Banksterzy

Page 1

Zapotrzebowanie korporacji na ogromne spędowe hotele z wielkimi salami na kilkaset osób zmieniło krajobraz nad Zalewem Zegrzyńskim. Do tego warszawka spędzająca tam wolne chwile powodowała, że w okolicach powstawały jak grzyby po deszczu wielkie budowle. Ośrodki szkoleniowe robiły wrażenie swoim przepychem, spod którego wyłaził swojski kicz. Jeden z najbardziej prestiżowych hoteli został wynajęty w całości przez GoBank. Uczestnicy spędu stanowili specyficzną mieszankę starych wyjadaczy ubranych w szykowne garnitury i pachnących najdroższymi perfumami oraz oniemiałych z wrażenia tą wystawnością młodych wilczków pragnących zrobić karierę w bankowości. Zaproszonym udzielał się podniosły nastrój wyczekiwania na wielkie wejście na rynek, poparty niezdrowym podnieceniem planowaną imprezą. Kadra kierownicza GoBanku, starzy sprzedawcy i wszyscy nowo zwerbowani siedzieli w auli – razem ponad pięćset osób. Piotr miał poprowadzić konferencję. Był zdenerwowany, jednak ostatnie dni, pełne wrażeń, ale też budujące jego poczucie wartości, pozwoliły mu przeobrazić się w świetnego guru sprzedaży. Celem Piotra było przeszkolenie nowych, by stali się skutecznymi sprzedawcami. Mieli być armią najlepszych na rynku, która wytyczy nowe standardy i od której konkurencja będzie czerpać inspirację. Pierwszy raz w historii GoBanku to oni mieli szansę na bycie awangardą nowoczesnej bankowości. Wkroczył prężnie na scenę. Kiedy odwrócił się do zebranych, światła rampy go oślepiły i onieśmieliły. Na chwilę stanął stremowany, przytłoczony i niepewny. Mimo że przećwiczył cały występ na konferencji, to jednak wielkość sali, mikrofony, duży ekran z jego prezentacją przestraszyły go. Zmobilizował się, świadomy, że to jest jego pięć minut, i poszedł na całość. Poczuł niespodziewaną energię, która spłynęła na niego od wszystkich zebranych. Znaczną część z nich właśnie zrekrutował i był dla nich półbogiem. – Każdą rozmowę z klientem należałoby zacząć od wyjaśnienia, ile zapłaci prowizji, ile opłaty administracyjnej, ile podatku od inwestycji. Potem można przejść do korzyści. – Ale my mamy sprzedawać! – pojawił się umówiony głos z sali. – Właśnie! A w ten sposób nigdy niczego nie sprzedacie! Klient ma te informacje w umowie. Nikt nigdy nie zarzuci wam, że go nie poinformowaliście, jeśli podacie regułkę, że wszystkie informacje są tam zawarte. Powiecie: „To jest standard rynkowy” i dodacie półżartem, że nikt nie ma czasu na jej czytanie. – To jak mamy sprzedawać? – Nie „jak”, tylko „co”! Nie produkty inwestycyjne, ale „dostatnią przyszłość”, nie ubezpieczenia, ale „uśmiech rodziny”, nie kredyty hipoteczne, ale „kocham cię i jestem gotowy na wszystko!”. – A co z kredytami we frankach? Jak je sprzedawać? – One są bezkonkurencyjne. Same się sprzedają. – Piotr się zaśmiał. – Klient zamiast dwustu tysięcy, będzie mógł brać ponad trzysta, bo zwiększy się jego zdolność kredytowa. – Czy waluty mogą się umocnić? – zapytała nowo zwerbowana Katarzyna, co było wcześniej uzgodnione z Piotrem. Pytanie wywołało bardziej rozbawienie niż zdziwienie. Piotr zrobił teatralną pauzę. – Pani Katarzyno! Dziękuję za to przenikliwe pytanie. – Zaplótł palce obu dłoni i przez chwilę im się przyglądał. – Szanowni państwo! Nie ma takiego zagrożenia, by frank zaczął się umacniać. Żaden analityk, żaden ekonomista nie przewiduje takiego scenariusza. Aby raty kredytów w złotym i we franku się zrównały, frank musiałby kosztować około trzech złotych. Czyli ponad


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.