Spis treści
Wstęp VII
Rozdział 1
Zdecyduj, dlaczego naprawdę się spotykacie 1
Rozdział 2
Zamknięte drzwi
Rozdział 3
Nie bądź wyluzowanym gospodarzem
Rozdział 4
Stwórz na chwilę równoległy świat
Rozdział 5
Nigdy nie zaczynaj pogrzebu od logistyki
Rozdział 6
Niech najlepsza wersja ciebie trzyma się z dala od mojej imprezy 201
Rozdział 7
Wywołaj pozytywne kontrowersje
Rozdział 8
które można osiągnąć, gdy uda się zjednoczyć ludzi mimo dzielących ich różnic.
Od tego czasu stosuję metody rozwiązywania konfliktów w różnych środowiskach i w odniesieniu do szerokiej gamy problemów. Prowadziłam spotkania w pięciogwiazdkowych hotelach, w akademikach, w miejskich parkach i na klepiskach. Pracowałam z rolnikami w zachodnich Indiach próbującymi odbudować społeczność po zamieszkach etnicznych i z aktywistami z Zimbabwe zmagającymi się z groźbą zamknięcia przez władze ich organizacji pozarządowych. Budowałam dialog między liderami arabskiej opozycji a ich europejskimi i amerykańskimi partnerami w celu pogłębienia relacji między krajami islamskimi a państwami demokracji zachodniej. Opracowałam spotkania dla urzędników państwowych i federalnych, mające na celu naprawę ogólnokrajowego programu walki z ubóstwem. Ułatwiałam spotkania firmom technologicznym, architektonicznym, markom kosmetycznym i instytucjom finansowym, co pomogło im przeprowadzić złożone i trudne rozmowy na temat ich przyszłości.
Mieszkam w Nowym Jorku, gdzie ludzie dużo się spotykają. Często bywam zarówno gospodarzem, jak i gościem, i w obydwu rolach niezmiernie intrygują mnie drobne, lecz istotne działania, których wszyscy możemy się podjąć, by budować spoistość grupy. To do mnie piszą i dzwonią znajomi i członkowie rodziny z pytaniami pokroju: „Czy na firmowej kolacji pozwolić uczestnikom na swobodną pogawędkę, czy lepiej zbudować ją wokół jakiegoś zagadnienia?”, albo „Jak zachować się w stosunku do wolontariuszki plotkary z naszego kościoła?”. Raz moja na wpół muzułmańska, na wpół chrześcijańska przyjaciółka pytała o możliwość opracowania wariacji na temat żydowskiej żałoby, sziwy, po zmarłym w Niemczech ojcu. Zamierzała ją obchodzić w towarzystwie swoich nowojorskich przyjaciół, którzy nie znali zmarłego.
SZTUKA SPOTKANIA
Na podstawie wszystkich zgromadzeń, w które byłam zaangażowana – bez względu na to, czy były to posiedzenia zarządu, czy przyjęcia urodzinowe – doszłam do jednego wniosku. To sposób, w jaki grupę zebrano, decyduje o tym, co zachodzi między jej członkami i wpływa na końcowy rezultat spotkania; to niewielkie na pozór detale koncepcyjne umożliwiają mu wzniesienie się na wyżyny. Sztuka spotkania to po części przewodnik, jak też i sama podróż. Pisałam ją z myślą o każdym, kto kiedykolwiek zastanawiał się, jak zamienić zwykłą chwilę spędzaną w gronie innych ludzi w czas istotny i niezapomniany. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci inaczej pomyśleć o twoich spotkaniach. Poniższe rozdziały zorganizowane są w konkretną sekwencję. Przechodzą przez nią moi klienci i przyjaciele, zawsze korzystam z tego modelu, planując wydarzenie, które – mam nadzieję – utkwi im w pamięci. Nie musisz stosować się do każdej sugestii pojawiającej się na stronach tej pracy, choć moim zdaniem istnieją pewne zasady znajdujące zastosowanie nawet w przypadku najbardziej prozaicznych rodzajów spotkań. Pamiętaj, ty jesteś najbardziej kompetentną osobą, by zdecydować, co jest przydatne w twoim przypadku i co ma sens w kontekście organizowanych przez ciebie zgromadzeń.
