2 minute read

Rękawice furmańskie rządzą

Tekst: © Zuzanna Długosz Zdjęcia: © Marcelina Kubiak Wykonanie: © Małgorzata Polańska-Kubiak, Marcelina Kubiak

Hu, hu, ha, nasza zima zła!

Advertisement

Nie zawsze zła, ma i swoich fanów. A ma ich dlatego, że potrafią i wiedzą, jak należycie się przygotować na spotkanie mrozu i śniegu. Dziś o rękawicach. Nie o rękawiczkach, a właśnie o rękawicach. Ostatnie ciepłe lata i zimy sprawiły, że są raczej ozdobnikiem do naszej garderoby, niż koniecznością.

Karpaty zimą

Beskid Sądecki, górskie pasmo rozciągnięte wzdłuż Popradu, doliną którego z dawien dawna przebiega jedna z arterii komunikacyjnych Europy, kryje wśród mieszkańców położonych wśród lasów wiosek – rękawice furmańskie. Nazwa wiele mówi: robione przez tych, którzy pracowali z końmi. Rękawice wytwarzane nie na drutach czy szydełku, ale tkane, na specjalnej przestrzennej formie, łatanej skórą. Bardzo ciepłe i grube. Doskonałe na cały dzień pracy w zimowym lesie. Dla ochrony przed mrozem, który, bywało, dochodził do kilkunastu stopni, a śnieg nierzadko sięgał powyżej kolan.

Zawód furman

Do pracy w lesie wyjeżdżali wszyscy mieszkańcy gór, dzień za dniem, przez całą zimę, gdy nie było pracy na polach. Zimą drzewa ścina się ze względu na naturalne warunki, jakie stwarza przyroda. W drewnie jest mniej wody, a więcej żywicy, więc nadaje się ono na budulec. Zamarznięte strumyki nie stanowią wielkiej przeszkody dla pracujących, nie ma wszechobecnego błota. Ale jest mróz. I jedyny w wielu miejscach pomocnik - mądry, nauczony ciężkiej pracy, niezastąpiony koń. Często sąsiedzi albo rodzina wyjeżdżali do lasu w dwa konie i dwóch, trzech robotników. Drewno trzeba było ściąć, pozbawić gałęzi i zwieźć przed szybko nadchodzącym zmierzchem. Ciężko stąpały parujące potem konie w szybko zapadającym mroku, dzwoniły dzwoneczki przy uprzęży. Skrzypiał śnieg pod specjalnymi saniami załadowanymi długimi pniami. Okutani w ciepłe (u)odziaty furmani podążali do tartaku (niejednokrotnie pieszo, by ulżyć koniom). I wszyscy mogli kończyć kolejny pracowity dzień właśnie dzięki rękawicom furmańskim. Z czasem jednak i takie rękawice przestały być niezastąpione – do pracy w lesie zaczęto używać pił, maszyn, a pracownicy leśni noszą dziś zupełnie inne ubranie.

Rękawice furmańskie

Odnalezione na strychach stały się pięknym symbolem dawnego pracowitego życia mieszkańców Sądecczyzny. Są pieczołowicie odtwarzane głównie przez kobiety w gminie Piwniczna-Zdrój (Łomnicy-Zdroju, Wierchomli i Głębokiem). I choć kiedyś było to zajęcie męskie, dziś zdominowane jest przez tkaczki, które poprzez swoją pasję przypominają dawne czasy. Ponadto takie rękawice dziś są niezwykłym i całkowicie niepowtarzalnym uzupełnieniem zimowego stroju.

Tradycyjnie tka się je z wełny. Można je tworzyć podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów, wplatając wątek w osnowę także myśli i wspomnienia o pokoleniach tych, którzy tę ziemię kiedyś przed nami zamieszkiwali. I jak my – bardzo kochali.

Lista UNESCO

Wśród aktualnych działań, jakie podjęły tkaczki z Serca Beskidu Sądeckiego znalazły się:

• projekt edukacyjny dla instruktorów tkania rękawic furmańskich: “Mistrz tradycji” realizowany przez Towarzystwo Miłośników Piwnicznej • starania o wpisanie umiejętności tkania rękawic furmańskich na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. • powstał szlak tkacki rękawic furmańskich, który skupia blisko 20 przestrzennych tkaczy • trwa akcja: „Wspieram rękawice furmańskie w drodze po UNESCO”. Zaangażowali się w nią znani Polacy, który fotografują się z rękawicami. Dotychczas do akcji włączyli się m.in.: Majka Jeżowska, Hirek Wrona,

Hanka Wójciak, Krzysztof Trebunia-Tutka

This article is from: