Kuroń

Page 1



Kuroń PR ZE WODNIK KRY T YKI POLIT YCZNEJ



SPIS rzeczy WSTĘP Sławomir Sierakowski, Naiwny, który wie, jak pokonać cyników WYCHOWAWCA I PRZYJACIEL Jak to z walterowcami było: opowieści Danusi i Saszki Czubatych. Z Danusią i Saszką Czubatymi rozmawiają Jacek Garwacki, Marysia Lehman i Wanda Sadowska Rodzice ostrzegali. Z Adamem Wajrakiem rozmawia Michał Sutowski Anna Cieplak, Jacek Kuroń i animacja kultury: co dalej?

6

18 43 53

MYŚLICIEL Andrzej Walicki, Od utopii do utopii: pisma polityczne Jacka Kuronia 62 Aleksandra Denst-Sadura, Współpraca i działanie grupowe: o metodzie pedagogicznej Jacka Kuronia 106 Misza Tomaszewski, Zupełnie nieznane światy 122 POLITYK Każdy odruch sprzeciwu może być dobry. Z Sewerynem Blumsztajnem rozmawia Michał Sutowski Politycznie nie przegrywamy, choć nie wygrywamy nigdy. Z Jackiem Kuroniem rozmawia Marek Chimiak Jerzy Hausner, Negocjacje i odpowiedzialność

138 156 215


Juliusz Gardawski, Wierność i zdrada Pozostał człowiekiem lewicy. Z Karolem Modzelewskim rozmawia Michał Sutowski

220 226

JACEK DZISIAJ Andrzej Leder, Król Lear Danuta Kuroń, Obecność i nieobecność Jacka Kuronia Jerzy Osiatyński, Kuronia model gospodarczy Polski Mikołaj Syska, Kuroń budzi nas do działania

238 250 264 270

Autorzy 281 Spis źródeł

285

Krytyka Polityczna

286

Przewodniki Krytyki Politycznej

292

Świadectwo szkolne Jacka Kuronia. Fot. archiwum Andrzeja F. Kuronia



Mikołaj Syska

Kuroń budzi nas do działania Nie znałem Jacka. Urodziłem się w 1991 roku, czyli miałem trzynaście lat, gdy umarł. Nie napiszę więc, jaki był prywatnie, nie przytoczę żadnej anegdoty, żadnego wspomnienia. Jednak jego biografia i teksty odegrały ogromną rolę w kształtowaniu się mojego spojrzenia na świat, mojego systemu wartości i postaw. Jego teksty wciąż są aktualne, tym bardziej że pod koniec życia większość z nich kierował do ludzi młodych i to w nich upatrywał nadziei na aktywne kształtowanie rzeczywistości, którą oceniał krytycznie. Dla niego bowiem wolność nie była punktem dojścia, ale punktem wyjścia. Do końca buntował się przeciwko wszelkim nierównościom i niedoskonałościom systemu. „Gdy przyszły czasy «pięknego kuszenia», nie uwierzył w kasę ani w nagą siłę. Dalej wierzył przede wszystkim w wolność i wspólnotę”1 – pisał o nim Jacek Żakowski. Diagnozy i obawy, które pojawiają się w ostatnich książkach Kuronia, wydają się nad wyraz celne. Zdaniem Żakowskiego Jacek „fizycznie był wrakiem człowieka, ale busolę miał w stanie idealnym”2 . Czego więc się obawiał i w czym upatrywał nadziei na zmianę? 1

Jacek Żakowski, Kuszenie Jacka Kuronia, „Polityka”, 26 czerwca 2004, nr 26

(2458). 2

270

Tamże.


Kuroń budzi nas do działania

Obawiał się przede wszystkim obojętności i bierności społecznej. Tego, że wszyscy uwierzyliśmy, „że istnieje jakaś bezideowa normalność”3, w której każdy może znaleźć swoje miejsce i realizować swoje prywatne interesy. „Najgorszą z postaw jest obojętność, powiedzenie sobie «ja nic nie mogę, sam staram się sobie jakoś radzić». Zachowując się w ten sposób, pozbawiamy się jednego ze składników, które czynią nas człowiekiem. Jednego ze składników niezbędnych: zdolności oburzania się i do zaangażowania, które jest jej konsekwencją” – pisał Stéphane Hessel w swojej książce Czas oburzenia!4 . Jacek uważał podobnie. Dla niego najważniejsze było, żeby ludzie byli kowalami swojego losu, a nie jedynie przystosowywali się do warunków, w których żyją. Dlatego nie mógł pogodzić się z tym, że – jak pisał – „człowiek został zredukowany do aspektu gospodarczego”5. Stał się „zasobem ludzkim”, którego celem ma być jedynie zarabianie i konsumowanie. Coraz więcej ludzi wpada w „fazę stereotypizacji”, wykonywania czynności bez zaangażowania emocjonalnego, bezrefleksyjnego odtwarzania schematów. A przecież, jak powtarzał, „sensem życia każdej jednostki powinno być niepowtarzalne tworzenie siebie i otaczającego ją świata”6 . Nie mógł pogodzić się z nierównościami społecznymi, jakie narastały w Polsce. Z kulturą ciągłej rywalizacji i urynkowienia prawie wszystkich sfer życia. Z narastaniem podziałów między światem zamożnych a światem ludzi biedniejszych. Czuł się 3  Jacek Kuroń, Rzeczpospolita dla moich wnuków, Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2004, s. 85. 4  Stéphane Hessel, Czas oburzenia!, tłum. Piotr Witt, Oficyna Naukowa, Warszawa 2011, s. 15. 5  Cyt. za: Tomasz Sylwiusz Ceran, Świat idei Jacka Kuronia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010, s. 249. 6  Tamże, s. 269.

271


odpowiedzialny za tę sytuację. Za to, że tak niewiele pozostało z idei solidarności społecznej, że sukces ruchu społecznego, jakim była „Solidarność”, okazał się triumfem jej biurokracji, a nie samego ruchu, który umarł. Karol Modzelewski opisał w swojej autobiografii historię z 1981 roku: „We wrocławskiej komunikacji miejskiej zawrzało, gdy ogłoszono informację o podwyżce płac, ponieważ najwięcej mieli dostać kierowcy autobusów, a najmniej pracownicy warsztatów i sprzątaczki. Kierowcy, podobnie jak motorniczowie tramwajów, jeździli po kilkanaście godzin dziennie świątek piątek, ale też bardzo dużo zarabiali. We wrześniu strajkiem nie zagrozili jednak we wrocławskim MPK mechanicy ani sprzątaczki, tylko kierowcy autobusów, którzy zarabiali najwięcej i najwyższe też dostali podwyżki. Uważali oni, że ta nierówność jest niesprawiedliwa, i gotowi byli zatrzymać komunikację miejską wbrew własnemu interesowi materialnemu, żeby upomnieć się o tych, co mają gorzej”7. Czy wyobrażamy sobie taką sytuację dzisiaj? Przykład takiej solidarności ze słabszymi, wspólna walka o ich interes, wydają się nie do pomyślenia w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez społeczne rozdarcie. Sytuacje takie, jak opisana powyżej, zdarzają się wyjątkowo, nie stają się regułą na co dzień. Problem jednak w tym, że dzisiaj nasza wrażliwość społeczna i poczucie wspólnotowości osiągnęły zastraszająco niski poziom. Utraciliśmy umiejętność nie tylko zbiorowego działania, ale nawet rozmowy. To rozdarcie i nierówności społeczne mogą stać się realnym zagrożeniem dla naszej – pozornie tylko – stabilnej rzeczywistości. „Wielu moich przyjaciół ubolewa nad skalą nierówności społecznych w III RP, ale pocieszają się: «za to mamy wolność». Nie «za to», 7  Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013, s. 273.

272


Kuroń budzi nas do działania

lecz mimo to, i dlatego trzeba pamiętać, że to krucha pociecha: jeszcze mamy wolność. Bez równości i bez braterstwa jest ona niepewnym darem. Demokracja jest silna poparciem obywateli. Może upaść, gdy zabraknie zgody obywateli co do podstawowych wartości demokracji. Wtedy z wolności pozostanie tylko wolny przepływ globalnego kapitału finansowego”8 – przestrzega Karol Modzelewski. Jacek nadziei na odrodzenie zaangażowania i aktywności społecznej upatrywał szczególnie w młodych ludziach. Uważał, że będą oni odporni na „chorobę kesonową”. Tak określał zjawisko nagłego i szybkiego wynurzenia się ze starego systemu i znalezienia się w zupełnie nowej sytuacji społecznej i życiowej; zachłyśnięcie się wolnością i możliwościami, jakie nowy system obiecuje. Tymczasem, według Jacka, młodym nie będzie wystarczała już sama wolność, a i obiecywane możliwości będą się kurczyć. Był przede wszystkim wychowawcą, dlatego pod koniec życia starał się wśród młodych zaszczepić postawę aktywnego działania, zaangażowania i współpracy. Rozwiązania współczesnych problemów upatrywał w organizowaniu się grup, które będzie łączyła wspólnota celów i więzi. Tylko współdziałając, jesteśmy wstanie wpływać na otaczającą nas rzeczywistość. W pojedynkę jesteśmy za słabi i osamotnieni z własnymi problemami. Ale jednocześnie przestrzegał przed zamknięciem się takich grup. Bo wspólna wizja, przeżycia, doświadczenia i bliska więź, jaka się w takiej grupie wywiązuje, mogą uczynić z niej grupę zamkniętą na doświadczenia innych. Współdziałanie w takiej grupie czyni każdego z jej członków bardziej podmiotowym i jest odpowiedzią na atomizację społeczną i wyobcowanie, ale jednocześnie należy starać się przekroczyć 8

Tamże, s. 415.

273


granicę atomizacji środowiskowej, granicę niezrozumienia czy nawet niezauważania inności problemów i przeżyć. Jak zdaniem Kuronia poradzić sobie z zanikiem braterstwa i solidarności społecznej? Można to zrobić jedynie, wprowadzając do systemu kształcenia nastawionego na rywalizację elementy współpracy. Szkoła powinna być miejscem spotkania ludzi o różnym pochodzeniu i doświadczeniach życiowych. Dlaczego to spotkanie jest takie ważne? Bo na co dzień mamy do czynienia z dehumanizacją w relacjach z innymi ludźmi. Nie mamy żadnego poczucia więzi z kasjerką w sklepie, raczej traktujemy ją niczym maszynę, która ma wykonać dla nas określone zadanie. Tym, co ogranicza tego rodzaju dehumanizację, jest właśnie bezpośredni kontakt i poczucie wspólnoty, którą najłatwiej buduje się, współdziałając w osiąganiu jakiegoś celu. Jak mówi psycholog społeczny Michał Bilewicz, wobec grupy obcej czujemy raczej emocje pierwotne (podstawowe, takie jak lęk, strach), a wobec grupy własnej – wtórne (wyższego rzędu, takie jak nostalgia, miłość). Dlatego szkoła jest idealnym miejscem do zacierania różnic klasowych i budowania braterstwa. Współdziałając, poznajemy się; mamy różne poglądy, różne doświadczenia, ale w procesie działania pojawiają się wśród nas emocje wtórne, które nie tyle sprawiają, że się nie różnimy, ile budują więzi i poczucie odpowiedzialności za innych. Kuroń uważał, że naszym obowiązkiem jest doprowadzanie do sytuacji, w której jak najczęściej będziemy współdziałać w otwartych grupach zadaniowych. Dlatego pewnie nie podobałyby mu się zamknięte osiedla i prywatne szkoły, które służą odgradzaniu się od innych, oraz ograniczanie się do kontaktu i budowania więzi z ludźmi o podobnym statusie materialnym, poglądach i doświadczeniu. Przestrzegał nas przed elitarnością czy poczuciem wyższości. 274


Kuroń budzi nas do działania

Obecnie nikt nie uczy nas, jak działać i jak rozmawiać. Uczy się nas tylko, jak wejść w schemat i jak wygrać rywalizację z innymi. Tymczasem rzeczywistość, w której żyjemy, staje się coraz bardziej niepewna. Obecny model przeżywa kryzys, a nowego modelu jeszcze nikt nie wymyślił. Młodzi ludzie coraz częściej zmagają się z wysokim bezrobociem, z pracą na umowach śmieciowych, żyją w ciągłej niepewności. Odrzucają zdemoralizowaną i ciągle reprodukującą się klasę polityczną. Ale jednocześnie nie wiedzą, jak sobie ze swoimi problemami i oburzeniem poradzić. Odczuwamy napięcie, ale „nie potrafimy przekształcić go w napięcie twórcze i przezwyciężyć w działaniu”9 – jak pisał Kuroń. W takiej pustce istnieje zagrożenie, że ludzie oparcia i przynależności będą szukać w grupach z „samookreśleniem negatywnym”. W grupach, w których więzi wzmacniane są przez nienawiść i agresję. Gdzie „miłość w grupie własnej wzmacniana jest przez niechęć (czy nawet nienawiść) wobec grupy obcej”10. Przecież od małego uczono nas, że w naszym świecie wygrywa silniejszy. Część dochodzi więc do wniosku, że należy siłą ten system, który nam nie pasuje, zniszczyć. Stąd może wynikać rozwój i zwiększająca się popularność ruchów narodowych. Kuroń uważał więc, że ludzi od początku trzeba wychowywać w pozytywnym systemie wartości, nastawionym na zrozumienie, działanie, poznanie i współpracę. Uczyć powinniśmy nie przystosowania i odtwarzania schematów, ale znajdowania nowych, własnych rozwiązań w grupie, w której każda jednostka jest podmiotowa. Ogromną rolę odgrywa więc utopia, rozumiana jako ciągłe poszukiwanie nowych rozwiązań, marzenie, coś, co wykracza poza codzienność, co wydaje się niemożliwe. 9

Jacek Kuroń, Rzeczpospolita dla moich wnuków, dz. cyt., s. 57. Tamże, s. 74.

10

275


Kuroń pisał: „Współcześnie na całym świecie ideologie znikają wraz z utopiami utopii… Może i – niestety?”11. A przecież, jak uważa Karol Modzelewski, „bez utopii do tej pory nie wyszlibyśmy z epoki kamienia łupanego. To nie znaczy, że utopiści swoje utopie realizują. To znaczy, że to jest ta sprężyna, ten napęd, który powoduje, że świat się zmienia”12 . Dzisiaj utopia kojarzy nam się negatywnie, z czymś naiwnym albo generującym przemoc. Tymczasem w rozumieniu Jacka było to po prostu twórcze zmienianie świata. „Marzenia są niezbędne do życia, a utopia to jest właśnie marzenie – wyrasta przecież z wielkiej miłości, płynie z niej nadzieja i wiara”13. Zdawał sobie sprawę, że „w imię wielkich idei ludzie popełniali nieskończenie więcej zbrodni niż dla swoich namiętności”. Ale utopie nie są złem samym w sobie, wręcz przeciwnie, pozwalają na przekształcanie świata, na rozwój, „rzecz tylko w tym, aby pod żadnym pozorem nie próbować realizować utopii przemocą”14. Czy da się dzisiaj mówić językiem Kuronia? Czy używanie takich słów, jak nadzieja, miłość, braterstwo, nie wydaje nam się śmieszne i naiwne? „Żyć po ludzku to kochać i tworzyć. Miłość i tworzenie są dwiema różnymi stronami tego procesu. Bez miłości nie ma tworzenia, a bez tworzenia nie ma miłości”15 – czy gdyby dzisiaj Jacek wygłosił takie zdanie na jakimś spotkaniu, nie zostałby wyśmiany? Czy w świecie dystansu, ironii i popularności pozoru da się takim językiem posługiwać? Miłość w języku Kuronia jest niczym innym, jak zrozumieniem, empatią, budowaniem Cyt. za: Tomasz Sylwiusz Ceran, Świat idei Jacka Kuronia, dz. cyt., s. 267. Tamże. 13  Jacek Kuroń, Wiara i wina, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, s. 351. 14  Tamże. 15  Tamże, s. 341. 11

12

276


Kuroń budzi nas do działania

więzi z innymi ludźmi. Jego język jest językiem wartości, które w dzisiejszym świecie ustępują językowi „racjonalności”. Obecnie mówimy więc nie o ideach, ale o konieczności ekonomicznej, nie o ludziach, ale o zasobach ludzkich, nie o braterstwie i zaangażowaniu, ale o kapitale społecznym. Powrót do języka wartości wydaje się kluczowy dla budowania społeczeństwa połączonego więzami i solidarnością. Bo ten język buduje wspólnotę, pozwala przekraczać granice zdystansowania. Sprawia, że nie myślimy o sobie i innych jako o anonimowych i zatomizowanych jednostkach, ale jako o żywych ludziach, których należy poznać i zrozumieć. Świat, w którym żyjemy i który musimy sami podmiotowo tworzyć, musi się opierać na pozytywnych wartościach, inaczej istnieje zagrożenie agresji, przemocy i wykluczania innych. Naiwność to najczęstszy zarzut wobec Kuronia. Bezsensowny o tyle, że duża część jego idei i pomysłów na działanie się sprawdziła. Wychował całe pokolenie osób niepokornych, aktywnie zaangażowanych w opozycję demokratyczną w PRL-u. Wspólnie ze swoimi wychowankami stworzył KOR, czyli organizację, która niezwykle sprawnie radziła sobie z niesieniem pomocy robotnikom, a jednocześnie była obudowana wieloma wydawnictwami, gazetami i, co najważniejsze, swoimi ideami realnie oddziaływała na szerszą grupę ludzi. Potem była „Solidarność”, czyli czas, kiedy od organizacji połączonej bliskimi więzami i ograniczonej ilościowo trzeba było przejść do budowania ruchu masowego. Właśnie taki był pomysł Jacka na wywieranie realnego wpływu na rzeczywistość: zachowanie równowagi między grupą, ograniczoną ilościowo i połączoną silnymi więzami, często przyjacielskimi, a ruchem społecznym – masowym, połączonym wspólnotą celu i zadaniem. Myśl Jacka pozostaje aktualna i jest ważną lekcją do odrobienia. Jest przestrogą przed zbytnią biurokratyzacją stowarzyszeń, przed zbytnią utratą 277


