Curier 11/2010

Page 1


Co pierwszoklasista sądzi o II LO ? ,,Jeśli za parę lat będę wspominał ten czas jako naj p i ęk ni ejs z e l ata m oj ego Ŝ yci a, przypomnijcie mi, Ŝebym się zabił’’. KaŜde pokolenie przechodzi to samo, choć moŜe kaŜde w innych okolicznościach i w innej postaci. MoŜna pokusić się nawet o stwierdzenie, Ŝe słowo ‘’szkoła’’ spędza sen z powiek niejednemu uczniowi, a przede wszystkim pierwszakowi. Postaram się opisać pierwsze wraŜenia oczyma właśnie takiej osoby. Lekcje polskiego z dźwiękiem młotu pneumatycznego w tle, straszna godzina fizyki. I jeszcze ten strych wraz ze skrzypiącą podłogą. W-f jako chwila odpoczynku dla zszarganych nerwów. Toalety, publiczne łaźnie i salon razem wzięte. Na korytarzach kolejki jak po ciepłe bułeczki, a miniony kiermasz szkolny to rywalizacja, kto da więcej. To tylko prowizoryczny obraz nowej szkoły i obrazy, które na długo pozostaną w naszej pamięci. A nauczyciele? Czy faktycznie są tacy straszni? Chyba nie. (Z małymi wyjątkami) MoŜe na początku sprawiali wraŜenie bezwzględnych i zatwardziałych, ale teraz dają nam odczuć, Ŝe są po to, by nas czegoś nauczyć. Oni tez są ludźmi i rozumieją wiele rzeczy. Nowe miejsce, otoczenie, znajomi- to przerasta wielu z nas. Tym bardziej, Ŝe trzeba zetknąć się z tym w momencie najtrudniejszym- w czasie dojrzewania. A to przecieŜ proces niełatwy. Głównie dlatego, Ŝe boli. Nagle świat przewraca się do góry nogami, bawiąc się z nami w ciuciubabkę. Pozbawia nas gruntu pod nogami, nie dając moŜliwości powrotu do beztroski. Tak, nie moŜemy się juŜ schować za spódnicę mamy. To nie ten moment Ŝycia. Liceum to czas udowodnienia sobie i otoczeniu, 2

Ŝe jest się kimś. To w dzisiejszych czasach skok na głęboką wodę bez widocznej granicy między: nastolatek- dorosły. Lech Kurpiowski pisał: ,, śyjemy w czasach, kiedy młodych ludzi dręczą dorosłe strachy. Płacimy cenę za niecierpliwość współczesnego świata, nastawionego przede wszystkim na szybkie i łatwe przyjemności’’. I tu tkwi sedno problemu. Kończąc gimnazjum myśleliśmy, Ŝe w liceum będzie tylko trochę więcej nauki, a poza tym nic się nie zmieni. Dziś moŜemy powiedzieć: zmieniło się niemalŜe wszystko. Problemem nie są tylko trudne sprawdziany, przeraŜający na pierwszy rzut oka historycy czy zupełnie inny system nauczania, ale przede wszystkim Ŝyciowa lekcja, w której jesteśmy wiecznymi uczniami. Nikt przecieŜ nie wie, z jakimi problemami stykamy się na codzień. Wtedy to my musimy zacisnąć zęby i udawać, Ŝe wszystko jest OK. Okazujemy się mistrzami kamuflaŜu. Trudno na nowo nauczyć się wartościować, odpowiadać na pytania: co jest dla mnie tak naprawdę waŜne? Kolejną umiejętnością, jaką powoli nabywamy jest gospodarowanie czasem. Wszyscy zgodnie stwierdzimy- mamy go zdecydowanie za mało. Są jeszcze przecieŜ Ci, którzy codziennie dojeŜdŜają do szkoły. Niezaprzeczalnym faktem jest to, Ŝe jesteśmy w szkole traktowani jak szare myszki. Niby dzieci, a prawie juŜ dorośli. Wielokrotnie odniosłam wraŜenie, Ŝe nauczyciele czasami nie wiedzą, jak nas traktować. Ale myślę, Ŝe z czasem się to zmieni. Przez ostatnie dwa tygodnie zauwaŜyłam jeszcze jedną waŜną zaleŜność. Im wyŜsze progi sobie stawiamy, tym trudniej będzie je osiągnąć. A wtedy za poraŜkę zaczniemy uznawać nawet ocenę dobrą, która będzie nas ciągle wprawiać w zły nastrój. Natomiast kiedy powiemy sobie, Ŝe dobrze byłoby zaliczyć dany sprawdzian - otrzymanie trójki czy czwórki okaŜe się źródłem naszej radości. Ale najwaŜniejsze jest to, by dać z siebie wszystko, nawet jeśli nie


będzie to ,,naj’’. Ludzi idealnych po prostu nie ma. Podsumowując, okres pierwszej klasy jest zdecydowanie najgorszy i najtrudniejszy. Bowiem trzeba uczyć się na przedmioty,

których nie lubimy. Ale pocieszając nas, i jednocześnie siebie, mogę powiedzieć, ze juŜ niedługo czeka nas nauka tylko tych ulubionych. Dokładnie za 194 dni.

