Piękno by Jawa Wiosna 2024

Page 1

Wiosna, wiosna… wiosna, ach to Ty!

Lubicie to wezwanie do pobudki dla wiosny w przyrodzie w nas? Ja uwielbiam! Wiosną jakoś mi tak lżej. Mniej noszę na sobie ubrań make-upu, ale także w duszy i w sercu radośniej. To taka moja prywata – waszej redaktorki naczelnej „Piękno by Jawa”.

À propos piękna – wiele się u nas dzieje! Zadbałam, aby każda z Was znalazła swój ulubiony temat w wydaniu wiosennym. Począwszy od trendów w makijażu, po zapachy. Tak, tak! Wiele się zmienia w trendach rynkowych na półkach w Drogeriach Jawa – sprawdźcie same w naszych sklepach. Poruszamy dwa powiązane ze sobą tematy, czyli ładne starzenie się ochronę przeciwsłoneczną – przecież nie można się ładnie starzeć, zapominając o kremie z filtrem przez cały rok. Zachęcam również do zadbania o włosy po zimie –czapki i ogrzewanie spowodowały, że częściej wypadają są przesuszone. Ale dzięki wszelkim nowinkom w stylizacji modnym dodatkom będą wyglądać na zdrowsze, silniejsze stanowić naszą ozdobę. A piękne włosy dodają nam pewności siebie.

No psychologia! Tu wszystko o naszych małych grzeszkach w podjadaniu – dlaczego tak robimy? Dlaczego tak mamy? O tym piszemy w artykule „Małe przyjemności”. Niby małe, ale ile nas kosztują? Nie fizycznie, ale psychicznie!

To, co kosztuje nas fizycznie, zostawiłam sobie na deser –główny wywiad wydania wiosennego przeprowadziliśmy z Beatą Ciechan – trenerką oszczędzania, która zdradza nam, jak to zrobić, aby oszczędzać, nawet kiedy ma się niewiele. Temat jakże ważny w dobie inflacji.

Drogie Panie! Życzę Wam przyjemnej lektury i lekkości w sercu w duszy!

Wielu słonecznych dni tej wiosny!

Jeżeli chcesz się z nami podzielić swoją opinią, pisz na adres: redakcja@siecjawa.pl lub skontaktuj się z nami przez:

Edyta Kresińska REDAKTOR NACZELNA

PIĘKNO BY JAWA 3
Od Redaktor Naczelnej
PIĘKNO BY JAWA 5 Spis treści WYWIAD Beata Ciechan, trenerkaoszczedzania.pl Niełatwa droga do finansowej wolności 6 MAKIJAŻ Słodycz, błękit i czekolada – 10 trendów w makijażu na wiosnę 2024 r. wybranych specjalnie dla Was 16 ZAPACHY Pachnące opowieści 23 PIELĘGNACJA Jak się pięknie zestarzeć 27 Słońce to wielki plotkarz 35 WŁOSY Fryzury – wiosenna odsłona 40 Włosy kosmetyki do zadań specjalnych 45 PSYCHOLOGIA Małe przyjemności – poznaj powody podjadania 49

NIEŁATWA DROGA DO FINANSOWEJ WOLNOŚCI

W świecie, w którym pieniądze są często tematem tabu, a konsumpcjonizm nieustannie stawia nowe wyzwania przed nami i naszymi portfelami, historia Beaty może nas wiele nauczyć. Zmagająca się niegdyś z finansowymi trudnościami, dziś dzieli się swoją wiedzą i udowadnia, że oszczędzanie i zarządzanie pieniędzmi może być proste i dostępne dla każdego.

Marta: Jak to się stało, że zostałaś trenerką oszczędzania? Pytam o to, bo jeszcze kilka lat temu publiczne przyznanie się do oszczędzania wiązało się z etykietką „dusigrosza”.

Beata: Kilka lat temu z moim mężem synem wyjechaliśmy do Belgii. Wtedy wydawało mi się, że u sąsiada trawa jest bardziej zielona, ale zderzyłam się z rzeczywistością i z tym, o czym wiele osób niestety nie mówi –tutaj zarabia się o wiele więcej, ale i za wiele rzeczy płaci się więcej. Zobaczyłam, że to wcale nie jest takie proste i że ta pensja, którą mieliśmy, wystarcza nam na trochę lepsze życie niż w Polsce, ale majątku się nie dorobimy. Istnieje takie pojęcie jak „inflacja stylu życia”, która dopada wiele osób wyjeżdżających za granicę – teraz na wszystko mnie stać, teraz sobie pożyję, odbiję sobie te wszystkie chude lata. Nas też to nie ominęło i skończyliśmy tak, że mieliśmy piękny wynajęty dom, dużo dla nas za duży, za drogi. Kupiliśmy nowy samochód, na kredyt oczywiście. Tylko że szybko się okazało, że kiedy sprawdzałam sobie pod koniec miesiąca moje konto bankowe, to szaleństwa nie było, a o budowaniu większych oszczędności nie było mowy. To był pierwszy kluczowy moment, kiedy podjęliśmy z mężem decyzję, że sprzedajemy ten nowy piękny samochód kupujemy tańszy, już bez kredytu i drogiego ubezpieczenia.

Nie miałaś poczucia, że coś tracisz? Zdałam sobie wtedy sprawę z tego, ile rzeczy robimy, żeby się pokazać przed innymi! Pamiętam reakcję osób z mojego otoczenia – co ludzie powiedzą, gdy do

naszej rodzinnej miejscowości w Polsce przyjedziemy już nie nowym, a dużo starszym samochodem. Pewnie bank im zabrał za niespłacony kredyt. To była pierwsza sytuacja, w której poczułam, że marnujemy tyle pieniędzy i energii, którą musimy włożyć, żeby te pieniądze zarobić, po to żebym ja mogła pojechać do Polski ładnym samochodem na kredyt. Ale kredytu nikt nie widzi, prawda?

Drugi kluczowy moment to był czas, kiedy kupiliśmy w Belgii własny dom i zostało nam 200 euro na koncie. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, bo ze stresu nie mogłam spać, panicznie się bałam, co będzie, jak mi się popsuje pralka czy samochód, którego potrzebuję, żeby dojechać do pracy.

To był moment, w którym naprawdę musiałam liczyć pieniądze i wtedy zaczęłam powoli świadomie zajmować się swoimi pieniędzmi i budować oszczędności. To się zbiegło z moim wypaleniem zawodowym. Wiedziałam, że nie dam rady dłużej pracować, ale mając na głowie kredyt na dom i rodzinę, musiałam wiedzieć, czy mogę pozwolić sobie na jakieś zmiany. Bank nie będzie czekał na ratę kredytu. Do końca życia nie zapomnę, jak cudownie się czułam, gdy w piątek wieczorem wysłałam wypowiedzenie, a w sobotę rano jechałam na urlop. Bezrobotna, ale z nadzieją na przyszłość. Bo skoro miałam odwagę powiedzieć A, to powiem i B. Jestem z siebie dumna, że zebrałam się na taką odwagę.

To był ten moment, w którym panowałaś nad Waszym budżetem?

PIĘKNO BY JAWA 7 Wywiad

Wywiad

Musiałam wtedy na poważnie zająć się finansami, zaczęłam prowadzić budżet domowy, wiedziałam, ile oszczędzamy i ile wydajemy, oszczędności na koncie zaczęły szybko rosnąć. Mimo że zaczęłam wtedy studia i nasze dochody były mniejsze.

Wkrótce ogłoszono pandemię. Belgia była jednym z pierwszych państw, które pozamykało wszystko, a ja byłam zadowolona, że z mężem i synem posiedzimy razem w domu, bo wiedziałam, że mamy oszczędności i możemy spać spokojnie.

Wtedy dostałam kilka telefonów od przerażonych koleżanek. Zamknięte zakłady pracy, a przecież trzeba zapłacić kredyt, wynajem. Zobaczyłam, że kobiety, które w moich oczach dobrze zarabiały i świetnie sobie radziły, nie były kompletnie przygotowane na nieprzewidziane sytuacje i miesięczny brak pensji dzielił ich rodziny od poważnych kłopotów finansowych.

To był impuls do tego, żeby uczyć racjonalnego gospodarowania budżetem?

Moja koleżanka powiedziała mi, że tak dobrze radzę sobie z finansami, że powinnam założyć o tym kanał na YouTube. I to był moment, kiedy stwierdziłam, że może hobbystycznie spróbuję coś w tym kierunku robić, żeby faktycznie pomagać przede wszystkim kobietom, żeby one zobaczyły, że oszczędzanie i zarządzanie swoimi pieniędzmi jest czymś fajnym. Zawsze byłam w swoim otoczeniu postrzegana jako osoba, która dużo wie i która potrafi doradzić w różnych kwestiach. Po pierwszych opublikowanych na YT filmach dostałam tyle pozytywnych komentarzy, że nabrałam motywacji do dalszego rozwoju.

Z jakimi stereotypami odnośnie do kobiet i finansów spotykasz się najczęściej w swojej pracy?

Przede wszystkim, że „finanse są trudne”, że „ja się na tym nie znam”, że „oddam to mężowi, on się lepiej tym zajmie”, „kobieta, która zajmuje się pieniędzmi to materialistka”, że „pieniądze się mnie nie trzymają”, „żeby mi się dobrze powodziło, to muszę wyjść bogato za mąż”, „biednemu zawsze wiatr w oczy” i tak dalej. A i jeszcze, że „pieniądze psują ludzi”, więc od bogatych trzeba trzymać się z daleka.

To są bardzo często skrypty, które mamy wtłaczane w domu, i jeżeli jesteśmy otoczeni osobami, które mają takie przekonania, to szczególnie jako dzieci chłoniemy je jak gąbka.

Kobiety boją się finansów?

Kobiety bardzo często oddają całą sprawczość, jeżeli chodzi o finanse swoim partnerom, mówiąc, że to jest

trudne. No bo tu trzeba liczyć, coś sprawdzić, pilnować, a tymczasem ja sama z siebie się śmieję, że z matematyką jestem na bakier i wszystko za mnie robi komputer i kalkulator. Pokazuję, że naprawdę nie trzeba mieć wiedzy ekonomicznej i kierunkowego wykształcenia, żeby zacząć zajmować się swoim budżetem domowym.

Oszczędzanie nie musi być trudne?

Oszczędzanie nie jest trudne, kiedy wiemy, po co to robimy. Jeżeli myślimy, że oszczędzanie polega tylko na tym, że musimy sobie odmówić kolejnej kawy na mieście albo paznokci, no to nie chcemy się za to zabierać. Bardzo często podkreślam, żeby oszczędzania nie zaczynać od tego, co można wykreślić z listy, tylko od zastanowienia się, po co ja chcę to robić, jaki ja mam cel? To nie powinno być: „chcę mieć oszczędności” – to jest zbyt ogólny cel i trzeba go rozbić jeszcze na bardziej precyzyjne elementy, bo „chcę mieć odłożone na nieprzewidziane wydatki, gdy popsuje mi się pralka” lub „chcę mieć pieniądze na prywatną wizytę lekarską leki, kiedy zachoruje moje dziecko” są dużo bardziej namacalne. Zaczynamy nie od odmawiania sobie wszystkiego, tylko od świadomości, po co to robimy, co mi te pieniądze mogą dać.

A czy mogą to być bardziej frywolne cele, powiedzmy dwa tygodnie na Malediwach?

Oczywiście, że tak! Jesteśmy inne i każda z nas ma inne priorytety w życiu i zupełnie inne zaplecze finansowe.

Mamy wtłoczone do głowy, że trzeba oszczędzać na ważne cele, ale jeżeli Twoim największym życiowym marzeniem jest zobaczyć Malediwy i jest to dla Ciebie gigantyczna motywacja, żeby zmienić pracę lub żeby pójść do szefa po podwyżkę, to jest to w porządku.

Jeżeli uda Ci się zrealizować cel, który jest Twoim marzeniem, to on jest wręcz furtką do tego, żeby z ogromną motywacją działać dalej. Gdy widzimy, co dają nam oszczędności, że można realizować marzenia, że można zmienić pracę, że można z tej pracy zrezygnować, iść na studia, założyć swój biznes czy też odejść od partnera, nabieramy wiatru w żagle.

Widziałam na Twoim Instagramie komentarz, że szkoda życia na oszczędzanie.

I ja się z tym zgadzam, wielokrotnie w moich filmach o tym mówię, że szkoda życia na bezsensowne oszczędzanie, ale na bezmyślne wydawanie pieniędzy. Życie mamy jedno i my musimy to życie wycisnąć jak cytrynę. Pytanie tylko, co jest naszym celem wewnętrznym, a co jest tym celem, który mamy narzucony z zewnątrz: że powinniśmy mieć taki, a nie inny samochód, powinniśmy jeździć na takie, a nie inne wakacje, powinniśmy nosić

takie, a nie inne ubrania. I nagle się okazuje, że robimy masę rzeczy po to, żeby przypodobać się innym, a nie realizujemy swoich prawdziwych marzeń.

Moja babcia, która zawsze miała pieniądze, powtarzała, że nie stać jej na tanie rzeczy. Ty też uczysz, że lepiej zainwestować w dobre jakościowo ubrania. Oczywiście! Ale to też pokazuje nasze prawdziwe cele i priorytety: czy my chcemy podążać ślepo za modą, bo tak robią koleżanki, a my nie chcemy odstawać, czy wybieramy to, co jest dopasowane do nas. Dla mnie ubranie ma być dobrej jakości i ma mi długo służyć, kupuję to, w czym się dobrze czuję, a nie to, co jest teraz najmodniejsze, chcę mieć ubranie, które jest dopasowane do mnie, a nie na odwrót. Kupuję więc ubrania dobrej jakości, o dobrym składzie, które służą mi latami ja nie mam problemu z tym, żeby jeździć co roku na wakacje i mieć dokładnie te same spodnie na zdjęciach.

Ale to jest kwestia ustalenia priorytetów. Ja wiem, że nie muszę mieć szafy, która pęka w szwach, bo dla mnie priorytetem są podróże, nie mam poczucia, że sobie czegoś odmawiam, bo wiem, że każda najdrobniejsza rzecz, z której zrezygnuję, przybliża mnie do kolejnej podróży.

Często słyszę takie zdanie, że aby oszczędzać, trzeba mieć z czego odłożyć. Ja się wtedy pytam: „A skąd wiesz, że nie masz czego odkładać”? I ta osoba mi odpowiada: „Bo mi nic nie zostaje na koniec miesiąca”. Pojawia się wtedy moje pytanie, na co dokładnie te wszystkie pieniądze poszły? I tu zaczyna się cisza. Takie osoby często wtedy odpowiadają, że wydaje im się, że zapłaciły za coś tyle i tyle, a to błąd, bo między „wydaje mi się” a „wiem na 100%” jest kolosalna różnica. Kiedyś też wydawało mi się, że nie wydawałam dużo na jedzenie, ale gdy sobie to podliczyłam, złapałam się za głowę stwierdziłam, że to niemożliwe! Przecież nie jemy krewetek, sushi kawioru, a wydawaliśmy takie pieniądze, że sama byłam w szoku, że trzyosobowa rodzina może wydać tak dużo na jedzenie.

Więc gdy słyszę zdanie, że za mało zarabiam, żeby zacząć oszczędzać i zacznę oszczędzać, jak zacznę więcej zarabiać, to odpowiadam, że wtedy zaczniesz więcej wydawać dalej nie będziesz miała nic na koncie.

Zdarzają się oczywiście sytuację, kiedy budżet jest tak bardzo napięty, że nie ma czego oszczędzać, ale wtedy trzeba zdać sobie sprawę z tego, że albo taka osoba zacznie coś robić, żeby zwiększyć swoje dochody albo utnie jakieś wydatki. Nie ma innego wyjścia, nie ma drogi na skróty, albo jedno, albo drugie, a najlepiej te dwie rzeczy jednocześnie. Ale żeby w ogóle wiedzieć, czy mamy z czego odłożyć, trzeba sprawdzić swój budżet, spojrzeć prawdzie w oczy

8 PIĘKNO BY JAWA

Wywiad

i wydrukować sobie wyciąg z banku, spisać sobie wszystkie rachunki, które płacimy zobaczyć, jak nasza sytuacja naprawdę wygląda, spojrzeć na to, co pokazują cyfry, bo cyfry nie kłamią.

Kolejny rzadko poruszany temat to zabezpieczenie naszej przyszłości. Niewiele osób w sile wieku o tym myśli, są i takie, które mówią, że nie będą sobie tym głowy zawracały, bo przecież nie wiadomo, czy w ogóle dożyją emerytury.

Myślę, że wielu dzisiejszych emerytów też kiedyś myślało tymi kategoriami. Liczyli na zapewnienia rządzących, że nie zostawią ich bez opieki. A jak to wygląda w praktyce, każdy wie. Skrajnie nieodpowiedzialne jest myślenie, że za kilkadziesiąt lat, gdy wejdziemy w wiek emerytalny, spełnią się jakiekolwiek z dzisiejszych obietnic.

To dziś mam dwie zdrowe ręce i nogi oraz głowę na karku i to właśnie jest ten moment, żeby myśleć o tym, za co będę żyć, gdy już nie będę mogła sobie dorobić. Myślę o mojej emeryturze, inwestuję na nią, mam dom, który w dużej części już spłaciliśmy i to również traktuję jako zabezpieczenie na przyszłość. Nie łudzę się, że niezależne od kraju, w którym się mieszka, dostaniemy emeryturę pozwalającą na godne życie.

To jest również przejaw myślenia o swojej rodzinie, dzieciach.

Ja nawet mówię w ten sposób, że jeżeli ja do tej emerytury nie dożyję, a dożyją mój mąż i mój syn, to oni będą mieli trochę lepiej. Kupuję ubezpieczenie na życie z myślą, że jak coś mi się stanie, to nasza rodzina będzie zabezpieczona, tak samo odkładam z myślą, że jeżeli mnie zabraknie, to wiem, że mój mąż i mój syn będą przez jakiś czas w bardzo trudnej, przede wszystkim emocjonalnie, sytuacji i im te pieniądze będą potrzebne. Więc ja oszczędzam dzisiaj, nie tylko z myślą o mojej przyszłej emeryturze, którą mam zamiar się cieszyć, ale i z myślą o tym, że mam rodzinę i chcę, żeby w trudnym momencie, gdyby coś się wydarzyło, moja rodzina miała czas, żeby stanąć na nogi.

Jeżeli oszczędzanie nie jest tak trudne, jak się wydaje, a poduszka finansowa daje nam i naszej rodzinie poczucie bezpieczeństwa, to dlaczego tak wiele osób nadal omija ten temat?

Powodów jest sporo: pieniądze to temat tabu, nie chcemy być postrzegani jako skąpcy, nie mamy pozytywnych skojarzeń z oszczędzaniem, tłumaczymy sobie, że jakoś to będzie. Wielu osobom oszczędzanie kojarzy się z obrazem naszych dziadków czy rodziców, którzy ciułają, chowają pieniądze w skarpetę i wszystko zbierają, bo to

się może kiedyś przyda. Tylko oni żyli w innych czasach, w ciągłym zagrożeniu, bo była wojna, potem komunizm, ale my dzisiaj mamy to szczęście, że żyjemy w zupełnie innych czasach i nie musimy aż tak się nad tym skupiać. Natomiast nam dzisiaj bardzo przeszkadza konsumpcjonizm, przekonujemy samych siebie do słuszności zakupu jakiejś rzeczy, wymyślając mnóstwo powodów, dla których akurat tej rzeczy potrzebujemy.

Kolejnym powodem jest strach przed tym, co te cyfry pokażą, boimy się prawdy i poczucia, że tych pieniędzy nie wydajemy dobrze, że mamy z tym ogromny problem. Wygodniej jest żyć w nieświadomości, niż przyznać uczciwie przed samym sobą, że nasza sytuacja finansowa nie jest dobra. Jednak pierwszym, niezbędnym do zmiany krokiem jest to, żeby uświadomić sobie, w jakiej jesteśmy sytuacji.

Poproszę Cię o kilka wskazówek na początek przygody z oszczędzaniem, od czego zacząć i jak oszczędzać. Przede wszystkim zacząć od tego, żeby zapytać samego siebie, po co chcę to robić, na jaki konkretny cel chcę przeznaczyć te pieniądze? To mogą być wspomniane Malediwy, to może być poduszka finansowa, fundusz na nieprzewidziane wydatki, to mogą być studia dzieci, jeżeli naszym największym marzeniem jest, żeby dzieci wykształcić. Musimy wiedzieć, po co chcemy oszczędzać, to jest pierwszy krok.

Drugi krok to wziąć tego byka za rogi i dowiedzieć się, jak wygląda moja sytuacja finansowa, sprawdzić wyciągi bankowe, ustalić, ile mamy dochodu i ile wydajemy. Czarno na białym.

Kolejnym krokiem jest znalezienie takiej metody prowadzenia budżetu, która jest dla nas najprostsza i sprawia nam przyjemność. Wiele lat broniłam się przed Excelem, a dzisiaj robię to tylko na komputerze, natomiast zaczynałam prowadzić budżet w zeszycie, gdzie sobie wszystko notowałam.

