Przykłady narracji: rzetelna ocena potencjału, rozwój talentu pracownika
Przykłady narracji: proaktywność, postawy względem drugiego człowieka, pracy, obowiązków
Przykłady narracji: błędy i porażki, uczenie się
Przykłady narracji: wartości firmy
09
Ósmy filar storytalkingu.
Stosuj storytalking w przywództwie
Narracje a kompetencje menedżerskie
Przykłady narracji: prawda i szczerość
Przykłady narracji: współpraca, wzajemna pomoc i wsparcie
Przykłady narracji: dobra komunikacja
Przykłady narracji: postawa względem błędów i porażek
Przykłady narracji: proaktywność
Przykłady narracji: postawa względem rozwiązywania problemów
Przykłady narracji: zaangażowanie i motywacja
Przykłady narracji: wspieranie i rozwój pracowników
10
Dziewiąty filar storytalkingu.
jako metoda wspierająca w edukacji
Przykłady narracji: zrozumiała komunikacja
Przykłady narracji: zarządzanie własną energią
Przykłady narracji: (nie)schematyczne myślenie
Przykłady narracji: zmiana
Dla kogo jest ta książka?
Je ś li jeste ś prezesem firmy, dyrektorem, mened żerem, handlowcem – ta książka jest dla ciebie. Jeśli jesteś trenerem, konsultantem czy wykładowcą –ta książka jest dla ciebie.
Ale zaraz… co robią tu handlowcy, trenerzy czy wykładowcy? Książka ma być przecież dla LIDERÓW! I jest. Liderem nie stajesz się wtedy, gdy zostaje ci nadane to miano z racji piastowanego stanowiska. To tylko nazwa. Lider to osoba, która wywiera wpływ na grupę lub otoczenie niezależnie od stanowiska: w biznesie, zarządzaniu, sprzedaży, edukacji, podczas pomocy innym czy przy rozwiązywaniu problemów lokalnej społeczności. Lider to osoba, która potrafi inspirować i przewodzić, rozmawiać i słuchać, pocieszać i motywować oraz w każdy inny sposób wpływać na sposób myślenia, zachowania czy podejmowanie decyzji członków swojego zespołu, grupy lub społeczności. Jeśli masz któreś z tych cech i umiejętności – ta książka jest dla ciebie.
Jest dedykowana tym liderom, którzy:
chcą rozmawiać lub przemawiać, angażując słuchacza, chcą ciekawie i klarownie tłumaczyć zawiłości procesów czy zachowań, chcą mówi ć o warto ściach, zasadach, celach, emocjach i motywacjach w sposób jasny, zrozumiały, a jednocześnie ciekawy i niekiedy zaskakujący, chcą motywować lub wspierać ludzi w trudnych chwilach inaczej ni ż tylko mówieniem: „Dasz radę ” …jest jeszcze z setka innych korzyści i zastosowań zawartej w niej wiedzy – przekonasz się o tym podczas lektury!
Zaproszenie
Słowa, niezależnie od pochodzenia, mają tylko taki sens, jaki im nadamy. To my jesteśmy nauczycielami, a nie one. Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać
Daniel Tammet
Dzień, dobry. Cześć. Witaj. Miło mi cię poznać. Nazywam się Mirek i chcę cię zaprosić na dogłębne zwiedzenie najpiękniejszego świata, w jakim dane jest nam żyć. Wiem, że już znasz trochę to miejsce, ale chciałbym cię zabrać tam, gdzie jeszcze być może nie byłeś: na przechadzkę po zapomnianych alejkach słów, krętych uliczkach znaczeń, mrocznych zaułkach emocji i na tarasy widokowe, z których rozciągają się najpiękniejsze widoki życia. Zapraszam cię do Świata Narracji: historii, anegdot, ciekawostek, przypowieści, które używane świadomie potrafią czynić nasz świat (jeszcze) piękniejszym i lepszym.
Dlaczego mi na tym zależy? Ponieważ to, co mówisz, oraz to, kiedy to mówisz, ma znaczenie. W narracji jest wielka siła, dana ci, byś z niej korzystał. Jesteś w ł adcą s ł ów. Zwracasz na to uwagę ? Za ł o żę si ę , że nie zawsze. Otwierasz usta i płyniesz. „Słowem wszystko” – brzmi hasło reklamowe jednej z rozgłośni radiowych. W punkt. Wszystko zaczyna się od s łowa. Jedno słowo może znaczyć więcej niż cała wypowiedź. Jedno słowo potrafi zabić lub uratować Gdy tych słów zbierze się więcej, wtedy możesz zmieniać świat. Głęboko w to wierzę . Bez tej wiary nie wychodzę na scenę ż ycia jako m ąż , ojciec, trener, mówca, przedsiębiorca, improwizator. Sceną jest każde spotkanie z drugim człowiekiem, z kimkolwiek, gdziekolwiek. Wypowiadane przez ciebie słowa, zdania, narracje to ogromna odpowiedzialność i jeszcze wi ększe wyzwanie. Za każdym razem, kiedy stajesz przed drugim człowiekiem i otwierasz usta, masz możliwość pokazać mu ogrom piękna świata i zachęcić do latania lub
zamknąć go w klatce i trzyma ć nisko przy ziemi. Niewa żne, czy jest to twoje dziecko, partner, kolega, współpracownik, klient – każdego możesz obdarować tym, co masz najlepszego: ważnym, dobrym, mądrym słowem. Tylko tyle? Nie. To byłoby za proste. Łatwo jest po prostu mówić. Sztuką jest mówić tak, by być usłyszanym, wysłuchanym i zrozumianym. Mówić tak, by inni chcieli cię słuchać
O tym jest ta książka.
Pewien mężczyzna, zaniepokojony krytycznym stanem swego małżeństwa, udał się po radę do słynnego psychologa. Ten go wysłuchał i powiedział: – Musi pan nauczyć się słuchać żony. Mężczyzna wziął sobie te słowa do serca, a po miesiącu powrócił, by powiedzieć, że wysłuchał każdego słowa wypowiedzianego przez żonę. Psycholog powiedział wówczas z uśmiechem: – Teraz wróci pan do domu i posłucha każdego słowa, którego ona nie wypowiada.
Żeby nie powiało za mocno stereotypem, załóżmy, że to żona mówi psychologowi o mężu. Zapewniam cię, że jego ostateczna konkluzja będzie podobna. Kiedy przyjrzymy się bliżej słowom, zauważymy, że często mają znaczenie tylko w kontekście. Jeśli powiem „morze”, nie będziesz wiedzieć, czy mam na myśli zbiornik wodny, czy to, że nie jestem czegoś pewny. Ważne są intencje, konteksty, znaczenia, sensy i momenty otwierania twoich ust. O tym także jest ta książka: o fascynacji językiem i narracją jako narzędziem ulepszania komunikacji między człowiekiem a człowiekiem.
Zanim powstanie słowo, muszą się zebrać litery. Z nich składają się słowa, a ze słów narracje, o których traktuje ta książka. Wykonaj proszę zadanie. Poniżej jest siedem grup znaków utworzonych z dwudziestu liter. Przyjrzyj się przez dziesięć sekund tym grupom liter i postaraj się je zapamiętać. Czas start…
JF KFB INA TOUP SNA SAI BM.
…czas stop. Zamknij oczy i spróbuj je sobie teraz odtworzyć na głos. Udało się?
Założę się, że zadanie nie zostało wykonane idealnie poprawnie. Teraz spójrz na następną stronę i spróbuj zapamiętać w ciągu dziesięciu sekund pokazane tam grupy liter. Czas start… czas stop. Zamknij oczy i spróbuj teraz odtworzyć układ liter na głos. Założę się, że zadanie zostało wykonane idealnie lub otarło się o perfekcję. Zauważyłeś już, że to te same litery? Zostały jednak oddzielone w innych miejscach. Stworzyły grupy, które dobrze znasz z doświadczenia życiowego. To siła kontekstu i znaczenia, która działa nawet przy zwykłych zbitkach liter, a co dopiero przy narracjach! Zachwycająco piękne i urzekająco proste!
O kontekście i znaczeniu opowiadanych narracji jest ta książka.
Ach, te litery! Wystarczy jedna, by wszystko zmienić. Jeden prezes sądu opowiedział mi o pomyłkach w dokumentach sądowych. Zamiast podpisu: „starsza kurator” zastał na dokumencie podpis: „straszna kurator”. A w stenogramie z rozprawy zamiast: „Świadek widział dobrze, bo stał na rogu”, stenotypistka zamieniła niechcący w trzecim wyrazie od końca „t” na „r” w jednym z wyrazów. Już je zamieniłeś?
Jedna z menedżerek poważnej firmy logistycznej pisała szybko w samochodzie na telefonie e-maila do zarządu i klientów. Słownik w telefonie zmodyfikował tekst, zamienił słowo „wzmógł” i finalnie wysłała wiadomość o treści: „W ostatnim kwartale wzwód się nasz wysiłek...”. O błędzie poinformował ją zaciekawiony jej wpisem prezes spółki.
*
Układ liter z ćwiczenia:
JFK FBI NATO UPS NASA IBM
*
Skoro przeszliśmy już do słów, chcę ci przedstawić ciekawe ćwiczenie pochodzące z repertuaru technik improwizacji praktycznej, które nazywa się „Liczba słów”. Dwóch (lub trzech) uczestników biorących w nim udział losuje liczbę słów, które mogą użyć za każdym razem, gdy mogą zabrać głos. Załóżmy, że jeden z nich wylosował jedno słowo, a drugi trzy słowa. Ustalamy teraz, na jaki temat rozmawiają i… 3, 2, 1, impro! Jeśli weźmiesz udział w tym ć wiczeniu, szybko nabierzesz szacunku do wypowiadanych słów. Za każdym razem, kiedy będziesz chciał się odezwać, najpierw rozważysz, dobierzesz i docenisz słowa, które wypowiesz na głos, ponieważ mimo utrudnienia będą musiały przekazać określone treści i znaczenie. Słowa mają wymierną wartość, szczególnie gdy budujesz z nich narracje.
Elizabeth Loftus i John Palmer (1974) przeprowadzili eksperyment, w którym badali, jak używanie konkretnych słów w pytaniu wpływa na przywoływane z pamięci szczegóły. Uczestnicy eksperymentu oglądali różnej długości filmy z animowanymi wypadkami samochodowymi (od pięciu do trzydziestu sekund), a następnie mieli oszacować prędkość samochodów w momencie, kiedy te (tutaj poszczególnym grupom zaprezentowano inne słowa): rozbiły się (smashed), doznały kolizji (collided), doznały stłuczki (bumped), zderzyły się (hit), weszły ze sobą w kontakt (contacted). W zależności od użytego w pytaniu słowa szacowana średnia prędkość przez badanych oscylowała w przedziałach od 51 km/h (gdy użyto słów: „weszły ze sobą w kontakt”), 54 km/h (gdy użyto słów „zderzyły się”),
61 km/h (gdy użyto słów „doznały stłuczki”), 63 km/h (gdy użyto słów „doznały kolizji”) aż do 65 km/h (w przypadku słów „rozbiły się”).
Na Ziemi mówi się w ponad 7100 językach, nie licząc dialektów. Możemy w nich znaleźć słowa, które szeroko opisują doznania, ulotne chwile, sytuacje czy emocje. Pasuje tu trywialny komentarz: „słowa mają znaczenie”. Przeczytaj i poczuj, zobacz, usłysz.
Komorebi (rzecz., jęz. japoński) – to światło słoneczne przesiane przez liście drzew.