Był sobie napis

Nigdy nie zapomnę jak w 2001, 2002 roku rozpoczynając zajęcia wos-u lub historii w i d z i a ł em b l a t y s t oł ó w p rz yk r yt e egzemplarzami „Polit yki”, „Forum”, „Rzeczpospolitej”, „Gazety Wyborczej” lub „NajwyŜszego czasu”. I nie tylko leŜały. Przeczytane tam artykuły stawały się obszarem dociekań i refleksji nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Polemiki wciągały kilka, kilkanaście osób – oczywiście byli i tacy, dla których nie były zajmujące, ale Ci, bardzo często na następnym spotkaniu, mieli własny arsenał inspiracji, dając do zrozumienia, Ŝe czytali, widzieli, rozmawiali, sądzą… Sens – w 2002 w okręgowym finale Olimpiady Historycznej w pierwszej dziesiątce znalazło się pięciu spośród nas, dwóch w centrali, wszyscy to absolwenci nie tylko polskich uczelni. I bynajmniej nie były to „kujońskie dusze”. Miłość, oburzenie, zmęczenie, ale i zabawa, były równie im bliskie co nam. MoŜe tylko dopa nie była w takiej modzie i rzadziej usprawiedliwienia podnosiły „złe samopoczucie” jako powód absencji. Ba, byli tacy, którzy rezygnowali z wycieczki Ŝeby nie mieć zaległości … 8-9 lat temu bawiliśmy się na Licealiach, które były manifestacją powabu na miarę dzisiejszych nagich pępków i mini w tendencji do mikro. Była zaŜyłość nie granicząca z poufałością, rozmowa bez rąk w kieszeni i okrzyki, których warto było posłuchać. Idealizacja- z pewnością- jednak nie wypacza ona rzeczywistego obrazu. Byli

Jesteśmy w fazie schyłkowej remontu naszej Szkoły – przynajmniej taką posiadamy nadzieję. Obok rewitalizacji substancji materialnej czeka nas niebawem kolejna reforma edukacji w naszym kraju. Co łączy te dwie informacje – ich zewnętrzny charakter i zupełny brak naszego wpływu na ich formalny wymiar, który ma jednak zasadniczy udział w codzienności, której część stanowimy (równieŜ, przede wszystkim, siłą rzeczy ?). Zatem mury lśnią, farba schnie, czego zatem dusza pedagoga pragnie? OtóŜ na ścianie dawnej, nieistniejącej juŜ siedziby Samorządu (obecnie drugie wyjście koło biblioteki) wisiała tablica. Nad nią, z wyciętych styropianowych liter, znajdował się napis: „Radioaktywność to stan świadomości”. Z czasem pojawiły się pojedyncze ubytki – czy to znak – w wyrazie „świadomość”. Obecnie wielki otwór chłodnym powiewem wymiata ostatnie wspomnienia o aranŜacji tego miejsca nie mówiąc juŜ o radioaktywności, której nieliczne ślady moŜemy spotkać na niektórych drukach, a najczęściej, teczkach dzierŜonych w dłoniach liderów naszej uczniowskiej społeczności. Czym była „radioaktywność” w naszym Curie wymiarze? Przede wszystkim duchowym klimatem twórczej konfrontacji pragnień nastoletniej młodości i „tej dojrzalszej”; poszukiwań uczniów i poszukujących, wer yfikuj ąc ych ws pólną eks plorację nauczycieli. 3


równieŜ kontestatorzy, ale i Ci gardzili mantrą „nie mam”, „nie wiem”- było po prostu głupio być tak konsekwentnym. MoŜna było róŜne przedmioty negować, ale w czymś byłem dobry, coś mnie fascynowało, czemuś poświęcałem czas i uwagę.

Kiedy zatem przychodzi mi napisać tych kilka słów pragnie się zawołać: gdzie się podziała tamta tablica i „promieniowanie”, którego energia przeniknie „Curiera”, Licealia, Polmun i „blaty stołów”- jakŜe często niepokojąco „czyste”.

Jak zgładzić Pana Ksero, czyli o sprawie skryptów

powodu nagłego „zamknięcia” – zwyczajnego braku miejsc. Szczytem niesprawiedliwości jest zmiana planu, o której sam zainteresowany dowiaduje się po fakcie. I wtedy robi, co moŜe – biega, błaga i bardzo, ale to bardzo się denerwuje. Lecz, cóŜ, zdarza się – czasami w takiej sytuacji pozostaje tylko zacisnąć zęby i zająć miejsce na wcale niewymarzonym kursie.

Tego, Ŝe II LO jest szkołą specyficzną, nikomu tłumaczyć nie trzeba, zwłaszcza samym zainteresowanym. Pomijając juŜ świadczący o tym (h)amerykański system kursowy, samych ludzi czy hermetyczność środowiska uczniowsko-belfrowskiego (pasjonujące rozmowy o jakichś kursach albo – och nie! – najbardziej tajemniczej z tajemniczych i przeraŜającej z przeraŜających – rejestracji – „PLAN MI NIE WSZEDŁ!”, raczej nie spotykają się z aprobatą społeczności występujących w miejscach publicznych); to właśnie takie szczegóły czynią tę szkołę wyjątkową. Strona internetowa szkoły faktycznie zachęca do wyboru akurat tej placówki. Kusi moŜliwością wyboru nauczycieli („Zdarza się równieŜ, Ŝe (uczeń) moŜe wybrać nauczyciela. Wybór ten nie jest jednak częścią programu” – trzeba jednakŜe potrafić czytać ze zrozumieniem, Ŝeby pojąć, Ŝe to NIE JEST zagwarantowane, zrzędy!), układania planu, projektowania własnej specjalizacji et cetera, et cetera. Uogólniając – nęci, cytuję, „alternatywnym systemem edukacyjnym”. Oczywiście, w rzeczywistości nie wygląda to tak kolorowo – nie zawsze wszystko pasuje, bywa się odgórnie zapisanym na inny kurs z 4

