W Czepku Urodzone nr 9

Page 1

Czerwiec 2017 / nr 2 (9)

ISSN: 2391-8705 MAGAZYN BEZPŁATNY

POMAGAMY ZROZUMIEĆ DZIECKO:

∫ KIEDY ZACZĄĆ

JAK SPRAWIĆ, BY DZIECKO SPAŁO?

DBAĆ O ZĘBY?

∫ GENÓW NIE OSZUKASZ, CZYLI O ALERGII POKARMOWEJ

Z ŻYCIA POŁOŻNEJ:

∫ NOWE PRZEPISY DLA ZAWODU POŁOŻNEJ

1


2


EDYTORIAL

| Z pierwszej ręki

Drogie Czytelniczki

Agnieszka Machnio REDAKTOR NACZELNA

Za nami większość z zaplanowanych na ten rok spotkań warsztatowych z położnymi. W ramach tegorocznej kampanii Raz, dwa, trzy… Maluch śpi odwiedziliśmy już Warszawę, Łódź, Poznań, Katowice, Kraków i Trójmiasto. Podczas każdego ze spotkań, dzięki wymianie doświadczeń między praktykami a teoretykami, coraz bardziej przekonywaliśmy się, że kwestie snu małego dziecka są niezwykle ważne zarówno w kontekście jego rozwoju, jak i funkcjonowania całej rodziny. Mamy nadzieję, że wiedza przekazana na warsztatach położnym za ich pośrednictwem „pójdzie w świat” i będzie pomocna dla kolejnych rodzin, których życie odmieniło się z powodu narodzin dziecka. Spotkania z położnymi to też okazja do wysondowania opinii dotyczących współczesnych trendów w pielęgnacji skóry dziecka. W odpowiedzi na wiele błędnych przekonań na temat kosmetyków dla najmłodszych, jakie są powielane w mediach, w szczególności w internecie, zachęcamy do lektury wywiadu z farmakolog Ewą Kamińską z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Mówi ona między innymi o popularnych kosmetykach naturalnych i bazujących na wyciągach roślinnych. Warto skonfrontować z opinią eksperta swoją wiedzę o tym co naturalne, bez konserwantów, barwników i parabenów. Okazuje się bowiem, że w wielu sytuacjach nie taki diabeł straszny, jak go malują, a z drugiej strony pojęcia: roślinne i bezpieczne nie są równoważne. W tym numerze chcemy też zwrócić uwagę naszych Czytelniczek na problem dzieci czekających na adopcję. Jedną z form opieki nad dziećmi, które nie mogą wychowywać się w rodzinie biologicznej, są SOS Wioski Dziecięce. Jak się okazuje, przeszkodą w rozwoju tej formy rodzicielstwa zastępczego jest brak osób chętnych do podjęcia się takiego wyzwania. Być może przyszła Mama SOS znajdzie się wśród położnych?

3


Ze środka |

SPIS TREŚCI

Z kraju i ze świata 5

Położne, które zmieniają świat

6

Warsztaty dobrego snu W jaki sposób sprawić, aby dziecko spało zdrowo i bezpiecznie? Co oznacza termin „zdrowy” sen i jak wpływa on na prawidłowy rozwój niemowlaków?

Z perspektywy

18 Kiedy zacząć dbać o zęby? Ogniska zapalne w zębach dziecka są źródłem oddziaływania bakteryjnego, toksycznego i alergicznego na inne narządy.

Z troską

22 Wioski dziecięce

Z oddziału

8 Kolacja 9

Z oddziału

Cichy poród na Filipinach Trudno mówić tam o sali porodowej, był to raczej namiot z dwoma łóżkami. Na ścianie napis: „Weź głęboki oddech dla swojego dziecka!”.

Z wiedzą

10 Jak sprawić, by dziecko spało? W określaniu momentu zaśnięcia pomaga natężenie światła. Im jest go więcej, tym mniejsze szanse na zaśnięcie. 14 Kosmetyki dla dzieci – prawda czy chwyt reklamowy? W produktach dla dzieci należy unikać surowców, które w kosmetyce pojawiły się niedawno, nie zostały dostatecznie przetestowane i których działanie jest trudne do przewidzenia. 17 Filtry UV w kosmetykach dla dzieci Wiele nierzetelnych źródeł rekomenduje stosowanie produktów kosmetycznych dla dzieci zawierających wyłącznie filtry fizyczne. Są to informacje nieprawdziwe.

26 Genów nie oszukasz, czyli o alergii pokarmowej Alergia pokarmowa znajduje się w czołówce najczęściej występujących niepożądanych reakcji na pokarmy, choć często mylona jest z nietolerancją pokarmową. 30 Ćwiczenia w szkole rodzenia Świadomość znaczenia aktywności fizycznej w ciąży i w okresie połogu jest coraz większa, niemniej jej wprzęgnięcie w program szkół rodzenia wcale nie jest łatwe.

Z pasją

32 Położna w poszukiwaniu życiowego balansu Jak sprostać presji otoczenia i nie stracić empatii do zawodu?

Z kodeksu

34 Nowe przepisy dla zawodu położnej Ważną dla położnych zmianą jest rozszerzenie prawa pacjenta do leczenia bólu.

WYDAWCA:

Agencja Wydawnicza MUSQO ul. Piotrkowska 66, 90-105 Łódź, tel. (48) 42 209 39 36, www.musqo.pl, redakcja@wczepkuurodzone.pl

NA ZLECENIE:

Johnson and Johnson Poland Sp. z o.o., ul. Iłżecka 24, 02-135 Warszawa, tel. (48) 22 237 80 02, www.johnsonsbaby.com.pl

4

REDAKTOR NACZELNA:

Agnieszka Machnio

REDAKTOR PROWADZĄCA:

Małgorzata Marszałek WSPÓŁPRACA:

Marta Żysko-Pałuba, Grażyna Zajt, Izabela Dembińska, Iwona Magdalena Aleksandrowicz, Marcin Pacho PROJEKT GRAFICZNY:

Black Monkey Design ZDJĘCIA:

Archiwa prywatne, Depositphotos, Getty Images REDAKCJA MERYTORYCZNA:

Renata Długołęcka


KONGRES W TORONTO

| Ze świata

ICM Toronto 2017, czyli położne, które zmieniają świat W dniach 18–22 czerwca już po raz 31. odbędzie się Międzynarodowy Kongres Położnych. Tym razem położne z całego świata, by podzielić się doświadczeniem, problemami i nadziejami dotyczącymi ich codziennej pracy, spotkają się w kanadyjskim Toronto. JOHNSON’S® po raz kolejny jest sponsorem głównym wydarzenia.

H

istoria kongresów położnych sięga lat 30. XX wieku. Te międzynarodowe spotkania są organizowane co trzy lata w najróżniejszych zakątkach globu. Poprzedni, z 2014 r., zgromadził położne w niedalekiej czeskiej Pradze. Uczestniczyło w nim około 3500 delegatów ze 102 krajów świata. Tym razem swoją obecność potwierdziło już prawie 4000 osób z 104 państw. POŁOŻNE ZMIENIAJĄ ŚWIAT Tegoroczne spotkania, na które złożą się m.in. warsztaty, sesje plenarne i wystawy, będą przebiegać pod hasłem Położne zmieniają świat (Midwives – Making A Difference In The World). Wybór motta tegorocznego kongresu wskazuje na potrzebę dostrzegania i zwiększania roli położnych w ratowaniu życia matek i dzieci na całym świecie – zwłaszcza w rejonach takich, jak Azja i Afryka Subsaharyjska, gdzie nadal mniej niż 50 proc. porodów odbywa się w obecności personelu medycznego. Rocznie na świecie ponad 280 tysięcy kobiet i dziewcząt umiera z powodu komplikacji porodowych. Obecność wykwalifikowanych położnych jest w obliczu takich danych nie do przecenienia. W ramach tegorocznych spotkań oprócz czterech sesji plenarnych zorganizowane zostaną m.in. 23 warsztaty, poświęcone różnego rodzaju narzędziom wspierającym codzienną pracę położnych i zdobywanie nowych kompetencji, takich jak m.in. umiejętność bycia liderem w grupie (dla podwładnych, ale i dla pacjentów) czy znajomość najnowszych technologii pomagających tak w nauce zawodu, jak i edukacji pacjentów. Kolejne cztery dni kongresu, a więc przede wszystkim programy wykładów i warsztatów, podzielone zostały zgodnie z hasłami towarzyszącymi mottu przewodniemu na cztery bloki: Położne zmieniają świat poprzez przywództwo, Położne zmieniają świat poprzez partnerstwo, Położne zmieniają świat poprzez profesjonalizm oraz Położne zmieniają świat poprzez wspieranie praw kobiet i dziewcząt. Ważnym punktem czerwcowych wydarzeń będzie projekcja filmu dokumentalnego „Driving with Selvi”, prezentującego losy pierwszej kobiety kierowcy taksówki w południowych Indiach, która uciekła z domu po tym, jak w wieku 14 lat została przymusem wy-

dana za mąż. Historia o sile i determinacji Selvi jest z pewnością istotnym głosem w dyskusji na temat sytuacji kobiet w Indiach i wielu innych krajach azjatyckich. Projekcję zakończy spotkanie z reżyserką filmu Elisą Paloschi, która odpowie na pytania widzów. OD POŁOŻNICTWA DO PROBLEMÓW GLOBALNYCH Marka JOHNSON’S® w ramach 21 wykładów i warsztatów sponsorskich zaprosi uczestniczki kongresu dwukrotnie. Pierwszą okazją do spotkania będzie sympozjum Johnson and Johnson dotyczące nowej inicjatywy o nazwie GenHChallange, będącej zakrojonym na szeroką skalę konkursem na pomysły i przedsięwzięcia, mogące przyczynić się do eliminowania zdrowotnych problemów świata (w tym chorób kobiet i dzieci), do czego koncern Johnson and Johnson zobowiązał się przyczyniać w ramach Zrównoważonych Celów Rozwoju ONZ. W czasie drugiego spotkania z marką JOHNSON’S® uczestniczki wysłuchają wykładu dotyczącego znaczenia stymulacji wielozmysłowej i codziennych rytuałów w zdrowym rozwoju psychofizycznym noworodków i niemowląt oraz roli położnych w przekazywaniu tej wiedzy rodzicom. Na tym jednak udział JOHNSON’S® w kongresie się nie kończy – marka jest także organizatorem wyjątkowej próby bicia rekordu Guinnessa w największej lekcji masażu niemowląt w historii. Te rekordowe warsztaty dla 400 położnych poprowadzi dr Tiffany Field z Miller School of Medicine Uniwersytetu Miami. Relację z tego i innych wydarzeń w Toronto przedstawimy w kolejnych numerach „W Czepku Urodzonych”. Jednocześnie już dziś zapraszamy na kolejny 32. Międzynarodowy Kongres Położnych, który w 2020 roku odbędzie się w Indonezji. 5


Z kraju |

WARSZTATY O ŚNIE DZIECKA

Warsztaty zdrowego snu W jaki sposób sprawić, aby dziecko spało zdrowo i bezpiecznie? Co oznacza termin „zdrowy” sen i jak wpływa on na prawidłowy rozwój niemowlaków? Dlaczego warto rozmawiać o tym z rodzicami? Na te pytania znajdą odpowiedź wszystkie osoby, które wezmą udział w warsztatach Raz, dwa, trzy... Maluch śpi. O roli snu w rozwoju dziecka. Małgorzata Marszałek

Z

organizowane przez JOHNSON’S® certyfikowane i bezpłatne szkolenia z autorską metodą warsztatową są częścią trwającej od początku marca kampanii edukacyjnej, do udziału w której zaproszono znanych ekspertów: fizjoterapeutę Pawła Zawitkowskiego, psycholożkę Martę Żysko-Pałubę i eksperta marki JOHNSON’S® Agnieszkę Machnio. BEZPIECZNY RYTUAŁ NA DOBRANOC W pierwszych trzech latach życia dziecka problemy ze snem są powszechne. Warto więc wiedzieć, w jaki sposób rozmawiać o nich z rodzicami i znać rady profesjonalistów z dziedziny psychologii, fizjoterapii i pielęgnacji. Nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że sen przynosi wymierne korzyści dla rozwoju poznawczego, emocjonalnego oraz zachowania dziecka. A zdrowe i wyspane dziecko to również szczęśliwszy i spełniony rodzic – droga do takiego stanu nie musi być skomplikowana! W celu stworzenia prostego, trzystopniowego JOHNSON’S® Rytuału na dobranoc marka zaangażowała do współpracy czołowych pediatrów oraz ekspertów od snu dziecka z całego

6

świata. Przeanalizowano sen ponad 45 000 niemowląt i poddano obserwacji ponad 300 000 sesji snu1. Po zastosowaniu rytuału dwa razy więcej matek przyznało, że dziecko spało dobrze, a rodzice byli mniej zmęczeni i spięci. Lepszy sen dziecka pozwala czuć się ich opiekunom bardziej kompetentnie, zmniejsza stres, potęguje satysfakcję z rodzicielstwa, zapewnia lepsze samopoczucie i zdrowie psychiczne. Metoda zakłada zastosowanie trzech następujących po sobie kroków: kąpieli, masażu i wyciszenia poprzedzającego zaśnięcie dziecka2. RECEPTA NA SPOKOJNĄ NOC W tajemnice snu najmłodszych podczas trzech warsztatów wprowadzają uczestników: znany fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski, psycholożka i psychoterapeutka Marta Żysko-Pałuba, a także wieloletnia ekspertka marki Agnieszka Machnio. Specjaliści opowiadają o problemie z różnych perspektyw, a nietypowa formuła spotkań pozwala na zadawanie wielu pytań i bezpośredni kontakt z prowadzącymi.


Najważniejszym tematem poruszanym na warsztatach są codzienne rytuały. Wyniki badań przeprowadzonych przez JOHNSON’S® potwierdzają, że odpowiednie przyzwyczajenia mają zdecydowany wpływ na prawidłowe nawyki związane ze snem – mówi o swojej części warsztatów Agnieszka Machnio Z innej strony do tematu pochodzi Marta Żysko-Pałuba: – Główną tematyką moich warsztatów jest psychologia snu. Tłumaczę, co w jego obrębie się dzieje. Odpowiadam między innymi na pytania: dlaczego dziecko przestaje dobrze spać? Jak wygląda cykl snu i jego fazy? Temat podsumowuje Paweł Zawitkowski: – Sen to jedna z największych tajemnic naszego organizmu. Sen jest podstawą, fundamentem, trampoliną wszystkich mechanizmów rozwojowych i dojrzewania organizmu dziecka. Oprócz sesji przedpołudniowej dla profesjonalistów, która odbywa się w godzinach 9.00–12.15, warto także zwrócić uwagę na sesję popołudniową dla rodziców. Istotne jest, aby zrozumienie procesów związanych z zasypaniem obejmowało nie tylko profesjonalistów, ale również rodziców, przede wszystkim zainteresowanych tym tematem. Warsztat z rodzicami pomaga zrozumieć rzeczywiste potrzeby i problemy, z którymi codziennie się zmagają. To oni są faktycznym odbiorcą tych spotkań. Obecne warsztaty poświęcone snu dziecka są kontynuacją akcji, którą marka JOHNSON’S® zapoczątkowała w minionym roku. Pierwsza edycja kampanii była poświęcona wielozmysłowej stymulacji dziecka i spotkała się z ogromnym zainteresowaniem zarówno specjalistów, jak i rodziców. Mindell J.A. et al. A nightly bedtime routine: impact on sleep problems in young children and maternal mood, Sleep 2009; 32: 599–606. 2. Tamże 1.

7


Z perspektywy... mężczyzny |

FELIETON

Kolacja Pokroił mozzarellę w plasterki. Białe krążki ułożył na płytkim talerzu, tym, który lubi Aśka. Biały talerz otaczała jasnobrązowa obramówka z wymalowanym wzorem jak plecionki z ciasta. Antek popatrzył bliżej. W centrum umieszczono scenę z życia wiejskiego dworu: paniczyk w kubraczku śpiewał przy dźwiękach ukulele, które trzymała siedząca pod drzewem dziewczyna. Piotr Kubic

Fotoreporter, pisze opowiadania i felietony

O

statni plasterek mozzarelli przykrył dziewczynę i chłopca. Antek sięgnął po pomidory. Skrojone w plasterki ułożył na krążkach sera. Skropił oliwą z oliwek i posypał bazylią. Popatrzył na zegar, 18.32. Za godzinę Aśka wróci z dyżuru. A może sałatka? Antek zaglądnął do lodówki. Znalazł zielony kształt podobny do gruszki. Awokado. Położył na desce i pokroił w kostkę. Do kamiennej miseczki wrzucił zielone, pokryte śliskim sokiem kawałki. I jeszcze pomidor. Nieco drobno pokrojonej cebuli. Trochę soku z cytryny i oliwy z oliwek, której Aśka dodawała prawie do wszystkiego. Wymieszał. Spróbował. Popatrzył przed siebie – na stole stał talerz i miseczka z przygotowanymi potra-

8

wami. Z półki przy kuchence wyciągnął rulon przezroczystej folii. Nakrył oba naczynia i włożył do lodówki. Rozejrzał się. W kuchni nawet nie było bałaganu, oprócz deski do krojenia kilka naczyń wymagało mycia: kubki, talerzyki, dwie łyżeczki, nóż i widelec. Zamiast wstawić do zmywarki, Antek włożył wszystko do zlewu. Przetarł blat i stół. Wyrównał krzesła. Z wazonu stojącego na parapecie usunął wyschnięte kwiaty. Przeglądnął mieszkanie. Ustawił buty przy wejściu, potem rzucił okiem na salon. Ogarnął łazienkę. I sypialnię. Bez przesady, nie idealny, ale codzienny, zwykły porządek. Stanął w przejściu, drzwi wejściowe miał przed sobą. Za dziesięć minut pojawi się w nich Aśka. Blada, zgaszona, będzie szła sztywnym krokiem. – Nie pytaj o nic – burknie. – Nie pytam – powie Antek. Przejdzie bez słowa do łazienki, przebierze się, potem wyjdzie i powoli rozejrzy się po mieszkaniu. Nie znajdzie niczego, czym mogłaby zająć ręce, więc pójdzie do kuchni. Zauważy naczynia w zlewie i zacznie je myć, zamiast włożyć do zmywarki.

– Mógłbyś umyć po sobie – mruknie, i puści wodę. – Zostaw – powie Antek, ale Aśka nie dopuści go do zlewu. I tak nie dokończy mycia, odwróci się i podejdzie do lodówki. Gdy ją otworzy, zobaczy talerz i miskę. Siadając przy stole, zacznie odruchowo zajadać, patrząc gdzieś przed siebie. – To nie twoja wina – powie Antek. – Co ty wiesz? – Wiem. – Skąd? – Nieważne. Na chwilę zapadnie cisza. Może dłużej niż chwilę. Dłużej czy krócej, wszystko jedno, Antek zaczeka. Wiedział. – To dziecko… Wiesz, co jest okropne? Cisza. Nie słychać matki, ale najgorsze, że nie słychać dziecka. Ta dziewczyna wiedziała, że tak będzie. Przyjechała już z rozpoznaniem. Zapytałam, czy będzie chciała je pożegnać. Przed porodem nie chciała, ale potem… Zanim pokazałam jej dziecko, ubrałam je w takie ubranko… tęczowy kocyk. Przecież nie dałabym dziecka w chirurgicznej misce! Aśka odsunie talerz i odłoży widelec. – Nie mogę jeść… Jak zwykle, zostałam z tym sama, ja, położna. Kiedy się skończyło, wszyscy zniknęli, od razu. A ja? Czy ja mogę tak po prostu wyjść? Czy ja coś wiem? Czy umiem coś powiedzieć? Płakać przecież nie będę. Ukryła twarz w dłoniach. – Przepraszam, powinnam zostawić pracę w pracy. Nie umiem. Antek zastanowił się, co na to odpowie, kiedy usłyszał dźwięk klucza przekręcanego w zamku.


FELIETON

| Z perspektywy... kobiety

Cichy poród na Filipinach Coraz częściej powracam sercem i myślami do czasów pracy z rodzącymi na Filipinach. W małej wiosce niedaleko Taclobanu przeszłam jedną z największych życiowych lekcji. To, co zapadło najgłębiej w moją pamięć, to wielka, wszechogarniająca cisza panująca na porodówce. Trudno mówić tam o sali porodowej, był to raczej namiot z dwoma łóżkami. Na ścianie napis: „Weź głęboki oddech dla swojego dziecka!”. Po przejściu największego tajfunu na świecie tysiące ludzi straciło swoje rodziny i dach nad głową. Piękna wyspa zamieniła się w ruinę. Celina Szwinta

W

budynku starej szkoły Robin Lim, położna półfilipińskiego pochodzenia, postanowiła otworzyć centrum narodzin „Bumi Wadah”. Pomimo wielkiej tragedii chciała pozwolić kobietom rodzić w godnych warunkach, pełnych miłości i zaufania. Przez miesiąc pracy tam, uczestnicząc w około 100 porodach, mogłam obserwować zadziwiająco inny, magiczny porodowy świat. Wszystkie wspomnienia zapisałam w pamiętniku „na kolanie” w oczekiwaniu na narodziny kolejnych dzieci. Noc. Właśnie siedzę przy rodzącej. Jedna położna śpiewa piękne pieśni, rozmawiamy, śmiejemy się, opowiadamy sobie różne historie. Jest tak, jak powinno być… Jestem bardzo szczęśliwa, pomimo że śpię 3–4 godziny na dobę. Wcześniejszy wieczór: już kładłam się spać, przeszłam się tylko po „porodówce” i zostałam na dwa porody. Piękne, bez żadnej ingerencji, bez pospiechu. Małe pęknięcie krocza, które udało mi się zszyć. Przy jednym z porodów pępowina była bardzo mocno zaciśnięta wokół szyi, dlatego skorzystałam z rady Erin, jednej z położnych, i przytrzymałam główkę dziecka blisko uda mamy. Po chwili wysunął się cały tułów – piękne! Odwinęłam dziecko zaplątane w pępowinę, osuszyłam je i poczekałam, aż mama sama po nie sięgnie. Po chwili chwyciła je i przytuliła mocno do siebie. Piękny widok! Widzę to bardzo jasno: im więcej miłości (kobiety do dziecka, osób jej towarzyszących i

położnej) przy porodzie, tym jest on łatwiejszy. Nieustannie powraca do mnie pytanie, dlaczego kobiety w Azji rodzą w ciszy. Szczególnie po moim własnym porodzie, w którym wydawanie dźwięków było dla mnie tak uwalniające i oczyszczające. W poszukiwaniu odpowiedzi pytam. Pytam wszystkich: siebie, koleżanki, polskie i azjatyckie kobiety, położne… Odpowiedź nie jest prosta. Po pierwsze w kulturze azjatyckiej panuje przekonanie, że ból jest nieodłączną częścią życia, a poród jest wyzwaniem, które jest naturalną ścieżką rozwoju. Po drugie wiele biednych kobiet nie chce krzy-

czeć, bojąc się, że mogą zainicjować tym myśl personelu medycznego o cięciu cesarskim, które jest bardzo kosztowne. Kolejną przyczyną jest strach. Reakcja na lęk porodowy może być dwojaka: krzyk lub zamknięcie się w sobie. Azjatki często wybierają tę drugą opcje, w przeciwieństwie do Europejek, które ekspresyjnie wyrażają swój ból. Wiele kobiet, które

Położna, podróżniczka www.coztegozedaleko.pl

spotykałam na swojej drodze w Azji, było mocno uduchowionych. Wierzyły, że poród przebiega prawidłowo, głęboko oddychając radziły sobie ze swoimi odczuciami. Oczywiście pozostaje także kwestia zabobonów. Na Filipinach wierzy się, że gdy rodząca krzyczy w trakcie pierwszego porodu, już zawsze będzie krzyczeć na swoje dzieci. Na Bali krzyk kobiety może przestraszyć jeszcze nienarodzone dziecko, które będzie dużo płakać przez pierwsze miesiące swojego życia. Tak naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, jak kobieta wyraża swoje odczucia. Najważniejsze, aby było to szczere i zgodne z jej indywidualnymi potrzebami. To rolą osób wspierających jest stworzenie atmosfery zaufania, aby kobieta mogła się otworzyć. Wiara we własne siły i w proces narodzin może spowodować, że rodząca zacznie wydawać odgłosy podobne do orgazmicznych dźwięków, zupełnie odmiennych od krzyku pełnego strachu. Wierzę w to, że każda rodząca otoczona szacunkiem i miłością będzie podążać za swoją intuicją, czy to w milczeniu, czy w głośnych okrzykach, niezależnie od położenia geograficznego. 9


Z wiedzą |

PSYCHOLOGIA SNU DZIECKA

Jak sprawić, by dziecko spało? Osoby dorosłe doskonale odnajdują się w naturalnym rytmie dnia i nocy, dostosowując do niego swoje codzienne aktywności. Zmiany tego porządku, spowodowane np. przemieszczeniem się w inną strefę czasową, wywołują złe samopoczucie, zmęczenie, a nawet rozdrażnienie. W takiej sytuacji staramy się jak najszybciej przywrócić znaną nam homeostazę. Noworodek musi się najpierw nauczyć, że istnieje rytm dobowy, by stopniowo zacząć wg niego funkcjonować. Marta Żysko-Pałuba

PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA

D

o zakłócenia dobowego rytmu aktywności i odpoczynku dorosłych dochodzi zawsze wtedy, gdy w domu pojawia się dziecko. W uporządkowany świat rodziców wkradają się chaos i nieprzewidywalność. Maluszek zwykle ani myśli dostosować się do dotychczasowego życia swoich opiekunów. Ba! On nawet nie wie, że istnieje dzień i noc. Świeżo upieczeni rodzice często dramatycznie zaczynają poszukiwać źródeł wiedzy i pomysłów, które pomogą im przywrócić dobrze znany schemat doby. Sen jest bowiem niezbędnym elementem życia każdego człowieka. Reguła ta dotyczy tak dorosłych, jak i dzieci. CZAS NA SEN Sen dla nowo narodzonych dzieci jest jedną z głównych aktywności. W pierwszych dniach po porodzie potrafią przesypiać nawet 20 godzin na dobę. Są jednak i takie, które śpią zdecydowanie mniej. Nie zawsze oznacza to nieprawidłowości w rozwoju. Amerykańska Academy of Sleep Medicine, starając się wyznaczyć granice optymalnej ilości snu malucha, wykazała, że ta jest niezwykle zróżnicowana. W efekcie powstała jedna norma dla grupy dzieci w wieku 4–12 miesięcy życia. Za prawidłowe uznano, że dzieci w tym wieku przesypiają od 12 do 16 godzin na dobę (wliczając w to drzemki). Oznacza to, że zarówno dzieci, które śpią mało, jak i te, które śpią dużo, mieszczą się w normie. Nie należy więc kierować się liczbą godzin ujętych w tabelce, lecz samopoczuciem maluszka. To ono powinno być nadrzędnym źródłem informacji o tym, czy liczba przesypianych przez niego godzin jest właściwa, czy nie. Bez względu na to, z jakiego pułapu startuje dane dziecko, liczba godzin snu stopniowo maleje. Zmienia się nie tylko ilość, ale także jakość i długość trwania pojedynczej fazy snu – ta z czasem ulega znacznemu wydłużeniu. W okolicach 4.–6. miesiąca życia większość niemowląt jest gotowa do tego, by zacząć przesypiać przeważającą część nocy.

10

W STRONĘ PRZESPANYCH NOCY Rytm dobowy kształtowany jest przez trzy równorzędne czynniki. Czas snu, czas czuwania oraz sygnały wysyłane przez środowisko. Umiejętnie nimi zarządzając, każdy rodzic jest w stanie przywrócić w swoim domu dobrze znany podział dnia i nocy, bez konieczności uprawiania nocnego rodzicielstwa. Im bardziej uporządkowany i uregulowany rodzinny rytm dobowy, tym większe szanse na spokojny sen wszystkich domowników. Nie chodzi tu jednak o sztywne zaplanowanie dnia i postępowanie według grafiku. Żadne dziecko nie jest w stanie zasnąć na zawołanie i w wyznaczonym przez rodzica czasie. Niemniej uważny rodzic, skupiony na potrzebach malucha, jest w stanie tak zorganizować dobę, by nikogo nie narażać na zbędne deprywacje snu. Wliczając w to również siebie. CZAS SNU Czas snu to suma godzin przesypianych przez dziecko w ciągu doby. Wliczamy w to każdą drzemkę, bez względu na długość jej trwania. Organizm dziecka szybko się regeneruje. Czasami 10 minut snu w czasie jazdy samochodem wystarczy, by nawet zmęczony maluszek odzyskał siły i dobry humor. Rodzice muszą zdawać sobie sprawę z tego, że każdy maluch rodzi się z własną, osobistą potrzebą snu. U jednych będzie ona większa, u innych mniejsza. Bez względu na to, z jakim brzdącem mamy do czynienia, wiadomo, że ta ilość nie rozciąga się w nieskończoność. Dziecko śpi tyle, ile potrzebuje. Zdarzają się oczywiście dni, kiedy maluch odczuwa większe znużenie, w wyniku którego śpi więcej. Tym niemniej zazwyczaj przeważa określona i łatwa do oceny ilość snu potrzebna dziecku do jego prawidłowego rozwoju i funkcjonowania. Oznacza to, że organizm dziecka wie, kiedy ma zasnąć i kiedy może się obudzić. W określaniu momentu zaśnięcia pomaga natężenie światła. Im jest go więcej, tym mniejsze szanse na zaśnię-


cie. Kiedy się wokół ściemnia, szyszynka rozpoczyna wytwarzanie melatoniny, hormonu snu odpowiedzialnego za uczucie senności. Cyklicznie pojawiająca się noc sprzyja konsolidacji bloków snu malucha. Nie jest jednak jedynym czynnikiem, który oddziałuje na tę umiejętność. Co za tym idzie – sztuczne zaciemnianie pomieszczeń, szczególnie gdy dziecko rozwija się prawidłowo i nie wykazuje oznak nadmiernej wrażliwości, może skutecznie opóźnić wytworzenie się zdolności konsolidowania snu w czasie godzin nocnych. Konsekwencja? Dość prosta. Dezorganizacja w rytmie dobowym. Co z tego wynika dla rodzica? Obserwuj i spróbuj ocenić, ile snu potrzebuje Twoje dziecko na danym etapie rozwoju, a następnie zorganizuj te potrzeby w logiczną całość, dostosowaną do możliwości malucha i rytmu rodziny. CZAS CZUWANIA Drugim czynnikiem jest czas czuwania, czyli liczba godzin, kiedy dziecko jest aktywne. Z każdą godziną aktywności w mózgu odkładają się produkowane w wyniku działania substancje, m.in. adenozyna. Im więcej tych związków w organizmie dziecka, tym silniej odczuwana potrzeba snu, w czasie którego są one z niego usuwane! Tworząc obraz najbardziej dostosowanego i efektywne-

go rytmu dobowego, należy więc uwzględnić możliwy dla dziecka czas czuwania. Istnieją bowiem maluchy, których układ nerwowy jest tak wrażliwy, że jednorazowo nie są w stanie przyjąć zbyt dużych dawek bodźców płynących ze wszystkich zmysłów. Te będą potrzebowały częstszych i krótszych drzemek. Są i takie, które są w stanie wytrzymać zdecydowanie więcej. To te maluchy, które dość szybko będą rezygnowały z drzemek, wydłużając swój czas czuwania w czasie dnia. Obserwuj i oceń – jak długie przerwy jest w stanie znieść dziecko? Na co reaguje szczególnie, co je pobudza, a co uspakaja? Nie jest bowiem tajemnicą, że godzina energicznego pełzania po kocyku stymuluje znacznie bardziej, niż ta sama godzina spędzona na kolanach rodzica. W jednym i drugim przypadku ilość substancji odpowiedzialnych za zmęczenie będzie znacząco różna. Komu bardziej będzie chciało się spać? I co z tego wynika dla rodzica? Każdy ma prawo tak organizować czas czuwania swojego dziecka i tak nim zarządzać, by wywołać, bez nadmiernych interwencji, potrzebę snu u malucha. CZAS AKTYWNOŚCI W tym miejscu dochodzimy do ostatniego czynnika regulującego rytm dobowy, czyli do sygnałów wysyłanych przez otoczenie. 11