Mamihlapinatapai (rzecz., j. jagański) – to spojrzenie wymienione przez dwie osoby, które rozumieją się bez słów lub pragną tego samego, ale każda z nich wolałaby, żeby to ta druga osoba zrobiła pierwszy krok.
Hiraeth (rzecz., j. walijski) – to tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, nostalgia i smutek z powodu miejsc utraconych.
Nunchi (rzecz., j. koreański) – to subtelna sztuka odczytywania nastroju innych z ich zachowań niewerbalnych oraz świadomość, czego nie należy mówić w pewnych sytuacjach towarzyskich.
Cafuné (rzecz., j. portugalski z Brazylii) – to przeczesywanie palcami włosów komuś, kogo się kocha (Tammet 2022).
Jest jeszcze słowo „trzymka” (rzecz., j. polski) – coś, czego się trzymamy, by na czymś oprzeć nasze ciało lub by nie upaść. Tu nie ma definicji słownikowej. To słowo wymyślił mój sześcioletni syn Leon i gdy rozmawialiśmy o mojej książce, pochwalił się nim. Obiecałem je uwiecznić
Jeśli zainteresował cię temat słów, to polecam The Dictionary of Obscure Sorrows Johna Koeniga. Słownik podaje definicje słów, które (jeszcze?) nie istnieją, ale opisują odczuwane emocje i uczucia, na które nie mamy słów w naszym języku. Teraz już mamy. Masz kilka swoich?
Słowa tworzą zdania. Na końcu zdania występuje kropka, wykrzyknik lub znak zapytania. To bardzo ważne elementy! Wszystko może się zmienić, gdy o nich zapomnisz. Znajomy opowiadał mi anegdotę o profesorze, który zachorował, ale po jakimś czasie wrócił na uniwersytet. Studenci nie wiedzieli, czy będą mieli z nim zajęcia w kolejnych dniach, bo różnie do tej pory bywało z jego zdrowiem.
Ktoś napisał do profesora SMS-a z pytaniem: „Dzień dobry, Panie Profesorze, jutro nie ma zajęć”, ale nie dopisał na końcu „?”. Profesor odpisał: „OK. Pozdrawiam”. Łatwo przewidzieć, jak ta drobnostka nadała kształt najbliższej przyszłości.
Oto, jak ważne są precyzja i detale w komunikacji!
Znak zapytania jest większy niż przecinek, ale ten za to ma o wiele większą siłę rażenia i powodowania nieporozumień. Gdy Markowi Twainowi robiono wymówki, że w swych utworach zapomina o interpunkcji, na końcu jednej z książek umieścił kilka stron samych znaków pisarskich z uwagą tej treści: „Jeśli komuś zabraknie przecinka, kropki lub wykrzyknika, mo że sobie odnaleźć na ostatniej stronie. Niech każdy czerpie tyle, ile trzeba”. Mam dla ciebie kolejne zadanie. Zerknij na podane niżej zdania i postaw w każdym z nich jeden przecinek w miejscu, w którym zadecydujesz o znaczeniu zdania.
Lubię gotować moją rodzinę i zwierzęta.
Twoja stara piła leży w garażu.
Operować nie można czekać
Jedzcie dzieci.
Sens zdania może radykalnie zmienić również jedno słowo. Przeczytaj zdanie: ONA MÓWIŁ A MU, ŻE GO KOCHA. A teraz wstaw słowo „tylko” w dowolnym miejscu. Przyjrzyj się, jak za każdym razem zmienia się znaczenie zdania. Jedno słowo ma wielką moc, prawda?
Teraz zróbmy mały skok do Londynu. Wypowiadane słowa, mimo że nie mówią o miłości, mogą być jej symbolem. Nie mam tu na myśli klasycznego I love you, lecz, co może być zaskakujące, Mind the gap1. Jeśli jeździłeś kiedyś londyńskim metrem, to wiesz, że to ostrzeżenie słyszysz, gdy pociąg metra zatrzymuje się na stacji. Głos aktora Oswalda Laurence’a można było usłyszeć przez ponad 40 lat na stacjach linii Nothern Line. W 2007 roku aktor zmarł. Pogrążona w smutku wdowa Margaret McCollum przychodziła na stacje metra, by… posłuchać głosu męża. Ale 1 listopada 2012 roku w ramach zmian w metrze głos zniknął. Wdowa napisała prośbę do Transport for London o przesłanie kopii usuniętego nagrania. Nie dość, że otrzymała je na płycie CD, to zarząd londyńskiego metra, poruszony miłosną historią, postanowił, że na stacji Embakement, znajdującej się najbliżej miejsca zamieszkania Margaret, przywrócony zostanie głos jej męża. Margaret wciąż może spotykać się z mężem. Można by rzec: oto dźwięk miłości.
Moc słów jest ogromna
Gdy słowa się zbiorą, potrafią tworzyć niesamowite historie, rozpala ć wyobraźnię słuchacza czy czytelnika, kierować emocjami i działaniami. Wystarczy teraz, że wypowiem słowa: Mind the gap, żebyś przywołał opowiedzianą przed
chwilą historię. Gdy znajdziesz się w Londynie i będziesz zbliżał się do stacji Embakement, historia sama cię odnajdzie. Zresztą, może będziesz o niej myśleć już w drodze do Londynu.
Gordon Mills w książce Hamlet's Castle: The Study of Literature as a Social Experience (1976) przytacza następującą anegdotę. Wiosną 1924 roku młody fizyk Werner Heisenberg spacerował z Nielsem Bohrem w pobliżu zamku Kronerg (w szekspirowskim dramacie Hamlet zamek nosi nazwę Elsynor, pochodzącą od wymowy nazwy miejscowości Helsingør w Danii, w której zamek się znajduje – przyp. autora). Bohr rzekł: – Czy nie jest to dziwne, jak ten zamek może się zmienić, jak tylko wyobrazimy sobie, że żył tutaj Hamlet? Jako naukowcy, wierzymy, że zamek składa się tylko z kamieni i podziwiamy sposób, w jaki architekt poukładał je razem. Kamień, zielony dach z jego patyną, drewniane rzeźby w kościele tworzą cały zamek. Nic nie powinno zmienić tego zamku, nawet kiedy weźmiemy pod uwagę, że Hamlet żył tutaj. A jednak to zmienia wszystko kompletnie. Nagle ściany i mury obronne mówią innym językiem. Dziedziniec staje się całym światem, a ciemny zaułek przypomina nam o mrokach ludzkiej duszy.
Jak widzimy, historia w niewyjaśniony, magiczny wręcz sposób przekształca zwykłe kamienie w tętniący życiem, emocjonalnie naładowany krajobraz. No dobrze – powiesz – ale to Szekspir. On potrafi ł to wymy ś li ć , opisa ć i sprzedać – to jego praca jako pisarza. Tak? To co powiesz o poniższej sytuacji sprzed kilkudziesięciu lat?
Wejdź na podany link2 i spójrz na pierwszą fotografię na stronie, która się wyświetli. Zdjęcie wykonał Jaques Lowe w 1958 roku. Przedstawia ono przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych wraz z małżonką Jaqueline i synem. Mały John junior bawi się naszyjnikiem z pereł. Jaqueline wkrótce stanie się symbolem szyku, klasy i kobiecości, a naszyjnik, który nosi niemal wszędzie (odwiedzając między innymi Indie, Japonię czy Grecję, witała w nim największych tego świata, miała go też, gdy bawiła się z dziećmi), będzie źródłem jej czaru i nieprzemijającym symbolem dla kobiet. W 1996 roku dom aukcyjny Sotheby wystawił ten przedmiot na sprzedaż. W katalogu szacowano jego wartość na 200–300 dolarów. Naszyjnik finalnie sprzedano za 211 tysięcy dolarów. Wspomnijmy, że pierwsza dama kupiła go w latach 50. XX wieku w domu towarowym Bergdorf Goodman za około 35 dolarów. Aha, jeszcze jeden drobny detal – to nie były prawdziwe perły. Żyłka i dobrze obrobione kawałki metalu i plastiku. Tylko tyle.
Za 211 tysięcy dolarów! Tylko że nie materiał stanowił tutaj o wartości naszyjnika. Jego wartość to historia osoby, która go nosiła, wspomnienia i emocje, które wytworzyła wokół siebie, i jej wpływ na innych. Ta wartość to nieprzemijający symbol danej osoby, który zostaje już na zawsze w pamięci. Dowód? Firma, która zakupiła naszyjnik, sprzedała ponad 130 000 jego kopii pod nazwą „Jackie’s Pearls Replica”, co przyniosło jej ponad 26 mln dolarów zysku! Obecnie oryginalny naszyjnik znajduje się w Smithsonian Museum i jest elementem stałej wystawy (Resnick 2010, Guber 2011). Taka jest siła wspomnień i historii.
No dobrze – może teraz powiesz – to historia o znanej osobie, a perły były noszone przez ikonę, prezydentową USA. Tak? Zapraszam cię zatem do zapoznania się z projektem Significant Objects3. Joshua Glenn (bloger, pisarz) i Rob Walker (dziennikarz, pisarz) przeprowadzili jeden z najciekawszych eksperymentów, najpiękniej ilustrujących siłę narracji. Co zrobili? Najpierw na wyprzeda żach garażowych, w sklepach z używanymi rzeczami, pchlich targach itp. kupili sto nikomu niepotrzebnych przedmiotów za sumę 128,74 dolarów (średnio 1,25 dolarów za przedmiot). Były to najróżniejsze figurki, bibeloty, przyrządy kuchenne, zabawki, gadżety promocyjne oraz wszelkiego rodzaju kiczowate rzeczy, które trudno nawet nazwać. Następnie zaprosili do projektu znanych oraz początkujących pisarzy, dziennikarzy, twórców komiksów oraz innych ludzi sztuki, przekazując im po jednym z przedmiotów i prosząc, by napisali związaną z nim krótką, fikcyjną historię, która stworzy znaczenie, wagę dla tego przedmiotu. W ostatniej fazie eksperymentu przedmioty zostały wystawione na aukcje na e-Bayu. Wszystkie sprzedały się za sumę 3612,51 dolarów, co daje 3483,77 dolarów zysku. Oznacza to, że wartość przedmiotów wzrosła o ponad 2700%, czyli zwiększyły swoją wartość dwudziestosześciokrotnie! Niektóre z nich osiągnęły ceny ponad trzydziestu, pięćdziesięciu, a nawet ponad stu dolarów. Przypomnę, że były to nic nieznaczące, nikomu niepotrzebne rzeczy. Różnego rodzaju narracje „włożone” w przedmioty tchnęły w nie jednak życie – przez emocje i doświadczenie przynależności do kogoś, miejsca czy czasu. Tu należy przywołać uwagę Stephena Kinga, który powiedział kiedyś, że w historii najważniejsze jest nie to, co pokazujesz, ale to, co czytelnik sobie wyobraża. Wrócę do tego w kolejnych rozdziałach.
Jeśli chodzi o minimalizm i wyobraźnię, legenda głosi, że w latach dwudziestych ubiegłego wieku Hemingway podczas jednego ze spotkań z zaprzyjaźnionymi pisarzami zaproponował, by założyli się o 10 dolarów o to, kto napisze pełną historię zawartą jedynie w sześciu słowach. Hemingway zapisał coś na serwetce
i puścił ją w obieg. Na papierze widniało następujące zdanie: For sale. Baby shoes. Never worn (Na sprzedaż: dziecięce buciki, nigdy nienoszone)4 Niezależnie od tego, czy to Hemingway, czy ktoś inny jest autorem tych słów, musisz przyznać, że poruszają wyobraźnię, wywołują emocje, a nawet na chwilę zatrzymują cię w zadumie. Jeśli chcesz więcej historii o życiu w sześciu słowach, zerknij tutaj: http://www.sixwordstories.net/about/ lub tutaj: https://www.sixwordmemoirs. com/5. Jeśli ktoś założyłby się o napisanie najkrótszej historii w dwóch słowach, to moim zdaniem wygrałby ją mój znajomy. Przez pewien czas mia ł zawirowania życiowe, w tym sercowe. Kiedy SMS-em zapytałem go, jak mają się sprawy z jedną z wybranek jego serca, odpowiedział mi krótko: „Było mi(nę)ło”. Reszta jest… interpretacją
Poszerzmy ponownie zakres słów i wskoczmy na chwilę do dwuzdaniowych narracji. Fredric Brown, urodzony w 1906 roku amerykański pisarz science fiction i jeden z pionierów gatunku, najbardziej znany jest z krótkich utworów. Jego opowiadanie Knock jest jednym z najkrótszych w historii literatury. Jego treść brzmi: „Ostatni człowiek na Ziemi siedział samotnie w pokoju. Nagle rozległo się pukanie do drzwi...”. W ostatnich latach wysypa ł się worek pomysłów na krótkie historie. W 2013 roku portal Reddit6 zaprosił użytkowników do napisania w dwóch zdaniach opowieści w stylu horroru. Wyszło całkiem ciekawie. Oto kilka przykładów.
Nie ma nic piękniejszego niż śmiech dziecka. Chyba że jest pierwsza godzina w nocy, a ty jesteś sam w domu.
Obudziłem się, słysząc pukanie w szkło. Na początku myślałem, że to okno, póki nie usłyszałem ponownie, że dochodzi ono z lustra. Świętowali sukces pierwszego kriogenicznego zamrożenia. A on nie miał żadnego sposobu, żeby dać im znać, że wciąż jest przytomny.
Kiedy w końcu złapałem ją w ciemności, zacząłem płynąć z powrotem ku powierzchni. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, jak szybko lód potrafi ponownie zamarzać.
Pozwól, że cię oprowadzę. W kolejnych rozdziałach zajmiemy się narracjami dłuższymi niż sześć słów czy dwa zdania, ale chciałem ci najpierw uzmysłowić,
4 Spróbujmy się rozliczyć z tą powszechnie znaną legendą. Niestety, nie istnieją żadne dowody na to, że ta historia wyszła spod pióra Hemingwaya. Koniec kropka. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: https://booklips.pl/newsy/hemingway-nie-napisal-szescioslownego-opowiadania-o-dzieciecych-bucikach/ [dostęp: 28.09.2023].
jaką moc zmiany niosą słowa i ich wspólnicy. Jak mogłeś zobaczyć, różne ich konfiguracje, a nawet same umiejscowienia znaków interpunkcyjnych mogą zmieniać znaczenie i wpływać na odbiór. Historie w naszej głowie potrafi wytworzyć kilka słów, a nawet same miejsca i to, co dopowiadamy sobie w kontakcie z danym symbolem. To daje nam obraz tego, co może się dziać, gdy ze słów stworzymy celowe opowiadanie.
Paliłem papierosy przez piętnaście lat. Przyszedł jednak czas, że postanowiłem je rzucić. Zaczęła się nierówna walka. Próbowałem (poza hipnozą i akupunkturą) chyba wszystkiego, co jest dostępne na rynku: gum do żucia, plastrów, tabletek do ssania, odczulania (dostajesz metalową opaskę na głowę i metalowe kule do ręki). Za każdym razem oczywiście udawało mi się zerwać z nałogiem. Na jakieś trzy, cztery dni. Po odczulaniu padł rekord – nie paliłem przez dziewięć dni. Zawsze jednak, w nagrodę, że już nie palę… zapalałem tego JEDNEGO papierosa i wszystko zaczynało się od początku! Po około półtora roku (sic!) rzucania znajomy podarował mi audiobook Allana Carra Prosta metoda, jak skutecznie rzucić palenie (2017). Na pierwszych stronach usłyszałem kojące moje serce słowa, które brzmiały mniej więcej tak: „Jeśli słuchasz tego audiobooka i zastanawiasz się, czy możesz wciąż palić, to mówię ci: tak, pal, ile chcesz. Pal, ale słuchaj, co mam ci do powiedzenia. Poprowadzę cię krok po kroku w kierunku zdrowia, a ty na końcu audiobooka zdecydujesz, co zrobić dalej”. Ach, jak mnie ujął takim podejściem! Jechałem autem, autobusem, chodziłem po mieście, ulicy, paliłem, słuchałem i rozważałem za i przeciw. Tymczasem Allan w prosty i ciekawy sposób rozprawiał się po kolei ze wszystkimi mechanizmami obronnymi i wymówkami palaczy przed rzuceniem. Dawał argumenty i zbijał kontrargumenty, zanim je wypowiedziałem w myślach. Od czasu do czasu przewijało się tam zdanie, które nie dawało mi spokoju: „Pod koniec tej książki będziesz musiał zdecydować, co robić dalej – palić czy rzucić”. Paliłem więc aż do momentu, kiedy lektor powiedział: „Nadszedł ten czas. Jeśli jesteś zdecydowany rzucić, wypal teraz swojego ostatniego papierosa”. Następnie został omówiony sposób pożegnania się z TYM ostatnim papierosem. A ja słuchałem. I paliłem. I żegnałem się. Jak z przyjacielem, na którego pogrzebie właśnie jestem. Pa. Udało się.
Allan był moim przewodnikiem na drodze zmiany. Wyczuwał moje myśli i emocje: obawy, niepewność, nadzieję… Podpowiadał, odpowiadał na pytania, które zadawałem sobie w głowie. Inspirował do zmiany, ale do niczego nie zmuszał. Wskazywał możliwości i pozostawiał całkowity wybór. Dzisiaj to ja chciałbym cię poprosić, żebyś mi zaufał, kiedy będziesz przewracał kolejne strony, i żebyś dał się poprowadzić za rękę po świecie wykorzystania narracji do komunikacji
z innymi ludźmi. Czytaj, analizuj i zastanawiaj się nad treściami oraz ich praktycznym wykorzystaniem. Na koniec zdecydujesz, co z tym wszystkim dalej robić, które z informacji wykorzystać, kiedy i w jaki sposób.
Jesteś w rękach doświadczonego przewodnika. Jestem psychologiem i trenerem biznesu z dwudziestoletnim stażem na sali szkoleniowej. Od ośmiu lat prowadzę dedykowane dla liderów warsztaty i szkolenia z wystąpień publicznych oraz sposobów wykorzystania w nich szeroko pojętego storytellingu. Poza tym tworzę, doradzam i konsultuję wystąpienia oraz narracje wykorzystywane w prezentacjach. W tej narracyjnej podróży wspieram zespoły pracownicze, menedżerów, dyrektorów czy szefów firm, start-upy czy NGO-sy.
Ramka 1
Do której grupy należysz?
Dotychczas szkolenia z wystąpień publicznych i storytellingu prowadziłem dla menedżerów wszystkich szczebli oraz dla większości obszarów organizacji. Prowadziłem je także dla coachów, psychologów, trenerów czy start-upów. Z mojego do ś wiadczenia wynika, że na szkoleniach ze storytellingu spotykam cztery typy osób.
Pierwsza grupa (około 10%) to ci, którzy usilnie stoją na straży twierdzenia, że anegdoty i historie to bajki zaśmiecające przekaz. Bądźmy poważni i posługujmy się językiem dorosłych ludzi – twierdzą. Szanuję ich upór, ale jednocześnie pochylam się w życzliwej empatii nad ich strachem wobec zmiany paradygmatu oraz życzę im dalszych sukcesów w sposobie komunikacji, który wybrali. Ta grupa potrzebuje przebudzenia, nadziei i wiary, że można inaczej.
Druga grupa, również nieliczna (około 5–10%) to ci, którzy bardzo dobrze czują się na scenie, a przy pomocy historii i anegdot potrafią bawić, uczyć, motywować czy skłaniać do myślenia lub płaczu. Im komunikacja tego typu przychodzi bez żadnego problemu. Tej grupie przyda się szlifowanie umiejętności efektywnego opowiadania.
Trzecia grupa (około 40–45%) to osoby, które o storytellingu słyszały, czytały, były na szkoleniu z tego obszaru i używają go zawodowo, ale trzymają się raz poznanych wzorców oraz brak im pewno ści, czy robią to tak, jak
trzeba, i czy można inaczej. Tej grupie potrzebne są konkretne przykłady, ciągła praktyka, inspiracja do wyjścia poza znane i dawno opracowane narracje oraz wiedza, skąd mogą czerpać narracje i jak nad nimi pracować, by służyły ich celom.
Czwarta grupa (około 40%) o storytellingu nie słyszała albo słyszała i nawet chciałaby tego spróbować, ale nic z tym nie robi lub posługuje się nim bardzo intuicyjnie i nieśmiało. Tej grupie potrzeba tego wszystkiego, co grupie trzeciej, plus zestawu kilku żelaznych narracji na początek oraz action planu działania (od czego zacząć i kiedy). Potem będzie już tylko krok po kroku wspinanie się ku grupie trzeciej.
Co znajdziesz
w książce?
Świat narracji jest piękny, ale też dziki i zdradliwy. Szczególnie jeśli dopiero dotarłeś do tego miejsca lub jeszcze niepewnie stąpasz po tym gruncie. Poniżej znajdziesz cele, które stawiam sobie w tej książce jako twój przewodnik po tym świecie.
1. Praktyczne przykłady
W książce znajdziesz mnóstwo przykładów narracji pochodzących z różnych obszarów. Wśród nich: historie, anegdoty, ciekawostki, przypowieści, elementy biografii, studia przypadków oraz inne.
2. Praktyczne wykorzystanie
Zobaczysz, jak w praktyce możesz wykorzystać narracje w rozmowie czy prezentacji w zależności od celu twojego wystąpienia czy tematu, który chcesz poruszyć
3. Konstruowanie historii
Dowiesz się, jak budować historie, by realizowały cel, który stawiasz sobie w komunikacji.
4. Poszukiwanie narracji
Pokażę ci, jak nastawić swoje zmysły, by chwytać narracje o każdej porze dnia i nocy, w każdym miejscu i o każdym czasie.
5. Tworzenie archiwum narracji
Dowiesz si ę , jak katalogowa ć narracje, które b ę dziesz móg ł wykorzysta ć , kiedy przyjdzie na to czas.
6. Podstawy naukowe
Zapoznasz się z najpotrzebniejszymi definicjami czy teoriami, które empirycznie uwiarygodniają wartość stosowania narracji w komunikacji.
7. Odpowiedzi na pytania
Znajdziesz odpowiedzi na wiele pytań dotyczących narracji, które mogą cię nurtować, na przykład czy ta narracja jest odpowiednia, czy nie jest za długa lub zbyt krótka, czy musi być poważna, czy nie jest za śmieszna, czy wypada to mówić do tej publiczności itp.
Na koniec
Narracja ma nieokiełznaną siłę, w którą święcie wierzę! Łącząc w sobie moce: kierowania uwagą, angażowania myśli, wzbudzania ciekawości i oczekiwania, emocjonalnych zmian i zaskoczeń oraz wpływania na nasze postawy, jest niezwykle potężną bronią. Dobrze przygotowana jest jak tajemna mikstura warzona przez magów z różnych obozów, która może być wykorzystywana do pracy na rzecz dobra lub zła, pomocy innym lub ich niszczenia, rozwoju i bogacenia ducha lub pompowania próżnej sławy. Nie wspominając o możliwościach wpływania na myślenie i podejmowanie decyzji przez zmiany postaw.
