165 Kurier Koniński

Page 1

n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n

NR 165

l

ROK VI

l

CZWARTEK 7 LISTOPADA 2013

Jak poinformował portal LM.pl, w miejscu dworca PKS powstanie budynek mieszkalno-usługowy.

Już nie dłu go z kra jo bra zu sta rej czę ści Ko ni na znik ną ba ra ki, w któ rych mie ścił się przez la ta dwo rzec PKS. Na wol nej dział ce powsta nie sty lo wy bu dy nek z 34 miesz ka nia mi o po wierzch ni od 40 do 45 me trów kwa dra towych i sied mio ma lo ka la mi do wy na ję cia na usłu gi. Inwe sto rem jest Miej skie To wa rzy stwo Bu dow nic twa Spo łecz ne go w Ko ni nie, któ re przed stawi ło kon cep cje za go spo da rowa nia na roż ni ka uli cy Wod nej i Sza rych Sze re gów. Do końca tego roku powstanie szczegółowy projekt, a wiosną rozpocznie się budowa, poinformował Marek Liber towski, prezes MTBS w Koninie. Na miejscu dworca powstanie nowoczesny, ale jednocześnie nawiązujący do zabytkowego sąsiedztwa, budynek. SKA Film ilustrujący tę informację można obejrzeć na www.LM.pl/tv. reklama

l

ISSN 1689-9563

Zamiast dworca PKS

Straż Miejska pozostaje Mimo złożenia przez dużą grupę miesz kań ców wnio sku o rozwiązanie Straży Miejskiej, konińscy radni go nie przegłosowali.

- Wa ży my za i prze ciw i z te go ra chun ku wy ni ka, że Straż Miej ska w Ko ni nie powin na być zli kwi dowa na – powie dział Ja ro sław Ma tu szew ski z Twoje go Ru chu, ini cja tor zbie ra nia pod pi sów i zło że nia ini cja ty wy uchwa ło dawczej do Ra dy Mia sta. Jed nak wbrew ocze ki wa niom ini cja to rów, rad ni wy da li tyl ko ofi cjal ne oświad cze nie w tej sprawie, nie roz pa trując w ogó le wnio sku. - Straż miej ska jest w struk tu rze urzę du, nie jest jed nost ką bu dże tową – wy ja śniał rad ca praw ny urzę du. Pań stwo powo ła li się na li kwi da cję jed nost ki bu dże to wej. Zła jest pod stawa praw na. Na swojego radcę prawnego i jego inter pretację przepisów powoływali się z kolei inicjatorzy wniosku z Twojego Ruchu. - Może powinniśmy opierać się na opiniach dwóch radców prawnych – bronił projektu uchwałodawczego Jarosław Matuszewski. - Są róż ne do świad cze nia w ca łym kra ju, ale straż miej ska wy ko nuje swoje obowiąz ki zgod nie z tym, do cze go jest powo ła na – mówił Jó zef Nowic ki, pre zy dent Ko ni na. - Nikt roz sąd ny nie bę dzie te go ba ga te li zował i po mijał. DOK. NA STR. 11 reklama


2 Aktualności

Centrum w rynku

Pendolino i perony

Fot. T. Tomczak

Dobiega końca przebudowa dwóch kamienic na konińskim rynku. Niedługo otwarte zostanie tam Centrum Organizacji Pozarządowych.

Wjechało i wyjechało. Pendolino przejechało przez Konin i zaciekawiło mieszkańców. W tym samym czasie pojawiła się informacja, że konińskie perony zostaną być może zmodernizowane.

Mieszkańcy Konina czekali w samo południe na Pendolino na peronie pierwszym konińskiego dworca. Chcieli zobaczyć z bliska najszybszy pociąg, który w przyszłości będzie jeździł przez Polskę, ale do środka można było zajrzeć tylko przez szyby. Wiadomo, że należący do PKP Intercity pociąg, może osiągać prędkość powyżej 200 km na godzinę i jest już po testach na torze doświadczalnym. Teraz przechodzi testy na liniach kolejowych. Pierwsza trasa prowadziła z Warszawy do Konina. Pociąg stał tu cztery godziny i odjechał z powrotem do stolicy. Specjaliści badali w tym czasie bezpieczeństwo pożarowe, pole widzenia szlaku oraz współpracę z systemem sterowania ruchem. Pendolino w Koninie było pierwszy i - wygląda na to, że - ostatni raz. Pociąg zacznie wozić pasażerów pod koniec Reklama

przyszłego roku, ale jego trasa będzie wiodła z północy na południe kraju przez Warszawę. Tymczasem pojawiła się szansa, że perony na konińskim dworcu kolejowym jednak zostaną zmodernizowane. PKP jest w trakcie ich projektowania. Niedawno władze Konina przedstawiły projekt nowego budynku dworca PKP. Remont, który ma ruszyć w przyszłym roku, będzie dotyczył zarówno elewacji jak i wnętrza, w którym będą działać kasy PKP i PKS oraz sklepy i restauracje. Projekt zakłada również częściowe zadaszenie dojścia do tunelu. Przy okazji przedstawiania wizji konińskiego dworca nie mogło zabraknąć pytań o remont peronów. Wiceprezydent Marek Waszkowiak podkreślał wówczas, że spółka, która zmodernizuje budynek, nie jest odpowiedzialna za perony.

Okazuje się, że przebudowa peronów jest jednak planowana. – Jest szansa, że po 2015 roku Konin, Koło i Podstolice znajdą się w nowym zadaniu do przebudowy. Te perony, które teraz są, znikną. Będą zadaszone perony wyspowe, które zostaną dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. W ramach przebudowy zlikwidowane zostaną też dwa przejazdy kolejowe w Koninie i dwa w Kole, a w tych miejscowościach wybudowane zostaną wiadukty – poinformował Waldemar Łyskawa, naczelnik sekcji eksploatacji PKP PLK. ABRA Film ilustrujący tę informację można obejrzeć na www.LM.pl/tv.

Przygotowania do zaadaptowania kamienic przy pl. Wolności trwały blisko rok. Budowa rozpoczęła się w maju. Prace przewidywały przystosowanie trzech poziomów do potrzeb osób niepełnosprawnych ruchowo oraz niewidomych. – To nowoczesne miejsce, w którym będzie można pracować, organizować konferencje, wypoczywać i mieszkać. Budujemy jedyne takie Centrum w kraju – mówi Bartosz Jędrzejczak, pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych i organizacji pozarządowych w Urzędzie Miejskim w Koninie. Na adaptację budynków miasto przeznaczyło około miliona złotych. Prowadzeniem COP zajmie się fundacja „Podaj dalej”, która na ten cel pozyskała około 5 mln zł unijnego grantu. Dzięki tym pieniądzom w obiekcie powstają mieszkania treningowe, które mają pomóc osobom niepełnosprawnym nauczyć się samodzielności i przygotować do wejścia na rynek pracy. Ponadto w COP powstanie hostel, a swoją działalność będą tam prowadzić dwie spółdzielnie socjalne. Centrum stanie się miejscem pracy dla blisko 20 osób. ABRA Film ilustrujący tę informację można obejrzeć na www.LM.pl/tv.

Alternatywa dla strefy? Parking buforowy przy Zespole Szkół im. M. Kopernika już działa. Wygospodarowano tam 60 miejsc postojowych.

Po utworzeniu Strefy Płatnego Parkowania wzdłuż Alei 1 Maja wzburzeni mieszkańcy pytali prezydenta Józefa Nowickiego, gdzie mają parkować. Włodarz zapewnił, że miasto przygotuje parking buforowy. Na miejsce alternatywnego parkowania wybrano boisko zlokalizowane za bursą ZS im. M. Kopernika. Jednak na drodze do szybkiej budowy, stanęło drzewo. W końcu miasto otrzymało pozwolenie na jego wycinkę. Wtedy zdjęta została część ogrodzenia i położona kostka na wjeździe, a potem na placu wymalowano miejsca postojowe. - Aktualnie na parking wjeżdża się przez teren szkoły, stąd być może nie wszyscy wiedzą o takiej możliwości – informuje Józef Nowicki. - Dostępność parkingu poprawi z pewnością oddanie do użytku wiaduktu Briańskiego, a tym samym uruchomienie wjazdu od ul. Kleczewskiej – dodaje prezydent. Kolejne miejsca postojowe poza strefą mają powstać między blokami przy ul. Powstańców Styczniowych. ABRA

Chińczycy niedługo w Koninie Delegacja z miasta Deyang odwiedzi w listopadzie Konin. To kolejny etap rozwijania współpracy z chińskim partnerem.

Historia konińsko-chińskich kontaktów zaczęła się w kwietniu 2012 roku, kiedy miasto podpisało umowę z firmą KPMG Advisory z Warszawy na opracowanie raportu z analizy potencjału współpracy gospodarczej Konina z Deyang i prezentacji „Zainwestuj w Koninie” oraz projektu umowy partnerskiej. Warszawska firma rozesłała ponad sto ankiet do konińskich firm, by dowiedzieć się, jakim potencjałem gospodarczym dysponuje miasto. W październiku 2012 roku prezydent wysłał pismo do władz Deyang zpropozycją nawiązania stosunków partnerskich. Do pisma dołączony został materiał „Zainwestuj w Koninie” w języku mandaryńskim, w którym zaprezentowano możliwości potencjalnej współpracy przy wykorzystaniu wód geotermalnych występujących na terenie Konina, budowie przeładunkowego terminala kontenerowego w Koninie, urbanistycznego zagospodarowania terenów pogórniczych oraz budowy elektrociepłowni dla lewobrzeżnej części Konina. W efekcie prowadzonej korespondencji strona chińska wyraziła chęć zacieśnienia i sformalizowania współpracy. Jakie będą tego efekty? Na razie delegacja Deyang wybiera się do Konina, a Konin przygotowuje się na przyjęcie gości z Chin w dniach 14-16 listopada tego roku. Z Wikipedii: Deyang – miasto o statusie prefektury miejskiej w Chinach, w prowincji Syczuan, w 2010 roku liczące 151 tys. mieszkańców. SKA

Szpital ma zastępcę Dariusz Musiałkiewicz to nowy zastępca dyrektora konińskiego szpitala do spraw administracyjno-marketingowych.

Powołany na stanowisko w ostatni poniedziałek, został wybrany spośród trzech kandydatur. Ma zająć się teraz przygotowaniem nowych pakietów badań laboratoryjnych. Umowa z nowo powołanym dyrektorem została podpisana na okres próbny - trzy miesiące. Zastępca będzie również odpowiedzialny za przygotowanie miejsca w szpitalu przy ul. Wyszyńskiego na tomograf komputerowy. Pacjenci z tego budynku nie będą już przewożeni na badania do gmachu przy ul. Szpitalnej, gdzie jest już tomograf. Dariusz Musiałkiewicz ma 39 lat, wcześniej kierował laboratorium diagnostycznym w Słupcy. Ostatnio wszedł do zarządu powiatowego PO, ale nie łączy tej działalności z powołaniem na zastępcę dyrektora WSZ w Koninie. SKA Film ilustrujący tę informację można obejrzeć na www.LM.pl/tv.


czwartek, 7 listopada 2013

Aktualności 3

Hojnie na nagrobki Odszedł dziennikarz

Cieplik w galeriowcu

Ponad 8 300 zł zebrano podczas tegorocznej kwesty na renowację nagrobków osób ważnych dla miasta i regionu. Komitet Wsparcia Renowacji Konińskich Nekropolii już po raz czwarty przeprowadził zbiórkę na ten cel.

Jak poinformował portal LM.pl, zmarł Zygmunt Myśliński, dziennikarz, prekursor prasy lokalnej w Koninie. Miał 81 lat.

Fot. W. Gruszczyńska

– Poznaliśmy się w 1968 roku, był wtedy przedstawicielem PAP w Koninie – wspomina Ryszard Sławiński, koniński dziennikarz. – W1972 roku założyliśmy zZygmuntem „Wielkopolskie Zagłębie”. Było to pierwsze podrugiej wojnie światowej lokalne pismo wKoninie. Zygmunt Myśliński był wieloletnim redaktorem naczelnym „Wielkopolskiego Zagłębia”. Był to wówczas międzyzakładowy dwutygodnik, utrzymywany przez największe zakłady pracy w regionie. – To było coś innego na ówczesnym rynku prasowym, istniały już pisma branżowe, czy poje-

Na cmentarzu przy ulicy Kolskiej w Koninie kwestowali politycy, dziennikarze, ludzie kultury i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Z puszkami pojawili się między innymi prezydent Józef Nowicki, wiceprezydent Sławomir Lorek, radny sejmiku wojewódzkiego i były prezydent Kazimierz Pałasz, szef konińskiego SLD Paweł Piechocki, prezes Akcji Konin Waldemar Duczmal, dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury Lucyna Lenard-Woźniak czy nasz redakcyjny kolega Robert Olejnik. – Państwo nie do końca potrafi zadbać o nekropolie i taka akcja społeczna jest potrzebna – tłumaczyła Lucyna Lenard-Woźniak. – Nikomu nie trzeba tłumaczyć zasadności tego działania. Spotykam się z ludzką życzliwością i dobrocią. Mieszkańcy Konina chętnie wrzucają różne kwoty do puszki – dodała. Damian Kruczkowski, pełnomocnik Komitetu Wsparcia Renowacji Ko-

nińskich Nekropolii podkreślił, że pieniądze z kwesty są co roku wykorzystywane na renowację starych nagrobków. – W ubiegłym roku zebraliśmy podczas samej zbiórki na cmentarzu ponad 5 tys. zł. Odrestaurowaliśmy nagrobek hrabiego Wodzińskiego, dawnego burmistrza Konina oraz grobowiec rodziny Reymondów i grób Józefa Zielińskiego – wyliczył. Podczas tegorocznej kwesty zebrano 8 370,53 zł oraz 4,31 euro. Za te pieniądze odrestaurowane zostaną nagrobki osób ważnych dla miasta i regionu. Obiecujemy, że wzorem lat ubiegłych postaramy się nie zawieść oczekiwań i za rok pokazać najstarsze z zachowanych konińskich nekropolii jeszcze piękniejsze – zapewnił Piotr Pęcherski z Komitetu Wsparcia Renowacji Konińskich Nekropolii. ABRA

W Koninie jest bezpiecznie? Jak szybko dodzwonić się na policję i jakie zdarzenia można zgłaszać – pytali mieszkańcy Konina, którzy uczestniczyli w debacie o bezpieczeństwie.

