Poznański prestiż - maj 2024

Page 1

Nr 4 (79) MAJ 2024 ISSN 2543-957X BEATA I MARIUSZ CIEŚLUKOWSCY Zamieszkaj na zachwycającym Costa del Sol

Wkomplementy trzeba umieć” mawia młodzież. Pasjami uwielbiam te w stylu ładna jesteś, tak … osobliwie, masz wyjątkową charyzmę, gdybyś urodziła się gdzie indziej, mogłabyś być drugą Anne Wintour, tylko musiałabyś interesować się modą, bo widać, że jesteś poza nią – tymczasem ja dumna ze stylówki od mojej ukochanej poznańskiej projektantki… Pięknie palisz papierosy – moja kardiolog, zdecydowanie jest przeciwnego zdania. Jesteś nieludzko zracjonalizowana… Do kolekcji brakuje mi tylko jak ona pięknie oddycha…

Wiele lat temu, pojawił się w naszym domu Ron. Pochodził ze Stanów, a do Polski przywiodła go jakaś wymiana naukowa. W ramach przyjaźni polsko-amerykańskiej (a tak serio to w ramach potrzeby zakwaterowania go gdzieś w Poznaniu) moi rodzice zgodzili się na to, aby zamieszkał w ich domu. To było wyjątkowe zderzenie dwóch światów – świata amerykańskiej popkultury z polską połową lat 90. Ale to nie o tym ten tekst. Otóż Ron miał przemożną chęć nauczenia się języka polskiego, którą to chęć zamieniał w czyn pomiędzy zajęciami na uczelni a zwiedzaniem miasta. Oprócz chęci nauki języka miał też żonę. I kiedy podczas jednego z obiadów mój ojciec zapytał go jaka jest Twoja żona?, Ron rozpromieniony, łamaną polszczyzną mówi jest dobra, bardzo ją kocham i jest… głupia… Przy stole i jakże by inaczej polskim rosole z makaronem, zapadło kłopotliwie milczenie. Oczy moich

POCZET KOMPLEMENTÓW OSOBLIWYCH

Jej usta przypominały orzeszki ziemne, a dłonie – mydło w płynie. I wtedy dotarło do mnie, że chyba się zakochałem.

Erich Segal „Ponad chmurami”

rodziców zamieniły się w cztery ogromne znaki zapytania i Ron zorientowawszy się, że coś chyba poszło nie tak, wyciągnął słowniczek angielsko-polski, który był jego wiernym towarzyszem i wpadł w histeryczny śmiech. Otóż okazało się, że wcale nie głupia, tylko ruda, a dla mnie ta historia, choć była tylko wynikiem przejęzyczenia i nieznajomości języka stała się zaczątkiem kolekcji komplementów osobliwych.

Zdecydowałam się obciąć włosy. Z długich na bardzo krótkie. Po wielu rozmowach w salonie fryzjerskim, obejrzeniu tysiąca inspiracji, dokonało się! Długie pukle jeden po drugim spadały na podłogę, fryzjer formował fryzurę niczym rzeźbiarz, wyczarowując moją wymarzoną stylizację. Dumna z nowego image’u po kilku dniach, podczas spotkania dla klientów w jednej z podpoznańskich firm, w trakcie przerwy od targowania, zajadając podczas lunchu kiełbaskę z grilla, poczułam na sobie natarczywy wzrok. Kto z nas nie zna tego uczucia, kiedy czujesz, że ktoś się gapi, ale nie wiesz kto. No to się dowiedziałam. Nie trwało zbyt długo, kiedy pojawił się ON. Z nonszalancką miną, wyjątkowo pewny siebie, dosiadł się do mnie i nie spuszczając ze mnie świdrującego wzroku mówi – super fryzura… I kiedy już chciałam grzecznie podziękować za komplement, dodał tylko twarz taka dziwna Dystans siostro – sobie myślę i choć mam świadomość, że z Claudią Cardinale łączy mnie tylko dzień urodzin, jednak, mimo wszystko… serio???!!! Choć od tego czasu minęło kilkanaście lat, a wspomniany dystans stał się moim przyjacielem, ta historia towarzyszy mi zawsze podczas wizyt u fryzjera, stanowiąc remedium na szarość dnia codziennego.

Na ripostę pozwoliłam sobie kilka lat później, podczas wizyty u lekarza, który moje różne problemy skórne miał rozwiązać. Zajęta perorowaniem o dolegliwościach, nie zauważyłam bacznego wzroku doktora przenoszonego z mojej okraszonej zmianami skórnymi twarzy na dokumentację medyczną. Raz w papiery, raz na mnie, w papiery, na mnie, w papiery... I w końcu padło: „aradzimy. W końcu, gdyby nie była pani nadgryziona zębem czasu, byłaby z pani piękna kobieta. Wcześniejsze doświadczenie fryzurowe oraz wychowanie na serii Monthy Pythona na szczęście nie poszło na marne i jakoś tak samo z mych ust wyskoczyło no Pan też już nie pierwszej młodości. Doktor uśmiechnął się pod nosem, widząc, że z pyskatą ma do czynienia, twarz uleczył i do dziś pozostajemy w przyjaznych relacjach.

Jednak najpiękniejszy, a zarazem najdziwniejszy przyszedł z wnętrza. Nie własnego, ale z wnętrza domu mego, rodzinnego. Podczas którejś z toczonych w naszym domu częstych dyskusji, gdzieś pomiędzy rozważaniami na temat długości życia czarnych dziur a nowatorskimi metodami oceny reagowania ryb na stres padło z kim ja będę rozmawiał, kiedy umrzesz?

W komplementy trzeba umieć. Ale jak w swojej książce I ty możesz być modelką przekonuje Dorota Wellman – nie zmieniaj życia tylko dlatego, że jakiś idiota napisał, że masz za dużo zmarszczek lub źle wyglądasz w dżinsach. A na wypadek, gdyby dziś Wam nikt nie powiedział nic miłego – dziękuję, że jesteście! Jesteście super!

FOT. MATERIAŁY WŁASNE 1 Poznański Prestiż
ALICJA KULBICKA / redaktor naczelna

Poznański

Prestiż

Temat z okładki

20 BEATA I MARIUSZ CIEŚLUKOWSCY

Zamieszkaj na zachwycającym

Costa del Sol

Prestiżowa rozmowa

26 ANNA SZAFRANOWICZ

Miłość, spinel i łowca klejnotów

Nieruchomości

30 KAMIENICA WIEDEŃSKA W POZNANIU

Styl, urok i elegancja

Jubileusz

32 BIBLIOTEKA RACZYŃSKICH W POZNANIU

Od romantycznej idei do nowoczesnego centrum kultury

Moda

36 STARY BROWAR

Dziewczyńskie sprawy

40 ANNA DUTKOWSKA-ŚMIECHOWSKA

JEANS niezależnie od wieku

42 ANNA ORSKA

KEMBALI. Powrót do natury

44 MOOJ OPTYK

Podróż po światowych trendach okularowych

Uroda

48 PATRYCJA SŁAWKOWSKA

Krem z filtrem – to musisz wiedzieć!

50 dr JOANNA IGIELSKA-KALWAT Retinoidy – fakty i mity

Prestiżowe miejsce

52 Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie

Wakacyjny relaks w mazurskim SPA

Zdrowie

54 dr n. med. LUCYNA WOŹNICKALEŚKIEWICZ

Używki a choroby cywilizacyjne i powikłania sercowo-naczyniowe

Design

56 EWELINA MATYJASIK-LEWANDOWSKA Balkonowy zawrót głowy

Muzyka

60 KSENIA SHAUSHYSHVILI

Nie umiem znosić z pokorą stagnacji

64 DIONIZY PIĄTKOWSKI

Jazz jest kobietą!

Filmowy Ferment

66 RADEK TOMASIK

„Back to black. Historia Amy Winehouse”

Książki

68 MONIKA WÓJTOWICZ

Bookowski przewodnik

Moto

70 NOWE PORSCHE TYCAN

Jeszcze więcej mocy!

72 FLOTA OD TOYOTY BOŃKOWSCY

Idealny wybór dla Twojej fi rmy

Podróże

76 ESTERA HESS

Wyspa Wielkanocna – gratka na mapie świata

Będzie się działo

80 Zapowiedzi

Po godzinach

88 Fotorelacja z wydarzeń

MAGAZYN NOWOCZESNEGO POZNANIAKA | poznanskiprestiz.pl | fb.com/poznanskiprestiz

WYDAWNICTWO: Media Restart Alicja Kulbicka

REDAKTOR NACZELNA: Alicja Kulbicka, alicja.kulbicka@poznanskiprestiz.pl

WSPÓŁPRACA: Michał Gradowski, m.gradowski@poznanskiprestiz.pl

Redakcja nie

REDAKTOR MERYTORYCZNY/SEKRETARZ REDAKCJI: Magdalena Ciesielska, magdalena.ciesielska@poznanskiprestiz.pl

REDAKTOR Zuzanna Kozłowska, zuzanna.kozlowska@poznanskiprestiz.pl

SOCIAL MEDIA SPECIALIST: Przemek Wichłacz, przemek@wichlacz.pl

REKLAMA Agata Rajchelt, reklama@poznanskiprestiz.pl

EVENT DESIGNER: Kajetan Nawrocki

PROJEKT GRAFICZNY: Łukasz Sulimowski

SKŁAD: Rafał Cieszyński

REKLAMA: reklama@poznanskiprestiz.pl

ADRES REDAKCJI:ul. Młyńska 12, lok. 210, 61-714 Poznań redakcja@poznanskiprestiz.pl

DRUK: CGS drukarnia Sp. z o.o. MAGAZYN BEZPŁATNY

BEATA I MARIUSZ CIEŚLUKOWSCY Zamieszkaj na zachwycającym Costa del Sol
tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Media Restart Alicja Kulbicka. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Maciej Sznek Escargofoto, Makeup Artist: Kiuru Visage 2
bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji
42 34 28
76

Bądź zmianą, pozostań sobą.

NOWE, W PEŁNI ELEKTRYCZNE PORSCHE MACAN.

Sprawdź na www.porsche.pl

Ten design nie pozostawia wątpliwości, nowe Porsche Macan to 100-procentowy samochód sportowy w swojej kategorii. Nasz pierwszy elektryczny SUV w unikalny sposób łączy praktyczność w codziennym użytkowaniu i nastawienie na najwyższe osiągi. Jak na Porsche przystało.

Porsche Centrum Poznań ul. Warszawska 67 61-028 Poznań porsche.poznan@porscheinterauto.pl  +48 61 84 911 00

Porsche Macan 4. W zależności od wariantu i wersji zużycie energii wynosi od 17,9 kWh/100 km do 21,1 kWh/100 km (na podstawie świadectw homologacji typu, dla cyklu mieszanego), emisja CO2 0 g/km. Zużycie energii zostało określone zgodnie z procedurą WLTP. O szczegóły zapytaj Autoryzowanego Dealera Marki Porsche lub sprawdź na stronie www.porsche.pl/porsche-wltp/. Informacje na temat odzysku i recyklingu pojazdów znajdziesz na stronie www.porsche.pl/porsche-impact/.

OBY NIE NA GODOTA…

Gdy byłam mała, czekałam na ptasie mleczko, które rodzice kupowali w jedynym sklepie firmowym w mieście z szyldem Wedel, dzieliliśmy się wtedy z rodzeństwem po równo, aby było sprawiedliwie. Pamiętam jak rodzice oczekiwali na miesięczną wypłatę, aby móc zapłacić za czynsz, gaz i prąd i zabrać nas do sklepu z niezbyt przemyślaną nazwą Dom Dziecka, żeby zakupić dla jednego kurtkę, dla drugiego kalosze, a dla trzeciego coś innego, wedle potrzeb. Nie cierpiałam stamtąd rajstop, rozciągałam je na wszystkie strony, aby nie były tak sztywne, choć nawet płyny do płukania nie pomagały.

Cudowne było natomiast czekanie na zaplanowane wyjście do PEWEXU, gdzie jako dzieciaki wchodziliśmy jak do zaczarowanego innego świata, pełnego kolorów i zapachów nigdzie indziej niespotykanych. A jak wielkie było szczęście, gdy rodzice zgodzili się na zakup małej turkusowej torebki zapinanej na zamek (mam ją do teraz i zerkam na nią z sentymentem).

Któż nie zna uczucia niecierpliwego wyczekiwania na piątek po szkole i na sobotę? My wtedy większą ferajną wybieraliśmy się poza miasto, do dziadka, buszowaliśmy w zbożu (choć jeszcze wtedy nie znałam książki zatytułowanej „Buszujący w zbożu”), przemierzaliśmy pola kukurydzy, wdrapywaliśmy się na

drzewa po orzechy lub czereśnie, bawiliśmy się w sadzie i ogrodzie w policjantów i złodziei, robiliśmy szałasy oraz domki w krzakach. Czekaliśmy bardzo na te spotkania, aby pobawić się w większym gronie z kuzynostwem.

Mam w pamięci obrazy, gdy przychodził do nas listonosz i wręczał Mamie kartki lub listy z Michigan, a w nich co jakiś czas – z okazji urodzin, imienin, świąt – czek. Cóż to była za radość! Podskakiwałam z rodzeństwem jak gdyby spadła gwiazdka z nieba i spełniła niejedno życzenie. Chodziłam wtedy z Mamą do banku, z pięknymi filarami i ozdobnymi kolumnami przy wejściu, przy Alei Wolności, aby zlecić wypłacenie określonej sumy pieniężnej. Pamiętam uczucie dreszczyku i jednoczesnej fascynacji w oczekiwaniu na „zielone”. Czekaliśmy również na połączenia telefoniczne zamiejscowe, a tym bardziej te z zagranicy, na nowe radio i telewizor, które udało się Tacie kupić –jakie to były absurdy rzeczywistości.

Choć zmieniły się i czasy, i obyczaje, jestem już na innym etapie życia, to jednak jak spojrzę na aktualne i przeszłe realia – stwierdzam, że prawie ¾ życia spędzamy na czekaniu… na kogoś lub na coś… Czekałam w pąsach i nadziei na wyniki zdanej matury, listę przyjętych na wymarzoną specjalizację dziennikarską, a potem na wyniki ustnego egzaminu zdawanego przed

MAGDALENA CIESIELSKA

redaktor magazynu „Poznański Prestiż”

komisją na studia doktoranckie na UAM, na negatywne wyniki z histopatologii na 3 roku studiów. Czekałam na wymarzone wakacje bliższe i te dalsze, satysfakcjonującą i ciekawą pracę, miłość –„na dobre i na złe”, na prawdziwą przyjaźń i zdrowe dzieci, a ostatnio na dobre wyniki badań i z sukcesem zakończone zabiegi.

Zawsze czekam na spotkania i rozmowy z wartościowymi ludźmi, przy których czuję, że żyję, że świat się kręci energicznie i niezwykle intrygująco. Umawiam się z tak wieloma przeróżnymi osobowościami, specjalistami wielu branż i zawodów i chłonę ich wiedzę, czerpię od nich pozytywną energię, to ona mnie napędza wciąż i wciąż do działania… Uwielbiam wysłuchiwać ich opowieści, o talentach, doświadczeniach, podróżach… Każdy człowiek to nowa fascynująca historia…

A tak zwyczajnie czekam na słońce po burzy, tęczę, na powiew wiatru lub deszcz w upalne dni, na poranne i wieczorne ćwierkanie ptaków, które zawsze potrafi ukoić moje nerwy i myśli, na rozkwit kwiatów, zapach bzu, konwalii i ogrodowego groszku. Teraz oczekuję na nasze polskie słodkie truskawki i knedle… A wieczorami, po całym dniu „Mamo, a wiesz, że…”, „Mamo, zabierz go, bo mi tu przeszkadza”, „Mamo, bo ona robi do mnie głupie miny…” czekam aż dzieciaki wreszcie pójdą spać i będę miała czas tylko dla siebie. Czekam więc na upragnioną ciszę, którą w pogoni i harmidrze dnia ogromnie cenię.

10 Felieton zdjęcia : archiwum autorki

ZUZANNA KOZŁOWSKA

Fantastyka oraz science fiction przeżywają prawdziwe odrodzenie w popkulturze. Diuna – najlepiej zarabiający w tym roku film. Wiedźmin – jedna z większych produkcji ostatnich lat (choć nie bez problemów). Problem trzech ciał – największa inwestycja w historii Netflixa w gatunek, który często grał drugie, a czasem nawet trzecie skrzypce. Kolejne fantastyczne projekty w trakcie przygotowania lub realizacji. Według raportu o stanie czytelnictwa w Polsce publikowanego przez

Bibliotekę Narodową to właśnie fantastyka i science fiction zanotowały największy przyrost czytelników rok do roku, o 5 punktów procentowych. Zanosi się na nowe bum i to w segmencie, w którym powiewało do niedawna chłodem, a winę za to nie ponosi globalne ocieplenie. Przynajmniej nie bezpośrednio.

POTKNĘŁAM SIĘ O SMOCZY OGON

Jak to się więc stało, że zaczęliśmy częściej szukać elfów i statków kosmicznych na okładkach książek czy w grafikach promujących filmy oraz seriale? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że na gwałt szukamy alternatywnej rzeczywistości, prawdziwego oderwania od tego, co dzieje się tu i teraz.

Widząc, co się wyprawia wokół nas – wzrastające ceny, masowe zwolnienia, groźby konfliktów zbrojnych, dziury w kieszeniach oraz budżetach – szukamy nowej perspektywy. Na planecie Ziemia nie widać aktualnie światła w tunelu, więc zamiast tego przenosimy się do Śródziemia, Westeros lub Narnii, gdzie pomimo faktu, że musimy mierzyć się z obcymi rasami, gatunkami, kulturami, powietrze nadal przepełnione jest nadzieją na lepsze jutro.

Jako gatunek, fantastyka oraz science fiction, wydaje się przede wszystkim lekiem na przebodźcowanie, którego doświadcza aktualnie każdy, od woźnego po korporacyjnego dyrektora zarządzającego. Sztuka, szczególnie ta fantastyczna, pomaga nam

zarządzać przepływem informacji, obrazów i kolorów. Gimnastyka wyobraźni ułatwia uporządkowanie treści, którymi jesteśmy bombardowani. To proces budowania pamięci w oparciu o wizualizacje. Czytanie literatury tego typu zostało także powiązane z poprawą zdolności do empatii, odczuwania współczucia i wczuwania się w sytuację innych.

Aż ciężko uwierzyć, że można tyle wynieść z podróży międzyplanetarnej w klasie kanapowej. Któż by to wiedział, że tyle dobrego może spotkać człowieka, który po prostu chce dosiąść smoka i spalić wrogą wioskę? A jednak.

Niewiele z tego, co nas otacza, pozwala nam doświadczyć ucieleśnienia poznania, czyli zjawiska „przekonywania” mózgu, że dzieje się coś, co nie ma miejsca. To właśnie fantastyczne opowieści są formą komunikacji angażującą wiele obszarów mózgu i gdy wszystko inne zawodzi, w tych nieprawdopodobnych historiach szukamy ukojenia.

Okazuje się, że dzięki konsumpcji science fiction i fantastyki, nawet nasze związki zyskują, ponieważ mamy mniej nierealistycznych przekonań dotyczących relacji międzyludzkich. Fani gatunku posiadają mniej rygorystyczne spojrzenie na moralność, są bardziej otwarci na innych i wolni od uprzedzeń, co wynika z historii, z którymi się otaczają. Dlatego też tak wiele osób chce być częścią społeczności miłośników fantastyki oraz SF, o czym świadczy na przykład rozmiar i rozmach Pyrkonu, co roku organizowanego w Poznaniu.

Fakt, że fantastyka i science fiction potrafią zdominować od czasu do czasu dyskurs kulturalny, jest niezaprzeczalny. Jesteśmy aktualnie świadkami takiego okresu. Mimo że zakurzeni i wkurzeni tym faktem „eksperci” często określają utwory w tym gatunku jako „realizm magiczny” lub „bajki dla dorosłych”, prawda jest taka, że dzięki kulturze fantastycznej idziemy do przodu jako społeczeństwo i jest nam ona koniecznie potrzebna, w dużych ilościach.

Być może fantastyka i science fiction nie są lekiem na całe zło, ale są całkiem niezłym zamiennikiem.

zdjęcia archiwum autorki
12 Felieton

ULTRAMARYNA

wystawa malarstwa Magdaleny Kwapisz-Grabowskiej

15.05-15.06.2024

www.multiartstore.pl

|
żeglujący | 120 x 100 | tech. własna na
Magdalena Kwapisz-Grabowska
Harlekin
płótnie

BIAŁE CZY ZIELONE?

Niczego w życiu nie żałuję, oprócz jednego – że tak późno polubiłam szparagi. Stracone lata z zapałem nadrabiam. Kiedy pierwsze pęczki pojawią się na straganach, szparagi gotuję kilka razy w tygodniu. Bywa, że codziennie. Wiosenny obiad idealny: szparagi z bułką tartą, ziemniaczane purée z nieprzyzwoitą ilością masła, jajko sadzone, mizeria. Białe czy zielone? – spytacie. Moja szparagowa miłość zaczęła się od tych drugich, jednak od kilku sezonów – mimo wyzwania, jakim jest żmudne obieranie pędów – jestem koneserką białych.

Szparagi to dobry przykład na to, jak późno dojrzała moja „paleta”. Jako nastolatka byłam kulinarną ignorantką. Wachlarz moich ulubionych dań ograniczał się do mącznych pozycji w stylu pierogi, naleśniki, kluski. Zawsze cieszyłam się na bezmięsne postne piątki, kiedy na talerzach królował gluten. Na studiach liczyło się tylko, żeby było tanio. W przerwach między zajęciami na uniwersytecie stołowałam się w barach mlecznych (czytaj: pierogi i naleśniki). Szczytem wyrafinowania były wtedy sporadyczne wypady do wegetariańskiego baru na koftę indyjską (if you know, you know). Jeść z przyjemnością i świadomością nauczyły mnie dopiero koleżanki z pierwszej etatowej pracy. Justyna, Ewa i Kamila to smakoszki z prawdziwego zdarzenia. Wspólne śniadania i lunche były naszym codziennym rytuałem. Dziewczyny nawet proste kanapki zamieniały w ucztę, dodając nieoczywisty dodatek i dbając o wygląd posiłku. To one przekonały mnie do jedzenia sałatek, krewetek, sushi.

Kolejnym foodowym influencerem na ścieżce gastroedukacji był mój partner Bartek. Przy nim polubiłam wszystkie warzywa, do których wcześniej miałam stosunek raczej niechętny. Bartek uwielbia gotować; ledwo wstanie od śniadania, już zaczyna planować, co zrobić na obiad. Żartuję, że kiedy siedzi zamyślony, wpatrzony w dal, na pewno myśli o jedzeniu. Jest niekwestionowanym Królem Zup. Sam najbardziej lubi jeść „coś w sosie”. Jest wyznawcą swojskich, sezonowych smaków, ale zdarzy mu się przyrządzić „coś egzotycznego”, na przykład znakomite ceviche z łososia czy obfitą quesadillę.

Lubię modę na jedzenie, instagramowe przechwałki o sezonowych obiadach, pięknych śniadaniach, restauracyjne trendy, viralowe przepisy. Jedzenie jest dla mnie ważnym (najważniejszym..?) motywem podróży. Na wakacjach w Tajlandii jedliśmy po dwa obiady dziennie, żeby spróbować jak najwięcej lokalnych przysmaków. Pensjonat nad morzem wybieram tak, żeby mieć blisko do ulubionej smażalni ryb. Weekendowe wyjazdy z moimi przyjaciółkami coraz częściej mają bardzo kulinarny profil. Kiedy tylko zabukujemy nocleg w jakimś mieście, czym prędzej przystępujemy do knajpianego researchu, a nawet zaczynamy przeglądać menu i ustalać, co w danym miejscu skosztujemy.

Zaraz zaczyna się majówka. Już obmyślamy z Bartkiem menu na wszystkie wolne dni. Muszę kupić zapas szparagów. Nie ma czasu do stracenia.

PR Manager Starego Browaru, współwłaścicielka marki papierniczej Suska & Kabsch

: archiwum autorki
zdjęcia
14 Felieton
MARTA KABSCH

MAGDALENA ŚWIDERSKA

Seksuolożka, specjalistka Seksuologii Praktycznej. Założycielka AMORI Centrum Seksuologii Pozytywnej w Poznaniu. Prowadzi warsztaty, konsultacje seksuologiczne i sesje coachingowe. Zajmuje się nauką skutecznej komunikacji, odkrywania potrzeb i granic oraz rozwoju inteligencji seksualnej partnerek/partnerów. Pomaga stawiać czoła wszelkim wyzwaniom związanym z seksualnością człowieka. Podstawowymi wartościami, którymi kieruje się w swojej pracy są pozytywne podejście do seksualności, otwartość, zaufanie i dyskrecja.

ZDRADA: ZBAWIENIE CZY PRZEKLEŃSTWO?

Zdrada – słowo, które budzi skrajne emocje, niepokój, a nawet oburzenie.

Jest to kwestia, która dotyka głęboko fundamentów zaufania i lojalności w relacjach międzyludzkich. Jednak czy zawsze musi być postrzegana jako przekleństwo? Czy istnieje możliwość, że zdrada może być dla związku pewnego rodzaju zbawieniem?

Esther Perel, jedna z najbardziej znanych terapeutek zajmujących się tematyką związków i seksualności, wyraża pogląd, że zdrada jest bardziej skomplikowana niż powszechnie sądzimy. Podczas gdy tradycyjne podejście wyklucza zdradę jako jednoznaczną zdradę zaufania, Perel kładzie nacisk na zrozumienie motywacji, tła i skutków zdrady. Jest to podejście, które może otworzyć drzwi do szerszej perspektywy na ten temat.

Dla niektórych zdrada jest jak śmiertelna rana, która nie dość, że rujnuje związek, to pozostawia trwałe blizny na psychice zdradzonej osoby. Jednak dla innych może być katalizatorem do głębszego zrozumienia siebie

i swojej relacji. Perel podkreśla, że nie zawsze zdrada wynika z braku miłości czy zaniedbania w związku. Może być rezultatem tęsknoty za emocjonalną lub seksualną przygodą, braku satysfakcji w relacji czy nawet może być wynikiem poszukiwania swojej tożsamości.

Pozytywne podejście do seksualności skupia się na akceptacji różnorodności i zrozumieniu, że monogamia nie jest jedynym modelem związku. Ludzie mają różne potrzeby, które czasami trudno pogodzić z konwencjonalnymi normami społeczno- kulturowymi. Dlatego zamiast automatycznie potępiać zdradę, warto zastanowić się, dlaczego doszło do niej i jakie dalsze kroki możemy podjąć.

Nie można oczywiście lekceważyć bólu i poczucia zranienia, które zdrada powoduje. Jest to dojmujący i wymagający proces, który nie zawsze prowadzi do pozytywnych rezultatów. Dlatego ważne jest, aby zwrócić uwagę na dobrostan wszystkich zaangażowanych stron, zarówno ofiary, jak i sprawcy zdrady.

Ważnym elementem w procesie rekonstrukcji po zdradzie jest komunikacja i uczciwość. Te aspekty życia pary również mogą zdradzie zapobiec. Jeśli rozmawiamy ze sobą szczerze na temat przekonań, potrzeb i granic, realizujemy je i szanujemy, wówczas możemy uniknąć rozczarowań i w efekcie zdrady. Jeśli jednak do niej dojdzie, niezbędnym elementem jest przestrzeń na otwartą rozmowę, dzielenie się uczuciami i emocjami oraz budowanie nowych zasad i granic w związku. Bez względu na to, czy para decyduje się pozostać razem czy pójść osobnymi ścieżkami, istotne jest, aby podjąć świadome i odpowiedzialne decyzje.

W końcowym rozrachunku, czy zdrada jest zbawieniem czy przekleństwem, zależy od kontekstu i sposobu, w jaki jest rozpatrywana i przetwarzana. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ każda sytuacja jest unikalna, a jej skutki są głęboko osobiste. Jednak otwarcie się na różnorodność i zrozumienie może pomóc nam lepiej zrozumieć siebie i innych w kontekście złożoności ludzkiego doświadczenia.

Wasza Magda

16 Felieton
zdjęcie : Michał Zmitrowicz

DLACZEGO ZABIJASZ SIĘ

W WAKACJE?

Wakacje już właściwie za progiem. Czekamy na nie z utęsknieniem. Chcemy nabrać energii, zregenerować siły, wypocząć, zresetować mózg, by wrócić z urlopu z nowymi pomysłami, gotowi na kolejne wyzwania i czerpanie radości z życia.

Nikt natomiast nie mówi o tym, ile w czasie wakacyjnych wyjazdów wyrządzamy sobie krzywdy – ciału i zdrowiu. Dlaczego? Bo letnie wojaże nie sprzyjają samodyscyplinie. W końcu przez cały rok intensywnie pracowaliśmy, często w ogromnym stresie.

W pocie czoła walczyliśmy o wyniki, próbując jednocześnie trzymać dietę, regularnie ćwiczyć, dbać o właściwą pielęgnację. I teraz, w końcu, wydaje się nam, że nadszedł czas, kiedy wszystko nam się należy. Tort z lodami na kolację popity słodkim napojem gazowanym z alkoholem? Oczywiście, przecież są wakacje! Imprezy? No jasne, przecież są wakacje! Trening? Chyba żart. Przecież są wakacje!

I cóż – po urlopie mieliśmy sięgać gwiazd, a w efekcie nasza krzywa cukrowa sięga kosmosu. Wstawanie o 6 rano jest wyzwaniem. Mamy problem z cerą, bo pielęgnację ograniczyliśmy do minimum, natomiast zafundowaliśmy jej intensywne słońce, słoną wodę itd. Niektórzy z nas długo będą wracać do stanu „sprzed” wakacji, a niektórzy do tego staniu nie wrócą już nigdy.

A gdyby tak…inaczej? Urlop to naprawdę doskonały czas na wyrabianie dobrych nawyków. Udowodniono już, że zmiana miejsca bardzo korzystnie wpływa na wyrobienie nowych nawyków, a zatem wystarczy tylko wyznaczyć cel.

Czy wyrabianie nawyków to moja przyjemność?

Nie! Radość daje mi jednak sukces osiągnięty po wieeeelu tygodniach. Czy szukam usprawiedliwienia, żeby nie pracować nad swoimi nawykami i porzucić

dobre dla mnie przyzwyczajenia? Codziennie! Mój mózg podpowiada mi: „Aniu, poleż jeszcze w ciepłej pościeli, należy Ci się, tak ciężko pracujesz”. Podsuwa wykręty: „Masz stresującą pracę – leż kobieto!”. Znajduje wymówki: „Pada deszcz – przemokniesz”. Kusi: „To tylko jedno ciasteczko”.

Gdyby dobre nawyki były proste do wypracowania, to wszyscy mielibyśmy dużo czasu, bylibyśmy zdrowi i pełni energii.

Ale jest jedna pozytywna informacja: wakacje naprawdę mogą ułatwić nam wprowadzenie nowych nawyków. Kto nie próbował, niech się odważy i to zrobi!

Najważniejszy jest plan. W kształtowaniu nawyków nie ma miejsca na spontaniczność. Jeśli chcesz wprowadzić nawyk czytania – zabierz ze sobą książkę, nawyk spacerowania – pamiętaj, aby spakować do wakacyjnej torby wygodne buty.

