Ngp 66

Page 1


www.maxipizza Zamów z rabatem ON-LINE

Katowice

ul.Sobieskiego 17/Gliwicka 7

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

2 za 1

DRUGA PIZZA GRATIS

(druga pizza nie mo¿e byæ dro¿sza od pierwszej) * PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

22 z³ DU¯A DRACULA - 45 cm

(sos pomidorowy, ser, pieczarki, papryka, cebula, salami, szynka, boczek, tabasco, oregano)

* PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

22 z³ 2 x LASAGNE

(do wyboru miêsna i ze szpinakiem) * PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

34,90 z³

ZESTAW

1

dowolna du¿a pizza 45 cm + pieczywo czosnkowe + 1 litr Pepsi * PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

29,90 z³

ZESTAW

2

dowolna ma³a pizza 30 cm + pieczywo czosnkowe + 1 litr Pepsi * PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI

KUPON WA¯NY CODZIENNIE W LOKALU DO 30.04.2015

-40% DO GODZINY

14:00

NA DOWOLN¥ PIZZÊ W LOKALU * PROMOCJA NIE £¥CZY SIÊ Z INNYMI PROMOCJAMI


66

Esej

02

Gwóźdź Programu

NOWY

nr

Spis treści

O włos

Małgorzata Starczyk

Felieton

04 - 05

Mroki dziejów. Szyb w środku lasu.

Kurier z Wall Street

06 - 07 08 - 09

Kryptowaluty Słów kilka o muzyce

Wywiad

10 -11

Poznaj e-papierosa

Ludzie ludziom

12 - 13 14 - 15

Kalifornijska zgwałcona mucha

Wywiad

16 - 17

Absurdalność się ceni Łowcy.B

Kulturalny student

Mateusz Wiatr Michał Kubik Edyta Kulej Ilona Ptak

Zakonnica, niewolnicy i Whitney Houston

18 - 19

Polecane płyty

20 - 21

Studencie zagłosuj w wyborach

22

Melficki świat cz. 2

Rozrywka

23 24

Horoskop, sudoku i konkurs Muffiny z jagodami

|Wydawca:| Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach nzs@ue.katowice.pl |Redaktor naczelna:| Agata Szecówka agata.szecowka@gmail.com |Zastępca redaktor naczelnej| Edyta Kulej |Redaktor prowadząca:| Ilona Ptak |Redakcja:|Małgorzata Starczyk, Ilona Ptak, Grzegorz Warwas, Annamaria Stawska, Mateusz Wiatr, Michał Kubik, Karolina Borner, Karolina Świgoń, Krzysztof Włodek, Roksana Nowak, Edyta Kulej, Justyna Pszczółka, Karolina Goczoł, Dominika Białas, Sara Branc |Korekta:|Ilona Ptak |Projekt okładki:| Anna Wszelaka |Skład i opracowanie graficzne:| Anna Wszelaka |Marketing i reklama:| Agata Szecówka agata.szecowka@gmail.com |Druk:| Drukarnia ADVERTul. Krakowska 2141-503 Chorzów

Karolina Borner Michał Kubik

Annamaria Stawska

Opowiadanie

Zupa z Gwoździa

Grzegorz Warwas

Karolina Świgoń Wróżka Edyta Justyna Pszczółka

Adres redakcji Ul. 1 maja 50 40 – 287 Katowice Tel./fax (032) 257 72 19 @: ngp.redakcja@gmail.com Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca materiałów nie zamówionych. Zastrzega sobie prawo skracania adjustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Opinie zawarte w artykułach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji. © Wszelkie prawa zastrzeżone. ISSN 1427 – 4120 |Nr 66|Cena 0zł| Nakład 3000 egzemplarzy|


Wstępniak

Drodzy czytelnicy, oddaję w Wasze ręce 66. Numer Nowego Gwoździa Programu, w którym tradycyjnie już znajdziecie specjalnie przygotowany przez jedną z najlepszych śląskich blogerek – Justynę Pszczółkę przepis na słodkości. Ponadto polecam lekturę artykułu „Zakonnica, niewolnicy i Whitney Houston, czyli na początku był gospel” Karoliny Borner, w którym autorka opisuje swoją niezwykłą przygodę z muzyką, a także „Biznes jest wszędzie” Michała Kubika, który odkrywa tajniki muzycznego management’u. W tym numerze znajdziecie również kolejną część opowiadania fantasy „Melfickie opowieści”, a jeżeli zamiast fantasy, wolicie poczuć dreszczyk emocji to „Pora na suspens” Ilony Ptak będzie idealną lekturą. Ponadto z racji tego, że Nowy Gwóźdź Programu stara się wychodzić naprzeciw Waszym oczekiwaniom po raz pierwszy w dziale rozrywka pojawia się sudoku, a wraz z nim atrakcyjny konkurs. Mam nadzieję, że najnowszy numer Nowego Gwoździa Programu na długo zagości w waszych dłoniach.

Redaktor Naczelna Agata Szecówka

e i n a s i p W ! ę i s Wkręć

isma, órczego czasop tw io in op i o eg ln

y które towarzysz

arzem profesjona Zostań dziennik trzeżeniami awie 20 lat. lą się swoimi spos ie dz u yn az studentom od pr ag m zawodowych. zy na łamach ych, czy planów zą studenci, któr zn or ec tw oł ję sp kc da ów m re le Naszą ury, prob rozpocząć y po świecie, kult jeśli nie wiesz jak go te la D . em na temat podróż ni ienność, ę doświadcze ian za Twoją sum mo nie zapełni si m sa za V C W e ! oj Pa G Tw N j, ji ta pozytywnie kc Pamię ą dołącz do reda zgranym zespole sk w ar ce ik js ie nn ie m dz Ci ę y talenty swoją karier pomysły oferujem zenia, ponieważ ne ac al zn an s eb na a ni i dl y ia, ą ac aj gotowość do pr nikarstwo, Ekonom ek studiów nie m en un zi er D ki i k: a ja ni e el ki cz ta U ki dzi! i PŚ kierun nas nastawionych lu iujemy na UE, UŚ Znajdziesz wśród . ud st za i rc m da Sa po e! zi os G ęd a czy Analityk rodzą się wsz wy, Żywca, czej, Częstocho ość, Informatyka, ni w ór ko G un y w ch ro Ra i ąb e D Finans Sosnowca, atowic, Zabrza, mieszkańców K a. internetowej onkowa i Pierśćc adzeniu strony ow pr i Radomska, Radzi u ng ti ke tions, mar kże w public rela ail.com Chcesz pomóc ta ngp.redakcja@gm s re ad na s na z do Gwoździa? Napis

NGPkato ku o o b ce fa a n ż te Znajdziesz nasz wozdzprogramu yg w o /n m o .c u su oraz na is

Wspierają nas:

2

Nowy Gwóźdź Programu

nr 66


Esej

„O włos”

Małgorzata Starczyk

Zwyczajne koce z reguły są prostokątne. Większe lub mniejsze, ale prostokątne. A ten był kwadratowym, pastelowo- pasiastym odmieńcem. I właśnie przemierzała go niespokojna, zagubiona gdzieś mrówka. O czym można rozmyślać, leżąc na takim miękkim kocu, w dodatku obszytym frędzlami? Kiedy zerwane porzeczki leżą już spokojnie w czerwonym garnuszku, z nieco obtłuczonym uchem, a na jego okazałym brzuchu śmieje się łaciaty kot. Kiedy chłodna, o lekko kwaskowym smaku maślanka czeka gotowa do picia w wypełnionej po brzegi szklance. Stoi ona tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Ziemia pod nią jest nierówna, poorana fałdami niczym zmarszczki na zniszczonej latami twarzy babci. Wszędzie dookoła zieleni się trawa, z której gdzieniegdzie wystawiają swe główki nieśmiałe stokrotki. W oddali szumią drzewa z niewielkiego, przeznaczonego na własny użytek sadu. Jednak jeszcze zbyt wcześnie, żeby raczyć się jego dojrzałymi owocami. Na horyzoncie można dostrzec czerwony kombajn, przy którym uwijają się zmęczeni pracą i skwarem rolnicy. Dźwięk maszyny dociera tutaj niewyraźnym, nieco stłumionym warkotem, a ciężkie kłosy żyta poddają mu się bez najmniejszego sprzeciwu. Ale kiedy otworzy się oczy… to nie takie proste, bo zmęczone powieki nie chcą się rozkleić. Trzymają się siebie zawzięcie. To tak jakby przeczuwały, że gdy już się roztworzą, oczy ujrzą świat. Tak naprawdę nie ma jednego świata. Świat jest inny dla każdej z miliardów żyjących na nim osób. Można zatem powiedzieć, że świat jest pojęciem względnym. Dla wybrańców losu jest on niesamowity, hojnie otwiera swoje drzwi, za którymi czekają wagony ociekające szczęściem. Pełno jest jednak i takich, którzy czekają niecierpliwie chociażby na jedną kroplę spadającą z przepełnionych wagonów. Gdy już uda się im ją złapać w wyciągnięte ręce, z utęsknieniem czekają na więcej, bo chcą zgromadzić je na zapas. Jest jednak pewien problem, a mianowicie - szczęścia nie można odłożyć na potem, tak jak odkłada się nowy długopis, żeby najpierw wypisać ten stary. Sęk w tym, aby dostrzegać szczęśliwe chwile jak najczęściej, bo one przemijają. Wiedzą, że gdy zalegną w jakimś zakurzonym składzie, to ich wartość przeminie, straci na szczęśliwości i już nie będzie taka wesoła.

Co prawda mogą być one do siebie zbliżone, jednak nie spotka się dwóch takich samych. „A gdybym był magiem i mógł spełnić Twoje trzy życzenia, to jaka byłaby Twa prośba? Powiedz mi”. Magda chciałaby być po prostu szczęśliwa. Nie musi chcieć, tak jak znamienita większość ludzi, ukończyć prestiżowej uczelni, zdobyć ambitną i dobrze płatną pracę, piąć się po szczeblach kariery. Nie musi mieszkać w apartamencie wybudowanym według nowoczesnych technologii i z perfekcyjnym wyposażeniem. Nie musi mieć super samochodu lub nawet własnego jachtu. Nie musi inwestować w dzieła sztuki i czerpać przyjemności z przebywania w gronie, tak zwanych: ludzi sukcesu. Magda dostrzega szczęście dosłownie wszędzie dookoła siebie, bo szczęście nigdzie się nie ukrywa ani nie czai się po kątach. Chodzi razem z nami po krzywych chodnikach albo siedzi w fotelu, przy którym leży ulubiona książka. Trzeba je tylko umieć dostrzec i wyciągnąć do niego swą rękę. Czasami trzeba mu pomóc i wyjść na spotkanie, bo bezczynność jest bezwzględnym zabójcą szczęścia. W życiu należy dostrzegać nawet te rzeczy, które z pozoru są najmniej istotne, bo potrafią zaskakiwać i dawać najwięcej szczęścia. To właśnie jest recepta Magdy, która pomaga na chorobę zwaną smutkiem. Trzeba tylko skrupulatnie stosować się do zaleceń lekarza, a w tym przypadku każdy z nas jest nim dla siebie sam. Na szczęście nie warto czekać, trzeba łapać je na bieżąco, na już.

Każdy z osobna posiada swoją własną definicję szczęścia.

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 3


Felieton

Mroki dziejów. Szyb w środku lasu.

Grudzień, rok 1944. Mroźna, wigilijna noc. Spojrzenia kierują się w stronę pustych miejsc przy ubogo zastawionym stole. Gwiazdy tego roku widać wyjątkowo dobrze, odkąd obowiązuje zaciemnienie. Kolędy śpiewane są półgłosem, niemal szeptem. Szumy i trzaski w eterze. Cisza jest na wysokościach. Myśli płyną na wschód. Wkrótce przyjdą i uderzą kolbą w drzwi. Gdzieś niedaleko charczą silniki, trzeszczy wojskowy sprzęt. Oblodzoną drogą pomiędzy domostwami nadjeżdżają ciężarówki Wermachtu. Światła reflektorów zaglądają do okien. Niedługo konwój minie wartownię przy szybie kopalni Preussengrube. Więźniowie z pobliskiego podobozu obozu jenieckiego przystąpią do rozładunku ciężkich skrzyń, które spoczną 370 metrów pod ziemią. Nazajutrz wszyscy oni zostaną zabici.

