZ Tarnów jak i Olimpia Piekar y
Śląskie także mają podobne plany. Szczególnie drugi z zespołów zademonstrował niedawno sportową siłę, wysoko wygrywając z tarnowianami. Póki co wesprzyjmy naszych akademików dopingiem w starciu z kolejnym przeciwnikiem. (rl)
rej rywalizujemy. W żaden sposób nie usprawiedliwia to jednak naszej postawy w meczu z olsztynianami. Dysponując doświadczonym składem, nie możemy dopuścić do tego, co stało się w końcówce drugiego seta i później. Teraz należy jedynie przeprosić kibiców za to, że musieli na nas patrzeć – mówi „Podlasiakowi” rozgoryczony trener Wasąg.
Na szczęście, międzyrzeczanie nie załamują rąk i nie wyobrażają sobie, aby nie awansowali do play-offów. Nie dopuszczają do siebie myśli, że mogliby wyjątkowo spektakularnie zawalić nieźle zapowiadający się do pewnego momentu sezon. W najbliższą sobotę muszą w Warszawie pokazać charakter i pokonać Legię. Najlepiej za trzy punkty, bo wówczas mogliby zająć w klasyfikacji nawet szóste miejsce.
– Fajnie jest wygrywać, gdy wśród wszystkich panuje euforia. Gorzej, kiedy mecz nie kończy się po naszej myśli. Wówczas cały tydzień głowę zaprzątają spekulacje – co zrobić, aby w najbliższym spotkaniu było lepiej. I chociaż zawsze marzyłem o tym, by zostać trenerem, to nigdy nie spodziewałem się, że mój pierwszy sezon będzie aż tak mocno nerwowy. Wierzę, że w stolicy zwyciężymy i sezon nie będziemy kończyli turniejem o utrzymanie – kończy międzyrzecki szkoleniowiec.
Zgodnie z regulaminem, do play-offów rozgrywanych do dwóch wygranych spotkań kwali-
fikuje się osiem drużyn. Ósma gra z pierwszą, siódma z drugą, szósta z trzecią a piąta z czwartą. Gospodarzem pierwszego terminu jest ta, która po rundzie zasadniczej zajęła niższe miejsce w tabeli. Do drugiej rundy przechodzą zwycięzcy dwu- lub trójmeczu, a klasyfikacja na miejscach 5-8 ustalana jest na podstawie tabeli po fazie zasadniczej.
Turniejem sezon zakończą zespoły z miejsc 9-11. Najsłabszy spadnie do niższej ligi. Gdy pytamy Wasąga o termin turnieju, ten odpowiada: – Nie wiem, bo to nas nie będzie dotyczyło.
W ostatniej kolejce, obok konfrontacji Legii z MOSiR Huraganem, odbędą się następujące mecze: AZS UWM – Lesan, BAS – Centrum, MOS Wola – Huragan oraz Net – Czołg AZS UW. Pauzuje warszawskie Metro.
Top Mar obronił tytuł
Mistrzem kolejnej edycji Bialskiej Amatorskiej Ligi Halowej, rozgrywanej pod patronatem prezydenta Dariusza Stefaniuka, został Top Mar. Powtórzył w ten sposób ubieg łoroczne osiągnięcie.
W decydującej potyczce lepsi okazali się obrońcy tytułu, wygrywając z Nissan Teamem 6:4. Trzecie miejsce zajął centrumsas.pl, pokonując Mario Presto 4:0.
Mistrzowski puchar z rąk wiceprezydenta Michała Litwiniuka odebrali: Paweł i Piotr Bołtowiczowie, Bartłomiej Goździołko, Kon-
Zwycięski zespół z wiceprezydentem Michałem Litwiniukiem (w przysiadzie pierwszy z prawej) i Mariuszem Michalczukiem (stoi pierwszy z lewej)
Do rozgrywek przystąpiło 16 drużyn, które podzielono na dwie grupy. Po cztery najlepsze w każdej z nich zakwalifikowały się do ćwierćfinałów, od którego to etapu rozpoczęła się faza pucharowa. Ostatecznie do finału awansowały: Top Mar (3:2 w półfinale z centrumsas.pl) oraz Nissan Team (2:2 i 2:1 w karnych z Mario Presto).
