W Czepku Urodzone nr 4

Page 1

Wrzesień 2015 / nr 2 (4)

Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:

∫ KAROLINA BZOWSKA

ISSN: 2391-8705 MAGAZYN BEZPŁATNY

POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO: O SZTUCE ∫ HABITUACJI

JAK W DOMU

∫ ZAKŁADAMY

FIZJOLOGIA ∫ SNU DZIECKA

SZKOŁĘ RODZENIA

∫ CZY SEN

NA PRZEKÓR ∫ KLĄTWIE

JEST PRZEREKLAMOWANY?

MOC SENNEGO

RYTUAŁU

SPOSÓB NA ZDROWY I SPOKOJNY SEN 1


łagodność skuteczność bezpieczeństwo

Kiedy rodzi się dziecko... …zależy Ci, by Wasze wspólnie spędzane chwile były fantastyczną przygodą. Linia bąbelkowa JOHNSON’S® Baby: • ma wydajne formuły, które tworzą mnóstwo delikatnej i pachnącej piany • zawiera unikalną formułę NO MORE TEARS® • nie zawiera mydła

Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo 2

www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl


EDYTORIAL

Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA

| Z pierwszej ręki

Drogie Czytelniczki W swojej codziennej pracy pewnie niejednokrotnie spotykacie się z rodzicami, którzy marzą tylko o tym, żeby się wyspać; z dziećmi, które śpią, jak symboliczny zając pod miedzą, a i same z przyjemnością myślicie o własnym łóżku, szczególnie po długim i ciężkim dyżurze. Sen to w końcu jedna z podstawowych potrzeb człowieka, to przyjemność, okazja do regeneracji organizmu, ale niekiedy też stresujący obowiązek, o czym wiedzą wszyscy cierpiący na zaburzenia snu. Jeśli sen nie służy jakimś podstawowym dla życia celom, to jest to największy błąd, jaki ewolucja kiedykolwiek popełniła – stwierdził Allan Rechtschaffen, pionier badań nad zjawiskiem snu. Okazuje się jednak, że to nie błąd natury, a jej mądrość – dzisiaj nie ma już wątpliwości, że zdrowy sen ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju małego dziecka, ale też determinuje zdrowie, samopoczucie i efektywność w pracy osoby dorosłej. Co więcej, ma wpływ na nasze zachowania społeczne i kontakty towarzyskie. Wprawdzie mówi się, że jak Polak głodny, to zły, ale równie dobrze można to sparafrazować, że zły, jak niewyspany. Zatem to nie błąd natury, że codziennie każe nam się regenerować, warto jeszcze, żebyśmy sami byli na tyle mądrzy, by tę potrzebę szanować. Z tego też powodu jesienny numer „W Czepku Urodzonych” postanowiliśmy poświęcić snu – dziecka, dorosłego i całej rodziny. Bo choć sen jest rzeczą jak najbardziej oczywistą, niekiedy trzeba się go nauczyć. Na pewno warto uczyć młodych rodziców, że długość i jakość snu ich dziecka w dużej mierze zależy od nich. Dziecko nie przychodzi na świat z upodobaniem do zasypiania jedynie w ramionach mamy. To dorośli przekazują mu wzorce, które z czasem dla nich samych okazują się bardzo uciążliwe. Zachęcamy do potraktowania tekstów z bieżącego numeru jako swego rodzaju „poradnika dobrych praktyk sennych” oraz do dzielenia się tą wiedzą z rodzicami. Mamy też nadzieję, że nasze wskazówki pozwolą Wam zadbać także o jakość Waszego snu, co przy pracy zmianowej wcale nie jest takie proste. W tym miejscu chcę też zwrócić uwagę na wyjątkowego bohatera tego wydania – to mały Leo, fantastyczny chłopiec, który urodził się z rzadką chorobą o poetycko brzmiącej nazwie klątwa Ondyny. Rodzicom Leo sen nie kojarzy się z błogim odpoczynkiem, to raczej czas wzmożonej czujności i troski o oddech syna. Bardzo dziękujemy Magdzie Hueckel i Tomaszowi Śliwińskiemu za podzielenie się z nami swoją historią. Choć ich refleksje są niekiedy gorzkie, wierzę, że skłonią do myślenia oraz pozytywnych zmian. Owocnej lektury!

3


Ze środka |

SPIS TREŚCI

Ze świata 6

Aktualności Aby poprawić męską płodność, warto wzbogacić dietę m.in. w: cynk, selen, witaminy E i C.

8

Moc sennego rytuału Warto uświadamiać rodzicom, że to oni są odpowiedzialni za zwyczaje senne ich dziecka, które kształtują się od pierwszej nocy we własnym domu. Noworodek nie przychodzi na świat z konkretną preferencją, żeby zasypiać w łóżku rodziców bądź podczas bujania w kołysce.

8

Z perspektywy...

M oc sennego rytuału

28

Na przekór klątwie

14

Wełniana czapka Położnice w 40-stopniowym upale zakładają wełniane czapki, a do uszu wkładają watę. Ma je to uchronić przed utratą ciepła i zapobiec bólom głowy.

15

Love story z supermuzą

Z oddziału 16 20

Fizjologia snu dziecka Rodzinne spanie Odpowiednia liczba godzin snu zapewnia dobry nastrój i wysoką wydolność psychofizyczną następnego dnia. Natomiast jego regularność ma pozytywne efekty długofalowe, jest jednym z ważnych elementów profilaktyki depresji.

Z pasją 24

Jak w domu W szkole nie ma pacjentek, są kobiety, przyszłe mamy, a potem, niejednokrotnie, po prostu koleżanki.

28

Na przekór klątwie Nie proszę, żeby ktokolwiek opłakiwał sytuację chorego, współodczuwał, przynosił ją po dyżurze do domu – ale o kulturę osobistą, spokój, rzeczowość i poważne traktowanie. Niektórzy lekarze te cechy po prostu mają wrodzone, inni muszą je wypracować.

Z kołyski

32

O sztuce habituacji

4

32

O sztuce habituacji Sama natura zadbała o to, aby sen noworodka był szczególnie chroniony – już od pierwszych dni jego życia „po drugiej stronie brzucha”.

36

Sen – na drodze ku niezależności


Z kodeksu

38

38

Zakładamy szkołę rodzenia Niektóre urzędy pracy oferują osobom spełniającym określone warunki dotacje na podjęcie działalności gospodarczej lub na utworzenie nowych miejsc pracy. Z pewnością opcje te są godne rozważenia na etapie decydowania o zostaniu przedsiębiorcą.

Zakładamy szkołę rodzenia

Z przymrużeniem oka 42

42

Czy sen jest przereklamowany?

Czy sen jest przereklamowany? Przyzwyczajamy organizm, że łóżko służy do spania albo seksu. Mając problemy z zaśnięciem, najlepiej w łóżku nie czytać, nie jeść i nie oglądać telewizji. Organizm niczym pies Pawłowa nauczy się, o co nam chodzi, kiedy się kładziemy.

47

Jak makiem zasiał Dzieci uspokajają się, zaspokajając odruch ssania – nie wymyśliła tego wcale współczesność. Przed wiekami opiekunki dawały dzieciom tzw. sysułki.

50

Krzyżówka

Nasi eksperci

Bożena Cieślak-Osik

Justyna Korzeniewska

Karolina Isio-Kurpińska

Położna, psycholog, psychoterapeuta, trener Skali Oceny Zachowania Noworodka według Brazeltona, absolwentka międzywydziałowych studiów etyka w zawodach medycznych. Na co dzień pracuje w Szpitalu Klinicznym im. ks Anny Mazowieckiej w Warszawie. W obszarze jej zainteresowań zawodowych pozostaje rodzina, w której na świat przyszło dziecko. Wspólnie z rodzicami stara się odkrywać umiejętności i kompetencje noworodków, także tych urodzonych przedwcześnie.

Dr n. hum., psycholog. Pracuje z dziećmi chorymi przewlekle i niepełnosprawnymi oraz ich rodzicami w Instytucie Pomniku – Centrum Zdrowia Dziecka. Szczególnie bliska jest jej koncepcja potrzeb rozwojowych dzieci T.B. Brazeltona, z której czerpie inspiracje do pracy z pacjentami oraz publikacji prasowych i naukowych. Współpracuje z personelem medycznym, m.in. prowadząc szkolenia psychologiczne na pielęgniarskich kursach specjalizacyjnych. Od 2010 r. jest ekspertem JOHNSON’S® Baby.

Ekspertka Skali Oceny Zachowania Noworodka według Brazeltona. Prowadzi warsztaty dla rodziców dotyczące opieki oraz radzenia sobie z trudnościami w pierwszym okresie po narodzinach dziecka. Interesuje się psychologią rozwojową, pedagogiką i zagadnieniami związanymi z komunikacją. Mama czterech synów. W wolnym czasie czyta literaturę angielską i amerykańską oraz ogląda seriale medyczne.

WYDAWCA:

REDAKTOR PROWADZĄCA:

Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Piotrkowska 66, 90-105 Łódź, tel. (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl, redakcja@wczepkuurodzone.pl

Małgorzata Marszałek WSPÓŁPRACA: Miłosz Brzeziński, Grzegorz Kiciński, Justyna Korzeniewska, Karolina Isio-Kurpińska, Iwona Magdalena Aleksandrowicz, Bożena Cieślak-Osik, Sylwia Głuszak, Wojciech Ostoja-Chrząstowski, Marcin Pacho, Celina Szwinta

NA ZLECENIE:

Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel. (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl

PROJEKT GRAFICZNY:

Katarzyna Szymkowska-Norbert, EASYMONT ZDJĘCIA:

Archiwa prywatne, Depositphotos, Fotolia

REDAKTOR NACZELNA:

REDAKCJA MERYTORYCZNA:

Agnieszka Machnio

dr Małgorzata Łysiak, Agnieszka Ryczek

5


Ze świata |

AKTUALNOŚCI

– neurotykiem? 1 Wcześniak Przedwczesne przyjście na świat lub niska waga urodzeniowa to czynniki, które sprzyjają rozwojowi osobowości wycofanej społecznie – donoszą naukowcy z brytyjskiego Uniwersytetu Warwick. Wg ich obserwacji osoby, które przychodzą na świat zbyt wcześnie (przed 32. tyg. ciąży) lub posiadają niską wagę urodzeniową (mniej niż 1,5 kg), w wieku dorosłym częściej rozwijają osobowość wycofaną społecznie. Charakteryzuje się ona wysokim natężeniem neurotyzmu i introwersji, niską gotowością do podejmowania ryzyka i dużą skłonnością do zachowań autystycznych, w związku z czym może znacznie utrudniać nawiązywanie i utrzymywanie relacji społecznych. W badaniu uczestniczyło około 400 osób, które przyszły na świat w latach 1985–1986 w rejonie południowej Bawarii w Niemczech. Połowa z nich należała do dzieci urodzonych przedwcześnie lub o niskiej wadze urodzeniowej. Badani udzielali informacji na temat cech swojej osobowości i ogólnego sposobu funkcjonowania. Okazało się, że u osób urodzonych zbyt wcześnie lub o niskiej wadze urodzeniowej występowało podwyższone ryzyko rozwoju osobowości wycofanej społecznie, bez względu na czynniki takie, jak płeć, wykształcenie czy zarobki. Badacze podejrzewają, że owa korelacja może mieć związek z nieprawidłowościami w obrębie istoty białej w korze oczodołowo-czołowej mózgu. Źródło: Medical News Today

zdrowia dziecka – reaktywacja 2 Książeczka Pod koniec lipca 2015 roku, ówczesny prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Na jej podstawie wraca do łask książeczka zdrowia dziecka, która będzie elementem dokumentacji medycznej. Zdaniem rzecznika praw dziecka, pomysłodawcy tego projektu, usprawni to monitorowanie stanu zdrowia najmłodszych pacjentów. Wzór dokumentu zostanie określony przez ministra zdrowia po zasięgnięciu opinii Naczelnej Rady Lekarskiej, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych. Ujednolicenie wzorów dokumentacji medycznej ma umożliwić pełne udokumentowanie przebiegu działań profilaktycznych i leczniczych, szybkie odnajdywanie informacji istotnych dla dalszego leczenia oraz zachowanie wiarygodności tych informacji. Podobny status zyska karta prowadzenia ciąży. Dotychczas wydawanie na oddziałach noworodkowych książeczki zdrowia dziecka było jedynie elementem dobrej praktyki, a ich forma i zawartość były różne. Choć potrzeba rzetelnego dokumentowania przebiegu leczenia, szczególnie najmłodszych pacjentów, jest zrozumiała, pediatrzy w większości niezbyt przychylnie myślą o czekającej ich biurokracji, wynikającej z jednolitego wzoru książeczek i obowiązku ich prowadzenia. Żrodło: www.brpd.gov.pl

– niskotłuszczowa 3 Ciążowa Podczas eksperymentów prowadzonych na szczurach amerykańscy badacze wykazali, że potomstwo matek spożywających w trakcie ciąży produkty o wysokiej zawartości tłuszczu łatwiej uzależnia się od alkoholu i nikotyny, a najczęściej od obu tych substancji jednocześnie – donoszą badacze ze Stanów Zjednoczonych. „Nastoletnie” osobniki, których matki w trakcie ciąży karmiono dietą bogatą w tłuszcz, wkładały więcej wysiłku w otrzymanie upragnionych używek niż pozostałe zwierzęta. Szczególnie pociągająca była dla nich mieszanka alkoholu i nikotyny. Wcześniejsze badania na Uniwersytecie Rockefellera pozwoliły stwierdzić, że wysokotłuszczowa dieta wywołuje u płodu nadmierny rozwój specyficznych neuronów, w których zachodzi synteza neuropeptydów wrażliwych na działanie zarówno tłuszczu, jak i substancji uzależniających. Nadaktywność owych neuropeptydów utrzymuje się aż do wieku nastoletniego, co tłumaczy, dlaczego młode osobniki stają się bardziej podatne na nagradzające działanie alkoholu i nikotyny. Płodności kobiet sprzyjają witaminy: A i beta-karoten, witamina B6, B12, C, E, kwas foliowy, żelazo, magnez, mangan, cynk, selen, miedź. Ich źródłem są: marchew, słodkie ziemniaki, dynie, kapusta, porzeczki czarne, truskawki, mandarynki, morele, kapusta biała, ryż biały, kasza gryczana, słonecznik, szpinak czy soczewica. Z kolei, aby poprawić męską płodność, warto wzbogacić dietę m.in. w: cynk, selen, witaminy E i C. Cynk pełni ważną rolę w tworzeniu spermy i przedłużaniu żywotności plemników, a selen to przeciwutleniacz, którego zapasy gromadzą się głównie w jądrach i nasieniu oraz jest potrzebny do produkcji plemników. Źródło: Medical News Today 6


ZAMÓW PRENUMERATĘ! Jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś/eś, możesz bezpłatnie zaprenumerować magazyn „W Czepku Urodzone”. Wystarczy, że wyślesz do nas e-mail na adres: prenumerata@wczepkuurodzone.pl. W tytule wiadomości wpisz hasło „prenumerata”, a w treści podaj swoje imię, nazwisko, adres do wysyłki i liczbę zamawianych egzemplarzy. Wersja elektroniczna magazynu dostępna jest pod adresem: 5_www http://issuu.com/musqo/docs/w_czepku_urodzone_nr1_2015_www

roślinne na niepłodność? 4 Białko Elementem przygotowań do poczęcia dziecka powinna być też odpowiednia dieta. Światowa Organizacja Zdrowia jako podstawę zdrowego stylu życia zaleca ruch – minimum 30 minut dziennie. Dotyczy to także przyszłych rodziców. Do swojej diety powinni oni wprowadzać jednoi wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 oraz zamienić białko zwierzęce na roślinne. Nienasycone kwasy tłuszczowe wpływają na regulację ciśnienia oraz pracę narządów rozrodczych zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Najnowsze badania nie pozostawiają wątpliwości, że płodności kobiet sprzyja białko pochodzenia roślinnego. Znaleźć je można w roślinach strączkowych: bobie, ciecierzycy, grochu, fasoli, soi, soczewicy. Wykazano, że zamiana 5 proc. energii pochodzącej z białka zwierzęcego na białko roślinne wiązała się z 50-procentowym obniżeniem ryzyka niepłodności z powodu zaburzeń owulacji. Płodności sprzyja również odpowiednie spożycie jednonienasyconych kwasów tłuszczowych (olej rzepakowy, oliwa z oliwek). Unikać natomiast należy produktów będących źródłem izomerów trans kwasów tłuszczowych, takich jak: twarde margaryny, czekolady, batony, przemysłowo wytwarzane ciastka, zupy w proszku, frytki, chipsy, żywność typu fast food. Gospodarkę hormonalną kobiety zaburza także spożycie odtłuszczonych produktów mlecznych. Zawierają one mniejszą ilość witaminy D3, składnika niezbędnego do prawidłowego rozwoju dziecka. Źródło: www.zdrowie.dziennik.pl

Odradzać? 5 Zalecać? Badania prenatalne nadal budzą wiele wątpliwości. Zalecane są przede wszystkim kobietom, które ukończyły już 35. rok życia, są w jakiś sposób obciążone genetycznie lub które urodziły już dziecko z zaburzeniami genetycznymi. Diagnostyka ta pozwala bardzo wcześnie (bo już przed 10. tygodniem ciąży w przypadku biopsji trofoblastu czy 13.-15. tygodniem, gdy ciężarna poddawana jest amniopunkcji) wykryć wrodzone wady płodu i zaobserwować zmiany w jego rozwoju, a co za tym idzie – rozpocząć natychmiastowe leczenie. Szybka reakcja w niektórych przypadkach pozwala złagodzić objawy choroby lub nieco opóźnić jej rozwój, a w większości zaplanować przyszłe leczenie i przygotować rodziców do opieki nad chorym dzieckiem. To argumenty in plus. Jednak nie warto zalecać badań prenatalnych kobietom, które nie mają do nich wskazań. Są one obciążone ryzykiem dla płodu. Wprawdzie nie jest ono duże, ale istnieje. Nie wykrywają wszystkich wad genetycznych, zatem nie dają 100-procentowej gwarancji, że dziecko będzie zdrowe. Dla rodziców gotowych urodzić dziecko niezależnie od jego stanu zdrowia, ich niepomyślny wynik będzie jedynie niepotrzebnym czynnikiem stresującym w trakcie ciąży. Źródło: Daily Telegraph

7


Ze świata |

PIELĘGNACJA

Moc

sennego rytuału Najpierw pachnąca lawendą kąpiel, potem relaksujący masaż, a na koniec wyciszenie w ramionach mamy? Tak, to metoda na wieczorne usypianie maluszka – opracowana przez markę JOHNSON’S® Baby jako jedyny rytuał senny, którego skuteczność została potwierdzona badaniami. Ale spokojny sen dziecka, a co za tym idzie – możliwość odpoczynku także dla jego rodziców, to niejedyne korzyści wynikające z tego rytuału. Równie ważny (a w dalszej perspektywie może nawet ważniejszy) jest jego wpływ na zdrowy rozwój małego człowieka.

Małgorzata Marszałek

S

en noworodka, a potem niemowlęcia to dla wielu rodziców temat drażliwy, bo choć widok słodko śpiącego maluszka zwykle powoduje przypływ ciepłych uczuć i dobrych emocji, to stan ten jest często trudny do osiągnięcia. Najgorzej, kiedy dziecko często budzi się w nocy, co chwilę domaga się jedzenia, zasypia jedynie w łóżku rodziców i regularnie zaczyna dzień o czwartej nad ranem… Prawdę powiedziawszy, nie każde niemowlę będące rannym ptaszkiem uda się przestawić na rytm nieco bardziej fizjologiczny z punktu widzenia jego rodziców. Niemniej faktem jest, że problemy ze snem dziecka, takie jak częste wybudzanie czy zasypianie jedynie przy piersi, wynikają często w największej mierze z błędów rodziców. Dobra wiadomość jest taka – a jej głosicielkami mogą być położne, które towarzyszą mamom w czasie ciąży i pierwszych tygodni po porodzie – że sen dziecka wcale nie jest loterią i przy zachowaniu kilku prostych zasad można go znacznie unormować. Co więcej, codzienny rytuał zasypiania można wzbogacić o specjalne kosmetyki, takie jak linia JOHNSON’S® Baby na dobranoc, mająca udowodniony badaniami korzystny wpływ na długość i jakość snu dziecka.