W auli PWSZ, w której odbywała się debata, licznie zgromadzili się mieszkańcy Konina, którzy chcieli się podzielić z policją swoimi spostrzeżeniami na temat jej pracy, a zwłaszcza skuteczności działania. Padło wiele pytań o bezpieczeństwo w mieście, sens istnienia Straży Miejskiej i jej uprawnień. Mówiono o zagrożeniach, ciemnych ulicach, narkomanii, przestępczości nieletnich, kradzieżach, oszustwach, globalnie i w wymiarze indywidualnym. Wskazywano miejsca, w których zauważono narkotyki oraz sklep z dopalaczami z prośbą

o interwencję. Podobne spotkania będą odbywać się jeszcze w gminach powiatu konińskiego. – Konin to jedno z bezpieczniejszych miasta Wielkopolski – powiedział na koniec Rafał Batkowski, wielkopolski komendant policji. – Dołożymy jednak starań abyście państwo czuli się bezpieczni. Oprócz komendantów miejskiego i wojewódzkiego policji w spotkaniu wzięli udział wojewoda wielkopolski i przedstawiciele władz samorządowych Konina. SKA

Nowe ulice na Chorzniu Prawie 2,5 km dróg powstanie na konińskim Chorzniu. Miasto ogłosiło przetarg na przygotowanie dokumentacji na budowę dziewięciu ulic.

Do końca czerwca przyszłego roku ma zostać opracowana dokumentacja projektowa na budowę ulic: Daliowej, Piwoniowej, Nasturcjowej, Storczykowej, Bluszczowej, Berberowej, Begoniowej, Kaktusowej i Zawilcowej. Przetarg przewiduje wykonanie projektu budow-

lanego, branży drogowej, sanitarnej i elektrycznej oraz sporządzenia projektów organizacji ruchu. W zakresie opracowania ma się również znaleźć rozwiązanie skrzyżowania ul. Storczykowej z Poznańską. ABRA

dynczych zakładów, a „Wielkopolskie Zagłębie” było pismem ponadzakładowym – wspomina Ryszard Sławiński, przez pewien czas sekretarz redakcji Zagłębia. Po latach dwutygodnik stał się tygodnikiem. Przez redakcję przeszło wielu piszących, dla niektórych była to prawdziwa szkoła dziennikarstwa. Zygmunt Myśliński szefował pismu dolat 90-tych. Potem „Zagłębie Wielkopolskie” kupiła Oficyna Wydawnicza Głos Wielkopolski. Wtedy też współpracował z pismem. Pogrzeb odbędzie się 7 listopada o godz. 13.00 w kościele św. M. Kolbe w Koninie. SKA

Pierwsi na wiadukcie Pierwsi na wiadukcie Briańskim byli konińscy radni, władze miasta i mieszkańcy Konina. Potem samochody. 30 października otwarto wiadukt dla ruchu.

Remont trwał od czerwca 2012 roku. Przez szesnaście miesięcy koninianie musieli poruszać się objazdami. - Ale nie wywołało to zapowiadanego paraliżu Konina – ocenił prezydent Józef Nowicki, który w towarzystwie radnych i mieszkańców otworzył wiadukt. Przebudowa objęła też skrzyżowanie ulicy Kleczewskiej z ulicą Chopina, gdzie powstało rondo. Gorzej jest z drugiej strony wiaduktu, ale - jak zapowiada prezydent skrzyżowanie Alei 1 Maja z Kleczewską będzie wyremontowane w przyszłym roku. Od razu po oficjalnym przecięciu wstęgi na reklama

wiadukt ruszyły samochody, a na skrzyżowaniu przywrócono działanie sygnalizacji świetlnej. Życie drogowe w Koninie wróciło do normy. Od 1 listopada wiaduktem znów jeżdżą autobusy PKS i MZK, a przystanek PKS przy pasażu „Fryderyk” został zlikwidowany i wrócił na dworzec kolejowy. Wróciło też na stare trasy pięć linii autobusów miejskich, które do tej pory musiały jeździć zmienionymi trasami: 55, 59, 64, 65 i 66. SKA Film ilustrujący tę informacje można obejrzeć na www.LM.pl/tv.

Prawie 150 tys. zł będzie kosztowała budowa cieplika w galeriowcu socjalnym w starej części Konina. Mieszkańcy powinni zostać podłączeni do miejskiej sieci pod koniec listopada.

Galeriowiec przy ul. Dąbrowskiej w Koninie został wybudowany w ubiegłym roku. W budynku wszystko było na prąd: ogrzewanie, bojlery i kuchnie. Dwadzieścia rodzin, które w nim zamieszkało, po kilku tygodniach zostało zaskoczonych gigantycznymi rachunkami. Niektóre z nich dochodziły nawet do 2,5 tys. zł. Prezydent Józef Nowicki obiecał lokatorom galeriowca socjalnego, że miasto zapłaci częściowo ich rachunki i wymieni kuchnie elektryczne na gazowe. Zdaniem mieszkańców, jedynym rozwiązaniem problemu byłoby podłączenie budynku do miejskiej sieci ciepłowniczej. W końcu prezydent uległ. We wrześniu rozpisany został przetarg na budowę instalacji centralnego ogrzewania i węzła cieplnego w galeriowcu. Oferty złożyły dwie firmy. Spośród nich wybrano przedsiębiorstwo z Wyszyny w powiecie tureckim. Inwestycja pochłonie 148 662,18 zł. Wykonawca ma 35 dni na realizację zadania. ABRA


4 Kurier kryminalny

Podwójne dachowanie

Rozbój w centrum miasta

Dwa samochody dachowały w Marianowie, gm. Sompolno. Kierowca jednego z nich uciekł.

Na miejscu pojawiła się policja i straż pożarna. Do uwolnieniu rannych z volvo ratownicy musieli wykorzystać urządzenia hydrauliczne.

Fot. KM PSP Konin

W poniedziałek, 28 października, kierujący osobowym volvo zderzył się z fordem mondeo. Siła uderzenia była tak duża, że oba samochody dachowały. Volvo wypadło z jezdni i zatrzymało się w przydrożnym rowie.

Trzy osoby zostały przewiezione do szpi ta la. Kie rowcą forda uciekł z miejsca wypadku.

Zaatakował w pociągu Na stacji w Koninie policjanci zatrzymali 26-letniego mężczyznę, który w pociągu zaatakował funkcjonariuszy SOK.

Do zdarzenia doszło około godziny drugiej w nocy w pociągu relacji Warszawa – Szczecin, przed stacją w Koninie. Podczas kontroli biletów mężczyzna rzucił się na patrol SOK - użył gazu, próbował odebrać kobiecie pałkę, chwycił ją za kaburę. Został powstrzymany i

Trzech mężczyzn napadło na 35letnią koniniankę w jej mieszkaniu. Jak poinformował por tal LM.pl, jeden z napastników jest już w rękach policji. Dwaj pozostali są poszukiwani.

wyprowadzony z pociągu na stacji w Koninie. Jak się okazało, miał w organizmie prawie 1,5 promila alkoholu. Trafił do policyjnego aresztu. Za napaść na funkcjonariusza grozi do trzech lat pozbawieSKA nia wolności.

Do rozboju doszło we wtorek, 29 paździer nika, w jednym z mieszkań bloku przy ul. Tuwima w Koninie. Przestępcy wykorzystali fakt, że na klatce schodowej wisiała kartka informująca o sprawdzaniu liczni ków ga zu. Kie dy ni cze go nie podejrzewająca 35-latka otworzyła drzwi mieszkania, napastnicy prysnę li jej ga zem pie przowym w twarz i zażądali wydania pieniędzy. Kobieta krzyczała, że nie ma gotówki. Za bra li kar tę ban ko ma tową i uciekli. Na miejscu niemal natychmiast pojawili się policjanci. Jednego ze sprawców udało się złapać w bezpośrednim pościgu. To 22-letni mieszkaniec Konina. – Został zatrzymany na zewnątrz budynku. Dwóch przestępców zdążyło uciec. Znamy już ich imiona i nazwiska – poinformował naszą redakcję asp. Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji. – Obaj to mieszkańcy Konina. Mężczyźni są poszukiwani. Napadniętej kobiecie na szczęście nic poważnego się nie stało. Nie wymagała pomocy lekarza. ABRA

reklama

Ukradli im łup Okradli jedną z konińskich spółdzielni mieszkaniowych, ale ich łup zniknął. Okazało się, że złodzieje padli ofiarą kolegi po fachu.

Do włamania doszło na początku maja. Pracownik spółdzielni mieszkaniowej zauważył podczas obchodu budynków zerwaną kłódkę przy jednym z garaży. Z pomieszczenia zginęły cztery kosiarki do trawy, akcesoria do nich oraz dwa kanistry z 40 litrami benzyny. Straty oszacowano na 5,5 tys. zł. Złodzieje w wieku 23 i 24 lata schowali łup w piwnicy. Skradzione

przedmioty jednak zniknęły. Jak twierdzą młodzi mężczyźni, ktoś ukradł ich zdobycze. - Jedyne z czego skorzystali, to benzyna, po której kanistry wyrzucili – poinformował naszą redakcję asp. Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji. - Młodszy ze sprawców pracował w spółdzielni, którą okradł. Stąd wiedział, co może zastać w garażu – dodał rzecznik. Włamywacze są już w rękach mundurowych. Obaj są znani policji. Mają na swoich kontach kradzieże, rozboje i oszustwa. Usłyszeli już zarzut kradzieży z włamaniem. Grozi im do 10 lat więzienia. ABRA

Dziupla spalona Konińscy i słupeccy policjanci wpadli na trop złodziei samochodów. Funkcjonariusze odzyskali cztery samochody. Dwóch mężczyzn trafiło do policyjnego aresztu.

Konińscy i słupeccy policjanci od jakiegoś czasu rozpracowywali dziuplę i pod koniec października zatrzymali 29letniego właściciela posesji w gminie Golina oraz 41-latka ze Słupcy, który przyprowadzał skradzione auta. Usłyszał już zarzut paserstwa – za kratami może spędzić do 5 lat. Na terenie posesji policjanci znaleźli także dwa silniki od toyoty i mazdy oraz trzy sterowniki komputerowe do toyoty. Chwilę później okazało się, że toyota, którą podróżowała żona jednego z za-

trzymanych, ma wspawany kawałek podłogi z numerem VIN. Policjanci zabezpieczyli ten samochód do dalszych badań. W autokomisie w Koninie znaleźli forda, który - jak się okazało - został skradziony w Niemczech w czerwcu tego roku. Zabrali także seata, w którym jak podejrzewają - przerobiono pole numerowe VIN, znaleźli też częściowo spalone BMW, które również zostało skradzione oraz elementy od volkswagena, skradzionego w Szwecji. SKA


PAK KWB 5

czwartek, 7 listopada 2013 Sta ni sław Sztorch - gór nik z Ho ro decz na

Patent pod prąd Ochrzczony został w tym samym kościele w Nowogródku, w którym ochrzczono Adama Mickiewicza, a dzieciństwo spędził niedaleko jeziora Świteź i ruin zamku, w którym wieszcz umieścił akcję poematu „Grażyna”. Płakał, kiedy ojciec podjął decyzję o przeprowadzce do Polski, a po skończeniu podstawówki chciał uczyć się w techniku samochodowym. Widać pisany był Stanisławowi Sztorchowi jednak inny los, bo skończył w Koninie Technikum Górnicze, a potem Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie i podjął pracę w KWB Konin. I wszystko wskazuje na to, że nie było mu tak źle, skoro pozostał w tej kopalni aż do emerytury w 2004 roku.

Jak to się stało, że mieszkaniec radzieckiej Białorusi znalazł się w konińskiej kopalni? To długa, ale – podobnie jak w przypadku innych, opublikowanych na łamach Kuriera Konińskiego, górniczych życiorysów – niezwykle ciekawa historia. Dzieciństwo spędził bowiem Stanisław Sztorch w Horodecznie, które przed drugą wojną światową było gminą okalającą Nowogródek, stolicę najmniejszego w II Rzeczypospolitej województwa. Horodeczno dzielą tylko trzy kilometry od Nowogródka, gdzie znajduje się, odbudowana po pożarze, siedziba rodziny Mickiewiczów z XVIII wieku, w której poeta spędził młodość. W nowogródzkim kościele, w którym Stanisław Sztorch junior i jego siostra zostali ochrzczeni, wiszą dwie tablice. Jedna informuje, że „w murach tego kościoła został ochrzczony dnia 12 lutego 1799 roku Adam Mickiewicz”, a z drugiej można się dowiedzieć, że „w tej świątyni w 1944 roku Władysław Jagiełło, król Polski, wielki książę litewski, zawarł związek małżeński z Zofią księżniczką Holszańską, przyszłą matką królów polskich Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka”.

Kowal z Prus Stanisław Sztorch przyszedł na świat w 1947 roku, kiedy Nowogródek i Horodecz-

no, podobnie jak całe Kresy Wschodnie, stały się już częścią radzieckiej Białorusi. - Ojciec mówił, że jego pradziad przywędrował na te ziemie z Prus – pamięta Stanisław Sztorch. – Podobno był kowalem i znalazł się na Białorusi razem z innymi tak poszukiwanymi tam rzemieślnikami. Brzmienie nazwiska i kraj pochodzenia sugerują niemieckie korzenie, ale w archiwum rodzinnym żadnych dokumentów na ten temat nie ma. Dziadkowie pana Stanisława zmarli w 1918 roku, a ich 11-letnim wówczas synem, również Stanisławem, zaopiekowali się państwo Szpilewscy, właściciele majątku Horodeczno, który sięgał aż do oddalonego o kilkanaście kilometrów jeziora Świteź. W ten sposób Stanisław Sztorch senior po osiągnięciu „wieku kawalerskiego” został zarządcą sporego majątku. Z czasem dokupił do, odziedziczonych po rodzicach, dziesięciu hektarów drugie tyle ziemi na Pohulance, jak nazywano tę część Horodeczna. Z aktu notarialnego, który do dzisiaj przechowuje pan Stanisław, wynika, że transakcję zawarto w czerwcu 1937 roku. Rok później ojciec bohatera naszej opowieści ożenił się z Marią Dziedowiec, piękną 20-letnią Białorusinką, która z racji niebywałej urody nie mogła opędzić się od swatów. Oprócz rodziny panny młodej na ślubie i weselu byli też przybrani rodzice pana młodego - Janina i Jerzy Szpilewscy.

„Dobrowolnie” do kołchozu Wkrótce wybuchła wojna. – Ojciec opowiadał, że jak wkroczyła Armia Czerwona, wywiózł Szpilewskich na tereny pozostające pod okupacją niemiecką, bo Sowieci takich rozstrzeliwali – wspomina Stanisław Sztorch. Sztorchowie, jak wszyscy mieszkańcy Kresów, stali się obywatelami radzieckiej Białorusi. - W 1945 roku byliśmy już spakowani, żeby jechać do Polski, ale mama była bardzo chora i nie mogła podróżować, więc zostaliśmy. W domu właścicieli majątku zainstalowało się kierownictwo kołchozu, do którego Sztorchowie musieli wstąpić w sierpniu 1948 roku. Kiedy po zmianie ustroju Stanisław Sztorch junior zwrócił się do białoruskich władz o rekompensatę za owe dwadzieścia hektarów ojcowizny, pokazano mu dokument podpisany przez ojca, z którego wynikało, że do kołchozu wstępował z „własnej i nieprzymuszonej woli”. A skoro wstąpił dobrowolnie, to jakże teraz zwracać?

Beczka wódki - Tylko dzięki obrotności ojca nie wywieźli nas do Kazachstanu czy na Sybir, jak naszych sąsiadów Wojnów, którzy dopiero

Stanisław Sztorch w mundurze górniczym

po dziesięciu latach wrócili do domu – uważa pan Stanisław. – Bo wywożono takich, co mieli dużo ziemi, albo za sam fakt bycia Polakiem. Ojciec miał dobre kontakty z Żydami w Nowogródku i prawdopodobnie to od nich dotarła informacja, żebyśmy nie spali w domu, bo wywiozą. Opowiadał też, że beczkę wódki musiał wypić, żeby z jego dokumentów zniknęła informacja o tych dwudziestu hektarach. Ojciec Stanisława Sztorcha był w kołchozie brygadzistą, później zrobili go magazynierem, a na koniec stróżem. - Ojciec był obrotnym człowiekiem – wspomina mój rozmówca. - Jeździł do Mińska, jakiegoś cielaka czy świniaka tam zawoził, sprzedawał i jakoś sobie radził. Nie zdarzyło się, żebyśmy nie mieli co jeść, czy nie było butów na nogi.

Stół nie do wyrzucenia

Klasa 10-letniego Stasia Sztorcha, którego głowa góruje nad całą gromadą, miała zajęcia razem z młodszymi o dwa lata dziećmi. Jego rówieśniczką była tylko dziewczynka znajdująca się na zdjęciu tuż pod nim, stojąca na prawo od niego oraz chłopiec stojący z lewej strony. Zdjęcie zrobiono w 1957 roku przed szkołą w Horodecznie.

Oprócz kołchozu w Horodecznie były dwa sklepy ogólnospożywcze, więc każdej niedzieli Sztorchowie jechali do Nowogródka, żeby sprzedać na bazarze płody rolne i zrobić zakupy. Brukowaną kocimi łbami drogę pokonywali wozem konnym na okutych żelazem drewnianych kołach, więc wytrzęsło ich zawsze niemiłosiernie. - Dom nasz, jak wszystkie inne we wsi, zbudowany był z drewnianych bali i pokryty słomą, a postawiony został jeszcze przez dziadków na początku ubiegłego wieku – opowiada Stanisław Sztorch. – Składał się z dwóch pokoi i kuchni. W pierwszym pokoju stał pod ścianą stół, przy którym odrabialiśmy z moją siostrą Janką lekcje przy świetle lampy naftowej. Ten stół przyjechał z nami do Polski i do końca służył rodzicom. To nie jest zbyt piękny mebel, ale nie mogę go przecież porąbać, więc

wciąż stoi w piwnicy mojego domu. Po lewej stronie natomiast, za zasłoną z materiału, było łóżko rodziców. Z tego pierwszego pomieszczenia przechodziło się do drugiego pokoju, gdzie stały dwa łóżka: Janki przy oknie i moje blisko pieca. Ściana między pokojami zawierała skrytkę, do której można było się dostać po wyjęciu jednej z desek. - Ojciec na wdechu tam wchodził i, jak nam później opowiadał, kilka razy z niej korzystał.

Baćko Stalin umarł Z dzieciństwa Stanisław Sztorch pamięta bardzo mroźne i śnieżne zimy, które nie były niczym nadzwyczajnym na Wyżynie Nowogródzkiej, nazywanej Syberią Białorusi. Pamięta też, jak obudził go dochodzący z kołchoźnika (głośnik zamontowany w każdym kołchozowym domu, przez który nadawane były komunikaty i program radiowy bez możliwości wyboru stacji) głos zapłakanej spikerki, mówiącej, że baćko Stalin umarł. Szkoła w Horodecznie była nieduża. – W trzeciej klasie było nas czworo, a uczyliśmy się razem z pierwszakami – wspomina Stanisław Sztorch. – Uczyliśmy się w języku białoruskim i ruskim, a od piątej klasy dochodził niemiecki. Po polsku rozmawialiśmy trochę w domu, ale niewiele. Ponieważ moją starszą o cztery lata siostrę rodzice uczyli w domu polskiego, miała początkowo problemy w szkole z powodu nie najlepszej znajomości białoruskiego, więc ze mną postanowili nie popełnić tego błędu. A Janka i tak uczyła się później bardzo dobrze i co roku dostawała książkę za dobre wyniki w nauce. CIĄG DALSZY NA STR. 6


6 PAK KWB Sta ni sław Sztorch - gór nik z Ho ro decz na

Patent pod prąd CIĄG DALSZY ZE STR. 5

Szkoła, choć maleńka, musiała mieć przyzwoity poziom, bo po powrocie do Polski Stanisław Sztorch nie miał problemów z żadnym przedmiotem, poza językiem polskim.

Nie chciał do Polski W dokumentach Sztorchowie mieli napisane, że są Polakami. - Ale w szkole pytali mnie zdziwieni: dlaczego Polak? Gdzie ty mieszkasz? Na Białorusi. To Białorusin jesteś. Te osoby, które pozwoliły sobie zapisać w dokumentach białoruską narodowość nie miały potem żadnych szans na wyjazd do Polski – podkreśla pan Stanisław. - Po śmierci Stalina w 1953 roku nastąpiła odwilż i w roku 1956 była druga fala repatriacji Polaków z terenów wschodnich – porządkuje fakty mój rozmówca. – Myśmy z siostrą nie chcieli jechać, bo przecież tam był cały nasz świat, mama też nie była zachwycona, a co dopiero mówić o jej dwóch siostrach i babci - wszyscy płakali. Państwo Sztorchowie nie byli pewni, czy nie wrócą, więc wszystkiego nie sprzedali. - Dom ze stodołą dano do użytkowania Władkowi, siostrzeńcowi ojca, a pościele i obrusy, tkane ręcznie przez mamę i babcię, poszły na przechowanie do cioci Oli, siostry mojej mamy.

Pobiedą do granicy Sztorchowie wyjechali z Horodeczna 5 albo 6 lutego 1958 roku. Spakowany do wielkich drewnianych skrzyń do-

bytek został załadowany na wypożyczonego z kołchozu ciężarowego GAZ-a 51. - Rodzice zabrali bardzo różne rzeczy, na przykład garnki żeliwne, które wstawiało się do pieca takimi wybrzuszonymi widłami. Okazało się, że w Polsce takich pieców nie ma. Ale mieliśmy też motocykl iż z przyczepką, lodówkę i telewizor. - Zima była bardzo tęga: mróz, dużo śniegu, zawieja – pamięta Stanisław Sztorch. - Wiatr nawiewał ciągle śnieg na drogę i jechało się bardzo trudno. Drogę torowała ciężarówka z łańcuchami na kołach, którą podróżował ojciec. Za nią my z mamą w naszej pobiedzie (samochód osobowy produkowany w ZSRR, na którym wzorowana była polska warszawa – dop. red.), którą kierował Tolik, szwagier cioci Oli. Jak długo jechaliśmy te trzysta pięćdziesiąt kilometrów, nie pamiętam - może z dziesięć godzin.

W świecie Harrego Pottera W Brześciu, gdzie repatrianci z Horodeczna mieli przekroczyć granicę, trzeba było czekać na załadunek na pociąg. - Myślę, że staliśmy tam ze dwa dni i taki szczegół z tego stania i czekania zapamiętałem – wspomina pan Stanisław. – Sało (słoninę), kiełbasę i chleb zabraliśmy, ale pić też trzeba. Chodziłem do budynku gdzie wystawała rura, pukałem w nią, wychylała się z okienka głowa kobiety, do której mówiłem: babuszka, kipiatku (babciu, wrzątku), i leciał z rury wrzątek. Po załadowaniu całego dobytku Sztorchów do tak zwanego cielętnika,

jak mama zaczęła chodzić do pracy w polu, przyniosła kilka snopków słomy od gospodarza, zrobiła sienniki i już spało się lepiej, bo przynajmniej tak nie bolały kości. Za to było ciepło, bo w piwnicy znaleźliśmy mnóstwo węgla, pozostawionego przez byłych mieszkańców. Zaopatrzenie było kiepskie, brakowało żywności i jedliśmy to, co mama dostawała za pracę u gospodarza – mieliśmy całą piwnicę ziemniaków, marchwi kapusty, cebuli i innych płodów rolnych. W sklepach były głównie śledzie i tyle, co ich zjedliśmy z mamą przez te parę miesięcy, to niektórzy nie zjedzą pewnie przez całe swoje życie.

A może Niemcy wrócą? Stanisław Sztorch senior był zarządcą majątku Szpilewskich w Horodecznie

wagonu zamykanego przesuwanymi drzwiami, a pobiedy na platformę kolejową, repatrianci ruszyli w stronę Białej Podlaskiej. - Jechaliśmy jak rodziny Pawlaka i Kargula – uśmiecha się mój rozmówca - i jak oglądam film „Sami swoi” to od razu przypomina mi się nasza podróż. W Białej Podlaskiej wydano im „Książki repatriacyjne” i skierowano do punktu repatriacyjnego w Mielenku, oddalonym o około trzy kilometry od Drawska Pomorskiego w województwie koszalińskim. Siostra i mama pana Stanisława, które podróżowały pociągiem osobowym, dotarły tam 11 lutego. On z ojcem dopiero trzy dni później, bo jechali razem z całym dobytkiem pociągiem towarowym. - Siedzieliśmy z ojcem w

pobiedzie, bo i więcej widać, i siedzenia miękkie, no i samochód był najbardziej wartościowym składnikiem naszego majątku. Ojciec od czasu do czasu odpalał silnik, żeby się podgrzać. Czekanie na sformowanie składu wagonów trwało długo, często kilkanaście godzin, więc cieszyłem się, że tuż przed wyjazdem uszyto mi nową kufajkę i walonki. Pamiętam nocne przetaczanie wagonów, oświetlone stacje kolejowe, biegających między wagonami kolejarzy z lampkami karbidowymi i buchające parą tłuste parowozy. Wszystko to, oglądane oczami 11-letniego chłopca z Horodeczna, wyglądało jak bajka i jeśli miałbym swoje wrażenia porównać do czegoś znanego obecnemu pokoleniu, to chyba najlepiej nadawałby się do tego świat Harry’ego Pottera.

Luksus ze śledziami

Władza radziecka zamieniła dom państwa Szpilewskich na biura kołchozu. Na zdjęciu Stanisław Sztorch i jego siostra w 2002 roku przed dawnym domem właścicieli majątku w Horodecznie. Sześć lat później pozostały po nim już tylko zarośnięte fundamenty.

