143 minute read

Część trzecia Zbigniew Grabowski Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski, ziemianin z Kępy Polskiej. Udział w walkach o odzyskanie niepodległości przez Polskę w latach 1914-1920

Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski, ziemianin z Kępy Polskiej. Udział w walkach o odzyskanie niepodległości przez Polskę w latach 1914-1920

Obchodzona uroczyście w 2018 roku 100. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę to okazja do upamiętnienia ludzi, którzy brali udział w pierwszej wojnie światowej i w późniejszych walkach o granice odrodzonego państwa polskiego. Tematem niniejszego artykułu postanowiłem uczynić postać Aleksandra Grzegorza Korwin-Szymanowskiego, wieloletniego mieszkańca letniego dworu w Kępie Polskiej. Wybór tego ziemianina podyktowany został nieobecnością tej osoby w świadomości lokalnej i brakiem choćby przyczynkarskich publikacji na jego temat.1 Niniejszy artykuł jest także wynikiem moich zainteresowań dziejami rodzin Nakwaskich i Korwin-Szymanowskich.2

Advertisement

Majątek Kępa Polska do XIX wieku należał do klucza dóbr, którego siedzibą był Nakwasin, stanowiący rodowe i historyczne gniazdo rodziny Nakwaskich h. Prus Wilczekosy.3 Kres setkom lat bytności Nakwaskich na pograniczu ziem wyszogrodzkiej i płockiej przyniósł koniec XIX wieku, kiedy to familia ta, nie posiadając męskich potomków, stanęła wobec problemu sukcesji. Ostatni spośród Nakwaskich, Bolesław (1833-1910), syn Henryka Nakwaskiego (1800-1876), ożenił się w kwietniu 1866 roku z Jadwigą z Korwin-Szymanowskich.4 Para ta, poza dwójką córek zmarłych w dziecięctwie, nie doczekała się większej liczby potomków, dlatego też zdecydowała się na adopcję swojego dalekiego krewnego, Jerzego Bogusławskiego. Ten jednak także nie posiadał dzieci, dlatego małżonkowie Nakwascy zdecydowali się na adopcję córki brata Jadwigi, Teodora Korwin-Szymanowskiego – Marii Korwin-Szymanowskiej. W bardzo bliskich relacjach z Jadwigą Nakwaską pozostawały także pozostałe dzieci Teodora Korwin-Szymanowskiego, dla których była ona niczym przybrana matka.

Zarówno rodziny Nakwaskich, jak i Szymanowskich możemy nazwać „ziemianami”. Terminem tym określamy posiadaczy wielkopowierzchniowych majątków rolnych i ich rodziny, które pielęgnowały w życiu pewien określony etos,

1. Głównymi źródłami, z których korzystałem, były materiały z Centralnego Archiwum Wojskowego i z prywatnego archiwum rodziny Korwin-Szymanowskich. 2. M. Korwin-Szymanowski, Eustachy Korwin-Szymanowski – bankowiec, polityk, Mazowszanin, „Nasze Korzenie” 2014, nr 6, s. 57-61; tenże, Jak Michał (Korwin) Szymanowski starostwo wyszogrodzkie objął, „Nasze Korzenie” 2015, nr 8, s. 33-36; tenże, Józef Szymanowski (1748-1801) – humanista, polityk, karnista, poeta, „Przegląd Więziennictwa Polskiego” 2017, nr 93, Warszawa, s. 56-97. 3. M. Korwin-Szymanowski, Nakwascy – drzewo genealogiczne, [w:] Zasłużone osoby i rody z gminy Mała Wieś, Warszawa 2015, s. 99 i nn. 4. M. Korwin-Szymanowski, Jadwiga z Korwin-Szymanowskich Nakwaska, [w:] tamże, s. 24.

Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski w rosyjskim mundurze; źródło: <https://pl.wikipedia.org/wiki/LejbGwardyjski_Preobra%C5%BCe%C5%84ski_Pu%C5%82k#/media/File:PreobrazhenskyLGregiment-1910-Rus.jpg>.

obejmujący zainteresowania, sposób spędzania czasu, wygląd miejsca zamieszkania. Większość ziemian pochodziła z zamożnych rodzin o tradycjach szlacheckich. Jednak po Powstaniu Styczniowym, w okresie do 1914 roku, pochodzenie szlacheckie stopniowo zaczęło tracić na znaczeniu. Przynależność do klasy ziemian zaczął warunkować posiadany majątek. W efekcie, w końcu XIX wieku, tylko około 70% ziemian stanowiły osoby o pochodzeniu szlacheckim. W drugiej połowie XIX stulecia ziemianami stawali się też przedstawiciele wolnych zawodów, kupcy, bogaci chłopi i Żydzi. Źródłem ich zarobku była głównie przeznaczona na sprzedaż produkcja płodów rolnych, powiązana z niskopłatną pracą ro-

botników nazywanych „fornalami”. Często zbyt mały areał ziemi uprawnej przekładał się na niewystarczające dochody. Mógł on być jednak kompensowany poprzez hodowlę zwierząt, sadownictwo lub industrializację majątków.5

Wróćmy do osoby Aleksandra Grzegorza Korwin-Szymanowskiego. Był on jednym z synów Teodora Korwin-Szymanowskiego i Julii z Bożeniec-Jełowickich. Małżeństwo to doczekało się kilkorga dzieci, spośród których Feliks (1875-1943), Józef (1878-1945) i Bolesław (1880-1935) zostali księżmi, eustachy (1876-1936) był bankowcem, Franciszek (1893-1934) – agronomem, właścicielem Nakwasina, a Maria (1888-1981) – działaczką społeczną.6 Siostrą Teodora Korwin-Szymanowskiego była wspomniana już Jadwiga Nakwaska. Ojciec Grzegorza Aleksandra stracił majątek ziemski po roku 18777, prawdopodobnie w wyniku nadmiernego zadłużenia. Rodzina przeniosła się wtedy na teren Podola, gdzie Teodor Korwin-Szymanowski podjął pracę jako zarządca majątków, a następnie pośrednik w handlu zbożem. Aleksander Grzegorz i jego bracia spędzali wielokrotnie wakacje w Nakwasinie i Kępie Polskiej, goszcząc u siostry ich ojca, Jadwigi Nakwaskiej.8

Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski urodził się w Krasnem 12 marca 1883 roku. Okres jego dzieciństwa przypada na czas, gdy ojciec mieszkał w Rachnach na Podolu, gdzie starał się rozwijać spółkę zbożową. W domu rodzinnym często panował niedostatek, a młody Aleksander Grzegorz wraz z matką i młodszym rodzeństwem spędzał czas w dworach w Basztańkowie u Jełłowickich, Dżurynie u Sobańskich i w Spiczyńcach u Tyszkiewiczów.9 edukację poza domem rozpoczął w wieku 10 lat (w 1893 r.) w Kolegium Ojców Jezuitów koło Chyrowa. Po dwukrotnym niezdaniu z klasy do klasy, około 1900 roku, został zapisany do Gimnazjum Handlowego w Kijowie, gdzie ukończył 6 klas.10 W 1906 roku przeprowadził się do Warszawy, gdzie uczęszczał do szkoły edwarda Rontalera. Jak sam stwierdził w ankiecie personalnej, złożonej w latach dwudziestych w Wojsku Polskim, ukończył tam ostatnią, siódmą klasę.11

Według cytowanej wyżej Bożydary Korwin-Szymanowskiej, w 1904 roku Aleksander Grzegorz został powołany do wojska, gdzie miał służyć do 1909 roku w Berestianach, w eu-

5. T. Piekarski, Ziemiaństwo Mazowsza Płockiego w latach 1918-1939, Poznań 2013, s. 25-64. 6. R. P. Żurawski, Teodor Korwin-Szymanowski i jego dzieło, [w:] T. Korwin-Szymanowski, Przyszłość Europy w zakresie gospodarczym, społecznym i politycznym, Warszawa 2015, s. 58. 7. Tamże, s. 58 i nn. 8. Tamże, s. 59. 9. Archiwum rodziny Korwin-Szymanowskich (dalej: Archiwum); B. Korwin-Szymanowska, Genealogia rodziny Korwin-Szymanowskich herbu Ślepowron, Warszawa 2009, s. 50 (maszynopis). 10. Tamże, s. 50. 11. Centralne Archiwum Wojskowe (dalej: CAW), Akta Personalne i Odznaczeniowe (dalej: APiO), sygn. 632, Akta Personalne Szymanowskiego Grzegorza Aleksandra, Karta ewidencyjna (dalej Ke), s. 1.

Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski, przed 1920 r.; zbiory rodzinne.

Maria i Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowscy, Jadwiga z domu Nakwaska; zbiory rodzinne.

ropejskiej części Rosji. Z tym jednak stoją w sprzeczności informacje zawarte w aktach wojskowych, wedle których do roku 1906 uczył się on w szkole handlowej Rontalera w Warszawie, w siódmej klasie. Placówka ta powstała w 1896 roku jako szkoła ogólnokształcąca, z nauczaniem handlu na wysokim poziomie.12 Według źródeł wojskowych, w lutym 1906 roku wstąpił jako ochotnik do Lejb-Gwardii Wołyńskiej. Jego

oddział należał do 2 brygady, 3 Dywizji Piechoty Gwardii 23 Korpusu Armijnego. Jednostka ta, obok zadań ściśle wojskowych, miała charakter reprezentacyjny. Przynależność do pułku Lejb-Gwardii wiązała się z pewnym prestiżem społecznym. Pułk stacjonował w Warszawie, służba w nim Aleksandra Grzegorza Korwin-Szymanowskiego trwała do października 1907 roku13, kiedy to po zdaniu egzaminu na chorążego w maju 1907 roku14 przeszedł do rezerwy ze starszeństwem, od 1 października.15 Z kronikarskiego obowiązku wypada nadmienić, że jego młodszy brat, Franciszek Korwin-Szymanowski, służył w Lejb-Gwardyjskim Pułku Preobrażeńskim, którego brutalne działania w Petersburgu miały przyczynić się do wybuchu rewolucji lutowej w Rosji w 1905 roku.16

W 1911 roku Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski wyjechał do Samary, do przyjaciela swojego ojca.17 Wtedy też powziął zamiar podejścia do matury, wcześniej bowiem, z uwagi na niepokoje 1905 roku, nie udało mu się złożyć tego egzaminu. Po pobycie w Samarze trafił do należącego do Tyszkiewiczów majątku Spiczyńce, gdzie pracował jako jego zarządca do 1914 roku.18

W dniu 1 maja 1913 roku nasz bohater brał udział w ćwiczeniach wojskowych 18 Wołogodzkiego pułku piechoty (p.p.). Pułk ten stacjonował w Lublinie. Aleksander Grzegorz, jako chorąży rezerwy, został do niego przydzielony na wypadek wojny.19 Do wojska powołano go 1 sierpnia 1914 w związku z trwającą mobilizacją powszechną.20 Już 18 sierpnia został skierowany do 18 Wołogodzkiego pułku piechoty. Jego służba frontowa trwała do 7 marca 1917, potem znalazł się w służbie kartograficznej, gdzie przebywał do grudnia tego roku.21

Przyjrzyjmy się bliżej przebiegowi jego służby wojskowej w latach pierwszej wojny światowej. Podobnie jak w wypadku reszty jego rodzeństwa, nie znamy jego stosunku emocjonalnego do konfliktu zbrojnego między zaborcami. 18 Wołogodzki pułk piechoty wyruszył na front 20 sierpnia 1914. Oddział ten, przydzielony do VII Korpusu, otrzymał

13. CAW, APiO, Karta kwalifikacji dla Komisji Weryfikacyjnej (dalej: KW), sygn. 632, k. 5. 14. CAW, APiO, Ke, s. 2. 15. Tamże, s. 5. 16. <Russian Imperial Guard 1905-1916, https://worldhistory. us/military-history/the-russian-civil-war-1917-1922/russian-imperial-guard-1905-1916.php> [dostęp 30 XI 2018]. 17. Archiwum; B. Korwin-Szymanowska, Genealogia rodziny…, dz. cyt., s. 50-51. 18. CAW, APiO, KW, sygn. 632, k. 1. 19. CAW, APiO, Ke, s. 2. 20. Rosja ogłosiła powszechną mobilizację 30 VII 1914. W odpowiedzi na to Niemcy 31 VII zagroziły wypowiedzeniem wojny, w wypadku gdyby Rosja nie odwołała mobilizacji. Ponieważ to nie nastąpiło, 1 VIII Niemcy wypowiedziały Rosji wojnę. 21. CAW, APiO, Ke, s. 2, 10. Grób Aleksandra Grzegorza Korwin-Szymanowskiego; zbiory rodzinne.

zadanie bronić linii Sanu między Rudnikiem a Przeworskiem, gdzie nacierały austriackie oddziały XIV Korpusu 4. Armii Arcyksięcia Józefa Ferdynanda.22 Do pierwszych walk doszło już 21 sierpnia. Dość szybko z powodu choroby został ewakuowany z frontu i 17 września trafił do szpitala wojskowego w Kijowie. W październiku wrócił na front, by 23 października wziąć udział w walkach o linię Sanu. W dniu 6 listopada 1914 roku, walcząc pod Jarosławiem, przeszedł San, by 8 listopada trafić ponownie do szpitala w Kijowie. W listopadzie 1914 został dowódcą 10 roty w 18 Wołogodzkim p.p. Wtedy też za bój o szaniec pod Jarosławiem na Ukrainie otrzymał order Świętego Stanisława III klasy. W trakcie działań wojennych w styczniu 1915 roku został raniony w łopatkę odłamkiem granatu, wtedy też otrzymał order Świętej Anny III klasy.23

22. T. Sudoł, Działania militarne nad dolnym Sanem i Tanwią 1914 roku – region niżański, Rzeszów 2015, s 159. 23. CAW, APiO, KW, sygn. 632, k. 1.

W lutym 1915 roku brał udział w walkach osłonowych podczas wycofywania się spod Tarnowa na Baranowicze. Za te walki, w marcu tego roku uzyskał kolejne oznaczenie – order Świętego Stanisława II klasy. W maju 1915 roku został mianowany podporucznikiem.24 W czerwcu 1916 roku został ranny pod Szonowem, a w lipcu uzyskał nagrodę za wysługę lat – Świętą Annę II klasy. W sierpniu 1916 roku uzyskał awans na porucznika.25 Od września 1916 do początku grudnia 1917 roku był dowódcą obozu 18 Wołogodzkiego p.p.26

Po wybuchu Rewolucji Październikowej Grzegorz Aleksander postanowił zdezerterować z armii rosyjskiej i dołączyć do formujących się na Białorusi polskich oddziałów. Wymagało to ryzykownego przedzierania się z terenu Wołynia, gdzie stacjonował jego pułk, przez zrewoltowane tereny. Dochodziło tam do mordów na oficerach i właścicielach dworów. Ucieczka do jednostek polskich zakończyła się niepowodzeniem i w okresie od 1 stycznia do kwietnia 1918 przebywał w niewoli.27 Nie ma pewności, w czyich znalazł się rękach, ale sądząc z ówczesnej sytuacji militarnej była to chyba niewola u Niemców. Ostatecznie jednak przed 21 kwietnia trafił do I Korpusu Polskiego28 generała Józefa Dowbór-Muśnickiego, gdzie został przyjęty jako oficer do Legii Rycerskiej I Korpusu Polskiego w Bobrujsku.29 Owa Legia Rycerska była formacją rezerwową składającą się w przeważającej mierze z kadry oficerskiej, która miała służyć jako podstawa do rozbudowy możliwości bojowych I Korpusu. Będąc w tej jednostce, stanowiącej zaplecze przyszłej kadry Wojska Polskiego, miał możliwość spotkać się ze swym bratem Franciszkiem, który po rewolucji także zdezerterował z armii carskiej i znalazł się u Dowbór-Muśnickiego.30 Grzegorz Aleksander Korwin-Szymanowski w Legii Rycerskiej wykazał się zaangażowaniem, gdyż w dokumentach określany jest jako pilny i pracowity oficer31, miał brać udział w pracach organizacyjnych związanych z formowaniem się jednostki. Będąc żołnierzem I Korpusu, 21 czerwca trafił do niewoli bolszewickiej, w której przebywał do 1 listopada 1918, kiedy to w nieznanych okolicznościach odzyskał wolność.32

Nie udało mi się ustalić, kiedy Korwin-Szymanowski trafił do Polski ani czy brał udział jak wielu innych „dowborczyków” w Powstaniu Wielkopolskim. Brak informacji w aktach wojskowych wskazywałby jednak, że dopiero w styczniu 1919 roku pojawił się na terenie byłego Królestwa Kongresowego. Na etat w Wojsku Polskim wpisano go 6 stycznia tego roku – jako porucznika piechoty w Wojskowej Szkole

24. CAW, APiO, Ke, sygn. 632, s. 2. 25. Tamże, s. 2. 26. CAW, APiO, KW, sygn. 632, k. 1-3. 27. Tamże, k. 5. 28. CAW, APiO, Ke, sygn. 632, s. 2. 29. Tamże, s. 6. 30. Archiwum; B. Korwin-Szymanowska, Genealogia rodziny…, dz. cyt., s. 52. 31. CAW, APiO, KW, sygn. 632, k. 3-4. 32. CAW, APiO, Ke, sygn. 632, s. 3, 5.

Franciszek Korwin-Szymanowski, młodszy brat Aleksandra Grzegorza; zbiory rodzinne.

Mierniczej.33 W okresie od 5 marca 1919 do maja 1920 roku pobierał nauki w Szkole Topograficznej jako słuchacz oficer. Następnie został dowódcą sformowanego w Wojskowym Instytucie Geograficznym 2 oddziału pomiarów wojennych.34

Okres po pokoju ryskim, podpisanym 18 marca 1921, możemy uznać za czas stabilizacji w życiu Grzegorza Aleksandra. Jako oficer Wojska Polskiego pracował w Wojskowym Instytucie Geograficznym w Warszawie, a mieszkał przy ulicy Czerwonego Krzyża. Z wojska odszedł w stopniu majora w styczniu 1926 roku.35 Ostatnie lata życia spędził w majątku w Kępie Polskiej, gdzie przemieszkiwał u swojej siostry, i w nieodległym Nakwasinie, u brata Franciszka.36

Aleksander Grzegorz Korwin-Szymanowski nigdy nie założył rodziny. Miłością jego życia miała być Stanisława Lepiesawicka, pochodząca z ziemiańskiej rodziny z Wołynia, którą rewolucja rzuciła na Mazowsze. Para nigdy nie sformalizowała swego związku. Po śmierci Aleksandra Grzegorza, 9 sierpnia 1939, jego doczesne szczątki pochowano na cmentarzu wojskowym na Powązkach. Stanisława Lepiesawicka do końca swego życia mieszkała w Kępie Polskiej wraz z Marią Szymanowską.37

33. Tamże, s. 3-5. 34. Tamże, s. 3. 35. Tamże. 36. Podczas wojny 1920 r. Franciszek służył w stopniu wachmistrza w 7 pułku ułanów. 37. Archiwum, teczka Stanisławy Lepiesawickiej.

Dom w Kępie Polskiej, l. 70. XX w.; zbiory rodzinne.

Gdy dzisiaj z perspektywy czasu analizujemy aktywność wojskową Aleksandra Grzegorza Korwin-Szymanowskiego konstatujemy brak szczególnie bohaterskich czynów czy heroicznych decyzji, którymi wykazałby się w trakcie działań wojennych. Dalsze koleje jego życia wskazują, że kariera wojskowa była nie tyle wyborem wymarzonej drogi życiowej, co raczej wynikiem splotu okoliczności, z których kluczowe znaczenie miał wybuch wojny światowej i powołanie do wojska. Nie zmienia to oczywiście faktu, iż był on uczestnikiem wojny, w wyniku której Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli.

Choć kusiło mnie, by wzbogacić historię jego służby o znane z tradycji rodzinnej informacje o bohaterskich czynach, to jednak wobec braku ich potwierdzenia w wojskowych aktach personalnych postanowiłem tego nie robić. Jestem przekonany, że w czasach, gdy każdy kombatant we wspomnieniach rodzinnych jawi się Achillesem, mimo wszystko istnieje zapotrzebowanie na takie właśnie, poparte źródłowo, choć może

Klepsydra Franciszka Korwin-Szymanowskiego; zbiory rodzinne.

trochę bezbarwne, biogramy polskich żołnierzy.

Frontowe listy i fotografie dobrzyńskich żołnierzy sprzed 100 lat

Odzyskując niepodległość w listopadzie 1918 roku Polska musiała od razu stanąć do walki o kształt swoich granic. Natychmiast ogłoszono więc ochotnicze nabory do tworzonych naprędce jednostek Wojska Polskiego. Podstawową ich kadrę oficerską i podoficerską stanowili byli żołnierze odbudowywanych pułków Legionów Piłsudskiego, ale przecież potrzeba było znacznie więcej szeregowych strzelców. Młodzi żołnierze, którzy w wyniku tych pośpiesznych naborów znaleźli się na froncie w latach 1918-1921, w walkach o wschodnie granice odrodzonej Polski, starali się – jeśli to tylko było możliwe – utrzymywać kontakt z najbliższymi i znajomymi w rodzinnych miejscowościach. Wojskowa poczta polowa w tamtych wojennych warunkach nie zawsze jednak gwarantowała stałą łączność. Tym cenniejsze są zatem fragmenty takiej korespondencji, które przetrwały przez bez mała sto lat w rodzinnych archiwach. Kilka z nich udało się wydobyć po latach przechowywania w domowych szufladach i przy okazji przywołać pamięć tamtych czasów, a przede wszystkim ludzi, szeregowych bohaterów początków naszej odradzającej się państwowości. Rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości jest doskonałą okazją do ich przypomnienia. Wydobyte z szuflad fotografie i korespondencja dotyczą żołnierzy oraz mieszkańców Dobrzynia nad Wisłą i jego okolic.

Pierwszą z tych zachowanych i przywołanych po niemal stu latach frontową korespondencją jest kartka pocztowa wysłana ze Lwowa 4 lutego 1919 roku (ryc. 1a-b). Toczyły się tam wtedy długotrwałe walki z wojskami ukraińskimi o utrzymanie tego miasta w polskich rękach. Nadawcą kartki był Henryk Balcerowski, urodzony w Zadusznikach koło Dobrzynia nad Wisłą, a wtedy żołnierz 2 plutonu w 2 kompanii w 5 Pułku Piechoty Legionowej, o czym zaświadcza stempel poczty polowej na tej kartce. Henryk urodził się w 1893 roku jako syn Mariana Balcerowskiego i Franciszki z domu Majewskiej. Kartkę zaadresował do znanych sobie sióstr Wachlewiczówien z Dobrzynia nad Wisłą – Kazimiery, Bronisławy, Lucyny i Heleny. Korespondencja wysłana została na adres w Płocku, ul. Dobrzyńska 30, gdzie wówczas dwie z tych panien mieszkały na stancji, uczyły się bowiem w Płocku w szkole Stowarzyszenia Żeńskiej Szkoły Udziałowej, która była protoplastką późniejszego Gimnazjum Żeńskiego im. Hetmanowej Reginy Żółkiewskiej. Dyrektorką tej szkoły, a potem owego gimnazjum, była Marcelina Rościszewska, wybitna płocka osobistość tamtych czasów. Powołała ona w Płocku w 1918 roku Służbę Narodową Kobiet Polskich i została jej komendantką. W związku z toczonymi walkami

1a-b. Kartka pocztowa wysłana przez Henryka Balcerowskiego ze Lwowa 4 II 1919; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

o wschodnie granice, panie z tej organizacji założyły biuro werbunkowe dla ochotników, przygotowywały dla nich miejsca w koszarach i uczestniczyły w organizowaniu dla nich

niezbędnych ćwiczeń wojskowych. W dniu 3 stycznia 1919 pani komendant wraz grupą płockich ochotników pojechała w rejon walk do Lwowa.

Treść frontowej kartki pocztowej Henryka Balcerowskiego, pisanej ołówkiem kopiowym, brzmi następująco: Kochane K, B, L, H [to inicjały imion adresatek – przyp. J. Bielicki] Co u Was słychać, bo u mnie to tak sobie, jak to wojsko. Jestem we Lwowie, jestem tam na zimę. Podaję adr. 5 pp L 2 komp. 2 pluton. Pozdrawiam, Henryk. Korespondencja jest bardzo lakoniczna i zupełnie nie oddaje ówczesnej sytuacji pod Lwowem. W rzeczywistości Henryk Balcerowski znajdował się w centrum niezwykle zaciętych walk. Jego 5 Pułk Piechoty Legionowej został, po swoim uprzednim rozwiązaniu w następstwie tzw. kryzysu przysięgowego latem 1917 roku, odtworzony w listopadzie roku 1918 i już 19 listopada wyruszył na front, na odsiecz Lwowa. Zanim ta kartka została wysłana, I Batalion 5 Pułku, w którym służył Henryk Balcerowski, zajął po zaciętych walkach przedmieścia Lwowa, Snopków i Pohulankę, potem koszary, dworzec i cmentarz na Łyczakowie, co zadecydowało o późniejszym zdobyciu całego miasta. Podkreślił to w swoim raporcie z 8 grudnia 1919 ówczesny dowódca grupy wojsk tam walczących, ppłk Karaszewicz-Tokarzewski, akcentując zasługi I Batalionu. Pułk, a wraz z nim Henryk Balcerowski, walczył z wojskami ukraińskimi jeszcze przez cztery miesiące i dopiero w początkach marca 1919 roku, czyli w miesiąc po wysłaniu tej kartki, został stamtąd wycofany. W tym czasie jego I Batalion przeprowadzał liczne wypady na okoliczne miejscowości. Ze wsparciem dwóch pociągów pancernych walczył m.in. pod Sichowem, a następnie Kamienopolem, Podborcami i Sołonką. W styczniu toczył boje na północ od Lwowa, w okolicach wsi Zboiska, Malechów i Laszki Murowane.

Po wycofaniu się spod Lwowa, w kwietniu 1919 roku pułk przerzucono na Litwę. Tam zdobył Lidę i Wilno, a następnie, przez całą wiosnę i lato, brał udział walkach m.in. o Nową Wilejkę, Mejszagołę, Rukojnie, Dryssę i Krasławki. W grudniu 1919 roku, wspólnie z wojskami łotewskimi, pułk ten zdobył ważną twierdzę Dyneburg i pozostawał tam aż do kwietnia 1920 roku, by potem wziąć udział w wiosennej ofensywie na Ukrainie. 8 maja 1920 roku Henryk Balcerowski wraz ze swym pułkiem i innymi jednostkami uczestniczył w zdobyciu Kijowa, a 9 maja wraz z żołnierzami polskich pułków, które wkroczyły do Kijowa, defilował zwycięsko na kijowskim Kreszczatiku. Jak wiadomo, te zwycięskie walki i owa defilada w Kijowie wywołały w Polsce niezwykłą wprost euforię, wszystkich zaś tam walczących z miejsca okrzyknięto bohaterami.

Po miesięcznych bojach nad Dnieprem, w czerwcu Balcerowski walczył nad Styrem z Armią Konną Stiepana Budionnego. Wycofując się potem przed zmasowanymi atakami sowieckich armii, jego pułk dotarł w walkach odwrotowych nad Bug do Włodawy, a stamtąd, w sierpniu 1920 roku, w okolice Warszawy. Tam właśnie 10 sierpnia 1920 roku w Wołominie Henryk Balcerowski wykonał sobie fotografię (ryc. 2), którą wysłał pannom Wachlewiczównom. Fotografia ta także zachowała się w ich archiwach. Henryk Balcerowski był już wtedy plutonowym, a w klapie munduru miał wpięty Krzyż Obrony Lwowa i Odznakę Honorową Uczestnika Obrony Lwowa, świadectwa docenienia jego męstwa w obronie tego miasta. Jest to niezwykle cenna fotografia, wykonana została bowiem przed bitwą podczas obrony Warszawy, jak o tym świadczy umieszczony na odwrocie dopisek. Fotografia zawiera napis Pamiątka z 47 PP Strzelców Kresowych, I. Baonu 3 kompanii. Napis ten informuje zarazem o czasowym, operacyjnym przyporządkowaniu jego batalionu, co nastąpiło 8 sierpnia 1920 roku. Wtedy to kilka kompanii 5 Pułku Piechoty otrzymało rozkaz uzupełnienia 47 Pułku Piechoty na froncie, na linii Helenów – Leśniakowizna pod Warszawą. Ich pułk wraz z innymi oddziałami 1 Dywizji Piechoty Legionów wziął udział w drugiej połowie sierpnia 1920 roku w kontrofensywie znad rzeki Wieprz na tyły wojsk bolszewickich, co doprowadziło do ich wycofania się spod Warszawy, a także Płocka, Dobrzynia nad Wisłą i Włocławka, i późniejszej panicznej ucieczki.

Co ważne, zachowały się także fotografie owych panien (ryc. 3-5), do których adresowana była frontowa kartka i fotografia wykonana w przeddzień bitwy warszawskiej. Kazimiera i Lucyna Wachlewiczówny były wtedy w jednej klasie we wspomnianej płockiej szkole i przygotowywały się do matury, którą zdały w czerwcu 1920 roku. Później zostały nauczycielkami: Lucyna w Bielsku, a Kazimiera w Grochowalsku, a potem w Szpiegowie i Krojczynie opodal Dobrzynia. Kazimiera dojeżdżała codziennie z domu do tych szkół na rowerze, wywołując prawdziwą sensację wśród miejscowych chłopów, którzy na ten widok ponoć ze zgrozą w oczach czynili zamaszyście znak krzyża. Rower był tu bowiem w 1920 roku prawdziwą ekstrawagancją, a cóż dopiero jadąca nim kobieta.

Druga z zachowanych kartek frontowych (ryc. 6a-b), adresowana do Zofii Wachlewicz (ryc. 7), została wysłana 20 lutego 1919 roku z Chyrowa, miasteczka w okolicach Lwowa, przez Józefa Bautembacha, murarza z Dobrzynia nad Wisłą. Józef, ranny w prawą dłoń, tak pisze: Szanowna Pani Zofio, Donoszę Pani, że jestem w Chyrowie i na pozycji zostałem

2. Henryk Balcerowski, Wołomin, 10 VIII 1920; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

3. Kazimiera Wachlewicz, maturzystka z 1920 r.; źródło: album Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w Płocku 1920-1932, Płock 1932.

4. Lucyna Wachlewicz, maturzystka z 1920 r.; źródło: album Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w Płocku 1920-1932, Płock 1932.

5. Siostry Wachlewiczówny, od lewej: Kazimiera, Helena, Lucyna – poł. l. 20. XX w.; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

6 a-b. Kartka pocztowa wysłana przez Józefa Bautembacha z Chyrowa 20 II 1919; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

7. Zofia Wachlewicz, ok. 1921 r.; archiwum rodzinne I. Wrońskiego.

lekko ranny w palce. Powodzi mi się dobrze, bo zapoznałem się z panienkami. Mam wesoło, bo kule świszczą nad głową. Teraz nie mam więcej do pisania, jak tylko zasyłam moje żołnierskie ukłony, całuję rączki – Józef Bautembach. Proszę o parę słówek odpisu, co słychać u Was w Królestwie. Przepraszam, że nie ładnie, bo to ta chora ręka… Kartka nie jest już tak lakoniczna jak poprzednia i zawiera nawet elementy żołnierskiego humoru frontowego. Józef Bautembach walczył początkowo w jednej z kompani 32 Pułku Piechoty, formowanych m.in. w Lipnie. Już 28 grudnia 1918 roku skierowano je na front pod Lwów, a w trakcie walk włączono do 8 Pułku Piechoty Legionów. W bojach o Chyrów, toczonych z ukraińską Armią Halicką, brało udział kilka polskich grup wojsk dowodzonych przez gen. Romera, gen. Rozwadowskiego, ppłk. Karaszewicza-Tokarzewskiego i płk. L. Berbeckiego. Grupy te składały się z pojedynczych batalionów i kompanii różnych pułków piechoty i jazdy. W tym samym 32 Pułku Piechoty walczył także kapral Franciszek Krajewski z Dobrzynia, poległ on jednak 30 marca 1920 roku w starciach na przyczółku Usacz na Wołyniu. Jego symboliczny grób znajduje się na dobrzyńskim cmentarzu (ryc. 8).

Co ciekawe, Zofia Wachlewicz, adresatka kartki od Józefa Bautembacha, została małżonką innego dobrzyńskiego żołnierza, Józefa Wrońskiego, urodzonego w Dobrzyniu w 1899 roku, syna Władysława i Korduli z Mosakowskich. Był on absolwentem pierwszych kursów Okręgowej Szkoły Podoficerskiej nr 5 w Krakowie i również uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. Jego fotografia z tamtego czasu także się zachowała (ryc. 9).

W Galicji Wschodniej uczestniczył w tej wojnie jeszcze inny dobrzynianin, Dominik Majewski (znany w Dobrzyniu jako Donik), syn Marcelego Majewskiego i Michaliny z domu Bielickiej. Był żołnierzem II batalionu 13 Pułku Piechoty, formowanego w Modlinie. Jego pułk walczył później w składzie XV Brygady Piechoty. Dominik trapiony w późniejszych latach ciężkim reumatyzmem zwykle powiadał, że to taka patriotyczna choroba, której nabawił się po wielotygodniowym leżeniu w śniegu i w wilgotnych okopach na froncie.

Wszyscy oni, Henryk Balcerowski, Józef Wroński i Dominik Majewski, byli później w Dobrzyniu nad Wisłą ważnymi członkami i naczelnikami ochotniczej straży pożarnej, powołanej do życia jeszcze w roku 1910. Józef Wroński otrzymał nawet w 1929 roku, jako jeden z pierwszych (wraz z Franciszkiem Bielickim), ustanowiony rok wcześniej przez prezydenta Ignacego Mościckiego, Medal za Zasługi dla Pożarnictwa.

W obronie Lwowa walczył także Ludwik Saturnin Górecki (ryc. 10), żołnierz 2 Pułku Piechoty. Urodził się w Dobrzyniu nad Wisłą w 1898 roku w rodzinie Józefa Góreckiego i Władysławy z domu Hoffman. Pierwsze kompanie 2 Pułku Piechoty, pod dowództwem pochodzącego z Kochonia pod Dobrzyniem mjr. Czesława Jarnuszkiewicza1, zostały wysłane na front polsko-ukraiński już 4 grudnia 1918 roku i dotarły pod Lwów. Tam w ciężkich walkach jego kompania została dosłownie zdziesiątkowana, a Ludwik został 8 stycznia 1919 ciężko ranny i wycofany z frontu na leczenie. Nie dało ono jednak pomyślnego rezultatu. Pomimo wielomiesięcznych starań, na skutek powikłań związanych z odniesionymi ranami, Ludwik Górecki zmarł 20 listopada 1919 roku w szpitalu w Warszawie. Następnie statkiem parowym, w metalowej trumnie, jego zwłoki przewieziono do Dobrzynia i pochowano na miejscowym cmentarzu (ryc. 11).

Kolegą Ludwika Góreckiego z tego samego pułku był Roman Bieniek. Urodził się w Dobrzyniu w 1901 roku w rodzinie Stefana i Małgorzaty z Kamińskich. On jednak przeszedł ze swoim pułkiem cały szlak bojowy w tej wojnie, kończąc go w stopniu starszego sierżanta. Tu, dla porządku, należy dodać, że pułk ten, w związku z późniejszą decyzją o łączeniu różnych oddziałów i odtwarzaniu numeracji starych pułków legionowych, 19 stycznia 1919 roku (więc już po dacie zranienia Ludwika Góreckiego) został przemianowany na 8 Pułk Piechoty Legionów. Roman Bieniek figuruje w dokumentach jako żołnierz tego właśnie pułku (podobnie jak wyżej wspomniani J. Bautembach i F. Krajewski), choć w gruncie rzeczy była to ta sama jednostka. Po zakończeniu wojny Roman powrócił do Dobrzynia i tu zmarł w 1927 roku, mając zaledwie 26 lat (ryc. 12).

1. Patrz J. Bielicki, To oni pierwsi śpiewali „My, pierwsza brygada” . Dobrzyńscy bojownicy o naszą niepodległość, „Nasze Korzenie” 2017, nr 13, s. 38-39.

Wśród odnalezionych przeze mnie żołnierskich fotografii z tamtego czasu, znajduje się jeszcze jedna, przedstawiająca innego jeszcze dobrzynianina – plutonowego Czesława Chęckiego, syna dobrzyńskiego stolarza Józefa Chęckiego i Wiktorii z Majewskich. Wykonano ją w sierpniu 1920 roku w Siedlcach (ryc. 13). Data i miejsce wskazują, że ona także musiała być zrobiona w przeddzień bitwy warszawskiej, w której Chęcki zapewne wziął udział. Brak na niej jednak zapisu pozwalającego zidentyfikować pułk, w szeregach którego walczył. Wiadomo jednak, że najpierw, tak jak większość dobrzynian, wstąpił ochotniczo do 32 Pułku Piechoty, a potem walczył pod Chyrowem w tym samym pułku co Bautembach i Krajewski. Wiemy również, że przeżył tę wojnę, a potem osiadł na stałe w Warszawie.

Warto też wspomnieć o losach Dominika Bączkowskiego, syna Jana i Pauliny z domu Wachlewicz. Dominik (ur. 1902), wzorem starszych kolegów, także zapragnął pójść na front w 1918 roku. Ponieważ jednak miał dopiero 16 lat, musiał uzyskać zgodę rodziców. Ponieważ Ci nie dali mu jej, zdesperowany uprosił wuja Wincentego Wachlewicza o podpisanie takiej zgody, po czym ruszył do Włocławka, gdzie formował się szwadron strzelców konnych. Po kilku tygodniach odesłano go jednak stamtąd do domu, właśnie z powodu jego młodocianego wieku, ale i dość mizernej postury. Nie dał jednak za wygraną i gdy tylko osiągnął wymagany wiek, w 1920 roku ponownie zgłosił się do tej jednostki. Miała ona już wtedy za sobą bogatą historię wojenną. W związku z poniesionymi w bojach stratami prowadziła nabory uzupełnia-

8. Symboliczny grób Franciszka Krajewskiego w Dobrzyniu nad Wisłą; fot. J. Bielicki.

9. Józef Wroński w 1919 r.; archiwum rodzinne I. Wrońskiego.

10. Ludwik Saturnin Górecki w 1918 r.; archiwum rodzinne Z. Bukowskiej zd. Góreckiej.

jące. Szwadron Jazdy Ziemi Kujawskiej wchodził już wtedy w skład 3 Pułku Strzelców Konnych i stacjonował w Wołkowysku. Tam właśnie z Włocławka trafił Dominik i stamtąd pochodzi jego fotografia w mundurze tego pułku (ryc. 14). Walczył na froncie litewskim i łotewskim, a następnie szczęśliwie powrócił do domu.

Ocalałe wspomnienia o żołnierzach uczestniczących w bojach o naszą polską niepodległość, odzyskaną w końcu po 123 latach zaborów, należą teraz z pewnością do najcenniejszych rodzinnych pamiątek. Dawniej, przed stu laty, były zapewne niedoceniane i traktowane jako ślady zwykłej obywatelskiej i patriotycznej powinności. Obecnie stają się prawdziwymi rodzinnymi relikwiami. Z pewnością zasługują na to, by nie pozostawać już tylko rodzinnymi pamiątkami, ale by stać się dostępnymi dla tych wszystkich, którym droga jest pamięć o tamtych trudnych, ale i chwalebnych czasach.

Dziś niełatwo już sobie nawet wyobrazić trudy tamtych zmagań i niebywałe poświęcenie żołnierzy, których na wszystkich frontach w latach 1918-1921 zginęło, jak się szacuje, ponad 100 tysięcy. Trzeba więc przypominać ich niezwykłe postacie, które częstokroć pokrył już niestety kurz zapomnienia, albowiem Polska i europa zostały przed wiekiem, dzięki tym właśnie zwykłym żołnierzom, uratowane przed – jak wówczas mówiono – czerwoną bolszewicką zarazą.

Cześć Ich pamięci i wieczna chwała Ich cieniom!

Źródła i opracowania

Archiwalia rodzinne pp. Wachlewiczów, Wrońskich, Ziółkowskich, Strzeleckich,

Bielickich. S. Bayer, Zarys historii wojennej 4-go Pułku Ułanów, Warszawa 1929. K. Bąbiński, Zarys historii wojennej 5-go Pułku Piechoty Legionów, Warszawa 1929. J. Cisek, K. Stepan, Lista strat Legionów Polskich 1914-1918, Kraków 2006. K. Goch, Zarys historii wojennej 13-go Pułku Piechoty, Warszawa 1929. S. Harasimów, Zarys historii wojennej 32-go Pułku Piechoty, Warszawa 1928. Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w Płocku 1920-1932, Płock 1932. B. Piotrowski, Zarys historii wojennej 3-go Pułku Strzelców Konnych, Warszawa 1930. A. Rzadkowski, Wielka księga piechoty polskiej 1918-1939, t. 3, Warszawa 2016.

11. Grób Ludwika Saturnina Góreckiego w Dobrzyniu nad Wisłą; fot. J. Bielicki.

12. Grób Romana Bieńka w Dobrzyniu nad Wisłą; fot. J. Bielicki.

13. Czesław Chęcki, Siedlce, sierpień 1920; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

14. Dominik Bączkowski, w środku, 1920 r.; archiwum rodzinne M. Ziółkowskiej, córki H. Wachlewicz.

Maria Weronika Kmoch

Strażackie świętowanie rocznicy odzyskania niepodległości na Mazowszu

Obchody dziesiątej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości były wydarzeniem szczególnym z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, władza i społeczeństwo świętowały w sposób niezwykle uroczysty okrągłą rocznicę wydarzeń z 11 listopada 1918 r., mimo że dzień ten został ustanowiony świętem państwowym dopiero w kwietniu 1937 r. Po drugie, obchody wpisały się w ofensywę propagandową Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, który dopiero co odniósł zwycięstwo w wyborach do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Po trzecie, dzień 11 listopada 1928 r. był doskonałym momentem, ażeby nie tylko podsumować ostatnie dziesięciolecie, ale także nakreślić zadania na przyszłość. [...] Mimo że dzień odzyskania niepodległości celebrowano już od 1919 r., to jednak dopiero dziewięć lat później obchody przybrały tak podniosły charakter o niezwykle rozbudowanym scenariuszu i uroczystej oprawie – pisał przed dziesięciu laty Mariusz Żuławnik.1 W jego opracowaniu dotyczącym centralnych, warszawskich uroczystości rocznicowych zabrakło ciekawego wydarzenia, które związane jest z północnym Mazowszem.

Zanim przejdziemy do meritum sprawy, warto przypomnieć, jak upamiętniono dziesięciolecie odzyskania niepodległości na Mazowszu. O decyzjach podjętych w tej sprawie czytamy w aktach Urzędu Wojewódzkiego Warszawskiego: powzięto uchwałę uczczenia obchodu przez ufundowanie trwałych pomników: w Płońsku postanowiono wybudować dom ludowy sportowy; w pułtuskim: gm. Wyszków uchwaliła budowę domu ludowego; gm. Nasielsk 7 klas. szkołę powszechną; m. Serock – zawodową szkołę rzemieślniczą (wszystkie im. Marsz. Piłsudskiego); w Płocku – Pomnik Wolności [...]. Honorowe obywatelstwo dla Marszałka Piłsudskiego nadały następujące rady gmin wiejskich i miejskich: w pow. makowskim: Karniewo, Krasnosielc i Płoniawy; w pow. ciechanowskim: Zalesie; w pow. pułtuskim: miasto Pułtusk i gminy: Gzowo, Kleszewo, Obryte, Kozłowo, Winnica i Somianka; w pow. sierpeckim miasta: Sierpc, Raciąż i Żuromin oraz wszystkie gminy wiejskie; w pow. płońskim: Załuski. Uchwały, wyrażające hołd dla Marszałka powzięły: w pow. płockim gminy: Bielino, Święcice, Rogoźno, Miszewo Murowane i Mąkolin [...].2 W Makowie Mazowieckim odbył

1. M. Żuławnik, Dziesięciolecie Niepodległej. Kalendarium centralnych obchodów Święta Niepodległości w Warszawie w 1928 r., „Biuletyn IPN” 2008, nr 11-12, s. 87. 2. Akta Urzędu Wojewódzkiego Warszawskiego nr VIII.13, Obchody 10 rocznicy odzyskania niepodległości – listopad 1928 r., [w:] J. Szczepański [zebrał i przyg.], Mazowsze Północne w XIX-XX wieku. Materiały źródłowe 1795-1956, Warszawa – Pułtusk 1997, s. 283. się wiec w centrum miasta.3 W Płocku zaś podjęto uchwałę o wzniesieniu w mieście Pomnika Wolności.4

Poza tym – i to jest owo zapomniane wydarzenie wspomniane na wstępie – Zarząd Okręgowego Związku Straży Pożarnych w Przasnyszu zorganizował 10 listopada 1928 roku bieg sztafetowy.5 Trasę zaplanowano na 152 km, poczynając od miasteczka Janowo nad Orzycem, przy granicy z Prusami Wschodnimi (pow. przasnyski), aż do Belwederu w Warszawie – siedziby marszałka Józefa Piłsudskiego. Jak zapisano w aktach Urzędu Wojewódzkiego, planowano, że Sztafeta przyniesie Marszałkowi Piłsudskiemu płonącą pochodnię i symboliczny topór z aktem hołdowniczym we wnętrzu rączki. 6

W prasie strażackiej, a konkretnie w „Przeglądzie Pożarniczym”, pojawiły się dwa teksty relacjonujące przebieg tego wydarzenia. Jego celem, jak stwierdzono w pierwszym z nich, było złożenie hołdu w dniach uroczystości odzyskania niepodległości Państwa Wodzowi Narodu Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. 7 W drugiej zaś relacji napisano: Bieg ten stał się [...] wyrazem hołdu całego zrzeszonego strażactwa polskiego dla Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Był on też zarazem świadectwem-symbolem, że strażactwo gotowe jest zawsze stanąć w obronie zagrożonych granic Ojczyzny, że dążymy do usprawniania się fizycznego, że doceniamy wysoką wartość i znaczenie skoordynowanych wysiłków wspólnych, że kadry hufców naszych są przepojone poczuciem posłuchu dla Wodza Narodu i zrozumienia o potrzebie solidarności ogólno-korporacyjnej i ogólno-narodowej. 8 Te deklaracje wymownie świadczyły o upolitycznieniu akcji i były przejawem kultu Józefa Piłsudskiego, narastającego po mającym miejsce dwa lata wcześniej przewrocie majowym.

Uroczystość rozpoczęła się w Janowie o godzinie 8.30. Przybyły drużyny straży pożarnych z kilku miejscowości powiatu przasnyskiego, a mianowicie miejscowa z Janowa, z miasteczka Chorzele, z Krzynowłogi Małej, a ponadto orkiestra strażacka z Przasnysza. Spotkanie swoją obecnością zaszczycili: prezes Głównego Związku Straży Pożarnych RP

3. K.O. [Olzacka], Rocznica odzyskania niepodległości, <https://to.com. pl/rocznica-odzyskania-niepodleglosci/ar/6275514> [dostęp 7 I 2019]. 4. J. Szczepański, Życie polityczne, [w:] J. Szczepański [red.], Dzieje Mazowsza, t. 4, Lata 1918-1939, Pułtusk 2010, s. 181. 5. J. Załęczny, Tradycje patriotyczne elementem kształtowania zbiorowej świadomości historycznej w II Rzeczypospolitej, Warszawa 2017, s. 270 – błędnie powiązała to wydarzenie z imieninami J. Piłsudskiego w marcu 1928. 6. Akta Urzędu Wojewódzkiego Warszawskiego nr VIII.13, Obchody…, dz. cyt., s. 283. 7. Sztafeta strażacka podczas uroczystości 10-ciolecia Odrodzenia Polski, „Przegląd Pożarniczy” 1928, nr 42-43, s. 659. 8. „Naprzód – z wiarą – do celu!”, „Przegląd Pożarniczy” 1928, nr 46-48, s. 719.

druh Zygmunt Choromański z małżonką, prezes Okręgowego Związku Straży Pożarnych powiatu przasnyskiego Stefan Morawski, pełniący jednocześnie (od 1927) urząd starosty przasnyskiego, prezes Okręgowego Związku Straży Pożarnych powiatu ciechanowskiego druh Zdzisław Wierzbicki9 , inspektor pożarnictwa Warszawskiego Związku Straży Pożarnych druh Wacława Mierzanowski, podinspektor pożarniczy tego związku druh Łuszczkiewicz, instruktor pożarniczy druh A. Truchliński i wielu oficerów okolicznych straży ogniowych.10 Przybył również Franciszek Redo, który pełnił wówczas funkcję naczelnika okręgowych straży pożarnych.11

Pierwszym punktem programu przewidzianego na 10 listopada była Msza święta. Odprawił ją miejscowy proboszcz i zarazem prezes Straży Ogniowej w Janowie ks. Władysław Biały12. Poświęcił toporek strażacki i pochodnię – dwa przedmioty przeznaczone na dar dla Józefa Piłsudskiego. Jak donosił „Przegląd Pożarniczy”, kapłan ów pierwszy od stopni ołtarza podniósł w swem przemówieniu podniosłą chwilę dziesięciolecia odrodzenia Polski, święconą przez naród, który też słusznie składa w tej dacie hołd Wodzowi swoich sił zbrojnych, co je w tem dziesięcioleciu prowadził do bojów i zwyciężając utrwalił granice Ojczyzny. 13

Po nabożeństwie w pobliżu szlabanu granicznego, rozpalono ognisko. Następnie przemówił starosta Stefan Morawski, który odczytał tekst adresu hołdowniczego, umieszczonego w toporzysku, po czym wręczył topór pierwszemu uczestnikowi sztafety druhowi e. Gratunikowi, członkowi straży z Janowa. W tym czasie Zygmunt Choromański zapalił od ogniska pochodnię, a następnie wręczył ją janowskiemu strażakowi druhowi B. Podleśnemu, wypowiadają przy tym słowa „Naprzód – z wiarą – do celu!”. Uczestniczący w uroczystości redaktor „Przeglądu Pożarniczego” S. Pągowski wykorzystał je potem w tytule swojej relacji i podkreślił, że słowa te to nie tylko hasło przyświecające w samej sztafecie strażackiej, ale niejako również hasło wszelakich poczynań strażackich. 14

Wystrzelono z pistoletu i o 9.10 bieg się rozpoczął. Do biegu stają członkowie 21 straży pożarnych i 3-ch drużyn zbiorowych – czytamy w „Przeglądzie Pożarniczym”.15 Co kilometr następowała zmiana. W relacji prasowej wyjaśniono, że ponieważ założenia biegu były trudne do zrealizowania, to sztafeta ograniczyła się [...] do przeniesienia toporka,

..9. J. Pełka, Dzieje ochotniczego pożarnictwa w powiecie ciechanowskim (1882-2002), Ciechanów 2002, s. 56. 10. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 11. Polska deklaracja o podziwie i wdzięczności dla Stanów Zjednoczonych, t. 2, 1926, s. 292, <http://polska1926.pl/podpisy/256994> [dostęp 8 I 2019]. 12. Więcej na jego temat zob. P. K. [Kaszubowski], Władysław Biały, [w:] A. Borkowski, P. Kaszubowski, Przasnyskie portrety, cz. 3, Przasnysz – Ciechanów 2009, s. 10-11. 13. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 14. Tamże. 15. Sztafeta strażacka..., dz. cyt., s. 659.

Grupa władz i delegatów straży pożarnej przy ognisku w Janowie, pow. przasnyski. Na pierwszym planie Z. Choromański, ks. W. Biały, Z. Wierzbicki, W. Mierzanowski. Źródło: Naprzód – z wiarą – do celu!, „Przegląd Pożarniczy” 1928, nr 46-48, s. 719.

Zmiana strażaków w biegu sztafetowym w pow. ciechanowskim. Źródło: Naprzód – z wiarą – do celu!, „Przegląd Pożarniczy” 1928, nr 46-48, s. 720.

gdy natomiast bieg z pochodnią odbył się tylko na przestrzeni pierwszych dwóch i kilku ostatnich kilometrów trasy. 16

Wyznaczona trasa wiodła przez powiaty przasnyski, część ciechanowskiego, makowski, pułtuski i warszawski. Niestety, na podstawie dotychczas zgromadzonych danych nie jestem w stanie odtworzyć dokładnie trasy biegu i określić, ile jednostek strażackich z danego powiatu wzięło udział w zawodach. Zapewne nie biegli przedstawiciele wszystkich jednostek lokalnych, a jedynie tych, przez teren działania których prowadził wyznaczony szlak. Stąd na przykład na starcie w Janowie stawiły się tylko jednostki z Janowa, Chorzel i Krzynowłogi Małej, choć w całym powiecie przasnyskim w roku 1928 istniało co najmniej 13 jednostek straży pożarnej.17 Dla porównania, w powiecie ciechanowskim w 1928 roku działały aż 44 jednostki18, i z pewnością nie wszystkie one wystawiły swoje delegacje do sztafety.

16. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 17. Dane z terenu dzisiejszego pow. przasnyskiego, bez należących przed wojną do tego powiatu gmin Dzierzgowo, Janowo i Baranowo; zob. A. Drwęcki, Dzieje ochotniczych straży pożarnych w powiecie przasnyskim 1881-2001, Przasnysz 2002, s. 195-198. 18. J. Pełka, Dzieje ochotniczego pożarnictwa..., dz. cyt., s. 141.

Zmiana strażaków w biegu sztafetowym w pow. przasnyskim. Źródło: Naprzód – z wiarą – do celu!, „Przegląd Pożarniczy” 1928, nr 46-48, s. 720.

Na całej trasie przy wszystkich zmianach sztafety byli obecni dwaj druhowie: inspektor pożarnictwa Mierzanowski i podinspektor Łuszczkiewicz. Notowali oni czas biegu każdego zawodnika. W poszczególnych powiatach sztafecie towarzyszyli oficerowie okolicznych straży pożarnych i starostowie: na terenie powiatu przasnyskiego – Stefan Morawski, w powiecie makowskim – Zygmunt Przepałkowski19, w powiecie pułtuskim – Jan Gadomski i w powiecie warszawskim – Franciszek Godlewski20 .

Jak podaje „Przegląd Pożarniczy”, metę osiągnięto o godz. 19-ej min. 21 sek. 30. W Belwederze zgromadzili się przedstawiciele Gł. Związku Straży, Związku woj. Warszawskiego, a toporek i pochodnię z rąk ostatnich uczestników biegu – druhów: R. Szalewskiego i M. Rudni, odebrał osobiście Pan Marszałek Józef Piłsudski, dziękując w krótkich słowach żołnierskich za dowody uznania i za trudy poniesione. 21 W dzisiejszej prasie lokalnej można znaleźć nieco inną informację, mianowicie że Toporek wręczył Piłsudskiemu Stanisław Ankiewicz, strażak z Rostkowa [w pow. przasnyskim – przyp. M.W.K.], później mieszkaniec Makowa [Mazowieckiego – przyp. M.W.K.]. Za udział w biegu otrzymał pamiątkowy medal, który przechowywany jest w rodzinie do dnia dzisiejszego. Stanisław Ankiewicz dożył sędziwego wieku – żył równo sto lat (1889–1989).22

Dysponujemy wynikami zawodów. Podaje je oczywiście „Przegląd Pożarniczy”: Ogólny czas biegu na przestrzeni

19. Starosta makowski w l. 1928-1929; zob. A. B. [Borkowski], P. K. [Kaszubowski], Zygmunt Młot-Przepałkowski, [w:] A. Borkowski, P. Kaszubowski, Przasnyskie portrety, cz. 2, Przasnysz – Ciechanów 2008, s. 72-73. 20. J. Załęczny, Powiat warszawski w latach II Rzeczypospolitej. Życie społeczno-polityczne, gospodarcze i kulturalne, Warszawa 2015, s. 32 – podała, że jako starostę notujemy go w 1938 r., ale sprawował on swój urząd już dekadę wcześniej, może więc był starostą dwa razy; zob. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 21. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 22. K. O. [Olzacka], Rocznica odzyskania niepodległości: <https:// to.com.pl/rocznica-odzyskania-niepodleglosci/ar/6275514> [dostęp 7 I 2019].

Sierpecka Drużyna Strzelecka, która w dniu imienin marszałka Józefa Piłsudskiego brała udział w dedykowanym marszałkowi biegu na trasie Belweder – Sulejówek (1932 lub 1934 r.). Członkowie drużyny mają na piersiach zawieszone numery startowe. Źródło: <http://www.sierpc.com.pl/ news-news-2163/0/Zagadka-historyczna> [dostęp 8 I 2019].

152-ch klm. wyniósł: 10 godzin 11 minut i 30 sekund, czyli średnio przebycie 1-go kilometra trwało 4-y minuty i 1,38 sekundy.Najlepszy czas średni na przestrzeni 1 klm. osiągnęli strażacy Okręgu Ciechanowskiego (3 min. 46,6 sek.), następnie Okr. Makowskiego (3 min. 55,14 sek.), zkolei Okr. Przasnyskiego (3 min. 56,66 sek.), dalej Okr. Pułtuskiego (4 min. 4,46 sek.), wreszcie Okr. Warszawskiego (4 min. 10,82 sek.).Najlepszy czas średni na przestrzeni 1 klm. osiągnęła przez swych członków zbiorowa drużyna strażacka Okr. Makowskiego (3 min. 40,4 sek.). Z pośród zaś poszczególnych uczestników uzyskał najlepszy wynik druh J. Załęski, przebywając swój kilometr w czasie 2 min. 57 sek.23 .

Jak zapisano w cytowanym organie, fragmenty przebiegu sztafety zostały sfilmowane, co pozwoliło na wierne utrwalenie tej wyjątkowej inicjatywy. W „Przeglądzie Pożarniczym” wyrażono nadzieję, że straże ogniowe prowadzące kina nie omieszkają zakrzątnąć się, aby w celach propagandy pożarnictwa wyświetlać te ciekawe obrazy z życia strażackiego. 24 Nie wiadomo, czy nagranie się zachowało.