8

BEZPIECZNA RUTYNA Jedną z kluczowych potrzeb małego dziecka, niezbędną do jego prawidłowego rozwoju, jest poczucie bezpieczeństwa. Noworodek przychodząc na świat zmienia zupełnie swoje środowisko życia, wprawdzie zna już głos rodziców, ale wszystko inne, łącznie z dotykiem, który jest teraz bezpośrednim kontaktem z jego skórą, jest mu obce. Zadaniem rodziców jest jak najlepiej to „obce” oswoić, czyli sprawić, by dziecko czuło się bezpiecznie. Bardzo duże znaczenie dla budowania w dziecku poczucia bezpieczeństwa mają określone rytuały, czyli świadoma powtarzalność pewnych czynności. W przypadku noworodka takim najbardziej rozbudowanym rytuałem jest ten dotyczący kąpieli. Ale mamy przecież także rytuał senny, karmienia, zmiany pieluszki czy wspólnego spędzania czasu podczas czuwania dziecka. Słowo „rytuał” idealnie oddaje ideę pielęgnacji niemowląt. Nie chodzi tutaj o dorabianie filozofii do codziennych czynności, ale o to, by te proste zabiegi były wykonywane przez rodziców świadomie, z zaangażowaniem, a nie mechanicznie, i aby stanowiły pewną zamkniętą, powtarzającą się całość.


9


Ze świata |

PIELĘGNACJA

Sposób, w jaki zasypia dziecko, w każdej rodzinie może wyglądać nieco inaczej. Najpierw kąpiel czy karmienie? Masaż przed kąpielą czy po? A może zupełnie go pominąć? Poświęcać czas na tulenie i czułe słówka czy po prostu odkładać dziecko do łóżeczka. Nucić mu kołysanki czy bujać w wózku? Nie dość, że co rodzina, to obyczaj, to często zdarza się tak, że w ramach jednego domu nie ma jednej, wypracowanej wspólnie metody na kąpiel czy usypianie. Jest, jak wyjdzie, czasem wcześniej, czasem później, raz krótko, innym razem dłużej. Z punktu widzenia dobra dziecka i interesów jego rodziców to błąd, ponieważ, mówiąc najprościej, dzieci uwielbiają rutynę. To rutyna daje im poczucie bezpieczeństwa, pozwala odnaleźć się w tym zupełnie nowym dla nich świecie. Dlatego należy starać się przestrzegać pory kładzenia dziecka do snu, a wieczorne czynności powinny mieć w miarę powtarzalny scenariusz. POŁOŻNA – NIEZAWODNY PRZEWODNIK Warto uświadamiać rodzicom, że to oni są odpowiedzialni za zwyczaje senne ich dziecka, które kształtują się od pierwszej nocy we własnym domu. Noworodek nie przychodzi na świat z preferencją, żeby zasypiać w łóżku rodziców. Wprawdzie 9 miesięcy kołysania w łonie mamy powoduje, że delikatne bujanie faktycznie ma działanie uspokajające, jednak większość przyzwyczajeń sennych kształtują rodzice, już po urodzeniu dziecka. Nie zawsze świadomie, i nie zawsze są to

10

PODSTAWOWE ZASADY ZDROWEGO USYPIANIA NIEMOWLĘCIA wyciszenie dziecka (na późne popołudnie warto zaplanować spokojne, statyczne zabawy) oraz mieszkania (warto ściszyć telewizor, przygasić górne światło oraz wyciszyć rozmowy) wprowadzenie rytuału usypiania obejmującego kąpiel, masaż i wyciszenie nauka samodzielnego zasypiania, poprzez odkładanie dziecka do łóżeczka zanim zupełnie zaśnie układanie dziecka na plecach, rzadziej na boku (należy pilnować, czy nie przekręca się na brzuszek), nigdy na brzuchu zapewnienie odpowiedniej temperatury pomieszczenia, nie powinno być w nim zbyt ciepło i duszno, w miarę możliwości dobrze jest przed snem przewietrzyć sypialnię podczas nocnych przebudzeń należy uspokajać dziecko poprzez mówienie do niego, głaskanie i trzymanie za rączkę, ale bez wyjmowania z łóżeczka nie należy czekać, aż maluch sam „dojrzeje” do odpowiedniego zasypiania, ale od początku uczyć go zdrowych nawyków związanych ze snem


przyzwyczajenia słuszne, najczęściej powodowane tym, jak się rodzicom wydaje, że dziecko chce. A dziecko, przynajmniej w pierwszych tygodniach swojego życia, jeszcze nie wie, jak chce, co lubi, przede wszystkim nie wie, że w temacie zasypiania są różne opcje. Więc jeśli rodzice zdobędą się na konsekwencję w działaniu i przyzwyczają swojego malca do samodzielnego zasypiania w łóżeczku, stanie się to jego rutyną na pierwsze lata życia.

LAWENDOWY PATENT NA SEN

SIŁA NAWYKU Nawyki związane ze snem, zresztą JOHNSON’S® Baby na dobranoc to wyjątkowy zestaw produktów jak wszelkie inne, szybko się utrwastworzonych po to, by uczynić rytuał wieczornego zasypiania jeszcze lają, bo są kodowane w układzie nerskuteczniejszym i przyjemniejszym. To jedyne kosmetyki na rynku, wowym. I jest to broń obosieczna, których skuteczność została potwierdzona badaniami. Ich sekret tkwi w opatentowanym kompleksie aromatów NaturalCalm™, który ma za bo tak jak można utrwalić w dziecku zadanie przynieść wyciszenie i odprężenie przed snem. Zarówno dziecku, pożądane, dobre sposoby zachowajak i rodzicowi. nia, tak można i te nieprawidłowe, Badanie potwierdziło*, że dzięki rytuałowi z kosmetykami JOHNSON’S® które na długi czas będą destabilizoBaby na dobranoc dzieci przeciętnie zasypiały o 37 proc. szybciej i spały wały funkcjonowanie całej rodziny. dłużej, o 1/3 zmniejszyły się ich nocne przebudzenia, a długość okresu Z tego też powodu ostatnią czynnorozbudzenia skróciła się niemal o połowę! ścią przed wieczornym zasypianiem dziecka nie powinno być karmienie. * J.A. Mindel, B. Kuhn, D.S. Lewin, L.J.Meltzer, A.Sadeh. Behavioral treatment of bedtime problems and night wakings in infants and young children. Sleep. 2006; 29: 1263-1276. A zdarza się tak bardzo często, że rodzice traktują karmienie jako szybki i skuteczny „usypiacz”. Wydaje się, że im później dziecko zje, tym dłużej będzie syte. Problem w tym, że i taty. Dzisiaj nie ma już wątpliwości, że codzienne zabiegi pielęgnajeśli dziecko przyzwyczai się do zasypiania przy piersi bądź butelce, cyjne, które angażują zmysły dziecka, w bardzo dużym stopniu przyto każde wybudzenie w nocy – a u małych dzieci to rzecz naturalna, czyniają się do jego rozwoju. Dlatego kąpiel może być czymś znacznie wynikająca z naprzemiennego przechodzenia w fazę snu aktywnego więcej, niż jedynie oczyszczaniem skóry dziecka. To czas, kiedy nabiera i spokojnego – będzie wymagało tego samego „usypiacza”. Ileż mam ono nowych doświadczeń, co z kolei wpływa na trwałość powstająskarży się, że dziecko pięć razy domaga się w nocy ssania piersi, choć cych w mózgu połączeń neuronowych. Jednak to, jak dziecko będzie wcale nie jest głodne? To wynik nieprawidłowego przyzwyczajenia, odbierało kąpiel i na ile z niej skorzysta, wynika w dużej mierze z poże pierś służy nie tylko do jedzenia, ale też do utulenia do snu. Poza stawy jego opiekunów, którzy muszą się w ten proces zaangażować. tym, jeśli karmienie jest ostatnią czynnością po wieczornej kąpieli Poświęcić swój czas w pełni dziecku. Dziecko doskonale wyczuwa poi pielęgnacji, często zdarza się tak, że dziecko jest zbyt zmęczone, by śpiech i zdenerwowanie rodziców, dlatego warto zostawić drażliwe faktycznie zjeść tyle, ile potrzebuje. Zasypia zbyt szybko, a w konse- sprawy i problemy za sobą, i starać się skupić na poszczególnych czynnościach, by były wykonywane spokojnie i pewnie. Delikatne okrężne kwencji szybciej wybudza się na kolejne karmienie. ruchy, masowanie dłoni i stópek, głaskanie po główce podczas mycia włosków to ważne elementy kąpieli, sprzyjające wyciszeniu po dniu TRZY KROKI DO DOBREJ NOCY Jak zatem powinien wyglądać optymalny rytuał usypiania maluszka? pełnym wrażeń. Warto docenić i poświęcić czas na masaż. Należy go Preludium do krainy sennych marzeń powinna być relaksująca, pach- rozpocząć od rozgrzania własnych dłoni poprzez rozcieranie i wtarcie nąca kąpiel. To doskonały sposób na wyciszenie i uspokojenie dziecka, w nie odpowiedniego kosmetyku. Idealnie sprawdzi się oliwka, dzięki które przed kąpielą może być rozbrykane lub marudne. W tym celu której nawet mało wprawiony w sztuce masażu rodzic ma pewność, warto zadbać o lekko przyciemnione światło, które samo w sobie two- że jego ucisk nie będzie zbyt mocny. Należy pamiętać, by nie przerzy klimat do relaksu. Równie ważny jest sposób zachowania mamy sadzać z ilością tego kosmetyku, już niewielka porcja nada dłoniom 11


Ze świata |

PIELĘGNACJA

potrzebny poślizg, ale też w zupełności wystarczy do nawilżenia skóry małego dziecka. Kojąca oliwka z linii na dobranoc JOHNSON’S® Baby o przyjemnym zapachu lawendy zawiera aromatyczny kompleks NaturalCalm™, który niesie ukojenie i odprężenie dziecku i rodzicowi. Dzięki oliwce masaż pobudza nie tylko zmysł dotyku, ale też węchu, tak ważny dla rozwoju dziecka. Warto zachęcać rodziców do praktykowania codziennego masażu, przekonując ich, że mniej ważna jest tutaj perfekcyjna technika, a największe znaczenie ma dotyk rodzica, połączony z jego głosem.

POZNAWANIE PRZEZ DOŚWIADCZANIE Zmysły – słowo klucz do zrozumienia funkcjonowania najmłodszych. Dla noworodka zmysły to narzędzie do tego, by przeżyć. Poza głosem – jedyne, jakie posiada. Zmysł węchu (dziecko doskonale wyczuwa zapach rodzica oraz zapach mleka z piersi mamy), smaku, słuchu i dotyku pozwalają noworodkom czuć się bezpiecznie. Zmysły są niezwykle ważne od pierwszych dni życia, z czasem (mniej więcej od 7. miesiąca życia) pozwalają dziecku nie tylko czuć się bezpiecznie, 12

UWAG AK ON

MASAŻ DLA ZAAWANSOWANYCH Rodzice, którzy zauważają pozytywne efekty płynące z dotyku skóra do skóry, najpewniej będą chcieli doskonalić się w sztuce masażu. Warto ich w tym wspierać, przekazując tajniki poprawnego masażu noworodka. Ważne są ruchy otwartą dłonią, uciskające i głaszczące całe partie ciała. Szczególnie dobrze dzieci reagują na przeciąganie dłonią od czubka głowy do szyi, od barku do dłoni, od biodra do stópki, od barków do bioder przez całe plecy. Delikatne rozprostowywanie i przyginanie kończyn oraz krzyżowanie rączek na klatce piersiowej i robienie „rowerka” nóżkami rozluźniają ciało dziecka. Zaciskanie jego dłoni lub stóp pomiędzy własnymi dłońmi to wyjątkowy moment masażu, dostarczający miłych wrażeń dotykowych i dający dziecku sygnał, że jest bezpieczne i może spokojnie zasnąć. Podczas masażu ważny jest kontakt wzrokowy z dzieckiem – uśmiechnięta, spokojna twarz mamy czy taty to najlepszy widok do zabrania ze sobą na nocne wojaże. Warto w trakcie masażu spokojnie przemawiać do dziecka lub nucić mu kołysanki. Wykąpany, wymasowany i ubrany maluch oczekuje wyciszenia przed snem. Słuchanie śpiewanych przez rodzica kołysanek lub czytanych książeczek, nawet gdy dziecko nie rozumie jeszcze ich treści, wspaniale uspokaja, bo „otula” głosem mamy lub taty. Jeśli wyciszanie następuje w ramionach rodzica, należy pamiętać o odłożeniu dziecka do łóżeczka przed całkowitym zaśnięciem. W ten sposób podczas sennego rytuału, pobudzając jednocześnie zmysł dotyku (masaż), węchu (pachnąca oliwka), wzroku (kontakt wzrokowy podczas kąpieli i pielęgnacji) i słuchu (np. kołysanka podczas wyciszenia), rodzice stymulują dziecko do rozwoju. Jak to możliwe?

ale też są furtką do poznawania otaczającego świata. To dzięki nim dziecko odkrywa i uczy się swojego otoczenia, a to w bardzo dużym stopniu wpływa na rozwój jego mózgu. Innymi słowy, im bardziej pobudzane są zmysły dziecka, tym następuje jego szybszy rozwój emocjonalny, społeczny i poznawczy. Mózg niemowlęcia tworzy do 1,8 miliona połączeń synaptycznych na sekundę. Połączenia synaptyczne to takie ścieżki komunikacyjne naszego mózgu, które umożliwiają zapamiętywanie czy uczenie się. Nie wszystkie z tych połączeń są zachowane, ale można tym procesem kierować, właśnie poprzez wielozmysłową stymulację dziecka. Na trwałość połączeń synaptycznych ogromny wpływ mają doświadczenia dziecka, w największym stopniu doświadczenia zmysłowe, w końcu zmysły to furtki, przez które dziecko „wygląda” i poznaje świat zewnętrzny. Dlatego tak ogromne znaczenie ma systematyczna, świadoma stymulacja zmysłów małych dzieci, a służą jej w największym stopniu zabiegi pielęgnacyjne, takie jak kąpiel czy usypianie. Każdy z takich rytuałów – kąpieli, nawilżania skóry, usypiania, zmiany pieluszki czy karmienia, jest okazją do pobudzania zmysłów malca poprzez dotyk, kontakt wzrokowy, głos i doznania zapachowe. Poprzez powtarzalność rytuałów w mózgu dziecka utrwalają się niezwykle ważne emocje – poczucie bezpieczeństwa, bliskości z rodzicami, troskliwej opieki. To niezwykle ważny fundament późniejszych óźniejszych relacji w rodzinie. Dlatego tak ważne jest docenienie znaczenia naczenia prostych zabiegów i stworzenie z nich własnych, rodzinnych rytuałów.

S! R KU

Zadanie polega na przesłaniu treści ulubionej kołysanki – własnego autorstwa bądź kołysanek z dawnych lat, t, dzisiaj nieco już zapomnianych. Pierwszych 10 prac nagrodzimy y zestawami kosmetyków JOHNSON’S Baby® z linii na dobranoc. Na prace czekamy do 5 listopada 2015 roku pod adresem: Agencja Wydawnicza Musqo, ul. Piotrkowska 66/11, 90-105 Łódź i e-mailem: redakcja@wczepkuurodzone.pl


łagodność skuteczność bezpieczeństwo

Kiedy rodzi się dziecko... …z czułością obserwujesz, jak śpi. Widzisz uśmiech na jego spokojnej buzi. Linia na dobranoc JOHNSON’S® Baby: • zawiera kompleks aromatów NaturalCalm™, który odpręża i uspokaja przed snem • wzmacnia barierę ochronną skóry • jest hipoalergiczna

Kiedy rodzi się dziecko, życie zaczyna się na nowo www.facebook.com/johnsonsbabypolska www.johnsonsbaby.com.pl

13


Z perspektywy... kobiety |

FELIETON

Wełniana czapka...

...w 40-stopniowym upale. Czyli o khmerskich okołoporodowych zwyczajach, zabobonach i wierzeniach Położna, podróżniczka www.coztegozedaleko.pl

W

Kambodży, niezależnie od miejsca porodu – czy jest to biedna wieś, czy szybko rozwijające się miasto – przekazywane z pokolenia na pokolenie wierzenia związane z ciążą, porodem i połogiem to rzecz święta. W wielu khmerskich rodzinach termin planowanego porodu nie jest obojętny. Określone daty konfrontowane są z chińskim kalendarzem. W obecnym roku Kozy dziecko powinno urodzić się w nocy, dzięki czemu jego przyszłość będzie spokojna i szczęśliwa. Z kolei w roku Koguta lepiej, żeby nie przychodziło na świat z samego rana, bo tak jak kogut będzie wstawać skoro świt i ciężko pracować. Najszczęśliwszy w chińskim horoskopie rok Tygrysa nie jest jednak zalecany dla poczęcia dziewczynek. Wg wierzeń takie kobiety będą niezależne i wyzwolone, przez co w przyszłości trudno będzie im znaleźć męża. Pępowina owinięta wokół ciała dziecka jest w Kambodży symbolem Buddy, który zapewni dziecku pomyślność. Po porodzie kawałek takiej pępowiny ucina się, wysusza, przyczepia do sznurka i owija wokół brzuszka lub rączki dziecka. Dzięki temu maleństwo będzie chronione przez złymi mocami. Ciężarnym nie zaleca się siadania blisko schodów, bo pewne jest, że będą miały ciężki i długi poród. I faktycznie, tutejsze kobiety unikają schodów jak diabeł święconej wody. Jak natomiast poradzić sobie z nudnościami pierwszego trymestru? Wystarczy wstając z łóżka przejść nad mężem, przekazując mu w ten sposób złe samopoczucie. Podobno sprawdza się lepiej niż krakersy i napój imbirowy.

14

Celina Szwinta

Ciąża to dopiero początek. Tak naprawdę prawdziwa kaskada wierzeń i przesądów zaczyna się po porodzie. Położnice w 40-stopniowym upale zakładają wełniane czapki, a do uszu wkładają watę. Ma je to uchronić przed utratą ciepła i zapobiec bólom głowy. W konsekwencji powoduje przegrzanie i odwodnienie. Ciepło, które utrzymują przez następnych

kilka tygodni, ma im pomóc odzyskać siły sprzed ciąży. Na wsiach, aby zapewnić kobiecie ciepło i zminimalizować krwawienie poporodowe, pod łóżkiem umieszcza się palenisko. Zaczadzona kobieta leży tak, na plecach lub brzuchu, kilka razy dziennie do ok. 2. miesiąca po porodzie. W miastach kobiety nie powinny używać klimatyzacji, powinny za to ciepło się ubierać, a swoją dietę oprzeć na ostrych potrawach, w szczególności zalecany jest pieprz. Natomiast dla utrzymania swojej urody kobieta do tygodnia po porodzie nie powinna się kąpać. W przeciwieństwie do mamy dziecko powinno zostać wykąpane w pierwszych dniach po porodzie. Na wsiach zdarza się, że do pierwszej kąpieli dodaje się piwo, aby poprawić jego układ immunologiczny. Ubiera się je w rękawiczki, czapeczkę, ubranko, zawija w kocyk. Brzuszek, główkę i rączki smaruje się maścią z dodatkiem eukaliptusa, aby nagrzać małe ciałko i by łatwiej mu się oddychało. To nadal nie wszystko, co kambodżańskie kobiety robią, aby dodać sobie sił witalnych i energii. Zgodnie z tradycją każda położnica jest zobowiązana do wypicia wina ryżowego z dodatkiem ziół, czasem insektów i węży. Tę tajemniczą miksturę piją codziennie przez kilka tygodni. I nikt nie zastanawia się nad tym, co dzieje się z dzieckiem, karmionym piersią tak „wzmocnionej” matki… Nie da się ukryć, że tradycyjne obrządki i przesądy są bardzo głęboko zakorzenione w khmerskiej kulturze. W większych miastach pod wpływem edukacji i podnoszącej się świadomości społecznej zwyczaje te powoli zanikają. A może jedynie zaczynają być tematem tabu?


FELIETON

| Z perspektywy... mężczyzny

Love story z supermuzą

Są rzeczy, których nie polubię nigdy. Najchętniej zakazałbym ich produkcji i ścigał z urzędu każdego, kto je sprzedaje. Czy piszę o dopalaczach? Nie, choć one również są na mojej czarnej liście. Dziś mam na myśli po prostu budziki.