Pierwszym polskim domem Sztorchów była szkoła w Mielenku Drawskim, z piętrowymi łóżkami w klasach do spania. Ale po takiej podróży nawet wspólne toalety i ubikacje wydawały się luksusem. Kiedy po tygodniowej podróży Staś zdjął z nóg walonki, zobaczył krwawiące, odmrożone palce u stóp. Najszybciej opuściła Mielenko Janka, która pojechała do Poznania kontynuować naukę w technikum ekonomicznym. Zamieszkała w internacie, a po podjęciu studiów na Akademii Ekonomicznej – w akademiku. Po studiach podjęła pracę w Poznaniu i już tam została. – Repatriantom proponowano wtedy osiedlanie się na poniemieckich tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, ale ludzie bali się, że Niemcy wrócą i nie chcieli tam jechać – pamięta Stanisław Sztorch. - Po miesiącu dostaliśmy dwupokojowe mieszkanie w pobliskim Złocieńcu, ale ojciec większość czasu spędzał w Poznaniu i w domu bywał jedynie co jakiś czas. W mieszkaniu było tylko kilka prymitywnych mebli, bez łóżek, więc spaliśmy na podłodze. Dopiero

Stanisław Sztorch senior miał smykałkę do handlu i w ten sposób zarabiał na utrzymanie rodziny. Od wciąż napływających zza Buga repatriantów i rosyjskich wojskowych w Legnicy kupował maszynki do liczenia, maszynki do golenia, centryfugi, radia, lodówki, złote rublówki i wiele innych przedmiotów i sprzedawał to wszystko w komisach w Poznaniu. W czasie kiedy Stanisław Sztorch senior zajmował się handlem i rozglądał za najlepszym miejscem do stałego zamieszkania, jego syn borykał się w szkole z nauką języka polskiego. - Choć próbowano mnie uczyć polskiego jeszcze przed wyjazdem z Horodeczna, nawet ktoś przywiózł mi stąd elementarz, z językiem polskim było u mnie kiepsko. Dość szybko zacząłem rozumieć, ale przez pół roku nie za bardzo chciałem mówić. Pamiętam nauczycielkę od języka polskiego, która zadawała mi pisanie liter jak pierwszakowi. Czwartą klasę ukończyłem w Złocieńcu. Właściwie nie tyle ukończyłem, co po prostu dano mi świadectwo. Tymczasem pojawiła się okazja osiedlenia się w Czaplinku. Niemiec, który opuszczał Polskę, chciał za swój dom 40 tys. zł, a w tym samym czasie pewien wojskowy pilot z Drawska dawał za pobiedę cztery razy więcej. Stanisław Sztorch nie zdecydował się jednak na transakcję. Powszechna wtedy obawa, że Niemcy wrócą na swoje dawne ziemie, była silniejsza.

Niech pan tam jedzie W wakacje pojechali do Poznania, do kuzyna pani Marii. - Władek i jego żona Wera zaproponowali, żebyśmy przyjechali do nich, bo jak będzie takie zagęszczenie na metrze kwadratowym, to może jakieś mieszkanie otrzymamy. W czterdziestometrowym mieszkaniu, składającym się z dwóch małych pokoików, łazienki i kuchni mieszkało z dziesięć osób, więc Stanisław Sztorch z ojcem sypiali w garażu w swoim samochodzie.


10 Rozmaitości Ko szy ków ka:

Nie dały rady W trzech kolejnych spotkaniach konińskie koszykarki przegrały najpierw 45:74 z drużyną King Wilki Morskie Szczecin, potem aż 19:97 z Wisłą Can-Pack i 84:89 z Widzewem Łódź.

W ramach szóstej kolejki Basket Ligi Kobiet MKS MOS Konin podejmował drugiego beniaminka tych rozgrywek – King Wilki Morskie Szczecin. Koninianki urwały rywalkom jedną kwartę, w całym spotkaniu były jednak gorsze od szczecinianek i przegrały 45:74. Dobre spotkanie zanotowały Milena Krzyżaniak (dziesięć punktów, cztery zbiórki) i Iwona Płóciennik (dziewięć punktów, pięć zbiórek). Słabo wypadły natomiast w meczu Amerykanki – szczególnie Chandra Harris, która zdobyła tylko dwa oczka. Mówił o tym na konferencji prasowej trener MKS MOS Konin Tomasz Grabianowski – Polki kryły się nawzajem i stworzyły fajne widowisko na równym poziomie, natomiast amerykańskie dziewczyny zrobiły różnicę. Wiedzieliśmy, że trener Koziorowicz przygotuje się na strefę, próbowaliśmy przechodzić na krycie każdy swego, ale amerykańskie zawodniczki są poprzyklejane i nie bronią w trójkątach. Zrobiła się dziura w polu trzech sekund, ale taki jest urok tych graczy, musimy nad tym zapanować. reklama

W następnym meczu Wisła Can-Pack rozbiła MKS MOS Konin 97:19. Druga kwarta ukazała wręcz druzgocącą różnicę klas pomiędzy oboma zespołami. Trudno nawet mówić o jakiejkolwiek grze koninianek, które przez dziesięć minut nie zdobyły ani jednego punktu. Wśród krakowianek na wyróżnienie zasłużyła natomiast Allie Quigley, która zaliczyła bardzo dużo kluczowych podań. Wisła wygrała drugą kwartę 27:0, a w całym meczu wypracowała sobie ponad 40-punktową przewagę. Wszystkie statystyki potwierdziły całkowitą dominację krakowianek w meczu. Skuteczność rzutowa MKS MOS wyniosła zaledwie niecałe 17 proc. (dziewięć trafionych rzutów z gry przez cały mecz) przy 56 proc. Wisły. Koninianki zaliczyły 34 straty, wiślaczki 23 razy przechwytywały piłkę i zdobyły 34 punkty po szybkim ataku. Jedynie w zbiórkach przewaga krakowianek nie była aż tak druzgocąca – wyniosła 43 do 31. Na to miast spotka nie z Wi dzewem Łódź mia ło dać ko szy karkom

MKS MOS Ko nin pierwsze zwycię stwo w BLK. Pierwsza kwar ta za czę ła się od bardzo wy rów na nej gry obu ze spo łów. Póź niej jed nak Wi dzew od sko czył na kil ka punk tów, a do koń ca tej czę ści spotka nia powięk szył prze wa gę do je de na stu punk tów i zwyciężył 27:16. W dru giej kwarcie ko ni nian ki za pre zen towa ły zu peł nie in ny ba sket. Od sta nu 19:31 zdo by ły pięt na ście punk tów z rzę du i wygry wa ły z Wi dzewem 34:31. Świet ny mi rzu ta mi z dystan su po pi sy wa ły się Ka ta rzy na Mo tyl i Mar ta Mań kow ska i to głów nie one spowo dowa ły, że MKS MOS wygrał kwar tę 30:15, a w ca łym me czu prowa dził 46:42. Trzecia kwarta przyniosła już lepszą grę drużyny gości, koninianki jednak nadal nie spuszczały z tonu. Podopieczne Tomasza Grabianowskiego wygrały 18:16, a w całym meczu prowadziły już 64:58. Początek ostatniej części meczu nadal układał się po myśli MKS MOS. W drugiej minucie koninianki prowadziły już dziesięcioma punktami.

Wtedy jednak coś się w ich grze zacięło, a widzewianki zdobyły trzynaście punktów z rzędu i wyszły na prowadzenie 77:74. Koninianki nie były już w stanie odrobić strat i przegrały ostatecznie 84:89. Mimo porażki koszykarki MKS MOS ro ze gra ły praw do po dob nie najlepsze spotkanie w sezonie. Przebiły łodzianki skutecznością rzutową (53,3 proc.), zanotowały też więcej zbiórek (29). Świetne zawody ro ze gra ły Ja zmi ne Perkins (21 punk tów, dzie sięć zbió rek, pięć asyst) i Katarzyna Motyl (20 punktów, trzy zbiórki i trzy asysty). Przyczyny porażki na pomeczowej konferencji wskazał trener MKS MOS Konin Tomasz Grabianowski: - W koń cówce za bra kło nam do świadczenia i chłodnej głowy. Trzynaście minut przed końcem meczu mieliśmy cztery rzuty osobiste i nie trafiliśmy żadnego. Gdybyśmy przekro czy li ma gicz ne dzie sięć punk tów przewagi to byłoby łatwiej. Potem pojawiły się indywidualne błędy, Milena Krzyżaniak i Katarzyna Motyl wy bra ły swoje roz wią za nia za miast mo ich po le ceń. Am bi cja przerosła cier pliwość, trudno mieć do nich o to pretensje, ale ekstraklasa wymaga włączenia myślenia. Dzisiaj o mały włos stworzylibyśmy tą historię, a tak musimy na nią jeszcze poczekać. Ko lej ne spotka nie MKS MOS Konin zagra w sobotę. Podopieczne Tomasza Grabianowskiego zmierzą się na wy jeź dzie z KSS SE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. BAS

Fut sal:

Spedycja rozbija Motor Po czwartej kolejce Konińskiej Ligi Futsalu liderem rozgrywek została Spedycja Relax. W meczu na szczycie pokonała wysoko Motor MZK.

Przed niedzielną kolejką zmagań liderem tabeli był Motor, lecz Spedycja Relax miała tyle samo punktów na koncie. Obie drużyny zmierzyły się ze sobą w czwartej kolejce i górą z tego starcia wyszła Spedycja Relax, pokonując Motor MZK 7:1. Dzięki temu Spedycja powiększyła dorobek punktowy do dwunastu oczek i wyprzedza Motor o trzy punkty. Dziewięć punktów na koncie ma również Tom-Car, który pokonał Apteki Prima 6:4. Kolejne trzy zespoły jak na razie zdobyły sześć punktów. SMAG w minionej kolejce pauzował, Siesta Club pokonała Armaserwis 6:1, a Media Markt-Zet Gold wygrało z F Buty 2:1. Siódme miejsce i cztery oczka to dotychczasowy dorobek Aptek Prima, lokatę niżej plasuje się Jacol, który wygrał z Wartą Sławsk 5:3. Dziewiąte miejsce zajmują F Buty, a na dnie tabeli bez dorobku punktowego wciąż znajdują się Warta Sławsk iArmaserwis. W nadchodzący weekend miłośnicy futsalu będą mogli obejrzeć aż dwie ligowe kolejki. Spedycja Relax zmierzy się z Aptekami Prima i Wartą Sławsk, Motor MZK zagra z Tom-Carem, a SMAG powalczy o punkty z F Buty i Jacolem. BAS






czwartek, 7 listopada 2013

Straż Miejska pozostaje DOK. ZE STR. 1

Dyskusja o podstawie prawnej zakończyła się przyjęciem przez radnych oświadczenia, w którym można prze czy tać mię dzy in ny mi, że „wyrażają negatywną opinię w sprawie inicjatywy uchwałodawczej dotyczą cej roz wią za nia Stra ży Miej skiej w Koninie”. W dokumencie przypomniano, iż Straż Miejska „zabezpiecza uroczystości” patriotyczne, kulturalne, spor towe, przemarsze, pochody, demonstracje, rajdów rowe rowych. Eg ze kwuje też prze strzeganie regulaminu utrzymania porządku i czystości w mieście Koninie poprzez na przykład realizowanie Akcja Posesja (cokolwiek to znaczy). Straż Miejska monitoruje 33 nie bez piecz ne miej sca na te re nie mia sta, opie kuje się bez dom ny mi osobami nie tylko na co dzień, ale i w okre sie zi my oraz zaj muje się ochroną bezdomnych, porzuconych i dzikich zwierząt. Natomiast przy pomocy fotoradaru czuwa nad przestrzeganiem bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Patrząc na dość częsty w mieście brak tabliczek z nazwami ulic i numerami posesji (do niedawna jeszcze nie było ich nawet na budynkach Urzędu Miasta) aż trudno uwierzyć, że zdaniem radnych Straż Miejska „informuje też odpowiednie służby o nieprawidłowo ściach (oświe tle nie, ozna kowa nie) wystę pują cych na miej skich, osiedlowych ulicach i chodnikach”. SM jest też, zdaniem radnych, potrzebna, bo sprawdza legalność działalności handlowej, chroni życie i zdrowie osób będących pod wpływem alkoholu. Poza tym pracę Straży Miejskiej pozytywnie oceniają zarówno prezydent Konina, jak i wojewoda Wielkopolski oraz komendant wojewódzki policji w Poznaniu, komendant miejreklama

Komentarze na LM.pl:

z Szkoda, że dotychczas nie było wiadomo, jakie obowiązki ma Straż Miejska. Trzeba będzie egzekwować. z Zapraszam panów z SM w okolice dworca PKP i Zatorza wieczorem na weekend. Jak się tam pojawicie na stałe, to mieszkańcy wam pensję podniosą i będą na ulicy kłaniać! z Fotoradary nie są niczym złym, pomagają wzmocnić myślenie o tym, z jaką prędkością porusza się w danej chwili pojazd. Kilka mandatów i kilkanaście punktów za prędkość robi swoje. Jestem za fotoradarami z ukrycia z Od starożytności nic się nie zmieniło. Władcy zawsze mieli ludzi do łupienia podwładnych. A nasz prezydent ma SM. z Myślę, że Straż Miejska jest potrzebna, aby odciążona w ten sposób policja mogła się zajmować innymi kwestiami, związanymi z porządkiem publicznym. Natomiast apeluję przy okazji do Straży Miejskiej, aby bardziej zwracali uwagę na złe parkowanie i podwójne zajmowanie miejsc parkingowych przez pojazdy oraz przez skutery z Jestem za Strażą Miejską chociażby dlatego, że za dużo jest pijaństwa pod sklepami i blokami oraz psy za bardzo zanieczyszczają na osiedlach. Panowie, karać mandatami trzeba! ski policji w Koninie „Rada Miasta Konina jest za dalszym jej funkcjonowaniem”. Na koniec panie i panowie radni zapisali, że „kierujmy się regułą, że im więcej podmiotów odpowiadających za bezpieczeństwo w naszym mieście, tym mieszkańcy Konina mogą czuć się bezpieczniej. OLER, SKA

Rozmaitości 11


PAK KWB 15

czwartek, 7 listopada 2013

Zameldowanie przy ulicy Górniczej... 24

We wrześniu młody Sztorch poszedł do szkoły w Poznaniu, ale nadzieje na otrzymanie tam mieszkania z każdym dniem topniały. – Mama była tą naszą tułaczką i brakiem stabilizacji bardzo zmęczona – wspomina Stanisław Sztorch. – Myślę, że jej stan fizyczny, a zwłaszcza psychiczny, był bardzo zły. Po miesiącu albo dwóch wrócili do Złocieńca, gdzie Staszek kontynuował naukę w piątej klasie. Mniej więcej w tym samym czasie jego ojciec sprzedał w Poznaniu pobiedę i kupił w Legnicy moskwicza. Poszedł też do urzędu w Poznaniu, kolejny raz prosić o mieszkanie. - Panie Sztorch, jest takie miasto Konin, budują tam elektrownię i kopalnię, przemysł tam powstaje, miasto przyszłości, niech pan tam jedzie - usłyszał.