Jak już wspomniano, listopadowa impreza miała oczywisty wymiar propagandowy. Po wygraniu przez Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem wyborów parlamentarnych, w marcu 1928 roku, ważnym zadaniem obozu rządzącego i związanych z nim mediów było przekonanie społeczeństwa o doniosłości chwili, zarówno w związku z obchodami rocznicy odzyskania niepodległości, jak i z aktualną sytuacją polityczną. W relacji „Przeglądu Pożarniczego” z omawianego wydarzenia dobrze oddają te nastroje następujące słowa: Droga strażackiego biegu rozstawnego od granicy Państwa do Jego Stolicy, to niejako symboliczny łańcuch, łączący przez swe ogniwa – przez poszczególnych strażaków wszystkie ziemie Rzeczypospolitej i wszystkich Jej obywateli-strażaków w jeden węzeł myśli i troski, zamierzeń i pracy

23. „Naprzód – z wiarą – do celu!”..., dz. cyt., s. 720. 24. Tamże.

codziennej około wzmagania potęgi Polski. Każdy ze strażaków, biorących udział w tej sztafecie, przebiegał kolejno wyznaczony mu kilometr drogi, aby oddać następnemu toporek, w którego toporzysku, pustem wewnątrz, znajdował się adres hołdowniczy dla Marszałka Piłsudskiego. Każdy z tych strażaków wytężał wszystkie swe siły, aby jaknajszybciej przebyć wyznaczoną przestrzeń, czyli jaknajlepiej spełnić swój obowiązek, świadom będąc, że każda sekunda mniej w czasie jego biegu zmniejsza o tyleż czas ogólny i przeciwnie, że każda sekunda stracona opóźnia ostateczny rezultat biegu sztafetowego. Niechże ta świadomość, jaka przenikała każdego uczestnika tegorocznej sztafety listopadowej stanie się powszechnym przejawem w codziennych naszych poczynaniach w życiu straży i związków strażackich. Niechaj każdy strażak-ochotnik uświadamia sobie należycie, że ostateczny rezultat wszelkich przedsięwzięć wspólnych, których jednostka sama, jak ów bieg na przestrzeni 152-ch kilometrów, nie jest w stanie wykonać, zależy ściśle od tego, jak każdy spełni przypadające mu zadanie. Niechaj każdy z nas wyrabia w sobie poczucie odpowiedzialności, że nie wolno mu opieszałością własną opóźniać rezultatów poczynań zbiorowych. Bo przecież praca nad rozwojem pożarnictwa, nad umacnianiem potęgi Państwa to wysiłek wspólny podobny do tego biegu sztafetowego, gdzie każdy z nas musi przypadającą mu cząstkę pracy spełnić jak najlepiej, aby złożyła się ona na doskonałą całość. 25

Wypada zgodzić się z opinią J. Załęczny, że obchodzony w 1928 roku jubileusz odzyskania niepodległości przez Polskę miał dopomóc w budowaniu kultu Piłsudskiego.26 Warto przy tym odnotować, że celowi temu służyły podobne inicjatywy podejmowane również w kolejnych latach. G. Gołębiewski zauważył, że jesienią 1933 roku strażacy z powiatu sierpeckiego zorganizowali sztafetę do Belwederu.27 Niewykluczone, że wzorowali się oni na druhach z północnego Mazowsza i ich inicjatywie sprzed pięciu lat. Przywołajmy w całości relację z tego wydarzenia, która ukazała się na łamach czasopisma „echo Powiatu Sierpeckiego”: W piętnastą rocznicę odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny, w całym kraju święcono dzień 11 listopada uroczyście i niemniej uroczyście święcił ten dzień powiat Sierpecki. Oprócz uroczystości lokalnych powiat Sierpecki złożył hołd i zameldował gotowość wykonania każdego rozkazu Wskrzesicielowi Ojczyzny i pierwszemu jej żołnierzowi Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Adres hołdowniczy mówi „Społeczeństwo powiatu sierpeckiego przez strażaków swych sztafetę składa Ci Panie Marszałku, hołd” . Tak społeczeństwo powiatu wyraziło miłość dla swego ukochanego Wodza.

25. Tamże, s. 719-720. 26. J. Załęczny, Kult Piłsudskiego przed i po maju, „Niepodległość i Pamięć” 2016, nr 3, s. 69. 27. G. Gołębiewski, Sierpc ku czci marszałka Józefa Piłsudskiego, „Notatki Płockie” 2003, nr 1, s. 25.

11 listopada wczesnym rankiem, bo o godz. 6 przed magistratem sierpeckim stanął oddział składający się z 20 strażaków delegowanych ze straży pow. sierpeckiego. Ubrani porządnie, miny zuchwałe, oczy się śmieją, a na zapytanie jeden z nich odpowiada „my ze sztafetą do p. Marszałka” . Radowali się. Przed 7 przybył na plac marszałka Piłsudskiego prezes okręgowy straży na pow. sierpecki p. Starosta L. [Leon – przyp. M.W.K.] Rożałowski. Baczność, „na prawo patrz” i znów śmiejące się oczy meldują swoim przełożonym: „Druhu prezesie pow. instruktor pożarny melduje posłusznie sztafetę Sierpc – Belweder. Stan: jeden dwadzieścia.” Punktualnie o godz. 7 p. prezes Rożałowski zażegnawszy słowami „Chłopcy, wy macie przebiegłszy 142 klm zameldować Panu Marszałkowi jak bardzo go kochamy, więc dumni, że wam ta rola przypadła biegnijcie” – wypuszcza jako starter honorowy pierwszego zawodnika. Zawarczały motory samochodów – sztafeta wyruszyła.

Kilometr za kilometrem biegną chłopcy a każdy z nich po przebiegnięciu pyta „jaki czas”. Każdy z nich chciał osiągnąć najlepszy w przebiegnięciu kilometra. Na szosie widać liczne grupy mieszkańców powiatu, to ojcowie i znajomi zachęcają swych bliźnich do wytrwania. Nie brakowało i humorystycznych momentów. Oto jakiś starszy człowiek, widząc biegnącego zawodnika woła „bidaku toż na śmierć zamordujesz się zanim dolecisz do samej Warszawy”, inny woła do zawodnika „poczekaj, zapal se papierosa” – i chce częstować.

Cały czas posterunkowi policji utrzymują porządek na trasie, nieraz tak gorliwie, że proponują by zawodnik podał pałkę to będzie mu lżej biec. Nasze dzielne granatowe mundury chcą także przyczynić się, by sztafeta wypadła jak najlepiej. Na samochodzie, wiozącym wolnych zawodników słychać śmiech, to jeden z drugiego żartuje „odstawiając” jak wyglądał biegnąc.

Najbardziej marsowa mina to „komandor biegu” p. Inspektor Lipczyk. P. insr. Szmidt ubłocony jak licho. Ciągle myśli jakby ułatwić bieg nie naruszając przepisów sportowych. Po kilku kilometrach za Sierpcem już się martwi o to, że ludzie napewno głodni, a przecie śniadanie jedli przed godziną. Tak, ten był niezmordowany. Na innym znów samochodzie lekarz powiatowy p. Dr Kiełczewski w swem olbrzymiem futrze sam biedak kierując, trzyma się przy zawodniku „bo może, broń Boże, który zasłabnie” a wewnątrz samochodu Dh Naczelnik Bagiński i inż. Dublenko. Myślą gdzieby najbliżej kupić jeść i pić ludziom no i przy okazji i o sobie nie zapomnieć.

Mijamy Drobin, następnie zbliżając się do Płońska widzimy jakiś pędzący samochód i już insp. Lipczyk całym gazem sypie by go zatrzymać, aż tu okazuje się, że druhowie strażacy z powiatu płońskiego wyjechali na czele ze swym instruktorem witać sztafetę i znów zapytania „czego wam potrzeba”. Odpowiedź „szykujcie jeść bo w Płońsku nie stajemy”. W Płońsku kosze z jadłem i butelki (nie; nie z wódką, tylko piwo dali na

samochód), orkiestra strażacka gra i dalej, dalej. A chłopcy widząc kiełbasę, bułki i piwo wrzeszczą „dziękujemy” .

Widać Zakroczym i tu nieszczęście, bo kapelmistrz zaginął no i... orkiestra nie mogła witać sztafety. I dalej, dalej aż do Jabłonny, gdzie sztafetę dopędza Dh. Prezes Rożałowski. Instruktor Szmidt melduje „wszystko w porządku Dhu prezesie – idziemy, czas dobry”. Od tej pory już sam prezes opiekuje się swoimi chłopcami, on sam dogląda.

Jeszcze jeden samochód z Dhem prezesem O.S.P. Kurowo – Chrościckim, który cały czas puszcza zawodników, to bożyszcze dla nich, bo on notuje czasy. Za Jabłonną dopada pogotowie strażackie z całym sztabem strażackim na czele. Dh Insp. Mierzanowski i instr. pow. warszawskiego Ozdobiński. Na głowy chłopców spada deszcz jabłek i czekolady. Słychać oklaski i głos: „dobrze chłopcy”. To insp. Mierzanowski chwali chłopców ze swego województwa.

Pierwsze światła Warszawy, zawodnicy emocjonują się, czas coraz lepszy. Wreszcie Warszawa, a następnie Belweder gdzie z adresem wbiegł dh. Dobrzyniecki z Lisewa. Komenda z samochodu i już dwójkami cały oddział wkracza do poczekalni pałacu belwederskiego. Tam w imieniu p. Marszałka przyjmuje raport p. pułk. Busler. I znów instruktor Szmidt melduje stan, dystans, czas i kończy z hołdem dla Pana Marszałka od społeczeństwa pow. sierpeckiego, następnie kilkakrotnie gromkie „Pan Marszałek Niech Żyje!”, później wpisywanie się do księgi i papierosy z napisem „Marszałkowskie”. Chłopcy biorą nawet i ci, co nie palą, bo pokażą po powrocie swoim, że naprawdę dobiegli. 28

Na Mazowszu powracano do pomysłu biegu sztafetowego z okazji ważnych wydarzeń i ich rocznic. Na przykład w 1932 roku zorganizowano imprezę pod nazwą „Bieg sztafetowy od granic Polski do Belwederu”. Trasa prowadziła z Chorzel do Warszawy. Pierwsze miejsce wywalczył druh Franciszek Ferenc z Krasnosielca, wychowanek ogniska sportowego dla młodzieży przy miejscowej Straży Ogniowej. W nagrodę zwycięzca otrzymał Złoty Toporek ufundowany przez Józefa Piłsudskiego.29

Również imieniny marszałka Piłsudskiego były okazją do świętowania za pomocą podobnych inicjatyw. Można dopatrzyć się analogii między opisanymi sztafetami strażackimi z roku 1928 i 1933, a marszami imieninowymi ku czci

28. Z Sierpca do Belwederu w XV rocznicę Odzyskania Niepodległości, do druku podał G. Radomski, „Sierpeckie Rozmaitości” 1999, 5: <http://www. sierpc.com.pl/sr/5_99/belweder.html> [dostęp 7 I 2019]. 29. D. Budelewski, Rozwój pożarnictwa w powiecie makowskim w okresie międzywojennym, „Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego” 2013, t. 27, s. 39. Józefa Piłsudskiego. Choć świętował on swoje imieniny od 1915 roku, to dopiero w roku 1926 nadano im rangę państwową. Marsze imieninowe wzorowane były na Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Pierwszy z nich zorganizowano 19 marca 1926 roku, pod nazwą „Marsz Imieninowy do Sulejówka”. W styczniu tego roku do Sulejówka przybyła delegacja Zarządu Okręgu Związku Strzeleckiego w Warszawie w celu uzyskania zgody Komendanta na zorganizowanie w dniu jego imienin marszu ze stolicy do Sulejówka. Urządzenie takiego marszu miało w istocie na celu przyspieszenie decyzji o przejęciu władzy przez marszałka.30

W latach trzydziestych w marszach tych wzięli udział m.in. członkowie Drużyny Strzeleckiej z Sierpca. Uczestnicy ruszyli sprzed Belwederu i pokonali trasę o długości 27 kilometrów. Metę wyznaczono w Sulejówku przed bramą dworku Milusin. Z czasem do programu włączono zawody strzeleckie, które cieszyły się ogromną popularnością.31 Również w miastach i miasteczkach mazowieckich organizowano obchody imienin marszałka – w dniu 19 marca.32

Jak trafnie zauważył G. Gołębiewski, Dzisiejszego czytelnika może razić, czy nawet śmieszyć język ówczesnych odezw i przemówień, jednak wtedy górnolotność i patetyczność używanych określeń i traktowanie J. Piłsudskiego jak niekwestionowanego ojca narodu były chyba bardziej naturalne i wyrażały społeczną potrzebę identyfikacji z człowiekiem uważanym za głównego sprawcę odrodzenia Polski. 33 Przypadająca w 1928 roku dziesiąta rocznica odzyskania niepodległości, choć została mocno upolityczniona i podporządkowana celom obozu sanacyjnego, była niezwykle istotna dla budowania i umacniania poczucia tożsamości narodowej oraz kształtowania szacunku społeczeństwa dla narodowej tradycji i działań niepodległościowych. Obchody rocznic ważnych wydarzeń, a do takich na pewno należały wypadki listopadowe z roku 1918, aktywizowały ludzi, integrowały różne grupy społeczne, także w wymiarze lokalnym.34 Z pewnością do udanych inicjatyw lokalnych należy zaliczyć organizację sztafety z okazji dziesięciolecia odzyskania niepodległości przez Polskę, jak również inne przywołane wyżej przedsięwzięcia.

30. J. Maruszczak, Marsz Sulejówek – Belweder 1926-1939. Medale i odznaki: <https://nordland77.wordpress.com/2012/02/21/marsz-sulejowek-belweder-1926-1939-medale-i-odznaki/> [dostęp 7 I 2019]. 31. J. Załęczny, Kult Piłsudskiego…, dz. cyt., s. 64-65. 32. Por. M. Żuławnik, Obchody imienin Józefa Piłsudskiego w Płocku w latach 1927-1935 (na podstawie miejscowej prasy), „Niepodległość i Pamięć” 2004, nr 1, s. 101-108. 33. G. Gołębiewski, Sierpc ku czci marszałka..., dz. cyt., s. 26. 34. A. Stawarz, Życie kulturalne, [w:] J. Szczepański [red.], Dzieje Mazowsza, t. 4, Lata 1918-1939, Pułtusk 2010, s. 551.

Zbigniew J. Tyszka Ojciec i syn. Ferdynand Floryan Tyszka i Ludwik Czesław Tyszka

Dotychczas w „Naszych Korzeniach” ukazały się teksty o przedstawicielkach familii Miszewskich i o rodzinach, z którymi się one związały. W ostatnim numerze był to artykuł poświęcony rodzinie Tyszków. W niniejszym opracowaniu zawarte zostaną informacje o Tyszkach związanych w XIX wieku nie tylko z Mazowszem, ale głównie z Płockiem. O jednym z nich, Zygmuncie Piotrze Tyszce, była już mowa.1 Tym razem tekst będzie traktował o jego przodkach, rodzeństwie i ich rodzinach.

Historię linii rodziny Tyszków, która nas tu interesuje, rozpoczniemy od informacji zawartych w dwóch książkach.2 Znajdziemy tam dane o tych liniach Tyszków h. Trzaska, którzy wylegitymowali swoje szlachectwo. W obu publikacjach informacje generalnie pokrywają się, przy czym w opracowaniu e. Sęczys można znaleźć nieco obszerniejsze zapisy, m.in. o Macieju, który w r. 1759 nabył od Ignacego Nowowiejskiego, łowczego nowogrodzkiego i Wiktoryna Tadeusza Karniewskiego, pisarza ziemskiego i grodzkiego różańskiego d. Podleck i Sierakowo (w woj. płockim) – wnuki Franciszek i Józef (s-owie Kazimierza) leg. 1841. 3

Z aktu zgonu wyżej wymienionego Kazimierza Tyszki wynika, że urodził się on ok. 1770 roku we wsi Tyski jako syn Macieja i Katarzyny. Nie wiadomo, o jakie Tyski dokładnie chodzi, choć wszystko wskazuje na to, że o istniejące wówczas Tyski Duże lub Małe w parafii Sarbiewo koło Płońska (dziś nazwa tej wsi już nie istnieje – Tyski stały się częścią wsi Jarocin).4 Nazwisko jego oraz potomków z następnego

1. Z. J. Tyszka, M. Bilska-Ciećwierz, Jedna rodzina – wiele historii. Losy Miszewskich i Maciejowskich, „Nasze Korzenie” 2017, nr 12, s. 52-62; Z. J. Tyszka, K. Stołoska-Fuz, Trzy pokolenia, „Nasze Korzenie” 2017, nr 13, s. 28-34; Z. J. Tyszka, Trzecia siostra Miszewska. Fragment z dziejów rodziny Tyszków, „Nasze Korzenie” 2018, nr 14, s. 63-73. 2. Spis szlachty Królestwa Polskiego, z dodaniem krótkiej informacyi o dowodach szlachectwa, Warszawa 1851, s. 261; e. Sęczys, Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836-1861, Warszawa 2000, s. 733. 3. W skład majątku Podleck Wielki wchodziły: Podleck Wielki, Podleck Mały, Sierakowo i Dmosin. W XIX w. znajdował się on w powiecie płockim, gminie Łubki, parafii Łętowo. Obejmował 737 mórg. W Sierakowie nad rzeką Mołtawą był młyn wodny. W sądzie w Płocku istnieje kilka ksiąg wieczystych dla tych dóbr, ale były one założone w drugiej połowie XIX w. i później. W najstarszej, oznaczonej „Podleck Wielki”, sygn. P 22, znajduje się odwołanie do aktu sprzedaży z 16 IX 1818, sporządzonej w Notariacie Sądu Apelacyjnego Królestwa Polskiego w Warszawie, w którym dobra te od Augustyna Korbskiego nabył Antoni Kozarzewski. Zatem brak jest informacji o tym majątku i jego właścicielach z XVIII w. 4. Jeszcze w Spisie miejscowości Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, wydanym przez WKiŁ w Warszawie w 1967, s. 1180, ww. Tyski są wymienione nie jako wieś, ale jako kolonia. Natomiast w Wykazie urzędowych nazw miejscowości w Polsce, opracowanym przez MAGTiOŚ i GUS, wydanym przez Wydawnictwo Akcydensowe w 1982, s. 48, Tyski zostały wymienione jako część wsi Jarocin. Tyski znajdowały się też w Sierpeckiem – deserta folwarku Kodłutowo w par. Unieck, gm. Gutkowo (na północ od Raciąża) oraz Tyszki-Bregendy (nazwa współczesna), na południowy wschód od Mławy.

1. Akt ślubu Kazimierza Tyszki i Maryanny Żmijewskiej, Krysk 19 V 1793; zbiory Archiwum Diecezjalnego w Płocku.

pokolenia było różnie zapisywane w aktach stanu cywilnego: „Tyska”, „Tyski”, „Tyszka”. Zdarzało się to nawet w jednym dokumencie, np. w treści aktu występuje forma „Tyska” („Tyskich”), w skorowidzu zaś – „Tyszka”. Kolejne pokolenia tej linii konsekwentnie używały, i tak jest do dnia dzisiejszego, formy „Tyszka”.

Wszystko wskazuje na to, że Kazimierz Tyszka zajmował się dzierżawą różnych folwarków i majątków rolnych w okolicy Płońska i w nich gospodarował. W latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku mieszkał w należącym do dóbr Woźniki k. Płońska folwarku Rogatkowo. Następnie, na przełomie XVIII i XIX wieku, gospodarował z drugiej strony Płońska, w Żelechach w parafii Wierzbówiec, a w roku 1804 zamieszkał niedaleko Raciąża, w Draminie w parafii Krajkowo. W latach 1807-1810 z pewnością trzymał posesję we wsi Cieciorki w parafii płońskiej, a w 1815 roku był dzierżawcą i mieszkał w Żabowie w parafii dziektarzewskiej. W 1821 roku dzierżawił część wsi Kruszenica k. Raciąża w parafii i gminie krajkowskiej. W latach trzydziestych widzimy go ponownie w Żelechach, a w następnej dekadzie – w Drożdżynie w parafii Sochocin.

Kazimierz Tyszka ożenił się w parafii Krysk 19 maja 1793 roku5 z Maryanną z domu Żmijewską, lat 25, córką Ignacego i Marcianny z domu Pilitowskiej, urodzoną 8 marca 1778 roku we wsi Cempkowo, a ochrzczoną w parafi Radzymin k. Płońska urodzoną około 1777 roku6 (ryc. 1). Jej rodzicami chrzestnymi byli Franciszek Pilitowski i panna Anna Świerczewska. Małżeństwo to miało kilkoro dzieci. Losy nie wszystkich są znane, ale dla porządku należy je wymienić:

5. Akt ślubu z 19 V 1793 z par. pw. św. Floriana w Krysku. 6. Akt urodzenia/ chrztu z 8 III 1778 z par. pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Radzyminie k. Płońska.

• w Rogatkowie 7 sierpnia 1794 urodziła się Zuzanna Klara.7 Wyszła za mąż dopiero w wieku 38 lat za Jana Kuligowskiego, wdowca lat 56, syna Stanisława i Małgorzaty, ekonoma w Słoszewie w par. Sarbiewo.8 Wówczas mieszkała przy rodzicach w Żelechach; • również w folwarku w Rogatkowie 20 marca 1796 urodził się Józef Ignacy.9 Wiadomo, że w roku 1828 mieszkał on z rodzicami w Krysku i był tam ekonomem. Wynika to z jego aktu małżeństwa, gdyż w 1828 roku ożenił się w Płońsku z Józefą Maryanną Worowską, urodzoną ok. 1798 roku w Korytowie w par. Skołatowo pw. św. Achacjusza i Towarzyszy, gm. (dziś) Dzierzążnia, córką Jana i Katarzyny małżonków Worowskich, zamieszkałą w chwili ślubu w Koziminach na północny wschód od Płońska.10 Z pewnością mieli oni córkę Maryannę urodzoną 22 sierpnia 1829 w Krysku.11 Józef Ignacy wylegitymował się ze szlachectwa (wraz z bratem Franciszkiem) w 1841 roku, pod numerem 218; • w Żelechach w par. Wierzbówiec (dziś nieistniejącej, a w XIX w. będącej głównie we wspólnym zarządzie z większą parafią w Sarbiewie) urodziła się 8 grudnia 1799 Scholastyka Barbara.12 Niestety, nic więcej o niej nie wiadomo; • także w Żelechach 30 października 1801 urodził się Franciszek Marcelli.13 W 1841 roku wylegitymował się ze szlachectwa, pod numerem 217, razem z bratem Józefem Ignacym. W dalszej części artykułu znajdzie się więcej informacji o nim i jego potomstwie; • we wsi Dramino 5 marca 1804 urodziła się córka Anna.14 Było to słabe dziecko, gdyż chrzest był w stanie konieczności z wody. Ale noworodek przeżył. Niestety, żyła ona jedynie 3 lata i zmarła we wsi Cieciórki 17 kwietnia 1807 roku15 ; • we wsi Cieciorki w parafii płońskiej 13 marca 1810 urodziła się córka Teofila.16 Nic więcej o niej nie wiadomo; • w folwarku Żabowo w parafii dziektarzewskiej 29 maja 1815 urodziła się Anna Franciszka.17 Podobnie jak o jej starszej siostrze, nic więcej o niej nie wiadomo.

2. Ferdynand Floryan Tyszka, obraz M. Olechowskiej, 1906 r.; zbiory rodzinne.

7. Akt urodzenia/ chrztu z 7 VIII 1794 z par. pw. św. Floriana w Krysku. 8. Akt ślubu nr 13 z 1 VII 1832 z par. pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Sarbiewie. 9. Akt urodzenia/ chrztu z 20 III 1796 z par. pw. św. Floriana w Krysku. 10. Akt ślubu nr 12 z 24 IV 1828 z par. pw. św. Michała Archanioła w Płońsku. 11. Akt urodzenia/ chrztu nr 30 z 23 VIII 1829 z par. pw. św. Floriana w Krysku. 12. Akt urodzenia/ chrztu z par. w Wierzbówcu z 8 XII 1799. 13. Akt urodzenia/ chrztu z par. w Wierzbówcu z 30 X 1801. 14. Akt urodzenia/ chrztu z 6 III 1804 z par. pw. Świętej Trójcy w Krajkowie. 15. Akt zgonu z 17 IV 1807 z par. pw. św. Michała Archanioła w Płońsku. 16. Akt urodzenia/ chrztu nr 62 z 2 IV 1810 z par. pw. św. Michała Archanioła w Płońsku. 3. Metryka urodzenia Ferdynanda Floryana Tyszki; zbiory Archiwum Diecezjalnego w Płocku.

17. Akt urodzenia/ chrztu nr 2 z 4 VI 1815 z par. pw. św. Katarzyny w Dziektarzewie.

Maryanna Tyszka z domu Żmijewska zmarła w wieku 69 lat, dnia 27 maja/ 9 czerwca 1846 roku, we wsi Drożdżyn w par. Sochocin.18 Jej mąż Kazimierz zmarł znacznie później, bo 3 czerwca 1864 w Dłużniewie par. Sarbiewo, w wieku 87 lat, mieszkając przy rodzinie.19

Dalsze rozwinięcie dziejów tej linii rodziny Tyszków będzie dotyczyło jedynie Franciszka Marcellego oraz jego rodziny i potomków. Ożenił się (wówczas mieszkał z rodzicami w Kruszenicy k. Raciąża) 28 czerwca 1821 roku z Magdaleną z domu Bukowską, urodzoną ok. 1800 roku, córką Pawła i Franciszki z domu Moszczeńskiej. Ponieważ w chwili ślubu jej ojciec już nie żył, mieszkała z matką u swych wujów, Kazimierza Władysława, Bernarda i Dominika Moszczeńskich, współwłaścicieli wsi Połcie Małe pod Mławą. Co ciekawe, na akcie ślubu podpisali się nie tylko świadkowie (ww. trzej wujowie i ojciec pana młodego Kazimierz Tyszka), ale i pañstwo młodzi.20 Po ślubie Franciszek i Magdalena Tyszkowie zamieszkali we wsi Zaborowo w parafii i gminie Gumino. Franciszek był tam pisarzem gminnym. Jednak już od 1824 roku mieszkali we wsi Smarzewo (dziś Smardzewo), w parafii Sarbiewo koło Płońska. Przez pierwsze 10 lat (1824-1833) w aktach stanu cywilnego ich dzieci Franciszek był określany jako włodarz, pisarz i ekonom. Następnie, w latach 1838-1849, akta te mówią o nim jako o fabrykancie okowity i wódki w Smarzewie.

Pierworodnym synem tego małżeństwa był Ferdynand Floryan (ryc. 2-3), urodzony 30 marca 1823 we wsi Zaborowo, ochrzczony w parafii w Guminie.21 O nim zachowały się obszerne informacje, więc jego życie i losy potomstwa zostaną szerzej opisane w dalszej części artykułu. Natomiast teraz, dla porządku, zostaną wymienione pozostałe dzieci Franciszka i Magdaleny Tyszków, które przyszły na świat w latach 1824-1838 w Smarzewie, i o których prawie nic nie wiadomo. Kolejno rodzili się: • eleonora, 20 listopada 1824.22 W dniu 26 maja 1841 roku w Sarbiewie eleonora wyszła za mąż za Michała Krajewskiego, lat 26, syna (nieżyjącego) Józefa i Józefy.23 Dalsze jej losy nie są znane; • Marianna, 21 października 1827.24 Jej dalsze losy nie są znane;

18. Akt zgonu nr 14 z 28 V/ 10 VI 1846 z par. pw. św. Jana Chrzciciela w Sochocinie. 19. Akt zgonu nr 16 z 6 VI 1864 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 20. Akt ślubu nr 4 z 28 VI 1821 z USC Gminy Janowieckiej Obwodu Mławskiego w Województwie Płockim. 21. Akt urodzenia/ chrztu nr 24 z 2 IV 1823 z par. pw. św. Pankracego w Guminie. 22. Akt urodzenia/ chrztu nr 68 z 21 XI 1824 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 23. Akt ślubu nr 9 z 14/ 26 V 1841 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 24. Akt urodzenia/ chrztu nr 66 z 24 X 1827 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie.

emilia, 3 czerwca 1831.25 Niestety, dziewczynka zmarła w Smarzewie 10/ 22 grudnia 184026; • Paulina, 17 czerwca 1833.27 Jej dalsze losy nie są znane; • Piotr Antoni, 5/ 27 kwietnia 1835.28 Jego dalsze losy nie są znane; • Jakób, 11/ 23 sierpnia 1838.29 Jego dalsze losy nie są znane.

