FILTRUJEMY!
Bezpiecznie korzystamy ze słońca
CZY ZAWSZE
MOŻNA BRAĆ
LOS W SWOJE RĘCE...
FILTRUJEMY!
Bezpiecznie korzystamy ze słońca
CZY ZAWSZE
MOŻNA BRAĆ
LOS W SWOJE RĘCE...
• w letniej modzie • na paznokciach • we włosach
• na talerzu • jako narzędzie pracy
• we wnętrzach • historia flower power
krem serum +
12 beauty vitamin
+ witaminowe, nawilżające formuły
+ suplementacja piękna
wit. B12 - witamina pochodzenia naturalnego o pięknym różowym kolorze, która pomaga złagodzić wrażliwą i zestresowaną skórę, przynosi ulgę, przyspiesza regenerację skóry, nadaje jej promienny wygląd.
Wielki malarz impresjonista Claude Monet stwierdził, że to dzięki nim został malarzem. Poeta romantyczny Gérard de Nerval uważał, że są one duszami, które kwitną w naturze. Pisarka Emma Goldman wolała je mieć w wazonie niż diamenty na szyi, a doktor medycyny Gustaw Uhlenbruck uważał, że są one oczami, którymi patrzeć możemy na przyrodę.
Latem mamy je cały czas wokół siebie. W ogródku, na balkonie, na miejskim skwerze i na łące. Inspirują twórców – od stylistów, szefów kuchni po designerów. I to od wieków!
h. Poszukaj w nim inspirujących historii o kwiatowym designie, najmodniejszych wzorach na paznokcie. Policz, w ilu wariantach pojawiają się w wakacyjnej modzie, sprawdź, jak możesz je wykorzystać, przygotowując prawdziwie letnie przysmaki. Szukasz pomysłu na siebie? Przeczytaj o kobietach, dla których są one narzędziami pracy. Kwiaty „kwitną” na wielu stronach tego numeru kobiecego magazynu h ;-)
Czy to dziwne? Wcale! Przecież Pablo Picasso, zauważył, że „kobieta
CO NOWEGO W ? Serum antyoksydacyjne i sól do kąpieli stóp!
PORTRET GWIAZDY! Młodzieńcze spojrzenie
HIT SEZONU Quiet luxury, czyli pochwała dyskrecji
KOBIECE HISTORIE Bezinteresownie i (w miarę)
bezkolizyjnie
SYGNOWANO TYLKO W
Aloes, roślina doskonała
MOJE RYTUAŁY Filtrujemy!
DERMOPIELĘGNACJA Po opalaniu
TEST /PIELĘGNACJA Maska nawilżająca
i pianka oczyszczająca
OKIEM SPECJALISTY Chrońmy się!
ON W Wrażliwiec...
NATURALNIE Zaproś egzotykę do domu
W GABINECIE Z gabinetu na słońce?
PREMIERY Kostka cytrynowa i kryształ górski
Z BLISKA Jedwab na dobranoc
MODA Moda jest jak kwiat...
MANICURE Pojedyncze kwiatki i całe bukiety
FRYZURY Kwiaty (i nie tylko) we włosach
LEKCJA MAKIJAŻU Makijaż wakacyjny.
Trzy sytuacje, trzy potrzeby...
MANICURE Czy french musi być francuski?
WSZYSTKO NA MOJEJ GŁOWIE
Raz, dwa, trzy... Myjemy!
MAKIJAŻ Piękne wspomnienia. Makijaż w stylu lat 90.
Nagrody, którymi wyróżniono h: Gwiazda Jakości Obsługi 2023 oraz Drogeria Roku 2022 w kategoriach: Najlepsza sieć drogeryjna, Najlepsza e-drogeria, Najciekawsza strategia asortymentowa i Najlepszy partner w biznesie.
IKONA STYLU Jennifer Aniston. Przepis na sukces PERFUMY/FELIETON Rozgrzany piasek i morska bryza PERFUMY/POZNAJMY SIĘ Sen nocy letniej PIELĘGNACJA PO KOREAŃSKU K-Beauty. Koreańska lekkość bytu
TEST /MAKIJAŻ Nowe róże do policzków i pomada do brwi
MODA OD PODSZEWKI Flower power, czyli od polityki do wolności
O TYM SIĘ MÓWI... Czas, na który nie czekamy, a on i tak nadchodzi...
DIETA Dla ochłody
FAKTY I MITY Kwestia nawodnienia
STREFA BEZ STRESU!
Szczęściara czy autorka planu na życie?
REPORTAŻ Bukiet, wiecheć, wiązanka...
MÓJ DOM Usiądź wygodnie w tulipanie
KUCHNIA Stokrotki na talerzu
KIERUNEK NA WEEKEND
Najpiękniejsze ogrody świata
HOROSKOP
Merkurja czyta z gwiazd
ADRESY SKLEPÓW ORAZ GODZINY ICH OTWARCIA ZNAJDZIESZ NA STRONIE INTERNETOWEJ www.hebe.pl Ceny podane w magazynie są cenami regularnymi h. Przedstawiona oferta cenowa ma charakter informacyjny i nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu art. 66 par.1 Kodeksu cywilnego. Oferta jest dostępna w wybranych sklepach h h zastrzega sobie prawo do zmian cen regularnych podanych w ofercie. h nie ponosi odpowiedzialności za błędy w druku. Zdjęcia produktów umieszczonych w magazynie mogą odbiegać od wyglądu produktu znajdujących się w sprzedaży.
Magazyn h przygotowują zespoły h i agencji wydawniczej RED PEPPER. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Relaks i pielęgnacja dla stóp
Mocznik jest znany z właściwości zmiękczających i regenerujących. Zapobiega też pękaniu skóry. Sól zawierająca ten składnik świetnie przygotowuje stopy do zabiegu pedicure. Clarena Podo Line, drobnoziarnista sól z mocznikiem do kąpieli stóp, 600 g, 23,00 zł, 100 g = 3,83 zł
Świetlista i bezpieczna
Serum za pomocą stabilnych
filtrów nie tylko chroni skórę przed szkodliwymi promieniami słońca, ale też nadaje jej młodzieńczą świetlistość.
Revox Just, Antioxidant serum
SPF 30+, serum
rozjaśniające do twarzy, 30 ml, 34,99 zł, 100 ml = 116,63 zł
Jak się zarumienić na zawołanie?
Użyć odrobiny kremowego różu do policzków.
Odcienie – do wyboru – są świeże i naturalne. Tubka – wygodna i wyposażona w precyzyjny aplikator.
Gosh Blush Up, róż do policzków, 14 ml, 59,99 zł, 100 ml = 428,50 zł
Kompleksowa pielęgnacja
Działanie jest efektywne, a komfort stosowania wysoki.
Lekki balsam nie tylko rozświetla
skórę, ale dzięki zawartości oleju
jojoba i witaminie C
poprawia jej kondycję i koloryt.
AA Yoummy Skin, balsam do ciała rozświetlająco-nawilżający, 400 ml, 24,99 zł, 100 ml = 6,25 zł
Nutrikosmetyk wypełniony składnikami, które pomagają w walce z upływającym czasem. Zawiera kolagen morski Peptan RF, kwas hialuronowy, wyciąg z kawioru, minerały i witaminy. Poręczne saszetki, wygodne w podróży.
Fa Beauty Elixir Caviar Collagen, suplement diety o smaku pinacolady, 20x9g/180 g, 149,99 zł, 100 g = 83,33 zł
Aby oczom zapewnić komfort, a skórę wokół nich odżywić, rozjaśnić i wzmocnić, skomponowano niemal magiczną formułę. Znajdziemy w niej silne antyoksydanty: ekstrakt z granatu oraz kompleks BEAUTIFEYE o działaniu anti-aging.
PURE BY CLOCHEE Lumi, rozświetlająco-upiększający krem pod oczy, 15 ml, 47,99 zł, 100 ml = 319,93 zł
Czy moda może nie pragnąć przyciągać spojrzeń? Na pierwszy rzut oka taka postawa
wydaje się przeciwna jej naturze… Ale czy
aby na pewno? TEKST: Matylda Jawor
Czym jest styl cichego luksusu? Można opisać go jako przewrotną wersję minimalizmu. Ale też – używając personifikacji – jako osobę, która nie zniża się do poziomu, ponad który wyniosły ją pieniądze, środowisko i upodobania. Jednocześnie nie jest to labirynt, styl ten jest wręcz łatwy do opanowania, bo wymaga jedynie dyscypliny, konsekwencji i... nieco zasobów. A także świadomości, że szczegół niepasujący do kanonu będzie widoczny niczym czerwony tulipan na polderze pełnym śnieżnobiałych.
Na czym polega cichy luksus? Na noszeniu i używaniu rzeczy w dobrym gatunku o określonych parametrach estetycznych (patrz poniżej). Nie ma potrzeby posiadania ich wielu. Niektórych nie trzeba mieć wcale (np. jachtu). Nie trzeba ich też często wymieniać, bo dobra jakość pozwala na dłuższe użytkowanie. Nuda? To, jak zawsze, kwestia potrzeb…
TAK, szeptem
Zegarek na rękę bez sygnalnych detali wiążących go z określoną marką.
Brak znaczników noszonych marek. Dotyczy to logo – w każdej formie, ulubionych zestawów barw (np. czarno-beżowe baleriny Chanel), charakterystycznych tkanin (kratka Burberry) i fasonów.
