/ dr Justyna Winnicka
fot. Basia Pudlarz
Inspiracja Roku
Zarwane noce nad zadaniami z matematyki to problem studentów nie tylko pierwszego roku. W takim momencie, sytuację może uratować tylko dobry wykładowca. O swoim podejściu do studentów, zaangażowaniu i zarażaniu pasją do matematyki, opowiedziała w rozmowie z MAGLEM dr Justyna Winnicka - laureatka nagrody Inspiracja Roku 2016. rozmawia ł a :
w e r o n i k a ko ś c i e l e w sk a
Magiel: Jest Pani wykładowcą z dosyć małym stażem pracy ze studentami, w porówna-
niu z większością kadry akademickiej SGH, a jednak wygrała Pani tegoroczną Inspirację Roku. Czy spodziewała się Pani tego w jakimkolwiek stopniu?
dr Winnicka: Było i jest to dla mnie niesamowite zaskoczenie. Do tej pory zastanawiam się, czy nie jest to jakaś pomyłka i dlaczego studenci wybrali właśnie mnie. Nie zmienia to faktu, że jestem bardzo zadowolona z tego wyróżnienia, szczególnie, że jest to bezpośrednia ocena studentów. Takie docenienie z ich strony podnosi na duchu. Traktuję to jako zaszczyt.
Studenci są często oceniani jako osoby, które dążą do sukcesów po linii najmniejszego oporu, które nic nie robią tylko siedzą, ściągają i kombinują gdzieś na boku. Czy Pani to zdanie podziela? Nie podzielam tego zdania. Istnieje taki stereotyp, który ma się dobrze od wielu lat i za czasów mojego studiowania również miał się dobrze. Moje doświadczenia go nie potwierdzają. Wielu moich dobrych znajomych, których bardzo cenię kończyło SGH. A kiedy sama rozpoczęłam prace na Uczelni jako wykładowca, ten stereotyp przestał już mieć ostatecznie rację bytu. To znaczy, gdy przyszłam na swoje pierwsze ćwiczenia, spotkałam naprawdę fajnych, pracowitych ludzi… Zdecydowanie spotykam ich cały czas.
No dobrze, ale jednak czasem niektóre osoby mają mniejsze chęci do nauki, ale opanowanie materiału przychodzi im gorzej i łatwiej się poddają. Jak Pani ich motywuje? Widzę dwie strony tego motywowania. Pierwszą jest moje zaangażowanie jako wykładowcy – ja naprawdę lubię uczyć. Drugi aspekt jest bardziej pragmatyczny i techniczny. Staram się wciągać studentów
08-09
w systematyczną pracę i interakcję – zadawać prace domowe, wywieszać zadania na stronie, pracować indywidualnie na konsultacjach. Ze strony studenta ważniejsza jest dla mnie chęć do pracy niż matematyczne zdolności. Jeżeli ktoś przejawia chociaż cień takiej chęci, to staram się go po prostu „pociągnąć”. Osobom, którym idzie ciężej staram się pokazać, że jestem otwarta i gotowa do odpowiadania na wszystkie pytania. Jednak zaangażowanie jest potrzebne z obu stron – kiedy jest jednostronne, to ta energia gdzieś ucieka.
Ale skoro na razie cały czas wystarcza Pani sił, aby być zaangażowanym, to rozumiem, że studenci również się angażują? Tak, studenci bardzo się angażują!
Jak wspomina Pani czas, gdy to Pani słuchała wykładów? Kończyłam matematykę na Uniwersytecie Warszawskim i bardzo lubiłam studiowanie. Wiadomo nie wszystko mi się podobało i bywały przedmioty, które powodowały wątpliwości, czy się nadaję i czy powinnam to kontynuować. Jednak to były wyjątki, które mnie nie złamały. Nigdy nie traciłam przekonania, że matematyka jest warta poznawania i zwyczajnie piękna.
Spodziewała się wówwczas Pani, że tak właśnie potoczy się Pani kariera? Czy może miała Pani jakieś inne marzenia? Jakieś plany zagraniczne? Podczas studiów myślałam głównie o matematyce i nie miałam specjalnych planów na przyszłość – tym bardziej zagranicznych. Nie miałam pewności, jak będzie wyglądać moja kariera zawodowa po skończeniu studiów. To się zaczęło krystalizować gdzieś dopiero pod ich koniec.