Próbowałam tak robić, ale wprowadziłam tylko chaos – w pewnym momencie zaczęłam gubić się we wszystkich kategoriach, które sobie ustaliłam. Jeżeli do tej pory czegoś nie robiliśmy, nie ma znaczenia w jakiej dziedzinie i zaczynamy się uczyć czegoś nowego, to gdy rzucimy się na zbyt głęboką wodę, to się utopimy. Jeśli nigdy nie liczyłaś swojego budżetu, to na samym początku rozbij go na podstawowe kategorie, np. rachunki, jedzenie, dziecko, transport, dom i inne, do której wrzucimy wydatki, których nie potrafimy na szybko sklasyfikować. Możesz dodać jeszcze jedną, specjalną, kategorię na wydatki, które czujesz, że mogą być Twoim problemem, np. ubrania czy kosmetyki.

Nie rozdrabniajmy naszych wydatków na szczegółowe kategorie. Zapisujmy, ile wydajemy na jedzenie ogółem, nie rozbijajmy tego na to, ile wydajemy na pomidory, na owoce, na chleb, na mięso i tak dalej. Dopiero później, gdy ogarniemy podstawy, możemy sprawdzić, w jakich sklepach robimy zakupy, jakie produkty kupujemy najczęściej. Bo może się okazać, że nasz budżet dobija takie wyskakiwanie tylko po mleko do osiedlowego sklepu, za które zapłacimy wtedy dużo więcej niż w supermarkecie.

Albo codzienna kawka w drodze do pracy. Niekoniecznie, zaraz wyjaśnię dlaczego. Kolejnym punktem, kiedy decydujemy się na oszczędzanie, jest ustalenie planu działania. Ale ten plan musi być realny, nie

oszczędzamy na swoich przyjemnościach, choć pierwsza rzecz, która przychodzi nam do głowy, to właśnie zrezygnowanie z tej kawki na mieście czy paznokci i kosmetyczki. Zniechęcimy się wtedy bardzo szybko, bo poczujemy, że to oszczędzanie jest niefajne, wymaga tylu poświęceń, tylu wyrzeczeń, szkoda na to życia i porzucimy zmiany.

Dużo większe oszczędności kryją się w tych innych kategoriach, o których myślimy, że tam na pewno nie można nic zmienić, a tymczasem jest mnóstwo możliwości na znalezienie oszczędności bez poczucia, że musimy sobie odmawiać tej przysłowiowej kawy. Warto jest się przyjrzeć wydatkom, które robimy automatycznie, a które niekoniecznie nam są potrzebne i bardzo mocno drenują

PIĘKNO BY JAWA 11 10 PIĘKNO BY JAWA
Wywiad

Wywiad

portfel, chociaż nawet ich nie pamiętamy, bo one są tak drobne i nieistotne dla nas. Nagle się okazuje, że na zakupach spożywczych wydajemy mnóstwo pieniędzy na przekąski tylko dlatego, że idziemy do sklepu głodni albo kupujemy słodkie napoje, bo nie wypiliśmy wystarczająco dużo wody.

Nie szkoda mi pieniędzy na weekendowy wyjazd do Brukseli na belgijskie czekoladki, chociaż równie dobrze mogę zostać w mieście i iść do dobrej warszawskiej kawiarni. Wolę jednak zaoszczędzić na coś większego, na tworzenie wspomnień.

To jest bardzo ważne, co powiedziałaś: na to mi nie szkoda pieniędzy. Dla mnie właśnie taką rzeczą, na którą mi absolutnie nie szkoda pieniędzy, są podróże. Gdy cofnę się o kilka lat, widzę dziewczynę, która marzyła o wakacjach w Chorwacji, zastanawiałam się, czy będzie mnie kiedykolwiek na to stać. Ale to był też czas, kiedy wydawałam pieniądze na zupełnie niepotrzebne rzeczy, miałam masę świeczek, ramek na zdjęcia, moje mieszkanie było zapchane po korek masą ubrań. Kupowałam wtedy wszystkiego dużo i tanio, bo uważałam, że w ten sposób oszczędzam… Brałam mojego synka na spacer i szłam do popularnych sieciówek, a jak już tam wchodziłam, to nie wychodziłam z pustymi rękami, zawsze coś się przydawało – wszyscy to znamy…

I jeżeli ja ten schemat powielałam prawie codziennie, wydając tu 5 złotych, tam 10 złotych, to miesięcznie robiło się z tego kilkaset złotych. Uważałam, że nie stać mnie na wakacje, wydawałam na rzeczy, które były zbędne i brakowało mi na to, co było dla mnie naprawdę ważne. A gdybym wtedy odkładała co miesiąc te pieniądze, to spokojnie mogłabym sobie na tę Chorwację pozwolić.

Cały czas mówimy o oszczędzaniu z naszej kobiecej perspektywy, ale co zrobić, kiedy już wiemy, że musimy i chcemy zacząć zarządzać budżetem rodzinnym, ale mąż czy dzieci nie są przychylnie nastawieni do tego pomysłu.

Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Często powtarzam moim klientkom, że musi być w domu taki przywódca stada, po to żeby dać przykład i pokazać, że warto. Pokazać im: zobaczcie, tutaj coś zmieniłam i nagle się okazało, że mamy pieniądze na wakacyjny wyjazd albo na rodzinne wyjście do kina. Warto działać i swoją postawą pokazać partnerowi i dzieciom, że się da.

Ważne jednak, żeby nie robić rewolucji w domu, najlepsza jest metoda małych kroków. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że oszczędzanie wymaga czasu, nie da się mieć oszczędności w ciągu miesiąca czy dwóch, bo to

jest kwestia zbudowania nawyków, które pomagają nam oszczędzać.

W wielu małżeństwach pieniądze są tematem tabu, nie potrafimy o nich rozmawiać. Nie chodzi tylko o to, czy te pieniądze są w domu, czy nie, ale też o to, że obie strony mogą mieć zupełnie inny schemat ich wydawania. I trzeba o tym rozmawiać, chociaż są to trudne rozmowy. Można dojść do porozumienia, chociaż bywa, że jest to proces, który trwa wiele miesięcy.

W naszym domu to ja zapoczątkowałam zmiany. Mąż początkowo trochę się opierał, nie będę oszukiwać, było kilka konkretnych wymian zdań (choć tego rozwiązania absolutnie nie polecam). Ale dzisiaj sam przyznaje, że zarządzanie budżetem domowym wniosło do naszego domu spokój, a oszczędności pozwoliły na realizację naszych marzeń, rozwój czy hobby.

Jak się dzielić pieniędzmi w związku, wspólne konto to dobry pomysł?

Każda metoda będzie dobra, jeśli obie strony będą czuły się w tym układzie bezpiecznie. Musimy pamiętać o tym, że nasz wkład to nie tylko wypłata, jeśli pracujemy zawodowo, ale też czas, który przeznaczamy na opiekę nad domem i rodziną. Jeśli partner zarabia więcej, ale to Ty podczas jego nieobecności zajmujesz się domem i dziećmi, to ciężko powiedzieć, że są to tylko jego pieniądze. To są Wasze wspólne pieniądze. Mimo że z moim mężem nie zarabiamy po równo, to prowadzimy budżet wspólnie. Mieliśmy już momenty, kiedy to ja zarabiałam więcej, kiedy więcej wnosił mój mąż nigdy nie było to dla nas problemem. Co miesiąc wypłacamy na swoje prywatne konta „kieszonkowe” w identycznej wysokości. To są pieniądze, za które możemy sobie kupić, co tylko chcemy. Nawet jeśli jest to 15 para butów. Nie muszę się tłumaczyć mężowi ze swoich wydatków, on nie musi tłumaczyć się przede mną, że kupił jakiś gadżet. Każdemu polecam takie rozwiązanie, bo buduje się oszczędności bez poczucia, że musimy sobie odmawiać przyjemności i zachcianek.

Aby oszczędności zaczęły nam rosnąć na koncie, warto poszukać dodatkowej pracy, dorabiać sobie, powiedźmy, weekendami?

Najpierw warto gruntownie przeanalizować swoją sytuację i sprawdzić, czy nie mamy w budżecie takich wydatków, które są bez sensu. Z doświadczenia wiem, że kiedy zabieram się z klientką za analizowanie jej budżetu, często słyszę, że ona naprawdę nie ma nieprzemyślanych wydatków. Proszę wtedy o spisanie wszystkich miesięcznych kosztów, analizuję je i okazuje się, że są takie opłaty, o których zupełnie zapomniała, bo przykładowo

10 tipów na oszczędzanie

1. Ustal konkretne cele oszczędnościowe. Niezależnie od tego, czy chcesz oszczędzać na wakacje, fundusz awaryjny czy komunię świętą, jasno sprecyzowany cel pozwoli Ci utrzymać motywację.

2. Duże cele rozbij na małe, które są w Twoim zasięgu. Każdy, nawet najmniejszy zrealizowany cel motywuje do dalszego działania.

3. Sprawdź, ile faktycznie wynosi dochód Twój i Twojej rodziny. Zapisz wszystkie dochody: pensje, dochody z działalności, 800+, zasiłki i świadczenia, renty, emerytury, dodatkowy dochód, np. ze sprzedaży okazjonalnej na Allegro czy Vinted.

4. Zapisuj wszystkie wydatki i zobacz, gdzie dokładnie idą Twoje pieniądze. Szczególną uwagę zwróć na te pozornie niewielkie kwoty. Częste małe wydatki zamieniają się w naprawdę duże kwoty.

5. Płać najpierw sobie. Ustaw automatyczny przelew z głównego konta bankowego na konto oszczędnościowe i potratuj go jak kolejny rachunek. Zrób to zaraz po otrzymaniu wynagrodzenia, nie pod koniec miesiąca.

6. Przejrzyj rachunki. Sprawdź abonamenty subskrypcje. Upewnij się, że nie masz włączonych dodatkowych usług, np. dodatkowych kanałów na kablówce, z których od dawna nie korzystasz.

7. Planuj posiłki najlepiej na cały tydzień. To pozwoli Ci uniknąć marnowania jedzenia, ograniczyć liczbę wizyt w sklepie i tym samym zmniejszyć wydatki na jedzenie.

8. Na zakupy idź zawsze z listą zakupów. Listę zakupów zrób na podstawie zaplanowanych posiłków i zapasów, które masz już w domu. Unikniesz w ten sposób kupowania produktów, które masz już w domu i zakupów pod wpływem chwili czy promocji.

9. Porównuj ceny. Zawsze sprawdzaj cenę za kilogram, litr czy sztukę.

10. Powiększaj swoją wiedzę na temat finansów. Korzystaj z darmowej wiedzy, którą dzielę się na moim kanale na YouTube. Im więcej będziesz wiedziała, tym lepiej będziesz zarządzała swoimi pieniędzmi. włączyła na próbę jakiś abonament, ale nie anulowała go po darmowym okresie i teraz nieświadomie za niego płaci. To jest często kilkaset złotych miesięcznie. Niekiedy można przenieść rachunki od różnych operatorów do jednego i też na tym zaoszczędzić. Dodatkowe źródło dochodu jest rewelacyjnym sposobem na budowanie oszczędności i każdego do tego zachęcam. Tu z pomocą przychodzi rewelacyjne rozwiązanie, jakim jest działalność nierejestrowana. Ale polecam najpierw przeanalizować swój budżet i przede wszystkim zapisywać wszystkie dodatkowe wpływy. W wielu przypadkach jest tak, że gdy zwiększają się

nasze dochody, to wręcz automatycznie zwiększają się też wydatki. Tu może pojawić się frustracja, pracujemy więcej, żeby dorobić do budżetu, załatać jakieś dziury, a tych pieniędzy w ogóle nie widać, bo przeciekają nam przez palce.

Wiele kobiet powie, że nie może dorabiać, bo ma małe dziecko, mieszka na wsi albo nie ma żadnych dodatkowych kompetencji.

Często jest to wymówka, która podszyta jest strachem, brakiem wiary w siebie i w swoją moc sprawczą. Dzieci szybko rosną, ale rosną też koszty utrzymania. Kiedyś

PIĘKNO BY JAWA 13 12 PIĘKNO BY JAWA Wywiad

też to dziecko wyfrunie z gniazda. I co wtedy? Dodatkowe kompetencje można zdobyć za darmo, bez wychodzenia z domu, w czasie, gdy dziecko śpi albo jest w szkole. Mam tutaj na myśli profesjonalne kursy online, programy wsparcia, dotacje.

Mówisz czasem kobietom tak dosadnie, żeby nimi potrząsnąć?

Bardzo rzadko, ale się zdarza. Mam w sobie dużo empatii, doskonale rozumiem, że są różne sytuacje, czasami dziewczyny wyszły ze strasznych domów czy uciekły z przemocowych związków. Są w życiu rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale są też takie, na które ten wpływ mamy. Jeśli skupiamy się tylko na tym, co jest realnie poza naszym zasięgiem, to zaczyna nam brakować siły do działania tam, gdzie jest to możliwe. Nie dostrzegamy wtedy tych szans, które nam życie podsuwa.

To co ta mieszkająca na wsi kobieta z małym dzieckiem może zrobić, żeby podreperować budżet domowy? Może wziąć inne dziecko do opieki, pomagać starszej osobie. Coraz więcej biznesów potrzebuje wirtualnej asystentki, a to zawód, który możemy wykonywać z domu i na zdobycie którego można dostać dofinansowanie. Uprawiając ogród, można obniżyć wydatki na jedzenie, a przy okazji dorobić do budżetu. Bo chętnych na wiejskie warzywa i jajka naprawdę nie brakuje. Wystarczy wrzucić ogłoszenie na lokalne grupy na FB, a dalej już idzie poczta pantoflowa. Ja sama jeżdżę ze swoimi butelkami do miejscowego rolnika po mleko prosto od krowy i po jajka.

Ale ja przecież nie mam na kurę.

I tutaj wracamy do tego, o czym rozmawiałyśmy wcześniej. Nie szukaj od razu wymówki. Usiądź, policz, dowiedz się, ile masz, z czego możesz zrezygnować. Pomyśl, jak ten problem rozwiązać, kogo podpytać, poprosić o pomoc.

Niekiedy kobiety wpadają w kłopoty finansowe, bo nie potrafią prosić o pomoc.

Polki to cudowne, pracowite i dumne kobiety. I ta duma często nam przeszkadza. Bierzemy na siebie za dużo, chcemy być odpowiedzialne za cały świat, a później mamy pretensje, że nic od tego świata nie dostałyśmy. Nie potrafimy prosić o pomoc, o wsparcie, nie rozmawiamy o swoich bolączkach, bo boimy się oceny innych. I to też odbija się na oszczędzaniu. Łatwo przychodzi nam wydawać pieniądze na wszystkich innych dookoła, a siebie stawiamy na ostatnim miejscu. Jak w takich okolicznościach mamy mieć motywację do oszczędzania, skoro ciągle sobie czegoś odmawiamy? Dlatego warto mieć w swoim budżecie stałą kwotę, niechby to było

nawet 10 złotych, za które możesz kupić coś wyłącznie dla siebie.

Rozmawiałyśmy o tym, że kobiety często całą odpowiedzialność za finanse oddają mężczyźnie. Jednak równie często się zdarza, że zostają niejako siłą odsunięte od pieniędzy – mam na myśli nie tylko kobiety niepracujące zawodowo, ale i te, które w teorii mają wspólne konto z mężem, a w praktyce nie mogą nim zarządzać. Czy jest to już przemoc ekonomiczna?

Tak, to jest przemoc ekonomiczna i trzeba powiedzieć wprost, że przemocą nie jest tylko sytuacja, w której mąż pije i bije żonę albo ją zdradza, ale i ta, w której używa siły pieniądza. W przemocy ekonomicznej kartą przetargową są pieniądze – ich obecność albo brak. Pieniądze są bardzo ważne i jakbyśmy tego nie wypierali, mówiąc, że rodzina zdrowie są najważniejsze, to potrzebujemy pieniędzy jak ryba wody.

Jeśli para ustaliła, że partner pracuje zawodowo, a żona zajmuje się domem i dziećmi, to jej ogromnym wkładem do domowych finansów jest opieka nad ogniskiem domowym. To jest jej praca! I za to należą się jej pieniądze. Nie ma wtedy „moje” czy „twoje”, jest nasze. Nie może być tak, że kobieta jest uzależniona finansowo od partnera, który da jej pieniądze albo nie. To tak jakby szef decydował, ile, kiedy (i czy w ogóle) zapłaci za pracę swojemu pracownikowi, bo akurat ma gorszy humor i zamiast wypłacić pensję, woli pojechać na Malediwy.

Tutaj warto podkreślić, że nie chodzi jedynie o gotówkę, ale również o brak dostępu do konta bankowego czy do dokumentów. To stwarza realne zagrożenie, nie tylko w przypadku rozwodu, ale i w sytuacji, kiedy partnerowi coś się stanie – kobieta zostaje bez środków do życia.

Zostaje bez niczego, bo nie może się dostać do konta, nie może zapłacić rachunków i to już jest tragedia. Kobieta musi wiedzieć, jaki jest numer konta, hasło i PIN do niego, w jakim banku są konta i lokaty. Podam przykład cudownego małżeństwa, w którym wszystkie pieniądze maż trzymał na swoim koncie, a żonie robił przelewy. Ona nie musiała o nic go prosić ani tłumaczyć się z wydatków. Tylko że mąż, jadąc do pracy, uległ wypadkowi i leżał w szpitalu w śpiączce, i ta kobieta została z dziećmi, z niezapłaconymi rachunkami i z pieniędzmi na koncie firmowym, do których nie miała dostępu, bo mąż nie upoważnił jej do swojego konta. Takie sytuacje można mnożyć. Podobnie, gdy partner inwestuje wspólne pieniądze. Musimy wiedzieć, gdzie to robi, jakie to są kwoty, czy mamy do nich dostęp. I czy zgadzasz się na ryzyko inwestycyjne.

Każda kobieta powinna być niezależna finansowo. Każda kobieta powinna wziąć sprawy finansowe w swoje ręce i zadbać o nie tak samo, jak dba o siebie czy swoją rodzinę. W trudnych sytuacjach to właśnie pieniądze pomagają odejść od partnera, zmienić swoje życie. Wciąż wiele kobiet zaciska zęby, bo wiedzą, że bez pieniędzy męża nie będą w stanie samodzielnie funkcjonować, że sobie nie poradzą. Nikt nie zadba lepiej o nasze zdrowie, kondycję niż my same. To samo dotyczy kwestii finansów.

Powiedz, proszę, na koniec, co Tobie dało zabezpieczenie finansowe?

Ogromny spokój i świadomość tego, że poradzę sobie w różnych sytuacjach. Daje poczucie sprawczości. To dzięki oszczędnościom mogłam zrezygnować z pracy, iść na kolejne studia i zmienić pracę na taką, która daje mi satysfakcję (i większe pieniądze). Nie muszę się martwić, co będzie, gdy popsuje mi się pralka. Dwa lata temu popsuła się 2 stycznia. Wtedy moim jedynym zmartwieniem było to, jaki model wybrać i gdzie ją kupić, a nie skąd wziąć na to pieniądze i jak je później oddać. Warto pamiętać, że

stres finansowy wpływa nie tylko na stan naszego konta, ale ma ogromny wpływ na naszą codzienność – od odporności i zdrowego snu, po relacje z partnerem.

Beata Ciechan, trenerkaoszczedzania.pl: Prowadzę kobiety przez świat finansów domowych, aby mogły budować oszczędności i cieszyć się życiem, bez ciągłego odmawiania sobie przyjemności. Kiedyś nosiłam tylko ciemne kolory, a pieniądze były dla mnie tematem tabu. Dzisiaj moja szafa jest pełna soczystych kolorów, a o pieniądzach rozmawiam z ogromną przyjemnością. Chcę dzielić się z innymi kobietami wiedzą i moim osobistym doświadczeniem, które pomogły mi nie tylko poczuć się bezpiecznie pod względem finansów, ale też odmieniły mój styl i sposób myślenia o sobie.

Stylizacja: Monika Szmidt monikaszmidt.com Nakrycia głowy: Lallu Chic by Hania Bulczyńska lalluchic.com

Makijaż: Eliza Król.

Zdjęcia: Daniel Król

Martwisz się o stan swojego konta?

Masz dość życia od wypłaty do wypłaty?

Chcesz oszczędzać, ale nie wiesz, od czego zacząć?

ZNAJDZIESZ U MNIE PRAKTYCZNE PORADY, INDYWIDUALNE KONSULTACJE I WARSZTATY, KTÓRE POMOGĄ CI

stworzeniu budżetu domowego

redukcji codziennych wydatków bez rezygnacji z przyjemności

budowaniu oszczędności, które pozwolą realizować Twoje marzenia

PIĘKNO BY JAWA 15 14 PIĘKNO BY JAWA
Wywiad Wywiad
W:
domowyoszczędnościrozsądne zakupy
trenerkaoszczedzania.pl budżet

SŁODYCZ, BŁĘKIT I CZEKOLADA

10 TRENDÓW W MAKIJAŻU NA WIOSNĘ 2024 R.

WYBRANYCH SPECJALNIE DLA WAS

Projektanci jak co roku proponują na wiosennych pokazach barwne makijażowe rozwiązania. Niektóre całkiem życiowe, inne przypominają teatralne dekoracje. W tym sezonie królują motywy świeżej młodzieńczej cery, monochromatyczne makijaże w kolorach brązu, kawy i czekolady, sporo błękitu i zaskakujące odcienie szminek. Zobaczmy, jak oswoić trendy i który z nich wybrać dla siebie.