rad Jaszczuk, Robert Kijora, Jakub Wiśniewski, Mateusz Kacik, Kamil Kocoł, Paweł Komar i Maciej Majerczak. Królem strzelców został Jacek Mielnik z Nissan Teamu, który w rozgrywkach zdobył w sumie 28 goli. – Zapraszamy za rok – mówi Mariusz Michalczuk, organizator BALH, prezes Bialskiej Ligi Szóstek Piłkarskich. (rl)
29 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Sport
Roman Laszuk
Łukasz Wasąg (z lewej) dwa lata temu jako zawodnik MOSiR Huraganu. Obok niego Rafał Ostapowicz
Krzysztof Staniszewski
II LIGA SIATKARZY 1. BAS Białystok 19 49 54-21 2. Net Ostrołęka 19 42 50-22 3. Centrum Augustów 19 34 45-38 4. Legia Warszawa 19 31 39-39 5. AZS UWM Olsztyn 1 9 30 41-35 6. Metro Warszawa 20 30 38-37 7. MOS Wola W-wa 19 29 38-37 8. Huragan Wołomin 19 28 35-36 9. MOSiR Huragan M. P. 19 27 36-38 10. Czołg AZS UW W-wa 19 13 22-50 11. Lesan Halinów 19 2 12-57
archiwum M.
Michalczuka
IPN potwierdził, że jestem czysty
Ze Zbigniewem Bartnikiem, prezesem
Lubelskiego Związku
Piłki Nożnej, rozmawia
Roman Laszuk
W połowie stycznia przestał Pan być członkiem Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jakie były powody rezygnacji znanego, cenionego i wywodzącego się m.in. z bialskopodlaskiego środowiska piłkarskiego prezesa LZPN?
– W październiku 2017 r. weszła w życie ustawa o dezubekizacji w sporcie. Na jej podstawie w każdym polskim związku sportowym członkowie Zarządu, z ustalonym
PESELEM, musieli złożyć specjalne oświadczenia. W sumie okazało się, że 22 osoby uczyniły to po terminie, a 40 w ogóle. Ja należałem do pierwszej grupy, o czym ze zdziwieniem dowiedziałem się na początku grudnia ubiegłego roku. Właściwy załącznik, w którym napisałem, że nie współpracowałem ze służbami PRL, nie pracowałem w służbach itd., wypełniłem 17 listopada i trzy dni później na spokojnie wysłałem listem poleconym, na co mam dowód. Kopertę z dokumentem do wypełnienia otrzymałem do rąk własnych 25 października. Niestety, okazało się, że na podstawie terminu dostarczenia pisma z Ministerstwa Sportu i Turystyki do PZPN musiałem tego dokonać najpóźniej 16 listopada. Nie ma co opowiadać szerzej o niespójności terminów, co mogło być przyczyną, bo to się stało. Dopowiem jedynie, że nastąpiło to, ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu. W styczniu zostałem poinformowany, że wpłynęło do związku pismo z ministerstwa, na podstawie którego zostanę na mocy prawa, w myśl ustawy, pozbawiony funkcji członka Zarządu PZPN. Uważając na gorąco, że kwestie terminowe to moja wina, podjąłem decyzję osobistej rezygnacji.
Co stanęło na przeszkodzie, by przesłać oświadczenie w odpowiednim terminie?
– Nie ma już potrzeby szerszego tłumaczenia. Powiem tylko, że koperta poleżała w domu z nie byle jakich przyczyn, a każde inne wymyślone przez nieprzychylne mi osoby powody to bzdury. Dotyczyły one sprawy ważnej, dotyczącej
Drużyną z południowego Podlasia, która jako jedyna ma już za sobą mecz ligowy, jest AZS PSW Biała Podlaska. W minioną sobotę na boisku ze sztuczną murawą akademiczki rywalizowały w ekstralidze z Mitechem Żywiec. Jako że niniejszy bezpłatny numer „Podlasiaka” musieliśmy zamknąć przed niedzielą, relację z tej konfrontacji zamieścimy za tydzień.
zdrowia w rodzinie, na dodatek
przekroczenia terminu. I choć na ten fakt można spojrzeć inaczej, to za zaistniałą sytuację pełną w
niłem o swoim czystym życiorysie oraz o pilnym i niezbędnym wy-
zdrowia w rodzinie, na dodatek ze smutnym finałem. Niestety, nie mogły one usprawiedliwić tzw. przekroczenia terminu. I choć na ten fakt można spojrzeć inaczej, to za zaistniałą sytuację pełną winę przyjąłem na siebie. Na posiedzeniu Zarządu PZPN w dniu 18 stycznia w wystąpieniu zapewniłem o swoim czystym życiorysie oraz o pilnym i niezbędnym wystąpieniu do Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, by sprawdził mnie w zakresie, o jakim mówi ustawa.
Nie mógł Pan w odpowiednim czasie poprosić o przedłużenie terminu?
– Według ustawy jest to niemożliwe.
