Tak Rodzinie

Page 1

KWIECIEŃ 2016

katolicki magazyn formacyjny

n r

4

( 1 0 6 ) CENA 4,80 zł

w tym 5% VAT

Z... martwych... wstanie 8 stron ekstra!

Ania i Andrzej wrócili do siebie po 13 latach s t r

. 8-10

Przepisy nie tylko na wielkanocne śniadanie

Mieszko, czyli Niedźwiedź, i jego chrzest według Andrzeja Łukasiaka str. 30-31


PA P I E Ż F R A NC I S Z E K Ten, kto zawiera sakramentalny związek małżeński, mówi: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Ślubuje wierność w radości i smutku, w zdrowiu i w chorobie. W tym momencie nowożeńcy nie wiedzą, co się wydarzy, nie wiedzą, jakie czekają ich radości i smutki. Wyruszają jak Abraham, wyruszają w drogę razem. To właśnie jest małżeństwo! Wyruszyć i iść razem, trzymając się za ręce, powierzając się wielkiej dłoni Pana. Zawsze trzymając się za ręce, przez całe życie! I nie zwracając uwagi na tę kulturę tymczasowości, która dzieli nasze życie na kawałki!

WSTĘP

c

ks. Janusz Stańczuk

redaktor naczelny, wykładowca teologii pastoralnej, rekolekcjonista, autor homilii, baśni i opowiadań dla dzieci

FOT. J. GRABOWSKA/FEBE, FOTOLIA.COM/POWERSTOCK, RENÁTA SEDMÁKOVÁ

Niech miłość nie umiera

2

Często podczas życzeń słyszę słowa skierowane do siebie: „Aby ksiądz wytrwał w kapłaństwie, bo kapłani są bardzo potrzebni”. Myślę wówczas: „Obyście wytrwali w małżeństwie, bo również kapłanom jest potrzebna wiara w prawdziwą miłość na tej ziemi”. Przecież kapłaństwo nie jest dla… kapłanów. Bóg powołał nas, by służyć małżeństwom, gdzie dwoje stają się jednym ciałem. Wiele osób przyznaje, że nie pamięta takiego kryzysu rodziny, jaki widzimy dzisiaj. Owszem, rozwody i trzaskanie talerzami było słychać zawsze, ale traktowano to jako niezrozumiałe nieszczęście albo dowód całkowitego wyalienowania z normalności. Dzisiaj rozwód został uznany za jedną z alternatywnych i pełnoprawnych metod rozwiązywania konfliktu. Płacą za to wszyscy: rozwodzący się, ich dzieci, rodziny (nie wiadomo często, kto jest rodziną i na jakiej zasadzie). Płaci całe społeczeństwo, któremu brakuje „kleju” stabilnej i życiodajnej miłości. Spójrzmy na refleksje naszych autorów. Chcemy dziś zawołać: „Niech miłość nie umiera!”.

kwiecień

Papież do rodzin podczas Dnia Rodziny w Roku Wiary, 26 października 2013 r.

2 kwietnia 11. rocznica śmierci św. Jana Pawła II

2 kwietnia Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci

3 kwietnia Święto Miłosierdzia Bożego

4 kwietnia

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego

13 kwietnia Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej

14 kwietnia

1050-lecie Chrztu Polski

22 kwietnia 400. rocznica śmierci Miguela Cervantesa

23 kwietnia 400. rocznica śmierci Williama Shakespeare’a

Chrystus między Apostołami, Sebastiano Santi (1828), Wenecja, kościół św. Apostołów


w y d a w c a

Wydawnictwo Sióstr Loretanek

Radosnego „Alleluja!” Sąsiad pogodził się z sąsiadką, syn przebaczył ojcu, córka wróciła do domu. Jaśkowi wyrósł pierwszy ząb, a Zosia w końcu nauczyła się wiązać sznurówki… Wciąż wiele ważnych wydarzeń. Codzienność. A my chcemy Wam dziś przypomnieć tę najpiękniejszą wiadomość:

dyrektor wydawnictwa  s. Andrzeja Cecylia Biała CSL adres wydawnictwa i redakcji ul. L. Żeligowskiego 16/20 04-476 Warszawa redakcja tel. (22) 673-50-96 www.wydawnictwo.loretanki.pl

sekretarz redakcji

s. Maria Małgorzata Miannik CSL takrodzinie@loretanki.pl projekt makiety

Niech będzie to dla Was najlepszy news. Niech w Waszych domach budzi się i rozkwita prawdziwa radość! Nauczcie się ją pomnażać w Waszych rodzinach. Oby nigdy nie brakło dźwięczącego śmiechu dzieci, promiennego uśmiechu dziadków, wyrozumiałego spojrzenia rodziców i najcenniejszego słowa: „Kocham!”.

r e d a k c j a

redaktor naczelny

ks. dr Janusz Stańczuk

Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!

Bo Chrystus umarł i zmartwychwstał po to, aby każdy z nas mógł żyć!

Justyna Grabowska opracowanie graficzne, skład

Joanna Jarco

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i redagowania artykułów oraz zmiany tytułów nadsyłanych tekstów.

T Y M

N U M E R Z E

wywiad

teologia ciała Jana Pawła II

Od smutku do radości

„D” jak dar

4-6

rok miłosierdzia

Podróżnych przyjąć

Szczerość dziecka

Zaprzyjaźnimy się?!

28-29

w co i po co wierzę?

Wątpliwości

29

historia nieznana

tu działa Bóg

Wyspa książęcych zaręczyn

18-19

Meszko, czyli Niedźwiedź

30-31

komiks

wychowanie

Tajemnice małżeńskiej alkowy

20-21

różności

Trudne pytania, Materiały promocyjne, Rekolekcje, Film  2 2 - 2 3 dylematy moralne 24

P r y m a s Ty s i ą c l e c i a

Przyrzekamy...

27

Światowe Dni Młodzieży

Razem po 13 latach  8 - 1 0 Na starcie  1 0 - 1 1 Zostawiona  1 2 Zostawiony  1 3 Sklejeni na dobre i złe  1 4 - 1 5 Zanim przyszedł koniec  1 6 - 1 7

Uchodźcy

26

życie z pasją

7

temat numeru

FOT. NA OKŁADCE FOTOLIA.COM/TOMISLAV FORGO

konto PKO BP IV/O W-wa 74 1020 1042 0000 8102 0009 6396

W nr 4 (106) KWIECIEŃ 2016

prenumerata tel. (22) 427-34-27, 673-58-39 fax 612-93-62

24-25

Chrzest

32-33

rozwój duchowy małżonków

Warsztaty

34

komentarze do Ewangelii

Na niedziele i uroczystości

35

dodatek

Kuchnia siostry Faustyny

I-VIII

Posłuchaj na naszej stronie internetowej www.takrodzinie.pl/dzwieki • Jakie są przyczyny rozwodu? – mówi Alicja Krata – mediator, trener mediacji i umiejętności społecznych, zaangażowana w pracę z rodzinami, prowadząca mediacje w sprawach konfliktowych oraz warsztaty dla par „Szkoła miłości”, prezes zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo • Dorosłe dzieci rozwodników – Ewa Kiliszek – dr psychologii, terapeuta par i rodzin, kurator rodzinny, zajmuje się rodzinami wieloproblemowymi i problematyką nieletnich. Rozmowy Sylwii Sułkowskiej z Naczelnej Redakcji Programów Polskiego Radia


W Y WIAD

p

Mój lekarz powiedział mi prosto z mostu: „Pani Joanno, musi pani wybierać: albo pani, albo dziecko”. Wybrałam i bałam się śmierci! Żyjemy – i ja, i Monika. z Joanną Szałatą rozmawiała Marta Dzbeńska-Karpińska

4

kwiecień 2016


Od smutku do radości

Joanna Szałata (53 l.), od 29 lat żona Zenka, mama Kamila (28 l.), Urszuli (27 l.), Magdy (25 l.) i Moniki (20 l.); babcia Janka, Ani i Julii. Z zawodu pielęgniarka, absolwentka Instytutu Studiów nad Rodziną i Studium Pomocy Psychologicznej. W Katolickim Stowarzyszeniu „Civitas Christiana” w Szczecinie kieruje Ośrodkiem „Z pomocą rodzinie”. Od początku małżeństwa związani z mężem z Domowym Kościołem Ruchu Światło-Życie. Mieszka w Szczecinie.

mój lekarz prowadzący. Skończył operację i przed wyjściem do domu zaszedł do mnie. Przy nim nastąpiło zwolnienie tętna. Natychmiast wybiegł na korytarz i krzyknął: „Szybkie cięcie!”. Zabrano mnie na salę operacyjną i lekarz wykonał cesarskie cięcie, ratując tym życie Kamila. Mam pełną świadomość, że gdyby nie on, mój syn by umarł. Kiedy wychodziłam ze szpitala, pani doktor powiedziała, że przez dziewięć lat nie powinnam rodzić. Ale po czterech miesiącach byłam w ciąży z Ulą. Nie bałaś się? J: Ciąża przebiegała prawidłowo, a lekarz prowadzący nie traktował jej jako ciąży podwyższonego ryzyka. Ula też przyszła na świat w wyniku cesarskiego cięcia. A po dwóch latach byłam w trzeciej ciąży – z Madzią. Dlaczego kolejne cesarskie cięcia są tak niebezpieczne? J: Za każdym razem przy cięciu cesarskim wycina się fragment zbliznowaciałego mięśnia macicy. Za każdym razem ten mięsień staje się mniejszy o wycięty kawałek. Kiedy dziecko rośnie, nabiera masy i więcej się rusza, może się zdarzyć, że miejsce blizny pęknie, powodując niezwykle trudny do opanowania krwotok.

Życie bez Boga nie ma sensu. Nie wycięłabym dziś ani jednego kawałka z tego, co przeszliśmy, nie zrezygnowałabym z ani jednej łzy.

czątku mojej ciąży na jednym z moich dyżurów z powodu pęknięcia macicy umarła młoda dziewczyna. Dziecko ocalało, ale jej nie udało się uratować. Zrozumiałam, że mam prawo się bać, ostatni etap przeleżałam na patologii ciąży. Cała byłam w strachu i wiedziałam, że nie mam szans na naturalny poród. Kiedy straciłam przytomność, lekarz wystraszył się i podjął decyzję o natychmiastowym cięciu. Madzia urodziła się zdrowa. Po pięciu latach okazało się, że znowu jestem w ciąży.

Co powiedzieli lekarze? J: Mój lekarz po badaniu powiedział mi prosto z mostu: „Pani Joanno, musi pani wybierać: albo pani, albo dziecko”. Wyszłam z gabinetu zdruzgotana. W mojej pamięci wciąż żywe było wspomnienie dziewczyny, która Czy w ciąży z Madzią byłaś już przy mnie zmarła, ale nie miałam żadświadoma zagrożenia? J: Tak. Zrozumiałam, na czym pole- nych wątpliwości, że decyzji o aborga to zagrożenie, gdy na samym po- cji nie podejmę.

FOT. MARTA DZBEŃSKA- KARPIŃSKA

p

Kamil to Twoje pierwsze dziecko. W jakich okolicznościach przyszedł na świat? JOANNA: Pracowałam w szpitalu jako pielęgniarka na oddziale intensywnej terapii i wydawało się, że wiem wszystko o tym, co mnie czeka, a tu guzik. Kilkanaście dni po wyznaczonym terminie porodu powiedziano mi, że trzeba wywołać poród, posłuchałam lekarzy i wyraziłam zgodę. To była niedziela. W poniedziałek rano podłączono mi kroplówkę z oksytocyną i leżałam pod nią cały dzień, o 20.00 zdecydowano się ją odłączyć i odesłano mnie na patologię ciąży. We wtorek koło południa tętno dziecka po raz pierwszy zwolniło. Powiedziałam o tym lekarzom, ale nikt mi nie wierzył. Gdy tętno zwolniło po raz kolejny, nadal nikt mnie nie słuchał. Po 15.00 tętno dziecka zwolniło do 40 uderzeń na minutę. Na szczęście w tym właśnie momencie wszedł

5


WYWIAD Jak to przeżywałaś? J: Bałam się o to, jak mąż przyjmie wiadomość o ciąży i jak się zachowa. Staraliśmy się uniknąć poczęcia, bo mieliśmy świadomość zagrożenia, ale Zenek stanął przy mnie murem. Natomiast we mnie coś pękło. Bardzo bałam się śmierci. Śniły mi się pogrzeby i trumny, śniło mi się, że leżę w grobie, a moje dzieci nade mną płaczą. Gdzie szukałaś pocieszenia? J: Zawalił mi się świat i moja wiara. Miałam w sobie potworną ciemność i wiele pretensji do Pana Boga. Toczyłam ciężką walkę duchową i trwałam w takim zmaganiu trzy miesiące. Przez ten czas słyszałam w głowie pytanie Pana Boga: „Czy ty Mi wierzysz czy tylko mówisz, że wierzysz?”. DoMARTA DZBEŃSKA-KARPIŃSKA z wykształcenia politolog i menadżer, absolwentka Studium Fotografii ZPAF, od 2005 roku zawodowo zajmuje się fotografią, mieszka w Warszawie z mężem i trójką dzieci

6

piero kiedy zaczęłam zawierzać Mu wcześniejszych porodach ogólne. To całą sytuację, powróciły nadzieja była odpowiedź na moje zaufanie. i uśmiech. Nabrałam zaufania, że wszystko dobrze się skończy. Jak oceniasz to, co Was spotkało? J: Dziś Kamil, którego mogło nie być, Jak radziliście sobie w domu? jest w seminarium duchownym. MoJ: Mama, która mieszka z nami, była dlę się nieustannie o jego świętość nieocenioną pomocą przy dzieciach. i o jego wytrwanie w powołaniu. UrDzieci papierka z podłogi nie pozwa- szulka jest szczęśliwą żoną i mamą lały mi podnieść, zakładały mi skar- dwójki dzieci. Madzia też jest już pety i buty, bardzo dbały o mnie. To żoną i mamą. Monika dojrzewa i nabyła lekcja miłości dla wszystkich. gradza nas swoją mądrością. Każde z moich dzieci uwierzyło, że Pan Bóg Przyszedł moment porodu… to nie jakaś wirtualna rzeczywistość. J: Zenek zawiózł mnie do szpitala. Wszyscy wiemy, że życie bez Boga, Była 23.00. Na izbie przyjęć od razu bez codziennego, głębokiego, pełpodjęto decyzję o przeprowadzeniu nego zawierzenia nie ma sensu. Nie cesarskiego cięcia. O 1.15 Monika już wycięłabym dziś ani jednego kawałka była na świecie. Na dyżurze był lekarz, z tego, co przeszliśmy, nie zrezygnoktórzy prowadził mnie w ostatnich wałabym z ani jednej łzy. miesiącach ciąży. Pamiętam jak dziś jego słowa: „Pani Joanno, wcale nie jest tak źle. Ma pani macicę jak u pierwoDziś Kamil, którego ródki”. Na sercu położono mi Monikę, mogło nie być, jest była pierwszym moim dzieckiem, w seminarium duchownym. które przywitałam zaraz po przyjściu Urszulka jest szczęśliwą żoną na świat. Zastosowano znieczulenie i mamą dwójki dzieci. zewnątrzoponowe, a nie tak jak przy Madzia też jest już żoną i mamą, a Monika dojrzewa i nagradza nas swoją mądrością.

FOT. MARTA DZBEŃSKA- KARPIŃSKA, ARCHIWUM DOMOWE

Na zdjęciu stoją od lewej: babcia Maria, Zenek, Joanna i dzieci: Kamil, Urszula, Magda i Monika.