CERA JAK PO PRYSZNICU

Efekt lśniącej cery jak po prysznicu, znany również jako „dewy skin” lub „glass skin” można uzyskać za pomocą odpowiednich kosmetyków. Rozpocznij od nawilżenia skóry. Bogaty krem nawilżający lub serum zapewnią gładkość i połysk. Daj kosmetykom chwilę, aby się wchłonęły. Następnie warto zastosować bazę pod makijaż o lekkiej formule – ma w sobie blask, o który nam chodzi. Następny krok to wybór podkładu. Powinien być lekki i nawilżający, niematujący. Aplikuj go gąbką do makijażu, delikatnie wklepując w skórę. Kluczowym produktem w takim make-upie będzie rozświetlacz. Nakładaj go na wypukłe części twarzy, takie jak szczyty kości policzkowych, łuk kupidyna nad górną wargą, grzbiet nosa i środek czoła. Można zastosować rozświetlacz w kremie. Ostatnim krokiem będzie spryskanie twarzy mgiełką nawilżającą lub fixerem do makijażu, aby utrwalić całość. Jeśli chcesz dodać trochę koloru, warto skorzystać z różów i cieni w kremie, nie tych pudrowych. Ten bardzo młodzieńczy trend sprawdzi się na cerze w każdym wieku. Jedyne przeciwskazanie – niekoniecznie będzie łatwy do wykonania, jeśli mamy bardzo tłustą skórę.

FANTAZYJNE KRESKI NA POWIEKACH

Graficzne wzory na powiece, w tym fantazyjnie wygięte kreski są ulubionym elementem projektantów w tym

sezonie. By stworzyć pełne rozmachu linie na powiekach, potrzebujesz jedynie eyelinera i odrobiny kreatywności. Zacznij od wyboru eyelinera w ulubionym kolorze –klasyka to czerń, ale modne są również odcienie niebieskiego, zielonego czy metaliczne akcenty. Na wybiegach pojawiają się też takie kolory jak: ciemnoniebieski, szmaragdowy, czerwony i burgundowy. Zacznij od narysowania cienkiej linii wzdłuż linii rzęs górnej powieki. Możesz pociągnąć linię w górę, tworząc klasyczne „kocie oko” lub zdecydować się na bardziej ekstrawaganckie kształty –faliste linie, geometryczne wzory lub nawet małe skrzydełka i wzory w kącikach oczu. Wśród trendów dominują odważne kreski, przerywane linie, połączenie kilku kolorów, a także zdobienia w postaci małych kropek czy gwiazdek wzdłuż linii kreski. To, czy możemy pozwolić sobie na kreski, zależy od kształtu oka – tu odsyłamy Was do tekstu: „Makijaż dla wszystkich kształtów oka”.

RZĘSY JAK PŁATKI KWIATÓW

Tej wiosny czarną maskarę możemy wysłać na urlop na dno szuflady. Kolorowe i pastelowe tusze do rzęs to świetny sposób, aby dodać odrobinę ekstrawagancji i zabawy do naszego makijażu. Pastelowe (kremowe, pomarańczowe, liliowe, seledynowe) odcienie świetnie sprawdzą się w delikatnych, wiosennych make-upach, podczas gdy intensywne barwy, jak elektryczny błękit czy głęboka

Makijaż

Makijaż

BOURJOIS HEALTHY MIX podkład do twarzy light beige 53, 30 ml

GOLDEN ROSE

PRECISION EYELINER eyeliner intense black, 1 ml

LONG 4 LASHES baza i odżywka pod tusz, 9 ml

zieleń, dodadzą charakteru wieczorowym stylizacjom. Do kolorowego tuszu najlepiej pasuje neutralna baza na powiece. Użyj zatem beżowych cieni, by tusz był głównym bohaterem makijażu. Zaaplikuj go od nasady rzęs, prowadząc szczoteczkę delikatnymi, zygzakowatymi ruchami, aż po końcówki. Dla intensywniejszego efektu warto nałożyć dwie warstwy tuszu. Jeśli nie masz kolorowego tuszu – podobny efekt możesz uzyskać, stosując kolorowe cienie na rzęsy uprzednio pociągnięte bazą lub odżywką do rzęs. Odważniejsze z nas mogą poeksperymentować z różnymi kolorami na górnych i dolnych rzęsach. Pastelowy róż na dolnych rzęsach w połączeniu z fioletem na górnych stworzą niebanalny efekt.

Wśród trendów na ten sezon królują odcienie inspirowane naturą –soczyste zielenie, głębokie błękity nieba i pastelowe odcienie kwiatów. Bardzo modne są również energetyzujące odcienie neonowe, które świetnie komponują się z opaloną skórą.

Czy to pomysł dla kobiet w każdym wieku? Powiemy tak: im więcej lat, tym mniej kolorów. Jeśli zrezygnujesz z mocnych cieni i kolorowej szminki, jedna warstwa błękitnej maskary będzie jak najbardziej okej, nawet u dojrzałych kobiet.

MROŹNE RUMIEŃCE

Mroźny rumieniec to efekt, który przywodzi na myśl delikatnie zaróżowione policzki po spacerze w chłodnym, zimowym powietrzu. Uzyskanie tego wrażenia świeżości jest bardzo proste. Zacznij od odpowiedniego nawilżenia, stosując lekki krem nawilżający, który będzie doskonałą bazą pod makijaż. Na to nałóż lekki podkład lub BB krem, który wyrówna koloryt skóry, nie przytłaczając jej efektem maski. Kluczem dla efektu mroźnego rumieńca jest

DR IRENA ERIS SUNSET GLEAM rozświetlacz do twarzy, 8 g

RIMMEL LASTING FINISH pomadka do ust 206 nude pink, 4 g

MAYBELLINE

LIFTER GLOSS błyszczyk do ust 02 ice, 5,4 ml

róż o chłodnym odcieniu. Różany, wrzosowy, delikatny lawendowy czy subtelny fiolet będą idealne. W trendach dominują różowe i fioletowe odcienie, które doskonale imitują naturalny, zimowy rumieniec. Jak go nałożyć?

Uśmiechnij się lekko i nałóż róż na wypukłe części policzków, delikatnie rozcierając go w kierunku skroni. Dla subtelniejszego efektu można dodać odrobinę produktu na nos – to dodatkowo wzmocni wrażenie naturalnego, mroźnego zarumienienia. Skóra będzie wyglądała na jeszcze bardziej „zmrożoną”, jeśli nałożysz srebrny rozświetlacz na szczyty kości policzkowych, czoło, grzbiet nosa i brodę. Ten efekt powinien sprawdzić się na każdej cerze. Wyjątkiem będzie południowy typ urody – przy oliwkowym kolorycie chłodny odcień różu nie wygląda zdrowo. Wtedy warto sięgnąć po wersję ceglastą, brzoskwiniową lub odcień drzewa różanego.

KAWOWY MAKIJAŻ

Monochromatyczne makijaże w odcieniach kawy, czekolady czy piernikowych przypraw to trend celebrujący ciepłe, spójne barwy, które dodają twarzy blasku i harmonii. „Latte look” to makijaż inspirowany barwami kawy z mlekiem – delikatny, subtelny, idealny na każdą okazję. Jego podstawą jest podkład dopasowany do naszego naturalnego odcienia skóry, ale w ciepłym odcieniu. Zamiast wersji porcelanowych czy beżowych sięgnij po opalone, miodowe, złociste (gold, sunny, honey). Możesz następnie użyć palety cieni w odcieniach latte – od jasnych beżów po głębokie brązy. Najjaśniejszy odcień nałóż na całą powiekę, średni ton na zewnętrzną jej część, a najciemniejszy w załamanie, aby dodać głębi spojrzeniu. Dla dodatkowego podkreślenia oka można użyć brązowego eyelinera. Róż i bronzer też powinny mieć apetyczne kawowe cynamonowe odcienie. Bronzer nałóż poniżej kości policzkowych, by zarysować twarz, a róż delikatnie na policzkach. Kompletując monochromatyczny look, na usta zaaplikuj błyszczyk lub pomadkę w odcieniu nude, ciepłego różu lub delikatnego brązu. Dla bardziej intensywnego efektu wybierz matową pomadkę w kolorze ciemniejszej kawy. Taki makijaż można zrobić też jednym kosmetykiem – np. czekoladowym cieniem w płynie, który nałożymy też jako szminkę i róż. Ten trend to przede wszystkim harmonia i spójność kolorystyczna, która sprawia, że makijaż jest elegancki i uniwersalny. Zatem będzie jednym z najlepszych make-upowych pomysłów dla dojrzałej skóry. Dyskretny, ale pełen światła!

CIENIOWANE USTA

Makijaż ombre na ustach to gra światła, cienia i koloru, tworząca iluzję pełniejszych ust. Odstępując od klasycznej czerwieni, eksplorujemy paletę barw od delikatnych

PIĘKNO BY JAWA 19
18 PIĘKNO BY JAWA NOWOŚĆ

nude, przez orzeźwiające róże, aż po tajemnicze fiolety, zielenie i futurystyczne błękity. Jak stworzyć ten efekt? Zacznij od odpowiedniego nawilżenia ust, używając balsamu. To podstawa gładkiego i równomiernego nałożenia produktów. Punktem kulminacyjny jest konturowanie. Ciemniejszą kredką do ust narysuj kontur, delikatnie wykraczając poza naturalną linię. To doda ustom objętości. Skup się na kącikach, pozostawiając środek jaśniejszy. Następnie zaaplikuj jaśniejszy odcień szminki na środek dolnej i górnej wargi. Możesz użyć odcieni nude, pastelowych różów lub subtelnego liliowego, aby dodać delikatności świeżości. Delikatnie zblenduj kolory, używając pędzelka do ust lub opuszka palca, aby stworzyć płynne przejście między ciemniejszym konturem a jaśniejszym środkiem. Dla dodatkowego efektu i trwałości można dołożyć odrobinę przezroczystego błyszczyka na środek ust, by dodać im pełni. Trendy w makijażu ust odchodzą od monochromatyczności na rzecz kreatywnych połączeń. Inne niż czerwień kolory szminek, od subtelnych beży, po nietypowe

fiolety i granaty, pozwalają na indywidualne dopasowanie makijażu. Jednak to zdecydowanie makijaż dla młodszych osób. Ciemne cieniowane usta mogą wyglądać nieco demonicznie u dojrzałych kobiet.

SŁODKIE USTA

Delikatne, miękkie, różowe lub brzoskwiniowe wargi, lekko koloryzowane pomadkami ochronnymi to kwintesencja subtelności. W dodatku taki makijaż nie tylko upiększa, ale i dba o nasze usta. Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie, zacznij od delikatnego peelingu warg, by usunąć suche skórki, a następnie nałóż na usta odżywczy balsam. Kolejnym krokiem będzie zastosowanie lekko koloryzowanej pomadki ochronnej jako bazy. Sięgnij po produkt w bladym odcieniu różu, brzoskwini lub beżu, który delikatnie podkreśli naturalny kolor czerwieni wargowej. Dla dodania romantycznego akcentu warto nałożyć błyszczyk w podobnym, ale nieco bardziej intensywnym odcieniu (aplikujemy go na środkową część ust, by dodać im objętości). Aby

1 2 3

1. EVELINE KREDKA VARIETE, żelowa kredka do oczu 03 niebieska, 1 szt. 2. CATRICE ART COULEURS, cień do powiek blooming blue 400, 2,4 g 3. PROFUSION BLUSH HOUR, róż w płynie rose, 6 ml

zachować naturalność, unikaj wyraźnego konturowania ust.

Trend na lekko koloryzowane pomadki ochronne i błyszczyki to odpowiedź na potrzebę naturalnego piękna i komfortu. Te produkty łączą w sobie pielęgnację i subtelny kolor i komponują się z każdym typem urody. Dają efekt „twoje usta, ale lepsze”, który polubią nawet kobiety, które nie przepadają za mocnym makijażem. Elegancki, dyskretny i świeży.

WIELKI BŁĘKIT

Akcenty niebieskiego koloru na powiekach, nawiązujące do estetyki lat 80. XX w. i podwodnego życia. Trend „wielki błękit” to hołd dla głębi i tajemniczości oceanu, śmiały wybór dla odważnych dusz, które pragną podkreślić swoje spojrzenie hipnotyzującym, morskim odcieniem. Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie, zacznij od aplikacji lekkiego podkładu i korektora, aby stworzyć idealnie gładką płaszczyznę dla kolorów. Wybierz paletę cieni z dominującym błękitem. Najjaśniejszy odcień nałóż na całą powiekę jako bazę, a głębszy odcień błękitu na zewnętrzną część powieki, delikatnie rozcierając ku załamaniu. Inną wersją oceanicznego make-upu będą grube kobaltowe kreski na górnej powiece. Możemy malować je śmiało – jak pastelowymi kredkami. Ważne, by były intensywne. Niebieski tusz do rzęs też jest świetnym pomysłem. Warto zachować równowagę, używając delikatnych, „nagich” odcieni na ustach i lekkiego różu na policzkach. Błękit nie lubi konkurencji. To, czy go użyjemy, jest tylko kwestią

TRWAŁOŚĆ DO 8 GODZIN.

PIĘKNO BY JAWA 21 20 PIĘKNO BY JAWA
NOWOŚĆ
MAGIC.

ESSENCE GIMME GLOW, rozświetlacz w pudrze lovely rose 20, 9 g

EVELINE FLOWER GARDEN, cień w płynie do powiek nr 01, 6.5 ml

ECOCERA NATURAL, róż do policzków ballet, 5 g

CATRICE SUN GLOW, puder brązujący sun kissed bronze 010, 8 g

indywidualnej odwagi. Na pewno taki makijaż lubi się z wyrazistą stylizacją, ubraniami w żywych kolorach, ale kocha też szarości i wszystko, co kojarzy się z morzem.

POWIEKI JAK MOTYLE

Ten trend to prawdziwe dzieło sztuki, które zamienia powieki w barwne skrzydła, pełne życia i dynamiki. Aby stworzyć ten efekt, potrzebujesz palety cieni do powiek w żywych kolorach oraz odrobiny precyzji i doświadczenia w ich nakładaniu. Zacznij od nałożenia bazy pod cienie, aby kolory były intensywne. Pozwoli to również na łatwiejsze blendowanie barw. Wybierz co najmniej trzy kolory cieni, które będą tworzyć gradient na powiece. Czemu nie zainspirować się barwami motyli i połączyć np. odcienie niebieskiego, fioletu i różu? Zacznij od naniesienia najjaśniejszego koloru w wewnętrznym kąciku oka, stopniowo przechodząc do ciemniejszych odcieni ku zewnętrznemu kącikowi. Istotne jest, aby przejścia między nimi były płynne i naturalne – użyj do tego miękkiego pędzelka. Aby dodać makijażowi „motylej” finezji, delikatnym eyelinerem narysuj cienkie linie imitujące żyłki skrzydeł motyla. Możesz też dodać kropki lub małe wzory w kontrastujących kolorach, aby podkreślić ten efekt. Nie da się ukryć, że to trend dla fanek wizażu. Aby się nim bawić, potrzeba nieco biegłości i warsztatu.

WIELKI ROMANS

Makijaż w stylu romantycznym to hołd dla ponadczasowej elegancji i kobiecości, niczym z klasycznych filmów epoki. Ten look to połączenie gładkiej skóry, delikatnie zarumienionych policzków i kusząco czerwonych ust. Klasyka. Podstawą jego wykonania będzie lekki podkład do wyrównania kolorytu skóry i zachowania naturalnego wyglądu. Korektor pomoże zamaskować drobne niedoskonałości i cienie pod oczami. Aby naszkicować romantyczny rumieniec, wybierz blush w ciepłym odcieniu różu lub brzoskwini i delikatnie nałóż go na szczyty policzków. To gwarancja świeżości. Klasyczna, głęboka czerwień ust to serce tego makijażu. Możesz tradycyjnie użyć konturówki i szminki albo po prostu wklepać pomadkę palcami. Wybierz odcień, który najlepiej współgra z naszym odcieniem skóry – od chłodnych wiśni po ciepłe pomarańcze.

Tego makijażu raczej nie robimy na co dzień – jest czasochłonny. Ale na wieczór we dwoje czy elegancką kolację, czemu nie? W takim make-upie każda kobieta niezależnie do wieku poczuje się jak bohaterka filmu ze sobą w roli głównej.

PACHNĄCE

OPOWIEŚCI

Perfumy to zapachowe historie. Są osobistym akcentem, wyrażającym więcej niż słowa. Gdy wybierasz zapachy, nie szukaj tylko kompozycji, która pasuje, ale woni, która rezonuje z Twoimi marzeniami i aspiracjami. Bo zapach może opowiedzieć także Twoją historię.

22 PIĘKNO BY JAWA
Makijaż
Zapachy

NOU GENERATIONS OF LOVE, woda perfumowana damska, 50 ml

Wejście do drogerii nie musi przypominać poruszania się po polu minowym. Choć perfumy to przede wszystkim doznania zmysłowe, jest też kilka prostych zasad, które ułatwią dokonanie rozważnych zakupów. Chcesz się dowiedzieć, czym się kierować przy zakupie nowych perfum? Przeczytaj nasze podpowiedzi.

Czy to eleganckie klasyki, które nigdy nie wychodzą z mody, czy odważne nowości przyciągające uwagę, każda butelka zawiera magię, która tylko czeka, aby zostać odkryta. Perfumy są jak druga skóra, powinny więc pasować do nas tak samo dobrze, jak ulubiona para jeansów czy sweter. Pamiętajmy, że to nie tylko zapach, ale i sposób wyrażania siebie, naszych emocji i naszej indywidualności. Dlatego też najlepsze perfumy to te, przy których czujemy się najbardziej sobą i które dodają nam pewności siebie. Oczywiście możemy mieć i inne pragnienia. Możemy pragnąć podkreślić zapachem swój profesjonalizm, oryginalność lub wręcz przeciwnie – kochamy zapach niewinnej czystości i nie chcemy na siebie zwracać zbytniej uwagi.

PEPE JEANS BRIGHT, woda perfumowana damska, 80 ml

ESCADA CELEBRATE N.O.W., woda perfumowana dla kobiet, 80 ml

Te z nas, które preferują kobiecy styl, z pewnością ucieszą się z zapachu skomponowanego z różowych i białych kwiatów, orzeźwiających nut owoców (porzeczki, moreli, gruszy, śliwki), czerwonego pieprzu. Kobiety, które uwielbiają minimalizm i dyskrecję, z całą pewnością dobrze poczują się otulone nutami białego piżma, drzewa sandałowego i ciepłych przypraw. Zielone, szyprowe wonie przywodzące na myśl trawę, mech, leśną ściółkę, pełne wetiweru i paczuli są dosyć mocne i charakterystyczne. Kochają je dziewczyny i panie preferujące sportowy tryb życia. Kobiecą zmysłowość i seksapil z pewnością pięknie zaakcentują wonie orientalnych przypraw i arabskich olejów. Wskazówki dla przedsiębiorczyń? Wszystkie wonie kolońskie, powietrzne, ozonowe, morskie, drzewne będą podkreślały ich status i charakter. I tutaj nie sposób nie wspomnieć o tym, co w perfumiarstwie nazywamy uniseksem. Wiele dzisiejszych kompozycji zapachowych jest tak konstruowanych, aby mogły być noszone zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Poza tym wiele pań z premedytacją sięga po męskie zapachy, bo wolą ich drzewną gorycz świeżość od typowej dla damskiego świata kwiatowej słodyczy. Są też zapachy niszowe – komponowane przez zapalonych pasjonatów perfumiarstwa, którym nie sposób odmówić oryginalności (i zapachom, i ich twórcom). W niektórych znajdziemy woń palonej gumy, rozgrzanego asfaltu, kościelnego kadzidła lub stworzone w laboratoriach cząstki, które nie mają odpowiednika w świecie natury. Przestała już obowiązać reguła, że mocne zapachy nosimy wieczorem, a lekkie na dzień – dzisiaj nosimy perfumy jak stylowy dodatek – tak jak chcemy. Choć oczywiście warto mieć na względzie dobro innych. Jeśli pracujemy w zawodzie, w którym inni mają z nami kontakt przez cały dzień (nauczycielki, pielęgniarki, urzędniczki) lepiej wybrać coś dyskretniejszego.

CZY TRWAŁOŚĆ ZAPACHU MOŻNA ZMIERZYĆ?

No cóż… Odpowiedź brzmi: nie. Nie jest tajemnicą, że trwałość perfum jest bardzo subiektywna i zależy od indywidualnych doświadczeń użytkownika. Wpływają na nią np. różne cechy naszego ciała. Stopień nawilżenia skóry, jej bakteryjny skład, temperatura ciała oraz chemiczny skład sebum i potu. To od tych mało romantycznych rzeczy zależy, jak długo zapach będzie się utrzymywał na naszej skórze i jak będzie na niej rozkwitał. To też

odpowiedź na pytanie, dlaczego te same perfumy potrafią pachnieć zupełnie inaczej na dwóch różnych osobach. Dowiedziono, że np. na osobach z suchą i delikatną skórą zapachy utrzymują się krócej i są odczuwane jako delikatniejsze. Po prostu tłuszczowe składniki sebum mocniej przytrzymują zapach – z tego powodu też włosy tak chętnie chłoną różne wonie. To warstwa natłuszczenia „więzi” aromatyczne cząsteczki zapachu. Dlatego osobom z bardzo suchą skórą zaleca się po prysznicu wmasowanie w skórę warstwy odżywczego olejku, a dopiero potem spryskanie jej ulubionymi perfumami. Z tego powodu na ubraniach te same nuty mogą pachnieć zupełnie inaczej niż na nagiej skórze.

Na trwałość zapachu wpływa też środowisko, w jakim przebywamy – temperatura, wilgotność, warunki pogodowe, a nawet smog.

I wreszcie warto wiedzieć, że trwałość perfum nie jest bezpośrednim wskaźnikiem ich jakości. Wysoka trwałość nie zawsze oznacza wysoką jakość. Przy wyborze zapachu perfum dla siebie warto eksperymentować i obserwować, jak zapach rozwija się na naszej skórze. Niektóre perfumy mogą wydawać się intensywne i długotrwałe na papierowych testerach, ale na skórze dawać wręcz przeciwne – delikatne i eteryczne wrażenie. Sposób aplikacji – czy to na nadgarstki, szyję czy ubranie – również wpływa na trwałość zapachu. Nie bój się próbować i testować różnych metod aplikacji. Ciekawym sposobem aplikacji wód kolońskich i letnich zapachów, które mają nas odświeżyć, jest spryskanie powietrza przed sobą, a następnie wkroczenie w pachnącą mgiełkę, tak by aromatyczne cząsteczki osiadły na naszej skórze, włosach ubraniu. Dermatolodzy przestrzegają przed używaniem perfum w okolicach szyi i wychodzeniu na słońce. Zawarty w nich alkohol może wejść w reakcję z promieniowaniem UV i na skórze pojawią się niechciane przebarwienia.

W SZAFCE, KOSMETYCZCE CZY ŁAZIENCE?

CZYLI GDZIE PRZECHOWUJEMY

NASZE FLAKONY

Zapachy nie są tanie! To jedne z najdroższych kosmetyków. Jeśli już zainwestujemy w ulubione perfumy, warto zadbać o to, by cieszyły nas jak najdłużej. Perfumy najlepiej przechowywać w stabilnej temperaturze. Idealne warunki to około 20–25°C. Niskie temperatury, jak w lodówce, są zalecane tylko dla perfum, których rzadko używamy, ale i tu perfumiarze zalecają raczej odłożyć je na dno szafy. Zapachy w pięknych przezroczystych flakonach należy chronić przed światłem, zarówno naturalnym, jak i sztucznym. Promieniowanie może zniszczyć lub zmienić składniki zapachowe.

Stawianie ulubionych buteleczek na nasłonecznionym parapecie nie jest zatem dobrym pomysłem, nawet jeśli pięknie dekorują w ten sposób naszą sypialnię. Cenne dla nas perfumy najlepiej trzymać w oryginalnym kartonie, w ciemnej i chłodnej szafce, z dala od źródeł ciepła i wilgoci. Czyli lepiej w sypialni niż w zaparowanej łazience. Flakony przechowujemy pionowo.

PREZENT TRAFIONY W DZIESIĄTKĘ

Kupowanie perfum na prezent to dosyć trudna sztuka, która wymaga wnikliwości i detektywistycznego zacięcia. Oczywiście najprostszym patentem będzie zakup zapachu na zamówienie, kiedy wiemy, czego dana osoba używa i co z całą pewnością ją ucieszy. Ale jeśli chcemy ją zaskoczyć czymś nowym oryginalnym, być może trzeba będzie się troszkę natrudzić. Oto garść wskazówek, jak wybrać zapach na trafiony prezent:

Poznaj preferencje osoby obdarowywanej. Jeśli znacie inne zapachy, których używa, poszukajcie perfum o podobnej kompozycji zapachowej.

Określ charakter i okazję. Zastanówcie się nad osobowością obdarowywanej osoby i okazją, z jakiej zamierzacie wręczyć ten upominek. Czy to perfumy na urodziny przypadające w lecie, czy coś zmysłowego na rocznicę znajomości, co miałoby budzić wspólne ciepłe wspomnienia? A może coś pysznego, rozgrzewającego i słodkiego pod choinkę, aby otoczyć obdarowywanego magią świat?

Zapytaj eksperta. Pracujące w perfumeriach i drogeriach ekspertki mają szeroką wiedzę o dostępnych perfumach i mogą pomóc dobrać odpowiedni zapach. Na pewno będą też świetnie zorientowane w nowościach i świeżych perfumiarskich trendach (a także promocjach).

Zaznacz prestiż. W przypadku prezentu często marka i opakowanie mają tak samo duże znaczenie jak sam zapach. Wybierzcie estetycznie prezentujące się perfumy pasujące stylem do odbiorcy. Na prezenty sprawdzają się zapachy od renomowanych marek i domów perfumeryjnych.

Wybierz eksperyment. Jeśli nie jesteś pewna, czy konkretny zapach spotka się z uznaniem, warto rozważyć zakup próbek lub zestawu miniatur, które pozwolą obdarowywanej osobie na eksperymentowanie z różnymi zapachami.

Warto pamiętać, że perfumy to prezent bardzo osobisty. Ważne jest, aby wybrać je z dobrą intencją i myślą o tym, co najbardziej ucieszy obdarowywaną osobę.

PIĘKNO BY JAWA 25 24 PIĘKNO BY JAWA Zapachy Zapachy

Zapachy

Rodzaje pachnideł

Perfumy (Parfum) mają najwyższe stężenie olejków zapachowych, zazwyczaj od 20% do 40%, co sprawia, że zapach jest bardzo intensywny trwały. Często wyczujemy go na skórze nawet po całym długim dniu.

Woda perfumowana (Eau de Parfum, EDP) posiada nieco niższe stężenie olejków, około 15–20%. Jego trwałość na skórze i ubraniach to kilka godzin.

Woda toaletowa (Eau de Toilette, EDT) ma jeszcze niższe stężenie olejków zapachowych, około 5–15%, i zwykle utrzymuje się na skórze przez dosyć krótki czas.

Dezodorant perfumowany zawiera najmniejszą ilość esencji zapachowej, jest przede wszystkim produktem do codziennej higieny, który pomaga zwalczać nieprzyjemny zapach ciała, ale jego zapach nie jest tak trwały jak w przypadku perfum, EDP czy EDT.

Perfumy w kremie to ciekawa forma zatopienia pachnących olejków w formie pomady rozpuszczalnej na skórze. Wsmarowuje się je w miejsca, gdzie skóra jest rozgrzana przez bliskość naczyń krwionośnych, np. nadgarstki lub szyję.

Perfumy do włosów to mgiełka zapachowa z nutą ulubionych perfum w większym rozcieńczeniu. Zapach na włosach utrzymuje się długo, bo włosy w swojej porowatej naturze zatrzymują aromatyczne cząsteczki. To rozwiązanie cieszy się dużą sympatią osób palących papierosy.

Zapachowe mgiełki do ciała zawierają minimalną ilość esencji zapachowej, ich zadaniem jest raczej schłodzenie i nawilżenie skóry, np. w czasie upalnych letnich dni. Z reguły zawierają orzeźwiające cytrusowe lub ziołowe nuty.

Perfumy powinny być jak wstążka owijająca wyjątkowy prezent, jakim jesteś Ty. Wybierając je, zastanów się, co chcesz przekazać światu. Niezależnie od tego, czy to zapach, który przywołuje wspomnienia, czy nuty, które dodają Ci pewności, kiedy wchodzisz do pokoju, ważne jest, aby Twoje perfumy były echem Twojej osobowości.

JAK TESTOWAĆ PERFUMY

DLA SIEBIE?

Może należysz do tych szczęściar, które dokładnie wiedzą, czego chcą i kupują od lat ten sam zapach. Ale Polki należą do tej grupy konsumentek, która uwielbia kosmetyczne nowości, także te zapachowe. Zanim jednak wydasz odłożone pieniądze na nowy flakon, warto sprawdzić zapach i upewnić się, że wybór będzie trafiony. Testowanie perfum to proces, który wymaga uwagi i subtelnego podejścia. Możesz zacząć od zaparzenia kubka ulubionej herbaty i wynotowanie w notesie lub telefonie swoich preferencji. Zastanów się na spokojnie, jakie zapachy lubisz, aby mieć punkt wyjścia. Czy słodkie, czy raczej rześkie. Kolońskie, cytrusowe, a może tzw. gourmand, czyli te z apetycznymi słodyczowymi składnikami, takimi jak praliny, wata cukrowa, karmel i toffi. Zanotuj nazwy perfum, jakich do tej pory używałaś. W drugim kroku zastanów się nad celem, czyli tym, w jakich sytuacjach zamierzasz nosić ten zapach. Czy potrzebujesz czegoś na co dzień, do pracy, czy raczej na specjalne i bardziej wieczorowe okazje. Dobrym pomysłem jest zajrzenie na perfumeryjne blogi lub strony perfumerii, aby przeanalizować różne nuty zapachowe. Kiedy znajdziesz się w drogerii lub perfumerii, możesz pokazać swoje notatki konsultantce i poprosić o pomoc w wyborze potencjalnych perfum dla siebie. To lepsze niż przypadkowe wąchanie po kolei korków stojących na półkach testerów. Testuj rozważnie. Specjaliści zalecają próbowanie nie więcej niż czterech zapachów naraz, by uniknąć zamieszania węchowego. Niektórzy mówią o „przewietrzaniu nosa” za pomocą wdychania aromatu świeżo zmielonej kawy, ale przyznaj, że mało, kto chodzi do perfumerii uzbrojony w paczkę kawy. Najpierw sprawdź zapach na papierowym pasku testowym (blotterze), a jeśli Cię zainteresuje, koniecznie spróbuj na skórze. Ostatnim krokiem będzie poznanie zapachu w domowym zaciszu. Rozważ zakup próbek, chyba że od razu jesteś pewna swojego wyboru. Wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, aby zainwestować w pełnowymiarowy flakon.

26 PIĘKNO BY JAWA
JAK SIĘ PIĘKNIE ZESTARZEĆ

Pielęgnacja

Kiedyś mówiło się o starzeniu się z godnością. Dzisiaj mówimy raczej o tym, że każdy może robić to tak, jak chce i jak lubi. Pięknie, mądrze, z akceptacją i z przyjemnością. Bo upływ czasu jest nieuchronną częścią naszego życia i na każdym jego etapie możemy

wyglądać pięknie, zdrowo i witalnie. I wtedy rzeczywiście wiek staje się tylko liczbą, która nie ma większego znaczenia.

Czy można starzeć się pięknie? Oczywiście, że tak. Gdybyśmy w to nie wierzyły, nie powstałby ten artykuł. Spójrz na przepiękne 80-letnie modelki na wybiegach, na spełnione sławne kobiety, które nie wstydzą się siwych włosów ani zmarszczek i eksponują je z pogodną akceptacją. A świat je podziwia. W ostatnich latach szczęśliwie zmieniło się bardzo wiele w podejściu kobiet do własnej fizyczności i wyglądu.

Nastąpiła bardzo korzystna zmiana w sposobie postrzegania samego starzenia się – zaczynałyśmy od prób zatrzymania czasu i osiągnięcia nierealnych standardów urody, a doszłyśmy do akceptacji naturalnego procesu starzenia się podkreślania indywidualnego piękna i zdrowia. Możemy być z siebie, jako kobiety, naprawdę dumne.

CZY NAPRAWDĘ MUSIMY BYĆ PIĘKNE?

Oczywiście, że nie. Wystarczy słowo „musimy” zamienić na „możemy”. Na szczęście kobiety odczuwają coraz mniejszą presję na ciągłe zachowanie atrakcyjności zewnętrznej. Wolimy koncentrować się na dobrym samopoczuciu i wyglądaniu dobrze dla siebie samej, odkąd zaczęłyśmy traktować swoje ciała i osobowości jako całość, mamy dla siebie dużo więcej wyrozumiałości. Najpierw dotyczyła ona tzw. bodypozytywności, czyli niedyskredytowania kobiet i dziewczyn w rozmiarach większych niż standardowa 40. Potem pełna czułości tolerancja przeniosła się na obszar wieku. Kiedy w trakcie pandemii aktorka Andie MacDowell pojawiła się na czerwonym dywanie w siwych długich lokach, oddała przysługę wszystkim siwowłosym kobietom. Pokazała, że siwizna może być piękna i seksowna i że wiek w żaden sposób nie wyrzuca nas poza nawias atrakcyjności. Przykłady zmysłowych „silverek” (popularne określenie dojrzałych kobiet pochodzące do siwego/srebrnego koloru włosów z ang. silver) to Jane Fonda, Pamela Anderson, Hellen Miren, Maryl Streep. Sześćdziesięciolatki mogą wyglądać jak kobiety o połowę młodsze – wystarczy spojrzeć na Joannę Przetakiewicz czy Grażynę Torbicką. Ważne, aby uroda nie była jedyną rzeczą, w którą w życiu

inwestujemy. Kobiety z pasją, posiadające ulubioną pracę i relacje z bliskimi osobami – wydają się mniej przerażone upływem czasu.

Poza tym większość kobiet nie wierzy już w jednolity wzorzec piękna i odrzuca presję wyidealizowanego obrazu, często promowanego przez media społecznościowe albo telewizję. Nie wierzymy reklamom ani influencerkom, których piękne retuszowane albo filtrowane zdjęcia atakują przestrzeń publiczną. Skupiamy się na innych rzeczach.

Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu w branży urody królował termin anti-aging. Wszystko było przeciwstarzeniowe: kremy, zabiegi i operacje plastyczne. Tylko czy jest sens walczyć z wiatrakami? Lepiej zrobić z nich farmę wiatrową i napędzać korzystne zmiany, prawda? Skoro czasu nie można powstrzymać, może lepiej być po prostu dla niego wyrozumiałym partnerem. Dlatego dzisiaj mówimy o pro-agingu, czyli dyskretnym zapobieganiu i opóźnianiu widocznych oznak starzenia się. Bo to z całą pełnością współczesne kosmetyki są w stanie nam zagwarantować. Jest jeszcze tzw. smart-aging, czyli mądre, inteligentne starzenie się. Oba te terminy sprowadzają się do tego samego. Zamiast dążyć do odmładzania, kobiety wolą podkreślać i cenić swoje naturalne piękno, dostosowując pielęgnację do aktualnych potrzeb swojej skóry na różnych etapach życia. To ma sens! Wszak zdrowie i równowaga emocjonalna są źródłem prawdziwego piękna. A witalność i dobre samopoczucie są coraz częściej uznawane za fundament prawdziwej urody, niezależnie od wieku.

CZYM JEST STARZENIE

Starzenie się samo w sobie nie jest chorobą. To naturalny proces biologiczny, który dotknie prędzej czy później każdy żywy organizm. Złożona interakcja genów, środowiska i czasu, która prowadzi do stopniowych zmian w strukturze organizmu. Starzenie się wiąże się ze zmniejszoną zdolnością do adaptacji i regeneracji, niestety większą podatnością na choroby. W medycynie starzenie obejmuje wiele różnych

aspektów zdrowia fizycznego i psychicznego, ale nie jest zazwyczaj kodowane w systemach, takich jak ICD (Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób) jako osobna jednostka chorobowa. Swoje kody mają za to poszczególne schorzenia związane ze starzeniem, takie jak choroby serca, osteoporoza czy choroba Alzheimera.

Od dawna mówi się o tzw. medycynie stylu życia, czyli profilaktycznym skupianiu się na przedłużeniu naszego funkcjonowania w jak najlepszej kondycji. Istnieje w niej pojęcie zdrowego starzenia się, które polega na utrzymaniu optymalnej funkcji fizycznej i psychicznej w starszym wieku oraz unikaniu chorób związanych ze starzeniem się poprzez aktywny i zdrowy styl życia. Ta koncepcja zakłada optymistycznie, że wiele aspektów starzenia się można modyfikować. I żyć dłużej w zdrowiu i niezależności.

CO WPŁYWA NA STARZENIE SIĘ (OPRÓCZ CZASU)

Skóra jest tym organem, który może nas zdemaskować. To bowiem, czy będziemy wyglądać na tzw. swoje lata widać właśnie po niej. Na starzenie się skóry wpływa szereg czynników, które można podzielić na dwie główne kategorie: wewnętrzne (tzw. endogenne) i zewnętrzne (nazywane egzogennymi).

Czynniki wewnętrzne to:

Twoje wspaniałe geny. Spójrz na swoją babcię i mamę, a z dużym prawdopodobieństwem zobaczysz, jak sama będziesz wyglądać za 20–40 lat. Hormony. Zmiany hormonalne, szczególnie w okresie menopauzy, mogą wpływać na gęstość i elastyczność skóry. A wiadomo – im bardziej elastyczna, tym młodziej wygląda. Dermatolodzy straszą, że cera traci elastyczność już po 25 roku życia i niestety to prawda, Produkcja potrzebnego kolagenu w tym mniej więcej wieku zaczyna słabnąć. Metabolizm. Sposób, w jaki organizm przetwarza składniki odżywcze i usuwa odpady, może wpływać na kondycję skóry. Na przykład, jeśli dostarczasz organizmowi sporo cukru z pożywieniem, może on niekorzystnie wpłynąć na białka skóry i sprawić, że będą bardziej kruche. To zależy od tego, jak przetwarzasz dostarczane organizmowi składniki. Właściwości komórek. Z wiekiem komórki skóry regenerują się wolniej, co prowadzi do cieńszej mniej elastycznej skóry.

Do czynników zewnętrznych z kolei zalicza się: Ekspozycja na słońce. Promieniowanie UV może uszkadzać DNA komórek skóry, przyspieszać degradację kolagenu i elastyny oraz prowadzić do powstawania plam, które noszą nieprzyjemną nazwę starczych. Ogólnie rzecz biorąc, słońce odpowiada za tzw. fotostarzenie.

Pielęgnacja

PIĘKNO BY JAWA 29 28 PIĘKNO BY JAWA
NIVEA Q10, krem do twarzy, 50 ml NOVACLEAR COLLAGEN, krem do twarzy, 50 ml YOSKINE MEZO PEPTIDE EXPERT, krem do twarzy, 50 ml AVA AKTYWATOR MŁODOŚCI, krem do twarzy, 50 ml

MORE4CARE SNAKE LIFT, krem to twarzy na noc, 50 ml

SOLVERX AGE.RESET, odmładzający krem do twarzy, 50 ml

LOREAL PARIS EKSPERT WIEKU, krem do twarzy, 50 ml

NIVEA CELLULAR LUMINOUS, krem do twarzy, 50 ml

Zanieczyszczenie środowiska. Smog, dym tytoniowy i inne zanieczyszczenia, na które jesteśmy narażone, przyczyniają się do tworzenia wolnych rodników, które uszkadzają skórę. Mało kto ma szczęście mieszkać w czystych rejonach. Na szczęście ze smogiem radzą sobie dobrze dobrane kosmetyki.

Dieta. To temat rzeka. Zdrowa i zbilansowana jest podstawą dobrej kondycji, samopoczucia i naszego zdrowia. Dieta uboga w składniki odżywcze może pozbawić skórę niezbędnych witamin i minerałów. To, co jemy, zawsze widać na skórze.

Stres. Przewlekły stres niekorzystnie wpływa na stan cery. Działają tu mechanizmy związane ze stresem oksydacyjnym i zapalnym.

Nawodnienie. Niewystarczające może prowadzić do wysuszenia skóry i pogłębiania zmarszczek. Ale też potęgować stany zapalne. To prosty i tani sposób na utrzymywanie korzystnego wyglądu skóry. Najlepsze napoje dla urody to woda, ziołowe i owocowe herbaty bez cukru i soki. Kawa i herbata, choć pyszne – na komórki naskórka mogą działać przeciwnie, czyli odwadniająco. Sposób życia. Używki nie służą skórze nie jest to żadna tajemnica. Palenie papierosów sprawia, że ma szary niezdrowy odcień, a picie alkoholu skutkuje rozszerzonymi zaczerwienionymi naczynkami. Brak snu osłabia system immunologiczny skóry. Ale umówmy się – jeśli podejrzewasz u siebie uzależnienie, uroda będzie ostatnim z Twoich zmartwień. Czas zawalczyć o zdrowie!

Dbanie o urodę. Niewłaściwa pielęgnacja lub przesada z agresywnymi zabiegami kosmetycznymi mogą przyspieszać procesy starzenia.

To wszystko rzeczy, o których zapewne wiesz. Tylko pytanie, co zrobisz z tą wiedzą.

KALENDARIUM STARZENIA SIĘ SKÓRY

Wiadomo, że zmiany w naszym wyglądzie są stopniowym procesem, który przebiega w kilku fazach. Najlepiej widać to, gdy ogląda się zdjęcia sprzed kilku lat, a nawet miesięcy. Procesy starzenia się skóry mogą przebiegać etapami – zależy to od momentu życia (ciąża, karmienie, menopauza), od stresu, ilości snu. W wieku 20–30 lat mogą się pojawić tzw. wczesne oznaki starzenia. Skóra zaczyna tracić swoją „dziecięcą” zdolność do szybkiego odnowienia. Mogą się już pojawić ledwo widoczne drobne linie mimiczne, zwłaszcza wokół oczu, gdzie skóra jest najcieńsza. Od około 25. roku życia produkcja kolagenu, który głównie odpowiada za sprężystość skóry, zaczyna maleć o około 1% rocznie. Podobnie rzecz ma się z elastyną – drugim budulcowym białkiem skóry. Zaczyna ulegać uszkodzeniom i rozpadowi.