Ja lubię pokonywać swoje słabości i, co gorsza, z radością namawiam do tego moich znajomych. Rozdaję im też notesiki, w których, zgodnie z moimi zaleceniami, powinni zapisywać swoje cele.

Jest wiele teorii na temat sukcesów osiąganych dzięki dobrym nawykom i ja się z każdą z nich zgadzam. Dzięki zarządzaniu nawykami możemy szybciej i skuteczniej osiągnąć wyznaczone cele. Mam dla Was kilka podpowiedzi:

▶ WYZNACZAJCIE SOBIE CELE – i koniecznie je zapisujcie. Jeśli wiecie, czego chcecie i macie plan, to jest dużo większe prawdopodobieństwo, że uda Wam się to osiągnąć.

▶ CODZIENNIE UCZCIE SIĘ CZEGOŚ

NOWEGO – poczytajcie książkę, przeczytajcie

Stworzyła markę kosmetyczną SunewMed+ o zasięgu międzynarodowym. Pasjonatka skutecznych kosmetyków, zdrowych nawyków i zarządzania. Motywuje i wspiera kobiety. Udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych – jest tylko nie najlepsza organizacja czasu.

artykuł, posłuchajcie podcastu, nauczcie się kilku nowych angielskich słówek.

▶ NIE PODDAWAJCIE SIĘ – kryzysy, a nawet porażki są częścią drogi do sukcesu. Kiedy to zrozumiecie, przestaniecie się winić i zniechęcać, kiedy czegoś nie zrobicie.

Dla mnie urlop to idealny czas, by zadbać o siebie, dlatego nie wyobrażam sobie, aby właśnie podczas wakacji zaprzepaścić nawyki wypracowane wcześniej.

Pamiętajcie: NAWYK zaczynamy budować od momentu podjęcia decyzji o zmianie. A zatem…? Od decyzji trzeba zacząć. A każdy kolejny krok będzie przybliżał Was do celu.

„Podróżować to rozwijać się” – Pierre Bernardo. Życzę Wam udanych wakacji!

z djęcie : Dana Puciłowska 17 Felieton

O ZAMARTWIANIU SIĘ

I O TYM JAK MNIEJ SIĘ MARTWIĆ

BARBARA MACIEJEWSKA

– psycholożka, absolwentka Uniwersytetu SWPS, której bliski jest nurt poznawczo-behawioralny, w szczególności tzw. III fala oraz psychologia okołoporodowa. Pracuje z osobami doświadczającymi trudności związanych z obniżonym nastrojem, napięciem i stresem, z budowaniem relacji, ze stratą na wielu płaszczyznach, a także z kobietami i ich bliskimi w okresie okołoporodowym.

Instagram: @wspolne.rozkwitanie

Zamartwianie się jest niepożądaną reakcją myślową na potencjalny problem. Najczęściej polega na wyobrażaniu sobie negatywnych, niechcianych scenariuszy i jednoczesnej próbie przewidzenia przyszłych wydarzeń. Osoba zamartwiająca się myśli również o tym, jak przygotować się na hipotetyczną sytuację, choć w rzeczywistości nie podejmuje żadnego działania i nie próbuje znaleźć rozwiązania.

Poza nadmiernym, trudnym do kontrolowania martwieniem się drugim istotnym kryterium diagnostycznym zaburzenia lękowego uogólnionego (ang. generalized anxiety disorder, GAD) jest duże napięcie fizyczne. Silny lęk generuje napięcie, które może objawiać się zarówno napięciem mięśni czy bólami głowy, ale również nudnościami, zmęczeniem czy dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi. Dodatkowo osoby cierpiące na GAD często doświadczają trudności z koncentracją czy zasypianiem, są drażliwe, niespokojne i łatwo się męczą.

Do czynników zwiększających podatność na lęk należy m.in.: perfekcjonizm, wysokie standardy, występowanie zaburzeń lękowych lub innych zaburzeń psychicznych w rodzinie, trudność z tolerowaniem niepewności, strach przed porażką, wrażliwość emocjonalna, a także w okresie dorastania opiekunowie okazujący lęk i modelujący zachowania lękowe. Dziecko obserwujące opiekuna, dla którego strategią radzenia sobie z niepokojem

i lękiem dotyczącym przyszłości jest zamartwianie się, może w przyszłości również posługiwać się takim sposobem radzenia sobie z trudnymi do przewidzenia sytuacjami wzbudzającymi niepokój. Warto zwrócić uwagę na to, że zamartwianie się nie jest równoznaczne z rozwiązywaniem problemów. Osoby martwiące się w rzeczywistości „stoją w miejscu”, rozmyślając nad potencjalnym rozwiązaniem danego problemu w przeciwieństwie do aktywnego podejmowania działań zmierzających do osiągnięcia celu, jakim jest poradzenie sobie z daną sprawą.

Aktualnie najlepiej przebadaną i skuteczną formą psychoterapii w leczeniu zaburzenia lękowego uogólnionego jest terapia poznawczo-behawioralna (CBT). Dodatkowo często wykorzystuje się również terapię akceptacji i zaangażowania (ACT), terapię psychodynamiczną oraz techniki oparte na uważności. U osób z zaburzeniem lękowym uogólnionym, które nie są zainteresowane skorzystaniem z psychoterapii lub u których psychoterapia okazała się nieskuteczna stosuje się farmakoterapię. Do najczęściej

Źródła:

wykorzystywanych leków w leczeniu GAD należą leki przeciwdepresyjne m.in. SSRI i SNRI oraz leki przeciwlękowe np. benzodiazepiny i leki przeciwdrgawkowe.

Sama obserwacja i świadomość doświadczania trudności z nadmiernym zamartwianiem się jest pierwszym krokiem w kierunku poradzenia sobie z tą niewspierającą reakcją na potencjalny problem. W zmniejszaniu częstotliwości i intensywności martwienia się pomocna może być nauka odróżniania myśli, przekonań, interpretacji i założeń od faktów, czyli tego, co byłaby w stanie zaobserwować osoba obserwująca daną sytuację z boku. W następnej kolejności warto zidentyfikować obszary tzw. wpływu i braku wpływu, a więc zastanowić się, co możemy realnie zrobić w danej sytuacji, a co pozostaje poza naszą kontrolą. Ponadto istotną umiejętnością w radzeniu sobie z zamartwianiem się, czyli tendencją do wybiegania myślami w przyszłość, jest uważność kierująca uwagę na to, co jest tu i teraz. Praktykowanie uważności może być pomocne w dystansowaniu się od lękowych myśli poprzez ich nazywanie oraz obserwację.

Baldwin, D. S., Woods, R. L., Lawson, R., Taylor, D. (2011). Efficacy of drug treatments for generalised anxiety disorder: systematic review and meta-analysis. BMJ. British Medical Journal, 342. Cuijpers, P., Sijbrandij, M., Koole, S., Huibers, M., Berking, M., Andersson, G. (2014). Psychological treatment of generalized anxiety disorder: a meta-analysis. Clinical psychology review, 34(2), 130-140.

Hofmann, S. G. (2021). Ponad lękiem. Strategie terapii poznawczo-behawioralnej i uważności pozwalające przezwyciężyć lęk, strach i zamartwianie się. GWP. Morrison, J. (2016). DSM-5 bez tajemnic. Praktyczny przewodnik dla klinicystów. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Stein, M. B., Sareen, J. (2015). Generalized anxiety disorder. New England Journal of Medicine, 373(21), 2059-2068. Wells, A. (2010). Terapia poznawcza zaburzeń lękowych. Praktyczny podręcznik i przewodnik po teorii. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

18 Felieton
zdjęcia : archiwum autorki

OSIEMNASTKĘ MA SIĘ TYLKO RAZ!

Wtym roku Fundacja dla Zwierząt Animalia obchodzi swoje 18 urodziny! Jesteśmy najstarszą oficjalnie zarejestrowaną fundacją prozwierzęcą w Poznaniu. Chcecie poczytać o naszych początkach, „dorastaniu” i wchodzeniu w pełnoletność? Zapraszam do lektury!

Animalia została oficjalnie założona 4 stycznia 2006 roku. Do życia powołało ją ośmiu fundatorów –założycieli fundacji. Wybrali oni zarząd i radę fundacji, które powołuje się na roczną kadencję. Sporządzili statut fundacji, który w niemal niezmiennej formie funkcjonuje do dziś. Można go znaleźć na naszej stronie internetowej. Statut jest naszym najważniejszym dokumentem, naszym „dekalogiem” działań, określa zakres działań fundacji, jej cele i zadania. Dlaczego Animalia powstała? Ludzie, którzy ją założyli to osoby, które dużo wcześniej działały na rzecz bezdomnych zwierząt w przytuliskach wokół Poznania. To ludzie, którzy kochają zwierzęta, nie tylko psy i koty, ale po prostu zwierzęta. Te domowe i te dzikie. I postanowili wspólnie, by działać na ich rzecz, po swojemu, w założonej przez siebie lokalnej organizacji ratującej bezdomne zwierzęta. Fundacja zajmuje się pomocą psom i kotom, ale zdarzyło się również kiedyś wolontariuszom wyadoptować królika czy pomóc jeżom lub ptakom. Wrażliwość na krzywdę czy cierpienie istoty, która czuje ból tak samo jak my, ludzie, nie dzieli na gatunki czy rasy.

Animalia po 3 latach swojej działalności uzyskała status organizacji pożytku publicznego (OPP), dzięki czemu można było na nią przekazywać swój 1% (a obecnie 1,5%) podatku z rozliczenia PIT-u. To wsparcie pozwoliło fundacji rozwijać powoli skrzydła. Większe fundusze to większe możliwości – leczenia chorych zwierząt, utrzymywania ich, kastrowania. Zanim w Urzędzie Miasta powstał program kastracji kotów wolnożyjących oraz zostały wyznaczone na to

środki z budżetu miasta, fundacje kastrowały zwierzęta ze swoich funduszy, co znacznie ograniczało ich możliwości. Z roku na rok fundacje zasilały nowe domy tymczasowe, wolontariusze czy sympatycy, którzy regularnie fundację wspierają i są z nami od lat. Liczba zwierząt, które z bezdomnych bied stały się wypieszczonymi pupilami rosła – każdy pies czy kot wyadpotowany do swojego domu to jedna i niepowtarzalna historia. Historia zwierzęcia – jego przeszłości i bezdomności oraz happy end po adopcji – opowieść o miłości ludzi do zwierzęcia i zwierzęcia do ludzi (choć to nie zawsze pojawia się od razu). Niemal od początku działań fundacji wspiera ona schronisko dla zwierząt w Buku. Promuje zwierzęta ze schroniska do adopcji, organizuje coroczne akcje prezentowe dla podopiecznych fundacji (w tym też bukowskich zwierzaków). W 2018 roku ze względu na zmiany w przepisach ówczesne przytulisko w Buku miało zostać zlikwidowane. Wtedy fundatorzy wraz z sympatykami tego miejsca rozpoczęli walkę o azyl dla zwierząt. Zbiórki, nagłaśnianie tematu oraz rozmowy z gminą, upór, presja i walka o zwierzęta przyniosła sukces – miejsce ocalało! Musiało jednak spełniać nowe wymogi, by uzyskać status schroniska i tak się stało. Schronisko funkcjonuje dalej, ma grono oddanych wolontariuszy i pracowników. Ilość zwierząt, która tam trafia mówi sama za siebie – to miejsce jest potrzebne, by udzielać pomocy bezdomnym zwierzętom w okolicy.

Animalia kończy w tym roku 18 lat. To jest dość niewiarygodne, zwłaszcza z perspektywy osób, które ją założyły lub działają w niej od początku jej istnienia.

Czego możecie życzyć nam z okazji tych wyjątkowych urodzin?

Energii do dalszego działania i nieustannego uporu, gdy inni nie tylko nie wspierają, ale i próbują zakłócać naszą pracę. Cierpliwości do ludzi, którzy bywają do nas wrogo nastawieni, gdy chcemy ratować zwierzęta. Szczęścia, by wszyscy nasi podopieczni znaleźli domy. A najbardziej utopijnie – by fundacja nie musiała istnieć, bo to by znaczyło, że nie istnieją również bezdomne zwierzęta. I to jest coś, co trzeba zostawić w sferze marzeń…

Zapraszamy serdecznie na nasze urodziny, będziemy je świętować już niebawem, 18 maja w godz. 11-18 w City Parku podczas Bazaru Wyspiańskiego. Szykujemy dla Was różne atrakcje, zapraszamy z rodzinami, ze swoimi pupilami również. Chciałabym zakończyć tekst pisząc, że mamy 18 powodów, by świętować nasze urodziny, ale to byłby drobny błąd. Powodów do świętowania mamy dokładnie 3958. Dlaczego? Bo tyle dokładnie zwierząt wyadoptowaliśmy do dnia dzisiejszego.

19 Felieton
zdjęcia : archiwum prywatne
ZUZANNA KOZŁOWSKA

BEATA I MARIUSZ CIEŚLUKOWSCY

Zamieszkaj na zachwycającym Costa del Sol

Oboje pochodzą z Mazur, ich plany zawodowe połączyła stolica Wielkopolski. Tu w Poznaniu wykrystalizował się pomysł na wspólny rodzinny biznes, który był impulsem do zmiany życia o 180 stopni. Beata i Mariusz Cieślukowscy, właściciele PlanoSpain, od lat działają na hiszpańskim rynku nieruchomości. Polecają wybrzeże Costa del Sol, gdzie osiedlili się, rozwijając firmę i spełniając często niełatwe życzenia klientów z najodleglejszych regionów świata.

R ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia : Maciej Sznek Escargofoto | m akeup a R tist : Kiuru Visage

Jak zaczęła się Wasza przygoda w branży nieruchomości?

BEATA CIEŚLUKOWSKA: Mówiąc nieskromnie ( śmiech ), rozpoczęła się ode mnie. Już ponad 15 lat zajmuję się nieruchomościami inwestycyjnymi. W pierwszym etapie mojej pracy zawodowej, tu na poznańskim rynku, pracowałam u największego pośrednika nieruchomości w Polsce – była to firma Home Broker. Wiele kontaktów oraz przyjaźni branżowych mam do teraz właśnie z tego miejsca.

MARIUSZ CIEŚLUKOWSKI: Przez ponad 12 lat zdobywałem doświadczenie w największych światowych bankach, bankowość korporacyjno-inwestycyjna, co dało mi dużą swobodę w poruszaniu się w świecie wielkich liczb oraz projektów budowlano-inwestycyjnych. Obydwoje mieliśmy duże doświadczenie zawodowe i dlatego postanowiliśmy połączyć nasze siły, umiejętności i wiedzę, co klienci w pełni docenili.

20 Temat z okładki

Dlaczego właśnie Hiszpania stała się dla Was atrakcyjnym rynkiem nowych inwestycji?

B.C.: Największym impulsem do tego typu poszukiwań był jeden z moich klientów, który miał już wiele zakupionych nieruchomości, za moim pośrednictwem, zarówno w polskich górach, nad Morzem Bałtyckim, jak i na Mazurach, ale zapragnął czegoś więcej, poza granicami kraju. Zainspirował mnie miejscem o wdzięcznej nazwie Marbella na hiszpańskim wybrzeżu Costa del Sol. „Jak Pani znajdzie dla mnie coś ciekawego, to ja tam kupię” – powiedział. Poleciałam więc, zaczęłam szukać, oglądać poszczególne miejsca, aby złożyć korzystną ofertę klientowi. Bardzo mi się tam spodobało, krajobrazy, klimat, pozytywne myślenie i przepięknie położone apartamenty. Znalazłam dla klienta nieruchomość według jego wytycznych i oczekiwań i tak to się zaczęło…

M.C.: Potem lataliśmy już wspólnie, szukając odpowiednich nieruchomości dla innych klientów. Ale – nie ukrywam –że przy dwójce małych dzieci i obowiązkach prywatnych taki układ wylotów biznesowych bardzo nam doskwierał.

Zaczęliśmy więc rozważać inne wyjście z tej sytuacji…

Aż zdecydowaliście się na przeprowadzkę na Costa del Sol…

M.C.: Tak, życie nas do tego popchnęło, podsuwając taki scenariusz. (śmiech)

B.C.: Analizując miejsca na południowym wybrzeżu Costa del Sol, nasz wybór padł na piękną słoneczną Marbellę, którą polecam wszystkim. Spakowaliśmy więc swoje rzeczy, zabraliśmy dzieci i rozpoczęliśmy nowy etap naszego życia i wspólnej pracy.

Z takim zapałem i uśmiechem opowiadacie o Waszym nowym miejscu zamieszkania, więc muszę zapytać, czym tak naprawdę uwiodła Was Marbella? Co Was zauroczyło w tym miejscu?

B.C.: Marbella jest bardzo międzynarodowa, na tym terenie mieszają się różne kultury i tradycje.

M.C.: Warto podkreślić, że w Hiszpanii jest ogromna różnica pomiędzy Costa del Sol a innymi wybrzeżami. Zupełnie inne osoby przyjeżdżają na południe Hiszpanii, do Benalmadeny czy właśnie do Marbelli, gdzie mieszkamy. Tu jest też inny klient niż np. w Alicante. Jedno wybrzeże, ale konkretne miejscowości i przebywający tam turyści różnią się od siebie i to znacznie.

Marbella ma niską zabudowę i od razu wygląda to bardziej luksusowo. Co chwilę są parki, zielone skwerki, palmy, po prostu przeważa dużo zieleni. Dla ciekawostki – to było pierwsze zagospodarowane wybrzeże w całej Hiszpanii, więc roślinność miała dużo czasu, aby wybujać i wzbogacić swoim pięknem okolicę. Specyfiką Marbelli jest też posiadanie i morza, i gór. Nawet jeśli w Sewilli jest latem 45 st. w cieniu, to u nas – dzięki takiemu idealnemu położeniu – jest zawsze minimum 10 stopni mniej. W ubiegłe

lato przeważała temp. 32-33 stopnie, a najwięcej pokazały termometry 36 st. w cieniu. To w Polsce często jest bardziej gorąco. Marbella ma swój mikroklimat – latem nie jest upalnie, a zimą jest przyjemnie ciepło. Ponadto w tym nadmorskim mieście nie znajdzie się tzw. „betonozy”, jaka przeważa w tego typu lokalizacjach, gdzie deweloperzy prześcigają się w stawianiu coraz to wyższych apartamentowców.

W PlanoSpain rynek pierwotny przeważa nad wtórnym?

Temat z okładki

M.C.: Na naszej stronie są również oferty z rynku wtórnego, ale jako PlanoSpain specjalizujemy się w szczególności w rynku pierwotnym. To ponad 80 procent naszej oferty sprzedażowej.

B.C.: Edukujemy też naszych klientów, którzy kontaktują się z nami z zamiarem zakupu nieruchomości na rynku wtórnym. Studzimy ich zapał i często po prostu tłumaczymy, że nie warto… Klient już za sam apartament z rynku wtórnego płaci bardzo dużo, do tego trzeba doliczyć koszty remontu. Ponadto części wspólne tych miejsc z rynku wtórnego są w niskim standardzie. To jest budownictwo np. z lat 2009-2010 lub wcześniejsze, gdzie widać ząb czasu, brak renowacji i remontu klatek, brak odnowy wspólnych basenów. Akustyka w takich miejscach szwankuje, hałasy i odgłosy zza ściany słychać bardzo dobrze, a dodatkowo odgłosy w pionie – ze względu na gorszej jakości wykorzystane materiały budowlane. Naprawdę jest wiele zalet kupna nieruchomości z rynku pierwotnego, do czego szczerze namawiamy.

M.C.: W 2010 roku wiele się zmieniło w hiszpańskim ustawodawstwie, w prawie budowlanym, wzięto pod uwagę normy cieplne, zaczęto stosować lepsze i korzystniejsze dla inwestorów materiały budowlane. Wstawiać wyższej jakości okna, izolować ściany. Rozpoczął się cały proces budowy z większymi benefitami dla kupujących, co w Polsce od wielu lat jest standardem i normą, a w Hiszpanii dopiero zaczęło to kiełkować.

Zatem bez namysłu polecamy nieruchomości z rynku pierwotnego. Przede wszystkim korzystna jest cena za nowe mieszkanie, a przy tym plan płatności, który rozłożony jest w czasie. Bo nawet jeśli trzeba wydać 500 tys. Euro, czym innym jest wyjęcie ich dzisiaj i położenie na stół, a czym innym gdy harmonogram płatności jest rozbity na 30 % przy umowie przedwstępnej, a reszta następuje dopiero przy odbiorze kluczy w perspektywie do

21

Temat z okładki

1,5 roku. Ponadto kupujący ma wybór, oglądając plany, rzuty apartamentów od dewelopera, czyli kupuje to, co chce, a nie to, co zostało na rynku.

Sprzedaż z rynku pierwotnego odbywa się, gdy jest tylko przysłowiowa dziura w ziemi?

M.C.: Głównie właśnie na tak wczesnym etapie. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że jest dużo wybudowanych budynków, mieszkań, które czekają na swoich właścicieli. Nierzadko ceny można jeszcze negocjować u dewelopera. W Marbelli czy innych częściach Costa del Sol na etapie stojących już murów wszystkie mieszkania są wykupione. Zakup rozpoczyna się wraz z wbiciem łopaty w ziemię, czyli właśnie wraz z robieniem przysłowiowej dziury.

W swojej ofercie macie nieruchomości o różnej powierzchni, od mniejszych 50- czy 60-metrowych, przez ponad 100-, 200-, 300-metrowe apartamenty, aż po luksusowe wille np. ponad 1400 metrów kw. Jaka powierzchnia mieszkalna jest najbardziej poszukiwana, jaka jest najbardziej na topie wśród zainteresowanych kupnem?

w tym regionie. To jest podobnie jak z restauracyjnym menu – lepiej mieć w karcie mniej dań, ale dobrej jakości niż szeroką kartę menu z byle jakimi potrawami.

B.C.: I co niezwykle istotne, mamy klientów najczęściej z polecenia. W naszej branży działa stary sposób przekazywania dobrych wiadomości i to nas bardzo cieszy. (śmiech) Miło słuchać pozytywnych opinii i rekomendacji na temat naszej pracy, wiedząc, że marketing tzw. szeptany ma sens.

Czy Polak w Hiszpanii może łatwo otrzymać kredyt?

B.C.: Mały metraż w Hiszpanii oznacza co innego niż w Polsce. 40-, 50-metrowe mieszkanie to swoisty ewenement, czegoś takiego się po prostu nie buduje na rynku hiszpańskim. Standardem przy dwóch sypialniach jest ok. 80 m kw., a przy trzech sypialniach – ok. 130 m kw.

M.C.: Co istotne, w Hiszpanii – podobnie jak w USA – najważniejsza jest ilość sypialni. 60-metrowe mieszkania można na palcach jednej ręki przedstawić w naszej ofercie.

Polacy są przyzwyczajeni zadawać pytanie, „ile za metr kwadratowy?”, a na rynku hiszpańskim funkcjonuje inna wytyczna, czyli liczba sypialni. Cena uzależniona jest od ich ilości, oraz usytuowania apartamentu w danej inwestycji.

Kto jest Waszym głównym klientem?

M.C.: W 90 procentach są to Polacy, ale nie tylko Polacy mieszkający w Polsce, również ci ze Szwecji, z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady. Aktualnie mamy kilku Holendrów zainteresowanych naszymi ofertami. Wchodzimy też na rynek niemiecki, stale poszerzając nasz target.

Podchodzimy do naszej pracy z wielkim profesjonalizmem, a do klientów z ogromnym szacunkiem. Skupiamy się na konkretnym miejscu, jakim jest Costa del Sol – i robimy to najlepiej, jak tylko potrafimy, szukając dla klientów nieruchomości skrojonych pod ich oczekiwania i portfel. Postawiliśmy na wyspecjalizowanie się

M.C.: Wielu z naszych klientów, kupując nieruchomość w Hiszpanii, posiłkuje się kredytem, ponieważ jest on zdecydowanie tańszy niż w Polsce. Ja osobiście nadzoruję cały proces związany z ubieganiem się o kredyt, pilnuję wszelkich dokumentów, terminów itp. W PlanoSpain staramy się przeprowadzić tak sprzedaż, aby była ona jak najmniej czasochłonna i stresogenna dla naszego klienta. Do ubiegania się o kredyt potrzebujemy PIT za zaszły rok, zaświadczenie z BIKu i wyciąg z konta przynajmniej z 6 miesięcy.

A jak klient jest zaopiekowany pod kątem prawnym w PlanoSpain?

B.C.: Współpracujemy z wybitną prawniczką, której usług absolutnie nie narzucamy naszym klientom, jedynie rekomendujemy. Klient sam wybiera do jakiej kancelarii prawnej chce się udać. Ze względu na nasze doświadczenie i długoletnią współpracę z czystym sercem polecamy tę właśnie osobę do obsługi kwestii prawnych.

M.C.: Klient musi głównie wybrać apartament, wpłacić zaliczkę, a resztą już zajmujemy się my – osoby do zadań specjalnych. (śmiech) Współpracujemy z doskonałą prawniczką Marią Ruiz Lopez. Ma ona rozeznanie zarówno na rynku polskim, jak i hiszpańskim. I oczywiście świetnie mówi po polsku. Ma licencję prawną na obu rynkach, polskim i hiszpański. Posiada szeroką wiedzę i uprawnienia, doradza klientom, co warto zrobić, jakie są obwarowania prawne, na co warto zwrócić uwagę podczas kupna czy wynajmu itp.

22

Klienci kupują hiszpańską nieruchomość najczęściej z myślą o sobie, swojej przyszłości, czy jednak pod wynajem, aby mieć źródło dochodu?

M.C.: To zależy… W zdecydowanej większości klienci kupują apartament, żeby dla nich zarabiał i był lokatą kapitału. To też świetna dywersyfikacja portfela o nie -

określona grupa klientów, którzy od samego początku wiedzą, że zakupiona nieruchomość będzie ich inwestycją pod wynajem. Co bardzo ważne – my jako PlanoSpain również zajmujemy się wynajmem lokali. Wiemy, że większość agencji nieruchomości tego nie robi, my jednak wzięliśmy na swoje barki to zadanie, aby sprostać wymaganiom i oczekiwaniom klientów. Budujemy poprzez to relacje i zaufanie z naszymi partnerami biznesowymi, dając im szerokie spectrum usług i możliwości wyboru.

ruchomość w walucie Euro. Nie ma co też ukrywać, że w okresie naszej polskiej zimy chcą przyjeżdżać i korzystać z własnego apartamentu.

B.C.: Ponadto widzimy taki trend, że nasi klienci meblują i aranżują mieszkania z myślą o sobie, pod swój gust, więc później jest im szkoda oddawać to wynajmującym. Choć jest

Jestem bardzo dokładna, zatem skrupulatnie doglądam wszystkich detali, które mogą umknąć kupującym. Doradzam też klientom jak urządzić nieruchomość pod wynajem bądź pod odsprzedaż, bo z doświadczenia wiem, co się dobrze sprzedaje, z dużym potencjałem wzrostu cen.

Bierzecie na siebie dużo różnych obowiązków, jak czasowo dajecie radę? Czy Wasza doba trwa więcej niż 24 godziny, jest bardziej elastyczna?

M.C.: Dobre pytanie! (śmiech) Nieustannie poszerzamy nasz zespół, dobieramy zaufane osoby. Aktualnie zatrudniliśmy kolejną osobę, która odciąży nas w temacie najmu.

B.C.: Mamy team, który zajmuje się zarządzaniem nieruchomościami pod wynajem, czyli uzgadnia pracę np. pań sprzątających, wydawania i odbierania kluczy do posesji. Cała logistyka jest przez nas opracowana, co w dużej mierze ułatwia pracę już na innych etapach.

Czyli pomagacie klientom w wynajmie, ale również w odświeżaniu powierzchni mieszkalnej oraz w generalnym remoncie.

M.C.: Tworzymy z naszymi partnerami pakiety pod każdą inwestycję. Prezentujemy klientom zazwyczaj trzy wersje, trzy propozycje umeblowania oraz finalne wykończenie z tapetami, obrazami, dekoracjami wypełniającymi

23 Temat z okładki

Temat z okładki

wnętrze. Mamy również pakiety dostosowane dla klientów wynajmujących konkretne mieszkanie, tzn. czajniki, małe AGD, sztućce itd. Dla klienta cały proces jest nieinwazyjny – to my zajmujemy się wszystkim. Klient ma jedynie wybrać lokum i podpisać umowę oraz wpłacić zaliczkę.

B.C.: Jeśli chodzi o wynajem – kiedyś braliśmy apartamenty z rynku, teraz tylko opiekujemy się apartamentami naszych klientów. Mocno się angażujemy, aby zrobić jak najwyższą rentowność dla klientów. Jeśli u nas kupią nieruchomość pod wynajem, to mają pewność, że zajmiemy się wszystkim, co związane z formalnościami i dopracowaniem szczegółów, dopieszczeniem wnętrz. Mamy dużo klientów-golfistów, klientów kulturalnych, na poziomie, którzy u nas wynajmują apartamenty. Są to klienci głównie z polecenia.

Costa del Sol czy nasz polski Bałtyk – gdzie nieruchomość można kupić taniej?

M.C.: Nie wynajmujemy brytyjskim imprezowiczom (śmiech), po których trzeba często organizować remont mieszkania. U nas na szczęście ich nie ma.

M.C.: Naprawdę w Hiszpanii można kupić taniej nieruchomość niż nad Morzem Bałtyckim. Oczywiście, bierzemy pod uwagę lokalizację, okolicę, odległość od linii brzegowej, dodatkowo wyposażenie mieszkania, pomieszczenia wspólne, komórkę lokatorską, miejsca parkingowe – bo to jest w cenie oferty w stanie deweloperskim. Jedynie trzeba wstawić swoje meble i można zamieszkać. Myślę, że na rynku pierwotnym można w Hiszpanii zaoszczędzić nawet ok. 100 tys. Euro, kupując podobną powierzchnię nad wybrzeżem Costa del Sol niż nad Bałtykiem.

Polecacie Costa del Sol, w szczególności Marbellę, ale macie też kompletnie inny kierunek na hiszpańskie wyjazdy…

B.C.: Oprócz wybrzeża Costa del Sol próbujemy zainteresować klientów również atrakcyjnym terenem górskim, idealnym na narty, o czym mało kto wie… Sierra Nevada jest pominięta i mało znana jako górska alternatywa. W okresie tegorocznej Wielkanocy było tam mnóstwo śniegu.

M.C.: Najwyżej położony ośrodek narciarski w Hiszpanii znajduje się w Andaluzji, dwie godziny drogi od Malagi. Jest to pasmo górskie Sierra Nevada z najwyższym szczytem Mulhacen 3478 m n.p.m. Znajduje się tam wiele możliwości dla turystów, zarówno idealnie przygotowane stoki, kolejki linowe, jak i wiele ofert zakwaterowania z niezbędnymi usługami.

B.C.: Jest tam 96 km tras i co najważniejsze, że nie ma kolejek na stokach, jak w innych krajach europejskich.

Wspomnieliście, że macie klientów z różnych stron świata. Każdy z nich ma inny gust, inne upodobania. Od czego zaczynacie rozmowę, aby poznać ich oczekiwania?

M.C.: Jeszcze przed przylotem konkretnego klienta dużo z nim rozmawiamy, zaznajamiamy z rynkiem nieruchomości na Costa del Sol, organizujemy video konferencje.

B.C.: Przygotowujemy zawsze agendę spotkania, zaznaczamy na mapie miejsca, które będziemy oglądać, które chcemy pokazać naszemu klientowi. Staramy się zrobić wywiad/ rozeznanie dużo wcześniej przed przylotem klienta na Costa

24

del Sol. Dlatego przekazujemy zdjęcia i krótkie informacje nt. proponowanych przez nas nieruchomości, które na ten moment są idealne dla klienta, spełniają jego oczekiwania.

M.C.: Zależy nam na tym, aby klient był zorientowany w temacie, znał lokalizację, mógł zerknąć sobie na Google Maps, a nieruchomość zawsze się do jego preferencji dobierze. Pokazujemy kilka nieruchomości w jeden dzień, to takie zdrowe podejście i standard, aby nie przeciążyć kupującego informacjami. Choć mieliśmy ostatnio klienta, który koniecznie w jeden dzień chciał obejrzeć aż 12 nieruchomości (śmiech), a potem miał problem z oceną każdej zaprezentowanej lokalizacji.

Czy można Was nazwać butikową agencją nieruchomości?

B.C.: Bez wątpienia tak! Naszym mottem nie jest sprzedaż za wszelką cenę. Sprzedać byle

M.C.: Costa del Sol to jest po prostu mekka dla golfistów. Na tak niedużym terenie jest ponad 100 pól golfowych, więc często turyści nazywają go Costa del Golf. (śmiech) Jesteśmy zakochani w tym sporcie. Miłość do golfa staramy się rozpowszechniać w Polsce, organizując wyjątkowe wyjazdy golfowe. Współpracujemy również z polem golfowym Black Water Links w Tarnowie Podgórnym, gdzie jesteśmy partnerem driving range. Byłoby naprawdę dobrze, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, że to nie jest sport dla elit i każdy może grać bez względu na wiek czy możliwości fizyczne.

Temat z okładki

Reasumując, dlaczego warto inwestować w nieruchomości na Costa del Sol?

sprzedać i mieć z głowy, wprost przeciwnie – sprzedajemy, aby klient był zadowolony. Aby do nas powrócił, dał dobrą rekomendację wśród rodziny, znajomych i przyjaciół. Tworzymy przyjazną, wręcz rodzinną atmosferę, aby każdy czuł się przez nas dobrze zaopiekowany.

M.C.: Kluczem jest relacja z naszymi klientami. Odbieramy od nich wiadomości i telefony z podziękowaniami. Rekomendują nas dalej, to bardzo budujące i mobilizujące do dalszej pracy.

Polecamy tylko takie lokalizacje, gdzie deweloperzy są przez nas sprawdzeni. Sprzedajemy klientom tam, gdzie też sami kupiliśmy – to jest kolejna nasza wartość dodana do oferty i budująca zaufanie.

Oprócz nieruchomości pasjonujecie się golfem, dziedziną sportu bardzo popularną w Hiszpanii. Czy to kolejny atut wybrzeża Costa del Sol?

B.C.: W ogóle całe wybrzeże Costa del Sol jest zielone dzięki swoim polom golfowym. Jest energetyczne, przyjazne mieszkańcom i turystom. Przepełnione pozytywną energią, duchem optymizmu i chilloutu. Marbella ma swój specyficzny klimat, ma dobrą aurę, można wręcz rzec, że jest tam pewna magia (śmiech), która przyciąga ludzi do tego miejsca, ale i do siebie. Naprawdę ludzie są uśmiechnięci, pogodni, uprzejmi – to dużo pozytywów!

M.C.: Jest wiele powodów, ale jeśli mówimy o ekonomicznych, to po pierwsze dywersyfikacja swego majątku, bo jednak polskie PKB stanowi ułamek światowego procenta. Obecnie mamy w Polsce najniższy kurs Euro, co jeszcze bardziej jest korzystne do zakupu nieruchomości w Hiszpanii.

Costa del Sol ze względu na swoje walory ma dwa sezony idealne na wynajem, tzn. jeden letni, który jest w większości regionów, a drugi – zimowy, bo wówczas przyjeżdżają tu golfiści, aby pograć i spędzić miło czas. W tym zimowym okresie na Costa del Sol przybywają naprawdę dziesiątki tysięcy dodatkowych turystów. Na skalę Hiszpanii tego nie ma nigdzie indziej! Zatem jeśli myślimy o dobrym najmie i szybkim zwrocie zainwestowanych pieniędzy, to powinniśmy wybrać to wybrzeże. Na Costa del Sol wynajem trwa bezustannie cały rok, a nie tylko 4 m-ce.

B.C.: Ponadto od kwietnia br. uruchomiono bezpośrednie loty z Poznania do Malagi, co nas ogromnie cieszy! Poznaniacy mogą zatem w krótkim czasie i w bardzo dobrych cenach biletów zmienić otoczenie i wylądować na hiszpańskim wybrzeżu przepełnionym słońcem oraz pozytywną energią do życia.

Costa del Sol to jest bardzo międzynarodowe wybrzeże, więc jeśli zechcemy sprzedać nasz apartament, to w tym regionie mamy nieustannie duże grono zainteresowanych kupnem nieruchomości. Tu kupuje i sprzedaje cały świat.

25

Prestiżowa

rozmowa

Miłość, spinel i łowca klejnotów

Jej historia brzmi jak scenariusz filmu międzygatunkowego. Jest romans, akcja, przygoda, ryzyko, trochę bajki i... piękne klejnoty. Przypadkowe spotkanie w Bangkoku na zawsze zmieniło jej życie, zarówno to zawodowe, jak i prywatne. Ania Szafranowicz niczym wróżka za pomocą magicznej różdżki zamienia wyjątkowe, rzadkie, kolorowe kamienie szlachetne w biżuterię projektowaną „na miarę” pod marką AnnaSza Bespoke Jewellery.

R ozmawia : Alicja Kulbicka | z djęcia : Katarzyna Radecka BlingSis, archiwum własne A.Sz

Jak zaczęła się Twoja historia z tworzeniem biżuterii?

ANNA SZAFRANOWICZ: Moja przygoda z kamieniami szlachetnymi zaczyna się w Tajlandii, osiem lat temu, w grudniu 2015, kiedy to podczas wakacji z przyjaciółką, poznaję swojego męża Nira. To było całkowicie przypadkowe spotkanie w lokalnej knajpce. Jest magia, jest chemia, ale ja jestem w Bangkoku tylko jeden dzień, więc nasza znajomość nie ma dużej szansy się rozwinąć.

Wymieniamy się numerami telefonów i zaczynamy korespondować. Ja oczywiście nie mam pojęcia czym Nir się zajmuje, wiem tylko tyle, że nie jest Tajem. (śmiech) Jednak podczas tych wakacji wracam jeszcze na chwilę do Bangkoku i dalej jest jak w bajce. (śmiech) Miłość wybucha, wracam do Polski i postanawiam dać temu związkowi szansę. I tym samym chcąc nie chcąc, wsiąkam w świat kamieni szlachetnych. A dodać trzeba, że z zawodu jestem architektem, więc do czasu poznania Nira, wiedziałam o nich tyle, ile przeciętna użytkowniczka biżuterii. Miałam świadomość istnienia różnych ich rodzajów, ale to tyle. I dopiero u boku Nira powoli zaczęłam odkrywać tajniki procesu ich wydobywania i przemiany kruszcu w klejnot. Z radością dziecka chłonęłam wiedzę, mając ogromne szczęście, że znalazłam się w tym miejscu i mogę uczyć się od najlepszych.

To powiedz w takim razie czym zajmuje się Twój mąż? Krótko mówiąc, poszukiwaniem kamieni. Razem z bratem prowadzi w Bangkoku rodzinną szlifiernię kamieni szlachetnych i do jego zadań należy spotykanie się z dostawcami, wyjazdy do kopalni w poszukiwaniu kruszca idealnego. A kruszec idealny nie od razu jest taki piękny, jak widzimy ostatecznie w naszej biżuterii. Jego rozpoznanie wymaga ogromnej wiedzy i doświadczenia. Nir, mój gem hunter, czyli łowca klejnotów od lat podróżuje w poszukiwaniu wysokiej jakości kruszców. Dziś po ponad dekadzie od ukończenia GIA (Amerykański Instytut Gemmologiczny – przyp.red.), cieszy się ugruntowaną pozycją w branży i bogatym doświadczeniem zawodowym. Bo kamień szlachetny to często niepozorna grudka, w której ukryte jest piękno. I dopiero poddana obróbce staje się kamieniem, który znajduje swoje zastosowanie w jubilerstwie. Kiedy oszlifowany kamień po raz pierwszy trafił w moje ręce, poczułam, że trzymam w dłoni coś absolutnie niezwykłego.

A pamiętasz co to był za kamień?

To był kamień do mojego pierścionka zaręczynowego. Dostałam tacę z kilkunastoma kamieniami i pytanie, który podoba mi się najbardziej. I wybrałam. ( śmiech ) W mojej opinii najciekawszy i taki, który wciąż jest mało znany w Polsce, czyli spinel. To był moment, który dał początek idei „Bespoke Jewellery”, biżuterii tworzonej na indywidualne zamówienie z kamieniami szlachetnymi dostępnymi dla tak niewielu.

26
ANNA SZAFRANOWICZ

Prestiżowa rozmowa

Wzbudziłaś zainteresowanie swoim pierścionkiem wśród znajomych?

To byli moi pierwsi klienci! Na początku nie myślałam wcale, żeby robić to zawodowo! Ale kiedy znajome czy koleżanki pytały o mój pierścionek, padały też pytania, czy mogą zamówić coś indywidualnego dla siebie. No i tak się zaczęło.

Ale przyznasz, że jednak nie każda kobieta, która dostaje pierścionek zaręczynowy, od razu zaczyna projektować biżuterię. A Ty postanowiłaś zająć się właśnie tym. Od tego, że masz dostęp do kamieni szlachetnych do projektowania biżuterii jednak jest kawałek drogi. Studiowałam w Polsce architekturę, interesowałam się sztuką, zawsze pociągało mnie malarstwo i rzeźba. Myślę, że tworzenie jest silnie zapisane w moim DNA. Po urodzeniu pierwszego dziecka dość długo byłam w domu i bardzo potrzebowałam czegoś, co wyrwie mnie z domowych obowiązków. Ogromną rolę mobilizacyjną w tym procesie odegrał nie kto inny jak mój mąż. (śmiech) I to on niejako popchnął mnie w tym kierunku. Ostatecznie kruszce mieliśmy na miejscu, wystarczyło wymyślić pomysł na siebie. I wymyśliłam, że wcale nie chcę robić ogromnej kolekcji na sto sztuk jednego rodzaju pierścionka, tylko chcę być „be spoke”, czyli na zamówienie. Nie chcę robić masówki, tylko projektować dla konkretnej osoby, odkrywając jej potrzeby,

poznając ją. Chcę, żeby kobiety, ubierając moją biżuterię, zaprojektowaną stricte dla nich poczuły to, co ja poczułam, wybierając kamień do pierścionka zaręczynowego. Bo to uczucie było obłędne! (śmiech)

Wróćmy do kamieni, bo to, o czym mówisz – czyli poszukiwanie najlepszych kruszców, wizyty w kopalniach – brzmi dla nas Polaków bardzo egzotycznie. Wręcz jak scenariusz filmu przygodowego. Jak to wygląda w praktyce?

W naszej pracy kierujemy się zasadą „from mine to market”, czyli w wolnym tłumaczeniu „z kopalni na rynek”. To unikatowa koncepcja na pewno w Polsce, być może nawet w Europie. Dzięki ciągłym podróżom Nira i jego wizytom w kopalniach, nasz łańcuch dostaw jest bardzo krótki. Kruszec pozyskujemy bezpośrednio z kopalń, potem trafia on do naszej szlifierni, a w rezultacie na palec przyszłego właściciela. To jest naprawdę ewenement, bo rynek kamieni szlachetnych kocha pośredników. (śmiech) U nas tego nie ma. Kamień od momentu wydobycia go z ziemi jest zawsze z nami. Od tej przysłowiowej grudki po obrobiony klejnot.

Skąd pozyskujecie kamienie i jakie?

Świat kolorowych, naturalnych kamieni szlachetnych jest ogromny. Nasze kamienie pochodzą z różnych miejsc na świecie, pozyskujemy je m.in. z Birmy, Sri

27

Prestiżowa rozmowa

Lanki, Wietnamu czy Tanzanii. A wśród kamieni, które mamy w swojej ofercie znajdują się spinele, to mój absolutnie ulubiony kamień, szafiry, ale nie te niebieskie, ale fantazyjne, różowe, a nawet białe. Miałam okazję robić pierścionek z białym szafirem i to naprawdę był wyjątkowy, niepowtarzalny okaz. Granaty – zakochałam się w nich. Zawsze myślałam, że mój kamień to szmaragd, że to takie marzenie marzeń. Po czym zobaczyłam Tsaworyt, odmianę granatu. W Polsce granaty kojarzą się wciąż z tymi czeskimi kamieniami o barwie rodzynki, a w rzeczywistości to rodzina klejnotów o intensywnych barwach. Turmaliny, które są przystępne cenowo, cyrkony – nie cyrkonie (śmiech), akwamaryny i tanzanity. I co warto dodać wszystkie nasze kamienie są certyfikowane przez jedno z najlepszych laboratoriów gemmologicznych na świecie.

Skupmy się na spinelach – kamieniach w Polsce mało znanych. Czy możesz powiedzieć o nich coś więcej?

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę nazwę, to szczerze powiedziawszy, niewiele mi powiedziała. Ale chcąc zachować twarz przed przyszłym małżonkiem, udałam, że wiem, o czym mówi, pokiwałam głową i kiedy tylko się odwrócił zaczęłam przeglądać Internet. (śmiech) Byłam przekonana, że to tylko angielska

nazwa, która ma swoje tłumaczenie na język polski. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że spinel to spinel. (śmiech) Należy on do wysoce poszukiwanych, niezwykle cenionych na świecie, jednak wciąż mało znanych w Polsce klejnotów. Historia spineli jest bardzo bogata i ciekawa. W starożytności z kopalni w Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej wydobywano wyjątkowo duże kryształy spinelu. Te szlachetne kamienie stały się znane jako „rubiny Balas”, a niektóre z nich były cenną własnością królów i cesarzy, często przechodząc przez wiele rąk jako łupy wojenne. W rezultacie niektóre z najsłynniejszych rubinów na świecie to w rzeczywistości spinele. Najlepszymi przykładami takich pomyłek są 170 karatowy, szkarłatno-czerwony spinel o nazwie „Rubin Czarnego Księcia”, czy 361 karatowy „Rubin Timura”. Odmiany czerwone i niebieskie są prawdopodobnie najbardziej znane, ponieważ historycznie identyfikowano je jako rubiny i szafiry, ale te naturalne kamienie szlachetne obejmują zarówno mocne głębokie barwy, jak i bardzo jasne pastele, we wszystkich odcieniach różu, lawendy, czerwieni, pomarańczu, fioletu czy niebieskiego, a nawet czarnego. Obecnie w trendach biżuteryjnych spinele o srebrnej barwie są wyjątkowo poszukiwane. Ten szczególny odcień stał się faworytem wielu projektantów. Jednak nie tylko aspekty wizualne stanowią o sukcesie tych wyjątkowych kamieni. Kolejnym powodem, dla którego uwielbiamy spinele, jest ich twardość, oceniana na 8 w skali

28

Mohsa. Są niezwykle odporne na zarysowania, co czyni je doskonałym wyborem na pierścionki, naszyjniki czy bransoletki. A jako ciekawostkę dodam, że kilka z nich znajduje się w brytyjskiej koronie królewskiej.

Twój ulubiony projekt, który zrobiłaś?

Mam tyle pięknych projektów, że trudno wybrać ten ulubiony. (śmiech) Pamiętam taki dość trudny do wykonania, a że lubię wyzwania to postanowiłam wykonać w sumie dość ryzykowny projekt pracując z kamieniem, srebrnym spinelem o masie około trzech karatów i prostokątnym kształcie, czyli tzw. bagietką o długości prawie półtora centymetra. Moim marzeniem, było go oprawić dookoła złotem. I wykonawca chwycił się za głowę. Zupełnie tak samo, kiedy wykonawcy, którzy rozmawiają z architektem, mówią magiczne „nie da się”. (śmiech) Rozumiałam ryzyko wymyślonej oprawy, krawędzie takiego kamienia są niezwykle

delikatne i może dojść do ich uszkodzenia, ale wizja była silniejsza! (śmiech)

Po moich długich namowach udało się, a ten pierścionek bardzo szybko znalazł swojego nabywcę.

Pamiętam także taki przypadek, kiedy zgłosił się do mnie klient, który chciał podarować swojej żonie wyjątkowy pierścionek. To była rodzina z pięciorgiem dzieci i wymyślił sobie, że każdy członek rodziny ma być w tym pierścionku reprezentowany przez kamień. To było szalenie wzruszające... W swoich projektach bardzo zwracam uwagę na detale wykończeniowe, takie jak forma i profil szyny, czyli obrączki i kształt korony. To moje autorskie pomysły, dlatego warto w projektowanej przeze mnie biżuterii zwracać uwagę nie tylko na kamień, ale także na całą jego oprawę.

Czy AnnaSza BeSpoke Jewellery to tylko pierścionki?

W tej chwili rozpoczynam nieśmiało przygodę z wisiorkami i kolczykami, ale to bardzo proste projekty najczęściej pasujące do pierścionków, bo ktoś chce mieć cały komplet. Niedawno zrobiłam taki komplet dla mojej mamy, więc przecieram szlaki w innych rodzajach biżuterii.

Jak klienci do Ciebie trafiają? Bo nie można u Ciebie zamówić gotowego produktu z katalogu, tylko trzeba z Tobą porozmawiać o potrzebach i marzeniach.

Od kilku lat poruszam się między Tajlandią a Polską. A to nie jest mała odległość i nie zawsze jestem na miejscu. We współpracy z moimi klientami z pomocą przychodzi oczywiście Internet. Pomimo że nie jestem tu w Polsce cały czas, to właśnie stąd mam najwięcej klientów. Regularnie tu bywam, pokazuję się ze swoją marką na różnych wydarzeniach, spotkaniach. Mocno staram się zazębiać swoją markę z wydarzeniami modowymi, bo biżuteria to przecież nieodłączny element mody i jej doskonałe uzupełnienie. Więc spotkać mnie można na tego typu wydarzeniach, no i oczywiście w Internecie na Instagramie.

A Twoje plany, marzenia?

Marzy mi się być częściej w Polsce, bliżej swojego klienta. Coraz częściej myślę o stworzeniu czasowych showroomów w Poznaniu czy Wrocławiu. Takich swoistych Pop-up store, które pozwolą klientom poznać mnie lepiej, a mi dadzą szansę na edukację klientów na temat często nieznanych w Polsce kamieni szlachetnych.

29 Prestiżowa rozmowa

KAMIENICA WIEDEŃSKA W POZNANIU

Styl,

urok i elegancja

Podróż pełną czaru, piękna i niezapomnianych wrażeń można odbyć w przestrzeniach nowo powstałej nieruchomości w samym sercu Poznania. To tu, niedaleko poznańskiej Starówki, wykreowane jest wyjątkowe miejsce z duszą, łączące szacunek do tradycji z nowoczesnym designem. O przepięknej Kamienicy Wiedeńskiej i mieszkaniach w niej ulokowanych, które aktualnie są na sprzedaż, opowiada Joanna Rajczak z biura sprzedaży Kamienicy Wiedeńskiej.

R ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia oBiektu : Materiały prasowe | z djęcie j.R. : Archiwum Kamienica Wiedeńskia

Co kryje się pod wdzięczną nazwą Kamienicy Wiedeńskiej?

JOANNA RAJCZAK: Nietuzinkowa kamienica znajduje się w centralnej części miasta, zaledwie kilka kroków od Starego Rynku. To

budynek u zbiegu ulicy Podgórnej i Szkolnej, gdzie historia spotyka się z nowoczesnym designem. Stylistyka kamienicy łączy w sobie teraźniejszość i przeszłość, ducha historii, szacunku do tradycji wraz z innowacyjnymi rozwiązaniami. Kamienica Wiedeńska to stylowy i elegancki projekt architektoniczny, zaprojektowany na wzór klasycznej, XX-wiecznej kamienicy w stylu secesyjnym. Z dumą prezentujemy naszą kamienicę, która nie tylko emanuje historycznym urokiem, ale także niebawem zaprezentuje jedną z największych restauracji w okolicy. Kamienica Wiedeńska pełna jest detali architektonicznych, które pozwolą przenieść się jej mieszkańcom w historyczną podróż miasta Poznania.

Jakie mieszkania są w tym urokliwym miejscu na sprzedaż?

Ponadczasowa architektura z wiedeńskim sznytem oferuje piękne, wysokie mieszkania z klimatyzacją, drewnianymi oknami. Przestrzenie są tutaj różnorodne, zaczynając od jednopokojowych aż do tych większych rodzinnych.

Lokalizacja jest tu wielkim plusem… Bez wątpienia! Takie położenie nieopodal Starego Rynku w Poznaniu pozwala na korzystanie z bogatej oferty kulturalnej i rozrywkowej, którą proponuje miasto.

Ponadto to duża oszczędność czasu w przemieszczaniu się po mieście, stąd bezproblemowo

30 Nieruchomości

można dotrzeć do najbardziej newralgicznych i obleganych poznańskich instytucji i placówek, wybrać się na spektakl teatralny, deptakiem – czyli ul. Półwiejską, dojść do oryginalnego i rozpoznawalnego w kraju i za granicą centrum handlowego, jakim jest Stary Browar. Z Kamienicy Wiedeńskiej jest bardzo blisko do urokliwych kawiarni, różnorodnych restauracji i klubów z muzyką na żywo.

Co wyróżnia mieszkania w Kamienicy Wiedeńskiej od standardowych nieruchomości?

Bardzo funkcjonalne układy mieszkań i piękne części wspólne. Przestronne apartamenty z dużymi oknami, każde z balkonem. Ponadto wysokość 3,20 m to idealne warunki do stworzenia wyjątkowego mieszkania. Otwarta przestrzeń łącząca kuchnię, jadalnię i salon nadaje wnętrzom nowoczesny charakter, jednocześnie podkreślając unikalny klimat kamienicy.

Nasze mieszkania oraz części wspólne są wykończone z dużą dbałością o detal, starając się zachować oryginalny charakter kamienicy. W większości zastosowaliśmy wysokiej jakości materiały, takie jak drewno czy naturalne kamienie. Chcemy, aby mieszkańcy czuli się komfortowo i docenili piękno tego miejsca.

Na jakie lokale warto zwrócić szczególną uwagę?

Apartamenty z widokiem na dachy miasta to mieszkania usytuowane na wyższych piętrach Kamienicy Wiedeńskiej oferujące malownicze widoki niczym z lotu ptaka. Projektanci zręcznie wykorzystują perspektywę i miejski krajobraz, projektując przestronne balkony lub tarasy, które stają się prywatnymi oazami w sercu miejskiego zgiełku.

Ponadto mieszkania z przeszklonymi ścianami – to tu wykorzystanie przeszkleń nadaje Kamienicy Wiedeńskiej nowoczesny charakter. Mieszkania z dużymi oknami od podłogi do sufitu, przyciągające naturalne światło do wnętrza, tworzą atmosferę jasności i przestronności.

Projekt Kamienicy Wiedeńskiej jest unikalny, a świetne układy mieszkań podkreślają zarówno dziedzictwo, jak i nowoczesność tego wyjątkowego typu nieruchomości. Kamienica Wiedeńska staje się miejscem, gdzie historia miesza się z teraźniejszością, tworząc przestrzeń, w której każde mieszkanie to opowieść sama w sobie.

Czy są jeszcze dostępne jakieś wolne mieszkania, czy sprzedaż jest już zaawansowana?

Inwestycja Kamienica Wiedeńska ma do zaoferowania łącznie 42 mieszkania. Na chwilę obecną mamy wolne mieszkania o metrażu od 30 do 91 m kw. Sprzedaż jest zaawansowana i mieszkania cieszą się sporym zainteresowaniem ze względu na swoją lokalizację oraz standard wykończenia. Muszę więc przyznać, że zainteresowanie jest wysokie, tym samym zachęcamy do kontaktu.

Co oprócz dogodnej lokalizacji i przestrzeni mieszkalnej skrojonej pod indywidualne gusta gwarantuje Kamienica Wiedeńska?

Otwieramy tam jedną z największych restauracji w okolicy o nazwie „Kulinarna Kamienica". Wchodząc do tego miejsca, od razu będzie można poczuć magiczną atmosferę starej kamienicy z oryginalnymi detalami architektonicznymi. Jest to miejsce z duszą dla tych, którzy cenią sobie niepowtarzalny charakter wnętrz oraz raj dla podniebienia.

To idealne miejsce do pracy przy laptopie, spotkań biznesowych czy po prostu relaksu przy filiżance pysznej kawy.

To nie tylko kawiarnia, to prawdziwe miejsce spotkań.

31 Nieruchomości

BIBLIOTEKA RACZYŃSKICH W POZNANIU

Od romantycznej idei do nowoczesnego centrum kultury

Biblioteka Raczyńskich jest nie tylko jednym z najstarszych, ale i najbardziej znaczących ośrodków kulturalnych w Polsce. Przez prawie dwa wieki istnienia biblioteka stała się miejscem, które nie tylko przechowuje książki, ale również aktywnie uczestniczy w życiu społecznym i kulturalnym, adaptując się do zmieniających się potrzeb i oczekiwań poznaniaków. Poznajmy więc bliżej historię tego miejsca, w którym rządzi kultura i sprawdźmy, co kryje się w zakamarkach placówki, dzięki rozmowie z Katarzyną Wojtaszak, rzeczniczką biblioteki.

R ozmawia : Zuzanna Kozłowska | z djęcia : Materiały prasowe Bilblioteki Raczyńskich w Poznaniu

akie były główne motywacje Edwarda

Raczyńskiego do założenia Biblioteki

Raczyńskich w Poznaniu?

KATARZYNA WOJTASZAK: Powstanie Biblioteki

Raczyńskich, otwartej w maju 1829 roku, było wynikiem bardzo szerokiego, patriotycznego myślenia Edwarda Raczyńskiego, który już w czasach romantyzmu analizował pozytywistyczną pracę u podstaw. Biblioteka miała być częścią pomysłu przekształcenia Poznania w Nowe Ateny zakładającego, że obok biblioteki i Teatru Miejskiego powstanie też muzeum ze

zbiorami sztuki brata Edwarda, Atanazego, a nawet szkoła sztuk pięknych. Do realizacji idei Nowych Aten nie doszło, natomiast Biblioteka Raczyńskich stała się miejscem udostępniania zbiorów i przechowywania ich dla kolejnych pokoleń. Początkowo księgozbiór stanowiły zbiory rodzinne, następnie wzbogaciły go cenne rękopisy, stare druki i obiekty kartograficzne m.in. z kolekcji Juliana Ursyna Niemcewicza. Budynek Biblioteki Raczyńskich, wzorowany na wschodniej fasadzie paryskiego Luwru, był pierwszym na ziemiach polskich wzniesionym na cele biblioteczne. Co warto podkreślić, Biblioteka Raczyńskich jest najstarszą do dziś istniejącą biblioteką publiczną w Polsce.

J 32 Jubileusz

Jak wyglądały początkowe lata działalności biblioteki i jakie wyzwania stanęły przed nią w XIX wieku?

Korzystanie z Biblioteki Raczyńskich u jej początków wyglądało inaczej niż dziś. Nie można było wypożyczać książek do domu, a zbiory były udostępniane tylko na miejscu. W Statucie Biblioteki Edward Raczyński podkreślał publiczny charakter miejsca: „Przeznaczeniem Biblioteki Raczyńskich jest, aby w czytelni, która w tejże będzie urządzoną, każdy bez różnicy osób w dniach i godzinach oznaczonych miał prawo z niej korzystać”.

Dzięki polskim zbiorom i polskiemu personelowi biblioteka przez cały XIX wiek była ostoją polskiej kultury w Poznaniu pod zaborem pruskim. Z biblioteki korzystali polscy uczeni, działacze społeczni, młodzież gimnazjalna, prawdopodobnie podczas pobytu w Poznaniu odwiedził ją także sam Adam Mickiewicz.

Jakie znaczące wydarzenia historyczne miały wpływ na rozwój i działalność biblioteki?

W 1924 roku miasto Poznań przejęło bibliotekę na swoje utrzymanie. W okresie międzywojennym księgozbiór powiększał się o książki z wszystkich dziedzin wiedzy, podręczniki szkolne i czasopisma. Pozyskano wówczas również kolejne cenne zbiory specjalne. Rozwój biblioteki zahamował wybuch II wojny światowej. W czasie okupacji była ona dostępna wyłącznie dla Niemców. Na początku 1945 r. podczas walk o Poznań biblioteka została zniszczona, a ponad 90% księgozbioru spłonęło. Ocalało jedynie około 17 tysięcy jednostek zbiorów specjalnych wywiezionych dwa lata wcześniej przez kierownika Józefa Raczyńskiego do podpoznańskiego majątku Obrzycko, dzięki czemu zachowana została ciągłość zbiorów bibliotecznych.

Po wojnie biblioteka działała w budynku po dawnej szkole przy ul. Św. Marcin, a odbudowę zabytkowego gmachu przy placu Wolności zapoczątkowano w 1953 r. według projektu Janiny Czarneckiej, trzy lata później oddano go do użytku, udostępniając w nim m.in. zbiory specjalne. Od 1949 r. rozpoczęto tworzenie sieci filii bibliotecznych, dzięki czemu większy dostęp do książek mieli mieszkańcy różnych dzielnic Poznania. W 2013 r. oddano tzw. nowe skrzydło biblioteki przy Al. Marcinkowskiego, w którym mieszczą się czytelnie, wypożyczalnia, biblioteka dla dzieci oraz zbiory specjalne. W kwietniu 2022 r. otwarto dla czytelników zabytkowy budynek biblioteki po modernizacji. Jej efektem było przywrócenie gmachowi pierwotnej funkcji bibliotecznej (na pierwszym piętrze mieści się Filia Sztuki) i dostosowanie go do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Także w 2022 r. uruchomiono największą w Polsce sieć 11 książkomatów, dzięki którym czytelnicy mogą zamawiać książki i odbierać je ze specjalnych urządzeń 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Książkomaty ulokowane są w miejscach, w których nie ma filii i stanowią uzupełnienie oferty bibliotecznej w Poznaniu.

Jakie są najcenniejsze, najstarsze lub najbardziej unikatowe pozycje w zbiorach Biblioteki Raczyńskich?

