1 minute read

Syndrom paryski Aleksandra Matynia

pod tytułem „Kwiat Jabłoni”, Kasia i Jacek zaczęli naprawianie świata. i nie chodzi tylko o muzykę, która bez cienia wątpliwości już świat naprawia. Postanowili wykorzystać swoją popularność i siłę ludzi, do bardziej

fizycznej naprawy i zorganizowali sprzątanie świata. Bo chyba wszyscy zdążyli się już zorientować, na przykładzie „Kwiatu Jabłoni”, że nic nie jest niemożliwe.

Advertisement

SYNDROM PARYSKI Aleksandra Matynia

Paryż. Romantyczna atmosfera, imponujące zabytki, ślady historii na każdym kroku… Przewodniki nie szczędzą pochwał pod adresem miasta świateł. Nic dziwnego, że pod jego urokiem znalazło się tak wielu turystów. Jeszcze przed wyjazdem do francuskiej stolicy napawają się oni widokiem wieży Eiffla z pocztówek, podziwiają zdjęcia uroczych kawiarenek z Montmartre i marzą, jakby to było wspaniale wybrać się tam któregoś pięknego dnia. Jednak już w trakcie zwiedzania doznają zawodu. i to tak wielkiego, że po powrocie muszą poddać się terapii. Opisany wyżej syndrom paryski to plaga wśród turystów, dotykająca niegdyś głównie Japończyków. Obecnie ten problem dotyczy przede wszystkim mieszkańców Chin, którzy stanowią siłę napędową francuskiej turystyki –w zeszłym roku 2,2 miliony chińskich turystów przyniosły aż 4 miliardy euro dochodu. Jednak Azjaci przypłacają tę wizytę nie tylko znacznymi wydatkami, ale również traumą na całe życie. Zafałszowany obraz francuskiej metropolii, wyłaniający się z kolorowych filmów, musicali, czasopism oraz reklam luksusowych marek sprawia, że Chińczycy wyobrażają sobie Paryż

na kształt miasta marzeń. Niestety, rzeczywistość bywa brutalna. Zamiast urokliwych uliczek widzą zapaskudzone chodniki, zamiast wyperfumowanych, elegancko ubranych kobiet i mężczyzn –bezdomnych śpiących na ławkach, a zamiast obiecanego raju –zejście do piekieł. Zdezorientowani, łatwo padają ofiarą kieszonkowców oraz stają się celem obelg zabieganych paryżan, którym blokują wejście do cuchnącego metra. Słowem, piękny sen przeradza się w koszmar. Kwestia estetyki to nie jedyny problem azjatyckich turystów. Oszuści przybywający do stolicy często wykorzystują naiwność Chińczyków, przyzwyczajonych do ścisłej ochrony policyjnej w swoim kraju, by naciągać ich w sklepach lub po prostu kraść ich dobytek. Jest to tym łatwiejsze, że turyści ze Wschodu często przywożą ze sobą znaczne sumy pieniędzy w gotówce i nie dbają o odpowiednie zabezpieczenie ani tej kwoty, ani kosztownych przedmiotów, które noszą w otwartych plecakach. Możemy więc sobie wyobrazić ich rozgoryczenie, kiedy wracają do hotelu z pustym portfelem, i to nie tylko ze względu na zakupione pamiątki… Choć rozczarowanie paryskimi realiami wydaje nam się śmiesznym