W styczniu 1945 roku na obszar Górnego Śląska wkracza Armia Czerwona. Jej pochodu nie da się zatrzymać, ulice toną we krwi. Czas zatrzeć ślady. Czas uciekać. Pośpiesznie wysadzony w powietrze zostaje Szyb Południowy. Niemcy wycofują się z Zabrza. Dzień ostatni. Dzień pierwszy.

Grzegorz Warwas

Narodziny legendy Niedługo po wojnie zrujnowana kopalnia zostaje przywrócona do życia (obecnie zamknięta KWK Miechowice). W rozmowach coraz częściej pojawia się wątek Szybu Południowego. Nowi włodarze postanawiają oczyścić go z ruin i przykryć betonową płytą, wyłączając go z użytkowania. Przekazywana jest wieść o zaginionym konwoju i masowej zbrodni na jeńcach wojennych. Tworzy się nowa legenda. Szyb południowy ówczesnej

4

Nowy Gwóźdź Programu

nr 66

kopalni Preussengrube wybudowano w latach 19111917. Kilkanaście lat później ogień trawi doszczętnie konstrukcję, powodując zamknięcie obiektu. W roku 1944, w obliczu nadciągającej klęski, władze niemieckie decydują się przeprowadzić prace remontowe wewnątrz szybu. Wybudowanie infrastruktury zjazdowej umożliwia prowadzenia prac na poziomie 370 metrów. Przedsięwzięcie utrzymywane jest w całkowitej tajemnicy. Teren zostaje ogrodzony i nadzorowany przez Schutzstaffel(SS). Do robót zaprzęgnięci zostają jeńcy z pobliskiego obozu. W latach powojennych nie udaje się odszukać żadnej dokumentacji technicznej przeprowadzonych modernizacji i rekonstrukcji. Fiaskiem okazują się również próby odtworzenia losów setek więźniów zatrud-

nionych przy budowie. Popularne hipotezy krążące wokół tej historii zakładają, że w jednym z podziemnych chodników wydobywczych urządzono kryjówkę, mającą uniemożliwić nadchodzącym Rosjanom zdobycie niemieckiego złota, czy archiwów katowickiego Gestapo do dzisiaj nieodkrytych. Najczęściej rozpowszechniana jest teoria, zgodnie z którą w czeluściach szybu ukryto dzieła sztuki, wszak w wyniku II wojny światowej Polska utraciła kilkaset tysięcy unikatów, w tym np. „Portret młodzieńca” Rafaela. Widziany przez świadków konwój ciężarówek Wermachtu miałby być jednym z kilku, które przewoziły cenne łupy z Krakowa do licznych kryjówek. Zakładano, że staną się one dla nazistowskich funkcjonariuszy swoistą polisą na okres powojenny.


Esej

Próby wyjaśnienia zagadki Rosnąca sława skłoniła lokalne władze do przystąpienia do poszukiwań potencjalnych skarbów już w latach pięćdziesiątych, które oficjalnie zakończyły się jednak niepowodzeniem. W latach 19681980 Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach prowadziła śledztwo w sprawie możliwości popełniania na terenie szybu zbrodni wojennej. Wykazano niebywałe wprost braki w dokumentacji jeńców z pobliskiego obozu, którą Niemcy standardowo prowadzili w odniesieniu do wszystkich takich jednostek bardzo dokładnie, jednak nie w tym przypadku. Śledztwo umorzono w związku z brakiem możliwości zejścia na dno szybu i do tuneli. Nie zdołano także odtworzyć dalszych losów osadzonych. Tajemnicę postanowił rozwikłać jednak w 2010 roku Instytut Pamięci Narodowej. Śledztwo nadal prowadzi prokurator Dariusz Psiuk. Wy-

darzenie to ma bezpośredni związek z wiadomością, która zelektryzowała opinię publiczną.

Wielkie nadzieje Prywatna kopalnia Siltech prowadząca wydobycie resztkowe ogłosiła, iż będzie fedrować w kierunku Szybu Południowego, aby przebić się do tuneli, które są z nim połączone. Za decyzją przemawiają pokłady węgla mieszczące się w tamtym rejonie oraz, jak wynika z deklaracji właściciela, chęć rozwikłania zagadki sprzed siedemdziesięciu lat. Górnicy zamierzają dokopać się do chodnika na poziomie 370 metrów. Postępy prac mają być na bieżąco monitorowane przez IPN. Wiercenie rozpoczęło się dopiero w 2012 roku. Niemal dwa lata upłynęły na uzyskiwaniu niezbędnych zgód. Postępom robót regularnie towarzyszyły wybuchy sensacji, od przebicia się do szybu, po wydobycie tajemniczych skrzyń. Wszystkie zostały zdementowane przez

władze Siltechu oraz IPN. Ostatnie oficjalne informacje mówią o zejściu na poziom 330 metrów pod ziemią. Do pokonania zostaje 30 metrów drążenia w skale, co wymaga specjalistycznego sprzętu. To kosztowna inwestycja, na którą w chwili obecnej prywatna kopalnia nie może sobie pozwolić. Najbardziej radykalna próba wyjaśnienia zagadki zdaje się kończyć niepowodzeniem. Próbę zejścia na dno szybu podejmowały niejednokrotnie także grupy eksploratorów. Dysponując sprzętem i specjalistycznym wyszkoleniem dotarli w latach 2011-2012 do poziomu 210 metrów, gdzie znajduje się pierwszy chodnik. Nie jest możliwa jednak dalsza penetracja szybu ze względów bezpieczeństwa. Wystające stalowe elementy konstrukcji, obsuwające się kamienie i lejąca się zewsząd woda uniemożliwiają zejście niżej. Szyb Południowy pozostaje niepokonany od siedemdziesięciu lat. 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 5


Kurier z Wall Street

Kryptowaluty – nieznany świat wirtualnego pieniądza

Mateusz Wiatr

Świat finansów ciągle się rozwija i zmienia. Ostatnim eksperymentem inżynierii finansowej były instrumenty pochodne, derywaty, których wartość jest ściśle powiązana z wartością przyszłych instrumentów bazowych. Doprowadziło to do kryzysu, który wybuchł w 2008 r. i pogrzebał Lehman Brothers, największy amerykański bank inwestycyjny oraz FannieMae i Freddie Mac - prywatne firmy, które były sponsorowane przez rząd USA w celu pożyczania pieniędzy i udzielania gwarancji kredytowych, co zapewniło Amerykanom dostęp do taniego kredytu. Kryzys rozprzestrzenił się na całą Europę i do dzisiaj odczuwamy jego skutki. Czy kryptowaluta może być kolejnym przykładem eksperymentu inżynierii finansowej, który zakończy się katastrofą gospodarczą?

Pierwszą kryptowalutą był Bitcoin zdecentralizowana waluta, która została utworzona w 2008 r. przez osobę lub grupę osób o pseudonimie Satoshi Nakamoto. Przedrostek „krypto” odnosi się do kryptografii, czyli dziedziny wiedzy, która zajmuje się zagadnieniami utajniania informacji poprzez szyfrowanie. Kryptowaluty są przesyłane bezpośrednio do odbiorców bez pośrednictwa banku lub instytucji finansowych. Są one generowane przez użytkowników tzw. górników lub kopaczy (ang. miners), którzy poprzez udostępnienie mocy obliczeniowych swoich komputerów tworzą bloki zawierające nowe transakcje i zabezpieczają je przed możliwością sfałszowania. Wszystkie jednostki kryptowaluty powstały jako wynagrodzenie za udostępnienie tychże mocy przy tworzeniu łańcucha bloków (blockchain publiczny zapis wszystkich transakcji w kolejności chronologicznej). Tempo tworzenia nowych bloków spada w określonym tempie, dzięki czemu ilość kryptowalut jest ograniczona, np. wszystkich Bitcoinów nigdy nie będzie więcej niż 21 milionów). „Kopanie” kryptowalut jest mało opłacalne – wy-

6

Nowy Gwóźdź Programu

nr 66

nagrodzenie dla „kopaczy” jest odwrotnie proporcjonalne do nakładów, które zostały zużyte na „wykopanie” kryptowaluty. Dlatego powstały koparki Bitcoinów, które są znacznie wydolniejsze niż zwykłe komputery. Kryptowaluty są trzymane w wirtualnym portfelu, który umożliwia ich wysyłanie i odbieranie oraz sprawdzanie wstecz wszystkich transakcji w celu odrzucenia sfałszowanych lub nieuprawnionych kryptowalut. Mogą być one przechowywane w portfelu tradycyjnym (na komputerze), w portfelu online (podobnym do internetowego konta bankowego), w portfelu mobilnym (czyli na telefonie komórkowym lub tablecie, którymi można płacić skanując kod QR lub przy pomocy NFC) lub –wersja najbezpieczniejsza – w portfelu offline, czyli bez dostępu do internetu (np. na przenośnym dysku).


Kurier z Wall Street Podczas transakcji za pomocą kryptowaluty tworzy się elektroniczny szyfr, który zapewnia bezpieczeństwo i anonimowość transakcji. Aby zobrazować przebieg transakcji na kryptowalucie posłużę się przykładem. Przelew na kwotę 100 USD będzie polegał na podzieleniu kryptowaluty (np. Bitcoina – BTC) na część, która odpowiada kwocie 100 USD i przesłaniu jej na adres podany przez odbiorcę. W ciągu kilku sekund transakcja zostanie zakończona sukcesem. Plusem transakcji na kryptowalutach jest anonimowość stron transakcji – tajemnicą są objęte dane właściciela adresu portfela. Natomiast historia i saldo każdego adresu (portfela) jest jawne dla wszystkich. Transakcje na kryptowalutach wiążą się z wysokim ryzykiem – są celem ataku spekulantów, którzy zarabiają na nagłych zmianach notowań kryptowaluty. Ponadto mogą one zostać wykorzystane do „prania brudnych pieniędzy” lub do zawierania nielegalnych, anonimowych transakcji. Pojawiają się głosy krytyki, które twierdzą, że system „kopania” kryptowalut opiera się na schemacie Ponziego, czyli na piramidzie finansowej, w której zysk uczestnika jest bezpośrednio uzależniony od wpłat kolejnych uczestników.

Wokół kryptowalut powstało wiele niejasności i kontrowersji. Inwestowanie (jeśli można to tak nazwać) w kryptowaluty to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, ponieważ kursy kryptowalut zmieniają się nagle i bez widocznych sygnałów – zbyt wiele czynników ma wpływ na ich kurs, często są atakiem spekulantów, którzy chcą zarobić w krótkim okresie czasu. Należy pamiętać, że kryptowaluty nie mają odwzorowania w rzeczywistości, są tworem internetowym i nie mają realnej wartości, tak jak surowce (złoto, srebro, platyna) czy przedmioty inwestycji alternatywnych (dzieła sztuki, wino, whisky). W ciągu kilku lat kryptowaluty mogą zostać pełnoprawnym środkiem płatniczym i jest duża szansa, że będą funkcjonować obok walut państwowych. 