Unikatowym obiektem w zbiorach jest tzw. kancjonał husycki („Piesne chval Bożskych…”), wydany w Pradze przez Jana Roha w 1541 r., którego cały nakład został zniszczony w okresie kontrreformacji (to jedyny egzemplarz tego wydania zachowany na świecie). Szczególną wartość ma tzw. „Białoruski Tristan”, najstarszy zabytek białoruskiej literatury świeckiej, a także jedyna zachowana słowiańska wersja legendy o Tristanie napisana prozą. Zabytkowy kodeks z „Białoruskim Tristanem” pochodzący z XVIXVII wieku został w 2014 r. wpisany na Polską Listę Krajową Programu UNESCO Pamięć Świata. W Zbiorach Specjalnych Biblioteki Raczyńskich znajdują się też pierwsze wydanie „De revolutionibus” Mikołaja Kopernika z 1543 r., trzynastowieczny rękopis pergaminowy „Liber Beate Marie Virginis”, pięknie ilustrowane atlasy świata i nieba, autografy z XVI, XVII i XVIII wieku oraz rękopisy słynnych artystów: Mickiewicza, Norwida, Chopina, Modrzejewskiej, Kraszewskiego, Przybyszewskiego, Kasprowicza.

33 Jubileusz

Czy Biblioteka posiada jakieś szczególne kolekcje tematyczne, które wyróżniają ją na tle innych instytucji kulturalnych w Polsce?

Jednym z najbarwniejszych księgozbiorów w Bibliotece Raczyńskich jest Archiwum Dziecięce, które powstało w 1963 r. i od tego momentu gromadzi książki oraz czasopisma dla dzieci. Obecnie składa się z prawie 40 tysięcy książek oraz ponad 100 tytułów czasopism. Wśród nich znajduje się unikat na skalę kraju – „Przygody Alinki w Krainie Cudów” z 1910 r., czyli pierwsze polskie wydanie słynnej „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. W księgozbiorze znajdują się też książki dla dzieci z pierwszej połowy XIX wieku oraz klasyka polskich mistrzów ilustracji – tych z przeszłości i współczesnych. Szczególną kolekcją jest także kolekcja Jerzego Pertka jednego z najważniejszych polskich pisarzy-marynistów. Pertek napisał ponad 2 tysiące artykułów oraz 60 książek. Współpracował z wieloma czasopismami oraz redakcją „Polskiego Słownika Biograficznego”. Najwięcej publikacji poświęcił historii polskiej marynarki w czasach II wojny światowej, do najbardziej znanych należą: „Wielkie dni małej floty”, „Druga mała flota” i „Pod obcymi banderami”. Po śmierci pisarza rodzina przekazała jego dzieła

Bibliotece Raczyńskich. Najciekawszą część spuścizny stanowi korespondencja pisarza oraz kilka tysięcy fotografii, przedstawiających ludzi morza i okręty Polskiej Marynarki Wojennej w okresie II wojny światowej.

Jakie inicjatywy i programy edukacyjne obecnie prowadzi biblioteka?

Biblioteka Raczyńskich prowadzi bardzo szeroką działalność edukacyjną i kulturalną. Dla dzieci i młodzieży przeprowadzane są lekcje biblioteczne m.in. o historii biblioteki i pisma, baśniowych postaciach, zajęcia z korzystania z katalogu, baz danych oraz weryfikowania informacji dostępnych w Internecie. Swoje wydarzenia, spotkania z ekspertami, treningi pamięci, kursy komputerowe mają także seniorzy. W bibliotece działają kluby książki dla dorosłych i młodzieży, odbywają się spotkania z pisarzami, ludźmi sztuki, podróżnikami, a także warsztaty, wykłady, koncerty, pokazy filmowe i wystawy. Pracownicy biblioteki dowożą też książki do domów czytelników starszych i z niepełnosprawnościami w ramach akcji „Książka dla seniora” oraz „Czytanie bez barier”.

Co poza książkami można znaleźć w Bibliotece Raczyńskich?

Poza książkami z bardzo wielu dziedzin, w bibliotece można także wypożyczać audiobooki, płyty z filmami i muzyką, a także korzystać z czasopism (również z numerów archiwalnych). W zbiorach biblioteki są też książki z dużą czcionką i książki brajlowskie. Można też znaleźć coś, czego dziś coraz częściej poszukujemy – ciszę. W czytelni można nie tylko korzystać z księgozbioru, ale także usiąść z własnym laptopem. To miejsce szczególnie cenią studenci, którzy w samym centrum miasta znajdują enklawę spokoju do nauki, pracy i wyciszenia.

Czy są jakieś plany na przyszłe projekty lub plany rozszerzenia oferty kulturalnej?

W 2025 r. planowane jest otwarcie filii bibliotecznej na Strzeszynie. Trwają też rozmowy o filii na Krzesinach. W połowie maja rusza cykl „Wiosna dla seniora”, podczas którego w kilku filiach seniorzy będą brali udział m.in. w spotkaniach o genealogii, warsztatach teatralnych, spotkaniach o historii rodu Raczyńskich i Poznania. Na początku czerwca odbędzie się trzecia edycja Festiwalu Ludzie Książki, podczas którego zaprosimy m.in. na rozmowę o sztucznej inteligencji w świecie książki oraz spotkanie z Jackiem Dehnelem o pisaniu i tłumaczeniu. Latem w filiach dla dzieci jak zwykle odbędą się warsztaty literackie i plastyczne, a w soboty od czerwca do października biblioteka zaprasza dzieci z rodzicami do udziału

34
Jubileusz

cyklu CZYTATY w 8 dni dookoła świata.

Jesienią rusza nowy cykl Spotkania bez fikcji poświęcony reportażom. A jesień w bibliotece to jak zawsze także Noc Bibliotek, Dni kultury czeskiej oraz ciekawe spotkania z autorami i tłumaczami książek.

Jakie zmiany biblioteki były najbardziej znaczące w ostatnich dekadach, które wywarły wpływ na społeczność lokalną w Poznaniu?

Od lat mówi się o bibliotekach jako miejscu trzecim, czyli takim, gdzie poza domem i pracą lub szkołą, spędza się czas. Dlatego biblioteki poszerzają ofertę, zapraszają na różnorodne wydarzenia kulturalne i edukacyjne kierowane do różnych grup wiekowych. W placówkach Biblioteki Raczyńskich można brać udział w lekcjach bibliotecznych dla uczniów i studentów, warsztatach dla seniorów, spotkaniach autorskich, wystawach sztuki, warsztatach kaligrafii, zajęciach plastycznych i literackich dla dzieci, spotkaniach klubu książki.

Biblioteki były i są miejscami poszerzania wiedzy. Dziś bibliotekarze służą nie tylko pomocą przy zbieraniu materiałów, ale także przy weryfikacji źródeł, co w erze fake newsów jest bardzo potrzebne.

Ważna w rozwoju miasta jest współpraca między różnymi instytucjami i organizacjami.

Filie biblioteczne stanowią często centrum kultury w swojej dzielnicy, współpracują z różnymi stowarzyszeniami lokalnymi. Biblioteka jest naturalnym partnerem dla wydawców i ludzi książki, ale współpracujemy także z poznańskimi uczelniami, teatrami i organizacjami działającymi w sferze literatury i sztuki. Biblioteka nie jest już tylko miejscem spotkania z książką, ale także spotkania z drugim człowiekiem.

W związku ze zbliżającą się 195. rocznicą założenia Biblioteki Raczyńskich, jakie wydarzenia lub inicjatywy są planowane, aby uczcić to ważne wydarzenie?

Wszystkie wydarzenia w maju będą miały szczególny charakter, bo chcemy zaprosić czytelników do wspólnego świętowania przy okazji bardzo różnych form spotkań.

W maju w gmachu głównym i filiach będzie można wziąć udział w spotkaniach autorskich m.in. z Magdaleną Witkiewicz i Agatą Widzowską, w spektaklach teatralnych, warsztatach dla różnych grup wiekowych. Swoje zbiory zaprezentują też podczas Nocy Muzeów trzy oddziały muzealne: Muzeum Literackie Henryka Sienkiewicza, Mieszkanie-Pracownia Kazimiery Iłłakowiczówny, Pracownia-Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego.

Wyjątkowym wydarzeniem związanym ze 195-leciem Biblioteki będzie wystawa „Chopin, Matejko, dawne mapy. Skarby Latanowicza w Bibliotece Raczyńskich” prezentująca część tzw. skarbu Stanisława Latanowicza, czyli największej mieszczańskiej kolekcji, którą w 1938 r. miasto Poznań zakupiło od spadkobierców dla Biblioteki Raczyńskich. Na wystawie będzie można zobaczyć m.in. kilkanaście map z lat 1572-1762; przywileje królów i królowych polskich

(Jana III Sobieskiego, Marii Kazimiery Sobieskiej; Stefana Batorego, Zygmunta Augusta), autografy (m.in.: F. Chopina, J. Matejki, J. Kasprowicza, A. Gołuchowskiego, abp. F. Stablewskiego, T. Kościuszki, W. Reymonta, H. Sienkiewicza) oraz rękopiśmienny rejestr monet i medali antycznych autorstwa J. Lelewela. Wszystkie informacje o Bibliotece Raczyńskich na stronie www.bracz.edu.pl

Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu, choć zakorzeniona w historii i tradycji, nieustannie rozwija się, oferując swoim użytkownikom dostęp do bogatych zasobów i nowoczesnych usług. Stając się miejscem, które jest o wiele więcej niż tylko biblioteką, przyczynia się do kształtowania tożsamości kulturalnej Poznania i całej Polski. Współcześnie, w dobie cyfryzacji i globalnej wymiany informacji, Biblioteka Raczyńskich pozostaje ważnym punktem na mapie kulturalnej kraju, świadcząc o sile wizji jej założyciela i o tym, jak długotrwały wpływ może mieć pasja.

35 Jubileusz
w spotkaniach

Moda

Marianna: sukienka i buty Bizuu (Pasaż 0), czapka La Mania (Pasaż +1);

Paulina: komplet dżinsowy La Mania , torebka Weekend Max Mara (Pasaż +1), buty Via della Spiga (Pasaż +1)

Dziewczyńskie sprawy

Kokarda we włosach, pantofelki jak u baleriny, bufki, falbany, pierścionki-serduszka. To nie opis garderoby 8-latki, tylko hity z nowych kolekcji browarowych marek. Tegoroczna wiosna przynosi ze sobą falę romantyzmu – subtelne kolory, kwiatowe wzory, fikuśne, słodkie dodatki. Eksplorujemy modę na „dziewczęcość” w sklepach w Starym Browarze.

36
Stylizacje i modelki: Marianna Gruszecka (@le_frenchfry) i Paulina Mikulska (@pmwithlove) Zdjęcia: Katarzyna Jankowiak (@katjankowiak) Make-up: Douglas (Atrium 0)
37 Moda
Ubrania, buty, torebki i akcesoria Bimba y Lola (Atrium +1)

Estetyka opatrywana hashtagami #girlhood czy #hyperfeminine na TikToku i Instagramie stała się viralem. To trend z natury wiosenny. Lekkość i powab stylizacji współgrają z aurą świeżości.

38 Moda Marianna: żakiet i spodnie 303 Avenue (Atrium 0), torebka i bransoletki TOUS (Atrium +2), okulary Optyk Premium 1242 (Pasaż +2), chodaki Bimba y Lola (Atrium +1); Paulina: sweter i sukienka 303 Avenue, torebka Vintage Market (Atrium +1), biżuteria TOUS, okulary Optyk Premium 1242 , trampki H&M (wejście od Półwiejskiej)
39 Moda
Bimba y Lola (Atrium +1) Bimba y Lola (Atrium +1) Bimba y Lola (Atrium +1) TOUS (Atrium +2)

JEANS niezależnie od wieku

PONADCZASOWOŚĆ

I UNIWERSALNOŚĆ

Jeans – tkanina ponadczasowa, kultowa i zdecydowanie łatwiej dostępna niż za czasów socjalizmu. TOP TREND 2024! Szał na denim! Niezmiernie popularny materiał zdobywa serca zarówno entuzjastów mody, jak i tych, którzy kierują się praktycznym podejściem do ubioru.

Tekst i stylizacje: Anna Śmiewchowska

Jeans na przestrzeni lat przeszedł totalną metamorfozę i ten niegdyś służący głównie jako ubranie robocze materiał, dziś spotykany jest w większości stylizacji bardziej i mniej oficjalnych. Dlaczego? Jeans to tkanina, którą można barwić na różne odcienie, klasyczny niebieski już dawno przerodził się w wielorakie modowe szaleństwa. Od przetarć, po dekatyzowanie. Ciężki gruby i sztywny jeans odszedł w zapomnienie. Dzisiaj to tkanina miła w dotyku i zawierająca w większym bądź mniejszym stopniu elastan, co daje jej różnorodne możliwości noszenia przez wszystkie sylwetki. Jeansy z elastanem zdobywają fanów ze względu na swobodę ruchów i rozciągliwość, której tradycyjny denim pozbawiony jest na korzyść trwałości. Warto pamiętać, że jeans z mniejszą ilością elastanu, w granicach 1-2%, jest bardziej odporny na deformacje i wykazuje lepszą trwałość w dłuższym okresie użytkowania.

Drugie życie jeansu

Jedno jest pewne – jeans to inwestycja. Nie warto wyrzucać go, ale przerabiać i tworzyć zupełnie nowe ubrania ze starych przetartych spodni czy koszul.  W 2024 roku denim przechodzi renesans, prezentując nowe interpretacje. Projektanci mody eksperymentują z różnymi krojami, dając życie unikalnym fasonom, które podkreślają różnorodność i indywidualność. Od luźnych boyfriend jeans po dopasowane rurki – denimowy świat oferuje

dla każdego coś innego. Na wybiegach Chanel upina je w postaci togi, Valentino tworzy casualowe szorty, a McQueen prezentuje rozkloszowane spódnice, żakiety i marynarki. Nie można pominąć roli ikonicznych projektów z denimu w historii mody. Projektanci takich marek jak Levi’s, Wrangler czy Calvin Klein wyznaczyli trendy i defi niowali styl za pomocą swoich klasycznych denimowych kreacji. Ich wpływ na modę jeansową nadal jest widoczny w roku

40 Moda
VICHER L37 JEMIOŁ MIA MANU PAPROCKI BRZOZOWSKI BEEZUU TYBOROWSKI

streetowej stylizacji. A jeśli chcesz wprowadzić denim do swojej garderoby biznesowej, połącz maxi sukienkę z pudełkowym żakietem z eleganckimi guzikami. Uzupełnij stylizację o najmodniejsze  buty baleriny i minimalistyczną biżuterię dla profesjonalnego wyglądu. Dodaj akcent w postaci kolorowej torebki.

Niekwestionowany król mody

2024, inspirując kolejne pokolenia projektantów i miłośników mody do eksploracji nowych możliwości tego wszechstronnego materiału.

Kolory? Dlaczego nie`

W 2024 obserwujemy fascynujące eksperymenty z kolorami denimu. Choć klasyczne odcienie indygo nadal pozostają niezawodnym wyborem, coraz więcej projektantów decyduje się na wprowadzenie jasnych pastelowych tonów oraz odważnych neonowych akcentów, nadając denimowi nową, świeżą energię. Dziś jeans jest otwarty na kolor.

Wszyscy kochają jeans!

Jeans to uniwersalność w stylizacjach. Od ulicznych trendów po elegancję.  Zaletą denimu jest jego niezwykła zdolność do dopasowywania się do różnorodnych stylizacji. W 2024 roku widzimy denimowe ubrania, które przenikają przez różne sfery mody – od ulicznych trendów, przez casualowe looki, aż po eleganckie i biznesowe stylizacje. Każdy może znaleźć w denimie coś dla siebie, co pozwala mu wyrazić swój własny styl i osobowość.

Połącz  jeans z T-shirtem i eleganckimi butami na obcasie dla efektu casual chic. Dodaj marynarkę i akcesoria, aby podkreślić elegancję. Jeśli chcesz stworzyć dynamiczny streetwearowy look, połącz szorty w jasnym odcieniu denimu z topem  i kowbojkami. Dodaj okulary przeciwsłoneczne, skórzaną oversize’ową kurtkę, aby uzyskać luz

Stylizacji w jeansowych odsłonach jest tyle, ilu jego miłośników. W roku 2024 denim nadal pozostaje niekwestionowanym królem w świecie mody. Jego uniwersalność, ponadczasowość i zdolność do adaptacji czynią go niezastąpionym elementem w szafie każdego modowego entuzjasty. Bez względu na to, czy wybierasz klasyczne jeansy, czy też eksperymentujesz z nowymi interpretacjami tego materiału, denim zawsze będzie modową ikoną, która będzie trwała przez wieki. W denimie nie ma umiaru. Buty, torebka, opaski do włosów, stroje kąpielowe czy kapelusze to elementy, które dopełnią każdą stylizację. Co ważne nie jest to trend jednosezonowy, dlatego warto uzupełnić garderobę o elementy ubioru z nim w roli głównej.

41 Moda
L37 JEMIOŁ BISSET TYBOROWSKI ADAM BARON VICHER L37 JEMIOŁ BISSET VICHER VICHER LA MANIA

KEMBALI. POWRÓT DO NATURY.

Nowa kolekcja

rzeźbionej biżuterii z Bali

Kembali w języku indonezyjskm oznacza powrót. Anna Orska po blisko ośmiu latach od pierwszej projektowej podroży, wróciła na Bali, by odkryć jak wiele zmieniło się na wyspie. To samo miejsce okazało się nie być już takie samo. Tworząc kolekcję biżuterii Kembali, projektantka sięgnęła więc do niezmiennych balijskich korzeni: natury, rzemiosła i rytuału. Te trzy rzeczy są ze sobą złączone, codziennie się przenikają i stanowią to, co można by nazwać esencją wyspy.

tekst : Monika Pawłowska | z djęcia : Orska Team

WYSPA DUCHÓW, KWIATÓW I ARTYSTÓW

O niezwykłej mocy natury mieszkańcy Bali, wyspy duchów i kwiatów, wiedzą od tysiącleci. Bujna miejscowa roślinność tworzy największą naturalną aptekę świata. Nie tylko żywi, chroni i inspiruje – jest także nieodłączną częścią wielu rytuałów, które wybijają rytm życia na wyspie. Miejscowe rośliny, owoce i kwiaty są podstawowym komponentem darów, wielokrotnie składanych każdego dnia w przydomowych sanktuariach. Pełnią rolę łącznika między tym, co nadprzyrodzone, a tym, co codzienne; tym co, namacalne, a tym, co magiczne. Są podstawą dziękczynnego rytuału Canang Sari, w ramach którego każdy członek rodziny

składa w domowej świątyni swój koszyczek, ręcznie upleciony z liści palmowych, wypełniony kolorowymi kwiatami i zapalonym kadzidełkiem. Złożone na ołtarzu dobrych duchów mają wybłagać mieszkańcom harmonię, równowagę i pokój.

JUBILERSKIE RZEŹBY

W kolekcji Kembali znalazła się srebrna i pozłacana biżuteria z kontrastującymi, czarnymi i białymi, rzeźbionymi kwiatami: różą, chryzantemą, kwiatem lotosu i hibiskusem. Wszystkie te rośliny mają na Bali swoje symboliczne znaczenie. Biały kwiat lotosu jest znakiem

42 Moda

na jubilerski stół ORSKA, gdzie oprawione zostały formy przypominające węża. W kulturze balijskiej ode, czyli wąż, jest pozytywnym symbolem o bogatym znaczeniu. To dlatego stał się przewodnim motywem całej kolekcji – precyzyjnie odwzorowane wężowe łuski oplatają czarne i białe rzeźby kwiatów, spowijają palce pod postacią szerokich pierścionków, otaczają nadgarstki oraz dekolty w formie zdobnych łańcuchów

niewinności, hibiskus jest symbolem odwagi, natomiast chryzantemy w krajach Azji są utożsamiane z radością i długim życiem.

Ręcznie rzeźbiona biżuteria wykonana została przez lokalnych mistrzów w przekazywanej z pokolenia na pokolenie technice i tradycyjnych materiałach. Każdy element powstawał od kilku do kilkunastu godzin. Z okolic Ubud komponenty trafiły

tworzących bransoletki i naszyjniki. Symbol węża zachęca, by odrzucić to, co nam nie służy i zrobić miejsce na nowe.

POWRÓT DO NATURY

Silna więź między naturą a ceremoniami zrodziła pytanie o obecność rytuału także w naszym życiu. Coraz częściej szukając wytchnienia, uciekamy na łono natury. Przyroda koi i inspiruje, kontakt z nią jest najlepszym lekarstwem na stres, zabieganie i codzienne wyzwania życia w dużym mieście. Kolekcja biżuterii Kembali ma być przypomnieniem, że powrót do natury powinien być naszym najważniejszym rytuałem.

43 Moda

Podróż po światowych trendach okularowych

Okulary przeciwsłoneczne nie tylko dodają stylu, ale są także nieodłącznym elementem ochrony zdrowia oczu przed szkodliwym promieniowaniem UV. Co jednak staje się coraz bardziej fascynujące, to różnorodność ich pochodzenia. Włoska elegancja, amerykańska innowacyjność, francuski szyk, japońska precyzja – te cechy łączą się w wyjątkowych markach okularowych, których korzenie tkwią w różnych zakątkach świata. Trendów w okularach przeciwsłonecznych na nadchodzący sezon poszukaliśmy w poznańskim salonie optycznym z luksusowymi markami okularów przeciwsłonecznych i opraw okularowych MOOJ OPTYK.

tekst : Alicja Kulbicka | z djęcia : John Dalia, Linda Farrow, Akoni

Jeśli mowa o trendach w okularach przeciwsłonecznych wiosna-lato 2024 w MOOJ OPTYK, to niespecjalnie staramy się za nimi podążać – śmieje się

Magda Jurga, właścicielka salonu. – Co oczywiście nie oznacza, że ubierzemy Was w niemodne okulary. Bardzo indywidualnie podchodzimy do budowania garderoby okularowej naszych klientów - dodaje. I jak przekonuje - okulary muszą tworzyć z nami spójną całość, ubierać, a nie powodować, że czujemy się przebrani. Okulary powinny pasować do osobowości, okazji i spełniać odpowiednie funkcje.

Ponadczasowe rozwiązania

Zakup okularów przeciwsłonecznych wiąże się z decyzją, jakiego rodzaju okularów potrzebujemy, jaką soczewkę przeciwsłoneczną wybrać, z jakich materiałów powinny być one wykonane oraz jakie dodatkowe funkcje powinny spełniać. Oprócz swojej podstawowej funkcji chroniącej nasz wzrok przed promieniami słońca, okulary przeciwsłoneczne mają jeszcze jedną ważną rolę – to przecież ważny dodatek do naszych stylizacji, który w znaczący sposób wpływa na nasz wygląd. – Stawiamy na rozwiązania ponadczasowe – mówi Magda Jurga. – Z reguły wiemy, że klienta najbardziej cieszą zakupy, które w dłuższej perspektywie nie okazują się jednorazowe. Poprzez selekcję głównie niszowych i unikatowych produktów, które w większości można znaleźć jedynie w MOOJ OPTYK, klient może zbudować swój indywidualny styl i wizerunek. A to wszystko w oparciu o produkty najwyższej jakości. Wykonane z niezwykłą dbałością o detale. – Proponując naszym klientom okulary doskonałej jakości, oryginalne i niespotykane śmiało jako salon sami możemy wyznaczać trendy –dodaje właścicielka.

MOOJ OPTYK
44 Moda

Luksusowy, francuski szyk

Marką, z którą chyba najbardziej kojarzy się MOOJ Optyk, to John Dalia. – To zdecydowanie nasze największe odkrycie – zauważa Magda Jurga. – Francuski projektant, który stworzył bardzo luksusowy brand okularowy, to w naszym salonie najbardziej pożądane okulary w każdym sezonie, niezależnie od modelu.

Stworzona w 2011 roku marka John Dalia oferuje produkty z najwyższej półki, które są zgodne z naturalnymi prawami luksusu: precyzją, celowością i ponadczasowością. Rzeczywiście John Dalia działa w świecie najwyższego luksusu, oferując niezrównaną jakość, wyjątkowe materiały i zamiłowanie do prostego piękna. Kolekcje marki są zawsze dopracowane, a każda kreacja zaprojektowana jest jako element wysokiej biżuterii, dyskretnej, ale eleganckiej. Siłą marki jest niezwykła jakość wykonania produktów Duża gama połączeń kolorystycznych oraz kształtów sprawia, że każdy z łatwością znajdzie najlepiej dopasowany do

siebie produkt. Większość kolekcji okularów tej marki to modele unisex. Ale znajdziemy tutaj także modele większe, doskonałe na męską twarz ( zdj. nr 1 )  i mniejsze przeznaczone głównie dla kobiet. ( zdj. nr 2). – Dedykowaną na ten sezon propozycją jest przepiękny model Leo w ponadczasowym szarym kolorze i dodatkami z różowego złota – rekomenduje specjalistka M.J. (Zdj. nr 3) – Niebawem pojawią się w salonie limitowane modele okularów wykonane z tworzywa, (zdj. nr 4 ) dzięki którym nasi klienci będą mogli poczuć się naprawdę wyjątkowo.

   
45 Moda

Brytyjskie dzieła sztuki

Kolejną marką, która daje klientom poczucie wyjątkowości, goszcząc w portfolio salonu już od pięciu lat, jest Linda Farrow. Marka rodem z Wielkiej Brytanii. Nieoczywista i zaskakująca. Adresowana do kobiet ceniących sobie jakość i oryginalność. Tutaj każdy projekt to dzieło sztuki. – W nadchodzącym sezonie Linda Farrow postawiła na wytworną klasykę, ale w nowoczesnym wydaniu. Kobiecą, ale zdecydowaną w formie –przekonuje Magda Jurga. Pilotka w prostym, nawet trochę męskim, prostokątnym kształcie w dwóch skrajnych kolorach bieli i czerni ze złotymi dodatkami to absolutny must have tego lata. (Zdj. nr 5 ) Linda Farrow to także specjalistka pięknych oversizowych fasonów.

W letniej kolekcji znajdziemy podążającą za trendami propozycję w okrzykniętym przez Instytut Pantone kolorze roku 2024 – brzoskwiniowym. (Zdj. nr 6). Taki model okularów stanowi doskonałe uzupełnienie każdej wakacyjnej stylizacji.

46 Uroda  

Futurystyczna japońska precyzja

Mimo że założyciele marki pochodzili z różnych środowisk i różnych części świata, w 2019 roku połączyli siły, tworząc Grupę Akoni. To, co nimi kierowało, to przekonanie, że łącząc swoje talenty i doświadczenia, mogą stworzyć zupełnie nowy rodzaj luksusowej firmy produkującej okulary, która dostarcza wyjątkowe produkty, opierając się wyłącznie na najlepszych projektach, materiałach, kunszcie i technologiach. Nazwa, którą wybrali dla tego nowego przedsięwzięcia, bardzo jasno wskazywała, jakie standardy zamierzali spełnić założyciele – Akoni po łacinie oznacza „bezcenny, godny podziwu.” Marka Akoni opiera się na najlepszych na świecie rzemieślnikach okularowych znanych ze swojej niezrównanej precyzji,

poświęcenia i umiejętności, a ich finezja i mistrzostwo gwarantują ostateczną jakość. – Ta marka w ostatnim czasie, w ekspresowym tempie podbija serca naszych klientów, a po projekty Akoni chętnie sięgają także influencerki, czyniąc te produkty jeszcze bardziej popularnymi i pożądanymi – mówi Magda Jurga. – To niezwykłe połączenie futurystycznego designu z japońską precyzją i jakością wykonania. Dla wielu to coś dotąd niespotykanego na rynku optycznym. Model Eris stał się już ikoną tego sezonu. Niewielkie kółko połączone poprzeczką w górnej części frontu prezentuje się fenomenalnie i przykuwa uwagę. (Zdj. nr 7 ). W katalogu marki Akoni nie zabrakło też propozycji dla panów. Odpowiednio duże i szerokie fasony dedykowane płci męskiej łączą w sobie wygodę i nieprzemijający design. Okulary, które pasują do garnituru przy okazji bardziej formalnych wystąpień, ale także do codziennych, a nawet sportowych stylizacji. (Zdj. nr 8 ).

 
47 Moda

– to musisz wiedzieć!

Wielkimi krokami zbliża się lato, słońce grzeje coraz mocniej, a nasza skóra jest podatna na coraz więcej promieni słonecznych. Sprzyja to wytwarzaniu się witaminy D w naszym organizmie, ale jednocześnie stwarza niebezpieczeństwo oparzeń, przebarwień, a nawet zmian nowotworowych skóry. Dlatego powinniśmy zwracać szczególną uwagę na ochronę przeciwsłoneczną. Jednym z kluczowych elementów tej ochrony jest stosowanie kremów z filtrem SPF (ang. Sun Protection Factor).

Dtekst : Patrycja Sławkowska | z djęcia : Adobe Stock

laczego używanie kremów z filtrem SPF jest ważne?

Przede wszystkim ich głównym założeniem jest ochrona przed szkodliwym promieniowaniem UV. Nawet w pochmurne dni, promieniowanie UV dociera do skóry, co może prowadzić do pogorszenia jej stanu, a w konsekwencji do starzenia się skóry, do zmarszczek, utraty elastyczności oraz zwiększenia ryzyka zachorowania na raka skóry, w tym złośliwego czerniaka. Dodatkowo kremy z filtrem SPF zmniejszają ryzyko oparzeń słonecznych; chronią skórę przed poparzeniami słonecznymi, które mogą prowadzić do bólu, stanów zapalnych i przyspieszonego starzenia się skóry. Zapobiegają także przebarwieniom skóry. Ekspozycja na słońce może prowadzić do powstawania ciemnych plam na skórze, zwanych hiperpigmentacją, których uniknięcie jest możliwe dzięki regularnemu stosowaniu kremów z filtrem.

Jak wysoka powinna być ochrona przeciwsłoneczna?

Wysoka skuteczność ochrony przeciwsłonecznej zależy od stopnia filtra SPF, który wybieramy. Warto sięgać po produkty

do twarzy, których SPF mieści się w przedziale 30-50, oraz takie, które jednocześnie są odpowiednio dopasowane do typu skóry. Dla cery tłustej należy wybrać lekką formułę, a dla skóry suchej – bardziej odżywczą. Z kolei w przypadku skóry wrażliwej powinny to być produkty bez substancji zapachowych i alkoholu, które mogą podrażniać skórę.

Jak stosować kremy z filtrem SPF?

Krem z filtrem SPF powinien być nakładany na oczyszczoną skórę, po zastosowaniu kremu nawilżającego, przed jakąkolwiek ekspozycją na słońce.

Krem z filtrem SPF traci swoją skuteczność wraz z upływem czasu, dlatego ważne jest regularne i częste jego nakładanie. Zaleca się aplikowanie kremu co najmniej co 2 godziny, zwłaszcza jeśli jest się dłużej na słońcu lub miało się kontakt z wodą. Nie zapominaj o odkrytych częściach

KREM Z FILTREM
48 Uroda

ciała: pamiętaj o aplikacji kremu na twarz, szyję, ramiona, dłonie i inne odsłonięte obszary skóry.

Jakie są konsekwencje dla zdrowia i skóry, gdy nie używamy kremu z filtrem SPF?

Niezabezpieczona ekspozycja na promieniowanie UV może prowadzić do poważnych konsekwencji dla zdrowia i wyglądu skóry. Nadmierne narażenie na słońce może przyspieszyć procesy starzenia skóry, powodując powstanie zmarszczek, przebarwień oraz utratę elastyczności. Ponadto, promieniowanie UVB może prowadzić do oparzeń słonecznych, które nie tylko są bolesne, ale także zwiększają ryzyko rozwoju nowotworów skóry.

Przegląd dostępnych kremów z filtrem SPF

Niezależnie od budżetu na rynku dostępnych jest wiele kremów z filtrem SPF, odpowiednich do różnych typów skóry i preferencji. Oto kilka polecanych produktów:

Z branżą beauty związana od 2007 r. Manager SPA z 6- letnim doświadczeniem. Absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi na kierunku kosmetologia. Doświadczony szkoleniowiec, pasjonatka nowoczesnych urządzeń Hi- Tech w połączeniu z technikami manualnymi. Sprawna organizatorka, nieustannie doskonaląca swoje umiejętności.

Aktualnie Manager w RAI82

La Roche-Posay Anthelios Ultra-Light Fluid SPF 50+: Doskonała formuła, która nie tylko zapewnia wysoką ochronę, ale również jest lekka i łatwa do aplikacji, nie pozostawiając tłustego fi lmu na skórze.

Supergoop! Unseen Sunscreen SPF 40: Bezbarwny, nietłusty krem, który działa jako doskonała baza pod makijaż, zapewniając skuteczną ochronę przed promieniowaniem UV.

Neutrogena Ultra Sheer Dry-Touch Sunscreen SPF 55: Wodoodporny krem o wysokim SPF, który szybko się wchłania i nie pozostawia białych śladów. Idealny do codziennego użytku.

Biore UV Aqua Rich Watery Essence SPF 50+: Japoński hit, lekka tekstura, która nie zapycha porów, doskonale nadaje się pod makijaż.

Nivea Sun Protect & Moisture SPF 50: Wodoodporna formuła, która chroni skórę z zewnątrz i pielęgnuje wewnątrz dzięki antyoksydacyjnej witaminie E.

Zachęcam do stosowania kremów z filtrem SPF!

CeraVe Hydrating Mineral Sunscreen SPF 30: Delikatna formuła, która zawiera ceramidy i kwas hialuronowy, zapewniając jednocześnie ochronę i nawilżenie skóry.

Dbałość o skórę to inwestycja w jej zdrowie i piękno na przyszłość. Regularne stosowanie kremów z fi ltrem SPF może pomóc w zachowaniu młodego wyglądu oraz ograniczeniu ryzyka poważnych problemów zdrowotnych. Dlatego zachęcam wszystkich do codziennej aplikacji kremu z filtrem SPF i dbania o swoją skórę, aby cieszyć się jej promiennym wyglądem na dłużej. Twoja skóra będzie Ci wdzięczna!

49
Uroda

PORADY

Retinoidy – fakty i mity

tekst: Joanna Igielska-Kalwat | zdjęcie: Prywatne archiwum J.I.-K.

Retinoidy to pochodne witaminy A. Istnieje wiele rodzajów substancji należących do tej grupy, które znajdują zastosowanie zarówno w kosmetykach, zabiegach gabinetowych, jak i dermatologii. Związki te są w stanie przebudować skórę, łącząc się z jej receptorami. Retinoidy dobrze rozpuszczają się w tłuszczach, przenikają w głąb skóry, gdzie pobudzają komórki do odnowy, dzięki czemu działają efektywnie i wielokierunkowo. Pamiętajmy, że retinoidy działają przeciwstarzeniowo, zwiększają produkcję kolagenu, który ulega degradacji po 25. roku życia. Są niezastąpionymi substancjami, które działają silnie przeciwtrądzikowo.

Zalety

▶ Wygładzenie zmarszczek.

▶ Poprawa struktury skóry.

▶ Zwiększenie jędrności i elastyczności skóry.

▶ Rozjaśnienie przebarwień.

▶ Regulacja pracy gruczołów łojowych.

▶ Redukcja stanów zapalnych.

▶ Spłycenie blizn potrądzikowych.

▶ Zniwelowanie trądzikubezpośrednie działanie przeciwbakteryjne, zmniejszające ilość bakterii Cutibacetrium acnes na skórze.

▶ Idealne na rogowacenie okołomieszkowe.

▶ Pomoc w świeżych rozstępach.

Przeciwskazania

▶ Ciąża oraz karmienie piersią.

▶ Stosowanie doustne witaminy A oraz antybiotyków.

▶ Stosowanie silnie złuszczających produktów.

▶ Podrażnienia i otwarte rany.

▶ Nadwrażliwość na pochodne witaminy A.

▶ Zaostrzone czynne atopowe zapalenie skóry (AZS) zlokalizowane na twarzy.

▶ Ciąża.

▶ Zakażenie skóry.

▶ Wydrapania skóry, przeczosy.

Należy jednak pamiętać, że związki te posiadają również wady. Mogą oddziaływać drażniąco na skórę, powodując rumień, pieczenie, świąd, łuszczenie oraz ściągnięcie. Dlatego tak istotne jest świadome i odpowiednie wprowadzanie ich do pielęgnacji w specjalny sposób.

Podział retinoidów

Retinaldehyd zwany też retinalem to biologicznie aktywna pochodna witaminy A. Należy do jednej z najlepiej przebadanych substancji spowalniających starzenie się skóry. Retinoidy, jakie spotykamy w kosmetykach, ulegają następującej przemianie.

Im więcej etapów, tym silniejsze i szybsze działania substancji. Retinal to forma pośrednia między retinolem a kwasem retinowym. Potrzebuje tylko jednej przemiany w skórze do kwasu retinowego. Retinal daje nam możliwość zastosowania mniejszego stężenia przy takich samych efektach. Ta forma sprawdzi się również dla osób z cerą wrażliwą i reaktywną. Musimy pamiętać, że nie każdy rodzaj

skóry potrzebuje intensywnego oraz szybkiego działania. Dlatego dobierajmy substancje według indywidualnych potrzeb. Najbardziej znanym retonoidem jest bez wątpliwości retinol. Aby mógł działać w naskórku, musi przekształcić się najpierw do retinaldehydu, a następnie do kwasu retinowego, czyli formy aktywnej. Poprzez dwie konwersje charakteryzuje się słabszym i wolniejszym działaniem.

Ograniczenie stężeń

Opierając się na opinii Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS), Komisja wydała projekt rozporządzenia, który ma znacząco ograniczyć stężenie retinolu w produktach kosmetycznych: – stosowanie retinolu, octanu retinylu i palmitynianu retinylu powinno być ograniczone do maksymalnego stężenia 0,05 % RE w emulsjach do ciała i 0,3 % RE w innych produktach niespłukiwanych i spłukiwanych. Rozporządzenie będzie obowiązywać we wszystkich państwach członkowskich. Po tym, jak wejdzie w życie, czas na przystosowanie się do jego wytycznych będzie wynosił 12 miesięcy.

Estry retinylu Retinol Retinal Kwas retinowy
50 Uroda   

Częstotliwość stosowania

Działanie drażniące retinoidów jest opóźnione o okres 3 dni. Aby uniknąć skumulowania podrażnienia, należy sprawdzić reakcję skóry. Na początku używamy produktów z retinoidami co 3 dni. Jeśli wiemy, że mamy skórę wrażliwą, możemy zacząć od aplikacji raz w tygodniu. Pierwsza faza trwa 4 tygodnie. Jeśli w tym okresie zauważymy, że podrażnienie skóry się nasila, należy zmniejszyć częstotliwość aplikacjami albo użyć produkt z niższym stężeniem retinoidu. Natomiast jeśli po tym okresie skóra nie będzie reagowała podrażnieniem na retoidy, można skrócić odstępy pomiędzy dniami. Docelowo stosowanie retinoidów jest cechą personalną, niektóre Panie stosują takie kosmetyki codziennie wieczorem lub co drugi, trzeci dzień. Należy bacznie obserwować swoją skórę w celu zbudowania tolerancji na retinoidy.

Pielęgnacja retinoidami to długi proces. Pierwsze efekty możemy zauważyć pomiędzy 3 a 6 miesiącem stosowania. Naukowcy udowodnili, że retinol działa na skórę już w stężeniu 0,05%. Do konsumentów należy wybór czy lepiej stosować produkty z niższymi stężeniami, do których skóra szybko się przyzwyczai, aby używać ich długo bez efektów ubocznych spowodowanych zaczerwienieniem czy łuszczeniem się skóry. Ważnym etapem jest regeneracja, należy dostatecznie nawilżać oraz odbudowywać barierę hydrolipidową podczas budowania tolerancji retinoidami. Warto w składach szukać ceramidów, trehalozy, niezastąpionego kwasu hialuronowego, wąkrotki azjatyckiej oraz ektoiny. W dni, w które stosowane są retinoidy, powinno się unikać silnych substancji zapachowych oraz produktów z denaturyzowanym alkoholem. Nie nakładajmy również peelingów i nie stosujmy wtedy szczoteczek do mycia twarzy.

Rady:

Jeżeli po pierwszym tygodniu skóra będzie podrażniona, mocno zaczerwieniona należy zwiększyć odstęp między aplikacjami retinoidów. Po 4 tygodniach ich stosowania, jeśli skóra nie będzie podrażniona, można zwiększyć częstotliwość stosowania.  Musimy pamiętać, że retinoidy aplikujemy na suchą skórę, ponieważ wilgoć może potęgować działanie drażniące.

Metoda i schemat działania dla początkujących

Należy nakładać lekki krem, a po 30 minutach produkt z retinoidami lub można na suchą skórę nałożyć krem z retinoidem, a po jego wchłonięciu krem o cięższej konsystencji. Przy skórze wrażliwej można połączyć obie metody. Wybierając kosmetyk z retinolem, należy zadbać równocześnie o ochronę przeciwsłoneczną.

Kosmetyki z retinolem

Kosmetyki z retinalem

51 Uroda

Prestiżowe miejsce

WAKACYJNY RELAKS

w mazurskim SPA

Najcenniejszym miejscem, w którym można się zregenerować i zaznać pełni relaksu jest takie, gdzie przyroda jest na wyciągnięcie ręki, a wszechobecny spokój i cisza pozwalają zapomnieć o miejskim zgiełku i codziennym pośpiechu.

tekst i zdjęcia: Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie

Może w tym roku warto postawić na Mazury? Ten wyjątkowy region znany szczególnie z Krainy Wielkich Jezior, ma jeszcze wiele do zaoferowania. Wtopiony w przyrodę Parku Krajobrazowego i położony ok. 4 godzin jazdy samochodem z Poznania luksusowy Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie idealnie wpisuje się nie tylko w potrzebę odpoczynku na łonie natury, ale również w holistyczne podejście do piękna i zdrowia. Znajdą tu dla siebie odpowiednią ofertę osoby szukające spokoju prawdziwego SPA, jak i pragnące wysokiej jakości odpoczynku w gronie rodzinnym.

Aktywny odpoczynek

Okolice Hotelu SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie to wręcz raj dla tych, którzy lubią aktywnie spędzać czas. Jeśli

52

interesują Cię piesze wędrówki, wycieczki rowerowe czy rejsy statkiem po jeziorze Drwęckim lub Kanale Elbląskim, to właśnie jest to idealne miejsce na wakacje wypełnione letnią przygodą. Liczne ścieżki przyrodnicze pozwalają dotrzeć do lokalnych osobliwości, cennych ze względu na walory przyrodnicze czy krajobrazowe. A znakomicie oznaczone szlaki turystyczne poprowadzą przez urokliwe miejsca noszące ślady historii sprzed wieków. Swoje miejsce odnajdą tutaj również miłośnicy jazdy konnej (hotel posiada własną stajnię), gdyż malowniczość i zróżnicowanie tutejszych terenów zapewnią niezapomniane przeżycia. Aby skorzystać z ciekawych atrakcji, nie musisz wcale opuszczać hotelu, gdyż urozmaicony program zajęć jest dostosowany do wieku i potrzeb gości. W programie znajdziesz różnego rodzaju ćwiczenia fitness lub spacery nordic walking po lesie. Na mieszczącym się obok hotelu boisku wielofunkcyj-

nym można zagrać w tenisa lub siatkówkę, a po aktywnie spędzonym dniu, watro zajrzeć do Centrum SPA z dwoma basenami, biczami wodnymi, kompleksem saun i jacuzzi, gdzie można zregenerować organizm, wygrzać ciało i całkowicie się odprężyć.

Dla piękna ciała

Będąc w SPA, szkoda byłoby nie skorzystać z tego, co najlepsze, czyli z zabiegów firmowanych przez słynną polską markę kosmetyczną. Proponowane zabiegi pielęgnacyjne na twarz i ciało rozwiązujące różne problemy skóry, a przy tym

Prestiżowe miejsce

Hotel nie zapomina o najmłodszych gościach. Dla dzieci przygotowano m.in.: ▶ maskotki na powitanie ▶ bogaty program animacji ▶ menu dziecięce ▶ jazdy na kucyku ▶ opiekę Hotelowej Cioci

gwarantujące miłe doznania, to połączenie najwyższej skuteczności z głębokim relaksem. Bo czyż nie brzmi kusząco nazwa orzeźwiająco-witalizującego zabiegu na ciało Pitaya & Grapefruit, który odkrywa rewitalizującą energię owoców? A gdyby przyszła ochota na egzotyczną podróż w czasie i przestrzeni, można skorzystać z orientalnych masaży (tajskich, balijskich i ajurwedyjskich) zapewniających wyjątkowe przeżycia.

Wspaniały relaks

Jeśli szukasz odprężenia w wodnej strefie, koniecznie udaj się na basen, do Centrum SPA. Tam poczujesz dobroczynną moc wody i biczy wodnych, zrelaksujesz się na podgrzewanych leżankach ceramicznych lub w jednej z czterech saun (fińskiej, łaźni rzymskiej, solankowej lub w termarium ziołowym). A jeśli większą frajdę sprawi jacuzzi – to do wyboru są trzy wewnętrzne i dwa na tarasie zewnętrznym, gdzie przy okazji można wsłuchiwać się w śpiew ptaków.

Przyjemności dla podniebienia

Nie ma dobrego odpoczynku, bez dobrego jedzenia. Proponowane przez szefów kuchni dania to coś więcej niż smaczne jedzenie, dlatego miłośnicy odkrywania nowych smaków czy kuchni fine dining nie będą zawiedzeni. Hotelowe kulinaria wyróżnia wykwintność dań, sezonowość karty i wykorzystywanie najlepszych lokalnych produktów. Szefowie kuchni dwóch hotelowych restauracji – całodziennej Restauracji Oranżeria i czynnej w godzinach wieczornych slowfoodowej Restauracji Romantyczna – zapewnią wszystkim smakoszom (tradycyjnym i wegetarianom) niezapomniane wrażenia.

Siedliska w otoczeniu natury

A jeśli marzysz o swobodnym wypoczynku, porankach z kawą w dłoni na tarasie z widokiem na naturę, twoim wyborem mogą być Siedliska – klimatyczne i luksusowe mazurskie wille, które są wyposażone we wszystkie niezbędne udogodnienia do samodzielnego pobytu. Pobyt z rodziną lub z przyjaciółmi w jednym z 14 Siedlisk to doskonała okazja do relaksu na łonie przyrody w sąsiedztwie luksusowego hotelu i jego atrakcji.

Połączenie malowniczego otoczenia, holistycznego podejścia do odpoczynku i wysokiej jakości obsługi zapewnia każdemu z naszych gości harmonię ciała i umysłu oraz pozwala czuć się wyjątkowo. Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie to niezapomniane doświadczenia.

DrIrenaErisSPA.com 53

CYWILIZACYJNE I POWIKŁANIA

SERCOWO-NACZYNIOWE

tekst : dr n. med. Lucyna Woźnicka-Leśkiewicz | z djęcia : Katarzyna Loga, Adobe Stock

ALKOHOL

Do następstw nadmiernej konsumpcji alkoholu należy zwiększenie ryzyka powstania niektórych nowotworów, schorzeń wątroby, trzustki, zaburzeń funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego, a także niebezpieczeństwo uzależnienia i wynikające z tego implikacje zdrowotne i społeczne. Z drugiej strony wyniki badań epidemiologicznych sugerują korzystny wpływ nieznacznego spożycia alkoholu na ryzyko chorób układu krążenia.

• Z całą pewnością nie można jednak alkoholu w żadnej postaci traktować jako lekarstwa na choroby układu sercowo-naczyniowego.

• Krótkotrwała poprawa samopoczucia po wypiciu alkoholu zależy od działania uspokajającego, nie zastąpi to jednak leków zapisanych przez lekarza.

• Regularne spożywanie nieznacznych ilości alkoholu zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby układu krążenia. Alkoholu nie należy jednak traktować jako zdrowej formy profilaktyki, gdyż jego regularne spożycie może prowadzić, między innymi do poważnego uszkodzenia mięśnia sercowego tzw. kardiomiopatii poalkoholowej.

• Niewielka ilość alkoholu to spożywanie przez mężczyzn poniżej 3 jednostek alkoholu, a kobiet poniżej 2 jednostek alkoholu dziennie. Jednostka to 10 gramów czystego alkoholu, co przeciętnie oznacza 250 ml piwa, 150 ml wina lub 30 g wódki.

• Pamiętać należy, że alkohol jest wysokokaloryczny – 1 gram dostarcza aż 7 kcal.

• W czerwonym winie zawarte są polifenole o działaniu przeciwmiażdżycowym. Może ono w niewielkim stopniu podwyższyć poziom cholesterolu HDL („dobrego cholesterolu”). Do wina odnoszą się jednak te same uwagi, co do wszystkich innych rodzajów alkoholu i jego działań niepożądanych.

• Z uwagi na zagrożenia związane ze spożywaniem alkoholu nie należy nikogo zachęcać do systematycznego spożywania nawet jego niewielkich ilości w celu zapobiegania chorobom sercowo-naczyniowym.

PAPIEROSY

Nie pal tytoniu! O ile to możliwe unikaj przebywania w zadymionych pomieszczeniach. Tak zwane „bierne palenie” jest również niebezpieczne dla serca.

• 37% zgonów mężczyzn i 15% zgonów kobiet z powodu chorób układu krążenia wiąże się z paleniem papierosów.

• 55% zgonów mężczyzn i 12% zgonów kobiet z powodu nowotworów wywołanych jest paleniem papierosów.

Większość nałogowych palaczy powinna być świadoma ryzyka zachorowania na choroby spowodowane paleniem papierosów: choroby nowotworowe czy rozedmę płuc. Palenie szkodzi!

• Powoduje obniżenie cholesterolu HDL („dobrego cholesterolu”).

• Przyczynia się do rozwoju miażdżycy, może spowodować ostry zespół wieńcowy lub udar mózgu.

54 Zdrowie UŻYWKI
A CHOROBY

• Osoby palące jedną paczkę papierosów dziennie są 2,5 razy bardziej zagrożone zawałem serca niż osoby niepalące.

• Podwyższa aktywność układu współczulnego, zwiększając częstość pracy serca.

• U kobiet powoduje niedobór estrogenu, znosząc jego działanie kardioprotekcyjne.

• Palenie papierosów osłabia proces kościotworzenia. Osoby palące są w grupie wysokiego ryzyka rozwoju osteoporozy.

• Palenie papierosów zwiększa wydzielanie soku żołądkowego i obniża przepływ krwi przez błonę śluzową, co może doprowadzić do powstawania choroby wrzodowej.

• Związki chemiczne znajdujące się w papierosach oddziałują na hormony tarczycy, prowadząc do destabilizacji hormonalnej tego narządu.

• Palacze mogą częściej cierpieć na zaćmę oraz są 2 razy bardziej narażeni na schorzenia plamki żółtej niż osoby niepalące.

• U palaczy szybciej postępuje proces starzenia się.

• Palące kobiety mogą mieć problem z płodnością. Największym ryzykiem obarczone są kobiety palące 20 lub więcej papierosów dziennie oraz kobiety zaczynające palić przed 18 rokiem życia.

• Nałogowi palacze częściej chorują na raka gardła, jamy ustnej i przełyku, płuc, białaczkę, raka żołądka, pęcherza, nerek oraz trzustki.

• Papierosy zawierają kilka tysięcy związków chemicznych, więc nowotwór może się rozwinąć poprzez nakładanie się wielu czynników rakotwórczych.

KAWA

Aromatyczna świeżo parzona kawa zawdzięcza swoją popularność zawartości kofeiny. Kofeina jest alkaloidem, który pobudza czynność serca i działa stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy. Co warto pamiętać, nadmierne picie kawy szczególnie połączone z nawykiem palenia tytoniu wiąże się z dużym ryzykiem chorób układu krążenia. Przyjmuje się, że ilości do 2 filiżanek kawy dziennie tylko w niewielkim stopniu podnoszą ciśnienie krwi, również poprawiając koncentrację oraz usuwając zmęczenie. Taka ilość kawy powinna być bezpieczna dla pacjenta kardiologicznego, pod warunkiem dbania o dostarczanie odpowiedniej ilości elektrolitów/płynów, które kawa wypłukuje.

CZEKOLADA

Stwierdzono, że zjedzenie dziennie 2-3 kawałków gorzkiej czekolady poprawia nastrój. Ten korzystny efekt spowodowany jest zwiększeniem wydzielania przez mózg endorfin, zwanych hormonami szczęścia oraz serotoniny.

Ponadto czekolada jest bogata w magnez oraz żelazo. Zawarte w czekoladzie substancje zwane antyoksydantami opóźniają procesy starzenia i rozwój miażdżycy.

Niestety, nie wynaleziono jeszcze czekolady nie zawierającej kalorii, o czym ze smutkiem zawiadamiam wszystkich walczących z nadwagą i otyłością.

55 Zdrowie

BALKONOWY ZAWRÓT GŁOWY

Wiosna w tym roku przyszła zaskakująco szybko, a my z radością wybiegliśmy na dwór. Natychmiast postanowiliśmy uporządkować balkony i tarasy, które w cieplejszych miesiącach stają się naturalnym przedłużeniem naszych domów. To właśnie tam, przy kawie, wciągając się w lekturę książki lub po prostu odpoczywając, odnajdujemy spokój i przyjemność.

Dtekst: Ewelina Matyjasik-Lewandowska, Chasing the sun | zdjęcia: Tomasz Kazaniecki i Kuba Troszczyński, Adobe Stock latego zatem tak ważne jest, aby odpowiednio balkon przygotować. Ale co to właściwie znaczy? Jak go właściwie zaaranżować? Planując aranżację balkonu, potraktuj go jako dodatkowe pomieszczenie.

• Jeśli zależy ci na estetyce i chcesz, aby balkon był przede wszystkim dekoracyjny, możesz zdecydować się na obsadzenie go roślinami, kwiatami i innymi ozdobnymi elementami. Możesz także dodać meble ogrodowe lub dodatki dekoracyjne, które nadadzą mu wyjątkowy charakter i będą zachwycać oko.

• Jeśli natomiast oczekujesz od balkonu funkcjonalności i chcesz, aby był miejscem do relaksu i wypoczynku, możesz zainwestować w wygodne meble, jak leżaki, fotele bujane czy hamaki. Dodatkowo, możesz rozważyć stworzenie strefy do czytania, medytacji lub picia kawy, by móc cieszyć się spokojem i uciec od miejskiego zgiełku.

56 Design

Co warto wziąć pod uwagę, ustalając plan aranżacji balkonu?

Przy ocenie skali prac, które będą konieczne do aranżacji marzeń na balkonie, warto rozważyć kilka czynników, takich jak aktualny stan balkonu, dostępność budżetu oraz czas, który jesteś w stanie poświęcić na remont. Może się okazać, że wystarczy odświeżenie powierzchni, pomalowanie ścian lub podłogi, a także dodanie kilku nowych elementów dekoracyjnych, aby osiągnąć pożądany efekt. W niektórych przypadkach jednak, zwłaszcza gdy balkon wymaga poważniejszych napraw lub zmian strukturalnych, może być konieczne zatrudnienie ekipy remontowej. Niezależnie od tego, jakie masz oczekiwania względem balkonu, ważne jest, aby dostosować jego aranżację do swoich

potrzeb i preferencji, tworząc przyjemne i funkcjonalne miejsce, które będzie cieszyć zarówno ciało, jak i duszę.

Urządzanie balkonu na wiosnę może być wyzwaniem, szczególnie gdy mamy do dyspozycji ograniczoną przestrzeń. Warto sięgnąć po elementy, takie jak drewno, meble balkonowe, balustrady czy nawet sztuczną trawę, aby nadać naszemu balkonowi nie tylko przytulności, ale także świeżości. Korzystanie z różnych rozwiązań sprawi, że stanie się on bardziej przyjemnym miejscem do spędzania czasu. Warto zatem poświęcić trochę czasu na planowanie i dobór elementów, aby stworzyć ulubione miejsce w okresie wiosenno-letnim!

Od czego zacząć urządzanie balkonu?

Gdy minie czas przymrozków, możemy zacząć od wystawienia na balkon roślin pokojowych, które lubią duże nasłonecznienie, takich jak sukulenty, palmy czy paprocie. Dzięki nim nasz balkon zyska piękną, zieloną oprawę, która stworzy przyjemną atmosferę i będzie stanowiła doskonałe tło dla dalszych aranżacji.

Następnie, aby uzupełnić tę przestrzeń kolorami, warto sięgnąć po jednoroczne kwiaty balkonowe. Możemy wybrać różnorodne gatunki, takie jak petunie, pelargonie, lobelie czy begonie, które dostępne są w wielu kolorach i odmianach.

Dobrze jest również zwrócić uwagę na wysokość roślin i ich potrzeby względem światła i wilgoci, aby stworzyć harmonijną kompozycję.

57 Design

Po wyborze roślin, możemy przystąpić do wyboru odpowiednich donic oraz pojemników, które będą pasowały do naszego stylu i pomogą stworzyć spójną aranżację. Ważne jest również zadbanie o odpowiedni drenaż oraz podłoże dla naszych roślin, aby zapewnić im odpowiednie warunki wzrostu i rozwoju.

Na koniec, warto dodać elementy dekoracyjne, takie jak lampiony, girlandy świetlne czy poduszki dekoracyjne, które nadadzą naszemu balkonowi dodatkowego uroku i stworzą przytulną atmosferę, idealną do relaksu i spędzania czasu na świeżym powietrzu.

Na co zwrócić szczególną uwagę, wybierając rośliny?

Na małym balkonie warto wybrać rośliny, które nie tylko pięknie wyglądają, ale także nie zajmują zbyt dużo miejsca. Kwiaty balkonowe można hodować w skrzynkach balkonowych zawieszonych na balustradzie lub ustawionych na podłodze, w donicach i pojemnikach. Zieleń na balkonie nie tylko dodaje uroku, ale również tworzy relaksujący klimat, który sprzyja odpoczynkowi na świeżym powietrzu. Jednymi z najpopularniejszych kwiatów na balkon są pelargonie. W sklepach ogrodniczych czy supermarketach można znaleźć ogromny wybór różnych odmian i kolorów. Pelargonie są niezwykle wszechstronne –są odporne na suszę i podmuchy wiatru, co sprawia, że są idealnym wyborem dla balkonów. Ponadto, są łatwe w uprawie, co czyni je doskonałymi roślinami dla początkujących ogrodników.

Jeśli pragniemy stworzyć kaskadę kwiatów na balkonie, warto wybrać rośliny o zwisających pędach, takie jak: surfinie, lobelie, petunie, bakopę, fuksje.

Te rośliny doskonale sprawdzą się w skrzynkach balkonowych lub doniczkach wiszących, tworząc efektowne kaskady kwiatów, które będą urozmaicały nasz balkon.

Podczas wyboru roślin balkonowych, należy dopasować je do warunków panujących na naszym balkonie. Jeśli balkon jest wietrzny, unikajmy roślin o wiotkich łodygach i pnączy. Dla balkonów z ekspozycją na południe, doskonale nadadzą się petunie, pelargonie, nagietki i lobelie, które będą obficie kwitnąć i cieszyć nas pięknem swoich kolorowych kwiatów. Natomiast na północną stronę balkonu lepiej wybrać rośliny takie jak bratki, werbeny czy niecierpki, które będą dobrze radzić sobie w cieniu. Aby nasz balkon był atrakcyjny przez cały sezon, warto

58 Design

planować zmianę roślin, tak aby zastępować te, które przekwitły, nowymi kwiatami lub sadzić od razu takie gatunki, które po zakończonym kwitnieniu zachowają efektowne liście, co pozwoli nam cieszyć się pięknem naszego balkonu przez cały czas.

Trendy balkonowe 2024

W nadchodzącym sezonie wiosna/lato 2024 nie należy spodziewać się spektakularnych zmian, a raczej kontynuacji trendów, które królowały pod chmurką w poprzednich latach. Nadal będziemy świadkami silnego trendu wykorzystywania naturalnych materiałów w aranżacji tarasów i balkonów. Przeważać będą przede wszystkim drewno, rattan, wiklina i kamień, otoczone soczystą i bujną zielenią roślin. Te naturalne materiały mogą być wykorzystane jako deski tarasowe lub płytki tarasowe, meble outdoorowe (np. drewniane, rattanowe lub wiklinowe) oraz donice i skrzynie.

W aranżacji tarasu lub balkonu należy unikać plastiku, także pod postacią skrzynek i osłonek. Taki wybór materiałów wykończeniowych może być inspiracją do urządzenia tarasu w stylu boho.

W aranżacji tarasów i balkonów w 2024 roku główny nacisk zostanie położony na przytulność i komfort. Wykorzystywane będą miękkie tekstylia, takie jak dywany, poduszki i koce, które dodadzą wnętrzarskiego ciepła i zapewnią wygodę podczas relaksu na świeżym powietrzu. Istotną rolę odegra również odpowiednie oświetlenie, które stworzy nastrojową atmosferę i umożliwi korzystanie z tarasu lub balkonu również wieczorem. Dzięki temu stworzymy przyjemne miejsce do odpoczynku i spędzania czasu na świeżym powietrzu, które będzie zachęcało do relaksu i odprężenia. Jeśli chodzi o dywany, to w sprzedaży znajdziemy ich ogromny wybór. Mają różne kolory, rozmiary i wzory, tak że bardzo łatwo będzie nam dopasować właściwy do stylu i wymiarów naszej przestrzeni zewnętrznej, którą planujemy zagospodarować. Dywany zewnętrzne wykonane są z materiałów odpornych na wilgoć i promieniowanie UV, takich jak: poliester, polipropylen, akryl i nylon. Na zewnątrz lepiej unikać bawełny i wełny, które chłoną wilgoć i pleśnieją.

59 Design

KSENIA SHAUSHYSHVILI

Nie umiem znosić z pokorą stagnacji

Artystyczna dusza, która po latach treningu sztuk walki Wushu, z mocnym akcentem weszła w świat dźwięków, melodii i zdjęć. Podczas wakacji nad morzem tworzy przepiękne rzeźby z piasku – jej syrenki mogłyby startować w konkursie piękności i rywalizować z Disneyowską Ariel. Ksenia Shaushyshvili zachwyca swoją urodą, wielkim talentem, niespożytą energią, uśmiechem i optymizmem, który z niej promieniuje. Ma mnóstwo pomysłów i planów na przyszłość, a wszystko związane z samorozwojem jako wokalistki, fotografki i mamy 8-letniego Tristana.

R ozmawia : Magdalena Ciesielska | z djęcia : Marlena Kańduła, archiwum prywatne

Jak to się stało, że Twoja życiowa droga przywiodła Cię do Poznania?

KSENIA SHAUSHYSHVILI: To czysty przypadek. (śmiech) Spędziłam parę lat dzieciństwa w przepięknej Gruzji, a wychowałam na Białorusi, w Brześciu. Już jako nastolatka wiedziałam, że nie chcę zostawać w kraju rządzonym przez reżim Łukaszenki. Miałam też krótki epizod edukacji wokalnej w Moskwie, ale kompletnie mnie to miasto przerosło… Polska była dla mnie zawsze oknem na świat, na Europę, dlatego gdy zdałam maturę, w wieku 16 lat, dostałam się na warsztaty wokalne do Kutna, nie umiejąc śpiewać klasycznie, choć bardzo chciałam. (śmiech) Jestem z wykształcenia śpiewaczką operową. Stwierdziłam jednak, że nie szukam łatwych rozwiązań, lubię wyzwania. (śmiech) Rozpoczęłam

więc przygotowania do egzaminów wstępnych na Wydział Wokalno-Aktorski w Białymstoku na filii Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina. Następnie moja pani profesor przenosiła się do Poznania i pamiętam jak oznajmiła mi „Kseniu, teraz będziesz zdawać do Poznania na Akademię Muzyczną”, a ja do niej „dobrze, ale gdzie jest ten Poznań?”. (śmiech) 14 lat temu przyjechałam do Poznania, rozpoczęłam studia na Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego na Wydziale Wokalno-Aktorskim i już tak zostałam. (śmiech) Mam ogromne szczęście spotykać na swojej drodze ludzi

60 Muzyka

wyjątkowych, ciepłych, inspirujących, ludzi, którzy dają mi wiarę w siebie i motywują do spełnienia marzeń.

Wschód w Tobie nadal drzemie?

Czerwona szminka przez długi czas była moja nieodzowną towarzyszką, a jak szłam wyrzucić przysłowiowe śmieci, to musiałam zrobić się na bóstwo. (śmiech) Do tego przewędrowałam kilometry w szpilkach, bo przecież buty na wysokim obcasie uważane są za oznakę kobiecości i seksapilu. Z czasem pobyt w Poznaniu uspokoił mnie, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny. (śmiech)

W Twojej krwi płynie mieszanka białorusko-gruzińska, zatem wnętrze masz temperamentne.

Tak, moja mama jest Białorusinką, a tata – Gruzinem. Coraz bardziej utożsamiam się z Gruzją, jej mieszkańcami, tradycją, muzyką itp. Kocham tę gruzińską otwartość, serdeczność, czuję ten klimat. Obecnie mam kilka projektów powiązanych z gruzińską kulturą. Jestem więc mieszanką słowiańskiej Białorusi i temperamentnej Gruzji. (śmiech)

Jak ostatnio spotkałam się z rodzicami na neutralnym terenie, w Gruzji – bo na Białoruś nie mogę wjeżdżać ze względów politycznych – to nocowaliśmy w pensjonacie. Jego właścicielka była tak zachwycona naszą obecnością, naszymi śpiewami, że w dzień wyjazdu powiedziała „zapraszam Was kolejny raz do mnie, ale już za darmo. Przyjeżdżajcie, kiedy tylko chcecie!”. To jest właśnie w Gruzinach urocze, ich gościnność i otwartość na drugiego człowieka, co bardzo cenię. Mam same pozytywne emocje, jeśli chodzi o Gruzję – to jest moje miejsce na Ziemi.

Dzięki tym gruzińskim korzeniom masz talent muzyczny?

Odkąd pamiętam tata zawsze grał na gitarze i przepięknie śpiewał. Naprawdę przepięknie – i to nie jest tylko moja opinia. Nawet teraz jak ktoś z moich znajomych muzyków słyszy zupełnie amatorskie nagrania głosu mojego taty, jest pod wielkim wrażeniem jego talentu i umiejętności jako samouka. Jacek Skowroński, pianista, kompozytor i aranżer o słuchu doskonałym, nie mógł uwierzyć, że mój tata nigdzie nie kształcił się muzycznie, a tak emocjonalnie śpiewa. Ponadto moja mama skończyła szkołę muzyczną, w klasie akordeonu, grała też na fortepianie. Moi rodzice to są umysły ścisłe, techniczne, to ludzie pracujący w leśnictwie, ale wrażliwi na muzykę, na szeroko pojętą sztukę. Pamiętam za dzieciństwa wyjazdy nad jezioro, gdzie tata zawsze spontanicznie grał na gitarze i pięknie śpiewał, to było dla nas czymś naturalnym. Wywodzę się więc z dynastii leśników, nie muzyków. (śmiech) Muzyka to rodzinna pasja, która nie kończy się wraz z granicami Gruzji. Wspólnota gruzińska jest i w Brześciu, jest i w Poznaniu.

Przyjechałaś do Poznania na studia, znając język polski?

Absolutnie nie! Zostałam rzucona na głęboką wodę, to jest według mnie najlepsza metoda nauki języka obcego, native speaker i otoczenie. Wtedy jeszcze na uczelni było to

rzadkością, aby osoba mówiła w języku białoruskim, rosyjskim i gruzińskim. Dodatkowo dzięki oglądaniu telewizji ukraińskiej, jeszcze będąc na Białorusi, nauczyłam się tego języka. Rozumiem więc rodzinę słowiańskich języków: język białoruski, rosyjski, ukraiński, polski. Nawet jestem w stanie zrozumieć język słoweński i chorwacki, bo to taki zbitek lingwistyczny.

Nie od dziś wiadomo, że muzyka pomaga w nauce języków obcych…

Muzyka

Muzyka daje szerokie pole manewru, aby doskonalić się i rozwijać. Muzyka pomaga kształcić się, nabywać nowych umiejętności. Rozwija wyobraźnię, wspomaga pracę mózgu, układu oddechowego. I zapewnia endorfiny!

Oprócz artystki związanej z muzyką jesteś też artystką fotografem. Kiedy odkryłaś w sobie powołanie, aby stanąć za obiektywem i próbować uchwycić ludzkie emocje?

Spotykam wspaniałych muzyków artystów, których twórczość jest dla mnie impulsem do stawiania kolejnych scenicznych kroków. Oni też dają mi wiatr w skrzydła. Sama w stosunku do siebie aż boję się używać słowa „artystka”, wciąż nie mam takiej pewności siebie i widzę swoje niedociągnięcia. Wiem, co mogłabym zrobić lepiej, lepiej zaśpiewać, to jest takie dążenie do perfekcjonizmu, profesjonalizmu.

Pierwszym moim aparatem – a miałam wtedy 12 lat – była Smiena na klisze.

61

Znalazłam ten sprzęt fotograficzny u dziadka i zaczęłam uczyć się sama go obsługiwać. Potem dostałam od mojego nauczyciela informatyki aparat Zenit, bardziej zaawansowany. Od tego momentu zaczęła się moja pasja, aby robić zdjęcia z aparatów analogowych. Przewinęły się przez moje ręce takie marki jak: Fed, Zenit, Smiena, Iskra, Lomo itd. Dużo sprzętu zostało na Białorusi, ale z Zenitem – tym, od którego wszystko się zaczęło, nigdy się nie rozstaję. Od zawsze miałam chęć do fotografowania, w szczególności ludzi, ich zachowań i emocji. Robiłam zdjęcia koleżankom, nie znając wówczas Photoshopa, nie miałam pojęcia jak go obsługiwać. (śmiech) Po czasie trafiła w moje ręce pierwsza lustrzanka cyfrowa i wtedy przyszedł czas na zaznajomienie się w temacie Photoshopa – byłam wówczas na 3 roku studiów na Akademii Muzycznej. Zaczęłam dostawać zlecenia, stać mnie więc było na zakup nowego sprzętu fotograficznego. Preferuję Nikony i poszerzam wciąż zestaw „szkiełek”, czyli obiektywów. Połowa moich uczelnianych koleżanek i kolegów ma w swoim albumie zdjęcia mojego autorstwa, chociażby Basia Szelągiewicz, Gosia Musidlak, Anna Malesza, Natalia Świerczyńska, Krzysztof Bączyk i inne. Robiłam też sesje zdjęciowe Sopranissimo czy chłopakom z Tre Voci. 62 Muzyka

Wiem, że do sesji zdjęciowych przygotowujesz również kreacje, piękne długie suknie. Czy to Twój kolejny talent?

(śmiech) Krawiectwo – to za dużo powiedziane. Ja po prostu kupuję dużo materiałów w pasmanteriach i improwizuję podczas sesji zdjęciowych, jestem fanką agrafek, mam ich całe mnóstwo. Tu coś upnę, tu coś przymarszczę, tak na szybko, a efekt zdjęć jest często – mówiąc nieskromnie – zniewalający. Ale to zasługa moich pięknych modelek! Długie suknie są dla mnie magiczne, bajkowe. Lubię na zdjęciach jak jest uchwycony ruch, dynamika, statyczności jest u mnie mało. Dlatego wybieram materiały lekkie, które pięknie unoszą się na wietrze czy podrzucone do góry na potrzeby zdjęć. Oprócz fantazyjnych zdjęć, w plenerach, robię też studyjne, biznesowe sesje. Mam marzenie, aby do muzyki gruzińskiej uszyć typowy strój gruziński, z szerokimi rękawami, taki piękny, czarny. Mam nawet na kartce naszkicowany wstępny projekt.

Jakiej muzyki słuchasz w wolnych chwilach?

Jestem maniakiem muzycznym pod kątem różnorodności, słucham wszystkiego – oprócz disco polo, oczywiście. (śmiech) Od lat jestem fanką ciężkich brzmień, słucham więc i rocka, i ciężkiego metalu.

Polubiłam bardziej skomplikowaną muzykę, jak zaczęłam szukać informacji o muzyce gruzińskiej. Odkryłam wtedy, że bardzo wielu jazzowych wykonawców pochodzi właśnie z Gruzji, bo czują rytm, klimat. Jazz daje doskonałe pole do improwizacji, a do jazzu, moim zdaniem, trzeba dojrzeć.

Nieraz np. siedzę w ciszy lub słucham zamiast muzyki interesujących mnie podcastów, wykładów o tematyce kryminalnej czy psychologicznej.

Jakie utwory można znaleźć w Twoim repertuarze?

W ramach np. „Koncertu Muzyka Świata” wstawiłam tam wszystkie utwory, jakie tylko chciałam. Choć ludzie kojarzą mnie z uśmiechem, energią, to ja uwielbiam liryczną muzykę. Bardzo zwracam uwagę na tekst. Znajomi twierdzą, że ja w tym projekcie odpowiadam za depresję ( śmiech ), bo drugi muzyk ma repertuar radosny i taki słoneczny, bez przygnębienia . Nie ukrywam, że też słucham takiej lirycznej, mądrej muzyki, bo ona wywołuje u mnie przeróżne emocje, gdy przychodzi wzruszenie, smutek, melancholia. „Jaka róża, taki cierń”, „Don’t cry for me Argentina”, kawałki dramatyczne, a nawet mistyczne. Wplątałam do „Koncertu Muzyka Świata” również muzykę gruzińską. Natomiast w innym projekcie śpiewam – dzięki Darkowi Tarczewskimu – piosenki Edith Piaf, koncerty cykliczne z muzyką francuską.

Masz talent muzyczny, fotograficzny, ale nie tylko… Współpracujesz również z Teatrem Cortiqué Anny Niedźwiedź w Poznaniu, obecnie grasz w „Alicji w Krainie Czarów”. Aktorstwo również Cię pociąga?

Skończyłam szkołę aktorską w Brześciu, uwielbiam przebywać na scenie i jako aktorka, i jako wokalistka. Zaczęłam aktorstwo już w szkole podstawowej, tj. od 1 do 4 klasy, a od 5 do 11 w szkole średniej. 11 lat razem z tymi samymi osobami uczyłam się sztuki teatralnej, wyjeżdżałam z nimi na liczne przedstawienia, koncerty, a nawet na balet do Mińska. O taką klasę o profilu aktorskim dbał Teatr w Brześciu, kształcono nas ścieżką aktorską, ale i muzyczną.

Z Teatrem Cortiqué w Poznaniu zaczęłam współpracować w 2017 roku, a zaczęło się od przygotowania sesji zdjęciowej. Następnie zostałam powiadomiona i zaproszona na casting, raz, drugi raz – nie poszłam, przeżywałam wówczas kryzys egzystencjalny i miałam taki etap niewiary w swoje możliwości muzyczne. Za trzecim razem dałam sobie szansę i stawiłam się na castingu, właśnie do „Alicji w Krainie Czarów”, zaśpiewałam arię pazia, koloraturową, bo wymagano wysoki wokal. Ku mojemu zaskoczeniu pani dyrektor Anna Niedźwiedź i kompozytor Gabriel Kaczmarek z entuzjazmem podjęli pozytywną decyzję o moim udziale w przedstawieniu i od razu dostałam propozycję współpracy. Potem zmienili-

angielskiego króla” i to była moja pierwsza styczność z profesjonalistami, ludźmi, którzy dali mi ogromny impuls do działania. Po premierze tego spektaklu podeszła do mnie Edyta Łukaszewska, aktorka Teatru Nowego, i powiedziała „Ksenia, masz piękną duszę”.

To jest dla mnie wciąż najpiękniejszy komplement Śpiewałam tam również ukraińską pieśń, wraz z Oksaną Hamerską, na dwa głosy, co było bardzo prawdziwe i wzruszające. Dostałam cenne rady od Michała Grudzińskiego, aktorów i jednocześnie wykładowców akademickich prof. Zbigniewa Grochala i prof. Pawła Hadyńskiego. Ten, wydawałoby się krótki epizod współpracy z Teatrem Nowym, dla mnie, nieopierzonej młodej dziewczyny był momentem zwrotnym.

Jakie plany przed Tobą do urzeczywistnienia, jakie marzenia?

śmy trochę rodzaj śpiewania, bo pani Ania dowiedziała się, że ja śpiewam również jazzowo, estradowo, że potrafię łączyć gatunki. Z nią pracuje mi się wspaniale, odbieramy na tych samych falach. Mówi, że ja przyjmę każdy jej szalony pomysł, (śmiech) choćby udział lalki na scenie w „Pięknej i Bestii”, który nie był oczywisty.

Świętujemy 10 już lat „Alicji w Krainie Czarów” na deskach Teatru Cortiqué. W „Ach, te koty” zdarzyło mi się śpiewać kilka spektakli, obstawiając naraz trzy role. (śmiech) Miałam po 3 minuty na przebranie ze zmianami peruk. Uwielbiam takie nieobliczalne sytuacje i kiedy obsady były już kompletne i miałam do zagrania tylko jedną postać, to już czułam się nieswojo. Scena to po prostu mój żywioł!

Czy pamiętasz taki moment, który wywarł duży wpływ na Twoje wybory sceniczne?

Jeszcze na początku studiów trafiłam do Teatru Nowego w Poznaniu. Zagrałam tam małą rolę w spektaklu „Obsługiwałem

Współorganizuję projekt wraz z pianistą Jackiem Skowrońskim zatytułowany „SuliFolk”, a „suli” w języku gruzińskim oznacza „duszę”. To będzie muzyka ludowa, orientalna, nie tylko stricte gruzińska, dostosowana do współczesnych standardów. Będą tam i polskie folkowe utwory, gruzińskie, ukraińskie, bałkańskie. Podkreślam, że oprócz melodii bardzo ważne są dla mnie: warstwa słowna, treść, przekaz utworu, jego ekspresja, ładunek emocjonalny. W czerwcu już będzie można usłyszeć nasze nowe aranżacje. Cały czas pracuję też nad „Koncertami Muzyki Świata”, to projekt o szerszej formacji, przedstawiający kalejdoskop gatunków muzycznych i krajów. Aktualnie pracuję nad wspólnym projektem z Gosią Musidlak. Z Basią Szelągiewicz działamy wspólnie już od dawna, dzieląc scenę przy różnych wydarzeniach muzycznych, a aktualnie pracujemy nad duetem skrzypcowo-wokalnym, ale również rozwijamy projekty angażujące większą ilość wspaniałych muzyków, a osobiście naszych serdecznych przyjaciół. W maju i czerwcu mam występy w Teatrze Cortiqué. 8 czerwca będę śpiewała muzykę francuską w towarzystwie akordeonisty Andrij Melnyka i pianisty Jacka Skowrońskiego.

Rozwijam i współtworzę też z Julią Ziembińską i Agnieszką „Kova” Kowalczyk projekt „Midnight Mystique”. To ekscytujące trio, konkretnej blondynki uosabiającej Ziemię, eterycznej i mistycznej rudej – żywiołu powietrza i brunetki-ognia (śmiech). Łączymy tu harfę, wiolonczelę i śpiew, niczym trzy żywioły. Naszym założeniem jest tworzyć muzykę taką, jaką znamy, współczesną, popową, ale w sposób nieklasyczny. Gramy już w maju pierwsze koncerty. Repertuar opiera się na utworach współczesnych, będzie i Metallica, Sam Smith, i Billie Eilish…

Mam również w planach współpracę z Fundacją PWFN pod dyrekcją Macieja Motylewskiego, która zajmuje się organizacją wydarzeń muzycznych m.in. w takich miejscach jak: domy dziecka, hospicja, oddziały szpitalne, ale również daje szansę na rozwój artystyczny dla młodych muzyków.

Ty wciąż jesteś w biegu, mając tyle różnych zajęć…

Nie umiem znosić z pokorą stagnacji, muszę cały czas pędzić. (śmiech) Jak mam dużo zajęć, to jestem bardziej poukładana, zorganizowana. Spokój i wegetacja to kompletnie nie dla mnie. Nie umiem odpoczywać, odpoczynek zawsze musi być aktywny. Jak coś się wokół mnie dzieje, to wiem, że żyję.

63
Muzyka

Jazz jest kobietą!

tekst : Dionizy Piątkowski

Historia jazzowej sztuki wokalnej jest równie długa jak historia tej muzyki: narodziła się ze śpiewu czarnoskórych śpiewaczek bluesa, gospel i spirituals. Wielkie wokalistki – Dinah Washington, Bessie Smith, Billie Holiday, Mahalia Jackson, Sarah Vaughan, Ella Fitzgerald czy należące już do innego pokolenia Abbey Lincoln, Nina Simone, Mary Lou Williams, Aretha Franklin, Dionne Warwick –zmieniły jazz, stały się gwiazdami i ikonami stylu. Te wspaniałe i legendarne artystki ustąpiły miejsca równie wielkim gwiazdom, takim jak Dee Dee Bridgewater, Cassandra Wilson czy Dianne Reeves. Teraz świat jazzowej wokalistyki należy już do pokolenia młodych, wschodzących artystek, dla których śpiewanie jazzu jest naturalną konsekwencją fascynacji bluesem, gospel, muzyką soul czy wręcz folkowymi zaśpiewami prowincjonalnej Ameryki oraz inspiracjami czerpanymi z egzotycznej muzyki etnicznej.

Wokalistka i pianistka  Diana Krall  nie jest wyjątkiem. Jej wspaniała muzyka, estradowy wizerunek oraz niepospolita uroda sprawiają, że swoją popularnością dorównuje największym gwiazdom filmu i pop-estrady. Jej płyty sprzedawane są w milionowych nakładach, a przy okazji wszelkich jazzowych plebiscytów i rankingów obsypywana jest wieloma nagrodami. Ta delikatna blondynka „niesie dziś jazzową pochodnię”, którą kiedyś rozpaliły takie artystki jak Bessie Smith czy Shirley Horn. Jej wyjątkowy głos jeden z krytyków porównał do mieszaniny whisky z miodem. Ale jest także Diana Krall jedną z wielu „białych” wokalistek, która z niezrównaną oryginalnością tworzy swoje

© DIONIZY PIĄTKOWSKI

–dziennikarz i krytyk muzyczny, promotor jazzu; absolwent UAM (etnografia, dziennikarstwo), kursu Jazz & Black Music (UCLA); autor kilku tysięcy artykułów w prasie krajowej i zagranicznej; producent płyt i koncertów, autor programów telewizyjnych oraz radiowych. Autor pierwszej polskiej „Encyklopedii Muzyki Rozrywkowej – JAZZ ”, monografii „Czas Komedy ”, dyskografii „Komeda on records” oraz wielu książek. Pomysłodawca i szef cyklu koncertowego Era Jazzu. Więcej: www.jazz.pl

oryginalne brzmienie, zgrabnie wpisując się w tradycyjny smak jazzu.

Być może dlatego aksamitny, klasyczny i jazzowy głos amerykańskiej wokalistki  Samary Joy  przykuł uwagę jury w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Sarah Vaughan, które nagrodziło, w 2019 roku, młodą śpiewaczkę głównym laurem. Nagroda ta spowodowała znaczne przyspieszenie kariery młodej wokalistki, która szybko włączyła się w wir jazzowej estrady. – Wszyscy interesowaliśmy się jazzem – wspomina Samara Joy. Przełomem dla mnie były nagrania, „Lover Man” Sarah Vaughan, nagrania Tadda Damerona z trębaczem Fatsem Navarro. Kiedy otrzymałam stypendium Ella Fitzgerald Scholar widziałam już swoją muzyczną drogę. Głos Samary Joy i jej muzyka wydają się należeć do wszystkich czasów, jakby była połączona z całą historią jazzu naraz, jakby istniała w każdej epoce jednocześnie, bo brzmi zarówno klasycznie, jak i bardzo współcześnie.

Australijska pianistka i wokalistka  Sarah McKenzie uznawana jest  przez brytyjskich i francuskich dziennikarzy muzycznych za następczynię Diany Krall. Krytycy zachwycają się jest estradową charyzmą i talentem. – Ta sama specjalizacja (piano i wokal), podobny gatunek muzyki i repertuar (standardy lat 30-tych i 40-tych, ballady, bossa nova i blues), jazzowe combo, wirtuozerska, ale stylowa pianistyka, smak, piekielny swing, piękny głos i nieskazitelna intonacja. Elegancja i uroda – zachwyca się szef Jazz Forum, Paweł Brodowski. – Wywodzę się z tradycji bluesa, swingu, amerykańskiej piosenki  – mówi Sarah McKenzie.   Moi mistrzowie to Cole Porter i Irving Berlin. Uwielbiam twórczość

zdjęcia : materiały promocyjne

64 Muzyka

Duke’a Ellingtona, klimat utworów z jego repertuaru, Sama również piszę muzykę i teksty w podobnym do nich stylu. To stary dobry swingujący jazz

Lisa Simone , jedyna córka legendarnej pieśniarki Niny Simone, wychowywana była w muzycznej, estradowej i artystycznej bohemie Paryża oraz amerykańskich miast. Mieszkała z matką, z nią podróżowała oraz koncertowała. Jako samodzielna wokalistka zaistniała, nagrywając autorskie albumy. Nawiązanie do stylistyki Niny Simone stało się swego rodzaju „kartą przetargową” oraz pozwoliło młodej wokalistce natychmiast znaleźć się  w kręgu zainteresowań krytyków i publiczności. Wraz z ukazaniem się w 2008 roku  jej przełomowego albumu „Simone on Simone” potwierdzał tylko, że wokalistka jest nie tylko spadkobierczynią nazwiska, ale także ciekawego, charyzmatycznego głosu. Wielkie przeboje Niny Simone zostały wspaniale i sugestywnie zaśpiewane, a poddanie ich nowej, ciekawej aranżacji spowodowało, że o młodej wokalistce zaczęto mówić w kategoriach artystycznego wydarzenia sezonu.

Lizz Wright  – charyzmatyczna, urocza i niezwykle zdolna amerykańska pieśniarka jest dzisiaj symbolem pokoleniowej zmiany, jaka dokonuje się w wokalnej muzyce jazzowej. Korzenie muzyki i sztuki wokalnej Lizz Wright są odniesieniem do tego, czym fascynuje się i kulturowo przenika czarna społeczność amerykańskiego Południa. Rozkołysany soul, rhythm and blues, melancholia bluesa, impresyjność jazzu i tradycja gospel zbudowały także wrażliwość Lizz Wright. Córka pastora z prowincjonalnej Georgii najlepszą naukę odebrała, wtapiając się we własną kulturę i muzyczny obyczaj. Jako solistka brawurowo zadebiutowała, występując w serii koncertów poświęconych pamięci  jej wielkiej mentorki – Billie Holiday. Może właśnie stąd wzięła się  ogromna

żarliwość jej sztuki wokalnej, zbudowanej na solidnych, gospel-jazzowych podstawach i artystycznej konsekwencji.

Do jazzowej elity wokalistek jazzu dobija się piękna dziewczyna z Nashville. Kandace Springs jest przebojowa, atrakcyjna, dysponuje doskonałym, niskim, jazzowym głosem, wspaniale gra na fortepianie i ma zadatki na estradową gwiazdę. Jak rekomenduje ją Don Was – producent i szef Blue Note Records „Kandace Springs jest  kolejną Cassandrą Wilson”. Z taką rekomendacją Kandace Springs podejmowana jest w USA w glorii i chwale, a jej  stylistykę  porównuje się do najważniejszych dam jazzu: Billie Holiday, Elli Fitzgerald, Niny Simone, Roberty Flack oraz – pozostającej chyba najbliżej folk-jazzowym skojarzeniom – Norah Jones.

Takie właśnie folkowe, jazzujące ballady z elementami nostalgicznego bluesa, a nawet pogodnego, przebojowego country legły u podstaw sukcesu albumu „Come Away with Me” amerykańskiej wokalistki Norah Jones . Album uhonorowano 8 Grammy Award i kupiło go ponad 25 milionów fanów. Wokalistka wydała dotąd kilka znakomitych, bestsellerowych albumów, a także płyty z zespołami The Little Willies oraz Puss’n’Boots i współpracowała z wielkimi gwiazdami: od Willie’go Nelsona po Wayne’a Shortera, Herbie’go Hancocka, Foo Fighters i Danger Mouse. Sprzedała dotąd ponad 50 milionów płyt, dokładając do tego kolejne cztery statuetki Grammy. Norah Jones  jest córką legendarnego muzyka Ravie’go Shankara (oficjalnie nazywa się Geethali Norah Jones Shankar), jest także siostrą Anoushki Shankar, wybitnej instrumentalistki i wirtuoza gry na sitarze. Odeszła jednak daleko od rodzinnych, ludowych i  etnicznych skojarzeń, by powiązać swoją muzykę z folkowym jazzem, bluesem, balladą. Takie właśnie budowanie muzyki stało się zaczątkiem jej wielkiej, światowej kariery.

tekst : Radek Tomasik / z wykształcenia filmoznawca, z wyboru przedsiębiorca, edukator filmowy, marketingowiec. Współwłaściciel Ferment Kolektiv – firmy specjalizującej się w działaniach na styku kultury filmowej, biznesu i edukacji oraz Kina Ferment. Autor wielu programów dotyczących wykorzystania filmu w komunikacji marketingowej realizowanych dla takich marek jak: Orange, Mastercard, Multikino, Renault, ING, Disney, Santander Bank, British Council i in.

WSZYSTKO, CO KOCHAM

Wbrew temu, co przeczytałem o „Back to black. Historii Amy Winehouse” przed seansem, wcale nie obejrzałem „banalnego biopicu”, „wydmuszki” czy „pocztówki z Hallmarku”.

„Back to Black. Historia Amy Winehouse”

reż. Sam Taylor-Johnson

prod. Wlk. Brytania, USA, Francja 2024

Czas trwania: 2h, 2 min

Premiera kinowa: 11 kwietnia 2024 dystrybucja w Polsce: Kino Świat

Jak niemal każdy film biograficzny „Back to black. Historia Amy Winehouse” jednych zachwyci, innych rozczaruje. I jak niemal przy każdym filmie biograficznym – recenzje, opinie, głosy krytyków i „chwalików” – owszem, jakoś nas obejdą, ale na koniec dnia, oglądając film w ciemnej sali kinowej, będziemy musieli sami zmierzyć się z intymnym wyobrażeniem artystki, które przez lata w sobie pielęgnowaliśmy, będziemy musieli skonfrontować się z piosenkami, które być może były soundtrackiem do ważnych wydarzeń naszego życia, będziemy musieli stanąć twarzą w twarz z interpretacjami naszych ulubionych piosenek Amy. Piosenkarki i songwriterki, która już za życia obrosła dekadencką legendą, a po śmierci dołączyła do tragicznego klubu 27, w którym rezydują już od dawna Janis

Joplin, Jimi Hendrix, Jima Morrison czy

Kurt Cobain… Podsumowując, czy tego chcemy czy nie,

musimy nałożyć swój bardzo mocno indywidualny filtr na to, co na ekranie. Zaprojektować na oglądaną historię własne, często bardzo emocjonalne przeżycia, doświadczenia, wspomnienia związane z tym, jak odbieramy bądź odbieraliśmy w swoim życiu jej twórczość.

Czym jest zatem dla mnie ten film, krytykowany za wtórność, pobłażliwość względem niektórych wątków (np. nieco laurkowy obraz ojca Amy), czy za to, że w głównej roli nie wystąpiła… Lady Gaga (LOL)?

66 Film
zdjęcia : materiały prasowe, archiwum prywatne autora

„To list miłosny do Amy” – miała powiedzieć na premierze prowadząca wydarzenie pisarka Sylwia Chutnik. „Zachwycił mnie, a ze mną to trochę trudne” – zripostował podobno Piotr Metz.

Są to odczucia bardzo mi bliskie. Nie mogę nazwać się oddanym fanem Amy, ale jest mi znana jej twórczość, historia jej życia (opowiedziana jakże inaczej w dokumencie „Amy”), jej życiowe wzloty i potknięcia nie były mi obojętne, a tragiczna śmierć poruszyła mną jak i wielu milionami ludzi na całym świecie.

I czytam ten film trochę jako – właśnie! – list miłosny, którego nigdy prawdopodobnie nie dostała. Ani od partnerów, ani od ojca, ani od opinii publicznej łatwiej dostrzegającej jej wady, upokorzenia i nałogi – niż absolutnie niespotykaną wrażliwość, szczerość i prawdę. I właśnie ta wrażliwość, szczerość i prawda to wartości, które udało się filmowi ocalić, wyeksponować i wynieść ponad krajobraz tragicznej kariery, której kamienie milowe ustanawiały kolejne albumy, sukcesy, skandale, odwyki, romanse, załamania…

Widzę w Amy (moim zdaniem świetna, choć nieco przeszarżowana kreacja Marisy Abeli) odbicie tej ambiwalentnej prawdy, którą nosi w sobie wiele współczesnych nastolatek i nastolatków – z jednej strony chęci samostanowienia, z drugiej całkowitego, dramatycznego zagubienia w relacjach, emocjach, standardach tzw. normatywności.

Na „Back to black” poszedłem z córką i jej przyjaciółką. Obie były zachwycone i poruszone. Wychodząc z kina, mnie również dławiły emocje – powodowane zarówno odległym echem wybrzmiewających jeszcze w głowie smutnych piosenek, jak i niepokojem o te wszystkie nasze wrażliwe dzieciaki.

FERMENT FILMOWY

67 Film

BOOKOWSKI

tekst i zdjęcia :

Monika Wójtowicz / czytelniczka, doradca z księgarni Bookowski w poznańskim Centrum Kultury Zamek

Ten tekst nie może zacząć się inaczej niż od pytania, jaką bestię w sobie nosisz? I nie ma się co oszukiwać, każdy z nas jakąś w sobie ma. I może nie jest pokroju Pana Hyde’a, to w mrokach naszej podświadomości mogą kryć się Furie bądź Gorgony. Te istoty są z nami od zarania wieków i pomagają nam radzić sobie z lękiem

Bestie antyku. Potwory i demony w świecie starożytnych Greków i Rzymian

Anna Jankowiak

Wydawnictwo Poznańskie

Wszystko zaczęło się od Meduzy. Bynajmniej dla Anny Jankowiak. Meduza uważana za najbardziej przerażającą z Gorgon, z wężami zamiast włosów, samym tylko spojrzeniem potrafiła przemieniać innych w kamień. Historia Meduzy ma jednak drugie dno, bo zanim stała się potworem była skrzywdzoną dziewczyną, na którą spadła niesprawiedliwa kara. Podobnie rzecz ma się z innymi bestiami opisywanymi przez autorkę. Każda z tych postaci przetrawestowana przez kulturę i popkulturę straciła swój wielowymiarowy charakter, stając się tylko pretekstem do opisywania losów herosów. We współczesnej

literaturze coraz częściej przepisuje się mitologię, oddając głos tym, którzy przez wieki byli marginalizowani, traktowani pretekstowo, pomijani milczeniem. W ten sposób zyskaliśmy cały segment powieści opowiadających losy mitycznych kobiet i być może zyskamy też ten, który odzyska narrację bestii. Anna Jankowiak, bazując na wielu źródłach, składa fragmenty i napomknięcia w charakterologiczny spis postaci, które kojarzymy z mitów, ale nigdy nie mieliśmy okazji przyjrzeć im się bliżej.

BOOKOWSKI

68 Książki
FOT. KRYSTIAN DASZKOWSKI

przed tym, co nieznane, opisać to, co nieopisywalne, aż w końcu pokonać swój strach jak Perseusz Meduzę. Warto się jednak zastanowić, dlaczego bestie stały się bestiami, co było wcześniej, jaką miały przeszłość. I jak oddaje się we współczesnej literaturze narracje kobietom, tak podobna rzecz dzieje się z bestiami, potworami i czarnymi charakterami mitów i legend.

Kroniki dziwnych bestii

Yan Ge

Wydawnictwo Tajfuny

Wchińskim mieście Yong’anie bestie żyją obok ludzi. Nie wiadomo jednak o nich zbyt wiele. To próbuje zmienić główna bohaterka, wcześniej studentka zoologii, aktualnie pisarka, która ma swoją kolumnę poświęconą bestiom w gazecie. Praca jednak to tylko jeden z powodów, dla których próbuje być blisko nich. Kroniki to trochę powieść drogi w poszukiwaniu swojej tożsamości, swojego zakotwiczenia w społeczeństwie. Historia outsiderki próbującej zrozumieć innych outsiderów. Autorka miesza tu różne style i formy, z konsekwencją trzyma się jednak ram bestiariusza i każdy rozdział zaczyna i kończy charakterystyką nowej postaci, przy

czym każdy opis z początku zostaje zweryfikowany w trakcie toczącej się fabuły. I co prawda, jest to powieść oscylująca na skraju science fiction czy urban fantasy, to jednak znacznie więcej w sobie ma z literatury społecznie zaangażowanej, opowiadającej o wykluczeniach, ubranej w wielką metaforę. Kroniki warto przeczytać również dla świetnego tłumaczenia Joanny Karmasz, która włożyła ogrom finezji w przełożenie nazw bestii, które fenomenalnie oddają ich charakter. W ten sposób otrzymaliśmy Smętniki, Matniszcze, Uroczniaki czy Wrócidusze.

PRZEWODNIK PRZEWODNIK

69 Książki

NOWE PORSCHE TYCAN

jeszcze więcej mocy!

Kiedy w 2019 roku Porsche zaprezentowało swój pierwszy model samochodu z elektrycznym napędem, wielu miłośników marki sceptycznie podchodziło do tego jak się wówczas wydawało „eksperymentu”. Tymczasem dziś po nieco ponad czterech latach od tej zaskakującej premiery i sprzedaniu ponad 150 tysięcy egzemplarzy tego modelu na całym świecie, producent odświeża gamę modeli Taycan, poprawiając ich wygląd, stronę techniczną i osiągi.

Wtekst : Alicja Kulbicka | z djęcia : m aciej s znek , e sca R gofoto

iększa moc, większy zasięg i lepsze przyspieszenie, a do tego skrócony czas ładowania — to tylko część atutów nowej generacji elektrycznego Porsche Taycana. Projektanci ze Stuttgartu popracowali również nad jeszcze atrakcyjniejszą, ostrzejszą stylistyką i zwiększyli różnicę pomiędzy „zwykłą” wersją a modelami Turbo. Obrazu całości dopełniają jeszcze bogatsze seryjne wyposażenie oraz najnowsza generacja Porsche Driver Experience. W gamie modelowej Porsche zaprezentowało odświeżone modele Taycan, Taycan Cross Turismo, Taycan Sport Turismo i Taycan Turbo S. Te samochody to elektryczne pojazdy, łączące wysoki poziom komfortu

podróżowania oraz sportowe osiągi. Szczególnie możliwości odmiany Turbo S mogą imponować – od 0 do 100 km/h w 2,4 sekundy (o 0,4 sekundy szybciej od poprzednika), oraz nawet 691 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu.

Stylistyka

Porsche nie lubi rewolucji w stylistyce. Na zewnątrz nowa generacja Taycana niewiele różni się od poprzednika, ale kilka detali, m.in. nowy przedni pas z bardziej płaskimi reflektorami czy nowe przednie błotniki nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z kolejną generacją modelu. Nowe reflektory wykorzystują technikę HD Matrix (standard w Turbo, w podstawowej wersji seryjne są reflektory matrycowe) i w nocy wyróżniają się charakterystyczną dla Porsche czteropunktową grafiką. Z kolei logo na tylnym panelu świetlnym ma trójwymiarowy wygląd i po raz pierwszy dostępne jest także w podświetlanej wersji. Do wyboru są także nowe

70 Moto

kolory nadwozia, do tej pory w Porsche niespotykane, w tym ciemnozielony Oak Green oraz wrzosowy Provence.

Elektryka i osiągi

Choć zmiany estetyki są tylko kosmetyczne, to modernizacja elektryki – kolosalna. Nowe Porsche Taycan na drodze stało się jeszcze szybsze niż dotychczas. I to w każdej odmianie. Zawdzięcza to przede wszystkim udoskonalonym, mocniejszym i lżejszym silnikom elektrycznym. Prototypami nowego Tycana kierowcy rozwojowi przejechali aż 3,5 miliona kilometrów w różnych miejscach na świecie i w różnych strefach klimatycznych, a wszystko po to, aby zasięg i osiągi były jeszcze lepsze. Podstawowy model Taycana, będzie teraz mógł przejechać do 700 km na jednym ładowaniu, jeśli zostanie wyposażony w większy akumulator Performance Battery Plus, co stanowi postęp o 170 km w porównaniu z poprzednim modelem. Z kolei moc topowego Taycana Turbo S wzrosła do niebotycznych 952 KM, czas przyspieszenia do setki skrócił się do 2,4 s. Maksymalna moc ładowania wynosi teraz 320 kW. W realnym świecie oznacza to dla użytkownika naładowanie od 10 do 80% baterii w zaledwie 18 minut – czyli około cztery minuty szybciej niż w poprzednim modelu. To wszystko przekłada się na większy komfort podróży. Nie tylko możemy cieszyć się lepszą dynamiką, ale przede wszystkim pokonywać dłuższe dystanse na jednym ładowaniu. A i samo ładowanie trwa szybciej. Według szacunków Porsche pokonanie trasy 1247 km ze Stuttgartu do Barcelony pierwszą generacją Taycana wymaga pięciu postojów na ładowanie. Gdy pojedziemy nowym Taycanem, wystarczą trzy, a czas podróży będzie krótszy o 40 minut. Dodatkowo Taycany są teraz standardowo wyposażone w aktywne zawieszenie pneumatyczne, niezależnie sterowane dla każdego koła, ulepszone zarządzanie temperaturą akumulatora, mocniejsze hamo-

wanie z odzyskiem energii (nawet do 400 kW) i nową bardziej wydajną pompą ciepła. Dodatkowo do dyspozycji kierowcy oddano także funkcję „push-to-pass” (w pakiecie Sport Chrono), która za naciśnięciem przycisku ułatwia wyprzedzanie, na 10 sekund, dodając silnikom 70 kW mocy.

Wnętrze

Wewnątrz zoptymalizowano interfejs w obrębie zestawu wskaźników, a także centralnego wyświetlacza i opcjonalnego,

umieszczonego po stronie pasażera. Do wyposażenia standardowego dodano przełącznik trybów jazdy przy kierownicy, a także wprowadzono nową dźwignię do zarządzania aktywnymi systemami wsparcia. Nowa funkcja In-Car Video umożliwia strumieniowe przesyłanie wideo na centralny wyświetlacz i ekran pasażera. Z kolei Apple CarPlay bardziej niż do tej pory zintegrowano z wyświetlaczami i funkcjami pojazdu.

Lepsze wyposażenie

Nowe Porsche Taycan, choć lżejsze o 15 kg niż wcześniej, może pochwalić się bogatszym wyposażeniem standardowym. Teraz na pokładzie tego auta znajdziemy m.in.: ParkAssist z kamerą cofania, elektrycznie składane lusterka zewnętrzne z oświetleniem otoczenia, podgrzewane fotele, inteligentny system zarządzania zasięgiem, pompę ciepła z nowym układem chłodzenia, ładowarkę indukcyjną smartfona, elektrycznie sterowane porty ładowania po obu stronach auta, przełącznik trybu jazdy przy kierownicy, wspomaganie układu kierowniczego typu Plus.

Wisienka na torcie

7 minut i 7 sekund. Tyle czasu zabrało nowemu Taycanowi Turbo GT przejechanie Północnej Pętli Toru Nürburgring. To o 26 sekund szybciej niż topowy Taycan Turbo S z pakietem Performance. Z funkcją Launch Control Taycan GT ma 1108 KM! Słownie tysiąc sto osiem koni mechanicznych! Stało się to możliwe dzięki zastosowaniu na tylnej osi falownika, którego materiał półprzewodnikowy to węglik krzemu co zmniejszyło straty przełączania. Poprawiono też wytrzymałość skrzyni biegów, a maksymalny moment obrotowy podniesiono do 1340 Nm. Maksymalna prędkość tego modelu to 305 km/h. Takie wyniki osiągnięto w wersji z pakietem Weissach, który dodatkowo obniża masę samochodu, a za sprawą tylnego skrzydła daje lepszy docisk. Wersja Turbo GT zrzuciła też 75 kilogramów względem standardowego Taycana.

Cena

Rozmawiając o cenach Porsche, nasuwa mi się ulubione powiedzenie prawników „to zależy”. Najdroższym modelem Porsche wszechczasów jest legendarna wyścigówka 917K Le Mans. W 2017 roku na Pebble Beach w Kalifornii samochód ten został sprzedany za niebotyczną sumę 14 milionów dolarów. Ważny jest zatem punkt odniesienia. Taycan dostępny jest w Polsce od 489 tys. zł, Taycan 4S od 558 tys. zł, Taycan Turbo od 809 tys. zł, a Taycan Turbo S od 969 tys. zł. Ceny modeli Cross Turismo zaczynają się od 547 tys. zł (Taycan 4 Cross Turismo), 583 tys. zł (Taycan 4S Cross Turismo), 815 tys. zł (Taycan Turbo Cross Turismo) i 966 tys. zł (Taycan Turbo S Cross Turismo). Dla modeli Sport Turismo przyjęto ceny bazowe – 494 tys. zł (Taycan Sport Turismo), 563 tys. zł (Taycan 4S Sport Turismo), 814 tys. zł (Taycan Turbo Sport Turismo) i 974 tys. zł (Taycan Turbo S Sport Turismo).

71 Moto

FLOTA

OD TOYOTY BOŃKOWSCY

– idealny wybór dla Twojej firmy

Współcześnie przedsiębiorstwa, starając się utrzymać konkurencyjność na rynku, coraz częściej zwracają uwagę na efektywność swojej floty samochodowej. W obliczu tego wyzwania, decyzja o wyborze lokalnego dealera samochodów może okazać się kluczowa dla sukcesu operacyjnego. Dlaczego więc warto zdecydować się na współpracę z Toyotą Bońkowscy?

tekst : Alicja Kulbicka | z djęcia : Bogusz Kluz, materiały własne Toyota Bońkowscy

72 Moto

Wybór lokalnego dealera samochodów ma wpływ na rozwój lokalnej gospodarki. Wspierając lokalne przedsiębiorstwa, nie tylko pomagamy w budowaniu silnej społeczności biznesowej, ale także przyczyniamy się do tworzenia miejsc pracy i wzrostu gospodarczego w naszym regionie. Lokalni dealerzy często także angażują się w różnorodne inicjatywy społeczne i charytatywne, co dodatkowo umacnia ich pozycję jako partnerów biznesowycah. – Jesteśmy firmą wywodzącą się z rynku poznańskiego i mającą tu siedzibę. Cieszyliśmy się, że możemy nawiązać współpracę z dealerem również działającym lokalnie na tym rynku. Mieliśmy świadomość, że korzystając z dealera lokalnego, sprawniejsza będzie w przyszłości opieka serwisowa – mówi Anna Elsner, kierownik administracji w firmie Spar.

Przede wszystkim człowiek

Ale nie tylko serwis decyduje o wyborze dealera, który kompleksowo obsłuży naszą flotę. Lokalne firmy często mają świadomość, że ich sukces zależy od zadowolenia klientów i dlatego podejmują wszelkie starania, by

sprostać ich oczekiwaniom. Indywidualne podejście, bliska współpraca i gotowość do rozwiązania wszelkich problemów to cechy, które wyróżniają Toyotę Bońkowscy. – Z aut marki Toyota korzystamy już od dłuższego czasu. Specyfika działalności naszej firmy powoduje, że flota samochodów nie jest duża, ale w zasadzie od początku, gdy w firmie zaczęły się pojawiać samochody osobowe, zapadła decyzja, że w miarę możliwości będą to auta marki Toyota. Natomiast z dealerem Toyota Bońkowscy nawiązaliśmy współpracę stosunkowo niedawno – mówi Rafał Magnuszewski, specjalista ds. transportu w firmie Labo Print SA. I dodaje – a wynikało to przede wszystkim z bardzo dobrej jakości obsługi. Podobne spostrzeżenia ma Anna Elsner – Na wybór dealera wpłynęła łatwość w nawiązaniu kontaktu z osobą odpowiedzialną za dokonywanie zamówień, jego zaangażowanie w procesie wyboru modeli, wyposażenia, zamawiania i wydawania pojazdów. To były też godziny negocjacji cen i pozyskiwania najlepszej dla naszej organizacji oferty. Mieliśmy już doświadczenie posiadania we flocie pierwszych modeli Toyot, więc korzystając z serwisów przy przeglądach, budowaliśmy sobie opinie o dealerach. Efekt tych obserwacji?

– Najlepsze spostrzeżenia dotyczyły właśnie Toyoty Bońkowscy zlokalizowanej w Komornikach oraz w Sadach – konkluduje Anna Elsner.

Spersonalizowanie podejście do klienta

Flota samochodowa to kluczowy element wielu przedsiębiorstw. Współpraca z Toyotą Bońkowscy oznacza szybszy i bardziej elastyczny dostęp do usług.

– Dealer był bardzo pomocny w okresie, gdy przygotowywaliśmy dla zarządu

73 Moto

propozycje dotyczące wyboru samochodów na kolejny okres – zaznacza Anna Elsner. – Dzieliliśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi eksploatacji pojazdów różnych marek, porównywaliśmy wyniki np. rzeczywistego spalania z zapisami katalogowymi. Dealer udostępniał na etapie wyboru modeli samochody do testów i mogliśmy sami przekonać się jak skonfigurować samochód, aby był idealnym narzędziem pracy w naszej firmie.

Kiedy niemożliwe staje się możliwe

Wybór właściwego dealera, który pomoże przy wyborze i zakupie samochodów flotowych to w perspektywie czasu ogromna wartość dla firmy. Profesjonalny zespół Toyoty Bońkowscy doradza w zakresie wyboru optymalnego finansowania, udostępnia samochody do jazd próbnych, umożliwia wynajem krótko- i długoterminowy, oferuje opiekę posprzedażową, a także świadczy pełen zakres obsługi serwisowej i blacharsko-lakierniczej. – Obsługa serwisowa świadczona w salonach Toyota Bońkowscy utrzymuje się na wysokim poziomie. Serwis sam kontaktuje się ze mną jako administratorem floty, aby przypomnieć o przeglądach, dopytać o potrzeby, poinformować o kampaniach serwisowych czy znaleźć czasem wolny termin

przyjęcia do serwisu nawet, gdy wydaje się to już niemożliwe – mówi z uśmiechem Anna Elsner. A Rafał Magnuszewski dodaje – podczas ostatnich zakupów wysłałem zapytania do kilku dealerów. U jednego mogłem liczyć na pełne wsparcie, u innego nie mogłem „doprosić się” przedstawienia oferty. Nie trudno zgadnąć, gdzie finalizowałem zakupy.

Zielony skok w przyszłość

Dziś coraz więcej przedsiębiorstw przy zakupie floty samochodowej bierze pod uwagę ochronę środowiska. Wdrażanie strategii proekologicznych stało się priorytetem dla wielu firm, które dążą do zmniejszenia negatywnego wpływu swojej działalności na środowisko naturalne. W ramach tych działań, wybór samochodów o niskiej emisji spalin, takich jak samochody hybrydowe lub elektryczne, staje się coraz bardziej popularny. Ten cel przyświecał także ogólnopolskiemu liderowi sklepów typu convenience – sieci sklepów Żabka, która na swojego partnera w wyborze floty wybrała właśnie Toyotę Bońkowscy. – Konsekwentnie realizujemy plan dekarbonizacji naszej floty zarówno wśród aut dostawczych, jak i aut osobowych. 500 nowych samochodów hybrydowych to nasz kolejny krok mający na celu ochronę środowiska i zmniejszenie śladu węglowego w miastach oraz w regionach szczególnie narażonych na zanieczyszczenia powietrza. Współpraca z Toyotą Bońkowscy jest kolejnym efektywnym partnerstwem pokazującym jak regionalnie możemy uzyskać efekt synergii, by wspólnie przeciwdziałać zmianom klimatu – mówi Adam Manikowski, Wiceprezes Zarządu Grupy Żabka, Dyrektor Zarządzający Żabka Polska. Także firma Spar nie pozostaje obojętna na ekologiczne

74 Moto

wyzwania współczesnego świata. – Od 2020 r. do swojej floty wprowadziliśmy samochody z silnikami hybrydowymi, rezygnując świadomie z pojazdów z silnikami benzynowymi – mówi Anna Elsner. – Zoptymalizowaliśmy również ilość floty, do wielkości wymaganej naszą pracą i obowiązkami. Dało nam to znaczną oszczędność, a silniki hybrydowe przyczyniły się do zmniejszenia zużywanego paliwa oraz zmniejszenia emisji CO2. To nasza cegiełka włożona w ochronę środowiska. Jesteśmy związani z marką Toyota, która w swych działaniach chce zredukować do zera swój negatywny wpływ na środowisko naturalne – dodaje. W 2023 roku Toyota ustanowiła kolejny rekord sprzedaży hybryd na poziomie 70 303 aut. Jest to wynik o prawie 20 000 aut lepszy niż rok wcześniej, co oznacza wzrost o 37 proc. – Dziś klient flotowy, przy wyborze samochodów do firmy zwraca uwagę na ekologię i niższą emisję CO 2 – zauważa Witek Talarczyk, ekspert ds. floty w Toyota Bońkowscy. – To szczególnie dotyczy dużych korporacji, które chcąc zadbać o ślad węglowy, zwracają uwagę na poziom emisji CO2. Dla Żabka Polska ten argument był jednym z kluczowych, dlatego postawili właśnie na samochody hybrydowe. Toyota ma największe doświadczenie w produkcji hybryd, stąd ich wybór padł właśnie na naszą

markę. – 90 proc. aut flotowych przez nas sprzedawanych stanową przyjazne środowisku hybrydy – reasumuje.

Jak wybierać, to najlepszych!

W 2023 roku Toyota Bońkowscy podczas 14 edycji Kongresu Dealerów została ogłoszona zwycięzcą w kategorii Dealer Flotowy. Okazała się bezkonkurencyjna na rynku sprzedaży w Polsce. Duże wrażenie robi suma sprzedanych samochodów flotowych w całej Grupie – jest to ponad 2800 sztuk, a sama Toyota Bońkowscy ma ich na swoim koncie 2000. – Na ten sukces składa się wiele czynników. Kadra pracownicza, którą wyróżnia profesjonalizm i wyjątkowe podejście do każdego Klienta odgrywa tu kluczową rolę. – mówi Magdalena Stefaniak, kierownik działu floty w Toyota Bońkowscy – Najważniejszy zatem jest człowiek. To wartość, w którą jako organizacja, wierzymy najsilniej. Naszą siłą są ludzie, którzy z wiarą i ufnością każdego dnia robią to, co kochają. W zamian otrzymujemy dokładnie to samo – uwagę i szacunek naszych biznesowych partnerów i właśnie w tym upatrujemy największy sukces zdobytego wyróżnienia – puentuje. A najlepszą rekomendacją są opinie zadowolonych Klientów. – Niewątpliwie dealer Toyota Bońkowscy nie pozwala „zapomnieć” o sobie – pozostajemy w kontakcie, a co jakiś czas otrzymuję od nich również zaproszenia na organizowane przez Toyota Bońkowscy wydarzenia. Nasza współpraca układa się na tyle dobrze, że wysoce prawdopodobne jest, że gdy będziemy potrzebowali zakupić kolejne auta dla naszej floty, to będą to Toyoty zakupione również w Toyota Bońkowscy – analizuje Robert Magnuszewski.

75 Moto

WYSPA WIELKANOCNA – gratka na mapie świata

Rapa Nui to z pewnością jedno z tych magicznych miejsc na świecie, którego mieszkańcy podkreślają swoją wyjątkowość, a odwiedzający tę wyspę turyści pękają z dumy, ale i wzruszenia, że udało im się dotrzeć do miejsca tak bardzo izolowanego. 3800 km od Chile, niewiele mniej od innej wyspy Pitcairn – pośrodku oceanu leży Wyspa Wielkanocna.

Wtekst i zdjęcia: Estera Hess | pieRwsze zdjęcie: Adobe Stock przeciwieństwie do innych rajskich wysp, ta nie obiecuje plaż z palmami i białego piasku. Wręcz przeciwnie, oficjalna piaszczysta plaża jest na wyspie jedna, a obok niej dla wtajemniczonych inna mniej znana i turystycznie zupełnie niepopularna, bo nie mająca żadnych mocnych atrybutów dla turysty.

Anakena jednak zachwyca zawsze, piękne, smukłe i bardzo regularne palmy to jedyne tak duże ich skupisko na wyspie, która niegdyś miała być porośnięta wielkimi i grubymi

76 Podróże

drzewami. Potem jednak zupełnie opustoszała, drzewa zostały wykorzystane najprawdopodobniej do budowy łodzi, bo kiedyś cała wyspa zajmowała się rybołówstwem, ale i transportem moai, czyli słynnych na całym świecie posągów z Wyspy Wielkanocnej. Poza piaskiem, piękną plażą, palmami jest tu przede wszystkim piękne ahu, czyli platforma, a na niej ustawione są posągi moai. Stoją dumnie jeden obok drugiego, wiele z nich ma charakterystyczne nakrycia głowy lub zgodnie z inną teorią fryzury w rdzawym kolorze tutejszego kamienia wulkanicznego.

Dzięki staraniom archeologów zarówno platforma, jak i posągi zostały odnowione. Pozbierano rozrzucone w promieniu wielu metrów cząstki postaci, złożono je na wzór niegdyś wielkich monumentów, by znowu mogły zachwycać i budzić domysły oraz kolejne hipotezy dotyczące historii ich powstania, przeznaczenia i dokładnego czasu bytności na wyspie.

Na mapie Anakena jest jednym z najbardziej oddalonych miejsc od stolicy wyspy Hanga Roa, choć droga tutaj zajmuje nam jedynie 20 minut jazdy busikiem. Na wyspie wszędzie jest blisko, wyspę da się objechać w kilka godzin. Ale nie o to podczas odwiedzin na Rapa Nui chodzi. Kolejny mocny punkt na trasie po wyspie stanowią kamieniołomy. To tutaj powstawały wszystkie posągi, których niegdyś

77 Podróże

miało być ponad 900. Zaledwie mniej niż jedna czwarta z nich wróciła na swoje oryginalne miejsca nakładem pracy wielu misji archeologicznych z całego świata. Tu najlepiej widać techniki wydobywania wielkich bloków skalnych z twardego podłoża. Do dzisiaj nieznane są techniki transportu moai na ich miejsce przeznaczenia, wiele jest teorii przypuszczalnie prawdziwych o mocowaniach, płozach, saniach, balach drewna, usypywanych pochylniach z piasku. Teraz posągi wystające w połowie ponad powierzchnię ziemi w różnych pozycjach, na wpół wyprostowane, pochylone, wyglądają zjawiskowo i czynią to miejsce niesamowitym doznaniem. Gdy jeszcze dodać, że kamieniołomy powstały na zboczach wulkanu, którego krater do niedawna można

było oglądać z bliska, potwierdza się teoria, że wyspa na każdym kroku oferuje wiele atrakcji.

Numer trzy na wyspie to piękna platforma Tongariki. Magiczne miejsce nieopodal kamieniołomów, dobrze widoczne z punktu widokowego na wulkanie, nabiera mocy każdego dnia o wschodzie słońca. Najpierw budzi się dzień i kiedy pierwsi zniecierpliwieni gapie przekonani, że już po wszystkim wycofują się na parking, zza posągów znad oceanu wstaje słońce. Przeciska się pomiędzy posągami, zajmuje mu to dosłownie kilkadziesiąt sekund i to właśnie jest ten niesamowity moment, który co rano starają się na

78 Podróże

swoich zdjęciach uchwycić dziesiątki turystów. Sami przyjezdni i ich osobliwe zachowania przy posągach to także obok platformy niebywała atrakcja: choćby podczas ostatniej wizyty na wschód słońca były tylko jednego ranka aż dwie dziewczyny w cieniusieńkich długich i zwiewnych pastelowych sukniach, idealnie pasujących do insta foto, mimo przenikliwego chłodu i gęsiej skóry widzianej z bliska na ich nagich nogach i rękach, pozowały niezmordowanie w każdej pozycji i wymyślnych ustawieniach, ginąc w kolejnych warstwach tiulu i koronek. Moai przyglądały się im z kamienną miną. Równie atrakcyjnym obiektem był azjatycki turysta w garniturze, który miał manierę maszerowania krokiem defiladowym na tle wszystkich posągów. Założę się, że nie było osoby, której udało się uchwycić posągi bez chodziarza. Nie wspomnę o gościach na leniucha zziębniętych nad termosem z gorącą herbatą i statywem albo samowyzwalaczem do robienia zdjęć lub nagrywania wideo bez większego zaangażowania, po prostu wciskają guzik – nagraj i czekają.

Te trzy miejsca to zaledwie czubek góry lodowej wielu atrakcji na wyspie. Z pewnością nie będzie się nudził tutaj

nikt. Moai można oglądać pod wodą i na ziemi, w częściach i w całości, z czuprynkami/czapkami lub bez. Jednym słowem moai i platformy należy zobaczyć wszystkie – po to tutaj się przyjeżdża. Wulkany, jeziorka kraterowe, kamieniołomy to kolejny bardzo szeroki temat dla wielbicieli geologii. Jest także coś dla lubiących kulturę, niegdyś jeden teatr na wyspie, teraz jest ich kilka, gdzie codziennie wieczorem obejrzeć można bardzo dynamiczne i świetnie wyśpiewane i zatańczone show kulturalne. Jak wszystko na wyspie autentyczne.

Rapa Nui jest domem dla ponad 3000 oryginalnych Rapanujczyków. Żyją i mieszkają tutaj od lat, trzymają się bardzo rodzinnie, pielęgnują swoje tradycje, wierzą w mana, czyli super moce. Rozmawiają z przodkami, tatuują swoje ciała w geometryczne wzory, szanują przyrodę. Nadal nadają swoim dzieciom tradycyjne imiona. Naszą przewodniczką był Vaitea, czyli Czysta Woda.

Drogie loty, odległość, ceny pobytu na miejscu z pewnością pomagają zachować tę wyspę nadal bardzo autentyczną i wyciszoną. To idealne miejsce dla poszukiwaczy przygód, marzycieli oraz odkrywców tajemnic, których jest tu nadal bardzo wiele.

79 Podróże

Będzie się działo

RECITAL KALINA / MECHLIŃSKI

05.05., godz. 18:00 205. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki

BALET DLA DZIECI – WARSZTATY

11.05. i 25.05., godz. 14:30

Malarnia

Zajęcia baletowe dla dzieci prowadzone w przyjaznej atmosferze przez wieloletnią solistkę poznańskiego baletu – Natalię Trafankowską.

Proponowane warsztaty z tańca klasycznego są nie tylko okazją do rozwijania pasji, ale też doskonalą poczucie rytmu, wrażliwość na muzykę czy pozytywnie wpływają na prawidłową postawę ciała. A poza tym – są też świetną zabawą i okazją do tego, by trochę się poruszać i poskakać.

Wiek uczestników: 4-7 lat

Czas trwania: około 45 minut

BALET DLA DOROSŁYCH – WARSZTATY

11.05. i 25.05., godz. 15:45

Były już spektakl Halka, świętowanie w parku im. Stanisława Moniuszki, Gazeta Moniuszkowska, Moniuszkowski salonik i przemarsz Orkiestry im. Stanisława Moniuszki, a w tym sezonie zapraszamy na recital. Co roku Teatr Wielki wyprawia uroczystą fetę swojemu patronowi. Tym razem mistrzami urodzinowej celebry będą: Piotr Kalina (tenor) i Szymon Mechliński (baryton). Soliści spotkali się na 11. Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im.Stanisława Moniuszki, którego laureatem został Szymon. Natomiast Piotr jest specjalistą od Moniuszkowski partii, był już Stefanem w Strasznym dworze i Stachem w Jawnucie. Co przygotowali wspólnie na urodziny patrona?

CARMEN | BIZET

10-11.05., godz. 19:00 12.05., godz. 18:00

Najbardziej chyba popularne dziś dzieło operowe świata było w swym własnym czasie radykalnym eksperymentem, którego bronił niemal samotnie Fryderyk Nietzsche, widząc w nim lekarstwo na dekadentyzm wagneryzmu. Przyjęła się w końcu i odniosła sukces wersja złagodzona, przebudowana przez Ernesta Girauda, bardziej zbliżona do nawyków publiczności. Do dziś to tę wersję gra się najczęściej. Carmen po raz pierwszy na naszej scenie zagra Gosha Kowalinska. Czy i tym razem wybuchnie skandal? Wszak artystka nie jest czarnowłosą Hiszpanką, jak każe sobie wyobrażać bohaterkę księga operowych przyzwyczajeń.

Malarnia

Zajęcia baletowe, które z powodzeniem zastąpią fitness czy jogę, a dodatkowo mają moc spełniania marzeń z dzieciństwa. Warsztaty prowadzone przez wieloletnią solistkę poznańskiego baletu – Natalię Trafankowską –odbywają się w profesjonalnej sali baletowej. Są okazją do rozciągnięcia mięśni, zdrowego ruchu, ale również do relaksu przy dźwiękach muzyki.

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałaś się/zastanawiałeś się jak wyglądają codzienne ćwiczenia tancerki lub tancerza lub jak to jest stanąć przy drążku na czubkach palców – nie zastanawiaj się dłużej, spróbuj!

Wiek uczestników: 18-108 lat Czas trwania: około 60 minut

DON JUAN | BACH / MARCELLO

/ SCHNITTKE / BONDARA

Zdobywca 5 Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury 2021

18.05., godz. 19:00

19.05., godz. 11:00 i godz. 18:00

Jedna z najbardziej zniewalających postaci kultury zachodniej – Don Juan – nadal inspiruje twórców. O przyczynę donżuanizmu pytają pisarze, twórcy filmowi i choreografowie. Czy w naszej zseksualizowanej rzeczywistości i przy wszechobecnej pornografii zachowania w typie uwodziciela z Sewilli jeszcze szokują? Gdzie ukrywa się miłość, czułość i zrozumienie? Opowieść o Don Juanie – inspirująca powstanie wielu dzieł sztuki – nadal potrafi zaskakiwać.

OTELLO | VERDI

24-25.05., godz. 19:00 26.05., godz. 18:00

Arcydzieło opery tragicznej i tryumf 74-letniego kompozytora, który po sukcesie Aidy na kilkanaście lat zaniechał pisanie dzieł operowych, wychodząc z założenia, że w tym gatunku powiedział już wszystko. Otello okazał się kolejnym spektakularnym sukcesem Verdiego, po premierze w mediolańskiej La Scali zgotowano mu wielką owację, która powtórzyła się w Wenecji, potem w wielu innych krajach, jak również w ojczyźnie Szekspira.

80

Kombinat

10.05., godz. 19:00 / 11.05., godz. 19:00 / 12.05., godz. 17:00 / 15.05., godz. 19:00 / 16.05., godz. 19:00, / 17.05., godz. 19:00 / 18.05., godz. 19:00

Razem z głównymi bohaterami trafiamy do surrealistycznego świata Kombinatu, w którym władzę sprawuje bezwzględna Agrawa. Tu nie ma miejsca na indywidualizm, każdy ma być takim samym, szarym człowiekiem, podporządkowanym zasadom, które tu panują. Jan K. i Suku muszą odbyć szkolenie, zdobywając kolejne pieczątki za prawidłowo wykonane zadania. Śledząc ich losy stajemy sami przed ważnymi pytaniami o rzeczywistość, w której na co dzień funkcjonujemy. Bo to spektakl o każdym z nas. Reżyserem Kombinatu jest Wojciech Kościelniak, który zbudował spektakl muzyczny, bazując na ponadczasowych tekstach Grzegorza Ciechowskiego i Republiki.

Piękna i Bestia

24.05., godz. 19:00 / 25.05., godz. 15:00 i 19:00 / 26.05., godz. 13:00 i 17:00 / 28.05., godz. 11:00 i 19:00 / 29.05., godz. 11:00 i 19:00 / 31.05., godz. 15:00 i 19:00

Dawno, dawno temu, w dalekim kraju, w pięknym zamku, żył młody książę, którego czarodziejka uwięziła w ciele… bestii. Jeśli książę nauczy

Będzie się działo

się kochać i zdobędzie wzajemną miłość, przekleństwo straci moc. Ale czas ucieka… Gdy z ofiarowanej przez czarodziejkę róży opadnie ostatni płatek, złego uroku nie da się już odwrócić. Wówczas Bestia i wszyscy jego domownicy pozostaną zaklęci na zawsze. Czy znajdzie się ktoś, kto będzie umiał zajrzeć głębiej? Dojrzeć piękno ukryte w sercu? Ktoś, kto będzie w stanie pokochać… bestię?

Piękna i Bestia to musical Disneya z muzyką Alana Menkena, piosenkami Howarda Ashmana i Tima Rice’a, na podstawie libretta Lindy Woolverton. Na scenę Teatru Muzycznego w Poznaniu spektakl przeniósł reżyser Jerzy Jan Połoński.

Musical wystawiany w porozumieniu z Music Theatre International (Europe) www.mtishows.eu

Salon Poezji / Malina Goehs

25.05., godz. 11:45 (Teatr Muzyczny w Poznaniu)

25 maja gościem Salonu Poezji będzie Malina Goehs, aktorka Teatru Nowego w Poznaniu, która gra między innymi Zosię w „Panu Tadeuszu” w reż. Mikołaja Grabowskiego, Anię w „Wiśniowym sadzie” w reż. Izabelli Cywińskiej, Zosię w „Matce” Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Radka Stępnia oraz w głośnym „Locie nad kukułczym gniazdem” w reż. Mai Kleczewskiej. Nie zabraknie też specjalnej oprawy muzycznej, którą przygotuje muzyk z orkiestry Teatru Muzycznego.

81
Fot. Dawid Stube Fot. Dawid Stube
82 Będzie
się działo

1. Nominacja w kat.poznańskiej, Stepan Rudik – Ukraińcy w Wielkopolsce

w kat.poznańskiej, Bartosz Seifert – Życie

mieszkańców baraków w rejonie ulicy Opolskiej w Poznaniu

Nominacja w kat.ogólnopolskiej, Marcin Kruk – How Much WIll I Be Able To Go Through Ile będę w stanie przejść.

Poznańska Nagroda Fotograficzna – wystawa w Starym Browarze

Galeria na Dziedzińcu w Starym Browarze

Będzie się działo

Wystawa czynna do 2 czerwca, od wtorku do niedzieli w godz. 12:00-20:00 Wstęp wolny

W Galerii Na Dziedzińcu Starego Browaru do 2 czerwca można bezpłatnie obejrzeć wystawę pokonkursową Poznańskiej Nagrody Fotograficznej 2023. To pierwsza edycja corocznego konkursu fotografii prasowej i dokumentalnej organizowanego przez

Wydawnictwo Miejskie Posnania.

Misją Poznańskiej Nagrody Fotograficznej jest promowanie aktywności fotograficznej, której finałem są projekty długoterminowe i duże formy fotograficzne. Do konkursu zgłoszono 164 prac. Eksperckie jury pod przewodnictwem fotografa i reportera Filipa Springera oceniało jakość artystyczną projektów, a także ich spójność narracyjną. – O tę cechę coraz dziś trudniej, bo fotografowie pozbawieni możliwości publikowania cykli fotograficznych w mediach, tracą jednocześnie zdolność ich układania – mówi Filip Springer. – To pokazuje potrzebę organizowania takiego konkursu jak PNF – pozwala on fotografom myśleć o swoich zdjęciach w kategoriach zestawu, a nie pojedynczych ujęć. Nagrodzone cykle prezentują bardzo wysoką jakość również w tym aspekcie.

Empatyczne kadry

Tematem przewodnim pierwszej edycji PNF są „Czułe narracje”. – Dla wielu fotografów specyficzny sposób używania fotografii, w którym istotna jest wrażliwość na ważne wydarzenia, istotne zjawiska i otoczenie społeczne, a także na drugiego człowieka i jego problemy, stał się podstawowym wyborem twórczym – pisze kurator projektu, Grzegorz Dembiński. Filip Springer dodaje, że oceniając zgłoszenia analizował, czy ta „narracyjna czułość” ma charakter poznawczy. – Szukałem zdjęć i zestawów, w których empatyczne spojrzenie fotografującego pozwala mu zobaczyć i pokazać jakiś ważny aspekt naszego życia – podkreśla.

– Od lat jesteśmy gospodarzem pokonkursowej wystawy Konkursu 30/30 – innej unikalnej inicjatywy WM Posnania o ogólnopolskim zasięgu – mówi Joanna Tupalska, dyrektor marketingu Starego Browaru. – Udana współpraca zaowocowała kolejnym wspólnym projektem. Jestem przekonana, że Poznańska Nagroda Fotograficzna, podobnie jak Konkurs 30/30, wpisze się na stałe w kulturalny kalendarz Poznania i Galerii na Dziedzińcu w Starym Browarze oraz realnie przyczyni się do rozwoju dyscypliny fotodokumentu w Polsce.

5. Nominacja w kat.ogólnopolskiej, Katarzyna Piechowicz – Romni –o romskich kobietach i dziewczynach

6. Nominacja w kat.ogólnopolskiej, Paweł Piotrowski – Dobre życie – w gminie Dobroszyce w województwie dolnośląskim

83
2. Nominacja codzienne 3. Nominacja w kat.ogólnopolskiej, Ireneusz Kaźmierczak – Cząstki czasu. Znalezione negatywy we wsi Osiek pod Rawiczem. 4.

się działo

Alte Hajm / Stary Dom

reż. Marcin Wierzchowski

8-10 i 12 maja, godz. 18:00

Każdy dom ma swoją historię. Jest okiem, które widzi wszystko, co dzieje się w jego murach; pamięcią tego, co się w nich wydarzyło; miejscem, które dzielą ze sobą żyjący i duchy. Każda historia rodzinna składa się z warstw: jest wśród nich ta, którą sobie na co dzień opowiadamy, oraz ta, której odkrycia się boimy. Pierwsza pomaga nam zdefiniować to, kim jesteśmy i skąd pochodzimy. A co stanie się, kiedy natkniemy się na trop tej drugiej, prawdziwszej, ukrytej? Albo kiedy odkryjemy, że historia, którą sobie przez wszystkie te lata opowiadaliśmy i dzięki której jesteśmy, kim jesteśmy, wymaga rewizji?

Czego nie pamiętamy

– spotkanie autorskie z Christiane Hoffmann 10 maja, godz. 18:00 Indywidualna i zbiorowa. Prywatna i społeczna… Ile właściwie jest rodzajów pamięci? Co pamiętają Niemcy i Polacy? Czego pamiętać nie chcą? W styczniu 2020, półtora roku po śmierci swojego ojca, Christiane Hoffmann postanawia przebyć pieszo drogę jego ucieczki przed Armią Czerwoną w 1945 roku – z rodzinnej wsi Rosenthal (dziś Różyna) na Dolnym Śląsku do miejscowości Křižovatka w dzisiejszych Czechach. Autorka przemierza niemal 550 kilometrów na zachód. Idąc szlakiem 9-letniego wówczas ojca i jego bliskich, stawia pytania o piętno, które historia odcisnęła na życiu jej rodziny i innych wypędzonych Niemców. Pyta też o niemiecką pamięć, winę i odpowiedzialność, a także o doświadczenie Polaków, którzy trafili na te tereny.

PREMIERA

I dlatego nie masz męża

reż. Anna Gryszkówna 17-22 maja, godz. 20:00

Krótka instrukcja jak nie rozmawiać z własną matką/córką

Relacja między matką a córką to nieskończone źródło oczekiwań

i wymagań, presji i wsparcia, pytań pozostawianych bez odpowiedzi, pretensji, marzeń, niespodzianek, rozczarowań i – mniej lub bardziej – wstydliwych historii. W błyskotliwej sztuce Hindi Brooks dwie najbliższe, a przecież, paradoksalnie, niemal obce dla siebie osoby, postanawiają wykorzystać wspólny wakacyjny wypad, by zbadać tę osobliwą więź oraz granice własnych wyobrażeń. W efekcie beztroska, wakacyjna sceneria zmienia się w nietypowe laboratorium, w którym każda emocja poddawana jest wnikliwej, niekiedy komicznej, a niekiedy – bardzo bolesnej, analizie…

Woyzeck

reż. Zdenka Pszczołowska 17-19 maja, godz. 19:00

Śledztwo kryminalne w nietypowej konwencji gry, która tanecznym krokiem prowadzi do odpowiedzi na klasyczne pytanie: kto zabił?! W małym miasteczku dochodzi do tajemniczego morderstwa. Główne podejrzenia padają na Woyzecka – partnera zabitej kobiety. Sprawa okazuje się jednak bardzo nieoczywista. Świetna scenografia, doskonała muzyka i smakowita porcja zaskoczeń.

Prawo Wyboru

reż. Piotr Kruszczyński 24-26 maja, godz. 19:00 Spektakl na podstawie tekstu niemieckiego pisarza Ferdinanda von Schiracha, który zyskał już opinię literackiego „sumienia” ludzkości. Sztuka jest okazją, by w pełnym napięciu śledzić przesłuchania kolejnych ekspertek stających przed Komisją Etyki. Ich argumenty, rozważania etyczne, medyczne, teologiczne staną się jednocześnie kartami przetargowymi w „wyborze” koncepcji wolności i prawa do życia głównego bohatera. Dylematy dotyczące eutanazji, przerywania opieki paliatywnej, prawa do godnej śmierci coraz częściej odnoszą się także do rzeczywistości społecznej nad Wisłą. „Prawo Wyboru” wyprzedza tę prognozę i jednocześnie daje każdemu z widzów możliwość anonimowego opowiedzenia się w tych kwestiach już teraz.

84
Będzie
Fot. Monika Stolarska Fot. Klaudyna Schubert Fot. Kaśka Jankiewicz

ETAPY KONKURSU

• PRZYJMOWANIE ZGŁOSZEŃ oraz opłaty wpisowej – do 31 maja 2024

• I ETAP – do 10 czerwca 2024 przeprowadzone zostaną eliminacje elektroniczne z ewentualną możliwością przeprowadzenia ich na żywo w siedzibie Organizatora 17 czerwca 2024.

• II ETAP – odbędzie się 5-11 sierpnia 2024 roku w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie

• III ETAP – październik 2024: koncert finalistów w Mazowieckim Teatrze Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie oraz koncerty Galowe wraz z ceremonią wręczenia nagród w Teatrze Nowym w Poznaniu

NAGRODY REGULAMINOWE

Nagrody pieniężne: łączna pula nagród wynosi 36.000 PLN. O podziale nagród decyduje Jury, z zastrzeżeniem, że przyznana zostanie GŁÓWNA

NAGRODA MARSZAŁKA WOJEWÓDZTWA WIELKOPOLSKIEGO w kwocie nie niższej niż 15.000 PLN. Nagrody rzeczowe ogłoszone zostaną w późniejszym terminie.

Osoby pragnące wziąć udział w Konkursie zgłaszają swój akces poprzez przesłanie linku do nagrania video oraz wypełnionej KARTY

ZGŁOSZENIOWEJ na adres mailowy: osiecka@teatrnowy.pl

Partnerzy Festiwalu: ETAPY KONKURSU

Partnerzy Festiwalu:

Wieczór i noc z 18 na 19 maja koniecznie trzeba spędzić w muzeum!

Będzie się działo

MUZEUM NARODOWE W POZNANIU po raz 22. zaprasza na Noc muzeów. W godzinach 17:00 –1:00 czynne będą niemal wszystkie oddziały, czyli Galeria Malarstwa i Rzeźby, Muzeum Sztuk Użytkowych w Zamku Królewskim w Poznaniu, Wielkopolskie Muzeum Wojskowe, Muzeum Instrumentów Muzycznych, Ratusz – Muzeum Poznania, pierwszy raz po 5-letniej przerwie spowodowanej remontem. A poza miastem Muzeum Pałac w Rogalinie (pierwszy raz w historii muzealnych nocy) oraz Zamek w Goluchowie i Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie. Bilet wstępu do każdego z oddziałów to jedynie 2 zł. Aby uniknąć stania w kolejkach można zakupić bilety on-line! Warto przypomnieć, że 18 maja obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Muzeów, zwany także Dniem Muzealnika i z tej okazji muzea zapraszają na bardzo świąteczną formę zwiedzania. Kuratorzy będą prezentować zbiory, a konserwatorzy pokażą to, czego nie widać gołym okiem. Nie zabraknie muzyki na żywo, a nawet czytania literatury klasycznej. W każdym z muzeów przygotowano wiele atrakcji dla dzieci.

Pełen program NOCY w Muzeum Narodowym w Poznaniu na stronie www.mnp.art.pl

85

Będzie

się działo

TOMEK TOMKOWIAK z wykształcenia jest filozofem z zamiłowaniem do podróży, ale jego największą pasją jest fotografia.  Podróże fotograficzne prowadzą go najczęściej do Afryki. Wciąż wraca na Zanzibar, który stał się jego drugim domem. Specjalizuje się w fotografii reklamowej - głównie w czarno-białych, autorskich projektach, a także w fotografii mody i aktu. 11 maja w Hair Bazaar Studio zaprezentuje 20 prac, zarówno z autorskiego albumu „6 Degree”, jak i ostatnich podróży do Hiszpanii i Włoch, które przyniosły publikacje na łamach czeskiego wydania magazynu „Playboy”. Na wystawie znajdą się także zdjęcia z kalendarzy oraz fotografie z tzw. „private feelings”, które zostały wyróżnione w międzynarodowych konkursach, takich jak PX3 (Prix de la Photographie Paris), IPA (International Photo Awards) oraz Viva Photo Awards Co łączy wszystkie fotografie? - Kobiety. Jak zauważa autor: „Gdyby odebrać ciało kobietom - świat zostałby bez dzieł sztuki”.

Zapraszamy na jedyne takie wydarzenie w Poznaniu – FBG FEST!

Na scenie zobaczycie TOP gwiazdy - MONIKĘ LEWCZUK, MARCINA MACIEJCZAKA, FBG i KAMILA BALEJĘ!  Koncert z okazji Dnia Dziecka odbędzie się 01.06.2024 r., o godz. 18:00 w Auli Artis w Poznaniu.

MONIKĘ LEWCZUK znacie z takich przebojów jak Ty i Ja, #TAM TAM, Zabiorę Cię Stąd i Libre. Zaśpiewa dla Was również zwycięzca III edycji The Voice Kids – MARCIN MACIEJCZAK. FBG to 40-osobowy zespół młodych zdolnych z pasją do muzyki. Koncert poprowadzi KAMIL BALEJA.

W pierwszej części koncertu usłyszycie takie utwory jak Całkiem Nowa Bajka, Nie mamy nic, To co masz Ty!, Dach, Jestem Twoją Bajką. W drugiej części zagra dla Was MONIKA LEWCZUK.

Zapraszamy na niezapomniany DZIEŃ DZIECKA.

86

– Miłość. Bliskość. Przyjaźń

z djęcia : j akub W ittchen

Jedenasta konferencja @byckobietaontour w Poznaniu –wydarzenie pełne kobiecej życzliwości i wsparcia – za nami. 12 i 13 kwietnia w Starym Browarze spotkało się ponad 400 kobiet z kraju i z zagranicy.

Podczas tej edycji rozmawiano o tym, jak ważne jest bycie blisko siebie samej. By będąc partnerką, matką, córką, pracodawcą, pracownikiem, nie zapomnieć o sobie, o tym, czego my potrzebujemy i co jest dla nas dobre. Na scenie wystąpili fantastyczni goście. W piątek Dorota Wellman rozmawiała z uwielbianą przez kobiety Katarzyną Miller, a Marta Klepka – twórczyni i organizatorka #byckobietaontour ze znakomitym twórcą fotografii czarno-białej Szymonem Brodziakiem.

W sobotę wiedzy, emocji, wzruszeń dostarczyli nam m.in. Mikołaj Roznerski, Katarzyna Sokołowska, Bogna Sworowska, Gaweł Czajka, Justyna Lach, Małgorzata Dobies-Turulska, Katarzyna Piątkowska.

Nie zabrakło wiedzy o zarządzaniu i finansach. Było także sporo o zdrowiu. Serca uczestniczek skradła ginekolog Martyna Sikora, znana z IG jako @drsikora. Nowością tej edycji były sesje networkingowe moderowane przez dr Agatę Wittchen-Barełkowską. Konferencje @byckobietaontour dają kobietom siłę, wzmacniają, dmuchają im w skrzydła. Te dwa dni w Poznaniu to wartościowe rozmowy, dużo bliskości, łzy wzruszenia i łzy radości, salwy śmiechu, ważna wiedza i wdzięczność.

88 Po godzinach @byckobietaontour
89 Po godzinach

Koniec Ery Jazzu

z djęcia : k .R ainka ,/ e j aśko W iak ,/ s .Wąchała /W. s pisz

Galowa Era Jazzu była ostatnim koncertem prestiżowego festiwalu. Gwiazdami koncertu byli wybitni artyści skupieni wokół międzynarodowej formacji Black Lives oraz projekt Czas Komedy. Gala to także jubileusz Dionizego Piątkowskiego – twórcy Ery Jazzu, który w tym roku celebruje 30 lat pracy impresaryjnej, 50 lat pracy dziennikarskiej i 70-te urodziny. – Ostatni koncert Ery Jazzu jest efektem wielu zdarzeń, z których każde jest argumentem zakończenia tej ważnej i prestiżowej imprez. Powstały w 1998 roku, najdłużej trwający festiwal jazzowy Poznania, kończy koncertową działalność. To wyjątkowy dla mnie koncert, bo zamykam nim także ważną część mojego życia – wyjaśnia Dionizy Piątkowski. Gwiazdą koncertu była międzynarodowa formacja Black Lives. Ich muzyka czerpie z tradycji AACM, new black music, wpływów afrykańskich, ale zawiera w sobie także hip-hop, jazz, funk, rock, fusion, rap, nu-jazz, soul, blues, karaibski jazz, poetry. Sztandarowy  album „From Generation To Generation” stał się sensacją w minionym sezonie, a  Black Lives  uznano za jazzową grupę roku ( Deutsches Jazz Preis- Band of the Year International). Kolejną, ciekawą odsłonę miał flagowy projekt D. Piątkowskiego,  Czas Komedy. Komeda on Hammond- Vas /Bukowski/Szmańda Trio  to pierwsza prezentacja kompozycji Krzysztofa Komedy, od czasów, gdy z muzyką Komedy mierzyli się polscy hammondziści: Wojciech Karolak, Krzysztof Sadowski i Czesław Niemen.

90 Po godzinach

Kobiece spotkanie w Befame

z djęcia : k ata R zyna R adecka

Na jeden wieczór salon mebli Befame w Galerii Polskie

Meble zamienił się w modowy wybieg, a to wszystko za sprawą poznańskiej stylistki Ani Śmiechowskiej, która na to wyjątkowe wydarzenie zaprosiła dwie poznańskie marki odzieżowe –JAK Fashion oraz Materia.

Modelki zaprezentowały najnowsze kolekcje marek, a przybyłe na wydarzenie gościnie miały okazję wysłuchać krótkich wystąpień ich twórczyń. Pokaz mody nie mógłby się odbyć bez dodatków biżuteryjnych. Wyjątkową historię biżuterii marki BeSpoke przybliżyła jej właścicielka Anna Szafranowicz, a gościem specjalnym wieczoru był Tomasz Jacykow. Oprawę muzyczną zapewniły Natalia Świerczyńska oraz Maja Kolanoś ze Spółdzielni Muzycznej, a „Poznański Prestiż” był patronem wydarzenia.

91 Po godzinach

Alleluja, czyli Haendel

i jego Mesjasz

tekst : a gnieszka M azu R z djęcia : M ate R iały p R aso W e

Dokładnie tydzień i …282 lata po premierze tego arcydzieła wybrzmiały najbardziej znane ,,Alleluja” w historii. Czyste uwielbienie Boga, wieczysta muzyka i śpiew wydawały się nie mieć końca. Za gardło chwytało wzruszenie.

Podczas wybitnego, nietuzinkowego w swoim charakterze

Speaking Concert – 20 kwietnia br. – ,,Alleluja, czyli Haendel i jego Mesjasz”, publiczność poznała piękno i głębię emocji twórczości jednego z najwybitniejszych kompozytorów tworzących w XVIII w. – Jerzego Fryderyka Haendla. Spójna forma Speaking Concert –połączenie przepięknego brzmienia orkiestry Collegium F, chóru, solistów i filmów, z fantastycznym wykładem dyrygenta Marcina Sompolińskiego wzniosło nas wszystkich do wysublimowanych sfer. Bogata ornamentyka, kontrapunkt i ostinato stworzyły niebywale piękną tkaninę dźwiękową charakterystyczną dla epoki Baroku, pełnej przepychu i rozmachu. I taki właśnie był ten Speaking Concert. Spójny i zgodny z historią, tradycją, kulturą i samym Jerzym Fryderykiem Haendlem. Kompozytor poprzez ,,Alleluja” pozostawił nam piękno, które przeniknęło przez wieki. Wierzę, że i nam udało się doskoczyć do ideału Haendla i pozostawić w Państwa sercach ślad – Speaking Concert, który zapamiętacie na zawsze.

92 Po godzinach

Eter – wystawa Jacka Damięckiego

inspirowana architekturą Perfumiarni

z djęcia : M a R ia kot

Wybitna osobowość polskiej architektury, Jacek Damięcki, zaprezentował w Perfumiarni swoje obrazy. Kipiące energią i barwami, inspirowane architekturą tego wyjątkowego miejsca, którym zachwycił się od samego początku. Jacka Damięckiego śmiało można nazwać wizjonerem architektury. Malarstwo jest jedną z form wyrazu jego prac. W swoich badaniach zajmuje się doświadczaniem przestrzeni, a na wystawie Eter pokazał perspektywę jej postrzegania. Z niemal gładkich obrazów bije energia człowieka, który wyrwał się chorobie. Prof. dr hab. Maria Poprzęcka w katalogu wystawy tak opisuje jego twórczość – „patrząc w niebo Jacek Damięcki chce dosięgnąć wzrokiem eteru – z greki wziętego pojęcia oznaczającego górne, czyste powietrze, wyższe rejony niebieskie.(…) Malarz wpatrując się w świty i zachody, w pierwszy brzask jutrzenki i gasnące czerwone pasma schyłku dnia, przebija wzrokiem ponadziemskie przestrzenie, by dotrzeć do najczystszej dali.”

Kuratorem wystawy był syn artysty, Jan Damięcki, architekt pracowni JEMS Architekci, współtworzący projekt Perfumiarni.

„Poznański Prestiż” był patronem medialnym wystawy.

93 Po godzinach
„Straszny dwór”

w Filharmonii Berlińskiej

z djęcia : b a R tek b a R czyk

Teatr Wielki w Poznaniu zaprezentował w Filharmonii Berlińskiej „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki. Wydarzenie, które odbyło się 22 kwietnia br. pod patronatem honorowym Ambasadora RP w Berlinie, Dariusza Pawłosia, z pewnością długo będzie rezonować w międzynarodowym środowisku artystycznym.

Koncertowe wykonanie ikonicznej opery patrona poznańskiego Teatru zachwyciło i poruszyło melomanów, a tłumnie zgromadzona publiczność (na widowni zasiadło przeszło 2000 melomanów) nagrodziła owacją na stojąco solistów: Ruslanę Koval (Hanna), Goshę Kowalińską (Jadwiga), Piotra Kalinę (Stefan), Rafała Korpika (Zbigniew), Annę Lubańską (Cześnikowa), Stanislava Kuflyuka (Miecznik), Jaromira Trafankowskiego (Maciej), Alberta Memetiego (Damazy) oraz Chór przygotowany przez Mariusza Otto i Orkiestrę Sceny pod Pegazem pod batutą Maestro Marco Guidariniego. Gospodarzem wieczoru był Frederik Hanssen, dziennikarz muzyczny „Der Tagesspiegel”.

Powrót do Berlina z kolejną koncertową odsłoną opery Moniuszki, po „Halce” (2019) i „Parii” (2023), wpisuje się w strategię promocji za granicą dorobku patrona Teatru Wielkiego w Poznaniu i ma w sobie niezwykłą symbolikę: Moniuszko spędził w mieście nad Sprewą trzy lata (1837-1840), rozwijając kompozytorski kunszt w słynnej Singakademie. I choć kompozytor doskonale umiał w swej twórczości poruszyć patriotyczne struny i niezwykle efektowanie nawiązywać do polskiego folkloru i tradycji, co słychać w „Strasznym dworze”, to również doskonale czuł puls zachodzących zmian w muzycznej Europie. Edukacja w tyglu kulturowym, jakim był ówczesny Berlin, była dla Moniuszki niezwykle ważna i pomogła mu wypracować indywidualny język muzyczny, który dzięki takim wydarzeniom, jak wczorajszy koncert, odczytujemy jako europejski i niezwykle uniwersalny.

Konsekwentna promocja Moniuszkowskiej spuścizny poza granicami kraju, prowadzona przez Teatr Wielki w Poznaniu od kilkunastu lat, przynosi widoczne efekty, które przekładają się na ważne muzyczne nagrody, jak International Opera Awards w kategorii „dzieło odkryte na nowo” dla inscenizacji „Parii” (2021) oraz „Jawnuty” (2023), czy uznanie krytyków dla nagrań dokonanych przez wytwórnię Naxos („Halka” – 2021, „Paria” – 2023).

Natomiast koncertowe wykonania dzieł patrona poznańskiej sceny w Filharmonii Berlińskiej ukazują, jak istotnym aspektem działalności poznańskiej Opery jest współpraca z uznanymi instytucjami kultury za granicą – gościnne koncerty to inspirująca konfrontacja z nową publicznością, a także szeroko rozumiana integracja środowiska muzycznego.

94 Po godzinach

Najlepsza polska moda nagrodzona!

tekst : d o M inik g ó R ny z djęcia : e W elina j aśko W iak

Moda jest sztuką użytkową i może do nas mówić we wszystkich językach świata – udowodniła to 22 edycja Gali Polskiej Mody, która odbyła się 28 kwietnia br. w Concordia Design w Poznaniu.

Zaprezentowano wówczas 14 kolekcji nagrodzonych przez Kapitułę Polskiej Akademii Mody – organizatora wydarzenia.

Patronat medialny nad galą przyjął „Poznański Prestiż”. Wręczono najbardziej cenione wyróżnienia w świecie polskiej mody m.in.: Srebrne Pętelki, Złote Pętelki, Top Moda, Tytuł Kreatora Roku, Złote Odznaki PAM.

95 Po godzinach

Meta Mixer – „Crypto Fever”

z djęcia : a R tu R aen n o W icki

Wkwietniu odbyło się kolejne z cyklu spotkań MetaMixer, edukujących i inspirujących wydarzeń związanych ze światem najnowszych technologii. Tym razem motywem przewodnim były kryptowaluty czyli „Crypto Fever”. Wydarzenie zostało specjalnie zorganizowane dla osób, które chciały zgłębić podstawy tego tematu.

Spotkanie otworzył panel dyskusyjny, który rozjaśnił wiele kwestii związanych z kryptowalutami, ich potencjałem oraz wpływem na współczesną gospodarkę. Paneliści podzielili się wiedzą i doświadczeniem, oferując cenne wskazówki dla początkujących.

Kulminacyjnym punktem wieczoru była prezentacja „Wejście w świat krypto z Binance”, prowadzona przez przedstawicielkę wiodącej na rynku platformy wymiany kryptowalut. Uczestnicy mieli okazję dowiedzieć się, jak bezpiecznie rozpocząć przygodę z inwestowaniem w kryptowaluty.

Dodatkowo, na wydarzeniu zaprezentowano wystawę sztuki z motywem krypto, gdzie uczestnicy mogli podziwiać prace czterech twórców, łączące świat technologii blockchain z artystycznym wyrazem. Wybrane dzieła były stokenizowane i dostępne jako NFT, co stanowiło praktyczne połączenie sztuki z technologią.

„Crypto Fever” okazało się inspirującym spotkaniem, które nie tylko wyposażyło uczestników w wiedzę, ale także zainspirowało do dalszego zgłębiania tematu kryptowalut.

Zabrakło cię na żywo? Zeskanuj kod i zobacz nagranie ze spotkania.

96 Po godzinach
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.