Rodzicami chrzestnymi dzieci Franciszka i Magdaleny Tyszków byli z reguły bliscy czy dalsi członkowie rodziny (dziadek, ciotki, wujowie, starsza siostra chrzczonego dziecka) czy też różni znajomi (np. fabrykant wódek z Dłużniewa). Wiadomo, że Magdalena Tyszkowa z domu Bukowska zmarła 13/ 26 lipca 1849 roku we wsi Skarzewo w parafii Sarbiewo.30

Pierworodny syn Franciszka i Magdaleny Tyszków, Ferdynand Floryan Tyszka h. Trzaska, urodził się – według własnego oświadczenia, jak wynika z przedwojennego dokumentu w AAD w Warszawie31 – 18 marca 1823 roku we wsi Zaborowo w powiecie płockim. Natomiast z jego aktu zgonu wynika, że urodził się we wsi Karczewo, powiatu bielskiego w guberni płockiej. Są to sprzeczne informacje. Zapewne dane do aktu zgonu zostały podane przez kogoś, kto nie miał odpowiedniej wiedzy. Wieś Karczewo w guberni płockiej znajduje się koło dzisiejszego Golubia-Dobrzynia, wówczas na granicy Kongresówki i Prus Wschodnich. Był to ówcześnie powiat rypiński (przy granicy z lipnowskim) lub (w innych latach XIX w.) brodnicki. Natomiast Zaborowo leży w pobliżu Płońska, gdzie w okolicznych wsiach mieszkali Tyszkowie i skąd pochodziły inne rodziny, z którymi Tyszkowie się skoligacili (Żmijewscy, Łempiccy, Miszewscy, Kossobudzccy). Według księgi urodzeń w parafii i gminie Gumino, obwodu i województwa płockiego, z 1823 roku, Ferdynand Floryan Tyszka urodził się 30 marca 1823 we wsi Zaborowo (dzisiaj gm. Naruszewo w pow. płońskim, woj. mazowieckie).32

Ferdynand był uczniem i absolwentem Gimnazjum Gubernialnego w Płocku (dzisiejsza Małachowianka)33, a następnie zdobył wykształcenie prawnicze na Kursach Prawniczych w Warszawie.34 Po Powstaniu Listopadowym uniwer-

25. Akt urodzenia/ chrztu nr 23 z 5 VI 1831 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 26. Akt zgonu nr 27 z 16/ 28 XII 1840 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 27. Akt urodzenia/ chrztu nr 40 z 17 XII 1833 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 28. Akt urodzenia/ chrztu nr 48 z 17/ 29 IV 1835 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 29. Akt urodzenia/ chrztu nr 40 z 13/ 25 IX 1838 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 30. Akt zgonu nr 10 z 18/ 30 VII 1849 z par. pw. św. Stanisława BiM w Sarbiewie. 31. Archiwum Akt Dawnych (dalej: AAD), N 1649/36, Pismo Ministerstwa Wyznań Religijnej i Oświecenia Publicznego, w okresie międzywojennym sygnowane przez kierownika Archiwum Akt Dawnych K. Konarskiego. 32. Patrz przyp. 20. 33. e. Ciesielska-Zając [oprac.], Małachowianka. Alma Mater Plocensis. Najstarsza z polskich szkół, Płock 2016, s. 16-17, 40. 34. Z. Czeszejko-Sochacki [red.], Słownik biograficzny adwokatów polskich, t. 1, cz. 4, S-Ż, Warszawa 1983, s. 449-450.

4. Seweryna Marcyanna Tyszkowa z d. Łempicka h. Junosza, żona Ferdynanda Floryana, 1902 r.; zbiory rodzinne.

5. Seweryna Marcyanna Tyszkowa, obraz M. Olechowskiej, 1917 r.; zbiory rodzinne.

sytet w Warszawie został zamknięty. W latach 1840-1842 otwarto w Warszawie, zamiast uniwersytetu, Kursy Prawnicze. Była to jedyna możliwość nauczania Polaków prawa na poziomie wyższej uczelni i tym samym – ograniczenia Rosjanom dostępu do pracy w wymiarze sprawiedliwości w Królestwie Polskim.35

Nie był on pierwszym Tyszką prawnikiem wykształconym w Warszawie. Przed Powstaniem Listopadowym co najmniej trzech ludzi noszących to nazwisko ukończyło prawo na Uniwersytecie Warszawskim (i jeden administrację). Ci jednak pochodzili z okolic Łomży, Ostrołęki czy nawet Augustowa, czyli z zupełnie innej populacji o nazwisku Tyszka, choć jedni i drudzy pieczętowali się herbem Trzaska.36

Po ukończeniu nauki Ferdynand podjął na krótko pracę urzędnika w sądzie warszawskim. Po dalszej nauce, nabyciu praktyki i zdaniu odpowiednich egzaminów, od 1846 roku został patronem, tj. adwokatem, przy trybunale cywilnym w Warszawie. Na taką też funkcję przeniósł się w 1851 roku do Płocka. W Rocznikach Sądowych z lat 1865-1867 był wymieniany jako patron przy Trybunale Cywilnym w Płocku.

35. Według pisemnej informacji z 25 XI 2016, uzyskanej od prof. dr hab. Grażyny Bałtruszajtys-Piotrowskiej z Instytutu Historii Prawa Wydziału Prawa i Administracji UW, wszelkie materiały dotyczące tych kursów były zgromadzone w okresie międzywojennym na parterze budynku tzw. Seminaryjnego (obecnie Collegium Iuridicum I). We wrześniu 1939 budynek ten został zburzony, zniszczeniu uległy też m.in. dokumenty dotyczące Kursów Prawnych. Obecnie już nie istnieją (relacja w posiadaniu rodziny). 36. R. Gerber, Studenci Uniwersytetu Warszawskiego 1808-1831. Słownik biograficzny, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1997.

W dniu 24 lutego 1852 roku ożenił się w Warszawie w kościele parafialnym Świętego Krzyża37 z Seweryną Marcyanną z Łempickich h. Junosza (ryc. 4-5), urodzoną 8 stycznia 1832 w Warszawie przy ul. Piwnej 95 (obecnie 47), córką Teofila Wincentego Łempickiego i Józefy Tekli z Czarnowskich.38 Wprawdzie jego żona urodziła się w Warszawie, ale rodzina Łempickich pochodziła z Goławina k. Zakroczymia, a więc także z dawnego województwa płockiego, z miejscowości oddalonej ok. 20 kilometrów od miejsca urodzenia Ferdynanda Floryana Tyszki. Seweryna była wnuczką Kazimierza Łempickiego, który podpisał Konfederację Generalną Sejmu Wielkiego jako Kazimierz Łempicki – poseł 1788 ks. mazowieckie, ziemia zakroczymska; stolnik zakroczymski.

Małżonkowie Ferdynand i Seweryna Tyszkowie mieszkali w Płocku. Z akt stanu cywilnego dowiadujemy się, że przynajmniej w latach 60. i na początku 70. XIX wieku miejscem ich zamieszkania była ul. Grodzka 47 (obowiązywała inna numeracja niż obecnie). Mieli dziewięcioro dzieci, z których dorosły wiek osiągnęło pięcioro, córka Maria (ur. 1852) i czterej synowie: Ludwik Czesław (ur. 1857), Zygmunt Piotr (ur. 1861)39 , Mieczysław Kazimierz (ur. 1862) i Stefan Bolesław (ur. 1864).

37. Pełny tekst aktu ślubu nr 103 z 24 II 1852 nie zachował się, dokumenty archiwalne cywilne i kościelne spłonęły w czasie drugiej wojny światowej, istnieje jedynie zapis z sumariusza. 38. Akt urodzenia/ chrztu nr 35 z 23 I 1832 z par. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. 39. Informacje o nim i jego rodzinie zawiera artykuł: Z. J. Tyszka, Trzecia siostra Miszewska. Fragment z dziejów rodziny Tyszków, „Nasze Korzenie” 2018, nr 14, s. 63-73.

W dokumentach stanu cywilnego Ferdynand Tyszka był wymieniany jako patron Płockiego Trybunału. Zwykle figurował tam w asyście kolegów pracujących, jak on, w wymiarze sprawiedliwości jako sędziowie, asesorzy, pisarze i poborcy. Byli oni świadkami przy spisywaniu aktów urodzenia czy zgonów jego dzieci. Rodzicami chrzestnymi dzieci małżonków Tyszków z reguły byli członkowie ich bliższej czy dalszej rodziny, choć zdarzyło się też, że w roli tej wystąpili sędzia i żona innego sędziego. Świadczy to, iż Ferdynand F. Tyszka był dobrze wrośnięty w swoje środowisko zawodowe i towarzyskie w Płocku.

Poza pracą zawodową i życiem rodzinnym Ferdynand Tyszka był aktywny także w patriotycznej działalności konspiracyjnej. Brał udział w manifestacjach patriotycznych, a od 1861 roku sprawował funkcję konspiracyjnego naczelnika miasta Płocka. Był następnie jednym z głównych organizatorów Powstania Styczniowego w Płockiem. Działalności patriotycznej Ferdynanda F. Tyszki warto poświęcić nieco więcej miejsca. Zachowały się40 następujące informacje na ten temat: • aresztowany przez władze rosyjskie 22 stycznia (starego stylu) 1863, a następnie więziony do 17 kwietnia st. st. 1863 roku, pod zarzutem członkostwa w organizacji powstańczej; • aresztowany po raz drugi w 1866 roku i oskarżony o pełnienie z ramienia organizacji powstańczej, w 1862 roku, funkcji naczelnika miasta Płocka, a w roku 1863 funkcji płockiego rewolucyjnego komisarza. Postawiono mu również dalsze zarzuty: że przygotowywał napad na Płock w dniu 22 stycznia 1863 roku, ale realizacji tego zamiaru zapobiegło aresztowanie go; że był łącznikiem między dowódcą oddziału powstańczego Bończą (chodzi o Kazimierza Konrada Błaszczyńskiego ps. Bogdan Bończa) a płocką organizacją; że objął stanowisko prezesa Płockiego Trybunału Rewolucyjnego i jako taki wydał kilka wyroków (w domyśle śmierci); • mocą wyroku Audytoriatu Polowego z 17 grudnia st. st. 1866 roku skazany na 12 lat katorgi w twierdzach; • przy konfirmacji wyroku, dnia 5/ 17 stycznia 1867, namiestnik złagodził wyrok i skazał Tyszkę, po pozbawieniu praw, na zesłanie do bliżej położonych miejscowości Syberii na osiedlenie.41 W opracowaniu Zofii Strzyżewskiej42 znajdują się informacje dotyczące losów Ferdynanda Tyszki po Powstaniu Listopadowym:

40. Dane pochodzą z międzywojennego zaświadczenia – pisma nr 1649/36 Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, sygnowanego przez K. Konarskiego, kierownika Archiwum Akt Dawnych; patrz przyp. 30. 41. H. Cederbaum, Powstanie Styczniowe. Wyroki Audytoryatu Polowego za lata 1863, 1864, 1865 i 1866, Warszawa – Lublin – Łódź – Kraków 1917, s. 412-414. 42. Z. Strzyżewska, Zesłańcy Powstania Styczniowego z Królestwa Polskiego. Wykaz nazwisk z akt w zasobie Archiwum Głównego Akt Dawnych, Warszawa 2001. Pismo w tej sprawie z AGAD z 6 III 2013, sygnowane przez Dorotę Lewandowską, w posiadaniu rodziny. 1. W rejestrze zesłanych na Syberię z 9 lutego 1867 roku, pod nr 32, znajduje się następujący zapis: Ferdynand Tyszka, 44 lat, patron płockiego trybunału cywilnego, za to, iż, należąc do płockiej organizacji buntowniczej w charakterze naczelnika miasta, przygotował napaść na miasto Płock i ogłaszał członkom organizacji rozkazy rewolucyjnego naczelnika wojennego województwa płockiego, a następnie, jako prezes Trybunału Rewolucyjnego, sporządził kilka wyroków i przekazał je do wykonania. Po zatwierdzeniu przez Namiestnika Królestwa Polskiego z dnia 5 stycznia 1867 roku przedstawienia audytoriatu polowego, za nr 1580, po utracie wszystkich osobistych i stanowi jego przysługujących praw i przywilejów, wysłany na osiedlenie do mniej oddalonych miejsc Syberii. (ZGP, nr 5: Spis zesłanych na Sybir na osiedlenie w roboty katorżnicze Poz. 32, obecna strona 10 – dawna 813v). 2. Drugi zapis dotyczy kolejnego zesłania. W sporządzonym przez Pierwszy Departament, III oddział urzędu gen. policmajstra spisie przestępców politycznych, wysłanych z Warszawy na Sybir i do cesarstwa oraz na ciężkie roboty od 21 października 1871 do 27 listopada 1874 roku, czytamy m.in.: Ferdynand Tyszka [w dokumentach występuje forma Tyszko – przyp. Z. J. Tyszka43] szlachcic miasta Płocka, 49 lat, na mocy rozkazu byłego Namiestnika z dnia 16 sierpnia roku 1872, za nr 19510, zesłany na osiedlenie do guberni archangielskiej; wysłany 25 sierpnia 1872 roku (ZGP, nr 5: Spis zesłanych na Sybir na osiedlenie w roboty katorżnicze, dodatkowe karty zawierające spis przestępców politycznych „odprawionych” z Warszawy na Sybir od 21 X 1871 r. do 27 XI 1874 r. Poz. 5, obecna strona 165 (dawna 884v).

Rosyjski portal internetowy zatytułowany „Centrum poszukiwań genealogicznych” [www.rosgenea.ru] podaje następującą informację o Ferdynandzie Tyszce (tu w tłumaczeniu na język polski):

Tyszko Ferdynand (1823-1863). Były obrońca przy płockim miejskim sądzie. W 1867 roku został zesłany na Syberię na osiedlenie pod nadzorem policji za: przynależność do płockiej organizacji rewolucyjnej w randze naczelnika miasta, za organizowanie środków na atak na miasto Płock, ogłoszenie członkom organizacji zarządzeń buntowniczego wojskowego naczelnika prowincji Płock [województwa płockiego – przyp. Z. J. Tyszka], a następnie przyjęcie na siebie stanowiska prezesa Trybunału Rewolucyjnego, przy pomocy którego sporządził 17 wyroków śmierci, które przekazał według kompetencji do wykonania. W 1871 roku powrócił do Płocka pod ścisły nadzór policji. Ciągle przejawiał łamanie zasad nadzoru policyjnego i jawne nieposłuszeństwo wobec administracyjnych rozporządzeń. Jako niepoprawny został wysłany na osiedlenie pod nadzór policji w prowincji Archangielskiej. Od

43. Zapis nazwiska „Tyszka” w języku rosyjskim bardzo często dawał formę „Tyszko”.

12 XI 1872 w Miezieni. Niczym się nie zajmował, nie otrzymywał utrzymania [Inf.: Kononow L. P.].

Z przywołanych wyżej źródeł, jak również z informacji posiadanych przez rodzinę, wynika, że sprawa Ferdynanda Tyszki była rozpatrywana co najmniej dwukrotnie. Stało się tak prawdopodobnie na skutek odwołania od pierwszego wyroku, tego z roku 1866/1867, lub częściowego, warunkowego zawieszenia kary. W czasie śledztwa był więziony w twierdzy modlińskiej, lecz nie wiemy, czy było to w roku 1863, 1866/1867 czy 1871/1872. Tam odwiedzała go żona Seweryna. Wiadomo też, że był więźniem Cytadeli Warszawskiej – było to przed wysłaniem na Syberię za pierwszym lub drugim razem.

W akcie urodzenia/ chrztu jego syna Mieczysława Kazimierza, z 1868 roku, znajduje się zapis, że przebywał w Pietropawłowsku w guberni tobolskiej (pierwsze zesłanie). Według innych informacji Ferdynand Tyszka początkowo mieszkał w Tobolsku44, a następnie w miasteczku Chołmogory45. Cytowany rosyjski portal podaje, że przebywał on w miejscowości Miezień nad rzeką o tej samej nazwie, w guberni archangielskiej, ponad 200 km na północny wschód od Archangielska. Zapewne było to w czasie drugiego zesłania. Można przypuszczać, że w trakcie obu zesłań mieszkał w różnych miejscowościach europejskiej części Rosji i zachodniej Syberii.

Kolejne informacje o Ferdynandzie Tyszce znajdziemy w książce Zdzisława Krzemińskiego.46 Jest tam mowa o tym, że znajdował się on wśród kilkunastu czołowych adwokatów biorących udział w różnych powstańczych tajnych misjach i akcjach wojskowych. W czasie pomiędzy Powstaniem Styczniowym a aresztowaniem w 1866 roku, Ferdynand Tyszka działał m.in. jako adwokat. We wspomnieniach rodziny Gorskich zapisał się jako ten, który swymi zeznaniami wybronił od kary zesłania Władysława Gorskiego, szesnastoletniego młodzieńca z Gimnazjum Gubernialnego (Małachowianki), schwytanego w 1863 roku z odznakami powstańczymi, na szczęście bez broni. Oskarżonemu zasądzono tylko nadzór policyjny i zakaz opuszczania Płocka, a nie np. karę twierdzy czy zesłania.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy Ferdynand Tyszka powrócił z zesłania. Z danych źródłowych i zapisków rodzin-

44. Miasto w Rosji, w obwodzie tiumeńskim, u ujścia rzeki Toboł do Irtysza. 45. Na lewym brzegu rzeki Dwiny, 75 km na południowy wschód od Archangielska i 90 km na północ od monasteru Antoniewo-Sijskiego w obwodzie archangielskim. 46. Z. Krzemiński, Sławni warszawscy adwokaci, Kraków 2000.

6. Maria Olechowska z d. Tyszka, córka Ferdynanda Floryana i Seweryny Marcyanny Tyszków, 1902 r.; zbiory rodzinne.

nych wynika, że łączny okres pobytu w głębi Rosji trwał aż ok. 28 lat. Potwierdzają to informacje potomków Witolda Jagnieży, absolwenta Małachowianki z okresu międzywojennego. Ojciec pana Jagnieży (a może stryj) był powstańcem styczniowym i zesłańcem. Twierdził, że Ferdynand Tyszka spędził na zesłaniu 27 lat. Z Rosji wrócił, ze starganym zdrowiem, do Warszawy, dokąd tymczasem przeniosła się jego rodzina.47

Do końca życia mieszkał w Warszawie przy ul. Sosnowej pod numerem 1487, na drugim piętrze (już po jego śmierci zmieniono numerację domów w Warszawie i dom ten otrzymał adres Sosnowa 14). Wraz ze starymi rodzicami mieszkała córka Maria (ryc. 6), a mieszkanie poniżej zajmował syn Zygmunt Piotr ze swoją rodziną. Na starość Ferdynand był małomównym i niezbyt aktywnym fizycznie człowiekiem. Jednakże dom Ferdynanda i Seweryny Tyszków we wspomnieniach ich wnuka Zygmunta Karola jawił się jako bardzo miły.

Według przekazów rodzinnych Ferdynand F. Tyszka miał w Płocku dwie nieruchomości i dwa folwarki w powiecie rypińskim (może jednym z nich było Karczewo?). W wyniku carskich represji stracił tę własność. Ale chyba nie całkowicie, gdyż udało się wychować pięcioro dzieci i wykształcić czterech synów na poziomie wyższym. Być może jakaś część majątku małżonków Ferdynanda i Seweryny Tyszków należała formalnie do Seweryny. Jeśli tak istotnie było, to ta część nie podlegała konfiskacie.

47. Z. Tyszka, Notatki dotyczące mojego życia – dwa maszynopisy w posiadaniu rodziny: Warszawa 14 V 1957, 59 ss.; Warszawa 1970, 74 ss.

Jak pisał w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Ze szkolnych czasów” Jan Lemański48, w latach osiemdziesiątych XIX wieku Seweryna Tyszkowa mieszkała z synami (dwoma?) w Płocku przy ul. Grodzkiej, w skromnym dwupokojowym mieszkaniu. Córka Maria znajdowała się wtedy poza domem rodzinnym, najstarszy syn Ludwik Czesław był już na studiach, a Mieczysław chyba u jakichś krewnych. Poza tym w akcie ślubu córki można znaleźć zapis, że ona – córka – była kapitalistką, tzn. miała kapitał i z niego żyła. Być może pochodził on z majątku osobistego jej matki.

Po powrocie z Syberii Ferdynand Tyszka wraz ze swym synem Zygmuntem Piotrem kupili nieruchomość w Czubinie koło Brwinowa.49 Następnie nieruchomość tę odziedziczyli synowie Zygmunta Piotra: Zygmunt Karol, Zbigniew Tadeusz i Zdzisław Janusz Tyszkowie. W latach dwudziestych XX wieku sprzedali tę posiadłość, zapewne, by mieć pieniądze na bieżące życie i studia.

Ferdynand Tyszka zmarł 16 maja 1907 roku w Warszawie, w wieku 84 lat50 i został pochowany na warszawskich Powązkach – kwatera 8, rząd 1, m. 9/10. Czasopismo „Tygodnik Ilustrowany” zamieściło w 1907 roku wspomnienie pośmiertne o nim.51

Żona Ferdynanda F. Tyszki, Seweryna Marcyanna z Łempickich, do śmierci mieszkała z córką Marią. Jako staruszka była częściowo sparaliżowana. Dożyła, podobnie jak jej mąż, sędziwego wieku – 87 lat. Zmarła w Warszawie 6 stycznia 1919 roku (ryc. 7).52 Jest pogrzebana wraz z mężem na Powązkach.

Małżonkowie Ferdynand i Seweryna Tyszkowie mieli dziewięcioro dzieci. Czwórka potomków zmarła nie osiągnąwszy wieku dorosłego. W rodzinie zapomniano o ich pojawieniu się na świecie. Następne pokolenia sądziły, że małżonkowie Ferdynand i Seweryna Tyszkowie mieli tylko pięcioro dzieci. Te zapomniane można tu przypomnieć. Pierwszy syn, Piotr Stanisław urodzony w 1856 roku, zmarł jako niemowlę, mając zaledwie dwa i pół miesiąca. 53 Nic więcej o nim nie wiadomo. Urodzony w 1859 roku Wacław Witold54, czwarte z kolei dziecko, zmarł będąc jedenastoletnim chłopcem w roku 1870. 55 O nim i o przyczynach jego śmierci nic nie wiadomo. Wszystko wskazuje na to, że ostatnimi dziećmi małżonków Ferdynanda i Seweryny Tyszków, uro-

48. Księga pamiątkowa Koła Płocczan, Warszawa 1931, s. 223-224. 49. Archiwum Państwowe m.st. Warszawy, Oddział w Grodzisku Mazowieckim, Hipoteka w Grodzisku Mazowieckim, sygn. 218. 50. Akt zgonu nr 490 z par. pw. Wszystkich Świętych w Warszawie lub nr I/15/490/1907 z USC w Warszawie. 51. „Tygodnik Ilustrowany” 1907, nr 26, s. 538. 52. Akt zgonu nr I/15/21/1919 z USC w Warszawie, sporządzony w par. pw. Wszystkich Świętych w Warszawie. 53. Akt zgonu nr 235 z 4/ 16 VII 1856 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 54. Akt urodzenia/ chrztu nr 320 z 31 XII 1861 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 55. Akt zgonu nr 78 z 16/ 28 IV 1870 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 7. Nekrolog Seweryny Marcyanny Tyszkowej; zbiory rodzinne.

8. Ludwik Czesław Tyszka, syn Ferdynanda Floryana i Seweryny Marcyanny Tyszków, 1907 r.; zbiory Towarzystwa Naukowego Płockiego.

dzonymi w 1866 roku, były dwie bliźniaczki, Helena elżbieta i Jadwiga. Odnalezienie ich aktów chrztu nie powiodło się. Być może zostały chrzczone jedynie z wody, gdyż miało to miejsce w czasie, gdy ojciec był uwięziony. Natomiast istnieją dwa akty zgonu, spisane jednego dnia, w których po-

9. Metryka urodzenia Ludwika Czesława Tyszki; zbiory Archiwum Państwowego w Płocku.

10. Tadeusz i Anna, dzieci Ludwika Czesława i Ludwiki Anny Tyszków, 1902 r.; zbiory rodzinne.

dano jednakowy wiek dziewczynek, mianowicie jeden rok.56 Bardzo możliwe, że zmarły na jakąś chorobę zakaźną, gdyż zgony nastąpiły w odstępie tygodnia: Helena elżbieta zmarła 13 maja 1867, a Jadwiga 20 maja 1867 roku. Zgony te zostały zgłoszone przez znajomych ojca, asesora sądu kryminalnego i pisarza akt stanu cywilnego, gdyż – jak wyżej wspomniano – Ferdynand Tyszka był wtedy w Płocku nieobecny.

W dalszej części artykułu przedstawię rodzinę i potomków Ludwika Czesława Tyszki, a następnie jego rodzeństwo i ich rodziny, tj. dzieci Ferdynanda i Seweryny Tyszków, poza wcześniej już opisanym Zygmuntem Piotrem.

Najstarszym synem Ferdynanda i Seweryny Tyszków, najbardziej związanym z Płockiem, który dożył dorosłego wieku i założył rodzinę, był Ludwik Czesław Tyszka (ryc. 8-9, 11), urodzony w Płocku 8/ 20 lipca 1857 roku. Zo-

56. Akt zgonu nr 104 z 21 V 1867 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku i akt zgonu nr 105 z 21 V 1867 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 11. Ludwik Czesław Tyszka z dziećmi: Anną, Tadeuszem i Mirosławem, 1907 r.; zbiory Towarzystwa Naukowego Płockiego.

stał ochrzczony 4/ 16 września 1857 w Płocku. Chrztu udzielił ks. Aleksander Czermiński, wikariusz w Płocku, a rodzicami chrzestnymi byli Henryk Łempicki, obywatel ziemski, i Józefa Łempicka, żona urzędnika z Warszawy.57 Dziś trudno jednoznacznie orzec, dlaczego używał on w życiu – zarówno prywatnym, jak i zawodowym – swego drugiego imienia, Czesław. Może miało to związek z imieniem jego żony (Ludwika Anna), a może chodziło o co innego. Tak czy inaczej, w różnych dokumentach, wspomnieniach, spisach etc. występuje on przeważnie pod drugim imieniem. Jedynie w bardzo formalnych dokumentach, takich jak akty urodzenia i zgonu, został wymieniony pod obydwoma imionami, a tylko wyjątkowo pod pierwszym.

W 1876 roku ukończył gimnazjum w Płocku (Małachowiankę), a następnie, w roku 1881, pełny kurs nauki w In-

57. Akt urodzenia/ chrztu nr 103 z 14/ 26 IV 1858 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku.

stytucie Komunikacji im. Imperatora Aleksandra I w Petersburgu. Otrzymał tytuł inżyniera komunikacji rzecznej i lądowej, z uprawnieniami budowlanymi. Specjalizował się w komunikacji wodnej. Wstąpił na służbę państwową i od 5 września 1881 roku pracował w Okręgu Warszawskim Dróg Wodnych. Stopniowo awansował: 21 grudnia 1881 roku na starszego sekretarza, a 21 grudnia 1884 na radcę tytularnego i kierownika w Oddziale Warszawskiego Okręgu Komunikacji. Kierował II (Dystansem) Odcinkiem Rzeki Wisły w Puławach (wówczas Nowa Aleksandria). Dnia 1 czerwca 1892 roku został starszym radcą dworu. Od 16 marca 1898, rozporządzeniem szefa Warszawskiego Okręgu Dróg Wodnych, został przeniesiony na stanowisko naczelnika IV (Dystansu) Odcinka Rzeki Wisły (Modlin – Nieszawa), z siedzibą w Płocku przy ul. Kolegialnej 3 (i był nim do czasu wydania dokumentu w 1905 r., a praktycznie do swojej śmierci, czyli przez 14 lat). Objął to stanowisko jako piąty w historii naczelnik odcinka Wisły w Płocku, po inżynierze Jezierskim (zięciu poprzedniego naczelnika, inż. Potworowskiego). Biuro Zarządu Dróg Wodnych mieściło się wówczas w trzech pokojach na pierwszym piętrze budynku będącego już własnością państwa, gdyż został on odkupiony od spadkobierców inżyniera Potworowskiego (wcześniej mieściło się w lokalu prywatnym).

Cieszył się dobrą opinią, nie był karany, nie odbierano mu nagród i wyróżnień. Nie służył w wojsku. W uznaniu zasług został odznaczony orderami św. Anny III klasy i św. Stanisława III klasy oraz srebrnym medalem na pamiątkę Imperatora Aleksandra III. W 1904 roku został odznaczony pruskim orderem Korony III stopnia.

Podane wyżej informacje częściowo pochodzą z teczki studenckiej jego syna Tadeusza, a ściślej z dokumentu zawierającego charakterystykę kariery zawodowej Ludwika Czesława Tyszki, wydanego 1 lipca 1905 roku i złożonego w celu otrzymania dokumentu potwierdzającego szlachectwo. Takie zaświadczenie, N. 2982, z 12 listopada 1906 wydane w St. Petersburgu przez Departament Heroldii Senatu (ryc. 12) także jest obecne w aktach i świadczy o tym, że Tadeusz Tyszka i jego potomstwo mają prawo posługiwania się herbem Trzaska.58 Informacje o Zarządzie Dróg Wodnych w Płocku zostały zaczerpnięte z rękopisu z 1948/1949 roku, obrazującego historię Zarządu Dróg Wodnych w Płocku, a opracowanego (być może przez inż. Romana Okuszko) na zlecenie Zygmunta Karola Tyszki, ówcześnie kierującego Okręgową Dyrekcją Dróg Wodnych w Warszawie.59

Ludwik Czesław Tyszka, pracując w Puławach, 12/ 24 czerwca 1893 roku ożenił się z panną Ludwiką Anną z Korczak

58. Archiwum w Rydze, sygn. LVVA 7175 t. 1 apr. 1611 lieta 1-14 lp, dokumenty z teczki studenckiej syna, Tadeusza Tyszki. 59. Rękopis Przebieg kolejnych zmian na stanowiskach naczelników Państwowego Zarządu Wodnego w Płocku, Płock 1948/1949, 4 ss.

12. Zaświadczenie nr 2982 potwierdzające szlachectwo, wydane Ludwikowi Czesławowi Tyszce 12 XI 1906 w St. Petersburgu przez Departament Heroldii Senatu; zbiory LVVA – Latvian State Historical Archive w Rydze.

Michalewskich, urodzoną 25 lipca 1870 w Kurowie60, córką lekarza Lucjana i Wandy z d. Tokarskiej małżonków Michalewskich. Ślub miał miejsce w parafii św. Józefa we wsi Włostowice (dziś w granicach Puław), a świadkami ślubu byli brat i wuj pana młodego, tj. Zygmunt P. Tyszka i Wiktor Łempicki. Na zawarcie ślubu zgodę wyraził minister komunikacji.61

Ludwik Czesław Tyszka poza aktywnością zawodową udzielał się w Płocku w pracy społecznej i dobroczynnej. Był członkiem i – siódmym z kolei – prezesem założonego 16 listopada 1881 roku Płockiego Towarzystwa Dobroczynności i Opieki nad Niezamożnymi Uczniami (2 III 1907 został wybrany członkiem honorowym towarzystwa). Był też kuratorem szpitala św. Trójcy. Wybierano go do zarządów Towarzystwa Wioślarskiego i Towarzystwa Cyklistów. Do śmierci

60. Akt urodzenia/ chrztu nr 125 z 14 IX 1870 z par. pw. św. Michała Archanioła i Narodzenia NMP w Kurowie. 61. Akt ślubu nr 22 z 12/ 24 VI 1893 z par. pw. św. Józefa we Włostowicach. W akcie ślubu nazwisko panny młodej jest wymienione jako „Korczak Michalewska”, czyli z nazwą herbu przed nazwiskiem. Podobnie nazwisko pana młodego jest zapisane w akcie ślubu jako „Trzaska Tyszka”.