To potężna broń, która dana jest nam do… ust. To, czy docenisz możliwości i piękno języka oraz będziesz wpływać na dobrostan innych lub go niszczy ć – zależy od ciebie. To co z tymi narracjami? Zapraszam do zwiedzania!
Drugi filar storytalkingu. Pamiętaj o przesłaniu narracji
Ludzie wierzą, że to oni wpływają na opowieści. Tymczasem jest odwrotnie Terry Pratchett
To było około roku 2009, może 2010, początkowy czas małżeństwa, kiedy ja i moja żona uczyliśmy się dogadywać ze sobą w sprawach wszelakich. Pewnego dnia żona wychodzi do pracy do szkoły i uprzejmym głosem mówi:
– Jak zrobisz sobie przerwę w pracy, to proszę, posprzątaj kuchnię – Tak, oczywiście kochanie – odpowiadam.
Nie ma problemu. Jestem nauczony przez rodziców pracy, a kuchnię sprzątałem w moim rodzinnym domu nie raz. Myję więc naczynia (a robię to perfekcyjnie), odkładam na półki i do szafek niepotrzebne rzeczy z blatów, stołu kuchennego i parapetu. Następnie ślicznie czyszczę i wycieram te puste teraz miejsca. Odkurzam podłogę i – tadaaam! Zrobione! Żona wraca z pracy, zdejmuje ubranie i wchodzi do kuchni. Ja siedzę w salonie, pracuję na laptopie i czekam uśmiech uznania, że jako mąż i mężczyzna kolejny raz daję radę w domowych obowiązkach. Niestety, słyszę tylko nauczycielskie wezwanie do tablicy:
– Mirek, chodź tutaj!
Idę, ale czuję, że to nie będzie pochwała. W kuchni słyszę:
– Co to jest?
– No… posprzątana kuchnia.
– A śmieci dlaczego niewyrzucone? – mówi moja ukochana, otwierając szafkę pod zlewem.
– Sorry, ale śmieci w moim domu to była informacja oddzielna, a nie „posprzątaj kuchnię” – wyjaśniam. – „Posprzątaj kuchnię” niekoniecznie zawierało w sobie sformułowanie „wyrzuć śmieci”.
– A kuchenka gazowa czemu niewyczyszczona dookoła palników?
– Co? Kuchenka gazowa w moim domu była czyszczona, jak naprawdę potrzebowała odrapania ze wszystkich wykipiałych zup i innych pysznych dań – bronię się. – A szafki czemu niewytarte z zewnątrz?
– Na miłość boską! Szafki w moim domu myło się na jedne święta i na drugie. I tyle.
– OK… A podłoga czemu niewytarta na mokro?
– Matko Bolesna, miłosierna, o Pani nasza, zmiłuj się nade mną… – mruczę po cichu.
Dopiero kiedy pogadaliśmy i żona opowiedziała mi, co dla jej mamy oznaczała posprzątana kuchnia (czytaj: wszystko ma lśnić), a ja porównałem w mojej głowie, co dla mojej mamy to oznaczało (czytaj: żeby jakoś to wyglądało i dało się przejść i coś ugotować), zrozumieliśmy sedno sprawy. Ogólne słowa „posprzątaj kuchnię” znaczą coś innego dla każdego z nas, ponieważ wychowaliśmy się w innych rodzinach i dane polecenie nie oznacza tego samego w naszym słowniku doświadczeń życiowych. Bogatsi o doświadczenie, ustaliliśmy jasno i wyraźnie, co od dzisiaj znaczą te dwa słowa (w najdrobniejszych szczegółach) i było wszystko jasne (z tym tematem, oczywiście).
To moja autentyczna historia! Często w dokładnie takiej formie opowiadam ją na warsztatach, gdy m.in. przedstawiam pierwszy element modelu FUKO22: F jak fakty, mówiąc o konkretnych, niezaprzeczalnych danych, które wszyscy rozumieją słowo w słowo i nie mogą z nimi polemizować.
Jednak tego dnia, TEGO DNIA roku pańskiego 2013 (pamiętam tylko, że to była jesień) podczas szkolenia dla dużego banku komercyjnego musiałem chyba ją opowiedzieć bardzo wymownie, ocierając się o mistrzostwo narracji, ponieważ wywołała niemałe poruszenie. A ja tego dnia narodziłem się jako trener na nowo, ponieważ uświadomiłem sobie, że historie mają moc i że ja z tej mocy chcę korzystać.
22 Model FUKO to model udzielania konstruktywnej informacji zwrotnej, który składa się z czterech, następujących po sobie działań:
1. Przedstawienie faktów.
2. Emocjonalne ustosunkowanie się do faktów.
3. Opisanie konsekwencji, które mogą nastąpić w wyniku niepożądanego zachowania.
4. Wyrażenie jasnych oczekiwań zmiany lub poprawy zachowania.
Wróćmy do pamiętnego dla mnie szkolenia. Zakończyłem historię i kontynuuję, podsumowując tę część FUKO…
– I dlatego proszę, żebyście pamiętali o używaniu bardzo jasnych, konkretnych faktów i mierzalnych danych, a nie słów ogólnych, które…
Nie zdążyłem dokończyć, gdyż kobiety będące na sali zaczęły podekscytowane mówić: „dokładnie jak u mnie w domu”, „tak, z moim miałam to samo”, „im trzeba wszystko mówić, i to dwa razy, a najlepiej spisać na kartce i powiesić na lodówce”. Z drugiej strony słyszałem nieśmiałe głosy mężczyzn: „no, u mnie też tak jest – nie dowiesz się konkretnie”, „mówi jedno, a okazuje się, że chce drugie”, „nie, no oczywiście trzeba się domyślać”, „mogłaby powiedzieć konkretnie, o co chodzi, i tyle”. Nagle zaczyna się ostra dyskusja!
O co chodzi? Co zrobiłem nie tak? – zastanawiam się. Ja tylko chciałem… Ale ż nie, ale ż o to chodzi! Jest idealnie! Żarliwa dyskusja: fakty kontra ogólniki (a także stereotypy i przekonania). Prze łączam się na tryb s łuchania i zaczynam moderowa ć . Pytam o przyk ł ady zbyt ogólnej, niezrozumia ł ej komunikacji – nie tylko z ż ycia, ale i z pracy, w rozmowach ze wspó ł pracownikami, szefami, klientami. Sypią historiami, anegdotami i cytatami jak z rękawa. Po kilku minutach sytuacja uspokaja się, emocje opadają i szukamy nauki, lekcji z naszej dyskusji. Znajdujemy piękne i uczące wnioski. A wszystko zaczęło się od zwykłej historii z życia!
Wracam do domu i analizuję, co się wydarzyło, korzystając z dobrodziejstw cyklu Kolba23
DOŚWIADCZENIE (konkretne doświadczenie)
1. Co zrobiłem?
Opowiedziałem historię z mojego życia, która dotyczyła nieporozumień w wyniku mało klarownej, nieopartej na faktach komunikacji.
23 Model uczenia się przez doświadczenie – tzw. cykl Kolba – jest opisem mechanizmów, z którymi możesz się spotkać, gdy uczysz się nowych umiejętności, doświadczasz czegoś nowego. Model ten opisuje, w jaki sposób doświadczenie różnych sytuacji, zdarzeń możesz przekształcać w wewnętrzną wiedzę (lekcje, nauka, wnioski) i korzystać z niej, gdy spotka cię podobne doświadczenie (nauczony doświadczeniem możesz zareagować inaczej – mądrzej, szybciej, z namysłem, z innym podejściem, z mniejszym stresem itp.). Model składa się z czterech etapów: konkretne doświadczenie, refleksyjna obserwacja, abstrakcyjna konceptualizacja, ponowne działanie.
Na przykładzie historii pokazałem trudności i niejasności mogące wynikać z ogólnikowej komunikacji.
W rezultacie otrzymałem zaangażowanie umysłowe i aktywność uczestników skutkującą konstruktywną dyskusją na określony temat.
2. REFLEKSJA (refleksyjna obserwacja)
Jakie efekty i korzyści uzyskałem?
Historia zaangażowała słuchaczy poznawczo (uwaga i mentalna analiza poruszanego tematu).
Historia była jednocześnie nośną analogią do poruszanych faktów, co wyzwoliło następnie wiele skojarzeń i własnych doświadczeń uczestników związanych z tematem i analogią
Pobudzone wspomnienia przywołały konkretne sytuacje i emocje, co doprowadziło do dyskusji.
Dzięki dyskusji temat wartości konkretnej, opartej na faktach komunikacji ogólnikowej został omówiony niezwykle szczegółowo.
Zarówno z historii, jak i z dyskusji uczestnicy mogli wyciągnąć dla siebie lekcję, puentę, morał (czy jak chcemy to nazwać), a więc pojęli wartość posługiwania się konkretnymi informacjami (które rozumieją obie strony) w celu uniknięcia nieporozumień
Mój przekaz przez wywołane emocje na długo pozostanie w pamięci.
Co takiego było w tej historii, że spowodowało taką reakcję?
Użycie opowieści.
Historia miała zabarwienie emocjonalne i humorystyczne.
Historia dotyczyła obszaru w jakiś sposób wspólnego dla wszystkich słuchaczy, miała dla nich znaczenie, znali jej kontekst z własnego doświadczenia.
Historia dobrze obrazowa ł a to, co chcia ł em przekaza ć : punkt widzenia, sytuację, zdarzenie.
Historia dawała przesłanie co do klarownej komunikacji.
Po pierwsze, warto używać historii w pracy trenera podczas omawiania różnorodnych konkretnych tematów, zachowań, procesów, nauki umiejętności. Po drugie, niezwłocznie siadam i świadomie analizuję moje warsztaty i szkolenia
pod kątem historii, które opowiadam: na spotkaniach o stresie, wystąpieniach publicznych, zarządzaniu zmianą czy kreatywności. Okazuje się, że do każdego tematu szkolenia mam ich przynajmniej kilka. Plus kilka anegdot, żartów, zdjęć czy memów. Nieszablonowo wprowadzają w temat, wzbudzają ciekawość, zaangażowanie odbiorcy, ale także pobudzają jego myśli, zazwyczaj w rezultacie powodując dyskusję i zajęcie określonego stanowiska, a przynajmniej potakiwanie głową: „Mów dalej, to interesujące”. Okazuje się, że to, co odkryłem, nazywa się storytellingiem.
4. ZASTOSOWANIE (aktywne eksperymentowanie)
Zaczynam świadomie używać narracji na szkoleniach i drążę temat naukowo. Okazuje się, że korzyści są ogromne. Ten sposób działa nie tylko w sytuacjach trener–grupa, lecz także w rozmowach menedżerskich czy wystąpieniach. W ciągu kilku kolejnych lat odkrywam storytalking. Bingo!
Powyżej opisana sytuacja była momentem przełomowym w moim życiu zawodowym i początkiem skierowania uwagi na zastosowanie narracji w komunikacji. Analiza zdarzenia pozwoliła:
zauważyć kluczowe elementy narracji, które zdecydowa ły o wzbudzonych emocjach i żarliwej dyskusji, odkryć, że ważne dla słuchaczy są narracje, które mają dla nich znaczenie; narracje, które m.in. mogą dotyczy ć sytuacji z ich życia prywatnego czy zawodowego (np. nieprecyzyjne komunikaty), zrozumieć, że jeśli historia ma dla słuchaczy znaczenie, to chętniej i uważniej jej słuchają, oczekując na jej koniec, rozwiązanie fabuły i przesłanie (być może poszukują sposobów rozwiązania podobnych sytuacji?).