NAUCZANIE KOŚCIOŁA

(…) dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Iz 58, 7-8

Żadne prawodawstwo nie jest w stanie samo przez się usunąć niepokojów, uprzedzeń oraz postaw egoizmu i pychy, stojących na przeszkodzie ustanowieniu prawdziwie braterskich społeczności. Postawy te przezwycięża jedynie miłość, która w każdym człowieku dostrzega „bliźniego”, brata. KKK 1931

Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej. Ja jestem Pan, Bóg wasz! Kpł 19, 34

Władza nad przysłowiowymi „drzwiami” – progami, przejściami, granicami – stała się kluczowym elementem. Drzwi mają, oczywiście, chronić, ale nie odrzucać. Drzwi nie mogą być

Niech trwa braterska miłość. Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Hbr 13, 1-2

przeszkodą, powinny zachęcać, bo gościnność objawia się w wolności i akceptacji, a obumiera w arogancji i napastliwości. Papież Franciszek, 18 listopada 2015 r., audiencja generalna

ROK MIŁOSIERDZIA

BIBLIA

Podróżnych przyjąć W roku szkolnym 2012/2013 nasza córka wyjechała ze szkoły w ramach międzynarodowej wymiany młodzieży do Kanady. Warunkiem wyjazdu było przyjęcie do naszej rodziny osoby z zagranicy. Przyjechała do nas Miranda ze Stanów Zjednoczonych, z Phoenix w Arizonie. Ponieważ nie znamy płynnie angielskiego, we wszystko wtajemniczała ją nasza córka. Staraliśmy się wprowadzić ją do kręgu rodziny i znajomych tak, aby czuła się swobodnie. Bardzo lubiliśmy wspólne rozmowy dotyczące jej domu, amerykańskich zwyczajów i tradycji. My opowiadaliśmy o Polsce. Zaskoczyło nas, że Miranda zadeklarowała na początku, iż jest osobą niewierzącą tak jak jej cała rodzina. Nie chodzi do kościoła. Towarzyszyła nam w niedzielnej Mszy świętej, ale tylko

z czystej ciekawości. Zabieraliśmy ją na wszystkie uroczystości religijne i rodzinne, lecz uczestniczyła w tym wszystkim wyłącznie grzecznościowo. Dbała jednak z niezwykłą starannością o swoje osobiste bądź narodowe święta: Święto Dziękczynienia, urodziny swoje czy kolegów. Często opowiadała o wielkim domu, basenie, samochodach, którymi już jeździła. Mniej jakby zwracała uwagę na swoich najbliższych. Kiedy pod koniec pobytu zapytaliśmy ją, za czym tęskniła i czego jej brakowało, odpowiedziała, że tęskniła za psem i za możliwością prowadzenia samochodu. W całkowite zdziwienie wprawiła nas również opowieść o pogrzebie kolegi, którego prochy rozrzucono po prostu w ogródku. Miranda opowiedziała nam o tym w dzień Wszystkich Świętych, kiedy wieczorem wróciliśmy z cmentarzy. Cały czas staraliśmy się szanować odmienną kulturę Mirandy, ale mamy nadzieję, że obserwacja życia katolickiej rodziny skłoni ją do myślenia i przyniesie w przyszłości dobre owoce, a może nawet wiarę w Boga.   Ania i Jerzy Kurowscy

Anna i Jerzy Kurowscy są małżeństwem od 25 lat, mają dwójkę dzieci: Igę (21 l.) i Marka (24 l.)

7


TEMAT NUMERU POR ANIENI PO ROZWODZIE

w

Ania i Andrzej po trzech latach małżeństwa wzięli urzędowy rozwód i żyli osobno przez 13 lat. Weszli w inne związki, pojawiły się dzieci. Dziś, choć wydaje się to niemożliwe, znowu są razem. Piotr Luma

8

Wychodząc za mąż, Ania wierzyła, że będzie to uczucie na całe życie. Ślub kościelny i przysięga wiele dla niej znaczyły. Trzy lata później uznała, że to pomyłka. Poznała nową „miłość”, szybko zaszła w ciążę, urodziło się dziecko, potem drugie i trzecie.

L ATA R O Z Ł Ą K I

Andrzej na wieść o zdradzie żony przeżył szok. Wydawało mu się, że są szczęśliwym małżeństwem. Rozwód odbył się z wielkim hukiem. Andrzej wyprowadził się z domu. Poznał nową kobietę, z którą ma syna. Uznał, że postępek Anny zwalnia go z przysięgi małżeńskiej. Od dnia roz-

stania przez 13 lat nie nosił obrączki. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy najstarsza córka Ani przygotowywała się do Pierwszej Komunii Świętej. Do tej pory raczej obojętnie traktowali Boga i Kościół. Ania zaangażowała się jednak w przygotowania. Zaczęła chodzić do kościoła, modlić się wspólnie z dziećmi, wsłuchiwać się w siebie i w to, co mówi do niej Bóg. Zmieniało się jej myślenie. Na stronie wspólnoty Sychar przeczytała, że każde małżeństwo można ocalić. Najpierw się oburzyła, bo wiedziała, jaki jest stan jej małżeństwa. Znajomi wyciągnęli ją do Częstochowy. Tam przed cudownym obrazem Czarnej Madonny w chwili

kwiecień 2016

FOT. ARCHIWUM DOMOWE

RAZE po 13 lat


TRUDNA HISTORIA ANI I ANDRZEJA Ania po trzech latach sakramentalnego małżeństwa zdradziła i porzuciła męża. Związała się z innym mężczyzną, z którym zawarła związek cywilny i miała troje dzieci. Po latach doszła do wniosku, że jest nieszczęśliwa, i opuściła swojego partnera, zostając z dziećmi. Po 13 latach wróciła do męża, z którym są razem od prawie dwóch lat, urodziło im się dziecko.

Andrzej po rozwodzie, porzucony przez Anię, związał się z inną kobietą, z którą miał dziecko. Po latach opuścił swoją partnerkę. Ania i Andrzej wrócili do siebie po 13 latach, bo przeżyli nawrócenie i odkryli wartość sakramentu małżeństwa. Są szczęśliwą rodziną i mieszkają razem z czwórką dzieci.

BOLESNE KONSEKWENCJE

M tach uniesienia wypowiedziała zdanie, którego później nie odważyłaby się powtórzyć: „Maryjo, uratuj moje sakramentalne małżeństwo”. Wkrótce dokonała kluczowego odkrycia, które przyniosło jej ulgę: ciągle ma męża! Jej małżeństwo z Andrzejem jest ważne i nic tego nie zmieni. Zaczęła nosić obrączkę i być żoną na odległość. Znajomi dziwili się, co to miałoby znaczyć.

Powyższa historia opisuje powrót małżonków, którzy po latach łamania własnej przysięgi małżeńskiej nawracają się i powracają do siebie. Obydwoje potwierdzają, że stało się to możliwe dzięki odzyskaniu więzi z Jezusem. Dla Anny punktem wyjścia w nawróceniu było aktywne włączenie się w przygotowanie córki do Pierwszej Komunii Świętej. Dla Andrzeja zwrot nastąpił wtedy, gdy uświadomił sobie, że jego żona odwołuje się teraz bardziej do sakramentalności małżeństwa i do nauki Chrystusa niż do siły własnej miłości. Anna i Andrzej znów są wierni przysiędze, którą złożyli na piśmie, przy świadkach i z powołaniem się na pomoc Boga. Znów są razem z dziećmi, z których tylko jedno jest ich wspólnym potomstwem. W obliczu tej historii może ktoś zapytać o to, jak ta sytuacja wygląda z perspektywy partnerów opuszczonych przez Annę i Andrzeja. To oczywiste, że sytuacja tych ludzi zmie-

COŚ ICH CIĄGNĘŁO W życiu Andrzeja zmiany też przebiegały powoli, etapami. W trakcie pewnej Mszy świętej poruszyły go słowa księdza. Duchowny powiedział, że generalnie ludzie nie wierzą w Boga. Wierzą w różne bożki, które dopasowują do swojego życia. Andrzej żył podobnie. Nie znając Biblii, uważał, że Kościół jest zakłamany, że myli się, mówiąc o nierozerwalno-

Pojechałam na rekolekcje maryjne do Loretto koło Wyszkowa, tam już całkowicie oddałam się Maryi i usłyszałam, że mam męża. Z jednej strony czułam się, jakbym skoczyła w przepaść – bo uznając swoje małżeństwo za ważne, skazywałam siebie na życie w pojedynkę do końca moich dni – z drugiej strony poczułam wszechogarniający mnie spokój i radość. Założyłam obrączkę. Anna

niła się diametralnie i stała się trudna. Można im po ludzku współczuć. Z drugiej strony trzeba stanowczo stwierdzić, że ponoszą oni naturalne konsekwencje popełnionych przez siebie błędów. Oboje wiedzieli przecież, że wiążą się z osobą, która nie może być ich małżonkiem, czyli z kimś, kto wcześniej już innej osobie złożył przysięgę miłości i wierności aż do śmierci. Oboje wiązali się z kimś, kto im samym takiej miłości nie ślubował, bo ślubować nie mógł. Gdy dorośli nie słuchają Jezusa w tak istotnej sprawie, jaką jest nierozerwalność sakramentalnego małżeństwa oraz zakaz cudzołóstwa, który chroni dzieci przed przychodzeniem na świat poza nierozerwalnym małżeństwem rodziców, wtedy bolesne konsekwencje w tej czy innej postaci są nieuchronne.   ks. Marek Dziewiecki – doktor psychologii, adiunkt UKSW, autor wielu książek o wychowaniu, małżeństwie i rodzinie

ści małżeństwa, a księża żyją jeszcze gorzej, niż głoszą. Czuł się rozgoryczony, nie mogąc w pełni uczestniczyć w Eucharystii. W tym okresie zaczęło dochodzić do spotkań między małżonkami. Na jednym z nich Ania wyznała, że marzy jej się, aby znowu byli małżeństwem. Andrzej nie chciał się zgodzić, bo zbyt wiele problemów rozdzieliło ich przez te lata. Nie przekonywały go słowa o miłości żony, bo już kiedyś je słyszał, ale trafiało do niego, gdy mówiła o małżeństwie sakramentalnym, o nauce Chrystusa. Dopuścił myśl, że tym razem ich zjednoczenie może być czymś trwałym. Kolejne ciąg dalszy na stronie 10

9


TEMAT NUMERU POR ANIENI PO ROZWODZIE ciąg dalszy ze strony 9

znaczące wydarzenie miało miejsce kilka dni po spotkaniu. Dowiedział się, że mąż koleżanki ma raka jelita grubego. Wtedy zadał sobie pytanie, czy byłby gotów teraz odejść z tego świata.

ZNOWU RAZEM Dziś ponownie mieszkają razem. Wychowują czwórkę dzieci, w tym wspólne najmłodsze. Są szczęśliwi, bo oprócz odnalezionej miłości doświadczyli, że jest z nimi Chrystus, jak to obiecał w sakramencie małżeństwa. Codziennie proszą Boga o radość i miłość. Ewangelizują, dają świadectwo, jak Bóg posklejał to, co wydawało się utracone na zawsze. Dla małżeństw w podobnej sytuacji Andrzej ma jedną radę wyniesioną z własnego doświadczenia: cztery lata po rozstaniu spotkali się z Anią, ale wtedy nie byli gotowi, aby do siebie wrócić. Gdy ktoś po roku, dwóch latach od rozstania twierdzi, że się nic nie zmienia, to jeszcze długo może się nic nie zmieniać i być podobnie, a nawet gorzej, niż było. Ale przychodzi taki moment – i to jest najlepszy moment – gdy obydwoje dostają sygnał i coś się dokonuje. Dochodzi do spotkania, często przypadkowego, bo „przypadki” są ulubionym sposobem działania Pana Boga, i wszystko zaczyna się zmieniać. Dziś Ania i Andrzej głęboko wierzą, że będą razem, dopóki ich śmierć nie rozłączy… P I O T R

L U M A ma 32 lata, mieszka w Warszawie, pracuje w firmie prywatnej i jest miłośnikiem pielgrzymek rowerowych do sanktuariów maryjnych.

10

Na star Czy da się na starcie tak ustalić wszystkie sprawy i obowiązki, żeby małżeństwo się nie rozpadło i było szczęśliwe? To chyba niemożliwe, przecież pochodzimy z różnych światów. Wioletta Hoppe Wysoczańska Zakochani rzadko zawracają sobie głowę obserwowaniem rodziny narzeczonego czy narzeczonej. A przecież widząc, jak ojciec traktuje matkę, jakie są relacje z dziećmi, z dziadkami czy sąsiadami, można przewidzieć, jak będzie wyglądał nasz dom! Większość zakochanych uważa, że wszystko da się zmienić, ale czy to prawda?

OLA Spotykamy się w restauracji. Ola opowiada o początkach swojego małżeństwa. Męża poznała, gdy miała 17 lat, ale ślub wzięli dopiero po 9 latach. Było to 10 lat temu. „Nie trzeba było długo czekać i przyszedł kryzys, nie potrafiliśmy się dogadać w sprawie obowiązków. Potrzebna była terapia, bo wcześniej nawarstwiły się złe doświadczenia z patologicznych rodzin wyjściowych”. Ola nauczyła się odpuszczać Stefanowi. Dzisiaj wie, że nie musi mieć zawsze racji. „Niewiele ustalaliśmy przed ślubem. Chyba tylko tyle, że chcemy mieć trójkę dzieci”.

Ale przecież oprócz tego, jak duża ma być rodzina, są też inne ważne sprawy. Jakie wartości przekazać dzieciom, kto trzyma kasę w domu? „Moja znajoma naukę przedślubną wyniosła z domu. Kiedy poznała odpowiedniego chłopaka, wiedziała, że musi z nim omówić całą listę tematów. Przygotowali ją do tego rodzice. My oboje byliśmy z rozbitych domów. Dla nas ważne było tylko to, żeby znaleźć kogoś bliskiego dla siebie. Wydawało nam się, że jakoś się uda. W Stefanie pociągało mnie to, że pewnie stąpa po ziemi”. Maja Szafrańska, psycholog z Katolickiego Ośrodka Pomocy Psychologiczno-Pastoralnej w Warszawie, mówi, że warto ustalać podział obowiązków, sprawy związane z dziećmi – czy chcemy je mieć, jak szybko po ślubie, ile? Ważne są tematy związane z pracą. Czy kobieta po urodzeniu dziecka ma zostać w domu? Sprawy finansowe – czy ma być wspólne konto czy osobne? Ale nawet wcześniejsze omówienie wielu tematów nie daje gwaran-

kwiecień 2016


Pytania, które warto zadać! O czym powinniście pomyśleć, zanim powiecie sakramentalne „tak”? Oto pytania, które dotyczą najważniejszych kwestii Waszego wspólnego życia, od odpowiedzi na nie zależy, czy uda się Wam stworzyć szczęśliwe małżeństwo.

rcie

WIOLETTA HOPPE WYSOCZAŃSKA od 11 lat mężatka, mama trojga dzieci, zajmuje się marketingiem, reportażem, hobbystycznie florystyką. Uczestniczka Drogi Neokatechumenalnej

cji szczęścia w małżeństwie. „Znam małżeństwo, które miało rozpisane, kto kiedy zmywa, a i tak się rozpadło. Bo dogadanie szczegółów to nie wszystko. Potrzebne są umiejętności komunikacyjne, chęć rozmawiania oraz zdolność przebaczenia”. Ola, obserwując swoich rodziców i teściów, wiedziała, jakich błędów chce uniknąć. Ale to, co ona i mąż wynieśli z domów, było silniejsze – jak wdrukowany kod. „Myślę, że kryzys po ślubie to było Boże działanie. Bóg postawił na naszej drodze odpowiednie osoby i dał nam uleczenie. To nas wzmocniło” – mówi Ola.