Pismo z Instytutu Pamięci Narodowej już Pan otrzymał. Co z niego wynika?
czysty. bo pozwalało w dużym stopniu
poinformował o jego treści Zarząd
prasowe
wie, szukając sensacji, mimo że, wprawdzie po czasie, złożył Pan
– Dokument – numerowane zaświadczenie otrzymałem 9 lutego. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie potwierdziła, że jestem czysty. Miało to dla mnie kolosalne znaczenie, bo pozwalało w dużym stopniu uspokoić nerwy i dać oddech dla psychiki. Dokument przekazałem do PZPN, a prezes Zbigniew Boniek poinformował o jego treści Zarząd Związku. Twardo obstaje Pan, że niektóre tytuły prasowe lub portale nierzetelnie informowały o sprawie, szukając sensacji, mimo że, wprawdzie po czasie, złożył Pan oświadczenie?
terminowo, po czasie informują go, że termin przekroczył, pojawiają
się poddać lustracji, może coś ukrywa”. Facet szuka szansy, aby pokazać, że to nieprawda, a fałsz
– Dzisiaj to wszystko wydaje się trochę groteską – facet zgodnie z sumieniem składa oświadczenie terminowo, po czasie informują go, że termin przekroczył, pojawiają się nieuczciwe informacje prasowe z dywagacją typu „złożył, nie złożył, specjalnie opóźnił, nie chciał się poddać lustracji, może coś ukrywa”. Facet szuka szansy, aby pokazać, że to nieprawda, a fałsz pędzi po kraju, nakręca ludzi, psuje mu opinię. Występuje z prośbą do IPN – sprawdźcie mnie. Okazuje się, że ma czysty życiorys.
Zatem co dalej?
– Mam świadomość, że fałsz szybko zyskuje szeroki wymiar, zaś prawda dotrze dopiero wtedy, jak obiegnie dookoła świat, minimum dwa razy. Najgorsze w całej sprawie
fałsz
jest jednak to, że to ja sam musiałem prosić o sprawdzenie, że mam czysty życiorys. Sama ustawa lu-
zmusza którzy
publiczne” do złożenia oświadczenia. Dla osób winnych współpracy z komunistyczną bezpieką oznacza
wiązek potwierdzenia
stracyjna zmusza bowiem wszystkich, którzy należą do którejś z 53 kategorii „osób pełniących funkcje publiczne” do złożenia oświadczenia. Dla osób winnych współpracy z komunistyczną bezpieką oznacza to obowiązek samooskarżenia, a dla niewinnych – obowiązek potwierdzenia swej niewinności na druku urzędowym. Ja nie mam zamiaru się biczować. Przyjdzie czas na kolejne działania.
Od wielu lat ma Pan duże poparcie piłkarskiego środowiska naszego województwa. Czy ta trochę groteskowa sytuacja może to zmienić?
tuacja może to zmienić?
– Środowisko zna mnie bardzo dobrze. Gdybym miał brudy w życiorysie, to nie ukryłbym ich do tej pory. Moja aktywność w sporcie w latach młodzieńczych w Lublinie, później na studiach na bialskiej AWF i na Podlasiu (AZS, Podlasie) jako zawodnik, trener i działacz, w tym jako prezes BOZPN, a także praca w Lublinie (m.in. Motor), Zamościu (Hetman) na Podkarpaciu (Czuwaj Przemyśl) i Nałęczowie (Cisy, kobiety) pokazała bardzo wielu osobom, że jestem uczciwy i otwarty nie tylko na ludzi sportu. W efekcie mam dowody na to, że ludzie mi wierzą i ufają.
Gdybym to nie ukryłbym ich do tej pory. Moja aktywność w sporcie w latach młotor), Zamościu (Hetman) na Podkarpaciu (Czuwaj Przemyśl) i Nałęczowie (Cisy, koże i otwarty nie tylko na ludzi sportu. W efekcie mam dowody na to, że ludzie mi wierzą i ufają.
w działaniu. A obu drużynom kibicuję w jednakowy sposób. Bialskim akademiczkom, aby zachowały najwyższy poziom rozgrywek ligowych i były coraz bliżej czołówki, zaś zawodniczkom Górnika, abym mógł im wręczyć w obecnym sezonie złote medale mistrza Polski, a może także za zdobycie Pucharu Polski. Jestem także pod wielkim wrażeniem rozwoju bazy dla piłki kobiecej w bialskiej PSW. Zawsze podkreślam, że jako przewodniczący kibicuję każdej polskiej drużynie kobiecej a nawet dziewczęcej. Dlatego zapraszam w dniach 26-27 marca do Międzyrzeca Podlaskiego, gdzie rozgrywany będzie wojewódzki finał turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”, w którym wystąpią drużyny dziewcząt i chłopców w kategorii wiekowej U8, U10, U12. Nadal z sentymentem powraca Pan na południowe Podlasie, gdzie po ukończeniu studiów na bialskiej AWF rozpoczął karierę trenerską oraz został piłkarskim działaczem?
Trener Michał Kwiecień jest zadowolony z okresu przygotowań. Wprawdzie zakłóciły je przez pewien okres silne mrozy, ale zawodniczki wykonały zaplanowaną pracę. – Do drugiej części sezonu przystępujemy ze spokojem, ale dopiero pierwsze spotkania pokażą, na co nas wiosną będzie stać. Cieszy nas powrót nie grających przez pewien czas z powodu kontuzji Katarzyny Michalskiej, Oleksandry Kozlynets oraz Klaudii Płoski, ale wszystkie wymagają jeszcze rehabilitacji. Trzy dni przed meczem z Mitechem miałem jednak na zajęciach komplet zawodniczek – mówi szkoleniowiec.
Zimą żadna z bialskich piłkarek nie zmieniła klubowych barw. Kadra została nawet wzmocniona, ponieważ dołączyły do niej dwie Białorusinki. Zarina Kapustina to piłkarka podobnie jak pozyskana w minionym roku Oksana Dranouskaja, powoływana do reprezentacji swojego kraju. Nową postacią w drużynie jest również jej kierownik Piotr Walkowiak, były dziennikarz Eurosportu, w której to stacji komentował dyscypliny zimowe. Dzięki niemu bialscy kibice piłkarstwa kobiecego będą mogli w YouTube oglądać na żywo relacje z ligowych meczów AZS PSW.
W najbliższą sobotę aka-
ła fałsz. W tym miejscu chcę też dodać, że to moja pierwsza tak otwarta wypowiedź w tej sprawie
radzić się będę doświadczonego prawnika.
A jeżeli istnieje jakaś grupa osób podejrzliwych, to potrzebny jest jedynie czas, aby prawda wyparła fałsz. W tym miejscu chcę też dodać, że to moja pierwsza tak otwarta wypowiedź w tej sprawie i powinna pomóc w przekazaniu prawdy. W dalszych działaniach radzić się będę doświadczonego prawnika.
– Oczywiście i sentyment ten jest coraz większy. To w Białej Podlaskiej, jako student trzeciego roku, zacząłem pierwszą pracę w klubie jako trener dzieci i z mojej grupy wyszli już jako juniorzy m.in. Artur Chwedczuk (młodz. repr. Polski), Dariusz Banaszuk, Krzysztof Stalewski, Maciej Biegajło, Robert Torenc, Sławomir Wieliczuk (ś.p.), Jarosław Makarewicz, Andrzej Chmielewski, Artur Pietruczuk, Marek Marczuk, Cezary Bańkowski, Krzysztof Ulita, bracia Trochimiukowie i kilka innych ważnych postaci. Prowadzeni dalej przez kolejnych szkoleniowców, jak Adam Ryłko, Henryk Grodecki, Leszek Cicirko czy Maciej Kosik, wyrośli na bardzo dobrych piłkarzy, porządnych ludzi, wielu jest nauczycielami lub trenerami.
Nadal pełni Pan w PZPN funkcję przewodniczącego Komisji ds. Piłkarstwa Kobiecego. To ważne, z uwagi na to, że aż dwie drużyny z naszego województwa występują w dwunastozespołowej ekstralidze. Komu Pan mocniej kibicuje – Górnikowi Łęczna czy AZS PSW Biała Podlaska?
Nadal pełni Pan w PZPN funkcję Piłkarstwa Kobiecego. To ważne, z uwagi na to, że aż dwie drużyny z naszego województwa występują w dwunastozespołowej ekstralidze. Komu Pan mocniej kibicuje – Górnikowi Łęczna czy AZS PSW Biała Podlaska?
– Tak, pełnię, co pozytywnie świadczy w kontekście opisanych decyzji i jestem jak zwykle aktywny
– Tak, pełnię, co pozytywnie
Na zakończenie chcę również podkreślić, że z piłkarskiego środowiska dawnego województwa bialskopodlaskiego zawsze otrzymywałem wsparcie. Także ostatnio w tych bardzo trudnych dla mnie okolicznościach, za co dziękuję rodzinie piłkarskiej BOZPN kierowanej przez prezesa Witka Wójtowicza. Dlatego tych, których szkoliłem w klubach sportowych – dzieci, młodzież, seniorów – zapewniam: Możecie być spokojni o czysty życiorys waszego byłego trenera.
AZS PSW zaczął na sztucznej trawie
demiczki zagrają na wyjeździe z imienniczkami z Wrocławia.
W Białej Podlaskiej można je będzie zobaczyć 24 marca o godz. 11, kiedy zmierzą się z AZS PWSZ Wałbrzych. (rl)
AZS PSW Biała Podlaska
Bramkarka: Dominika Dewicka, Klaudia Gocel.
Obrończynie: Anita Bosak, Elżbieta Edel, Zarina Kapustina, Krystyna Kusiak, Julia Najdyhor, Kinga Niedbała, Anna Sosnowska.
Pomocniczki: Natalia Bąk, Ewa Cieśla, Dominika Gąsieniec, Oleksandra Hlukha, Julia Kar-
pliuk, Oleksandra Kozlynets, Wiktoria Kuciewicz, Katarzyna Michalska, Milena Mikołajczak, Gabriela Ulatowska, Agata Wołos.
Napastniczki: Aksana Dranouskaja, Klaudia Lefeld, Klaudia Płoska. Nikt nie odszedł
Przybyły: Z. Kapustina (z Mińska), J. Karpliuk (z Brześcia).
Trener: Michał Kwiecień. Kierownik drużyny: Piotr Walkowiak.
Prezes: Marcin Kasprowicz.
Roman Laszuk
30 www.podlasiak.info.pl Sport 13-19 marca 2018 r.
– Mam świadomość, że
Umiarkowany optymizm radzynian
Trzecioligowcy z Radzynia Podlaskiego nie wygrali w czasie przygotowań ani jednego meczu kontrolnego. Z siedmiu potyczek zremisowali trzy a cztery przegrali. Nie przeraża to jednak trenera Damiana Panka: – Nie przejmuję się tym w ogóle. Mieliśmy pełną świadomość i wiarę w to, co robiliśmy i dopiero gra o punkty zweryfikuje naszą zimową pracę.
Największy problem dla Orląt stanowił brak możliwości trenowania na dużym boisku ze sztuczną murawą. Coraz więcej miast posiada tego typu obiekt, niestety, nie dotyczy to Radzynia. Raz w tygodniu radzynianie jeździli więc do Lubartowa, ale liczą na to, że od bieżącego tygodnia możliwe wreszcie będzie wejście na boisko trawiaste, by odrobić zaległości. Zimą w kadrze Spomleku doszło do sporych zmian. Trzy z nich, jak odejścia z różnych powodów Rafała Borysiuka, Witalija Melnyczuka oraz Piotra Zmorzyńskiego, były nieplanowane. Wszyscy to bowiem zawodnicy podstawowego składu. – Na szczęście, udało się nam wypożyczyć z siedleckiej Pogoni Cezarego Demianiuka, Pio-
tra Krawczyka i Michała Panufnika oraz Szymona Stanisławskiego z Radomiaka Radom, przez co kadrowo nie będziemy słabsi. Mało tego, uważam, że pod względem umiejętności czysto piłkarskich powinniśmy być nawet silniejsi niż jesienią, choć moją opinię i tak zweryfikuje boisko – ocenia radzyński szkoleniowiec.
Z niecierpliwością oczekuje więc początku rundy i liczy, że po trzech-czterech kolejkach wszystko będzie funkcjonować jak należy. – Do rewanżów przystąpimy z chłodnymi głowami i pokorą, ale z umiarkowanym optymizmem.
III LIGA Wiosna 2018
17-18 marca
Orlęta-Spomlek Radzyń Podlaski – Spartakus Daleszyce (sobota, g. 14)
Podlasie Biała Podlaska – Motor Lublin (sobota, g. 14)
Avia Świdnik – JKS 1909 Jarosław
Chełmianka Chełm – Soła Oświęcim
Chciałbym, aby wiosna nie była gorsza od jesieni – kończy Panek.
ORLĘTA-SPOMLEK
Radzyń Podl.
Bramkarze: Krzysztof Stężała, Robert Nowacki.
Obrońcy: Bartosz Ciborowski, Rafał Kiczuk, Kacper Lipiński, Krystian Stolarczyk, Adrian Zarzecki, Michał Panufnik, Patryk Szymala.
Pomocnicy: Maksymilian Brzosko, Cezary Demianiuk, Jakub Kaganek, Arkadiusz Korolczuk, Arkadiusz Kot, Piotr Krawczyk, Krystian Puton, Karol Rycaj.
Napastnicy: Karol Kalita, Szymon Stanisławski.
Odeszli: Rafał Borysiuk (zakończył karierę), Damian Iwańczuk (Podlasie Biała Podlaska), Bartosz Madejski i Witalij Melnyczuk (kontuzje), Paweł Myśliwiecki (Hetman Zamość), Szymon Wiejak (wyjazd za granicę), Adam Zawierucha (Pogoń Staszów), Piotr Zmorzyński (Wisła Puławy).
Przybyli: M. Brzosko (ze Znicza Pruszków), C. Demianiuk, P. Krawczyk i M. Panufnik (z Pogoni Siedlce), J. Kaganek (wolny zawodnik), Sz. Stanisławski (z Radomiaka Radom).
Trener: Damian Panek.