Narracja jako przekaźnik znaczenia
Jako szef, lider, trener, coach czy mówca nie opowiadasz o czymś, by po prostu mówić, dla zabicia czasu. Jeśli świadomie chcesz używać narracji, powinieneś mieć w tym zawsze cel (poznawczy, emocjonalny czy behawioralny?). Rezultat bowiem uzyskujesz nie dzięki temu, że coś mówisz, ale dzięki treści narracji i znaczeniu dla odbiorcy, które z niej wypływa, gdy zostanie usłyszana i przez niego odczytana. Nie o samą wypowiedź więc chodzi, ale o to, czy jest to komunikat ważny dla odbiorcy. Jeśli twoja narracja będzie miała dla niego znaczenie, chętnie jej posłucha, by następnie wyciągnąć z niej wnioski i refleksje, lekcje. To jest siła narracji, której pragniemy.
Sołomon Szerieszewski, słynny mnemonista, synesteta, potrafił zapamiętywać długie listy, liczby, matematyczne formuły, odtwarzać z pamięci poematy, nawet te wyuczone wiele lat wcześniej. Jego problemem i udręką było to, że nie potrafił zapomnieć. Pamiętał wszystko. Jak nauczył się zapominać? Musiał przekonać siebie, że informacja, którą chciał zapomnieć, nie miała dla niego znaczenia, nie była istotna dla jego życia. Takie informacje powoli znikały z jego pamięci (Haven 2007). Szerieszewski był jednym z najbardziej znanych „naturalnych” mistrzów zapamiętywania. Podejrzewając, że niewiele takich osób spotkasz podczas swojego wystąpienia czy rozmowy, sugeruję jednak zwrócić uwagę na to, by twoje narracje miały znaczenie dla odbiorcy, by je przetworzył i utkwiły mu w pamięci.
Znaczenie to „wartość, ważność czegoś”24. Określa więc, jak informacja, którą słyszę, odnosi się do mnie osobiście. Czy jest mi do czegoś potrzebna, jak wzbogaca moją wiedzę, w czym mi może pomóc, co może wyjaśnić lub lepiej zrozumieć, przed czym przestrzec, co będę mógł zrobić lepiej lub jak nie popełnić czyhających na mnie błędów w życiu czy w pracy? To ty, jako opowiadający, jesteś odpowiedzialny za to, by zaznaczy ć lub wskazać to znaczenie (jeśli nie jest ewidentne). Jesteśmy o wiele lepiej zmotywowani i zaangażowani, gdy widzimy użyteczność tego, co jest nam przekazywane lub czego nas si ę uczy i gdy widzimy wpływ tej wiedzy na nasze życie (McCombs 1996, Pintrich i Schunk 1996, Bransford i Stein 1993). Dostarczana wiedza, którą będziemy uważać za nieważną, często nie ma odpowiedniej siły przebicia, ponieważ nie jest aktywowana w naszym umyśle – mimo że może stanowić dla nas wartość (Glaser 1992, Bransford i Brown 2000)!
Od znaczenia do przesłania
Każdy z nas w toku życia nabywa pewną wiedzę. Naukowcy nazywają to wiedzą wcześniejszą (prior knowledge). David Cooper (1997) definiuje ją jako sumę wcześniejszego uczenia się, rozwoju i doświadczeń, które poprzedzają nabywanie wiedzy z nowych sytuacji, historii itp. Paul Cobb (1994) mówi, że ludzie konstruują nową wiedzę i rozumienie, bazując na tym, co już wiedzą i w co wierzą Kiedy słyszymy nowe informacje, następuje tak zwany blending, czyli proces nakładania zbioru, zestawu wiedzy czy obrazów na inny zbiór. John Bransford i Barry Stein (1993) nazwali to opracowywaniem (elaboration). Odkryli, że na pamięć wpływa umiejętność powiązywania nowych informacji z wcześniejszymi doświadczeniami i wiedzą. Następnie zachodzi proces wnioskowania, czyli
dochodzenia do decyzji czy opinii wynikających z nowo poznanych faktów lub dowodów. Wcześniejsza wiedza zaczyna się mieszać z nową, dostarczoną przez narrację. Michele Crossley (2000) mówi, że to właśnie te połączenia, relacje między wydarzeniami w narracji i naszym życiu tworzą znaczenie narracji, które następnie pozwala na odczytanie przesłania.
Kiedy rozpoznane znaczenie narracji aktywuje świadomy umysł do percepcji, uwagi, elaboracji, zapamiętywania i uczenia się (Haven 2007), nie pozostaje nam nic innego, jak postawić kropkę nad „i”. Przesłanie. Nazwij je, jak chcesz: wartością, puentą, morałem, lekcją. Pamiętaj: każda narracja, która ma realizować twój określony cel, powinna zawierać przesłanie.
William Labov (1972) i Harvey Sacks (1974, 1992) mówią, że narracja musi nieść ze sobą wartość (poznawczą, emocjonalną lub inną) dla danej publiczności czy w określonym momencie przekazu, a mówiący powinien charakteryzować się wiedzą i doświadczeniem w obszarze, który porusza w narracji, i w przekazie merytorycznym (Norrick 2010). Jeśli odbiorca nie może czerpać z narracji (na przykład wiedzy, refleksji, emocji), nie ma sensu jej opowiadać
Jak mówi Paul Ricoer (1991), historie to potężna i wszechstronna forma komunikacji. Ludzie używają ich wiele razy dziennie, nie mając tego świadomości oraz nie zwracając uwagi na ich specjalne znaczenie. A przecież jest to „odzwierciedlenie wyjątkowego, osobistego i bardzo subiektywnego doświadczenia, a nie obiektywny i weryfikowalny fakt” (Goosseff 2010, s. 145). Warto świadomie dzielić się narracjami i obdarowywać ich przesłaniami innych.
Zanim więc otworzysz usta, musisz dokładnie wiedzieć, jaką wartość narracja ma dać odbiorcy. Jaką konkretną myśl chcesz mu przekazać, do czego ma się mu przysłużyć? Czego ma się dowiedzieć o sobie, tobie, świecie, zachodzących w nim procesach? Czy podpowiesz mu, jak może coś zrobić lepiej, jak sprawniej rozwiązywać problemy i podejmować decyzje, pokażesz, że zawsze jest jakiś sposób, a może zechcesz go przestrzec przed czymś? To ty wybierasz narracje i jej wartość. Pamiętaj: jeśli nie masz jasno sprecyzowanego przesłania (powiązanego z przekazywaną wiedzą, tematem, rozmową, dyskusją), narracja nie będzie miała celu, do którego dąży, i nie znajdzie się w polu zainteresowania i umysłowego przetwarzania słuchacza. Będzie jak wystrzelona strzała mknąca w nieznane miejsce, daleko poza tarczą
Steven Pinker (1977) twierdzi, że kiedy odkładasz przeczytaną książkę, zabierasz z niej jedynie przedestylowaną treść, która zaprowadziła cię do sedna. Eksperymenty Rogera Schanka (1990), Daniela Schactera (1995) i Sidonie Smitha (2003) pokazały, że tylko malutki procent ludzi pamięta słowo w słowo to, co przeczytali lub usłyszeli. W pamięci pozostaje sedno tego, co przeczytałeś lub usłyszałeś. To ty tworzysz własne rozumienie i ogólny zarys, by odłożyć to na odpowiednią półkę pamięci. Sedno narracji pochodzi z połączenia oryginalnego tekstu i twojej interpretacji, co finalnie tworzy jej znaczenie (Pinker 2000), które następnie możesz przekuć w przesłanie dla odbiorcy, gdy powiążesz narrację z celem szerszego przekazu.
Nie każda narracja ma wartość
Pozwól, że posłużę się przykładem. Na jednym z warsztatów usłyszałem historię od jednego z dyrektorów banku. Zapisałem ją tak, jak zapamiętałem.
Perkusista
Od zawsze chciałem grać na perkusji. Moja rodzina mieszkała w małej miejscowości Oleśnica pod Wrocławiem, w której nie było szkoły muzycznej czy ogniska muzycznego. Mając dziewięć lat, stworzyłem swój zestaw perkusyjny z garnków i pokrywek. Kompletnie nie wiedziałem, jak to się robi, ale próbowałem, ile miałem sił. Intuicja, pasja i internet pomagały. Gdy miałem dwanaście lat, przenieśliśmy się do Poznania. Z uskładanych pieniędzy zakupiłem pierwszy, elektroniczny zestaw perkusyjny, a rodzice zasponsorowali mi korepetycje u nauczyciela perkusji ze szkoły muzycznej. Na moje nieszczęście stwierdził on, że nie mam słuchu muzycznego, nie czuję rytmu i w ogóle jest źle. To tylko bardziej zmotywowało mnie do pracy. Kolejny nauczyciel niestety potwierdził to samo, ale dalej próbowałem. Skończyłem liceum, potem studia ekonomiczne. W liczeniu byłem naprawdę dobry, tak samo w językach. Udało mi się dostać na dobre praktyki w banku, potem na staż po studiach. Piąłem się krok po kroku w hierarchii korporacji. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałem telefon i propozycję objęcia funkcji kierowniczej w konkurencyjnym banku! To było ponad dziesięć lat temu. Zgodziłem się i od tamtej pory zajmuję się obsługą kredytów dla największych korporacji mających przedstawicielstwa w Polsce. Od dwóch lat jestem na stanowisku dyrektorskim, mam świetnie dobrany i zgrany zespół, co skutkuje tym, że praca, poza oczywistymi momentami stresu, jest dla mnie przyjemnością i realizacją celów.
Dziękuję, koniec historii. Zapewne nie doszedłeś jeszcze do siebie i wciąż jesteś targany emocjami i zaskakującymi zmianami akcji w narracji? A jakie przesłanie czy życiowa lekcja do ciebie dotarły? Dobrze, koniec z sarkazmem i ironią. To dobry przykład, jak historia może być pozbawiona jakiejkolwiek warto ści, przesłania. To jedna z tych opowieści, które są martwe. Są jak CV – to tylko zbiór faktów i zdarzeń na osi czasu. Pamiętam, jak po zakończeniu opowieści grupa warsztatowa na chwilę zamilkła, ale po chwili pojawiło się kilka głosów z tym samym pytaniem: „A co z grą na perkusji?”. Na co opowiadający szczerze odrzekł: „A nic, odechciało mi się. Poszedłem w sport”. Po tej odpowiedzi jedna osoba nie wytrzymała i z rozczarowaniem oraz lekką nutą złości w głosie zapytała: „To po cholerę mówiłeś o tej grze na perkusji?”. Kilka osób zgodnie przytaknęło głowami. Czekali na puentę.
Przesłanie narracji – przykłady
Lekcją z historii sprzątania kuchni (w zależności od tego, co chcesz najmocniej podkreślić) jest wartość przekazywania precyzyjnych komunikatów, umiejętność wyciągania wniosków z błędów komunikacyjnych czy po prostu uważność na przekazywany komunikat.
Poniżej znajdziesz kolejny przykład historii. Spróbuj odkryć jej przesłanie. Miałem okazję wysłuchać jej na jednym z warsztatów storytellingu, które prowadziłem dla kierowników sklepów zachodniej marki odzieżowej. Zapisałem ją tak, jak zapamiętałem.