FOT. FOTOLIA.COM/LAZYLLAMA

IRENA Jej mąż bardzo lubi okazywać swoje uczucia, co powoduje u innych kobiet westchnienia podziwu. Irka i Tomek chodzili razem do szkoły średniej. Ona widziała, jak on się zachowuje, co go porusza w literaturze. Był jej bratnią duszą, do pogadania i do śmiechu. Nie ustalali zbyt wiele, bo nie mieli dużego wyboru, w ich czasach nie było możliwości szybkiego usamodzielnienia się. Zaczynali od zamieszkania ra-

kwiecień 2016

1. Dlaczego chcecie wziąć ślub? Najlepszym powodem jest miłość, chęć wspólnego dzielenia życia, jego wszystkich smutków i radości, ale czy taka jest Wasza odpowiedź? 2. Czy i ile chcecie mieć dzieci? Przedyskutujcie również, w jaki sposób chcielibyście je wychować i które z Was zrezygnuje z pracy, żeby z nimi zostać. 3. Jaki jest Wasz stosunek do pieniędzy? Warto ustalić, czy po ślubie będziecie mieli jedno konto bankowe czy dwa osobne i jak będziecie się dzielić wszystkimi opłatami. 4. Jak chcecie układać Wasze relacje z teściami? Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wyobrażacie sobie wspólne święta i inne uroczystości. Czy chce, aby teściowie mieli

zem u rodziców Tomka. Podział obowiązków był więc ustalony z góry. „Zaraz po ślubie okazało się, ze jestem w ciąży, więc to ja zostałam w domu z dzieckiem”. Sami pochodzili z rodzin, gdzie mamy zajmowały się wszystkim. Być może dlatego kobieta w domu była dla nich czymś oczywistym. Po zakupie małego mieszkania pojawił się pierwszy kryzys, bo Tomek nie chciał się włączać w jego wyposażenie. Zajmował się tylko robieniem dyplomu. „Nie wiedziałam, że Tomek taki jest, bo nie zauważyłam, że jego tata jest taki sam. Robiłam w domu wszystko, więc moim marzeniem było szybko znaleźć pracę i uwolnić się. Kiedy ją znalazłam, okazało się, że to o wiele większa niewola, zwłaszcza kiedy Tomek wyjeżdżał i zostawiał mnie samą ze wszystkimi problemami. Szybko zrozumieliśmy, że nie możemy dopuszczać do takich długich rozstań, dlatego zaczęliśmy wyjeżdżać razem”. Przecież po to wzięli ślub, żeby spędzić życie u swojego boku, a nie dorobić się kosztem drugiego.

wpływ na wychowanie Waszych dzieci? Jak często teściowie będą Was odwiedzali, a Wy ich? Pamiętajcie, że we wszystkich tych kwestiach potrzebne jest ustalenie granic. 5. Jak chcecie się podzielić obowiązkami domowymi? Ustalcie, kto we wspólnym mieszkaniu gotuje, kto pierze, sprząta, kto wynosi śmieci. Nawet jeśli w rodzinnym domu nie mieliście tego typu zadań, to „nowe” życie wymaga zmiany przyzwyczajeń, a domowe obowiązki są częścią wspólnego życia. 6. Jak widzicie swoją wspólną przyszłość? Czy jesteście skłonni przenieść się do innej miejscowości, kraju ze względu na intratną propozycję pracy męża (żony)?

„Nie chciałam, żeby moje małżeństwo wyglądało tak jak u moich rodziców. Widziałam, że się mijali, a mama pracowała nawet na dwie zmiany. Po jakimś czasie już im nie przeszkadzało, że są osobno. Kiedy Tomek zdecydował się na pracę w Szwajcarii, wyjechaliśmy wszyscy. Tam zaczynaliśmy od zera, ale byliśmy szczęśliwi, bo byliśmy razem”. Kolejna ważna sprawa, z którą się zmierzyli, to relacje z rodzicami. Postanowili niezależnie od tego, co się między nimi działo, nie rozmawiać z nimi o tym, nie skarżyć na siebie, tylko samemu rozwiązywać małżeńskie problemy. Później dowiedzieli się, że ingerencja teściów to jedna z najczęstszych przyczyn kryzysu. Czy podpisać kontrakt przed ślubem? Czy mocą naszych ustaleń da się tak „ustawić” małżeństwo, żeby było szczęśliwe? To chyba niemożliwe, przecież pochodzimy z różnych domów. Najważniejsze to pamiętać, po co chcieliśmy być razem. Tylko mocą Boga możemy przetrwać i rozkwitać we wzajemnej miłości.

11


Czyli na początku małżeństwa wszystko było w porządku i nic nie zapowiadało tej burzy… I: Dzisiaj widzę, że problemy narastały już od początku małżeństwa z powodu braku rozmowy między nami. Mąż był bardzo zamkniętą osobą i nie chciał rozmawiać o problemach ani iść na żadną terapię. Potem jeszcze dowiedziałam się o tym, że w jego życiu już przed rozstaniem pojawiały się różne kobiety i dochodziło do zdrady.

Długo Pani walczyła o uratowanie małżeństwa? I: Do momentu, kiedy mój mąż przyjechał, stwierdzając, że wnosi pozew do sądu, byłam w szoku, ponieważ ciągle liczyłam na to, że można jeszcze uratować nasze małżeństwo. Poprosiłam, aby dał mi trochę czasu, abym oswoiła się z tą myślą. Dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia dostałam pozew z sądu. Wigilia była trudna nie tylko dla mnie, ale dla moich rodziców i rodzeństwa. Jak Pani to wszystko przeżywała? Nagle ktoś, kto jest najbliższą osobą, odchodzi jakby nigdy nic… I: Odejście współmałżonka przeżywa się jak żałobę. Jest bardzo ciężko. Wtedy w pełni nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się ze mną dzieje. Kilka miesięcy po tym, jak odszedł mój mąż, trafiłam do wspólnoty Sychar i podjęłam drogę „12 kroków ku wolności”. One otworzyły mi oczy na to, co się stało, i pokazały, jak w tym bolesnym doświadczeniu współpracować z Panem Bogiem. Jak wyglądały kolejne kroki na drodze uzdrowienia? I: Pierwszy krok to ogłoszenie własnej bezsilności. Wtedy zrozumiałam, że ja sama nie mogę nic zrobić. W międzyczasie toczyła się sprawa roz-

12

N A T A L I A

R A K O C Z Y

polonistka, dziennikarka, ukończyła Studium Teologii Rodziny, należy do Szkoły Nowej Ewangelizacji

wodowa, która była dla mnie bardzo bolesna, ponieważ nie chciałam tego rozwodu. Postanowiłam, że nie będę prosić mojej rodziny, aby świadczyła przeciwko mojemu mężowi. I tak widziałam, że ta cała sytuacja bardzo ich boli. Jeszcze dwa lata wcześniej siedzieliśmy przy jednym wigilijnym stole, mój brat pracował z moim mężem, byli sobie bardzo bliscy… Rozwód dotyka nie tylko współmałżonka, ale całej rodziny.

Czy w tym wszystkim rodził się żal do Pana Boga, że do tego dopuścił, i pytanie: „Co będzie dalej?”? I: Nie miałam żalu do Pana Boga, ale o wszystko zaczęłam obwiniać siebie, a to był ciężar nie do udźwignięcia. Potem dopiero przyszło otrzeźwienie, że wszystkiemu nie jestem winna, i mogłam w końcu sobie przebaczyć. Kontakty z moim mężem były bardzo trudne, ponieważ każde spotkanie z nim wiązało się z uczuciem tęsknoty. To był dla mnie bardzo trudny czas. A co czuła Pani po tym wszystkim, co się wydarzyło, w stosunku do męża? Trudno przebaczyć taką krzywdę… I: Był żal, że mnie okłamywał… Jednak wiedziałam, że przede wszystkim muszę sama sobie przebaczyć. Jednocześnie prosiłam Boga o to, abym nie znienawidziła mojego męża. Widziałam wiele takich tragedii w życiu, kiedy rozpadł się związek i dwoje ludzi żyło w nienawiści do siebie nawzajem. Nie chciałam iść tą drogą. Pomimo całej tej sytuacji, pomimo zranień wiem, że mój mąż ma dobre serce, tylko po prostu się pogubił. Teraz zaczęłam dziękować za ten kryzys, ponieważ widzę, że pomógł mi on zbliżyć się do Boga. Wierzę, że Pan Bóg dotrze także do mojego męża. Cały czas noszę obrączkę, co długo drażniło mojego męża. Nawet kilka miesięcy temu stwierdził, abym ją zdjęła i nie robiła z siebie cierpiętnicy, jednak nie o to chodzi – ta obrączka to symbol naszego małżeństwa, zawartego sakramentu. Czyli nadal Pani kocha męża i czuje wagę sakramentu małżeństwa? I: Teraz, kiedy żyję sama i jestem gotowa na pojednanie z mężem, w pełni rozumiem, czym jest miłość do niego. Ja jestem ciągle jego żoną, a on moim mężem. z Izabelą i Konradem rozmawiała Natalia Rakoczy

Odejście współmałżonka przeżywa się jak żałobę.

FOT. FOTOLIA.COM/ABSOLUTIMAGES

Co się stało, że odszedł Pani mąż? IZABELA: Wszystko wydarzyło się miesiąc przed dwunastą rocznicą naszego ślubu, cztery lata temu. Kiedy wróciłam z pracy, powiedział, że odchodzi, był już spakowany. Dla mnie był to ogromny szok. Mieliśmy kryzys, zdarzały się różne problemy, sprzeczki, jednak nawet przez myśl mi nie przeszło, że bez żadnej rozmowy mąż się wyprowadzi. Myślę, że jedną z głównych przyczyn tego kryzysu były moje poronienia i to, że nie mieliśmy dzieci, oraz brak komunikacji między nami w tych wszystkich trudnościach.

ZOSTAWIONA

TEMAT NUMERU POR ANIENI PO ROZWODZIE

w n Cały czas noszę obrączkę


n

Nie ma sytuacji beznadziejnych

winna kryzysowi w naszym małżeństwie, ale także ja, więc zdecydowaliśmy się pójść na terapię. Nasza relacja na tyle się poprawiła, że poczęła się nasza córeczka. Dzisiaj córka mieszka ze mną, a syn z żoną.

ZOSTAWIONY

Co było przyczyna kryzysu w Pana małżeństwie? KONRAD: Nasze małżeństwo od samego początku było trudne, byliśmy bardzo niedojrzali. Pierwsze kłótnie i nieporozumienia zdarzały się już w czasie narzeczeństwa. Oboje mamy wybuchowe charaktery, więc sprzeczki rozwiązywaliśmy na sposób hiszpański – awanturą. Dodatkowo nosiliśmy w sobie liczne zranienia, ponieważ pochodzimy z rodzin alkoholików. W moim domu doświadczałem przemocy i tę przemoc zacząłem stosować, gdy urodził się nasz syn i pojawiało się coraz więcej sytuacji konfliktowych. W międzyczasie doświadczyłem nawrócenia, przystąpiłem do wspólnoty, zacząłem szukać pomocy u Boga i do tego namawiałem żonę. Coraz wyraźniej widziałem, że nie tylko ona jest

Kiedy więc doszło do rozłamu w Waszym małżeństwie? K: Jedną z przyczyn było wspólne mieszkanie z moimi rodzicami. Mój ojciec alkoholik miał napady agresji i to odbijało się na naszej rodzinie. Śmierć teścia spowodowała, że w mojej żonie odżyły wszystkie złe wspomnienia z dzieciństwa. Żona zaczęła mnie o wszystko obwiniać, mówiła, że nigdy nie przebaczy mi tego, co zrobiłem, że się zemści… Po jakimś czasie dowiedziałem się o tym, że mnie zdradza. Mieszkanie teścia zostało przepisane na moją żonę i po remoncie mogliśmy się do niego wprowadzić, ale wówczas usłyszałem, że nie jest ono nasze, tylko jej. Zrozumiałem, że sytuacja w naszym małżeństwie jest krytyczna. Żona oddalała się ode mnie, nie chciała słyszeć o żadnej terapii, nie chciała ze mną rozmawiać, jawnie mówiła o zdradach, obrażała i znieważała mnie przy dzieciach… Próbowałem być jak najlepszym ojcem, modlić się za nasze małżeństwo i dzieci. W tym czasie umarł mój ojciec i po kolejnej zdradzie żony stwierdziłem, że lepiej będzie, jeżeli na pewien czas zamieszkam z mamą, pomogę jej po śmierci ojca, a jednocześnie nabiorę sił i dystansu do tego wszystkiego, co się dzieje, ponieważ nie dawałem już psychicznie rady. Jak to wszystko przeżywały dzieci? K: Żona obrzucała mnie przeróżnymi epitetami w ich towarzystwie. Wpłynęło to na moje relacje z synem. Dzisiaj ma 19 lat. Odszedł od wiary, nie przystąpił do sakramentu bierzmowania i mówi, że on pierwszy zostawi swoją dziewczynę, nim ona to zrobi…

Trafił Pan do Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar… K: To był moment przełomowy. Przez lata kryzysu wydawało mi się, że jestem sam, a tutaj spotkałem osoby, które przeżywają podobne dramaty. Teraz widzę, że nie ma sytuacji beznadziejnych. W czasie lektury Słowa Bożego coraz głębiej rozumiem, że moja żona jest mi dana na całe życie i zawsze nią pozostanie. A jednocześnie, o czym mówi Jan Paweł II, że nie ma miłości bez wolności – nie można zmusić drugiej osoby do miłości, miłość zakłada wolność posuniętą aż do tego, że pozwalamy drugiej osobie odejść. Uczę się przebaczyć jej to wszystko, co mi zrobiła, i wierzę, że kiedyś Pan Bóg to wszystko wyprostuje. Każde sakramentalne małżeństwo można uratować!

kwiecień 2016

Jeśli twoje małżeństwo przeżywa kryzys. Coraz trudniej porozumieć Ci się ze współmałżonkiem. Zostałeś sam (zostałaś sama), jesteś po rozwodzie i czujesz, że życie straciło sens... szczegóły: sychar.org

13


TEMAT NUMERU POR ANIENI PO ROZWODZIE

Pytanie żydowskiej elity jest także pytaniem, które wiele osób stawia sobie dzisiaj: „Dlaczego nie można się rozwieść?”. A odpowiedź Jezusa jest genialna.

Sklejeni na dobre i z Mieczysław Guzewicz

M I E C Z Y S Ł AW G U Z E W I C Z

doktor habilitowany teologii biblijnej i pastoralnej, rekolekcjonista, autor licznych publikacji na temat małżeństwa, rodziny, wychowania, cierpienia, mąż, ojciec trojga dzieci

14

DNA MAŁŻEŃSTWA

W czasach Jezusa również funkcjonowało to niebezpieczne zjawisko. Ewangelista Mateusz zapisał: „Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela»” (Mt 19, 3-6).

kwiecień 2016

FOT. FOTOLIA.COM/RENÁTA SEDMÁKOVÁ

z Zajmując się tematyką rodzinną od wielu lat, muszę stwierdzić, że w ostatniej dekadzie nastąpiła znaczna degradacja wartości małżeństwa i zatarło się rozumienie, że jest to związek nierozerwalny. „Nie można ulegać mentalności prorozwodowej: nie pozwala na to ufność w dary naturalne i nadprzyrodzone, którymi Bóg obdarował człowieka” – powiedział Jan Paweł II w styczniu 2002 r. Z perspektywy czasu dostrzegamy, że w owej mentalności chodzi o łatwą akceptację rozwodu, o aprobatę tego zjawiska jako sposobu rozwiązywania problemów w małżeństwie.


