ALEKSANDER PERŠOLJA Krocząc w proch I KaŜdy wtorek to dzień zbawienia minionych dni. To takŜe dzień, gdy sobie odkupuje rupiecie, przelicza pochody głów, rąk, tułowi, nóg. Zawsze pomija oczy, bo usta za bardzo szukają woni strachu, gdzie błądzą niezauwaŜalne namiętności, rzucające się zawsze na poranki. Pragnie pozostać dniem wiecznego trwania, nieograniczonej zabawy być zaklęciem, wstrzymującym sprzeczności upadków i nowych odkryć, zapatrzonym w kaŜdy ruch czasu, będącym światłem lub ciemnością, złem lub dobrem rozwagi. To dzień, który z powodzeniem wypełnia misję szyderstwa przeznaczoną dla wszystkich stron nieba.
© Aleksander Peršolja © for translation Monika Gawlak
1