Reportaż

Page 1

Przeszłośćtodziś

Projekt powstał w ramach Szkoły Twórczych Praktyk projektu zorganizowanego przez Centrum Edukacji Obywatelskiej

Grube tomy w czerwono i skóropodobnych okładkach, dziś powiedzielibyśmy, że oprawione w skórę ekologiczną. Kartki tworzą pożółkłe i zakurzone brzegi, pachną specyficznie, takim zapachem, który zdradza, że będzie w nich historia i tajemnica, a to zachęca do lektury, teraz i zaraz. Otwieram pierwszy egzemplarz i czuję, że przenoszę się w czasie, nie tylko do lat 70 ubiegłego wieku, jak informuje mnie data na karcie tytułowej, ale dalej, w głąb. Jestem w średniowiecznej pracowni skryby , dlatego, że pierwsza strona jest pięknie ilustrowana: pierwsze litery większe, zdobione, wokół tytułu ramka, niezwykle kunsztowna. Jak przystało na tekst średniowieczny też jest anonimowa. Ogarnia mnie smutek, nie znajdę osoby, która była obdarzona takim pięknym pismem, tak ślicznie ilustrowała tekst, tworzyła z pasją, nie porozmawiam z nią czy z nim, nie wyrażę podziwu. Zaczynam od przeglądania, nagle moją uwagę przykuwa zdjęcie grupy. Gdyby trochę zmienić im fryzury, przebrać we współczesne ubrania to bylibyśmy my. Stoją w tym samym miejscu, w którym my także mamy klasową fotografię i wtedy przypominają mi się słowa "Przeszłość to dziś", widniejące na moim podręczniku do polskiego.

Szkołajakoświadekhistorii

Zbieramy najważniejsze informacje o naszej szkole. Pytamy o początki funkcjonowania placówki nauczycieli, mieszkańców, pracownika zaprzyjaźnionego sklepu, najbliższej pierograni. Wtedy zdajemy sobie sprawę, że nasi rozmówcy nie mówią tylko o samej szkole, wpisują ją w szerszą historię dzielnicy. Przekazują wiele ciekawostek i w naszej grupie pojawia się refleksja : przecież my tak mało wiemy o miejscu, do którego przyjeżdżamy codziennie z różnych miejscowości Śląska i nie tylko. Nie wiemy, w zasadzie , czy to Józefowiec czy Wełnowiec, nazw używamy przypadkowo, jako synonimy. I już wiemy, że nie da się mówić o naszym Sucharze w izolacji od miejsca. Chcemy utrwalić opowieści naszych rozmówców.

https://youtu.be/FJCbqQYP1bc

Krótkahistoriadzielnicy

Wełnowiec-Józefowiec jestpołożonywpółnocnejczęściKatowicnaWzgórzach Chorzowskich Dotejdzielnicynależątakżekolonierobotnicze:Alfred,Agnieszka, Fryderyk.Jakpodająźródła,Józefowieczostałzałożonyw1826roku,w1924został włączonydoWełnowca,a35latpóźniejstałsięczęściąKatowic.Zdaniempana Edwardastarszepokoleniejestprzyzwyczajonedodawnychgranicisłuchaćto nawet wjęzyku. Mówią:idędoKatowic,anieidędocentrum. W2020rokudzielnica liczyła13741mieszkańców

ParkWęzłowiecki. Okolicehałdypozostałości

Budynekzprobostwemw parkuprzymałymkościele naWełnowcu

Zabudowaniastarejhuty przyKorfantego

ZasłyszaneodPanaEdwarda

Wełnowiec-Józefowiec to zielona dzielnica Katowic. Tak też mówią o niej nasi rozmówcy. Podkreślają ,że była to osada rolniczo-przemysłowa. Pozostałości części rolniczej to choćby występujące w niektórych miejscach chlewiki, określane w język śląskim chlywikami. Z obiektów przemysłowych warta przedstawienia jest huta cynku . Praca w hucie nie należała do lekkich i bezpiecznych. Jak informuje nas pan Edward, ludzie wierzyli, że aby uniknąć choroby należało pić kawę z końskim tłuszczem , w powszechnej świadomości to ta mikstura o wątpliwych walorach smakowych , była znakomity lekarstwem chroniącym przed chorobą , niczym dzisiejsze specyfiki dostępne w aptece. Nasuwa się powiedzenie: "Gorzki lek najlepiej leczy",pewnie jest w nim zawarta ludowa mądrość.