Uśmiech w deszczu
Od zawsze miałem problem z uśmiechaniem się do klienta. Był to faktycznie problem, ponieważ od początku mojej „kariery” pracowałem jako sprzedawca i miałem bezpośredni kontakt z kupującymi. Na każdym szkoleniu było powtarzane: „I pamiętajcie – uśmiechajcie się w sklepie do klientów”. Pracowałem kiedyś ponad dwa lata w Irlandii. Pewnego dnia zatrzymał mnie w sklepie starszy pan i zapytał, dlaczego jestem smutny, dlaczego się nie uśmiecham. Odpowiedziałem mu kulturalnie, ale szczerze, że trudno mi wywołać na twarzy sztuczny uśmiech i wolę nie udawać niż oszukiwać. Starszy pan podziękował mi za szczerość i powiedział, że rozumie moją perspektywę. Potem poprosił mnie, żebym rozważył jego punkt widzenia, który nast ępnie mi przedstawił: – Drogi chłopcze – mówił – przez ponad trzysta dni w tym kraju nie ma słońca. Jest wiatr, deszcz, chmury. Ludzie zakrywają ciała i twarze, żeby chronić się
przed pogodą. Nie widzimy swoich twarzy, nie mówiąc o uśmiechu. Nie mamy wpływu na pogodę. Mieszkańcom naszej wyspy pozostają jedynie wzajemna życzliwość i uśmiech. Tak, nawet jeśli nie jest szczery. Na to mamy wpływ. To daje namiastkę ciepła i szczęścia.
Przesłanie. Jak je odczytałeś? Dla mnie to zaproszenie do zmiany perspektywy, wejście w „czyjeś buty” i spojrzenie na daną sytuację z innej strony.
Przesłanie w innych formach narracji
Dotychczas pokazałem przesłania na przykładzie historii, ale znajdziesz je w każdej wartościowej, dobrze nakreślonej narracji. Oto przykłady różnych narracji i ich przesłania.
Badania
Szczęściarze i pechowcy. Richard Wiseman25, profesor psychologii z University of Hertfordshire w Wielkiej Brytanii, przeprowadził następujący eksperyment. Dał ogłoszenie do prasy, które w skrócie brzmiało tak: „Kto czuje się pechowcem? Kto czuje się szczęściarzem? Poszukuję szczęściarzy i pechowców do badań”. Zgłosili się jedni i drudzy. Podczas eksperymentu da ł każdej osobie gazetę, a instrukcja zadania brzmiała: „Proszę, policz fotografie, na której jest twarz człowieka”. Zadanie było banalne, jeśli ktoś zauważył napis na pierwszej stronie gazety i mu uwierzył, brzmiący: „W ogóle nie musisz liczyć, jest dokładnie dwadzieścia sześć takich fotografii”. Mało tego! W środku gazety znajdowała się wydrukowana czysta kartka z napisem: „Bez żadnych zobowiązań możesz teraz podejść do eksperymentatora, a on wręczy ci sto funtów”. Jak myślicie, kto liczył twarze: szczęściarze czy pechowcy? Liczyli ci, którzy zakwalifikowali siebie do grupy pechowców (Wiseman 2014)!
Przesłanie? Twoje i moje uwarunkowania szczęścia i pecha są identyczne. Ważne jest to, czy patrzysz uważnie i dostrzegasz to, co możemy określić mianem podpowiedzi, możliwości, szansy, i czy podejmujesz zdecydowane i odważne decyzje.
25 Prof. Wiseman to człowiek, którym warto się zainteresować. Jego książki, takie jak Kod szczęścia (2014), Dziwnologia. Odkrywanie wielkich prawd w rzeczach małych (2010) czy 59 sekund (2020), to kopalnie anegdot i historii, różnych badań i dociekań, które możesz śmiało wykorzystać do różnorodnych tematów. Profesor, co ciekawe, w wieku jedenastu lat rozpoczął karierę iluzjonisty i obserwacja tego, jak ludzie myślą, popchnęła go do studiowania psychologii.
Ciekawostki historyczne
Kreatywność na wojnie26. „Armia duchów” to przydomek osobliwej kompanii złożonej z aktorów, projektantów mody, ludzi od reklam, charakteryzatorów i ekspertów od dźwięku, malarzy i specjalistów od kreatywnego myślenia, którzy odpowiadali za jedną z największych mistyfikacji w historii wojskowości. 23. Jednostka Specjalna Kwatery Głównej została stworzona z członków 603. Inżynieryjnego Batalionu Kamuflażu, 406. Kompanii Inżynieryjnej oraz 3132. Specjalnej Kompanii Łączności i podlegała pod dowództwo gen. Omara Bradleya. Pomysł na sformowanie takiej jednostki zrodził się pod koniec 1942 roku, gdy brytyjskie wojska na afrykańskich piaskach w bitwie pod El Alamein korzystały z wielu forteli w celu zmylenia stacjonujących w pobliżu sił niemieckich.
Jednostka ta wzięła udział w operacji „Fortitude”, której głównym celem było zmylenie Niemców przed planowanym przez aliantów atakiem w Normandii. Otwarcie drugiego frontu w czerwcu 1944 roku miało szanse powodzenia jedynie przy zaskoczeniu przeciwnika. To udało się uzyskać dzięki sprytnemu fortelowi. Taktyka dezinformacji wdrożona przez „armię duchów” obejmowała mistyfikacje wizualne, dźwiękowe i radiowe oraz, co wielu żołnierzy uważało za najważniejsze, tworzenie „klimatu” obecności wojsk. Przygotowywała ona więc specjalne drewniane, kartonowe lub dmuchane makiety, sztuczne budynki, zamienniki czołgów i pojazdów mechanicznych, które imitowały prawdziwe wojsko, czy puszczała dźwięki przemarszu żołnierzy lub odgłosy poruszania się wozów bojowych.
Składająca się z nieco ponad tysiąca żołnierzy „armia duchów” wypełniła misję w stu procentach. Niemcy dali się nabrać, że uderzenie 1. Grupy Armii Stanów Zjednoczonych (z cenionym przez nich gen. Georgem Pattonem), stacjonującej w Wielkiej Brytanii, nastąpi w okolicach Pas-de-Calais, gdzie Wermacht zebrał największe siły. Tymczasem alianci zaatakowali w Normandii, gdzie siły obronne były o wiele mniejsze.
Przesłanie? Zawsze jest jakaś możliwość, możesz znaleźć rozwiązanie w naprawdę trudnej sytuacji. To wymaga odwagi i podejmowania ryzyka, wyj ścia poza schematy. A może przesłaniem będzie to, że jest możliwe stworzyć zespół ludzi, którzy dzięki niezwykłym kompetencjom (kreatywności, organizacji, finezji, planowaniu) potrafią realizować niezwykłe cele?
Ósmy filar storytalkingu. Stosuj storytalking w przywództwie
Niekt nie czyta instrukcji obsługi czy regulaminu poza osobami, które je piszą. I to tylko dlatego, że im za to płacą. Ale jest wiele osób, które przeczytają lub usłyszą dobrą historię
David Armstrong
Normalny dzień jak dzisiaj. Jechałem po kumpla, żeby odebrać go z wyjazdu integracyjnego. Przejeżdżam przez plac centralny w Nowej Hucie. Wyprzedza mnie czerwone seicento. Jedzie bardzo szybko. Mam taki widok: dwieście metrów przede mną to seicento w coś uderza na przejściu dla pieszych. Podjeżdżam bliżej, okazuje się, że to około dwudziestoletnia dziewczyna. Sytuacja wygląda tak: dziewczyna leży na trawniku, wyrzucona przez uderzenie samochodu, cała we krwi, kierowca seicento siedzi w samochodzie, nikt nie wie, co robić… ale wiem, że muszę działać
Przypominam sobie, że w pracy miałem szkolenie z pierwszej pomocy, i to ze dwa razy. Szkolenia BHP. Mnóstwo szkoleń, jak pomagać ludziom. I… pustka w głowie, kompletnie nic nie pamiętam i nie wiem, co zrobić, bo do tych szkoleń nie zawsze podchodziłem z pełnym zaangażowaniem. Gość w seicento siedzi za kierownicą i płacze. Wychodzę z samochodu. Kilka oddechów, uspokajam się i zaczynam działać. Sprawdzam puls, robię resuscytację rękami. Widzę człowieka, który przechodzi z psem. Zaczynam do niego krzyczeć, że potrzebuję pomocy, żeby zadzwonił po pogotowie, a ten ucieka. Krzyczę, że go zapamiętam, że zgłoszę go na policję, przeklinam. Gość wraca, dzwoni po karetkę, ja cały czas resuscytuję. Dookoła zbierają się ludzie. Proszę o pomoc. Nikt nie wie, jak się
zachować. Po jakichś dziesięciu minutach przyjeżdża pogotowie. Reanimacja. Kilkanaście minut. Zabierają dziewczynę do karetki z już przywróconą akcją serca. Mój sweter i ręce są całe we krwi.
Tydzień później ktoś dzwoni z nieznanego numeru. Odbieram. To ze szpitala. Informują mnie, że dziewczyna żyje oraz że to moja szybka reanimacja uratowała jej życie. Informują mnie także o tym, że dziewczyna nie była nosicielką żadnych chorób, którymi mógłbym się zarazić poprzez kontakt z jej krwią
Żadne szkolenie nie przygotuje na takie sytuacje życiowe, ale ułamki pamiętanej wiedzy ze szkoleń pierwszej pomocy przygotowały mnie, żeby w zwykły dzień uratować komuś życie.
Tę historię opowiedział mi na warsztatach storytellingu mened żer z branży DIY – Piotr. Powiedział, że intuicyjnie podejrzewał, iż może mieć ona znaczenie i gdy nowi pracownicy mają początkowe szkolenia z pierwszej pomocy, stara się przyjść, zanim trener zacznie zajęcia, i opowiada tę historię. Mówi, że robi duże wrażenie. Miał kilka przypadków, gdy podchodzi ł ktoś do niego potem w pracy i dziękował, gdyż uświadomił sobie, że nie wybaczyłby sobie, gdyby jakiś wypadek dotknął kogoś z jego bliskich, a on nie wiedziałby, co robić. Dzięki historii uczestnicy szkolenia są o wiele bardziej uważni i zaangażowani w temat. Mają także świadomość odpowiedzialności za innych.
A teraz pomyśl, czy ich motywacja i zaangażowanie wzrosłoby tak samo, gdyby Piotr przyszedł i powiedział: – To szkolenie jest bardzo ważne. Nigdy nie wiecie, kiedy zdarzy się wypadek i będziecie mogli pomóc komuś lub uratować mu życie.
Albo gdy dodałby jeszcze kilka statystyk, jeśli chodzi o liczbę i częstotliwość wypadków w sklepach lub na ulicy. Myślę, że w porównaniu z historią efekt motywacyjny byłby bliski zeru. Ot, kolejne mądrości i przestrogi menedżera, jak to w organizacji. W telewizji też mówią o wypadkach – i co z tego?
Historia jest efektowna i efektywna. Efektowna, ponieważ dotyczy zdarzenia i emocji związanych z życiem i śmiercią, a więc sytuacji granicznych, które mają duże oddziaływanie na wyobraźnię i emocje słuchaczy. Efektywna, gdyż skupia uwagę, zaciekawia, angażuje emocjonalnie aż do końca, a dobrze opowiedziana może z łatwością wpłynąć na zmianę myślenia i postaw względem szkolenia (jeśli uważane jest za nudne czy mało wartościowe). Co ważne, pochodzi z pierwszej ręki – opowiadający doświadczył zdarzenia na sobie. Wie, o czym mówi, ale nie moralizuje, nie upomina, dzieli się jedynie doświadczeniem, które może spotkać każdego z nas. Jeszcze jedno. Historia zostanie w pamięci, a wraz z nią jej bohater
– Piotr. To dodatkowa rzecz (patrz poprzedni rozdział) – budowanie autorytetu menedżera, który pokazuje godne naśladowania wartości, które wyznaje.