Kiedy wchodzimy w trzecią dekadę życia (30–40 lat) na skórze mogą odbijać się już nasze znaki charakterystyczne, np. utrwalone zmarszczki spowodowane mimiką twarzy. Prawdopodobnie pojawią się też zmiany pigmentacyjne i przebarwienia, jako skutki nierozważnego romansu ze słońcem. Po przekroczeniu mitycznej czterdziestki (40–50 lat) dla wielu kobiet zaczyna się czas martwienia się o urodę. Denerwują nas głębsze zmarszczki i fałdy (np. bruzdy nosowo-wargowe, mogą być bardziej zaznaczone). Skóra może zacząć tracić jędrność pojawiają się na niej oznaki zwiotczenia. Wiele z nas z niepokojem patrzy wtedy na swój podbródek, policzki (tzw. chomiki) i szyję. To czas mieszanych uczuć. Znane nam czterdziestolatki mówią, że kiedy mają dobry dzień, świetną fryzurę i niezłą szminkę czują się i wyglądają jak milion dolarów i mogą śmiało konkurować z dwudziestolatkami. Ale kiedy przychodzi dzień słabszy – smutek, nieprzespana noc, konflikt – wszystko widać na skórze jak pod lupą. Każdą emocję. Potem przychodzi coś, czego boimy się najbardziej (a zupełnie niepotrzebnie). Menopauza. Wiek 50+ to czas zmian hormonalnych, które mogą

przyspieszyć proces starzenia się skóry. Poza tym skóra regeneruje się wolniej. Zranienia goją się wtedy nieco wolniej, naskórek w ogóle staje się powolniejszy w reakcjach. Znacznej części kobiet zaczyna dokuczać zwiększona suchość skóry. To naturalne, że wraz z wiekiem gruczoły łojowe są mniej aktywne, dlatego dodatkowe natłuszczanie skóry staje się punktem obowiązkowym pielęgnacyjnej rutyny. Obniżenie się tkanki tłuszczowej może sprawić, że zmienią się też nieco kontury twarzy. Po tym przełomowym punkcie kolejne dekady nie zmieniają już tak wiele w naszym wyglądzie. Po 60. 70. cera jest delikatna w dotyku, pergaminowa. To nie znaczy, że nie ma to swojego uroku. Wiele z nas pamięta, że nasze babcie miały skórę jak marzenie, bo używały tylko jednego (wiemy jakiego) kremu. Dziś oferta kosmetyków jest tak zaawansowana, że każda z nas dobierze coś do wieku, problemu i zwyczajnie – upodobań. Każda skóra starzeje się w indywidualnym tempie, a czynniki, takie jak genetyka, styl życia, ekspozycja na słońce, dieta i pielęgnacja mają ogromny wpływ na tempo i zakres zmian związanych ze starzeniem się skóry. Działania profilaktyczne podjęte we wczesnych

30 PIĘKNO BY JAWA
Pielęgnacja
Pielęgnacja

Pielęgnacja

etapach, jak stosowanie kremów z filtrem przeciwsłonecznym, zdrowe odżywianie i dbałość o odpowiednią pielęgnację, mogą naprawdę opóźnić proces starzenia się skóry. Co do tego wszyscy są zgodni.

CZY MOŻNA ZAPLANOWAĆ, JAK BĘDZIEMY SIĘ STARZEĆ?

Tak, można do pewnego stopnia „zaprojektować” swoje starzenie się. Oznacza to podejmowanie świadomych wyborów i działań, które mogą wpłynąć na sposób, w jaki się starzejemy, zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Kluczową strategią jest tu pielęgnacja cery dopasowana do wieku. Jest szalenie ważne, aby dostarczać skórze tego, czego potrzebuje na każdym etapie życia. Nawilżanie antyoksydanty (ochrona przeciwrodnikowa) są potrzebne zawsze, a dodatkowe działania, takie jak mechaniczne pobudzanie i zagęszczanie skóry, mogą być wprowadzone później.

W ostatniej dekadzie pojawiło się też coś takiego jak diagnozowanie genetyczne. To badanie z próbki krwi, które pozwala zrozumieć własny rytm starzenia się pod

kątem genetycznym. Możemy się z niego dowiedzieć, jak wygląda nasza naturalna ochrona przeciwrodnikowa, jak wygląda nasza wrażliwości na kofeinę, sól, jak metabolizujmy kwas foliowy i witaminę D. Dzięki tej wiedzy (na wyniki testu w formie rozpisanych zaleceń czeka się ok. 12 tygodni) możemy sobie pozwolić na indywidualne dopasowanie diety i suplementacji, by skuteczniej opóźnić oznaki starzenia się. To wciąż dosyć droga diagnostyka, ale zupełnie darmową i w sumie najlepszą taktyką jest po prostu zdrowy tryb życia. Racjonalna dieta, regularna aktywność fizyczna, zarządzanie stresem dbałość o równowagę emocjonalną mają ogromne znaczenie dla zachowania zarówno zdrowia fizycznego, jak i psychicznego.

Nasze „projektowanie” stylu, w jakim będziemy się starzeć, dotyczy też oczywiście wyborów kosmetycznych. Jeśli kosmetyki będą dobrze wpasowane w aktualne potrzeby cery, a w dodatku bez zbędnej chemii i z naturalnymi składnikami – „kupimy” sobie kolejne kilka lat. Cera lubi ruch – jest dla niej tak samo zdrowy jak dla całego ciała. Jeśli wykonasz masaż choćby przy nakładaniu kremu lub zmywaniu twarzy pianką lub mleczkiem – będzie Ci za to bardzo wdzięczna.

Podobnie jak za zabiegi kosmetyczne i regularne złuszczanie, które „przypomina” jej o regularnym pozbywaniu się zrogowaciałego naskórka. Ale głównym kluczem do sukcesu jest polubienie swojego wyglądu w danym momencie życia. Nie ma sensu wzdychać do swoich zdjęć z obozu na Mazurach, gdy miałaś 18 lat, ani zamartwiać się tym, jak będziesz wyglądać za kolejne 10. Ważna jest akceptacja aktualnego stanu rzeczy. Zamiast przeciwstawiać się starzeniu (skazane na niepowodzenie), lepiej przyjąć go jako naturalną część życia znaleźć w tym też sporo pozytywów. Pomyśleć sobie „uff, nareszcie nie mam trądziku”, „w końcu wiem, w jakim kolorze szminki czuję się piękna” albo „nauczyłam się podkreślać spojrzenie jak nikt inny”. Zaprojektowanie własnego procesu starzenia się nie oznacza próby zatrzymania czasu. To po prostu świadome zarządzanie własnym zdrowiem i urodą w taki sposób, aby jak najlepiej czerpać z każdego etapu życia.

EPOKA PERSONALIZACJI, CZYLI KAŻDY ZESTARZEJE SIĘ INACZEJ

Mikrobiom, ekspozom i proteom to terminy odnoszące się do różnych aspektów biologii starzenia, z którymi możesz się zetknąć w kontekście pielęgnacji i dbania o cerę. Będziesz słyszeć o nich coraz więcej, bo są jak biologiczne „odciski palca”. Zestawienie tych trzech czynników decyduje o tym, jak będzie się starzeć Twoja skóra.

Mikrobiom

Odnosi się do zbioru wszystkich mikroorganizmów – takich jak bakterie, wirusy, grzyby i pierwotniaki – które żyją na i w ludzkim ciele, w tym na skórze, w przewodzie pokarmowym, i w innych miejscach. Mikrobiom jest kluczowy dla wielu funkcji organizmu, w tym dla trawienia, produkcji niektórych witamin, ochrony przed chorobotwórczymi mikroorganizmami i regulacji układu odpornościowego. To, jak wygląda Twoja cera i czy cierpisz na jakieś skórne dolegliwości, to w dużej mierze jego zasługa.

Ekspozom

Tym terminem obejmuje się wszystkie czynniki środowiskowe, na które każdy z nas jest narażony przez całe swoje życie. To powietrze, woda, dieta, styl życia oraz inne czynniki, takie jak promieniowanie, zanieczyszczenia i używki. Ekspozom bada wpływ tych czynników na zdrowie człowieka i może pomóc w zrozumieniu przyczyn wielu chorób. W kontekście urody można powiedzieć, że działa tu stara maksyma: „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”. Albo raczej: „Pokaż mi swoją skórę, a powiem Ci, jaki tryb życia prowadzisz”.

Proteom

To kompletny zestaw białek wyprodukowanych przez organizm lub daną komórkę, tkankę lub organizm w określonym czasie. Białka są podstawowymi wykonawcami funkcji biologicznych i badanie proteomu, zwane proteomiką, pozwala zrozumieć struktury i funkcje białek oraz ich zmiany w różnych stanach chorobowych. W sprawie starzenia wiele mówi się o tym, że to w białkach zapisane są nasze zapasowe kopie młodości. Chcemy do nich dotrzeć je odczytać.

Te trzy obszary są przedmiotem intensywnych badań w biologii, medycynie, ale i kosmetologii. Lepsze zrozumienie każdego z nich może się przyczynić do rozwoju spersonalizowanej medycyny i pielęgnacji.

CO MOŻESZ DOBREGO DLA SIEBIE ZROBIĆ, ABY WYGLĄDAĆ PIĘKNIE W KAŻDYM WIEKU

Nie można całkowicie powstrzymać procesu starzenia się skóry, ponieważ jest to naturalny i nieunikniony proces biologiczny. Jednak istnieje kilka patentów, które mogą opóźnić ten proces i minimalizować jego widoczne oznaki. Pierwszy i najważniejszy to ochrona przed słońcem. Codzienne stosowanie kremów z filtrem UV jest jednym z najskuteczniejszych sposobów na zapobieganie fotostarzeniu się skóry. Drugim punktem na krótkiej liście pielęgnacyjnych rzeczy do zrobienia jest regularne nawilżanie naskórka, stosowanie produktów z antyoksydantami oraz retinoidów, które mogą poprawić teksturę skóry i zmniejszyć widoczność pierwszych zmarszczek.

Zdrowa dieta bogata w antyoksydanty, witaminy i minerały oraz odpowiednie nawodnienie pomagają utrzymać skórę w dobrej kondycji. Warto do wypijanej wody dodawać mikrodawkę soli – będzie działać jak izotonik. Nie będziemy marudzić, bo wiemy, że to wiesz, ale… Przypomnimy tylko, że palenie papierosów i spożywanie alkoholu oraz cukru przyspiesza starzenie się skóry, więc ich unikanie może mieć korzystny wpływ. Podobnie jak dbanie o właściwą ilość snu regularny ruch. Dotleniony sprawny organizm równa się zdrowej cerze o ładnym kolorycie. W tym równaniu nie ma niewiadomych. Korzystanie z zabiegów medycyny estetycznej, jeśli robi się to z umiarem, też może korzystnie wpłynąć na kondycję cery. Zabiegi, takie jak peelingi chemiczne, mikrodermabrazja, zabiegi laserowe, terapie światłem i dyskretnie użyte wypełniacze, mogą poprawić jakość i wygląd skóry i nie ma sensu się ich bać.

Niektóre suplementy, takie jak kolagen, resweratrol i koenzym Q10, są reklamowane jako pomocne

PIĘKNO BY JAWA 33 32 PIĘKNO BY JAWA
Pielęgnacja

Pielęgnacja

1. DR IRENA ERIS INVITIVE, serum do twarzy, 30 ml 2. DERMIKA LUXURY PLACENTA, krem to twarzy, 50 ml

3. CELIA KOLAGEN, krem do twarzy, 50 ml 4. NIVEA Q10, krem pod oczy, 15ml

5. BIELENDA BEAUTY MOLECULES, serum do twarzy, 30 g

w zachowaniu młodości skóry, chociaż ich skuteczność może się różnić. Pamiętaj jednak, że każda skóra jest inna i to, co działa dla jednej osoby, może nie zadziałać u Ciebie. Ponadto wiele czynników związanych ze starzeniem się skóry jest poza Twoją kontrolą, chociażby genetyka. Dlatego najlepiej podejść do procesu starzenia się ze zrozumieniem i akceptacją, koncentrując się na zdrowiu i dobrym samopoczuciu, a nie tylko na wyglądzie. Szczęśliwie akceptacja własnego ciała wyglądu przychodzi z wiekiem.

KOSMETYCZNI SPRZYMIERZEŃCY

NASZEJ URODY

Istnieje wiele składników stosowanych w kremach i produktach do pielęgnacji skóry, które mają na celu opóźnianie oznak starzenia. Jeśli szukasz najbardziej skutecznych, mamy dla Ciebie podpowiedź. Wypatruj na etykietach słoiczkach kremów:

Retinoidów (w tym retinolu): są pochodnymi witaminy A i uznawane są za jeden z najskuteczniejszych składników przeciwstarzeniowych. Pomagają one w odnawianiu komórek, zwiększaniu produkcji kolagenu i zmniejszaniu pojawienia się zmarszczek.

Peptydów. Są to krótkie łańcuchy aminokwasów, które mogą działać, jako sygnały dla komórek skóry, stymulując produkcję kolagenu elastyny.

Antyoksydantów. Takie jak witamina C, E, resweratrol i zielona herbata, chronią skórę przed uszkodzeniami wywołanymi przez wolne rodniki, które przyspieszają starzenie.

Kwasu hialuronowego. Jest naturalnie występującym składnikiem skóry, który pomaga utrzymać nawilżenie i elastyczność. Z wiekiem jego poziom w skórze

maleje, dlatego stosowanie kwasu hialuronowego może pomóc w zachowaniu jędrności skóry.

Kwasów owocowych, takich jak alfa-hydroksylowy (AHA) i beta-hydroksylowy (BHA): to kwas glikolowy, mlekowy oraz salicylowy, które działają eksfoliująco, usuwając martwe komórki skóry, a nowe zachęcają do wzrostu.

Niacynamidu (witaminy B3): poprawia elastyczność skóry, zmniejsza przebarwienia, zaczerwienienia i niweluje wygląd drobnych linii.

Koenzymu Q10. Działa antyoksydacyjnie, chroniąc skórę przed uszkodzeniem komórek.

Ceramidów. Wzmacniają barierę ochronną skóry, pomagając utrzymać nawilżenie i ochronę przed szkodliwymi czynnikami środowiskowymi.

Kwasu ferulowego. Jest silnym antyoksydantem, często stosowanym w połączeniu z witaminą C i E, by wzmocnić ich działanie ochronne.

Wybierając produkty przeciwstarzeniowe, warto szukać tych, które łączą kilka z tych składników, aby uzyskać najlepsze efekty. Zawsze jednak warto wprowadzać nowe produkty stopniowo i obserwować reakcję skóry, ponieważ nawet składniki uznawane za skuteczne mogą wywołać podrażnienia u niektórych osób. I jeszcze ważna wskazówka – im wcześniej zaczniesz w zaplanowany sposób dbać o cerę właściwą pielęgnacją, tym większe masz szanse, że skóra będzie starzeć się wolniej. Dlatego już po 25 roku życia warto sięgać po odpowiednie kosmetyki i zabiegi albo własny plan starzenia się skóry zaprojektować z dermatologiem. Masz tylko jedną skórę i innej nie będzie.

34 PIĘKNO BY JAWA
2 3 4 5 1 SŁOŃCE TO WIELKI PLOTKARZ

Pielęgnacja

Bez skrupułów opowie wszystkim o naszym wieku. Dlatego filtry przeciwsłoneczne są bardzo ważne, bo ochronią naszą skórę przed negatywnymi skutkami promieniowania. Co roku temat filtrów powraca latem, ale to nie jest tylko wakacyjny temat! Przed słońcem powinnyśmy chronić się przez cały rok! Wybierając odpowiedni faktor, stajemy przed wyzwaniem znalezienia równowagi pomiędzy skuteczną ochroną

a dbałością o zdrowie i środowisko.

Nasza skóra, podobnie jak dobrze skonstruowany budynek, posiada własny system ochronny – naskórek pełniący funkcję dachu, który chroni nas przed zewnętrznymi czynnikami. Jednakże, podobnie jak dach, wymaga czasem dodatkowego zabezpieczenia, tak nasza skóra również potrzebuje wsparcia w postaci filtrów przeciwsłonecznych, by skutecznie przeciwstawiać się promieniom UVA i UVB. Dermatolodzy przestrzegają przed nimi, bo przenikając przez naskórek, mogą uszkodzić DNA komórek skóry i przyspieszyć procesy fotostarzenia.

Skóra posiada swoją naturalną zdolność do filtracji promieniowania (nazywamy ją opalenizną), jednak dodatkowa ochrona jest nam potrzebna. Promieniowanie UVA, chociaż częściowo wychwytywane przez warstwę ozonową, powoduje uszkodzenie głębokich struktur naskórka, a nawet wskazuje się je jako czynnik zwiększający ryzyko zachorowań na raka skóry.

Ale jak to tak – zupełnie bez słońca – zapytacie. Każdy przecież lubi wyłożyć się na leżaku czy to na chorwackiej plaży, czy w przydomowym ogródku albo na własnym balkonie. Słońce to przecież życie, czysta energia, a opalenizna dodaje wigoru i sprawia, że czujemy się piękne! Bo rzeczywiście promieniowanie ma zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na skórę. Może wywołać korzystne reakcje odpornościowe, ale również prowadzić do alergii i stanów zapalnych.

CO DOBREGO I ZŁEGO ROBI DLA NAS SŁOŃCE?

To ono rozświetla nasze dni, dodaje blasku selfie i ładuje baterie. Ale czy zastanawiałaś się kiedyś, co tak naprawdę dociera z niego do naszej skóry? No, niestety słońce wysyła do nas dużo więcej niż tylko światło, które pomaga nam zrobić idealne zdjęcie na Instagram. Mamy trzy rodzaje promieniowania: UVA, UVB i UVC. UVA to takie nasze codzienne towarzystwo –fale, które przedostają się nawet przez chmury i szyby samochodowe, głęboko penetrując skórę. To one niestety przyczyniają

się do jej starzenia. To właśnie UVA są winne tym małym zmarszczkom i plamom, które zdradzają wiek. Z kolei UVB to te promienie, które nas zaskakują po długim dniu na plaży. „Hej, przecież tylko chwilę byłam na słońcu!” – mówisz, a tu nagle zaskakująca czerwień i oparzenia. To właśnie promieniowanie UVB odpowiada za ten ciepły czerwony rumieniec po dniu spędzonym na powietrzu bez należytej ochrony. Ma też dobrą stronę –pomaga skórze produkować witaminę D, nie są całkiem złe, o ile wiemy, kiedy powiedzieć dość. A UVC? Te fale na szczęście zostają przefiltrowane przez naszą atmosferę i nie docierają do ziemi aż w takiej ilości, aby mogły nam zaszkodzić, więc możemy odetchnąć z ulgą. Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, jak promieniowanie UV działa w naszej skórze? Inicjuje szereg reakcji, począwszy od produkcji barwnika – melaniny, która chroni przed uszkodzeniami poprzez pochłanianie promieni UV i nadawanie skórze ciemniejszego koloru. To nic innego jak opalenizna. Długotrwała ekspozycja na słońce jednak przekracza zdolności obronne skóry, prowadząc do uszkodzeń DNA, a w konsekwencji do przedwczesnego starzenia się skóry, uszkodzeń komórkowych i zwiększonego ryzyka raka skóry. Poparzenie słoneczne to nic innego jak czerwona flaga machająca na wietrze, sygnalizująca, że nasza skóra właśnie przeszła małą bitwę ze słońcem i… no cóż, wyszła z niej nieco poturbowana. Kiedy przeszarżujemy ze słońcem, dochodzi do stanu zapalnego, który jest reakcją naszego organizmu na uszkodzenie wywołane przez promienie UVB. W miejscu poparzenia komórki skóry doznają uszkodzenia, a niektóre z nich, niestety, giną na polu walki (co objawia się łuszczeniem skóry). W rezultacie nasza skóra staje się czerwona, bolesna, a czasem nawet pojawiają się pęcherze – wszystko to efekty lokalnego ogniska zapalnego.

To nie koniec, bo promienie UVA przenikają głębiej, do skóry głębokiej, gdzie mogą uszkodzić kolagen i elastynę –

białka odpowiedzialne za sprężystość i młodzieńczy wygląd naszej skóry. Efektem tego mogą być przyspieszone procesy starzenia się, w postaci zmarszczek czy utraty jędrności.

No i w końcu – nadmierna ekspozycja na słońce może również prowadzić do zmian w DNA komórek skóry, co zwiększa ryzyko rozwoju różnego typu nowotworów skóry (m.in. czerniaka).

Co w takim razie powinniśmy robić, jaki plan będzie najlepszy? Najsensowniejszym rozwiązaniem będzie stosowanie przez cały rok filtrów, szczególnie na twarz, aby zmniejszyć ryzyko raka skóry i chronić się przed poparzeniami. Więc pamiętajmy, choć słońce to nasz przyjaciel, to nawet przyjaciołom trzeba umieć postawić granice. Filtr przeciwsłoneczny to nasz osobisty negocjator w rozmowach z promieniami UV – dzięki niemu możemy cieszyć się słońcem bez niechcianych konsekwencji.