Ulubionym miejscem naszego rozmówcy jest plac Alfreda. Wspomina o dawnym wyglądzie dzielnicy. Kiedyś ulica Józefowska składała się z zabudowy ceglanej, co stanowiło ciąg architektoniczny, było spójne, przemyślane i jednorodne. Ulica Bytomska i plac Alfreda zawierają jeszcze elementy dawnego, historycznego miejsca. Mają zostać wpisane na listę zabytków i objęte opieką konserwatora zabytków. Nie sposób mówić o Wełnowcu i Józefowcu, nie wspomiając rodu Hohenzollernóww i Johna Baildon. Jak opowiada pan Edward, tym ludziom dzielnica zawdzięcza rozwój przemysłowy. John Baildon był Szkotem, bardzo pracowitym i przedsiębiorczym, a Ci pierwsi byli właścicielami kopalń.

Z opowieści naszego rozmówcy wyłania się obraz mieszkańców zaradnych, nawet 11-12 godziny dzień pracy nie przeszkadzał w uprawie ziemi, to stanowiła dodatkowe źródło utrzymania. Ludzie nie stronią też od życia towarzyskiego, o czym świadczą liczne organizacje, kółka teatralne. Spędzano czas, grając i śpiewając. Później kultura uległa zmianie, pojawiła się nowa technika telewizory i radia i kontakty międzyludzkie nieco się rozluźniły.

Część Parku Śląskiego wtedy należała do Wełnowca - aż do Planetarium Śląskiego. Tam też budowano żłobki, bibliotekę i doprowadzano kanalizację. Było ciężko z przesadzaniem drzew, bo jak mówi pan Edward:"Na tej ziemi będzie lub węgiel lub kamień". Za Kopalnią Karoliną jest grób, w którym jest pochowany - jak jedni mówią - niemiecki żołnierz, a ze słów drugich wynika, że Polak, który zginął w biedaszybach. Biedaszyby to proste, nielegalne górnictwo, które rozwijało się na JózefowcuWełnowcu. Ludzie schodzili 8 metrów w dół , mieli opracowany specjalny system pozwalający na wydobycie dużych brył węgla. Taki węgiel trafiał nawet do centralnej Polski. Praca była nielegalna, wiązała się z niebezpieczeństwem, czasem zdarzały się wypadki, zginęli górnicy. Nawet koń wpadł do jednego z biedaszybu, odbyło się dochodzenie policyjne.

O swoim dzieciństwie pan Edward opowiada z uśmiechem. Grano w piłkę, w zimie uprawiano hokej, zjeżdżano na sankach. Zimy były mroźne i długie, nie takie jak teraz.

Czasem nauczyciele zabraniali mówić po śląsku, ale zdarzali się też tacy belfrzy, którzy w trosce o uczniów i ich przeszłość prosili rodziców, aby rozmawiali z dziećmi w domu także w języku polskim.

W Wełnowcu Józefowcu dominowała wiara katolicka, byli też ewangelicy, wyznawcy religii mojżeszowej, nie było konfliktów na tym tle.