Dorzucę tutaj od razu dwie anegdoty ze świata szpitalnego pokazujące przeciwwagę do wspomnianej odpowiedzialności za drugiego człowieka. W sierpniu 2019 roku Jakub Kosikowski, lekarz rezydent w jednym ze szpitali w Lublinie, opisał na ówczesnym Twitterze przypadek pacjenta, który odpiął od prądu aparat do tlenoterapii wysokoprzepływowej sąsiada, by podłączyć sobie ładowarkę do telefonu58. W odpowiedzi na wpis w komentarzu inny lekarz opisał przypadek pacjenta, który zakręcił drugiemu tlen, bo mu „tyrczało i spać nie dało”.
Narracje a kompetencje menedżerskie
W tym rozdziale zajmiemy się sytuacjami, które stają przed menedżerem komunikującym się z całym zespołem oraz poszczególnymi pracownikami. Jakie są kompetencje i rola menedżera w organizacji? Lider, przywódca realizuje siedemnaście następujących funkcji: klaryfikowanie, planowanie, monitorowanie operacji, rozwiązywanie problemów, wspieranie, rozwijanie, rozpoznawanie, inspirowanie, konsultowanie, akceptowanie, wspieranie zmiany, dawanie wizji zmiany, zachęcanie do innowacji, wspieranie kolektywnego uczenia, uczestniczenie w networkingach, monitorowanie zewnętrzne, reprezentowanie (Yukl 2012). Yukl pisze, że w dzisiejszych czasach istnieje konieczność przywództwa, które jest rozumiane jako wpływanie na ludzi tak, by zachęcać ich do osiągania strategicznych celów. Kuc (2010) natomiast twierdzi, że menedżer jako kierownik jest dzisiaj odpowiedzialny za dwie podstawowe role: interpersonalną oraz informacyjną. Interpersonalna to ta, kiedy występuje jako reprezentant firmy w stosunkach z otoczeniem – na konferencjach i spotkaniach z klientami w kraju i za granicą oraz realizuje cele firmy przez motywowanie i zarządzanie zespołem pracowników w przeróżnych aspektach. Informacyjna to ta, gdy dostarcza wszelkich potrzebnych informacji lub prezentuje określone zagadnienia przed pracownikami firmy lub osobami z zewnątrz. Samo zacytowanie tylko dwóch autorów dostarcza informacji o ogromie zadań stojących przed menedżerem.
Menedżer podczas spotkań z zespołem przekazuje różnorodne informacje: o strategii, celach, planowanych zmianach, kulturze i wartościach firmy. Relacjonuje wykonanie zadań, dziękuje, wita, przeprasza, wspiera, inspiruje i motywuje do wysiłku i współpracy, buduje zespołowość, rozwiązuje konflikty i omawia bieżące sytuacje w zespole, firmie i na rynku. Odbywa się to zarówno w sytuacjach,
kiedy obecny jest cały zespół, jak i indywidualnie, z wybranymi osobami. I tu, cała na biało, wchodzi narracja.
Jeśli ktoś z was nie wie, co to jest protokół SSL, to jest to protokół internetowy, który zapewnia bezpieczeństwo. Jego użycie powoduje, że czujemy się bezpiecznie w sieci, że możemy w niej swobodnie funkcjonować bez inwigilacji i narażenia się na niebezpieczeństwo z zewnątrz. Moje główne zasady pochodzą od pierwszych liter w protokole. To: samodzielność, solidność, lojalność – SSL. Co to dla mnie oznacza, że jesteśmy samodzielni? To przede wszystkim…
Za pozwoleniem Radka, jednego z uczestników mojego szkolenia, pożyczyłem tę analogię, której używa on podczas wprowadzenia zespołu w rozmowę o podstawowych zasadach zespołów, którymi przychodzi mu zarządzać. Pomysłowe, proste, zrozumiałe. I o to chodzi!
Kiedy zarządzasz zespołem, od czasu do czasu chcesz przegadać wartości, które są lub nie są respektowane. Możesz o nich porozmawiać, używając exposé szefa lub podczas spotkań z ludźmi, zespołem, raportowania, dyskusji nad projektami.
W dalszej części tego rozdziału prześledzimy rolę narracji, która może służyć jako jedna z metod dobrze rozumianego wpływu w stosowanej przez menedżera komunikacji do grupy (prezentacja, dyskusja) lub pojedynczych osób (rozmowa). Poniżej znajdziesz kilka przykładów wybranych przeze mnie wartości dotyczących zespołu.
Prawda i szczerość
Współpraca, wzajemna pomoc i wsparcie
Dobra komunikacja w grupie
Postawa względem błędów i porażek
Proaktywno ść (wspieranie w ł asnego my ś lenia, podejmowania decyzji, wyborów, wyznaczania celów)
Postawa względem rozwiązywania problemów – widzenie możliwości zamiast problemów
Motywacja i zaangażowanie
Przykłady narracji: prawda i szczerość
Wartości w windykacji
Mój znajomy Paweł wyznaje solidne wartości życiowe, takie jak pomoc ludziom. Trudno w to uwierzyć, ale potrafi tę wartość wcielać w życie, pracując nawet
w dziale windykacji, w kontakcie telefonicznym z klientem. Opowiedział mi kiedyś autentyczną historię o tym, jak pomógł zrozpaczonemu kierowcy tira pozbyć się długu. Krok po kroku przedstawił mu sposób, jak wyjść na prostą. Pomoc była nieoceniona. Tyle że na jednej z rozmów kwalifikacyjnych do podobnej pracy, kiedy na pytanie, dlaczego chce tam pracować, odpowiedział, że chce pomagać ludziom, przerwano rozmowę i mu podziękowano. Szczerość się nie opłaciła. A jak jest z prawdą w twoim zespole? Boisz się jej mówić czy wręcz przeciwnie?
Kłamstwo ma krótkie nogi
Możesz wykorzystać poniższą, krążącą po internecie humorystyczną anegdotę, która z przymrużeniem oka podchodzi do tematu kłamstwa.
Na pewnym uniwersytecie było czterech bardzo dobrych studentów. Radzili sobie świetnie na wszystkich egzaminach i testach. Zbliżał się egzamin z chemii, miał być w poniedziałek o ósmej rano, wszystkim z ocen wychodziła piątka. Byli tak pewni siebie, że przed egzaminem zdecydowali poimprezować u kolegów z uniwersytetu w Poznaniu. Było super, ale tak popili, że jak zasnęli w niedzielę po południu, to obudzili się w poniedziałek koło dwunastej. Na egzamin oczywiście nie zdążyli, postanowili więc „zabajerować” profesora. Tłumaczyli się, że w weekend pojechali do kolegów na uniwersytet do Poznania, aby pogłębić wiedzę i wymienić doświadczenia, niestety w drodze powrotnej gdzieś w lasach złapali gumę, nie mieli koła zapasowego i długo nie mogli znaleźć nikogo do pomocy, dlatego niestety przyjechali dopiero koło południa. Profesor przemyślał to i powiedział: – OK, możecie przystąpić do egzaminu jutro rano.
Studenci, zadowoleni, że się udało, pouczyli się jeszcze trochę w nocy i na drugi dzień przyszli jak zwykle pewni siebie. Profesor posadził ich w czterech osobnych pokojach, zamknął drzwi, a asystenci rozdali pytania. Za cały test można było dostać sto punktów. Na pierwszej stronie było zadanie za pięć punktów, które wszyscy rozwiązali bez wysiłku. Na drugiej stronie było tylko jedno pytanie za dziewięćdziesiąt pięć punktów: „Które koło?”.
Przykłady narracji: współpraca, wzajemna pomoc i wsparcie
Szczere wsparcie
Kojarzysz telewizyjny teleturniej Milionerzy? W jednym z krajów Europy Wschodniej zrezygnowano z pytania do publiczności. Producenci w 2004 roku postanowili się z niego wycofać, ponieważ zebrani w studiu widzowie notorycznie i celowo
wprowadzali uczestników w błąd. Nie jest to zbyt optymistyczna wizja współpracy, ale za to być może ciekawe, nieco smutno-ironiczne wprowadzenie w temat, czego nie oczekujesz od swojego zespołu, jeśli chodzi o wzajemne wsparcie.
Kijki
W jednej z firm szkoleniowych, z którą współpracowałem, na spotkaniu integracyjnym zespołu jego ówczesny szef, omawiając zasadę wzajemnej pomocy trenerów, wykorzystał przypowieść oraz rekwizyt(y). Dał każdemu z nas po jednym patyku i powiedział: – Złamcie go. Zrobiliśmy to z łatwością. Następnie dał każdemu wiązkę kilkunastu patyków i powtórzył: – Złamcie je. Nikomu się nie udało. Wtedy krótko podsumował: – To jest właśnie ZESPÓŁ.
Następnie przeszedł do omówienia wzajemnego wspierania się trenerów.
Przykłady narracji: dobra
komunikacja
Jeśli chcesz zwrócić uwagę na to, by komunikacja była jasna i klarowna, bez dwuznaczności i niezrozumiałych treści, możesz wykorzystać poniższą anegdotę oraz pewne zdjęcie. Pierwsza dotyczy niejednoznaczności wyrażania komunikatów. Zdjęcie natomiast dotyka kwestii uważności w komunikacji na detale, ponieważ mogą zmieniać jej odbiór. Obie zatem mówią o precyzji.
Środki komunikacji
Podczas końcowej rozmowy na egzaminie do szkoły filmowej zapytano Kieślowskiego, jakie są środki komunikacji międzyludzkiej. Odpowiedział, że trolejbus, tramwaj, autobus. Był święcie przekonany, że o to im chodziło, a oni prawdopodobnie uważali, że ich pytanie było tak głupie, iż odpowiedział sarkastycznie, ironicznie i prawdopodobnie dlatego się dostał do szkoły. – Ale ja naprawdę myślałem, że środkiem komunikacji międzyludzkiej jest trolejbus, autobus – mówił potem Kieślowski.
Dziękujemy i zapraszamy ponownie59
W sieci krąży zdjęcie paragonu, który pokazuje opłatę za sporządzenie aktu małżeństwa. Wszystko jest jak należy: 84 zł, 0 zł prowizji. Tego się nie czepiamy.
Tylko ten napis na samym dole nie został do końca przemyślany, a raczej bezwiednie skopiowany z innych paragonów: „Dziękujemy i zapraszamy ponownie”.
Przykłady narracji: postawa względem błędów i porażek
Akację z gatunku Acacia tortilis, która rosła samotnie w Ténéré, pustynnym regionie Nigru, uznano za najbardziej osamotnioną roślinę na Ziemi, ponieważ była jedynym drzewem w promieniu 400 km60. Stała się czymś w rodzaju drogowskazu dla przemierzających pustynię karawan oraz jedynym punktem orientacyjnym, który zaznaczano na mapach tego regionu. Drzewo przetrwało wieki w niesprzyjających warunkach dzięki bardzo rozłożystemu i głębokiemu systemowi korzeni, który sięgał czterdziestu metrów w głąb ziemi. Wiek akacji oszacowano na około trzysta lat. Piękne, prawda? Jednak w 1973 roku (prawdopodobnie pijany) libijski kierowca uderzył w nią ciężarówką.