CIEKAWOSTKI • Rząd Islandii wprowadził kryptowalutę Auroracoin jako alternatywną oficjalną walutę narodową. 25 marca 2013 r. 330 000 Islandczyków otrzymało 31,8 jednostek Auroracoin na osobę. • Każdy może utworzyć własną kryptowalutę, dzięki czemu na całym świecie istnieje już kilka tysięcy kryptowalut. Przykłady kryptowalut o dziwnych nazwach: Coinye West, DogeCoin (Piesełcoin), CatCoin, PLNCoin, DubstepCoin. • W Stanach Zjednoczonych zdarzają się przypadki ukrywania majątku w Bitcoinach podczas procesów rozwodowych. • Bułgaria to pierwszy kraj, który wprowadził podatek dochodowy od transakcji na walutach kryptograficznych. • W kanadyjskim Vancouver został uruchomiony pierwszy bankomat obsługujący Bitcoiny. • Pierwsza i największa giełda wymiany anonimowej kryptowaluty Bitcoin ̶ MtGoxzostała zamknięta z powodu ataku hakerskiego. Przepadło blisko 750 tysięcy Bitcoinów o wartości 400 milionów dolarów. • Na transakcjach Bitcoin można stać się milionerem i to nieświadomie. W 2009 r. Norweg Kristoffer Koch kupił 5000 BTC za 150 norweskich koron (ok. 80 polskich złotych). W 2013 r. jego portfel wzrósł do 5 milionów norweskich koron (ok. 2,5 miliona złotych). • Pierwszy polski bankomat obsługujący Bitcoiny został uruchomiony w maju 2014 r. w Warszawie w Ambasadzie Bitcoin przy ulicy Kruczej 46.

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 7


Kurier z Wall Street

Biznes jest wszędzie

słów kilka o muzyce

Michał Kubik

Marzeniem wielu muzyków jest zostanie gwiazdą estrady bądź chociaż możliwość utrzymywania się z grania, śpiewania, komponowania, czy pisania tekstów. Różnorodnych kapel powstaje w ostatnim czasie cała masa – jest to spowodowane m.in. łatwym dostępem do sprzętu i innych technologii – jednak zdołać przetrwać potrafią tylko nieliczni. Nie ma oczywiście gotowej recepty na promowanie siebie. Choć jest co prawda kilka czynności, które warto przedsięwziąć. Można tutaj wspomnieć w kilku zdaniach o programach typu talent show – jest to najprostszy sposób na karierę muzyczną. Jeśli ktoś się spodoba właśnie tam, to dalszy rozwój ma już raczej zapewniony i tylko od piosenek jakie się tworzy zależy, w którą stronę potoczy się ścieżka artystyczna. Nie każdy prawdziwy talent zostaje tam jednak odkryty, a i nie brakuje krytycznych uwag dotyczących m.in. sztuczności i reżyserowania każdego ruchu. A więc? Warto się również zastanowić nad innymi sposobami. Na początku należy zacząć od samej muzyki. Jeśli nagrałeś już kilka kawałów i wszyscy wkoło np. mama, przyjaciel, dziewczyna sugerują ci, że nie jest to, delikatnie ujmując, sztuka wysoka ani nawet

8

Nowy Gwóźdź Programu

nr 66

niska... szczerze mówiąc, nie ma to żadnego wymiaru artystycznego – może warto zastanowić się, czy jest sens kontynuowania kariery na poziomie szerszym niż śpiewanie pod prysznicem. Ale jak i co grać? Zazwyczaj zespoły, które najłatwiej i najszybciej zdobywają sławę to te, które są oryginalne pod jakimś względem, np. tekstów, strojów, ale najczęściej czysto muzycznym. W końcu konsument na rynku może nie zainteresować się wykonawcą, który brzmi tak samo, jak sto innych. Na dzień dzisiejszy raczej nie należy spodziewać się, aby ktoś wymyślił nowy styl – za to dość popularne staje się łączenie dwóch w jedno np. folku z rockiem czy R'n'B z popem. Ale przecież większość z nas się zgodzi, że jeśli jakaś osoba nie jest oryginalna, to nie oznacza od razu, że pozostaje jej tylko zbieranie autografów gwiazd rocka. Jakiś przepis na sukces od tych, którym się udało? Zespół ABBA na takie pytanie odpowiedział: „Przecież to takie proste. Nasze piosenki były bardzo melodyczne i śpiewaliśmy je po angielsku, dzięki czemu każdy nas rozumiał”. Donatan mówi: „Pracować wtedy, kiedy inni śpią. Inspiracja nie przychodzi do ludzi leniwych”, Shakira: „Talent, upór, dyscplina”. No dobrze, skoro mamy już nagranych kilka dobrych utworów, warto grać je w okolicznych pubach czy małych festiwalach. Nawet jeśli nie przysporzy to ogromnej sławy (o pieniądzach za pierwsze koncerty lepiej nie myśleć), to z pewnością pozwoli oswoić się wokaliście ze sceną i publicznością. Z tego też powodu warto walczyć o każdy koncert również jako support , a w zasadzie na początku tylko taki charakter występu wchodzi w rachubę. Jest to rola odrobinę niewdzięczna, bo nikt nas nie zna i wszyscy nerwowo wyczekują na gwiazdę wieczoru. Zdarzyło się na pewnym koncercie początkującemu raperowi, występującemu przed główną gwiazdą, usłyszeć ze strony publiczności nieprzystojne słowa – odpowiedział, nie bez inwektyw lecz zgrabnie: „Mam w sobie więcej rapu, niż wy wszyscy razem wzięci”. I choć bywały pojedyncze przypadki, gdzie zespół, mający tylko odbębnić swoje, robił furorę i prześcigał gwiazdę, to zdarza się to niezwykle rzadko, a prawdziwą korzyścią jest tutaj tak naprawdę nawiązanie kontaktu z menadżerami muzycznymi, mediami i nie tylko...


Kurier z Wall Street Nieodłącznym elementem promocji jest oczywiście internet, a w szczególności YouTube. Coraz bardziej popularne stają się również serwisy streamingowe, takie jak Wimp czy Spotify. Są one już obecne w życiu codziennym wielu z nas. Istnieją pewne kontrowersje na ten temat – przede wszystkim nie każdy artysta pała chęcią do tego typu stron. I trudno się dziwić. Nie zarobi on dzięki nim wielu pieniędzy. To dlatego, że opłaty za korzystanie ze streamingu są małe, a co za tym idzie wynagrodzenie dla wykonawców znikome. Za odtworzenie jednego pełnego albumu wykonawca dostaje bowiem kilka centów. Nie przeszkodziło to jednak np. Arturowi Rojkowi umieścić swoją nową, solową płytę na tych portalach, a zebrała ona przecież bardzo pochlebne opinie. Jednak na początku kariery obecność w tych serwisach jest obowiązkiem – w końcu należy przedkładać promocję nad finanse. Słów kilka o teledyskach – łatwo jest je wszak dzisiaj nakręcić, więc trzeba z tego skorzystać. Są oczywiście artyści, którzy wydają kwoty sześciocyfrowe na produkcję jednego spotu, ale równie dobrze wraz z ciekawym pomysłem można to zrobić, mając w ręku jedynie smartfona, a w komputerze program do obróbki wideo. Są jeszcze klipy, które zawierają samą animację. W teledysku młodego, początkującego wokalisty o pseudonimie Patrick the Pan, bez pobierania wynagrodzenia, wystąpił Piotr Cyrwus (czyli popularny Rysiek z Klanu), który okazał się być „znajomym znajomego” wspomnianego artysty. I to właśnie aktor przysporzył popularności tej piosence. Jeśli już poruszamy się w tych rejonach, to warto wspomnieć, że spot może wygenerować pieniądze dla muzyków. Jest to dość oryginalny, o ile nie kontrowersyjny, sposób i nazywa się product placement, czyli lokowanie produktu. W niektórych materiałach można zauważyć wplecione w sceny logotypy i produkty różnych firm. Jeśli ktoś chce się pobawić w poszukiwanie, niech zacznie od wykonawców, takich jak Łzy, Doda, Video, Kayah. No przecież to dobre produkty są, to czy nie mogą pojawić się u mnie, w moim własnym teledysku? Zdawałoby się mówią niektórzy. Być może przeciwnicy tak zwanej komercji mają inne zdanie na ten temat. Nie należy również zapominać o tradycyjnych mediach, takich jak radio. Czyż nie zdarzyło się wielu osobom usłyszeć dobrą piosenkę, np. podczas jazdy samochodem, która koniec końców na stałe zagościła na osobistej playliście? Kontakt z dużym przemysłem muzycznym jest tym trudniejszy, im mniej artysta jest znany. Jeśli ograniczymy się do pisania maili na adres redakcji – nic nie wskóramy. Takie wiadomości zazwyczaj nawet nie są czytane. Należy więc wdrożyć starsze i skuteczniejsze sposoby. Najlepszym jest bezpośredni kontakt z konkretnym dziennikarzem – najlepiej osobisty. Wielu z nich podaje swój numer telefonu, jeśli podejdzie się i o niego poprosi gdzieś na jakiejś konferencji muzycznej czy koncercie. Jeśli nie ma się kontaktu mobilnego, zostaje poczta elektroniczna, najlepiej kierowana na tego konkretnego żurnalistę. Istnieje bowiem wiele audycji tematycznych dedykowanych konkretnemu gatunkowi, w których mogą znaleźć się nieznane dotąd piosenki. Wiele lat temu dziennikarze radiowi byli

jednymi z najważniejszych osób w przemyśle muzycznym. To oni bowiem wpuszczali na antenę poszczególne piosenki niczym bramkarz ludzi w klubie nocnym. Menadżerowie znali się z nimi, zapraszali na drogie kolacje, kupowali prezenty... Tutaj też pojawia się kwestia tekstu – nie każdy może być zaśpiewany, czy zarapowany w radio lub telewizji ze względu na wulgaryzmy. Ktoś stwierdzi, że jest to atak na wolność artystyczną, ale warto pamiętać, że tak było, jest i będzie – odrobinę przyzwoitości warto zachować. Z drugiej jednak strony zapewne ktoś, kto tworzy bardzo ostre teksty piosenek, raczej nie marzy o tym, aby jego utwory były puszczane codziennie tuż przed wieczorynką. No i koniec pewnego etapu. Znalazła się wytwórnia, która chce wydać płytę z naszymi piosenkami. Jeśli zespół miał osobnego człowieka zajmującego się bookingiem koncertów, czy promocją, zapewne go straci. Obecnie najbardziej popularne są tzw. umowy 360 stopni. Jest to kompleksowa obsługa wykonawcy, a więc również profesjonalni menadżerowie delegowani z firmy, którzy otaczają nad nami opiekę. Rozwój Internetu spowodował, że o wiele łatwiej jest się teraz wypromować, ale też trudniej na muzyce zarobić. Sprzyjają temu różne sposoby jak np. wspomniany product placement. Wydaje się, że w dzisiejszych czasach artysta zarabia więcej na koncertach niż dawniej. Warto wspomnieć tutaj o zespole Iron Maiden, który przeanalizował liczbę pobrań swoich piosenek pod kątem geograficznym i ruszył w trasę w te miejsca, w których ściągnięć było najwięcej. Ale przecież i tak najważniejsza i bezcenna jest radość z pielęgnowania swojej pasji, a więc gry na instrumencie i śpiewu. Prawda? 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 9


Wywiad Zdrowszy dym, ładny wygląd, przyjemny zapach.

Poznaj e-papierosa. Niewielki, bo w kształcie i rozmiarze długopisu, a wydobywa się z niego przyjemny, zazwyczaj słodki zapach. Co to takiego? Modny ostatnimi czasy elektroniczny papieros, który zdaje się być nieszkodliwy dla użytkownika i otoczenia. Porozmawiajmy, jak to rzeczywiście z nim jest i czym jest dokładnie.