Zaręczyny NMP i św. Józefa, Katedra Matki Bożej Wniebowziętej w Padwie, obraz z XVIII wieku, malarz nieznany Pytanie żydowskiej elity jest także pytaniem dużej części obecnej populacji: „Dlaczego nie można się rozwieść? Po co się męczyć, skoro są problemy? W imię czego mamy trwać?”. Odpowiedź Jezusa jest genialna. Szczególnie mocno chcę podkreślić, że słowa te nie straciły na aktualności, wręcz odwrotnie, w obliczu owej mentalności prorozwojowej stały się wyjątkowo aktualne. Mistrz cytuje zapis z Księgi Rodzaju. Obecne tu wyrażenie „od początku” wskazuje na element historyczny potwierdzający, że na samym początku Stwórca obdarował heteroseksualny, monogamiczny związek małżeński przymiotem trwałości. Początek, do którego odwołuje się Chrystus, to także najgłębszy zamysł Boga wobec ludzkości, pewnego rodzaju kod genetyczny, zapis DNA z informacją, że pobłogosławiony związek małżeński jest ze swojej istoty nierozerwalny.

złe

W odpowiedzi Jezusa jest jeszcze coś niezwykłego. Chodzi o wyrażenie: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało”. Wiele komentarzy podkreśla, że zastosowany tu grecki

Małżonkowie muszą zrozumieć, że złączenia w jedno ciało dokonał sam dobry Ojciec. On złączył, więc czuwa nieustannie nad jakością „spoiny”. Jest to czuwanie na najwyższym poziomie zaangażowania, podobne do tego, jakie ma miejsce w relacji matki do dzieciątka.

termin sarks oznacza ciało nie w znaczeniu osoby (całego człowieka), lecz mięso, tkankę pokrywającą kości. To jedność o charakterze organicznym, której rozdzielenie powoduje obumieranie. Ważne jest dopowiedzenie, że ten sam termin został użyty kilka razy w szóstym rozdziale Ewangelii Janowej, w treści dotyczącej konsekrowanego Ciała Jezusa. Kiedy Mistrz powiedział: „Kto spożywa moje Ciało (sarks)…”, wielu się przestraszyło, odeszło, nie mogło pojąć i zaakceptować zachęty do kanibalizmu (w ludzkim rozumieniu tego słowa).

mnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). Nie może Bóg zapomnieć o swoim niemowlęciu – zrodzonym przez siebie małżeństwie. Małżonkowie muszą zrozumieć, że złączenia w jedno ciało dokonał sam dobry Ojciec. On złączył, więc czuwa nieustannie nad jakością „spoiny”. Jest to czuwanie na najwyższym poziomie zaangażowania, podobne do tego, jakie ma miejsce w relacji matki do dzieciątka.

WIECZNA TROSKA BOSKI KLEJ Niezwykle ważne jest ostatnie zdanie: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Złączenie, którego istoty do końca nie potrafimy pojąć, jest z tego względu szczególne, że dokonuje go sam Stwórca. Każdorazowo, kiedy małżonkowie składają sobie przysięgę, dokonuje się akt stworzenia tego konkretnego związku, złączenia, sklejenia, ukonstytuowania jednego ciała. Siła łącząca pochodzi z zewnątrz, od Najwyższego, dlatego człowiekowi nie wolno podnosić na to ręki. Działanie w kierunku rozdzielenia tego, co złączył Bóg, jest aktem uśmiercania żywej tkanki małżeńskiej, ale też wyjątkowym sposobem wypowiedzenia Bogu posłuszeństwa, zerwania przymierza. Słowa te mają charakter przykazania, to jedna z najważniejszych formuł Bożych nakazów zawartych w Nowym Testamencie. Jest jednak jeszcze coś szczególnego w całości Jezusowej nauki o nierozerwalności małżeństwa: skoro Bóg stwarza, to nie przestaje się interesować. Każde małżeństwo jest jakby zrodzeniem przez Ojca Niebieskiego tej szczególnej relacji dwojga. Nie może ten, który stworzył, przestać się interesować, czuwać, strzec. Jakże wymownie brzmią słowa proroka Izajasza: „Czyż może niewiasta zapo-

W naszym przybliżaniu istoty Bożego zamysłu nie może zabraknąć jeszcze jednego pięknego tekstu z Księgi Rodzaju. Po odkryciu grzechu nieposłuszeństwa Bóg skierował do ludzi mocne słowa: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci” (Rdz 3, 16); „przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia” (Rdz 3, 17). Miał powód, aby się tak unieść, ale po chwili czytamy: „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich” (Rdz 3, 21). Bóg nie przestaje bardzo konkretnie opiekować się małżonkami, nawet gdy coś popsują we wzajemnych relacjach i w relacjach z Nim. Mamy więc bardzo jasne i precyzyjne ukazania Bożego zamysłu wobec małżeństwa. Jest to związek nierozerwalny, trwały, stanowiący jedno ciało w bardzo głębokim, duchowym znaczeniu tego słowa. W chwili zwątpień trzeba sobie przypomnieć, że dobry Ojciec mocno czuwa nad małżeństwem, wzmacnia jedność, chroni przed złem. Trzeba się tylko na Jego działania otwierać. Nigdy jednak nie można rozdzielać związku aktem formalnym, stanowiącym „rozcięcie” żywej tkanki.

15


w

TEMAT NUMERU POR ANIENI PO ROZWODZIE

Rozwód zawsze jest traumą i psychologowie umieścili go na drugim miejscu (po śmierci współmałżonka) w tabeli najbardziej stresogennych przeżyć człowieka. Maria Jankowska

W Europie Zachodniej i w USA, a także w dużych miastach Polski, już prawie co drugie małżeństwo podpisuje się pod dokumentem rozwodowym. Wszystkie przeżycia związane z rozpadem rodziny są dla obu stron traumatycznym przeżyciem. Cierpią oni sami, ale także osoby bliskie i dalsze, a nade wszystko cierpią ich dzieci. Każda rodzina jest inna i ma swoją historię, a każda osoba ma indywidualną wrażliwość psychiczną, odporność na problemy, umiejętność radzenia sobie w sytuacjach trudnych czy oczekiwania wobec współmałżonka i małżeństwa. Dlatego też źródła i przyczyny rozwodów są wielorakie.

MAŁŻEŃSKIE GRZECHY MARIA JANKOWSKA psycholog, doktor nauk humanistycznych, wykładowca, mediator rodzinny, prowadzi warsztaty umiejętności relacji interpersonalnych, matka trzech synów

Stając na ślubnym kobiercu, narzeczeni często mają idealne podejście do małżeństwa i nierealistyczne oczekiwania. Wychodzą z założenia, że między nimi nigdy nie będzie kłótni, różnicy zdań, a nawet jeśli, to szybko i łatwo znajdą rozwiązanie. Tymczasem małżeństwa mogą być szczęśliwe, ale nigdy idealne, ponieważ nie ma idealnych ludzi.

16

Zdrada męża lub żony bywa najtrudniejszym doświadczeniem i jest najczęstszą przyczyną rozwodów. Inna częsta przyczyna to występująca w związku przemoc – psychiczna, fizyczna, materialna lub seksualna. Jej ofiarami bywają także mężczyźni.

Wysoką pozycję zajmuje alkoholizm współmałżonka, a także coraz częściej pojawiające się inne uzależnienia, np. od narkotyków, hazardu, zakupów, Internetu, gier komputerowych, pornografii czy cyberseksu. Często wymienianym przez pary małżeńskie powodem rozwodu jest tzw. niezgodność charakteru, która w istocie dotyczy postawy egoistycznej, egocentrycznej, nieumiejętności porozumiewania się, rozwiązywania konfliktów, a także poważnego zaniedbywania potrzeb współmałżonka i dzieci. Małżeństwa zawieranie w zbyt mło-

Zanim przys

kon kwiecień 2016


ZABÓJCZA PRACA Coraz częstszym powodem rozstań małżonków jest absorbująca praca, długie wyjazdy lub migracja za granicę. Relacja małżeńska ulega przeobrażeniu. Jedna ze stron (najczęściej kobieta z dziećmi) jest zbyt obarczona obowiązkami. Musi na co dzień samodzielnie i samotnie podejmować ważne decyzje dotyczące spraw materialnych i sposobów wychowania dzieci. Migracja zarobkowa powoduje natomiast doświadczenie

m szedł

niec

Dlaczego się rozwodzimy? Najczęstsze przyczyny rozwodów w Polsce • Niezgodność charakterów – ok. 35% • Niedochowanie wierności małżeńskiej – ok. 25% • Nadużywanie alkoholu – ok. 20% • Dłuższa nieobecność – ok. 7% • Nieporozumienia na tle finansowym – ok. 7% • Naganny stosunek do członków rodziny – ok. 6% W 2000 r. zawarto w Polsce 211 tys. małżeństw, 43 tys. par małżeńskich rozwiodło się. W 2014 r. zawarto 188 tys. nowych związków małżeńskich, czyli o ponad 7 tysięcy więcej niż rok wcześniej. Rozwiodło się 66 tys. par małżeńskich. W 2006 r. zanotowano rekordową liczbę rozwodów – 72 tys. Źródło: GUS

tymczasowości, niestabilności, niepewności i obcości. Małżonkowie, co prawda, mogą kontaktować się telefonicznie czy przez Skype’a, ale brak na co dzień bliskości, rozmów, wzajemnych odniesień nie sprzyja zacieśnianiu więzi. W konsekwencji nawet czasowego rozstania małżonkowie stają się sobie obcy, a każde ich spotkanie jest jakby uczeniem się siebie na nowo, co powoduje, że obydwoje odczuwają frustrację, obcość, pustkę, którą często zapełniają nowymi znajomościami i relacjami. Nieumiejętność (a często wręcz niemożność) godzenia ze sobą ról zawodowych z małżeńskimi i rodzinnymi to następna przyczyna coraz liczniejszych rozwodów. Wymaganie od pracowników pełnej dyspozycyjności osłabia więzi małżeńskie i rodzinne. Nie każda osoba potrafi i może asertywnie odmawiać pracodawcy wykonywania pracy w ponadwymiarowych godzinach, a to zawsze odbija się negatywnie na relacjach domowych.

NIE MA IDEAŁU Źródłem postępującej liczby rozwodów jest zmiana w podejściu do małżeństwa, zmiana w obyczajowości oraz sposobach funkcjonowania. Ludzie są zapracowani, zmęczeni, w ciągłym biegu i stresie, mają dla siebie mało czasu. Kontakt staje się powierzchowny. Małżonkowie oglądają telewizję, siedzą przy komputerach lub laptopach, mechanicznie wymieniają informacje. Kurczy się coś, co dla związku jest najważniejsze – intymność. Małżonkowie oddalają się od siebie, rzadziej wspólnie robią coś dla domu, rodziny, przestają się troszczyć o siebie, a do związku wkradają się nuda, rutyna i zastój. Stając na ślubnym kobiercu, narzeczeni często mają idealne podejście do małżeństwa i nierealistyczne oczekiwania. Małżeństwo to dla nich odnalezienie drugiej, identycz-

nej połówki jabłka. Wychodzą z założenia, że między nimi nigdy nie będzie kłótni, różnicy zdań, a nawet jeśli, to szybko i łatwo znajdą rozwiązanie. Ponadto współmałżonka postrzegają jako osobę gotową do zaspokajania wszelkich własnych potrzeb, empatycznego, natychmiast odgadującego pragnienia. Tymczasem małżeństwa mogą być szczęśliwe, ale nigdy idealne, ponieważ nie ma idealnych ludzi. U podstaw rozwodu znajdujemy często hedonistyczne podejście do małżeństwa oraz niewłaściwe rozumienie miłości, definiowanej przede wszystkim jako przyjemne uczucie. Oczekuje się związku przyjemnego i bez problemów, a trudności dowodzą, że doszło do pomyłki i obiekt uczuć nie był właściwy. Należy się rozwieść i otrzymać nową szansę na następny, tym razem już zapewne udany związek.

ZRANIONE DZIECKO Rozwód zawsze jest traumą i psychologowie umieścili go na drugim miejscu (po śmierci współmałżonka) najbardziej stresogennych przeżyć człowieka. Osoby zawierające związek małżeński inwestują w niego emocjonalnie, intelektualnie, materialnie i jeśli po jakimś czasie to wszystko okazuje się pomyłką, zawsze przeżywają dramat. Spodziewają się jednak, że wraz z rozwodem skończy się dla nich piekło nieudanego związku i otworzy się nowa szansa. W tej sytuacji mniej rozmyślają o dzieciach, ich przeżyciach i lękach. Dzieci tracą najbardziej, gdyż znika możliwość wzrastania w pełnej, kochającej się rodzinie. Warto zdawać sobie sprawę, że rozwód niesie negatywne skutki dla małżonków, ale przede wszystkim dla psychiki dzieci, ich teraźniejszości i przyszłości. Każde dziecko rozwiedzionych rodziców, nawet to dorosłe, niesie ze sobą bagaż tego doświadczenia i związany z tym ból przez całe życie.

FOT. FOTOLIA.COM/ANDRIY PETRENKO

dym wieku mają mniejsze szanse przetrwania, ponieważ nie są jeszcze gotowe do pełnienia swojej roli. Źródłem rozstań małżonków bywa dzielący ich system wartości i różnorodność religii.

17


TU DZIAŁ A BÓG

Most Tumski z kłódkami, które wieszają zakochani. Ponad tysiąc lat temu w tym miejscu, na drewnianym moście, spotkali się po raz pierwszy polski książę Mieszko i czeska księżniczka Dobrawa. W obecności biskupa odbyła się ceremonia oficjalnych zaręczyn.

18

Kiedy spacerujemy Mostem Tumskim we Wrocławiu, naszą uwagę przykuwa nie tylko piękna panorama Odry, ale także niezliczona liczba metalowych kłódek zapiętych na przęsłach mostu. W ten sposób zakochani cementują swoje uczucie.

TONĄCE BAŁWANY Większość turystów zapewne nie zdaje sobie sprawy, że ponad tysiąc lat temu w tym miejscu, na drewnianym moście, umówiła się inna przeznaczona sobie para. Według wielu historyków w 965 r. spotkali się tu po raz pierwszy polski książę Mieszko i czeska księżniczka Dobrawa. Niewiasta przypłynęła na barce wodami Odry. Mieszko w otoczeniu drużyny czekał na Ostrowie Tumskim, oddzielonym bezpiecznie od lądu rozlewiskiem rzeki i mostem zwodzonym. Wojowie uderzyli w tarcze na powitanie. W obecności biskupa odbyła się ceremonia oficjalnych zaręczyn. Najważniejszy moment nastąpił jednak później.

W ksi za Poddani Mieszka wrzucali do wód Odry figurki pogańskich bożków, aby pokazać Dobrawie, że książę jest gotowy na zerwanie z pogaństwem i przyjęcie nowej wiary. Nie była to religia zupełnie obca mieszkańcom tych ziem. Tędy biegły szlaki handlowe i ścierały się wpływy państw, które wcześniej przyjęły chrześcijaństwo. W okolicy mieszkali również pierwsi pustelnicy, którzy życie oddali prawdziwemu Bogu.

K ATEDR A ZE ZGLISZCZ Wybór Wrocławia na siedzibę biskupstwa podczas zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r. nie był więc przypadkowy. Kaplica stanowiła część drewnianych zabudowań książęcych (obecnie stoi tam kościół św. Marcina). Na miejscu obecnej katedry istniał również niewielki kościół lokalnego władcy. Na jego podwalinach w początkach XI wieku powstała trójnawowa gotycka katedra, godna siedziby biskupiej. Za jej fundatora i założyciela diecezji wrocławskiej uznaje się Bolesława Chrobrego. Niestety, pierwsza budowla przetrwała zaledwie

kwiecień 2016

FOT. ANNA JANKOWSKA, S. M. WIOLETTA OSTROWSKA CSL

Z lewej strony dwukondygnacyjna kolegiata pod dwoma wezwaniami: Św. Krzyża i św. Bartłomieja. W oddali widać dwie wieże wrocławskiej katedry. W 1824 r. Ostrów Tumski przestał być wyspą, oddzielające go od lądu starorzecze Odry zasypano.


Według wielu historyków spotkali się tu po raz pierwszy polski książę Mieszko i czeska księżniczka Dobrawa. Niewiasta przypłynęła na barce wodami Odry.

Agnieszka Wolińska-Wójtowicz

Wyspa iążęcych aręczyn kilkadziesiąt lat, gdyż w czasie reakcji pogańskiej próbowano zrównać ją z ziemią. Katedrę uratował Kazimierz Odnowiciel. W kolejnych wiekach wiele razy była jeszcze niszczona i płonęła, ale na szczęście ze zgliszcz powstawała piękniejsza i bardziej monumentalna. Ostatnich poważnych zniszczeń dokonano podczas II wojny światowej, kiedy to została zburzona w siedemdziesięciu procentach. Po odbudowie kard. Wyszyński poświęcił ją ponownie w 1951 r.

