— INSPIRACJE —
Fot. Natalia Tejs
sagową. Z tą skrzynią było tak, jak z wyborem jej przyszłego zawodu. – Kiedy byłam w podstawówce, wyjeżdżałam na obozy, w większości organizowane w okolicy Olsztyna. To wtedy zafascynowała mnie warmińska wieś i jej tradycje. Dlatego poprosiłam rodziców, żeby kupili dla mnie skrzynię, którą niegdyś wręczano z okazji ślubu jako część posagu – wyjaśnia. Siedlisko Wonne Wzgórze – tak jeszcze na początku ubiegłego wieku nazywała się cała wieś – ma niemal 100 lat. W piwnicy nadal można zobaczyć odciski dłoni na cegłach wytwarzanych w miejscowej cegielni. – Dom jest stary, ze wszystkimi tego przypadłościami i mankamentami. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że na zewnątrz błoto, że zimą trzeba palić w piecu, ale to ma swój urok. Nauczyliśmy się cieszyć się drobnostkami, na przykład tym, że udało się wypompować wodę z piwnicy – śmieje się Natalia. – To prawdziwe odludzie, zwierzęta zaglądają do okien. Jesienią Natalia mogła obserwować jelenie, które urządziły sobie rykowisko na jej podwórku, wiosną podziwia gody żurawi. W całej miejscowości mieszka niewiele ponad 400 osób, tam, gdzie ludzi zabrakło – przyroda na powrót przejmuje teren. – Odkąd tu mieszkam, mam z nią o wiele bliższy kontakt. Las jest nie tylko miejscem spacerów, teraz wsłuchuję się w niego i staram zrozumieć. Inspiruje mnie do twórczości – tłumaczy.
W tym czasie brała udział w konkursach, zarówno filmowych, jak i fotograficznych. W 2010 r. zdobyła wyróżnienie na festiwalu filmów jednominutowych – The One Minutes – a rok później za film „Ludzkim głosem”, pokazany podczas Superorbitalnego Festivalu Filmowego. Na swoim koncie ma także nagrodę za zdjęcie „Strażnik bramy”, przyznaną w konkursie Polska Niezwykła. Tak jak nie zmieniła swojego pomysłu na życie, tak nie zmieniła miejsca zamieszkania. – No, prawie – dodaje. Sześć lat temu wyprowadziła się z Olsztyna do wsi Studzianka. Wonne Wzgórze, bo tak nazywa się siedlisko, w którym zamieszkała, urzekło ją swojskością. – Kiedy z mężem przyjechaliśmy obejrzeć przyszły nabytek, był mroźny styczniowy dzień. Pięknie świeciło słońce, wszędzie skrzył się śnieg. Mimo że dom był do remontu i bez samochodu z napędem na cztery koła nie dałoby się do niego dojechać, natychmiast się w nim zakochaliśmy – wspomina. Wieczorem tego samego dnia kupili siedlisko, a już w maju Natalia wniosła pod dach swoją skrzynię po72 —
ECHA LEŚNE zima
2017
• Z NOSTALGII Kiedy Natalia mówi o twórczej inspiracji, wspomina cykl zatytułowany „Rozbiórka stodoły”, w którym temat prac i materiał, na którym zostały wykonane, „przenikały się”. Zestawione razem miały mocniejszy przekaz. – Na podwórku stała drewniana stodoła. Była już w takim stanie, że nie dało się jej wyremontować, nadawała się jedynie do rozbiórki. Szkoda mi jednak było tych starych, pięknych desek. Dlatego zamiast je wyrzucić, naniosłam na nie zdjęcia warmińskiej wsi, rozpadających się domów, zagajników – wyjaśnia. Na deskach naznaczonych zimowymi chłodami i letnimi spiekotami umieściła fotografie z elementami malarstwa. Niektóre deski są równo przycięte, część wygląda jakby została wyrwana ze ścian. Nierówne krawędzie i wystające drzazgi przydają pracom surowego charakteru. Wrażenie to potęguje użyta technika zdjęć czarno-białych. – „Rozbiórka stodoły” to wyraz tęsknoty za przeszłością. Niestety, nic nie mogę poradzić na to, że wieś zmienia się w tak szalonym tempie, a ta, którą chciałabym widzieć, odchodzi w niepamięć. Z inspiracji przyrodą i tęsknoty narodziła się wystawa „Mchnienie”. Oryginalny jej tytuł łączy w sobie