Tak, czasami bywają takie dni, że cokolwiek byś nie zrobił, zawsze wyjdzie źle. Potrafimy zepsuć sytuacje, z którymi poradzi łoby sobie małe dziecko. – Shit happens – jak mówi powiedzenie, rozreklamowane przez film Forrest Gump Błędy i porażki to trudny temat. Nie zawsze mówi się o tym otwarcie w pracy, tym bardziej rzadko temat wychodzi z ust szefa, chyba że masz takiego, który ciągle przypomina, że w jego zespole czy firmie błąd można popełnić dwa razy: pierwszy i… ostatni. Taki szef będzie niestety wzmacniał u pracownika lęk przed porażką, a działania pracownika będą skoncentrowane na unikaniu niepowodzeń, a nie na potrzebie osiągnięć (Fortuna 2012). Wtedy o automotywacji, zaangażowaniu, podejmowaniu ryzyka, pomysłach nie może być mowy.
A przecież błędy i porażki są naturalnie wpisane w cykl życia czy nabywania umiejętności i kompetencji. Jeśli się przydarzają, mamy dwa wyjścia: albo ze wszystkich sił starać się je zamieść pod dywan, albo wykorzystać je jako lekcje, by kolejnym razem zrobić coś mądrzej. Ja m.in. właśnie o tym.
Je ś li chcesz szczerze poruszy ć ten temat, czy to na spotkaniu grupowym, czy indywidualnym, to zapraszam do lektury kilku anegdot i historii.
Szczęście w nieszczęściu
Niekiedy zdarzają się także takie sytuacje, w których błąd okazuje się zbawiennym darem. Znajoma trenerka Agnieszka miała spotkanie z szefem firmy i jego
handlowcami. Rozmowa dotyczyła oferty przeprowadzenia serii szkoleń. Na stole były także oferty innych firm. Podczas rozmowy, siedząc naprzeciwko szefa, tak niefortunnie machnęła ręką, że cały kubek kawy wylał się na stół, zmoczył notatki szefa i w szybkim tempie zbliżał się do brzegu biurka, a w następstwie spodni szefa. Wszyscy handlowcy rzucili się na pomoc. Aga siedziała w miejscu, w którym nie miała szansy na pomoc, więc po kilku sekundach spokojnie powiedziała: – Nie wiem, czy zdecydujecie się na moją ofertę, ale wiem jedno: na pewno zostanę zapamiętana! Prezes w odpowiedzi walnął pięścią w stół i pewnym głosem odpowiedział: – Bierzemy panią Agnieszkę! I zapamiętajcie pierwszą lekcję, której wam udzieliła: jak jesteś u klienta, to zrób coś, żeby cię zapamiętał!
Nie bójmy się błędów. Jeśli się zdarzą, korzystajmy z nich i wykorzystujmy je do własnych celów.
Zbiór porażek61
To niezwykłe, że zazwyczaj skr yci i strzegący mitu dobrze wykonywanej pracy Japończycy wymyślili Failure Database Project. Zrobił to Yotaro Hatamura, profesor Kogakuuin University. Razem ze współpracownikami rozpoczął tworzenie bazy danych błędów i porażek, które wydarzyły się w Japonii na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w takich dziedzinach jak budownictwo, elektrownie atomowe, petrochemia, jedzenie, samochody, koleje, z kataklizmami przyrodniczymi włącznie. W 2003 roku w bazie było ponad 600 przypadków, wszystkie bardzo dokładnie opisane. Baza jest dostępna dla wszystkich, którzy chcą zaznajomić się z tematem.
Szansa (na szybkość)
To historia Łukasza, menedżera z branży DIY, który opowiedział ją na warsztatach storytellingu, zapisana tak, jak ją zapamiętałem.
Zawsze lubiłem szybko jeździć autem. Pięć lat temu, wracając z pracy, jechałem po żonę. Pracowała wtedy w butiku z bielizną i kończyła zmianę godzinę po mnie, więc miałem chwilę czasu. W Lublinie za stadionem Arena Lublin jest pi ękna, prosta droga. Najpierw są na niej trzy pasy, a po około trzystu metrach jeden. Stwierdziłem więc, że na końcu będę pierwszy przed innymi samochodami. Byłem, ale tam stał policjant, który mnie zatrzyma ł. Ograniczenie prędkości było do 50 km/h. Wiedziałem, że przesadziłem.
– Jak pan myśli, jak szybko pan jechał? – zapytał policjant.
– 110? 120?
– Nie, proszę pana, pobił pan rekord: 182 km/h. Zastanawiali śmy się, czy pan w ogóle wyhamuje. Gdzie panu się tak spieszy?
– Jadę po żonę
– A gdzie żona pracuje?
– Na ul. Zana.
– O której kończy pracę?
– Za dwadzieścia minut.
– Proszę pana, to jest pięć minut stąd! Po co tak pędzić? Będzie pięćset złotych mandatu, dziesięć punktów karnych, trzy miesiące bez prawa jazdy.
– Ale jutro mam służbowy wyjazd do Warszawy!
– Jak zabieramy prawo jazdy, to pan dostaje taki kwitek, że pan przez dobę jeszcze może jeździć
– Super. To pojadę po żonę Wziąłem mandat, podpisałem co trzeba, zabrali mi prawko, pojechałem do żony. Wchodzę do butiku, siadam na kanapie.
– Jak dzień?
– Świetnie. Zabrali mi prawo jazdy.
– Jak to zabrali ci prawo jazdy?
– No jechałam trochę za szybko…
– Ile? Pokaż mandat. I co teraz będzie?
Moja żona zdała prawo jazdy szybciej ode mnie, za pierwszym razem, a ja dopiero za drugim. Tylko że ona od czasu egzaminu nigdy nie jeździła. Zobaczyłem w jej oczach przerażenie, ponieważ wiedziała, co będzie musiała zrobić następnego dnia. Musiałem podpisać umowę w nowej pracy pod Warszawą, jakieś dwieście kilometrów w jedną stronę. Nie była zadowolona, ale pojechaliśmy. Jej irytacja była bardzo duża. Musiała w kolejnych dniach codziennie sama dojeżdżać do pracy, ale po kilku dniach i tygodniach, dzień za dniem irytacja zaczęła maleć. – No, w sumie fajnie się jeździ autem – powiedziała któregoś dnia.
Po co o tym opowiadam? Mój błąd był szansą dla żony. A ona wykorzystała szansę, którą jej dałem swoim uczynkiem. Skończyła logopedię i politologię, nie wiedziała, co chce robić. Czym się zajmuje dzisiaj? Prowadzi własny biznes edukacyjny – jeździ po domach i instytucjach jako logopeda i pracuje z dziećmi. Doskonale wie, że gdyby nie moja „przygoda”, nigdy by nie wsiadła do auta, bo zawsze ja nim jeździłem, a ona siedziała z boku jako pasażer.
Przykłady narracji:
proaktywność
Tak ma być
Pewien sierżant pytał grupę rekrutów, dlaczego kolba karabinu jest zrobiona z drzewa orzecha włoskiego.
– Bo jest twardsze od innego drewna – odrzekł jeden.
– Źle – odparł sierżant.
– Bo jest bardziej elastyczne – powiedział drugi. Też źle.
– Bo ma ładniejszy połysk – próbował trzeci. Źle.
– Musicie się, chłopcy, jeszcze wiele nauczyć. Drzewo orzecha włoskiego jest u ż ywane z tego prostego powodu, że tak ustalono w regulaminie (de Mello 2013, s. 99).
Smutna, ale prawdziwa opowie ść . Mia ł em tę nieprzyjemno ść spotka ć kilku takich szefów, by ć mo że ty tak że. Pod ich skrzyd ł ami pracownicy rozwijaj ą jedynie umiej ętno ś ci pozwalaj ą ce im przetrwa ć w organizacji. Wiedzą , żeby odzywa ć si ę w ostateczno ś ci, nie pyta ć , nie mie ć w ł asnego zdania, bro ń Bo ż e nie podejmowa ć inicjatywy bez uprzedniego pozwolenia na jakikolwiek ruch.
Menedżer, który chce w ludziach rozwijać postawę proaktywnego dzia łania, musi ich inspirować do samodzielnego myślenia, odważnego podejmowania decyzji, aktywnych działań, a nie jedynie wiecznych analiz, obaw, strachu i rozważań, czy można.
Proaktywność to aktywne podejmowanie działań, spostrzeganie własnego udziału w efektach i przyjmowanie odpowiedzialności za wyniki. Zachowanie celowe to ukierunkowane działanie zmierzające do określonego efektu – celu, do którego dąży dana osoba. Organizacja zachowań jest świadoma, zgodna z planem realizacji stanu końcowego. W przeciwnym wypadku jednostka reaguje na sygnały z otoczenia, bodźce, nawyki wyuczone w procesie warunkowania. Dzieje się to w stereotypowy sposób, bez świadomej refleksji i bez kierowania się własnymi preferencjami. Osoba w tym stanie nie podejmuje całkowitej odpowiedzialności za własne zachowanie, postrzegając je jako wyznaczone przez otaczające środowiskowo. To reaktywność (Zaleski 1987, 1991; Tomaszewski 1982). Zapraszam po kilka inspiracji.
Wesoły autobus62
Mówisz, że masz nudną i monotonną pracę? Że nic się nie da z tym zrobić i że trzeba robić dokładnie to, co każą? Poznaj Roberta Chilmończyka. On potrafił wykorzystać to, co miał pod ręką, czyli mikrofon i system nagłośnieniowy w autobusie. Na chwilę zmienił stereotypowe oblicze miejskiej komunikacji.
Utarło się, że metafora „wesoły autobus” oznacza zadowolonych pasażerów autobusu pod wpływem alkoholu. Ale w tej historii alkoholu brak, a wszyscy są szczęśliwi i mają się bardzo dobrze. Pan Robert, nazywany przez warszawiaków Wesołym Kierowcą, wsiadających do autobusu linii 509 witał przez mikrofon, wysiadającym życzył miłego dnia. Podczas prowadzenia pojazdu opowiadał żarty i komentował przemierzaną trasę. Zachęcał ludzi, by się uśmiechali, nazywał pasażerów swoimi VIP-ami, prosił o udostępnienie miejsca dla matki z małym dzieckiem czy o cierpliwość w korkach. W weekendowe wieczory tworzył w autobusie imprezowy klimat, puszczając muzykę z dedykacjami dla pasażerów czy też zmieniając światła jak na dyskotece. Praca kierowcy autobusu to jedna z najbardziej żmudnych, nudnych i monotonnych prac. A jednak można…
Bądź sobą
Czy pozwalasz pracownikowi wyjść poza ustalone schematy i zaufać jego metodom w realizacji celu? Mój znajomy, który od zawsze odznaczał się nieszablonowym podejściem do życia, był jednocześnie najczęściej nagradzanym sprzedawcą ubezpieczeń w jednej z największych firm ubezpieczeniowych świata. Jego relacyjne podejście i dbanie o klienta było znane wśród pracowników i klientów. Rozmawiał z nimi „po ludzku”, żartował, ograniczał formułki do minimum, a jak w open space’ie było za głośno – zamykał się w szafie z ubraniami lub wchodził pod stół, by jak najlepiej się skupić. Z wieloma klientami się zaprzyjaźnił. Jego szefowie tolerowali to zachowanie, ponieważ broniły go jedne z najwyższych sprzedażowych wyników w firmie.
Upór
To było dawno, dawno temu. Podczas przerwy kawowej podczas szkolenia od rozmowy o pogodzie zeszło na intuicyjne podejmowanie decyzji w życiu. Kobieta, z którą rozmawiałem, opowiedziała historię narodzin pierwszego dziecka. Poród naturalny, wszystko ustalone, ale w nocy miała przeczucie. Tak wielkie,