RODZAJE FILTRÓW PRZECIWSŁONECZNYCH –

CO WARTO WIEDZIEĆ

Wyróżniamy dwa główne rodzaje filtrów przeciwsłonecznych: chemiczne i fizyczne. Filtry chemiczne działają poprzez absorpcję promieni UV ich przekształcanie w ciepło. Zawierają składniki aktywne (może być to np. oksybenzon czy avobenzon), które efektywnie chronią przed szkodliwym promieniowaniem. Zaletą kosmetyków z filtrami chemicznymi jest lekka konsystencja i niewidoczność na skórze. Wadą może być jednak potencjalna zdolność do zakłócania gospodarki hormonalnej (niektóre składniki to tzw. dysruptory endokrynnie czynne) oraz ryzyko alergii podrażnień, szczególnie u osób o wrażliwej skórze. Z kolei filtry fizyczne (mineralne), takie jak tlenek cynku i dwutlenek tytanu, tworzą na skórze warstwę odbijającą promieniowanie UV. Są one szczególnie polecane dla małych dzieci i osób z wrażliwą skórą, ponieważ są mniej alergizujące i działają natychmiast po nałożeniu. Ich minusem będzie za to zazwyczaj cięższa konsystencja i biała warstwa, która może pozostać na skórze. Bardzo częstym rozwiązaniem stosowanym przez producentów kosmetyków jest tworzenie formuł, które łączą w sobie oba rodzaje filtrów. Równowaga pomiędzy ochroną a ekspozycją na słońce jest kluczem do utrzymania zdrowej skóry. W przypadku skóry wrażliwej lub problemów zdrowotnych, wybierając filtr przeciwsłoneczny, warto skonsultować się z dermatologiem. Pamiętajmy, by stosować filtr przeciwsłoneczny przez cały rok, codziennie, nawet w pochmurne dni, gdyż promienie UV bezczelnie przenikają przez chmury. Ochrona przeciwsłoneczna to nie tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim zdrowia.

Dysruptory endokrynne są trochę jak przebierańcy, którzy potrafią zamieszać w naszym wewnętrznym balu hormonalnym. Są to substancje chemiczne, które potrafią podszyć się pod nasze hormony lub blokować ich działanie, a nawet przeszkadzać w ich produkcji. Wyobraź sobie, że hormony w naszym ciele to specjalni kurierzy, dostarczający bardzo ważne wiadomości do komórek. Dysruptory endokrynne to jakby nieproszeni goście, którzy przejmują wiadomości i tworzą zamieszanie, wysyłając fałszywe sygnały lub zatrzymując te prawdziwe. Efektem mogą być różne problemy zdrowotne, od zaburzeń płodności, przez problemy z wagą, aż po kwestie rozwojowe u dzieci.

OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA:

CO JEST PRAWDĄ, A CO MITEM

Tak, te urocze kolorowe tubki i buteleczki, które obiecują nas uchronić przed kaprysami słońca, są otoczone całkiem wieloma mitami. Przyjrzyjmy się im. Mit 1. Filtry przeciwsłoneczne blokują produkcję witaminy D.

Tak naprawdę wystarczy nawet krótki, 15-minutowy spacer w słoneczny dzień z odkrytą twarzą przedramionami, żeby nasze ciało wyprodukowało odpowiednią dawkę tej słonecznej witaminy. W mniej słoneczne miesiące w naszej szerokości geograficznej zaleca się suplementować tę cenną witaminę. A kiedy planujemy dłuższe wygrzewanie się na słońcu, lepiej dmuchać na zimne posmarować się filtrem, niż potem narzekać na poparzenia.

Mit 2. Wystarczy raz nałożyć filtr i jesteś zabezpieczona na cały dzień.

Gdyby to było takie proste! Filtr przeciwsłoneczny to nie teflon na patelni – nie zostaje tam na zawsze. Pływanie, pocenie się, kontakt z piaskiem – to wszystko sprawia, że musimy aplikować go ponownie. Tak, nawet te wodoodporne.

PIĘKNO BY JAWA 37 36 PIĘKNO BY JAWA
Pielęgnacja

Pielęgnacja

1 2 3

Ile więc tej „farby” potrzebujemy? Otóż dla dorosłego człowieka, który chce odpowiednio zabezpieczyć się przed słońcem, poleca się użycie około 30–35 ml filtra przeciwsłonecznego na całe ciało. To mniej więcej tyle, co filiżanka espresso – na sesję plażowania. A jeśli chodzi o twarz, to przyjmuje się, że wystarczy taka ilość, jaka zmieści się na dwóch palcach – od czubka do drugiego stawu.

1. LOREAL PARIS REVITALIFT CLINICAL, krem do twarzy, 50 ml 2. LIRENE, emulsja ochronna 50SPF, 90 ml 3. NIVEA Protect & Moisture Ultra balsam do opalania Spf 50+

Mit 3. Nałożyłam makijaż z SPF, więc nie potrzebuję już filtra.

Chociaż uwielbiamy kosmetyki z dodatkiem ochrony, to niestety warstwa podkładu zazwyczaj nie daje nam pełnej ochrony.

Mit 4. Filtrów używamy latem przy dużym nasłonecznieniu.

Ależ skąd! Bez względu na porę roku promienie UV potrafią przekraść się przez chmury i tak samo skutecznie zaszkodzić naszej skórze. Nawet jeśli za oknem jest szaroburo ponuro, to filtr powinien być naszym nieodłącznym towarzyszem.

Mit 5. Im wyższy SPF, tym lepiej. Żaden kosmetyk nie jest w stanie zapewnić nam stuprocentowej ochrony przed promieniowaniem. Ale już „pięćdziesiątka” daje prawie 90-procentową ochronę, a różnica w ochronie pomiędzy SPF 30 a 50 jest też niewielka. Ważniejsze jest regularne aplikowanie filtra niż gonienie za wysokimi numerkami.

Filtry przeciwsłoneczne to nasi letni przyjaciele, którzy mogą uratować nas przed wieloma nieprzyjemnościami. Używajmy ich mądrze i nie dajmy się zwieść miejskim legendom!

ILE PRODUKTU TO BĘDZIE WŁAŚCIWA OCHRONA?

Ochrona przed słońcem to prawdziwa sztuka! Wyobraź sobie, że nakładanie filtra przeciwsłonecznego to nic innego jak malowanie obrazu – potrzebujesz właściwej ilości farby, żeby wszystko pięknie pokryć.

A teraz – jak często? No cóż, tutaj nie ma miejsca na „zrobię to później”. Filtr przeciwsłoneczny powinien być aplikowany co dwie godziny, a jeśli decydujesz się na kąpiel w basenie czy morzu, to zaraz po wyjściu z wody –nawet jeśli używasz tego wodoodpornego. Pot i woda uwielbiają zmywać nasz ochronny pancerz. Dermatolodzy zalecają nałożenie filtra ok. 20 minut przed wyjściem na plażę. Dlaczego? Odpowiedzi udzielają kosmetolodzy – aby produkt odpowiednio się „związał” na skórze i wszystkie jego substancje stopiły się w ochronną warstwę potrzeba mniej więcej tyle czasu.

I jeszcze jedno – nie zapominaj o tych często pomijanych miejscach, jak uszy, stopy czy tył karku. One też potrzebują ochrony, żebyśmy później nie musieli w panice szukać okładów z aloesu.

Zakładając, że będziesz używać około 30–35 ml filtra na całe ciało przy każdej aplikacji i będziesz smarować się co 2 godziny w ciągu 8-godzinnego dnia na plaży, łatwo możesz zużyć 120 ml filtra dziennie. Pamiętajmy, że niektóre miejsca mogą potrzebować częstszego nakładania, szczególnie jeśli są bardziej narażone na wodę i pot. Teraz rachunek jest prosty: 120 ml × 14 dni = 1680 ml. To daje nam około półtora litra filtra przeciwsłonecznego na dwa tygodnie. Lepiej mieć go za dużo niż za mało, więc pakuj się z myślą o dodatkowej butelce na wszelki wypadek. No i pamiętaj o filtrze do twarzy – ten może być inny, specjalnie dostosowany do delikatnej skóry twarzy. Zwykle jest używany oszczędniej. Na dwutygodniowe wakacje, z dobrą strategią ochrony przeciwsłonecznej, mogłabyś zabrać ze sobą około 2–3 duże butelki (każda po 200 ml) filtru przeciwsłonecznego do ciała i dodatkowo 1–2 mniejsze butelki (po 50 ml) filtru do twarzy. I oczywiście, jeśli masz małą pociechę, to pamiętaj o filtrze dla dzieci. Mają one specjalne formuły, by być delikatniejszym dla ich wrażliwej skóry. Do ochrony dzieci polecane są kolorowe pianki i spraye – zaciekawione ich konsystencją maluchy pozwalają sobie nałożyć taki kosmetyk. Bo większość dzieci nie przepada za smarowaniem. I jeszcze ważna rzecz – niemowlęta w pierwszym pół roku życia należy bezwzględnie chronić przed ostrym słońcem. Wózek zawsze powinien stać w cieniu – tam też dotrze wystarczająca ilość promieni słonecznych.

CZYM JEST WODOODPORNOŚĆ?

Wodoodporne filtry są specjalnie formułowane, żeby nie zmywały się tak łatwo w kontakcie z wodą czy potem. To nie znaczy, że tworzą nieprzenikalną tarczę, ale raczej, że mają lepszą przyczepność do skóry, nawet gdy jesteś mokra czy się pocisz. To trochę jak ten długotrwały lakier do paznokci, który obiecuje przetrwać zmywanie naczyń i długie kąpiele. Czyli Twoja skóra jest chroniona dłużej, ale nie znaczy to, że filtr jest niezniszczalny. Po wyjściu z wody czy intensywnym wysiłku warto nałożyć go ponownie. Wodoodporność filtrów jest testowana w laboratoriach, gdzie sprawdza się, jak dobrze filtr utrzymuje swoją ochronę po zanurzeniu w wodzie przez określony czas. Ale pamiętaj, że „wodoodporny” nie oznacza „wieczny”. Jak wybrać filtr dla siebie?

To może przypominać wybór deseru w restauracji i nie być łatwe. Każda formuła ma swoje atuty i pasuje na inną okazję. Przyjrzyjmy się więc menu filtrów UV! Kremy przeciwsłoneczne. To klasyka gatunku. Kremy są jak te ulubione dżinsy – pasują do wszystkiego i dają solidną ochronę. Są doskonałe dla tych z nas, które mają suchą skórę i potrzebują dodatkowego nawilżenia. Łatwe do nałożenia, szczególnie na twarz i wrażliwe miejsca. Minus? Czasem trzeba chwilę poczekać, aż się wchłoną.

Sztyfty do ochrony przeciwsłonecznej. Idealne do precyzyjnego aplikowania na trudno dostępne miejsca jak

nos i uszy. Są praktyczne i podręczne – świetne na szybkie poprawki w plenerze. Niektórzy twierdzą, że to jak batonik energetyczny dla skóry – szybki, wygodny i pełen dobroci.

Pianki i musy przeciwsłoneczne. Lekkie, puszyste i przyjemne w użyciu. Szybko się wchłaniają i są super dla dzieci, które nie przepadają za tradycyjnymi kremami. Plus – aplikacja to czysta radość! Spraye przeciwsłoneczne. To ulubiony gadżet dla fanów wygody. Szybko się je aplikuje, nie trzeba ich wcierać i są idealne dla ciała w ruchu. Możesz ich używać nawet na mokrej skórze! Wada? Trzeba uważać, żeby równomiernie pokryć nimi całe ciało. Olejki przeciwsłoneczne. To jak wakacje w butelce. Dają skórze piękny połysk, a jednocześnie chronią. Są świetne, jeśli chcesz wyglądać na plaży jak gwiazda filmowa. Ale uwaga: mogą być nieco tłuste, a nie każdy lubi ten efekt.

Pudry z filtrem. Dla tych, którzy chcą połączyć ochronę z makijażem. Pudry są dyskretne, można je łatwo aplikować w ciągu dnia i świetnie matują skórę. Idealne do torebki, ale pamiętaj, że to bardziej ochrona na szybko niż na długi dzień na słońcu.

Każda skóra jest inna i to, co sprawdzi się u jednej osoby, może nie być najlepsze dla innej. Eksperymentuj, testuj znajdź swój idealny filtr – tak aby każdy wakacyjny dzień był tylko przyjemnością! Niech słoneczna moc będzie z Wami!

PIĘKNO BY JAWA 39 38 PIĘKNO BY JAWA
Pielęgnacja

FRYZURY

WIOSENNA ODSŁONA

Polki kochają swoje włosy i kochają zmiany. Dlatego z utęsknieniem wyczekujemy nowych trendów w koloryzacji, cięciach i stylizacji. Sprawdźmy zatem, co nowego czeka nas wiosną 2024 r. i odpowiedzmy sobie na pytanie – czy nam to pasuje.

KOLOR

Świetliste pasemka

Już zdążyliśmy trochę o nich zapomnieć. Współczesne „ribbon lights” to nowa wersja mocnych pasemek z początku lat 2000. Wielowymiarowa koloryzacja (zwłaszcza z tyłu i w spodnich warstwach), która nadaje włosom trójwymiarowość. Inspiracją dla tego trendu są delikatne, świetliste pasma, przypominające wstążki, subtelnie wplecione w naturalny kolor włosów. Ta metoda polega na strategicznym rozjaśnianiu wybranych sekcji włosów, tworząc efekt miękkich, lśniących refleksów, które doskonale komponują się z naturalną bazą naszych włosów.

Trend jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które pragną odświeżyć coś w swoim wyglądzie, nie decydując się przy tym na radykalną zmianę koloru. Technika ta dodaje włosom życia, sprawiając, że optycznie wyglądają na gęstsze. Ponadto świetliste pasemka delikatnie odbijają światło, a to sprawia, że także wyglądają na znacznie zdrowsze, nawet jeśli ich kondycja pozostawia nieco do życzenia.

Pasemka pasują praktycznie każdemu, niezależnie od wieku czy koloru włosów. Doskonale sprawdzą się zarówno w blond włosach, dodając im perłowego blasku, jak i w ciemniejszych odcieniach, gdzie świetliste pasma mogą wprowadzić ciepłe refleksy i wprowadzić nieco głębi. „Ribbon lights” to też świetny wybór dla osób poszukujących subtelnej zmiany, która nie wymaga częstego odświeżania u fryzjera i jest łatwa w utrzymaniu.

Złocista miedź

Trend na złocistą miedź to prawdziwy fryzjerski hit, który zachwyca ciepłem i blaskiem. To barwa pełna życia, łączy w sobie głębię miedzi z iskrzącymi złotymi refleksami, przypominającymi promienie słońca o zachodzie. Irlandzka, ciepła rudość jest wyjątkową paletą kolorów, która dodaje włosom dynamiki sprawia, że fryzura staje się nie tylko modnym, ale i niezwykle zmysłowym dodatkiem.

Jeśli boisz się tego koloru, to zupełnie niepotrzebnie. Złocista miedź jest niezwykle uniwersalna i pasuje do różnych typów urody. Szczególnie polecana jest kobietom o ciepłej karnacji, gdzie złote i miedziane tony doskonale współgrają z naturalnym ciepłem skóry. Jednakże dzięki szerokiej gamie odcieni, od jasnych i chłodnych, po bardziej intensywne, każdy może znaleźć swój idealny wariant tego koloru.

To świetny wybór dla osób, które pragną radykalnie odmienić swój wygląd pragną czegoś oryginalnego.

Jest wystarczająco wyrazisty, aby stanowić główny punkt naszej fryzury, ale też na tyle subtelny, żeby nie przytłaczać.

Włosy w kolorze złocistej miedzi świetnie się prezentują zarówno w długich, falujących lokach, jak i w krótszych, dynamicznych cięciach. To barwa, która dodaje fryzurze lekkości i świeżości, a także świetnie komponuje się z różnorodnymi stylizacjami – od codziennych, casualowych po bardziej eleganckie i wyrafinowane.

CIĘCIE

Shag cut

W wielkim skrócie to fryzura typu: krótkie z przodu, długie z tyłu, bardzo pocieniowane i z wystrzępionymi końcówkami. Shag cut było wyznacznikiem stylu z lat 70. XX w., a teraz w nowoczesnej odsłonie ponownie podbija serca miłośników fryzjerskich trendów. Charakterystyczne dla tego cięcia są warstwy, które tworzą efekt rozedrganej, lekko „nieładnej” fryzury, pełnej życia i ruchu. Kiedyś nazywano ją nawet niezbyt wdzięcznie fryzurą na enerdowskiego piłkarza. Dziś wraca w wersji pełnej zmysłowości. Dzięki różnej długości warstw dodaje włosom objętości, a fryzura zyskuje na lekkości i swobodzie.

Ten niezobowiązujący, ale wyrazisty styl pasuje niemal każdemu, niezależnie od kształtu twarzy czy typu włosów. Szczególnie polecany jest osobom o okrągłych i owalnych twarzach, gdyż warstwowe cięcie optycznie wysmukla rysy. Shag cut świetnie wygląda zarówno na włosach prostych, jak i falowanych, podkreślając ich naturalną strukturę. Być może wymaga odrobiny odwagi, aby po latach noszenia prostych włosów zdecydować się na takie cieniowanie – ale fryzjerzy zapewniają, że nie będziemy żałować. Shag cut jest idealnym wyborem dla osób, które pragną dodać swojemu wyglądowi odrobiny buntowniczego charakteru. Fryzura ta doskonale komponuje się i z rockową nonszalancją, i stylem boho.

I jest nie tylko modnym wyborem, ale też praktycznym rozwiązaniem dla różnej długości włosów. Dzięki warstwom daje możliwość eksperymentowania z różnymi teksturami i produktami do stylizacji. Fryzura, która łączy w sobie luz, swobodę i szczyptę dzikości, będzie idealna dla osób o żywiołowej naturze.

Mini bob

Wszyscy znamy starego kochanego boba – czyli włosy obcięte równo poniżej linii podbródka lub ramion. Ta fryzura to evergreen. Teraz bob ma młodszego brata (albo siostrę) w postaci dużo krótszego cięcia. Precyzyjne

PIĘKNO BY JAWA 41 40 PIĘKNO BY JAWA Włosy

Włosy

2 3 4 5

1. FINAL CONTROL, żel stylizujący do włosów, 100 ml 2. GOT2B BEACH BOY, pasta do włosów, 100 ml

3. INTERVION, szczotka do włosów, 1 szt. 4. NIVEA VOLUME, pianka do włosów, 150 ml

5. SYOSS OLEO INTENSE, farba do włosów czerwona miedź 7-77

podcięte włosy w okolicach kości policzkowych, jednolite na całej długości to trend fryzjerski, który zawojował świat modowych inspiracji, przynosząc ze sobą powiew świeżości i nowoczesności. Krótsza wersja klasycznego boba charakteryzuje się długością sięgającą maksymalnie linii żuchwy lub nieco wyżej.

Mini bob jest niezwykle uniwersalny – pasuje zarówno do prostych, jak i falowanych włosów, podkreślając ich naturalną fakturę i dodając objętości. Jego geometryczny kształt nadaje twarzy doskonałą ramę i czyni go świetnym wyborem dla kobiet o różnych rysach – od okrągłych po kwadratowe.

Mini bob to doskonała propozycja dla odważnych pań i dziewczyn, które nie boją się zmian. To cięcie wymaga nieco pewności siebie, bo przykuwa uwagę. Jednocześnie jest niezwykle praktyczne – łatwo się układa i nie wymaga skomplikowanej pielęgnacji. A to coś, co bardzo doceni współczesna kobieta.

Jeśli przez wiele lat nosiłaś proste długie włosy bez grzywki – mini bob to także świetny wybór na odświeżenie wyglądu bez radykalnych zmian. Subtelnie odsłania szyję i ramiona, co dodaje całości lekkości i gracji. Klasyka z nowoczesnym twistem.

Pixie cut

Pixie cut to odważna, bezkompromisowa chłopczycowa fryzura, która od lat zachwyca swoją świeżością. To bardzo krótkie cięcie, które odsłania szyję i podkreśla rysy twarzy, nadając im wyrazistości. Pamiętasz dziewczęcą Mię Farrow z filmu „Dziecko Rosemary”? Pixie cut jest symbolem odwagi, niezależności i kobiecej siły, a w tym sezonie jej najmodniejsza odsłona ma wyrazisty kolor. Blond, czerwień lub czerń.

To cięcie szczególnie polecane jest osobom o delikatnych, regularnych rysach twarzy, gdyż krótka długość włosów pięknie je eksponuje. Również kobiety o ostrzejszych rysach mogą śmiało zdecydować się na pixie, gdyż odpowiednio dobrane warstwy i długość mogą zmiękczyć i zrównoważyć proporcje twarzy. Tak obcięte włosy można stylizować na wiele sposobów, od eleganckich i wygładzonych żelem po postrzępione, z matową fakturą. Dzięki temu każda kobieta może dostosować fryzurę do swojego indywidualnego stylu i okazji. Co więcej, pixie cut jest niezwykle praktyczny w codziennej pielęgnacji – wystarczy kilka chwil z suszarką lub odrobina produktu do stylizacji, by nadać włosom pożądany kształt i objętość.