Biżuteria dyskretna (np. pierścionek zaręczynowy to raczej antyk niż wielokaratowy brylant) noszona w niewielkich dawkach. Może być to także ozdoba w stylu etno, ręcznie wykonana, trudna do zdobycia (to zamiennik wysokiej ceny).
Każdy element stylizacji jest dyskretny, to nie jest styl z mocnym akcentem. Ulubione słowo: umiar.
NIE, krzycząc
Zegarek na rękę duży, masywny (czytaj: zbyt rzucający się w oczy), z widocznymi elementami statusu.
Przyciągająca uwagę biżuteria noszona w sporych ilościach. Żywe, neonowe kolory i desenie w kontrastowych barwach. Dotyczy także skarpet, rękawiczek, podszewek, torebek. Widoczne znaczniki sezonu. Jeżeli modny jest odcień miętowy – nie nosimy go, chyba że trzy lata później.
Pani przygoda z wolontariatem trwa już ponad dwie dekady!
Monika Mrówczyńska: A nawet dłużej. Teraz, kiedy patrzę wstecz, to myślę, że początki mojego zaangażowania w bezinteresowną pomoc innym sięgają czasów szkolnych. Dorastałam w Ostródzie. Tam stawiałam pierwsze kroki jako wolontariuszka, w żeglarskiej drużynie harcerskiej. Jako harcerze angażowaliśmy się w wiele akcji.
Sprzątaliście świat czy robiliście zakupy starszym osobom?
MM: (śmiech) I to, i to. Generalnie, kiedy widzieliśmy, że obok nas mieszka osoba, która potrzebuje konkretnej pomocy, to skrzykiwaliśmy się i działaliśmy. Jak trzeba było drewno porąbać –rąbaliśmy, jak pomalować płot – malowaliśmy. Najfajniejsze było to, że działaliśmy oddolnie, sami z siebie, a nie dlatego, że nauczyciel czy inny dorosły nam kazał. Myślę, że to doświadczenie dało mi moc, poczucie sprawczości, które towarzyszy mi do dziś.
Po skończeniu liceum wyjechała Pani na studia do Warszawy.
MM: Zdecydowałam się na studiowanie germanistyki. W 2000 roku kończyłam studia i zastanawiałam się, co dalej. Chciałam gdzieś wyjechać, żeby
Jak być wolontariuszką długodystansową?
Swoimi doświadczeniami
dzieli się z nami Monika
Mrówczyńska, trenerka, podróżniczka, pilotka
wycieczek i akredytorka
Europejskiego Korpusu
Solidarności w Warszawie.
ROZMAWIA : Anna Rybarczyk
podszkolić znajomość języków – niemieckiego i angielskiego. Gdy zaczęłam badać temat, natknęłam się na program tzw. wolontariatu europejskiego – European Voluntary Service (EVS), który oferował studentom wyjazdy do wielu krajów Europy – w tym do Niemiec. Bardzo spodobała mi się oferta dotycząca polsko-niemieckiej współpraca młodzieży w Poczdamie. Traf chciał, że szkolenie przygotowawcze do tej misji miałam w Dreźnie. Tam zauważył mnie ksiądz jezuita, który prowadził tamtejszą organizację pomocową. Szybko stwierdził, że idealnie pasuję do grupy jego wolontariuszy i namówił mnie, bym została w Dreź-
nie. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że to była bardzo dobra decyzja.
Czym zajmowała się Pani w czasie tego pierwszego wolontariatu?
MM: Organizacja, do której trafiłam, zajmowała się koordynowaniem wyjazdów wolontariuszy: zarówno Niemców udających się do różnych krajów na świecie, jak i obcokrajowców przyjeżdżających do Niemiec. Od razu zostałam rzucona na głęboką wodę, bo poza typową pracą administracyjną zajęłam się organizowaniem szkoleń dla przyszłych wolontariuszy.
Było ciężko?
MM: To była niesamowita przygoda. Chcesz, czy nie chcesz, musisz się ogarnąć, odnaleźć w obcym sobie kraju, kulturze, języku. Z dziewczynami, z którymi wtedy mieszkałam – Francuzką i Węgierką, utrzymuję do dziś kontakt. Ale było ciężko, fakt. Gdy mi na jednym z pierwszych spotkań powiedziano, że mam przemawiać do grupy młodych Niemców po niemiecku, to mimo że byłam absolwentką germanistyki, zrobiłam się blada ze strachu (śmiech). Szybko jednak okazało się, że nasze wdrożenie do pracy odbywa się w przemyślany, kontrolowany sposób. Od początku towarzyszył mi
opiekun z ramienia organizacji, który wspierał mnie, gdy zaczynałam się gubić językowo, przejmował konwersację, a potem podpowiadał, co należy zmienić. Taka forma współpracy sprawiła, że dość szybko nabrałam pewności siebie i coraz sprawniej radziłam sobie jako koordynator. W czasie tego wolontariatu zyskałam masę umiejętności:
uczyłam się, jak pisać projekty, jak zdobywać fundusze na ich finansowanie, jak pracować z młodzieżą, aby ich praca w wolontariacie przyczyniła się do rozwijania ich kompetencji, przydatnych na ścieżce zawodowej.
I nabrała Pani chęci do dalszych działań!
MM: Dokładnie! Kiedy wróciłam do Polski, od razu chciałam zacząć organizować podobne programy wolontariatu także w naszym kraju. Zaczątkiem tych działań były spotkania w gronie Polaków, którzy wrócili z podobnych wyjazdów wolontariackich. Założyliśmy organizację działającą na rzecz dialogu polsko-niemieckiego – Horyzont. Działaliśmy w Niemczech i budowaliśmy coś podobnego w Polsce.
I tak w 2005 roku powstało Stowarzyszenie Trampolina.
MM: Komisja Europejska chciała wesprzeć działania byłych wolontariuszy EVS w krajach europejskich. Naszym celem było promowanie wolontariatu w innych krajach. Takie inicjatywy mają walor edukacji międzykulturowej, bo wymagają odnalezienia się w całkiem dla siebie nowym środowisku. W ramach działalności Trampoliny organizowaliśmy szkolenia z zakresu PR, zarządzania projektami i ludźmi, warsztaty. Organizowaliśmy spotkania, na których promowaliśmy wolontariat międzynarodowy.
Z czasem ta pasja stała się Pani stałą pracą.
MM: Po pewnym czasie okazało się, że moje kompetencje ktoś docenia i gotów jest zapłacić za prowadzone przeze mnie szkolenie. Od wielu lat jestem akredytorką wolontariatu europejskiego, program ten obecnie funkcjonuje jako Europejski Korpus Solidarności z siedzibą w Warszawie.
Na czym polega ta praca?
MM: Wolontariat, jeśli jest dobrze zorganizowany, może być dla każdego człowieka miejscem, dzięki któremu nabędzie on wiele kompetencji, przy-
datnych zarówno w życiu, jak i podczas kariery zawodowej. Naszym zadaniem jest sprawdzenie, czy polskie organizacje biorące udział w programie oferują wolontariuszom odpowiednie warunki do pracy i rozwoju, czy środki, jakie te organizacje pozyskują, są odpowiednio wydatkowane, czy wolontariusze nabywają w czasie swojej pracy kompetencje, a nie są tylko zapchajdziurą do łatania braków kadrowych w okresie wakacji.
Jednym słowem, sprawdzacie, czy wolontariusze faktycznie się czegoś uczą, a nie tylko parzą kawę?
MM: Młodzi ludzie często nie wiedzą, co chcą robić w życiu. Dla wielu osób wolontariat jest testem, który pomaga im w pojęciu decyzji o przyszłej pracy. Są osoby przekonane o tym, że chcą pra-
cować z dziećmi, ale po trzech miesiącach pracy jako wolontariusz w np. przedszkolu dochodzą do wniosku, że to jednak nie jest ich powołanie. Bywa odwrotnie, są osoby, które dzięki wolontariatowi odkrywają, że praca z dziećmi jest tym, co daje im spełnienie.
Od wielu lat łączy Pani pracę zawodową z byciem wolontariuszką.
MM: Żartuję nawet, że gdziekolwiek jestem, znajduję sobie pomysł na wolontariat. W Polsce od lat jestem wolontariuszem takich akcji, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Szlachetna Paczka. Ale bardzo mocno angażuję się też w programy wolontariatu w Afryce, którą pokochałam jako podróżniczka i którą pokazuję ludziom jako pilot wycieczek.
Jednym z takich ważnych dla Pani programów okazał się wolontariat dla EHRA (Elephant-Human Relation Aid), co można przetłumaczyć jako „pomoc w relacjach słonie – ludzie”. Na czym polega działalność EHRA?
MM: W największym skrócie EHRA wspiera pokojowe współistnienie słoni i ludzi. Słonie są gatunkiem coraz bardziej zagrożonym wyginięciem, dlatego chcemy zrobić wszystko, żeby kolejne pokolenia mogły podziwiać te piękne stworzenia w ich naturalnym środowisku. Oczywiście największym zagrożeniem dla słoni są kłusownicy.
Ale jak się okazuje – także lokalni rolnicy.
MM: Tak. Słonie żyjące na wolności, np. w Namibii, wędrują między ludzki-
mi siedzibami, poszukując jedzenia i wody do picia. Często w czasie tych poszukiwań, nie zdając sobie sprawy ze swojej siły i gabarytów, niecelowo niszczą stworzone przez ludzi rezerwuary, np. studnie, pompy wodne. A jak taki słoń stratuje ci źródło wody, to nie masz czym podlać przydomowych upraw warzyw i owoców. Ryzykujesz głód swojej rodziny.
