OBYWATEL nr 4(42)/2008

Page 84

84

z grubej rury określić, co nas doprowadziło do takiego stwierdzenia. Ekonomia rynkowa musi zawierać w sobie wszystkie elementy potrzebne do wytwórczości – włączając ziemię, pracę i pieniądz (w ekonomii rynkowej ten ostatni jest podstawowym elementem funkcjonowania wytwórczości i jego włączenie do mechanizmu rynkowego ma, jak zobaczymy, daleko idące konsekwencje). Ale praca [w oryginale labour, co oznacza w różnych kontekstach zarówno siłę roboczą, zasoby pracowników, jak i samą pracę, robociznę – przyp. tłum.] i ziemia są niczym innym, jak samym ludzkim życiem, które tworzy całe społeczeństwa, a także naturalnym otoczeniem, w którym człowiek egzystuje. Włączenie ich w mechanizm rynkowy oznacza podporządkowanie samej substancji społeczeństwa prawom rynku. Teraz jesteśmy już w punkcie, w którym będziemy mogli określić w bardziej konkretnych kategoriach instytucjonalną naturę ekonomii rynkowej i zagrożenia dla społeczeństwa, które ze sobą ta natura niesie. Najpierw opiszemy sposoby, poprzez które mechanizm rynkowy jest przygotowany do kontrolowania i sterowania elementami działalności wytwórczej. Następnie spróbujemy ocenić naturę efektów tego mechanizmu w społeczeństwie, które zostało poddane działaniu wolnego rynku. Za pomocą pojęcia towarowości mechanizm rynkowy jest przekładany na różne elementy działalności wytwórczej. Towary są tutaj empirycznie definiowane jako przedmioty produkowane na sprzedaż na rynku; rynki z kolei są empirycznie definiowane jako faktyczne kontakty pomiędzy kupującymi i sprzedającymi. Idąc dalej – każdy element wytwórczości jest postrzegany jako towar, produkowany na sprzedaż, i dalej jest on traktowany tylko jako przedmiot mechanizmu popytu i podaży, które dopasowują się do siebie poprzez ceny. W praktyce powstaje wrażenie, że istnieje rynek na każdy element wytwórczości, gdyż na tym rynku każdy z tych przedmiotów jest organizowany w grupy popytu i podaży. Te rynki – a są one niezliczone – są połączone i tworzą Jeden Wielki Rynek. Kluczowe jest to, że praca, ziemia i pieniądz są zasadniczym elementem wytwórczości, zatem również muszą być zorganizowane w rynki. W rzeczywistości, te rynki są absolutnie najbardziej newralgicznym elementem systemu ekonomicznego. Ale jednak praca, ziemia i pieniądz de facto nie są towarami. Postulat, że wszystko, co jest kupowane i sprzedawane, musiało być wyprodukowane na sprzedaż, jest, co intuicyjnie łatwo rozumiemy, nieprawdą w odniesieniu do nich. Innymi słowy, zgodnie z empiryczną definicją towaru, nie są one towarami. Praca jest tylko inną nazwą ludzkiej działalności, która odbywa się w samym życiu, które nie jest produkowane na sprzedaż, ale powstaje z całkowicie innych powodów. Nie może też być ludzka aktywność oddzielana od reszty życia, nie może być magazynowana czy mobilizowana. Ziemia jest inną nazwą przyrody jako takiej, która nie jest produkowana przez człowieka, pieniądz natomiast jest tylko znakiem posiadanej, nabytej mocy władzy, siły [podmiotów ją posiadających – przyp. tłum.], która, co do zasady, w ogóle nie jest produkowana, lecz dochodzi do głosu poprzez mechanizm kredytowania lub finansów państwowych. Towarowość pracy, ziemi i pieniądza jest więc całkowicie fikcyjna, pozorna.

Niemniej jednak, za pomocą tej fikcji funkcjonują obecnie zorganizowane rynki pracy, ziemi i pieniądza. Te „towary” są kupowane i sprzedawane na rynku, popyt na nie i podaż są ogromnymi siłami, a wszelkie próby ingerencji czy limitowania, które hamowałyby formowanie się tych rynków, byłyby ipso facto zagrożeniem dla samoregulacji całego systemu. Fikcja towarowości zatem wspiera podstawową zasadę społeczeństwa, poruszając prawie wszystkie jego instytucje na wiele różnych sposobów, mianowicie zasadę, według której żadne porozumienie czy zachowanie nie powinno być dopuszczalne, jeżeli przeciwdziała faktycznemu funkcjonowaniu mechanizmu rynkowego w zakresie obrotu fikcyjnymi towarami. Lecz w odniesieniu do pracy, ziemi i pieniądza taki postulat nie może być utrzymany. Dopuszczenie, aby mechanizm rynkowy był wyłącznym regulatorem ludzkich losów i ludzkiego naturalnego środowiska lub wyznacznikiem wartości czy siły nabywczej, może skutkować rozkładem społeczeństwa. W imię domniemanej towarowości, „siła robocza” nie może być swobodnie przerzucana, używana podobnie jak inne towary czy nawet pozostawiona bez użycia, bez szacunku dla ludzkich jednostek, którym zdarzyło się być okazicielem tego osobliwego towaru. Okradzione z ochronnego parasola instytucji społecznych, jednostki ludzkie zginęłyby z powodu efektów wystawienia na społeczną próżnię, zginęłyby jako ofiary ostrej społecznej dyslokacji, spowodowanej demoralizacją, przestępczością i głodem. Natura zostałaby zredukowana do jej składowych elementów, lokalne wspólnoty zostałyby zniszczone, krajobrazy zdewastowane, rzeki zatrute, zniknęła by gotowość do obrony terytorium przez obywateli, zniszczone możliwości produkcji żywności i pozyskiwania surowców. Ostatecznie, rynkowe administrowanie siłą nabywczą krok po kroku likwidowałoby przedsięwzięcia biznesowe, brak lub nadmiar kapitału przyjmowano by jako tak tragiczne dla biznesu, jak powodzie czy susze w prymitywnym społeczeństwie. Niewątpliwie praca, ziemia i pieniądz są podstawą dla ekonomii rynkowej. Ale żadne społeczeństwo nie mogłoby wytrzymać efektów takiego systemu prymitywnych fikcji nawet w najkrótszym okresie czasu, o ile jego ludzka i naturalna substancja, tak samo zresztą jak organizacja przedsięwzięć, nie byłyby chronione przed spustoszeniem wskutek działań tego szatańskiego młyna, jakim jest ekonomia rynkowa. Największa sztuczność ekonomii rynkowej ma źródło w fakcie, że proces produkcji sam w sobie jest zorganizowany poprzez sprzedaż i kupno. Żaden inny sposób organizacji produkcji na potrzeby rynku nie jest możliwy w społeczeństwie komercyjnym. W późnym średniowieczu produkcja dóbr trwałych na eksport była zorganizowana przez bogatych patrycjuszy miejskich i prowadzona pod ich bezpośrednim nadzorem w macierzystym mieście. Później, w społeczeństwie merkantylnym, produkcja została zorganizowana przez kupców i nie była już ograniczana przez miasta. To był wiek „pożyczania”, gdy domowa wytwórczość była uzależniona od surowców dostarczanych przez kupców posiadających kapitał, którzy kontrolowali proces produkcji jakby to było czysto komercyjne przedsięwzięcie.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.