II trener: Rafał Borysiuk.
Trener bramkarzy: Mateusz Bożym.
Kierownik drużyny: Edward Pawlina.
Kierownik klubu: Wojciech Szram.
Prezes klubu: Krzysztof Grochowski.
Roman Laszuk
Wreszcie mogli normalnie trenować
Do rundy wiosennej piłkarze Podlasia przystąpią z ekstra wzmocnieniem. Na ławce rezerwowych zasiądzie Sławomir Wołczyk, wieloletni ceniony kierownik Jagiellonii Białystok, który tą samą funkcję pełnić właśnie będzie w bialskiej ekipie. – Cieszymy się bardzo z tego „transferu”, ale słowa podziękowania należą się Robertowi Skórze, jego poprzednikowi – mówi trener Miłosz Storto.
Zanim bialscy piłkarze rozpoczęli przygotowania, ich szkoleniowiec wyraził konkretne życzenie –oby tylko kadra nie uległa zmianie. Już wcześniej wiedział, że opuści ją Michał Pyrka, ale nie dopuszczał do siebie myśli, by odszedł ktoś inny z podstawowej jedenastki. I tak też się stało, chociaż przez pewien czas ważyły się losy gruzińskiego bramkarza czy też Kamila Pajnowskiego. Ba, doszło kilku innych wartościowych zawodników, przez co Storto jest przed rewanżami dobrej myśli. – Nie widzę żadnej opcji, jak utrzymanie się Podlasia w trze-
ciej lidze na kolejny sezon – twierdzi przekonująco.
Szczególnie zadowolony jest z warunków, jakie stworzyło oddane w ubiegłym roku do użytku pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią. Drużyna mogła w końcu normalnie trenować i, zdaniem trenera, w porównaniu do poprzedniego roku zrobiła kolosalny postęp. – Nie oznacza to, że przełoży się to na wyniki spotkań ligowych, ale jakość zimowych treningów była zdecydowanie wyższa niż rok temu, bo mogliśmy się skupić na zajęciach czysto piłkarskich – dodaje.
Podlasie przygotowało kibicom karnety na dziewięć wiosennych spotkań. Cena normalnej karty wynosi 80 zł, a ulgowej połowę mniej. Osoby, które przyjdą na ciekawie zapowiadający się sobotni mecz z Motorem otrzymają informator na całą rundę, zawierający kupony do udziału w organizowanych podczas spotkań bialczan konkursach z nagrodami. (rl)
PODLASIE Biała Podlaska
Bramkarze: Luka Gugeszaszwili, Maciej Zagórski.
Obrońcy: Kacper Dmitruk, Paweł Komar, Mateusz Konaszewski, Mateusz Łakomy, Mateusz Maciak, Kamil Pajnowski, Artur
KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski – Unia Tarnów
Podhale Nowy Targ – Karpaty Krosno
Resovia Rzeszów – Stal Rzeszów
Wisła Sandomierz – Wiślanie Jaśkowice
Wólczanka Wólka Pełkińska – MKS Trzebinia/Siersza
24-25 marca
Karpaty – Podlasie (sobota, g. 14)
MKS Trzebinia – Orlęta-Spomlek (sob., g. 11)
JKS 1909 – KSZO 1929
Motor – Resovia
Sola – Wólczanka
Spartakus – Avia
Stal – Wisła
Unia – Podhale
Wiślanie – Chełmianka 31 marca (sobota)
Orlęta-Spomlek – Soła (g. 13)
Podlasie – Unia (g. 14)
Avia – MKS Trzebinia
Chełmianka – Wisła
KSZO 1929 – Spartakus
Motor – Stal
Podhale – JKS 1909
Resovia – Karpaty
Wólczanka – Wiślanie
7-8 kwietnia
JKS 1909 – Podlasie (sobota, g. 16)
Wiślanie – Orlęta-Spomlek (sobota, g. 12)
Karpaty – Motor
MKS Trzebinia – KSZO 1929
Soła – Avia
Spartakus – Podhale
Stal – Chełmianka
Unia – Resovia
Wisła – Wólczanka 14-15 kwietnia
Orlęta-Spomlek – Wisła (sobota, g. 15)
Podlasie – Spartakus (sobota, g. 15)
Avia – Wiślanie
Karpaty – Stal
KSZO 1929 – Soła
Motor – Unia
Podhale – MKS Trzebinia
Resovia – JKS 1909
Wólczanka – Chełmianka 18 kwietnia (środa)
JKS 1909 – Orlęta-Spomlek (g. 16)
Podlasie – Resovia (g. 16)
Karpaty – KSZO 1929
MKS Trzebinia – Chełmianka
Renkowski, Przemysław Skrodziuk.