Trudno się dziwić, że słonie są postrzegane przez rolników jako szkodniki.
MM: A z drugiej strony słoń potrzebuje wody, żeby żyć, żeby przeżyło jego stado.
Konflikt o wodę da się pokojowo rozwiązać?
MM: Okazuje się, że tak! EHRA wraz ze swoimi stałymi współpracownikami i wolontariuszami z całego świata buduje mury wokół zbiorników wody oraz paneli słonecznych, które produkują prąd i pomagają wydobywać wodę ze studni, oraz wodopoje dla słoni.
Budowanie murów? Brzmi to jak ciężka praca.
MM: I faktycznie to jest fizyczna, często ciężka praca, która polega na zbieraniu kamieni, mieszaniu cementu, układaniu muru, którego słonie nie byłyby w stanie zniszczyć. Układamy tę konstrukcję siłą własnych mięśni, nie korzystamy z żadnych podnośników, dźwigów, mieszarek. Po pierwszym dniu pracy myślałam: w co ja się wpakowałam, nie dam rady. Ale szybko okazało się, że tu każdy daje z siebie tyle, ile może. A tuż obok murów budujemy specjalne wodopoje, z których mogą korzystać zarówno zwierzęta gospodarskie, jak i słonie.
Pierwszy tydzień wolontariusze spędzają na budowie, a drugi na tzw. patrolach.
MM: Naszym zadaniem w czasie patroli jest obserwacja słoni, dokumentowanie, jakimi drogami się przemieszczają. Te słonie zwykle mają już swoje
ID: numer, imię etc. Na podstawie zebranych przez nas danych sporządzane są mapy. Dzięki temu możemy określić, gdzie będą szukać wody i tworzyć w tych miejscach wodopoje, odseparowane od studni dla ludzi. W czasie patrolu, w którym uczestniczyłam, mieli-
śmy do czynienia z rannym słoniątkiem. Naszym zadaniem było odnalezienie tego malucha oraz poddanie badaniu przez wykwalifikowanego weterynarza. Weterynarz, który może dokonać takiej oceny, musi mieć specjalną licencję pozwalającą na pracę z dzikimi zwierzętami.
Co dolegało temu słoniątku?
MM: Ten mały słoń doznał uszkodzenia trąby. Naderwał ją, zahaczając o kolec. Słonie niezwykle mocno chronią swoje młode, więc aby dokonać szczegółowego badania, musielibyśmy uśpić całe stado. Weterynarz podleciał więc helikopterem. Stwierdził jednak, że obrażenia słoniątka nie zagrażają jego życiu, a po zagojeniu rany będzie on funkcjonować normalnie – jako słoń – z nieco krótszą trąbą.
Wolontariaty w egzotycznych krajach często są płatne, a część wolontariuszy traktuje ten wyjazd trochę jak wakacje.
MM: Tak, ten trend nazywany jest wolonturystyką. Nie mam nic przeciwko płaceniu za taki wolontariat, ponieważ wiem, że organizacje, które nas przyjmują, często nie dostają żadnego wsparcia od lokalnych władz, mogą prowadzić działalność właśnie dzięki wolontariuszom. Wszystko kosztuje. Jak jedziemy na patrol ze słoniami, musimy mieć sprawne auto, paliwo, jedzenie, opłacić weterynarza. W zamian otrzymujemy nie tylko możliwość obserwacji tych niesamowicie pięknych ssaków, ale także solidną dawkę wiedzy o nich. Tą wiedzą mogę potem dzielić się z moimi turystami jako pilot wycieczek. Ale faktycznie, trzeba bardzo uważnie wybierać organizację, dla której chce się
Dobre jedzenie to nie to, które smakuje nam, gdy znajdzie się na naszym języku, ale to, po którym dobrze się czujemy następnego dnia.
pracować. Działają bowiem i takie miejsca, które nastawione są wyłącznie na generowanie zysku, a nie pomoc zwierzętom. Jeśli w ofercie pracy jest np. przytulanie małych lwów, to powinna zapalić się czerwona lampka, ponieważ organizacje realnie pomagające zwierzętom mają za zadanie przywrócić je naturze, a nie oswajać.
EHRA jest organizacją spełniającą wszelkie standardy etycznego pomagania, a pieniądze, jakie uzyskuje od wolontariuszy, są przeznaczane na kolejne projekty.
Namówiła Pani do współpracy z EHRA także polską fundację Make a Change.
MM: Fundacja ta organizuje wolontariaty dla młodzieży licealnej, część z nich to wychowankowie domów dziecka. Kiedyś szefowa tej organizacji spytała mnie, czy mogę doradzić jakieś miejsce na wolontariat zagraniczny, bo organizacja, z którą do tej pory pracowali, zakończyła działalność. A ja podsunęłam jej „moje słonie”.
EHRA to niejedyny wolontariat w Afryce, w jaki jest Pani zaangażowana.
MM: Nie, współpracuję też z Mają Kotalą, która w Kenii w Mombasie prowadzi organizację Sewing Together. Jest to szkoła szycia i projektowania dla dziewcząt. Jej uczennice często pochodzą z małych miejscowości, dzięki szkole nabywają umiejętności, a Maja pomaga im później znaleźć pracę. Szkoła szyje też podpaski, a jak wynika z oficjalnych danych, ponad milion kenijskich dziewczynek jest zagrożonych ubóstwem menstruacyjnym – kiedy mają okres, nie chodzą do szkoły. Tak więc i ja nauczyłam się szyć podpaski.
Maja z pomocą lokalnych organizacji dostarcza je potem kobietom w całym kraju.
Nawet kiedy jedzie Pani na urlop, szuka Pani okazji, by pomóc. MM: (śmiech). Planuję teraz z moją przyjaciółką, także podróżniczką i pilotką wycieczek Anią Olej-Kobus, wyjazd do Malawi. Poza zwiedzaniem planujemy pomóc organizacji Young Health, która szkoli położne i przygotowuje „mama-kit”, zestawy do porodów, które pomagają zmniejszyć umieralność kobiet. Nie mamy kompetencji w kwestii zdrowia, ale w każdej organizacji jest do wykonania wiele różnych zadań, a wiele mierzy się z brakiem rąk do pracy. Więc będziemy robiły to, czego aktualnie potrzebują.
Z jakimi problemami borykają się organizacje pracujące z wolontariuszami?
MM: Ogromnym problemem organizacji w Polsce i na świecie jest brak stabilności finansowej. Często organizacje takie pracują od grantu do grantu. Trudno jest zaplanować długofalowe działania, gdy nie wiemy, czy jutro będziemy mogli zapłacić czynsz za lokal. W Polsce mamy wiele małych organizacji, które mogłyby lepiej funkcjonować, gdyby połączyły siły i zaczęły ze sobą współpracować. Wtedy można by podzielić np. koszty stałe, takie jak księgowość czy wynajem lokalu na kilka organizacji. Dlatego zawsze namawiam, dogadujcie się, działajcie razem.
Z danych GUS za 2022 rok wynika, że tylko 28 % Polaków angażowało się w jakąś formę wolontariatu. Daleko nam do Niemców czy Holendrów.
MM: Owszem. Mieszkałam przez jakiś czas w Niemczech i zauważyłam, że tam postawa obywatelska młodych ludzi od początku budowana jest na działaniach wspólnotowych. Ale jestem optymistyczna w kwestii Polaków. Coraz więcej osób, zwłaszcza młodych ludzi, zostaje wolontariuszami i robi naprawdę fantastyczne rzeczy. Bardzo prężnie rozwija się wolontariat pracowniczy.
Co może dać nam bycie wolontariuszem?
MM: Poza satysfakcją z tego, że pomagamy? Możemy nabyć kompetencje, które przydadzą nam się później na rynku pracy. Jeśli wyjeżdżamy za granicę, to uczymy się radzić sobie w nieznanym środowisku, nawiązujemy nowe znajomości, ale też otwieramy się na inność. Często jedziemy do innych krajów z głową pełną stereotypów: Niemcy są sztywni, a w Afryce kradną. Tymczasem przy bliższym poznaniu okazuje się, że Niemcy wcale nie są tacy zamknięci, a na południu tego kraju są wręcz wylewni. Kolejny stereotyp: biedna Afryka. Namibia, w której pracowałam ze słoniami, jest krajem na wysokim poziomie cywilizacyjnym, moglibyśmy im pozazdrościć np. świetnie wyposażonych szpitali. Dlatego zachęcam wszystkich, aby angażowali się w wolontariat, bo dzięki niemu nie tylko my zmieniamy rzeczywistość, ale także wolontariat zmienia nas – na lepsze.
Aloes fenomenalnie nawilża skórę, potrafi ukoić podrażnienia i działa antyoksydacyjnie. Czy znamy wszystkie jego talenty?
1. DOBOROWA KOMPANIA
W składzie „oddziału”: ekstrakt z ogórka, sok z liści aloesu, kwas hialuronowy, olejek jojoba. Ich zadanie: odżywienie poszarzałej skóry wokół oczu. MAKE ME BIO rozświetlające serum pod oczy, 10 ml, 60,99 zł, 100 ml = 609,90 zł
2. ORZECHY I LIŚCIE ALOESU
Bogata (orzechy laskowe, liście aloesu, kwas hialuronowy), ale lekka formuła sprawdza się jako samodzielny kosmetyk lub serum pod krem. GAMARDE eliksir nawilżający, 30 ml, 99,99 zł, 100 ml = 333,30 zł
3. CZUŁY DOTYK
Delikatny szampon przeznaczony do pielęgnacji włosów suchych, osłabionych i łamliwych. Dzięki zawartości aloesu i ekstraktu z owocu granatu skutecznie nawilża je i wygładza.
