Echa Leśne 1/2023

Page 14

NASZ GOŚĆ

Kariera zależy od dzwoniącego telefonu. Ten u mnie przestał się odzywać. I wtedy musiałem dokonać wyboru. Mam swój las, mam ziemię, mam zwierzęta, jestem szczęśliwy.

W Krakowie oczywiście była Piwnica pod Baranami. Prawdziwa mekka aktorów. Przychodziłem tam, podpatrywałem, potem występowałem. Jak skończyłem PWST, poznałem Laskowika. Był niezwykłym talentem na tle tego wszystkiego, co się działo wówczas w teatrze. To było olśnienie. Potem był Teatr Polski w Poznaniu, a później kabaret Tey.

W swojej karierze miał pan epizod polityczny. W 1991 roku dostał się pan do sejmu z listy Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Moi koledzy z kabaretu Elita dali mi symboliczny, wykuty w metalu posąg, gdzie było napisane „VIP dla jaj”. I ja byłem takim „politykiem dla jaj”. Teraz nie wyobrażam sobie takiego żartu. Jak pan się czuł w tym gmachu? To była wtedy ziemia nieznana. Chodziłem więc po sejmie, zaglądałem we wszystkie zakamarki. I ciekawą rzecz kiedyś wypatrzyłem. Wtedy jeszcze w sejmowych ławach zasiadali starzy posłowie z mrocznych lat socjalizmu. Rzuciło mi się w oczy, że w restauracji jakoś inaczej piją ze szklanki wodę, a inaczej tonik. To się wtedy nazywało „otwarty tonik”. Tak go zamawiali. Tę szklankę z wodą podnosili szybko i bardzo nonszalancko, tę z tonikiem trzymali uważnie i starali się nie uronić ani kropelki. Potem się okazało, że z tym tonikiem przynosili im alkohol, którego nie wolno było pić w sejmie. A oni tak to sobie obchodzili. Wówczas ten gmach trącił smaczkami poprzedniej epoki.

12

Zeszło mi się tam tylko półtora roku, potem Wałęsa sejm rozwiązał.

Jak się pan tam odnajdywał jako satyryk? Czuł pan powagę miejsca? Koledzy wtedy mi mówili: Uważaj, żebyś chodził normalnie, a nie kroczył i mówił, a nie przemawiał. Teraz widzę, że ci sami, którzy wtedy mnie ostrzegali, sami dziś kroczą i przemawiają. Nie ciągnie pana do polityki? Nigdy nie ciągnęło, a wręcz odrzucało. I odrzuca do dziś. A gdyby telefon zadzwonił, wróciłby pan do miasta, na scenę? Kiedyś usłyszałem od pewnego dyrektora w pewnej telewizji, że już się ludziom opatrzyłem. Pan Machulski jest w Szwajcarii, reżyser Gruza nie żyje. Tacy jak ja są już niepotrzebni. To smutne, co pan mówi. Myślę, że wielu chciałoby pana zobaczyć jeszcze w niejednej roli. Ktoś kiedyś powiedział, żeby do dawnych miejsc nie wracać, bo się je zastanie zupełnie innymi. Nie ma do czego tęsknić.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.