wpływu pojedynczego człowieka na kształt i metody działania, przed utratą wspólnej wizji na rzecz zdobywania kolejnych dotacji i utrzymania struktur. Ale jednocześnie jest świadectwem znaczenia instytucji, które zapewniają trwałość działania i większy profesjonalizm grup, które dzięki nim będą mogły efektywnie wywierać wpływ wspólną wizję rzeczywistości. Zrównoważenie metod działania, zdaniem Kuronia, może mieć moc skuteczniejszego osiągania wspólnych celów. Ruch nie powinien opierać się tylko na negacji, ale powinien opracowywać swoje rozwiązania i wchodzić w grę z systemem, w którym istnieje. Kiedy pojawia się możliwość politykowania, należy z niej skorzystać. Kiedy takiej możliwości nie ma, należy budować instytucje, grupy zadaniowe, wspólnotę, działać w obrębie języka, kultury i dążyć do zmiany społecznej, która następnie może przynieść realną zmianę polityczną. Skoro nie jesteśmy w stanie wpłynąć na wymianę zdemoralizowanej klasy politycznej, to „nie zdobywajmy władzy, zdobywajmy edukację”16 . I wywierajmy na władze presję, pokazujmy, że nie jesteśmy bierni i że muszą się z nami liczyć. „Kuroń nie twierdził, że znalazł rozwiązanie, nieustannie go poszukiwał” – pisze Tomasz Ceran w świetnej książce Świat idei Jacka Kuronia17. Wypracowanie tego rozwiązania nie będzie łatwe, bo sytuacja, w której się znaleźliśmy, stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania i problemy. Ale musimy ciągle tych nowych rozwiązań poszukiwać, starać się wpływać na rzeczywistość i wspólnie ją kształtować. To właśnie czyni nas podmiotem historii, a nie tylko jej biernym obserwatorem. Nieustanne wspólne działanie sprawia, że nasze życie staje się pełniejsze 16  Kuroń dla „Przekroju”. Jacek Kuroń w rozmowie z Piotrem Najsztubem, „Przekrój”, 27 czerwca 2004, nr 26. 17  Tomasz Sylwiusz Ceran, Świat idei Jacka Kuronia, dz. cyt., s. 272.

278


Kuroń budzi nas do działania

i bardziej wartościowe. Jackowi marzyła się „Rzeczpospolita ruchów społecznych” – i swoimi tekstami budzi nas do działania, sprawia, że jest nam po prostu wstyd, że tak często popadamy w bierność. Daje też konkretne podpowiedzi, jak budować ruch, jak w zatomizowanym społeczeństwie radzić sobie z nowymi wyzwaniami i mieć większą możliwość wpływu na rzeczywistość. Staje się dla nas wyrzutem sumienia. „Społeczne plagi, które deformują i drążą odzyskaną wolność, są dla niej śmiertelnym zagrożeniem, którego nie trzeba przemilczać ani pudrować; trzeba je odsłaniać, żeby zapobiec najgorszemu”18 – pisał Karol Modzelewski. Właśnie dlatego warto czytać Kuronia – żeby ocknąć się z dobrego samopoczucia, zauważyć te „plagi” i zastanowić się, jak tę naszą wolność zagospodarować i uczynić rzeczywistość chociaż trochę lepszą i bardziej sprawiedliwą.

18

Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii…, dz. cyt., s. 425.

279


Kuroń. Przewodnik Krytyki Politycznej Warszawa 2014 Copyright © by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2014 Wydanie I Printed in Poland ISBN 978-83-64682-06-3 Seria Przewodniki Krytyki Politycznej, tom XLI Projekt graficzny, projekt okładki: xdr Na okładce wykorzystano szablon grupy Twożywo stworzony na potrzeby akcji „Solidarni z Jackiem”, której pomysłodawcą i koordynatorem był Jan Gebert. Skład: Opieka redakcyjna: Jakub Bożek Redakcja merytoryczna: Michał Sutowski Pomoc redakcyjna: Paulina Andruczyk, Przemysław Górecki, Ula Lukierska, Aleksandra Paszkowska Korekta: Magdalena Jankowska Druk i oprawa: www.sowadruk.pl K siążka wydana przy wsparciu Fundacji im. Friedricha Eberta Przedstawicielstwo w Polsce Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Foksal 16, II p. 00–372 Warszawa redakcja@krytykapolityczna.pl www.krytykapolityczna.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.