OBYWATEL 2(49)/2010

Page 134

134 stanowisko odpowiedzialnego robotnika. Je¿eliby mia³o byæ takim prostym zaradzeniem na biedê wiejsk¹ wychodźstwo do miast, to dlaczego klêsk¹ miast by³o bezrobocie, jakim dobrym prawem ma byæ ch³opu ³atwiej w mieœcie, ni¿ mieszczaninowi, robotnikowi czy inteligentowi? Niech wiêc tymczasem ludzie miejscy robi¹ reformê miejsk¹ w rêkodziele, przemyœle i handlu, a ludzie wiejscy potrzebuj¹ reformy wiejskiej w rolnictwie. I ten pogl¹d o koniecznoœci reformy rolnej nie by³o to demagogiczne has³o Stronnictwa Ludowego, bo ono nie mia³o na to has³o monopolu. ¯¹danie reformy przeniknê³o masy wiejskie bez wzglêdu na ich œwiatopogl¹d ogólny i przynale¿noœæ ideow¹. I z tym zjawiskiem ogólnowiejskim, jako ze zjawiskiem o pierwszorzêdnej donios³oœci pañstwowej, trzeba siê liczyæ. Ze swej strony wyra¿aliœmy niejednokrotnie zamiary w sprawie reformy, wiemy, czego siê po niej spodziewaæ, a czego nie trzeba siê spodziewaæ – i wiemy, ¿e j¹ trzeba nie robiæ, ale zrobiæ raz i dobrze. Po³o¿yliœmy na szalê interes prywatny tych kilkudziesiêciu setek w³aœcicieli ziemskich, którzy s¹ panami zapasu ziemi, a z drugiej strony interes wiêcej ni¿ paruset tysiêcy tych ch³opów gospodarzy, którzy z rodzinami ¿yj¹ na kilkumorgowych gospodarstwach. Po tej stronie szali widzimy, ¿e tylko twardy mus trzyma ludzi przy ¿yciu – pó³-¿yciu, w którym ani pracy, ani jad³a, ani widoków dla rodziny nie znajdzie. Od tego musu i g³odowania sta³ego przed wojn¹ musi siê oderwaæ tysi¹ce tysiêcy osób, jeœli pokolenie narodu ch³opskiego ma nie skarleæ lub nie wykoleiæ siê. To wydaje siê nam zgodne z wy¿szym interesem spo³ecznym. A je¿eli nam mówi¹, ¿e nie zaspokoimy nadmiernego g³odu ziemi, ¿e w myœl dotychczasowej ustawy pozosta³ ju¿ tylko niewielki zapas ziemi do parcelacji, to godz¹c siê, ¿e tak jest istotnie, dochodzimy do przekonania, ¿e trzeba ów zapas powiêkszyæ, zmieniaj¹c ustawy w tym miejscu, gdzie mówi siê o maksimum posiadania. Spo³ecznie bior¹c nie ma racji, aby w rêku pojedynczych w³aœcicieli obszary rolne mia³y dochodziæ do 180 ha, gdy za miedz¹ t³ocz¹ siê przy tej ustawie ludzie pozbawieni minimum egzystencji. Pewne zrównanie szans maj¹tkowych zwiêkszy równowagê ustroju spo³ecznego, zdemokratyzuje go w miarê, i utrudni prawe i lewe nañ zakusy. Za tym idzie sprawa odszkodowania. Co do tego, jak siê obejœæ z prawem w³asnoœci rodzin ziemiañskich, opinia wiejska jest zale¿na od ró¿nic œwiatopogl¹du spo³ecznego i politycznego, tak ¿e mo¿na jeszcze us³yszeæ rozmaite g³osy. Wszyscy ch³opi s¹ jednak bez wzglêdu na sympatie polityczne na ogó³ zgodni w ocenie niedawnej swej przesz³oœci gospodarczej, a st¹d mo¿e nietrudno bêdzie o uzgodnienie zdañ w przysz³oœci. Ogó³ wiejski uwa¿a za b³êdn¹ minion¹ politykê takiej reformy, która stwarza³a gospodarstwa nadmiernie zad³u¿one, niezdolne przez to do ¿ycia. By³ czas, kiedy wysoko szacowano ziemiê, udzielaj¹c na jej kupno wysokooprocentowanego kredytu. Wysokie ceny ziemi stworzy³a przejœciowa koniunktura powojenna dla rolnictwa, a obok