SERCE MIASTA Jeśli ktoś oszołomiony wielkością i blaskiem katedry poszukuje cichych śladów pierwszych chrześcijan, to musi skierować swoje kroki do romańskiego kościółka św. Idziego, który znajduje się tuż obok katedry. Można dojść do niego, przechodząc przez Bramę Kluskową, z którą wiąże się legenda o dobrej żonie i łakomym mężu. Nieco dalej napotkamy kolegiatę pod dwoma wezwaniami: Św. Krzyża i św. Bartłomieja. Gdy zaczynano budowę świątyni w XIII wie-

kwiecień 2016

Kościół św. Idziego jest najstarszym w pełni zachowanym budynkiem Wrocławia, a zarazem najstarszym czynnym do dziś kościołem w mieście.

ku, na patrona wybrano św. Bartłomieja. W czasie kopania fundamentów trafiono w ziemi na ogromny konar w kształcie krzyża Chrystusa. Bogobojni ludzie uznali to za znak, że takie wezwanie ma nosić powstająca świątynia. Aby jednak nie obrazić św. Bartłomieja, wybudowano kościół dwukondygnacyjny pod dwoma wezwaniami. Do 1824 r. Ostrów Tumski był oddzielną wyspą, przez długi czas całkowitą własnością Kościoła, toteż niejeden więzień skazany prawem świeckim szukał tam schronienia. Już przy wejściu na most mężczyźni musieli zdjąć nakrycie głowy jak w drzwiach świątyni. Ten nakaz dotyczył nawet głów koronowanych. Ostrów nazywano też wyspą księży. W XVI wieku ówczesny kronikarz naliczył 245 kapłanów mieszkających na stałe na wyspie. Dziś Ostrów Tumski jest jedną z najpiękniejszych, pełną cudownych zakątków dzielnicą Wrocławia. Pozostaje sercem religijnym miasta i świadkiem pierwszego spotkania Mieszka i Dobrawy.

Kościół św. Marcina, to w tym miejscu znajdowała się pierwsza kaplica w pałacu książęcym Mieszka.

Lew z romańskiego portalu przy głównym wejściu to jeden z najstarszych elementów katedry. Według legendy powinna dotknąć tego lwa samotna kobieta, która chce poznać swojego przyszłego męża.

Brama Kluskowa – wiąże się z nią piękna legenda. Dawno temu żyło małżeństwo, żona Agnieszka gotowała najlepsze kluski śląskie w całej okolicy, ale zachorowała i zmarła. Mąż Konrad tęsknił za żoną i jej pysznymi kluskami, pewnego dnia zasnął pod kościółkiem św. Idziego. Przyśniła mu się żona, która dała mu kociołek z kluskami. Gdy Konrad się obudził, ze zdumieniem zobaczył, że trzyma w dłoniach ulubiony przysmak. Łakomy i wygłodniały rzucił się na kluski. Ale zapomniał o postawionym przez żonę warunku – żeby kociołek zawsze się napełniał, na dnie musi zostać jedna kluska – i gdy chciał zjeść ostatnią, ta uciekła na łuk bramy i skamieniała na wieki.

19


d

W YCHOWANIE

„Seks jest boski” – mówi o. Ksawery Knotz. Dlaczego więc współżycie małżeńskie bywa przyczyną wielu kryzysów?

Dzisiejsza przestrzeń publiczna ocieka seksem, epatuje nagością, drażni zmysły seksualnymi podtekstami. Wszystko wydaje się kręcić wokół tej sfery. Jednak fakt, że to nadmierne zainteresowanie niejednokrotnie męczy, nie może skłonić nas, ludzi wierzących, do myślenia, że współżycie ma w małżeństwie znaczenie marginalne. Akt małżeński to bardzo ważny element budowania więzi. O jedności cielesnej mówi Chrystus („mężczyzna złączy się ze swoją żoną tak ściśle, że staną się jednym cia-

jak rażeni uczuciem niby gromem kochankowie już na pierwszej randce przeżywają niezwykłe i koniecznie wielokrotne uniesienia, niepomni na higienę, intymne warunki czy poczucie bezpieczeństwa. Karmieni takimi obrazkami nabieramy przekonania, że seks to coś niezwykle łatwego, co zawsze wychodzi.

łem”), autorem przełomowego spojrzenia na ciało i ludzką seksualność jest Jan Paweł II, na naszym gruncie kwestią płciowości zajmują się m.in. o. Karol Meissner czy o. Ksawery Knotz. Ten ostatni podkreśla wręcz, że seks to Szczęściotwórcza Energia Konsolidująca Sakrament; seks jest boski. Dlaczego więc w małżeńskiej praktyce wygląda to, oględnie mówiąc, różnie? Dlaczego współżycie jest jedną z głównych przyczyn kryzysów małżeńskich? Dlaczego z ust kobiet często słyszy się: „Dla mnie seks mógłby nie istnieć”. Mężczyźni zaś utyskują: „Jest wiecznie zmęczona. Ciągle muszę ją namawiać”. Kultura masowa lansuje wyidealizowany i zwyczajnie nieprawdziwy obraz tej sfery. W niejednym filmie z zazdrością obserwujemy,

się w mniemaniu, że statystyczny mężczyzna to spec od „tych spraw”, rodzi się, czując, o co chodzi, od początku wie, jaki przycisk nacisnąć, by zawieść swą wybrankę na szczyty rozkoszy. Dlatego też uparcie czeka biernie, aż spłynie na nią złoty deszcz miłosnych uniesień. Jest pasywna (nie mylić z pełną pasji), pod żadnym pozorem współżycia nie inicjuje, w niczym nie pomaga, nie uczy tajników własnego ciała, które powinno być przecież dla niego jak otwarta książka. Nie zdając sobie sprawy, że książka to może i otwarta, ale napisana w języku dla niego niezrozumiałym. Dlatego mężczyźnie potrzebny tłumacz. Cóż warta mapa bez legendy i róży wiatrów wskazującej północ? A kto będzie lepszym przewodnikiem po

Z O S TA Ń T ŁU M A C Z E M Niejedna kobieta, przełknąwszy porcję wszechobecnej ułudy rodem z opery mydlanej, utwierdza

AGNIE SZK A Z AW ISZ A doradca rodzinny i nauczyciel NPR, absolwentka filologii włoskiej, stosowanych nauk społecznych i studiów nad rodziną, żona Bartka i mama trójki dzieci

Przeżycia mężczyzny podobne są do ognia z zeschłych liści, który nagle bucha płomieniem i potem równie szybko gaśnie. Przeżycia kobiety natomiast porównać można do płonącego węgla. Jej mąż musi rozniecić ten ogień cierpliwie, z miłością. Ingrid Trobisch

20 20

kwiecień 2016

FOT. FOTOLIA.COM/AARON STEIN

Tajemnice j e i k s ń e ż ł a m alkow y Agnieszka Zawisza


i chętnych – bogiń seksu, które nigdy nie są zmęczone i nie mają wieczornych migren. A tymczasem w domu napotykają na mur zwany szarą rzeczywistością. Brak warunków lokalowych, bo mieszkamy z teściami i ona boi się odgłosów, bo dzielimy sypialnię z dzieckiem i ona zastanawia się, co będzie, jak się dzieciak obudzi, bo drzwi naszej alkowy nie zamykają się na klucz i co noc prześladuje ją wizja zabłąkanego w drodze do toalety dziecięcia porażonego widokiem freudowskiej „sceny pierwotnej”. Mężczyzna bywa odporny na takie „detale”, ale kobieta (czemu trudno się dziwić), zamiast oddać się chwili zapomnienia, będzie czujnie nasłuchiwała tego, co się dzieje dokoła. Czasem dyskwalifikujące okażą się dla niej: przemożne zmęczenie, małe dzieci, do których trzeba w nocy wstawać lub które trzeba żmudnie usypiać (nierzadko zasypiając wraz z nimi), wyczerpująca praca, choroby, wstyd, bo ciało już nie takie, brzuszek urósł, biust się wyciągnął, a nogi pokryły się cellulitem.

ROZNIEĆ PŁOMIEŃ

kobiecym ciele niż sama kobieta? Dlatego warto, by stała się na tym terenie pilotem swego męża, który gdy raz pozna drogę do żoninej rozkoszy, coraz rzadziej będzie na niej błądził.

SZUKAJ ROZWIĄZAŃ Niestety, mężczyźni, z właściwym sobie zarozumialstwem, bez oporu godzą się na rolę sekseksperta, samotnego odkrywcy nieznanego lądu. Niestety, często nie mają nawet pojęcia, czy udało im się gdziekolwiek dotrzeć. Wiejący od żony lodowaty wicher źle ukrywanej niechęci i niewypowiedzianych, ale umiejętnie okazanych pretensji wolą przypisywać innym czynnikom. Mężczyźni zresztą również są pasieni mirażami kobiet zawsze gotowych, namiętnych

kwiecień 2016

Czasem zniechęcają nas do siebie sprzeczne oczekiwania i wzajemne pretensje: bo on ciągle myśli tylko o sobie, a ona leży jak kłoda; bo on chciałby cały czas, a jej wystarczyłby raz w miesiącu. Czasem barierą okazuje się higiena: bo on nie wpadnie na to, by się umyć, a jej nieładnie pachnie z ust. Najczęściej jednak głównym problemem w alkowie jest, jak zauważa Jan Paweł II, pewna „naturalna trudność, gdy chodzi o dostosowanie się kobiety do mężczyzny we współżyciu małżeńskim, pewna naturalna nierówność rytmu cielesno-psychicznego”. Ingrid Trobisch zaś wyjaśnia to obrazowo: „przeżycia mężczyzny podobne są do ognia z zeschłych liści, który nagle bucha płomieniem i potem równie szybko gaśnie. Przeżycia kobiety natomiast porównać można do płonącego węgla. Jej mąż musi rozniecić ten ogień cier-

pliwie, z miłością. A kiedy buchnie jasnym płomieniem, będzie palił się intensywnie i promieniował ciepłem przez długi czas”. Dlatego (wracając znów do Karola Wojtyły): „Mężczyzna musi liczyć się z tym, że kobieta jest jakimś «innym światem» niż on, nie tylko w sensie fizjologicznym, ale także psychologicznym. Skoro we współżyciu małżeńskim on ma odegrać rolę czynną, winien poznać ów świat, a nawet o ile możności wczuwać się weń”.

BĄDŹ CIERPLIWY Udane współżycie nie przychodzi łatwo, warto więc w sypialni zaopatrzyć się w zdrowe poczucie humoru (ale nie kpiny czy ironizowanie). Jeśli coś nam nie wyszło, mamy całe życie, żeby poprawić co nieco w tym zakresie. Najważniejsze, żeby nam się chciało, żebyśmy nie poddawali się po pierwszych nieudanych próbach. Słyszałam o mężu, który po kilku bezowocnych usiłowaniach dania żonie radości w małżeńskim łożu zawyrokował, że jest oziębła, i poprzestał na fundowaniu radości wyłącznie sobie. Dość wygodne założenie i z pewnością nieodosobniony przypadek, ale prowadzi w ślepą uliczkę, bo jak pisze Jan Paweł II: „Kobieta bardzo trudno wybacza mężczyźnie brak uszczęśliwienia w seksualnym pożyciu małżeńskim”. Fakt, że osiągnięcie celu czasem jest trudne, nie oznacza, że należy przestać próbować, zwłaszcza że na końcu drogi czeka jeszcze głębsza jedność małżeńska. „Dla nas współżycie to teraz niemal doświadczenie mistyczne” – powiedziała mi kiedyś para małżeńska z ponad 30-letnim stażem. Może to dowód na to, że seks rzeczywiście może być boski?

21


u c MATERIAŁY PROMOCYJNE

TRUDNE PYTANIA

Jak naprawić rozwód?

Polecamy

DOBRE FILMY RELIGIJNE Z SERII „LUDZIE BOGA”.

„Święta Teresa z Ávila”

Urodziła się w 1515 r. w Hiszpanii, pochodziła z zamożnej wielodzietnej rodziny szlacheckiej. Została karmelitanką, świętą i doktorem Kościoła. W jej brewiarzu odnaleziono zakładkę, na której były napisane słowa: „Niech nic cię nie smuci, niech nic cię nie przeraża, wszystko mija, lecz Bóg jest niezmienny. Cierpliwością osiągniesz wszystko; Temu, kto posiadł Boga, niczego nie braknie. Bóg sam wystarczy. Solo Dios basta!”. Hiszpania 1961 r.

Ciągle kłócimy się z żoną. Coraz więcej murów i wrogości, miłość wypaliła się. Już nie mam sił walczyć. Znam wielu ludzi po rozwodzie i żyje im się nieźle. Tylko nie wiem, co z dziećmi. Mają zostać z żoną? Czy nie pomyślą, że ich nie kocham? Krzysztof

Nie chodzi o to, żeby żyć „nieźle”, lecz by osiągnąć zbawienie. Starożytni mędrcy mówili: „Cokolwiek czynisz, patrz końca”. Niech Pan spróbuje sobie wyobrazić chwilę swojej śmierci i spotkania z Bogiem. Czy wtedy będzie Pan zadowolony z decyzji o rozwodzie? Czy nie będzie Pan żałował lat przeżytych bez żony i dzieci? Czy będzie Pan wolny od łez i cierpienia niewiasty, której ślubował Pan dozgonną wierność, i dzieci, które Bóg dał, aby nauczyć je prawdziwej miłości? Nie ma sytuacji bez wyjścia, jeśli człowiek autentycznie i szczerze powierza się Bogu. Rozwód jest najgorszym rozwiązaniem. Pan jeszcze nie podjął decyzji. Czuje się Pan zmęczony i bez sił. Nie dziwię się. Konflikt wysysa z nas siły, ale niech Pan odda swoją bezsilność miłosiernemu Bogu i podejmie walkę. Bóg jest Bogiem zwycięskim. Proponuję zacząć od solidnej spowiedzi, od codziennej modlitwy i jednej dobrej rzeczy zrobionej dla żony każdego dnia (również wtedy, gdy ona nie będzie dla Pana miła!). Pan wygra tę walkę! Odwagi! I niech Pan przestanie dopuszczać do siebie myśli o rozwodzie!   s. M. Urszula Kłusek SAC

PATRONAT MEDIALNY

„Święty Marcin de Porrès – Brat Miotła”

Urodzony w Limie (Peru) w 1579 r., był dzieckiem hiszpańskiego rycerza i czarnoskórej nałożnicy. „Kolorowemu” nie było łatwo i nie raz musiał znosić obelgi – może właśnie dzięki osobistemu doświadczeniu rozwijał w sobie wielką miłość do ubogich, odrzuconych i pogardzanych. W wieku piętnastu lat zastukał do bramy dominikańskiego klasztoru w Limie i poprosił o przyjęcie. Odtąd czarnoskóry brat zakonny będzie służył swojej wspólnocie jako fryzjer, felczer, ogrodnik i sprzątacz. Do niesłychanej dobroci brata Marcina wkrótce dołączyła sława czynienia cudów, rozmnażania żywności, bilokacji i szczególnej znajomość ludzkich sekretów. Hiszpania 1961 r.

„Święty Izydor Oracz”

Film Rafaela J. Salvii to biografia hiszpańskiego świętego, który żył na przełomie XI i XII wieku. Reżyser przedstawia życie św. Izydora, patrona rolników, i jego żony, bł. Marii Toribia, z dbałością o ukazanie realiów średniowiecznej Hiszpanii nękanej najazdami muzułmanów. Hiszpania 1964 r.