Grzegorz Kiciński

Ś

miejcie się, śmiejcie. I was ten wirus nienawiści prędzej czy później dopadnie. A pomyśleć, że kiedyś je nawet lubiłem… Ta miłość zaczęła się jak scenariusz argentyńskiej telenoweli, z tym że we Włoszech. Oszczędzę wam pikantnych szczegółów, ale wyobraźcie sobie, że każdego ranka budzi was ta sama piękność. Dokładnie taka sama, w jakiej zakochaliście się rok wcześniej. W języku telenoweli: tak samo piękna w pierwszym odcinku, jak i 143. Zanim podniesiesz powieki, z krainy snów wyprowadza cię dźwięk słów, który wywołuje uśmiech na twarzy i dreszcz na plecach. Po takim zaproszeniu wyskakujesz z łóżka jak młody jeleń, biegniesz do kuchni na podwójne włoskie espresso, a do głowy w ogóle nie przychodzi ci narzekać, że dopiero świta. Za oknem nie widzisz wprawdzie uliczek stolicy Umbrii, na peryferiach której zamieszkałeś, nie możesz też wyjść na taras z widokiem na szpalery cyprysów i gaje oliwne, które widziałeś na folderach. Zupełnie ci to nie przeszkadza, bo obudziła cię ona i jesteś pewny, że tak samo będzie jutro i pojutrze. To samo przeżywałem i ja. Środek lata w środkowych Włoszech i ona – kaseta „On Every Street” wspaniałego Dire Straits. A wy o kim myśleliście? To była moja miłość. Co więcej – wcale nie o niej chciałem wam opowiedzieć. Właściciel mieszkania, które wynajmowałem, zostawił na szafce nocnej wynalazek, który dziś stoi zapewne w piwnicy muzeum techniki, ale w tamtym czasie był dla mnie tym, czym dla was smartfon zwijany w rulonik, który na pew-

no kiedyś wejdzie do użytku. Chodzi o magnetofon kasetowy z funkcją budzika. Nie mogłem się temu cudowi techniki nadziwić. Trzeba było tylko zdecydować się, który konkretnie utwór będzie mnie budził. Ostatecznie wybór padł na „You And Your Friend”. Każdego ranka wstawałem więc przy genialnych nutach gitary Marka Knopflera i biegłem jak młody jeleń na kawę, ale o tym już wam mówiłem.

Ta miłość do budzików skończyła się jednak dramatycznym rozstaniem i wbrew zwyczajowi ze Stanów nie pozostaliśmy przyjaciółmi. Po powrocie do Polski wydarzyło się bowiem coś, co już na zawsze zmieniło moje życie, a w nim moje preferencje miłosne. Nie, nie chodzi o to, że musiałem wstawać do roboty, z której pensja nie wystarczała nawet do połowy miesiąca. Swoją drogą nie wiem, jak wówczas przeżyliśmy. Pierwszy raz poczułem, że coś we mnie pękło pewnej nocy, w której sy-

Dziennikarz o usposobieniu romantyka. Ojciec Barnaby, Łucji, Rut i Rity.

nek najpierw nie mógł długo zasnąć, a potem co chwilę płakał, bo coś mu się złego przyśniło. Tej nocy wyśpiewałem mu wszystkie znane mi piosenki, a do tych, których nie znałem, po prostu ułożyłem słowa. Uważam, że szczególnie dobrze wyszły mi cover „One” U2, „Rzeka” Wolnej Grupy Bukowina i coś tam coś tam Sinéad O’Connor. Nieważne. Dziecko w każdym razie zasnęło nad ranem, a ten (obiecałem sobie, że nie będę używał brzydkich słów) zdrajca, kompletnie pozbawiony uczuć… po prostu potwór, zaryczał o 6.30 jakby był sam na plaży. Nie wiem, czym go walnąłem. Możecie dzwonić na policję. Zrobiłem to dwa albo trzy razy, aż mu szkiełko odleciało. Nienawidzę budzików. Dobrą stroną tego wydarzenia było odkrycie, że synek lubi słuchać, jak śpiewam. Przynajmniej tak to sobie wmawiam do dziś. Gdybym był bardziej spostrzegawczy, na pewno dotarłoby do mnie, że moje muzykowanie ma tak wielkie walory, że może uśpić nawet stado słoni, ale… nie dotarło. Czy podjąłem walkę z budzikową fobią? Cóż mogę powiedzieć? Zarówno Liz Hartel (prekursorka hipoterapii), jak i dr Boris Levinson (twórca dogoterapii) i w ogóle cały ich personel analizując mój przypadek… na pewno bezradnie rozłożyliby ręce. Po co mam im głowę zawracać. Ostatnio ktoś mi zresztą powiedział, że moją poranną traumę może wyleczyć tylko jedno. Miłość. I to jest myśl. Może na osiemnastkę, zamiast wypasionego smartfona zwijanego w rulonik, dam synowi TEN BUDZIK i przy okazji opowiem mu TĘ HISTORIĘ. Pośmiejemy się razem i wypijemy razem podwójne espresso.

15


Z oddziału |

FOKUS NA RODZICA

Sen pod okiem

neurologa Lekarze, położne i pielęgniarki często spotykają się z obawami rodziców związanymi ze snem dziecka. W większości przypadków nie mamy do czynienia z zaburzeniami snu w ścisłym tego słowa znaczeniu, a raczej z pewnymi wariantami stanów fizjologicznych lub konsekwencjami zaburzeń innych narządów.

Dr n. med. Wojciech Ostoja-Chrząstowski NEUROLOG DZIECIĘCY

Z

aburzony sen u najmłodszego członka rodziny to z punktu widzenia rodziców, przeciążonych nowymi obowiązkami i często brakiem możliwości własnego odpoczynku, poważny problem. Bardzo często wystarczy dobre słowo, które zawiera w sobie rzetelną informację, aby podtrzymać rodziców na duchu i pomóc im przetrwać te trudne chwile. JAK DŁUGO? Częstym problemem zgłaszanym przez rodziców jest długość snu ich dziecka. Zwykle niepokoją się, czy śpi ono wystarczająco długo, rzadziej zgłaszają wątpliwości, że dziecko śpi zbyt dużo w ciągu doby. W piśmiennictwie medycznym można znaleźć następujące dane dotyczące snu. Dzieci poniżej pierwszego roku życia śpią zwykle 14–16 godzin na dobę. Między 1. a 3. rokiem życia długość snu wynosi 12–14 godzin. Przedszkolaki w wieku 3–6 lat przesypiają 10–12 godzin, a ich starsi koledzy między 7. a 12. rokiem życia skracają sen do 10–11 godzin. Młodzież 12–18-letnia powinna spać 8–9 godzin. U noworodka, który przesypia ok. 70 proc. czasu, sen dobowy

16

jest podzielony na fragmenty, oddzielone karmieniami, przewijaniem, kąpielą. Około 12. miesiąca życia poza snem w nocy dziecko ma zwykle jeszcze 2–3 drzemki w ciągu dnia. W drugim roku życia występuje już najczęściej tylko jedna drzemka dzienna.

obaw. Zdarzają się jednak stany, które istotnie destabilizują sen dziecka. Najczęściej są to stany związane z zaburzeniami funkcjonowania przewodu pokarmowego. Niektórzy określają je mianem kolki, zawierając w tym określeniu kilka odrębnych jednostek chorobowych.

CO NAJCZĘŚCIEJ ZABURZA SEN? Najczęściej problemy ze snem związane są z różnymi zaburzeniami pediatrycznymi. Zanim jednak zaczniemy rozważać możliwość występowania problemów wieku niemowlęcego czy dziecięcego, warto dopytać rodziców o ogólny stan dziecka. Czy pociecha chętnie zjada posiłki? Czy po jedzeniu wydaje się być najedzona? Czy dobrze przybiera na wadze? Te dość ogólne pytania pozwalają nam zorientować się, na ile sytuacja wymaga intensywnych działań. Warto uświadomić rodziców, że prawidłowe przyjmowanie pokarmu i odpowiednie przybieranie na wadze są wskaźnikami dobrostanu dziecka i mało prawdopodobne jest występowanie u niego poważnych zaburzeń. Niekiedy samo takie zapewnienie rodziców zmienia sytuację, poprzez zredukowanie ich lęku i rozwianie

KOLKA Istnieje kilka definicji kolki. Najczęściej mianem tym określa się epizody nieukojonego, nadmiernego, często wysokotonowego płaczu, występujące zwykle o tej samej porze dnia (najczęściej po południu lub wieczorem) u dziecka, u którego nie stwierdza się innych zaburzeń. Czasami do zdiagnozowania kolki stosuje się „regułę 3”: płacz przez co najmniej trzy godziny dziennie, co najmniej trzy dni w tygodniu, przez co najmniej trzy tygodnie. Oczywiście reguła ta stosowana ściśle pozwalałaby rozpoznać kolkę dopiero po trzech tygodniach występowania tych objawów, skądinąd trudnych do zaakceptowania przez rodziców. Zwykle nie są oni w stanie czekać tak długo na odpowiedź, czy u dziecka wszystko jest w porządku, i już wcześniej szukają fachowej pomocy. Bardzo istotne


przy diagnozowaniu płaczącego dziecka są wszystkie uzyskane informacje – te z wywiadu, pomiaru masy i obwodu głowy oraz badania pediatrycznego. Układ nerwowy jest dość rzadko przyczyną dużego niepokoju noworodka czy niemowlęcia. Jakie zatem przyczyny związane z przewodem pokarmowym mogą powodować intensywny płacz dziecka – być przyczyną bądź elementem kolki? Nagromadzenie gazów w jelicie Obserwacje kliniczne wskazują, że dzieci z kolką oddają duże ilości gazów. Może to wynikać z połykania powietrza w trakcie jedzenia, a także z fermentacji bakteryjnej cukrów niewchłoniętych z jelita. Zaburzenie motoryki przewodu pokarmowego Istnieje dość powszechne przekonanie, że kolka wynika z nadmiernej perystaltyki i skurczu mięśni gładkich przewodu pokarmowego. Niektórzy sugerują też, że przejściowe zaburzenia funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego mogą wpływać na motorykę przewodu pokarmowego. Zdarzają się niekiedy sytuacje, w których rozpoczęcie rehabilitacji dziecka z powodu zaburzeń na-

pięcia mięśniowego prowadzi do zmniejszenia jego niepokoju. Nie jest jednak jasne, czy zachodzi to poprzez regulację perystaltyki, czy przez rozluźnienie mięśni obwodowych. Hormony jelitowe Liczne hormony wpływają na funkcjonowanie przewodu pokarmowego. U dzieci z kolką stwierdzono wysokie stężenia motyliny i greliny. Mówi się też o zaburzeniu równowagi między serotoniną i melatoniną na korzyść tej pierwszej. Refluks żołądkowo-przełykowy Występowanie refluksu żołądkowo-przełykowego może wiązać się z niepokojem dziecka. Dyskusyjne jest, czy można taką sytuację włączać do stanu chorobowego określanego mianem kolki. Zdarza się, że niemowlęta z tym problemem trafiają do neurologa dziecięcego ze względu na układanie odgięciowe czy asymetryczne. Stan ten określany jest mianem zespołu Sandifera. Alergia pokarmowa Sugeruje się, że alergia pokarmowa może mieć znaczenie w patogenezie kolki, tym bardziej że wykazano skuteczność mieszanek o wysokim stopniu hydrolizy białka u dzieci z kolką.

Czynniki psychospołeczne Pojawiła się też teoria postulująca rolę nieprawidłowej relacji rodzic-dziecko w patogenezie kolki. Trudno znaleźć dowody jednoznacznie wspierające tę teorię. Z moich obserwacji wynika, że niepokój u dziecka częściej występuje w rodzinie, w której zauważalny jest wysoki poziom niepokoju rodziców. Stąd czasami samo podtrzymanie ich na duchu ma działanie terapeutyczne w stosunku do dziecka. Nikotynizm rodziców Badania dowodzą, że palenie papierosów przez matkę w ciąży i po porodzie oraz palenie papierosów przez ojca są związane z występowaniem nadmiernego płaczu u dziecka. RODZICE BOJĄ SIĘ NAJBARDZIEJ... Największą przyczyną niepokoju rodziców jest obawa przed wystąpieniem zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej. Aby oswoić swój strach, rodzice najczęściej przeszukują internet, gdzie – jak wynika z pewnego badania – mniej więcej połowa informacji dotyczących snu dziecka jest właściwa i poprawna, a reszta jest w połowie niepoprawna, a w po17


Z oddziału |

FOKUS NA RODZICA

łowie bezużyteczna. W tej sytuacji szczególnie ważne są merytoryczne wskazówki oraz propozycje konkretnych rozwiązań. Będzie to za sobą pociągało z jednej strony uspokojenie rodziców, z drugiej – dawało poczucie działania w kierunku poprawy snu i bezpieczeństwa dziecka. Amerykańska Akademia Pediatrii opublikowała rekomendacje dotyczące zapobiegania nagłej śmierci łóżeczkowej. Przedstawiono w nich zalecenia, których skuteczność jest dobrze udokumentowana naukowo oraz takie, na które istniejące dowody są dość słabe. Jednym z zaleceń są kampanie społeczne dotyczące prawidłowych nawyków sennych. Jest to szczególnie ważne w dobie internetu, który poprzez wiele nierzetelnych informacji zamieszczanych w sieci, może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Kampanie te powinny koncentrować się na pokazywaniu bezpiecznego środowiska snu, aby obniżyć ryzyko związanych ze snem zgonów niemowląt z różnych przyczyn, w tym nagłej śmierci łóżeczkowej, uduszenia oraz innych. W przedsięwzięciach tych powinni uczestniczyć pediatrzy, lekarze rodzinni, położne rodzinne i inne osoby sprawujące podstawową opiekę nad niemowlętami. NA PLECACH CZY NA BRZUCHU? Jak wspomniano powyżej, zalecaną pozycją do spania dla noworodków i niemowląt jest pozycja na plecach. Takie ułożenie dziecka zapobiega niebezpiecznym epizodom związanym ze snem. Wyjątkowo dziecko może spać na brzuchu w pewnych przypadkach refluksu żołądkowo-przełykowego. Pozycja na brzuchu jest też wskazana w okresach czuwania. Okresowe układanie niemowlęcia na brzuchu jest korzystne dla jego rozwoju, sprzyja właściwemu kształtowaniu się jego głowy. U dzieci leżących jedynie na plecach, często obserwuje się spłaszczenie potylicy lub asymetryczne odkształcenie głowy. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy u dziecka układanego głównie na plecach występują dodatkowo zaburzenia napięcia mięśniowego. Takie odkształcenie głowy niemowlęcia nie jest jednak wskazaniem do spania na brzuchu, a jedynie do układania dziecka w tej pozycji w okresach czuwania. Czasami 18

Potwierdzone badaniami rekomendacje Amerykańskiej Akademii Pediatrii dotyczące zapobiegania nagłej śmierci łóżeczkowej układanie dziecka do spania na plecach (nie zaleca się spania na boku, a spanie na brzuchu stosuje się w wyjątkowych sytuacjach klinicznych) stosowanie twardych materacyków w łóżeczku spanie w jednym pokoju, ale nie w jednym łóżku z dzieckiem niewkładanie do łóżeczka miękkich przedmiotów czy luźnych elementów posłania regularne wizyty u specjalistów w czasie ciąży unikanie palenia w ciąży oraz ekspozycji dziecka na dym po urodzeniu unikanie ekspozycji dziecka na alkohol przed i po urodzeniu karmienie piersią stosowanie smoczka w trakcie zasypiania (nie należy dziecka zmuszać) unikanie przegrzewania dziecka nieużywanie monitorów oddechu i czynności serca jako sposobu zapobiegania nagłej śmierci łóżeczkowej rozwijanie narodowych kampanii mających na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej Źródło: American Academy of Pediatrics

zachodzi potrzeba zastosowania specjalnej poduszki czy nawet kasku korygującego kształt głowy. W RAMACH PODSUMOWANIA Tak jak neurolog, tak często i położne konfrontowane są z niepokojami rodziców dotyczącymi snu ich dziecka. Ważne dla rodziców, a pośrednio też dla dziecka jest to, by zostali oni wysłuchani. Możliwość podzielania się swoimi obawami daje rodzicom poczucie, że niczego nie zaniedbują. Dla specjalisty to okazja do uzyskania wielu informacji, które mogą być istotne przy stawianiu diagnozy. Warto przy okazji dopytać o szczegóły dotyczące okresu ciąży, porodu, stosowania używek, warunków mieszkaniowych, zwyczajów związanych ze snem. W wielu rodzinach, w których tata wraca wieczorem i chce dziecku zrekompensować wcześniejszą nieobecność, okres przed snem jest czasem intensywnej zabawy i wielu emocji. Te emocje w pewnym sensie kumulują się w dziecku i albo nie pozwalają mu zasnąć, albo budzą je w nocy. Jeśli podczas wizyty

patronażowej rodzice skarżą się na problemy ze snem dziecka, warto chociażby dopytać, jak wygląda wieczorny rytuał usypiania. Być może przyczyną tych nieprawidłowości jest nadmierna stymulacja dziecka. Wskazane jest też ustalenie sposobu karmienia, zachowania się dziecka w trakcie i po posiłku. Po rozmowie z rodzicami warto ocenić stan dziecka – zachowanie, stan odżywienia, aktywność ruchową. W przypadku wątpliwości najwięcej informacji wnosi pełne badanie pediatryczne. Kolejnym etapem jest udzielenie rzetelnej informacji dotyczącej „zaburzeń” podejrzewanych u dziecka. Najczęściej nie są to zaburzenia w pełnym tego słowa znaczeniu, a jedynie pewne stany przejściowe czy adaptacyjne. Rzadko konieczne jest wykonywanie dalszych badań diagnostycznych czy laboratoryjnych. Czasami wskazane są dodatkowe konsultacje lekarskie. Generalnie jednak u noworodka i małego niemowlęcia wyżej opisane interwencje są wystarczające, a samo podtrzymanie rodziców na duchu przynosi niejednokrotnie zbawienne efekty.


TEORIA I PRAKTYKA

| Z oddziału

19


Z oddziału / TEORIA I PRAKTYKA

Rodzinne

SPAnie Gra słów zawarta w tytule wyraża skrajności, jakie mogą dotyczyć snu całej rodziny. Prawidłowy gwarantuje komfort na poziomie luksusowego SPA, zaburzony powoduje dysfunkcje w wielu sferach życia.

dr n. hum. Justyna Korzeniewska PSYCHOLOG

C

entrum zarządzającym snem całej rodziny jest najmłodsze pokolenie. Problemy z wieczornym usypianiem maluszka, jego częste pobudki w ciągu nocy, a potem, gdy jest nieco starszy, lęki i koszmary nocne, na długo determinują ilość snu i rytm pobudek pozostałych domowników. Niestety, najczęstszą taktyką przyjmowaną przez rodziców jest poświęcanie swojego komfortu i czekanie, aż dziecko dojrzeje do regularnego snu. Snują oni marzenia na jawie o wyspaniu się, ale niewiele robią, żeby zadbać o te prawdziwe marzenia senne, będące wynikiem prawidłowej ilości i jakości snu. Wynika to przede wszystkim z niedoceniania znaczenia dobrej jakości snu dla ogólnego prawidłowego funkcjonowania dzieci i dorosłych. Brak umiejętności uregulowania snu dziecka jest wtórny do tego niewłaściwego przekonania. Przy pełnej świadomości znaczenia i wysokiej motywacji do zmiany, przyswojenie sobie zasad zdrowego snu i konsekwentne wprowadzanie ich w życie rodziny nie jawi się wcale jako nieosiągalne wyzwanie. SEN A ZDROWIE Intensywne procesy, jakie zachodzą w organizmie, nie licują ze snem postrzeganym jako spokój, odpoczynek, relaks. Faktycznie

20

jednak to właśnie podczas snu zachodzą dynamiczne procesy fizjologiczne w ciele człowieka. W przypadku wielu chorób, zarówno niegroźnych, np. przeziębienia, jak i poważnych typu urazy i wypadki, lekarze zalecają sen i odpoczynek, specjalistycznie nazywając to „leczeniem spoczynkowym”. Ma to głęboki sens, ponieważ to właśnie podczas snu organizm naprawia uszkodzone komórki, co przekłada się na proces regeneracji i gojenia. Również niektóre hormony, np. hormon wzrostu, wydzielane są podczas snu. Dlatego tak ważny jest zdrowy sen dzieci, które rosną, a zwłaszcza nastolatków w okresie skoku wzrostowego. Sen wpływa korzystnie również na ogólną sprawność motoryczną. Regeneracja kręgosłupa i kończyn obciążanych w ciągu dnia zapewnia lepszą płynność ruchów i wydolność fizyczną po właściwie przespanej nocy. Osoby cierpiące na bóle kręgosłupa dokładają wielu starań, aby dobrać odpowiedni materac i poduszki, zapominając o tym, że pozytywny efekt przyniesie dopiero odpowiednia liczba godzin korzystania z tych udogodnień. Literatura opisująca obyczajowość minionych epok często przytacza sceny snu dam


i księżniczek przed balami i publicznymi występami. Nawet tak pewna swej urody i umiejętności czarowania mężczyzn Scarlett O’Hara, bohaterka „Przeminęło z wiatrem”, korzystała z tego niezawodnego sposobu. W czasach gdy nie istniała kosmetologia jako dział nauki i przemysłu, sen był najważniejszym kosmetykiem. Obecnie nadal jest najskuteczniejszym sposobem wydobywania walorów urody. Gwarantuje gładkość i właściwy koloryt cery, błysk oczu, wyrównanie zmarszczek, pogodny wyraz twarzy. SEN A INTELEKT Osoby dbające o swoje zdolności intelektualne i rozwijające je poprzez specjalne ćwiczenia mogą spotkać się z pytaniem o liczbę godzin snu w ciągu doby przed przystąpieniem do takich zajęć. Zapyta o to osoba prowadząca np. trening z zakresu mnemotechnik, szybkiego czytania albo program komputerowy do ćwiczenia pamięci i uwagi. Jest to związane z niską skutecznością takiej pracy przy niezaspokajaniu potrzeby snu. Mimo dużego zaangażowania osoby ćwiczącej i podjętych intensywnych starań, efekty długofalowe będą znikome lub nawet żadne. Niektóre programy komputerowe rejestrują wyniki osoby ćwiczącej, co pozwala zauważyć wysoką zbieżność pomiędzy poziomem wyspania i osiąganymi rezultatami, a tym samym zależność procesów intelektualnych od ilości snu. Najsilniejszy związek istnieje pomiędzy snem a procesami pamięci. Podczas snu mózg człowieka porządkuje ślady pamięciowe zarejestrowane w ciągu dnia i utrwala je w magazynie pamięci długotrwałej. 21