Istnieje u nas równieŜ coś takiego jak „autorskie wewnątrzszkolne programy nauczania”. Oto przykład. Kursy z języka polskiego poukładane są w bloki tematyczne (101 – Ja a język, 102 – Ja a literatura, 103 – Ja a bliźni, itd.) i jednym to pasuje, innym nie; malkontenci twierdzą, Ŝe to nie jest dobry sposób na przygotowanie się do matury – no na pewno nie jest to sposób typowo szkolny. Jeszcze dziwniejsze jest to, Ŝe na kursach – zwłaszcza podstawowych – nie uŜywa się zwykłych podręczników. Uczniowie mają posługiwać się skryptami (wewnątrzszkolnymi), opracowywanymi głównie przez pp. W. Szymczaka. Dlatego domagam się wytłumaczenia jednej rzeczy. Nie, nie specyfiki tej szkoły – po co tłumaczyć coś takiego, skoro to się czuje i nawet intuicyjnie pojmuje. Skoro juŜ wprowadzamy takie innowacje, czemu szkoła sobie zaprzecza i uniemoŜliwia ich zrealizowanie? Mianowicie: drukowanie skryptów okazało się nieopłacalne. Tylko gdzie indziej znajdziemy podręczniki, które szczęśliwym trafem będą odpowiadały tematyce kursów?


Przypuśćmy nawet, Ŝe połowa zainteresowanych kupnem skryptów je jakoś skombinuje – od starszych roczników, zdobędzie na czarnym rynku, cokolwiek – zostaje połowa, której się to nie udało. Będą biegać i kserować?

Chyba Ŝe nieopłacalność drukowania skryptów to po prostu zakamuflowany i wielce wysublimowany sposób na zgładzenie Pana Ksero. Zaiste, ciekawe to będzie zejście i chyba jedyne w swoim rodzaju – przez przekserowanie. Alternatywna szkoła,

Z Joanną Brodzik o szkole i Ŝyciu

J.B. Daję słowo honoru, Ŝe do dzisiaj nie wiem, jak to się stało. To jest jedna z konsekwencji wykonywania tego zawodu, bo jednak nie jest tak kolorowo. Z jednej strony patrzę na świat przez róŜowe okulary, mam duŜo więcej nowych znajomych, wielu ludzi kłania mi się na ulicy. Z drugiej strony niektórzy zaczynają podglądać i wykorzystywać moje Ŝycie dlatego, Ŝeby zarobić na tym pieniądze, więc w moim zawodzie, z resztą jak w kaŜdym są zarówno dobre jak i złe strony. Jednak to jest konsekwencja mojego zawodu, a nie sam jego sens.

Nasz reporter specjalny Nikola Klepacz przeprowadziła wywiad z Joanną Brodzikznaną polską aktorką. Nikola Klepacz: Czy lubiła Pani chodzić do szkoły? Joanna Brodzik: Nie jest to popularna odpowiedź, bo raczej fajnie byłoby powiedzieć, Ŝe nie, Ŝe się buntowałam. Niestety lubiłam chodzić do szkoły. N.K. Jakie przedmioty lubiła Pani, a jakich nie? J.B. Od samego początku bardziej wolałam przedmioty humanistyczne. Z matematyki było źle, z resztą dziś tabliczka mnoŜenia, to dla mnie czarna magia. N.K. Jak Pani w dzieciństwie spędzała wakacje? J.B. Jako dziecko wyjeŜdŜałam z mamą pod namioty i bardzo Ŝałuję, Ŝe dzisiaj nie jest popularna ta forma spędzania naszego wolnego czasu, dlatego, ze nam, dzieciom sprawiało to wielką frajdę. N.K. Jak to się stało, Ŝe jest Pani sławna?

5

N.K. Czy jest coś, czego Pani najbardziej nie lubi w swoim zawodzie? J.B. Chyba to wstawanie na plan filmowy bardzo wcześnie jest najgorsze. N.K. Co najbardziej podoba się Pani w nim? J.B. Zawieranie nowych znajomości, ale teŜ nowe, niecodzienne przygody, które mają miejsce podczas nagrywania filmów. Lubię w nim prawie wszystko. Nikola Klepacz


Kącik Poezji

MoŜe to się stanie za rogiem, MoŜe na końcu świata.