13. Wspomnienie pośmiertne o Ludwiku Czesławie Tyszce (1857-1912), „Tygodnik Ilustrowany” 1913, nr 30.

był członkiem Stowarzyszenia Techników w Warszawie (dzisiaj NOT – Naczelna Organizacja Techniczna). Z aktu chrztu jego syna Mirosława można wywnioskować, że Ludwik Czesław Tyszka był w Płocku ważną osobistością. Jego syna ochrzcił bowiem biskup diecezji płockiej, hr. Jerzy Szembek (objął tę funkcję rok wcześniej), a akt urodzenia/ chrztu został spisany w towarzystwie dwóch ważnych w Płocku duchownych: Adama Pęskiego, wicerektora Płockiego Seminarium Duchownego, i Franciszka Kuligowskiego, nauczyciela prawa w Męskim Gimnazjum w Płocku.

Ludwik Cz. Tyszka w czasie swej pracy zawodowej, jako inżynier, kupił bardzo ładnie położony na wysokim brzegu Wisły majątek koło Włocławka, w powiecie lipnowskim, o nazwie „Zarzeczewo”. Zbudował tam murowany piętrowy dom. Po jego śmierci wdowa sprzedała tę nieruchomość. Zmarł w Płocku 28 maja 1912 roku, w wieku 55 lat, będąc naczelnikiem IV Dystansu Rzeki Wisły.62 Spoczywa na Powązkach w grobowcu rodzinnym, który został wybudowany m.in. z jego inicjatywy, w związku ze śmiercią w 1892 roku jego brata Stefana (o czym dalej). W pogrzebie Ludwika Czesława uczestniczyli m.in. ks. prałat Adolf Szelążek oraz płocki gubernator i jego zastępca.63 Wspomnienie pośmiertne o nim ukazało się m.in. w „Tygodniku Ilustrowanym” (ryc. 13).64

Po śmierci męża Ludwika, Anna Tyszkowa przeniosła się do Warszawy. Przed drugą wojną światową (1938/1939) mieszkała przy ul. Polnej 70, a w trakcie okupacji przy ul. Noakowskiego 16 (to samo mieszkanie, zmienił się adres). Dnia 23 kwietnia 1942 została aresztowana przez Niemców razem ze swym synem Mirosławem (wszystko wskazuje na to, że z powodu jego działalności konspiracyjnej). Po śledztwie wywieziono ją do Oświęcimia, gdzie zginęła.

Według informacji znajdujących się na stronach internetowych Więźniowie Pawiaka i Więźniowie Pawiaka wywiezieni do Oświęcimia oraz na stronie internetowej Muzeum Auschwitz-Birkenau, Ludwika Anna Tyszkowa została aresztowana w ramach akcji przeprowadzonej z 23 na 24 kwietnia 1942 roku. Zgodnie z ustaleniami Reginy Domańskiej, w tej akcji, zarządzonej przez dowódcę Sonderkomando Warschau, SS-Hauptsturmführera Alfreda Spilkera, aresztowano kilkadziesiąt osób z grup sabotażowych Związku Odwetu (ZO), Lotnych Oddziałów Bojowych (LOB), Polskiego Obozu Na-

63. A. J. Papierowski, J. Stefański, Płocczanie znani i nieznani. Słownik biograficzny, t. 2, Płock 2007. 64. „Tygodnik Ilustrowany” 1913, nr 30, s. 593.

14. Ludwika Anna z Korczak Michalewskich, żona Ludwika Czesława Tyszki, jako więźniarka KL Auschwitz, nr 22 557; zbiory Archiwum Muzeum Auschwitz.

15. Anna Tyszka, córka Ludwika Czesława i Ludwiki Anny Tyszków, 1915-1920; zbiory rodzinne.

rodowo-Syndykalistycznego, jak również osoby związane ze sprawą Wandy Kühn-Węgierskiej, która w tym czasie została aresztowana w Berlinie. Po kilkumiesięcznym uwięzieniu na Pawiaku, 12 października 1942 roku Ludwika Tyszkowa została wysłana transportem do Oświęcimia (ryc. 14).65 W liście z 2012 roku ewa Bazan, kierownik Biura ds. Byłych Więźniów Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau, po sprawdzeniu wykazów transportów przybyłych do KL Auschwitz, zbioru obozowych fotografii więźniarek, listy Polek zmarłych w obozie i księgi zgonów w Auschwitz, przekazała następujące dane:

Tyszka Ludwika de domo Michalewska ur. 10. 06. 1878 roku w Lublinie [powinno być w Kurowie – przyp. Z. J. Tyszka] córka Lucjana i Wandy de domo Tokarska; wdowa po Czesławie: zamieszkała w Warszawie, ul. Nowakowska [powinno być Noakowskiego – przyp. Z. J. Tyszka] 16; została przywieziona do KL Auschwitz w dniu 13. 10. 1942 roku

65. R. Domańska, Pawiak – więzienie gestapo. Kronika 1939-1944, Warszawa 1978, s. 219. transportem z Warszawy, wyznania katolickiego. W obozie oznaczono ją jako polską więźniarkę polityczną (P. Pole) numerem 22 557 [ten transport miał numery obozowe od 22 512 do 22 561 – przyp. Z. J. Tyszka]. W dniu 28. 10. 1942 roku odnotowano jej śmierć w obozie. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano zwyrodnienie mięśnia sercowego. Kierownictwo KL Auschwitz-Birkenau powiadomiło rodzinę w Warszawie o śmierci Ludwiki Tyszka drogą listowną.

Druga część tego listu dotyczy syna Mirosława, będzie o niej mowa w dalszej części artykułu. Na grobowcu Tyszków na Powązkach umieszczono symboliczny napis pamiątkowy, mówiący, że Ludwika Tyszkowa zginęła w Oświęcimiu.

Małżeństwo Ludwika Czesława i Ludwiki Anny Tyszków miało czworo dzieci, dwie córki, Annę Pelagię (ur. 1894) i Irenę Florentynę (ur. 1896), oraz dwóch synów, Tadeusza (ur. 1897) i Mirosława Jerzego Franciszka (ur. 1902).

Najstarsza córka, Anna (ryc. 10-11, 15), urodziła się w Puławach w guberni lubelskiej, 28 maja/ 9 czerwca 1894 roku.66 Była dużej urody – wysoka, o ładnych, regularnych rysach. W dniu 4 lipca 1914 w Warszawie wyszła za mąż za warszawskiego adwokata Stanisława Konstantego Bartlakowskiego, urodzonego 29 maja/ 10 czerwca 1885, syna Sebastiana Bronisława Bartlakowskiego (1844-1885), uczestnika Powstania Styczniowego, i Bronisławy Walerii Chiczewskiej, urodzonej ok. 1849 roku.67

W Centralnym Archiwum Wojskowym (CAW) znajduje się teczka personalna Stanisława Bartlakowskiego68. Ukończył on prawo z odznaczeniem na Uniwersytecie w Moskwie w 1908 roku. Następnie pracował jako sędzia gminny i sędzia śledczy w Warszawie. Od 27 lipca 1913 roku po zdaniu odpowiednich egzaminów – w adwokaturze. W dniu 16 lipca 1920 wstąpił do Wojska Polskiego, jako ochotnik do formującego się w Warszawie 201 pułku szwoleżerów. Służył jako szwoleżer, czyli szeregowy ułan. Walczył na Podlasiu, w Bitwie Warszawskiej na północ od Warszawy, a następnie na Lubelszczyźnie. Później został skierowany do IX Departamentu Sprawiedliwości Ministerstwa Spraw Wojskowych – korpusu oficerów sądownictwa.

Małżonkowie Bartlakowscy swą podróż poślubną odbyli do Włoch. Po pierwszej wojnie światowej dość często wyjeżdżali na południe europy, na Riwierę. Było to spowodowane m.in. potrzebami kuracji zdrowotnych głównie Anny, ale w końcu lat dwudziestych także i Stanisława Bartlakowskiego. W okresie międzywojennym mieszkali w Warszawie przy ul. Czackiego 16, a Stanisław pracował jako adwokat.

Po drugiej wojnie światowej znaleźli się w Sopocie. Stanisław Bartlakowski zmarł 14 sierpnia 1954 w Sopo-

66. Miejsce i data urodzenia na podstawie aktu zgonu. 67. Akt urodzenia/ chrztu nr 1307 z 11/ 23 IX 1886 z par. pw. Wszystkich Świętych w Warszawie. 68. Centralne Archiwum Wojskowe (dalej: CAW), sygn. I.481.B.2753 (dawny numer AP 2896).

16. Jana Bartlakowska, jedyna córka Anny z d. Tyszka i Stanisława Bartlakowskich, 2. poł. l. 30. XX w.; zbiory rodzinne.

17. Tadeusz, syn Ludwika Czesława i Ludwiki Anny Tyszków; zbiory LVVA – Latvian State Historical Archive w Rydze.

cie, w wieku 69 lat, po potrąceniu przez samochód. Pochowany jest na warszawskich Powązkach – kw. 55, rz. 4, m. 15. Anna Bartlakowska z domu Tyszka później mieszkała w Warszawie i tam zmarła 10 grudnia 1962 roku, w wieku 68 lat.69 Została pochowana na Powązkach w kwaterze 8, rząd 1, m. 9/10.

Małżeństwo to miało jedną córkę. Dnia 6 października 1922 roku w Warszawie urodziła się Janina Iwona Jadwiga Izabella Ferdynanda Gudula Bartlakowska, która w swym życiu używała tylko pierwszego imienia i to w formie skróconej – Jana (ryc. 16).70 Jej chrzest miał miejsce 5 maja 1923 roku w parafii św. Krzyża w Warszawie.71 Miała średnie wykształcenie. W dniu 7 listopada 1944 roku w Lublinie wyszła za mąż72 za Czesława Antoniego Marchaja, urodzonego 9 lipca 1918 w Słomnikach, syna Michała i Stanisławy z domu Mule-

69. Akt zgonu nr IV-1495/62 z 12 XII 1962 z USC w Warszawie. W akcie zgonu jest pomylone miejsce urodzenia (Lublin), ponadto występuje tylko pierwsze imię zmarłej, pierwsze imię jej matki i tylko drugie imię ojca. 70. Akt urodzenia nr I-20177/1923 z USC w Warszawie. 71. Akt chrztu z 5 V 1923 z par. pw. Świętego Krzyża, nr 177. 72. Akt ślubu nr 0663011/00/AM/1944/894584 z USC w Warszawie. wicz.73 Małżonkowie Marchaj mieszkali w Sopocie, a później w Warszawie. Jana była m.in. tłumaczem (język francuski) i po powrocie do Warszawy pracowała jako tłumacz w dziale handlowym Ambasady Wietnamu w Warszawie.

W czasie drugiej wojny światowej Czesław Marchaj ukończył podchorążówkę ZWZ-AK. Zetknął się ze środowiskiem ruchu Zadruga i został jej członkiem, przyjmując imię Władybor. Był też członkiem Stronnictwa Zrywu Narodowego.

Całe życie pasjonował się szybownictwem i żeglarstwem, w którym po wojnie odnosił znaczne sukcesy jako zawodnik w klasie Finn. Był członkiem polskiej kadry żeglarskiej i wiceprezesem Yacht Klubu Polskiego (ze względów politycznych nie mógł zostać prezesem). Był też wykładowcą na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W swoim życiu był wielokrotnie aresztowany: dwa razy podczas okupacji niemieckiej, a potem trzykrotnie w Polsce Ludowej, m.in. pod zarzutem przygotowywania ucieczki Gomułki do Skandynawii na jachcie Przygoda (wówczas aresztowana zo-

73. Akt urodzenia nr 95 z USC w Słomnikach.

18 a-c. Świadectwo ukończenia Prywatnej 7-Klasowej Szkoły Realnej im. Staszica w Warszawie przez Tadeusza Tyszkę, 15/28 VI 1915; zbiory LVVA – Latvian State Historical Archive w Rydze.

stała także Jana wraz z 3,5-letnim synem). Szóste i ostatnie aresztowanie miało miejsce w Moskwie, na lotnisku Szeremietiewo. Po wojnie spotkał w więzieniach wielu interesujących ludzi, bo, jak mówił, najciekawsze osobowości siedziały w tamtych czasach w więzieniach.

W roku 1960 wyjechał w celu przeprowadzenia badań w dziedzinie aerodynamiki i hydrodynamiki, po raz pierwszy na stypendium na uniwersytet w Southampton, gdzie został zatrudniony i spędził 2,5 roku. Powrócił do Polski w roku 1963. W latach 1962-1969 był przedstawicielem Polskiego Związku Żeglarskiego w IYRU (obecnie: ISAF – International Sailing Federation). W 1969 roku został odwołany z tej funkcji, być może za krytyczne uwagi wobec polityki władz PRL. Od roku 1967 ponownie przebywał na uniwersytecie w Southampton. Jana dojechała do męża w 1971 roku. Czesław pracował tam jako specjalista z zakresu hydro- i aerodynamiki łodzi żaglowych. Z czasem osiągnął tytuł profesora aerodynamiki i stał się jednym z najwybitniejszych na świecie specjalistów w tej dziedzinie oraz w zakresie teorii żeglu-

gi. W jego dorobku naukowym znajduje się ok. 60 artykułów i kilka książek, w tym podstawowa dla żeglarzy pozycja Teoria żeglowania. Jego książki były wydawane w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Po wielu latach przetłumaczo-

no je na język polski. Po zakończeniu pracy w Southampton, w 1999 roku małżonkowie Jana i Czesław Marchaj osiedli we Francji, we wsi encondese niedaleko Auch w Gaskonii. Po bez mała 50 latach pobytu w Anglii i Francji oraz bardzo licznych podróżach po świecie, wrócili jesienią 2012 roku na stałe do Polski.

Czesław A. Marchaj zmarł 21 lipca 2015 roku w Warszawie.74 Został pogrzebany na Powązkach w grobie rodzinnym Bartlakowskich (kw. 55, rz. 4, m. 15). Jana Marchaj zmarła w Warszawie 13 listopada 2016.75 Została pochowana również w grobie rodziny Bartlakowskich, obok dziadka, ojca i męża.

Dzisiaj potomkowie Ludwika Czesława Tyszki mieszkają poza Polską.

Kolejne dzieci małżonków Ludwika Czesława i Ludwiki Tyszków zmarły bezpotomnie. Najstarsza Irena Florentyna urodziła się prawdopodobnie w Puławach w guberni lubelskiej, ok. 1896 roku. Zmarła w wieku 3 lat już po przeprowadzeniu się rodziny do Płocka, w dniu 19/ 31 lipca 1899 w Płocku i tam została pochowana na starym cmentarzu przy al. Kobylińskiego – kw. 11, rz.1, m. 16.76 Na jej dziecięcym grobie stoi cokół z napisem, który wieńczy figura klęczącego, modlącego się aniołka. Niestety, figurka została przed paru lat uszkodzona (brak głowy i dłoni), zapewne przez spadający w czasie wichury lub burzy konar.

Następnym dzieckiem był urodzony 16/ 28 października 1897 roku w Puławach Tadeusz Tyszka (ryc. 10, 17). Jego chrzest miał miejsce już w Płocku 13/ 25 sierpnia 1898, a rodzicami chrzestnymi byli Ferdynand F. Tyszka (dziadek) i Maria Olechowska (ciotka).77 Zapewne za sprawą ojca uczęszczał on w Warszawie, od 1906 roku, przez dziewięć lat do Prywatnej 7-Klasowej Szkoły Realnej im. Staszica, utrzymywanej przez Stowarzyszenie Techników w Warszawie. Świadectwo jej ukończenia, nr 121, otrzymał 15/ 28 czerwca 1915 (ryc. 18a-c), a w sierpniu tego samego roku podjął studia na Wydziale Architektury Politechniki Ryskiej (wówczas działała ona w Moskwie) – indeks nr 11 322. Tadeusz, tak jak jego stryj Stefan Tyszka, był członkiem działającej przy Politechnice Ryskiej Korporacji Akademickiej Arkonia, do której przyjęto go w 1915 roku (nr A! 899). W Archiwum Łotewskim zachowała się teczka studenta Tadeusza Tyszki

74. Akt zgonu nr XV/1106/2015 z USC w Warszawie. 75. Akt zgonu nr 1465011/00/AZ/2016//574050 z USC w Warszawie. 76. Akt zgonu nr 257 z 19/ 31 VII 1899 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 77. Akt urodzenia/ chrztu nr 305 z 15/ 27 VIII 1898 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 19. Odznaka Korpusu Kadetów nr 1 we Lwowie, w którym uczył się Mirosław Tyszka, najmłodszy syn Ludwika Czesława i Ludwiki Anny Tyszków; źródło: Wikipedia.

(niekiedy w dokumentach politechniki Tadeusz Tyszka bywał zapisywany jako „Tadeusz Tyszko”). Poza metryką, maturą, zaświadczeniem z warszawskiego kuratorium znajdują się tam dwa świadectwa odraczające służbę wojskową z powodu uczęszczania na politechnikę – wszak trwała wojna. Poza tym jest tam charakterystyka kariery zawodowej jego ojca, Ludwika Czesława Tyszki, z 1 lipca 1905 roku, i zaświadczenie N. 2982 z 12 listopada 1906 wydane w Sankt Petersburgu przez Departament Heroldii Senatu, informujące, że Tadeusz Tyszka i jego potomstwo mają prawo posługiwania się herbem Trzaska.78

Według zapisków Zygmunta K. Tyszki, Tadeusz Tyszka zmarł jako kawaler w 1917 roku w Moskwie, mając lat 19, i tam został pochowany. Natomiast w jego aktach z Politechniki Ryskiej nie ma żadnego zapisu wykraczającego poza wrzesień 1916 roku. Oznacza to, że albo dłużej nie studiował albo zmarł wcześniej niż w 1917 roku.

W „Kurierze Warszawskim” nr 292 z 1922 roku opublikowano zawiadomienie o nabożeństwie żałobnym w dniu 26 października 1922 za duszę śp. Tadeusza Tyszki, syna nieżyjącego Czesława, inżyniera komunikacji z Płocka, wychowanka Szkoły im. Staszica, studenta Politechniki Ryskiej, członka korporacji Arkonia, zmarłego w Moskwie. Notatkę podpisała ciotka i zarazem matka chrzestna, czyli Maria Olechowska.

Najmłodszym synem Ludwika Czesława i Ludwiki Tyszków był Mirosław Jerzy Franciszek urodzony w Płocku dnia 4/ 17 września 1902 roku79 (w niektórych źródłach można znaleźć inną datę jego urodzenia, 20 IV 1902). W dniu 20 października/ 2 listopada 1902 został ochrzczony w Płocku przez jego eminencję biskupa Jerzego Szembeka (o czym pisałem wcześniej), a rodzicami chrzestnymi byli Mieczysław Tyszka (stryj) i Halina Welamin Rutska.

Po pierwszej wojnie światowej uczył się w Korpusie Kadetów (KK) nr 1 we Lwowie (ryc. 19). Dokładnie nie wiadomo, w którym momencie rozpoczął naukę, gdyż w księdze pamiątkowej KK nr 1 jest on wymieniony, ze stopniem sierżanta, w grupie kadetów biorących udział w wojnie 1918-1921 (zapewne polsko-bolszewickiej, a nie polsko-ukraińskiej).80 W okresie III Powstania Śląskiego (2/ 3maja – 5 lipca 1921) był w liczbie ok. 70 kadetów, którzy na pierwszą wiadomość o wybuchu, potajemnie w grupach udali się na Śląsk i walczyli m.in. w bitwach pod Gogolinem, Olesnem, Zębowcem i o górę św. Anny. Mirosław Tyszka brał udział we wszystkich walkach stoczonych z wojskami niemieckimi na froncie nad Odrą w składzie powstańczego 8 pułku piechoty (pszczyńskiego), dowodzonego przez ówczesnego kpt. Franciszka Rataja i po zakończonym powstaniu wrócił do szkolnej ławy w korpusie.81 W dniu 5 lipca 1921 roku został odznaczony przez Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych Górnego Śląska, ustanowioną w maju 1921 roku, Śląską Wstęgą Waleczności i Zasługi II klasy, nr 2998 (ryc. 20). Przywołana wyżej księga wymienia Mirosława Tyszkę jako absolwenta KK nr 1 w roku szkolnym 1922/1923, czyli maturę zdał w 1923 roku. W dniu 15 listopada 1937 został zakwalifikowany przez Podkomisję Powstań Górnośląskich do odznaczenia Medalem Niepodległości, ale 28 lutego 1938 kapituła wniosek ten odrzuciła.82

Po ukończeniu Korpusu Kadetów Mirosław Tyszka nie kontynuował kariery wojskowej, lecz studiował i ukończył wyższą szkołę rolniczą w Gembloux w Belgii (obecnie: Gembloux Agro-Bio-Tech). Następnie mieszkał w Warszawie. W czasie okupacji niemieckiej, w latach 1939-1942, należał do organizacji konspiracyjnych walczących z Niemcami. Być może był to Związek Walki Zbrojnej lub inna organizacja współpracująca z ZWZ-AK. W 1942 roku został aresztowany wraz ze swą matką Ludwiką Tyszka. Osadzono go na Pawiaku i poddano ciężkiemu śledztwu w alei Szucha. W jego

79. Akt urodzenia/ chrztu nr 438 z 23 X/ 5 XI 1902 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 80. Korpus Kadetów Nr 1. W dziesiątą rocznicę III-go Powstania Śląskiego, cz. 2, Walki i wyzwolenie Śląska w dziejach Korpusu, s. 35-72; cz. 5, Statystyka, s. 139-149. 81. Kilku kadetów zginęło w walkach III Powstania Śląskiego. Na pamiątkę bitwy o górę św. Anny datą święta KK nr 1 stał się dzień 21 maja. Kadeci z KK nr 1 w 1932 r. wzięli udział w sypaniu pamiątkowego kopca w Wielkich Piekarach. 82. CAW, sygn.: odrzucono 28 II 1938.

20. Poświadczenie nadania Mirosławowi Tyszce Śląskiej Wstęgi Waleczności i Zasługi II klasy przez Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych Górnego Śląska 5 VII 1921; zbiory Centralnego Archiwum Wojskowego.

21. Mirosław Tyszka jako więzień KL Auschwitz, nr 47 056; zbiory Archiwum Muzeum Auschwitz.

mieszkaniu przy ul. Noakowskiego (w książce telefonicznej z 1942 r. M. Tyszka jest wymieniony jako inżynier agronom zamieszkały przy ul. Noakowskiego 16) była przechowywana lista członków podziemnej organizacji, zawierająca nazwiska, adresy, pseudonimy. Niemcy dowiedzieli się o tym i chcieli ją od niego uzyskać. Toteż po jego aresztowaniu w konspiracji nastąpił popłoch, zmieniano adresy, pseudonimy etc. Jednak dalsze aresztowania nie nastąpiły, co dowodzi, że nikogo ze swych towarzyszy z akcji niepodległościowej nie wydał Niemcom. Jego mieszkanie znalazło się pod obserwacją zarówno gestapo, jak i członków AK, którzy chcieli jak najszybciej doń się dostać i odzyskać fatalną listę. Obserwacja gestapo trwała ok. 3 tygodni. Z chwilą jej ustania, lista zo-

stała zabrana z mieszkania przez jego kolegów. Przez cały ten czas leżała w schowku – wydrążonej desce do prasowania.83

Według informacji znajdujących się na stronach internetowych Więźniowie Pawiaka i Więźniowie Pawiaka wywiezieni do Oświęcimia oraz na stronie internetowej Muzeum Auschwitz-Birkenau, Mirosław Tyszka został aresztowany w akcji 23/24 kwietnia 1942 roku, o której była już mowa. W dniu 16 lipca 1942 został wysłany transportem do Oświęcimia (ryc. 21). ewa Bazan we wspomnianym liście z 2012 roku przekazała następującą informację:

Tyszka Mirosław ur. 17 .09. 1902 r. Płock (Schröttersburg), syn Czesława i Ludwiki de domo Michalewska; zamieszkały w Warszawie ul. Noakowska [powinno być Noakowskiego – przyp. Z. J. Tyszka] 16; został przywieziony do KL Auschwitz w dniu 16. 07. 1942 roku transportem z Warszawy. W obozie oznaczono go jako polskiego więźnia politycznego (P. Pole) numerem 47 056 [ten transport miał w Oświęcimiu numery 46 961-47 087 – przyp. Z. J. Tyszka]. W dniu 18. 08. 1942 roku odnotowano jego śmierć w obozie. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano zapalenie nerek. Kierownictwo KL Auschwitz-Birkenau powiadomiło rodzinę w Warszawie o śmierci Mirosława Tyszki drogą listowną.

Zmarł bezdzietnie będąc kawalerem. Na grobowcu Tyszków (Powązki kw. 8, rz. 1, m. 9/10) znajduje się symboliczny napis pamiątkowy, iż Mirosław Tyszka zginął w Oświęcimiu.

Pierworodną, i jedyną, córką Ferdynanda i Seweryny Tyszków, która dożyła wieku dorosłego, była Maria (ryc. 6) urodzona w Płocku 25 listopada/ 7 grudnia 1852 roku. 84

Ochrzczona została w Żukowie (k. Płońska) 5/ 17 lipca 1853, a jej rodzicami chrzestnymi byli Teofil Łempicki (dziadek) i Demetria Bibiana Pilichowska (siostra dziadka). Był to początkowy okres zamieszkiwania jej rodziców w Płocku, w związku z czym chrzest miał miejsce w okolicy pochodzenia jej przodków, a i rodzice chrzestni wywodzili się z tych okolic.

Niewiele wiadomo na temat jej wykształcenia. W latach osiemdziesiątych XIX wieku, gdy ojciec był na zesłaniu, nie mieszkała już z matką i braćmi. Miała do dyspozycji własne pieniądze, co potwierdza chociażby zapis w akcie jej ślubu. W swoim życiu zajmowała się m.in. malarstwem. W rodzinie pozostały dwa obrazy jej pędzla (zresztą bardzo udane) przedstawiające jej rodziców: Ferdynanda F. Tyszkę, z roku 1906, i Sewerynę M. Tyszkową, z roku 1917. W dniu 24 sierpnia/ 5 września 1896 roku w kościele św. Krzyża w Warszawie za-

83. Notatka maszynopis Janiny Marchaj z 15 I 1967. 84. Akt urodzenia/ chrztu nr 275 z 18 XI 1853 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku.

22. Mieczysław Tyszka, syn Ferdynanda Floryana i Seweryny Marcyanny Tyszków, Warszawa Żoliborz, 1942 r.; zbiory rodzinne.

warła ślub z Juliuszem Arturem Prymem Teofilem Olechowskim h. Ratułd, lat 53, agentem kolei żelaznej, mieszkającym w Warszawie, a pochodzącym ze wsi Lścin, parafia Imielno, powiat andrzejowski (obecnie pow. jędrzejowski), synem Pryma i Teofili z domu Gołuchowskiej małżonków Olechowskich (podpisał się jednym imieniem – Artur).85 W chwili ślubu Maria mieszkała przy ul. Chmielnej w Warszawie. Jednym ze świadków był jej najmłodszy brat Mieczysław, ówcześnie mieszkający w Łodzi. Ponieważ był to ślub osób już zdecydowanie niemłodych, to poprzedzony został zawarciem intercyzy (treść umowy nie jest dziś znana). Nie był to zbyt udany związek i małżonkowie dość szybko rozstali się. Maria mieszkała później z rodzicami, a po śmierci ojca z matką.

Zmarła bezdzietnie jako wdowa 20 grudnia 1941 w Warszawie przy ul. Złotej nr 40, mając 89 lat.86 W akie zgonu zapisano, że utrzymywała się z własnych funduszy. Została pochowana na Powązkach w grobie rodzinnym Tyszków.

Kolejny syn Ferdynanda i Seweryny Tyszków, Mieczysław Kazimierz (ryc. 22), urodził się 2/ 14 grudnia 1862 roku w Płocku. Ochrzczony został w Płocku 15 stycznia 1864.87

85. Akt ślubu nr 285 z 24 VIII/ 5 IX 1896 z par. pw. św. Krzyża w Warszawie. 86. Akt zgonu nr 785 z 22 XII 1941 z par. pw. Wszystkich Świętych w Warszawie lub nr I-15/785/1941 z USC w Warszawie. 87. Akt urodzenia nr 10 z 13 I 1868 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. Matka zgłosiła go tak późno, ponieważ oczekiwała na ojca przebywającego w Pietropawłowsku w guberni tobolskiej.

23 a-b. Dyplom ukończenia Politechniki w Rydze przez Mieczysława Tyszkę, w języku niemieckim i rosyjskim, 6 X 1893; zbiory rodzinne.