Z oddziału / TEORIA I PRAKTYKA Dlatego po intensywnej nauce, pracy umysłowej, wysiłku intelektualnym, należy przespać odpowiednią liczbę godzin, żeby utrwalić efekty tych działań. Ważny jest też sen poprzedzający intensywną pracę umysłową. Zapewnia on lepszą koncentrację, szybszy czas reakcji, sprawniejsze zapamiętywanie oraz wyższą kreatywność i oryginalność myślenia. Wypoczęty umysł jest w stanie jednocześnie uruchamiać różne procesy umysłowe, dzięki czemu człowiek tworzy odległe skojarzenia, ciekawe połączenia, odkrywa oryginalne pomysły. Dotyczy to zarówno rodziców, którzy po nieprzespanej nocy muszą zająć się pracą i działać efektywnie, jak też starszego rodzeństwa – senna pociecha niewiele wynosi z zajęć szkolnych. Intensywność, a tym samym doniosłość procesów zachodzących w mózgu podczas snu potwierdza ilość zużywanego przez niego wówczas „paliwa”, czyli tlenu, która jest najwyższa w ciągu doby. SEN A RELACJE Drażliwość, poirytowanie, impulsywność, zaburzają relacje z innymi, są powodem napięć i konfliktów. Często jednak ich przyczyną nie są autentycznie trudne sytuacje lub niekorzystne działania innych osób. Mogą być efektem subiektywnie negatywnej oceny osób i zdarzeń z powodu zmęczenia i niewyspania. Niekontrolowane wybuchy złości, pesymistyczne postrzeganie zdarzeń, negatywne nastawienie do ludzi może być zakamuflowaną prośbą or-

Od senności po marzenia senne Najzdrowszy sen dziecka to ten, który przebiega zgodnie z naturalnym rytmem neurologicznym, w którym występują trzy fazy: senność, sen spokojny, sen aktywny (marzenia senne). 22


ganizmu o odpoczynek, relaks, sen. Liczbę godzin snu można nadrobić, ale tego, co powiedziało się komuś w złości, nie można cofnąć. Podobnie złe decyzje podjęte pod wpływem zmęczenia, rozdrażnienia i rozkojarzenia bywają nieodwracalne, a ich negatywne konsekwencje mogą doskwierać długo i boleśnie. Dlatego warto wcześniej zadbać o zdrowy sen, a tym samym pogodny nastrój i życzliwe usposobienie do innych. Jest to świetna profilaktyka konfliktów międzyludzkich i trudnych relacji interpersonalnych. Wypoczęty, czyli wyspany, umysł szybciej wyczuwa próby manipulacji ze strony innych, szybko i adekwatnie na nie reaguje. Trafna riposta i umiejętna odmowa na nachalne prośby zapobiegają uwikłaniu w czyjeś sprawy i niezręczne sytuacje tylko z powodu uległości będącej efektem zmęczenia, rozkojarzenia, czyli niewyspania. Powszechne przekonanie, że należy „przespać się z problemem”, znajduje potwierdzenie w psychologii. Regenerujący sen poprawia nastrój, dzięki czemu wieczorne troski jawią się mniej dramatycznie o poranku. Poprawa funkcji intelektualnych pozwala też szybciej znaleźć najlepsze rozwiązanie tych problemów. Odpowiednia liczba godzin snu zapewnia dobry nastrój i wysoką wydolność psychofizyczną następnego dnia. Natomiast jego regularność ma pozytywne efekty długofalowe, jest jednym z ważnych elementów profilaktyki depresji. Podczas snu mózg odbudowuje poziom neuroprzekaźników, z których korzysta podczas pracy w stanie czuwania. Spadek niektórych z nich jest ważnym czynnikiem predysponującym do ujawnienia się depresji. Właściwe zasypianie maluszka i jego samodzielne spanie w swoim łóżeczku pomaga w budowaniu relacji małżeńskiej jego rodzicom. Intymne chwile dla siebie, gdy dzieci już spokojnie śpią, to ważne momenty dla budowania ich więzi. Satysfakcjonujące życie seksualne rodziców jest również w dużej części uwarunkowane prawidłowym snem dzieci. Istotna jest odpowiednia pora zasypiania, utrzymanie adekwatnej do wieku

W czasach gdy nie istniała kosmetologia jako dział nauki i przemysłu, sen był najważniejszym kosmetykiem. Nawet tak pewna swej urody i umiejętności czarowania mężczyzn Scarlett O’Hara, bohaterka „Przeminęło z wiatrem”, korzystała z jego niezawodnego działania. Obecnie nadal pozwala wydobywać walory urody. Gwarantuje gładkość i właściwy koloryt cery, błysk oczu, wyrównanie zmarszczek, pogodny wyraz twarzy.

ciągłości snu nocnego oraz brak nocnych wędrówek do łóżka rodziców lub zajmowania go na stałe przez dziecko. ZDROWY SEN RODZINY W PRAKTYCE W przypadku snu idea rodzicielskiego poświęcenia nie jest korzystna ani dla samego dziecka, ani dla dorosłych członków rodziny. Cierpliwe wybaczanie dziecku nocnych pobudek i znoszenie negatywnych konsekwencji braku snu doprowadza do narastania problemów w innych sferach i powoduje, że negatywne skutki niedospania zataczają coraz szersze kręgi. Nawyki związane ze snem wiążą się mocno z procesami fizjologicznymi w organizmie, dlatego są trudne do zmiany, nawet jeśli są nieprawidłowe, a zmiana ma doprowadzić do poprawy jakości snu. Dlatego tak ważne jest uczenie dziecka od początku prawidłowego zasypiania. Podstawą jest stałe i własne miejsce dziecka do spania. Domaganie się specjalnego usypiania, nocne wędrówki do łóżka rodziców, częste wybudzania to efekty błędów rodzicielskich na wczesnym

etapie. Wielu rodziców wpada w pułapkę własnych działań, pozwalając na takie zachowania w okresie niemowlęcym. Lekceważą niewłaściwe zasypianie dziecka, licząc na to, że gdy już przyjdzie pora, to ono zacznie zasypiać bez marudzenia i spać w swoim łóżeczku. Jakże boleśnie rozczarowują się, gdy potem trudno te niewinne błędy skorygować, a dziecko płaczem wymusza swój scenariusz nocy, ignorując potrzebę wypoczynku rodziców. W ZDROWYM RYTMIE Ustalenie prawidłowego rytmu zasypiania i dbanie o ciągłość snu nocnego w okresie wczesnego dzieciństwa zapobiega problemom ze snem w późniejszych okresach. Jeśli jednak taki problem utrzymuje się lub pojawi, należy podjąć działania podobne do tych skutecznych u maluszków, ale nieco zmodyfikowane z uwagi na wiek dziecka. Tak samo ważne jest ustalenie stałej pory rozpoczynania przygotowań do snu i kładzenia się do łóżka. Wieczorem należy unikać ekscytujących zabaw i pobudzającego oglądania tv oraz gier komputerowych. Relaksująca kąpiel i delikatny masaż to dobry wstęp do zdrowego snu zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Wyciszenie bezpośrednio przed zaśnięciem poprzez spokojną rozmowę z rodzicem, słuchanie subtelnej muzyki, czytanie przyjemnych opowiadań, gwarantuje nieprzerwany sen, miłe marzenia senne i pogodne wybudzenie się o poranku. Najważniejszą zasadą dbania o zdrowy sen wszystkich domowników jest… dbanie aktywne, a nie czekanie, aż problem sam się rozwiąże, kłopoty przeminą, dolegliwość ustąpi, a dziecko dojrzeje do zdrowego snu. Każda bezsenna noc to nie tylko trudny dzień dla rodziców, ale utrwalanie niekorzystnych nawyków u dziecka, co ma też negatywne konsekwencje dla niego samego. Ważne jest podejmowanie aktywnych działań, konsekwentna praca nad utrwaleniem korzystnych i zmianą niewłaściwych nawyków, eksperymentowanie z nowymi sposobami i szukanie porad specjalistów, aby jak najszybciej przywrócić zdrowy, spokojny sen całej rodziny. 23


Z pasją |

REPORTAŻ

Jak w domu Młodość i pasja, za którą idą niezliczone pomysły, marzenia i nowe spojrzenie na położnictwo to jej wizytówka. W założonej przez siebie przed czterema laty krakowskiej szkole rodzenia „Picolino” wraz z zespołem doświadczonych psychologów, fizjoterapeutów i innych położnych uczy, że ciąża i poród to największe, najbardziej niezwykłe, a jednocześnie… najbardziej normalne wydarzenie w życiu rodziców. Oto świat Karoliny Bzowskiej. WYSŁUCHAŁ

POCZĄTKI, WYOBRAŻENIA, PRAKTYKA Wszystko stało się przypadkiem, bo tak naprawdę planowałam studia stomatologiczne i zwyczajnie się nie dostałam. Trafiłam na położnictwo i… ku mojemu sporemu zdziwieniu ów przypadek był zrządzeniem losu. Okazało się, że to jest to, że to właśnie tu, a nie na stomatologii, czuję się jak ryba w wodzie. Tym bardziej było mi przykro, że moje wyobrażenia o postrzeganiu położnictwa mają mało wspólnego z rzeczywistością, czyli tym, jak zawód ten jest widziany przez innych. Okazało się, że tak naprawdę nadal mało kto wie, kim jest położna, że wiele osób po prostu utożsamia ją z pielęgniarką. A przecież to zupełnie inna bajka. Mało kto wie, że położna może sprawować opiekę nad kobietą w czasie całej ciąży i porodu. A ja nie znam ani jednej mamy, która korzystałaby z takiej formy pomocy, większość udaje się po prostu do ginekologa położnika. Wiem, że w wielu innych krajach wygląda to zupełnie inaczej i szkoda, że u nas nadal niewiele się zmienia, a pacjentki bardziej ufają lekarzom. Zawsze też sądziłam, że położna to zawód bardziej niezależny, a niestety czasami o zbyt wielu aspektach naszej pracy i sposobie jej wykonywania decyduje szpital czy przełożeni. Nadal jest za mało położnych, które np., zgodnie z ogólnoświatowym trendem, respektują swobodę wyboru dotyczącą pozycji porodu i same decydują, 24

Marcin Pacho

w jakiej będą go przyjmować. Podkreślam – przyjmować, nie odbierać, jak niestety nadal często błędnie się mówi, bo przecież nowe życie się przyjmuje, a nie odbiera. Pozornie to tylko słowo, ale dla mnie to symbol nowego sposobu myślenia o położnictwie i nowych standardach, w jakich chcę pracować i jakie chcę promować. Chciałabym np., aby w przyszłości coraz częściej przy porodzie korzystano z niefarmakologicznych środków łagodzących ból, aby zanim poda się środek przeciwbólowy, pomyśleć o immersji wodnej czy różnych formach masażu i relaksacji (do których warto namawiać partnerów rodzących) i jeśli jest taka możliwość, to na nich poprzestać. Chciałabym także, aby zmieniła się polityka opieki na położnictwie, by położna zamiast tonąć w dokumentach, miała więcej czasu na to, by zająć się położnicą nie tylko wtedy, kiedy ta o tę pomoc poprosi, i samemu inicjować zadawanie pytań, rozwiewanie wątpliwości. Marzy mi się również coraz większa popularność porodów domowych, w czasie których kobiety w tej szczególnej chwili będą czuły się pewniej i swobodniej, a dzieci w związku z tym przychodziły na świat bez niepotrzebnego stresu. ZAWODOWE ZASKOCZENIA To może dziwne, ale nieustannie zaskakuje mnie, a jednocześnie fascynuje i napędza fakt, że nie ma dwóch takich samych porodów, dwóch takich samych ciąż, dwóch


takich samych par przyszłych mam i ojców. Są oczywiście standardy postępowania, nie ma jednak nigdy rutyny i nudy, a moja praca każdego dnia jest inna. Każdy dzień w tym zawodzie trzeba przepracować inaczej, w innym rytmie, spoglądać na niego wciąż z innej perspektywy. WAGA DOŚWIADCZENIA Od niedawna sama jestem mamą, a mój czas dzielę między opiekę nad córką a aktywność w szkole. Tym samym na później musiałam odłożyć pracę w szpitalu, którą bardzo lubię i do której na pewno wrócę. Co ciekawe, choć relacja z ciężarną w obu tych miejscach jest inna, to ma dla mnie wspólny mianownik. W „Picolino” kontakt z przyszłymi rodzicami jest na pewno bardziej swobodny, nie ma dystansu dzielącego pacjentkę od osób w kitlach. W szkole nie ma pacjentek, są kobiety, przyszłe mamy,

a potem – niejednokrotnie – po prostu koleżanki. Szpital wymusza oczywiście inną relację, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by tak jak w szkole rodzenia jej fundamentem była empatia, uśmiech, zrozumienie, chęć rozmowy, zaoferowania i udzielenia pomocy – czyli to, na czym buduję relacje w „Picolino”. Doświadczenie i swego rodzaju przyzwyczajenia ze szkoły pomagają zdjąć ze szpitalnej relacji ten karb „zderzenia” z instytucją i pokazać, że tutaj również rodząca ma do czynienia przede wszystkim z drugim człowiekiem, który chce i wie, jak pomóc w tych ważnych chwilach. DOBRY POMYSŁ Jeszcze na studiach przez głowę przeszła mi myśl, że chciałabym mieć swoją szkołę rodzenia, która dawałaby mi większą swobodę pracy z pacjentkami. Na tamtą chwilę jednak na takich marzeniach się skończyło. Potem,

po zdobyciu licencjatu z położnictwa, nadarzyła się okazja wzięcia udziału w konkursie na dofinansowanie działalności. Dowiedziałam się o nim w ostatniej chwili, bo pomysły na biznes należało składać tylko do następnego dnia. Mimo to postanowiłam spróbować, bo przecież projekt miałam w głowie już od dawna. Okazało się, że zamykałam listę zgłoszeń, byłam ostatnią, która złożyła dokumenty, ale… udało się, a szkoła zaczęła działać jeszcze w czasie moich studiów magisterskich. Dwa pierwsze lata były trudne, teraz jest inaczej, coraz częściej trafiają do mnie pary z polecenia. Choć jesteśmy na rynku dopiero 4 lata, udało nam się zdobyć przez ten czas duże doświadczenie, co teraz procentuje, a prowadzenie szkoły jest coraz większą frajdą. Dziś żartuję, że teraz trochę boję się marzyć, bo jak widać moje marzenia się spełniają. I to w takiej skali! PRAKTYKA CZYNI MISTRZA Z pewnością najpopularniejszy spośród całej oferty naszej szkoły jest sam kurs „Aktywni rodzice”, przygotowujący pary do narodzin malucha. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się warsztaty chustonoszenia, ale także zajęcia z gimnastyki – pilatesu i jogi. Bardzo popularne, ku mojej ogromnej radości, są zajęcia z nauki masażu Shantala. Masaż ten bardzo dobrze wpływa na stymulację noworodka, pozwala mu nawiązać silną więź z osobą masującą i sprawia wiele przyjemności Pamiętam, że kiedy sama się go uczyłam, zdarzało mi się sprawdzać moje umiejętności na dzieciach znajomych. Wśród nich jest teraz chłopiec, który kiedy tylko mnie widzi, rozbiera się, układa na podłodze i niecierpliwie czeka na masowanie. Co ciekawe, masowałam go mniej więcej raz na tydzień – to dość rzadko biorąc pod uwagę zalecenia, by masaż wykonywać codziennie, a mimo to doskonale to zapamiętał. NASZ CZAS Szkoła, i tak było od samego założenia, jest miejscem kameralnym, nastawionym nie na nudne wykłady do tłumów, ale zajęcia praktyczne dla małych grup. Zawsze chodziło nam o to, by kurs był okazją do bezpośredniego, indywidualnego kontaktu z uczestnikami. Również dzięki temu podczas zajęć jest zawsze czas na to, by wysłuchać każdej przyszłej mamy czy taty i np. włączyć w plan warsztatów tematy, które szczególnie ich interesują. Dzięki temu, że 25


Z pasją |

REPORTAŻ

jest nas niewielu, wszyscy dobrze się znamy, rodzice są mniej skrępowani, łatwiej się uczą, są bardziej aktywni i otwarci, co sprzyja zadawaniu nurtujących pytań. Mam nadzieję, że czują się jak u siebie w domu. Co jakiś czas organizujemy też spotkania absolwentów, aby młodzi rodzice mogli się wymienić swoimi spostrzeżeniami już po narodzinach, by zobaczyć maluchy, by wspólnie cieszyć się ze zmian, jakie zaszły w ich życiu. Rodzicie wracają do nas również na sesje fotograficzne. Co bardzo nas cieszy, często jest tak, że nasza szkoła jest pierwszym miejscem, które odwiedzają po opuszczeniu szpitala, bo sesję noworodkową należy przygotować, zanim maluszek skończy 14 dni. Tak naprawdę zatem wciąż jesteśmy w kontakcie. To miłe, że niezależnie do uczestnictwa w kursie czują się u nas i z nami dobrze, że nam ufają, że jesteśmy im bliscy.