WełnowiecJózefowiecoczymaPaniUli

Koniec kwietnia. Na zewnątrz panuje straszny upał, w powietrzu aż duszno od zapachu bzu. Pani Ula przyjmuje nas w swoim domu, tu panuje sympatyczny chłód. Zuza ustawia kamerę i zaczynamy nagranie. Opowieść, którą słyszymy jest bardzo szczegółowa, ciekawa i fascynująca, fakty historyczne łączą się z opowieściami o życiu codziennym mieszkańców dawniej i dziś. Z wypowiedzi przebija się pasja i przywiązanie do miejsca, o którym jest mowa. Z opowieści wynika, że ulubionym miejscem Pani Urszuli był teren Alfreda gdyż w czasie międzywojennym i po wojnie była tam kolonia cygańska. Przebywał tam nawet sam król cygański i też tam zmarł. Jego pogrzeb odbył się zgodnie z tradycjami romskimi. Jedną z takich tradycji jest chodzenie w długich spódnicach a na znak żałoby ucinanie ich. O tradycjach romskich opowiedział jej Pan Walek Nędza - bardzo znana postać na Wełnowcu. Był himalaistą oraz harcerzem. Wełnowiec ciągle się zmienia, co dobrze wpływa na miasto jak i mieszkańców. Wełnowiec składa się z trzech częściach. Pierwsza to była osada jednodworcza, czyli osada w której było tylko jedno gospodarstwo. Osada ta leżała na terenach ówczesnych Bogucic. Kolejna część powstała w okolicach Bytkowa, osada o nazwie Ignacowo. Osada ta powstała w XVIII wieku, natomiast w XX wieku do Wełnowca przyłączono Józefowiec. Z tych trzech części powstał obecny Wełnowiec. John Baildon wraz z właścicielem Wełnowca zaczęli tutaj przemysł. Powstało kilka kopalń oraz hut cynku. Najstarszą kopalnią była Karolina później powstały huty cynku August, Agnes i Fryderyka. John Baildon na Śląsku budował pierwsze piece hutnicze opalane drewnem, on też zbudował największą hutę - Hutę Baildon, na pograniczu Dębu i Załęża. Zaczęli spływać tutaj robotnicy dla których budowano kolonie robotnicze tzw. familoki. W XX wieku powstał kościół na Józefowcu, wcześniejsze powstawały z zakładów cynkowych. Wszyscy się tu znali, pracowali w jednym zakładzie. Zakładano towarzystwa, jednym z największych było Towarzystwo Gimnastyczne "SOKÓŁ" , który prowadził działalność sportową oraz narodową , uświadamiając społeczność w kierunku poznawania języka, kultury i historii Polski. Nie było galerii tylko małe, prywatne sklepiki. Józefowiec należał do Dębu od 1894 do 1924 roku, wiele spraw i organizacji było wspólne. Znacznym powstaniem była Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska. Przyszli powstańcy spotkali się w Dębie gdzie był dom związkowy dla niepoznaki spotkania nazywano Klubem Helkowym. Najstarszą budowlą jeśli chodzi o Dąb jest kapliczka murowana, a na Józefowcu są to zabudowania Alfred, budynek w kopalni Waterloo oraz familoki z koloni Fryderyka. Na Alfredzie Osiedla robotnicze miały swoje ogólnodostępne piece ''PIEKAROKI'', w których żony górników mogły piec chleb. Niestety jednak go zniszczono stawiając tam kapliczkę Jana Pawła II. Jeśli chodzi o wyznania było najwięcej katolików ale byli także ewangelicy czy żydzi. Kiedyś między familokami były tzw. place, podwórka gdzie wychowywały się dzieci a dorośli siadali na gankach, rozmawiali ze sobą i śpiewali. Było zupełnie inaczej. Wiele kobiet chodziło w regionalnych strojach. Młode dziewczyny nosiły galandy, czyli charakterystyczne wianki, natomiast kobiety nosiły

purpurki czyli chustki, które zawiązywały do tyłu. Nie było samochodów, tylko konne furmanki. Rozwożono nimi węgiel gdyż we wszystkich domach były piece węglowe.

Dzieciństwo to był zupełnie inny świat, było dużo gospodarstw a na terenie teraźniejszego parku Śląskiego były pola. Jak wcześniej wspomniano były tutaj także lasy. Przed wojną szkoły podstawowe były podzielone na osobne dla dziewczyn i chłopców. Dla dziewczyn na terenie Józefowca, na rogu ul. Józefowskiej i ul.

Szczecińskiej a dla chłopców mieściła się w budynku naszej szkoły. Jeszcze w okresie międzywojennym nauczyciele szkoły nr 19 ostrzegali dzieci by nie wychodziły na przerwie na dwór ponieważ pod szkołę przychodziły wilki.

Poniższe zdjęcie przedstawia chlewiki przy ul. Agnieszki

wspomnieniachproboszcza

Dom św.Józefa, marzec. Miła rozmowa z proboszczem za kubkiem kawki w miłej atmosferze.