STYLIZACJA

Wet look

Uczesanie na „mokro” często zaczesane do tyłu z włosami blisko głowy to trend bardzo widoczny na pokazach mody. Projektanci go kochają. Czy równie dobrze sprawdza się w prawdziwym życiu? Wet look to odważna stylizacja, która na pewno przyciąga uwagę swoją oryginalnością. Włosy ułożone tak, jakbyśmy właśnie wyszły spod prysznica, mają w sobie coś zmysłowego, ale trudno sobie wyobrazić, że pojawiamy się w takim uczesaniu w banku czy szkole. Może zatem zostawić je na specjalne okazje i skomponować z czarnym garniturem, szpilkami i lśniącą biżuterią? Taka stylizacja doskonale sprawdza się na imprezach i eleganckich wyjściach, dodając im nieco awangardowego charakteru. Co więcej, ten trend jest wyjątkowo wszechstronny – można

go adaptować zarówno do surowych, minimalistycznych looków, jak i bardziej romantycznych i zmysłowych stylizacji. Wet look to również świetny wybór dla osób o naturalnie prostych włosach, ponieważ podkreśla ich gładkość i połysk. Z kolei u właścicielek falowanych lub kręconych pasm potrafi wydobyć naturalną teksturę i dodać fryzurze dynamiki. Jedną z największych zalet współczesnego wariantu „mokrej Włoszki” jest jego prostota w wykonaniu oraz fakt, że nie wymaga on użycia wielu narzędzi fryzjerskich, co czyni go dostępnym dla każdego. To idealny sposób, aby szybko i radykalnie stworzyć ekstrawagancką stylizację bez konieczności trwałej zmiany. Puszyste i błyszczące loki

Trend na bujne, sprężyste loki to hołd dla naturalnej objętości i kobiecej zmysłowości. Taka fryzura sprawia, że każda kobieta wygląda jak z okładki magazynu. Lśniące, dynamiczne fale dodają twarzy miękkości, a jednocześnie ją okalając, podkreślają jej rysy. Ten styl jest uniwersalny i pasuje do większości typów urody. Szczególnie korzystnie prezentuje się u osób o owalnych i pociągłych buziach, gdyż loki „dodają szerokości”. To zresztą idealne uczesanie dla tych, którzy chcą dodać swoim włosom objętości, szczególnie przy cienkich i prostych, które naturalnie nie mają tendencji do kręcenia się. Loki są niezwykle wdzięczne w stylizacji. Z użyciem wałków lub lokówki możemy wyczarować gęste sprężynki, plażowe połamane fale czy lekko falujące pasma czesane wiatrem. Kosmetyki przeznaczane do kręconych włosów odpowiednio zabezpieczą je przed splątaniem i zdefiniują kształt. Puszyste błyszczące loki to wybór dla tych z nas, które pragną podkreślić swoją kobiecość. Ten patent zawsze działa!

Wstążki we włosach Trend wstążek we włosach to powrót do romantycznej, dziewczęcej estetyki, która przynosi ze sobą powiew nostalgii. Wstążki, aksamitki, barwne tasiemki lub zamszowe kokardki – te akcenty wplecione we fryzury przekształcają nawet najprostszą stylizację włosów w coś wyjątkowego i uwodzicielskiego. Pobudzają wyobraźnię. Możesz być bohaterką „Chłopów” lub wyglądać jakbyś wybierała się na bal z Anną Kareniną. Wstążki we włosach wydają się raczej wyborem dla młodszych kobiet, ale to nieprawda. Czarna surowa, cienka aksamitka przewiązana w formie opaski na prostych lub związanych włosach jest detalem skromnym i bardzo zmysłowym, który nie jest zarezerwowany tylko dla pokolenia Z. Z czarną marynarką lub golfem pięknie zaprezentuje się także na siwych włosach. Ten trend łączy w sobie dziewczęcość z elegancją i ponadczasową klasą.

PIĘKNO BY JAWA 43 42 PIĘKNO BY JAWA
Włosy 1

Pielęgnacja PEH z marką Baśka

Postaw na równowagę protein, humektantów i emolientów

Perfekcyjna pielęgnacja włosów to ta, dzięki której włosy stają się lśniące, sprężyste, nie puszą się i nie łamią. Eksperci wskazują, że klucz do takiego efektu tkwi w równowadze PEH, czyli w utrzymaniu odpowiedniego balansu protein, humektantów i emolientów. Co warto wiedzieć o pielęgnacji PEH jak rozpoznać potrzeby swoich włosów?

Fryzjerzy trycholodzy od kilku sezonów koncentrują się na świadomej, spersonalizowanej pielęgnacji włosów. My także jesteśmy coraz bardziej świadome potrzeb naszych pasm… i coraz częściej z dumą nazywamy siebie włosomaniaczkami. Hasło PEH używane jest przez nas coraz częściej – i słusznie, ponieważ, według ekspertów, to idealny sposób na szybkie osiągnięcie efektu zdrowych i pięknych pasm.

Co oznacza skrót PEH? Proteiny, emolienty i humektanty, czyli składniki, które zapewniają naszym puklom odpowiedni poziom nawilżenia, budulca strukturalnego i regeneracji. Eksperci podpowiadają, że te komponenty należy dobierać i mieszać w zależności od indywidualnych potrzeb. Na co zwracać uwagę? Krok pierwszy to rozpoznanie stopnia porowatości włosów, a drugi – dobór szamponu, odżywki i wcierki do ich charakterystyki. Radzi kosmetolog, Agnieszka Kowalska, Medical Advisor, ekspert marki BAŚKA.

Jaki masz typ włosów?

Jak rozpoznać czy nasze włosy są nisko- czy wysokoporowate? To proste! Warto wykonać „test szklanki z wodą”. To prosty sprawdzian dzięki któremu szybko rozpoznamy stopień porowatości włosów, a w konsekwencji – dobierzemy szampony i odżywki do ich potrzeb. Jak przeprowadzić test? Należy wrzucić włos do szklanki z wodą i odczekać pięć minut. Następnie należy sprawdzić, jak się „zachowa” umieszczone w szklance pasemko. Jeśli pływa, włos jest niskoporowaty, jeśli opadł na dno – wysokoporowaty. Średnioporowaty włos zatrzyma się natomiast pod powierzchnią wody. I znamy już strukturę włosa i potrzeby naszych pasm. Każdy z typów pukli potrzebuje bowiem odpowiedniego balansu składników PEH. Wysokoporowate włosy zwykle potrzebują protein i humektantów, a niskoporowate – warto obdarowywać proteinami jedynie sporadycznie (żeby uniknąć nadmiernego obciążenia fryzury), ale za to nie wolno zapominać o emolientach. Co należy wiedzieć o humektantach, proteinach i emolientach?

Proteiny to budulec włosa

Czym są proteiny? Proteiny to białka, które stanowią podstawowy budulec włosów. Nadają kosmykom połysk i objętość, wypełniają mikrouszkodzenia. Kiedy włosom brakuje protein, mogą stać się nieładnie „oklapnięte”, a fryzurze może brakować objętości. Nadmiar protein może być z kolei przyczyną puszenia, plątania i stanu, w którym włosy niechętnie poddają się czesaniu i zabiegom. Wniosek – klucz do sukcesu to balans wszystkich składników PEH. Gdzie warto szukać cennych protein? Eksperci podpowiadają, że bardzo cennymi proteinami są te pochodzenia naturalnego, jak keratyna zawarta w Proteinowym Szamponie do skóry głowy włosów BAŚKA. Warto wiedzieć, że proteiny równoważymy humektantami, a uzupełniamy emolientami.

Humektanty nawilżają i regenerują

Humektanty są z kolei składnikami odpowiedzialnymi za nawilżenie włosów. Dzięki nim matowe, szorstkie pasma nabierają naturalnej miękkości delikatności. Znane doceniane humektanty to m.in.: gliceryna, niacynamid, oraz pantenol. – Dla włosów, które wymagają dogłębnego nawilżenia i regeneracji idealnym rozwiązaniem są Humektantowy szampon BAŚKA i Humektantowa odżywka BAŚKA. Obecne w formułach ekstrakty roślinne, prowitamina B5 i alantoina regenerują oraz nawilżają pasma poprzez wypełnianie mikrouszkodzeń i ubytków – mówi Agnieszka Kowalska.

Emolienty utrzymują nawilżenie

Jak podkreślają specjaliści, emolienty są absolutnie niezbędne dla domknięcia pielęgnacji PEH. Dzięki nim możemy dłużej utrzymać efekt nawilżenia pochodzący od humektantów oraz odżywienia – który osiągamy dzięki proteinom. Należy jednak pamiętać, że, nadmiar emolientów obciąża włosy może powodować ich przetłuszczanie. Eksperci podkreślają: obserwujmy kosmyki – one wyraźnie „dadzą nam znać”, jaka kombinacja PEH w danym momencie będzie dla nas najkorzystniejsza! Chcesz poznać więcej informacji zapoznać się z właściwą pielęgnacją, zapraszamy, Baśka chętnie się z Tobą podzieli na IG (instagram): baska_kosmetyki.

WŁOSY KOSMETYKI DO ZADAŃ SPECJALNYCH

Puder, pasta, olej, sól. Można mieć wrażenie, że stoimy przed kuchenną szafką. A tu niespodzianka. Bo jesteśmy w łazience. I przyglądamy się nietypowym kosmetykom do stylizacji.

Na co dzień wszystkie stosujemy szampony i odżywki. Czasami maski. Mamy doświadczenie w stosowaniu tradycyjnych pianek do stylizacji i utrwalających lakierów. Ale gama nowoczesnych kosmetyków do stylizacji jest o wiele bogatsza i czasami naprawdę potrafi zaskoczyć. Znajdziemy w niej morską sól do włosów, gumę, pastę, kredę i żywicę. Szampony i woski w sprayu oraz płyny dające efekt lustrzanej tafli. O olejkach, mgiełkach i żelach nawet nie wspominając.

I naprawdę warto sięgnąć po te nietypowe i kreatywne kosmetyki, bo oferują nam znacznie więcej możliwości stylizacyjnych. Od matowania, poprzez rzeźbienie, stawianie włosów, „filcowanie” ich, po dodanie blasku i objętości oraz nabłyszczenie upięć, warkoczy i splotów. Jak wykorzystać szerokie możliwości tych wciąż mało popularnych kosmetyków? Podpowiadamy!

JEŚLI MARZYSZ O OBJĘTOŚCI

A Twoje włosy z natury są bardzo skromne, cienkie i delikatne namawiamy Cię na eksperymenty z dwoma rodzajami kosmetyków – pudrem do włosów i suchym szamponem. Puder służy do zwiększenia objętości i pogrubienia faktury włosa i tekstury,

szczególnie u nasady. Najlepiej działa, gdy użyjesz go na czyste, świeżo umyte włosy. Powinny być też całkowicie wysuszone przed użyciem nieco lepkiego pudru (na mokrych zachowa się bowiem jak klej). Nakładaj go z umiarem, bo puder do włosów jest naprawdę szalenie wydajny. Warto rozpocząć od zaaplikowania małej ilości produktu, szczególnie jeśli jesteś początkująca. Nakłada się go bezpośrednio u nasady włosów. Najczęściej opakowanie przypomina solniczkę z dziurkami lub posiada atomizer. Delikatnie posyp włosy pudrem, aby uniknąć nadmiernego obciążenia. Następnie lekko wmasuj go w skórę głowy opuszkami palców. Pomoże to zwiększyć objętość u nasady i wchłonąć nadmiar sebum ze skóry głowy. Po aplikacji pudru układamy fryzurę jak zwykle. Puder pomaga zwiększyć objętość i zmienia fakturę włosów. Ułatwia stylizację, bo włosy stają się mato-we i nieco „tępe” w dotyku. Możecie oczywiście dodać go jeszcze więcej, ale warto to robić stopniowo, warstwa po warstwie, a nie na raz. Włosy „przypudrowane” mogą wytrzymać bez mycia jeszcze około dwóch dni. Ten produkt działa bowiem wysuszająco na gruczoły łojowe. Więc jest też alternatywą dla osób z problemem przetłuszczania się włosów. Jest szczególnie przydatny dla osób z cienkimi,

1. TAFT LOOKS, pasta do włosów, 300 ml 2. NIEZŁE ZIÓŁKO gumowy żel utrwalający, 150 g 3. GOT2B GLUED, żel do stylizacji włosów, 150 ml 4. JOANNA STYLING EFFECT, pasta do włosów, 100 g 5. JOANNA STYLING EFFECT, guma do włosów, 100 g

płaskimi włosami, ponieważ zapewnia objętość bez obciążania.

Suchy szampon działa na nieco podobnej zasadzie –w nim jednak cząsteczki pudru, talku lub mąki owsianej/ryżowej umieszczone są w aerozolu, który może pokryć całą długość włosa. Jego głównym zadaniem jest odświeżenie fryzury, gdy nie masz możliwości umyć głowy (w szpitalu, w namiocie itd.) Pomaga zredukować tłustość włosów, bo całe sebum zostaje wchłonięte przez cząsteczki pudru, które następnie z włosów starannie wyczesujemy. Objętość jest przyjemnym i bardzo pożądanym skutkiem ubocznym zastosowania takiego kosmetyku. Przed użyciem suchego szamponu dokładnie wstrząśnij butelką, aby jego składniki były dobrze wymieszane. Rozdziel włosy na kilka sekcji, aby równomiernie rozprowadzić produkt. Trzymając butelkę około 20–30 cm od głowy, spryskaj nasadę włosów, a potem pozostaw suchy szampon na włosach przez kilka minut, aby mógł wchłonąć nadmiar sebum. Po upływie tego czasu delikatnie wmasuj produkt w skórę głowy palcami, a następnie wyczesz włosy, aby usunąć nadmiar kosmetyku. Tak odświeżone włosy wytrzymają

przez 2–3 dni bez kolejnego mycia. Jedyną pułapką jest to, że zbyt często używanie tego typu produktów może prowadzić do przesuszenia skóry głowy. No i na bardzo zniszczonych włosach, z rozdwojonymi końcówkami może dać efekt afro lub waty cukrowej, a nie wiemy, czy konkretnie na tym Ci zależy. Najlepiej sprawdzą się przy: cienkich delikatnych włosach pozbawionych życia. Włosach średniej długości. Prostych pasmach. Włosach o tendencji do naturalnego falowania układania się. Klasyczne, mocno skręcone loki mogą się zbytnio przesuszać od tego typu kosmetyków. Poza tym kręcone włosy są z natury bardzo suche, więc nie ma sensu potęgować tego wrażenia.

JEŚLI POTRZEBUJESZ EFEKTU MATOWOŚCI I SKLEJENIA

Guma, pasta, kreda, wosk (też w sprayu) oraz żywica do włosów polecają się Twojej uwadze. Wszystkie kosmetyki w formie stałej wymagają mniej więcej podobnego sposobu aplikacji. Niewielką ilość produktu należy nałożyć na dłonie i rozetrzeć między palcami,

PIĘKNO BY JAWA 47 46 PIĘKNO BY JAWA
2 3 4 5
1
Włosy Włosy

Włosy

aby lekko je ogrzać. Następnie zaaplikować na suche lub lekko wilgotne włosy, modelując je do uzyskania pożądanego efektu. Dzięki tym szalenie plastycznym produktom w zasadzie można wyrzeźbić każdy kształt fryzury. Pasta jest idealna do dodawania tekstury i matowego wykończenia, szczególnie w krótszych fryzurach. Z kolei guma do włosów zapewnia elastyczność i pozwala na kształtowanie włosów bez uczucia sztywności. Kreda umożliwia tymczasowe dodanie koloru do włosów bez konieczności trwałego farbowania. A wosk zapewnia mocne utrwalenie mięsistą teksturę. Włosy potraktowane takim typem produktów stylizacyjnych wymagają mycia już po jednym ich nałożeniu. I to najlepiej przed położeniem się do łóżka. Inaczej czeka nas zmiana poszewki na poduszkę. Najlepiej sprawdzą się przy: krótszych włosach, które potrzebują ładnego zdefiniowania. Niesfornych lokach. Dłuższych grzywkach. Uniesionych górach. Charakterystycznych geometrycznych cięciach.

JEŚLI UWIELBIASZ NONSZALANCKI

EFEKT POTARGANYCH WŁOSÓW

Wartym sprawdzenia rozwiązaniem będzie spray do włosów z solą morską. Jest wręcz idealny do uzyskania efektu fal jak po dniu spędzonym na plaży. Nadaje włosom matową fakturę i lekką objętość. To przepis na „włosy czesane wiatrem” i wygląd jak po morskiej kąpieli.

Przy prawidłowym użyciu takiego kosmetyku przed aplikacją dobrze wstrząśnij butelką, aby połączyć wszystkie składniki. Najlepsze efekty uzyskasz, aplikując spray na lekko wilgotne włosy. Można spryskać je od nasady po końce, skupiając się na środkowej części i końcówkach. Kolejnym krokiem będzie wgniecenie produktu we włosy. Użyj do tego palców – pasma możesz lekko pognieść, aby uzyskać „plażowy”, niedbały i nonszalancki efekt. Dla uzyskania najlepszego – pozwólcie włosom wyschnąć na powietrzu. Możesz także użyć dyfuzora, aby podkreślić naturalne fale i loki. Tak wystylizowanych włosów nie czeszemy już szczotką ani grzebieniem. Efekt może być trudny do przewidzenia, ale najbardziej będzie przypominał… moher?

Najlepiej sprawdza się przy: dłuższych włosach z naturalną tendencją do falowania i kręcenia, (ale nieregularnych lokach, które trudno byłoby potem rozczesać). Przy krótkich włosach zadziała jak efekt „filcowania”, bo jednocześnie matuje włosy i dodaje im mięsistej faktury. Przy długich, ale prostych doda „wietrznej” objętości i może sprawić, że nabiorą nonszalanckiego skrętu.

JEŚLI ZAWSZE CHCIAŁAŚ MIEĆ IDEALNIE GŁADKIE WŁOSY ODBIJAJĄCE ŚWIATŁO

Żele, liquidy, wody lamelarne i olejki – mogą być dla Ciebie rozwiązaniem w zależności od tego, jak długie i jak zniszczone są Twoje włosy. Kosmetyk do włosów, który gwarantuje efekt tafli wody, czyli tzw. mokry look, to zazwyczaj żel do włosów o wysokiej mocy utrwalenia i błyszczącym wykończeniu. Żele te charakteryzują się mocnym chwytem i zdolnością do nadania włosom połyskliwego, wilgotnego wyglądu. Należy stosować je na mokre włosy i ułożyć je w pożądany sposób, często zaczesując do tyłu lub pozostawiając poszczególne pasma rozdzielone. Efekt wet look jest popularny na wybiegach mody i w stylizacjach na specjalne okazje. Jednak przy długich włosach taka stylizacja może okazać się zbyt karkołomna (sklejająca się i usztywniająca). Wtedy warto skorzystać z wody lamelarnej. Innowacyjne produkty wykorzystują technologię lamelarną do głębokiego odżywienia naprawy włosów. Działają trochę jak laminacja i dają efekt tafli wody nawet na zniszczonych pasmach. Aby jej użyć, najpierw umyj włosy szamponem i delikatnie odsącz ręcznikiem, aby usunąć nadmiar wody. Wstrząśnij butelką i zaaplikuj produkt na mokre włosy, skupiając się na środkowej części i końcówkach, a unikając nasady. Pozostaw produkt na włosach przez określony w instrukcji czas, zwykle od kilku sekund do kilku minut. Dokładnie spłucz wodą. Nawet bardzo zniszczone na długości włosy odzyskają piękny połysk. Jeśli Twoje włosy nie są aż tak zniszczone – efekt nabłyszczenia możesz uzyskać, używając mgiełki nawilżającej, olejku do włosów, serum do końcówek, a nawet sprayu termoochronnego. Nabłyszczenie włosów pięknie się sprawdza w przypadku warkoczy, kłosów i upięć, bo atrakcyjnie uwydatnia wzór uczesania. Najlepiej sprawdzą się przy: włosach cienkich, delikatnych, zniszczonych, naturalnie matowych. Zarówno długich, jak i krótkich. Żele lubią się też z lokami i włosami w bardzo wyrazistych kolorach (farbowanymi na ogniste rudości, czerwienie, bakłażanowe fiolety).

Dlaczego warto poeksperymentować z kosmetykami, których do tej pory nie używałaś? Nietypowe produkty mogą oferować efekty stylizacji, które trudno osiągnąć za pomocą tych tradycyjnych, jak na przykład nietypowe wykończenie matowe, efekt syrenich mokrych włosów, trwałą teksturę bez uczucia sztywności czy plastyczną formułę zapewniającą naturalny ruch włosów. Stosowanie ich może być też zabawą i pozwoli odkryć nowe formuły, które idealnie zgrają się z potrzebami Twoich włosów.

MAŁE PRZYJEMNOŚCI

POZNAJ POWODY PODJADANIA

Miałaś stresujący dzień w pracy, więc w drodze do domu na pocieszenie kupujesz kawałek ciasta. Wieczorem chcesz się odprężyć przed telewizorem, włączasz więc ulubiony serial i otwierasz paczkę chipsów. Uważaj, niekontrolowane podjadanie może stać się nawykiem, a nadmiar pochłanianych kalorii doprowadzić do wielu poważnych chorób, w tym otyłości czy cukrzycy.

48 PIĘKNO BY JAWA

Psychologia

JAK CZĘSTO POZWALASZ SOBIE NA MAŁE PRZYJEMNOŚCI?