PROSALON Aloes & Granat, szampon nawilżający, 1000 ml, 34,99 zł, 100 ml = 3,50 zł
4. DWÓCH BOHATERÓW
Żel zawiera pielęgnacyjne formuły: antyoksydacyjny kompleks ACGG z ekstraktami z aloesu i miłorzębu, oraz EGCG, silny antyoksydant z liści zielonej herbaty.
ALOESOVE żel myjący do twarzy, 190 ml, 28,99 zł, 100 ml = 9,66 zł
5. INTENSYWNIE I BŁYSKAWICZNIE
Sok z aloesu wraz ze starannie dobranymi pielęgnacyjnymi komponentami (wzmacniającymi jego nawilżające działanie) skutecznie odżywią skórę nawet silnie wysuszoną na plaży.
YUMI Aloe Mango, balsam do ciała, 300 ml, 26,99 zł, 100 ml = 9,00 zł
6. BEZ OBAW!
Żelowa konsystencja sprawia, że produkt intensywnie nawilża, nie pozostawiając na naskórku lepkiego filmu. Można go stosować nawet tuż przed wyjściem. SOQU, Aloe Vera, 99%, żel łagodzący, 300 ml, 29,99 zł, 100 ml = 10,00 zł
Więcej produktów z aloesem znajdziesz na hebe.pl
Nie tylko swoje zdjęcia, wodę, ale przede
wszystkim promienie
słoneczne, które padają na naszą skórę, zwłaszcza
latem. Od dekad głośno
mówią o tym naukowcy
i kosmetolodzy, a marki
kosmetyczne coraz
chętniej wyposażają swoje
produkty w stabilne filtry.
Filtrujemy też swoją
wiedzę na ten ważny
dla naszej skóry
i zdrowia temat.
TEKST: Katarzyna Brzeska
Co roku wyjeżdżamy na wakacje i leżymy na leżaku na plaży, żeby jak najładniej się opalić, zdobyć najpiękniejszy odcień opalenizny nad hotelowym basenem. Każdego roku ulegamy oparzeniom słonecznym, okładając spieczoną skórę kompresami z serwatki i żelem z aloesu. W trakcie letnich urlopów obiecujemy sobie, że za rok na pewno zastosujemy wyższy filtr SPF, żeby było bezpieczniej. Niestety, równie regularnie słyszymy też, że przybywa chorych na raka skóry. W 2022 roku w Polsce zanotowano 3500–4000 przypadków nowotworu skóry. To o 1000 więcej niż rok wcześniej. Może więc warto sprawę potraktować poważnie i zacząć używać kosmetyków chroniących przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB?
POZNAJ WROGA:
UVA I UVB
Gdy zapytamy, jak zdrowo i bezpiecznie się opalać, wielu dermatologów i kosmetologów odpowie nam, że to niełatwe, bo opalanie jest reakcją obronną naszej skóry na szkodliwe działanie promieniowania UV. Gdy promienie UVA (te groźniejsze, bo
o większej długości fal) padają na skórę, przedostają się do jej wnętrza, niekiedy aż do skóry właściwej i tkanki podskórnej (to naprawdę głęboko!) sieją tam spustoszenie. Negatywnie działają na komórki, powodując ich przedwczesne starzenie się, stres oksydacyjny, uszkodzenia bariery ochronnej skóry i podskórnych naczyń włosowatych oraz wywołując nieodwracalne zmiany w DNA komórek skóry. Promieniowanie UVA powoduje rumień na skórze, silne jej przesuszenie, trwałą utratę jędrności i znaczne zmniejszenie pracy gruczołów łojowych.
Oprócz promieniowania UVA mamy jeszcze do czynienia z promieniowaniem UVB, które ma dwa oblicza. Z jednej strony jest ono odpowiedzialne jest za „opalanie” i powoduje oparzenia słoneczne. Skóra w odpowiedzi na ten rodzaj promieniowania wytwarza ciemny barwnik – melaninę, którego zadaniem jest pochłaniać część promieniowania i tym samym zabezpieczyć komórki skóry przed uszkodzeniem. My się cieszymy, że mamy piękną opaleniznę, a tymczasem skóra cierpi. To także promieniowanie UVB przyczynia się do rozwoju nowotwo -
rów skóry (również na owłosionej skórze głowy, jeśli nie jest chroniona chustką lub kapeluszem) i przyczynia się do podrażnień spojówki (okulary przeciwsłoneczne są niezbędne). Promieniowanie UVB ma również drugą, dobrą twarz – jest niezbędne do syntezy witaminy D. Żeby do tego doszło, nie musimy jednak leżeć przez wszystkie dni urlopu na plaży – wystarczy na 15 minut dziennie wystawić do słońca twarz i odsłonić ramiona. Zachęcamy do rozsądnego korzystania ze słońca i stosowania w każdej sytuacji kosmetyków z filtrami przeciwsłonecznymi.
Z FILTREM CI DO TWARZY
Jeśli lubimy nosić makijaż także latem, możemy wybrać kosmetyki, które będą maskowały niedoskonałości cery, a jednocześnie chroniły ją przed promieniowaniem UV. Kosmetyki do makijażu – pudry, fluidy lub kryjące podkłady – zawierające w składzie filtry SPF to idealny patent na lato. Można też wybrać słynne kremy BB z filtrami UV, które nie tylko są delikatnym kosmetykiem do makijażu (bo wyrównują koloryt cery i kryją drobne niedoskonałości), ale też pielęgnują skórę i dodatkowo ją chronią.
1. TOŁPA dermo face hydrativ, hialuronowy krem nawilżający BB SPF 30, 40 ml, 39,99 zł, 100 ml = 99,98 zł 2. FLOSLEK
Wciąż mówimy o ochronie przed promieniowaniem, o SPF, o filtrowaniu, ale czym właściwie są filtry przeciwsłoneczne? Jak je wybierać? Jak rozpoznać, czy są dobrze dobrane do naszej skóry, i jak się zorientować w ich oznaczeniach numerycznych?
Od początku…
SPF (Sun Protection actor), czyli wskaźnik ochrony przeciwsłonecznej, służy do oznaczania wartości ochrony przed promieniowaniem UVB. Używa się go zawsze na opakowaniach kosmetyków, tak aby w widoczny sposób zaznaczyć „siłę” ochrony. Liczba przy skrócie SPF (np. 20) oznacza, że używając tego rodzaju filtra, do oparzenia słonecznego dochodzi po czasie
20-krotnie dłuższym, niż wtedy, gdy przed ekspozycją na słońce nie aplikuje się kosmetyku z filtrami. Na pierwsze dni wakacji w pełnym słońcu najlepiej zastosować najwyższą ochronę, czyli SPF 50+, i dopiero po 3–4 dniach zmniejszyć jej wartość do SPF 30. Na tej wartości, w słoneczne dni, gdy skóra jest oswojona ze słońcem, powinniśmy się zatrzymać. Oczywiście są niższe wartości SPF (aż do SPF 2), ale dla naszego słowiańskiego typu urody wartość SPF 30 powinna być ochroną minimalną. Mówimy przy tym o skórze, która jest dobrze nawilżona, odżywiona i szybko przyzwyczaja się do słońca. Natomiast jeśli mamy skórę wrażliwą, dojrzałą i skłonną do podrażnień, warto przez całe wakacje używać kosmetyków o wartości SPF 50.
Czy używając do opalania kosmetyków z wysokim mianem filtra ochronnego mozna sie opalić?
Tak, choć prawdopodobnie nieco wolniej, ale będzie to opalanie dla skóry i całego organizmu bezpieczniejsze. Czy to nie jest najważniejsze?
167,40
148,99 zł,
129,99 zł,
899,90 zł
124,98 zł
W dobraniu odpowiednich dla naszej skóry i potrzeb filtrów przeciwsłonecznych liczy się nie tylko ich wartość, ale także rodzaj. We współczesnych kosmetykach stosowane są dwa rodzaje filtrów: mineralne, nazywane również fizycznymi oraz - chemiczne. Działanie filtrów mineralnych (dwutlenku tytanu lub tlenku cynku) polega na odbijaniu z powierzchni skóry niekorzystnych promieni UV. Filtry te pochodzą z substancji mineralnych i osadzają się na skórze, czyli działają na jej powierzchni, nie wnikając do wnętrza. Z tego
również powodu stosowane są w kosmetykach dla dzieci oraz w produktach przeznaczonych do ochrony skóry wrażliwej, trądzikowej i skłonnej do podrażnień. Nielubianą ich cechą jest nadawanie skórze białawego odcienia, co powoduje, że z duzym trudem można nałożyć na nie makijaż.
Filtry chemiczne to na ogół mieszanki salicylanów, benzofenonów i cynamo-
nianów – substancji, które wnikają do wnętrza skóry i pochłaniają szkodliwe promieniowanie UVA i UVB. Zaletą filtrów chemicznych jest to, że można na nie nakładać makijaż, nie powodują bielenia skóry, wadą zaś – możliwość reakcji alergicznej na substancję chemiczną lub pojawienie się niedoskonałości. Najlepszym wyjściem jest stosowanie kosmetyków, które w swoich
Filtry UV znajdują się także w kosmetykach, których głównym zadaniem jest zaawansowana pielęgnacja. Kremy do skóry dojrzałej zawierające antyoksydanty, peptydy i składniki spowalniające procesy starzenia, produkty dla skóry trądzikowej, wrażliwej i z niedoskonałościami mają często w swoim składzie filtry przeciwsłoneczne. Umieszcza się je w recepturach po to, by nie dopuścić do powstawania przebarwień na skórze, hamować procesy oksydacyjne i chronić substancje aktywne przed działaniem słońca.
1. LA ROCHE-POSAY Anthelios XL, żelkrem do twarzy SPF50+, 50 ml, 113,99 zł, 100 ml = 227,98 zł 2. L'OREAL Revitalift Clinic, krem do twarzy z witaminą C, SPF50, 50 ml, 69,99 zł, 100 ml = 139,98 zł
3. PHARMACERIS T Sebo-Moistatic, krem nawilżająco-kojący SPF30 do twarzy w trakcie i po kuracjach przeciwtrądzikowych, 50 ml, 61,99 zł, 100 ml = 123,98 zł
4. VICHY Liftactiv, Supreme, krem przeciwzmarszczkowy z SPF30 do twarzy, 50 ml, 180,99 zł, 100 ml= 361,98 zł
formułach zawierają większość filtrów mineralnych, połączonych z bezpiecznymi filtrami chemicznymi.
Samo posiadanie dobrego kosmetyku z filtrami przeciwsłonecznymi to już połowa sukcesu bezpiecznego opalania. Druga połowa to sposób jego używania. Jak to robić właściwie? Przede wszystkim, gdy wychodzimy na słońce, nie wystarczy nam poranna aplikacja kremu czy mleczka z filtrem – musimy ją powtarzać mniej więcej co godzinę lub dwie. Wszystko dlatego, że filtry, szczególnie te mineralne osadzające się na powierzchni skóry, szybko tracą swoje właściwości ochronne – mogą „spłynąć” z twarzy, gdy się pocimy, mogą zostać usunięte przez pocieranie skóry ubraniem albo spłukane ze skóry, gdy kąpiemy się lub bierzemy prysznic po wyjściu z kąpieli morskiej. Krem z filtrem należy nakładać na skórę na ok. 20–30 minut przed wyjściem na słońce, aby mógł się dobrze wchłonąć. Aplikując krem na skórę, trzeba pamiętać o trudno dostępnych lub często pomijanych miejscach: wewnętrz-
Zdarza się, że na słońcu pierwszy opala się nos, a od razu po nim czerwienieją uszy i wysuszają się usta. Później skutki opalania widzimy również na przesuszonych i matowych włosach. Aby zapobiec takim niespodziankom, koniecznie zabierz na wakacje sztyfty ochronne do ust, nosa, uszu z wysoką ochroną SPF oraz ochronną mgiełkę do włosów. Filtry zawarte w preparatach do włosów chronią ich kolor i stanowią dobrą ochronę skóry głowy przed oparzeniem i podrażnieniem.
nej stronie ud, pod pachami, na plecach, na karku i na małżowinach uszu. Po dniu spędzonym na słońcu weź prysznic, dokładnie oczyść skórę i – gdy jest jeszcze wilgotna – nałóż na nią mleczko lub balsam delikatnie natłuszczający, aby zatrzymać w naskórku nawilżenie i wspomóc naturalną ochronę warstwy hydrolipidowej. Po opalaniu możesz używać kosmetyków zawierających łagodzące i nawilżające składniki, takie jak sok i żel z aloesu, pantenol, mocznik lub glicerynę.
Świadomość ryzyka choroby nowotworowej skóry jest coraz większa, ale niestety statystyki wskazują, że czerniak jest nowotworem, który co 10 lat podwaja liczbę zachorowań. W 2022 roku w Polsce zanotowano około 4000 takich przypadków, z czego 1500–1800 zostało wykrytych w stadium zaawansowanym lub rozsianym. Oznaczać to może, że nie badamy znamion na skórze, bagatelizujemy je lub po prostu… boimy się iść do lekarza. A to
1. BIELENDA Bikini, lekki nawilżający wodoodporny krem do opalania SPF 50, 50 ml, 29,99 zł, 100 ml = 59,98 zł
2. LIRENE Sun, krem ochronny do twarzy SPF 50, 40 ml, 29,99 zł, 100 ml = 74,98 zł 3. HOLIKA HOLIKA Aloe, krem wodoodporny SPF50++++, 100 ml, 89,99 zł, 100 ml = 89,99 zł
4. ZIAJA Med, Kuracja ochronna UVA + UVB, matujący krem do twarzy, SPF 50+, 50 ml, 28,99 zł, 100 ml = 57,98 zł 5. IWOSTIN Solecrin Purritin, lekki fluid matujący SPF50+, 40 ml, 67,99 zł, 100 ml = 169,98 zł 6. CLOCHEE rozświetlający krem SPF 30, 50 ml, 144,99 zł, 100 ml = 289,98 zł 7. FARMONA Jantar Sun, bursztynowy nawilżający krem do twarzy SPF 50, 50 ml, 24,99 zł, 100 ml = 49,98 zł 8. FLOSLEK Sun Care, ochronny krem tonujący SPF 50+, 50 ml, 45,99 zł, 100 ml = 91,98 zł
9. DERMIKA kolagenowy krem ochronny Anti Age, SPF 50, 50 ml, 89,99 zł, 100 ml = 179,98 zł 10. NACOMI Next Level, City Formula, krem do twarzy SPF 50, 50 ml, 39,99 zł, 100 ml = 79,98 zł 11. ALMA K.
Age-Defying, przeciwzmarszczkowy krem do twarzy SPF30, 50 ml, 154,99 zł, 100 ml = 309,98 zł
ny, a szybko i we wczesnym stadium zdiagnozowany pozwala na wyleczenie niemal 100% przypadków. Czy można samemu zdiagnozować zmianę nowotworową na skórze?
To nie jest trudne. Cechy charakterystyczne, które pomagają w rozpoznaniu czerniaka, określane są za pomocą
kryteriów ABCDE:
A – asymetria, np. znamię „wylewające” się na jedną stronę,
B – brzegi poszarpane, nierównomierne, posiadające zgrubienia,
C – czerwony, czarny, niejednolity kolor,
D – duży rozmiar, wielkość zmiany
powyżej 6 mm,
E – ewolucja, czyli postępujące zmiany zachodzące w znamieniu*.
Jednak zamiast diagnozować pojawiające sie zmiany, lepiej przeciwdziałać ich powstawaniu, stosując we właściwy sposób i dobrze dobrane kosmetyki z ochroną przeciwsłoneczną.
* Źródło: materiały edukacyjne programu „Znamię! Znam je?”
Nawet jeśli bardzo zależy nam na przyspieszeniu opalania, nie powinno się rezygnować z ochrony przeciwsłonecznej. Mamy na to inny pomysł: oprócz kremu z SPF warto stosować kosmetyki, które przyspieszają opalanie albo delikatnie przyciemniają skórę. Można wybrać subtelnie barwiące pianki, musy, oliwki, spraye albo odżywcze mleczka do ciała. Używane po kąpieli będą w bardzo dyskretny sposób, ale za to sukcesywnie, przyciemniać kolor skóry. Na ogół kosmetyki przyspieszające opalanie zawierają w składzie pigmenty oraz lśniące drobinki, które dodatkowo rozświetlają i wygładzają skórę. Można również wspomagać opalanie, przyjmując tabletki z beta-karotenem mniej więcej na dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem na wakacje.
1. ZIAJA Masło kakaowe, spray przyspieszający opalanie, 100 ml, 17,99 zł, 100 ml = 17,99 zł
2. AUSTRALIAN GOLD olejek przyspieszający opalanie, 237 ml, 94,49 zł, 100 ml = 39,87 zł
3. KOLASTYNA Turbo przyspieszacz opalania, 150 ml, 22,99 zł, 100 ml = 15,33 zł 4. SORAYA Sun Boost, nawilżający przyspieszacz opalania, 125 ml, 29,99 zł, 100 ml = 23,99 zł
Jakie dermokosmetyki stosować, aby łagodzić podrażnienia posłoneczne, nawilżyć, odżywić i ukoić skórę? Czego szukać w ich składzie i jakim składnikom zaufać? TEKST: Olga Huk
Wpielęgnacji słonecznej najważniejsze jest zapobieganie niekorzystnym skutkom opalania przez stosowanie odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej, czyli kosmetyków z filtrami UVA i UVB. Oprócz profilaktyki niezmiernie ważna jest także pielęgnacja posłoneczna. O ile ta zapobiegawcza – w postaci dermokosmetyków z wysokimi filtrami (SPF 50+) –chroni skórę przed poparzeniem, fotostarzeniem i szkodliwym działaniem wolnych rodników, o tyle pielęgnacja po opalaniu potrafi ukoić podrażnioną słońcem skórę, wspomaga jej nawilżenie, odżywienie i regenerację, a także przedłuża opaleniznę i wzmacnia jej intensywność. Najlepiej byłoby, gdyby nie dochodziło do poparzeń słonecznych, ponieważ znacząco wpływają one na kondycję skóry i jej funkcje ochronne. Poparzenia słoneczne spowodowane są przede wszystkim promieniowaniem UVB, które ma bardzo silne właściwości rumieniotwórcze i aktywizuje syntezę melaniny – „opalającego” barwnika skóry. Promieniowanie UVA jest promieniowaniem o najdłuższej fali, jest mniej rumieniogenne, ale za to bardziej barwnikotwórcze od UVB i niestety dociera do najgłębszych warstw skóry właściwej, a nawet tkanki podskórnej, wywołuje procesy starzenia oraz może być przyczyną pojawienia się nowotworów.
Gdy przesadzimy ze słońcem i dzień na plaży zakończymy z czerwoną skórą, niezastąpione są dermokosmetyki zawierające składniki kojące, delikatnie chłodzące, łagodzące stany zapalne, zmniejszające opuchliznę i podrażnienia (np. ekstrakt z aloesu lub z zielonej herbaty, wyciąg z oczaru wirginijskiego, wyciąg z pestek pomidora oraz olej i wyciąg z wiesiołka). Działanie łagodzące wymienionych składników na ogół połączone jest w dermokosmetykach z funkcją dodatkowego nawilżenia przez zastosowanie kwasu hialuronowego, mocznika, gliceryny i naturalnych roślinnych maseł – shea i kakaowego. Roślinne masła i oleje mają również właściwości delikatnie natłuszczające skórę, a więc chronią przed utratą wilgoci z naskórka i wzmacniają oraz regenerują naturalną warstwę hydrolipidową skóry.
Gdy pojawia się piekący problem, sprawdź, czy w twojej kosmetyczce jest produkt, w którym znajduje się:
Alantoina – pochodna mocznika o działaniu intensywnie nawilżającym, wspomaga procesy naprawcze i łagodzi podrażnienia; Ceramidy – nawilżają, wzmacniają i wspomagają szczelność bariery lipidowej skóry;
Kwas hialuronowy – szybko i skutecznie nawilża i chroni naskórek przed
utratą wilgoci, wzmacniając barierę ochronną skóry;
Mocznik – intensywnie nawilża, zmiękcza i wygładza skórę, ma właściwości przeciwzapalne i antyseptyczne;
Panthenol – nawilża, koi, łagodzi stany zapalne i przyspiesza gojenie ran (również oparzeń);
Koenzym Q10 – neutralizuje wpływ wolnych rodników, wspomaga wytwarzanie kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego oraz procesy regeneracyjne skóry;
Witamina B6 – wspomaga nawilżenie, koi podrażnienia, chroni przed niekorzystnym wpływem promieniowania UV;
Witamina E – wzmacnia funkcje ochronne skóry, nawilża i wspomaga procesy regeneracyjne;
Niacynamid – znany również jako witamina B3, PP lub niacyna – zapobiega przesuszeniu skóry, działa przeciwzapalnie, stymuluje produkcję kolagenu i elastyny;
Cynk – wspomaga gojenie ran, łagodzi podrażnienia, neutralizuje działanie wolnych rodników.
Dermokosmetyki przeznaczone do łagodzenia skutków opalania, a nawet poparzeń słonecznych oprócz witamin, lipi-
dów, peptydów i składników mineralnych mogą zawierać ekstrakty i oleje roślinne wspomagające walkę z wolnymi rodnikami, nawilżające skórę, wzmacniające jej naturalną ochronę i kojące podrażnienia. Niezastąpione mogą okazać się: Wyciąg z oczaru wirginijskiego –działa antyrodnikowo, tonizuje, łagodzi stany zapalne i podrażnienia, wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, łagodzi skutki fotostarzenia;
Ekstrakt z arniki górskiej – odświeża, tonizuje i łagodzi stany zapalne, regeneruje i działa przeciwutleniająco;
Ekstrakt z aloesu – utrzymuje wilgoć, regeneruje i wygładza skórę. Uspokaja ją, łagodząc stany zapalne i podrażnienia;
Ekstrakt z rumianku – działa przeciwzapalnie, antybakteryjnie i antyseptycznie, koi i łagodzi stany zapalne;
Ekstrakt z szafranu – naturalizuje działanie wolnych rodników, nawilża i opóźnia procesy związane z fotostarzeniem skóry, zmniejsza rumień i przyspiesza gojenie;
Ekstrakt z zielonej herbaty – poprawia nawilżenie, ujędrnia, koi i łagodzi podrażnienia, poprawia mikrokrążenie;
Oleje (arganowy, jojoba, z awokado, z pestek winogron, sezamowy, z wiesiołka) i masła roślinne (kakaowe i shea) – delikatnie natłuszczają skórę, wpływając na jej lepsze nawilżenie i po-
prawę sprężystości, wspomagają ochronną warstwę hydrolipidową, zmniejszają zaczerwienienia, swędzenie i koją podrażnienia. Wiele olejów ma właściwości przeciwutleniające (neutralizują działanie wolnych rodników).
W TRUDNYCH SPRAWACH
Oparzenia posłoneczne mają bardzo nieprzyjemne skutki i nie chodzi tu wyłącznie o zaczerwienienie skóry, ale przede wszystkim o pojawiające się wraz z nim pieczenie, swędzenie, rozgrzanie i ból przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Noce po zbyt intensywnym opalaniu mogą być bardzo nieprzyjemne, dlatego dermokosmetyki łagodzące skutki oparzeń należy aplikować kilkukrotnie w ciągu doby, a równocześnie z nimi można stosować chłodne prysznice lub zimne kompresy.
Doraźnie można zastosować również domowe sposoby naszych prababek –okłady z miodu, który zawiera inhibinę, lizozym i rutynę, z kefiru, zsiadłego mleka lub maślanki (bez cukru!), które są bogate w witaminy A, D i E oraz laktoferynę, pianę z białek jaj, miąższ z ogórka lub aloesu oraz chłodne kompresy z olejkiem z mięty pieprzowej (2 krople na 100 ml wody). Nie ma powodu, żeby nie wierzyć w skuteczność domowych metod, bo współczesna medycyna i kosmetologia właśnie z nich czerpie najwięcej, a enzymy zawarte w miodzie, białkach kurzych jaj, składniki z miąższu ogórka i aloesu, olejek z mięty pieprzowej i bakterie kwasu mlekowego równoważące i wzbogacające florę bakteryjną
O produkcie: całonocna maska-serum zawiera
16% humektantów, a w jej składzie znajdziemy też algi, kwas hialuronowy, skwalan i aloes.
W połączeniu tworzą spektrum ochrony i nawilżenia. Skóra w czasie nocnej
regeneracji nabiera zdrowego wyglądu.
Najlepszy dla: każdej skóry, szczególnie suchej i odwodnionej.
Zwróciłam uwagę na: delikatny zapach i wegańską formułę.
SheCare Sleeping Mask, maska nawilżająca na noc, 10 ml, 13,99 zł, 100 ml = 139,90 zł
O produkcie: ultralekkie serum, które łagodzi, koi i wzmacnia skórę. Zawiera witaminę B3, pantenol, kwas hialuronowy i wyciąg z owsa. Pomaga odbudować płaszcz hydrolipidowy skóry oraz zmniejsza zaczerwienienia.
Najlepszy dla: skóry naczynkowej, z trądzikiem różowatym lub podrażnionej, która wymaga silnej regeneracji.
Zwróciłam uwagę na: żelową konsystencję, dzięki której kosmetyk bardzo szybko się wchłania.
Sensilis Skin Rescue, serum S.O.S., 30 ml, 189,99 zł, 100 ml = 633,30 zł
O produkcie: pianka w delikatny, ale skuteczny sposób oczyszcza skórę twarzy, pomaga dokładnie pozbyć się zanieczyszczeń. Świetnie sprawdza się jako drugi etap oczyszczania. Kosmetyk jest bogaty w antyoksydanty i naturalne ekstrakty, co sprawia, że skóra po aplikacji jest pełna blasku, miękka i jedwabista.
Najlepszy dla: każdego typu cery. Zwróciłam uwagę na: balansujące pH produktu, czyli 5,5.
Stay Well Vitamin C+B3, pianka oczyszczająca do twarzy, 130 ml, 59,99 zł, 100 ml = 46,15 zł
O produkcie: płyn do kąpieli w trzech wariantach zapachowych: lawenda z irysem, bawełna z wanilią i malwa z mlekiem różanym. Skóra po kąpieli jest miękka, nawilżona i odżywiona. Zapach pozostaje na ciele przez długi czas.
Najlepszy dla: zmęczonej, suchej lub wiotkiej skóry.
Zwróciłam uwagę na: kompozycje zapachowe i nakrętkę, która ułatwia dozowanie produktu.
Imperial Leather płyn do kąpieli, różne rodzaje, 500 ml, 19,99 zł, 100 ml = 4,00 zł
Jakie rodzaje skóry nie lubią słońca i dlaczego? Jak je pielęgnować
i chronić w czasie wakacji? A może słońce nie dla wszystkich jest złe? Zapytaliśmy o to naszą ekspertkę.
ROZMAWIA: Olga Huk
Ekspert:
ANETA CZUPRYNIAK
kosmetolog z kliniki Enso Esthetics w Warszawie (www.ensoesthetics.pl)
Jaka skóra nie lubi słońca?
Prawie każda, a szczególnie ta o niskim fototypie, czyli nasza słowiańska – jasna, skłonna do rumieńców, wrażliwa na zmienne warunki atmosferyczne i płytko unaczyniona. Spotkanie komórek naszej skóry z promieniowaniem UVA i UVB nie należy do najprzyjemniejszych, bo je podrażnia. Uruchamia to pracę melanocytów wydzielających ciemny barwnik – melaninę – chroniący skórę przed promieniami UV. Słońce nie jest przyjacielem skóry, ale bywa potrzebne do prawidłowego rozwoju organizmu. Musimy jednak umieć kontrolować promieniowanie docierające do skóry. Dla wielbicieli opalania i opalenizny każdy pretekst jest dobry, by wylegiwać się na słońcu, ale nie powołujmy się na syntezę witaminy D, bo do tego procesu wystarczy przebywać na słońcu około 15 minut dziennie i mieć odsłonięte około 20 proc. ciała (czyli nogi i przedramiona). Dodatkowo
powinniśmy mieć skórę zabezpieczoną kosmetykiem z filtrem ochronnym, najlepiej SPF 50. Tłumaczenie się, że opalanie i leżenie przez tydzień urlopu na słońcu jest potrzebne dla odpoczynku, to nadużycie i niepoważne traktowanie zdrowia.
Jakie problemy powinny być przeciwwskazaniem do korzystania ze słońca? Zacznijmy od najmłodszych. Skóra dziecka ma niewykształcone systemy obronne, jest cieńsza od skóry dorosłej osoby i ma mniej melanocytów, dlatego niemowlęta do 6. miesiąca życia w ogóle nie powinny być narażone na działanie promieni UV, a do 3. roku życia ich skóra bezwzględnie musi być zabezpieczana filtrem SPF 50+. Dzieciaki muszą nosić w słońcu nakrycia głowy i okulary przeciwsłoneczne. Słońca nie lubią też skóry wrażliwe i naczynkowe z uwagi na szybko pojawiający się rumień, który jest objawem podrażnienia. W tym przypadku polecane są profesjonalne kosmetyki ochronne z SPF 50+ o lekkiej konsystencji i z filtrami mineralnymi.
Podobno skórze trądzikowej i tłustej słońce pomaga?
To mit. Rzeczywiście skóra trądzikowa wystawiona na działanie promieni słonecznych (koniecznie z ochronnym kre-
mem) na początku dobrze reaguje i wydaje się, że wraca do formy. Opalenizna maskuje zaczerwienienia i stany zapalne, może więc się wydawać, że znikają niedoskonałości. W słońcu bakterie wywołujące zmiany trądzikowe wolniej się namnażają, więc objawy trądziku pojawiają się rzadziej. Niestety pod koniec wakacji (albo tuż po nich) skóra w reakcji obronnej na opalanie wzmaga produkcję sebum i objawy trądziku wracają.
Czy istnieje typ skóry, któremu słońce służy?
W pewnym sensie tak – to skóra z łuszczycą i łagodnym atopowym zapaleniem skóry (AZS), czyli poważnymi chorobami dermatologicznymi. Słońce sprawia, że choroby te nie postępują, a często nawet ich objawy łagodnieją. Dzieje się tak dlatego, że promieniowanie UV ma działanie przeciwzapalne i immunosupresyjne. Często w leczeniu łuszczycy stosuje się zabiegi imitujące promieniowanie UV. Oczywiście nie znaczy to, że chorzy na łuszczycę i AZS mogą bezkarnie i bez ochrony przeciwsłonecznej leżeć godzinami na plaży. Kosmetyki z wysoką ochroną SPF aplikowane regularnie, kapelusz na głowie i przeciwsłoneczne okulary to wakacyjne must have dla każdego, bez względu na rodzaj skóry i jej problemy.
HEV (BLUE LIGHT) (ang. high-energy visible light) to niebieskie światło, które zawiera się w tzw. widmie widzialnym. Niebieska widzialna barwa jest naturalnym elementem światła słonecznego.
1. POCZWÓRNA OCHRONA
EMULSJA MA LEKKĄ FORMUŁĘ, ale jej działanie jest skuteczne i trwałe. Chroni skórę aż przed czterema rodzajami szkodliwego dla niej promieniowania (UVA, UVB, HEV i IR).
Bandi Professional Well Aging, lekka emulsja odmładzająca SPF 50, 50 ml, 79,99 zł, 100 ml = 159,98 zł
2. NA DWA FRONTY
KREM NIE TYLKO CHRONI przed szkodliwym
działaniem promieni słonecznych, lecz także aktywnie pielęgnuje skórę z nadmierną produkcją sebum, zmniejszając zaczerwienienia i niedoskonałości.
Nie bieli!
Bandi Professional Sebo Care, ochronny krem do twarzy SPF 20, 50 ml, 59,99 zł, 100 ml = 119,98 zł
3. PO WYJŚCIU Z GABINETU...
SPECJALISTYCZNY KOSMETYK przydatny w sytuacji, gdy po zabiegach kosmetycznych skóra jest szczególnie delikatna i wrażliwa na bodźce zewnętrzne.
Yasumi Calm&Protect, łagodzący krem do twarzy SPF 30, 100 ml, 54,99 zł, 100 ml = 54,99 zł
4. Z ETOINĄ
SKŁADNIK TEN ODPOWIADA za wzmocnienie obrony komórkowej skóry oraz zwiększenie ochrony błon komórkowych i DNA przed zniszczeniem. Przydatny nie tylko latem na plaży.
Bandi Professional UV Expert, Pre-D3, zaawansowany krem nawilżający SPF 50, 50 ml, 76,99 zł, 100 ml = 153,98 zł
5. PIĘĆ RODZAJÓW KOLAGENU
A KAŻDY Z NICH DBA O TO, by przywrócić gęstość twojej skóry, zmęczonej słońcem i upałami. Kosmetyk zawiera rekonstruktor kolagenowy – izolat z nanoplanktonu, który zwalcza wiotkość skóry.
Dermika Luxury Neocollagen, kolagenowy krem ochronny anti-aging na dzień SPF 50, 50 ml, 89,99 zł, 100 ml = 179,98 zł
JEDWABISTY W DOTYKU KREM jest fotostabilny
i skutecznie chroni skórę przed promieniowaniem UVA, UVB, a także promieniowaniem HEV (blue light).
Bielenda Professional SupremeLab, satynowy krem ochronny SPF 50, 50 ml, 84,99 zł, 100 ml = 169,98 zł
On sam niechętnie się do tego przyznaje, ale bywa wrażliwcem.
Męska skóra także potrafi reagować na czynniki zewnętrzne
podrażnieniami i swędzeniem.
Co wtedy? TEKST: Aleksander Perliński
Męska skóra jest od kobiecej grubsza, lepiej nawilżona, ma mniej komórek tłuszczowych i receptorów czuciowych. Przez to jest mniej podatna na odczuwanie temperatury i bólu. Jest też lepiej chroniona przez naturalne sebum i wolniej się starzeje. Ale ma też wady: bardziej się przetłuszcza, jest mniej elastyczna, częściej występują na niej zmiany trądzikowe oraz stany zapalne i bywa wrażliwa. Jej wrażliwość może wiązać się z brakiem odpowiedniej pielęgnacji albo z mechanicznym podrażnianiem podczas golenia. To wystarczające powody, by mężczyźni sięgali po kosmetyki do pielęgnacji i golenia działające silnie nawilżająco,
zawierające filtry SPF, kojące, łagodzące stany zapalne, wspomagające leczenie trądziku, zmniejszające ryzyko wrastania włosków i zapalenia mieszków włosowych. Wybierając kosmetyki, warto zwrócić uwagę na ich skład i zadbać o to, by zawierały: składniki nawilżające, regenerujące, łagodzące (kwas hialuronowy, alantoinę, d-panthenol, ceramidy, masło shea, witaminy A i E, skwalen, mocznik, ekstrakt z aloesu, drzewa herbacianego, ogórka), antyoksydanty (witaminę C), składniki przeciwzapalne (niacynamid, jony srebra) oraz wzmacniające naczynia krwionośne (ekstrakt z kasztanowca, rutyna), a także filtry przeciwsłoneczne (najlepiej SPF 50).
1.
2.
1. BASICLAB Men, krem antyoksydacyjny SFP 30, 50 ml, 139,99 zł, 100 ml = 279,98 zł 2. ZIAJA Yego Sensitiv, męski krem nawilżający do twarzy, 50 ml, 9,49 zł, 100 ml = 18,98 zł
3. YASUMI For Men, krem-żel do twarzy, 75 ml, 54,99 zł, 100 ml = 73,32 zł 4. TOŁPA dermo men, łagodzący balsam po goleniu, 100 ml, 21,99 zł, 100 ml = 21,99 zł
Ponieważ mężczyźni często cierpią z powodu łojotokowego zapalenia skóry głowy i łupieżu, przydadzą im się właściwe kosmetyki do mycia włosów i pielęgnacji skóry głowy, czyli takie, które łagodzą podrażnienia i objawy łupieżu. Odpowiednio dobrane szampon, peeling do skóry głowy oraz specjalistyczna kuracja zazwyczaj wystarczą do załagodzenia objawów nadwrażliwości, a nawet zmniejszenia wypadania włosów. W ich składzie powinny znaleźć się składniki aktywne i ekstrakty roślinne, woda wulkaniczna lub termalna.
Dermo Hair, serum na podrażnienia skóry głowy, 75 ml, 35,99 zł, 100 ml = 47,99 zł
dermatologiczny szampon do włosów, 300 ml, 54,99 zł, 100 ml = 18,33 zł
Wszyscy znajomi porozjeżdżali się na urlopy, a ty utknęłaś w mieście, bo masz ważny projekt w pracy albo na wyjazd nie pozwala ci sytuacja rodzinna?