Pomocnicy: Tomasz Andrzejuk, Karol Buzun, Kamil Dmowski, Przemysław Grajek, Damian Iwańczuk, Kamil Kocoł, Damian Leśniak, Tomasz Nieścieruk, Adrian Siemieniuk, Jakub Syryjczyk, Paweł Zabielski.
Napastnicy: Sebastian Czapski, Jarosław Kosieradzki, Marcin Kruczyk, Maciej Wojczuk.
Odeszli: Michał Krukowski (Kujawiak Stanin), Maciej Oleszczuk (szuka klubu), Michał Pyrka (studia), Paweł Radziszewski (Cresovia Siemiatycze).
Przybyli: D. Iwańczuk (z Orląt-Spomlek Radzyń Podlaski), M. Maciak (z Bugu Wyszków), Ł. Panasiuk (z LZS Dobryń), A. Siemieniuk (z AP TOP-54 Biała Podlaska).
Trener: Miłosz Storto.
Asystent trenera: Przemysław Sałański.
Opieka szkoleniowa nad bramkarzami: Jakub Wiśniewski.
Kierownik drużyny: Sławomir Wołczyk.
Masażysta: Krzysztof Kilisiński. Prezes klubu: Zbigniew Barszcz.
Roman Laszuk
Motor – Podhale (odbył się 10.III)
Soła – Wisła
Spartakus – Wólczanka
Stal – Wiślanie
Unia – Avia
5-6 maja
Avia – Orlęta-Spomlek (sobota, g. 17)
Podlasie – Wisła (sobota, g. 16)
JKS 1909 – Stal
Karpaty – MKS Trzebinia
KSZO 1929 – Wólczanka
Motor – Soła
Podhale – Chełmianka
Resovia – Wiślanie
Unia – Spartakus
12-13 maja
Chełmianka – Podlasie (sob., g. 16)
Orlęta-Spomlek – KSZO 1929 (sob., g. 16)
MKS Trzebinia – Unia
Soła – Karpaty
Spartakus – JKS 1909
Stal – Avia
Wisła – Resovia
Wiślanie – Motor
Wólczanka – Podhale
19-20 maja
Podhale – Orlęta-Spomlek (sobota, g. 13)
Podlasie – Wólczanka (sobota, g. 17)
JKS 1909 – MKS Trzebinia
Karpaty – Wiślanie
KSZO 1929 – Avia
Motor – Wisła
Spartakus – Stal
Resovia – Chełmianka
Unia – Soła
26-27 maja
Orlęta-Spomlek – Podlasie (sobota, g. 17)
Avia – Podhale
Chełmianka – Motor
MKS Trzebinia – Spartakus
Soła – JKS 1909
Stal – KSZO 1929
Wisła – Karpaty
Wiślanie – Unia
Wólczanka – Resovia
30 maja (środa)
Podlasie – Avia (g. 17)
Resovia – Orlęta-Spomlek (g. 17)
JKS 1909 – Wiślanie
Karpaty – Chełmianka
MKS Trzebinia – Stal
Motor – Wólczanka
Podhale – KSZO 1929
Spartakus – Soła
Unia – Wisła
21-22 kwietnia
Chełmianka – Orlęta-Spomlek (sob., g. 16)
MKS Trzebinia – Podlasie (sobota, g. 12)
JKS 1909 – Motor
Soła – Podhale
Spartakus – Resovia
Stal – Wólczanka
Unia – Karpaty
Wisła – Avia
Wiślanie – KSZO 1929
25 kwietnia (środa)
Orlęta-Spomlek – Wólczanka (g. 16)
Podlasie – Soła (g. 16)
Avia – Chełmianka
Karpaty – JKS 1909
Motor – Spartakus
Podhale – Wiślanie
Resovia – MKS Trzebinia
Unia – Stal
Wisła – KSZO 1929
28-29 kwietnia
Stal – Orlęta-Spomlek (sobota, g. 16)
Wiślanie – Podlasie (sobota, g. 12)
Chełmianka – KSZO 1929
JKS 1909 – Unia
MKS Trzebinia – Motor
Soła – Resovia
Spartakus – Karpaty
Wisła – Podhale
Wólczanka – Avia
2-3 czerwca
KSZO 1929 – Podlasie sobota, g. 19.29)
Orlęta-Spomlek – Motor (sobota, g. 17)
Avia – Resovia
Chełmianka – Unia
Soła – MKS Trzebinia
Stal – Podhale
Wisła – JKS 1909
Wiślanie – Spartakus
Wólczanka – Karpaty
9 czerwca (sobota, godz. 17)
Karpaty – Orlęta-Spomlek
Podlasie – Podhale
JKS 1909 – Chełmianka
MKS Trzebinia – Wiślanie
Motor – Avia
Resovia – KSZO 1929
Soła – Stal
Spartakus – Wisła
Unia – Wólczanka
16 czerwca (sobota, godz. 17)
Orlęta-Spomlek – Unia
Stal – Podlasie
Avia – Karpaty
Chełmianka – Spartakus
KSZO 1929 – Motor
Podhale – Resovia
Wisła – MKS Trzebinia
Wiślanie – Soła
Wólczanka – JKS 1909
31 www.podlasiak.info.pl 13-19 marca 2018 r. Sport
Rafał Borysiuk zawiesił buty na kołku Roman Laszuk
KRZYŻÓWKA A-Ż
W każdym określeniu podano pierwszą literę i długość odgadywanego słowa. Rozwiązaniem jest nazwa posady.