26

MALUCH NA PRÓBĘ? Tym, co nas wyróżnia, bo z tego co wiem jeszcze tylko dwie szkoły w Polsce korzystają obecnie z tego rozwiązania, są symulatory niemowląt – lalki, które imitują zachowania prawdziwych noworodków. Bobasy, ważące tyle, ile prawdziwe dziecko, trzeba karmić, przewijać, masować, tulić w czasie płaczu czy przytrzymywać ruchomą główkę. Skąd ten pomysł? Ze Stanów. Tam jednak były one i często nadal są wykorzystywane jako straszaki i… środki antykoncepcyjne dla tamtejszej młodzieży. Nastolatki zmuszone do opieki nad takim symulatorem mają uświadomić sobie, jak ciężką pracą jest opieka nad dzieckiem, a tym samym przemyśleć swoje zachowania seksualne. Ja stwierdziłam, że bobasy można wykorzystać nie tylko po to, aby straszyć, ale przede wszystkim uczyć przyszłych rodziców i utrwalić naukę prze-

kazywaną w czasie zajęć. Rodzice mogą zabrać symulator do domu i na spokojnie przećwiczyć czynności, które wykonujemy w czasie lekcji, również w nocy w bardziej ekstremalnych, ale jednocześnie w najbardziej realistycznych warunkach. Mając takiego malucha w domu, wielu rodziców uświadamia sobie sprawy, o których wcześniej nie myśleli. Miałam kiedyś parę, która swoją sypialnię urządziła na antresoli, podczas gdy łóżeczko z dzieckiem, na które czekali, miało w przyszłości stać na dole. Kiedy przez dwie noce z symulatorem musieli co dwie godziny schodzić na karmienie, zdecydowali, że kołyska musi stać bliżej ich łóżka. Każda para może zaprogramować lalkę według trzech stopni zaawansowania, a potem po okresie testowym w domu wspólnie w szkole analizujemy wyniki. Lalka jest kompatybilna z programem w szkolnym komputerze, a zatem możemy punkt


fot. Archiwum K. Bzowskiej

po punkcie prześledzić, jak taka opieka wyglądała. Co ciekawe, każdy z rodziców ma swój własny identyfikator, który przed wykonaniem danej czynności z symulatorem trzeba zeskanować. Pozwala to potem stwierdzić, które z rodziców popełniło błąd lub też które wykonało zadanie poprawnie. To bardzo lubiane narzędzie nauki, bo dzięki niemu rodzice czują się potem pewniej, jeśli chodzi o opiekę nad nowo narodzonym członkiem rodziny. Nieraz zdarza się, że młode mamy i młodzi ojcowie, kiedy pojawia się dziecko, nie wiedzą nawet, jak trzymać tak małe ciałko. Praca z symulatorem oswaja ten lęk. Z doświadczenia wiem, że najlepiej jest, jeśli na pracę z symulatorem uda się namówić cała grupę, która aktualnie uczestniczy w kursie – wówczas po dniach testów przychodzą na zajęcia i mogą wymieniać się doświadczeniami również w swoim gronie, a to bardzo ich wzbogaca. Co ciekawe, dzięki symulatorowi można też np. przetestować, jak na malucha zareaguje nasz pies czy kot. Lalki bowiem pachną noworodkiem i skupiają również uwagę zwierząt. SZKOŁA ŻYCIA Zdarza się, że trafiają do nas pary, których ciąża jest którąś z kolei i które często właśnie dlatego kierują się nieaktualną już wiedzą dotyczącą porodu czy opieki nad noworodkiem. Jest to szczególnie wyraźne w przypadku par, u których przerwa

między jedną a drugą ciążą sięga nawet kilkunastu lat. W położnictwie wciąż nieustannie wiele się zmienia, młode mamy nie zawsze o tym wiedzą i kierują się przestarzałą wiedzą koleżanek lub tym, co znajdą w internecie. Wielu rodziców, którzy do nas trafiają, jest np. zdziwionych, że dziś nie ma już czegoś takiego jak specjalna dieta dla kobiet karmiących. Nadal też pokutuje przekonanie o konieczności picia przez karmiącą pewnego rodzaju słodkiego piwa, które wzmaga laktację. A to przecież zupełna nieprawda. Sama, kiedy urodziłam moją córkę, spotkałam się z taką poradą położnej środowiskowej, która nie wiedziała, że ja także jestem położną. Kiedy otrzymałam listę wytycznych, jakich powinnam się trzymać, ręce mi opadły, a kartka z tymi błędnymi już przecież regułami trafiła do kosza. Dla mnie ważne jest, aby uczestniczyć w konferencjach, słuchać o nowościach, być na bieżąco, bo to przecież przekłada się na lepszą opiekę nad ciężarnymi. PRZYSZŁE MAMY NA DZIŚ Każdego dnia dostrzegam, jak praca w szkole rodzenia jest potrzeba, zwłaszcza młodym mamom. Od lat obserwuję trend polegający na tym, że kobieta w ciąży chce w tym okresie dowiedzieć się od ekspertów, głównie od położnych, możliwie jak najwięcej po to, by po porodzie potrafić radzić sobie samej i być w jak największym stopniu niezależną, nie tylko od położnej, ale także od mam,

babć, ciotek, koleżanek. Mam dzięki temu świadomość, jak ważne jest, by to, czego uczymy w czasie zajęć, było merytorycznie doskonałe, kompletne i łatwe do przyswojenia. Jednocześnie zauważam, że właśnie w związku z tym trendem coraz więcej osób wybiera zajęcia w szkołach rodzeniach. Czasami spotykam się z opiniami rodziców, którzy mówią, że początkowo nie byli przekonani do idei szkoły i sądzili, że przecież ciążę znosi się i rodzi instynktownie i wiele się tam nie nauczą. Jednak po kursie najczęściej okazuje się, że był on wręcz niezastąpiony i to nie tylko z uwagi na wiedzę instruktorów, ale i innych rodziców, którzy np. doradzili wizytę w tańszej aptece czy polecili jakiś ciekawy sklep z wyprawką. W ROZWOJU Rodzinna, domowa atmosfera w szkole przełożyła się na jeszcze jeden niecodzienny pomysł – wspólnie z kursantkami stworzyłyśmy markę „Picolino”, pod którą sprzedajemy przygotowane własnoręcznie kocyki, opaski, czapeczki, spinki, apaszki. Projektowaniem i produkcją zajmują się właśnie mamy, które odwiedziły naszą szkołę, a w domowym zaciszu przygotowują różnego rodzaju elementy wyprawki. Inni rodzice mogą je kupić dla swoich maluchów. Marka na razie raczkuje, ale mam nadzieję, że kiedy znajdę trochę więcej czasu, uda nam się ten pomysł rozwinąć. I na pewno pojawią się kolejne… 27


Z pasją |

LEOHISTORIA

Na przekór klątwie 16 grudnia 2010 roku przyszedł na świat chłopiec, który przestawał oddychać za każdym razem, gdy zasypiał. Diagnoza – niezwykle rzadki Zespół Centralnej Hipowentylacji, zwany klątwą Ondyny. Jednym ze sposobów na poznanie, oswojenie i… swego rodzaju polubienie choroby stał się film, wyreżyserowany przez ojca małego Leo. „Nasza klątwa”, po zdobyciu kilkudziesięciu nagród na międzynarodowych festiwalach filmowych, doczekała się finalnie nominacji do Oscara w kategorii dokumentu krótkometrażowego.

ROZMAWIAŁA

O tym, jak wyglądało i wygląda „zdejmowanie klątwy”, rozmawiamy z Magdą Hueckel, mamą słynnego już chyba na całym świecie Leo. Jakie są szanse na znalezienie leku na klątwę Ondyny? Na ile „się dzieje” w tym temacie i jakie są założenia Polskiej Fundacji CCHS? Naukowcy nie mają wątpliwości, że lek na CCHS (klątwę Ondyny) powstanie. Pozostaje jedynie pytanie, kiedy to nastąpi. Celem CCHS Foundation jest przyspieszenie tego procesu. Została już powołana komisja specjalistów – naukowców i lekarzy – która będzie przyznawała granty laboratoriom pracującym nad lekiem. Najlepsze i najbardziej obiecujące projekty będą dotowane pieniędzmi na realizację badań. Osobiście największe nadzieje pokładam w pracach nad genem PHOX2b prowadzonych przez ośrodki we Włoszech, Kanadzie i Szwajcarii. Jesteśmy świadkami przełomu. Fundacja dąży też 28

Małgorzata Marszałek

do centralizacji działań, budowania międzynarodowej sieci kontaktów i wciągania do współpracy jak największej liczby krajów. Jestem koordynatorką CCHS Foundation na terenie Polski oraz prezeską i współzałożycielką Polskiej Fundacji CCHS „Zdejmij klątwę”, której celem jest m.in. finansowe wsparcie badań. Jeżeli chodzi o działania w naszym kraju – budujemy świadomość CCHS, chcemy poprawić diagnostykę i równać do standardów światowych w opiece nad chorymi. Prowadzimy również grupę wsparcia dla rodzin z CCHS na Facebooku. Czy po tych prawie pięciu latach życia z klątwą możecie powiedzieć – jest łatwiej niż się spodziewaliśmy, jest trudniej? Co Was przez ten czas najbardziej zaskoczyło? Jest zupełnie inaczej. Życie z CCHS to huśtawka. Rollercoaster. Gdy ugasimy jeden pożar, wznieca się kolejny – w innym miejscu. Początkowo najtrudniejsze były noce – wsta-

waliśmy do alarmów respiratora i pulsoksymetru nawet po 20 razy. Żyliśmy w stanie bezustannego wyczerpania i napięcia, śpiąc po kilka godzin na dobę i nie spuszczając z Leo oka nawet na sekundę. Tak było przez trzy lata. Teraz noce są spokojniejsze, ale ciągle pojawiają się kolejne problemy. Długo walczyliśmy o mowę Leo, która przez rurkę do respiratora jest bardzo opóźniona. Leo zaczął mówić niedawno, w wieku 4,5 roku. Doszedł do tego, ucząc się wymawiać każdą głoskę z osobna. To były setki godzin pracy z logopedą. Do tego niezliczone dni rehabilitacji, psychoterapii, psychomotoryki ruchu, integracji sensorycznej, badań neurologicznych, okulistycznych, gastrologicznych, ortopedycznych… holtery, usg., rentgeny… To jest koszmarne, a Leo ma przez to bardzo mało wolnego czasu. Pierwsze lata były kluczowe w uzupełnianiu deficytów. Obecnie wyzwaniem jest logistyka dnia codziennego, bo Leo nie może zostać pod opieką


niewykwalifikowanej osoby – a potrzebne kwalifikacje są na poziomie pielęgniarskim z intensywnej terapii. Mimo to Leo doskonale sobie radzi. Jest pogodny, inteligentny, dowcipny, pewny siebie. Kiedyś, na samym początku, od pewnej lekarki usłyszałam, że: „to dziecko to wyjdzie najdalej na balkon”. Tymczasem „to dziecko” zjechało już całą Polskę, wliczając Kasprowy Wierch, pływało kajakiem, spało pod gwiazdami, a nawet było we Włoszech i Szwajcarii. Gdy usłyszałam diagnozę, myślałam, że moje życie się skończyło – ale ono dopiero się rozkręca. Wracając do momentu narodzin Leo, szukania rozpoznania, wreszcie diagnozy – jak wyglądała Wasza komunikacja z lekarzami? Czy dostawaliście odpowiedzi na Wasze na pewno trudne i liczne pytania? Czy mieliście jakiekolwiek wsparcie psychologiczne? Innymi słowy, czy „system” się Wami dobrze zaopiekował?

Leoś urodził się z rzadką chorobą genetyczną – Zespołem Centralnej Hipowentylacji (CCHS), potocznie zwanym klątwą Ondyny. Kiedy zasypia – przestaje oddychać i musi być podłączany przez rurkę tracheostomijną do respiratora. Klątwa Ondyny zdarza się raz na około 200 tysięcy urodzeń. Szacuje się, że na świecie żyje obecnie około 1200 osób nią dotkniętych. Najczęściej są to dzieci zdrowych rodziców, u których powstała mutacja genu odpowiedzialnego za rozwój autonomicznego układu nerwowego. Pierwsze miesiące życia Leo zainspirowały jego rodziców do nakręcenia filmu krótkometrażowego "Nasza klątwa" (reżyserował tata - Tomasz Śliwiński, mama była współautorką scenariusza i autorką części zdjęć), który zdobył wiele nagród na międzynarodowych konkursach filmowych, łącznie z nominacją do tegorocznego Oscara w kategorii film krótkometrażowy. Taka forma zmierzenia się z osobistym dramatem przyniosła nieoczekiwane efekty – wzrost zainteresowania tą rzadką chorobą na całym świecie i globalną intensyfikację działań w celu znalezienia lekarstwa na klątwę Ondyny. W rezultacie została powołana także Polska Fundacja CCHS Zdejmij Klątwę. Niezwykłą historię Leo można śledzić na prowadzonym przez jego Mamę blogu: www. leoblog.pl. Więcej informacji o samym schorzeniu i próbie przezwyciężenia klątwy na: www.zdejmijklątwe.pl oraz na: www.cchsnetwork.org.

29


Z pasją |

LEOHISTORIA

Leo po urodzeniu przebywał kolejno na dwóch oddziałach intensywnej terapii – w szpitalu, w którym się urodził, a następnie w wyspecjalizowanej placówce. Z pierwszego okresu pamiętam szczególnie jedną scenę: wraz z mężem stoimy nad łóżkiem Leo, chyba w drugiej dobie po jego urodzeniu. Leo właśnie został zaintubowany, jest cały okablowany, nie możemy go dotknąć. Stoimy nad nim i nie wierzymy w to, co się dzieje, jesteśmy w szoku. I wtedy przychodzi lekarka i oznajmia, że czytała w internecie o takiej chorobie – klątwie Ondyny – i że on do końca życia może tak leżeć. Po czym wychodzi. Zostawia nas z tą niepełną i nieprawdziwą informacją. Takie zachowania są po prostu niedopuszczalne, powinny być piętnowane. Na szczęście spotkaliśmy się też z innym podejściem. I myślę tu przede wszystkim o prof. Dobrzańskiej, która poświęciła nam sporo czasu. Tłumaczyła wszystko po kilka razy. Nie kolorowała rzeczywistości, ale też nie odbierała nadziei. Mimo że to, co mówiła, bywało brutalne, ujmowała to w taki sposób, że z jej gabinetu wychodziliśmy podbudowani. Na swojej drodze spotkaliśmy mnóstwo takich właśnie ludzi, także wspaniałe i oddane pielęgniarki, które niejednokrotnie dodawały nam otuchy. Za uwagę, cierpliwość i wyrozumiałość jesteśmy nieustannie wdzięczni. Niestety, nie wszyscy mieli i mają w sobie tyle empatii. Dlatego apeluję do służby zdrowia o wyrozumiałość i cierpliwość dla pacjentów, takich jak Leo i dla rodziców, takich jak my. Należy pamiętać, że matki i ojcowie, których dzieci leżą na OIOM-ie, są zazwyczaj w szoku, ich życie właśnie przewróciło się do góry nogami. Psychologowie zgodnie twierdzą, że to jest trauma większa niż śmierć kogoś bliskiego. To sytuacja ekstremalnie trudna. Nie proszę, żeby ktokolwiek opłakiwał sytuację chorego, współodczuwał, przynosił ją po dyżurze do domu – ale o kulturę osobistą, spokój, rzeczowość i poważne traktowanie. Niektórzy lekarze te cechy po prostu mają wrodzone, inni muszą je wypracować. I taką edukację, na temat tego, jak rozmawiać z pacjentami i ich rodzicami, powinny zapewniać uczelnie. Studenci medycyny powinni przechodzić warsztaty z aktorami, brać udział w inscenizacjach, 30

28 marca 2012 – Fiolet Poranek jak co dzień. Leo budzi się w superhumorze i jeszcze w łóżeczku rozpoczyna zabawę. Nagle saturacja zaczyna mu gwałtownie spadać, włącza się alarm. Leorodzice podbiegają do łóżka… Usta Leosia są sine, a on – nieświadom zagrożenia – uśmiecha się radośnie… Odessanie wydzieliny ssakiem i inhalacja Berodualem rozwiązują problem, jednak fioletowy uśmiech Leo na długo pozostanie w pamięci Leorodziców. Tak łatwo go stracić… 21 maja 2015 – Świeżość Leospojrzenia Restauracja. Leorodzice studiują menu. DANIA BEZMIĘSNE. Leo z zainteresowaniem zagląda mamie przez ramię i również wpatruje się w kartę. Po kilku sekundach oznajmia triumfalnie: – Jest w Europie!! – Co????? Co jest w Europie, synku? – pyta zaskoczona Leomama. – No… Dania

zdobywać wiedzę z zakresu psychologii. Jako lekarze powinni być wyposażani w narzędzia, które pozwolą im poradzić sobie w tych bardzo trudnych rozmowach. Prawda jest taka, że przyszłość dziecka często zależy od nastawienia rodzica. A na to nastawienie kluczowy wpływ ma służba zdrowia. Trudniejsze oddziały powinny oferować wsparcie psychologiczne – dla pacjentów i lekarzy. Problem polega nie tylko na sposobie komunikacji, ale także na przekazywaniu informacji w ogóle. My czuliśmy się niedoinformowani. To zapewne też powodowało, że z perspektywy personelu byliśmy niewątpliwie męczący i irytujący. Ale to jest takie błędne koło – jeśli rodzic nie wie, co się dzie-

je z jego dzieckiem, to się po prostu bardzo denerwuje. Łatwiej było się skontaktować ze specjalistami od CCHS i wentylacji na drugim końcu świata niż z niektórymi osobami z gmachu, w którym przebywaliśmy przez trzy miesiące! Większość informacji o chorobie zdobyliśmy za pomocą internetu. Dodam jeszcze, że nie do końca jasne są zasady przebywania na oddziałach intensywnej terapii. Spędziłam sporo czasu w trzech różnych klinikach tego typu i w każdej panowała dezinformacja odnośnie do praw pacjentów, godzin przebywania w sali, procedur, zakresu opieki nad dzieckiem. Każdy mówił nam co innego, co w efekcie powodowało zbędne nieporozumienia.


fot. archiwum Magdy Hueckel

Jak wygląda leczenie i opieka nad pacjentem z CCHS w Polsce i innych krajach w Europie Zachodniej czy Stanach? W części krajów europejskich i USA chorzy dysponują opieką pielęgniarską na każdą noc. W Polsce mamy 3–4 godziny tygodniowo w zależności od województwa. Jest problem z edukacją chorych, placówki nie mogą zagwarantować chorym bezpieczeństwa, nie ma wyspecjalizowanej kadry. Jest problem z diagnostyką. Wiem o kilkorgu dzieciach, których objawy kliniczne wskazują CCHS, a rodzice nie mogą wyegzekwować diagnozy. Jest też problem ze sprzętem, nie dostajemy zapasowych ssaków czy respiratorów na wypadek awarii. Część rzeczy musimy sobie sami załatwiać. I jeszcze olbrzymi problem zarabiania pieniędzy przez opiekunów osób niepełnosprawnych – ale to już oddzielny temat. Początkowe prognozy dotyczące rozwoju Leo nie były optymistyczne. Jak natomiast jest on oceniany dzisiaj w porównaniu z dziećmi ze swojej grupy wiekowej? Czy jego rozwój intelektualny, fizyczny, motoryczny to kwestia po prostu… dobrych genów, czy może ogromu pracy, jaką wkładacie w jego wychowanie? Zapowiadano nam, że będzie źle. Tymczasem Leo ciągle nas zaskakuje. Intelektualnie rozwija się genialnie. W wieku 4,5 roku umie czytać, liczyć, nieźle pisze i do tego zna się na geografii lepiej od większości gimnazjalistów – który z jego rówieśników wie np., co jest sto-

licą Tuwalu?! Ma wspaniałe poczucie humoru, rewelacyjną pamięć. Obłędnie rysuje! Niestety, fizycznie jest jeszcze dość słaby. Ciągle też wymaga pracy w kontaktach społecznych. Niemniej jednak, jeżeli jeszcze gdzieś jest dystans pomiędzy nim a innymi dzieciakami w jego wieku, to w szybkim tempie go skraca. Czy Leo będzie mógł chodzić do szkoły? Jak planujecie zorganizować jego edukację i dalszy rozwój? Nie wyobrażam sobie innej opcji! Ale oczywiście nie będzie to łatwe, bo przynajmniej przez pierwsze lata Leo będzie musiał cały czas być pod opieką pielęgniarki. Mam nadzieję, że dostaniemy taką pomoc od państwa, o co w naszej fundacji walczymy dla wszystkich maluchów z CCHS – zapewnić im taką indywidualną opiekę. Jeśli się nie uda, to będziemy musieli opłacić ją z własnej kieszeni. Najważniejsze jest jednak, aby Leo przebywał w grupie rówieśniczej. Rozważamy szkołę demokratyczną. Na pewno musi to być placówka z indywidualnym podejściem i małymi grupami dzieci. Jak na co dzień funkcjonują Leorodzice? Czy teraz, kiedy syn jest starszy, noce są spokojniejsze? Czy niedospanie odbija się w jakiś sposób na Waszej pracy? A może do małej ilości snu można się po prostu przyzwyczaić? Leorodzice stali się mistrzami organizacji i planowania, zupełnie wbrew naszym na-

Historia Leo to dowód na to, że niezależnie od rokowań warto wierzyć w szanse dziecka na rozwój. To też piękna historia determinacji rodziców w walce o zdrowie syna.

turalnym predyspozycjom (śmiech). Oboje pozostaliśmy aktywni zawodowo. Jesteśmy freelancerami, więc wymieniamy się w opiece nad Leo. Każdy dzień to misterny plan – trzeba zaplanować, kto idzie z dzieckiem do przedszkola, kto odprowadza na zajęcia, kto umawia lekarzy, kto robi zakupy itd. Jest to męczące i skomplikowane, ale możliwe do realizacji. Leo chodzi do przedszkola, a my wraz z nim. Zawsze ktoś z nas lub pielęgniarka jest w budynku. Wówczas próbujemy wykorzystać czas na pracę. Wiem, że powinno to wyglądać inaczej, a taka opieka powinna być zapewniona ze strony państwa. Co dalej? Kiedy będzie możliwe wszczepienie Leo stymulatora przepony, który jest alternatywą dla tracheotomii? Jak może to ułatwić Wasze codzienne funkcjonowanie? Jak dobrze pójdzie, na początku września Leo będzie już miał stymulator! Niestety, nawet on nie uwolni nas od czuwania, bo nie działa automatycznie i za każdym razem trzeba będzie go podłączyć. Jest jednak zdrowszy dla płuc, znacznie mniejszy, a baterie zmienia się raz na kilka tygodni, podczas gdy respirator musimy ładować co 4 godziny. I co najważniejsze, pozwoli na zamknięcie otworu po tracheotomii. Zależy nam, żeby Leo poszedł do szkoły już bez tak widocznego znaku choroby, jakim jest rurka wystająca z szyi. Kiedy ten etap będziemy mieli za sobą… bierzemy namiot i ruszamy w podróż! 31


Z kołyski |

SKALA BRAZELTONA

O sztuce habituacji O tym, że sen odgrywa kluczową rolę w życiu niemowlęcia, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Sama natura zadbała o to, aby sen noworodka był szczególnie chroniony – już od pierwszych dni jego życia „po drugiej stronie brzucha”.