niej nieustaj¹cy g³ód ziemi, który swoj¹ drog¹ równie¿ prowadzi³ do podbijania ceny kupna ziemi, poniewa¿ ludzi przybywa³o, a o zajêcie poza rolnictwem by³o trudno. Szczêœliwcy kupowali za amerykañskie dolary, inni gromadzili niejakie oszczêdnoœci zaciskaniem pasa, najwiêcej jednak zaciskali zêby i w krytyce tego, co siê dzieje, ¿¹dali parcelacji bez odszkodowania, nie widz¹c innego dla siebie i rodzin wyjœcia. Jakie¿ ma byæ wyjœcie, je¿eli siê zdecydujemy masowo usamodzielniæ istniej¹ce gospodarstwa niesamodzielne czy te¿ tworzyæ przez parcelacjê nowe gospodarstwa, których szanse robienia interesów s¹, powiedzmy od razu, ma³e. Wprawdzie rolnictwo ma obecnie chwilê, której mu inne dziedziny gospodarcze zazdroszcz¹, ale nie mo¿emy rentownoœci normalnej mierzyæ kup¹ dzisiejszego papieru i nie wiemy, jaki naprawdê maj¹tek z tej chwili na d³u¿ej w papierkach siê przechowa. A w tym normalnym czasie rolnictwo europejskie, w szczególnoœci krajów eksportuj¹cych, wobec konkurencji rolnictwa amerykañskiego na rynku œwiatowym, nie mo¿e uprawiaæ polityki wysokich cen ziemi. To ca³a wieœ rozumie i z tym siê zgadza. Wybór w przysz³oœci mo¿e byæ tylko miêdzy niskimi szacunkami i zarazem niskim oprocentowaniem kredytów na ziemiê, albo te¿ radykaln¹ uchwa³¹ o bezp³atnym jej przejmowaniu na cele reformy. My przed wojn¹ wyboru w tym ostatnim kierunku ju¿ dokonaliœmy. Dalszy bieg rzeczy bêdzie zale¿a³ od pañstwowych cia³ ustawodawczych, w których uchwa³y nasze bêdziemy zmieniaæ w obowi¹zuj¹ce ustawy pañstwowe. Ale na przejêciu ziemi, czy uchwale o przejêciu, nie mo¿e siê koñczyæ pañstwowy program ustroju rolnego. On siê w³aœciwie w tym miejscu na dobre zaczyna. Musi byæ dalej podjêty odpowiednio wielki wysi³ek finansowy i organizacyjny. Nie mo¿e siê powtórzyæ pod wzglêdem wyposa¿enia finansowego ten stan, który w poprzednich dwóch dziesiêcioleciach by³ poza momentami politycznymi jednym z hamulców wykonania ustawy. Przyjd¹ te¿ nowe zadania organizacyjne. Wszak najwiêksze nasze zapasy ziemi na parcelacjê znajduj¹ siê na zachodzie, a najwiêksza iloœæ wymagaj¹cych upe³norolnienia albo przesiedlenia na po³udniu i w œrodku kraju. St¹d musz¹ na zachód i pó³noc odp³yn¹æ zorganizowane gromady do przewidzianych z góry powiatów z zapasem ziemi. Procesów w tej skali, przychodz¹cych jako koniecznoœæ spo³eczna i dziejowa, nie mo¿na puœciæ na tory dzikiej, dobrowolnej parcelacji, w której braliby udzia³ z jednej strony jako dostarczyciele ziemi ró¿ni poœrednicy, czy choæby sami w³aœciciele, z drugiej pojedynczy ryzykanci wiejscy. Nale¿yty ³ad i celowoœæ, a tym samym w³aœciwe uporz¹dkowanie stosunków w³adania ziemi¹ na ca³ym obszarze kraju mo¿e daæ ca³kowite przejêcie akcji przez pañstwo, które jedno mo¿e rozporz¹dzaæ dostateczn¹ si³¹, opiek¹ i kierownictwem. Czy trzeba dodawaæ, ¿e w ramach planu wykonania ustawy o reformie rolnej musi byæ przewidziana zabudowa


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.