Moi drodzy czytelnicy! Ubolewam nad faktem, Ŝe w ostatnim wydaniu Curiera (przedwakacyjnym) nie mieliśmy przyjemności. Nie mam zamiaru nikogo obwiniać o ten stan rzeczy, aczkolwiek prof. Czaja nie jest tu bez winy. ;) Spotykamy się po raz pierwszy w tym roku szkolnym. PrzedłuŜony weekend, rozpoczęty fenomenalnym spektaklem „Czajka” w Teatrze im. J. Osterwy, wprawił nas w relaksacyjny nastrój. Gorsze wyniki sprawdzianów pierwszej połówki trymestru śmiało moŜemy tłumaczyć chłodną atmosferą, jaką wytworzył brak ogrzewania, a te lepsze traktujmy jako przejaw geniuszu. W tym numerze mam dla Was w zanadrzu wiersz „Wędrówka”, którego autorem jest osoba ukrywająca się pod pseudonimem Chochlik. Przywitajmy ją gromkimi brawami! Mam nadzieję, Ŝe koleŜanka/kolega (niepotrzebne skreślić) da Wam przykład aktywności artystycznej i wkrótce na mojej poczcie zaczną pojawiać się maile nie tylko zachęcające mnie do kupna kolejnego innowacyjnego kremu odmładzającego o sto lat.

Wędrówka

DąŜę do szczęścia. Kto przy mnie będzie? Nie wiem, na jak długo starczy mi sił. Boję się dojść do celu... Długa, kamienista droga. Co mnie czeka? MoŜe prawdziwe szczęście nie istnieje. Zwątpiłem? Idę... Pytasz: dokąd? Do Niego. Czy odnajdę to czego szukam? śegnaj. JuŜ mnie tu nie ma...

Tym optymistycznym akcentem wiersza-drogi kończę kolejne wydanie Kącika Poezji. Jak zwykle czekam niecierpliwie na wszelkie przejawy Waszej inicjatywy. Gwoli przypomnienia, mój mail: liliana12@o2.pl, aczkolwiek moŜecie mnie znaleźć równieŜ na szkolnych korytarzach i przekazać mi swoje notatki. Uwaga: nie gryzę. Zazwyczaj. Tymczasem do następnego wydania! Liliana Radkiewicz

Idę... Pytasz: dokąd? Nie wiem, Odnaleźć siebie.

6


Remontu czas piękny Do naszych wyczulonych uczniowskich uszu, docierały informacje o planowanym zakończeniu remontu przed pierwszym września. Od razu dodam, Ŝe to nasze wyczulenie odnosiło się do ciekawostek, anegdotek i Ŝarcików, jednak z tą wiedzą przekazywaną w formie werbalnej, bywało róŜnie…Mimo, Ŝe się na to nie zapowiadało, nie śmieliśmy wątpić. Nie zraŜało nas nawet, trwające w najlepsze zrównywanie sklepiku na poziom poniŜej poziomu, ani przechodzenie do gabinetów fizycznych przez aulę. Myśleliśmy, bądź co bądź, aula miejsce miłe i reprezentatywne. Jeszcze tak niedawno tłoczyliśmy się w niej na Dniu otwartym, myśląc (nie bez lęku) o czekającej nas nauce. A teraz jako prawomocni uczniowie się nią przechadzamy, zerkając na podobiznę Curie. Tak na dobrą sprawę, powinniśmy sobie zazdrościć. Co było potem…. Przyszło zakończenie roku szkolnego i nasze myśli opływały w błogości. Nie dość, Ŝe 2 miesiące bez historii(tutaj moŜna wpisać dowolny przedmiot), to jeszcze wizja odnowionej szkoły stanęła przed naszymi oczami. Nie Ŝeby „stara” nie była przyjazna wręcz przeciwnie, ale lepsze wrogiem dobrego (Ŝycie jest brutalne, kolejny tego przejaw). 2 miesiące (czy jak kto woli 9 tygodni czy 66 dni) minęły raz dwa ( ewentualnie raz dwa trzy u tych bardziej tęskniących) i przyszedł dzień powrotu. A tutaj jak było, tak jest. No moŜe nie przesadzajmy, COŚ na pewno się zmieniło. Liczne udogodnienia… I mam dowody. Lewe schody zostały zagrodzone kratą. Nie ma szans tamtędy się p r z e ś l i z gn ą ć . A l e n i e u k r yw a m y, niejednokrotnie próbowaliśmy je forsować (tak 7

jak pp. Baj, przyznajemy, Ŝe ryzykowaliśmy zawaleniem się sufitu;)). Koniec z tym! Nie jest aŜ tak źle. W zamian otrzymaliśmy juŜ nie aulę, a strych! Miejsce tajemnicze, nastrojowe i zdecydowanie oryginalne. PodąŜając w kierunku przeznaczenia zwanego fizyką, czujemy się jak bohaterowie filmu kostiumowego, lub jak kto woli, dość słabego, ale jednak horroru. Idźmy dalej w tym, co na plus. JakiŜ to malowniczy widok- pootwierane na ościeŜ okna na łączniku. Co tam widoki zresztą, nie jesteśmy przecieŜ powierzchowni. Spójrzmy na pragmatyczną stronę tego remontu. Takiej wentylacji, nie mamy nigdzie. I to w dodatku bez przesuszonych od klimatyzacji włosów i gardła. Jeśli powyŜej wymienione zjawiska, wystąpią na skutek wyziębienia organizmu, delikatnie przypomnę prawdę o brutalności Ŝycia. Nasza zaszczytna dola… Jesteśmy trochę, jak bohaterzy tragiczni. Jeśli zamkniemy świeŜo pomalowane okno, będzie to jego ostatnie zamknięcie (Ŝe o otwarciu nie wspomnę). Pozostawimy sprawę samej sobie, i będziemy przypominać skulone pisklaki. Wiem, Ŝe to słabe porównanie. Pisklaki mogą przynajmniej nastroszyć sobie piórka. Bohaterzy tragiczni czyli od razu skojarzenie z dramatem antycznym, co pokazuje, Ŝe jednak coś umiemy (nawet jeśli kogoś to dziwi). I znowu plus! Sklepik… Miejsce niekończących się procesów myślowych. To nieprawda, Ŝe tylko tam przepisujemy zadania! KaŜdy wie, Ŝe głównie kupujemy rogale z czekoladą i kawy 3 w 1. A czasem nawet sami coś wymyślamy! A pomyśleć, Ŝe przez pierwsze dni nowego roku szkolnego, istniała obawa, Ŝe będziemy musieli się z nim poŜegnać. Był sklepik, jest dziura w