Karolina Isio-Kurpińska EKSPERTKA SKALI OCENY ZACHOWANIA NOWORODKA WEDŁUG BRAZELTONA

K

ażdy noworodek przychodzi na świat wyposażony w mechanizm habituacji – ochrony snu. Habituacja polega na umiejętności mózgu odcinania się od bodźców zakłócających odpoczynek, jeśli są one regularne i znajome. Stanowi najwcześniejszą formę uczenia się: dziecko odbiera bodziec – dźwiękowy lub wizualny – jego mózg rejestruje go i reaguje na niego. Jeśli jednak bodziec ten będzie się regularnie powtarzał, mózg przekaże organizmowi sygnał, że jest to coś znajomego i nie ma potrzeby reagowania na to za każdym razem. Dzięki temu sen, mający dla rozwoju noworodka wartość nadrzędną, jest chroniony. Jeśli jednak jakość bodźca się zmieni i w otoczeniu pojawi się nagły hałas lub ostre światło, maleństwo zareaguje na nie przebudzeniem. A KIEDY JEJ NIE MA… Jednocześnie należy pamiętać, że każde niemowlę, tak jak każdy dorosły, jest inne; ma własne, indywidualne cechy i potrzeby, któ-

32

rych nie można ignorować. Niektórzy z nas „śpią jak susły” i nie jest ich w stanie obudzić nawet gradobicie, inni zaś „śpią jak zając”, budzeni przez najmniejszy hałas, i aby się dobrze wyspać, konieczne są im grube zasłony, klapki na oczy i zatyczki do uszu. Choć habituacja jest umiejętnością wrodzoną, u niektórych dzieci jest ona bardzo dobrze rozwinięta, inne zaś wymagają wsparcia w tym zakresie. …OPIS PRZYPADKU Trenerka Skali Oceny Zachowania Noworodka według Brazeltona, pracująca w londyńskim Royal Free Hospital Betty Hutchon, opowiada historię dziewczynki – wcześniaka – przebywającej w Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka. Pomimo braku wyraźnych przyczyn medycznych, stan dziewczynki stopniowo się pogarszał: nie przybierała na wadze, nie rozwijała się, miała coraz większe trudności z oddychaniem oraz podwyższone napięcie mięśniowe. Ponadto

była noworodkiem wyjątkowo niespokojnym, bardzo płaczliwym i trudnym do uspokojenia. Zarówno lekarze, jak i personel byli bardzo zaniepokojeni jej stanem, szczególnie, że liczne badania diagnostyczne nie wykazywały żadnych nieprawidłowości, a kondycja dziecka nie poprawiała się. Betty Hutchon została poproszona o przeprowadzenie badania Skalą NBAS, choć mało kto wierzył, że przyniesie ono jakikolwiek skutek. Pierwszym etapem badania Skalą NBAS jest właśnie ocena habituacji: gdy dziecko śpi, osoba badająca stymuluje je (najpierw światłem, następnie dźwiękami) i obserwuje reakcje: na ile dziecko radzi sobie z bodźcem, czy potrafi chronić sen, jak szybko zasypia ponownie. Dopiero po całkowitym przebudzeniu dziecka następuje badanie pozostałych pozycji Skali. W przypadku tej dziewczynki jednak okazało się, że ocena habituacji – niepełna – była wszystkim, co udało się zrobić. Obserwacja wykazała, że dziecko nie miało żadnych umiejętności


chronienia snu – reagowało bardzo intensywnie na każdy bodziec, każda kolejna prezentacja bodźca powodowała reakcję bardziej intensywną od poprzednich; dziewczynka nie miała też żadnych strategii samouspokajania – płacząc, potrzebowała zewnętrznego wsparcia, aby wrócić do stanu spokojnego czuwania lub snu. Informacje, które uzyskano dzięki badaniu Skalą, okazały się kluczowe dla dalszego rozwoju dziecka. Środowisko Oddziału Intensywnej Terapii Noworodka jest wyjątkowo niesprzyjające dla malucha, który nie ma rozwiniętej umiejętności habituacji, ponieważ jasne światło, głośne dźwięki, liczne bodźce utrudniają funkcjonowanie i spokojny sen. W przypadku naszej bohaterki należało dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić jej maksymalny spokój i komfort: inkubator został przestawiony w najspokojniejszy kąt oddziału, personel otrzymał zakaz rozmów w jego otoczeniu, działania pielęgnacyjne zostały ograniczone do absolutnego mini-

mum; dziewczynkę ułożono w gniazdku, aby ograniczyć jej ruchy i utrzymać w pozycji zapewniającej spokojny sen. Efekty nie kazały na siebie długo czekać: dzięki temu, że dziecko miało wreszcie warunki do pełnego odpoczynku, wkrótce jego problemy zaczęły ustępować – mała miała energię, aby ssać, co sprawiło, że zaczęła przybierać na wadze; stała się spokojniejsza, dzięki czemu napięcie mięśniowe wróciło do normy; rozwój nabrał tempa i ustąpiły zaburzenia oddychania. Kilka tygodni później dziecko zostało wypisane do domu. Co najciekawsze, już po diagnozie okazało się, że starsze dziecko w tej rodzinie, urodzone o czasie, również miało ogromne problemy z habituacją – rodzice wspominali, że podczas drzemki starszego syna dom musiał absolutnie zamierać, gdyż budził go najmniejszy szelest. Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że w przypadku wcześniaka tak „banalny” powód może być przyczyną poważnych zaburzeń zdrowotnych…

WSPIERANIE HABITUACJI Oto zatem porada, którą powinni otrzymać rodzice przed powrotem z niemowlęciem ze szpitala do domu: warto dać mu szansę na dostosowanie się do nowego otoczenia, nowego rytmu dnia i nowych warunków. Nie ma potrzeby, aby dom zamierał na czas drzemki malucha – stwarzając nienaturalne warunki całkowitej ciszy i ciemności, nie dajemy niemowlęciu szansy na rozwijanie wrodzonych umiejętności ochrony snu, odbieramy mu też okazję do „ćwiczenia” mózgu. Niech życie płynie zwyczajnie, kiedy najmłodszy członek rodziny zasypia. Być może okaże się, ku zaskoczeniu rodziców, że tak jak wiele noworodków, również ich dziecko potrafi spać spokojnie przy dźwiękach warczących „resorówek” starszego rodzeństwa, szczekaniu domowego psa czy brzęku kuchennych naczyń. Dzięki temu funkcjonowanie domu nie będzie musiało stawać na głowie, niemowlę będzie miało okazję płynnie włączyć się do życia rodzin33


Z kołyski |

SKALA BRAZELTONA

nego oraz zdobędzie cenne doświadczenia, które ułatwią mu życie w przyszłości. Habituacja jest bowiem mechanizmem, którego na szczęście nie tracimy – to dzięki niej osoby mieszkające w pobliżu torów kolejowych nie budzą się co noc o 4 nad ranem, kiedy przejeżdża ekspres – jest to dźwięk znajomy i stanowi element ich otoczenia – choć zapewne ciche skrzypnięcie podłogi pod stopą włamywacza postawiłoby je na równe nogi. Jeśli więc stworzy się dziecku warunki do rozwijania habituacji, tym samym da mu się podstawy na przyszłość – umiejętność chronienia snu nawet w niesprzyjających warunkach. ZMYSŁ OBSERWACJI POŁOŻNEJ Jeśli podczas wizyty patronażowej usłyszymy od zaniepokojonych rodziców, że maluch jest wciąż marudny, powoli przybiera na wadze i płacze bez wyraźnego powodu, warto przyjrzeć się temu, jak śpi. Może okazać się, że dziecko jest bardzo wrażliwe na dźwięki i światło, przez co kiedy zasypia, jest wciąż atakowane przez bodźce z otoczenia i nie udaje mu się zapaść w mocny, głęboki sen. Warto popatrzeć na śpiące dziecko lub wypytać o to rodziców: czy ma zamknięte oczy, równy, głęboki, regularny oddech, jest nieruchome z wyjątkiem pojawiających się rzadko wzdrygnięć? To cechy głębokiego snu, którego dziecko potrzebuje. Jeśli jednak maluch kręci się, co jakiś czas otwiera oczy, porusza kończynami, oznacza to, że obserwujemy tylko sen lekki. Nie jest on wystarczający, by zapewnić dziecku odpoczynek, pozwolić na nabranie sił do pozostawania w stanie czuwania, który daje szansę na poznawanie świata, zapoznawanie się z rodziną i karmienie; w stanie lekkiego snu nie jest też wytwarzany hormon wzrostu. DOBRZE SIĘ WYSPAĆ! Staranna obserwacja dziecka pozwoli nam stwierdzić, czy jest to faktycznie osoba, która „śpi jak zając” i której sen bardzo łatwo zakłócić. Pamiętajmy, że głęboki, mocny sen jest wartością priorytetową w życiu niemowlęcia, że bez niego jego rozwój nie będzie przebiegał prawidłowo. Dlatego 34

Pojęcie habituacji nie odnosi się jedynie do zdolności ochrony snu. To proces poznawczy polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec. Dot yczy on wszystkich zmysłów, w przypadku snu – zmysłu słuchu. Ale przykładem habituacji jest też to, że z czasem nie czujemy na sobie zapachu perfum, których od dawna używamy (zmysł węchu), czy też nie odczuwamy na sobie ciężaru ubrań, które nosimy (zmysł dot yku). Inna nazwa dla habituacji to odwrażliwienie. przede wszystkim należy stworzyć dziecku warunki, które pozwolą mu nareszcie dobrze się wyspać. Jeśli mamy do czynienia z maluchem bardzo wrażliwym na bodźce, warto kłaść go spać w zaciemnionym pokoju, za zamkniętymi drzwiami, ograniczając aktywność domowników podczas jego odpoczynku. Kiedy maluch będzie miał okazję dobrze się wyspać i nabrać sił, w okresie czuwania będzie o wiele chęt-

niej jadł i bawił się, stanie się pogodniejszy i spokojniejszy. Po pewnym czasie można powoli i stopniowo wprowadzać pewne bodźce podczas snu dziecka – kiedy nabierze sił, łatwiej mu będzie sobie z nimi poradzić. Pamiętajmy jednak, że każdy niemowlak jest inny – nie spodziewajmy się, że z „zająca” zrobimy „susła”, na pewno jednak nawet „zającowi” możemy pomóc dobrze się wyspać.


35


Z oddziału |

TEORIA I PRAKTYKA

Sen – na drodze ku niezależności Sen jako podstawowa potrzeba biologiczna jest niezbędny zarówno niemowlętom, jak i ich rodzicom. Jednak potrzeby jednych i drugich są odmienne. Noworodek przesypia około 16 godzin na dobę, dorosłemu wystarczy 7–8-godzinny sen nocny. Czemu więc od przyjścia maleństwa na świat młodzi rodzice odczuwają deficyt snu?

Bożena Cieślak-Osik POŁOŻNA, PSYCHOLOG

P

rzede wszystkim sen noworodka nie ma rytmu okołodobowego, ale rytm około 4-godzinny. Dzieci po urodzeniu przesypiają mniej więcej tyle samo godzin w dzień i w nocy, budząc się co około 3 godziny na posiłek. Podobnie jak dorośli mają dwa rodzaje snu, sen głęboki i sen płytki (REM, rapid eye movement). W fazie snu głębokiego maluch ma wyrównany oddech, niemal w ogóle się nie porusza, sporadycznie można obserwować ssanie lub uśmiech. Dociera do niego niewiele bodźców z otoczenia. Faza REM, nazywana u niemowląt snem płytkim, charakteryzuje się dużą aktywnością. Dziecko oddycha nieregularnie, porusza się, pod powiekami widać szybkie ruchy gałek, czasem oczy są otwarte. Słychać różne dźwięki wydawane przez niemowlę, a nawet płacz. Wystarczy drobny hałas, błysk lampki nocnej, by malec się obudził. Fazy te następują po sobie falami, przejście od snu płytkiego do głębokiego zajmuje niemowlęciu około 60 minut i wówczas może nastąpić wybudzenie. Ponadto faza REM u najmłodszych dzieci to 80 proc. snu (12 godzin), a u dorosłych to jedynie 2 godziny w ciągu

36

Pojawienie się nowych umiejętności zwykle poprzedza regres, dziecko jakby wycof ywało się z tego, co już pot rafi ło. Jest bardziej płaczliwe, gorzej śpi, wymaga więcej uwagi od dorosłego, by pewnego dnia zaskoczyć nas nową umiejętnością. całej nocy. Dorosły potrafi płynnie przejść od jednej fazy do drugiej, noworodek i małe dziecko dopiero się tego uczą. PIERWSZY ROK ZMIAN Stopniowe dostrajanie się niemowlęcia do rytmu snu i czuwania, według którego toczy się życie rodzinne, jest procesem niezbędnym do prawidłowego rozwoju. Zanim to jednak nastąpi, rodzice muszą poznać i zrozumieć, jak wygląda sen ich dziecka, muszą nauczyć się wspierać swoje pociechy w samodzielnym zasypianiu. Powinni również

poznać momenty przełomowe, w których ich dzieci będą potrzebowały szczególnego wsparcia dorosłych. Marzeniem rodziców jest, by ich pociecha jak najszybciej przesypiała noc. Z badań wynika, że nie należy się tego spodziewać przed ukończeniem przez dziecko 6. miesiąca życia. Warto również pamiętać, że zapotrzebowanie na sen to sprawa indywidualna, tak w przypadku dzieci, jak i dorosłych. Uwarunkowane jest genetycznie, zależy od temperamentu, a także od umiejętności zasypiania. Badania pokazują, że tylko 30 proc. sześciomiesięcznych maluchów przesypia noc, choć predysponowane do tego są wszystkie dzieci. Niemowlęta, które już potrafią przesypiać większą część nocy, wchodząc w kolejne etapy rozwoju, zdobywając nowe umiejętności, na nowo mogą potrzebować wsparcia i obecności rodzica przy zasypianiu. Są to momenty przełomowe, poprzedzające tak zwane skoki rozwojowe, w których dzieci przygotowują się do kolejnego kroku naprzód w drodze do dojrzałości. Pierwszy rok życia to czas dynamicznych zmian rozwo-


jowych. Maluch uczy się skupiać wzrok na twarzy mamy, by w przyszłości rozpoznawać różne emocje pojawiające się na twarzach otaczających go ludzi, by rozpoznawać bliskich od obcych. Uczy się rozróżniać otaczające go dźwięki, by następnie je naśladować i wreszcie wypowiedzieć pierwsze słowo. Coraz lepiej kontroluje swoje ruchy, szuka przedmiotów, które na chwilę stracił z oczu, zmienia pozycję swojego ciała, by w końcu około pierwszych urodzin zacząć samodzielnie chodzić. SKOKI ROZWOJOWE Naukowcy wyróżnili siedem skoków rozwojowych występujących w pierwszym roku życia malca, niezbędnych, by z bezbronnej istoty zależnej od opieki dorosłego stać się małym człowieczkiem, co prawda nadal potrzebującym wsparcia rodziców, ale poruszającym się samodzielnie, podejmującym własne decyzje, komunikującym swoje potrzeby. Oczywiście czas występowania skoków rozwojowych określany jest w przybliżeniu. Każde dziecko rozwija się w swoim indywidualnym tempie, nie wszystkie są zauważone przez rodziców, gdyż zmiany w zachowaniu dziecka mogą być naprawdę niewielkie. Pierwszy skok rozwojowy można zaobserwować około 5. tygodnia życia. Nazwany został okresem wrażeń. Maluch z noworodka staje się niemowlęciem, jest bardziej uważny, pojawiają się dłuższe okresy czuwania. Świadomiej odbiera dotyk, pojawiają się uśmiechy w odpowiedzi na głos, widok, dotyk dorosłego. W czasie płaczu, który może być spowodowany nagłym nieznanym dźwiękiem, pojawiają się łzy. Drugi skok, nazwany okresem wzorów i różnic, pojawia się między 7. a 9. tygodniem życia. To wtedy malec odkrywa, że jego dłonie należą do niego, może się nimi bawić, z upodobaniem wkładać do ust, chwytać przedmioty, których dotknie. Fascynują go głosy, sam próbuje wydawać różne dźwięki. 11.–12. tydzień to trzeci skok rozwojowy zwany okresem niuansów. Malec zauważa subtelne szczegóły w wyglądzie, tonie

głosu osób nim się opiekujących, potrafi zaprotestować, gdy nad łóżeczkiem pojawi się osoba, której nie zna. Podejmuje próby kierowania rączek w kierunku zabawki, której chciałby dotknąć. W tych okresach pomocą dla dziecka w zasypianiu będzie spowijanie, kołysanie, jednostajny szum, podanie smoczka. Kolejny skok to 4.–5. miesiąc zwany okresem wydarzeń. Dziecko staje się coraz bardziej komunikatywne, potrafi wypowiadać zespoły spółgłosek, reaguje na swoje imię. Wyraźnie komunikuje swoje znudzenie, a głośnym śmiechem zachęca do zabawy. Wszystko je interesuje i dlatego domaga się noszenia, a nocą w czasie przebudzenia często jest gotowe do zabawy. Potrafi już celowo sięgnąć po zabawkę, więc przytulanka i smoczek stają się dla niego prawdziwym pocieszycielem. Jeśli do tej pory rodzice nie zauważyli zmian w zachowaniu malca związanych ze zdobywaniem przez niego nowych umiejętności, to skok piąty, przypadający na 6.–7. miesiąc, a zwany okresem lęku separacyjnego, nie umknie ich uwadze. Malec widzi świat bogaty w detale. Chętnie ogląda obrazki, interesuje go wypukłe oko misia czy tasiemka od własnego ubranka. Rozumie proste zależności między sytuacjami, dlatego warto wprowadzać rytuały, one ułatwią mu w przyszłości samodzielne zasypianie. Dziecko nie lubi się rozstawać z mamą i tatą nawet podczas snu – to dlatego niektóre niemowlaki najchętniej spędzałyby noce w łóżku swoich rodziców.

Maluchy w tym okresie bywają płaczliwe, pojawiają się problemy ze snem, powracają częste nocne wybudzenia. Tylko spokój i konsekwencja rodziców pomogą im powrócić do czasu, kiedy lepiej spały, choć ten kryzys może trwać kilka tygodni. Nim skończy się jeden skok, już czeka kolejny – okres tygodni – przypadający na 8.–9. miesiąc. U dziecka pojawia się lęk separacyjny, boi się obcych, niechętnie rozstaje się z mamą. Dynamicznie rozwija się inteligencja, malec zaczyna dzielić świat według kategorii, jego sposób myślenia staje się podobny do myślenia dorosłego. Pojawiają się nowe zabawy, na polecenie maluch pocieszy misia, zrobi pa, pa. Z wielkim zaangażowaniem bawi się z odbiciem w lustrze, robi miny, szuka siebie po drugiej stronie. Zwykle potrafi się sprawnie przemieszczać po podłodze – pełza lub czworakuje, może dotrzeć do interesujących go miejsc, podąża krok w krok za mamą. Tuż przed pierwszymi urodzinami, między 11. a 12. miesiącem pojawia się siódmy skok rozwojowy zwany okresem sekwencji. Dziecko posiada już wiele umiejętności. Potrafi zainicjować zabawę, precyzyjnie wkłada różne przedmioty do pojemnika, próbuje ustawić wieżę z klocków. Dużo „mówi”, szczególnie słówko „nie” jest odkryciem tego okresu. Wkrótce zrobi pierwsze samodzielne kroki. Rozumie sekwencje zdarzeń, dlatego rytuały, schematy dnia codziennego są dla malca ważne. Wie, że po kolacji jest kąpiel, masaż, czytanie bajek i sen. I choć czasem elastycznie trzeba zmienić obowiązujący rytuał, to właśnie on pomaga porządkować jego świat. Rodzice powinni wspierać swoje dziecko w umiejętności zasypiania i wydłużania snu nocnego. To zapewni maluchowi prawidłowy rozwój, a rodziców uchroni przed skrajnym niedoborem snu. Szczególna pomoc jest niezbędna, gdy dziecko przygotowuje się do wykonania kolejnego kroku rozwojowego. Zrozumienie tych procesów pomoże rodzicom właściwie ustalić granice, dodać dziecku otuchy i pomóc w zrobieniu kolejnego kroku ku niezależności. 37


Z kodeksu |

PRAWO

Zakładamy

szkołę rodzenia Podjęcie działalności gospodarczej to dobre rozwiązanie dla osób, które chciałyby być niezależne, a jednocześnie są dobrze zorganizowane i nie boją się dodatkowej odpowiedzialności. Trosk przysparza niepewność zysku, ale i problemy z dopełnieniem niezbędnych formalności. Od czego zacząć i na co zwrócić uwagę na drodze od pomysłu do własnego biznesu?

Iwona Magdalena Aleksandrowicz PRAWNIK

W

2014 roku w Polsce urodziło się 375 tys. dzieci. Pojawienie się nowego człowieka to zawsze istotna zmiana w życiu rodziny, dlatego ważne jest, by przyszli rodzice byli odpowiednio przygotowani. Pozytywnie należy ocenić fakt, że coraz częściej rodzice szukają informacji na temat ciąży, porodu i opieki nad noworodkiem nie tylko w internecie, ale i uczestnicząc w profesjonalnych kursach. Widząc rosnące zapotrzebowanie na fachowe usługi w tym zakresie, położne coraz częściej decydują się na prowadzenie odpowiednich zajęć. ZAKRES DZIAŁANIA Ustawa regulująca kompetencje zawodowe położnej dopuszcza m.in. prowadzenie działalności edukacyjno-zdrowotnej w zakresie przygotowywania do rodzicielstwa oraz pełnego przygotowania do urodzenia dziecka, łącznie z poradnictwem na temat higieny i żywienia. Z kolei standardy opieki około-

38

porodowej dla fizjologicznej ciąży zakładają, że począwszy od 21 tygodnia ciąży położna lub lekarz mogą rozpocząć – w formie indywidualnej lub grupowej – praktyczne i teoretyczne przygotowanie do porodu, połogu, karmienia piersią i rodzicielstwa. Położna może zatem organizować zajęcia dla przyszłych rodziców, podczas których zdobędą oni przydatną im wiedzę. Chociaż uczestnictwo w kursie może przynieść wiele korzyści, nie zawsze będzie ono możliwe w pełnym zakresie. Nawet jeżeli ciąża przebiega bez komplikacji, przed przystąpieniem do zajęć kobieta powinna przedłożyć zaświadczenie od lekarza prowadzącego o braku przeciwwskazań do uczestnictwa. Istotne informacje na temat stanu zdrowia kandydatki zawiera również karta przebiegu ciąży. W ostatnim czasie coraz częściej podkreślany jest brak prawnych standardów postępowania wobec pacjentki w ciąży powikłanej. W przypadku ciąży, która nie przebiega

fizjologicznie, udział w ćwiczeniach może nie być wskazany, niemniej lekarz powinien szczegółowo określić zakres ograniczeń, a położna może dostosować program zajęć do potrzeb rodziny znajdującej się w szczególnej sytuacji. Wyjście naprzeciw potrzebom kobiet w zagrożonej ciąży to nie tylko realizacja misji zawodowej, ale i element budowania pozytywnego wizerunku działalności prowadzonej na lokalnym rynku usług. BIZNESPLAN Oceny szans na osiągnięcie sukcesu powinno się dokonać na podstawie biznesplanu. Trzeba w nim określić cele oraz koncepcję działania, krąg odbiorców i drogi ich pozyskania oraz możliwe zagrożenia. Należy również scharakteryzować konkurencję i cechy wyróżniające naszą ofertę. Kluczowa dla podjęcia decyzji jest analiza kwestii finansowych. Po stronie wydatków znajdą się m.in.: środki niezbędne na podjęcie działalności, opłaty


We wniosku o wpis do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, czyli CEIDG-1, musi się znaleźć określenie rodzajów działalności gospodarczej na podstawie pięcioznakowego kodu według Polskiej Klasyfi kacji Działalności (PKD 2007). Dla szkoły rodzenia właściwym wyborem będzie: 86.90.E Pozostała działalność w zakresie opieki zdrowot nej gdzie indziej niesklasyfi kowana.

związane z wyposażeniem i użytkowaniem lokalu, wynagrodzenia dla współpracowników, składki na ubezpieczenia społeczne, jak również bieżące opłaty np. za paliwo, catering, materiały biurowe czy telefon. Źródła dochodów należy upatrywać przede wszystkim w opłatach wnoszonych przez uczestników. Warto jednak poszukać również innych sposobów finansowania – od sponsorów, z budżetu samorządu terytorialnego lub środków unijnych. Niektóre urzędy pracy oferują osobom spełniającym określone warunki dotacje na podjęcie działalności gospodarczej lub na utworzenie nowych miejsc pracy. Z pewnością opcje te są godne rozważenia na etapie decydowania o zostaniu przedsiębiorcą. WNIOSEK O WPIS Opracowując koncepcję szkoły, należy zastanowić się nad jej formą prawną. Zdecydowana większość położnych wybiera jednoosobową działalność gospodarczą. Z prawnego

punktu widzenia jest to najmniej sformalizowany sposób prowadzenia działalności. Można ją założyć stosunkowo szybko i bez większych nakładów finansowych. Pierwszym krokiem w kierunku podjęcia działalności gospodarczej jest złożenie wniosku o wpis do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, czyli CEIDG-1. Wniosek jest zestandaryzowanym drukiem, który składa się w urzędzie gminy lub miasta właściwym ze względu na miejsce zamieszkania. Miejsce zamieszkania niekoniecznie musi być równoznaczne z adresem zameldowania. Wniosek CEIDG-1 stanowi jednocześnie zgłoszenie do ZUS lub KRUS, naczelnika urzędu skarbowego oraz Głównego Urzędu Statystycznego, który nadaje numer REGON, czyli numer identyfikacyjny prowadzonej działalności. We wniosku musi się znaleźć określenie rodzajów działalności gospodarczej na podstawie pięcioznakowego kodu

według Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD 2007). Dla szkoły rodzenia właściwym wyborem będzie: 86.90.E Pozostała działalność w zakresie opieki zdrowotnej gdzie indziej niesklasyfikowana. W tej podklasie mieszczą się działania przedstawicieli zawodów medycznych z zakresu szeroko pojętej promocji zdrowia. PIERWSZE KROKI Zanim jednak przystąpimy do załatwiania formalności, należy rozstrzygnąć kluczowe kwestie. Żeby zainteresować klientów naszą ofertą, musimy wybrać ciekawą, pozytywnie się kojarzącą nazwę. Pamiętajmy jednak, że musi ona zawierać imię i nazwisko przedsiębiorcy. Określenia wymaga także, czy zamierzamy korzystać z preferencyjnej stawki składki na ubezpieczenie społeczne, która może przysługiwać przez pierwsze 24 miesiące prowadzenia działalności. Należy też dokonać wyboru jednej z czterech form opłacania po39


Z kodeksu |

PRAWO

Ważne akty prawne: Ustawa z dnia 15 lipca 2011 roku o zawodach pielęgniarki i położnej (tj. DzU 2014 poz. 1434 ze zm.); Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 20 września 2012 roku w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem (DzU 2012 poz. 1100)

Przydatne strony internetowe: Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej www.ceidg.gov.pl Elektroniczna Księga Wieczysta ekw.ms.gov.pl/ Krajowy Rejestr Sądowy ems.ms.gov.pl/ datku dochodowego: na zasadach ogólnych, jako podatek liniowy, ryczałt ewidencjonowany lub w formie karty podatkowej. Osoby, które dotąd nie zdecydowały się na rozdzielność majątkową w małżeństwie, muszą rozważyć, czy nie będzie ona dla nich korzystna w związku ze zmianą źródła dochodów. W przypadku obopólnej zgody wprowadzenie rozdzielności majątkowej może nastąpić u notariusza. Dodatkowe kwestie formalne to: założenie odrębnego konta bankowego, wyrobienie pieczątki z nazwą, danymi kontaktowymi, adresem, numerem NIP i REGON, osobny numer telefonu do kontaktu z klientami, samochód służbowy lub rozliczanie korzystania z prywatnego samochodu do celów służbowych. 40

Co istotne, wpis do ewidencji i dostęp do niej są bezpłatne. W ostatnich latach przedsiębiorcy często otrzymywali listowne wezwania do zapłaty za wpis do ewidencji od oszustów podszywających się pod instytucje państwowe. Przy dużej liczbie dokumentów związanych z płatnościami nietrudno o przeoczenie i nienależną zapłatę. Dlatego zanim dokona się przelewu, należy sprawdzić przytoczoną w piśmie podstawę prawną lub ustalić, czy faktycznie łączą nas stosunki handlowe z wystawcą faktury lub rachunku. WYPRZEDZIĆ KONKURENCJĘ Żeby zwiększyć konkurencyjność na rynku, warto zadbać o wysoki standard obsługi, ale i wyróżnić się na tle innych szkół atrakcyjnym wyposażeniem czy dodatkowymi usługami. Już na etapie tworzenia biznesplanu należy zastanowić się, z kim będziemy podejmo-

wać współpracę i na jakich zasadach. Najważniejszym współpracownikiem będzie osoba o podobnych kwalifikacjach, która będzie mogła pomóc w prowadzeniu zajęć, ale i zastąpić w razie choroby czy urlopu. W zależności od indywidualnego pomysłu na funkcjonowanie szkoły i własnych umiejętności dobrym rozwiązaniem może być współpraca z instruktorami gimnastyki, jogi czy aqua aerobiku dla ciężarnych. Zajęcia w szkole rodzenia to dobra okazja do przypomnienia klientkom, jakie badania powinny wykonać w czasie ciąży i jak zadbać o swoje zdrowie. Coraz więcej szkół rodzenia koncentruje się nie tylko na zajęciach dla kobiet w ciąży, ale też służy pomocą świeżo upieczonym rodzicom. Przydatne mogą być zatem konsultacje dietetyka, psychologa, doradcy laktacyjnego czy fizjoterapeuty. O dobre przygotowanie, ale i doskonałe sa-


mopoczucie może pomóc zadbać kosmetyczka. Ważne jest, żeby współpracownicy posiadali stosowne kwalifikacje potwierdzone odpowiednimi dokumentami, których kserokopie dołączymy do zawieranych z nimi umów. NIEZBĘDNA DOKUMENTACJA Zapomnijmy definitywnie o ustnych ustaleniach i umowach, których spisanie odkładamy na później. Wszystkie kwestie istotne dla prowadzonej działalności muszą mieć odpowiednie umocowanie na piśmie. Zasady współpracy z personelem i kontra-

hentami muszą zostać dokładnie określone. Szczególne znaczenie ma precyzyjne sformułowanie zasad dotyczących korzystania z pomieszczeń, w których prowadzimy działalność. Wybierając lokal, w którym będziemy świadczyć usługi, musimy wziąć pod uwagę jego dostosowanie do prowadzonych zajęć, dostępność parkingu czy odległość od przystanków komunikacji miejskiej, ale również prawne aspekty korzystania z niego. Na początek ustalmy, czy osoba oferująca lokal faktycznie ma prawo nim dysponować. Dobrym rozwiązaniem jest potwierdzenie

danych w Elektronicznej Księdze Wieczystej. Trzeba dokładnie określić, jakie media są zawarte w opłacie za korzystanie z lokalu oraz na jakich warunkach i w jakim czasie opłata może zostać zmieniona. Wnikliwa analiza zapisów umowy pozwoli na uniknięcie niespodzianek związanych z okresem obowiązywania umowy czy długością wypowiedzenia. Drugim istotnym aspektem jest forma współpracy z poszczególnymi specjalistami. Przed podjęciem decyzji o zostaniu pracodawcą należy przeanalizować wiele ryzyk. Co prawda zatrudnienie na umowę o pracę jest trwalsze i ma na celu wyeliminowanie sytuacji, w której z dnia na dzień pozostaniemy bez personelu, jednak z drugiej strony nakłada wiele dodatkowych obowiązków. Przy tego rodzaju działalności zwykle niewielu jest współpracowników, z którymi będziemy zawierać umowę o pracę. W przypadku nieregularnego świadczenia usług w niewielkim wymiarze godzinowym optymalnym rozwiązaniem jest zlecenie. W codziennej praktyce zawierać będziemy umowy z różnymi kontrahentami. Zawsze warto zweryfikować, czy osoba podpisująca umowę jest do tego uprawniona. Na stronie internetowej CEIDG czy KRS (Krajowego Rejestru Sądowego) można bezpłatnie sprawdzić treść poszczególnych wpisów, a nawet wydrukować z nich interesujące nas informacje. BEZCENNE WSPARCIE Dzięki pracy położnych i właściwemu przygotowaniu przyszłych rodziców oczekiwanie na dziecko i jego narodziny może być szczególnym czasem, który dodatkowo umocni dotychczasowe relacje w rodzinie. Założenie szkoły rodzenia nie jest łatwą decyzją i wiąże się z dużą odpowiedzialnością prawną. Jednak możliwość zapewnienia kompleksowej opieki rodzicom i ich nowo narodzonemu dziecku może być dla położnej źródłem największej satysfakcji zawodowej.

POTRZEBUJESZ PORADY PRAWNEJ W KWESTIACH ZWIĄZANYCH ZE SWOJĄ PRACĄ ZAWODOWĄ? NAPISZ DO NAS. NA LISTY CZYTELNIKÓW ODPOWIADAĆ BĘDZIE IWONA MAGDALENA ALEKSANDROWICZ, PRAWNIK. 41


Z przymrużeniem oka |

SPOSÓB NA ODPOCZYNEK

Czy sen jest przereklamowany? Przepraszam Państwa bardzo za brak elokwentnego wstępu, ale musimy się spieszyć. Chciałbym, byśmy porozmawiali nieco o spaniu. O tym, czemu służy, co o nim wiemy i jak to spanie sobie w życiu ułożyć. I musimy się z tym wszystkim zmieścić na paru stronach.

Miłosz Brzeziński PSYCHOLOG

C

hciałbym, by był to najbardziej treściwy artykuł na temat snu, jaki wpadł Państwu w życiu w ręce. W związku z tym pomińmy wodolejstwo, jakie zwykle pojawia się na początku tego typu tekstów: że ważny, że trzeba i że miło. Postaram się wrzucić tu wyniki badań nad różnymi aspektami snu, które pewnie Państwa zaskoczą. No i – rzecz jasna – podam też kilka sposobów, jak tym snem zarządzać w życiu. Czytelnicy gotowi? Jest atmosfera do czytania? Ruszamy! TO JAKAŚ POMYŁKA? Dorosła osoba potrzebuje około ośmiu godzin snu na dobę. Szczerze powiedziawszy, nie jesteśmy tego do końca pewni, ale na pewno sen poniżej siedmiu godzin na dobę zaczyna powodować zmiany w stanie zdrowia, które da się zmierzyć aparaturą medyczną. Wychodzi na to, że jest to około 1/3 życia, kiedy nie widzimy, nie słyszymy, nie zdobywamy pokarmu, nie współżyjemy… Allan

42

Rechtschaffen, pionier badań nad zjawiskiem snu, powiedział: Jeśli sen nie służy jakimś podstawowym dla życia celom, to jest to największy błąd, jaki ewolucja kiedykolwiek popełniła. Może więc faktycznie to jakaś pomyłka? WYŚPIĘ SIĘ, JAK UMRĘ Znamy osoby, które twierdzą: Ja tyle nie muszę. Mnie wystarczy parę godzin snu i już! – Cóż – odpowiada Matt Walker, który bada zjawiska snu od kilkudziesięciu lat – muszę odpowiedzieć grzecznie, nie nazwę więc ich naiwniakami. Kłopot z brakiem snu polega na tym samym, co kłopot z alkoholem. Subiektywnie nie widzimy tego, co się z nami dzieje, kiedy mamy za mało snu. Sami dla siebie mamy poczucie, że wszystko jest jak zwykle. Obiektywnie jednak wyniki są jednoznaczne. To jak bycie na przyjęciu, kiedy ktoś zataczając się, mówi: „Nie, nie, ja trzeźwo myślę, dam radę poprowadzić samochód”.

Godzina niedospania dziennie, od poniedziałku do piątku, powoduje, że w piątek idziemy do pracy w takim stanie intelektualnym, jak byśmy wypili pięćdziesiątkę wódki. I z każdym dniem stan ten się pogłębia. Ponieważ żaden inny gatunek celowo nie ogranicza swojego snu (robią to czasem migrujące ptaki, ale tylko okresowo), ewolucja nie wytworzyła żadnego mechanizmu, który zwracałby nam uwagę, że zachwialiśmy równowagą naszego życia. Braku snu nie da się także nadrobić w weekend. – Sen nie działa jak bank – mówi Walker. – Nie da się zaoszczędzić snu na potem i później sobie podebrać. Owszem, jeśli jednej nocy nie dośpisz, następnej pewnie będziesz chciał spać dłużej. Ale mózg i tak nie nadrobi tego wszystkiego, co stracił, nie porządkując się poprzedniej nocy. Wyobraź sobie, że zdobywanie informacji działa nieco jak pisanie tekstu na komputerze. A sen działa jak wciskanie przycisku „zapisz”. Jeśli więc regularnie nie zapisujesz, informacje zaczynają się gubić.


Zarówno mikrodrzemkę, jak i drzemkę krót ką można jeszcze sprytnie „poprawić”, pijąc kawę tuż przed tym, kiedy zaczniemy zasypiać. Kofeina zaczyna działać po około 15–25 minutach, i wtedy też podniesie ciśnienie krwi, pomagając nam się wybudzić.

43


Z przymrużeniem oka | SEN NA ZDROWIE To jednak nie wszystko. Skrócony sen, lub brak snu, to zwiększona szansa na: udar, zawał, chorobę miażdżycową, stany lękowe, chorobę Alzheimera, depresję czy cukrzycę typu 2. Sen pomaga regulować poziom glukozy we krwi, a zatem wpływa na energię organizmu. Oj, tam, oj, tam – powiedzielibyśmy – jakieś tam drobiazgi. Otóż nie. Jeśli ktoś śpi po pięć godzin na dobę przez pięć dni, a następnie uda się na badania krwi, lekarz może zakwalifikować go do dalszego badania ze stanem przedcukrzycowym. To jednak nie wszystko. Większa część komórek układu odpornościowego powstaje, kiedy śpimy. Nic więc dziwnego, że zaburzenia snu powodują drastyczny spadek odporności organizmu, zwiększając szansę infekcji, a nawet niektórych odmian nowotworów. I nie ma tu przesady. Gdybym pozwolił Ci, Szanowny Czytelniku, w ciągu jednej doby przespać jedynie cztery godziny, następnego dnia upośledzam w ten sposób Twój układ odpornościowy o… 70 proc.! Związek niedosypiania z nowotworem jest tak duży, że Światowa Organizacja Zdrowia kilka lat temu zdecydowała się uznać pracę zmianową jako zajęcie wysokiego ryzyka dla zmian nowotworowych. Czas potrzebny na spanie zmienia się jednak w ciągu życia. Płód spędza we śnie około 90 proc. czasu. Do osiemnastego miesiąca życia śpimy około 60 proc. doby. Oczywiście nie naraz (o czym wie każdy rodzic). Dziecko ma tendencję do wybudzania się, snu przez parę godzin, znów wybudzania się i tak dalej. W końcu stajemy się dorośli i docieramy szczęśliwie do ośmiu godzin (czyli około 30 proc. doby). Istnieje pogląd głoszący, że starsze osoby potrzebują mniej snu. Wygląda jednak na to, że potrzebują go tyle samo, jednak nie potrafią go tak efektywnie generować. Mózg starzeje się, tak jak całe ciało. Niektóre jego części starzeją się wolniej, inne szybciej. Części odpowiedzialne za generowanie snu znajdują się niestety w tej drugiej grupie. NIE MOGĘ ZASNĄĆ Skoro wiemy już, że sen jest dla mózgu procesem, który musi zostać wygenerowany aktywnie i wcale nie jest to prosta sprawa, pytanie brzmi: czy znamy metody, by jakoś temu 44