Pobierał jakieś nauki prywatnie lub uczęszczał do prywatnej szkoły, która nie dawała uprawnień do studiowania. Trudno dziś powiedzieć, czy było to w Płocku czy np. w Warszawie. Wiadomo, że w latach osiemdziesiątych XIX wieku nie mieszkał z matką i braćmi w Płocku (ojciec był na zesłaniu). Musiał jednak zdać państwowy egzamin maturalny, w Płocku lub w Warszawie. Następnie, w latach 1888-1893, studiował na Wydziale Mechanicznym na Politechnice Ryskiej, nr indeksu 3392. W owym czasie, w zależności od rocznika, Polacy studiujący na Politechnice Ryskiej stanowili od 35 do 40% ogółu studentów. W spisie studentów Politechniki Ryskiej znajduje się następujący zapis: Tyszka, Mieczyslaw, aus d. Gouv. Plotzk, geb. 2. Dez. 1862. Privatunterricht. Stud. M.: 88-93. --- D.M. Nähere Daten fehlen.88 Ukończył politechnikę w Rydze otrzymując dyplom inżyniera mechanika z nr 104 (ryc. 23a-b) oraz atest pochwalny z nr 105, iż ukończył studia z wyróżnieniem (ryc. 24a-b). Obydwa dokumenty są z dnia 6 października 1893. Politechnika Ryska była jedną z dwóch uczelni w Cesarstwie Rosyjskim (drugą był Uniwersytet w Dorpacie), w której językiem wykładowym był niemiecki – stąd dyplomy były dwujęzyczne. Uczelnia ta była właściwie traktowania jako jedna z niemieckich szkół wyższych, więc istniała duża wymiana kadry naukowej pomiędzy Rygą i Dorpatem a uczelniami w Niemczech.

Całe swoje życie Mieczysław K. Tyszka pracował w jednej firmie, Zakładach Metalowych J. John w Łodzi, która podczas obu wojen światowych przestawiała się na produkcję wojenną. Produkowano tam m.in. lufy armatnie. Stopniowo doszedł do stanowiska naczelnego inżyniera i dyrektora. W okresie międzywojennym był kierownikiem warszawskiego biura tej firmy (mieszczącego się przy ul. Moniuszki 5), noszącej wtedy nazwę „J. John S.A. Fabryka Pędni i Maszyn w Łodzi”. W zakładach tych obchodził swój jubileusz 50-lecia pracy zawodowej. Był członkiem SITMP. Mieszkał wtedy w Warszawie przy ul. Siennej 41.

Żył 82 lata, zmarł w Warszawie na Saskiej Kępie przy ul. Genewskiej 3, w dniu 10 grudnia 1944. Został pochowany w ogrodzie obok domu, w którym mieszkał, gdyż w tym czasie na lewym brzegu Wisły byli jeszcze Niemcy. W kwietniu 1945 roku miała miejsce ekshumacja i jego prochy spoczęły na Powązkach w kwaterze 8, rząd 1. m. 7/8. Akt zgonu został spisany w Warszawie w momencie ekshumacji i pochówku na cmentarzu.89 Jest w nim informacja, że pozostawił żonę Janinę

88. Album Academicum des Polytechnikums zu Riga 1862-1912, Verlag Jonck & Poliewsky, Riga 1912, s. 240, poz. 392. 89. Akt zgonu nr VI-173/118/1945 z USC w Warszawie. Tyszkę z domu Mikulską. Mieczysław ożenił się z nią ok. 1900 roku, gdy jeszcze pracował w Łodzi. Janina Mikulska urodziła się 13 lipca 1880 roku w Janowicach w powiecie noworadomskim, była córką Józefa i Felicji (w jej kościelnym akcie zgonu nie ma nazwiska panieńskiego matki) małżonków Mikulskich. W okresie międzywojennym nie było to już specjalnie udane małżeństwo. Po zakończeniu drugiej wojny światowej i śmierci pierwszego męża, Janina Tyszka z domu Mikulska wyszła za mąż po raz drugi, za Ludwika Wacława Tabaczyńskiego, urodzonego 9/ 21 maja 1881 roku w Trębkach w gminie Szczawin Kościelny w powiecie gostynińskim, syna Teofila i Matyldy z Małkowskich małżonków Tabaczyńskich.90 Ślub musiał odbyć się w 1945 roku, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie i gdzie. W tymże roku małżonkowie Tabaczyńscy mieszkali w Warszawie przy ul. Hożej nr 76.

Janina Tabaczyńska primo voto Tyszka z domu Mikulska zmarła w Warszawie 26 października 1945.91 Została pogrzebana na Powązkach jako Janina Tabaczyńska z domu Mikulska – kwatera 257D, rz. 5, m. 4. Kilka tygodni później, 7 grudnia 1945 roku92, zmarł Ludwik W. Tabaczyński i został pochowany w tym samym grobie.

Małżonkowie Mieczysław i Janina Tyszkowie mieli dwoje dzieci. Starszym był Leszek (ryc. 25-26), urodzony w Łodzi 1/ 14 października 1901 roku.93 Jego rodzicami chrzestnymi byli Ludwik Czesław Tyszka (stryj) i Maria Olechowska (ciotka). W 1920 roku brał on czynny udział – jako żołnierz ochotnik – w wojnie z bolszewikami. Został ranny w bitwie pod Modlinem.

W latach 1924-1929 Leszek Tyszka studiował poza granicami Rzeczypospolitej, na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Gdańskiej, należącej formalnie od 28 lipca 1921 do Wolnego Miasta Gdańsk. Oficjalna nazwa uczelni brzmiała: „Politechnika Wolnego Miasta Gdańska” („Technische Hochschule der Freien Stadt Danzig”). Jednak, podobnie jak przed pierwszą wojną światową, zarówno w pismach prywatnych, jak i urzędowych (np. w dyplomach), z reguły skracano ją do postaci „Politechnika Gdańska” („Technische Hochschule Danzig”). Być może studiowanie w Gdańsku było spowodowane wcześniejszymi studenckimi i zawodowymi doświadczeniami jego ojca, który studiował na niemieckiej praktycznie uczelni (chociaż w Cesarstwie Rosyjskim). Teczka stu-

90. Akt urodzenia/ chrztu z 26 V/ 9 VI 1881 z par. pw. św. Stanisława Kostki w Trębkach. 91. Akt zgonu nr 695/45 z 27 X 1945 z par. św. Barbary w Warszawie. 92. Akt zgonu nr 877/45 z 18 XII 1945 z par. św. Barbary w Warszawie. 93. Akt urodzenia/ chrztu nr 2446 z 28 IV/ 11 V 1902 z par. pw. św. Krzyża w Łodzi.

25. Leszek Tyszka, syn Mieczysława i Janiny Tyszków, II wojna światowa, Turcja (?); zbiory rodzinne.

26. Leszek Tyszka, II wojna światowa, Turcja; zbiory rodzinne.

dencka Leszka Tyszki nie zachowała się, dlatego też nie wiadomo nawet, jaki był numer jego indeksu. W czasie studiów należał do Polskiej Korporacji Akademickiej Helania, działającej poza granicami RP. W roku akademickim 1928/1929 był jej prezesem.

Leszek Tyszka był inżynierem mechanikiem, specjalistą hutnikiem uważanym za jednego z lepszych fachowców w Polsce. Przez całe życie pracował w hutnictwie, specjalizując się w technologiach walcownictwa. Bezpośrednio po studiach pracował w Hucie „Batory” w Chorzowie. Później, od 1934 do 1939 roku, był szefem grupy doradców Naczelnej Dyrekcji Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych S.A. w Katowicach. W latach 1939-48 był dyrektorem technicznym angielskiej huty w Karabuk (Turcja). Po zakończeniu II wojny światowej wrócił do kraju, do żony i małego synka. Pracował jako starszy referent w Centralnym Zarządzie Przemysłu Hutniczego, a po październiku 1956, w dniu 10 sierpnia 1957 roku, wysłano go do Indii w charakterze doradcy-eksperta do spraw przemysłu hutniczego w tym kraju. Jego zasługą jest m.in. powstanie walcowni rur w Zachodnim Bengalu i Kerali. Po zakończeniu pracy w Indiach przeniósł się wraz z żoną do Libanu. Tam został dyrektorem technicznym zakładów produkujących rury w Babylos. W dniu 4 marca 1969 roku zmarł w Bejrucie i został pochowany w polskiej kwaterze Brytyjskiego Cmentarza Wojskowego w Bejrucie.

Dnia 15 listopada 1935 roku Leszek Tyszka ożenił się w Sosnowcu z Teklą Rudowską, urodzoną 30 lipca 1901 roku w Łabuniach, córką Leona Jana i Janiny Ireny z Jaroszewskich małżonków Rudowskich. Przed wojną małżonkowie Tyszka mieszkali w Katowicach przy ul. Zamkowej. W czasie II wojny światowej Tekla Tyszkowa mieszkała z synem przy rodzicach, a po wojnie w Katowicach przy ul. Czerwonej Armii 58. Po wyjeździe męża do Indii przeprowadziła się do niego, a następnie małżonkowie zamieszkali w Bejrucie.

Po śmierci męża Tekla powróciła w 1969 roku do Polski i zamieszkała w Katowicach. Zmarła w dniu 4 października 1973 roku po potrąceniu przez autobus w Katowicach. Pochowano ją na warszawskich Powązkach w grobie rodziny Rudowskich – kwatera 194, rz. 1 m. 22.

Kolejnym dzieckiem Mieczysława Kazimierza i Janiny Tyszków była Stefania Lucyna, urodzona 20 lutego 1911 roku w Tomaszowie Mazowieckim.94 Przed drugą wojną światową mieszkała z rodzicami w Warszawie przy ul. Siennej. Wyszła za mąż w czasie wojny, 23 grudnia 1939 w Warszawie w parafii ewangelickiej, za Jana Leona Rudowskiego h. Prus II, urodzonego 23 sierpnia 1911 roku w Sosnowcu, brata ww. Tekli Rudowskiej (syna Leona Jana i Janiny Ireny z Jaroszewskich małżonków Rudowskich).95 Ukończył on gimnazjum im. Stanisława Staszica w Sosnowcu w 1930 roku, a potem studiował na Wydziale Inżynierii Lądowej i Wodnej Politechniki Gdańskiej. Dyplom inżyniera uzyskał w 1938 roku. Następnie odbył szkolenie wojskowe w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu (1938/1939), które zakończył 30 sierpnia 1939 roku jako kapral podchorąży w 1. Pułku Ułanów Krechowieckich w Augustowie. Brał udział w kampanii wrześniowej jako zastępca dowódcy zwiadu konnego przy 81 pułku Strzelców Grodzieńskich. Do grudnia 1939 roku przebywał w Warszawie, a następnie był urzędnikiem w rodzinnej firmie „Inż. L. i M. Rudowscy” w Sosnowcu. Od połowy maja 1940 do grudnia 1950 roku prowadził w Częstochowie własne przedsiębiorstwo handlowe. Małżonkowie Rudowscy mieli jedną córkę. Od końca 1950 roku Jan Rudowski pracował jako zastępca kierownika budowy w Nowej Hucie, a od listopada 1954 roku w Stacji Badawczej Instytutu Budownictwa Mieszkaniowego (od 1 I 1958 Instytut Techniki Budowlanej) w Nowej Hucie. Małżonkowie Rudowscy mieli jedną córkę, mieszkali w Krakowie przy ul. Daszyńskiego 26.96

Jan Leon Rudowski zginął Krakowie pod kołami pociągu 22 sierpnia 1960 roku. Jest pochowany na warszawskich Powązkach – kwatera 194, rz. 1, m. 22. Stefania zmarła 8 grudnia 1995 roku i została pochowana na Cmentarzu Podgórskim w Krakowie – kwatera XXXVII, rz. 1, m. 14.97

94. Informacja z aktu zgonu. Według informacji z 12 II 2019 z AP w Tomaszowie Mazowieckim, w księgach stanu cywilnego par. św. Antoniego w Tomaszowie Mazowieckim z l. 1910-1913 nie ma aktu urodzenia Stefani L. Tyszka. Zapewne była chrzczona w innym miejscu. 95. Akt ślubu nr 90 z 23 XII 1939. Informacja z aktu urodzenia córki z USC w Częstochowie. W warszawskich parafiach ewangelickich dokumentów brak. W Archiwum USC w Warszawie nie ma księgi ślubów z parafii ewangelickiej w Warszawie z 1939 r. 96. CAW, sygn. 975/64/29. 97. Akt zgonu (współczesny) nr 1261011/00/AZ/1995/500788.

Dzisiaj potomkowie Mieczysław Kazimierza Tyszki mieszkają w większości poza Polską.

Najmłodszym synem Ferdynanda i Seweryny Tyszków, który dożył wieku dorosłego, był Stefan Bolesław, urodzony w Płocku 14/ 26 maja 1864 roku, ochrzczony 8 września 1867.98 Uczył się w szkole średniej w Płocku. Jest wspominany przez swych kolegów ze szkolnej ławy jako mający uzdolnienia matematyczne (chociaż nie tak duże jak jego brat Zygmunt Piotr). Jednakże jego edukacja nie pozwoliła na podjęcie studiów politechnicznych i od 1885 roku uczęszczał w Rydze do szkoły przy Politechnice Ryskiej, przygotowującej młodzież do studiów technicznych. Szkołę tę ukończył. Następnie od 1887 roku regularnie studiował na Politechnice Ryskiej. Był przyjęty na politechnikę i do Korporacji Akademickiej Arkonia (nr A! 382) w drugim półroczu roku akademickiego 1886/1887, czyli w 1887 roku. W Album Academicum des Polytechnikums zu Riga 1862-1912 okres jego studiów został podany łącznie ze szkołą przygotowawczą: Tyszko, Stefan, aus d. Gouv. Plotzk, geb. 14. Mai 1864. Vorsch. d. Polyt. Stud. J.: 85-92. An. --- †.99 Zmarł w Rydze na zapalenie opon mózgowych 17 kwietnia 1892100 w wieku 28 lat jako student wydziału inżynierii lądowej i wodnej Politechniki Ryskiej – nr indeksu 2677. Został pochowany w Warszawie na Powązkach w kwaterze 8, rząd 1, m. 9/10. Początkowo, po przewiezieniu zwłok Stefana Tyszki do Warszawy, ciało było złożone w katakumbach (w tym czasie powstał grobowiec rodzinny i został on w nim – jako pierwszy – pogrzebany. Na grobie wyryto błędny rok śmierci). „Kurier Warszawski” z 1892 nr 194, s. 5 podał następującą informację: 16. VII. 1892 msza żałobna za duszę śp. Stefana Tyszki – studenta Politechniki Ryskiej; następnie przeniesienie zwłok z Katakumb do grobowca rodzinnego na cmentarzu Powązkowskim101. Podpisani: rodzice, siostra i bracia. W „Kurierze Warszawskim” nr 17 z 1925 roku ukazało się zawiadomienie o nabożeństwie żałobnym za Stefana i Sewerynę Tyszków w kościele pw. Dzieciątka Jezus, przy ul. Moniuszki, w dniu 19 stycznia1925. W podpisie widnieją córka i siostra (czyli Maria Olechowska).102

98. Akt urodzenia nr 11 z 13 I 1868 z par. pw. św. Bartłomieja w Płocku. 99. Album Academicum des Polytechnikums zu Riga 1862-1912, Verlag Jonck & Poliewsky, Riga 1912, s. 182, poz. 2677. 100. „Libausche Zeitung” z 28 IV 1892. W archiwum łotewskim online brakuje księgi aktów zgonu z Dekanatu Ryskiego z 1892 r. (są akta urodzenia i zawarcia małżeństwa). 101. „Kurier Warszawski” 1892, nr 194, s. 5. 102. Kościół pw. Dzieciątka Jezus przy Moniuszki w Warszawie został zniszczony (wypalony) w czasie Powstania Warszawskiego w 1944 r., a jego mury ostatecznie rozebrano w 1950 r.

tłumaczenie podpisów jidysz: Arnold Walfisz

Żydzi ziemi wyszogrodzkiej część pierwsza – Bodzanów

Na rozwój osadnictwa żydowskiego na obszarze ziemi wyszogrodzkiej decydujący wpływ miało aktualnie obowiązujące prawo państwowe i panujące warunki lokalne. Do Wyszogrodu, stolicy tej ziemi, starozakonni przybywali, znajdując tu opiekę, prawdopodobnie już w czasach istnienia drewnianego grodu. W innych miejscach tej ziemi, które stanowiły własność kościelną, obowiązywał przywilej de non tolerandis Judaeis. Żydom pozwolono się tam osiedlać dopiero po upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pierwsze wzmianki o żydowskich mieszkańcach Bodzanowa pochodzą z końca XVIII wieku, tj. z początku okresu zaborów. Według władz pruskich w 1793 roku w miasteczku mieszkało czterech żydowskich krawców.

W czasach rosnącego znaczenia transportu wodnego oddalony od Wisły Bodzanów podupadał i na początku XIX wieku był najmniejszym ośrodkiem miejskim na Mazowszu Płockim. W owym czasie bodzanowscy mieszczanie mieszkali w drewnianych domach krytych słomą, rozłożonych wokół prostokątnego rynku. Ponieważ niemal wszyscy utrzymywali się z rolnictwa, ich siedliska były typowymi zagrodami wiejskimi z komórkami, chlewikami i stertami słomy. W świetle pruskich statystyk tylko dla 17 rodzin głównym źródłem utrzymania było rzemiosło. Uprawiali go: stolarz, kołodziej, cieśla, garncarz, ślusarz, tokarz, szewc, rymarz, piekarz, młynarz i rzeźnik. Miasto swoim wyglądem niewiele różniło się od dużej wsi.

Władzom zaborczym nie podobało się to, że mieszkańcy jednocześnie zajmują się rzemiosłem i rolnictwem. Dlatego też od początku swoich rządów Prusacy popierali osadnictwo żydowskich kupców i rzemieślników. Ci jednak początkowo woleli osiedlać się w bardziej rozwiniętych ośrodkach miejskich, takich jak Wyszogród, Drobin czy Płock. W 1794 roku w Bodzanowie mieszkało tylko czterech żydowskich rzemieślników, ale za sprawą nowej polityki władz liczba żydowskich mieszkańców tego rządowego miasteczka rosła.

Po upadku rządów pruskich wprowadzane kolejno w Księstwie Warszawskim i Królestwie Polskim ograniczenia skutkowały tworzeniem odrębnych dzielnic żydowskich. W Wyszogrodzie i Bodzanowie regulację taką wprowadzono w 1816 roku. Z tego roku pochodzi plan miasta sporządzony na potrzeby Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych Królestwa Polskiego, na którym zaznaczono miejsca przeznaczone dla starozakonnych. Jednak niedługo później trzeba było skorygować te plany: W prawdzie w mieście Bodzanowie wedle zatwierdzonego planu jest odosobniony Rewir Żydowski […] Zważając jednak, że miasto Bodzanowo, w obecnym zabudowań zakresie upada, zdaje się, iż nakłanianie Żydów, aby nie

Budynek przy obecnej ul. Głowackiego, w którym mieściła się piekarnia żydowska; własność autora.

wśród Miasta, lecz w wyznaczonym dla nich rewirze budowali się, pozwoliłoby korzyści Miasta zupełnie spustoszyć. A zatem ze względów ekonomicznych rewir dla Żydów nie był w Bodzanowie przestrzegany i w efekcie pozwalano im budować domy poza jego terenem. Przykładowo, pozwolenie na budowę domu przy ulicy Warszawskiej (obecnie Głowackiego) otrzymał Hersz Kohn.1 Dzięki takiej polityce władz liczba żydowskich mieszkańców systematycznie rosła, i już w pierwszej ćwierci XIX wieku zdominowali oni bodzanowski handel i rzemiosło. W 1819 roku do najbogatszych bodzanowskich mieszczan należeli dwaj kupcy, nazywani wtedy „kramarzami” – Ojzer Mośkowicz i Hersz Kałmowicz, handlujący głównie produktami rolnymi i towarami przywożonymi z innych regionów.

Tabela 1. Wykaz żydowskich handlarzy i rzemieślników wnoszących opłatę kanonu do Kasy Miejskiej Bodzanowa, 1819 r.

Lp. Imię i nazwisko Zawód

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. Ojzer Mośkowicz Hersz Kałmowicz Kałma Herszkowicz Abraham Kałmowicz Wurster Wołek Smulewicz Elich Berkowicz Szymon Berkowicz kramarz kramarz szynkarz soli piekarz piekarz rzeźnik krawiec cyrulik Wysokość wnoszonej opłaty 12 złp 12 złp 2 złp 3 złp 3 złp 3 złp 2 złp 2 złp

Źródło: AGAD, KRSW, sygn. 4263, s. 167.

1. Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych (dalej: KRSW), sygn. 4265, s. 431-432, pismo Sekretarza Komisji Województwa Płockiego z 25 VII 1825.

W roku 1830 najbogatszymi kupcami byli Ojzer Goldberg i Lejzer Kohn oraz Kałma Kohn i Wołek Goldbum.

Tabela 2. Wykaz żydowskich kupców i rzemieślników wnoszących opłatę kanonu do Kasy Miejskiej Bodzanowa, 1830 r.

Lp. Imię i nazwisko Zawód Wysokość wnoszonej opłaty

1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. 30. 31. 32. 33. Ojzer Goldberg Lejzer Kohn Kałma Kohn Wołek Goldbum Josek Ratrak Mosiek Boym Kałma Kron Szymon Reychman Berek Landszneider Hersz Wyszogroder Eliasz Poznański Szymon Iglarz Marcin Bodalski Stanisław Groszkiewicz Kazimierz Majewski Kazimierz Wiśniewski Kałma Kohn Boruch Orszymower Natan Kohn Tomasz Bazylski Josek Rosenberg wdowa Goliatowska Bartłomiej Wiśniewski Tomasz Bazylski Karol Wasiński Michał Wasiński Błażej Grzywiński Michał Majewski Bartłomiej Urbański Jan Kwiatkowski Błażej Majewski Zygmunt Brzeziński Roch Kornacki kramarz kramarz rzeźnik rzeźnik krawiec krawiec krawiec krawiec krawiec krawiec krawiec krawiec szewc szewc szewc szewc piekarz piekarz piekarz piekarz piekarz piekarz przekupnik przekupnik przekupnik przekupnik zdun garbarz garbarz kowal kowal młynarz cieśla 12 złp 12 złp 6 złp 6 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp 2 złp

Źródło: AGAD, KRSW, sygn. 4265, s. 277-279.

Liczne wojny i związane z nimi przemarsze wojsk przez Mazowsze Płockie niosły zniszczenia i spowalniały rozwój małych ośrodków. W okresie Powstania Listopadowego władze województwa płockiego ściągnęły do Płocka 33 szewców i 97 krawców, głównie Żydów, by pracowali na potrzeby polskiego wojska wykonując buty, płaszcze i furażerki. W pewnym momencie Bodzanów również znalazł się w centrum działań wojennych. W piątek 8 lipca 1831 roku do miasta weszły oddziały rosyjskie i rozpoczęły przygotowania do przeprawy przez Wisłę, rekwirując przy okazji żywność i grabiąc kupieckie składy. Niektórzy kupcy na dostawach dla rosyjskiego wojska zrobili dobry interes, a gdy nadarzyła się okazja, zaopatrywali też wojsko powstańcze. Za udzielanie wsparcia powstańcom ponosili potem konsekwencje. W latach następnych nałożono na nich nowe podatki, a w 1843 roku objęto obowiązkiem służby wojskowej także młodzież żydowską. Służba w carskiej armii trwała kilkanaście lat w najbardziej oddalonych od Królestwa Polskiego guberniach, więc niektórzy z zagrożonych poborem młodych Żydów szukali schronienia za granicą.

Bodzanowscy Żydzi poparli też Powstanie Styczniowe, goszcząc latem 1863 roku przechodzących przez miasteczko żołnierzy Padlewskiego. Niektórzy, jak Zelik Górny i Abram Wojszmyc, wzięli czynny udział w walkach, zaciągając się do jednego z przebywających w okolicy oddziałów partyzanckich.2 Po zakończeniu walk wielu Żydów rejonu bodzanowsko-wyszogrodzkiego zmuszonych było wyemigrować za granicę, m.in. Winogron, Rozenblum, Ferszt i bracia Goldbergowie. Byli też tacy, którzy dla asekuracji i zarobku działali na dwie strony, zaopatrując powstańców i dostarczając wojsku rosyjskiemu żywności, furażu i drewna. Niektórzy udzielali Rosjanom informacji na temat miejsca pobytu „buntowników”.3

W okresie popowstaniowym, po przeprowadzeniu uwłaszczenia, w okolicy Bodzanowa rozwinął się drobny przemysł włókienniczy. Mieszkańcy wsi, takich jak Niesłuchowo, Gnuszewo, Miszewo i Osmolino, w zimowe wieczory zajmowali się wyrobem płótna i sukna na sprzedaż. Wiejskie tkaczki miały swój cech i własne święto. Kobiety przędły włókno na przędzę, z której po ufarbowaniu tkały płótno i sukno, oraz wyrabiały kilimy, pasy i tasiemki. Wsie miały własne folownie, dwie znajdowały się w Miszewie, a w Osmolinie i Wykowie po jednej.4 Na potrzeby tych warsztatów w Bodzanowie rozwinęło się farbiarstwo, które zdominowane zostało przez Żydów.

Dzięki rozwojowi rzemiosła i drobnego przemysłu w końcu XIX wieku Bodzanów stał się znaczącym ośrodkiem handlowym w powiecie płockim. Z tego też powodu nastąpił dalszy wzrost ludności wyznania mojżeszowego. Doprowadziło to do utworzenia gminy żydowskiej. Do tej pory Żydzi mieszkający w Bodzanowie podlegali kahałowi wyszogrodzkiemu, jeździli do tamtejszej synagogi i w Wyszogrodzie grzebali swoich zmarłych.

Budowę murowanej synagogi w Bodzanowie rozpoczęto w 1885 roku, w miejscu gdzie dziś znajduje się sklep sieci Lewiatan. Żydzi wybudowali też mykwę i zakupili grunt za miasteczkiem nad Mołtawą z przeznaczeniem na cmentarz.

2. A. eisenbach, D. Fajnhauz, A. Wein [oprac.], Żydzi a powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty, Warszawa 1963, s. 154-155. 3. S. Malinowski, Ruchawka, Warszawa 1939, s. 94-95. 4. „Mazur” 1907, nr 30, s. 345.

Prawdopodobnie pierwszym rabinem był Dawid Czarnoszafka, po nim Mendel Preis. Ostatnim rabinem Bodzanowa, urzędującym od 1912 roku, był ogólnie szanowany Chenoch Nawri.5 Do jego trybunału rabinicznego przybywali Żydzi ze swoimi problemami nawet z dalszych miejscowości. Tuż za synagogą mieściły się pozostałe budynki kahału: cheder, mykwa i przytułek prowadzony przez Komitet Dobroczynności. Komitet ten zrzeszał 130 członków, tuż przed drugą wojną światową jego pracą kierował ostatni prezes Zarządu Gminy Żydowskiej w Bodzanowie, Josek Perelmuter, ojciec bodzanowskiego fotografa Fishela.6 Po wojnie w miejscu chederu zorganizowano warsztat ślusarski, w którym za stół do wypisywania faktur służył blat dawnej bimy.

Na przełomie XIX i XX wieku liczba ludności wyznania mojżeszowego nadal rosła. W większości stanowili ją nieskorzy do asymilacji chasydzi, ludzie mało zamożni, utrzymujący się z drobnego handlu i usług (w 1905 wykupili 70 świadectw handlowych). Zamożniejsi utrzymywali częstsze kontakty z ludnością polską, nie tylko podczas transakcji handlowych. Należeli do nich m.in. kupcy handlujący zbożem, materiałami budowlanymi, końmi i bydłem. Zanim powstała murowana remiza udostępniali oni swoje magazyny bodzanowskim strażakom na przedstawienia teatru amatorskiego. Wśród nich byli też drobni przedsiębiorcy prowadzący przewóz osób na trasie Bodzanów – Płock. Jak donosił w 1909 roku „Głos Płocki”, z Bodzanowa rano wychodzą do Płocka karetki i powracają wieczorem, utrzymują je Żydzi, z tego powodu nie są czynne w święta żydowskie. 7

W pierwszym okresie istnienia gminy żydowskiej, tj. do wybuchu pierwszej wojny światowej, jej stosunki z ludnością polską układały się na ogół dobrze, chociaż pod koniec XIX wieku zaczęły się pojawiać drobne konflikty. Oliwy do ognia dolały rozchodzące się w 1881 roku pogłoski o rychłym przybyciu oczekiwanego przez Żydów Mesjasza, które miało poprzedzić wymordowanie wszystkich chrześcijan. Na tym gruncie w okresie Świąt Bożego Narodzenia tegoż roku doszło do pogromu ludności żydowskiej w Warszawie. Wieści o nim rozeszły się szybko i już w kwietniu następnego roku uzbrojeni w pałki robotnicy folwarczni z majątku Sielec zamierzali napaść na Żydów w Czerwińsku. Zapobiegła temu interwencja wojska. W tym samym miesiącu rozruchy wybuchły w Wyszogrodzie, a podobnych zajść obawiano się też w Bodzanowie. Atmosferę niechęci wykorzystywała dzieciarnia wiejska, której ulubionym zajęciem stało się wtedy dokuczanie przekupkom sprzedającym jajka na rynku. Z przyczepionymi do sznurka orczykami wbiegali między handlujące

5. Kronika gmin. Encyklopedia osadnictwa żydowskiego od momentu ich założenia aż po zagładę podczas II wojny światowej, Jerozolima 1989, s. 144. 6. Archiwum Państwowe w Płocku (dalej: APP), Wykaz stowarzyszeń i związków działających na terenie powiatu płockiego 1893-1929, sygn. 64, s. 5. 7. „Głos Płocki” 1909, nr 74, s. 3.

