Wampir nasz ojczysty
Paweł Bernacki
Książka Wampir z M-3, bo niej mowa,
to
zbiór
Ani piękny, ani młody, ani bogaty, ani
przesiąkniętych
posiadający jakieś wyjątkowe moce
miejscami absurdalnym, ale zawsze
– ot nie wyróżnia się z tłumu. Szcze-
świetnym
opowiadań
gólnie, że ma takie same, jak ów tłum,
o społeczności warszawskich wam-
problemy: praca, UB, brak podsta-
pirów, którym przyszło egzystować
wowych towarów, a do tego jeszcze
w samym środku PRL-u. Znając wcze-
musi zadbać o świeżą krew albo od
śniejsze dokonania Pilipiuka, od razu
czasu do czasu pomóc specjalnym
możemy się domyślać, że jego boha-
gościom, jak obudzona po kilku tysią-
terowie nie będą mieli nic wspólnego
cach lat egipska mumia lub będący
Wampir nad Wisłą? A czemu nie?
z wymuskanymi potomkami Drakuli,
akurat w okolicy znany bimbrownik
Wszak o ile zachód Europy ucho-
którzy wypełniają całe morze żało-
i egzorcysta.
dzi za ojczyznę wilkołaków, o tyle
snych, amerykańskich powieścidełek.
Nie jest Wampir z M-3 wyłącznie sa-
Słowiańszczyzna to główne źródło
I tak oczywiście jest! Postaci pokroju
tyrą na Zmierzch, jest czymś więcej –
legend o wampirach. Największy
Edwarda Cullena i jego poczciwej ro-
stworzeniem czegoś nowego: krwio-
nawet bajarz tudzież znawca opo-
dzinki są tu po prostu wyśmiane. Pili-
pijcy naszego ojczystego wampira
wieści z dreszczykiem nie słyszał
piukowi wystarcza zaledwie kilka aka-
z PRL-u. Ma więc Pilipiuk świetną oka-
jednak o krwiopijcach egzystujących
pitów, by wypunktować wszystkie ich
zję, żeby wyśmiać tę pełną absurdów
z mniejszym lub większym powodze-
słabości i absurdy. Spłycanie Wampi-
epokę oraz po prostu polską mental-
niem w realiach Polskiej Republiki Lu-
ra z M-3 do ostrej satyry na „zmierz-
ność, co oczywiście z niemałą wprawą
dowej. A tam dopiero wampiry napo-
chopodobne” produkcje literackie
i dużą dawką ciętego humoru czyni.
tykają na prawdzie problemy: muszą
byłoby jednak niesprawiedliwością.
Z tego zaś połączenia: peerelowskie-
ścierać się z ubecją, układać z praską
Ta książka ma w sobie dużo więcej –
go amatora posoki, świetnego żartu
ferajną, zdobywać deficytowe towary
tworzy nowy, całkowicie oryginalny
z panującej mody na „horrory ro-
na Stadionie Dziesięciolecia, zmagać
obraz wampira. Wizerunek, który,
mantyczne” i jednocześnie satyry na
z twardymi jak betonowa wylewka
rzecz jasna żartobliwy, może epato-
polskość i socjalizm wychodzi książka
weteranami AK... Mówiąc krótko –
wać czytelnika i wywoływać u niego
po prostu zajmująca. Taka, którą niby
ciężki chleb codzienny. Brzmi dziwnie
prawdziwy, szczery śmiech, a nie tyl-
czyta się szybko i lekko, ale pamięta
i nierzeczywiście? Może i tak, ale wła-
ko grymas politowania na twarzy.
długo. I to nie tylko ze względu na na-
humorem
śnie w takiej rzeczywistości osadził
Jaki więc jest ów wampir? Normal-
amatorów posoki Wielki Grafoman
ny, można by rzec. Normalny jednak
Andrzej Pilipiuk.
nie po wampirzemu, ale po ludzku.
35
prawdę dobry humor.