ziemi (a przynajmniej była, bo teraz juŜ tam nikt nie zagląda)… Nic bardziej mylnego. Sklepik jest i ma się dobrze. A nawet lepiej! Był w podziemiach, a jest na trybunach! Kariera od pucybuta do fryzjera, to przy tym nic.

8

Tak na zakończenie… Jest tyle pozytywów przeciągającego się remontu, Ŝe trudno wszystkie wymienić. Wspomnę tylko jeszcze o braku ciepłej wody.. A słyszeliście coś o spartańskich warunkach?


RPG - z czym to się je? Role Playing Games (gry fabularne), w skrócie RPG, to jedna z najlepszych form rozrywki, jakie kiedykolwiek wymyślono. Zabawę moŜna porównać częściowo do dziecięcych gier w odgrywanie ról, chociaŜ w przypadku większości RPG będziemy mieli do czynienia ze specjalną osobą nadzorującą jej przebieg, czyli mistrzem gry (MG). Z załoŜenia gracze wcielają się w wymyślone przez siebie postacie i stawiają czoła wyzwaniom przygotowanym przez MG. Ten zaś zwykle ma przygotowany scenariusz przygody, który ułatwia mu prowadzenie. Gracze decydują o tym, co robią ich postacie, a prowadzący określa skutki tych działań. Zwykle MG ustala pewną trudność tego działania, gracz wykonuje odpowiednio zmodyfikowany test (np. rzucając kostką). W tym momencie mamy do czynienia z mechaniką systemu – próbą oddania rzeczywistości za pomocą rzutów kostkami, tabel czy kart. Niektóre systemy całkiem z tego rezygnują, inne dysponują całkiem skomplikowaną na pierwszy rzut oka mechaniką. Co jest w tym fajnego? OtóŜ postacie graczy mogą sobie pozwolić na dosłownie wszystko, co oczywiście mieści się w przyjętych prawach fizyki czy konwencji

Rosz Ha-Szana od kuchni Ósmego września śydzi rozpoczęli obchody dwudniowego święta Nowego Roku, zwanego 9

systemu. A tych mamy całkiem sporo – właściwie kaŜdy człowiek znalazłby takie RPG, w którym czułby się idealnie. Istnieją systemy fantasy, science fiction, horror, rozgrywające się w świecie rzeczywistym, a takŜe takie, których klasyfikacja jest cięŜka bądź nawet uciąŜliwa. DruŜyna (gracze i mistrz gry) spotykają się na sesji, aby rozegrać przygodę przygotowaną przez mistrza. Sesja zwykle trwa ok. 4-6 godzin, chociaŜ ekstrema mogę pójść w dowolną stronę. Zdarzają się sesje, w których uczestniczą tylko dwie osoby, niektóre systemy natomiast eliminują potrzebę występowania MG. Do wyboru, do koloru. Czy nigdy nie chciałeś/aś wcielić się w ulubioną postać z filmu? Albo ksiąŜkowego bohatera? Ba, czy twoja wyobraźnia nie pęka w szwach od ciekawych pomysłów? RPG daje szansę, aby przyjemnie spędzić czas z kolegami przy przekąskach i dać upust swojej wyobraźni. Na zakończenie chciałbym wspomnieć, Ŝe kaŜdy gra tak, jak lubi. RPG zwykle wymyka się wszelkim definicjom, nie da się przecieŜ usystematyzować czystej frajdy. NajwaŜniejsza w grach fabularnych jest właśnie dobra zabawa! Bez względu na to, czy będzie to eksploracja lochów najbardziej klasycznych systemach (jak D&D), czy teŜ dworskie intrygi i obrona Częstochowy w Rzeczypospolitej Obojga Narodów (Dzikie Pola). Rynek gier fabularnych jest ogromny, moŜliwości są duŜe. Kto wie, moŜe Tobie takŜe się spodoba?

Rosz Ha-Szana, które ma upamiętnić akt stworzenia świata przez Boga. Jest to uroczystość, która, jak inne święta judaistyczne, nie nawiązuje do historii śydów i Izraela, ale przypomina, Ŝe kaŜdy z nas jest dziełem Boga.


W tym dniu nie je się potraw gorzkich, kwaśnych, czarnych ani orzechów, gdyŜ liczba liter w słowie orzech (hebr. ogez) odpowiada liczbie liter w słowie grzech (hebr. chet). Charakterystycznymi daniami są: -

głowa ryby: przed jej zjedzeniem naleŜy wypowiedzieć słowa: „Niech będzie Twoją wolą, abyśmy szli na czele, a nie z tyłu.”

-

jabłka w miodzie, przed których spoŜyciem mówi się: „Niech będzie Twoją wolą, aby obdarzyć nas dobrym, udanym rokiem.”