1959 roku już w nowym gmachu Czwórki przy ulicy Błaszaka. – Polskiego uczyła mnie pani Rybczyńska, matematyki - Edward Wanat, ale szczególnie dobrze rozumiałem się z panią Wagnerową, która uczyła rosyjskiego. – Bardzo też lubiłem chemię z panem Sarbakiem – dodaje mój rozmówca. Z racji akcentu i trudności w wysławianiu się był dla szkolnych kolegów Ruskiem. – Na Białorusi wyzywali mnie od Lacha albo „pszeka”, bo język polski ma dużo takich „szy-pszczy”, a tutaj byłem Ruskiem. Zawsze jakiś taki nie swój byłem – zamyśla się Stanisław Sztorch. – Ale z nauką nie miałem, na szczęście, żadnych trudności. Poza polskim – śmieje się pan Stanisław. – Choć na koniec za pracę pisemną na maturze dostałem piątkę, jedną z dwóch w szkole.

Mieszkanie przy polnej drodze Mechanik od torpeda Do Konina Sztorchowie przyjechali 12 grudniu 1958 roku, po dziesięciu miesiącach tułaczki po Polsce. Jeszcze w Poznaniu dostali przydział na mieszkanie, które – jak się okazało na miejscu – miało jeden pokój, kuchnię z piecem, tak zwaną westfalką, i łazienkę z bojlerem, opalanym brykietami. - Było ciasno, ale nareszcie mieliśmy własny kąt – pamięta radość z odzyskanej wreszcie stabilizacji Stanisław Sztorch. Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze bloku przy ulicy Górniczej 24. Dzisiaj już bloku o takiej numeracji w Koninie nie ma, a budynek, o którym mowa, ma dzisiaj adres Aleje 1 Maja 12. Wtedy stał przy polnej drodze, a po jej drugiej stronie dobiegała końca budowa nowego kopalnianego biurowca. Osiedle dopiero powstawało. Oprócz nich w bloku mieszkały jeszcze cztery inne rodziny repatriantów z Kresów, a w sąsiednim dwie kolejne. – Ojciec spotkał też pana Kapyszewskiego, którego rodzina mieszkała niedaleko Horodeczna, może dziesięć kilometrów od nas, tylko oni przyjechali do Polski dużo wcześniej, bo już w 1945 roku.

Po ukończeniu szkoły podstawowej (wtedy siedmioklasowej) Stanisław Sztorch chciał kontynuować naukę w technikum samochodowym w Poznaniu. Ale w Poznaniu studiowała już jego starsza siostra i rodzice uznali, że nie stać ich na utrzymanie dwójki dzieci w wielkim mieście. Staszek musiał się zdecydować na jakąś tutejszą szkołę. Wybrał Zasadniczą Szkołę Górniczą, a potem (kiedy powstało) Technikum Górnicze w Koninie. - Zawsze pociągała mnie mechanika (co w dzieciństwie zaowocowało między innymi rozebraniem pod nieobecność ojca rowerowego torpeda, którego nie umiałem już jednak złożyć) i po maturze w 1967 roku podjąłem studia na wydziale mechanicznym krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Przy okazji chcę sprostować pewną nieścisłość, która pojawiła się w książce Andrzeja Majewskiego „Rosłem razem z moim miastem”. Autor napisał: „W wielkiej tajemnicy mówiło się, że kresowiak (to o ojcu Stanisława Sztorcha – dop. red.) kształci syna w Poznaniu i buduje dom na Glince”. Otóż w Poznaniu studiowała wtedy moja siostra a nie ja.

Z Lacha Rusek Patent na demontaż Jedenastoletni Staś poszedł do trzeciej już od września szkoły. Tym razem była to Szkoła Podstawowa nr 4 w Koninie, wtedy jeszcze mieszcząca się w barakach na rogu ulic Polnej (dzisiejsze Aleje 1 Maja) i Dworcowej. – Z tego czasu zapamiętałem pana Żabierka, który był bardzo ciepłym i życzliwym człowiekiem, i księdza – dla mnie to było bardzo dziwne, że ksiądz może być w szkole. Naukę w szóstej klasie Stanisław Sztorch rozpoczął pierwszego września

Ponieważ od trzeciego roku studiów pan Stanisław otrzymywał z konińskiej kopalni tak zwane stypendium fundowane (w czasach braku wykształconych kadr zakłady pracy, które było na to stać, fundowały studentom potrzebnych im specjalności stypendia, by mieć pewność, że po ukończeniu studiów podejmą u nich pracę), 15 sierpnia 1973 roku stawił się w biurowcu przy Alejach 1 Maja, skąd skierowano go na odkrywkę

Stanisław Sztorch senior na motorowerze w szczycie bloku przy Alejach 1 Maja 12. W tle widać stosy kostki bazaltowej, którą zostaną dopiero wybrukowane Aleje, brakuje za to bloków Górnicza 4 i 6, z czego można wnioskować, że zdjęcie zrobiono przed 1962 rokiem.

Pątnów. – Po odbyciu półrocznego stażu, pracowałem na różnych stanowiskach w dozorze ruchu - wspomina. – Po dwóch latach pracy opracowałem sposób demontażu przekładni, napędzających bębny na przenośnikach taśmowych, kiedy po dłuższej pracy dochodziło do adhezji (łączenie się ze sobą powierzchniowych warstw ciał fizycznych – dop. red.) między powierzchnią wału a tuleją przekładni. Połączenie było tak silne, że w żaden sposób nie można go było rozerwać i najczęściej kończyło się tym, że awaryjne ucinano wał z przekładnią (jedna waży około 12 ton) i jechało się na trzech z czterech przekładni. Traciliśmy czas i pieniądze, bo wał był już bezużyteczny, a ja wymyśliłem i razem z zespołem opracowałem sposób demontażu tej przekładni. Kiedy przyszedł do nas nieżyjący już inżynier Stani-

sław Babiarz, namówił mnie, żeby to opatentować.

Wymyślił zęby W 1976 roku Stanisław Sztorch przeszedł do działu konstrukcyjnego, w którym z czasem został zastępcą kierownika, cztery lata później na krótko wrócił na odkrywkę Pątnów jako nadsztygar do spraw mechanicznych, by w 1981 objąć stanowisko głównego mechanika na odkrywce Kazimierz. - Na Kazimierzu były bardzo trudne warunki urabiania – wspomina Stanisław Sztorch - kupiono więc za trudno dostępne wtedy dewizy caterpillara, który najpierw orał skarpę, a dopiero po nim wchodziła koparka D-1120 i urabiała nadkład. Kiedy caterpillar się zużył, powstał problem, co dalej i wtedy wymy-

śliłem takie zęby do czerpaków, z którymi koparka D zaczęła sama kopać. Dzięki temu rozwiązaniu maszyna zwiększyła wydajność urabiania z 1200 do 1600 metrów sześciennych na godzinę. Później jeszcze modernizację łańcucha zrobiłem, która wydłużyła żywotność jego ogniw o jedną trzecią. Z koparką D związane jest jeszcze inne wspomnienie inżyniera Sztorcha: – Byłem akurat na urlopie, kiedy spotkałem na ulicy Wrocławia kolegę, który przywitał mnie słowami: koparka ci się przewróciła, a ty tu sobie spacerujesz? Gorąco mi się zrobiło, bo wtedy nie było tak sprawnej łączności jak teraz i nikt mnie o wypadku nie zawiadomił. Na miejscu dowiedziałem się, że niewiele nas dzieliło od tragedii. DOK. NA STR. 16

Stanisław Sztorch junior (z lewej) na odkrywce


16 PAK KWB Sta ni sław Sztorch - gór nik z Ho ro decz na

Patent pod prąd DOK. ZE STR. 15

- Samochód z pracownikami nowej zmiany podjechał między podporami koparki, jedni wysiedli, drudzy wsiedli i odjechali. Kiedy nowa zmiana uruchomiła maszynę, te podpory się złożyły i ponad tysiąc ton osunęło się na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał samochód z ludźmi. Nikomu nic się nie stało. Podobnie jak ponad dwadzieścia lat wcześniej w przypadku Ds-1120 na Gosławicach, również i ta koparka została podniesiona i wyremontowana.

Hamowanie pod prąd W 1990 roku Stanisław Sztorch został głównym inżynierem energomechanicznym kopalni, a tym samym przełożonym głównych mechaników i głównych elektryków wszystkich odkrywek i był nim do 2004 roku, do przejścia na emeryturę. Był pomysłodawcą wielu innowacyjnych rozwiązań, zastosowanych po raz pierwszy w górnictwie węgla brunatnego. Nie sposób wymienić wszystkie projekty racjonalizatorskie, których był autorem lub współautorem, bo było ich w sumie ponad pół setki. O jednym rozwiązaniu jego autorstwa, które zostało opatentowane, już pisaliśmy wyżej. Drugie, z 2000 roku, dotyczyło pomiaru kąta pochylenia maszyn ważących około dwa tysiące ton, przemieszczających się na własnych podwoziach po terenie odkrywki. A kontrola pochylenia, którego przekroczenie może doprowadzić do katastrofy olbrzymich maszyn, to rzecz niezmiernie ważna. Razem z inżynierem Eugeniuszem Jaszczakiem był Stanisław Sztorch autorem ciekawego rozwiązanie, zastosowanego przy modernizacji

zespołu urabiającego koparki SRs-1200. – Kluczowym elementem modernizacji była nowa, ważąca o dziesięć ton mniej przekładnia, napędzająca koło czerpakowe – tłumaczy Stanisław Sztorch. – Ale nie mogliśmy zabudować do niej układu hamulcowego. Zobaczyliśmy, że u Niemców koło czerpakowe pracuje bez takiego układu i zadaliśmy sobie pytanie, czy w takim razie jest on w ogóle potrzebny. Pojechaliśmy do kopalni Turów i okazało się, że u nich jest podobnie. Uspokojeni, zrobiliśmy i u nas bez hamulców, ale wszystko było dobrze dopóki koparka nie złapała pierwszego dużego kamienia, potem następnego, które zerwały zsuwnię (po której zsuwa się urobek). Awaria zatrzymała maszynę na dwie doby. No tak, w Niemczech czy w Turowie tak dużych kamieni i aż tylu nie mają. Z kolegą Eugeniuszem Jaszczakiem, głównym elektrykiem kopalni, wymyśliliśmy, żeby wykorzystać do zatrzymania koła czerpakowego rzecz już znaną, a mianowicie hamowanie przeciwprądowe. Jaszczak zrobił ten układ przeciwprądowy i zastosowaliśmy go. Teraz, kiedy operator koparki widzi, że cos się dzieje i trzeba szybko zatrzymać koło czerpakowe, naciska przycisk, który odwraca pole elektryczne i przez bardzo krótki czas, chyba cztery dziesiąte sekundy, kręci w drugą stronę. Koło zatrzymuje się wtedy między jednym a drugim czerpakiem. Nawet tradycyjny układ hamulcowy nie zatrzyma go tak szybko.

Emeryt za młodu Był też Stanisław Sztorch współzałożycielem Związku Zawodowego „Ka-

Stanisław Sztorch junior na tyłach przychodni kolejowej, gdzie jego ojciec wynajmował pomieszczenie dla konia. Koła wozu są jeszcze drewniane. Po prawej widać w oddali budynki gospodarcze przy ulicy Kolejowej.

dra” i przez dwie kadencje wiceprzewodniczącym zakładowego SITG. Z końcem marca 2004 roku, po przepracowaniu w konińskiej kopalni trzydziestu lat i sześciu miesięcy, nie do końca dobrowolnie, bo w wieku zaledwie 57 lat, przeszedł na emeryturę. Pozostał jednak czynny zawodowo, między innymi na zlecenie FUGO opracował technologię demontażu i montażu modernizowanych koparek SchRs-1200, a potem był w latach 2009-11 szefem montażu jednej z takich maszyn w kopalni Mini Maritza w Bułgarii. Z kolei niedawno wziął udział w konwersatorium Politechniki Wrocławskiej „Bezpieczeństwo i degradacja maszyn”, połączonym z jubileuszem 70-lecia profesora Dionizego Dudka, który go na to wydarzenie zaprosił. Poza tym dalej ma kontakt z małym górnictwem, do jakiego można zaliczyć na przykład żwirownie, jako uprawniony kierownik ruchu zakładu górniczego.