Edyta Kulej

Aktualnie e-papierosy może- najlepszym wypadku możemy stracić my kupić w wielu miejscach – trochę kasy, a w najgorszym zdrowie. Spotkałem się już z aromatem w kioskach ruchu, Internecie, do bazy (rodzaj liquidu), który zrobił lub też w specjalnych skle- gumę z plastikowego ustnika. pach. Gdzie najlepiej kupoNa co należy zwracać uwagę wać e-papierosy? przy zakupie e-papierosa? Rzeczywiście w ostatnim czasie dostęp do e-papierosów staje się coraz łatwiejszy i nie powinno to nikogo dziwić. Dlaczego ja jako e-palacz mam być dyskryminowany i zmuszany do szukania sklepu specjalistycznego, podczas gdy konwencjonalny palacz wychodzi w kapciach przed dom i ma możliwość kupienia papierosów w najbliższym sklepie? Jeśli chodzi o zakup urządzenia to z uwagi na posiadaną wiedzę i możliwość doradzenia klientowi odpowiedniego dla niego sprzętu, sklep specjalistyczny jest najodpowiedniejszym miejscem. Pani w sklepie spożywczym ma prawo się nie znać. :) Jeśli jesteśmy już użytkownikami i wiemy czego nam potrzeba (mowa tu głównie o elementach eksploatacyjnych jak grzałki, clearomizery lub liquidy) to sklepy spożywcze, kioski itp. są równie odpowiednie jak sklepy specjalistyczne. Niejednokrotnie są nawet bardziej konkurencyjne cenowo. Jednocześnie chciałbym przestrzec przed kupowaniem zestawów i liquidów niewiadomego pochodzenia przez platformy internetowe, na których handluje kto chce i czym chce. Idea fajna, ale w przypadku e-papierosów 60% towaru jest nie zgodne z opisem, np. nie ma baterii 1500mAh o takich samych wymiarach jak 1100mAh. W

10 Nowy Gwóźdź Programu nr 66

Pierwszy raz tak naprawdę mamy wpływ na cenę i walory estetyczne. Kluczowa może się okazać podpowiedź specjalisty, lecz zachowajmy przy tym swój rozum, nie brakuje nieuczciwych sprzedawców. E-papieros wbrew pozorom nie jest skomplikowanym urządzeniem i jego jakość zależy od materiałów z jakich został wykonany, co przed zakupem jest niestety niemożliwe do zweryfikowania.

Jak zbudowany jest e-papieros? E-papieros to nic innego jak akumulator, który poprzez naciśnięcie przycisku zamyka obieg i wywołuje zwarcie w clearomizerze. Rozgrzewa to grzałkę zbudowaną z drutu oporowego owiniętego wokół kawałka bawełnianego sznurka, który na zasadzie lampki naftowej podaje liquid na rozgrzany drut, powodując parowanie.

Jakie są rodzaje clearomizerów i baterii? Czym się od siebie różnią? Znamy wiele rodzajów baterii i clearomizerów. Podstawowe różnice pomiędzy bateriami to pojemność oraz opcja regulacji napięcia, która pozwala na zwiększenie ilości pary (lepiej

oddaje walory smakowe). Ponadto pozwala to zmniejszyć dawkę nikotyny poprzez zwiększoną odczuwalność pary w płucach, co nie jest bez znaczenia dla naszego zdrowia. Najczęściej spotykane pojemności baterii to 650mAh, 900mAh, 1100mAh, 1300mAh, 1600mAh, natomiast najczęściej spotykane clearomizery to górno- lub dolno-grzałkowe. Jedne i drugie mają swoich zwolenników. Górno-grzałkowe utrzymują liquid w lepszej kondycji, tzn. nie zmienia się ich kolor, gdyż liquid nie jest w ciągłym kontakcie z grzałką. Obróbce cieplnej poddawana jest tylko dawka potrzeba do parowania. Jednak jeśli liquid jest zbyt gęsty lub w przypadku, gdy ktoś lubi się zaciągnąć 3-4 razy z rzędu poczuje smak palonego plastiku, gdyż sznurek nie zdąży wchłonąć wystarczającej ilości liquidu. W dolno-grzałkowych, których osobiście jestem zdecydowanym zwolennikiem, grzałka ma ciągły kontakt z liqudem na zasadzie grawitacji, dzięki czemu nie jest tak podatny na przypalanie, ale może to powodować np. zmianę koloru liquidu po jakimś czasie. Moja rada - nie zalewać do pełna, szybciej się zużyje, dolewasz świeży. Krótki sznurek w zasadzie jest po to, żeby zbyt duża ilość liquidu nie przedostała się do komory spalania, skutkiem czego liquid mógłby się przedostać do ustnika.

Zakładając, że jestem już posiadaczką e-papierosa, co będę musiała dokupić w takcie użytkowania?


Wywiad Jednym z powodów tak dużej popularności e-papierosów jest ich tania eksploatacja. Jeśli jesteśmy już posiadaczem samego urządzenia potrzebne nam już będą tylko liquidy, grzałki i gniazdko z prądem lub laptop. Dobrej jakości liquidy są produkowane w Polsce z unijnych półproduktów. Są osiągalne od 3,99zł za 10ml, co w moim odczuciu odpowiada mniej więcej 4 paczkom papierosów. Istotne jest, żeby zwracać uwagę gdzie produkowany jest liquid. Osobiście wystrzegam się chińskich produktów, ponadto w przypadku polskich liquidów mamy pewność, że spełniają one odpowiednie normy. Dba o to Państwowa Inspekcja Handlu, a ostatnio również Sanepid. Grzałki natomiast kosztują od 5 do 10 zł, w zależności od modelu. Wymieniać będziemy je średnio co 2-3 tygodnie. Podsumowując, miesięczny koszt użytkowania e-papierosa zaczyna się od 60 zł, jednak koszt nigdy nie kończy się na tej kwocie, do wyboru mamy dziesiątki, jak nie setki smaków. Gorąco zachęcam również do eksperymentowania z różnymi clearomizerami. Jest to nieduży koszt, gdyż ceny w dobrych sklepach zaczynają się od 15zł za sztukę, co jednak nie znaczy że ta zabawa nie może być kosztowna. Dla pasjonatów znajdziemy także clearomizery po 150zł.

łem na 6mg/ml. Poprawiło się moje samopoczucie oraz zniknęła suchość w ustach. Tak więc dobór liquidu to indywidualna sprawa, ale proponuję zacząć od tych słabszych.

Słyszałam o możliwości tworzenia przez siebie własnych Jakie są zalety e-papieropłynów, na czym to polega? sów? Jeśli chodzi o domową produkcję liquidów i tworzenie ich od podstaw - zdecydowanie odradzam. Pomimo, że główne składniki są ogólnodostępne i bezpieczne (w końcu gliceryna to jeden z podstawowych składników kremu Nivea), to uważam że do bezpiecznej produkcji trzeba posiadać jakąś wiedzę chemiczną. Można również kupować tak zwane bazy nikotynowe, do których sami dolewamy różne aromaty. Możemy w ten sposób regulować intensywność aromatu i dowolnie je mieszać, ale z efektami bywa różnie. ;¬)

Przypuśćmy, że palę paczkę papierosów dziennie i chcę rozpocząć e-palenie – na jak Wiele mówi się teraz o szkoddługo starczy mi liquid? liwości palenia, jak e-papieLiquidy posiadają różne stężenia nikotyny, od 0mg nikotyny w ml do rosy wpływają na nasze zdro24mg/ml, a nawet 36mg/ml. Nie wie? wszyscy są tego świadomi, ale to bardzo dużo. Jeden konwencjonalny Marlboro Light zawiera 0,5mg nikotyny. Idąc tym tropem w 1 ml 36mg/ ml są 72 szt. takich papierosów, więc w 10ml butelce, która średnio wystarcza na 4 dni, zakładając że palimy ok. paczki dziennie mamy 720 papierosów. Dlatego tak gorąco polecam baterie z regulacją napięcia, pozwalającą zmniejszyć stężenie nikotyny. Gdy kupiłem pierwszą baterię z regulacją, nie będąc w pełni świadomy ile papierosów wypalam, używałem liquidu 18mg/ml. Gdy pierwszy raz użyłem tej baterii popłakałem się i momentalnie z 18mg/ml przeszed-

E-papierosy nie powinny być traktowane jako terapia nikotynowa, a jedynie jako środek zastępczy dla konwencjonalnych papierosów. Taka informacja powinna widnieć na każdym opakowaniu lub w instrukcji obsługi e-papierosa.

Generalnie palenie jest szkodliwe! Jednak jeśli porównać pod tym kątem zwykłe i e-papierosy to w moim odczuciu e-papierosy są mniej szkodliwe, ponieważ w przeciwieństwie do zwykłych nie zawierają substancji smolistych i nie zmuszają naszych bliskich do biernego palenia, jednak zbyt duża dawka nikotyny np. liquidy o zawartości 24mg/ml zawierają kilka razy więcej nikotyny niż zwykłe papierosy i tym samym bardziej szkodzą zdrowiu.

Czy takie papierosy mogą pomagać w całkowitym rzuceniu palenia?

Głównymi zaletami e-papierosów są tania eksploatacja, świeży i przyjemny zapach, którym nie przesiąka całe pomieszczenie, w którym używany jest e-papieros i co chyba najważniejsze, nie zmuszamy naszych bliskich do biernego palenia.

Czy każdy może kupić elektronicznego papierosa? Na szczęście e-papierosy są ogólnodostępne i tak jak konwencjonalne papierosy może je kupić każdy, kto ukończył 18 rok życia.

Jak kształtują się koszty palenia porównując papierosy analogowe i elektroniczne? Do niedawna osobiście wydawałem około 500zł miesięcznie na papierosy (paczka Marlboro dziennie). Przyznaję, że dalej palę konwencjonalne papierosy, ale dzięki elektronicznemu udało mi się znacznie ograniczyć koszty. Z jednej paczki na dzień zszedłem na paczkę na 3dni, przy czym zużywam 10ml liquidu na tydzień, za który płacę w Chorzowie 3.99 zł, więc wydatki związane z nałogiem ograniczyłem do nie więcej niż 200zł w miesiącu.  Wywiadu udzielił Tomasz Zacharmin z firmy Liquider Premium Chorzów, Rynek 11

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 11


Ludzie ludziom

Pora na suspens:

„Kalifornijska zgwałcona mucha” Kalifornia. Rok 2008. Posterunek Policji w Sacramento – pokój osadzony w podziemiach Mała, natrętna mucha właśnie zaczyna swoje trzecie okrążenie wokół lampy zawieszonej nad stołem, przy którym półszeptem rozmawiają dwaj mężczyźni. – Pamiętaj – zwraca się siwy mundurowy do swojego młodszego kolegi. – Jesteś jednym z tych, których nie wolno nam stracić. Nasza jednostka zdecydowała się podjąć działania, na które nie miałeś wpływu, ale od tej chwili twoje życie mieści się wyłącznie w twoich rękach. Drugiego razu nie będzie, czy jasno się wyraziłem? Młody mężczyzna potrząsnął głową na znak, że rozumie. Sięgnął po szarą kopertę, którą właśnie powierzał mu starszy sierżant. Obiecał sobie, że spali i wyrzuci ją przy najbliższym koszu na śmieci.

Ilona Ptak

Nevada. Rok 2012. Dom jednorodzinny w Carson City W garażu echem odbijał się ostatni ryk srebrnego Alfa Romeo. To Dick wraz ze skrzynką piwa wrócił do domu, gdzie zamierza w końcu odetchnąć z dala od pracy i małej Nel. Córka ostatnimi czasy dała mu w kość. Na szczęście dzisiaj opieku-

12 Nowy Gwóźdź Programu nr 66

je się nią Pani Harvey, mama Lilian, która organizuje córce przyjęcie z okazji jej czwartych urodzin. W przedpokoju słychać dwa nachodzące na siebie dźwięki. Pierwszy, ten przyjemniejszy, syk otwierającej się puszki oraz drugi, sygnał telefonu domowego. – Halo? – Mężczyzna podnosząc słuchawkę odłożył upragnione piwo z przeczuciem, że coś jest nie tak. W międzyczasie spojrzał na szafkę z butami. Dopiero teraz zauważył, że jest otwarta. Mała Nel nie jest w stanie do niej sięgnąć. Za to bardzo łatwo mogłaby uderzyć się drzwiczkami w głowę. Dlatego Dick niczego tak nie pilnuje, jak tego, by była ona zawsze szczelnie zamknięta. Wszyscy o tym wiedzą, nikt nie otwiera tej szafki. Była tylko jedna osoba w jego życiu, która z roztargnienia zapominała o tym za każdym razem, gdy chowała jego buty. – Jane! – krzyczy kobieta w słuchawce. – Była tu, groziła nam nożem. Bałam się o dzieci! Panie Dick, co miałam zrobić? – Zawiadomiła Pani policję? – pyta szorstko głos z drugiej strony.