Książka ta czerpie z moich własnych doświadczeń i pomysłów, zarówno tych udanych, jak i tych zakończonych fiaskiem. Ponieważ spotkania stanowią z natury rzeczy przedsięwzięcia zbiorowe, przeprowadziłam wywiady z ponad setką innych „zbieraczy”, aby poznać ich sekrety i sprawdzić, co myślą o moich spostrzeżeniach. Informacje zawarte w Sztuce spotkania zostały wypracowane w wyniku konwersacji z szeroką gamą rozmówców: z organizatorami konferencji, event plannerami, choreografami cyrkowymi, członkami wspólnot religijnych, doradcami obozowymi, dyrektorami domów pogrzebowych, didżejami, licytatorami, instruktorami
SZTUKA SPOTKANIA
po drugiej stronie, a także być pewni, że po powrocie do domu nie przydarzy się im nic strasznego. Slim nie mogła liczyć na samoistne wypracowanie przez nich podobnej ufności po przybyciu na miejsce rozmów. Jako że było to warunek sine qua non powodzenia przedsięwzięcia, o zaistnienie korzystnych warunków dbała już na etapie przygotowań.
Od Randy możemy się też nauczyć, że zarówno podczas rokowań pokojowych, jak i na weekendowych imprezach tanecznych wydarzenia zyskują lub tracą z powodu oczekiwań gości i nastawienia, z jakim przybywają. Trudno rozkręcić tańce, gdy zebrani przychodzą wyciszeni i w nastroju do spokojnej rozmowy. Jeśli masz nadzieję na szczerą rozmowę w czasie firmowej narady i liczysz, że pracownicy podzielą się tym, co faktycznie leży im na sercu, będzie to zgoła niemożliwe, jeśli zasiądą do stołu nastawieni defensywnie lub cynicznie. Jasne, możesz spróbować zmienić ich nastrój w trakcie spotkania, ale będzie to wiązać się z koniecznością włożenia znacznej energii, nie uda się to też niedoświadczonemu gospodarzowi. Ponadto działania te skracają czas właściwego spotkania. Czy nie lepiej postawić na etap wstępny?
Przygotowanie gości nie jest takie trudne
Dobra wiadomość. Nie będziesz musiał robić przyspieszonych kursów wojennego negocjatora u Randy Slim, bo sprawę przygotowania gości na etapie wstępnym potrafi załatwić jeden dobrze przemyślany e-mail. Wystarczy nieszablonowe zaproszenie albo prośba, by goście coś zrobili, zamiast tylko przynosić. Spójrzmy na Michela Laprise’a, scenarzystę i reżysera w Cirque du Soleil, który współpracował z Madonną podczas trasy koncertowej MDNA i występu na Super Bowl. Pewnej zimy, po intensywnym sezonie koncertowym, postanowił zorganizować
w domu spotkanie podsumowujące mijający rok. Problem polegał na tym, że nie miał nawet czasu na ozdobienie choinki. Szybko wysłał do swoich gości e-maila z prośbą o przesłanie mu dwóch zdjęć, na których utrwalili szczęśliwe chwile z ostatnich dwunastu miesięcy.
Gdy owego wieczora goście przestąpili próg domu reżysera, odkryli, że choinkę ozdabiają dwadzieścia cztery papierowe kółeczka-bombki, będące wydrukami wcześniej wysłanych fotografii. Były tam ich najbardziej radosne chwile. Nurkowanie, zakup domu, występ akrobatyczny. Goście sączyli drinki przy drzewku, zachwycając się chwilami szczęścia innych ludzi.
– Nagle nie byli to już nieznajomi ani koledzy z pracy. Na spotkaniu była obecna autentyczna cząstka nich. To dlatego nasze przyjęcie potoczyło się tak dobrze od samego początku – wspominał Laprise. – Myślę, że wszyscy czuli się mile widziani i prawdziwie interesowało ich odkrycie, co znaczy szczęście dla poszczególnych osób.
Choć motyw przewodni kolacji nie był ogłoszony wprost, to „przez coś tak trywialnego jak zaprezentowanie szczęśliwych momentów życia” udało mu się „nadać kształt spotkaniu i otworzyć ludzi na siebie”.
Pisząc w ostatniej chwili e-maila i prosząc o zdjęcia, Laprise zaczął pełnić funkcję gospodarza już na etapie przygotowań, a nie dopiero od momentu formalnego rozpoczęcia spotkania. Jego prośba wymagała od gości przejrzenia fotografii i krótkiej refleksji, co się w ciągu roku wydarzyło. Dzięki temu weszli w stan ducha, jakiego oczekiwał u siebie gospodarz.