DO KUPIENIA NA: W W W. E-L I T E . C O M . P L


u

REKOLEKCJE

FILM

REKOLEKCJE Z O. JAMESEM MANJACKALEM

Film „Zjawa” ukazuje, że walka z przeciwnościami losu, furią żywiołów i ludzką wrogością to w gruncie rzeczy zmaganie z sobą samym, z własną słabością, z upokorzeniem i krzywdą, zwłaszcza z chęcią odwetu i zemsty.

a

MOC W SŁABOŚCI

Od 30 kwietnia do 3 maja W środę popielcową Papież Franciszek rozesłał Misjonarzy Miłosierdzia. Wśród posłanych znalazł się także o. James Manjackal MSFS. „Misjonarze miłosierdzia mają być znakiem i narzędziem Bożego przebaczenia” – zaznaczył Papież. Zapraszamy na rekolekcje z o. Jamesem Manjackalem, które odbędą się w Warszawie od 30 kwietnia do 3 maja 2016 r. Szczegóły na temat rekolekcji, rejestracji i zapisów na stronie internetowej: www.badzdobrejmysli.pl

Akcja obsypanego Złotymi Globami (za najlepszy filmowy dramat, reżyserię i główną rolę męską w dramacie) i Oscarami filmu rozgrywa się w 1823 r. w Górach Skalistych i jest po części oparta na faktach. Jego scenariusz powstał bowiem na podstawie powieści Michaela Punke „The Revenant: A Novel of Revenge” i legendy o Hugh Glassie – traperze, który śmiertelnie pokaleczony przez niedźwiedzia grizzly, został porzucony w ośnieżonych górach przez towarzyszy ekspedycji. Bohater zdradzony przez kompana wyprawy, Fitzgeralda, który w dodatku morduje mu syna, półkrwi Indianina, samotnie przemierza setki kilometrów, czołgając się po śniegu, uciekając przed wilkami i Indianami, by wrócić do cywilizacji. Jednak tylko pozornie film jest opowieścią o żądzy zemsty. W rzeczywistości Glassem kieruje pragnienie sprawiedliwości i chęć potwierdzenia miłości do ukochanej żony i syna, zamordowanych przez białych. Dlatego reżyser wprowadza widza w świat wewnętrznych przeżyć bohatera o uczuciach trwałych jak słowo dane przyjacielowi, odkrywa straszliwe napięcia i głębokie motywacje towarzyszące jego wyborom, niezwykłą wprost wolę walki o to, co słuszne. W zwycięskiej walce Glassa z przeciwnościami można się nawet doszukać echa biblijnych odniesień do „mocy, która w słabości się doskonali”, a przede wszystkim głębokiego szacunku dla prawdziwego bohaterstwa, tak chętnie dziś wyśmiewanego.   o. Marek Kotyński CssR

Zjawa (The Revenant), reż.: Alejandro G. Iñárritu; obsada: Leonardo DiCaprio (Oscar za rolę pierwszoplanową), Tom Hardy, Domhnall Gleeson, Will Poulter, Forrest Goodluck; dramat przygodowy USA 2015; 156 min.

od ponad 20 lat broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Jedna z naszych inicjatyw: program edukacyjny JAŚ W KAŻDEJ SZKOLE Chcemy, aby każdy młody człowiek w Polsce otrzymał model 10 tygodniowego dziecka – tzw. JASIA Przekaż swój

na JASIA. To skuteczny sposób walki o życie człowieka.

nasz numer KRS: 0000037425

więcej na:

www.glosdlazycia.pl


ematy moralne dylematy moralne dylematy mora

DYLEMAT Y MOR ALNE

Problem przyjęcia uchodźców i zapewnienia im środków do życia podzielił wszystkich. Jak się zachować? Zamknąć granice czy otworzyć je najszerzej, jak tylko można?

W naszym cyklu o nauczaniu Prymasa Tysiąclecia będziemy się pochylali nad hasłami Wielkiej Nowenny, która zaczęła się w 1957 r. i przygotowywała do Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 r. Każdy rok miał swój temat, a hasłem pierwszego była wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom. O tym powiemy w dzisiejszym odcinku.

p k Uchodźcy Poprawność polityczna ukazuje to zjawisko w samych superlatywach. Mówi o „ubogaceniu kulturowym”, a nawet powołuje się na chrześcijańskie wartości, wśród których gościnność jest jedną z ważniejszych. Także Ojciec Święty Franciszek w obliczu wielu tragedii, o których szeroko informowały media, apelował o otwarcie serc i szczodrą pomoc dla tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia własnych domostw.

DRUGIE DNO

Z czasem jednak sytuacja bardzo się skomplikowała. Pojawił się strach przed niekontrolowaną przez nikogo inwazją. Przerażała również postawa tych, którzy przekraczali granice. Okazało się, że większość z nich to nie uchodźcy przed wojną i przemocą, ale emigranci zarobkowi, młodzi mężczyźni, którzy pragną polepszenia warunków życiowych. Wpuszczono do Europy tysiące ludzi, nic o nich nie wiedząc. Wśród nich byli bojownicy Państwa Islamskiego i innych organizacji terrorystycznych. Młodzi emigranci wykazali się postawą roszczeniową, wielu dopuściło się przestępstw wobec miejscowej ludności. Pojawiło się niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych. To wszystko wzmogło niechęć (jeśli nie wrogość) do przybyszów. Delikatny temat stanowi również kwestia finansowa – zasiłki dla przybyszów, które przewyższają pomoc socjalną udzielaną własnym obywatelom.

SERCE I ROZUM

Każdy chrześcijanin jest zobowiązany do miłości bliźniego. Gościnność i miłosierdzie są cnotami. Trzeba pomagać bliźnim w potrzebie. Wrażliwość na potrzeby innych, zwłaszcza gdy próbują ocalić życie, jest powinnością wynikającą z Ewangelii. Chrystus zobowiązał swych uczniów do miłości. Jednak nie jest łatwo określić sposoby i granice pomocy. Trzeba wziąć pod uwagę rzeczywistą potrzebę, posiadane możliwości oraz inne uwarunkowania. Trzeba znaleźć granicę między udzielaną pomocą a potrzebami i bezpieczeństwem własnej społeczności. Udzielanie pomocy musi być rozumne – służyć dobru obu stron. Wydarzenia z ostatnich miesięcy wywołują pytanie o to, czy otwarcie granic dla setek tysięcy uciekinierów stanowi skuteczne rozwiązanie problemu. Z pewnością trzeba dać schronienie i udzielić pomocy tym, których życie w ich własnym kraju jest zagrożone. Jednak, jak zauważyli biskupi syryjscy, by pomóc nieszczęśliwym, należy sięgnąć do przyczyn ich cierpienia. Nie można tylko leczyć objawów choroby bez eliminowania jej przyczyny. Dopóki państwa decydujące o porządku świata nie zajmą się usunięciem przyczyn konfliktów zbrojnych w wielu zakątkach świata, dopóty fala uchodźców będzie się wzmagać. ks. Zbigniew Sobolewski – doktor teologii moralnej, wykładowca UKSW,

autor licznych publikacji.

24

Piotr Kordyasz

„Królowo Polski! Odnawiamy dziś śluby przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i za Królowę Narodu polskiego uznajemy”. Kiedy 60 lat temu składano Śluby Jasnogórskie, nikt nie przypuszczał, że w niedalekiej przyszłości ich treść stanie się programem odnowy przed Millenium Chrztu Polski. Prymas chciał przedstawić Chrystusowi Kościół Polski na tysiąclecie chrześcijaństwa „jako dziewicę nieskalaną”. Miał się dokonać cud przemiany Polaków, którzy mimo silnej wiary często są chwiejni, a nawet pozbawieni stylu życia i charakteru, są przywiązani do Kościoła, ale go nie słuchają w codziennym życiu. Kardynał pisał: „Umiemy trwać godzinami w świątyniach, stać na placu jasnogórskim jak stara dąbrowa, ale ulegamy łatwo najsłabszym nawet podnietom do wszystkich grzechów i występków”.

WIERNOŚĆ BOGU I KRZYŻOWI! Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu. „Człowiek umiłowany, ziemia obsłużona. (…) nie zdołamy uraP I O T R

K O R D YA S Z

mąż, ojciec pięciorga dzieci. Absolwent KUL i UW, prawnik, pisarz. Biograf Prymasa Tysiąclecia. Autor „Stefka” i „Lolka”.

kwiecień 2016

FOT. FOTOLIA.COM/CHAMILLEW

ks. Zbigniew Sobolewski


PRYMAS TYSIĄCLECIA

k

Jasnogórskie Śluby Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Przyrzekamy… tować świata żadną inną siłą, tylko tą, tą wziętą z nieba”. Prymas zmieniał fałszywy obraz Boga, postrzeganego niekiedy jako surowy Sędzia. Trzeba ujrzeć w Nim również Ojca. Prymas porównywał radość krzyża do cierpień rodzącej kobiety: „Czyż przyjdzie na ten świat jakiekolwiek dziecię bez męki matki? To jest jej krzyż”. Prymas powtarzał: „Nie można wypełnić obowiązków na tej ziemi bez krzyża, bez cierpienia”. „Tylko plewy nie kosztują. Krzyż wyzwala i uszlachetnia…”.

WIERNOŚĆ EWANGELII! W czasie ostatniej wojny, gdy płonęła jedna z bibliotek, ludzie, zamiast gasić płomienie, rzucili się na cenny księgozbiór. Rozgrabili go. W pogorzelisku ostała się tylko jedna księga, po którą nikt się nie schylił… Nikomu nie była potrzebna – była to Biblia, Księga Życia! Prymas chciał, aby w każdym polskim domu było Pismo Święte. Wręczał dzieciom pierwszokomunijnym Nowy Testament, nierzadko z odręczną dedykacją: „(…) na dalszą drogę do pełni człowieczeństwa

kwiecień 2016

w Chrystusie całym sercem błogosławię”. Mówiąc o wierności Ewangelii, Sługa Boży przestrzegał, aby nie ograniczać się tylko do literalnego spełniania ewangelicznych wskazań. Wierność Ewangelii polega również na wierności „obyczajowi, nauce, prawdzie, którą Kościół święty z Ewangelii bierze i nam głosi”.

WIERNOŚĆ KOŚCIOŁOWI I PASTERZOM! Ważnym elementem walki z Kościołem było skłócanie wiernych z duchowieństwem i księży z ich biskupami. Prymas robił wszystko, aby utrzymać jedność w Kościele i nie dopuścić do schizmy. Głośnym przykładem była tzw. sprawa wierzbicka. W niewielkiej parafii doszło do konfliktu proboszcza z młodym wikarym. Tłum siłą eksmitował proboszcza, osadzając na jego miejscu młodego kapłana. Komunistyczne władze umiejętnie podsycały konflikt, burząc na kilka lat jedność parafian. Kulminacją było porwanie z kurii księdza biskupa, bo nie chciał podpisać nominacji proboszczowskiej nieposłusznemu wikaremu. Dopiero

przyjazd Prymasa i słowo, które skierował do mieszkańców Wierzbicy, zaowocowało normalizacją stosunków. Na podwórzu jednego z gospodarzy urządzono prowizoryczny ołtarz. Prymas przekazał słowa pozdrowienia i błogosławieństwo Ojca Świętego wszystkim wiernym. Beatyfikacja Sługi Bożego Stefana Kard. Wyszyńskiego zbliża się wielkimi krokami. Śluby Jasnogórskie złożone 26 sierpnia 1956 r. to najwspanialsze dzieło jego cierpienia, umysłu, modlitwy i serca. To złoto wysokiej próby doświadczone w ogniu. Wystarczy sięgać po ten skarb i czerpać z niego pełnymi garściami.

w cyklu poruszono następujące

Prymas szuka ratunku dla Polski. 2. Maryja ratunkiem dla Polaków. 3. Pierwszy rok Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski (1957-1958). Jego hasło to: „Wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego Pasterzom”. tematy: 1.

za miesiąc: Hasło drugiego roku Wielkiej

Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski (1958-1959). Jego hasło to: „Naród wierny łasce”.

25


TEOLOGIA CIAŁ A JANA PAWŁ A II

P A P I E Ż A

R O D Z I N

Przychodzą w życiu takie chwile, gdy prawdziwy dar wymaga poświęcenia i ofiarności i w ten sposób się potwierdza. Elżbieta Marek, teolog małżeństwa i rodziny, żona, mama czwórki dzieci

W miłości oblubieńczej nie może istnieć jednoczesne oddanie siebie kilku osobom.

26

Widząc szczęśliwych małżonków, zadajemy sobie pytanie: „Skąd bierze się ta «radość miłowania»?”. Nie jest jedynie skutkiem zakochania, które przemija, czy pożądania, które się nasyca, ani nawet zwykłej życzliwości i przyjaźni. Wszystkie te „miłości” małżeńskie zostają splecione najpełniejszą i najpiękniejszą postacią więzi – miłością oblubieńczą. Nie polega ona na tym, że jedna osoba bardzo lubi drugą, lecz na wzajemnym bezinteresownym oddaniu się sobie. Można powiedzieć, że jest to oddanie swojego „ja”. To dużo więcej niż uczucie, przyjaźń, więcej nawet niż „chcieć dobra” dla drugiego człowieka. Przedziwna jest to miłość, gdyż zdajemy sobie sprawę, że żadna osoba nie może się stać cudzą własnością. Człowiek jednak może się urzeczywistnić tylko poprzez świadomy, bezinteresowny dar z siebie samego. W przeciwnym wypadku nawet w małżeństwie pozostaje samotny i smutny. Miłość oblubieńcza jest możliwa tylko w relacji do Boga i w małżeństwie, do którego Bóg jest zaproszony. Można powiedzieć, że oddanie siebie w małżeństwie to droga i forma oddania siebie Bogu. W historii wielu małżeństw rozbrzmiewa echo miłosnego porywu Adama z Księgi Rodzaju i szczęścia przeżywanego przez oblubieńców z Pieśni nad pieśniami. Ta pełnia zakłada jednak czystość serca, do której prowadzi otwarcie na łaskę Chrystusa i ciągłe poszukiwanie siebie nawzajem. Pewna żona, która nie miała zbyt wiele czasu dla męża i dzieci, wciąż zajęta zdobywaniem kwalifikacji zawodowych, powiedziała mi, usprawiedliwiając się przed samą

sobą: „Muszę się przecież doskonalić!”. Tak, w porządku natury osoba jest nastawiona na doskonalenie siebie i rozwój różnych umiejętności, ale tak naprawdę prawdziwe doskonalenie osoby przychodzi poprzez dar z siebie. To oddanie siebie nie niszczy własnego „ja”, lecz je ubogaca i rozwija. Nie można go zrównać z emocjonalnym „przeżyciem oddania”, naiwnością i w żadnym wypadku z oddaniem tylko fizycznym. Człowiekowi są potrzebne więzi osobowe sięgające głęboko do jego wnętrza. Autentyczny dar osoby nie może być czymś przypadkowym, opartym jedynie na uczuciu. „Oddanie siebie jako forma miłości kształtuje się we wnętrzu osoby na podstawie dojrzałego widzenia wartości oraz gotowości woli zdolnej do zaangażowania się w taki właśnie sposób”. Prawda (a nie własna projekcja) o wartości drugiej osoby jest tutaj czymś podstawowym i decydującym. Trzeba pamiętać, że przychodzą w życiu takie chwile, gdy prawdziwy dar wymaga poświęcenia i ofiarności i w ten sposób też się potwierdza. W miłości oblubieńczej nie może istnieć jednoczesne oddanie siebie kilku osobom. Konsekwencją miłości oblubieńczej jest monogamia i nierozerwalność. Jedna kobieta i jeden mężczyzna! I chociaż zacieśnia się owa miłość do jednej pary osób: mężczyzny i kobiety żyjących w małżeństwie, to jednocześnie zyskuje na intensywności. Wtedy miłość może się tym pełniej otworzyć na kolejny dar – nowe życie. Miłość oblubieńcza to szczyt miłości, do której jest powołany człowiek, i tylko ona daje prawdziwą, głęboką radość. Radość wzajemnego daru.

kwiecień 2016

FOT. FOTOLIA.COM/DGLIMAGES, DEEMPHOTOGRAPHY

jak dar osoby


Szczerość dziecka

ŻYCIE Z PASJĄ

życie z pasją życie z pasją życie z pasją życie z pas

k Dzieci są szczere. Czasem szczere aż do bólu. Potrafią powiedzieć bez zażenowania, co myślą, co czują, że kogoś nie lubią, że ktoś jest brzydki. Agnieszka Skrzypek

Kiedyś moja najstarsza córka powiedziała do mnie: „Mamusiu, ty wyglądasz jak wrona. Ubrania masz takie szare, bure i ponure. Brakuje ci kolorów”. Zrobiło mi się trochę przykro, ale przyznaję, iż córka miała rację. Lubię szarości, czernie. Lubię też inne kolory, ale zdecydowanie rzadziej eksperymentuję z barwami. Innym razem moja kolejna córka, stojąc ze mną w kolejce, głośno zapytała mnie, wskazując palcem na pewną kobietę: „Dlaczego ta pani jest taka brzydka?”. „Jaki wstyd” – pomyślałam sobie. Czułam, że płonę. Ludzie popatrzyli na mnie, córeczka nie ustępowała i ciągnęła temat: „Dlaczego…?”. Poprosiłam, aby natychmiast przestała mówić. Starałam się odwrócić jej uwagę pytaniem, czy nie chciałaby, aby jej coś kupić… A po wyjściu ze sklepu – tłumaczenie, że każdy człowiek ma w sobie coś pięknego. Wielokrotnie zastanawiała mnie ta szczerość, którą dziecko czasem sprawia ogromną przykrość swoim najbliższym zupełnie nieświadomie. Rodzicom, dziadkom i innym. Z drugiej strony wiem, że najchętniej pytam dzieci, jeżeli chcę usłyszeć szczerą opinię, naturalnie na temat, o którym można i wypada porozmawiać z dziećmi. Czy nie łatwiej żyłoby nam się w świecie ludzi prawdomównych? Kiedy małe dzieci proszę, aby zrobiły coś, czego nie chcą zrobić, wiem, że odpowiedzą: „Nie”. Są asertywne i szczere. W świecie dorosłych często spotykam się ze swego rodzaju ociąganiem, zwodzeniem. Znam osoby, które mówią: „Ok, nie ma sprawy”, a dopiero po trzech miesiącach robią to, na co się zgodziły. Ponadto małe dzieci nie oczerniają innych. Jeżeli powiedzą o kimś źle, to zrobią to w obecności tej osoby. A dorośli? Wyobrażam sobie, że ludzie prawdomówni zajmujący różne stanowiska i pełniący ważne funkcje mogą pozytywnie wpływać na postępowanie innych. To kreowanie wzorców. Mnie osobiście bardzo imponuje „czysta mowa”, pozbawiona kłamstw. Chociaż zdaję sobie sprawę,

kwiecień 2016

że prawda mogłaby niektórym sprawić przykrość. Wówczas można zachować swoje prawdy dla siebie. Są i takie sytuacje, kiedy nie chcemy powiedzieć wszystkiego, wówczas zamiast okłamywać, lepiej poinformować, że nie chcemy lub nie możemy o tym mówić. Lepiej żyje się z sumieniem czystym i lekkim, bez grzechu. Jestem lekarzem, a lekarz zawsze powinien informować szczerze pacjentów o stanie ich zdrowia. Należy to robić w umiejętny sposób, zawsze pamiętając o nadziei, której nikt nie ma prawa nikomu zabrać. Wszystkim wiadomo, że nadzieja umiera jako ostatnia. Nadzieja daje siłę do walki z chorobą, z alkoholizmem małżonka, ze złymi nawykami, ze swoimi wadami. Nadzieja ściśle wiąże się z wiarą, że nam się uda. I z wiarą w Boga, w życie w niebie, w pomoc, na którą zawsze możemy liczyć.

Moje dziecko zapytało mnie kiedyś: „Dlaczego modlimy się do Boga, skoro Go nie widać?”. Innym razem, skąd wiem, że Bóg istnieje, czy Go kiedyś widziałam. Dla mnie są to trudne pytania. Dzieci oczekują szczerych odpowiedzi, mają wyobraźnię, niezawodną pamięć i tę rozbrajającą szczerość. Uważam, że rodzic, aby przekazać dziecku prawdę o Bogu, musi sam być głęboko wierzący, bez cienia wątpliwości w słowa, które wypowiada. Bo szczerość, prawda, nadzieja i wiara są ściśle związane z miłością. AGNIESZK A SKRZYPEK

mama czterech córek: Leny (12 l.), Jagody (8 l.), Ady (6 l.) i Weroniki (3 l.). Lekarz, nauczyciel akademicki. Uwielbia podróże z rodziną oraz książki i sport.

27


ś

ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻ Y

Jak młodzież z całego świata będzie wspominać wizytę w Polsce, spotkanie z Papieżem i z Polakami? Czy jesteśmy przygotowani, by dać dobre świadectwo słynnej polskiej gościnności? Monika M. Zając

Światowe Dni Młodzieży tuż-tuż. Młodzi ludzie będą mieszkać w naszych domach od 20 do 25 lipca. Dla wielu Polaków będzie to czas sprawdzianu, jakimi jesteśmy gospodarzami i jak nas zapamiętają młodzi pielgrzymi. Co będą mówić o naszej ojczyźnie? Przez wszystkie dni pobytu będą przygotowane całodniowe programy dla młodzieży. Do domu młodzi wrócą wieczorem. Gościom należy zapewnić śniadanie i kolację, miejsce na nocleg i łazienkę… i jeszcze coś, co zostanie w ich sercu…

wając to, co jest nam najbliższe. Mam na myśli ludzi, którzy nas otaczają, miejsca, z którymi jesteśmy związani, oraz wszystkie narodowe i lokalne obyczaje. Mówi się też, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, dlatego istotne jest stworzenie takiej atmosfery, aby goście poczuli się równie dobrze jak w miejscu zamieszkania. Pozwólmy poznać siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę: bądźmy szczerzy i naturalni. Mam nadzieję, że zdążymy się podzielić radością i naszą wiarą” – dodaje rozmówczyni.

GOSPODARZE

Pani Karolina Więcek spod Rzeszowa po raz pierwszy będzie gościć w domu pielgrzymów. Dla rodziny to wielkie wydarzenie. „Nie wiemy jeszcze dokładnie, z jakiego kraju będą nasi goście, ale wszystkich oczekujemy z radością. Obawy, oczywiście,

GOŚCIE Do Polski przyjedzie Weronika Andruszczyszyna z Podola na Ukrainie, która obecnie studiuje pedagogikę na KUL-u. „Nigdy nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży. Nie mogę się już doczekać i zaczynam odliczać dni! Przygotowuję się du-

Zaprzyjaźnimy M O N I K A

Z A J Ą C

mgr lic. prawa kanonicznego, doradca życia rodzinnego, zafascynowana cudem życia, małżeństwa i rodziny

28 28

Adelardo Vahí Sánchez de Medina z Sewilli jest studentem inżynierii na tamtejszym uniwersytecie. Był wolontariuszem na spotkaniach diecezjalnych w Sewilli przed ŚDM w 2011 roku w Madrycie. istnieją, ale możliwość poznania nowych osób reprezentujących inną kulturę przysłania nasze wątpliwości – stwierdza pani Karolina. – Zapewne trochę będzie nas różniło, jednak najważniejsze jest to, co łączy, czyli Pan Bóg oraz chęć spotkania z Papieżem. Jeśli o tym nie zapomnimy, to wszelkie bariery znikną”. Jak o polskiej gościnności zamierza świadczyć pani Karolina? „Myślę, że najlepiej można ją wyrazić, odkry-

Karolina Więcek spod Rzeszowa po raz pierwszy będzie gościć w domu pielgrzymów z zagranicy.

chowo, uczestniczę w spotkaniach, bo chcę głęboko przeżyć ten czas” – mówi młoda studentka. A jak chciałaby zostać przyjęta przez Polaków? „Nie mam wielkich wymagań. Wystarczy, że ktoś mnie przyjmie, to już bardzo dużo. Jedyne, czego się obawiam, to bariera językowa. Mówię biegle po polsku, ale czasem brakuje mi słów i to może być dla kogoś problem. Ale jakoś sobie poradzimy – stwierdza z uśmiechem. – I tak jestem bardzo wdzięczna

kwiecień 2016

FOT. ARCHIWUM DOMOWE

Weronika Andruszczyszyna z Podola na Ukrainie studiuje pedagogikę na KUL-u. To będą jej pierwsze ŚDM.


y się?! ludzie, dlatego jestem pewien, że zaprzyjaźnimy się też z rodziną, u której będę mieszkał”. Adelardo ma nadzieję, że nie straci tego czasu, bo to przecież tylko kilka dni, a kolejne ŚDM dopiero za 2-3 lata. Chciałby też spotkać się z zagranicznymi przyjaciółmi, których poznał przed ŚDM 2011. „Uczestniczyłem wtedy w spotkaniach diecezjalnych w Sewilli. Byłem wolontariuszem, przyjmowałem grupę z Ukrainy, która zatrzymała się u nas, zanim wyruszyła do Madrytu, i zaprzyjaźniłem się z nią – opowiada. – Ale to właśnie w Polsce po raz pierwszy będę uczestniczył w Światowych Dniach Młodzieży poza swoim krajem. Nigdy nie wiemy, czy będziemy mieli taką szansę w przyszłości. Bardzo żałowałbym, gdybym nie pojechał na Światowe Dni Młodzieży przynajmniej raz, teraz, gdy jestem młody”.

kwiecień 2016

w

W CO I PO CO WIERZĘ?

co i po co wierzę? w co i po co wierzę? w co i p

za możliwość mieszkania u polskiej rodziny. Liczę na uśmiech i ciepłe przyjęcie. Więcej mi nie potrzeba” – dodaje z entuzjazmem. Do Światowych Dni Młodzieży przygotowuje się także Adelardo Vahí Sánchez de Medina z Sewilli, student inżynierii na tamtejszym uniwersytecie. Ostatni semestr spędził w Chennai (w Indiach), uczestnicząc w programie wymiany studenckiej. Przyznaje, że nie ma szczególnych obaw co do Polski, ponieważ słyszał same dobre rzeczy o ŚDM. „Każdy, kto uczestniczył w tym wydarzeniu, był zadowolony. W spotkaniu biorą udział wspaniali

Wątpliwości wiary nie są grzechem, natomiast może być grzechem to, co z nimi zrobię: ucieczka od szczerych pytań, zaniechanie poszukiwań, zniechęcenie i rozgoryczenie.

Wątpliwości Wiara to sposób patrzenia na świat. „W sprawie Boga każdy jest wierzący: jedni wierzą, że Bóg jest, inni wierzą, że Go nie ma”, bo nie da się eksperymentalnie udowodnić zarówno istnienia, jak i nieistnienia Boga. Jeden człowiek stwierdzi, że poszukiwanie Pierwszej Przyczyny prowadzi do Boga (jedna z tzw. pięciu dróg św. Tomasza), drugi zaś, że istnienie cierpienia nie pozwala bez buntu zaakceptować Osoby Stwórcy. Taka sytuacja rodzi pytania i wątpliwości. W starożytności nikt nie podawał w wątpliwość istnienia Boga, dyskusje toczyły się na temat, który bóg jest prawdziwy, jak oddawać im cześć. Ludzie, którzy odrzucili Boga, są oceniani przez autorów biblijnych dość krytycznie: „Głupi już z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy” (Mdr 13, 1). „Mówi głupi w swoim sercu: «Nie ma Boga». Oni są zepsuci, ohydne rzeczy popełniają, nie ma takiego, co dobrze czyni” (Ps 53, 2). Czy doświadczenie zła na świecie pozwala wyciągnąć tak daleko idące wnioski? Nie wolno uciekać przed takimi pytaniami. Wątpliwości nie są niczym dziwnym, niczym złym, są znakiem tego, że człowiek myśli i zadaje pytania. Koniecznie trzeba jednak dodać, że jest istotna różnica między wątpliwościami wynikającymi z obserwacji i oceniania świata a dobrowolnym wątpieniem, gdy człowiek zaniecha szukania (KKK 2088, 2091). Wiara to nie wiedza. Nigdy nie będziemy mieli takiego rodzaju pewności jak po włożeniu termometru do wrzącej wody. Patrząc na świat, prędzej czy później stwierdzimy: „To mi się nie podoba, to nie pasuje!” Gdy zaufam Bogu, to chcę się utwierdzać w mojej decyzji. W konfrontacji z cierpieniem, niesprawiedliwością, bezmyślnością ludzi niszczących to, co dobre, wyśmiewających szlachetność i Bożą Opatrzność człowiek myślący może odnaleźć głębię pokoju w przyjaźni z Bogiem. Siła płynie z modlitwy i wspólnoty ze świętymi w Kościele. Na tym etapie wątpliwości wiary nie są grzechem, natomiast może być grzechem to, co zrobię z tymi pytaniami: ucieczka od tych pytań, zaniechanie poszukiwań, zniechęcenie i rozgoryczenie jako odpowiedź na pokusy diabła. Wątpliwości mogą być grzechem, jeśli prowadzą do zaniedbania własnego rozwoju. Człowiek dojrzały w wierze pyta nie o przyczyny zła, ale o to, jakie dobro z zaistniałej sytuacji można wyprowadzić.   ks. Zbigniew Kapłański – katecheta, rekolekcjonista, spowiednik, przed wstąpieniem do seminarium uczył matematyki i informatyki w liceach warszawskich Modlitwa jako czynność albo gatunek literacki 2. Trójca Przenajświętsza 3. W sakramentach Bóg daje samego siebie 4. Zbawienie celem życia planowane kolejne tematy: 1.

29


Przegrywający wojnę Mieszko potrzebował sojusznika, a przynajmniej wojów przemyślidzkich. Właśnie tych przyprowadziła w swoim orszaku Dobrawa, a warunkiem ich wykorzystania w bitwie miały być chrzest władcy i ślub z księżną. Andrzej Łukasiak

14 kwietnia 966 r. Mieszko, władca Polan, wraz ze swoją drużyną przyjął chrzest. Dlaczego akurat 14 kwiet-nia? Ponieważ tablice paschalne wskazują, że w roku 966 tego właśnie dnia wypadała Wielka Sobota, najbardziej popularny termin chrztu dorosłych katechumenów. Mieszko spełnił swoją obietnicę, przyjął chrzest i poślubił Dobrawę. Zaczęła się rodzić Polska.

KIM BYŁ MIESZKO?

14.04.966

HISTORIA NIEZNANA

Wareg nazywał się Dagon, Dagome albo Skagul Toste, a z racji postury nosił przezwisko Niedźwiedź, czyli Meszko, albo przewrotnie Myszka. Książę Popiel chętnie przyjął w Gnieźnie dodatkowe miecze. Mianowany wodzem Mieszko pewnego dnia zwyczajnie przejął władzę i sam obwołał się księciem. W takim przypadku stwierdzenie, że Popiela zjadły myszy, jak mówi legenda, nabiera zupełnie nowego znaczenia.

Wyobraźmy sobie Europę w VIII w., z wszędobylskimi Wikingami (Waregami) opływającymi kontynent z każdej strony. Żądni łupów Normanowie szwedzcy wyprawiali się do Bułgarii Kamskiej, Rusi Kijowskiej, Bizancjum, a nawet Kalifatu Bagdadzkiego. Dopływali do ujścia dużych rzek, a następnie swoimi płaskodennymi łodziami penetrowali je na żeglownej długości. Około 944 r. Normanowie z Rusi Kijowskiej z „rodu Dira

Rządzone przez Mieszka państwo Polan, prowadząc kolejne wojny, powiększało sukcesywnie swoje terytorium. W latach sześćdziesiątych X wieku wdało się w zatarg zbrojny ze sprzymierzonym z Wolinem Związkiem Lucickim pod dowództwem renegata saskiego Wichmana i mówiąc kolokwialnie, dostawało łomot. Pierwsze dwie bitwy skończyły się klęską.

i Askolda”, którzy próbowali uniezależnić się od władzy w Nowogrodzie, zostali wygnani i ruszyli na zachód. Zgadzałaby się wówczas etymologia Polan, niewymienianych w 845 r. przez Geografa Bawarskiego pośród plemion mieszkających na wschód od Odry, a wyskakujących nagle jak diabeł z pudełka sto lat później. Polanie, owszem, istnieli, ale ich siedzibą były pierwotnie okolice Kijowa. Przyjmijmy, że oto pewnego dnia przed Popielem, księciem Goplanów, stanął zwalisty jasnowłosy Wareg z drużyną i z pytaniem, czy przypadkiem nie znalazłaby się dla niego w okolicy jakaś praca. Często bowiem wynajmowali się jako drużyna najemników.