Na wesoło
– Tato, ile kosztuje małżeństwo?
– Nie mam pojęcia synu, ciągle płacę.
* * *
– Panie Heniu, co pan sobie myśli? Ja wiem, że pan się niedawno ożenił, że żona pana jest bardzo atrakcyjna. Ale jak można się tak nieskromnie zachowywać?!
Nagroda za krzyżówkę dla dzieci
A (5) - Sokołowska, serialowa Stefcia z „Trędowatej”
B (8) - graniczy z Turcją, z Serbią i Czarnogórą
C (5) - Gucio i … - kiedyś dla dzieci na dobranoc
D (6) - jeden z trzech rodzajów literackich
E (4) - pudełeczko do przechowywania drobnych przedmiotów
F (7) - jej mistrzem był Jan Izydor Sztaudynger
G (5) - człekokształtna małpa nadrzewna
H (6) - poświęcony opłatek adorowany w monstrancji
I (6) - nieprzewidziany odruch, bodziec do działania
J (4) - indycze jest w ciapki
K (9) - fabryka pęcaka, gryczanej i manny
L (5) - osoba nadskakująca przełożonemu, wazeliniarz
Ł (5) - część naboju, metalowa powłoka ładunku
M (5) - mniszek lekarski potocznie
N (5) - cienki sznureczek używany do szycia
O (6) - ogólna, codzienna kontrola lekarska dokonywana w szpitalu
P (9) - biegły w naukach o sprawowaniu władzy
R (4) - dobermany lub pudle
S (6) - Bona, gospodarna żona Zygmunta Starego
T (8) - najwyżej skaczący lekkoatleta
U (5) - bywa do kogoś żywiona lub skrywana w sercu
W (7) - budowla w holenderskim krajobrazie
Z (4) - liczba elementów zbioru pustego
Ż (6) - brak go we krwi anemikowi
KUPON 1/2018
hasło imię i nazwisko adres
Widoczne na zdjęciach nagrody – oddzielne dla dzieci i dla dorosłych – otrzymają osoby, które do 23 marca 2018 roku dostarczą do naszej redakcji, osobiście lub pocztą, krzyżówkowy kupon konkursowy wycięty z tego wydania „Podlasiaka” wraz z prawidłowym rozwiązaniem jednej ze znajdujących się wyżej krzyżówek. Rozwiązania wysyłane pocztą należy kierować na adres: Redakcja „Podlasiaka”, ul. Warszawska 13 (II piętro), 21-500 Biała Podlaska, z dopiskiem „Rozrywka”.
– ???
– Mieszkasz pan na parterze, okien pan wieczorami nie zasłaniasz i takie figle pan z żoną wyprawiasz po stole, wersalce, w całym mieszkaniu, że od paru dni ludzie się gromadzą przed pańskimi oknami. Nie wstyd panu?!
– Panie Kazimierzu, ale...
– No co?!
– Ja dopiero dziś rano wróciłem
z Gdańska...
* * * Żona do męża:
– Piszą, że woda podrożała...
– O, wreszcie i do abstynentów się dobrali!
* * * Młode małżeństwo w hotelu:
– Pokój na dobę – mówi młody mąż.
– Ma pani szczęście – mruga portier do żony – zwykle bierze pokój na godzinę.
* * * Kontrola drogówki:
– Widział pan znak ograniczenia prędkości do 40?
– Tak.
– To dlaczego jechał pan 500 zł za szybko?
* * * Nowak prosi szefa o urlop:
– Urlop?! Jaki urlop?! Cały rok pracuje pan przy otwartym oknie i jeszcze się panu urlopu zachciewa?!
* * *
Mistrz w pchnięciu kulą do trenera:
– Dziś muszę pokazać klasę. Na trybunie siedzi moja teściowa. – Eee… Nie dorzucisz.
* * *
– Co robisz? – pyta policjant znajomego. – Uprawiam jogę. – Co ty powiesz?! A na ilu hektarach?
32 www.podlasiak.info.pl R ozrywka 13-19 marca 2018 r.