Wywiad z doktorem Marcinem Pielużkiem, asystentem w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. W swojej książce zatytułowanej Obrazy świata w komunikacji polskiej skrajnej prawicy (Libron, 2017) opisuje, w jaki sposób patrzą na świat radykalni nacjonaliści i neofaszyści, a także nacjonalistycznie zorientowani skinheadzi i neopoganie. Jako materiał badawczy posłużyły mu ziny z lat 90.
Mateusz Flont: Skąd zainteresowanie skrajnie prawicowymi zinami? Marcin Pielużek: Zinami interesowałem się już wcześniej. W 2003 r. napisałem pracę licencjacką z dziennikarstwa pt. „Mać Pariadka anarchistyczny reprezentant prasy alternatywnej”. W 2013 roku obroniłem pracę doktorską pt. „Tożsamość anarchistów i nacjonalistów. Sposoby semantyzacji skrajnych ugrupowań politycznych”, którą mam nadzieję wydać w niedalekiej przyszłości. Pisząc rozprawę doktorską, uświadomiłem sobie, że nikt w sposób kompleksowy nie badał zarówno zinów skrajnie prawicowych, jak i języka wykorzystywanego przez radykalne środowiska nacjonalistyczne. W latach 2013-2016 zdobyłem grant badawczy finansowany przez Narodowe Centrum Nauki, w ramach którego realizowałem projekt „Wartości polskiego nacjonalizmu. Językowy obraz świata nacjonalistów w publikacjach oficjalnych oraz pismach drugiego i trzeciego obiegu”. Książka, o której będziemy rozmawiać, jest efektem tego projektu.
w taki sposób, aby rozmywać pola znaczeniowe danych pojęć. Czytając nacjonalistyczne treści, mamy do czynienia ze swoistą mieszaniną koncepcji. Do jednego worka wrzucane są mniej i bardziej radykalne treści. Odnaleźć tam możemy treści zarówno stricte konserwatywne, jak i otwarcie faszystowskie. Brytyjski badacz Les Back określa to mianem „płynnych ideologii”. Czyli wykorzystać można wszelkie koncepcje, które pozwolą osiągnąć dany cel, nawet jeśli są one bardzo odmienne lub wręcz wykluczają się wzajemnie. W konsekwencji ciężko zarysować granice między treściami umiarkowanymi i radykalnymi...
Jaki cel przyświecał twoim badaniom? Można powiedzieć, że dwa cele przyświecały mi w trakcie prac nad
... i coraz trudniej je odróżnić. Tak, przyglądając się współczesnemu dyskursowi politycznemu,
książką. Najważniejszą kwestią było przyjrzenie się temu, jak funkcjonuje skrajnie prawicowy język, jakie koncepty dominują w komunikacji radykalnych środowisk prawicowych oraz jakie są ich znaczenia. W końcu, jak konstruowane są strategie komunikacyjne przez poszczególne środowiska. Drugą kwestią było badanie samych skrajnie prawicowych zinów, ponieważ o ile ziny punkowe, metalowe i anarchistyczne doczekały się licznych opracowań, to wciąż w marginalnym zakresie bada się wydawnictwa prawicowe, choć są równie ważnym elementem pozwalającym w pełni zrozumieć tamten okres.
więc opracowania, które przyjrzy się temu, jak wytwarzane są kluczowe dla poszczególnych środowisk koncepty, co się za nimi kryje, na ile są one wspólne dla różnych ugrupowań, a na ile unikalne i typowe dla danego środowiska. Ale ważny jest tu jeszcze jeden problem.
Jaki? Dzisiejsza komunikacja nacjonalistyczna jest celowo konstruowana
medialnemu, ale również temu, co dzieje się w internecie, widać wyraźnie, że treści nacjonalistyczne stały się częścią komunikacji mainstreamowej. Jednak tym, co szczególnie mnie nurtowało, był fakt pełnej akceptacji, a nawet wręcz legitymizacji skrajnie nacjonalistycznych treści przez polityków oraz społeczeństwo. Treści rasistowskie, antysemickie, faszystowskie, które w latach 90. XX wieku krążyły tylko w dość hermetycznych środowiskach subkulturowych i kojarzone były z politycznym marginesem, weszły dziś do oficjalnego obiegu i są chętnie adoptowane i reprodukowane, co doskonale widać chociażby na Facebooku.
No właśnie - media, w tym te wirtualne, pomagają skrajnej Skąd wziąłeś te ziny? Udało mi się je zbadać dzięki dostępowi do prywatnych zbiorów prawicy. Co więcej, media wpadły w zastawioną przez środowiska naukowców, którzy kiedyś zajmowali się zinami, czyli prof. Wojciechowi
Kajtochowi, autorowi książki „Świat prasy alternatywnej w zwierciadle jej słownictwa”, oraz prof. Barbarze Fatydze, która korzystała z zinów przy swojej książce „Dzicy z naszej ulicy. Antropologia kultury młodzieżowej” - obie prace powstały pod koniec lat 90., kiedy ziny jeszcze dość dobrze funkcjonowały, choć powoli przenosiły się do internetu.
Dlaczego właśnie lata 90. cię zainteresowały? Okres ten to czas powstawania (lub importowania) i popularyzacji
różnych subkultur młodzieżowych. Cechowały się one co prawda dość płynną formą, jeśli chodzi o założenia ideologiczne, ale możliwe było zarysowanie linii oddzielającej poszczególne grupy. Środowiska skrajnie prawicowe były dość aktywne w Polsce w owym czasie, co przełożyło się na dużą różnorodność wydawanych zinów. Brakowało
nacjonalistyczne pułapkę. W swoich materiałach wykorzystują de facto narracje, język i znaczenia nacjonalistyczne. Nie mówią o nacjonalistach (choć może to w ostatnim czasie się nieco zmieniło), tylko o narodowcach lub patriotach. Czyli mówią tak, jak środowiska nacjonalistyczne chcą, by o nich mówić. Innym przykładem promocji nacjonalizmu jest wykorzystywanie filmów propagandowych skrajnej prawicy w materiałach dziennikarskich. Ostatnio szukając materiałów do zajęć znalazłem fragment Wiadomości TVP poświęcony rzekomym zagrożeniom ze strony uchodźców. Po wyliczeniu owych „zagrożeń” padła teza, że z powodu nieskuteczności działań władzy ludzie biorą sprawy w swoje ręce. Zilustrowane to zostało materiałami z akcji między innymi takich organizacji Britain First, której członkowie wywodzą się z różnych brytyjskich organizacji skrajnie prawicowych oraz paramilitarnej bojówki Żołnierze Odyna, której założyciel, Mika Ranta, jest członkiem neofaszystowskiej organizacji Nordycki Ruch Oporu. Media bezrefleksyjnie reprodukują takie materiały.
Prawactwo, że tak się wyrażę, używa specyficznych określeń na swoje rasistowskie poglądy. Nie używałbym określenia „prawactwo”, bo środowiska te uciekają od politycznych łatek prawica-lewica. Zresztą ich głównym aktualnym konceptem jest tzw. trzecia droga - ani prawica, ani lewica, ani socjalizm, ani kapitalizm, tylko coś pomiędzy. Rzecz jasna jest to nacjonalistyczna „trzecia droga”, bo są także lewicowe odpowiedniki tej koncepcji. Ale rzeczywiście, radykalne treści są na różne sposoby maskowane. Nacjonaliści nie mówią o rasizmie, tylko etnopluralizmie, który jest niczym innym jak współczesną koncepcją rasizmu, sprzedawaną jednak w zawoalowanej formie, prezentowaną za pomocą odmiennego, pozbawionego radykalizmu języka. Przede wszystkim koncept ten pełni identyczne funkcje komunikacyjne, jak w przypadku koncepcji rasizmu biologicznego: wytworzenie wrogości do 'innego', podział na rasy/kultury wyższe i niższe, separację ras itd. Swoją drogą sama koncepcja etnopluralizmu nie jest tak zupełnie nowa. Wypromowana