A kiedy zwycięskie do tej pory księstwo zaczęło się chwiać w posadach, w oczy Mieszka zajrzała możliwość zwyczajnego buntu. Książę musiał przedsięwziąć radykalne kroki. Skierował się w stronę Czech; potrzebował sojusznika, a przynajmniej wojów przemyślidzkich. Właśnie tych przyprowadziła w swoim orszaku wdowa Dobrawa, a warunkiem ich wykorzystania w następnej bitwie miały być chrzest władcy i ślub z księżną. Wraz z nią przybyli również misjonarze, a jeden z nich, wówczas jeszcze w randze prezbitera Ratyzbony, późniejszy biskup Jordan ochrzcił księcia Mieszka wiosną 966 r. Ten zaś wykorzystując przybyłą drużynę Dobrawy, pokonał Wichmana, a rok po

NARODZINY POLSKI

Meszko, czyli Niedźwiedź A NDRZEJ ŁUK ASI A K publicysta, grafik, historyk, miłośnik Polski szlacheckiej, fantasy i muzyki lat 50. i 60., współautor systemu fabularnego „Dzikie Pola”, lat 51, szczęśliwy mąż, ojciec sześciorga dzieci

30

kwiecień 2016


przyjęciu chrztu zdobył niezdobyty Jomsborg (Wolin) – największy port w ówczesnej Europie i gród, a w zasadzie miasto, w którym mieszkało 9 tys. mieszkańców (podczas gdy Gniezno liczyło ich o połowę mniej). Zdobył też Szczecin, Kołobrzeg i Pomorze Gdańskie, a zbroję i miecz renegata Wichmana rzucił pod nogi cesarzowi Ottonowi I zwanemu Wielkim. Został jego wasalem i „sprzymierzeńcem”. W ten sposób nieznane wcześniej księstwo – Polska – pojawiło się na mapach Europy, dołączając do rodziny państw wiary rzymskiej.

CZEKAJĄC NA KORONĘ Chrześcijaństwo z pewnością umocniło władzę Mieszka, dając mu boską sakrę, której brakowało wodzom słowiańskim czy w ogóle pogańskim. Ona właśnie wynosiła władcę ponad otaczających zewsząd Polskę Wieletów, Obodrytów i innych Połabian, Jomswikingów, Prusów oraz

wikińską Ruś Kijowską. Chrześcijaństwo w kraju Wiślan było prawdopodobnie dużo silniejsze, niż uważano jeszcze do niedawna, a możliwe jest nawet istnienie na tym terenie aż do XII wieku diecezji Kościoła Słowiańskiego. Poza nimi w państwie Mieszka pojawiali się z pewnością inni chrześcijanie: Sasi, Madziarzy czy Czesi i jeśli nawet, jako goście, stanowili margines społeczeństwa, to właśnie oni podpowiadali naszemu władcy, że lepiej zostać wasalem cesarza niż wasalem jego wasala. Rok po przyjęciu przez Mieszka chrztu Dobrawa powiła syna Bolesława. Ojciec pozostawił mu Polskę powiększoną o Mazowsze, ziemię sandomierską, Lubelszczyznę, Grody Czerwieńskie oraz wyrwane Czechom Małopolskę i Śląsk. Był na tyle zręcznym politykiem, że lawirując między zmieniającymi się władcami Cesarstwa Niemieckiego, utrzymał zdobycze terytorialne i zawiązał sojusze z Danią, Szwecją i Węgrami.

Majstersztykiem dyplomatycznym był drugi ślub Mieszka (po śmierci Dobrawy) z Odą, pierworodną córką Dytryka, margrabiego Marchii Północnej. Mieszko skoligacił się w ten sposób z niemieckim domem panującym. Udowodnił też swoją wartość jako wódz, pokonując 24 czerwca 972 r. wojska saskie dowodzone przez margrabiego Hodona. Mimo długoletnich starań pierwszemu chrześcijańskiemu władcy Polski nie udało się założyć królewskiej korony. Dopiero Bolesław w trzydzieści trzy lata po śmierci ojca został pierwszym królem Polski. Przede wszystkim jednak chrzest Mieszka sprawił, że Polska w oparciu o wiarę chrześcijańską budowała nowe oblicze swojej kultury. Stała się krajem, gdzie mimo wielokrotnych zmian granic, licznych wojen, zaborów i okupacji właśnie chrześcijaństwo nie pozwoliło naruszyć jego tożsamości i trwale wiązało go z Europą i zachodnią cywilizacją.

Jan Matejko, Zaprowadzenie chrześcijaństwa. W tle obrazu Jezioro Lednickie i wyspa, na której stoi zamek Mieszka I. Na pierwszym planie, na brzegu jeziora, gruzy świątyni pogańskiej i rozbity posąg słowiańskiego bożka. W miejscu przeznaczonym na budowę kościoła stoi krzyż, o który oparty jest Mieszko z mieczem wbitym w ziemię.

31




ROZWÓJ DUCHOWY MAŁŻONKÓW Beata i Tomasz Strużanowscy Panie Boże, chcemy być świętymi małżonkami. Chcemy Ci pokazać, jak bardzo Cię kochamy, jak bardzo się z Tobą liczymy. W związku z tym zakaszemy rękawy i weźmiemy się ostro do pracy nad sobą. Będziemy wykorzeniać wady, rozwijać zalety. Ty, Panie Boże, nic nie rób; stań sobie z boku i tylko patrz. Zobaczysz, jak się zmienimy na lepsze!

NIE PRÓBUJ SAM Brzmi to dość groteskowo, prawda? Ale czy nie jest to częsty błąd popełniany przez tych, którzy kwestię świętości traktują poważnie? Zapominają, że sami o własnych siłach mogą co najwyżej wspiąć się do połowy skalnej ściany, ale w którymś momencie i tak odpadną. Przyjdzie załamanie, kryzys, chwila słabości i skrupulatnie znoszony gmach świętoszkowości (bo nie świętości) runie z hukiem. To Bóg, a nie nasze starania, jest źródłem świętości. To z Niego, a nie z nas, pochodzi moc niezbędna do tego, abyśmy się przemieniali. Na tym właśnie polega sakramentalny charakter małżeństwa: po wymówieniu słów przysięgi małżeńskiej nie pozostajemy sami. Jesteśmy my dwoje i Bóg, który nam towarzyszy i nas wspiera, pod warunkiem że otwieramy się na Niego, pozwalamy Mu wejść w naszą codzienność: katar dziecka, comiesięczne cerowanie budżetu domowego, remontowanie mieszkania, gotowanie, sprzątanie, planowane zakupy, inwestycje… W następnym odcinku: „Mąż czy dziecko? Czyli o hierarchii wartości w małżeństwie”

34

TO JEST KONKRET Jeśli Bóg ma rzeczywiście działać, to jest rzeczą konieczną, byśmy pozostawali w regularnym kontakcie z Nim. Poniższe świadectwo pewnego małżeństwa opisuje „narzędzia”, przy pomocy których ów kontakt może być owocny i bliski, by nie rzec – intymny: • Modlitwa osobista. Każde z nas stara się codziennie znaleźć czas na kilka minut modlitwy, podczas której rozważa fragment Pisma Świętego i pyta Jezusa: „Jaka jest Twoja wola wobec mnie na ten dzień?”. • Modlitwa rodzinna. Wieczorem modlimy się razem z dziećmi. Staramy się, aby nie była to szablonowa modlitwa, lecz wplatamy w nią słowa od siebie, rozważamy krótki fragment Pisma Świętego. Trwa to 5-10 minut, ale staramy się, aby odbywało się codziennie. • Modlitwa małżeńska. Potem przychodzi pora na naszą modlitwę małżeńską, która pozwala nam między innymi wybaczyć sobie nieporozumienia, do których doszło w ciągu dnia. O tę modlitwę toczymy prawdziwą walkę. Wszystko przemawia przeciw niej: zmęczenie, brak czasu, pragnienie, by po położeniu dzieci spać mieć choć chwilę dla siebie. Widzimy jednak owoce: niesamowitą więź duchową, nasze wzajemne porozumienie, które w niejednej sytuacji sprawia, że tylko spojrzymy na siebie i już wszystko o sobie wiemy. • Dialog małżeński. Odbywamy go raz w miesiącu. W obecności Chrystusa zastanawiamy się nad stanem naszej wzajemnej miłości, rodzicielstwa, podejmujemy ważne decyzje dotyczące naszego małżeństwa, wychowywania dzieci, pracy zawodowej, relacji z rodziną, znajomymi. • Czytanie Pisma Świętego. W naszym domu nie ma ono prawa obrosnąć kurzem. Zobowiązaliśmy się regularnie czytać Biblię, aby po pewnym czasie poznać ją w całości. • Reguła życia. To z kolei bat na nasz słomiany zapał i duchowe lenistwo. Po rozeznaniu, w czym najbardziej niedomagamy, podejmujemy konkretne postanowienie, z którego rozliczamy się po miesiącu. Jeśli problem ustąpił, przechodzimy do kolejnego etapu, a jeśli nie – podejmujemy dalszy wysiłek, aby go rozwiązać. • Rekolekcje. Raz w roku staramy się wziąć udział w rekolekcjach dla małżeństw.

kwiecień 2016

FOT. FOTOLIA.COM/LUIS LOURO

W poprzednim odcinku odpowiedzieliśmy twierdząco na pytanie, czy możliwe jest osiągnięcie świętości w małżeństwie. Dziś idziemy krok dalej i pytamy: „JAK to jest możliwe? Czy istnieją jakieś konkretne «narzędzia»?”.


17 kwietnia

J 20, 19-31

J 10, 27-30

BĄDŹ MIŁOSIERNY

ZACZNIJ OD BIBLII

Od pierwszych słów Ewangelii patrzymy dziś na Jezusa Miłosiernego: wchodzącego przez zamknięte drzwi naszych lęków i zranień, przynoszącego pokój tam, gdzie panują strach i niepewność jutra, gotowego wybaczać każdy grzech, cierpliwego wobec naszego niedowiarstwa i niewierności. Być jak On miłosiernym – cierpliwym małżonkiem, rodzicem, dzieckiem: pochylać się delikatnie nad lękami i zranieniami najbliższych, być wyrozumiałym wobec ich słabości, szczerze wybaczać winy i nie przypominać co jakiś czas: „A nie mówiłem?”, wnosić pokój każdym swoim słowem i gestem. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią…

Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam. Pan Bóg i ja – to większość. On zna mnie po imieniu, zapewnia, że będę żył wiecznie. Mogę być pewien, że nikt nie wyrwie mnie z ramion mojego Taty. Może więc czas przestać się zamartwiać, bać, biadolić, tylko zachwycić się i zacząć… No właśnie, od czego? Dzisiejsza Ewangelia zaczyna się od: „Moje owce SŁUCHAJĄ GŁOSU MEGO”…

2. niedziela wielkanocna

4 kwietnia

Uroczystość Zwiastowania Pańskiego Łk 1, 26-38

PRZYJMIJ WYZWANIE Nie sposób wyobrazić sobie, co działo się w umyśle i sercu stojącej u progu dorosłego życia Maryi, gdy Archanioł Gabriel przekazał Jej Boże wezwanie. Radość, lęk, ufność mieszały się ze sobą, a mimo to nie prosiła o czas do namysłu. To rozum i wola podjęły decyzję: „Przyjmuję Twoje powołanie, Boże. Zrobię wszystko, cokolwiek mi powiesz”. Czy jestem w stanie uwierzyć, że Bóg mnie potrzebuje? Ile Bożych propozycji ginie pośród obaw? Ile Bożych wezwań czeka na moją odpowiedź? On wciąż zapewnia: „Wystarczy ci mojej łaski”.

4. niedziela wielkanocna

KOMENTARZE

o 3 kwietnia

24 kwietnia

5. niedziela wielkanocna J 13, 31-33a.34-35

TY JESTEŚ EWANGELIĄ! Bóg nie wymaga, abym wszystko rozumiał. Nie oczekuje, że będę teologiem, który wyjaśni światu tajemnicę Trójcy Świętej. Stawia jedno wymaganie: „Kochaj!”. Poganie, patrząc na pierwszych chrześcijan, z zadziwieniem i zachwytem mówili: „Patrzcie, jak oni się miłują!”. I nawracali się. Dlatego na końcu mojego życia będę sądzony nie ze zdolności, wiedzy lub osiągnięć zawodowych, ale z tego, jak kochałem. Tylko to uzdalnia do życia w niebie. Czy mogę dziś powiedzieć żonie, mężowi, dziecku: „Kochanie, jeśli nie wiesz, jak kocha cię Bóg, popatrz, jak ja kocham ciebie”? Chcę czy nie, jestem najważniejszą ewangelią dla moich bliskich.

10 kwietnia

3. niedziela wielkanocna J 21, 1-19

KIM DZISIAJ JESTEM? To już się kiedyś zdarzyło… Nieudany połów. Jezus każe Piotrowi jeszcze raz zarzucić sieci, a wtedy rwą się z powodu mnóstwa ryb. Pierwszy raz, trzy lata wcześniej, Piotr na widok cudu mówił: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzeszny”. Dziś po latach chodzenia za Mistrzem, po doświadczeniu Golgoty i zmartwychwstania rzuca się wpław, aby szybciej dotrzeć do Jezusa. To chrześcijanin zakochany w swoim Bogu. Kim dzisiaj jestem: Piotrem sprzed nawrócenia czy Bożym desperatem, gotowym wyjść na wariata, byle tylko być blisko Niego? Jezus wie i drąży dalej: „Czy kochasz Mnie bardziej?” – aż dotrę do prawdy o sobie: „Ty, Panie, wiesz, jak Cię kocham, znasz moje grzechy, wiesz, że się ich wstydzę, wiesz, że właśnie tak Cię kocham”… Prawda wyzwala. „Paś owce moje, pójdź za Mną…Wystarczy ci mojej łaski”.

Barbara i Wojciech Gałązkowie. Rodzice trojga dzieci, małżeństwo z 15-letnim stażem.

35


W N A S T Ę P N Y M

Zamów prenumeratę „Anioła Stróża” jako prezent na Pierwszą Komunię dla dziecka.

N U M E R Z E :

„ A n i o ł S t r ó ż” na Pierwszą Komunię Gdzie zamówić prenumeratę:

D Z I Ę K U J Ę

• u listonosza lub na poczcie w.sklep.loretanki.pl • przez Internet na stronie ww tanki.pl lub przez e-mail: sklep@lore (22) 673 46 93 szczegóły: (22) 673 58 39 i

C I , M A M O , Ż E

Zapraszamy do Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej

M N I E U R O D Z I Ł A Ś !

Przyjedź do Loretto 14 maja

na pielgrzymkę czytelników „Różańca” i członków Rodziny Loretańskiej

21 maja

na piknik rodzinny w Loretto

24 – 26 czerwca

na rekolekcje dla młodych „Jak wygrać życie?”

2 – 5 lipca

na rekolekcje dla rodzin „Jak być ze sobą w rodzinie. Odpoczynek z Bogiem”

11 września

na odpust ku czci Matki Bożej Loretańskiej

Loretto to niezwykłe miejsce położone wśród lasów nad rzeką Liwiec, 60 km od Warszawy. W Sanktuarium znajdują się relikwie bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Dla gości i domowników posiłki przygotowuje s. Faustyna (w tym numerze znajdziesz wkładkę z przepisami siostry). Szczegóły na stronie: www.loretanki.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.