Z wiedzą |

PSYCHOLOGIA SNU DZIECKA

Cyklicznie pojawiająca się noc sprzyja konsolidacji bloków snu malucha. Nie jest jednak jedynym czynnikiem, który oddziałuje na tę umiejętność. Co za tym idzie – sztuczne zaciemnianie pomieszczeń, szczególnie gdy dziecko rozwija się prawidłowo i nie wykazuje oznak nadmiernej wrażliwości, może skutecznie opóźnić wytworzenie się zdolności konsolidowania snu w czasie godzin nocnych. Pierwsze cztery miesiące życia z noworodkiem to czas wzajemnego poznawania i adaptowania się do nowej sytuacji. Kiedy organizm malucha wciąż dojrzewa, ucząc się przyjmować coraz większą ilość bodźców, rodzic uczy się dziecka. Poznaje jego temperament, usposobienie, potrzeby i możliwości. To czas obserwacji, ciekawości, uważności i szukania takiego rozwiązania, które będzie idealnie dopasowane do określonej rodziny. W tym okresie nie zaleca się podejmowania żadnych interwencji. Rodzic skupiony na celu, jakim jest usprawnienie snu dziecka, może zupełnie nieświadomie kurczowo trzymać się schematów i własnych pomysłów, zamiast skoncentrować się na obserwacji dziecka. Niemniej już od 4. miesiąca życia, wyposażony w wiedzę o dziecku, może próbować uformować rzeczywistość tak, aby stała się ona jak najbardziej przyjazna dla wszystkich członków rodziny. W tym celu powinien: 1. Wyznaczyć czas drzemek i długość ich trwania. Ważne, by były to pory drzemek dziecka – nie rodzica! Ich prawidłowe określenie nastąpi po uważnej obserwacji oznak zmęczenia malucha, potrzeby snu i czasu czuwania. Z całą pewnością pory te będą z czasem ulegały zmianom, wynikającym z rozwoju dziecka; 2. Wstalić stały, powtarzający się rytm dnia dostosowany i skomponowany adekwatnie do naturalnego podziału doby na dzień i noc. Rodzic może tak zarządzać spacerami oraz rodzajami aktywności, by wyraźnie podkreślać nimi różnicę w porach dnia. Dzień może być wypełniony pobudzającymi zabawami, podczas gdy wieczór charakteryzować będą spokojne i relaksujące aktywności. Każdy malutki człowiek uczy się przez obserwację i naśladowanie. Powtarzalnością, stałością i przewidywalnością można stworzyć wzorzec, który stanie się naturalną częścią rytmu malucha. Nic nie dzieje się jednak od razu. Na wytworzenie się nawyków i skojarzeń potrzeba czasu. Wprowadzanie samej zmiany, tak by zarejestrował ją mózg, wymaga minimum dwóch tygodni konsekwentnego postępowania wg danego schematu; 3. Wprowadzić rytuał, który rozpoczyna się od momentu pobudki malucha, ze szczególnym akcentem w porze wieczornej. 12

Codziennie powtarzający się schemat nie tylko porządkuje dzień, ale jest też świetnym sposobem na jego zakończenie. Dobrze skomponowany rytuał stanowi wyraźny sygnał mówiący o zbliżającej się porze snu. Przyspiesza i ułatwia naukę zasypiania. Relaksuje, wycisza i stanowi genialny w swej prostocie sposób na podtrzymywanie więzi i bliskości z dzieckiem. Każdy rytuał może mieć swoje charakterystyczne elementy, dopasowane indywidualnie do malucha. Ten wieczorny, mający być preludiom do snu, najczęściej składa się z kąpieli, masażu i wyciszania. Dostępne są tu różne sposoby usypiania, począwszy od delikatnego głaskania, nucenia, tulenia do dodatków w postaci zapachów, dźwięków czy dotyku. Ważne, by był to sposób postępowania, który trafia do serca i maluszka, i rodzica. Przespana noc przy małym dziecku często znajduje się na liście życzeń, a nawet mało realnych marzeń większości rodziców. Wielu przyjmuje na siebie jarzmo niedogodności wynikających z nieprzestrzegania przez dziecko rytmu dnia i nocy jako coś oczywistego i naturalnego, blokując tym samym chęć zmiany i modyfikacji swojej rzeczywistości. Tymczasem każdy opiekun powinien wiedzieć, że ma prawo do równowagi, w której jego potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby dziecka. Przedstawione powyżej elementy nie tylko stanowią solidną podstawę do zagwarantowania spokoju i bezpieczeństwa rodzinie, są przykładem realizowania ciekawości i uważności wobec dziecka, ale jednocześnie eliminują efekt sztywnego treningu, w którym znika podmiotowość dziecka. W odpowiedzi na postawione w tytule pytanie – jak sprawić, by dziecko spało – należałoby odpowiedzieć: obserwuj swojego maluszka, ucz się jego zachowań oraz dostosowuj życie rodziny do wspólnych potrzeb dziecka i rodziców. Literatura: 1. Dang-Vu T.T. et al. „A role for sleep in brain plasticity”, Developmental Neurorehabilitation 9. 2 (2006): 98–118. 2. Mindell J.A. et al. „Cross-cultural differences in infant and toddler Steep”, Sleep medicine 11.3 (2010): 274–280. 3. Fiese B.H., Tomcho T.J., Douglas M., Josephs K., Poltrock S., Baker T. A review of 50 years of research on naturally occurring family routines and rituals: cause for celebration? J Fam Psychol. 2002; 16: 381–90. 4. Mindell J.A. et al. A nightly bedtime routine: impact on sleep problems in young children and maternal mood, Sleep 2009; 32: 599–606. 5. Mindell J.A., Johnson C., Sadeh A., Telofski L.S., Kulkarni N., Gunn E. Efficacy Of An Internet-Based Intervention For Infant And Toddler Sleep Disturbances, Sleep 2011; 34(4): 451–458. 6. Mindell J.A., Du Mond C.E., Sadeh A., Telofski L.S., Kulkarni N., Gunn E. Long-term effi cacy of an internet-based intervention for infant and toddler. 7. Perfume Compositions, International Application Published Under The Patient Cooperation Treaty (PCT). MAT/3297/01/2017


13


Z wiedzą |

KOSMETYKI DLA DZIECI

Kosmetyki dla dzieci – prawda czy chwyt reklamowy? Sklepowe półki wręcz uginają się od kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji skóry najmłodszych, w tym dzieci od pierwszego dnia życia. Rodzice natomiast coraz częściej za synonim bezpiecznej pielęgnacji uważają produkty spożywcze – oleje roślinne i mączkę ziemniaczaną. Jak to zatem z tymi kosmetykami dla dzieci jest – czym się wyróżniają i czy są małemu dziecku w ogóle potrzebne – pytamy farmakolog Ewę Kamińską, kierownika Zakładu Farmakologii w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. rozmawiała Małgorzata Marszałek

Czy kosmetyki dla dzieci faktycznie są opracowywane z uwzględnieniem specyfiki skóry dziecka? Innymi słowy, czy różnią się od tych dla dorosłych? Ewa Kamińska: – Kosmetyki dla dzieci powinny się różnić od preparatów przeznaczonych dla osób dorosłych. Instytut Matki i Dziecka, który m.in. zajmuje się opiniowaniem produktów pod względem bezpieczeństwa ich stosowania na skórę najmłodszych, wyraźnie to podkreśla. Zalecamy, by rodzice nie stosowali u małych dzieci kosmetyków, które nie zostały specjalnie dla nich opracowane. Wynika to z wielu przesłanek. Przede wszystkim do produktów dla dzieci powinno się szczególnie ostrożnie dobierać surowce. Założenie jest takie, by bazowały one na składnikach bardzo dobrze sprawdzonych, stosowanych od wielu lat, o których wiadomo, że nie powodują działań niepożądanych. Należy unikać alergizujących kompozycji zapachowych oraz surowców, które w kosmetyce pojawiły się niedawno, nie zostały dostatecznie przetestowane i których działanie jest trudne do przewidzenia. Mam tu na myśli przede wszystkim składniki pochodzenia roślinnego, które w znakomitej większości nie były badane. 14

Jak to możliwe, że w kosmetykach znajdują się surowce nieprzebadane, skoro zgodnie z obowiązującym prawem w ich składzie może być tylko to, co na pewno jest bezpieczne? E.K.: – W kosmetykach może się znajdować wszystko to, co nie zostało uznane za niebezpieczne, czyli nie znajdziemy w nich substancji, które w badaniach okazały się niekorzystne dla skóry i które są na oficjalnej liście surowców zakazanych w produktach do higieny, pielęgnacji czy upiększania. Wszystko inne może być zastosowane do produkcji kosmetyku. Problem ze składnikami roślinnymi jest taki, że często w ogóle nie były one badane, czyli de facto nie wiadomo, jakie działanie niepożądane mogą wywierać, zwłaszcza na organizm małego dziecka. Zgodnie z ustawą za bezpieczeństwo kosmetyku odpowiada producent lub importer. Na terenie danego kraju produkt może być poddany kontroli przez odpowiednie instytucje, w Polsce przez Państwową Inspekcję Sanitarną i Państwową Inspekcję Handlową. Jednak nie wszyscy producenci i dystrybutorzy robią konieczne badania, by w razie kontroli mieć potwierdzenie bezpieczeństwa sprzedawanych przez siebie

kosmetyków. Podmiotów wytwarzających kosmetyki i handlujących nimi jest tak dużo, że części udaje się funkcjonować, nie mając potwierdzenia, że to, co sprzedają, jest faktycznie bezpieczne. Teoria nie idzie tutaj w parze z praktyką. Wspomniała Pani o składnikach pochodzenia roślinnego, które nie powinny być stosowane w kosmetykach dla dzieci. Czy ma Pani na myśli także oleje roślinne, skądinąd bardzo chętnie wykorzystywane ostatnio w pielęgnacji, także dziecięcej? E.K.: – Należy odróżnić oleje roślinne od innych składników roślinnych. Istnieje wąska grupa olejów, które mogą być stosowane u dzieci, jak chociażby olej ze słodkich migdałów, wiesiołka, olej makadamia czy masło shea. Czym innym są natomiast składniki pochodzenia roślinnego, takie jak chociażby olejki eteryczne, obecnie szalenie popularne. Stosowane są one nie tylko w aromaterapii, powoli są przemycane do kosmetyków i leków dla dzieci. Mówię o tym nie bez przyczyny, niedawno Instytut Matki i Dziecka dostał do zaopiniowania preparat przeznaczony dla noworodków, który zawierał między innymi


olejki miętowy i eukaliptusowy. Ten drugi nie powinien być stosowany wcześniej niż przed ukończeniem przez dziecko 10. roku życia. Jest wiele przykładów potwierdzających, że trend sięgania po olejki eteryczne w produktach dla dzieci nasila się, a moim zdaniem jest on bardzo niebezpieczny. Przestrzegam ponadto przed stosowaniem w kosmetykach – dla dzieci szczególnie, ale także w tych dla dorosłych – wyciągów z roślin egzotycznych. To są nowe rzeczy, od niedawna wchodzące w skład produktów pielęgnacyjnych, które nie zostały przebadane. Rozumiem, że farmakolog sprawdzając skład kosmetyku patrzy na zawarte w nim surowce i to je ocenia pod względem bezpieczeństwa? E.K.: – W dużym uproszczeniu tak. Większość kosmetyków składa się z wody, fazy tłuszczowej lub bazy detergentowej oraz dodatków, które mają gwarantować określone działanie – to jedno spojrzenie na skład, pod kątem tego, jak będzie on działał na skórę. Inne spojrzenie to analiza składowych – w kosmetykach możemy mieć substancje o ugruntowanym stosowaniu, takie jak pantenol, alantoinę, tlenek cynku, które są używane od bardzo dawna i co do których nie ma wątpliwości, że są bezpieczne. Możemy też znaleźć tak popularne obecnie składniki roślinne. Niektóre z nich to efemerydy – produkowane nie wiadomo przez kogo i w jakich warunkach, przez co nie wiadomo do końca, jakie mają właściwości. Specyfika wyciągów roślinnych zmienia się w zależności od wielu czynników, nawet od tego, z jakiej części rośliny pochodzą. Z tego względu jest to ryzykowne. Dlatego zupełnie nie rozumiem zachwytu mam, które tak łatwo dają się zwieść hasłem „składniki roślinne”, czyli naturalne, a w domyśle bezpieczne. W kosmetykach to tak nie działa. Czy kosmetyki dla dzieci podlegają innym normom bezpieczeństwa niż preparaty dla dorosłych? E.K.: – Zasadniczo nie. Producent stosuje się do ogólnych wytycznych, ile maksymalnie np. środka konserwującego może być w produk15


Z wiedzą |

KOSMETYKI DLA DZIECI

cie i najczęściej nie zwraca uwagi na to, czy jest to produkt dla dziecka, czy dla osoby dorosłej. Z punktu widzenia producenta chodzi o takie wypośrodkowanie, żeby zastosowany konserwant miał działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, ale jeszcze nie toksyczne. Jak zatem Instytut Matki i Dziecka bada składy kosmetyków, by móc udzielać rekomendacji poszczególnym produktom? E.K.: – Po pierwsze, musimy dysponować recepturą ilościową, to jest dla nas najważniejsze, bo receptura jakościowa jeszcze niewiele mówi o bezpieczeństwie dla skóry. Dany składnik w jednym stężeniu może być zupełnie bezpieczny, w innym już nie. Zdarza się, że sugerujemy albo wręcz nakazujemy zmianę receptury. Przykładowo producenci często dodają na zapas konserwantów, bo w ich mniemaniu produkt jest wówczas bardziej bezpieczny. Tymczasem w przypadku niektórych środków konserwujących, jeśli kosmetyk jest przeznaczony dla dzieci, „na zapas” to będzie już sporo za dużo. Zatem analizujemy recepturę głównie pod względem ilości i rodzaju zastosowanych składników, zapoznajemy się z dokumentacją kosmetyku – każda szanująca się firma powinna taką dokumentację posiadać – w ocenie opieramy się też na danych z baz medycznych i toksykologicznych oraz własnym wieloletnim doświadczeniu i po prostu na zdrowym rozsądku. Opiniując dany kosmetyk, trzeba wziąć pod uwagę bardzo dużo czynników: na jaką część ciała będzie on aplikowany i dla dziecka w jakim wieku jest przeznaczony, czy jest to produkt zmywalny czy pozostający na skórze, ile razy dziennie prawdopodobnie będzie aplikowany i w jakiej ilości, jakie właściwości fizykochemiczne posiadają poszczególne składniki itp. Dlaczego w przypadku dzieci konieczna jest tak duża ostrożność w doborze składników kosmetyków? E.K.: – Małe dziecko, zwłaszcza noworodek i niemowlę, ma inną budowę skóry niż osoba dorosła. Jest ona cieńsza (m.in. 16

w naskórku brak jest warstwy ziarnistej, a warstwa rogowa jest słabo rozwinięta), dlatego istnieje ryzyko, że substancje zawarte w kosmetykach przenikną do organizmu. Trzeba pamiętać, że jest sporo składników, takich jak choćby środki powierzchniowo czynne, czyli detergenty, alkohole, glikole, olejki eteryczne, które są promotorami wchłaniania, tj. ułatwiają przenikanie innych substancji przez skórę do krwiobiegu. U małych dzieci stosunek powierzchni skóry do masy ciała jest większy niż u dzieci starszych i u dorosłych. To sprawia, że większa jest powierzchnia wchłaniania różnych substancji, a jednocześnie mniejsze możliwości ich metabolizowania. Małe dziecko jest bowiem niewydolne metabolicznie, czyli nie ma jeszcze pełnej aktywności niektórych enzymów, potrzebnych do usuwania niekorzystnych dla niego substancji, a to może prowadzić do zatrucia organizmu Coraz częściej rodzice zamiast do kosmetyczki sięgają do… kuchni i pielęgnują skórę dziecka np. olejami spożywczymi. Czy to słuszny sposób pielęgnacji? E.K.: – W Instytucie Matki i Dziecka nie zajmujemy się oceną stosowania do celów kosmetycznych substancji niebędących kosmetykami, bo uważamy, że z definicji tak nie powinno być. Surowce do wyrobu kosmetyków muszą spełniać określone kryteria, muszą mieć wysoki stopień oczyszczenia i udokumentowane pochodzenie. Kosmetyk z dodatkiem oleju kokosowego nie zawiera oleju kupowanego w słoiku w sklepie spożywczym, na którym można zarówno smażyć, jak i wetrzeć go w skórę. Kosmetyk to kosmetyk, a artykuł spożywczy nie jest kosmetykiem. Dużo mówi się o właściwościach pielęgnacyjnych olejów, w szczególności tych nierafinowanych. Ale trzeba pamiętać o ograniczeniach – taki olej szybko jełczeje. Z drugiej strony trudno mi wnioskować, czy lepszy jest olej nierafinowany o krótkim terminie przydatności do zastosowania, czy rafinowany, który na półce postoi dłużej, ale w procesie obróbki stracił cenne substancje.