Z nudów, z braku zbilansowanej diety, zajadając emocje – jest wiele momentów w ciągu dnia, kiedy odruchowo sięgamy po przekąski. Badania przeprowadzone przez specjalistów z King's College London* dowodzą, że co najmniej 70 proc. ludzi podjada przynajmniej dwa razy dziennie. Przyczyn tego stanu rzeczy może być wiele, podjadamy, żeby poprawić sobie kiepski humor, ale i wtedy, kiedy chcemy nagrodzić się za dobrze wykonane zadanie.

Do najczęściej wymienianych powodów podjadania należą:

• nieprawidłowo skomponowany jadłospis,

• siedzący tryb życia i brak ruchu,

• jedzenie emocjonalne, czyli zajadanie stresu i emocji,

• traktowanie jedzenia jako nagrody lub pocieszenie,

• nawyki wyniesione z rodzinnego domu

• i zwyczajna nuda.

CZY FOLGOWANIE SWOIM ZACHCIANKOM

ZAWSZE JEST SZKODLIWE DLA NASZEGO ZDROWIA?

Okazuje się, że zależy to w dużej mierze od tego, po jakie produkty sięgamy. „Nasze badanie wykazało, że jakość przekąsek ma większe znaczenie niż ich liczba czy częstotliwość spożywania. Wybieranie

przekąsek wysokiej jakości, a nie mocno przetworzonych, prawdopodobnie przynosi korzyści dla zdrowia. Czas spożywania przekąsek również jest ważny, ponieważ podjadanie w nocy niekorzystnie wpływa na zdrowie – powiedziała badaczka dr Kate Bermingham. Jeżeli już zdarzy nam się podjadać, wybierajmy przekąski, które dostarczą organizmowi potrzebnych składników i mikroelementów, bez dużej podaży kalorii. Zamiast słonych i słodkich sklepowych produktów, wybierz:

• surowe warzywa pokrojone w słupki, które możesz maczać w hummusie lub domowym dipie,

• suszone owoce, pestki dyni lub słonecznika,

• koktajle warzywno-owocowe lub soki, ale jedynie te, które zawierają pulpę,

• orzechy (uważaj, mają sporo kalorii!),

• wafle ryżowe lub gryczane, które zawierają więcej wartości odżywczych,

• naturalny skyr lub jogurt, jeżeli masz ochotę na nabiał smakowy, dodaj pokrojone owoce. Ważne jest nie tylko co, ale i jak jemy. Z większą uważnością podchodź do tego, co nakładasz na talerz, staraj się nie podjadać przed telewizorem, zamiast tego skup się na poznawaniu konsystencji i smaku przekąski – to świetne ćwiczenie uważności i sposób na sprawdzenie tego, ile tak naprawdę zjadamy.

* Źródło: American Society for Nutrition.

WYWIAD Z PSYCHOLOŻKĄ I DIETETYCZKĄ ANNĄ MOSKWĄ

aut. Marta Agata Bieniak

Marta: Jak sobie poradzić, kiedy czujesz, że tracisz kontrolę nad podjadaniem?

Anna: Niestety, nawet zdrowe przekąski jedzone w nadmiernych ilościach mogą spowodować, że nasz całodzienny bilans energetyczny zostanie przekroczony w rezultacie zaczniemy przybierać na wadze. Jak poradzić sobie z tym problemem? Czy istnieją skuteczne metody na pozbycie się nawyku podjadania? Przeczytaj naszą rozmowę z psycholożką i dietetyczką, Anną Moskwą, która dokładnie wyjaśnia mechanizmy sięgania po przekąski między posiłkami i podpowiada, jak skutecznie z nimi walczyć.

Czym jest podjadanie?

Podjadanie można określić jako wzorzec żywieniowy, który wyrabiamy sobie w trakcie życia. Dotyczy zwykle spożywania jedzenia poza głównymi posiłkami. Często podjadane są produkty słodkie, słone i tłuste lub ich połączenie. Najczęściej również spożywane są bez towarzyszącego nam uczucia głodu. Podjadanie jest obecnie bardzo częstym wzorcem, ponieważ żyjemy w czasach obfitości żywności, szczególnie tej przetworzonej oraz przekąsek, jakie tylko możemy sobie wymarzyć.

Skąd w nas potrzeba sięgania po małe przyjemności? Jedną z podstawowych przyczyn mogą być nieregularne i źle zbilansowane posiłki, czyli mało sycące, ubogie w białko i błonnik. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że wprowadzenie regularnych posiłków pomaga zmniejszyć częstotliwość podjadania. Zakładając jednak, że dbamy o naszą dietę, przyczyn podjadania możemy dopatrywać się gdzie indziej. Częstą przyczyną jest tak zwane jedzenie zewnętrzne. Podjadamy ze względu na to, że coś stoi na stole, jest w szafce, czyli jest łatwo dostępne, w zasięgu ręki. Sięgamy po jedzenie, ponieważ nas kusi, wygląda ładnie, pachnie, albo ktoś nam coś podstawił pod nos. Przykładem mogą być imprezy rodzinne, spotkania ze znajomymi, otwarte bary z przekąskami w hotelach lub trzymanie w domu dużej ilości przekąsek, szczególnie na widoku.

Jakie jeszcze są przyczyny podjadania?

Kolejnym częstym powodem jest jedzenie emocjonalne, czyli zajadanie stresu i emocji. Podjadanie czegoś słodkiego lub chrupiącego pomaga nam poczuć się odprężonym, zmniejszyć napięcie nagromadzone w trakcie dnia. W sytuacjach stresowych zwiększa się ochota na spożycie tłustych i węglowodanowych posiłków. Złość natomiast lubimy zajadać czymś chrupiącym.

Jedzenie to jedna z metod zagłuszania emocji. Bardzo szybko uczymy się takich strategii, ponieważ jedzenie jest jednym z łatwiejszych sposobów na chwilową ulgę, odrobinę przyjemności. Możemy podjadać, kiedy czujemy napięcie, smutek, poczucie winy, frustrację, znudzenie, osamotnienie. Do podjadania mogą nas też skłonić emocje przyjemne, takie jak np. entuzjazm, ekscytacja, radość. Bardzo różne emocje mogą wywołać odruch podjadania, będzie to zależne od danej osoby. Jest to często związane z tym, że nie nauczyliśmy się innych strategii pozwalających nam radzić sobie z emocjami.

Możemy sięgać po przekąski odruchowo, kiedy buzują w nas silne emocje?

Tak, a powtarzanie takiego schematu powoduje, że wyrabiamy sobie nawyk podjadania. Nawyk powoduje, że sięgamy po przekąski na autopilocie, czyli nawet się nie zastanawiamy, co robimy. Przykładowo wracam do domu późnym wieczorem. Czuję zmęczenie, napięcie. I to jest bodziec, żeby sięgnąć po przekąski. Biorę więc chipsy i je jem podczas oglądania serialu czy przeglądania telefonu. Powtarzając to raz, drugi, kolejny, wyrabiamy sobie bardzo silny nawyk. Bo jedzenie smacznych rzeczy daje nam duży zastrzyk dopaminy, która odpowiada za uczucie przyjemności.

Kolejny powód to traktowanie jedzenia jako nagrody Załóżmy, że mieliśmy bardzo pracowity dzień, dużo obowiązków. Należy nam się za to trochę słodkiego. Często nawet nie potrafimy znaleźć innego sposobu na nagrodzenie siebie niż jedzenie. Wiele osób w dzieciństwie było nagradzanych na przykład słodyczami, co później nam się utrwala.

PIĘKNO BY JAWA 51
Psychologia

Warto mieć świadomość, że z nawykiem podjadania czasami wychodzimy już z domu, gdzie uczymy się, że zjedzenie czegoś słodkiego pomaga ukoić emocje. Może być tak, że widzieliśmy ten wzorzec u rodziców lub sami otrzymywaliśmy słodycze, kiedy płakaliśmy, byliśmy smutni, znudzeni lub zwyczajnie mieliśmy na co dzień duży dostęp do kuszącego nas przetworzonego jedzenia.

Czy w takim razie nie powinnam zabierać swojej córki na lody czy gorącą czekoladę, kiedy w szkole spotka ją jakaś przykrość?

Jeżeli nie jest to regułą, a zdarza się sporadycznie, to nie ma się czego obawiać. Warto jednak pamiętać, że zabranie dziecka na deser, ponieważ jest smutne, to forma odwracania uwagi od emocji. Przede wszystkim warto z dzieckiem rozmawiać o emocjach, nazywać to, co się dzieje, dać mu przestrzeń na przeżywanie emocji, uczyć strategii rozwiązywania problemów. To są umiejętności, które pozostaną z dzieckiem w dorosłym życiu pozwolą mu regulować emocje w inny sposób niż przez jedzenie. Zwykle jednak jest to dla nas, rodziców, trudne, ponieważ sami bardzo mocno przeżywamy emocje dziecka. Analogicznie będzie z nagrodą. Dzieci bardzo szybko się nauczą, że za zrobienie czegoś otrzymają słodycze czy prezent. W pierwszej kolejności warto więc doceniać wysiłek dziecka, czasem możemy też nagrodzić, ale niekoniecznie muszą to być słodycze. Jest przecież dużo możliwości.

Podjadanie rzeczywiście jest tak bardzo szkodliwe? A może nie zawsze jest i istnieje „dobre podjadanie”?

Przede wszystkim warto pamiętać, że niemal każdemu zdarza się podjadać. Ważne jest, co podjadamy, jak często oraz z jakiego powodu. Z zupełnie innego powodu możemy podjadać tak zwane zdrowe przekąski, a z zupełnie innego powodu możemy jeść wysokokaloryczne, tłuste czy słodkie przekąski. Częste podjadanie, którego powodem nie jest głód, zwiększa ryzyko rozwoju chorób metabolicznych, w tym na przykład cukrzycy. Zauważono, że osoby z nadwagą i otyłością częściej podjadają, co może wynikać z wyuczonych w dzieciństwie metod radzenia sobie z trudnościami psychologicznymi. Powód podjadania będzie bardzo istotny w ustaleniu, czy jest to dla nas szkodliwe. Jeżeli podjadamy, ponieważ jesteśmy głodni, to jest to całkowicie zrozumiały stan. Warto zjeść jednak coś sycącego, bogatego w białko. Jeżeli przyczyną są różne trudne emocje, nuda, stres, zmęczenie to rzeczywiście podjadanie może nie być najlepszym sposobem na radzenie sobie z tymi

trudnościami. Długoterminowo może bowiem prowadzić do tycia czy problemów zdrowotnych. Jeżeli sami widzimy, że nasze podjadanie może być nadmierne i staje się pro blemem, to powinien to być dla nas sygnał alarmowy.

Jak częsty jest to problem?

Większość pacjentów, z którymi pracuję, pod jada. Najczęściej są to słodkie lub słodko-tłuste przekąski typu batoniki, czekolada, ciasteczka lub chipsy. Podjadane są tak często, że licząc wszystkie przekąski, pacjent zjada 7–8 posiłków dziennie. Ła two jest w takiej sytuacji przekroczyć dzienny limit kaloryczny. Podjadanie wysokokalorycznych przeką sek jest też obecnie częstą przyczyną nadwagi oraz otyłości wśród dzieci i nastolatków. I tutaj również warto, by zapaliła nam się lampka alarmowa, ponie waż kształtowanie nawyków żywieniowych zaczyna się od wczesnego dzieciństwa i zostaje z nami w do rosłym życiu.

Alkohol lub gazowane napoje to też rodzaj podjadania? Tak, do podjadania możemy też zaliczyć spożywanie słodkich napojów. Słodkie napoje również dostar czają nam przyjemności, powodują zastrzyk energii i często z takich powodów je spożywamy. Alkohol, podobnie jak jedzenie, powoduje wyrzut dopaminy, natomiast jest w tym przypadku kilka razy większy. Powody sięgania po oba produkty mogą być jed nak podobne, czyli sięgamy zarówno po alkohol, jak i po słodycze, by się rozluźnić, ukoić, zabić nudę, zrelaksować się po ciężkim dniu. I w obu przypadkach częste sięganie po te produkty może szybko przerodzić się w nawyk. Różnica polega na tym, że od alkoholu można się uzależnić i wywołuje on znacznie silniejszy efekt niż podjadanie. Uzależnie nie od jedzenia jest natomiast na ten moment tema tem niejasnym i niesklasyfikowanym jako zaburzenie. Mechanizm jest z pewnością podobny. Warto też wspomnieć o tym, że alkohol sprzyja podjadaniu, po nieważ wzmaga nasz apetyt i sprawia, że mniej się kontrolujemy.

Czy mężczyźni podjadają inaczej niż kobiety? Mo żemy mówić o podjadaniu „męskim” i „kobiecym” –widzisz różnicę w zależności od płci?

Na podstawie doświadczenia mogę powiedzieć, że podjadają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Preferują też podjadanie podobnych produktów i ja najczęściej zauważam, że są to słodycze. Dane na temat różnic w podjadaniu są bardzo niespójne. Widać na tomiast różnicę w postrzeganiu podjadania przez mężczyzn i kobiety. Kobiety częściej postrzegają to

52 PIĘKNO BY JAWA
Psychologia *Według ocen użytkowników ujętych w badaniu przeprowadzonym w styczniu 2023 roku w grupie 517 dentystów i higienistów w Polsce. Pasta #1 używana przez dentystów w Polsce*
Psychologia

Pomocne może być stworzenie sobie listy alternatywnych zajęć, które lubimy wykonywać i które mogą nam zastąpić podjadanie, i testować różne opcje. Miejmy na uwadze, że raz nam się uda, a następnym razem nie i to jest całkowicie normalne przy zmianie nawyków. Oceńmy po jakimś czasie, które rozwiązania nam się sprawdziły. W przypadku podjadania słodyczy mogą się sprawdzić czynności skupione na ciele i zmysłach, na dostarczaniu przyjemności i ukojenia naszemu ciału: kąpiel, peeling, sauna, masaż, rolowanie, ciepła herbata, olejki eteryczne. Doraźnie pomocna może być metoda ze stoperem, czyli zanim sięgnę po tę przekąskę, to włączam minutnik na 10 minut i czekam. Zjadam dopiero wtedy, kiedy zadzwoni albo próbuję odliczyć kolejne 10 minut. Często ochota na przekąskę się zmniejsza. W tym czasie możemy też zająć się innymi absorbującymi czynnościami, jak na przykład sprzątanie, przegląd szafy, zaległe czynności, które czekają na wykonanie. I nawet jeśli później zjemy tego batonika, to warto próbować, ponieważ uczymy się odraczać przyjemność i rozwijamy naszą samokontrolę.

Trudno o samokontrolę, jeżeli na stole kusi nas miska pełna apetycznych ciastek.

Dlatego warto zadbać o swoje środowisko zewnętrzne: nie trzymać zapasów słodyczy w domu. Jeśli potrzebujemy mieć słodycze, na przykład na wypadek, gdy przyjdą goście, to kupujmy produkty mniej ryzykowne, które niekoniecznie są naszymi ulubionymi. To zmniejszy szansę sięgnięcia po nie. Jeśli nasi bliscy spożywają kuszące przekąski, to warto ich poprosić, by przez jakiś czas nie zostawiali ich na widoku, a na przykład chowali do szafki. Warto też włączyć uważność do podjadania i skupić się na tym, jak zjadamy tego batonika czy chipsy. Skupić się na wrażeniach zmysłowych, jeść powoli, chipsy przesypać do miseczki i chrupać z pełną świadomością tego, co robimy. Jeśli będziemy podjadać przy telefonie, telewizorze, to dodatkowo wzmacniamy sobie ten nawyk, więc warto spróbować jeść bez dodatkowych bodźców. Pomocne może być też wprowadzenie słodkich posiłków do diety, np. owsianek czy słodyczy w formie deseru, by zaspokoić ochotę na słodki smak. Przykładowo niech jeden posiłek dziennie będzie słodki.

Czasem jemy „dla towarzystwa” albo nie odmawiamy poczęstunku w obawie, że moglibyśmy kogoś urazić. Jeśli podjadamy, ponieważ nie potrafimy odmówić, kiedy ktoś nas częstuje, a zdarza się to często, na przykład w pracy, to zastanówmy się, dlaczego nie odmawiamy? Czy częstujemy się, żeby nie sprawić przykrości drugiej stronie? Pamiętajmy, że w pierwszej kolejności warto

zadbać o siebie. Nie jesteśmy odpowiedzialni za emocje innych osób.

Długoterminowo warto też zadbać o swoje prawo do odpoczynku, zwrócić uwagę na to, czy dbam o swoje podstawowe potrzeby, takie jak odżywcze jedzenie, odpoczynek, relacje? Jeśli nie, to co mogę zrobić, aby to zmienić? Wypisz sobie pomysły na kartce. Warto też zadać sobie pytanie, co jest dla mnie ważne, co lubię robić, jakie czynności sprawiają mi przyjemność? W jaki sposób lubię odpo-czywać? Można również kilka razy w ciągu dnia zrobić sobie pauzę i zapytać siebie: „czego mi teraz trzeba?”. Dbając o swoje potrzeby, będziemy mniej skłonni, aby sięgać po jedzenie pomimo braku głodu.

A co, jeżeli w sytuacjach stresowych bezwiednie sięgamy po coś słodkiego – czy i z tym jesteśmy w stanie walczyć?

To może oznaczać, że mamy taki nawyk. Jak najbardziej możemy to zmienić, jednak wymaga to czasu. Pierwszym krokiem będzie zrobienie pauzy, czyli zanim sięgniemy po słodkie, spróbujmy chociaż przez minutę zastanowić się, co czujemy, o czym myślimy, co się z nami teraz dzieje. Następnym razem znowu spróbujmy poświęcić chwilę na zastanowienie się nad swoim samopoczuciem. Jak już nauczymy się większej świadomości siebie, to warto zacząć próbować innych czynności, które mogą nam zapewnić to, co dają nam słodycze. Warto zapytać siebie, co to może być? Może relaks z ulubioną herbatą? Telefon do przyjaciela? Przytulanie z kimś bliskim? Przyjemna kąpiel? Zawsze pierwszym krokiem będzie zrozumienie, dlaczego sięgam po słodycze. Dlatego bardzo dobrze sprawdza się pisanie dzienniczka, w którym zapisujemy swoje myśli, uczucia. To jest aktywność, która na początku może wydawać się bez sensu, ale z czasem przynosi bardzo dobre skutki.

Jak w takim razie okiełznać stres, który prowadzi do podjadania?

Praca nad zarządzaniem stresem jest istotna: to zarówno techniki relaksacji, jak i uczenie się strategii radzenia sobie ze stresem. Doraźnie może być pomocne oddychanie kwadratowe, czyli robimy wdech przez 4 sekundy, następnie pauzę przez 4 sekundy, wydech przez 4 sekundy i znowu pauza. Taka technika pozwala nam szybko wyciszyć układ nerwowy bardziej skupić się na tu i teraz. Bardzo fajną techniką jest również relaksacja Schulza, czyli leżenie i skupianie się na odczuciu ciężaru poszczególnych części naszego ciała. Obie prowadzone metody relaksacji są dostępne za darmo w internecie. Pomocne mogą być też joga, spacery, lekka aktywność oraz techniki mindfulness, czyli

skupianie się na bardziej uważnym wykonywaniu czynności. Możemy też ustawić kilka budzików w ciągu dnia i kiedy zadzwoni, zrobić szybki skan naszego ciała. Sprawdzić, czy coś mi się teraz napina, czy jest mi wygodnie, czy też coś mnie uwiera. Uczymy się w ten sposób świadomości własnego ciała. Bardziej zrelaksowane ciało, to bardziej zrelaksowana głowa. W strategiach radzenia sobie ze stresem pomocna będzie praca nad naszą asertywnością, nauka nazywania naszych emocji, dbanie o relacje, odpoczynek oraz nauka odróżniania tego, na co mamy wpływ, od tego, co jest poza naszą kontrolą.

Wszystkie metody, o których wspomniałaś, możemy wdrożyć w życie niemal natychmiast, warto je wypróbować, jeżeli pozwalamy sobie na małe przyjemności zdecydowanie zbyt często. Co jednak w przypadku, kiedy czujemy, że nie radzimy sobie z podjadaniem – w którym momencie powinniśmy zdecydować się na wizytę u specjalisty?

Przede wszystkim warto ocenić, czy widzimy szkodliwe efekty podjadania. Na przykład widzimy, że

z powodu podjadania tyjemy, zaczynamy mieć problemy zdrowotne. Również jeżeli pomimo podejmowanych przez nas prób poradzenia sobie z podjadaniem, nie widzimy efektu, jeżeli któryś raz z kolei zmagamy się z efektem jojo, to warto skorzystać ze wsparcia specjalisty, na przykład psychodietetyka, który pomoże nam ocenić, jakie są przyczyny tej sytuacji i wesprze nas w pracy nad naszym odżywianiem tak, by efekty były długotrwałe.

Anna Moskwa – psycholożka i dietetyczka, prowadzi konsultacje dietetyczne oraz psychodietetyczne. W swojej pracy skupia się na wspieraniu klientów w odchudzaniu, budowaniu i zmianie nawyków oraz poprawie zdrowia. dietetyk-ania.pl/

54 PIĘKNO BY JAWA Psychologia
56 PIĘKNO BY JAWA
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.