-

-

-

marchewkowy cymes- marchew i miód mają symbolizować udany nowy rok. Plasterki marchwi, wyglądające jak monety, mają zapewnić pomyślność finansową. Meren po hebrajsku oznacza nie tylko marchew, ale i wzrost. Ta potrawa ma więc symbolizować przewagę dobrego nad złym. owoc granatu- przed zjedzeniem naleŜy powiedzieć: „Niech będzie Twoją wolą, aby nasze zasługi były tak liczne, jak pestki granatu.” challot, czyli chałki symbolizujące równowagę Ŝyciową w nowym roku.

Lekach z sokiem jabłkowym Składniki: *175g zwykłej mąki pszennej *50g drobnego cukru *1/2 łyŜeczki mielonego imbiru *2 łyŜeczki mielonego cynamonu *1 łyŜeczka przyprawy do piernika *1 łyŜeczka sody *100ml oleju roślinnego *skórka otarta z 1 pomarańczy *3 jajka

10

*100ml soku jabłkowego *225g płynnego miodu Wykonanie: Piekarnik rozgrzać do 180 stopni Celsjusza Formę wyłoŜyć papierem do p i e c z e n i a . Do miski wsypać: mąkę, cukier, przyprawy i sodę. Wymieszać. W innej misce połączyć ze sobą olej, miód, skórkę z pomarańczy, jajka i sok. Wlać wszystko do miski z mąką i szybko ubić. Masa jest dość płynna i łatwo daje się przelać do foremki. Piec ok. 1 godziny. Cymes Składniki: *4 szklanki utartej marchwi *kasza jęczmienna - 1 łyŜka *3/4 szklanki startych jabłek *3 łyŜki masła *1/2 szklanki wody *1/4 łyŜeczki startej gałki muszkatołowej *2 łyŜeczki cukru *1/2 łyŜeczki soli Wykonanie: · Do utartej marchwi dodać łyŜkę kaszy jęczmiennej i 3/4 szklanki startego jabłka, dodać 3 łyŜki masła i 1/2 szklanki wody. Wsypać do tego 1/4 łyŜeczki startej gałki muszkatołowej, 2 łyŜeczki cukru i 1/2 soli. Wszystko wymieszać, doprowadzić do wrzenia na średnim ogniu, przykryć i dalej dusić na małym ogniu ok. 1,5 godz. W razie potrzeby polewać wodą i mieszać. Resztę przepisów znajdziecie na stronie: www.fzp.net.pl/ Monika Dziwota


Co z tą matematyką? Wprowadzenie obowiązkowej matematyki na maturze nie uśmiecha się nikomu. Ani uczniom, ani nauczycielom, ani tym bardziej szkole, która jak widać nie potrafi poradzić sobie z rozdzieleniem ilości matematyki i języka obcego. Oczywiście kiedyś był mniejszy problem- matematykę moŜna było ukończyć szybko, bezboleśnie i zapomnieć o tym przedmiocie do końca Ŝycia. Ale teraz kłopotu nie da się tak ominąć, droga na skróty prowadzi do ślepej uliczki. Wiadomo, jak w tym roku rozdzielona jest matematyka z językiem obcym- pół na pół. To świetne rozwiązanie, ale tylko w przypadku kursów podstawowych, które uczeń z przymusu i często bez Ŝadnych chęci zalicza. Ot, sławne ZZZ- zakuć, zdać, zapomnieć. Tyle, Ŝe jak juŜ wcześniej było wspomniane, z matematyką taka opcja nie wchodzi w ogóle w grę. Co prawda moŜemy ją zdać i zapomnieć, ale będziemy płakać w maju, kiedy przyjdzie czas na powtórki przed maturą, a w głowie zaświeci nam pustka. Podobnie moŜe się stać przy obecnym podziale. Półtora miesiąca przerwy (jeśli nie więcej, w zaleŜności od rozdzielenia przedmiotów w drugim trymestrze) to zdecydowanie za długi okres czasu dla przedmiotu, który wymaga od ucznia dyscypliny, dobrej pamięci, odpowiedniego opanowania materiału i umiejętności posługiwania się nim. Trzeba przyznać, Ŝe

11

codzienne lekcje matematyki sprzyjają nauce, ale wspomniana wyŜej przerwa juŜ nie. Wiadomo, jak wyglądają pierwsze lekcje w nowym roku szkolnym. MoŜe Wy nauczyciele nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale część uczniów ma w głowie jedno wielkie NIC, bo po wakacjach część wiadomości uleciała w eter i minie trochę czasu, zanim się je wszystkie na nowo przyswoi. Czy my uczniowie, mamy bawić się w takie coś z kaŜdym początkiem nowego trymestru? Czy taki system nauki sprzyja dobremu przygotowaniu do matury, o co przede wszystkim chodzi podczas naszej trzyletniej nauki w liceum? śeby nie być gołosłownym, proponuję 2 rozwiązania, które mam nadzieję, zostaną chociaŜ przez krótką chwilę wzięte pod uwagę. Skoro nauka matematyki powinna być ciągła, a niemoŜliwe jest utworzenie osobnego kursu tak, Ŝeby uczyć się jej przez trzy miesiące codziennie, to moŜna by stworzyć inny jej podział z językiem obcym- jeden tydzień ścisły, drugi lingwistyczny. W ten sposób zostanie zachowana jako taka ciągłość, a przerwa nie będzie aŜ tak długa i cała wiedza nie wyleci z naszych głów- w końcu tydzień to wcale nie tak wiele. Druga opcja jest wszystkim znanapowracamy do zeszłorocznego systemu, który był przez większość (uczniów i myślę, Ŝe nauczycieli teŜ- jeśli nie, to przepraszam) uwaŜany za efektywny i po prostu.. dobry. Co Dyrekcja na to?