Barwna postać Choć w opowieści o związkach Stanisław Sztorcha z konińskim górnictwem dobrnęliśmy do końca, nie jest to wcale koniec historii jego rodziny. Wrócić jeszcze warto do osoby Stanisław Sztorcha seniora, którego postać jest doskonale znana większości mieszkańców nowego Konina z lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych. Skąd? – Kiedy osiedliśmy w Koninie, ojciec jeszcze przez jakiś czas zarabiał na handlu, ale przyjeżdżających zza Buga było coraz mniej i kończyły się interesy. – pamięta Stanisław Sztorch. – A na państwową posadę iść nie chciał. Dosyć się już w kołchozie napracowałem, mówił. Gdzieś około 1962 roku kupił konia i wóz i został, jak to dzisiaj się mówi, przedsiębiorcą - zajął się skupem tak zwanych odpadów użytkowych: złomu, papieru, butelek i szmat. - Jeździł tym swoim wozem wypeł nio nym prze róż nym że la stwem, przygry wał na har mo nii i śpie wał na całe gardło rosyjskie przyśpiewki – pamięta jeden z mieszkańców ulicy Kolejowej. – Kiedy nie grał, walił w jakąś blachę i krzyczał, że złom, szmaty, butelki skupuje. Bardzo lubił żar tować, cały czas był uśmiechnięty. Pozwalał dzieciakom włazić na wóz i woził ich powo li Ko le jową, Gór ni czą i pobliskimi uliczkami. - Ojciec był barwną postacią – uśmiecha się Stanisław Sztorch. - Ja inaczej go postrzegałem, niż ludzie, z którymi teraz rozmawiam. Opowiadają, że fajny był z niego, wesoły człowiek. Dobrze śpiewał, jakąś tam harmoszkę miał, na której nie umiał grać, ale hałasował. Zapisał się w pamięci wielu ludzi. Jeden z kolegów opowiedział mi, że któregoś dnia spostrzegli mojego ojca kupującego w sklepie wódkę. Zaczepili go, kiedy wychodził: pa-

Inżynierowie Stanisław Sztorch i Eugeniusz Jaszczak

nie Sztorch, może byśmy się napili. Dobrze, chodźcie, odpowiedział. Weszli gdzieś do klatki, ciemnawo było, ojciec podał im otwar tą butelkę, z której pierwszy z delikwentów napił się... oleju jadalnego, kupionego wcześniej przez ojca. Zebrane surowce wtórne (- Później to był przeważnie już tylko złom – pamięta pan Stanisław) Sztorch senior od stawiał do punk tu sku pu Gmin nej Spół dziel ni „Sa mo po moc Chłopska” przy ulicy Żwirki i Wigury. - Na pewno dobrze na tym zarabiał – uważa Stanisław Sztorch – ale dom na Glince wybudował w dużej części z pieniędzy za sprzedany samochód. Stanisław Sztorch senior przestał wyjeżdżać swoim wozem na konińskie uli ce po sie dem dzie sią tych uro dzi nach. Zmarł 15 maja 1989 r. w wieku 82 lat.

Pozostały fundamenty Natomiast Maria Sztorch pracowała w latach sześćdziesiątych w restauracji „Europa” jako kucharka. – Mama nie miała żadnego gastronomicznego przygotowania, ale doskonale gotowała – wyjaśnia mój rozmówca. Lokal podlegał Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Zgoda”. Maria Sztorch pracowała w restauracji do 1967 roku, zmarła w październiku 2000 r. Stanisław Sztorch wciąż utrzymuje kontakty z rodziną na Białorusi. - Kiedy byliśmy w Horodecznie w 2002 roku, zrobiliśmy sobie z siostrą zdjęcie przed domem państwa Szpilewskich. Gdy pojechaliśmy tam sześć lat później, z budynku pozostały tylko zarośnięte fundamenty. Ostatni raz był na Białorusi razem z żoną Teresą w 2012 roku na ślubie córki kuzyna. RO BERT OLEJ NIK

Wóz Stanisława Sztorcha seniora był bardzo oryginalnie oznakowany. Na kołach są już gumowe opony. Zdjęcie zrobiono przed domem Sztorchów na Glince.


Ogłoszenia 17

czwartek, 7 listopada 2013

Fot. A. Procz

Przygarnij zwierzaka!

ELIZA trafiła do schroniska 24 września 2012 r. Błąkała się niedaleko Gimnazjum numer 5. To bardzo przyjazna i spokojna suczka. Miała na sobie brązową obrożę, ale jak do tej pory nikt jej nie szukał. Uwielbia kontakt z człowiekiem. Bardzo szybko przywiązuje się do konkretnych osób. Żyje w zgodzie z innymi psami, wręcz stroni od jakichkolwiek kłótni. Więcej zdjęć Elizy można zobaczyć na profilu www.facebook.com/schroniskokonin i www.LM.pl/przygarnij_zwierzaka. Eliza czeka na Ciebie w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Koninie (ul. Gajowa 7a), tel. 63 243-80-38. reklama

OGŁOSZENIE WłASNE WYDAWCY

z Sprzedam mieszkanie dwupokojowe o powierzchni 47,4 metrów z dużym balkonem na ulicy Chopina 10. Telefon: 609 767 326. z Sprzedam mieszkanie 3 pokojowe rozkładowe na Zatorzu o pow. 69 m2. Tel: 50774506. z Wynajmę kawalerkę na Zatorzu. Tel: 664645467. z Sprzedam gospodarstwo rolne:18ha+dom+budynki gospodarcze. Miejscowość: Piętno gmina Tuliszków. Cena do uzgodnienia. Telefon: 664 885 429. z Sprzedam mieszkanie, pow. 34m2. Konin, ul. Legionów 18. Telefon: 698095504. zSprzedam 2 pokojowe mieszkanie opow. 51 m2, w centrum Konina przy ulicy Energetyka, piętro 2, w niskim ocieplonym bloku. Pokoje rozkładowe, duża kuchnia. Mieszkanie do remontu. Cena 125 tyś. zł. do negocjacji. Cena: 125000zł. Telefon: 503 120 527. z Mam do wynajęcia mieszkanie 2 pokojowe o pow. 42m. Mieszkanie na 1 piętrze ul. Wyszyńskiego 8. Kuchnia umeblowana, pokoje bez mebli. Cena: 600 zł + czynsz. Telefon: 605941037. z Sprzedam działkę budowlaną w małej wsi Smólnik, gmina Krzymów, 15km od Konina. Działka znajduje się przy drodze asfaltowej o powierzchni 13 ar. Cena: 40000zl do negocjacji. Telefon: 603454429. z Sprzedam działkę budowlaną o pow. 750m2 w Węglewie gm. Golina. Media dostępne: prąd, wodociąg, gaz. Cena: 56000zł. Tel: 693-832-560.

z Nauczyciel udziela korepetycji z matematyki, także przygotowanie do matury. Tel: 696-549957. z Niemiecki – nauka języka, korepetycje, tłumaczenia. Tel: 792000953. z Język angielski. Korepetycje na każdym poziomie zaawansowania z możliwością dojazdu do ucznia. Przygotowanie do matury, testów gimnazjalnych, nadrabianie zaległości. Telefon: 695489557. z Korepetycje z chemii na poziomie gimnazjum i liceum (poziom podstawowy). 20zł za godzinę zegarową. Telefon: 794670088. z Udzielę korepetycji na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i szkoły średniej z przygotowaniem do matury włącznie. Cena: 30 zł za 60 minut zajęć. Z dojazdem do domu ucznia. Telefon: 661206995. z Zapraszam wszystkich chętnych na naukę gry na instrumentach / Keyboard, Syntezator, Akordeon /. Lekcje gry od podstaw lub kontynuacja nauki. Gwarantuję fachowość i skuteczność. Dojazd do domu ucznia. Telefon: 603 088 850. z Lekcje gry na instrumencie Akordeon, dla dzieci i młodzieży. Dojazd do ucznia. Telefon: 664831817.

z Poszukujemy osoby na stanowisko Asystent Rzeczoznawcy Majątkowego. Oferta dla osób z wykształceniem kie-

runkowym: leśnym, informatycznym, budowlanym lub geodezyjnym. Wymagane jest posiadanie prawo jazdy kat. B, znajomość obsługi komputera. CV ze zdjęciem na adres: rzeczoznawca@konsorcjuminvest.pl. zPrzyjmę pracę jako tokarz lub nawiążę współpracę. Tel: 507826142. z Zatrudnimy osoby do prac wykończeniowych wnętrz, a w szczególności do montażu płyt gipsowych i do dociepleń. Praca w Koninie i w Poznaniu. Wymagane doświadczenie w tym zakresie. Telefon: 509077071. z Zatrudnię kierowca z kat. C+E w ruchu krajowym i międzynarodowym. Umowa o pracę. Więcej info udzielę telefonicznie: 604327358. z Firma zatrudni osoby z doświadczeniem na stanowisko ślusarz-spawacz. CV prosimy przesyłać na adres biuro@nowis.net.pl. z Zatrudnię pracownika do prac przy zabudowach specjalistycznych nadwozi samochodowych. CV proszę składać drogą mailową: biuro@horsetrans.pl. z Zatrudnię pracownika do prowadzenia sklepu internetowego i sprzedaży w internecie. Wymagane doświadczenie. Praca w Koninie. CV ze zdjęciem proszę przesyłać na adres zbigniew@abiz.pl.

z SYRENA części nowe kupię. Tel: 601979100. z Legalna auto-kasacja. Kupię każde auto. Najlepsze realne ceny! Telefon: 721382733. z Autoskup: auta całe, uszkodzone, skorodowane, wyeksploatowane. W każdym stanie, wszystkie marki, modele i roczniki. Zapewniamy dojazd do każdej miejscowości. Tel: 603255210. z Sprzedam Renault Laguna 1.9 DCI, Kombi, Rok: 2003 Silnik: 1870 cm³ 120 KM. Skrzynia biegów: manualna. Kolor: Grafitowy-metalic. Garażowany. Stan bardzo dobry. Telefon: 726138258. zSprzedam Mercedes C220 model W203, zarejestrowany, rok prod. 2001, rok rejstr. 2002, automat silnik 2,2 CDI 143 KM, klimatyzacja, szyberdach, el. szyby, el. s zyberdach, hak lub zamienię na Golf V, Skoda Octawia, Passat B6. Cena: 19 000 zł do negocjacji. Telefon: 660 717 114. z Sprzedam Seat Arosa 1997r, silnik 1.0 benzyna, przebieg 170 tyś km, wspomaganie kierownicy, radio cd, samochód sprawny technicznie, ekonomiczny, przegląd i ubezpieczenie ważne jeszcze kilka miesięcy. Cena: 3900 do uzgodnienia. Telefon: 600035824. z Montaż i serwis samochodowych instalacji gazowych nowych i używanych lub masz problem z gazem w aucie zadzwoń. Telefon: 663190428. z Sprzedam Suzuki Bandit. Stan bdb. Zadbany. Zarejestrowany, ubezpieczony. W ciągłej eksploatacji. Telefon: 665388210.

z Szybka pożyczka do 7000 zł! Błyskawiczna decyzja, bez ukrytych opłat. Provident Polska S.A. Tel. 600 400 288 (taryfa wg opłat operatora). z Posadzki maszynowo, chudziaki, stropy, fundamenty, wszelakiego rodzaje wylewki. Tanio i solidnie. Tel: 782 277 322.

z Usługi remontowo-wykończeniowe: układanie glazury i terakoty, montaż ścian kartonowo-gipsowych, sufity podwieszane, szpachlowanie, malowanie. Tel: 501331128. z Hotel i salon pielęgnacyjny dla zwierząt. Konin, ul. Chopina 15f. Tel: 669-379-242. Czynne poniedziałek – niedziela. z Malowanie, szpachlowanie, panele podłogowe i ścienne. Regipsy (ścianki działowe, półki ozdobne, zabudowy) i wiele innych... Zapraszamy. Tel: 781 96 05 44. z Czyszczenie karcher: dywany, wykładziny, tapicerki samochodowe i meblowe, dywany. Zabieram do prania, odwożę suche. Tel: 695496452, 632705881. z Czyszczenie karcher: dywany, wykładziny, tapicerka meblowa i samochodowa. Solidnie. Tel: 608265284. z Malowanie, zabudowy, gipsowanie, układanie paneli. Tel: 695496452, 632705881. z Poprawki krawieckie. Skracanie i zwężanie spodni, spódnic, płaszczy, marynarek, rękawów. Wszywanie zamków, obszywanie firan, szycie obrusów, pokrowców na krzesła. Konin Zatorze ul. Chopina 9 pok. 21 (PSS Społem RAJ 1 piętro). Tel: 505224042. www.krawiec.konin. z Księgowa poprowadzi pełną księgowość, księgę przychodów i rozchodów, rejestry VAT, kadry i płace, rozliczenia z Urzędem Skarbowym i ZUS. Telefon: 602-465-221. z Naprawa lub wymiana baterii, umywalek, sedesów, kabin prysznicowych, bojlerów, grzejników, udrażnianie rur. Wszystkie prace hydrauliczne. Telefon: 794507726.

z Biuro Matrymonialne „Rusałka” zaprasza osoby samotne w każdym wieku. Może właśnie na Ciebie czeka u nas Twoja druga połówka? Spróbuj, ryzykujesz tylko tym, że znajdziesz szczęście. Tel. 662 400 165, www.biurorusalka.xt.pl. z Skup pierza: świeże, używane, poduszki pierzyny, kacze, gęsie. Tel: 695496452. z Kupię polską porcelanę z lat 50 i 60-tych – pikasiaki (patery, serwisy, figurki, wazony). Tel: 509120-978. z Sklep zoologiczno-wędkarski Pirania (Konin-Zatorze ul. Szeligowskiego 1) zaprasza miłośników wędkarstwa i akwarystyki oraz zoologi. z Kupię bursztyn, srebro, monety srebrne, medale wojskowe. Tel: 660940810. z sprzedam kask na narty dla dziecka rozm. 54 ok 4-7 lat, jak nowy użyty podczas jednego sezonu. Czarny z czerwono srebrnymi dodatkami. Cena: 50 zł. Telefon: 663 907 321. z Sprzedam atlas do ćwiczeń siłowych w bardzo dobrym stanie. Cena: 500 zł i ławeczkę cena: 100 zł. Tel: 693923157. z Sprzedam wiatrówkę marki Hatsan 5,5mm. Stan idealny. Cena: 250zl. Telefon: 603411610. z Sprzedam nowy materac piankowy firmy Sun Garden wymiar 140 x 200. Materac oryginalnie zapakowany. Cena: 600 zł do uzgodnienia. Telefon: 606687891. z Sprzedam fotel obrotowy w kolorze szarym. Cena: 60 zł. Telefon: 725 322 333. z Sprzedam pralkę automatyczną Ardo, 100% sprawna. Cena: 260zł. Telefon: 781 944 533.