"Nazwa dzielnicy pochodzi od ks. Józefa Bedera, duszpasterza z XIXw., który na terenach leśnych zapoczątkował budowę osiedla robotniczego"., więc sama dzielnica, która się nie składa z rodowitych Ślązaków, tylko z ludzi-robotników, którzy przybyli z różnych stron Polski, jest zabytkiem z dawnych czasów, o czym świadczą budynki, takie jak "...piękny murowany kościół w stylu neobarokowym, poświęcony św.

Józefowi Robotnikowi", który od 1935 r. i do dnia dzisiejszego pociesza nasz wzrok. Poza tym na Józefowcu się znajduje urokliwy kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, który kiedyś był budynkiem gospodarczym. Ale nie tylko budynki kościołów ozdabiają tą dzielnicę - piękna hala MOSIR-u, zbudowana w stylu robotniczym z pięknymi ozdobami obok szkoły.

"Współpracę ze szkołą ja wspominam bardzo mile. Wtedy to jeszcze był zespól szkół zawodowych. Na salkach katechetycznych odbywali się nie tylko lekcji religii, ale i z innych przedmiotów też. Zawsze panowała miłą, przyjazna atmosfera. Mieliśmy wiele wspólnych przeżyć - jasełki z okazji Bożego Narodzenia, różne przedstawienia z muzyką i tańcami artystycznymi." - wspomina proboszcz Zenon Drożdż. Wełnowiec-Józefowiec też jest znany z wydarzeń. Na przykład 50 lat klubu piłkarskiego GKS Katowice, które zaznaczyło się uroczystą mszą świętą. Ale też było tragiczne wydarzenie, które miało miejsce 16 lat temu - katastrofa w hali targów przy ul. Bytkowskiej. "Ja brałem udział w akcji ratunkowej" wspominał proboszcz. "Znanych ludzi z parafii, w której byłem, jest sporo. Jednym z nich jest ks. prałat Jerzy Pawlik, który zajmował się historią kościoła i w latach 70-80 był też duszpasterzem Polaków, którzy pracowali w krajach demokracji ludowej." A ks. Bolesław Kałuża,, pochodzący z Józefowca, był jednym z organizatorów słynnej mszy pokoju w 1990 r, gdzie nastąpiło symboliczne pojednanie polsko-niemieckie”.

Pod koniec rozmowy nasz stres zniknął, a pozostały tylko miłe wspomnienia, a w pamięci rysował się ciepły obraz księdza proboszcza.

Wełnowiec/Józefowiecwe

Seniorkioswojejdzielnicy

Karol, Weronika , Adrian i Szymon wzięli udział spotkaniu z seniorkami. Chcą porozmawiać o dzielnicy , poznać historię. Trafiają na warsztaty rękodzieła. Przy pracach ręcznych, które sami także wykonują toczy się miła rozmowa. Zapraszamy do obejrzenia. Poznamy też elementy języka śląskiego.

https://youtu.be/l3nLIGF1O8o?si=A2402m4OSeQuv3hZ Nasza przygoda z odkrywaniem dzielnicy i zapisywaniem rozmów z mieszkańcami będzie trwała nadal. Pomagają nam panie z Programu Aktywności Lokalnej, MDK. Jeszcze wiele wątków poruszonych przez Panią Urszulę Rzewiczok, Pana Edwarda Grządziela i Proboszcza Zenona Dróżdża chcemy zgłębić, a niektóre pominięte przez nas w tym reportażu poruszymy w następnym. Będzie między innymi o czasach wojennych, tradycjach, szkole i o agacie śląskim. Tekst : Oliwia Sowa, Małgorzata Patyk, Anastasiya Mauchanskaya , Martyna Mastalerz, Zuzanna Lenkiewicz

Nagrania : Karol Knapik

Zdjęcia: Paweł Liga, Martyna Mastalerz, Wywiady: Zuzanna Letkiewicz, Małgorzata Patyk, Anastasiya Mauchanskaya, Oskar Wdowiak Pomoc techniczna Anastazja

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook

Articles inside

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.