SPOSÓB NA ODPOCZYNEK

biednemu mózgowi pomóc. Oto kilka wniosków z wyników badań – do zapamiętania. Na zaśnięcie pomagają cisza i ciemność. To pewnie oczywiste, ale warto w sypialni zamontować jak najgrubsze rolety. Nawet nie żaluzje, ale rolety, które nie przepuszczą światła w ogóle, kiedy próbujemy odsypiać w dzień (najlepiej z gumowanego materiału). Należy też przed snem unikać ekranu smartfona i tabletu. Niebieskie światło blokuje proces zapadania w sen. Jeśli więc trzeba coś sprawdzić na telefonie albo ustawić budzik, lepiej to zrobić jeszcze na stojąco, przed położeniem się. Jeśli zamierzamy używać jakiegoś światła przed spaniem, im dalej mu od niebieskiego, a bliżej do czerwonego, tym lepiej. Czerwone światło przed snem jest neutralne. W sytuacji, gdy jednak musimy użyć telefonu w łóżku, najlepiej ustawić ekran na najciemniejszy możliwy. Dalej. Przyzwyczajamy organizm, że łóżko służy do spania albo do seksu. Mając problemy z zaśnięciem, najlepiej w łóżku nie czy-

tać, nie jeść i nie oglądać telewizji. Organizm niczym pies Pawłowa nauczy się, o co nam chodzi, kiedy się kładziemy. Dźwięk – cisza lub dźwięk monotonny. Szum, stukot pociągu, nawet cichy film dokumentalny albo prosta muzyka, jeśli ktoś lubi. Nie pozwalają nam zasnąć dźwięki niespodziewane i nieregularne – np. wiertarka u sąsiadów. Jeśli mieszkamy przy jezdni lub lotnisku – można puścić sobie tak zwany biały szum radiowy (ten szum między stacjami) albo dźwięk fal morskich – badania pokazują, że te dwa rodzaje dźwięków dobrze neutralizują samochody i samoloty. Zapach – na dorosłych i dzieci działa zapach lawendy albo olejku migdałowego. Można sobie taki woreczek zapakować w poduszkę. Temperatura – dla większości osób jest to 18 stopni Celsjusza i około 65 proc. wilgotności powietrza. Organizm przed zaśnięciem musi się nieco ochłodzić, więc niektórzy zasypiają z wystawionymi spod kołdry stopami. Nie robią tak jednak ci, którzy cierpią

RODZAJE DRZEMEK Mikrodrzemka – mniej niż 5 minut. Taki rodzaj drzemki nie generuje żadnych mierzalnych profitów psychologicznych ani fizjologicznych, ale pozwala się pozbyć poczucia senności na jakiś czas. A to już czasem sporo. Krótka drzemka – 10 do 20 minut. Pozwala zapaść się w płytkie fazy snu, a to relaksuje, obniża ciśnienie krwi, odnawia zasoby skupienia i cierpliwości. Utrwala też pamięć motoryczną, dlatego pomaga, kiedy chcemy się nauczyć jakiejś nowej manualnej czynności. Długa drzemka – 20 do 60 minut. Oprócz zalet wszystkich drzemek powyżej, organizm zdąży teraz utrwalić wiedzę nie tylko manualną, a także uruchomić proces wydzielania hormonu wzrostu, który to hormon wspomaga zaleczanie wszystkich urazów wewnątrz organizmu. To z kolei owocuje także tym, że wstajemy z nową, lepszą energią. Nawet jeśli pojedyncza faza głębokiego snu, której tu zdążymy zażyć, powoduje w nas lekkie skołowanie, nie ma się czym przejmować, ponieważ przejdzie ono po około 30 minutach. Pełna drzemka – 60 do 90 minut. Znów możemy dodać wszystkie zalety drzemek krótszych, a do tego zdecydowany wzrost kreatywności i cierpliwości. Ten rodzaj drzemki nie powinien wywoływać już w nas poczucia skołowania, ponieważ odbywamy pełny cykl snu i wybudzamy się naturalnie po fazie R.E.M, czyli lekkim śnie.


45


Z przymrużeniem oka |

Zaburzenia snu powodują drastyczny spadek odporności organizmu, zwiększając szansę infekcji, a nawet niektórych odmian nowot worów.

na marznięcie stóp w nocy. Tym osobom poleca się zakup jakichś skarpetek do spania. Obniżenie temperatury ciała tak dobrze sygnalizuje organizmowi chęć zaśnięcia, że nierzadko dobrze przed snem wziąć ciepłą kąpiel. Kiedy wyjdziemy, temperatura ciała zacznie spadać i jeśli pójdziemy od razu do łóżka, mamy szansę, że ciało „pociągnie ten proces”, a my zaśniemy. JAK PLANOWAĆ DRZEMKĘ? Ponieważ nie wszyscy z nas mogą przespać wymaganą liczbę godzin naraz (prawdę mówiąc nie jest to nawet polecane), z pomocą przychodzą nam drzemki, którymi trzeba „dobić” dobowe zapotrzebowanie na sen. Gdzie się zdrzemnąć? Najlepiej w miejscu cichym, ciemnym i dobrze przewietrzonym (bo – jak 46

pisałem – do zaśnięcia temperatura ciała musi się nieco obniżyć). Taka sytuacja jest optymalna. Jeśli nie mamy takiego miejsca, można sobie je nieco „dobudować”, kupując w aptece zatyczki do uszu i maseczkę na oczy. Ale czy jeśli w ogóle nie dysponujemy takim miejscem, jest się po co fatygować, szukając na siłę sposobu na drzemkę? Zdecydowanie tak. W 2012 roku Dayong Zhao z Southwest University w Chinach badał efekt „przygodnych” drzemek – na przykład po prostu kładzenia głowy na biurku przed sobą. Okazało się, że pracownicy po takiej drzemce byli o wiele bardziej cierpliwi, spostrzegawczy i zrelaksowani niż pracownicy, którzy próbowali pracować bez przerwy. Rzec by można, że byle jaka drzemka (z głową na biurku, w samochodzie na parkingu, na ławce) jest lepsza niż żadna.

Prawdę powiedziawszy – nawet jeśli zasnąć nie możemy, zrelaksowanie się na chwilę z zamkniętymi oczami pomaga, więc w razie czego nie ma się co stresować, że nie możemy zasnąć. Wspomniałem, że może się zdarzyć tak, że nie możemy zasnąć. W przypadku drzemki wiąże się to z silnymi emocjami, albo… nieodpowiednią porą. Otóż drzemki mają swoje „okno”. Najczęściej dobrze je Państwo znacie, ponieważ jest taki moment w ciągu dnia, kiedy zaczyna nam się chcieć spać. Najczęściej jest to około sześciu godzin od momentu przebudzenia. Próbujemy go wtedy pokonać kawą, warto jednak pamiętać, że kofeina działa jedynie na szybkość reakcji, natomiast samo poczucie zmęczenia czy zniecierpliwienia zostaje. Kawa może więc od biedy pomóc kierowcom, wszyscy zaś, którzy unikają snu w drugiej połowie „dnia” swojej aktywności, funkcjonują coraz gorzej. Warto zapamiętać godzinę, kiedy organizm ma ochotę na drzemkę (dla osób wstających o siódmej rano będzie to około godziny 13.00–15.00), bo wtedy najłatwiej zasnąć na chwilę. Po 15.00 jest już o wiele trudniej. POWODZENIA! Zbrojni w taką wiedzę, mam nadzieję, udamy się wszyscy na spoczynek. A przynajmniej wiedzieć będziemy, że lecząc się, podjadając uparcie słodycze (śpiący organizm domaga się cukru), nie mogąc zapomnieć o troskach, dochodząc do siebie emocjonalnie czy nawet kłócąc się z partnerem, najpierw warto zawsze spróbować odespać. Okazać się może wtedy, że problem „magicznie” się zmniejszył, a być może nawet przestał istnieć. Powodzenia w przywracaniu w życiu snu na należny mu tron...


FOKUS NA DZIECKO

| Z przymrużeniem oka

Jak makiem zasiał Dawno, dawno temu, nie za górami, nie za lasami, ale w granicach Rzeczypospolitej, niemowlęta smacznie spały bądź nie, a ich rodzice i opiekunowie zastanawiali się, jak ten sen uczynić jeszcze dłuższym i spokojniejszym. Zupełnie tak jak dziś.

Sylwia Głuszak

47


Z przymrużeniem oka | FOKUS NA DZIECKO

K

iedy w XX wieku zaczęto interesować się postacią dziecka w kulturze i rekonstruować jego życie w wiekach dawnych, dowiedzieliśmy się rzeczy przerażających – sugerowano, że miłość macierzyńska jest konstruktem na wskroś współczesnym, bo we wcześniejszych okresach życie noworodków, niemowląt i małych dzieci było wyjątkowo kruche i nie chciano się do nich przywiązywać. Dopiero wnikliwsze badania źródeł zmodyfikowały ten obraz. Nie da się jednak ukryć, że zarówno los dzieci, jak i dorosłych mocno zależny był od stanu, do którego przynależeli. Najwięcej więc wiadomo o dzieciach zamożnych ziemian i mieszczan, najmniej o potomstwie czeladzi i chłopstwa. Niemniej jednak wydaje się, że niektóre sposoby usypiania niemowląt były nie tylko ponadstanowe, ale też ponadczasowe. KOŁYSKA Kołysz mi się, kołysz kolibeńko lipowa, oj, niechże mi się w tobie ta dziecina wychowa (kołysanka ludowa) Nawet w najbogatszych domach dawnej Polski nie było osobnych pomieszczeń dla dzieci – przebywały one tam, gdzie dorośli. Spały wspólnie z innymi dziećmi lub dorosłymi. Wyjątek stanowiły niemowlęta, które kładziono w kołyskach nawet w najbiedniejszych chatach, mimo strachu, że – jak powszechnie wierzono – nieochrzczone dzieci mogły zostać z nich porwane albo podmienione przez mamuny (stwory demoniczne pochodzące najprawdopodobniej jeszcze z wierzeń przedchrześcijańskich). Wśród ludu panował przesąd, że dziecko bez kołysania nie wyrośnie i nie będzie potrafiło samo trzymać główki. Stosowano najprostsze huśtawki, np. płachty, które idąca w pole matka zawieszała pomiędzy gałęziami gruszy, wieszano też wiklinowe kosze lub kawałki płótna na drągach, koniecznie na środku zagonu, by chronić niemowlęta przed wspomnianymi mamunami. Worki, skóry i kosze, zawieszone na drągach lub u powały, chroniły dzieci także przed owadami i zwierzętami chodzącymi

48

po izbie. Kołyski (w tym kołyski naziemne w postaci korytka o półokrągłym dnie, żłobka, a potem również skrzyni na płozach) były otaczane w domach troską, przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie, aż stawały się cenionym amuletem na szczęście. Jeśli dziecko w sposób nieutulony płakało i nie chciało spać, to zapewne była to sprawka nocnic, płaczek albo mamun. Stwory te pojawiają się w trzynastowiecznych źródłach pisanych, ale ich pochodzenie wydaje się znacznie starsze, a wpływ na sposób traktowania niemowląt – przemożny. Z Katalogu magii Rudolfa, dzieła cystersa Rudolfa, znanego tylko z przekazu Edwarda Karwota, dowiadujemy się, że kobiety z dziećmi na rękach stawały w drzwiach i nawoływały leśną babę (czyli nocnicę), aby zapewnić niemowlęciu spokojny sen. Wrzucały także do kołyski uszy zajęcy, kretów i innych drobnych stworzeń futerkowych, aby niemowlę było niewidzialne dla złych mocy. Do tego wypowiadano zaklęcia, których urywki przetrwały przez wieki w starych kołysankach. Odrodzenie postarało się nadać czynności kołysania charakter wręcz naukowy. Sebastian Petrycy z Pilzna, szesnastowieczny polski pisarz, tłumacz i filozof, w Przydatkach do Ekonomiki Arystotelesowej nauczał: Dzieci nie mają na miejscu jak kłoda leżeć, ale potrzeba ich piastować, kołysać i ruszaniu znośnemu przyuczać. Albowiem ruszanie mierne przyrodzone ciepło wewnątrz odżywia, grube wilgości rozrzedza, i zbytnie parą abo potem wywodzi. Zaś długie na miejscu leżenie gnuśne

dzieci czyni,

wilgości pełne i niezdrowe. (...) Śpiewać im, aby były wesołe, chronić ich od strachu i lękania (...). Nie dopuszczać im zbytniego płaczu, bo od zbytniego płaczu słabieją. Czułe kołysanie i śpiewanie wymagało czasu poświęcanego niemowlęciu – dla wielu matek był on jednak największym luksusem. Jędrzej Kitowicz, osiemnastowieczny historyk i pamiętnikarz, w Opisie obyczajów za panowania Augusta III zauważa: Zaraz od urodzenia dziecię kładziono do kolebki; wiele razy chciano, aby spało, kołysano go, a w dzień to mu i kołysząc go śpiewano, aby prędzej usnęło. Tak nauczone dziecię inaczej nie usnęło, chyba długim płaczem zmordowane, gdy go nie miał kto kołysać, jak się to trafiało dzieciom prostej kondycji lub ubogich rodziców, gdy matka podkarmiwszy go piersią, sama pracą zatrudniona, lada gdzie dziecko porzuciła, czasem na polu w bruździe przy żniwie, zasłoniwszy go snopkiem od słońca. CZARY NAD KOŁYSKĄ Lulajże mi, lulaj, siwe oczka zamruż, bo ja cię wyniosę z kolebeczką na mróz (kołysanka ludowa) Językoznawcy i antropolodzy doceniają dziś funkcję kołysanek. Niestety, uznawane przez wieki za pieśni nieważne – bardzo często ginęły w mrokach niepamięci. Najstarsze polskie kołysanki zostały zapisane dopiero w XIX wieku, być może sądzono, że skoro śpiewa się je od zawsze, pozostaną w użyciu również na zawsze? Dzisiaj zanikają niemal zupełnie, tak jak w ogóle zanika zwyczaj śpiewania czy muzykowania w domach. Usypianie małego dziecka śpiewem i kołysaniem jest jednym z pierwotnych zachowań człowieka. Potwierdza to prawdopodobne praindouropejskie pochodzenie tego słowa (pol. lulać, lulaj; ang. lullaby; hebr. lajlatow). Charakterystyczne dla kołysanek jest uspokajające metrum, choć ich formy mogły być różnorodne – od onomatopeicznych wykrzykników występujących przy kołysaniu (aaa! luli luli la! itp.) po skomplikowane utwory poetyckie. Adresatem jednak zawsze było dziecko. Kołysanka czę-


sto wykorzystywała różne środki perswazji: prośby, przekupstwa, a nawet groźby – co zdradza ponadczasowe stany emocjonalne i frustracje opiekunek. Gdy dziecko mimo to nie chciało spać, stosowano inne sposoby, np. magiczne zabiegi wiążące się z zeskrobywaniem wapna ze ścian i wypowiadaniem przy tym odpowiednich słów. Świadectwa magicznych zabiegów i przekonań związanych z kołysaniem przetrwały pod postacią przesądów, np. że pustej kołyski nie należy przenosić, bujać, bo dziecko zachoruje, umrze, przestanie rosnąć itp. SYSUŁKI Dzieci uspokajają się, zaspokajając odruch ssania – nie wymyśliła tego wcale współczesność. Przed wiekami opiekunki dawały dzieciom tzw. sysułki. Widać je na niektórych obrazach przedstawiających Matkę Boską z Dzieciątkiem (z klasztoru Karmelitów w Strzegomiu, Madonna z Dębego pod Kaliszem i z kościoła św. Marcina w Poznaniu). Była to mieszanka maku z miodem zawinięta w kawałek płótna i ssana jak dzisiejsze smoczki. Mak przez całe wieki wykorzystywano nader chętnie jako lekarstwo na bezsenność i nerwowość. Syrop z maku zalecał najbardziej szanowany lekarz polskiego renesansu Stefan Falimirz, a siedemnastowieczny zielnikarz Syreniusz przepisywał dzieciom biały mak z mlekiem matki lub kaszą czy papinką (spreparowanym miękkim jedzeniem dla dzieci – papką). W XVIII wieku aptekarze w całej Europie sprzedawali zupełnie legalnie i powszechnie różne środki usypiające dziecko, często prowadzące do jego upośledzenia czy śmierci, w tym laudanum, wódkę i właśnie syrop z maku. Jeszcze w XIX wieku ksiądz Władysław Siarkowski, historyk i etnograf ziemi kieleckiej, notował: Mak oświęcony lub nieoświęcony służy jako lekarstwo do usypiania dzieci chorych lub hałaśliwych. Sposób sporządzania takiego lekarstwa i użycie jego nie we wszystkich wsiach tak koło Kielc, jak i Pińczowa jest jednakowy. We wsiach, gdzie ich mieszkańcy pod wpływem ambony lub szkoły na cokolwiek wyższym szczeblu cywilizacji stoją, samo nasienie

maku, wydobyte z makówek, gotują w mleku z bułką, następnie polewkę tę cukrem lub miodem zaprawioną, podają w małych dozach dziecku. W siołach zaś mniej ucywilizowanych okolic rzeczonych, gdzie wróże, wróżki, owczarze wywierają wpływ na lud pokątny, całe makowiny do wrzącego mleka lub wody wrzucają i trzymają taki garnuszek przy ogniu, aby jeżeli nie zupełnie, to choć w części główki maku się rozgotowały, następnie polewkę tę czy odwar wystudzony podają dziecku do picia. Sposób ten niestety znał także wiek XX – w wierszu Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej Szelest makówki pojawia się srebrna grzechotka z gwiaździstą koroną przeznaczona najuboższemu, dziecku rozpaczy, gdy w objęciach nędzy wybucha płaczem. Staje się jednak już wtedy jasne, że to szkodliwa, a nawet śmiertelna metoda, praktykowana przez najmniej oświeconych, najuboższych ludzi. Równie szkodliwym, a tańszym i prostszym

do zastosowania sposobem na sen było podawanie dziecku szmatki zanurzonej w wódce (opcjonalnie spirytusu na cukrze), co opisuje np. Melchior Wańkowicz w Na tropach Smętka jako metodę znaną w Prusach (dzisiejsze Mazury). Ona też przetrwała w świeżej pamięci rodzinnej wielu Polaków, bo wymienia się ją na forach internetowych jako stosowaną jeszcze w latach 70. XX wieku na polskich wsiach. Jak widać pragnienie, by dziecko spało, popychało jego opiekunów do różnych działań, racjonalnych i magicznych, łagodnych i radykalnych. Dzisiaj także rodzice desperacko szukają porad, nie wiadomo tylko, czy dotyczących odpoczynku dziecka, czy własnego, bo historia uczy, że niemowlę śpi najlepiej, kiedy jest kochane, tulone i kołysane w ramionach, co wymaga cierpliwości i czasu – towaru deficytowego od wieków. 49


Z przymrużeniem oka |

KRZYŻÓWKA

Hasło konkursowe wraz z danymi osobowymi (imię, nazwisko, adres korespondencyjny) prosimy przesłać dokładnie 20 października 2015 roku na adres redakcja@wczepkuurodzone.pl. Dla pierwszych 10 Czytelniczek, które prześlą poprawne rozwiązanie, mamy zestawy kosmetyków NEUTROGENA®. Zapraszamy do zabawy.

50

Zwycięzcami konkursu krzyżówkowego z poprzedniego numeru „W Czepku Urodzonych” zostali i kosmetyki Neutrogena® otrzymują: Alicja Bartosiewicz (Lubaczów), Blanka Orciuch (Żyrardów), Magdalena Dulak (Knurów), Justyna Cieślak (Sobienie -Jeziory), Dominik Trojnar (Warszawa), Monika Lutowska (Sieradz), Marta Łuka (Mielec), Katarzyna Skowrońska (Bydgoszcz), Dorota Buła (Gliwice), Maria Łuczak (Rzepin). W konkursie Bubble Bath zwyciężyły i nagrody otrzymują: Maria Majtczak (Kutno), Barbara Czernik-Saadi (Zabrze), Jolanta Kurkowska (Białystok), Justyna Korbiel (Łódź), Małgorzata Kowalewska (Gdynia), Mariola Miłecka (Szczecin), Irena Chmielewska (Warszawa), Anna Łapęta (Zduńska Wola), Agata Pawełek (Nowy Targ), Anna Mitruch (Poznań), Kamila Kałużna (Płock), Grażyna Litwiniec (Warszawa), Bożena Balcerzak (Piotrków Trybunalski), Brygida Świtoń (Mława), Sylwia Stefańska (Legionowo). Gratulujemy!


NEUTROGENA® Visibly Renew Elasticity Boost 3RPDJD SRSUDZLÉ HODVW\F]QRœÉ VNʼnU\ MXŪ Z GQL Nowa innowacyjna emulsja NEUTROGENA® Visibly Renew (ODVWLFLW\ %RRVW G]LÙNL SRĎÇF]HQLX XQLNDOQHM )RUPXĎ\ 1RUZHVNLHM L PLQHUDĎʼnZ ]ZLÙNV]DMÇF\FK SURGXNFMÙ NRODJHQX SRPDJD SU]\ZUʼnFLÉ HODVW\F]QRœÉ VNʼnU\ -XŪ Z GQL 7ZRMD VNʼnUD Z\JOÇGD SLÙNQLHM D 7\ F]XMHV] VLÙ œZLHWQLH

51


52


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.