18 Informator ááá TELEFONY ALARMOWE

TELEFONY ALARMOWE Centrum Powiadamiania Ratunkowego 112 Pogotowie Ratunkowe 999, 63 246-76-80 Policja 997 Straż pożarna 998 Straż miejska 986

POMOC MEDYCZNA SZPITALNY ODDZIAŁ RATUNKOWY Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego ul. Szpitalna 45, tel. 63 240-46-03

POGOTOWIA Ciepłownicze 63 249-74-00 Gazowe 992 Energetyczne 991 Wodociągowe 994, 63 240-39-33 Pogrzebowe usługi całodobowe: Administracja cmentarza komunalnego w Koninie, tel. 63 243-37-11, 502-167-765

TELEFONY ZAUFANIA Alkoholizm: Telefon zaufania Anonimowych Alkoholików 723-100-973 Konińskie Stowarzyszenie Abstynentów „Szansa”, od pn. do pt. w godz. 18.00-20.00, tel. 63 242-39-35 Ośrodek Leczenia Uzależnień i Współuzależnień, od pn. do pt. w godz. 8.00-20.00, tel. 63 243-67-67 Amazonki Koniński Klub „Amazonki”, wtorki i czwartki w godz. 15.00-17.00,

tel. 63 243-83-00 Bezdomność Dom noclegowy i schronisko dla bezdomnych PCK w Koninie, ul. Nadrzeczna 56, tel. 63 244-52-95 Dzieci Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Zarząd Oddziału Powiatowego, Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy TPD, Społeczny Rzecznik Praw Dziecka, ul. Noskowskiego 1A, 63 242-34-71 Narkotyki Punkt Konsultacyjny Stowarzyszenia Monar, ul. Okólna 54, od pn. do śr. i w pt. w godz. 10.00-18.00, tel. 63 240-00-66 Pogotowie „Makowe” 988 (od 9.00 do 13.00) Przemoc Jesteś bity, zastraszany, okradany, boisz się o tym powiedzieć w domu, w szkole wyślij anonimowego e-maila na adres: anonim@konin.policja.gov.pl Przemoc w rodzinie Bezpłatne poradnictwo prawne i obywatelskie, mediacje: od pn. do pt. w godz. 15.00-17.00 w Towarzystwie Inicjatyw Obywatelskich w Koninie, ul. PCK 13, tel. 62 240-61-93 Rodzina Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, ul. Przyjaźni 5, tel. 63 242-62-32 MOPR, Sekcja Poradnictwa Rodzinnego i Interwencji Kryzysowej, ul. Staszica 17, 63 244-59-16 (dyżur całodobowy), niebieska linia 0 801-141-286, od pn. do pt. w godz. 15.00-17.00

ááá PLACÓWKI KULTURALNE I MUZEA n Centrum Kultury i Sztuki, ul. Okólna 47a, czynne od poniedziałku do piątku w godz. 7.30-18.00, tel. 63 243 63 51 n Galeria CKiS „Wieża Ciśnień", ul. Kolejowa 1a, czynna od wtorku do piątku w godz. 10-18, soboty w godz. 10-14, tel. 63 242 42 12 n Biblioteka repertuarowa działająca przy CKiS, czynna w poniedziałki i czwartki w godz. 10–15, wtorki i środy w godz. 12–17. n CKiS Dom Kultury „Oskard”, Aleje 1 Maja 2, 63 242 39 40 n Koniński Dom Kultury, pl. Niepodległości 1, 63 211 31 30 Klub Energetyk, ul. Przemysłowa 3d, 63 243 77 17, 63 247 34 18

n Młodzieżowy Dom Kultury, ul. Powstańców Wielkopolskich 14, czynny od poniedziałku do piątku w godz. 8-18, 63 243 86 24 n Muzeum Okręgowe Konin-Gosławice, ul. Muzealna 6, czynne we wtorki, środy, czwartki i piątki w godz. 10-16, soboty w godz. 10-15, niedziele w godz. 11-15, bilet ulgowy: 5 zł, normalny: 10 zł, w niedziele: wstęp wolny na wystawy stałe, tel. 63 242 75 99. n Muzeum byłego Obozu Zagłady w Chełmnie nad Nerem czynne od poniedziałku do piątku w godz. 8-14, oddziały: las rzuchowski (tel. 501 610 710), teren dawnego pałacu (tel. 63 271 94 47) n Skansen Archeologiczny w Mrówkach koło Wilczyna czynny tylko w sezonie od 1 kwietnia do 30 września, codziennie w godz. 10-18.

ááá BIBLIOTEKI

Następny numer Kuriera Konińskiego ukaże się 21 listopada REDAKCJA: 62-510 Konin, ul. Przyjaźni 2 (IX piętro), tel. 63 2180054, fax 63 2180001 redakcja@kurierkoninski.pl

WYDAWCA Lokalne Media Sp. z o.o. na podstawie umowy franchisowej z Extra Media Sp. z o.o.

REDAGUJE ZESPÓŁ Aleksandra Braciszewska, Robert Olejnik (redaktor naczelny), Anna Pilarska, Bar tosz Skonieczny.

BIURO REKLAMY: tel. 63 2180052, fax 63 2180001 reklama@kurierkoninski.pl www.kurierkoninski.pl Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania nadesłanych tekstów. Teksty sponsorowane oznaczamy skrótem TS.

n PUBLICZNA BIBLIOTEKA PEDAGOGICZNA, ul. Przemysłowa 7 (tel. 63 242-63-39), czynna w poniedziałki i wtorki oraz czwartki i piątki w godz. 8.00-19.00, soboty w godz. 8.00-14.00. Od 1 lipca do 31 sierpnia biblioteka czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-15.00. n MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA, ul. Dworcowa 13 (tel. 63 242-85-37), czynna w poniedziałki, wtorki, środy, piątki w godz. 9.00–18.00, czwartki w godz. 12.0015.00, soboty w godz. 10.00-14.00. n Filia Starówka, ul. Zofii Urbanowskiej 1 (tel. 63 242-85-62), czynna w poniedziałki, wtorki, środy i piątki w godz. 9.00-18.00, czwartki w godz. 12.00-15.00, soboty w godz. 10.00-14.00. n Filia dla dzieci i młodzieży, ul. Powstań ców Wiel ko pol skich 14, tel. 63 242-38-30, czynna w poniedziałki, śro dy i piąt ki w godz. 10.30-17.15, wtor ki w godz. 9-15.30. n Filia Chorzeń, ul. Goździkowa 2 (tel.

63 245-01-85), czynna w poniedziałki, środy i piątki w godz. 10.30-18.00, wtorki w godz. 9.00-15.30, czwartki w godz. 12.00-15.30. n Filia Siódemka (bezpłatny Internet), ul. Sosnowa 16 (tel. 63 243-11-43), czynna w poniedziałki, środy i piątki w godz. 11.0018.00, wtorki w godz. 9.00-15.00, czwartki w godz. 12.00-15.00. n Filia Medyk, ul. Szpitalna 45 (tel. 63 240-45-05), czynna w poniedziałki i środy w godz. 9.00-18.00, wtorki i piątki w godz. 7.30-15.30 n Filia Gosławice-Zamek (bezpłatny Inter net), ul. Gosławicka 46 (tel. 63 24274-60), czynna w poniedziałki, środy i piąt ki w godz. 9.00-16.00, wtor ki w godz. 9.00-15.00 i w czwartki w godz. 12.00-15.00. nFilia Jedenastka, ul. Łężyńska 9 (tel. 63 242-79-85), czynna w poniedziałki i piątki w godz. 9.00-16.00, wtorki i środy 10.00-17.00 i czwartki 12.00-15.00.


Sport 19

czwartek, 7 listopada 2013 Pił ka noż na ko biet :

Gór nik znów na szczy cie Gór nik ze Pajor bezlitosna dla Unii Spartą

Po remisie z wiceliderem IV ligi Dąbroczanką Pępowo Górnik Konin spadł na drugą pozycję w tabeli, ale już tydzień później odzyskał fotel lidera.

W czerwcu dała Medykowi Puchar Polski, teraz znacznie przybliżyła zespół Romana Jaszczaka do mistrzostwa Polski. Medyk Konin pokonał Unię Racibórz 2:0, a obie bramki strzeliła Ewa Pajor.

Fot. B. Skonieczny

Współpraca pomiędzy Górnikiem i Spartą Konin oraz nowy sponsor w obu klubach były głównymi tematami konferencji prasowej. – Udowadniamy, wbrew słowom niektórych, że możemy działać razem – mówił prezes Górnika Konin Piotr Rybiński.

O wadze sobotniego meczu pomiędzy Medykiem Konin a Unią Racibórz nie trzeba było uświadamiać żadnego kibica żeńskiego futbolu. Zwycięstwo koninianek dawało im znaczną przewagę nad resztą stawki po rundzie jesiennej, zwycięstwo Unii oznaczało tak naprawdę rozpoczęciu sezonu wiosną od nowa. Od początku spotkania to medyczki były stroną przeważającą i w 21. minucie wynik spotkania otworzyła Ewa Pajor, która dobiła piłkę do pustej bramki. Po raz pierwszy unitki zagroziły bramce Medyka w 56. minucie, gdy po strzale Patrycji Wiśniewskiej świetną paradą popisała się Anna Szymańska. Już trzy minuty później powinno być 2:0. W sytuacji sam na sam znalazła się Ewa Pajor, lecz jej strzał trafił w słupek bramki Unii. Raciborzanki odpowiedziały strzałem z dystansu Donaty Leśnik, który znów wybroniła bramkarka Medyka. W 74. minucie koninianki strzeliły drugą bramkę – po rzucie wolnym piłkę do siatki skierowała głową Ewa Pajor. Podopieczne Remigiusza Trawińskiego pokonały bramkarkę Medyka w 85. minucie, lecz gol nie został uznany, ponieważ na spalonym znajdowała się jedna z zawodniczek Unii. Ostatecznie koninianki wygrały 2:0. reklama

- Był to typowy mecz walki. Walka była wręcz, walka była o środek pola, dopóki ta bramka nie padła było bardzo ner wowo. Cieszę się, że tym razem dziewczyny nie pękły, po stawi ły się po mę sku. Dru ga bram ka wspa nia ła, ona uspo ko iła nam trochę ten mecz – podsumował poje dy nek tre ner Me dy ka Ko nin, Roman Jaszczak. Medyczki zakończyły rundę jesienną sezonu 2013/2014 na pierwszym miej scu ta be li Eks tra li gi z przewagą ośmiu punktów nad Unią Racibórz (wiceliderki mają jeszcze jeden mecz zaległy do rozegrania). Koniec zmagań ligowych nie oznacza końca spor towych emocji – już w nadchodzący weekend koninianki zaczynają przygodę z Pucharem Polski. W ramach 1/8 finału medyczki zmierzą się na wyjeździe z Olimpią Szczecin. Medyk Polomarket Konin: Anna Szymańska – Jagoda Szewczuk, Radoslava Slavcheva, Laetitia Chapeh Yimga, Katarzyna Konat (84’ Sandra Lichtenstein), Patrycja Balcerzak, Natalia Pakulska, Aleksandra Sikora, Ewa Pajor, Marta Woźniak (90’ Aleksandra Flegel), Anna Gawrońska. BAR TOSZ SKO NIECZ NY