– Nie. To się stało przed chwilą, dzwonię od razu do Pana. Ona mi ją wyrwała! Bredziła o tym, że świat ją oszukał, że teraz wie, co ma robić. Nel płakała. Razem odjechały czarnym Vanem. Boże jeśli ona…– Szlochanie zagłuszało resztę jej słów. – Dobrze, ja się wszystkim zajmę. Zaraz będzie u Pani sierżant Donavan, proszę jej złożyć zeznania. Niech Pani zamknie drzwi na klucz. Jane jest psychicznie chora, może wrócić i zrobić wam krzywdę. – Mężczyzna pośpiesznie odłożył słuchawkę. Była tylko jedna rzecz, którą musiał zrobić zanim zadzwoni na posterunek. Chciał się upewnić, że uprowadzenie córeczki to jedyny cel jego stukniętej żony. Włożył rękę w głąb szafki. Wsunął pod dyktę i szukał tak długo, aż zrozumiał to, co od początku było przecież oczywiste. Szarą kopertę szlag trafił! – Do wszystkich jednostek… – słychać było zniekształcony, męski


Ludzie ludziom głos w pobliskich radiowozach. – Drogą A15 w kierunku Arizony jedzie czarny Van o numerach… Dick jadący jednym z tych wyjących samochodów zdał sobie sprawę z zagrożenia w jakim się znalazł. Jego porąbana żoneczka właśnie pędzi po autostradzie z nożem w ręku i jego dzieckiem na siedzeniu. Mała Nel pewnie płacze i woła do niego swoim cieniutkim głosikiem – tato, tatusiu. Czuł, jak jego serce od środka rozsadza kumulująca się bomba. Był przerażony. W swoim życiu podobnych uczuć doświadczył tylko raz kilka lat temu i powodem tego również była Jane. Nagle przed oczami zobaczył przebiegającą sarnę, wcisnął do oporu pedał hamulca, auto z zatrzymanymi kołami powoli traciło prędkość. W tym samym momencie zadzwoniła jego służbowa komórka. – Sierżancie Dick, mamy ją. Wpadła w poślizg przy zjeździe do Sun Hotel i uderzyła w przydrożną latarnie. Drzwi są zgniecione, nie możemy jej wydostać, czekamy na straż pożarną. Pańska córka jest cała i zdrowa. Wyciągnęliśmy ją przez rozbitą szybę. Przez głowę Dicka przeszła myśl pełna nadziei. – Czy Jane żyje? – zapytał do słuchawki. Nadzieja ta dotyczyła niefortunnego wypadku jego psychicznie chorej żony. Gdyby to wszystko zakończyło się tak łatwo. Jego zmartwienia, strach przed tym, że ona znowu wróci. Przecież kiedyś nie będzie musiała uciekać, ale legalnie opuści ten cholerny szpital dla czubków. A tak, jego problem po prostu rozwiązałby się sam. Nie musiałby się martwić o Nel, ale przede wszystkim byłby spokojny o samego siebie. – Żyje. Jest ranna, ale wyjdzie z tego – dodał pośpiesznie głos w słuchawce. – Dziękuję szeregowy Harvard, będę tam za 5 minut. Sierżant Dick wyłącznie z przyzwyczajenia okazał swoją legitymację wchodząc na miejsce wypadku. Strażacy właśnie wyciągnęli Jane z auta. Mężczyzna pośpiesznie wskoczył do jego wnętrza. Aura szczęścia jaka na niego spłynęła sparaliżowała go od stóp do głów. Na podłodze pod siedzeniem leżał pomięty kawałek szarego papieru. Pośpiesznie wsadził poplamioną krwią kopertę do kieszeni. Z karetki wydobywał się paniczny kobiecy krzyk. – Dick ty sukinsynie nie wybaczę Ci tego! Nel, córeczko wrócę po Ciebie. Zabierz łapy od mojego dziecka ty… W tej samej chwili mała Nel wpadła w objęcia swojego taty. Tak często tatuś opowiadał jej o złej Pani, która jest jej mamą. Bała się jej najbardziej ze wszystkiego. Nawet miś z którym spała nie pomagał zapomnieć o strasznych jękach, które przemykały w świadomości tej małej główki. Wiedziała, że tata ją obroni. Przytuliła się jeszcze mocniej do jego piersi. Teraz czuła się bezpiecznie. O godzinie dwudziestej mała Nel już spała. Jej tata nie oglą-

dał jak co dzień wiadomości. Wiedział, co tam usłyszy. Sam był uczestnikiem dzisiejszej ucieczki wariatki, jej pogoni, a potem ponownego umieszczenia w szpitalu św. Alberta dla psychicznie chorych. Dziś palił w kominku. Dołożył drewna przykrywając ostatni skrawek szarej spalającej się koperty. Wykonał przy tym ostatni telefon. Usłyszał głos człowieka, którego nie miał sposobności widzieć od niespełna 4 lat. W pokoju rozchodził się pełen nienawiści głos Dicka. – To ostatni raz kiedy Cię o coś proszę. Tym razem załatwmy to jak należy. Gówno mnie obchodzi, że nie ma dożywocia w takim szpitalu. Ma już nigdy z niego nie wyjść! A i jeszcze jedno, załatwcie jej jakąś psychopatyczną, lesbijską dziwkę. Powiedzcie, że to prezent za to, że nie chciała pieprzyć się z facetami.

Kalifornia. Rok 2008. Posterunek Policji, ten sam pokój – Szeregowy Dick, zaczekaj – zatrzymał wychodzącego siwiejący mężczyzna. – Gwałt na nieletniej to nie tylko przestępstwo, które jesteśmy w stanie utajnić, to blizna, która zostaje na całe życie. Co zamierzasz zrobić z tą dziewczyną? Młody mężczyzna nieświadomy do końca swojego czynu wyciągnął jakiś mały, złoty przedmiot z kieszeni. – Zamierzam się jej oświadczyć, wziąć ślub, a potem wychować dziecko. Dzięki jej skłonnościom paranoidalnym i emocjonalnym zaburzeniom nie będzie w stanie rozstrzygnąć co jest dla niej dobre, a co złe. Ulegnie mi tak samo, jak wtedy. Tak to już jest z ludźmi o słabej psychice. Gdy przyjdzie czas wykorzystam jej chorobę i odbiorę prawo do opieki nad dzieckiem. – Boże, Dick jesteś stuknięty! Sam powinieneś się leczyć. – Roześmiał się starszy kolega. „Już wiele razy to słyszałem”– pomyślał młody mężczyzna. Zabił latającą muchę i wyszedł. 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 13


Ludzie ludziom

Zakonnica, niewolnicy i Whitney Houston czyli na początku był gospel W 2008 roku dowiedziałam się o organizowanych w Rybniku warsztatach gospel. Z uwagi na to, że z mikrofonem byłam za pan brat, odkąd tylko mogłam go udźwignąć i nie przewrócić się pod jego ciężarem w czasie występu, ochoczo zgłosiłam się na warsztaty. Nie wiedziałam wtedy, czym jest ani o czym jest ten gospel. Moje skojarzenia wiązały się jedynie z roześmianą i rozśpiewaną buzią Whoopi Goldberg w filmie „Zakonnica w przebraniu”. Tak więc ruszyłam na warsztaty, mając przed oczyma roztańczone zakonnice, Lauryn Hill grającą postać utalentowanej muzycznie nastolatki bez perspektyw oraz klasę pełną dzieciaków szukających ucieczki od domowych problemów i życia na ulicy. W tym momencie przerwę moją radosną opowieść o wyprawie do Rybnika i innych miast w kolejnych miesiącach i latach, aby wyjaśnić o co chodzi w tych długich i falujących na scenie kiecach, sukniach, habitach (jak zwał tak zwał), czyli skąd ten gospel i co to właściwie jest. Wciskamy przycisk „cofnij” i znajdujemy się w 1799 roku w Stanach Zjednoczonych. Właśnie rozpoczęło się drugie „Great Awakening” (Wielkie Przebudzenie), w ramach którego organizowane są Revival Camp Meetings (Spotkania w Obozach Odrodzenia). Revivaliści poddają pod wątpliwość dotychczasowe obyczaje religijne, takie jak odświętne stroje, przepych budynków kościelnych i wiele innych. Uważają, że zbyt dumne i budzące podziw, a zarazem strach budowle nie ułatwiają kontaktu człowiek - Stwórca. Tak więc ludzie zaczynają organizować spotkania w lasach. Chodźcie! Zobaczmy co się tam dzieje i jak to wszystko wygląda. Spójrzcie! Nie ma kościołów. Nie ma bogactwa. Jest las. Są namioty, jedzenie na kocach i ludzie czekający na porywającego, charyzmatycznego i – co istotne dla naszej skromnej analizy muzyki gospel – śpiewającego kaznodzieję. Oto i on! Chwila! Nie jest sam. Towarzyszy mu „czarny” duchowny.

Karolina Borner

Czy to nie dziwne? Przecież jesteśmy w końcu XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych, w czasie rozkwitu niewolnictwa, panowania „białych” nad „czarnymi”. Czy ktoś będzie w ogóle słuchał „czarnego” śpiewaka-mówcy? Przypatrzmy się jeszcze raz zgromadzonemu tłumowi. Są tam „biali” i „czarni”. Właściciele przyprowadzili tu swoich niewolników, ponieważ czują się do tego moralnie zobowiązani. Na ten czas praca na plantacjach ustaje, a „biali” panowie uczestniczą z „czarnymi” w Camp Meetings. „Czarny” kaznodzieja rozpoczyna swoje kazanie, posłuchajmy… Słyszycie? Jego przekaz jest pełen dramaturgii i obrazowości. Porywa tłum. Słowa przeplatane są pieśnią, czasem okrzykiem. Widzicie co dzieje się z wiernymi? Czyżby oszaleli? Słuchacze głośno odpowiadają duchownemu „Amen! That’s right!”, kołysząc się przy tym na boki, choć przecież nikt ich o to nie prosił. Właśnie w tym historycznym momencie zaczyna się Negro Spirituals (pieśni murzyńskich niewolników), którego jedną

14 Nowy Gwóźdź Programu nr 66

z odmian są gospel songs (w skrócie gospel). Gospel znaczy Ewangelia i powstało z dwóch słów - God spell (słowo Boże). Jak można się domyślić tematyką gospel jest Ewangelia, życie chrześcijanina, jego cierpienia i radości, poszukiwanie dobra, Boga oraz droga do zbawienia. Posłuchajmy zatem słów jednej z pieśni: „Roll Jordan, roll, Roll Jordan, roll, I want to get to heaven when I die, to hear roll Jordan, roll”. Właśnie z tą pieśnią o Jordanie, pełną tęsknoty za Niebem spotkałam się podczas moich pierwszych w życiu warsztatów w Rybniku. W tym momencie mojej historii rozpoczął się gospel. Pojechałam na kolejne warsztaty, po nich na następne, kolejne, następne, kolejne. Wróć! Nie powiedziałam, co dzieje się podczas warsztatów. Ogólnie rzecz ujmując - śpiewa się. Wciskamy teraz przycisk „przyszłość” i jesteśmy z powrotem w XXI wieku. Jest sobota rano, jesteśmy w... na przykład w domu kultury w miejscowości X. Właśnie zaczynają gromadzić się uczestnicy, tj. osoby w różnym wieku (dzieciaki, uczniowie, studenci, pracoholicy, emeryci), różnych zawodów (zawodowi wokali-