Danka Perelmuter (w środku, w białej sukience) z rodziną przez sklepem przy obecnej ul. Kilińskiego; własność autora.

kobiety tłukąc jajka i rozrzucając wystawiony na rynku nabiał. W ich obronie przyjechała z odsieczą, dowodzona przez młodego Żyda nazywanego „Samurajem z Wyszogrodu”, grupa wyszogrodzkich Żydów i przegoniła chuliganów.

Rodziły się też nieporozumienia na gruncie różnic kulturowych. Katolików drażniło na przykład zamykanie żydowskich sklepów i zakładów rzemieślniczych w czasie szabatu i ich praca w niedziele. Od kilku tygodni przyjeżdża do Bodzanowa żyd dentysta z Wyszogrodu. Dziwna rzecz iż nie chce przyjeżdżać w sobotę – skarżyli się mieszkańcy.8 Na gruncie komunikowania się obu społeczności powstawały różne nieporozumienia. Język jidysz, za pomocą którego żydowscy mieszkańcy komunikowali się na co dzień, pojawiał się na szyldach, przeplatany łamaną polszczyzną, i wkradał się do innych dziedzin życia publicznego. Zygmunt Gloger, który na początku XX wieku odwiedził Wyszogród, w następujący sposób wspominał dom zajezdny Moszka nad Wisłą: Nad gościnnym gankiem Moszka uderzał malowany napis „Dom zajezdny i różnych jedzenie”, napis dowodzący w każdym razie, że Wyszogród posiada własnych starozakonnych malarzy. Widocznie ten sam artysta ozdobił swoją pracą i ortografią także inne przybytki handlu i przemysłu, bo oto nad jednym

ze sklepów wyszogrodzkich napisał: „Sprzedaż tabaku iz różnych fabryków”, co przypomniało mi niedawno widziany znak w Tykocinie: „Fabryka wodów fruktowych”.9 W 1911 roku na trakcie płocko-bodzanowskim przystąpiono do wymiany starych słupów wiorstowych z nazwami miejscowości. Namalowanie nowych tablic zlecono Żydowi, który poprzekręcał nazwy miejscowości. Zamiast Imielnica napisał Imielnisz, Borowiczki zmienił na Borowic, a Cekanowo na Cekanowa. Płocki „Mazur” skomentował to tak: Że tak zrobił żyd-malarz nic dziwnego; ale dziwię się zarządowi drogowemu, który ma nadzór nad tą szosą, że pozwolił pierwszemu lepszemu żydowi dawne nazwiska wsi zmienić na nowe. Gospodarzom z tych wsi wypadnie chyba przeciw temu wystąpić, gdyż za kilkanaście lat owe przemalowane nazwy wsi mogą się dostać do urzędowych dokumentów, a wtedy mogą wyniknąć nieporozumienia prawne. 10

Centralnym miejscem bodzanowskiego sztetla pozostawał rynek, który, na co dzień raczej pusty, wypełniał się po brzegi w targowe środy i w czasie odbywających się raz w miesiącu jarmarków. Do Bodzanowa przybywali wtedy kupcy z sąsiednich i bardziej odległych miast. Wykorzystując żeglugę parową, przybywali oni statkami do Kępy Polskiej, tu wyładowywali swoje towary i wynajętymi podwodami przewozili je do Bodzanowa. Oto jak zapamiętał przedwojenny Bodzanów Andrzej Szempliński. Jego wspomnienie wiąże się z wakacyjną podróżą, odbytą w 1931 roku z ciotką Lasocką, właścicielką Pepłowa, do bodzanowskiego krawca: […] Wjeżdżamy w nędzne uliczki Bodzanowa. Jest to maleńka mieścina zamieszkana, tak jak Zakroczym czy Wyszogród, w większości przez biedną ludność żydowską. […] Miejscowi Żydzi, to głównie handlarze różnymi artykułami a także szewcy, krawcy i różni inni rzemieślnicy. Wokół rynku i na kilku przyległych ulicach stoją biedne, drewniane domy, niektóre z nich kryjące małe, ubogie sklepiki. Ulice wybrukowane są polnym kamieniem. Od czasu do czasu wychudłe konie ciągną wóz, hałasujący niemiłosiernie żelaznymi obręczami kół o bruk ulicy. […] Skręcamy w jakąś boczną uliczkę i zatrzymujemy się przed drewnianym domem. […] Wchodzimy do mieszkania krawca. Zza stojącej pod oknem maszyny do szycia zrywa się mały mężczyzna, w trudnym do określenia wieku. Na głowie ma małą okrągłą czapeczkę, długą ciemną brodę, zwisające po bokach pejsy i spieszy na nasze spotkanie. […] „Źle, pani dziedziczka. Teraz bardzo trudno zarobić.

9. Z. Gloger, Dolinami rzek. Opis podróży wzdłuż Niemna, Wisły, Bugu i Biebrzy, Warszawa 1903, s. 451. 10. „Mazur” 1911, nr 48.

Budynek dawnej apteki Truszkowskich przy obecnej ul. Mickiewicza, początek l. 90. XX w.; własność autora.

Nikt nie ma pieniędzy na szycie ubrania” – żali się krawiec. – „Ludzie nie kupują materiałów, bo myślą, że będzie taniej ze starego przerobić. Może to i dla nich taniej, ale ja mam więcej roboty, za nowe”.11 muszę pruć i sztukować, a nie mogę liczyć jak

W mieście była duża konkurencja, w żydowskich sklepach panował tłok. Żeby zarobić, trzeba było ciągle zabiegać o klienta. „Mazur” w 1911 roku donosił: [w sklepach – Z. L.] pełno ludzi, a co już w targowy dzień, to Żydzi tylko kpią z ludzi mówiąc: „Ustąpta ludzie zwolna tyż kupita – możeta się podusić”.12 Bodzanowscy kupcy handlowali też z okolicznymi wsiami, gdzie prowadzili handel obwoźny, występując w roli sprzedających i kupujących: Do niedawna wioski tutejsze objeżdżał handlarz – Żyd z Bodzanowa, rozwoził towary łokciowe, artykuły spożywcze, różne drobiazgi etc. I kupował, czego on nie kupował?, zwłaszcza od służby folwarcznej”. 13 Dziś już mało kto wie, że w tamtych czasach wartość handlową miały stare szmaty, pierze, dziurawe wiadra, a nawet zużyte narzędzia, które bogatsi wyrzucali na śmietnik. Ci objazdowi kupcy, w sposób sobie tylko znany, potrafili czerpać zyski z obrotu tymi przedmiotami. Ze starym szmaciarzem w okolice Bodzanowa przyjeżdżał jego syn, niezbyt ściśle przestrzegający zasad koszernego jedzenia. W ukryciu przed ojcem chłopi częstowali go więc wieprzowiną i kaszanką.

Najbiedniejsi zajmowali się domokrążnym handlem, wędrowali od wsi do wsi dźwigając cały towar na plecach, chodzili od zagrody do zagrody i zadowalali się minimalnym

11. A. Szempliński, Na szlaku pokoleń, Łódź [b.r.w.], s. 231-232. 12. „Mazur” 1911, nr 48, s.760. 13. „Głos Płocki” 1913, nr 53, s. 2.

zyskiem. W ten sposób w okolice Bodzanowa docierali sprzedawcy pieczywa aż z Wyszogrodu, wśród nich stara Żydówka sprzedająca słodkie bułki.

Latem popularnym zajęciem, nie tylko wśród biedniej ludności żydowskiej, było dzierżawienie sadów. Umowy zawierano jeszcze przed kwitnieniem, nawet zimą, potem dzierżawcy, pilnując owoców, wraz z całymi rodzinami spędzali sezon w wydzierżawionych ogrodach, jesienią zaś zerwane owoce wywozili do Warszawy. Zbiór zaczynano po południu, a nocą, furmankami lub statkiem, przewożono je w koszach do miasta, tak by rano świeże trafiły do klienta. Pilnując sadu, dorabiali sobie też handlując z biedniejszą ludnością wiejską, zwłaszcza ze służbą folwarczną, o czym informowało pismo dla ogrodników: Gdy nie ma pachciarza dzierżawca robi się dostawcą różnych przedmiotów z miasta, na każdym przedmiocie zyskując kopiejek kilka. Słowem używając letniego mieszkania w dworskim sadzie jednocześnie pamięta o sobie. 14 Z dzierżawienia sadów utrzymywało się około 30% żydowskich mieszkańców Bodzanowa.

Drobny bodzanowski handel mógł się rozwijać m.in. dzięki wspierającym go instytucjom kredytowym, takim jak mieszcząca się przy ul. 3 Maja kasa Gemilut Chasadim (z hebrajskiego „bezinteresowna pomoc”).

Żydowska ludność była zróżnicowana również pod względem politycznym i religijnym. Nie wszyscy modlili się w synagodze. Zwłaszcza ci najbiedniejsi byli wyznawcami chasydyzmu i czcili swoich cadyków: Danzigerów z Aleksandrowa Łódzkiego, Alterów z Góry Kalwarii czy Arona Jehiela z Kozienic. Arie Akst wspomina mieszkającego w Bodzanowie fanatycznego chasyda Leizera Plockera, który co kilka miesięcy pieszo pielgrzymował do swego rabbiego w Kozienicach. Inni co tydzień pielgrzymowali do Góry Kalwarii na wspólne modlitwy w dworze Alterów. Umożliwiał im to specjalny autobus kursujący w piątki między Płockiem a Warszawą, dowożący pielgrzymów do stacji kolejki wąskotorowej na placu Konstytucji w Warszawie, którą pielgrzymi jechali dalej do Góry Kalwarii. Na co dzień chasydzi modlili się w swoich domach lub w domach modlitwy, tzw. sztyblach. Jeden z nich znajdował się w Bodzanowie przy dawnej ulicy Płońskiej, inny przy Szewskiej (dziś Kilińskiego).

Wydarzenia 1905 roku, takie jak zabójstwo policjanta Chyłki w Bodzanowie, kradzieże i rozbój w okolicznych folwarkach, o które podejrzewano również Żydów, spowodowały kontrakcję ze strony środowisk prawicowych. W efekcie nastąpiło ochłodzenie stosunków polsko-żydowskich, które umiejętnie podsycała ówczesna tzw. dobra prasa, utożsamiająca się z Narodową Demokracją. Reklamowana z ambony, była prenumerowana przez całe wsie lub docierała do ludności za pośrednictwem dworów. Aby zachęcić do lektury, na jej

Abraham Icchak Goldberg w polskim mundurze wojskowym. Na odwrocie dedykacja: Jako pamiątkę dla siostry Chaji Sary i szwagra Mordechaja Josefa przesyłam moje wojskowe zdjęcie z polskiej armii z okresu od 7 marca 1932 roku do 18 września 1933 roku. Abraham Icchak Goldberg. Własność rodziny Goldbergów z Kanady.

Dom (już nieistniejący) przy obecnej ul. Poniatowskiego, w którym mieściła się żydowska Biblioteka im. I. L. Pereca, l. 60. XX w.; własność autora.

łamach prowadzone były stałe rubryki, w których zamieszczano korespondencję z poszczególnych parafii i wiosek. Autorami bywali przeważnie ludzie związani z Kościołem lub sami księża. Te relacje stanowią dziś cenne źródło informacji o panujących wtedy stosunkach społecznych.

W 1908 roku opisujący okolice Bodzanowa korespondent „Mazura”, wśród tytułów chętnie czytanych przez miejscowych gospodarzy, które sprowadzają sobie do spółki, wymienił „Gońca Mazowieckiego”, „Gazetę Świąteczną”, „Mazura”, „Hasło Katolickie” – wszystkie o poglądach katolicko-narodowych. 15 Kościół Katolicki na początku minionego wieku szczególnie w okolicy Bodzanowa był zagrożony

Obóz junaków z Niemieckiej Służby Pracy Rzeszy RAD w Chodkowie pod Bodzanowem; własność autora.

nowym ruchem, którego zwolenników nazywano „mankietnikami” lub „mariawitami”. Kler, zmuszony do walki o utracone wpływy, chętnie używał argumentów antyżydowskich. Nawołując do jednoczenia chrześcijan, kreował obraz wspólnego wroga – Żyda wyzyskiwacza i oszusta zagrażającego lokalnej gospodarce. Starał się wywołać poczucie zagrożenia żydowskim handlem i przedstawiał się w roli jedynego obrońcy. Zakładane przy udziale miejscowych proboszczów spółdzielnie, kółka rolnicze, małe zakłady produkcyjne (np. guzików w Orszymowie), poza niewątpliwymi efektami ekonomicznymi miały być miejscem oddziaływania Kościoła na okoliczną ludność. Namawiając do niekupowania u Żyda, korespondent „Mazura” argumentował: Oj źle robią ci, którzy mijają polskie sklepy, a do żydów idą i im zarabiać dają. Głupie to jest takie tłumaczenie, że grosz taniej sprzedają, daj go zarobić Polakom a cząstka z niego wpłynie na Kościół16 . W 1908 roku z inicjatywy miejscowego proboszcza został założony sklep spółdzielczy w Blichowie, o którym korespondent „Mazura” napisał, że Sklep nasz spółkowy odczuli nawet Żydzi w osadzie Bodzanów o 6 wiorst od nas oddalonej. Nie wszyscy garnęli się jednak do tych spółek. We wspomnianym Blichowie do spółdzielni przyłączyły się tylko 3 okoliczne folwarki, a jej twórcom zarzucano, że sklep mający zwalczać handel żydowski sam zaopatruje się w hurtowni u Żyda. We wspomnianej wcześniej korespondencji z Bodzanowa czytamy o rzekomych krzywdach jakie spotykają ludność polską: Tak więc Żydzi obywateli wysuwają ze środka miasta za most, na dół, a sami powystawiali domy piętrowe i główny handel w ręku swoim trzymają. W rzeczywistości polską ludność miasteczka stanowili w większości rolnicy, dumnie nazywający się „obywatelami”, i jako tacy ze swoim inwentarzem i stodołami, z obawy przed ogniem, stodoły i budynki gospodarcze umieszczali jak najdalej od rynku. Osiedlanie się Żydów wokół rynku było więc naturalnym procesem wynikającym z podziału wykonywanych zajęć, a nie celowym usuwaniem Polaków na obrzeża miasta.

W 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa. Już jesienią front niemiecko-rosyjski zatrzymał się na linii Wisły. Począwszy od listopada do Bodzanowa zaczęły napływać oddziały rosyjskie wzmacniające linię obrony, które ciągnęły się od Kępy Polskiej do Niesłuchowa. Na tzw. ptasiej górze ustawiono baterię haubic ostrzeliwującą niemieckie pozycje w okolicy Iłowa. Władze rosyjskie, podejrzewając Żydów o sympatie proniemieckie, nakazały im opuszczenie terenów przyfrontowych. W Płocku za szpiegostwo na rzecz Niemiec wykonano dwa wyroki śmierci na miejscowych Żydach, z których jeden jeździł w interesach do Bodzanowa i Wyszogrodu. W 1915 roku na rozkaz rosyjskich władz wojskowych rozpoczęto ewakuację ludności żydowskiej do Warszawy. Dopiero latem 1915 tego roku, po przełamaniu obrony na Wiśle i wycofaniu się Rosjan bodzanowscy Żydzi mogli powrócić do swoich domów, które zostały okradzione przez miejscową ludność i wycofujące się wojska. Yoske Levin z Wyszogrodu wspomina, że po powrocie do miasta zastali powyrywane okna i drzwi, splądrowane mieszkania.17 Konieczność ewakuacji do Warszawy na własny koszt, kradzieże sklepów i mienia, długa przerwa w uprawianiu handlu, zubożyły ludność żydowską do tego stopnia, że wielu z nich po prostu głodowało. Aby im pomóc, konieczne było zakładanie komitetów pomocy. Utworzony w Bodzanowie żydowski komitet wydawał bezpłatne posiłki, każde żydowskie dziecko otrzymywało bułkę i kakao. Pomocy potrzebowała również ludność polska, wspierał ją Gminny Komitet Obywatelski kierowany przez Kazimierza Dziewanowskiego, właściciela dóbr Grodkowo. W samym tylko Bodzanowie rozprowadzono 4000 kg mąki, 1790 kg chleba, 960 kg kaszy, 1920 kg owsa, 320 kg cukru i 130 szt. ubrań18. Sytuację pogarszała epidemia tyfusu pla-

17. Sefer Zikaron Wyszogrod, Tel Aviv 1971, s. 37. 18. T. Świecki, F. Wybult, Mazowsze płockie w czasach wojny światowej i powstania państwa, Toruń 1932, s. 62.

Rynek w Bodzanowie, 1940; fot. Kranth; własność autora.

mistego, rozprzestrzeniająca się zwłaszcza wśród ludności żydowskiej, mimo szczepień, zakazu zgromadzeń i podjętych inspekcji sanitarnych. Szczepienia przeprowadzał utworzony w 1915 roku w Bodzanowie Podkomitet Sanitarny. Podkomitet zorganizował punkt opatrunkowy na 20-30 osób, lecz była to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb i chorych trzeba było odwozić do szpitala w Płocku.

Na początku 1915 roku wojska niemieckie przystąpiły do ofensywy na odcinku między Wyszogrodem i Płockiem. Już 2 stycznia okolice obiegła pogłoska o przełamaniu obrony i ich marszu na Płock od strony Bodzanowa. W lecie Niemcy wkroczyli do miasteczka i rozpoczął się okres rządów administracji niemieckiej, do której dostało się wielu Żydów. Doceniano ich dotychczasowy wkład w rozwój gospodarczy Bodzanowa, powierzając im stanowiska w wielu towarzystwach i komitetach. Życzliwość i koncesje na rzecz ludności żydowskiej raziły Polaków, pogłębiając dawne urazy i animozje.

Po zakończeniu pierwszej wojny światowej rozpoczął się proces odbudowy państwa polskiego. W ówczesnej gminie Mąkolin (do której wtedy należał Bodzanów) coraz większy wpływ na miejscową ludność wywierała Narodowa Demokracja, którą wspierali księża z okolicznych parafii, wśród nich bodzanowski proboszcz ks. Adam Goszczyński. W parafii organizowano wiece, zebrania i odczyty. Także okoliczne dwory, mianowicie Dziewanowskich z Gródkowa, Mieczkowskich z Dzierżanowa, Waśniewskich z Karwowa Szlacheckiego, aktywnie popierały ruch narodowy. Za polityczną działalność, po krótkim czasie urzędowania na stanowisku komisarza rządowego na okręg płocki, został zdymisjonowany działacz Narodowej Demokracji, prezes Koła Ziemian, Kazimierz Dziewanowski. Na jego miejsce, do czasu wyboru starosty według nowej ustawy o samorządzie, powołano inżyniera Antoniego Michalskiego, członka PPS i przyjaciela Józefa Piłsudskiego.19

W gminie Mąkolin powstało wiele organizacji o prawicowych sympatiach, takich jak Oddział Prowincjonalny Narodowej Służby Kobiet, liczące około 300 członków Katolickie Koło Młodzieży Polskiej Żeńskiej i Męskiej, Koło Ziemianek i Ziemian, Związek Robotników Chrześcijańskich, Związek Ludowo-Narodowy, którym kierował Witold Waśniewski. Prężnie działało gniazdo Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, jego członkami byli m.in. okoliczni ziemianie znani z sympatii do Narodowej Demokracji.20 W 1922 roku w miasteczku wybuchł wielki pożar, o którego wzniecenie policja początkowo oskarżyła Żydów. Mimo śledztwa, które obaliło wszelkie podejrzenia o mało nie doszło wtedy do pogromu. Ten fakt Żydzi bodzanowscy zapamiętali na długo i kiedy w latach trzydziestych w Bodzanowie i w okolicy wybuchnie seria pożarów, które, jak ujawniło później dochodzenie, były wynikiem podpaleń dokonywanych przez komendanta Towa-

19. „Głos Ojczyzny” 14 XII 1918, s. 236. 20. Tamże.

Spotkanie ocalałych z Zagłady bodzanowskich Żydów w miasteczku Mietraching, Bawaria, 16 III 1948; zbiory fotograficzne Yad Vashem w Jerozolimie.

Pismo wójta gminy Bodzanów informujące o liczbie Żydów wysiedlonych z Bodzanowa; zbiory Archiwum Państwowego w Płocku.

rzystwa Ogniowego, strach i obawy przed antyżydowskimi wystąpieniami ogarnęły całą żydowską ludność Bodzanowa. Coraz gorsze relacje z polskimi sąsiadami skutkowały tym, że część ludności żydowskiej zdecydowała się na opuszczenie kraju. Gotowych na wyjazd wspierał ruch syjonistyczny skupiony wokół dążącej do budowy państwa Izrael organizacji Poalej Syjon.21 Niektórzy w poszukiwaniu lepszych warunków życia wyemigrowali do krajów europy Zachodniej, Francji, Holandii czy Belgii. Większości z nich nie udało się uniknąć zagłady, zostali aresztowani i osadzeni w obozie w Drancy pod Paryżem, skąd wywieziono ich do Treblinki i innych obozów zagłady. Wojnę przeżyli ci, którzy wraz z ludnością polską wyjechali wcześniej do USA. Był wśród nich Saul Gutman, później wybitny znawca kultury jidysz.

21. Poalej Syjon – Żydowska Socjalistyczna Partia Robotnicza (Robotnicy Syjonu).

W międzywojennym Bodzanowie22 bujnie rozwijało się żydowskie życie polityczne i kulturalne. Ważne miejsce w tych działaniach zajmowała żydowska biblioteka, szerząca wiedzę o Palestynie, organizująca wieczorki, kursy hebrajskiego, spotkania z ludźmi świata kultury jidysz, działaczami politycznymi.23 Bodzanowska biblioteka im. I. L. Pereca mieściła się w zabytkowym drewnianym budynku przy dzisiejszej ul. Poniatowskiego (dawnej Łowickiej).24 W jednym z domów przy ul. 3 Maja mieściło się prężnie działające towarzystwo do wyszkolenia i wychowania młodzieży żydowskiej dla emigracji do Palestyny – He-Chaluc25. Każdy Żyd, który pragnął odbyć aliję do Palestyny, musiał przejść obóz przygotowawczy prowadzony przez He-Chaluc i otrzymać zezwolenie na wyjazd. Zajęcia obejmowały wykłady na różne tematy, mianowicie historię żydowskiego osadnictwa, palestynografię (znajomość kraju Izrael), lekcje hebrajskiego i kursy rolnicze. Towarzystwo organizowało wycieczki dla dzieci i młodzieży do lasu osmolińskiego oraz spotkania nad rzeką w „starej ruderze” przy ul. Płockiej i w budynku przy Płońskiej. Wygłaszano tam referaty na temat historii, geografii i odbywano spotkania z zaproszonymi gośćmi. W składzie zboża u kupca Lajzera Kohna organizowano wieczorki taneczne i występy teatralne młodzieży żydowskiej. Wystawiano sztuki znanych autorów, dziś często znajdujące się w repertuarze Teatru Żydowskiego w Warszawie, m.in. Bóg, człowiek i szatan Abrahama Izaaka Kamińskiego, Siedmiu powieszonych Zygmunta Turkowa i Dwaj Kunie-Lemł Abrahama Goldfadena. W letnie upalne dni młodzież żydowska udawała się na spacery w okolice Łysej Góry i nad tzw. mąkoliński staw.

Ten sielankowy klimat małego sztetla coraz częściej zakłócały niepokojące wieści dochodzące z Niemiec. W kraju też pojawiały się nastroje antyżydowskie podsycane przez część lokalnej prasy. W dniu imienin prezydenta Mościckiego, w lutym 1939 roku, w miejscowym kościele odbyło się uroczyste nabożeństwo, w którym jak zawsze uczestniczyli uczniowie i nauczyciele pobliskich szkół. Wracająca młodzież Szkoły Powszechnej z Bodzanowa zatrzymała się przy zakładzie fotograficznym Fisela Perelmutera, by wykonać zdjęcia nowego sztandaru szkoły. Na drugi dzień „Głos Mazowiecki” tak skomentował to wydarzenie: Gdzie tu ambicja?

22. Według „Głosu Mazowieckiego” 1933, nr 64, s. 4, w parafii Bodzanów w 1933 r. mieszkało ogółem 5572 ludzi, z czego 4200 katolików, 972 żydów, 400 mariawitów. 23. J. Szczepański, Społeczność żydowska Mazowsza w XIX-XX wieku, Pułtusk 2005, s. 345. 24. Dom został rozebrany w l. 90. XX w.; Z. Leszczyński, Dzieje Bodzanowa i okolic, Bodzanów – Warszawa 2019, s. 577. 25. He-Chaluc, hebr. החלוץ – pionier, osadnik.

W dniu imienin Pana Prezydenta zdarzył się w Bodzanowie fakt, który wywołał przykre wrażenie w polskim społeczeństwie Bodzanowa. Po nabożeństwie odbyło się fotografowanie sztandaru szkolnego i co jest rzeczą przykrą to że dano sztandar do fotografowania żydowi. Na sztandarze widnieje obraz Matki Bożej. I do fotografowania takiego sztandaru wzywa się żyda?!26 Jeszcze jeden przykład chorobliwej niechęci redakcji katolickiego pisma do Żydów, a jednocześnie dowód na przypadki dobrych, wręcz koleżeńskich, relacji, jakie łączyły ludność polską i żydowską, zawiera kolejna relacja z Bodzanowa: Czy to właściwe. W niedzielę odbył się w kościele bodzanowskim ślub pani Ś. Liczne komentarze wywołał fakt, że panna młoda zaprosiła na swój ślub także żydówki. 27 Podsycana antyżydowska atmosfera doprowadziła do niebezpiecznych zajść latem 1933 roku. Na terenie powiatu płockiego powstały bojówki namawiające do bojkotu żydowskich sklepów. Jednym z ich twórców był Gustaw Nowak, działacz bodzanowskiego Sokoła, kierownik młyna wodnego w Bodzanowie. Po tym jak nocą wraz z towarzyszami powybijał szyby i wymalował na murach antyżydowskie hasła został aresztowany w Wyszogrodzie. Policja oskarżyła go o bojkotowanie handlu żydowskiego na terenie całego powiatu. W październiku 1933 roku wyrokiem Sądu Okręgowego w Płocku został skazany na 3 lata więzienia, jednak w grudniu pod naciskiem prasy Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrok uchylił.28 Jego powrót z płockiego aresztu stał się pretekstem do zorganizowania manifestacji. Na powitanie powracającego Nowaka wyszła grupa mieszkańców, aż do pobliskiego Krawieczyna, z kwiatami i orkiestrą. Aby wziąć udział w pochodzie, kilkoro uczniów szkoły powszechnej uciekło z lekcji. Policja i władze szkolne potraktowały to zachowanie bardzo surowo, po przeprowadzonym śledztwie przez komendanta posterunku policji i dyrektora szkoły pięcioro uczniów zostało dyscyplinarnie wydalonych ze szkoły. Wtedy, występując w obronie usuniętych uczniów, redakcja „Głosu Mazowieckiego” ostro skrytykowała dyrektora Walczaka pisząc: Czy ta przesadna gorliwość nie podrywa zaufania do szkoły? Nad dziećmi w wieku szkolnym taka taktyka ze względów politycznych chyba jest rzeczą co najmniej nie poważną i zupełnie nie wychowawczą. 29 Przez kolejne miesiące 1933 roku sytuacja w miasteczku była coraz bardziej napięta, zwłaszcza w trakcie środowych targów, kiedy młodzież polska niszczyła żydowskie stragany. Arie Akst wspomina o nieustających prowokacjach i przygotowanej kontrakcji ze strony młodzieży żydowskiej. W sobotni majowy wieczór 1933 roku powracających z zebrania członków bodzanowskiego Sokoła zaatakowali działacze Bundu. Początkowo bodzanowska policja nie

26. „Głos Mazowiecki” 1939, nr 28, s.4. 27. „Głos Mazowiecki” 1939, nr 25, s. 6. 28. „Głos Mazowiecki” 1933, nr 280, s. 1. 29. „Głos Mazowiecki” 1933, nr 116, s. 1.

Cegiełka Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce wyemitowana w związku z akcją „1000 szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego”; źródło: J. Mizgalski, 60-lecie TSKŻ. Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce, Warszawa 2010.

chciała interweniować, ale kiedy w wyniku bójki trzy osoby z ranami trafiły do szpitala, dwóch sokolników aresztowano. 1 września 1939 roku wybuchła druga wojna światowa. We wtorek 5 września po zniszczeniu dokumentów polska policja, pozostawiając na miejscu policję pomocniczą, opuściła Bodzanów. Od strony Płońska 9 września wjechała na motocyklach forpoczta niemieckich oddziałów 218 DP. Po ostrzelaniu przebywających jeszcze w miasteczku kilku polskich żołnierzy i częściowym splądrowaniu plebanii oraz żydowskich sklepów, odjechała w kierunku Wyszogrodu. Zaraz po tym w miasteczku próbowali przejąć władzę koloniści niemieccy, lecz udało się ich powstrzymać przy pomocy przebywających jeszcze w okolicy polskich żołnierzy, którzy aresztowali pochodzącego z Wiciejewa przywódcę kolonistów, nauczyciela Milkego. Po drodze, w czasie nalotu, w okolicy Modlina Milkemu udało się zbiec i wrócić do Wiciejewa.