Opiekun Koła Kultury Hebrajskiej pan prof. Jaroszewicz wraz z uczestnikami mają zaszczyt zaprosić wszystkie osoby zainteresowane tradycją (i kuchnią :) Ŝydowską na nasze spotkania w czwartki o godzinie 14:30 w gabinecie nr 16. Gwarantujemy przyjacielską atmosferę, dobrą zabawę i liczne wycieczki mające na celu odkrywanie spuścizny i kultury Ŝydowskiej w Polsce i za granicą. 12


Wyślij sms-a a powiem Ci kim jesteś czyli głos w sprawie horoskopów

Ponad połowa z nas wierzy w sprawdzalność horoskopów, co czwarty uzaleŜnia całe swoje Ŝycie od wróŜb, co piąty uwaŜa je za stek bzdur, reszta wstrzymuje się od głosu. (A Ty?) Najpopularniejszą formą wróŜb są horoskopy w gazetach, które znajdują się w praktycznie wszystkich typach prasy: od dzienników przez tygodniki po kwartalniki. Horoskopów mamy od koloru do wyboru. Nieprzymuszony uśmiech na mojej twarzy wywołują te, zamieszczone w „Joy’u”. Dzięki nim mamy dokładnie rozplanowany horoskop miesięczny, moŜemy się dowiedzieć m.in. którego dnia czeka nas rozpalający do granic namiętności sex a kiedy zwyczajny spadek formy bądź dobry czas na imprezę. (Po jego przeczytaniu podświadomie zaczynamy dobierać towarzystwo w zaleŜności od codziennych prognoz ; ). W innych gazetach moŜemy sprawdzić chociaŜby którzy celebryci są spod tego samego znaku, co my, poznać radę, myśl przewodnią która ma nam przyświecać przez najbliŜszy miesiąc, czy dowiedzieć się jakie „waŜne dni” czekają nas w najbliŜszym czasie, np. ja 15.11 usłyszę banalny komplement, 27.11 wygłupię się przed kimś naprawdę przystojnym. (To nie będzie dla mnie dobry miesiąc, w końcu „Bravo” nie kłamie). Inną formą wróŜenia jest mniej lub bardziej popularna telewizja „Ezo TV”, czyli tzw. wróŜenie na ekranie w zamian za (nie) wielką opłatę. Na ich stronie znalazłam oferty m.in. doradztwa duchowego w formie listu 13

przesłanego przez sms-a (dla chętnych podam cenę: dziś jedynie 30,50zł+VAT), czy odpowiedź na konkretne pytanie wyczytana z linii papilarnych (naleŜy zamieścić w smsie zdjęcie wewnętrznej części dłoni, co pomoŜe wysokiej klasy wróŜbitom znaleźć odpowiedzi na trapiące nas pytania w cenie 2,44zł za smsa). Wydaje mi się, Ŝe najlepiej połączyć się jednak bezpośrednio z programem i telefonicznie nawiązać kontakt duchowy z wróŜką Elwirą czy Amandą by cała Polska mogła posłuchać o naszych Ŝyciowych rozterkach i wątpliwości typu „czy to dobry czas, by zaproponować męŜowi miłosny trójkącik z innym męŜczyzną?” Frapującą i niezwykle głęboką (dzięki swojej treści i chwytliwym nazwom )odmianą wróŜenia są „Vivowskie” przepowiednie znajdujące się u dołu ekranu wyświetlane podczas pokazywania teledysku. Są to np. całuśnik (bo w końcu warto wiedzieć kto z naszych znajomych ma nieświeŜy oddech a kto się ślini), zrywacz (czyli, który związek definitywnie nie ma przed sobą przyszłości) bądź zdradzacz (lepiej wiedzieć wcześniej, Ŝe Twoja dziewczyna/chłopak ma swoje za uszami, nawet jeŜeli cała Polska ma się dowiedzieć, Ŝe Czesław ma plan zdradzenia Balbiny ze swoją najlepszą przyjaciółką, PS. Balbina, bądź czujna!) Dla 25% Polek i Polaków mam druzgocącą informację. JeŜeli naleŜysz do tych, dla których horoskop jest niczym wyrocznia w Delfach dla staroŜytnych to dla własnego dobra, podaruj sobie czytanie tych ostatnich paru zdań. „Angora” w jednym z ostatnich numerów naświetliła sprawę niezsynchronizowania dat dla poszczególnych znaków zodiaku (astrologowie wyróŜniają 12 znaków, zaś astronomowie 13). Co oznacza, Ŝe do naszego uporządkowanego świata horoskopów wdziera się jeszcze jeden znak-


WęŜownik (przypadający na 30listopada17grudnia), który powoduje przesunięcie wszystkich znaków. „Tak więc jeŜeli do tej pory myślałem, Ŝe jestem Wodnikiem, to mam teraz sprawdzać horoskop dla KozioroŜca czy nadal dla Wodnika, czy tak nagła zmiana będzie miała wpływ na moje Ŝycie, a moŜe tak naprawdę nigdy nie byłem sobą, sugerując się horoskopem niezgodnym z tym, kim naprawdę

jestem?” – zastanawia się na forum jeden z czytelników gazety.

Z serii : w zaciszu tajemniczego pana Ksero.

wyciągnął spod pazuchy maczugę czy miotacz ognia i zaczął niszczyć świeŜo odmalowane, piękne i błyszczące ściany. Jeszcze jednym rozwiązaniem owej zagadki jest koncepcja robotów. Co duŜo by wyjaśniało, prawda? Tylko kto byłby na tyle sprytny, na tyle przebiegły, by to wszystko ukartować? Ja juŜ znam odpowiedź, zdradzę ją jedynie w części, czuję się zobowiązana do poinformowania was o tym, Ŝe nie kto inny jak pan K. pod osłoną nocy skrada się do swej siedziby i manipuluje swymi diabolicznymi wynalazkami – nauczycielami. Pytanie – właściwie czemu nocą? PoniewaŜ jak na czarny charakter przystało, za dnia uwaŜa się za niewinnego obywatela naszej szkolnej społeczności! Dlatego nakłaniam was, śledźcie kaŜdy jego ruch, bo to on tu nad wszystkim ma władzę. Skradajcie się, obserwujcie i róbcie notatki. W razie czego miejcie przy sobie latarki, one odstraszają wszelkiego rodzaju nietypowe istoty. Wierzcie mi lub nie, ale ostrzegam. A skąd o tym wiem? Z zacisza pana Ksero. On wie, Ŝe ja wiem, tylko się nie przyznaje. Nie powiem, co on tam ukrywa za całym sprzętem, sami go zapytajcie. I jeśli chcielibyście poznać jego plany na przyszłość, podsłuchajcie kiedyś, jakie opowiada Ŝarty, wszystko się wyjaśni. To dlatego panuje w tym malutkim gabineciku nietypowa aura, subklimacik. Nie dajcie się złapać, moi drodzy, bo konsekwencją moŜe być ŚMIERĆ.

Nie zastanawialiście się nigdy nad tym, kim są ludzie, którzy was uczą? Ha! Ludzie, dobre sobie, nie? Belfrowie, Nauczyciele, ale czy ludzie? MoŜe to tylko przykrywka? Jeden to Spiderman, drugi Batman, a trzeci to BUKA! Hmmm… czy moŜna ich nazwać homo sapiens ?(Łacina robi swoje). A co jeŜeli to kosmici, powszechnie znane UFO? Albo małe karzełki, skrzaty, chowające się po lasach i ogrodach. (Myśleliście, Ŝe kto kradnie jabłka z waszych cudownych jabłoni?) Latające wiewiórki, które w nocy przeistaczają się w krwioŜercze wampiry-przyssawki? Lisy, które zakradają się do kurników i tylko pozorują śmierć uprowadzonych zwierząt, bo tak naprawdę tworzą własną armię! Dodam, Ŝe armię pozbawioną wszelkich skrupułów, z wyczyszczoną pamięcią i przeprogramowanym systemem mózgowym. PrzecieŜ nie przedstawią się z prawdziwego imienia i nazwiska, jak by to wyglądało, a brzmiało? „Dzień dobry. Jestem Ufozbirem z planety XY i spalę wasze domy, jeśli nie ulegniecie moim zamiarom zawładnięcia waszymi umysłami”. No i jak, podoba się? Oczywiście, wszyscy sobie cenią szczerość i otwartość, ale nikt by raczej nie chciał, by taki, phh, nauczyciel 14

A Ty, wiedząc, Ŝe tak naprawdę masz inny znak zodiaku, niŜ dotychczas myślałaś/-eś jesteś tak samo zdezorientowany ? Bo w końcu moŜna Ŝyć i z faktem, Ŝe po 16/17/18 latach nie jest się juŜ Rakiem tylko Bliźniętami.


Szalom! Droczy czytelnicy „Curiera”! W marcu tego roku powstało Koło Kultury Hebrajskiej prowadzone przez pana profesora Jaroszewicza. Nasza grupka szybko się powiększa. Rozszerzamy zakres działalności, chociaŜby poszukując współpracy z Gminą śydowską czy planując wyjazd do Izraela. Dlatego teŜ postanowiłam załoŜyć Kącik Kultury śydowskiej w „Curierze” Naszą grupę połączyło zamiłowanie do spuścizny Ŝydowskiej. Z tego powodu spotykamy się w kaŜdy czwartek w gabinecie p. prof. Jaroszewicza po 7 lekcji. Dzięki Kołku Kultury Hebrajskiej nie tylko poznajemy tradycje judaistyczne, ale takŜe nawiązujemy nowe znajomości oraz zacieśniamy te stare. Na kaŜde z naszych spotkań 2 uczestników przygotowuje informacje dotyczące omawianych zagadnień i przepyszne potrawy Ŝydowskie. Radość sprawiają nam wspólne wyjazdy, np. w ramach akcji „Cmentarze Końca Wieków” porządkujemy kirkuty. Na łamach „Curiera” chcę się podzielić z Wami moją pasją. Być moŜe ktoś z Was równieŜ zainteresuje się kulturą hebrajską oraz historią Izraela. Zapraszam na spotkania Koła! Monika Dziwota

15


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.