Ludzie ludziom

ści, osoby zawodowo śpiewające pod prysznicem tudzież w samochodzie), różnych wyznań (Ewangelicy, Katolicy, Baptyści i mogę wymieniać do jutra). Wejdźmy do sali prób. Na scenie czeka już zespół. Członkowie zespołu biegają z jakimiś kablami, podłączają instrumenty, „raz, dwa, raz, dwa” wydobywa się z głośników. Zostawmy ich, zobaczymy gdzie są instruktorzy. Tam! Jeden „biały”, drugi „czarny”, prawie jak podczas Camp Meetings, ale to nie jest żadna reguła. Często zapraszani są instruktorzy ze Stanów Zjednoczonych, jak Norris Garner lub z Londynu, jak Peter Francis, Colin Vassell, czy Karen Gibson. Ich zadaniem jest stworzyć w ciągu dwóch dni chór składający się w dużej mierze z nieznanych sobie wcześniej osób, różnych talentów wokalnych, nauczyć je około 10 utworów gospel i w niedzielę wieczorem dać koncert, który, tak jak wystąpienie „czarnego” kaznodziei, porwie publiczność. Mission impossible? Ani trochę. Gdyby to było niemożliwe nikt nie organizowałby warsztatów, a publiczność uciekałaby z koncertów drzwiami i oknami, zatykając przy tym uszy. Jest inaczej. Znowu wciskamy „cofnij” i jesteśmy na koncercie finałowym, niech będzie, moich warsztatów. Teraz klikam „stop” w woli wyjaśnienia. Podczas uczestnictwa w kolejnych warsztatach zaczęłam odczuwać silną potrzebę zorganizowania takiego wydarzenia w moim mieście, czyli w Zabrzu. Nosiłam w sobie ten pomysł, marzenie przez pewien czas, aż w końcu udało się. Odbyły się I Zabrzańskie Warsztaty Gospel, na które zaprosiliśmy wspomnianego wcześniej Peter’a Francis (dyrygent chóru „The Jabez Family” w Londynie) oraz Gabrielę Gąsior (uczestniczka tegorocznych Super Debiutów w Opolu). Zobaczmy jak było na koncercie finałowym „moich warsztatów” ̶ play. Biegam między kuchnią a salą przygotowywaną na bankiet w Miejskim Ośrodku Kultury w Zabrzu. Krew mi pulsuje jak szalona. Telewizja czeka na wywiad, a ja jeszcze nieprzebrana. Poprawienie makijażu ograniczam tylko do muśnięcia ust pomadką, wybiegam. - Gdzie ta telewizja?! - Na sali! - odpowiada jedna z wolontariuszek. Wbiegam na salę i... zamieram. Publiczność zajęła wszystkie miejsca, wiele osób stoi, bo nie ma gdzie siedzieć. - 300 osób, 350? Nie zdążę policzyć. Gdzie ta telewizja? Udzielam wywiadu, ale szybko, bo ciągną mnie już za rękaw, dają mikrofon, wypychają na scenę i... - Dzień dobry, witam na koncercie finałowym I Zabrzańskich Warsztatów Gospel. Zaczęło się. W połowie drugiego utworu cała sala stoi, nikt już nie siedzi, ludzie tańczą, śpiewają. Nawet pierwszy rząd, który zajmują radni, dyrektorzy szkół i inne ważne osoby, nie pozostaje obojętny na udzielającą się atmosferę radości, energii, klaszcząc na dwa i, choć na początku niepewnie, robiąc krok w prawo, krok w lewo. Widzę to ze sceny, śpiewam i myślę sobie, że ten gospel to jednak

ma moc. Porwaliśmy publiczność! Hola, hola, ale skąd gospel w Polsce? XVIII wiek, Stany Zjednoczone, „czarni niewolnicy”, Negro Spirituals, przecież nikt tu nie bywał na żadnych Camp Meetings. Skąd? Z Danii. Naprawdę? Tak, a wszystko dzięki Pani o imieniu Lea Kjeldsen. W 1999 roku przyjechała do Polski i zorganizowała I Warsztaty Gospel w Krakowie. W tym samym roku powstał „Kraków Gospel Choir”, obecnie jeden z najbardziej znanych chórów gospel w Polsce. „Efekt gospel” bardzo szybko przybrał na prędkości i tak z roku, na rok powstawały kolejne warsztaty, kolejne chóry. Polacy inspirujący się twórczością znakomitych artystów gospel zza oceanu (Aretha Franklin, Andrae Crouch, Kirk Franklin, Mahalia Jackson, The Clark Sisters, Fred Hammond, Harlem Gospel Choir i wielu innych ̶ polecam posłuchać ich twórczości) stworzyli w kraju słowiańskim gospel na bardzo wysokim poziomie. Mowa tu m.in. o God’s Property, TGD, ReGENERATION, Gospel Joy czy Gospel Rain. Powstały także stowarzyszenia, jak np. Stowarzyszenie Gospel w Krakowie czy Śląskie Stowarzyszenie Gospel, z którym mam przyjemność współpracować. Należy wspomnieć również o Akademii Gospel w Katowicach made by Śląskie Stowarzyszenie Gospel, której jestem dumną absolwentką. Specjalnie z Londynu przyjeżdżali, a raczej przylatywali do Katowic dyrygenci i członkowie chórów, aby uczyć nas gospel. Niesamowite? Zdecydowanie! Chyba czas zakończyć tę krótką wyprawę po świecie gospel, ponieważ mam odgórny nakaz napisania maksymalnie dwóch stron. Cieszę się ogromnie, że mogłam naklikać parę słów o mojej wielkiej pasji. Mam w głowie takie marzenie: czytasz ten artykuł, wchodzisz na YouTube, wpisujesz gospel albo Kirk Franklin albo I Zabrzańskie Warsztaty Gospel, zaczynasz słuchać i znajdujesz coś dla siebie lub postanawiasz wybrać się na koncert gospel żeby przekonać się czy naprawdę buja na boki. Życzę tego Tobie i sobie. Kochani, dziękujmy za gospel, bo jak pisze polski historyk jazzu, prof. Andrzej Schmidt w swojej książce „Historia jazzu” - „Jazz zawdzięcza im (gospel songs) nawet cały kierunek stylistyczny nazwany soul, a zwracający się świadomie do muzyki negro-amerykańskiej”. Stąd też Whitney Houston czy Tina Turner, jak i wiele innych wspaniałych wokalistek, wokalistów, gwiazd światowego formatu zaczynało właśnie w kościelnych chórach gospel, dlatego ośmielę się zakończyć słowami „Na początku był gospel...”. 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 15


Wywiad Michał Kubik:

Absurdalność się ceni

-ŁOWCY.B

Gdy pojawili się n a polskiej scenie ka baretowej z miejs furorę. Oprócz do ca zrobili brego poczucia hu moru mieli równie oraz charakteryst ż absurdalność yczny kolorowy, a przede wszystkim wcześniej ubiór. Ic niespotykany h stroje są rozpozn awalne w niemal ca i już przeszły do le łej Polsce gendy. Niektórzy z nich nie zamykaj na kabaret. O tym ą się tylko i o kilku innych rzec zach przeczytacie z kabaretem Łow wywiadzie cy . B.

Jesteście dość absurdalnym kabaretem. Był kiedyś teatr absurdu ŻŻŻŻŻ, jest kabaret DNO słynący ze swoich rekwizytów. Czy Waszym zdainem jest miejsce na jeszcze jeden taki kabaret, który osiąnąłby sukces? Jeśli byłby dobry to tak. Kabareciarz to jest na szczęście wolny zawód, nie ma żadnych regulacji prawnych i każdy kto ma tylko ochotę, siłę i myśli, że potrafi rozbawić ludzi może się sprawdzić. Nasza absurdalność wynika trochę z tego, że my cały czas robimy rzeczy, które śmieszą nas. A że śmieszą nas takie rzeczy, a nie inne to taki jest tego efekt, nie cel.

Ale jak gracie któryś raz z kolei ten sam skecz to już raczej was nie może śmieszyć? W końcu gdybyście podśmiewali się cały czas w trakcie jego wykonywania publiczności mogłoby się to nie spodobać. Ale czasami jest tak, że gra się numer dwa lata i po

16 Nowy Gwóźdź Programu nr 66

tych dwóch latach nagle coś zaskakuje i przez miesiąc znowu jest śmieszny.

Czasem zdarza się, że dwa kabarety robią jeden wspólny skecz. Jak wtedy wygląda Wasza współpraca? Zdarzają się przypadki, gdzie takie występy wyglądają jakby opierały się w dużej mierze na improwizacji. Różnie bywa. Czasami jest tak, że jest to dość mocno przygotowywane, a czasmi idea połączenia dwóch kabaretów jest bardzo spontaniczna i tak samo spontaniczne są te skecze. Opierają się one na energii do ludzi.

A jak na przykład przygotowaliście skecz o Górnikach wraz z kabaretem Smile, który był grany w programie „Dzięki Bogu już Weekend”? Dwa dni. I przez ten czas często sobie go powtarzaliśmy. Ale oczywiście był on wcześniej pisany.


Wywiad

Kto u Was pisze teksty? Podobno alkohol leje się u Was podczas pisania?

wymyślana po to, żeby było śmiesznie. Myślę, że troszeczkę łyżki dziegciu wlałem w to towarzystwo. Mogę zdradzić, że będzie roast Tomka Jachimka w październiku (dokładnie 18 października w Warszawie – przyp. red.) i też mam coś przygotowane.

Różnie to bywa (uśmiechając się).

Tym razem pojawisz się osobiście?

Istnieje Punkowa Grupa Rozweselająca, czyli zespół muzyczny „Ja Mmm Chyba Ściebie”, który tworzy kilku z Was. Macie jeszcze jakieś pomysły na projekty?

Zobaczymy.

Wszyscy.

Tak. Nawet dużo. Jesteśmy bardzo kreatywnymi ludżmi. Energia nas rozpiera. Jak tylko wymyślimy coś, co spowoduje ogólną zajawkę u wszystkich to na pewno pokażemy to ludziom.

Zespół „Ja Mmm Chyba Ściebie” wydał jakiś czas temu płytę. Trzeba powiedzieć, że muzyka dobra, teksty są raczej niekomercyjne. Gdyby je zmienić zespół mógłby być bardziej popularny... Ale wtedy nie byłoby to „Ja Mmm...”. To idzie z serca (śmiejąc się). Nie patrz na to wszystko. Patrz na serce.

Dużo roastu jest w USA. Sporo materiałów jest do obejrzenia w serwisie YouTube i to z polskimi napisami. Mają one dość sporą liczbę wyświetleń. Podobają Ci się one Bartoszu? Nie, nie podobają mi się. Jest to na bardzo dobrym poziomie. Ludzie, którzy to robią są świetnymi wykonawcami, ale teksty i sama idea jakoś do mnie nie przemawia. Ale jeśli ludzie się na tym bawią to super. Osoby ze Stand-up Polska, czy Stand-up bez cenzury, czyli Kacper Ruciński, Abelard Giza czy Kasia Piasecka zrzeszają się i jeżdżą po klubach. Jeśli ludzie kupują na to bilety i się bardzo dobrze bawią to jest super.

Dziękuję za rozmowę. 

Macie jakieś wzory kabaretowe? Każdy po trochu. W każdym zespole jest jakaś osobowość, która może fascynować. Jest dużo utalentowanych ludzi. Fajnie jest to obserwować, zastanawiać się dlaczego oni Ci się podobają i wdrażać to w swoje poczynania.

Odnoszę wrażenie, że od kilku lat na polskiej scenie kabaretowej nie pojawiają się nowe, świeże kabarety, które swoimi skeczami zrobiły furorę. Może się okazuje, że to jednak nie jest takie łatwe.

Pojawił się w Polsce roast, czyli wylgarne i obraźliwe monologi skierowane do konkretnej osoby. Bartoszu będąc zaproszonym na roast Abelarda Gizy napisałeś list, który został publicznie odczytany. Naprawdę nie mogłeś się wtedy pojawić? Naprawdę nie mogłem. Występowaliśmy jako Łowcy.

W tym liście napisałeś m.in. mówiąc bardzo delikatnie, o tym że nie lubisz całego stand-up’u, w tym również roastu. Dlaczego tak myślisz Bartoszu?

Szybki szpil Jesteście wszyscy Ślązakami? Tak A godocie po Śląsku? Trochę. Wszystko raczej jest do zrozumienia. Jak trzeba to się pogodo. Wszyscy jesteście z Bytomia? Nie. Miszkamy też w Pszczynie, Żorach, czy Knurowie...

(Śmiech) Idea roasta jest dosyć specyficzną ideą. Oczywiście większość tych żartów i inwektyw jest

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 17


Kulturalny student

Płyta miesiąca

SKORUP – PIĘKNA POGODA

Annamaria Stawska

„Piękna Pogoda”, czyli kolejny album gliwickiego rapera – Jacka Skorupy – to długo wyczekiwany krążek wydany nakładem mikołowskiej wytwórni płytowej MaxFloRec. Na tym longplayu znajduje się 17 dopracowanych pozycji, bogatych w dźwięki, historię i poczucie humoru.

Ale nie na tym owe bogactwo się kończy. Znajdziemy tutaj także dużo śląskości, (lokalnego) patriotyzmu, nawiązań nie tylko do najnowszej historii czy aktualnych wydarzeń. Nie brakuje również opisu polskiej mentalności oraz elementów kultury współczesnej. Ta niepokorna płyta jest przepełniona różnymi emocjami i nastrojami. Otwierającą CD kompozycją jest tytułowa „Piękna Pogoda”. Na „dzień dobry” występuje motyw zwierzęcy, a mianowicie śpiew ptaków. Mamy tutaj także ładne, „pogodne” beaty i rytmiczny refren. Spolszczone słówko hater jak widać na dobre wkradło się do naszego języka, bowiem Skorup życzy wściekłym „hejterom” lepszej pogody. Za miłe, produkcyjne elementy odpowiada Sebakk a za skrecze znany już pewnie niektórym, DJ Hopbeat. Drugim kawałkiem na liście jest sławne „Świata Ciekawość”, do którego powstało swojskie wideo. Słyszymy tu proste acz zabawne i prawdziwe rymy, które spokojnie możemy utożsamiać z polską rzeczywistością. Za swojskie klimaciki możemy podziękować producentowi DiNO. Mówiąc bardzo prostym językiem – następny numer „Bar” jest po prostu super! Za serce chwyciło mnie super intro, które jest lekko orientalne i mroczne. Moją uwagę zwrócił także song o dość ciekawym tytule. Mamy w nim obcojęzyczny, bardzo subtelny wstępniak, który gwałtownie jest przełamany refrenem. Tym „chorusem” jest jednocześnie tytuł utworu – „Wiosną Suki Pachną Najładniej”. Pod szósteczką kryje się „Pomnik Wieszcza”. Zaczyna się on miłym dla ucha wstępem. O warstwę muzyczną zadbali Paweł Piec (piękny saksofon) oraz Tomasz Mucha (skrzypce). W „Pomniku” mowa o rodzinnym mieście Skorupa – Gliwicach. Znajdziemy tutaj także motyw śląskości/polskości i lokalnego patriotyzmu. Obojętnie nie można też przejść obok piosenek „Trubadur” czy „Człowiek Guma”. W tej pierwszej mamy świetne, pourywane rymy, które z automatu wpadają w pamięć, w drugiej zaś genialne melodie i tekst. Występuje tu plejada gwiazd na czele z bratem Skorupa i raperem – Buką! Muszę przyznać, że „Człowiek Guma” to jedna z wielu moich ulubionych kompozycji na tym krążku. W kawałku „Z Lotu Ptaka” po pierwszych sekundach uśmiech pojawia się na twarzy za sprawą sympatycznego beatu. Natomiast zamykający „Złodziej Na Górze Olimp” zawiera bajkowe intro (które jest genialnie zapętlone) i ładne pojedyncze dźwięki. Płyta godna polecenia. Nie tylko w piękną pogodę. 

18 Nowy Gwóźdź Programu nr 66


Kulturalny student

BUKA – WSPANIAŁY WIDOK NA NIC INTERESUJĄCEGO Mateusz Daniecki (nie dziewczyny, nie Damięcki, ale równie zdolny), znany szerzej w środowisku hip-hopowym jako Buka, jakiś czas temu nagrał swój drugi studyjny album. Chłopak z Gdańska ma dużo do przekazania – świadczy o tym liczba pobocznych projektów, znakomita EP-ka oraz kilka teledysków do najnowszego dzieła. Na drugim krążku artysty jest 13 piosenek. Liczba ta w tym przypadku okazała się szczęśliwa i symboliczna. Płyta ukazała się 13 marca 2013 roku. „Wspaniały…” został wyprodukowany przez mikołowską wytwórnię MaxFloRec. MaxFlo, jak przyjęło się mówić, jest zrealizowanym marzeniem Rahima, który wystąpił gościnnie na przedostatnim kawałku. Dzieło Buki można rozdzielić na 4 kawałki – wokal, muzyka, teksty, klip. Wszystkie te elementy same w sobie są niezwykle interesujące i warto się na każdym mocniej skupić. Oczywiście całość również jest miła dla uszu i oka. Buka słynie z tego, że ma charakterystyczny głos, jest niezwykle ekspresyjny oraz – jak zwykło się mówić – ma nieziemskiego flowa. Teledyski dosłownie opowiadają o tym, co możemy wyłapać w tekście. Nie bez powodu porównywalny jest do Eminema, który w swoistym kręgu jest królem i ma fanów z całego świata. Widzę, że kariera Buki nie stoi bezpiecznie w miejscu, wręcz się rozkręca a w sieci co chwila pojawiają się materiały z jego udziałem. Płytę otwiera intro pod tytułem „Wspaniały widok”. Mamy tutaj potężne pianino i produkcyjne smaczki, subtelny beat, niezłe skrecze i plastyczny głos. Numer czwarty – „Zamknij oczy” – zdecydowanie mój faworyt. Nie tylko ze względu na bogactwo dźwięków, cudownie prawdziwy tekstem ale także trochę na video do tej kompozycji. „Cyferblatów wichura” – kompozycja składająca się ze smyczkowo-elektronicznego (o mamo!) wstępniaka i przygaszonej partii perkusyjnej. Do tego refren z featuringiem Rahima, znanego nie tylko z Paktofoniki, ale także z innych projektów. No dobrze, ale „Zanim Powiem Nara”… jaka to jest petarda pod koniec! Jest bujanko. A nawet demolka. 

BOB ONE – TWÓJ RUCH

„Twój Ruch” to długo wyczekiwany, drugi solowy album katowickiego rapera - Bob One. Debiutancki krążek miał swoją premierę w 2008 roku. Na wybuchowej mieszance hip-hopu, dancehallu i reggae znalazło się 15 energicznych kawałków. Album „Twój Ruch” ukazał się 7 czerwca 2013 roku dzięki wytwórni MaxFloRec, a za mastering odpowiedzialne jest Studio AS One. Bogumił Morawski, bowiem tak artysta się nazywa, mówi o swojej płycie, że: „jest to materiał bardziej osobisty od tego z poprzedniego krążka, ale nie zabraknie na niej również luźniejszych, imprezowych tracków”. Ostatni utwór pod tytułem „Granice” jest magiczną kompozycją i jedyną, w której występuje zagraniczny gość – zaprzyjaźniony wokalista z wysp – Chieftain Joseph. Pierwszą pozycję na drugiej płycie Boba zajmuje utwór „Otwarcie”. Mamy tutaj krótkie, pełne niepokoju instrumentarium przerwane wypowiedzią Boba – „Szach!”. Motyw tej gry towarzyskiej będzie się przewijać w video clipach artysty. Na drugim miejscu widnieje song o tytule „Widzę dziś”, do której powstał ciekawy teledysk. Tytułowy kawałek („Twój Ruch”) posiada dość oczywisty obrazek ale genialny w swej prostocie. Świetnym motywem jest łapanie mikrofonu przez rapera i pokazanie wysiłku fizycznego. „Twój Ruch” dla każdego może oznaczać coś innego – dla Boba wykonywanie piosenki i ruchu scenicznego, dla innego chłopaka skakanie na skakance i uderzanie w wór bokserski, dla dziewczyny – taniec. „Twój Ruch” podnosi ego, co skutkuje dobrym samopoczuciem. Oczywiście w teledysku nie zabrakło szachów. :) A muzycznie? Jest mocna, wyrazista warstwa, jak i melodyjny refren, który automatycznie wpisuje się w pamięć. Za super skrecze odpowiedzialny jest DJ GONDEK a za produkcję Grrracz. „Przestań” zawiera w sobie stwierdzenia, które w delikatny sposób ukazują prawdę. Co mam na myśli: „Ludzi dziwi, że życia nie uczą w TV” bądź „Życie karmi fantazjami jak z Narnii”. Ostatnim kawałkiem jest kompozycja „Granice” z udziałem Chieftaina Josepha. W tle słyszymy dźwięki natury – szum wody, ptaki (?) a także ludzkie głosy. Bardzo przypadła mi do gustu partia Chieftaina zaczynająca się od „We are special people”. Hit, hit, hit. I wiecie co? Hit. Warto było czekać pięć lat! . 

K2 - ANATOMIA

„Anatomia” to pierwsza płyta w dyskografii artysty K2 (Kadewua). Wydana niedawno „na legalu” płyta zawiera 17 kawałków, w których elementami wspólnymi są: popkultura, życie i większość jego aspektów, czy nawet nadzieje na miłość oraz lepsze jutro. Znajdziemy tu wiele skrajności. K2 chyba dokładnie przemyślał tytuły kompozycji stanowiących jego muzyczną podróż. W tym kociołku melodii i rymów znajdziemy opisy otaczającej, często chorej rzeczywistości, a słowa-klucze są adekwatne do dzisiejszych sytuacji na świecie. Muzyk sam wspominał, że jego hity to „efekt indywidualnych refleksji”. Przygodę z tym albumem zaczynamy od „Sceny Otwarcia”. Prawie dwuminutowe, leniwie nagrane intro składa się z niepokojących melodii z lekką nutką orientu. Wyraźnie słyszymy tutaj szumy, poszatkowane dźwięki, bicie serca (zwróćcie uwagę na to, co się dzieje od 00:42!) zmieszane z płaczem dziecka. „Scena Otwarcia” to swoista chwila narodzin, rozpoczęcie wielkiej życiowej wędrówki, na której nie zawsze zderzymy się z miłymi sytuacjami czy doświadczeniami. Oklaski należą się za totalny „hicior” - „Tu Umierają Anioły”, do którego powstał nieprzekombinowany teledysk. Nienachalne skrecze, gęste melodie i kilka mikserskich smaczków to przepis na wartościowy utwór. Pod niewątpliwie szczęśliwą siódemką schowała się kompozycja „FTS” z triphopowym, pięknym wstępniakiem. Kleszcz (MaxFloLab) wraz z genialnymi gitarami The Element dodają piosence charakteru. Oprócz dopracowanej części muzycznej, występuje tu również wyraźny pstryczek w nos polityków („Żądza władzy zadba o niezgodę, bo najlepiej się rządzi zwaśnionym narodem”) czy nawiązanie do historii (obozy zagłady, podziały społeczne). K2 opisał swoją płytę następującymi słowami: „Obraz świata widzianego przez pryzmat nienawiści, chciwości i żądzy władzy. Mroczna koncepcja oraz ciężkie akcenty stanowią oprawę pod »anatomiczny przekrój« rzeczywistości złożonej z przeplatających się wątków psychologicznych, emocjonalnych, religijnych, a także politycznych”. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Lubię takie debiuty! 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 19


Studencie,

zagłosuj w wyborach! Studencka organizacja Niezależne Zrzeszenie Studentów zachęca studentów z całej Polski do wzięcia udziału w zbliżających się wyborach samorządowych i głosowania tam, gdzie studiują . Studiuję – Głosuję! to ogólnopolska kampania informacyjna, mająca na celu zachęcenie studentów do oddania głosu w nadchodzących wyborach samorządowych. Projekt jest odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie ze strony środowiska akademickiego na wiedzę dotyczącą życia obywatelskiego. Brak pożądanych informacji przyczynia się do coraz niższej frekwencji wyborczej, a ta z kolei negatywnie wpływa na jakość polskiej sceny politycznej.

