100778195

Page 1


Spis treści

Przedmowa i podziękowania 7

Wstęp. Jak korzystać, a jak nie korzystać z koncepcji

ekonomicznych 11

Rozdział 1. Co robią modele 17

Rozdział 2. Nauka tworzenia modeli ekonomicznych 47

Rozdział 3. Jak poruszać się wśród modeli 79

Rozdział 4. Modele i teorie 104

Rozdział 5. Gdy ekonomiści się mylą 131

Rozdział 6. Ekonomia i jej krytycy 156

Epilog. Dwadzieścia przykazań 185

Przypisy 187

Indeks 197

zwi kszy o tylko wsparcie dla Jamiego i w Kanadzie, i w Wielkiej Brytanii. To przyk ad szcz cia w nieszcz ciu, cho szcz cie by o nawet podwójne: po pierwsze, darowizny wzros y, a po drugie, plecak zosta wkrótce odnaleziony i brakowa o w nim tylko portfela.

Po nieca ych dwóch miesi cach od zaj cia, 4 lutego 2014 r., Jamie uko czy 15-milow odleg o wyznaczon na ostatni dzie biegu, a podczas przemierzania ulic Vancouver towarzyszy mu samochodowy konwój policyjny i setki wiwatuj cych fanów. Wed ug planu Jamie mia , tak samo jak 11 miesi cy wcze niej w Nowej Funlandii przy brzegu Atlantyku, zanurzy r k w Pacyfiku. Zamiast tego bez wahania wskoczy do lodowatej wody i tak oto zapisa si na kartach historii.

Dzi ki ca emu przedsi wzi ciu zebranych zosta o 250 tysi cy funtów, które przeznaczono dla szpitali w Wielkiej Brytanii i Kanadzie.

Marki i organizacje

To, co piszę, nie odnosi się jednak wyłącznie do osób indywidualnych, zwłaszcza takich, które pragną zyskać status celebryty i zrobią wszystko, aby stać się sławnymi. Przedsiębiorcy również są przekonani, że każdy rozgłos jest dobry. Niemniej, jak podaje anonimowy wpis na blogu Luminous PR (2015), „przekonanie, że korzystny jest każdy rozgłos i każda wzmianka w mediach, również ta negatywna, jest bardzo naiwne i wiele uznanych firm zrozumiało, jak bardzo się w tej kwestii myliły”.

Alex Honeysett twierdzi, że „marki żyją i umierają na podstawie swojej reputacji, a naprawdę poważny kryzys może wpłynąć na status firmy na długie lata”, i przywołuje przykład amerykańskiego banku Lehman Brothers. „Jasne, są sposoby,

aby w czasie kryzysu pokazać, jak świetnie radzimy sobie z zarządzaniem, obsługą klienta i jacy jesteśmy transparentni – ale ponieważ firma może chwalić się tym również w spokojniejszym okresie, sugerowałabym, żeby decydować się na mniej dramatyczne opcje”.

Shawn Paul Wood uzupełnił swoją wcześniejszą wypowiedź o tym, jak osoby, które musiały zapanować nad kryzysem, chętnie stanęłyby w szranki ze zwolennikami każdego rozgłosu, dodając parę słów o złej prasie: „Oczywiście, marka, którą się reprezentuje, zyskuje nieco rozgłosu, ale to właśnie dlatego treść jest tak istotna. W przeciwieństwie do różnych opinii ludzie naprawdę czytają różne artykuły (za co nasi przyjaciele z mediów serdecznie wam dziękują) i wówczas właśnie okazuje się, że nie wszystkie nagłówki wywołują uśmiechy i przynoszą korzyści”.

Są też przypadki, kiedy kiepski rozgłos może zrobić więcej niż tylko wpłynąć na reputację firmy, a najpopularniejszym i najlepszym przykładem jest historia Geralda Ratnera.

STUDIUM PRZYPADKU

Powiedzenie doing a Ratner (pol. zachowywa si jak Ratner) funkcjonuje w biznesowej angielszczy nie jako opis kogo , kto osobi cie zajmuje si w asnym upadkiem.

Gerald Ratner by w a cicielem sieci sklepów z bi uteri , który pozby si 500 milionów funtów warto ci firmy z gie dy papierów warto ciowych podczas jednego przemówienia na spotkaniu organizacji Institute of Directors w 1991 r.

poszczególnych modeli z dostępnymi danymi. Co powinniśmy być w stanie zaobserwować, jeśli ten czy tamten model był prawdziwy –to znaczy ujmował najważniejszy mechanizm warunkujący wzrost gospodarczy w tych konkretnych warunkach? Jakie dowody pozwoliłyby nam określić, który spośród dwóch modeli o sprzecznych implikacjach powinniśmy zastosować? Ponieważ nie mogliśmy sobie pozwolić na czekanie, aż zgromadzimy wszystkie niezbędne informacje, albo na laboratoryjne eksperymenty na prawdziwych gospodarkach, musieliśmy to robić na żywo, z takimi wynikami, jakie mogliśmy zdobyć

W końcu opracowaliśmy drzewko decyzyjne, które pomogło nam poruszać się między dostępnymi modelami3. Przypominało ono schemat zamieszczony na stronie 85, choć było znacznie bardziej szczegółowe. Zaczynaliśmy od samej góry, zadając pytanie, jaka była przyczyna niskiego tempa inwestycji: problemy z podażą czy raczej z popytem. Innymi słowy: czy inwestowano mniej z powodu braku funduszy, czy może raczej niewystarczającego zwrotu z inwestycji? W tym pierwszym wypadku pytaliśmy następnie, czy winny jest brak oszczędności, czy raczej niewydolny system finansowy. Jeśli zaś problem leżał po stronie popytu, sprawdzaliśmy, czy prywatne zyski były niskie raczej z powodu błędów rynku, czy błędów państwa. Gdy winowajcą były władze, to czy działo się to za sprawą wysokich podatków, korupcji, czy może braku stabilnej polityki? I tak dalej.

Przy każdym węźle drzewka decyzyjnego próbowaliśmy przeprowadzić badania empiryczne opisane językiem naturalnym, które pomogłyby nam wybrać spośród modeli sugerujących różne drogi postępowania. Na przykład tam, gdzie głównym problemem gospodarki jest niewystarczająca podaż kapitału, jak w neoklasycznym modelu wzrostu, koszty kredytów będą odwrotnie proporcjonalne do poziomu inwestycji. Zmniejszenie ceny kapitału wywołałoby silną reakcję inwestorów, a każdy przyrost transferów pieniężnych z zagranicy, na przykład pensje robotników pracujących poza krajem albo pomoc międzynarodowa, wywoła boom na rynku krajowym.

Produkt/dochód

Kapitał fizyczny Kapitał ludzki ZatrudnienieProduktywność

Problemy po stronie podaży

Problemy po stronie popytu

Problemy po stronie podaży

Problemy po stronie popytu

Problemy po stronie podaży

Problemy po stronie popytu

Problemy po stronie podaży

Niski zwrot z inwestycji prywatnych i tym samym niewystarczający popyt na inwestycje z powodu:

Błędów państwa Np. wysokie podatki, niewystarczająca ochrona własności prywatnej, korupcja, niestabilność makroekonomiczna oraz inflacja…

Problemy po stronie popytu

Błędów rynku Np. błędy w koordynacji, efekty zewnętrzne, efekt rozlewania się…

Problemów na innych rynkach Np. niewystarczające zapasy innych wkładów produkcji: kapitału ludzkiego, zatrudnienia, technologii; problemy geograficzne…

Od modeli wzrostu do diagnostyki wzrostu

Źródło: Dani Rodrik, Diagnostics before Prescription, „Journal of Economic Perspectives” 2010, t. 24, nr 3, s. 33–44. Schemat nie przedstawia wszystkich detali.

Sektory wymagające najwięcej kapitału albo najbardziej uzależnione od kredytów będą rozwijać się wolniej od innych. Czy omawiana przez nas gospodarka zachowuje się zgodnie z przewidywaniami tego modelu? Jeśli tak, to odpowiedzią na pytanie „Jaki stosuje się tu model?” może być jakaś wersja neoklasycznego modelu wzrostu.

Z drugiej strony w gospodarce, w której brakuje popytu na inwestycje prywatne, g ł ównym sposobem wytworzenia go jest zwiększenie zyskowności na rynkach towarowych. Tam, gdzie przedsiębiorców zniechęca na przykład korupcja, przejmują się oni głównie tym, czy będą mogli zatrzymać zyski ze swoich inwestycji.

ROZDZIAŁ

5

Gdy ekonomiści się mylą

Być może najkrótszą w historii przemowę do absolwentów wygłosił makroekonomista Tom Sargent z podium Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley w maju 2007 roku. Powiedział, że podobne oracje są na ogół zbyt długie i przeszedł od razu do sedna. Powiedział, że ekonomia to „zorganizowany zdrowy rozsądek”, a potem wymienił dwanaście rzeczy, których jego zdaniem uczy „nasza piękna dziedzina”. Pierwszy punkt brzmiał: „Wiele spośród tego, co pożądane, nie jest wykonalne”. Drugi: „Jednostki i społeczności muszą się liczyć z negatywnymi konsekwencjami różnych decyzji”. Przy czwartym

Sargent przeszedł do roli państwa: „Wszyscy reagują na zachęty. (…) Dlatego właśnie socjalne siatki bezpieczeństwa nie zawsze działają tak, jak powinny”. Dalej: „Za równość płaci się wydajnością”, przez co miał na myśli, że władze mogą poprawić dystrybucję dochodu tylko za cenę jakichś gospodarczych konsekwencji1

Sargent sądził zapewne, że nie jest to lista kontrowersyjna. I faktycznie jego przemowa została przyjęta laudacjami ze strony ekonomistów o najróżniejszych poglądach politycznych. Byli jednak też malkontenci, tacy jak ekonomista i bloger Noah Smith, który zauważył, że z dwunastu lekcji Sargenta dziesięć było „przestrogami przed próbą wykorzystania rządu do promowania równości albo pomocy ludziom”. Krytycznie wypowiedział się także Paul Krugman, atakując Sargenta za próbę przedstawienia koncepcji, które działają tylko w dobrze funkcjonującej gospodarce rynkowej przy pełnym

zatrudnieniu, jako prawd objawionych. Weźmy na przykład uwagę Sargenta o relacji między równością a wydajnością. Smith napisał, że jeśli przyjąć za prawdę jedno z najczęściej stosowanych założeń w ekonomii (że jednostki mogą się wymieniać z pełną wydajnością), to równość wcale nie wymaga braku wydajności. Krugman z kolei wskazywał na wyniki niedawnych badań empirycznych, sugerujących, że nierówności mogą spowalniać wzrost gospodarczy2

Krytycy Sargenta mieli rację. Nie licząc banalnych ogólników pokroju „zachęty mają znaczenie” albo „strzeż się niespodziewanych konsekwencji”, w ekonomii w zasadzie nie ma niepodważalnych prawd. Każda wartościowa lekcja, jakiej uczy nas ta „piękna dziedzina”, jest osadzona w kontekście. To stwierdzenia typu „jeśli tak, to wtedy”, w których to, co stoi przed „jeśli”, jest równie ważne jak to, co po „wtedy”.

Ale Sargent dobrze podsumował to, co z reguły myślą ekonomiści. Większość z nich – oczywiście nie zaliczają się tu Smith i Krugman –faktycznie wierzy, że – trzymajmy się tego samego przykładu – za równość płaci się wydajnością. Oczywiście ci sami ekonomiści są w pełni świadomi, że pewne modele (i część dowodów empirycznych) sugerują coś zupełnie odwrotnego, jednak ich istnienie nie przeszkadza w żaden sposób w istnieniu niemal pełnego konsensusu.

Istnieje wiele ważnych spraw, co do których zgadzają się niemal wszyscy zawodowi ekonomiści. Greg Mankiw, profesor Harvardu i autor popularnego podręcznika ekonomii, opublikował ich listę na swoim blogu kilka lat temu3. Oto niektóre z najważniejszych (w nawiasach procent ekonomistów, którzy zgadzają się z danym twierdzeniem):

• Wprowadzenie górnej granicy czynszów zmniejsza jakość i liczbę dostępnych mieszkań (93%).

• Cła i kwoty importowe z reguły pogarszają ogólny dobrobyt w gospodarce (93%).

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.