W pierwszych tygodniach września w Bodzanowie, pozostającym poza głównymi działaniami wojennymi, panował względny spokój, tylko uciekinierzy napływający z terenów zajmowanych przez Niemców, tj. z okolic Żuromina, Bieżunia, Rypina, Drobina, powodowali ogólny chaos. Chcieli oni przekroczyć Wisłę w okolicy Kępy Polskiej i uciekać dalej przed frontem. Dalszą ucieczkę uniemożliwiły im jednak walki po drugiej stronie Wisły nazwane „Bitwą nad Bzurą”. Dla zatrzymanych w Bodzanowie uciekinierów rabin Chenoch Nawri z Abrachamem Zemel organizowali pomoc w postaci zbiórki polskich pieniędzy i zakupu żywności oraz organizowania kwater w opuszczonych żydowskich sklepach i magazynach.

Sprzeczne informacje o ruchach wojsk niemieckich i ich barbarzyństwie w stosunku do ludności cywilnej, często celowo rozpowszechniane przez kolonistów niemieckich, pogłębiały strach i poczucie bezradności wśród ludności żydowskiej Bodzanowa. Z obawy o życie niektórzy uciekali w stronę Płońska z zamiarem dotarcia do Białegostoku i dalej na Ukrainę, część z nich postanowiła pozostać w Płońsku. Po kontroli dokumentów uprawniających do przebywania w tym

mieście, przeprowadzonej 13 lipca 1941, zostali oni zatrzymani i poprowadzeni pieszo do Pomiechówka. Po drodze kilkoro za opóźnianie marszu zastrzelono, m.in. Frajdę Gutman i jej dwóch synów, Szmuela i Lejba. Ich ciała zakopano w pobliskim rowie. Część uciekinierów próbowała dostać się do Warszawy przez Sochaczew lub Nasielsk, a ponieważ droga przez Modlin z racji walk o twierdzę była zbyt niebezpieczna, przeprawili się przez Wisłę i zostali zatrzymani w Iłowie. Miejscowy rabin robił co mógł, by pomieścić tylu uciekinierów. Duża część z nich nie widząc sensu dalszej tułaczki, wróciła do pilnowania swego dobytku. Na początku października 1939 roku, po ostatecznym zajęciu miasta przez wojsko, władzę w Bodzanowie przejął komendant Lankau. Od tej chwili rozpoczęły się prześladowania połączone z przesiedlaniem mieszkającej przy rynku ludności żydowskiej do tworzonej oddzielnej dzielnicy. Zmuszano ich do ciężkich prac przy budowie drogi do Wiciejewa, mostu w Białobrzegach, usługiwaniu w obozie junaków Niemieckiej Służby Pracy Rzeszy (Reichsarbeitsdienst, RAD) w Chodkowie i gospodarstwie ogrodniczym. Prowadzonym do pracy Żydom niemieccy konwojenci kazali śpiewać piosenkę:

Śmigły Rydz nie dał nam nic Hitler złoty nauczył nas roboty Kiedyś jedlim kury, kaczki Teraz nosim żółte znaczki Aj waj.

Rozpoczęły się też deportacje, kilka osób wywieziono do pracy w Drobinie i do budowy obozu w Działdowie, potem do obozu pracy w Bielsku. W pierwszej kolejności wywożono Żydów mieszkających przy rynku, a ich domy zajmowali Niemcy napływający z głębi Rzeszy. W imieniu okupanta organizacją deportacji zajmował się judenrat, który organizował też pracę i pomagał w ściąganiu od ludności żydowskiej nakładanych na nią różnych powinności. Mając nadzieję na złagodzenie prześladowań, bodzanowski judenrat na początku 1940 roku opodatkował pracujących jeszcze żydowskich rzemieślników i drogimi prezentami przekupywał niemieckich prześladowców. Skutek tych działań był zwykle krótkotrwały i w końcu, po wyczerpaniu własnych możliwości, bodzanowski judenrat zaczął szukać na zewnątrz finansowego wsparcia. Dzięki pomocy udzielonej przez Joint udało się wykupić wywiezionych zimą 1940 roku do obozu pracy w Bielsku.30

30. Kronika gmin. Encyklopedia osadnictwa żydowskiego od momentu ich założenia aż po zagładę podczas II wojny światowej, Jerozolima 1989, s. 144.

Po zakończeniu grabieży żydowskich sklepów i mieszkań okupant nakazał Żydom zaniechać wszelkiej działalności, z wyjątkiem krawców, szewców i furmanów. Na zamkniętych sklepach kazano umieścić napisy Żyd-zamknięte. Z domu przy ul. Piłsudskiego (dziś Mickiewicza), który po wojnie przeznaczono na przedszkole, wysiedlono dr Ritę Augenfisz z córką i matką. Zakwaterowano je w domu polskiej rodziny Wiśniewskich w pobliskim Chodkowie-Działkach.31 Pozwolono im zabrać tylko rzeczy osobiste i podręczny sprzęt z gabinetu lekarskiego. Rankiem 3 marca 1941 roku ich pokój w domu Wiśniewskich oplombowano, a dr Ritę z rodziną żandarmi poprowadzili na rynek, gdzie czekały już niemieckie ciężarówki. Doktora J. Augenfisza nie było, bo jako żołnierz kampanii wrześniowej ukrywał się w okolicznych lasach.32 Naprzeciwko domu Augenfiszów, w stojącym do dnia dzisiejszego drewnianym domu państwa Walewskich, znajdowała się przed wojną i podczas okupacji apteka. Córka aptekarzy Gradowskich, Anna, zaprzyjaźniła się z Jadzią, córką Augenfiszów (obecnie mieszka w Toronto). Z relacji Anny Gradowskiej wynika, że ukrywający się w niesłuchowskich lasach doktor Augenfisz utrzymywał kontakt z jej rodzicami, prosząc czasami o lekarstwa. Po wywiezieniu żony i córki do Działdowa pewnego dnia wszedł na posterunek gestapo, mieszczący się w budynku dzisiejszej szkoły podstawowej, i rozerwał granatem siebie i kilku Niemców. Niestety, nie udało się potwierdzić tej informacji w innym źródle.33

Kilku bodzanowskich Żydów, których wysłano w początku 1940 roku do Częstochowy, próbowało uciec i wrócić do domu. Ujęto ich jednak w okolicy Wyszogrodu przy przekraczaniu granicy między rejencją ciechanowską a Generalną Gubernią, wywieziono ponownie do Działdowa i tam zamordowano. Żydzi byli poniżani i bici przez stacjonujących żołnierzy i junaków Reichsarbeitsdienst (RAD). Zdarzały się przypadki gwałtów na młodych żydowskich dziewczynach pracujących w obozie junaków w Chodkowie.

Wojna zaskoczyła ludzi w różnych sytuacjach. Jesienią 1939 roku przez Bodzanów przechodził wspomniany już Andrzej Szempliński, którego wojna zastała na wakacjach u kuzynów Lasockich w Pepłowie. Postanowił on dotrzeć do kuzynów, właścicieli Cybulina, a potem przedostać się do Warszawy. Przechodząc przez bodzanowski rynek zauważył, jak kilku niemieckich żandarmów zabawiało się udzielaniem

31. Relacja J. Piechny, zbiory autora. 32. Relacja A. Gradowskiej-Truszkowskiej, zbiory autora. 33. Tamże.

Żydom lekcji schodzenia z drogi na widok zbliżającego się Niemca.34

Pod koniec 1939 roku największym problemem pozostawał głód. Wszędzie kwitł handel czarnorynkowy windujący i tak bardzo wysokie ceny. Niektórzy rolnicy legalnie wozili ziemniaki i inne produkty do Warszawy. Po utworzeniu Generalnej Guberni przejeżdżali oni przez posterunek graniczny w Wyszogrodzie, droga przez Modlin bowiem była zamknięta. Ze względu na wysadzony most, promem przedostawali się na drugą stronę Wisły i dalej furmanki jechały do stolicy. Na taki wyjazd trzeba było każdorazowo uzyskać specjalną zgodę władz niemieckich. Z Warszawy po żywność do Bodzanowa przybywali handlarze i ci, którzy w okolicy mieli krewnych lub znajomych. Służąca znanej przedwojennej aktorki Hanki Ordonówny, pani Małgosia, pochodziła z Mąkolina. W swoich pamiętnikach aktorka opisuje drogę, jaką ta dziewczyna wiele razy pokonywała, by kupić trochę żywności. Z Warszawy płynęła statkiem do Płocka, a potem wynajętą furmanką jechała 20 kilometrów do rodzinnego Mąkolina. Po pewnym czasie z obawy przed aresztowaniem zaprzestała tych wypraw.35 Aby przeżyć, także Żydzi zajmowali się handlem czarnorynkowym. Ich sklepy skonfiskowali Niemcy, zabronili im też prowadzenia jakiejkolwiek działalności zarobkowej. W tej sytuacji niezwykle ryzykowny nielegalny handel był dla nich jedynym sposobem na przetrwanie. Czasami polscy sąsiedzi w miarę możliwości pomagali głodującym. Arie Akst wspomina o pomocy, jaką udzielała głodującym Żydom piekarnia Rogulskiego, przyjmując m.in. polskie pieniądze, które w inny sposób trudno byłoby im wymienić.

Ostateczna likwidacja bodzanowskiej dzielnicy żydowskiej nastąpiła 3 marca 1941 roku. Wczesnym ranem na rynek zajechały wojskowe ciężarówki. Nie było to wielkim zaskoczeniem, bo już od kilku dni mówiono o możliwości deportacji. Całe rodziny wyprowadzano po kolei z domów, plombowano ich mieszkania i pod eskortą prowadzono do samochodów stojących przy kościele. Bez względu na wiek i płeć brutalnie wtłaczano wszystkich na przyczepy, bijąc i upychając. Przedtem wszystkim zabrano paczki i plecaki. Wypełnione ludźmi samochody odjeżdżały następnie w kierunku Płońska. Na rynku pozostało tylko ciało starego Meira Fufy, którego zabito, gdy próbował bronić się przed wywózką. Bicie kijami i kolbami karabinów towarzyszyło rozładunkowi w Działdowie, gdzie przy bramie obozu czekali ustawieni w szpaler, z kijami w rękach, SS-mani.36

Pierwszy transport kolejowy wysłano z Działdowa do dystryktu radomskiego 12 marca 1941 roku. Znalazła się w nim duża grupa Żydów z Wyszogrodu i Płocka. Dokwate-

34. A. Szempliński, Skradziona młodość, Warszawa 1999, s. 48. 35. T. Wittlin, Pieśniarka Warszawy Hanka Ordonówna i jej świat, Łomianki 2006, s. 16. 36. Relacja K. Cichockiego, w zbiorach autora.

Obelisk na cmentarzu żydowskim w Bodzanowie upamiętniający miejscowych Żydów, 2004; fot. Z. Leszczyński.

Kamień pamiątkowy w Treblince, 2012; fot. Z. Leszczyński.

rowano ich do gett na terenie GG w okolicach Radomia, Nowej Słupi i Częstochowy. Żydzi z Bodzanowa zostali wysłani do Szydłowa, duża grupa trafiła do Częstochowy, a część do Chmielnika i Chęcina. W marcu 1941 roku z Działdowa do getta w Częstochowie wywieziono 2330 Żydów pochodzących z Płocka i Bodzanowa. Miejscowy judenrat w miarę możliwości próbował udzielać im pomocy, zorganizował

Pomnik w Drancy (dziś dzielnica Paryża) w miejscu przetrzymywania Żydów, m.in. pochodzących z Bodzanowa, przed deportacją do niemieckich obozów Zagłady w okupowanej Polsce, 2009; fot. Z. Leszczyński.

Tablica upamiętniająca Żydów z Bodzanowa, ufundowana przez Arie Aksta na Górze Syjon w Jerozolimie, 2008; fot. Z. Leszczyński.

zbiórki w getcie, a także wydawał bezpłatne posiłki.37 Znajdujący się w dramatycznej sytuacji pisali listy do znajomych Polaków w Bodzanowie, często do tych, którym wcześniej powierzyli na przechowanie swój majątek, z prośbą o paczki żywnościowe.38 W drugiej połowie 1942 roku bodzanowscy Żydzi zostali wymordowani w Treblince, w czasie likwidacji gett na terenie Generalnej Guberni.

Według zestawienia sporządzonego po wojnie przez Binuma Ledermana, Zagładę przeżyło 51 z ok. 1300 Żydów mieszkających w 1939 roku w Bodzanowie. W samej Treblince zagazowano ok. 950 z nich. W końcu 1945 roku do miasteczka powróciło kilkunastu Żydów. Zarejestrowali oni 17 maja 1946 filię Komitetu Żydowskiego w Płocku. Do jej zarządu weszli: Tojwia Landsznajder – prezes, Lajzer Klain – wiceprezes, Abram Akst – sekretarz, Dawid Chajmowicz – skarbnik, Zalma Zylberberg i Malka Gips – członkowie. W komisji rewizyjnej znaleźli się: Chaim Radzanower, Chaim Klaim, Jadzia Goldberg. Członkowie Komitetu Żydowskiego w Bodzanowie za główny cel postawili sobie uporządkowanie spraw spadkowych i pomoc tym, którym udało się przeżyć Zagładę. W swojej działalności komitety napotykały na trudności. Urząd wojewódzki w piśmie do starostów z 20 czerwca 1945, wspominając o przejawach antysemityzmu, wskazywał na konieczność nie utrudniania odzyskiwania mienia powracającym Żydom. 39 Ale nowe władze zwalczały wolny rynek, co wymierzone było również w tradycyjne zajęcia żydow-

37. I. Trunk, Judenrat. The Jewish Councils in Eastern Europe Under Nazi Occupation, New York 1972, s. 134. 38. J. F. Kuliński, Oni żyją w pamięci mojego dzieciństwa, „Gazeta Gminy Bodzanów”, czerwiec – lipiec 2004, s. 3. 39. APP, Zarząd Miejski w Płocku, Referat społeczny, s. 28, 133. skie – handel i rzemiosło. Oprócz tego, szczególnie w latach 1944-1947, komuniści nie zapewnili bezpieczeństwa ludności żydowskiej, a działania władz, pośrednio i bezpośrednio, powodowały konflikty z ludnością chrześcijańską. Sytuacja ta doprowadziła do masowego exodusu Żydów z europy Środkowej i Wschodniej, wśród nich wyjechali prawie wszyscy Żydzi, którzy po wojnie wrócili do Bodzanowa. W początku 1947 roku komitet praktycznie zaniechał działalności z powodu braku członków. Oficjalne jego rozwiązanie ogłoszono w piśmie starosty płockiego 5 marca 1948. Kilka dni później, 16 marca, w niemieckim miasteczku Mietraching, położonym na południe od Monachium, odbyło się pierwsze spotkanie ocalałych z Zagłady bodzanowskich Żydów, upamiętniające Zagładę gminy żydowskiej w Bodzanowie.

Ocaleni z Holokaustu dawni mieszkańcy Bodzanowa wyemigrowali do wielu krajów europy i Ameryki, wielu osiedliło się i pracowało w kibucach na terenie Izraela, zwłaszcza w okolicach Hajfy. Kiedy w Polsce rozpoczęto obchody tysiąclecia państwa polskiego, jeden z dawnych mieszkańców Bodzanowa przekazał sumę 6000 dolarów na rozbudowę ośrodka zdrowia. Ponieważ według wiary żydowskiej jałmużna – by była doceniona – powinna pozostać anonimowa, uczynił to nie podając nazwiska. Wszystkie ówczesne źródła nie wymieniają zatem danych tego darczyńcy, nazywając go „rodakiem z USA”.40

Plan Bodzanowa w języku jidysz dołączony do wspomnień spisanych w mieście Kiriat Atta przez Arie Aksta z zaznaczonymi ważnymi miejscami dla życia bodzanowskich Żydów.

1. Droga do Płocka 2. Rzeka Mołtawa 3. Młyn wodny 4. Dom żezaka 5. Kościół 6. Szkoła powszechna 7. Rynek 8. Biblioteka I. L. Pereca 9. Agudah biblioteka 10. Poczta 11. Związek rzemieślników 12. Mykwa 13. Mieszkanie rabina 14. Synagoga 15. Cheder 16. Piekarnia macy 17. Droga do Płońska

Strażacy i aktorzy, czyli teatr letni w Podolszycach w 1924 roku

Podolszyce są dziś jedną z najważniejszych dzielnic Płocka i chyba już niewiele osób pamięta, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu była to podmiejska wieś z polami uprawnymi. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, jest to jedna z wielu wsi wchłonięta przez rozwijające się miasto. Natomiast pewną oryginalnością Podolszyc jest to, że w 1924 roku działał tam letni teatr amatorski. I choć okazał się efemerydą, warto przybliżyć jego historię jako przykład pasji i zaangażowania garstki miejscowych społeczników.

Powstanie teatru ściśle wiąże się z założeniem w Podolszycach, w marcu 1922 roku, ochotniczej straży ogniowej, która była jedną z siedmiu założonych w tym roku na terenie powiatu płockiego. Te działania koordynował referat pożarnictwa Wydziału Powiatowego Starostwa Płockiego, a dokładnie powiatowy instruktor pożarnictwa Myśliński. Inicjatorem założenia straży ogniowej w Podolszycach był ogrodnik Włodzimierz Łowicki. Do tworzonej straży zgłosiło się wielu gospodarzy z Podolszyc, więc na zebraniu organizacyjnym bez większego trudu wybrano zarząd, do którego weszli: Teofil Szymborski – prezes, Jan Niedzielak – członek zarządu, Marcin Gajewski – skarbnik.

Naczelnikiem straży został plutonowy rezerwy i były strażak płocki Władysław Grabarczyk, jego zastępcą – Teofil Kołodziejski, dowódcami oddziałów – Stanisław Białkowski i Karol Cholewiński. Wkrótce W. Grabarczyka zastąpił T. Kołodziejski, jego zastępcą został S. Białkowski, a W. Grabarczyk objął dowództwo oddziału.

Sprzęt strażacki zakupiono na kredyt z poręczenia członków zarządu. Spłacano go z dobrowolnych ofiar mieszkańców Podolszyc i sprzedaży znaczka w czasie urządzanych imprez. Były to jednak zbyt małe sumy, zwłaszcza że nie wszyscy chcieli płacić. Na przykład koloniści niemieccy przekonali się do straży dopiero wtedy, kiedy ta uratowała gospodarstwo Drejera po pożarze od pioruna. Zebrali sporą sumę pieniędzy, a ich synowie wstąpili do straży.1

Podolszycka straż ogniowa po raz pierwszy publicznie zaprezentowała się w Płocku w czasie pochodu 3 maja 1922 roku, obok wielu innych stowarzyszeń z miasta i okolic, co odnotowała miejscowa prasa.2

Karol Cholewiński w mundurze strażackim; fot. ze zbiorów Krzysztofa Wiśniewskiego.

1. K. Cholewiński, Wspomnienia z historii Ochotniczej Straży Pożarnej na Podolszycach, Płock 2007, s. 9-11; tegoż, Podolszyce – tu wracałem, Płock [2011], s. 91-92; J. Pasternakiewicz, W strażackim trudzie. Kartki z dziejów ochrony przeciwpożarowej m. Płocka i ziem b. powiatu płockiego do roku 1984, Płock 1986, s. 40. Szerzej na temat działalności straży pożarnych w II RP zob.: J. R. Szaflik, Dzieje Ochotniczych Straży Pożarnych, Warszawa 2001. 2. Dwie idee, „Kurier Płocki” 5 V 1922, s. 1.

Podolszyccy strażacy w 1925 r.; fot. ze zbiorów Krzysztofa Wiśniewskiego.

W tamtym czasie swoistym obyczajem było urządzanie przedstawień teatralnych, których dochód przeznaczany był na różne szlachetne cele. Z takimi propozycjami do kierownictwa płockiego teatru zgłaszały się wielorakie stowarzyszenia i organizacje.3

Tym tropem poszedł też prezes zarządu podolszyckiej straży ogniowej T. Szymborski, który szukał źródeł pozyskania pieniędzy na cele tworzącej się w Podolszycach straży. Porozumiał się z kierownikiem płockiej sceny amatorskiej Ludwikiem Szejerem w sprawie urządzenia w Podolszycach letniej sceny teatralnej. W stodole T. Szymborskiego urządzono salę teatralną. Na klepisku ustawiono ławy z ponumerowanymi miejscami, a w sąsieku, na podwyższeniu, urządzono scenę.

W niedzielę 25 maja 1924 roku odbyło się pierwsze przedstawienie. O godzinie 18. zespół L. Szejera, przy udziale M. Jagniątkowskiej, miał odegrać dwie sztuki: Wojciecha Rączkowskiego Wóz Drzymały – trzyaktową sztukę o tematyce patriotycznej z prologiem napisanym przez autora – oraz przełożoną z języka francuskiego farsę Aleksandra Bissona Wojna z żonami. Bilety można było zakupić wcześniej w księgarni Stępczyńskiej i w Towarzystwie Rolniczym. Widzowie z Płocka byli bezpłatnie dowożeni przybranymi zielenią wozami, wyruszającymi spod rogatek warszawskich. Dochód w połowie stanowił wynagrodzenie grupy teatralnej, a w połowie przeznaczony był na budowę teatru i potrzeby podolszyckiej straży ogniowej. Po przedstawieniu przewidziana była zabawa taneczna z bufetem na łączce T. Szymborskiego. Reklamę przedsięwzięciu zapewnił „Dziennik Płocki”, kilkakrotnie zapowiadając przedstawienie.4

Strażacy z Podolszyc bardzo starannie przygotowali się na przyjęcie gości. Przy szosie prowadzącej do Warszawy zbudowano bramę triumfalną na powitanie gości. Udekorowana była rekwizytami strażackimi, zielenią i biało-czerwonymi chorągiewkami. Pośrodku widniał duży napis „Teatr letni”. Barwami narodowymi przybrano też okoliczne domy.

Od rana w Podolszycach czuło się odświętny nastrój. Już od godziny 14. zaczęli zjeżdżać pierwsi goście. Z Płocka i Borowiczek nadeszły zaproszone dwie straże ochotnicze z orkiestrami. Nastąpiło serdeczne przywitanie z miejscowymi strażakami. Orkiestry na zmianę grały marsze i inne utwory muzyczne, a goście z zaciekawieniem oglądali teatr. W zaadaptowanej na ten cel stodole Teofila Szymborskiego ustawiono krzesła i ławy z ponumerowanymi miejscami na ponad tysiąc osób. W sąsieku na podwyższeniu była dobrze oświetlona scena udekorowana zielenią i biało-czerwonymi chorągiewkami, na górze zawieszono godło Polski. Plac

3. B. Konarska-Pabiniak, Płocka Melpomena. Teatr zawodowy i amatorski 1808-1975, Płock 1998, s. 180-182. 4. Teatr Letni w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 14 V 1924, s. 2; 19 V 1924, s. 3; 21 V 1924, s. 2; K. Cholewiński, Podolszyce…, dz. cyt., s. 92. przed teatrem również został przystrojony flagami i zielenią oraz oświetlony. Imprezie sprzyjała ciepła, majowa pogoda.5

O godzinie 16. zaczęli docierać widzowie, dowożeni wozami z Płocka. W komplecie stawili się pracownicy cukrowni w Borowiczkach z dyrektorem Greckim na czele. Licznie stawili się żołnierze zawodowi miejscowego garnizonu. Publiczności dotarło tak dużo, że nie dla wszystkich starczyło miejsc w stodole-teatrze. Orkiestry strażackie w przepisowych mundurach prezentowały się niezwykle barwnie, umilając czas oczekiwania na rozpoczęcie przedstawień utworami muzycznymi.

O godzinie 18. rozległ się drugi dzwonek, podniosła się kurtyna i na scenę wszedł prezes straży ogniowej w Podolszycach Teofil Szymborski. Krótko przedstawił historię powstania miejscowej straży i poprosił zebranych o poparcie idei wybudowania w Podolszycach remizy strażackiej i domu ludowego. Taki był cel finansowy imprezy. Po tym – jak w prawdziwym teatrze – rozległ się trzeci dzwonek i rozpoczęło się przedstawienie. Pierwszą sztukę, Wóz Drzymały w reżyserii Ludwika Szejera, odegrało amatorskie koło teatralne z Podolszyc. Natomiast farsę Wojna z żonami przedstawił zespół z Płocka, znany już ze sceny teatru płockiego.6

Jak relacjonował potem uczestnik przedstawienia, gra tak jednego, jak i drugiego zespołu nie pozostawiała nic do życzenia i my, stali bywalcy teatru, ubawiliśmy się doskonale. Uważamy, że ten pierwszy inauguracyjny wieczór teatru letniego w Podolszycach udał się w zupełności. Niech więc żyją Podolszyczanie i ich dzielni prowodyrzy w pięknej sprawie! […] Mamy nadzieję, że teatr letni w Podolszycach nie poskąpi nam i nadal godziwej rozrywki w czasie letnich wywczasów.7

Impreza udała się więc nadspodziewanie dobrze. Po przedstawieniach odbyła się zabawa taneczna, która trwała do rana. Osiągnięto też sukces finansowy, co zachęciło L. Szejera do kontynuowania współpracy ze strażakami z Podolszyc.8

Kolejne przedstawienia zaplanowano na Boże Ciało, w czwartek 19 czerwca 1924 roku. Najpierw od godziny 14. do 19. miała się odbyć zabawa przy muzyce, a po niej – dwa wesołe przedstawienia w reżyserii L. Szejera: Tajemnicza komedia i Ostatnie dwa ruble. Organizacja imprezy miała wyglądać identycznie jak w maju, z wozami przywożącymi widzów z Płocka. Niestety, wskutek niedopatrzenia organizatorów do imprezy nie doszło. Główną przyczyną było zaangażowanie płockiej orkiestry strażackiej w uroczystości Bożego Ciała i niemożność pogodzenia obu wydarzeń.9 Ostatecznie

5. Korespondencja. Teatr letni w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 25 VI 1924, s. 2. 6. Teatr letni w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 30 V 1924, s. 3; Komunikaty. Podziękowanie Władysława Nowickiego, tamże. 7. Teatr letni w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 30 V 1924, s. 3. 8. K. Cholewiński, Wspomnienia…, dz. cyt., s. 11; tegoż, Podolszyce…, dz. cyt., s. 92. 9. Wielka zabawa czerwcowa w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 17 VI 1924, s. 3; Z Podolszyc, 18 VI 1924, s. 2.

Uroczystość poświęcenia remizy strażackiej w Podolszycach przez ks. Stanisława Tenderendę; fot. ze zbiorów Krzysztofa Wiśniewskiego.

Zespół ludowy OSP z Podolszyc; fot. ze zbiorów Krzysztofa Wiśniewskiego.

zabawa i przedstawienie odbyło się w niedzielę 29 czerwca 1924. Program nie uległ zmianie: najpierw od godziny 14. była zabawa ludowa, przedstawienia – od godziny 19.10

Tym razem „Dziennik Płocki” nie zamieścił szczegółowej relacji, jednak można zakładać, że wszystko przebiegło zgodnie z planem, skoro w lipcu odbyły się kolejne przedstawienia według podobnego scenariusza: najpierw od godziny 14. do 20. zabawa, a potem dwie lekkie sztuki: Majster i czeladnik Józefa Korzeniowskiego i Chrapanie na rozkaz M. Chrzanowskiego. Całkowity zysk miał być przeznaczony na budowę remizy strażackiej w Podolszycach.

Z powodu powodzenia, jakim cieszyły się przedstawienia, zespół z Podolszyc wystawił je także w Białej – na zaproszenie tamtejszej straży i na jej rzecz. Tym razem frekwencja była dużo słabsza, a do tego podczas zabawy doszło do bójki. Interweniował T. Szymborski z synem, ale zostali poturbowani na tyle poważnie, że sprawa znalazła finał w sądzie. To zniechęciło Szymborskiego, który zrezygnował z kierowania strażą i polecił zabrać ze swych pomieszczeń sprzęt strażacki.11

Nowym prezesem został Wincenty Malinowski, a po skończonej kadencji wybrano nowy zarząd. Jan Niedzielak został prezesem, Jan Białkowski – wiceprezesem, Adam Chrapkowski – członkiem zarządu, Marcin Gajewski pozostał skarbnikiem, a po nim funkcję tę pełniła nauczycielka

10. Przedstawienie amatorskie, „Dziennik Płocki” 27 VI 1924, s. 3; Z Podolszyc, 29 VI 1924, s. 3. 11. Teatr letni w Podolszycach, „Dziennik Płocki” 12 VII 1924, s. 3; K. Cholewiński, Wspomnienia…, dz. cyt., s. 11; tegoż, Podolszyce…, dz. cyt., s. 92. miejscowej szkoły, Przygocka. W krótkim czasie strażakom z Podolszyc udało się postawić murowaną remizę, w której znowu wystawiono sztuki teatralne: Siostry, o rewolucji 1905 roku, oraz powtórnie Majstra i czeladnika. 12

Warto więc pamiętać o tradycjach teatralnych Podolszyc i zasługach dla Melpomeny tamtejszych strażaków. A może warto byłoby wskrzesić letnie występy teatralne w Podolszycach, np. w Parku Północnym? Wszak dziś to już nie jest mała wieś, więc publiki nie powinno zabraknąć.

Dziękuję panu Krzysztofowi Wiśniewskiemu za udostępnienie zdjęć strażaków z Podolszyc, pochodzących z opracowanych przez niego wspomnień Karola Cholewińskiego Podolszyce – tu wracałem, wydanych przez Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego w 2011 roku.

12. K. Cholewiński, Wspomnienia…, dz. cyt., s. 11-15; tegoż, Podolszyce…, dz. cyt., s. 93-94.

This article is from: