1 minute read

M U Z Y K A

Next Article
M U Z Y K A

M U Z Y K A

Niewiele jest polskich kapel, które niemal z płyty na płytę zmieniają swoje oblicze. Poszukują inspiracji w coraz to nowych obszarach muzycznych i aranżują je w natychmiast rozpoznawalnym, charakterystycznym dla siebie stylu. Nie tracą przy tym swojego radiowego i komercyjnego potencjału.Jeśli mielibyśmy wskazać prawdziwych mistrzów takich stylistycznych przewrotek, trudno o lepszy przykład niż Ludziki, prowadzone przez Pablopavo. Kiedy postawimy obok siebie ich siedem dotychczas opublikowanych płyt, jasnym się staje, że muzykę tę spina najmocniej poetycka i literacka wrażliwość wokalisty, i jego talent do przerabiania banalnych, codziennych scenek i obserwacji w głęboko liryczne piosenki, nad którymi zazwyczaj ciąży poczucie nostalgicznego smutku i empatii do osób zmarginalizowanych przez rzeczywistość. Nie inaczej też jest na ostatniej płycie, zatytułowanej „Mozaika”, która – jak twierdzi sam zespół – miała być wycieczką w stronę nieco bardziej tanecznej muzyki. Jednak wraz z porywającymi rytmami i świetnymi aranżami, przyniosła nam też kilka kolejnych pamiętnych postaci, opisanych w piosenkach Pawła. Niezależnie od tego, czy na ich występ w Tychach przyciągną was wiosenne nastroje, czy potrzeba słuchania piosenek z tekstami nie sprowadzającymi się tylko do chwytnych refrenów (choć i tych nie brakuje na najnowszym albumie), kwietniowy koncert nie powinien wam sprawić zawodu.— Marceli Szpak

Trudno uwierzyć, że Niechęć towarzyszy polskim fanom jazzu już od 15 lat i wciąż łatwiej doczekać się ich występu na żywo niż kolejnej płyty. Jak uczy nas doświadczenie lat poprzednich, jest to zespół, który lubi sobie mocno poeksperymentować przed wejściem do studia. Nie tylko z muzyką, ale też zamianą składu instrumentów i osób. Dlatego nadzieje, że podczas koncertu w Rialcie usłyszymy materiał z ich ubiegłorocznej (dopiero trzeciej!) płyty „Unsubscribe” mogą okazać się płonne. Ale nie musi to być powód do zmartwień, bo Niechęć to wciąż Niechęć – jeden z najbardziej energetycznych i nieprzewidywalnych zespołów w tym stuleciu. Inspirujący się równie mocno słodkimi melodiami spod znaku ECM, co gitarowym zgrzytem Sonic Youth czy Neila Younga. Nie bojący się długich, transowych numerów zbudowanych wokół wyrazistych rytmów, oplecionych saksofonowymi solówkami lub partiami klawiszy, które dodają ich kompozycjom nowego napędu i świeżości.

Advertisement

—Marceli Szpak

This article is from: