Echa Leśne nr 4 (626) 2016

Page 20

uratowanych saren przeżywa tylko jedna. To dosyć drastyczna, całkowicie sprzeczna z „bambinizmem” statystyka. – Trudno uratować zwierzę po wypadku samochodowym – tłumaczy Jacek Wąsiński. – Jednak taka statystyka pokazuje, co się dzieje, gdy nie otrzyma ono fachowej pomocy. – Kiedy leczenie nie jest możliwe, to konieczne staje się humanitarne skrócenie życia – mówi pan Jacek i dodaje, że nawet jeśli odchowany, czworonożny lub latający pacjent jest już w pełni zdrowy, to nie oznacza, że po nabraniu sił powróci na wolność. – Takie zwierzęta jak niedźwiedzie i wilki, odchowywane przez człowieka bardzo szybko nabierają nawyków i uczą się zachowania, które dyskwalifikuje je w naturze – mówi leśnik. • Rzecz o dwóch misiach Potwierdzeniem słów Jacka Wąsińskiego oraz przykładem tego, jak bardzo „bambinizm” wpływa na nasze reakcje, jest historia dwóch małych niedźwiadków, odnalezionych w tym roku w Bieszczadach i Tatrach. Na począt ku kw ietnia bieszczadzcy leśnicy i ratownicy górscy odnaleźli w Cisnej błą kającą się po lesie i zaroślach, wychudzoną i wycieńczoną niespełna dwumiesięczną niedźwiedzicę. Fora dyskusyjne rozgrzały się do czerwoności. Leśnikom dziękowano za szybką reakcję, a pracownikom lecznicy za fachową pomoc. Wszyscy byli przekonani, że po wyleczeniu niedźwiadek wróci w bieszczadzkie ostępy. Decyzją urzędników trafił jednak do ogrodu zoologicznego w Poznaniu.

Fot. Mateusz Świerczyński

— ZWIERZYNIEC —

„Słodziak” Cisnej, bo takie imię nadano małej niedźwiedzicy, znalezionej w kwietniu w Bieszczadach, kibicowała cała Polska. Potem fala wdzięczności za jej uratowanie zmieniła się w falę krytyki, kiedy postanowiono przekazać zwierzę do poznańskiego zoo. Wśród komentarzy pojawiały się wezwania do wypuszczenia na wolność „misi”, „słodziaka” i „przytulańca” (wszelkiego rodzaju zdrobnienia są właśnie cechą charakterystyczną „bambinizmu”). Niektórzy komentujący uważali nawet, że niedźwiadek wolałby na pewno umrzeć z głodu, niż trafić do niewoli.

– To zrozumiałe, że ta sytuacja budzi kontrowersje – twierdzi kierownik Leśnego Pogotowia i podkreśla od razu, że żadnemu z komentujących los niedźwiadka na pewno nie był obojętny. – Krytyka zachowania osób ratujących misia, w tym leśników, wzięła się z braku podstawowej wiedzy na temat gatunku. Inaczej nie mieliby złudzeń, że uratowany miś wprawdzie będzie żył, ale już tylko w niewoli – mówi. Alternatywą było pozostawienie małej, osamotnionej niedźwiedzicy na miejscu. – To jednak oznaczałoby jej nieuniknioną

śmierć. – Z pewnością zaatakowałyby ją wilki albo dorosłe samce niedźwiedzi – tłumaczy Jacek Wąsiński. Właśnie taki los spotkał niedźwiadka znalezionego jakiś czas później w Tatrzańskim Parku Narodowym. Złapano go i przetransportowano w niższe partie gór. Po kilku dniach ponownie natknięto się na niego – był martwy, rozszarpany przez innego niedźwiedzia… Takimi prawami rządzi się przyroda. A kluczem do ich poznania może być edukacja. ¶

Fot. Miroslaw Wąsiński

Instynkt ratownika

Jacek Wąsiński z jedną z podopiecznych.

18 —

ECHA LEŚNE zima

2016

Jacek Wąsiński, pracownik Nadleśnictwa Katowice, prowadzi Leśne Pogotowie od 1993 r. Do ośrodka trafia około półtora tysiąca zwierząt rocznie, przeważnie pospolite gatunki ptaków i ssaków, ale zdarzają się też perełki. Do wielkich rzadkości należą bieliki, rybołowy, wilki i rysie. Trafił się nawet gadożer. Sporą część podopiecznych ośrodka stanowią młode zwierzaki, które – niesieni poczuciem obowiązku i litością – ludzie zabierają, nie tylko z lasu, chcąc je uratować.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.
Echa Leśne nr 4 (626) 2016 by Lasy Państwowe - Issuu