Nietypowe ozdoby choinkowe inicjowały wiele rozmów i choć Laprise wcale tego nie planował, goście kontynuowali rozmowy o najważniejszych wydarzeniach roku także po zajęciu miejsc przy stole. „To było radosne Boże Narodzenie” – stwierdził.
między światami. Prowadzący zwykle nie uświadamiają sobie, że między przybyciem gości na miejsce wydarzenia a formalnym jego otwarciem istnieje czas niczym niezapełniony. Wykorzystaj szansę, jaką daje ta ziemia niczyja.
Nikt z nas nie przybywa nigdzie jako tabula rasa. Wyobraź sobie, że masz siedem spotkań z rzędu. Czwarte wypada fatalnie i przez to na piąte zjawiasz się wyczerpany i rozkojarzony. Albo wchodzisz na spotkanie grupy biblijnej po tym, jak wcześniej tkwiłeś w korkach, próbując na czas zawieźć córkę na trening koszykówki. Tuż przed wejściem na bar micwę otrzymujesz esemesa od szefa, że redakcja odrzuciła artykuł, nad którym się trudziłeś. Jeśli gospodarz nie zapewni tego typu gościom swego rodzaju portalu prowadzącego na wydarzenie, to w najważniejszym momencie spotkania – na jego początku – będą dryfowali myślami gdzie indziej.
Drzwi i przejścia
Przeprowadzenie ludzi przez przejście, fizyczne lub metaforyczne pomaga im opuścić swoje światy i wejść do twojego.
W teatrze immersyjnym i partycypacyjnym organizatorzy wiedzą, jak liczne jest grono osób sparaliżowanych myślą o występie publicznym. Dlatego też to właśnie te środowiska artystyczne stały się niezwykle biegłe w budowaniu przejść. Czego możemy się od nich nauczyć na temat naszych mniej skomplikowanych przedsięwzięć, kolacji, imprez i zebrań?
Third Rail Projects jest nowojorskim zespołem teatralnym, który specjalizuje się w tej tematyce. Uczestniczyłam w dwóch spektaklach trupy, aby na własnej skórze przekonać się, jak można szybko wprowadzić gości do alternatywnych światów. Mogę mówić tylko o dwóch przedstawieniach, na których byłam, The Grand Paradise i Then She Fell, ale na obydwu reżyserzy zbudowali fizyczne
„portale” dla publiczności. Widzowie spędzali w nich czas, nim spektakl faktycznie „się rozpoczął”.
W sztuce The Grand Paradise, która opowiada o upadającym tropikalnym kurorcie pod koniec lat siedemdziesiątych i o wartościach kulturowych tamtej epoki, zanim wpuszczono nas do „kurortu”, przywitał nas przesadnie wesoły animator i wręczył nam naszyjniki z kwiatów i drinki z parasolką. Następnie wepchnął nas do ciasnego pomieszczenia przypominającego pokład samolotu. Stewardessa przekazała nam instrukcje, o tym, jakie zachowania były dozwolone w czasie spektaklu (wyświetlały się one również na ekranach telewizyjnych nad naszymi głowami). Dopiero wtedy mogliśmy wejść do „raju”.
W Then She Fell, immersyjnej sztuce teatralnej zainspirowanej twórczością Lewisa Carrolla i wystawionej w opuszczonym magazynie, piętnastoosobowa widownia zasiadła najpierw w małej recepcji z aktorem grającym lekarza. Otrzymała od niego „eliksir” o konsystencji i smaku Jägermeistera, a także komplet kluczy splecionych czarną nicią. Po powitaniu doktor wyjaśnił nam, że pomieszczenie jest „przestrzenią liminalną” i że już wkrótce zanurzymy się w inny wymiar.
W obydwu spektaklach moment przejścia wyraźnie odróżnia się od faktycznego widowiska. Choć prawdziwe przedstawienie jeszcze się nie zaczęło, twórcy wiedzieli, że w ich interesie leżało zadbanie o całościowe doświadczenie publiczności – włącznie z wprowadzeniem widza do rzeczywistości spektaklu. Początek wydarzenia zachodzi przed inauguracją. Kierując się tym samym podejściem, Marina Abramović, jedna z najznamienitszych żyjących artystek intermedialnych, stworzyła metodologię pozwalającą na zabranie widzów do świata jej sztuki.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej definiuje performans jako wydarzenie odbywające się na żywo, w którym „podstawowym medium