20 Nowy Gwóźdź Programu nr 66


Projekt Studiuję – Głosuję! zagości na większości uczelni i szkół wyższych, znajdujących się w największych ośrodkach akademickich w Polsce. W okresie przedwyborczym (od 1 października do 16 listopada) zostanie przeprowadzona szeroko zakrojona akcja informacyjna we współpracujących z nami stacjach telewizyjnych i radiowych, a także w prasie, w Internecie oraz bezpośrednio wśród grupy docelowej naszych działań, czyli studentów. Poprzez informacje udostępnione na plakatach, ulotkach i stanowiskach na uczelniach wyższych, każdy będzie miał możliwość dowiedzieć się, po co student ma w ogóle głosować, jak oddać głos, jeśli głosujesz poza miejscem zameldowania, jakie warunki trzeba spełnić, itp. - Głosując powinniśmy pamiętać o tym, że nasze wybory mają bezpośredni wpływ na jakość naszego życia, na wygląd najbliższego otoczenia, na zmiany jakie w nim mogą nastąpić, wreszcie na charakter i rozwój lokalnych społeczeństw – podkreślają organizatorzy akcji. Idea projektu Studiuję – Głosuję! została doceniona przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, dzięki czemu akcję wspiera Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.

Więcej informacji o projekcie: www.facebook.com/ studiujeglosuje,http://nzs.org.pl/projekty/studiuje-glosuje.html 

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 21


Opowiadanie Melficki świat cz. 2

Tajemnicza wizyta E

liza zszokowana wpatrywała się w stwora. Co on wygaduje? Z jego słów wynika, że żyła w kłamstwie przez ostatnie dwa miesiące, jeśli nie całe życie. Czyżby wypadek rodziców był upozorowany? A ojciec nie był prawdziwym ojcem? – Mógłbyś mi to jakoś wyjaśnić? O co w tym wszystkim chodzi? – Nie mogę ci powiedzie nic ponadto, co już wiesz – odpowiedział niespodziewany przybysz. – Skoro twierdzisz, że mamę porwał człowiek podający się za mojego ojca, to co stało się z prawdziwym? – dopytywała dziewczyna. – Tego nie wiemy. Zaginął, gdy miałaś 5 lat. – Dlaczego nikt nas nie ostrzegł? – Mój Pan odkrył to dopiero niedawno, niestety było już za późno na jakiekolwiek działania. – Kim jest twój Pan? – Mówiłem już. To potężny mag. Więcej nie mogę ci powiedzieć, przynajmniej na razie. Ale to nie on mnie przysyła – odparł znudzonym głosem stwór. – Wiem – odpowiedziała pospiesznie Eliza. – Jeśli to co mówisz jest prawdą i moja mama żyje, to dlaczego nie dała mi żadnego znaku? – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – wykrzyknął mefit. – Mówiłem, że została porwana.

Karolina Świgoń

– Przepraszam, to wszystko mnie przerasta. Możesz chociaż mi powiedzieć jak do tego wszystkiego doszło?

– Czyżbyś się mnie bała? – spytał lekko rozbawiony. – Nie – bez zastanowienia odparła dziewczyna. Ze zdziwieniem odkryła, że nie skłamała, faktycznie nie bała się tego fantastycznego stworzenia. – Dobrze. Na razie powiem ci to, co musisz wiedzieć. Nie naciskaj, bym powiedział ci coś więcej, bo i tak nie powiem. Gdy dowiedzieliśmy się o rzekomym wypadku, mój Pan wysłał mnie, bym zbadał sprawę. Obawialiśmy się najgorszego, jednak okazało się, że to nie twoi rodzice zginęli. Zaledwie dzień wcześniej odkryliśmy, że człowiek podający się za twojego ojca, wcale nim nie jest. Chcieliśmy ostrzec ciebie i twoją matkę, jednak nie starczyło nam czasu. Dziwiło nas tylko, że Ewa sama nie odkryła prawdy. Powinna znać naturę swojego męża. – Ale dlaczego ten człowiek porwał moją mamę? – Nie przerywaj! Widzę, że cierpliwość nie jest twoją najmocniejszą stroną. Powinnaś wiedzieć, że twoja matka nie była zwykłym człowiekiem, podobnie jak ty. To dlatego mnie widzisz i możesz ze mną rozmawiać. Pochodzisz z pradawnego rodu władającego nadnaturalnymi zdolnościami. Jeszcze tego nie odkryłaś, matka skutecznie ukrywała to przed tobą, jednak wkrótce powinnaś sama się przekonać. – Może mi jeszcze powiesz, że robiła to dla mojego dobra i by mnie chronić, co? – ironicznie spytała Eliza. – Nie. – Jak to? Przecież zawsze tak jest, że ukrywa się coś dla czyjegoś dobra. – Albo ze strachu. – Ze strachu? Przed czym? – Przed prawdą. – Czekaj, czekaj, pogubiłam się już. – Ech, ludzkie kobiety...– pokręcił głową mefit. – Nawet nie zacząłem, a ta już mówi, że się pogubiła – powiedział jakby do siebie.

– Bądź cierpliwa. Wszystko w swoim czasie. Wiesz gdzie jest teraz twoja ciotka? – tym pytaniem zupełnie zaskoczył dziewczynę.

– Czyli moja matka okłamywała mnie, ponieważ obawiała się jakiejś prawdy?

– Eee, na pewno spaceruje po ogrodzie. Zawsze to robi o tej porze.

– Nie, wszystko pokręciłaś. Ona cię nie okłamywała, ukryła tylko fakt, że posiadasz wyjątkowe zdolności i aby...

– A więc zasłoń okna.

– Tylko?! Nie powiedziała mi prawdy, więc mnie okłamała.

– Dlaczego?

– A ty mi znowu przerywasz! Jak chcesz się czegokolwiek dowiedzieć?

– Po prostu to zrób! Nie mam zbyt dużo czasu.

– Przepraszam, ale...

– Dobrze, już dobrze. Po co te nerwy. – Mówiąc to podeszła do okna i zaciągnęła zasłony.

– Żadnych „ale”, po prostu zamknij się i słuchaj! – Jednak Eliza nie miała czego słuchać, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem i w progu stanęła ciotka.

W pokoju zapanował półmrok, a cała postać mefita jarzyła się zielonkawym światłem. Żółte oczy świeciły jak płomyki świec w ciemności. Szybko odwróciła wzrok, pamiętając, że nie może się w nie wpatrywać. Nie wiedziała, co dokładnie się wtedy dzieje, ale z pewnością nic dobrego.

W tej samej sekundzie pod naporem wichury otworzyło się również okno, mefit wydał z siebie nienaturalny skrzek, a wokół Morgany pojawiły się dziwne błyski, jakby miniaturowe błyskawice – zapanował chaos. Elizie nagle zakręciło się w głowie i ostatnią rzeczą, którą zobaczyła, był przerażony wzrok ciotki skierowany na nią. Potem ogarnęła ją ciemność. 

22 Nowy Gwóźdź Programu nr 66


Rozrywka

HOROSKOP WODNIK 20.I – 18.II

LEW 23.VII – 22.VIII

To będzie Twój dobry czas. Nie odwlekaj planów, teraz jest najlepszy moment na ich realizację.

Pokaż swoją dziką naturę i otwórz się na świat! Zrób to, o czym od dawna marzysz.

RYBY 19.II – 20.III Każdy popełnia gafy! Nie ma powodu do zmartwień, zwłaszcza,że może wyniknąć z tego coś pozytywnego.

BARAN 21.III – 19.IV W tym miesiącu skup się głównie na relacjach ze swoją drugą połówką. Przygoda życia czeka tuż za rogiem!

Wróżka Edyta

BYK 20.IV – 20.V

PANNA 23.VIII – 22.IX Wrzuć na luz i nie bierz wszystkiego na serio! Czasem nie warto się domyślać co autor miał na myśli.

WAGA 23.IX – 22.X Planety sprzyjają twórczym zdolnościom, a Twój zapał udzieli się wszystkim. Jeśli pracujesz w grupie, macie dużą szansę na sukces.

SKORPION 23.X – 21.XI

Zdarzyła Ci się okazja? Wykorzystaj tą szansę. Drugiej takiej prędko nie będzie!

Jeśli wciąż się wahasz, to wiedz, że jesteś pod opieką planet. Zaryzykuj, a zobaczysz, że wybór okaże się strzałem w dziesiątkę!

BLIŹNIĘTA 21.V – 20.VI

STRZELEC 22.XI – 21.XII

Weź głęboki oddech, wszystko pójdzie zgodnie z planem. Im mniej stresu, tym lepiej dla Ciebie.

Dopadło Cię zmęczenie, nuda? Zadbaj o siebie. Znalezienie nowego hobby lub rozwinięcie dotychczasowego powinno załatwić sprawę.

RAK 21.VI – 22.VII Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Niektóre zdarzenia widziane z innej perspektywy mogą wpłynąć pozytywnie na Twoje życie w postaci nieoczekiwanego zwrotu akcji!

KOZIOROŻEC 22.XII – 19.I Czujesz, że to coś więcej niż przyjaźń? Otwórz swoje serce a niebawem okaże się, że jesteście dla siebie stworzeni.

SUDOKU

KONKURS

Do wygrania torba na laptopa. Każdy kto poprawnie rozwiąże wszystkie umieszczone sudoku, polubi nasz fan page oraz udostępni post konkursowy weźmie udział w losowaniu. Zgłoszenia przyjmujemy do 14 grudnia 2014r. Regulamin konkursu dostępny na facebook.com/NGPkato

nr66 Nowy Gwóźdź Programu 23


Zupa z Gwoździa

Muffiny z jagodami Na 6 dużych muffinek: - 2 białka

- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

- 60g cukru

Dodatkowo:

- 70g masła

- 250g świeżych lub mrożonych jagód

- 125g mąki pszennej

- 2 łyżki cukru

- 70 ml mleka

- 1 łyżka mąki pszennej

Justyna Pszczółka

Wykonanie Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Piekarnik nagrzać do 180°C. Białka umieścić w misce, dolać mleko, roztrzepać rózgą do momentu zmieszania się składników. W misie miksera umieścić przesianą z proszkiem do pieczenia mąkę, miękkie masło, cukier i wlać pół szklanki roztrzepanych z mlekiem białek. Używając końcówki mieszającej ucierać ciasto do całkowitego połączenia się składników, ok. 2 minut na najmniejszych obrotach miksera. Nie przerywając ucierania dolać stopniowo, w trzech turach pozostałe białko mieszać do momentu, gdy ciasto będzie lekkie i puszyste. Przygotowane ciasto wykładać łyżką do przygotowanych papilotek. Jagody przebrać, umyć i obsuszyć. Oprószyć owoce mąką wymieszaną z cukrem i posypać wierzch każdej muffinki. Piec ok. 50 minut, do tzw. „suchego patyczka”, lekko przestudzić, oprószyć cukrem pudrem. Więcej przepisów znajdziesz na www.domowe-wypieki.com

24 Nowy Gwóźdź Programu nr 66




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.