Tworzenie kosmetyków to nieco bardziej skomplikowany proces. Komponując ich receptury trzeba wypośrodkować pomiędzy stopniem oczyszczenia danego składnika z substancji balastowych, czy nawet toksycznych, a oczekiwanym efektem działania na skórę. Przygotowując recepturę tak dobiera się składniki, by wzajemnie się one uzupełniały, żeby gwarantowały konkretny efekt, a jednocześnie były bezpieczne. Dlatego nie można w ogóle porównywać kosmetyków z produktami spożywczymi. Co zatem można powiedzieć o bezpieczeństwie kosmetyków robionych samodzielnie w domu? E.K.: – Dzisiaj jest moda na to, by samemu przygotowywać kosmetyki z różnych półproduktów. Oczywiście będą to rzeczy bez konserwantów, bo konserwanty dla konsumentów to samo zło. Termin przydatności takiego produktu do zastosowania to wg mnie maksymalnie tydzień, i to tylko wtedy, gdy jest przechowywany w lodówce. Używanie kosmetyku bez konserwantu jest jeszcze bardziej ryzykowne, niż ich stosowanie. Nie wiemy, czy nie rozwijają się tam bakterie i grzyby, a wtedy ryzykujemy znacznie więcej – najczęściej nadkażenie gronkowcami i bakteriami Pseudomonas. Dla dzieci nie robiłabym niczego samodzielnie, w warunkach domowych jest to bardzo niebezpieczne. Kosmetyki kupujemy obecnie coraz częściej w aptece. Czy preparat apteczny rzeczywiście różni się od tego drogeryjnego? E.K.: – Bezpieczny powinien być i kosmetyk apteczny, i drogeryjny. Z mojego punktu widzenia nie ma między nimi różnic. Jeśli rodzic szuka preparatów do pielęgnacji skóry atopowej czy z AZS, to być może powinien pójść do apteki, bo tam jest po prostu większy wybór i możliwość porady u farmaceuty. Jednak to z decyzji producenta wynika, gdzie chce dystrybuować swój produkt, a nie z faktu bardziej czy mniej bezpiecznego składu.


OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA /

Z wiedzą

Filtry UV w kosmetykach dla dzieci stanowisko Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego

Filtry UV są to substancje, które pochłaniają lub odbijają promieniowanie UV. Celem ich stosowania jest ochrona skóry i włosów przed szkodliwym działaniem promieniowania UV. W zależności od mechanizmu działania filtry UV dzielimy na fizyczne oraz chemiczne: • Filtry fizyczne, nazywane czasem substancjami ekranującymi, odbijają promieniowanie UV. Filtry fizyczne odbijają głównie promieniowanie UVB w zakresie 280–320 nm; • Filtry chemiczne absorbują promieniowanie UV. Ich cząsteczki przechodzą w stan o wyższej energii, tzw. stan wzbudzony, a następnie wypromieniowują nadmiar energii w postaci promieniowania cieplnego i/lub zmieniają swoją strukturę na strukturę o wyższej energii. Filtry chemiczne pochłaniają promieniowanie w zakresie UVA, jak i UVB. W mediach, zwłaszcza parentingowych, można znaleźć wiele nierzetelnych informacji na temat bezpieczeństwa filtrów chemicznych. Między innymi sugerowany jest szkodliwy wpływ filtrów chemicznych na rozrodczość, a także właściwości drażniące i uczulające. Wiele nierzetelnych źródeł rekomenduje stosowanie produktów kosmetycznych dla dzieci zawierających wyłącznie filtry fizyczne. Są to informacje nieprawdziwe, niepotwierdzone dowodami naukowymi, które swoją powszechność zawdzięczają jedynie szerokiemu rozgłosowi. BEZ FILTRÓW ANI RUSZ Skóra dziecka jest szczególnie wrażliwa na promieniowanie UV. Problemy, takie jak fotostarzenie czy występowanie niektórych rodzajów nowotworów, są zależne od całkowitej dawki promieniowania pochłoniętej przez skórę w ciągu życia. Według szacunków Międzynarodowej Agencji ds. Badań nad Rakiem blisko 25 proc. czasu spędzonego na słońcu przypada na okres przed 18. rokiem życia. Ochrona przeciwsłoneczna dzieci ma kluczowe znaczenie dla kondycji i zdrowia skóry przez resztę życia. Stosowanie substancji promieniochronnych w produktach kosmetycznych jest ściśle regulowane przepisami prawa. Dozwolone do stosowania jako filtry UV w kosmetykach są wyłącznie te substancje, które zostały pozytywnie ocenione pod względem bezpieczeństwa przez Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS)1 i umieszczone na liście substancji promieniochronnych dozwolonych do stosowania w produktach kosmetycznych. Lista ta znajduje się w załączniku VI do Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczącego produktów kosmetycznych2. Bezpieczeństwo poszczególnych substancji promieniochronnych zostało potwierdzone również przez amerykański zespół ekspertów – toksykologów Cosmetics Ingredient Review (CIR) Expert Panel. Eksperci dokonali szczegółowego

przeglądu i analizy wszystkich dostępnych danych dotyczących bezpieczeństwa większości składników promieniochronnych stosowanych w produktach kosmetycznych. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) potwierdziła bezpieczeństwo i skuteczność poszczególnych substancji promieniochronnych dozwolonych do stosowania w produktach ochrony przeciwsłonecznej w Stanach Zjednoczonych3. FILTRY A GOSPODARKA HORMONALNA Istnieją doniesienia naukowe, że filtry chemiczne, jak wiele innych substancji naturalnych i syntetycznych, mogą wykazywać słabe działanie proestrogenne. Publikacje te zostały oparte na badaniach przeprowadzonych w warunkach in vitro lub na zwierzętach z doustnym stosowaniem substancji promieniochronnych. Nie odzwierciedlają one rzeczywistych warunków ich stosowania. Nie istnieją żadne rzetelne badania naukowe, które wykazywałyby szkodliwy wpływ na organizm człowieka substancji promieniochronnych zarówno chemicznych, jak i fizycznych dozwolonych do stosowania w produktach kosmetycznych. Działanie proestrogenne filtrów UV i możliwy wpływ na gospodarkę hormonalną jest uwzględniany w ocenie bezpieczeństwa tych substancji prowadzonej przez SCCS i CIR. Filtry chemiczne mają bardziej uniwersalne właściwości niż filtry fizyczne, gdyż mogą chronić skórę przed UVA i UVB. Filtry fizyczne zaś chronią przede wszystkim przed promieniowaniem UVB. Dlatego dla pełnej ochrony skóry dziecka rekomendowane jest wybieranie produktów kosmetycznych zawierających filtry fizyczne oraz filtry chemiczne. 1. 2. 3.

http://ec.europa.eu/health/scientific_committees/consumer_safety/opinions/index_en.htm#4 http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=OJ:L:2009:342:0059:0209:pl:PDF http://www.accessdata.fda.gov/scripts/cdrh/cfdocs/cfcfr/CFRSearch.cfm?CFRPart=352

17


Z oddziału | FOKUS NA MATKĘ I DZIECKO

Kiedy zacząć dbać o zęby? Profilaktyka jamy ustnej dziecka rozpoczyna się już w łonie matki. To właśnie w pierwszym trymestrze (okres organogenezy) kształtują się zawiązki zębów mlecznych i stałych płodu. Zdrowa jama ustna mamy to zdrowe zęby dziecka. Grażyna Zajt

PROFILAKTYKA STOMATOLOGICZNA

P

rzyszła mama powinna bezwzględnie zadbać o swoje zęby. Ich stan ma wpływ na przebieg ciąży i poród, a od niedawna wiadomo, że i na samo zapłodnienie. Planując ciążę, należy zdiagnozować stan przyzębia, wykonać profesjonalną higienizację (usunąć kamień nad- i poddziąsłowy) oraz wyleczyć wszystkie ubytki. Wraz z zajściem w ciążę rozpoczyna się wczesna profilaktyka jeszcze nienarodzonego dziecka.

JESZCZE W BRZUCHU MAMY Niewłaściwa higiena jamy ustnej w okresie ciąży ma ogromny wpływ nie tylko na rozwój próchnicy, ale również na stany zapalne dziąseł i przyzębia, a co za tym idzie – na płód. Skolonizowane bakterie w narastającej płytce nazębnej mogą przedostać się do krwiobiegu, co może mieć niekorzystne konsekwencje dla przebiegu ciąży i prawidłowego rozwoju dziecka. Niska masa urodzeniowa, zakażenia bakteryjne noworodka, a nawet przedwczesny poród mogą być skutkiem unikania zabiegów higienizacyjnych w tym okresie. Wiadomo też, że zmiany zachodzące w organizmie kobiety w okresie ciąży, czyli zmiany w produkcji hormonów oraz zmiany składu mikrobiologicznej flory jamy ustnej spowodowane częstym podjadaniem, mogą mieć wpływ na stany zapalne dziąseł i szybko postępującą próchnicę. Prawidłowy rozwój zębów jeszcze nienarodzonego dziecka w dużym stopniu zależy także od sposobu odżywiania się mamy. Zrównoważona dieta w tym okresie sprzyja prawidłowej mineralizacji (uwapnieniu) uzębienia dziecka. Sposób odżywiania się ciężarnej powinien być urozmaicony i dostarczać niezbędnych soli mineralnych oraz witamin. Kobieta w ciąży to pacjentka pod specjalnym nadzorem stomatologa i higienistki stomatologicznej. Mitem jest natomiast to, że w ciąży zębów się nie leczy. Regularne kontrole stanu jamy ustnej w gabinecie stomatologicznym (wizyty: początek, półmetek i pod koniec ciąży) pozwolą zachować nie tylko zdrowie przyszłej mamy, ale też jeszcze nienarodzonego dziecka. Właściwa profilaktyka stomatologiczna to minimum jednokrotne skorzystanie z profesjonalnego oczyszczania zębów w gabinecie stomatologicznym przez higienistkę stomatologiczną oraz regularna codzienna higienizacja jamy ustnej. Prawidłowa profilaktyka w domu powinna być trzystopniowa, czyli dwa razy 18

dziennie szczotkowanie oraz płukanie jamy ustnej i raz dziennie nitkowanie. Do płukania godnymi polecenia są płyny na bazie olejków eterycznych, które hamują powstawanie i zmniejszają gromadzenie się płytki nazębnej, wzmacniają szkliwo, a także chronią i regenerują dziąsła. HIGIENA PRZED „MLECZAKAMI” Zabiegi higieniczne w jamie ustnej dziecka powinno się rozpocząć tak szybko jak to tylko możliwe, czyli od pierwszych dni po jego narodzinach. Po każdym posiłku, niezależnie, czy jest ono karmione piersią, czy mlekiem z butelki, należy przemywać wały dziąsłowe, a także policzki i język. Resztki pokarmu usuwamy gazikiem nasączonym letnią przegotowaną wodą lub rumiankiem – jest to szczególnie wskazane przed położeniem dziecka do snu. Najlepiej, jeśli gazik jest rozłożony i nawinięty na palec wskazujący. Obecnie mamy coraz więcej możliwości, aby uchronić zęby dziecka przed próchnicą. Stosowanie gazików z ksylitolem (cukier brzozowy) zwiększa ochronę przyszłych zawiązków zębów dziecka. Wiąże się to z faktem, iż bakterie próchnicotwórcze nie potrafią fermentować ksylitolu. Cukier brzozowy wytwarza w organizmie odczyn zasadowy, wspomagając odbudowę mineralną wyrzynających się kiełków zębów mlecznych dziecka. Po narodzinach wszelkiego rodzaju mikroorganizmy kolonizują się na błonie śluzowej jamy ustnej noworodka, wiele z nich jest nieszkodliwych i nawet ważnych dla zdrowia. Jeśli jednak nie są regularnie oczyszczane, fermentują w pozostawionym na dziąsłach niemowlęcia kożuchu mlecznym, stwarzając idealne warunki do rozwoju próchnicy jeszcze nieprzebitych przez dziąsła zębów mlecznych. Nieoczyszczane regularnie dziąsła noworodka mają wpływ na jego odporność, co może powodować nie tylko wysoką gorączkę, a wręcz rozwijać i wydłużać stany chorobowe w organizmie maluszka. W jamie ustnej niemowlęcia do 4.–6. miesiąca życia najczęściej nie ma jeszcze zębów, a bezzębne wałowate wyrostki zębodołowe pokryte są bardzo delikatną błoną śluzową. Resztki pokarmu mlecznego mogą spowodować na jej powierzchni pleśniawki (białe naloty podobne do rozlanego zsiadłe-


go mleka). Po ich starciu powierzchnia błony śluzowej pozostaje zaczerwieniona, zapalnie zmieniona i czasami nawet krwawiąca, co utrudnia nie tylko karmienie, ale przede wszystkim sprawia maluszkowi ból. Szkodliwe bakterie mogą również dostać się do jamy ustnej dziecka przez ślinę rodziców i innych osób (całowanie maluszka w usta czy na przykład oblizywanie przez mamę dziecięcego smoczka lub łyżeczki i wkładanie ich z powrotem do buzi dziecka). Trzeba pamiętać, że próchnicę powoduje bakteria zakaźna Streptococcus mutant, którą łatwo przekazać najbliższym. SZTUKA SZCZOTKOWANIA W momencie pojawienia się pierwszego wierzchołka zęba mlecznego (ok. 6.–8. miesiąca) można rozpocząć szczotkowanie. Na początku najlepiej robić to nakładaną na palec szczoteczką silikonową. Wraz z pojawieniem się kolejnych zębów mlecznych należy stosować szczoteczkę z miękkiego włosia odpowiednią do wieku dziecka (0–3 lata). Warto wybierać szczoteczki przyjazne dla dzieci – z krótką, zaokrągloną główką oraz miękką i antypoślizgową rączką, która ułatwia maluchowi manipulowanie nią. Najlepiej myć zęby maluszkowi po każdym posiłku, a jeśli to niemożliwe – co najmniej dwa razy dziennie (rano i koniecznie przed snem).

Początkowo bez pasty, szczoteczką zamoczoną w letniej przegotowanej wodzie, co przy okazji złagodzi objawy ząbkowania. Jeżeli podczas pierwszej wizyty (zalecana przed pierwszym rokiem życia dziecka) stomatolog po zdiagnozowaniu pierwszych zębów mlecznych (siekacze) zaleci odpowiednią do wieku pastę z fluorem 500 ppm, to należy pamiętać, że dziecko nie potrafi płukać, stąd ilość pasty nie może przekraczać ziarenka groszku, a na koniec należy usunąć jej resztki wilgotnym gazikiem. Jeśli rodzic przemywał wały dziąsłowe maluszka od początku, to najwłaściwsze jest dalsze przemywanie tym sposobem pierwszych mlecznych siekaczy. Używając odpowiedniej do wieku dziecka (0–2 lata) pasty do zębów pamiętajmy również, aby nie zawierała aromatu owocowego, gdyż sprzyja to chęci połykania pasty przez maluszka. Rodzic powinien najpierw szczotkować ząbki przednie, delikatnie kręcąc kółeczka włosiem szczoteczki, a potem powierzchnie żujące tylnych zębów. Wraz ze zwiększoną liczbą zębów mlecznych u dziecka (w wieku 2 lat uzębienie mleczne to 20 zębów) należy za każdym razem szczotkować je ok. 2 minut. Szczoteczkę należy wymieniać co 2–3 miesiące i po każdej infekcji bakteryjnej.

19


Z oddziału | FOKUS NA MATKĘ I DZIECKO

Szkodliwe bakterie mogą również dostać się do jamy ustnej dziecka przez ślinę rodziców i innych osób (całowanie maluszka w usta czy na przykład oblizywanie przez mamę dziecięcego smoczka lub łyżeczki i wkładanie ich z powrotem do buzi dziecka). Trzeba pamiętać, że próchnica jest bakterią zakaźną, więc łatwo ją przekazać najbliższym.

DIETA MALUSZKA Profilaktyka stomatologiczna dziecka to również prawidłowe odżywianie, dlatego należy pamiętać, że zarówno w mleku matki, jak i butelkowym znajduje się cukier. Nie należy pozwalać dziecku zasypiać z butelką, gdyż podczas snu maleje wydzielanie śliny, co sprzyja szybszemu namnażaniu się bakterii. Codzienne zasypianie z butelką może spowodować wadę zgryzu u dziecka i tzw. próchnicę butelkową. Rozszerzając dietę malucha, przyzwyczajajmy go do picia wody, a nie soków czy słodkich herbatek. Ciągłe popijanie takich napojów powoduje nieustającą demineralizację szkliwa i związaną z tym próchnicę zębów. Dlatego też w drugim półroczu można zacząć podawać dziecku picie w kubeczku z ustnikiem, a po pierwszym roku życia bidon ze słomką. Zęby i tkanki miękkie jamy ustnej maluszka potrzebują dobrze zróżnicowanej diety. Należy unikać produktów słodzonych, a przede wszystkim samodzielnie nie dosładzać posiłków. Bakterie w jamie ustnej powodują rozkład cukrów, w wyniku którego powstają kwasy osłabiające szkliwo. To jeden z głównych powodów zaawansowanych stanów chorobowych zębów mlecznych. Choroba ta powoduje nie tylko nagłą i gwałtowną destrukcję wielu zębów, ale jest przyczyną uszkodzenia zawiązków zębów stałych, a dotknięte nią dzieci cierpią z powodu bólu zębów. Najpierw na zębie pojawia się biała matowa plama, która potem ciemnieje, a odwapnione szkliwo załamuje się i powstaje ubytek. Zęby mleczne są przecież zbudowane z cieńszej warstwy szkliwa niż stałe. W okresie wzrostu dziecka, aby uzyskać prawidłowy rozwój szczęki i żuchwy, zalecane są twarde pokarmy wymagające gryzienia i żucia (praca mięśni policzków, warg, języka). Zarówno stosowana zbyt długo papkowata dieta, jak i zbyt wczesna utrata zębów mlecznych mogą prowadzić do wczesnych wad zgryzu i utrudniać prawidłową wymowę. Poza tym dziecko nie powinno ciągle podjadać między posiłkami – należy robić co najmniej 1–2-godzinne przerwy, żeby wytwarzane kwasy mogły w zostać zneutralizowane. Pożywienie bogate w wapń, fosforany i białka ogranicza rozwój próchnicy. Pokarmy z ich zawartością mogą brać udział w procesach remineralizacji szkliwa zębów. Ma to duże znaczenie, ponieważ zęby mleczne trzymają miejsce dla prawidłowego wzrostu zębów stałych. 20

ZDROWE ZĄBKI – ZDROWY MALUCH Niestety, wśród wielu rodziców pokutuje błędne przekonanie, że zębów mlecznych się nie leczy. Tymczasem ogniska zapalne w zębach dziecka są źródłem oddziaływania bakteryjnego, toksycznego i alergicznego na inne narządy. Dlatego należy dbać także o zęby mleczne, nieleczone mogą prowadzić do rozsiania bakterii po całym organizmie, wywołując liczne powikłania. Prawidłowy rozwój dziecka rozpoczyna się w jamie ustnej. Do 6. roku życia dziecka zabiegi higieniczne w buzi powinien przeprowadzać rodzic, szczotkując jego zęby dwa razy dziennie. Kiedy dziecko ma już wszystkie zęby mleczne, należy raz dziennie oczyścić przestrzenie międzyzębowe nicią dentystyczną. Dziecku powyżej 6. roku życia można poszerzyć higienę jamy ustnej o płyn do jej płukania bez alkoholu. Co najmniej do 8. roku życia dziecka rodzic powinien nadzorować jego codzienną higienę jamy ustnej. O tym wszystkim rodzic powinien się dowiedzieć najpierw od położnych, a potem podczas pierwszej wizyty adaptacyjnej w gabinecie stomatologicznym, gdzie higienistka przedstawi prawidłowy instruktaż szczotkowania pierwszych i kolejnych zębów mlecznych dziecka oraz umówi na kolejne regularne wizyty u stomatologa, które w celu profesjonalnej realizacji zabiegów higienicznych powinny odbywać się co sześć miesięcy. Edukacja stomatologiczna jest nieodzownym elementem profilaktyki zdrowia całego organizmu dziecka. Profilaktyka ma sens tylko wtedy, gdy jest wykonywana regularnie. Codzienna pielęgnacja jamy ustnej małego dziecka kształtuje właściwe nawyki higienizacyjne na resztę życia. Dzięki stosowaniu 3-stopniowej profilaktyki: dwa razy dziennie szczotkowanie, raz dziennie nitkowanie oraz dwa razy dziennie płukanie jamy ustnej płynem np. na bazie czterech olejków eterycznych, uzyskujemy czystszą i zdrowszą jamę ustną . Bibliografia: 1. Grzesiak-Janas G., Szwedzińska K.: Zmiany w jamie ustnej u kobiet w ciąży. TPS 2008 2. Opydo-Szymaczek J., Borysewicz-Lewicka M.: Aktualne poglądy dotyczące wpływu zdrowia jamy ustnej na przebieg ciąży i porodu. Profilaktyka w ginekologii, położnictwie i neonatologii 3. Szamkołowicz G.: Wpływ ciąży na uzębienie i błonę śluzową jamy ustnej, Lekarz Rodzinny, 2008 4. Ciejak M., Tutak-Sporniak K., Malinowski J.: Opieka stomatologiczna kobiet ciężarnych – na podstawie piśmiennictwa, Czas Stomatologii, 2003 5. Charciarek U.: Zdrowie jamy ustnej a ciąża. TPS 2005


WSPOMAGA OCHRONĘ PRZED PRÓCHNICĄ ZDROWSZE I MOCNIEJSZE ZĘBY UNIKALNA FORMUŁA 4 OLEJKÓW ETERYCZNYCH

POCZUJ RÓŻNICĘ POCZUJ W SOBIE MOC ™

MAT/3952/05/2017

21


Z troską / WIOSKI DZIECIĘCE

W poszukiwaniu troskliwych rodziców W Polsce mamy kryzys rodzicielstwa zastępczego. Na rodzinę zastępczą lub adopcyjną czeka około 17 tysięcy dzieci, a chętnych na opiekunów brakuje – mówią przedstawicielki Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce Monika Zarzeczna i Katarzyna Trocińska. Czy w efekcie prowadzonej obecnie kampanii „Szukamy Rodziców SOS” uda się znaleźć osoby gotowe na podjęcie takiego wyzwania? rozmawiała Małgorzata Marszałek

M

amy taką nadzieję, dlatego też zachęcamy Czytelniczki magazynu „W Czepku Urodzone” do zapoznania się z ideą SOS Wiosek Dziecięcych oraz do przekazywania dalej informacji o tym wyjątkowym sposobie na rodzicielstwo. Wspólnymi siłami trzeba „ożywić” osiem domów czekających na rodziny SOS. Wioski Dziecięce to jedna z możliwości realizowania się w roli rodzica zastępczego. Proszę przybliżyć nam ideę i sposób ich funkcjonowania. Monika Zarzeczna i Katarzyna Trocińska: – SOS Wioski Dziecięce działają w Polsce już 35 lat. Obecnie mamy swoje domy w czterech lokalizacjach – w Karlinie, Biłgoraju, Siedlcach i Kraśniku. Każda wioska to osiedle domów jednorodzinnych (ok. 12 domów), a każdy dom to mama SOS lub rodzice SOS oraz dzieci. Do Wiosek z reguły trafiają liczne rodzeństwa, które nie mają szans na tradycyjną adopcję. My rodzeństwa nie rozdzielamy, co dla dzieci jest niezmiernie ważne. Wioski znajdują się zwykle na obrzeżach miast, ale są otwarte i integrują się z lokalną społecznością. Dzieci chodzą do publicznych szkół i przedszkoli, w żaden sposób nie są odseparowane od reszty społeczeństwa. W każdej Wiosce poza samymi domami, czyli rodzicami i dziećmi, jest też biuro i liczny zespół wspierający rodziny SOS, w tym psycholodzy i pedagodzy. Dzieci będące pod naszą

22

opieką często potrzebują pomocy specjalistycznej. Wsparcie dla nich częściowy mamy wewnątrz organizacji, a częściowo korzystamy z pomocy specjalistów zewnętrznych. Każda rodzina – szczególnie jeśli jest w niej tylko mama SOS – ma swojego asystenta, który pomaga w zakupach, w odrabianiu lekcji i innych codziennych obowiązkach, których przy szóstce czy ósemce dzieci nigdy nie brakuje. Jakie dzieci trafiają pod opiekę rodziców w Waszych Wioskach? M.Z. i K.T.: – Początkowo pod opiekę rodziców SOS trafiały dzieci będące sierotami naturalnymi, dzisiaj są to prawie wyłącznie sieroty społeczne. Możemy zapewnić opiekę dzieciom, które mają uregulowaną sytuację prawną – rodzice są pozbawieni praw rodzicielskich lub mają je ograniczone. Innymi słowy trafiają do nas głównie dzieci z domów dziecka lub z pogotowia opiekuńczego. Jednocześnie bardzo zależy nam na tym, żeby dzieci – jeśli tylko jest to możliwe – miały kontakt ze swoją rodziną. Jeśli sąd nie zadecyduje inaczej, a nasz pracownik socjalny potwierdzi, że sytuacja w rodzinie biologicznej jest stabilna, to wówczas dzieci mają kontakt z rodzicami. Jeśli nie ma takiej możliwości, to szukamy osób z dalszej rodziny, z którymi dzieci mogłoby mieć kontakt, żeby zachować te więzi i by czuły się częścią także rodziny naturalnej.

Co jest główną przyczyną tego, że dzieci stają się sierotami społecznymi? M.Z. i K.T.: – Wiele czynników wpływa na to, że sąd decyduje, że dzieci trafiają do opieki zastępczej. Nasi podopieczni mają za sobą bardzo trudne doświadczenia. Ich rodzice często sięgali po substancje psychoaktywne, byli niewydolni wychowawczo, nie podejmowali pracy. Dzieci były zaniedbywane, były ofiarami przemocy fizycznej i psychicznej. Bardzo często w tle tych tragedii jest alkohol. Kto może zostać rodzicem w Wiosce SOS? M.Z. i K.T.: – Przede wszystkim szukamy zarówno małżeństw, jak i kobiet, które chciałyby być mamami SOS. Obecnie na 49 domów mamy dziewięć małżeństw i 40 mam SOS. Bycie rodzicem w Wiosce Dziecięcej to nie jest praca jak na etacie, to raczej styl życia, ale co ważne przysługuje za nią wynagrodzenie oraz prawo do urlopu wypoczynkowego. Jednocześnie nie da się ukryć, że jest to praca bardzo specyficzna, która wymaga pewnego powołania – osób, które chcą w ten sposób się realizować i wiedzą, po co to robią. Szukamy osób, które nie boją się wyzwań, są energiczne, dynamiczne i gotowe uczyć się nowych rzeczy. Aby podjąć się tego wyzwania, konieczna jest bowiem otwartość na świat i oczywiście na potrzeby dzieci.


Jakie osoby zgłaszają się, by zostać rodzicem SOS? M.Z. i K.T.: – Bardzo różne i pod względem doświadczenia zawodowego, i sytuacji rodzinnej. Często są to samotne osoby, 30i 40-latki, które dochodzą do wniosku, że chcą zmienić swoje życie, nadać mu inne znaczenie. Zdarzają się małżeństwa, które już odchowały swoje dzieci, a mają jeszcze mnóstwo energii, którą chcą spożytkować dla dzieci. Ostatnio dołączyli do nas dziennikarze, którzy zmienili swoje życie o 180 stopni, mieszkają teraz w wiosce w Biłgoraju i mają pod opieką sześcioro dzieci. Historie są przeróżne. Nasze mamy wcześniej były księgowymi, pielęgniarkami, pedagogami – nie ma jednego schematu. Obecnie trwa kampania „Szukamy Rodziców SOS”. Jaki jest jej cel? M.Z. i K.T.: – Jest to druga edycja kampanii rekrutacyjnej. W zeszłym roku po takiej akcji

stworzyliśmy dwie rodziny SOS. Teraz szukamy ośmiu osób do konkretnych domów w naszych Wioskach. Pomysł na taką szerszą komunikację pojawił się, ponieważ mamy obecnie kryzys rodzicielstwa zastępczego. To nie jest popularny pomysł na życie. Dzieci oczekujących na rodzinę jest 17 tys., a chętnych na rodziców zastępczych jest niewielu. Poprzez tę kampanię chcemy dotrzeć do tych, którzy może kiedyś myśleli o tym, ale zabrakło im odwagi na taki krok. Niektórzy potrzebują impulsu, by się do nas zgłosić i liczymy na to, że teraz ten impuls do nich dotrze. Zachęcamy do podjęcia tego pierwszego kroku. Co będzie później – to się okaże. Zostanie rodzicem SOS to na pewno ogromna rewolucja w życiu. Decyzja ta wiąże się ze zmianą miejsca zamieszkania i ułożeniem swojego życia od nowa. Ale w całym tym procesie nasza organizacja daje rodzicom ogromne wsparcie. Chcemy podkreślić, że jeśli ktoś rozważa taką drogę, ale się boi, to my jesteśmy w stanie

w bardzo wielu kwestiach mu pomóc. I przy podejmowaniu decyzji, i w późniejszej pracy rodzica. Jak wygląda procedura zgłoszenia się do Was i weryfikacji kandydatów? M.Z. i K.T.: – Pierwszym krokiem jest przesłanie do nas aplikacji. Wybranych kandydatów prosimy o wypełnienie bardziej szczegółowego kwestionariusza. Następnie zapraszamy na kilka spotkań w naszym biurze krajowym. To jest czas na wiele rozmów i rozwiewanie wątpliwości po obydwu stronach. Na tym etapie przeprowadzamy też testy psychologiczne. Kolejnym krokiem jest wizyta w jednej z wiosek, a później krótki wolontariat i kilkumiesięczny staż, które pozwalają się przyjrzeć pracy rodzica SOS w praktyce. Cały proces trwa około roku. Ten czas jest potrzebny, by podjąć świadomą decyzję. Nam zależy na tym, by kandydaci podejmowali świadome zobowiązanie na wiele lat. Co do wymogów formalnych to 23


Z troską / WIOSKI DZIECIĘCE wymagamy od kandydatów wykształcenia co najmniej średniego. Powinni być oni w takim wieku, by móc wychować co najmniej jedno pokolenie dzieci. Jednocześnie nie powinny to być osoby zbyt młode, aby różnica wieku pomiędzy dziećmi a rodzicami była w miarę naturalna.

Czy dzieci dorastające w Waszych Wioskach mają jakieś wspólne cechy wynikające z ich przeszłości? M.Z. i K.T.: – Dzieci łączy to, że mają za sobą wyjątkowo trudne doświadczenia. Trudno je porównywać z innymi dziećmi, bo zostały opuszczone zaraz po urodzeniu, albo we wczesnym dzieciństwie, albo mają inne trudne doświadczenia. Mogą funkcjonować na przeróżne sposoby, stąd pojawiają się bardzo różne trudności w opiece nad nimi. Najważniejsze jest poznanie ich historii, zrozumienie, co się stało, jak to na nie wpływa i jak można im pomóc. Pomoc jest dostosowywana indywidualnie do każdej rodziny i do każdego dziecka. Dlatego na początku staramy się postawić dobrą diagnozę – pod kątem traumy wczesnodziecięcej, FAS, przemocy, sprawności psychofizycznej, sytuacji zdrowotnej – a następnie szyjemy działania na miarę tych 24

indywidualnych potrzeb. Nie ma jednego modelu wychodzenia z traumy. Każde dziecko indywidualnie reaguje na opiekę, jaką mu dajemy. Każde potrzebuje czasu na zaadaptowanie się do nowego miejsca, nowego rodzica i nowych zasad. Dzieci, które do nas trafiają, w domu rodzinnym często musia-

ły pełnić funkcję dorosłego, opiekowały się młodszym rodzeństwem, domem. Trzeba je z tej roli wyprowadzić, pozwolić być dzieckiem, pokazać, że jest rodzic, który za nie odpowiada. Z rozmów z naszymi mamami wyłania się problem nadmiernej odpowiedzialności dzieci starszych. Czy szansa na dorastanie w rodzinie SOS zawsze pozwala wyjść z traumy wyniesionej z domu rodzinnego? M.Z. i K.T.: – To, co obserwujemy, to naprawdę terapeutyczny wpływ opiekuna – mamy czy rodzica SOS. Często są to pierwsze osoby, które odpowiedziały na potrzeby dziecka, interesują się nim, przytulają, pocieszają, wspierają i tworzą wokół niego bezpieczne środowisko. Nasi rodzice to osoby bardzo świadome. Szkolimy ich, żeby rozumieli, z czego wynika dane zachowanie oraz by

wiedzieli, jak mają odpowiadać na konkretne potrzeby dzieci. Efekty naszych działań widać w postaci usamodzielnionych i dobrze funkcjonujących podopiecznych. Takim szczególnym okresem w roku są święta, kiedy nasze dorosłe już dzieci wracają do Wiosek, często z własnymi rodzinami. To pokazuje, że ta praca ma sens. Jednocześnie w przypadku naszych dzieci ważne są malutkie kroki. Mamy SOS najlepiej je zauważają – to, że dzieci przychodzą, przytulają się, mówią, że są szczęśliwe, że uczą się samodzielności. Takie niby nic, a dla naszych dzieci – kroki milowe. W tym roku wspólnie z marką JOHNSON’S® realizujecie projekt „Zdrowie jest dla każdego”. Jaki jest jego cel? M.Z. i K.T.: – Projekt „Zdrowie jest dla każdego” skierowany jest do opiekunów zastępczych, wychowawców, pedagogów, psychologów i pracowników socjalnych Programu SOS Wiosek Dziecięcych w Biłgoraju. Jest to cykl szkoleń, które mają podnieść ich kompetencje w zakresie zdrowia fizycznego i psychicznego dzieci. Bardzo zależy nam na tym, by dokształcać opiekunów i specjalistów, a w efekcie jak najlepiej odpowiadać na potrzeby dzieci. W szkoleniach uczestniczy 35 osób. Pierwsze odbyło się w marcu, ostatnie zaplanowane jest na listopad. W ramach tego projektu odbyły się warsztaty poświęcone stymulacji wielozmysłowej dziecka, poprowadzone przez Agnieszkę Machnio i Pawła Zawitkowskiego. Praca polisensoryczna z naszymi dzieciakami jest niezwykle ważna, bo w domu rodzinnym najczęściej nie doświadczały tych pozytywnych bodźców. Wielu naszych podopiecznych jest objętych wczesnym wspomaganiem rozwoju, uczestniczą w zajęciach z integracji sensorycznej, w spotkaniach z psychologiem czy pedagogiem. Działamy wielotorowo i wieloetapowo, by nauczyć dzieci wyrażania uczuć i emocji, adekwatnego radzenia sobie z nimi, budowania pozytywnych relacji z osobami bliskimi i rówieśnikami. Szkolenie z stymulacji wielozmysłowej wpisało się w naszą ideę systemowego wzmacniania i opiekunów, i dzieci.


25


Z oddziału | ALERGIE

Genów nie oszukasz, czyli o alergii pokarmowej Wysokie czoło pewnie po mamie, zielone oczy raczej po tacie. Jednak w spadku po rodzicach dziecko może otrzymać nie tylko kolor tęczówki czy kształt nosa, ale także predyspozycje do alergii pokarmowej. Warto wiedzieć, że dzięki właściwej diecie i przyjmowaniu w trzecim trymestrze ciąży probiotyków mama może zmniejszyć ryzyko wystąpienia alergii u malucha. Aleksandra Zalewska-Stankiewicz

W

edług danych Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej liczba osób wykazujących alergię na pokarmy w ostatnich 10 latach zwiększyła się dwukrotnie. Specjaliści ostrzegają, że alergikiem może stać się każdy z nas, właściwie z dnia na dzień. Dynamiczny wzrost nadwrażliwości pokarmowych o charakterze alergicznym dotyczy zarówno osób dorosłych, jak i dzieci, także tych nowo narodzonych. Alergia pokarmowa znajduje się w czołówce najczęściej występujących niepożądanych reakcji na pokarmy, choć często mylona jest z nietolerancją pokarmową. – A to przecież zupełnie różne reakcje organizmu na dany produkt. Alergia to niewłaściwa reakcja układu immunologicznego organizmu na dany związek, czyli alergen. Organizm traktuje go jak substancję obcą i szkodliwą, co wywołuje nieprawidłową odpowiedź immunologiczną, czyli reakcję alergiczną – tłumaczy biolog i dyplomowany dietetyk Joanna Pawłowska, prywatnie mama 5,5-letniej Anusi oraz 2,5-letniej Joasi. Natomiast domeną nietolerancji pokarmowej jest wrodzony lub nabyty brak enzymu rozkładającego dany pokarm. GENY MAJĄ ZNACZENIE Od genów nie uciekniemy. Jeśli na alergię cierpi jeden z przyszłych rodziców, prawdopodobieństwo, że dziecko również ją odziedziczy, wynosi około 50 procent. Gdy z alergią zmagają się oboje rodzice, ryzyko przekazania jej potomstwu wzrasta do 70 procent. Natomiast skłonność do wystąpienia reakcji alergicznej u dzieci zdrowych rodziców wynosi od 5 do 15 procent. Dobra informacja jest taka, że dziecko nie dziedziczy samej alergii, a jedynie skłonność do niej. A to oznacza, że mimo podatności na alergie dziecko wcale nie musi zachorować. – Nie w każdym przypadku dziecko rodziców alergicznych będzie miało alergię. Oprócz genów duże znaczenie mają czynniki środowiskowe, choćby takie jak zanieczyszczenie powietrza, zagrożenie dymem tytoniowym czy poród

26

poprzez cesarskie cięcie – wyjaśnia dr Patrycja Szachta z Centrum Medycznego VitaImmun. Co bardzo ważne, przyszła mama może poprzez świadome odżywianie w czasie ciąży zmniejszyć ryzyko wystąpienia alergii u dziecka, chociażby wykluczając z diety te produkty, które najczęściej wywołują uczulenia, jak: orzechy, czekolada, cytrusy, mleko czy miód. Naukowcy z Uniwersytetu Aberdeen w Wielkiej Brytanii stwierdzili, że ryzyko pojawienia się u dziecka alergii zmniejsza spożywanie przez ciężarną ryb (witamina D), warzyw i owoców (prowitamina A), mięsa (cynk) i olejów roślinnych (witamina E). Zdania polskich badaczy na temat wprowadzenia w ciąży diety eliminacyjnej są podzielone. Lekarze przestrzegają przed ryzykiem związanym z wystąpieniem niedoborów niektórych składników pokarmowych. W każdym przypadku należy skonsultować się z lekarzem prowadzącym, a tego typu dieta powinna być prowadzona pod okiem dietetyka. ALERGIA ALERGII NIERÓWNA Uczulać mogą nie tylko alergeny pokarmowe. Pleśnie, kurz, sierść zwierząt mogą wywołać alergię wziewną, czyli oddechową. Zmiany na skórze, np. w wyniku zastosowania niektórych kosmetyków, mogą świadczyć o alergii kontaktowej, choć trzeba zaznaczyć, że nie każda zmiana na skórze świadczy od razu o alergii. Jednak bez wątpienia najczęściej występującą reakcją jest alergia pokarmowa. Istnieje też podział na typową alergię IgE-zależną, typu 1, która jest szybką reakcją organizmu na spożywany pokarm. Objawia się najczęściej: biegunką, bólem brzucha, zaparciami, wysypką czy obrzękiem skórnym. Diagnostyka tej alergii opiera się na testach skórnych i testach z krwi. Występuje też alergia utajona, typu III, tzw. IgA- i IgG-zależna, której objawy mogą wystąpić nawet do 96 godzin od spożycia posiłku, dlatego bardzo często mylona jest po prostu z niestrawnością. Skąd się bierze? Rozwija się wówczas, gdy nie do końca strawione składniki pokarmu przenikają przez ścianę jelita do


krwiobiegu. Układ immunologiczny uznaje je za obce. W takiej sytuacji dochodzi do nieprawidłowej i nadmiernie nasilonej reakcji układu odpornościowego na składniki pokarmowe, które są zasadniczo nieszkodliwe. – Alergię IgG może też przekazać mama dziecku podczas ciąży, na drodze przekazywania przeciwciał. Dlatego, jeśli pacjentka zauważy u siebie dolegliwości ze strony układu pokarmowego, migreny, chroniczne zmęczenie czy problemy skórne, powinna zrobić specjalistyczny test i na jego podstawie wdrożyć dietę eliminacyjną w okresie ciąży i karmienia piersią – mówi dr Patrycja Szachta. Ponadto jeśli mama jest alergiczką, celowe jest wprowadzenie do diety preparatów probiotycznych zawierających bakterię Lactobacillus rhamnosus GG. Dzięki temu ryzyko wystąpienia alergii u jej dziecka może spaść nawet o 20–25 procent.

GDY MALUSZEK JEST JUŻ NA ŚWIECIE Na forach internetowych młode mamy dyskutują o wpływie diety na zdrowie dziecka. Na szczęście w niepamięć odeszły czasy, kiedy kobiecie karmiącej piersią wmawiano, że powinna żywić się wyłącznie chlebem i wodą. Na oddziałach położniczych panuje teraz większa tolerancja w tym zakresie. Choć oczywiście niewskazane jest spożywanie po porodzie fasolki po bretońsku czy krewetek tygrysich. Młode mamy karmiące rozsądnie podchodzą do swojej diety, bo wiedzą, że karmienie piersią nie tylko doskonale działa na układ odpornościowy dziecka, ale również skutecznie zabezpiecza je przed alergią. Choć oczywiście może się zdarzyć, że jakiś produkt zawarty w diecie mamy uczuli malucha. Dietetyk Joanna Pawłowska zachęca mamy do karmienia piersią. – Przez pierwsze miesiące życia dziecko dostaje w mleku matki wszystkie niezbędne składniki pokarmowe i zasadność wyboru tego sposobu żywienia nie podlega dyskusji. Jednak to, co spoży27


Z oddziału | ALERGIE

Nie w każdym przypadku dziecko rodziców alergicznych będzie miało alergię. Oprócz genów duże znaczenie mają czynniki środowiskowe, choćby takie jak zanieczyszczenie powietrza, zagrożenie dymem tytoniowym czy poród poprzez cesarskie cięcie. wa karmiąca mama, już tak. Jeśli pozwolimy, aby w naszej codziennej diecie królowały pokarmy zaliczane do najbardziej alergizujących, to musimy liczyć się z konsekwencjami. Do produktów bezpiecznych, po spożyciu których alergia pojawia się bardzo rzadko, zaliczyć można takie warzywa, jak: cukinia, dynia, kabaczek, marchew, ziemniaki czy buraczki. Z owoców wymienić należy: jabłka, czarne jagody, banany i arbuzy. Polecany jest ryż i kasze bezglutenowe, a z mięsa – indyk, jagnięcina i królik. Zioła, choć podnoszą walory smakowe potraw, muszę być stosowane rozsądnie. – Pamiętajmy, że czasem duże właściwości alergenne wykazują zioła, które z pozoru wydają się być dla nas łagodne. Największe ryzyko pojawienia się alergii występuje po spożyciu: anyżu, curry, czosnku, kolendry, oregano, ostrej papryki, kopru włoskiego oraz pieprzu – kajeńskiego i zielonego – zwraca uwagę Joanna Pawłowska. DIETETYCY WALCZĄ Z MITAMI Jeśli jednak reakcja alergiczna wystąpi, nie należy całkowicie odstawić dziecka od piersi, ale wyeliminować podejrzany alergen z diety. Ostatnio dietetycy obalają mity o warzywach i potrawach, które można uznać za wywołujące wzdęcia u dzieci. Każdy mały człowiek jest inny, a jego rozwijający się układ pokarmowy może, choć wcale nie musi, powodować różne nieprzyjemne dolegliwości, m.in. luźne stolce czy bóle brzuszka. Jeśli chcemy dokładnie przyjrzeć się produktom wyzwalającym złe samopoczucie u naszego malucha, to obserwujmy własną reakcję na daną potrawę. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to, co u nas powoduje obniżenie prawidłowego funkcjonowania, będzie także miało wpływ na dziecko. Istnieje jednak pewna triada, która najczęściej uczula malucha. To mleko krowie, jaja i gluten. Dodać do nich można orzechy, soję, cytrusy czy owoce morza. Jednak należy pamiętać, iż unikanie ekspozycji na dany alergen nie spowoduje, że alergia w przyszłości nie wystąpi. Dziecku należy rozszerzać dietę zgodnie z zaleceniami, nie odraczając wdrażania do menu np. kaszki manny czy jaja kurzego. – Jedynym słusznym posunięciem będzie późniejsze wprowadzenie, po 12. m.ż., mleka krowiego – w celu prowokacji. W moim odczuciu wcześniejsza ekspozycja organizmu na alergeny z mleka może być ryzykowna i zbytnio obciążająca układ pokarmowy maluszka – uważa Joanna Pawłowska. 28

MAŁY ALERGIK U maluszka trudno jest zdiagnozować alergię pokarmową, zwłaszcza że wiele objawów może świadczyć po prostu o nierozwiniętym jeszcze układzie pokarmowym. Na pewno niepokoić powinno częste ulewanie i wymioty, kolka brzuszna, przewlekłe biegunki, stolce z domieszką świeżej krwi, zmiany skórne o charakterze wypryskowym, ciemieniucha o nasilonym przebiegu. Często towarzyszy im przewlekły kaszel, nieżyt noska (sapka), krwiomocz i niedokrwistość Jeśli rodzice podejrzewają alergię u dziecka, powinni udać się do lekarza alergologa. Ten na pewno zleci wykonanie podstawowych badań, takich jak: morfologia, mocz, żelazo, ferrytyna oraz testy na alergię. W przypadku diagnozowania alergii opóźnionej u dziecka, które nie ukończyło jeszcze 12. miesiąca życia, testy najlepiej wykonać u mamy karmiącej. Testy na alergię IgE-zależną (natychmiastową) można wykonać już u małego dziecka, lecz najlepiej aby były to testy z krwi (testy skórne mogą dawać niewiarygodne wyniki, gdyż skóra małego dziecka jest nadreaktywna). U niemowląt karmionych piersią zaleca się przeprowadzanie testów prowokacyjnych z potencjalnym alergenem. Mama karmiąca powinna spożywać jak największe jego ilości przez okres od 4 do 7 dni. Oczywiście jeśli w trakcie testu zauważy pogorszenie któregokolwiek parametru określającego alergię, to musi bezzwłocznie go przerwać. Wykonywanie testów skórnych oraz z krwi w początkowej fazie alergii u najmniejszych dzieci może być niemiarodajne i wyniki mogą być zafałszowane. Dlatego swoiste próby prowokacyjne będą najbardziej trafne i przydatne w ocenie i diagnozie alergii pokarmowej. Jeśli lekarz zdiagnozuje u dziecka alergię, mama karmiąca będzie musiała przejść na dietę eliminacyjną. Polega ona na wykluczeniu z codziennego jadłospisu produktów, które znajdują się na naszej liście zakazanych. Mama powinna być wtedy pod opieką lekarza oraz dietetyka, ponieważ przy długotrwałym jej stosowaniu bardzo łatwo może dojść do wystąpienia niedoborów składników odżywczych. Z pewnością pomocny będzie dzienniczek, w którym mama powinna zapisywać wszystkie spożyte w ciągu dnia potrawy i napoje. Joanna Pawłowska przypomina, by w całym tym szaleństwie związanym z wykluczaniem alergenów i dbaniem o dobrze skomponowaną dietę, nie zapominać o radości z bycia mamą i wspaniałych momentach, jakie daje macierzyństwo.


Autor: MAM Opinion Leader Marketing Team Vienna

Smoczek MAM Perfect

60 proc. cieńszy, 4 razy bardziej elastyczny* Zaprojektowany, aby zmniejszać ryzyko powstawania wad zgryzu

Wyjątkowo cienka i elastyczna szyjka smoczka sprawia, że smoczki MAM Perfect idealnie dostosowują się do szczęki i zębów dziecka. Dzięki temu zęby mają ze sobą jak najbliższy kontakt, co gwarantuje prawidłowy rozwój jamy ustnej. Rodzice często pytają swoich lekarzy o wady stosowania smoczków. Ssanie jest naturalną i bardzo ważną potrzebą rozwojową niemowląt, a jego wpływ na wzrost i rozmieszczenie zębów z pewnością jest obecnie tematem dyskusji naukowej. Wiele standardowych smoczków uspokajających może wywierać zbyt duży nacisk na zęby i szczęki z powodu wad materiałowych oraz kształtu, który nie jest optymalny. Eksperci zgadzają się, że zwiększa to ryzyko powstawania wad zgryzu. Smoczki MAM Perfect są rezultatem intensywnej współpracy badawczej. Wielu lekarzy i międzynarodowych ekspertów z różnych dziedzin wniosło swój wkład dla postępu firmy MAM w kwestii rozwoju zdrowych zębów i jamy ustnej. W Klinice Uniwersyteckiej w Jenie (Niemcy) przeprowadzono długoterminowe badanie losowe** z udziałem 86 dzieci w wieku od 16 do 24 miesięcy, podczas którego zbadano wpływ smoczka MAM Perfect na rozwój zębów i szczęki. Wynik badania pokazuje, że zastąpienie zwykłego smoczka uspokajającego smoczkiem MAM Perfect minimalizuje ryzyko powstania zgryzu otwartego oraz przodozgryzu górnego.

Cienki, jak żaden inny testowany smoczek Austriacki Instytut Badawczy (OFI) przetestował 37 smoczków z całego świata i ustalił, że szyjka smoczka MAM Perfect, z przekrojem tylko około 2,78 mm, jest zdecydowanie najcieńsza ze wszystkich przebadanych. Relacja wielkości pomiędzy szyjką i główką smoczka eliminuje kształt „kciuka”, który jest szkodliwy dla prawidłowego rozwoju zębów. Przy zastosowaniu zwykłego smoczka odległość między górną i dolną szczęką jest około dwa razy większa niż w przypadku smoczka MAM Perfect.

Wyjątkowo elastyczny – aż 4 razy bardziej Gdy smoczek zajmuje zbyt dużo miejsca lub dzieci potrzebują zbyt dużo siły, aby go używać, rozwój zębów, szczęki i mięśni twarzy w dużym stopniu przebiega nieprawidłowo. Dentystyczna Klinika Uniwersytecka w Wiedniu przetestowała elastyczność i zdolności przystosowawcze 37 różnych smoczków. Według dyrektora badań prof. dr. Hansa-Petera Bantleona: „Nawet smoczki, których producenci uważają, że są przyjazne dla prawidłowego rozwoju zębów, wymagają użycia dużo większego wysiłku niż smoczek MAM Perfect.” Badania pokazują, że smoczek MAM Perfect jest 4 razy bardziej elastyczny od innych testowanych smoczków i dostosowuje się bez szkodliwego odkształcania.

*Średnie wartości. Pomiędzy: 32%–83% cieńszy / 1.1–19.5 razy bardziej elastyczny niż zwykłe silikonowe smoczki **Y. Wagner, R. Heinrich-Weltzien, „Wpływ smoczka z cienką szyjką na uzębienie mleczne: losowe badanie kontrolowane”, Orthodontics & Craniofacial Research, 2016

29


Z oddziału |

AKTYWNOŚĆ W CIĄŻY

Ćwiczenia w szkole rodzenia Aktywność fizyczna w ciąży ma na celu zarówno zapobieganie zmianom w poszczególnych układach organizmu, powstających pod wpływem powiększającego się brzucha, jak i przygotowanie kobiety do wysiłku, jakim jest poród naturalny. Warto więc, by programy szkół rodzenia uwzględniały zajęcia z rekreacji ruchowej w okresie ciąży. Izabela Dembińska POŁOŻNA

Ś

wiadomość znaczenia aktywności fizycznej w ciąży i w okresie połogu jest coraz większa, niemniej jej wprzęgnięcie w program szkół rodzenia wcale nie jest łatwe. Podczas ograniczonego w czasie kursu dla przyszłych rodziców omawiane są kwestie związane z ciążą, porodem, połogiem, opieką i pielęgnacją noworodka oraz laktacją, co sprawia, że temat aktywności schodzi na dalszy plan. Osobiście uważam jednak, że zamiast tracić czas na omawianie tak prozaicznych kwestii, jak wyprawka do szpitala dla mamy i dziecka, lepiej poświęcić go na bardziej zaawansowane zagadnienia. Tym bardziej że o wyprawce wyczerpująco można przeczytać w internecie, natomiast kwestia aktywności fizycznej w ciąży powinna być omówiona w sposób profesjonalny, ponieważ wiąże się ona z bezpieczeństwem przyszłej mamy i jej dziecka.

DWA NURTY W położnictwie i programach szkół rodzenia wyróżnia się dwa nurty w przygotowaniu do porodu naturalnego: • rodzenie to umiejętność dana kobiecie instynktownie, a wiedza na temat jego przebiegu redukuje lęk z nim związany; • rodzenie to zadanie, z którym należy się oswoić i którego należy się wyuczyć poprzez psychoprofilaktykę. Lęk psychiczny przed bólem powoduje napięcie psychiczne, które przekłada się na silniejsze jego odczuwanie. Celem jest odwrócenie tej reakcji poprzez nauczenie ciężarnej, czego będzie wymagał od jej ciała poród oraz pokazanie jej, jak własnym ciałem może radzić sobie z przebiegiem porodu. 30

AKTYWNE PRZYGOTOWANIA Położne spotykają się niejednokrotnie z informacjami, że ich rodzące ćwiczyły w okresie dziewięciu miesięcy ciąży, jednak przebieg porodu pokazuje, że kobieta nie do końca wie, jak wykorzystać swoje przygotowanie fizyczne w samym porodzie. Nie zawsze jest świadoma tego, które mięśnie zaangażować do rodzenia, w którym momencie porodu być aktywną, pracować ciałem, ruszać się na piłce, a kiedy odpoczywać. Brak umiejętności zarządzania ciałem w porodzie skutkuje zwiększoną eksploatacją rezerw energetycznych oraz potęguje odczucie wyczerpania. Tymczasem po okresie intensywnej pracy podczas skurczów i rozwierania szyjki macicy, przychodzi etap parcia, czyli drugi okres porodu, który wymaga od rodzącej jeszcze większych nakładów siły, jaką należy wydobyć z ciała i mięśni do wyparcia dziecka. Dlatego też współczesne położne powinny uświadamiać kobiety szykujące się do porodu siłami natury, czego będzie on wymagał od ich ciała. Trzeba przy tym brać pod uwagę fakt, iż współczesne rodzące są nastawione bardziej na wiedzę niż instynkt i zaufanie do własnego ciała. Dlatego zasadne wydaje się połączenie obu wspomnianych nurtów w przygotowaniu ciała do porodu. ŚWIADOMOŚĆ CIAŁA Jeżeli założenia programowe i czas przeznaczony na kurs pozwalają na to, aby na każdym spotkaniu można było realizować zajęcia z rekreacji ruchowej kobiet w ciąży, z pewnością warto to wykorzystać. Jeżeli jednak ograniczenia czasowe pozwalają nam tylko na zrealizowanie jednej godziny ćwiczeń

w całym cyklu kursu szkoły rodzenia, to warto, aby te jedne jedyne zajęcia poświęcić na uświadomienie kobietom ścieżki porodowej ich własnego ciała. Tego, jak zarządzać ciałem w pierwszym okresie porodu oraz jak używać go do rodzenia w drugim okresie porodu. Obserwacje kobiet rodzących pokazują, że te, które są świadome swoich ciał, nie bojąc się porodu, nastawione są do niego zadaniowo. W efekcie naturalnie i instynktownie pracują ciałem w porodzie. Naturalnie przyjmują zachowania ciałem, które wspierają skurcze rozwierające i ułatwiają dziecku wstawianie się w kanał rodny, instynktownie przyjmują pozycje, które przyczyniają się do zachowania jak największych wymiarów miednicy, świadomie wykorzystują czas przerwy skurczowej na regenerację i relaks oraz świadomie wykorzystują pracę tłoczni brzusznej do wypierania dziecka z umiejętnością rozluźniania mięśni i okolic krocza, z łatwością uwalniając głos z ciała podczas krzyków. To jest właśnie ta umiejętność dana kobiecie instynktownie. Jednak wiele współczesnych kobiet w dużym stopniu ogarnia lęk przed bólem związanym z porodem. Ten lęk paraliżuje ciało kobiety w trakcie porodu, powoduje brak zaufania do zachowań naturalnych, prowadzi do usztywnienia mięśni i zatrzymywania oddechu. W efekcie rodząca wytraca zaufanie do umiejętności własnego ciała do urodzenia dziecka i po części przerzuca to zadanie na położną oraz lekarza bądź na sprzęt obecny na sali porodowej. Kobiety, które nie wierzą we własne ciało, przede wszystkim potrzebują, by właśnie w szkole rodzenia nauczyć się pracy z nim w czasie porodu. Nauczyć się tego, co w głębi


AKTYWNOŚĆ W CIĄŻY

| Z oddziału

siebie posiadają, ale poziom lęku przed nieznanym i przed bólem skutecznie im tę instynktowną wiedzą zabiera. JAKIE ĆWICZENIA WYKONYWAĆ? • Ćwiczenia budujące świadomość miednicy, uwzględniające dotykanie punktów miednicy oraz ruszanie nią. Wynika to z potrzeby nauczenia kobiet sytuacji rodzącego ciała. Potrzeby ciała kobiety ciężarnej są przeciwstawne do potrzeb ciała kobiety rodzącej, stąd nie zawsze ćwiczenia ogólnokondycyjne będą przynosiły efekt w trakcie porodu, jeśli nie nauczymy kobiety użycia ciała w porodzie. • Ćwiczenia uwzględniające krążenia biodrami w różnych pozycjach, również w siadzie na piłce czy w klęku podpartym. • Ćwiczenia relaksacyjne, które nauczą kobietę odróżniać, kiedy jej mięśnie są napięte, a kiedy rozluźnione. • Ćwiczenia oddechowe. Warto uczyć trzech torów oddychania (tor brzuszny, boczno-żebrowy i ziajanie) wraz ze wskazówkami, jak użyć ich w skurczu. • Ćwiczenia uczące rozluźniania mięśni krocza. • Ćwiczenia pozwalające rodzącej oswoić się z ciałem rodzącym, którego nie należy się bać. Tak jak seks determinowany jest przez te same hormony co poród, tak ciało rodzącej powinno naturalnie poddawać się porodowi, a nie walczyć z nim. O CZYM WARTO MÓWIĆ PRZYSZŁYM MAMOM? O czym warto mówić przyszłym mamom w czasie bloku poświęconego aktywności fizycznej w szkole rodzenia: • Czym jest skurcz w porodzie. Jest to etap pracy, narzędzie do urodzenia dziecka. Kobieta ma w swoim ciele szeroki wachlarz metod, aby przetrwać ten skurcz, a jednoczenie wpływać na rozwarcie szyjki macicy,

łagodzić sobie odczucia skurczu oraz pomagać dziecku w trudnej sytuacji, jaką jest dla niego skurcz porodowy, podczas którego konfrontuje się z oporami ciała matki, jej lękami, ściskaniem macicy i ograniczonym dostępem tlenu; • Czym jest przerwa skurczowa w porodzie. To czas na relaks, na rozluźnienie mięśni tak, aby kolejny skurcz w wyniku ciągłego ich napięcia nie był jeszcze bardziej bolesny; • Niezależnie od stylu parcia (klasycznego na bezdechu czy parcia spontanicznego) wymaga ono uruchomienia siły toczni brzusznej, mięśni skośnych i poprzecznych brzucha z jednoczesną umiejętnością rozluźnienia krocza; • Warto przećwiczyć pozycje porodowe z naciskiem na prawidłowość wzorców ruchowych w danych pozycjach, np.:

prawidłowa pozycja kuczna powinna być zachowana na całych stopach, z lekkim odgięciem kości krzyżowej, co wpłynie na poszerzenie wychodu i rozluźnienie mięśni dna miednicy oraz obszaru krocza. EKSPERT OD PRACY Z CIAŁEM Ustawa o zawodzie położnej daje nam możliwość prowadzenia rekreacji ruchowej dla ciężarnych jako profilaktyki zmian w okresie ciąży. Jeżeli mamy możliwość prowadzenia ćwiczeń podczas każdego spotkania, to warto, aby prowadził je fizjoterapeuta lub położna po ukończeniu odpowiednich szkoleń. Jeżeli jednak nasz czas ogranicza się do jednego czy dwóch spotkań pracy z ciałem, warto te zajęcia wykorzystać pod sam poród, a kto jeśli nie położna najlepiej zna się na ciele kobiety rodzącej i jego przebiegu? 31


Z pasją |

FOKUS NA POŁOŻNĄ

Położna w poszukiwaniu życiowego balansu Pracy położnej towarzyszy duży poziom stresu i adrenaliny. Często poza etatem w szpitalu prowadzą one zajęcia w szkole rodzenia, umawiają się na porody indywidualne, prowadzą poradnictwo laktacyjne, szkolą się. Jednocześnie od położnych zarówno szefowie, jak i pacjenci wymagają coraz więcej. One same również podnoszą sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Jak sprostać presji otoczenia i nie stracić empatii do zawodu? Work-life balans jest możliwy, ale trzeba się go nauczyć. Aleksandra Zalewska-Stankiewicz

S

ą takie grupy zawodowe, które w specyfikę swojej pracy mają wpisany kontakt z ludźmi. Z pewnością do tej grupy należą położne, od których oczekuje się nie tylko empatii, ale przede wszystkim fachowej wiedzy. Są świadome odpowiedzialności, którą podejmują codziennie, odpowiadają przecież za życie mamy i dziecka. Podejmują ważne, czasem trudne decyzje, z pełną świadomością skutków ewentualnych błędów. – Zawód położnej wybierają bardzo specyficzne osoby, o ogromnym sercu i dużej refleksyjności, ale też o większej odwadze i determinacji. Rola położnych, chociaż niedoceniana, jest wyjątkowa i fantastyczna. I nie chciałabym szukać rozdzielenia pomiędzy ich życiem zawodowym a prywatnym, a raczej starałabym się mówić o czymś takim, co warunkowałoby ich życie osobiste przez fakt wyboru samego zawodu – mówi psycholog i psychoterapeuta Magdalena Sawicka-Bartosik. W jej ocenie kontakt z rodzącą i witanie na świecie dziecka jest niebywałym doświadczeniem, które oddziałuje na całą osobowość położnej. Więc przy całym trudzie i odpowiedzialności zawodowej, w życiu osobistym powinna ona emanować spontanicznością i radością. ZA BARDZO DLA INNYCH Położne mają poczucie, że ich praca jest absolutnie wyjątkowa. Z drugiej strony często towarzyszy im frustracja wynikająca z niskich zarobków i niedocenienia statusu położnej

32

w systemie opieki zdrowotnej. Są położne, które walczą z tymi stereotypami, chwytają wiatr w żagle i rozwijają własne biznesy. Większość nie poprzestaje na jednym etacie, starając się pogodzić sprawy zawodowe i prywatne. Są i takie, które przez lata niedoceniane, nie próbują szukać alternatywy i nowych możliwości. W każdej sytuacji łatwo o wypalenie zawodowe. – Warunki pracy polskich położnych są zazwyczaj beznadziejne. Wiele moich koleżanek pracuje w kilku miejscach, ponad siły, więc brakuje im czasu na odpoczynek i przyjemności. Nadmiar pracy i ciągłe wyczerpanie szybko odbierają satysfakcję z kontaktu z pacjentem i wykonywanej pracy – przyznaje Maria Lepucka, od czterech lat prowadząca stronę medyczną i blog położnej w jednym: www.feminasum.pl. Sama jest położną mobilną i nowoczesną. Pracowała już w przychodni, dużej szkole rodzenia i szpitalu. W każdym przypadku wiązało się to z narzuconym z góry i nieprzewidywalnym grafikiem pracy. Teraz zajmuje się głównie opieką okołoporodową, a w międzyczasie kończy doktorat na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. – Teraz jestem w pełni samodzielna, sama decyduję, kiedy chcę pracować, a kiedy odpoczywać czy wyjechać na urlop. To niesamowity komfort, który ma niewiele położnych w Polsce. Mój grafik jest elastyczny, ponieważ sama ustalam ze swoimi podopiecznymi termin wizyty odpowiedni i dla mnie, i dla nich. Dzięki temu poświęcam swojej rodzinie i znajomym tyle czasu, ile potrzebujemy – dodaje.

WORK VS LIFE Magdalena Hryciuk, położna z 20-letnim doświadczeniem zawodowym, pracuje na pół etatu w jednym z warszawskich szpitali, w stolicy prowadzi szkołę rodzenia, a w Pruszkowie Centrum Mamy i Dziecka. Jak to wszystko ogarnia? – Nie wiem. Na pewno ważne jest wsparcie męża i moich współpracowników, w tej chwili to aż dziesięć położnych. Dobra energia przyciąga dobrych ludzi. Na przykład w tej chwili charytatywnie wspiera mnie moja była pacjentka – przyznaje Hryciuk. Stara się mimo wysokiej adrenaliny prowadzić higieniczny tryb życia. Nie bierze nocnych dyżurów, śpi osiem godzin, ale telefonu nigdy nie wyłącza. – Jak się ma własną działalność, pracuje się non stop. Owszem, samodzielność daje pewną swobodę. Mogę np. odpisać na e-maile w domu, w międzyczasie przygotować obiad. Ale z natury jestem hiperaktywna. Nie lubię leżeć. Odpoczywam także aktywnie, na przykład pływając. A czasami organizm musi odpocząć. Owszem, jako ludzie mamy naturę rywalizującą, ale nie zapominajmy, że praca na najwyższych obrotach na dłuższą metę się nie sprawdza. Łatwo stracić wewnętrzną równowagę, gdy jesteśmy wciąż napięci, bo w stanie ciągłej aktywności nie doświadczamy tzw. flow. Poza tym chroniczny stres wytwarza nadmiar kortyzolu, który jest niebezpieczny dla zdrowia. – Raz w roku zafundujmy sobie co najmniej dwutygodniowy urlop, a najlepiej jeszcze dłuższy. I nie w domu, bo w nim nie odpoczniemy. Owszem, to


FOKUS NA POŁOŻNĄ

jest miejsce bezpieczne, ale jednocześnie miejsce pełne zadań. Krótszy odpoczynek, zwany tzw. snem menedżerskim, zadziała na chwilę. A dłuższy relaks to inwestycja w zdrowie psychiczne, w siebie – namawia Magdalena Sawicka-Bartosik. Ważne jest również, aby obok pracy była pasja albo inna forma aktywności, pozwalająca odreagować. Doskonale wie o tym Małgorzata Janas, młoda położna pracująca na oddziale położniczym w szczecińskim szpitalu Zdroje. W wolnym czasie podróżuje, odwiedza z rodziną swoje rodzinne miasto – Kołobrzeg. Tych chwil nie ma wiele, ponieważ poza pracą w szpitalu położna wciąż się dokształca. Obecnie kończy kurs na certyfikowanego doradcę laktacyjnego. Jest też doradcą noszenia dzieci w chustach, prowadzi konsultacje, także na swoim fanpage’u na Facebooku przekazuje młodym rodzicom dobrą energię i wsparcie w ich często niepewnym rodzicielstwie. Przyznaje, że mimo wielkiej miłości do swojej pracy, stresu się nie pozbyła. – To my, położne, jesteśmy najbliżej pacjentek, to my musimy szybko reagować, gdy wymaga tego sytuacja. Nie ma miejsca na pomyłki, mamy

| Z pasją

styczność z żywym pacjentem. W pracy jednak staram się być opanowana. I co ważne, nie przynoszę pracy do domu – mówi. Fakt, że kilka lat temu sama została mamą, spowodował, że patrzy na swoją pracę inaczej, stała się jeszcze bardziej wyrozumiała dla pacjentek. Ale nadmierna empatia to kolejna pułapka. MAŁE RYTUAŁY – Często tak bardzo dbamy o innych, że zapominamy, że dla siebie również trzeba być łaskawym. A to duża umiejętność. Jeśli kobieta uświadomi sobie, że ona też jest dla siebie bardzo ważna, tak samo jak dzieci, mąż i jej praca, to życie nabierze właściwego porządku. Bez tego nie będzie mogła znaleźć czasu na odpoczynek, na relaks, a wyjazd do spa będzie się jej rysował jako coś na pewno nie dla niej – tłumaczy psycholog Magdalena Sawicka-Bartosik. Warto zadbać o równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Zgodnie z hinduskim przysłowiem, że „człowiek jest jak dom o czterech pokojach – jest pokój ciała, umysłu, pokój emocji i pokój ducha. Mądry człowiek codziennie odwiedza każdy pokój, a przynajmniej każdy przewietrza”. Jeśli każdy pokój będzie odpowiednio przewietrzony, znajdziemy właściwy życiowy balans. Z równowagi nie wytrąci nas nadwrażliwa pacjentka czy syn, który po raz kolejny zapomniał o klasówce z matematyki. Obserwujmy ciało, ono jest barometrem naszych emocji. Jeśli zacznie wysyłać nam znaki, zatrzymajmy się. Zamiast kolejnego dyżuru w długi weekend pojedźmy nad Bałtyk. Zapiszmy się na jogę, a jeśli nudzi nas taka forma aktywności, kupmy karnet na crossfit. Postawmy też na codzienne rytuały, które sprawiają nam przyjemność. I wprowadzajmy je świadomie. Do ulubionej kawy dodajmy odrobinę cynamonu. Nie trzymajmy nowej sukienki na wesele siostrzenicy, ale włóżmy ją na wyjście z koleżankami do knajpki. – Zachęcam panie położne, aby każdy dzień był wyjątkowy. Jeśli ulubione perfumy mają wprowadzić cię w magiczny świat, a on bez wątpienia jest magiczny, bo jest twoim światem, to używaj ich każdego dnia – w taki sposób Sawicka-Bartosik namawia do celebrowania codzienności. 33


Z kodeksu / ZMIANY W PRZEPISACH

Nowe przepisy dla zawodu położnej Przepisy dotyczące ochrony zdrowia podlegają nieustannym zmianom. Wiele spośród wprowadzonych w ostatnim czasie rozwiązań dotyczy przekształceń sektora publicznego, jednak wiele nowości będzie miało wpływ na działalność zawodową położnych, niezależnie od miejsca realizacji usług. Iwona Magdalena Aleksandrowicz PRAWNIK

W

ykonywanie zawodu położnej wymaga gotowości do stałego doskonalenia zawodowego, tak by w swojej codziennej pracy uwzględniać postęp medycyny i nowe rozwiązania techniczne. Widać także wyraźną ewolucję statusu zawodów medycznych i przeniesienie zakresów zadań i odpowiedzialności z lekarzy na przedstawicieli innych profesji medycznych, co sprawia, że zwiększa się m.in. rola położnych w sprawowaniu opieki nad pacjentkami i ich dziećmi. Stąd niezbędna jest analiza zmian w zasadach wykonywania zawodu położnej. ZMIANY W PRAWACH PACJENTA Nowelizacja Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta wprowadziła nowe rozwiązania przede wszystkim w zakresie udostępniania dokumentacji medycznej, ale zmieniła również zapisy dotyczące realizacji prawa pacjenta do informacji. W przepisach obowiązujących przed dniem 11 maja 2017 r. mowa była o prawie pacjenta, w tym małoletniego, który ukończył 16 lat, lub jego przedstawiciela ustawowego, do uzyskiwaniu od lekarza lub felczera informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. Przekazanie informacji następowało w zakresie i w formie potrzebnej do prawidłowego przebiegu procesu diagnostycznego lub terapeutycznego. Wprowadzone zmiany przesądziły o możliwości uzyskiwania przez pacjenta przystępnej informacji także od innych osób wykonujących zawód medyczny – w zakresie udzielanych przez tę osobę świadczeń zdrowotnych oraz zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami. W nowych przepisach mowa jest także o wyrażaniu przez pacjenta zgody na przeprowadzenie badania lub udzielenie innych świadczeń zdrowotnych, jednak już bez wskazywania, że dotyczy to tak jak dotychczas jedynie świadczeń udzielanych przez lekarza lub felczera. Wobec nowych reguł udzielania pacjentowi informacji warto zwrócić uwagę na rolę prawidłowej komunikacji z pacjentem. Realizacja obowiązku informacyjnego powinna być postrzegana przede wszystkim jako nowy zakres odpowiedzialności. Istotne jest także, że przekazywane pacjentowi wia-

34

domości mają dotyczyć świadczeń udzielanych przez daną osobę wykonującą zawód medyczny i zgodnie z posiadanymi przez nią uprawnieniami. Położna powinna zatem informować pacjentkę na temat świadczeń, które realizuje, a nie tych, za których realizację odpowiada lekarz czy osoba wykonująca inny zawód medyczny. BÓL – MIEJSCE W PRZEPISACH Ważną dla położnych zmianą jest również rozszerzenie prawa pacjenta do leczenia bólu. Przed nowelizacją ustawa wskazywała, że pacjent znajdujący się w stanie terminalnym ma prawo do świadczeń zdrowotnych zapewniających łagodzenie bólu i innych cierpień. Obecnie przyznano pacjentom prawo do leczenia bólu nie tylko w stanie terminalnym. Podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych został obowiązany, by podejmować działania polegające na określeniu stopnia natężenia bólu, leczeniu bólu oraz monitorowaniu skuteczności tego leczenia. Należy przy tym pamiętać, że zapis ten pociąga za sobą konieczność odpowiedniego udokumentowania działań podjętych wobec pacjenta w celu leczenia bólu. Obowiązek odniesienia się do występowania bólu u pacjenta dotyczy zatem także sytuacji, w których pacjent całkowicie zanegował występowanie u niego tego rodzaju dolegliwości. Zmiany zasad postępowania w zakresie prawa pacjenta do leczenia bólu znalazły swoje odzwierciedlenie także w nowym rozporządzeniu dotyczącym samodzielnej realizacji czynności bez zlecenia lekarskiego, które weszło w życie z dniem 23 marca 2017 roku. ŚWIADCZENIA BEZ ZLECENIA Na gruncie nowego aktu wykonawczego położna może modyfikować doraźnie dawki leku przeciwbólowego, jeżeli ukończyła kurs specjalistyczny lub posiada tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, jeżeli program kursu lub specjalizacji obejmował treści kształcenia z tego zakresu. W tym aspekcie przepisy uległy zmianie, jako że dotychczas wskazywały na doraźną modyfikację dawki leczniczej leku przeciwbólowego w leczeniu choroby nowotworowej u chorych przewlekle, pod warunkiem odbycia kursu specjalistycznego.


Zakres świadczeń leczniczych wykonywanych przez położną obejmuje również: a) dobór sposobów leczenia ran, jeżeli ukończyła kurs specjalistyczny lub kurs kwalifikacyjny, lub posiada tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, jeżeli program kursu lub specjalizacji obejmował treści kształcenia z tego zakresu, lub posiada tytuł magistra położnictwa – w poprzednio obowiązujących przepisach przyznano położnej prawo doboru sposobów i opatrywanie ran, odleżyn (do III° włącznie), pod warunkiem odbycia kursu specjalistycznego; b) wykonywanie intubacji dotchawiczej w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego, jeżeli ukończyła kurs kwalifikacyjny w dziedzinie pielęgniarstwa anestezjologicznego i intensywnej opieki w położnictwie i ginekologii – w tym przypadku obniżono dotychczasowy wymóg posiadania tytułu specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; c) podawanie produktów krwiopochodnych, rekombinowanych koncentratów czynników krzepnięcia oraz desmopresyny w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego. POŁOŻNA A BADANIE PACJENTKI Po wprowadzeniu nowego aktu prawnego możliwe stało się także wykonanie badania fizykalnego przez położną, która ukończyła kurs specjalistyczny lub posiada tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa uzyskany po 2001 roku, lub posiada dyplom ukończenia studiów pierwszego stopnia na kierunku położnictwo, które rozpoczęły się w roku akademickim 2012/2013, lub posiada zaświadczenie o ukończeniu kursu z zakresu badania fizykalnego Advanced Physical Assessment. Zmiana ta jest istotna w kontekście uprawnień położnych do ordynowania leków i wypisywania recept uzyskiwanych po ukończeniu odpowiedniego kursu specjalistycznego. Położna jest bowiem zobligowana by, co do zasady, przed wydaniem recepty przeprowadzić badanie fizykalne pacjenta. Dotychczas jednak wykonywać badanie fizykalne mogła położna, która uzyskała tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, mimo że do przystąpienia do kursu w zakresie ordynowania leków i wypisywania recept

uprawnia także posiadanie odpowiedniego tytułu licencjata lub magistra. Wprowadzona zmiana ułatwi zatem realizację świadczeń w zakresie ordynowania leków. W myśl nowych przepisów położna uprawniona została do samodzielnego wykonywania bez zlecenia lekarskiego standardowego, spoczynkowego badania elektrokardiograficznego i rozpoznania cech elektrokardiograficznych stanów chorobowych w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego, jeżeli ukończyła kurs specjalistyczny w tym zakresie. W tym przypadku dodano przesłankę występowania u pacjenta stanu nagłego zagrożenia zdrowotnego. Dotychczasowy zapis o możliwości wykonywania pomiarów stężenia gazów biorących udział w procesie oddychania: gazometrii, kapnometrii, pod warunkiem odbycia kursu kwalifikacyjnego w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii zastąpiono natomiast wprowadzeniem możliwości wykonywania gazometrii z krwi tętniczej pobranej przez kaniulę założoną uprzednio przez lekarza w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego, jeżeli ukończyła kurs kwalifikacyjny lub posiada tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, jeżeli program kursu lub specjalizacji obejmował treści kształcenia z tego zakresu. POZOSTAŁE ZMIANY Nowości w sposobie realizacji świadczeń to niejedyne zmiany, jakie czekają położne w nadchodzącym czasie. Już od 1 maja 2017 r. osoby rozpoczynające specjalizację muszą posiadać konto w Systemie Monitorowania Kształcenia Pracowników Medycznych, tworzonym przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia na podstawie ustawy z dnia 28 kwietnia 2011 r. o systemie informacji w ochronie zdrowia (tj. DzU 2016 poz. 1535 ze zm.). Natomiast osoby odpowiedzialne za prowadzenie działalności leczniczej muszą przygotować się na zmiany w zakresie kodów resortowych. Konieczność uporządkowania wpisów w księdze rejestrowej może wynikać chociażby ze zmiany nazewnictwa w części X zawierającej kody charakteryzujące dziedzinę medycyny, pielęgniarstwa albo dziedziny mające zastosowanie w ochronie zdrowia, w której są udzielane świadczenia zdrowotne. Dotychczasowe kody 101, 102 i 103 o nazwach Położnictwo, Położnictwo rodzinne oraz Położnictwo ginekologiczne zmieniły nazwy na odpowiednio: Pielęgniarstwo położnicze, Pielęgniarstwo rodzinne dla położnych i Pielęgniarstwo ginekologiczne. Niezależnie zatem od tego, w jakim aspekcie zawodowym rozpatrywać będziemy aktywność zawodową położnych, niezbędne jest wdrożenie nowych przepisów i dostosowanie codziennej działalności. Najważniejsze nowe akty prawne Ustawa z dnia 9 października 2015 r. o zmianie ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia oraz niektórych innych ustaw (DzU 2015 poz. 1991). Ustawa z dnia 23 marca 2017 r. o zmianie ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz niektórych innych ustaw (DzU 2017 poz. 836). Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 28 lutego 2017 r. w sprawie rodzaju i zakresu świadczeń zapobiegawczych, diagnostycznych, leczniczych i rehabilitacyjnych udzielanych przez pielęgniarkę albo położną samodzielnie bez zlecenia lekarskiego (DzU 2017 poz. 497). Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 27 kwietnia 2017r. zmieniające rozporządzenie w sprawie systemu resortowych kodów identyfikacyjnych oraz szczegółowego sposobu ich nadawania.

35


Problemy ze snem są powszechne, szczególnie w ciągu trzech pierwszych lat życia • Trudności z zasypianiem oraz częste przebudzenia to najpowszechniejsze problemy ze snem u małych dzieci.1

Sen przynosi wymierne korzyści dla rozwoju poznawczego, społecznego i emocjonalnego oraz dla zachowania dziecka • Sen ma zasadnicze znaczenie dla dojrzewania mózgu, procesu uczenia się i zapamiętywania.2

Wieczorne rytuały pomagają dziecku w wyrabianiu dobrych nawyków sennych • Codzienne rutynowo wykonywane czynności budują przewidywalne i mało stresujące środowisko dla małego dziecka.3

www.facebook.com/johnsonbabypolska www.johnsonbabypolska.com.pl

36

1. Mindell JA, et al., A nightly bedtime routine: impact on sleep problems in young children and maternal mood. Sleep 2009;32:599–606. 2. Mindell J, Johnson C, Sadeh A, Telofski LS, Kulkarni N, Gunn E. Efficacy Of An Internet-Based Intervention For Infant And Toddler Sleep Disturbances. Sleep. 2011;34(4):451-458. 3. Mindell JA; Du Mond CE; Sadeh A; Telofski LS; Kulkarni N; Gunn E. Long-term effi cacy of an internet-based intervention for infant and toddler sleep disturbances: one year follow-up. J Clin Sleep Med 2011;7(5):507-511. MAT/3521/02/2017


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.