lounge | No. 58 | luty'14

Page 26

literatura

LOUNGE: Zarówno twoja wiedza, jak i wyobraźnia są imponujące! Jak właściwie wyglądał proces tworzenia „Czasu Żniw”, skąd czerpałaś historyczne i literackie inspiracje? SAMANTHA SHANNON: Elementem książki, który zmusił mnie do szczególnie głębokich badań był zawarty w niej „system jasnowidzenia”. Chciałam, żeby moja społeczność jasnowidzów przekrojowo nawiązywała do historycznych tradycji wróżbiarskich, sięgając jednocześnie do parapsychologii dwudziestego pierwszego wieku. Czytałam nieco o klasycznym i renesansowym podejściu do wróżbiarstwa, przepowiedni itp. Później skupiłam się szczególnie na dziewiętnastowiecznym spirytualizmie, korzystając głównie z książki „The Book of Mediums” Allana Kardeca. W fabułę książki wplotłam też legendę rdzennych Amerykanów – stąd wziął się dar Paige. Mimo tych rozległych badań, zależało mi także na wprowadzeniu moich własnych pomysłów, stąd np. system Siedmiu Pieczęci. Ważne są tu zarówno dziedzictwo, jak i postęp, rozmaite legendy i zjawiska łączą się ze sobą i przenikają. Zupełnie nietypowy jest także język stworzonego przez ciebie futurystycznego świata… Skąd ten pomysł?

A dlaczego właściwie science-fiction, co urzeka cię w tym gatunku? Od zawsze szczególnie interesowała mnie fantastyka i science-fiction. Uwielbiam tworzyć fikcyjne światy – to właśnie jest najlepsze w pisaniu powieści. Akcja powieści rozgrywa się w 2059 roku – ma to jakieś szczególne znaczenie? Dokładnie dwieście lat po 1859, czyli roku pewnego historycznego wydarzenia, które w powieści odgrywa ważną rolę… Czy główna bohaterka, Paige Mahoney, to w jakimś stopniu odbicie twojej własnej osobowości? Są między wami podobieństwa? Nie jest moim alter-ego, ale myślę, że jest to nieuniknione, że wszystkie postaci w pewnym stopniu odzwierciedlają charakter ich twórcy – jednocześnie jednak muszą być zupełnie odrębnymi istotami, ze swoją własną osobowością, słabościami i zainteresowaniami. Uważam, że czytanie „biograficzne” zakłóca prawdziwe

lounge ...bo jakość ma znaczenie

W 2011 roku odbyłaś staż w biurze jednego z największych literackich agentów, Davida Godwina – to przełomowa postać i przełomowy czas, wtedy właściwie wszystko się zaczęło...

UWIELBIAM TWORZYĆ FIKCYJNE ŚWIATY – TO WŁAŚNIE JEST NAJLEPSZE W PISANIU POWIEŚCI.

Do użycia specyficznego slangu zachęciła mnie książka „Mechaniczna pomarańcza” Anthony’ego Burgessa. Nie jestem lingwistką i zdawałam sobie sprawę, że nie zdołam gęsto wypełnić gwarą całej książki, ale niezwykle podobał mi się ten wyrazisty kolor, jaki Burgess nadał bohaterom swojej powieści właśnie poprzez mowę – dlatego, naśladując to, czego dokonał, postanowiłam wykorzystać to na mniejszą skalę w swojej pracy. Slang używany w „Czesie Żniw” w pewnym stopniu bazuje na słowach używanych w dziewiętnastym wieku, głównie w kryminalnym podziemiu Londynu.

24

doświadczenie, jakie powinno czytanie dostarczać. Jeśli chodzi o Paige powiedziałabym, że jest zdecydowanie bardziej spontaniczna i impulsywna niż ja, do tego praktycznie pozbawiona jest lęku przed niebezpieczeństwem. Szczęśliwie przeskakuje między budynkami i szydzi z ludzi trzy razy większych od niej. Żyję tak poprzez nią.

David odrzucił moją pierwszą powieść „Aurora”, ale był na tyle miły, że podzielił się swoją opinią na jej temat. Zapytałam go, czy nie ma czasem wolnego miejsca na staż latem 2011 roku, a skończyło się na tym, że wysłałam mu „Czas Żniw” kiedy tylko ukończyłam rękopis. Zaniósł go prosto na London Book Fair [odbywające się każdej wiosny międzynarodowe targi książki – przyp. red.], gdzie została sprzedana wydawnictwu Bloomsbury. „Aurorę” napisałaś w wieku zaledwie czternastu lat i – jak wspomniałaś – niestety jej nie wydano. Nie „złamało” cię to w jakimś stopniu? Skąd wiedziałaś, że tym razem się uda?

Nie wiedziałam. Nigdy do końca nie wiadomo. Ale byłam pewna, że muszę opowiedzieć tę historię. Głos Paige pojawił się w mojej głowie krótko po tym, kiedy wymyśliłam świat nowej powieści – i był to głos, który żądał tego, by go usłyszeć i o nim napisać. Czy to właśnie pierwsze niepowodzenie sprawiło, że drugą powieść pisałaś w totalnej tajemnicy? Jak twoja rodzina zareagowała na ten nagły spektakularny sukces po wydaniu „Czasu Żniw”? Nikt nie wiedział o mojej pracy nad książką głównie dlatego, bo chciałam, żeby był to prywatny projekt – tak, abym w pełni mogła polegać na mojej własnej intuicji. Moja rodzina zawsze bardzo mnie wspierała w marzeniach o wydaniu powieści i są niesamowicie podekscytowani, że w końcu się udało. W jakim stopniu twoje życie zmieniło się, odkąd książka okazała się tak niesamowitym hitem? Jestem zdecydowanie bardziej zajęta! Moje życie od momentu publikacji przypomina wichurę, ale uwielbiam to. Czuję się prawdziwą szczęściarą, że mam pracę, o jakiej zawsze marzyłam. Po napisaniu „Aurory” powiedziałaś, że pisanie jest dla ciebie jak narkotyk, którego nie da się rzucić – nadal jest dla ciebie równie uzależniające? Muszę pisać, tak samo jak muszę oddychać, ale sam proces pisania jest teraz pod dużo większą kontrolą – w rezultacie jednak lubię to jeszcze bardziej, niż podczas pisania „Aurory”.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.