Pierwszą kwestią poruszaną na konferencji prasowej było podpisanie porozumienia o współpracy pomiędzy Górnikiem Konin a Spartą Konin. Jak przyznają władze obu klubów, koordynacja pewnych działań trwa już od pewnego czasu, a formalny dokument ma być tylko potwierdzeniem i symbolem tej współpracy. Głównym obszarem współpracy pomiędzy klubami będą grupy młodzieżowe – przede wszystkim zatrzymywanie zdolnych zawodników w regionie konińskim. Prowadzić ma do tego m.in. współpraca pomiędzy trenerami drużyn oraz pozyskiwanie funduszy z Unii Europejskiej. Prezesi nie wykluczają jednak poszerzenia tej współpracy. Drugim niezwykle istotnym tematem konferencji był nowy sponsor, który pojawił się w środowisku piłkarskim. Mowa tu o konsorcjum Integral-Erbud-Introl, odpowiedzialnym w Koninie za budowę spalarni śmieci. Grupa przeznaczy 100 tysięcy złotych do dyspozycji trzem klubom piłkarskim z naszego miasta: Górnikowi, Sparcie i Medykowi. To właśnie żeński futbol przekonał inwestorów: – Sport trzeba albo uprawiać, albo wspierać. Wyczytałem w prasie, że w Koninie jest Leo Messi w spódnicy, czyli pani Ewa Pajor. Namówiłem partnerów z konsorcjum, byśmy wsparli piłkę nożną w regionie – mówił pełnomocnik konsorcjum Walenty Twardy. Władze Górnika Konin poinformowały również o przystąpieniu klubu do inicjatywy Konińskiej Karty 3+. Posiadacze takiej karty (czyli rodziny z co najmniej trójką dzieci) będą mogli uczestniczyć w meczach biało-niebieskich za darmo. Bez biletu na mecze Górnika wejdą również niepełnosprawni fani. BAS

Jeszcze przed spotkaniem wiadomo było, że biało-niebiescy zagrają bez swojego etatowego kapitana Bartosza Modelskiego, który w meczu z Wartą Krzymów obejrzał czerwoną kartkę. Chwilę po pierwszym gwizdku okazało się, że jeszcze większy problem będą mieli goście. Kontuzji mięśnia doznał bowiem jedyny bramkarz Dąbroczanki Hubert Roszak i do końca meczu musiał grać z urazem. Na tym się jednak nie skończyło – w pierwszej połowie kontuzji kostki doznał Maciej Adamczewski i po przerwie zastąpić go musiał Tymoteusz Urbański. W takich warunkach trudno było o porywające widowisko. Gdy wydawało się już, że mecz skończy się bezbramkowym remisem koninianie strzelili gola. Po strzale Łukasza Kujawy piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie odbiła się od murawy za linią pola bramkowego. Sędziowie uznali jednak, że gola nie by-

ło i Górnik musiał zadowolić się jednym punktem. Tydzień później biało-niebiescy pokonali Orła Mroczeń i ponownie zajęli pierwsze miejsce w tabeli. Spotkanie rozpoczęło się dla gospodarzy bardzo dobrze. Już w dziewiątej minucie wynik meczu otworzył głową Marcin Stryganek. Kolejne bramki padły jednak dopiero w drugiej połowie. W 67. minucie na 2:0 podwyższył Sebastian Antas, a wynik już trzy minuty później ustalił Paweł Błaszczak. Ponieważ zarówno Victoria Września jak i Dąbroczanka Pępowo zanotowały w ostatniej kolejce remisy, zwycięstwo nad Orłem pozwoliło koninianom na objęcie pierwszego miejsca w tabeli z dorobkiem 33 punktów. W najbliższy weekend podopieczni Pawła Nowackiego wyjadą do Koła, by tam zmierzyć się z miejscową Olimpią.

9 listopada (sobota):

godz. 18.00: mecz piłki ręcznej (II liga): KU AZS UZ Zielona Góra – Start Konin, hala spor towa w Zielonej Górze

Piętnasta kolejka konińskiej klasy okręgowej: godz. 13.00: Kasztelania Brudzew – Hetman Orchowo, stadion w Brudzewie godz. 13.00: War ta Helenów Kramsk – Górnik Kłodawa, stadion w Helenowie Drugim godz. 13.00: Wilki Wilczyn – ZKS Zagórów, stadion w Wilczynie godz. 13.00: Polonus Kazimierz Biskupi – Błękitni Mąkolno, stadion przy ul. Golińskiej w Kazimierzu Biskupim godz. 14.00: mecz piłki nożnej (IV liga): Olimpia Koło – Górnik Konin, Stadion MOSiR przy ul. Spor towej 12 w Kole Piąta kolejka Konińskiej Ligi Futsalu, hala Rondo: godz. 16.00: Motor MZK – Tom-Car godz. 16.45: SMAG – F Buty godz. 17.30: Apteki Prima – Spedycja Relax godz. 18.15: Siesta Club – Jacol godz. 19.00: War ta Sławsk – Armaser wis godz. 18.00: Basket Liga Kobiet: KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. – MKS MOS Konin, hala spor towa w Gorzowie Wlkp.

BAS

10 listopada (niedziela): Piętnasta kolejka konińskiej klasy okręgowej: godz. 13.00: GKS Sompolno – Polanin Strzałkowo, Stadion Miejski w Sompolnie godz. 13.00: Płomień Nekla – War ta Eremita Dobrów, stadion w Nekli godz. 13.00: Wicher Dobra – Spar ta Konin, stadion przy ul. Długiej Wsi w Dobrej godz. 13.00: Tulisia Tuliszków – Polonia Golina, stadion w Tuliszkowie godz. 16.00: Turniej Kosmosfera (kat. B), klub Squashsfera przy ul. Spółdzielców 26 w Koninie Szósta kolejka Konińskiej Ligi Futsalu, hala Rondo: godz. 16.00: Spedycja Relax – War ta Sławsk godz. 16.45: Tom-Car – Siesta Club godz. 17.30: F Buty – Apteki Prima godz. 18.15: Jacol – SMAG godz. 19.00: Armaser wis – Media Markt-Zet Gold


20 Rozmaitości Igna cy Ża bie rek 1912-2013

Budowniczy Czwórki Okrągły jubileusz świętowała 29 października najstarsza po prawej stronie Warty konińska podstawówka. Szkoła Podstawowa nr 4 skończyła w tym roku 60 lat.

Nie doczekał jubileuszu Ignacy Żabierek, który został jej kierownikiem 1 września 1955 roku. Szkoła funkcjonowała już wtedy od dwóch lat, najpierw w świetlicy kolejowej, a później w jednym z dwóch baraków, stojących przy skrzyżowaniu ulic Dworcowej i Polnej (dzisiejsze Aleje 1 Maja). Ten drugi nadal służył za hotel pracownikom poznańskiego przedsiębiorstwa, budującego pierwsze bloki nowego Konina. Spośród nauczycieli, którzy jako pierwsi uczyli w Czwórce, warto jeszcze wymienić Alicję Soszyńską, Eugenię i Edwarda Kantych i Genowefę Targońską.

Praca w telefonach Nauczycielem został Ignacy Żabierek jeszcze przed wojną, a swoją pierwszą pracę podjął zaraz po ukończeniu w 1934 roku Seminarium Nauczycielskiego w Słupcy. Do wybuchu wojny uczył między innymi w szkołach podstawowych w Tuliszkowie, Karszewie (gmina Dąbie) i wreszcie w Szkole Podstawowej nr 2 w Koninie. Podczas wojny ożenił się z Anną Malak z Czarkowa (wieś była wtedy najdalej na południu leżącym sołectwem gminy Gosławice) i zamieszkał w domu jej siostry Janiny Krawiec. Jest to informacja o tyle istotna, że kiedy Niemcy zajęli dom i umieścili w nim firmę telekomunikacyjną niejakiego Millera, jej bliscy, a wśród nich i Ignacy Żabierek, znaleźli w niej pracę.

Kandydat do obozu Dla Ignacego Żabierka była to szansa na ukrycie się przed Gestapo, które skrupulatnie wyłapywało nauczycieli i wysyłało ich do obozów. Tymczasem pan Ignacy, który od początku udzielał się w Związku Walki Zbrojnej, a później Armii Krajowej, prowadził tajne nauczanie polskich dzieci. Było ono na tyle dobrze zakonspirowane, że Niemcy nigdy się o nim nie dowiedzieli, w którymś momencie natomiast zorientowali się, że przed wojną pracował w szkole i Ignacego Żabierka zamknęli. Dzię-

Po wizę do nieba Franciszek Kupczyk, koniński fotografik, otrzymał główną nagrodę za zestawy zdjęć „Tonsura” i „Po wizę do nieba” na festiwalu filmów dokumentalnych i fotografii „Wyścig Jaszczurów”.

Konkurs był skierowany do niezależnych twórców powyżej 50 roku życia. Przez dwa dni w kinie Muza w Poznaniu odbywały się pokazy filmów autorów z Polski, Rosji, Holandii i Niemiec. Wygrał „Tumult nad Łodzią” Leszka Ciechońskiego, opowiadający historię Festiwalu Camerimage z Łodzi. Po raz pierwszy festiwalowi towarzyszył konkurs fotograficzny. SKA

Następcy

ki staraniom żony i poręczeniu właściciela firmy telekomunikacyjnej, Ignacy Żabierek odzyskał wolność, choć już do końca okupacji pozostawał pod ścisłym nadzorem niemieckich służb bezpieczeństwa.

Po odejściu Ignacego Żabierka na emeryturę dyrektorami szkoły byli kolejno: Franciszek Nieborak (1972-75), Lucjan Strzelecki (1975-76), Władysław Chmielewski (1976-84), Teresa Kosińska (1984-88) i Wojciech Żerkowski (1988-2005). Od roku 2005 obowiązki te pełni Zbigniew Kosmalski. – Aż do setnych urodzin ojca odwiedzali uczniowie i nauczyciele oraz pracownicy szkoły – wspomina Jacek Żabierek. - Nawet ostatnio miałem telefon, że chcieli przyjść na dzień nauczyciela, ale nie dożył tego dnia nauczyciela i nie dożył 60-lecia szkoły. Ignacy Żabierek zmarł 5 października 2013 r.

Szkoła na pustkowiu W 1945 roku Ignacy Żabierek znów podjął pracę w Szkole Podstawowej nr 2, gdzie uczył między innymi fizyki, chemii i prac ręcznych. – Wtedy nie było takiej specjalizacji jak dzisiaj – tłumaczy Jacek Żabierek, syn Ignacego - uczyło się wszystkiego. Nawet prowadził Szkolny Klub Sportowy. Kiedy Ignacy Żabierek zaczął kierować Czwórką, do szkoły chodziło zaledwie 285 uczniów, ale wraz z rozrastaniem się nowego osiedla dzieci przybywało i trzeba było szybko budować dla niej własną siedzibę. Miejsce, w którym powstawał nowy gmach szkoły, znajdowało się wtedy ćwierć kilometra od zwartej zabudowy, która kończyła się na bloku przy Górniczej 5. Dopiero w latach sześćdziesiątych powstało czwarte osiedle, które otoczyło Szkołę Podstawową nr 4. - Podczas budowy nie obyło się bez nieprzyjemnych zgrzytów, kiedy jedna z wywłaszczonych właścicielek terenu, na którym powstawała szkoła, położyła się na drodze koparki, żeby wymusić spełnienie jakichś swoich żądań.

Dyrektorem Czwórki był Ignacy Żabierek do 1972 roku, kiedy to w wieku 60 lat przeszedł na emeryturę. Z pracy całkowicie nie chciał jednak rezygnować i jeszcze przez siedem lat uczył w swojej szkole, jak pamięta jego syn, fizyki i chemii. Odznaczono go między innymi złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Armii Krajowej, medalem Komisji Edukacji Narodowej i złotą odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, którego członkiem był przez siedemdziesiąt lat.

Ignacy Żabierek podczas jednej z uroczystości szkolnych

RO BERT OLEJ NIK

Trzy zmiany Budowę szkoły ukończono w 1959 roku. „O jej wyposażenie oraz zakup pomocy naukowych zadbała Kopalnia Węgla Brunatnego Konin”, można przeczytać w szkolnej kronice. 1 września naukę w piętnastu izbach lekcyjnych i trzech pracowniach rozpoczęło 850 uczniów. Jeszcze w tym samym roku w szkole otwarto gabinet stomatologiczny, a rok później stołówkę i gabinet lekarski. Kiedy zaczęto zasiedlać rosnące czwarte osiedle, czyli dzisiejsze Osiedle Legionów, szkoła okazała się za mała dla tak dużej liczby dzieci – nauka odbywała się na trzy zmiany.

Boisko przed barakami na rogu ulic Polnej i Dworcowej. Nad barakiem po lewej widać wieżę ciśnień, a po prawej – fragment bloku, w którym znajdowała się restauracja Kolorowa. Drugi z lewej – Włodzimierz Bartkowiak, od którego dostaliśmy to zdjęcie.

Chce się obejrzeć Dawid Ogrodnik opowiadał w Koninie o udziale w filmie „Chce się żyć”. To historia niepełnosprawnego człowieka, który nie chciał być rośliną.

Film spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem konińskiej młodzieży, która poznała historię Mateusza w ramach działającej przy kinie Centrum Akademii Filmowej. Młodzi widzowie uhonorowali Dawida Ogrodnika, który zagrał główną rolę w tym filmie, gromkimi brawami. Byli pod wrażeniem tej kreacji, a młodzież z Gimnazjum nr 1 w Koninie dociekała podczas spotkania, jak aktorowi udało się zagrać rolę tak trudną fizycznie i psychicznie. Jak przygotowywał się do zagrania niepełnosprawnego, nierozumianego, uwięzio-

nego we własnym ciele Mateusza? - To ani misja, ani rzemiosło – mówił o pracy na planie Dawid Ogrodnik. - Traktuję to jako zawód i każda scena w tym filmie była dla mnie tak samo ważna. Aktor przybył do Konina z psem, którego, jak przyznał, nie miał z kim zostawić. Jednooki, sędziwy Kuba, był jednak wsparciem dla młodego aktora, którego onieśmielają jeszcze pochwały i komplementy za świetną rolę. To także zaimponowało wyedukowanej w Akademii Filmowej konińskiej młodzieży. SKA


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.