Nie przejmuj się – na pewno niedługo i ty będziesz cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. A na razie poudawaj, że jesteś na egzotycznych wakacjach.
Pomogą ci w tym pięknie pachnące kosmetyki z naturalnymi składnikami ze wszystkich stron świata. TEKST: Magdalena Strzecha
We współczesnej kosmetyce coraz częściej wykorzystuje się rośliny z dalekich rejonów świata. Tropikalne owoce i kwiaty to wdzięczne surowce do produkcji kosmetyków, ponieważ mają wiele właściwości, które można zastosować w pielęgnacji urody. A do tego pobudzają wyobraźnię, bo gdy używamy pięknie pachnących kremów, szamponów i balsamów, widzimy dalekie lądy, dziką przyrodę i aromatyczne desery. Zapraszamy w kosmetyczną podróż po egzotycznych surowcach w kosmetyce.
Nasze mamy i babcie hodowały go w doniczkach i używały jako opatrunku na zranienia. Może dlatego wielu z nas się wydaje, że to rodzima roślina. Tymczasem jej domem są Półwysep Arabski, Afryka i Madagaskar. Aloes jest jednym z najskuteczniejszych składników kosmetyków naturalnych. Łagodzi podrażnienia, działa tonizująco i przywraca skórze równowagę kwasowo-zasadową. Nawilża i koi, zapobiega utracie wody
z naskórka. Kosmetyki aloesowe świetnie sprawdzają się w przypadku skóry problematycznej i trądzikowej (bo działają bakteriobójczo i przyspieszają gojenie) oraz dojrzałej (bo dzięki dużej zawartości witaminy E zwalczają wolne rodniki i pobudzają produkcję kolagenu). Aloes jest też używany w kosmetykach do włosów – oczyszcza skórę głowy i wzmacnia włosy.
Ten owoc cytrusowy będący odmianą gorzkiej pomarańczy jest źródłem eterycznych olejków stosowanych również w kosmetyce. Bergamotka świetnie sprawdza się w szamponach przeciwłupieżowych i przeciwko wypadaniu włosów, a także w produktach antycellulitowych (ze względu na swoje właściwości rozgrzewające i zdolność do stymulowania krążenia krwi). Wyrazisty i świeży zapach sprawia, że bergamotka często jest składnikiem perfum.
Często bywa składnikiem szamponów i odżywek do włosów zniszczonych oraz balsamów do skóry suchej. Z powodu dużej zawartości witaminy C, która wzmacnia naczynia krwionośne, mango stosuje się w produktach do cery naczynkowej. Z pestek tego owocu wytwarza się masło, które jest doskonałym emolientem. Łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, chroni skórę przed działaniem promieni UV, nawilża i zmiękcza. Pomaga w walce z rozstępami.
To jeden z najbardziej znanych olejów roślinnych stosowanych w kosmetyce. I słusznie, bo masło shea obfituje w korzystne dla skóry składniki odżywcze. Zawierające je kosmetyki świetnie natłuszczają i odżywiają skórę, mają też właściwości łagodzące, są więc idealne dla osób z dolegliwościami skórnymi na tle alergicznym. Masło shea to bogactwo witamin:
Witamina A – przyspiesza regenerację naskórka, wzmaga produkcję kolagenu i elastyny, niweluje przebarwienia, spłyca zmarszczki;
Witamina E – jest silnym przeciwutleniaczem, więc opóźnia procesy starzenia się skóry. Wspomaga także jej regenerację oraz utrzymanie prawidłowego nawilżenia;
Witamina F – łagodzi zmiany trądzikowe i reguluje wydzielanie sebum, chroni skórę przed mrozem i wiatrem, zapobiega jej suchości oraz opóźnia procesy starzenia.
Drzewo neem, znane również pod nazwą miodla indyjska, to roślina stosowana w medycynie ajurwedyjskiej
oraz w kosmetologii. Kosmetyki z neem warto stosować w przypadku problemów skórnych – od przebarwień przez trądzik po łuszczycę, bo mają działanie oczyszczające, przeciwzapalne, antybakteryjne i antywirusowe. Świetnie sprawdzą się w produktach anti-aging, bo zwalczają wolne rodniki i wspomagają produkcję kolagenu. Roślinę tę stosuje się też w kosmetykach do włosów. Składnik ten zmniejsza objawy łupieżu, odżywia włosy i wzmacnia cebulki.
Jest nazywany płynnym złotem z Maroka, bo pozyskuje się go z arganii żelaznej – drzewa rosnącego jedynie w południowo-zachodniej części tego kraju. Jest uważany za najcenniejszy olej świata, bo do wyprodukowania 1 litra tego produktu potrzeba 35 kilogramów owoców. O jego nadzwyczajnych właściwościach leczniczych i pielęgnacyjnych świadczą idealne proporcje nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3, omega-6 i omega-9 oraz duże ilości witaminy E, steroli, polifenoli, fitosteroli i saponin. Z tych względów jest często stosowany w kosmetykach. Jak działa? Intensywnie nawilża skórę, poprawia jej koloryt, zmniejsza wi-
doczność blizn i przebarwień, pomaga zwalczyć trądzik, egzemę i inne choroby skóry. Bezpiecznie mogą stosować go alergicy, bo nie uczula. Jest wykorzystywany w produktach do włosów, bo korzystnie wpływa na kondycję skóry głowy. Zapobiega też wypadaniu włosów, przyspiesza ich porost i dodaje im sprężystości.
YLAN YLANG
Olejek ylang ylang jest pozyskiwany z kwiatów wiecznie zielonego drzewa o nazwie jagodlin wonny rosnącego w południowo-wschodniej Azji. Roślina ta jest określana mianem króla perfum lub drzewa perfumowego. Ylang ylang reguluje pracę gruczołów łojowych, dlatego jest wykorzystywany w kosmetykach do cery mieszanej, tłustej i trądzikowej. Przyspiesza gojenie się ran i koryguje blizny. Jest świetnym remedium na przetłuszczające się włosy, łupieże i swędzącą skórę głowy. Olejek ylang ylang jest uznawany za jeden z najsilniejszych naturalnych afrodyzjaków.
1. ORIENTANA ajurwedyjski szampon do włosów, 210 ml, 39,99 zł, 100 ml = 19,04 zł
2. SATTVA Mango, szampon do włosów, 210 ml, 39,99 zł, 100 ml = 19,04 zł 3. YOPE Orientalny ogród, naturalna odżywka do włosów, 170 ml, 21,99 zł, 100 ml = 12,94 zł
4. ANWEN Liczi, odżywka do włosów bez spłukiwania, 150 ml, 39,99 zł, 100 ml = 26,66 zł
Kosmetyki zawierające ekstrakt z zielonej herbaty sprawdzą się w pielęgnacji wszystkich typów cery. Skóra wrażliwa podziękuje za ukojenie, tłusta za właściwości matujące i antyseptyczne, a sucha za potężną dawkę nawilżenia. Ponieważ zielona herbata zawiera polifenole, które są silnymi antyoksydantami, świetnie sprawdza się w pielęgnacji przeciwstarzeniowej.
To tylko niektóre egzotyczne rośliny wykorzystywane w kosmetykach. W składzie produktów można też znaleźć inne, równie skuteczne. Wybierzcie się do zaczarowanego ogrodu sklepowych półek i ich poszukajcie!
Są zabiegi, którym bez szkody dla zdrowia możemy się poddać w czasie lata. Nasza ekspertka Ivana Stanković, specjalista dermatolog, podpowiada, które są bezpieczne, jak je wybrać, i jak potem dbać o skórę.
ROZMAWIA: Katarzyna Brzeska
Czyli zamiast jechać na wakacje pod palmę, można wybrać się do gabinetu i podreperować urodę...
Ekspert:
DR IVANA STANKOVIĆ
Specjalista dermatolog, Klinika Dermea, Warszawa, ul. Noakowskiego 16 lok. 31, www.dermea.pl
Jeszcze niedawno przestrzegano, że latem nie wolno wykonywać żadnych zabiegów z zakresu medycyny estetycznej. Czy coś się zmieniło?
Jestem zwolenniczką zasady złotego środka, umiaru i rozsądku. Rzeczywiście, dziś mamy do wyboru wiele zabiegów nieinwazyjnych i takich, po których skóra bardzo szybko się regeneruje, możemy więc wykonywać je o każdej porze roku, ale jestem też daleka od twierdzenia, że latem można wszystko.
Zdarza się, że skóra po niektórych zabiegach bywa w różny sposób podrażniona – mogą pojawić się drobne ranki i uszkodzenia naskórka. I w takich przypadkach wskazana jest ostrożność, szczególnie, jeśli chodzi o kontakt z promieniowaniem UVA i UVB, które jest szkodliwe i może prowadzić np. do powstawania przebarwień. Ale nawet latem można poddać się wielu zabiegom upiększającym, poprawiającym kondycję i jakość skóry twarzy oraz ciała.
Wakacje to dobry moment na wykonanie różnych zabiegów, bo wtedy możemy wygospodarować zdecydowanie więcej czasu dla siebie i jesteśmy mniej zestresowane, a upiększające efekty zabiegów, które dostrzegą koleżanki, gdy wrócimy do pracy, zawsze możemy przypisać temu, że jesteśmy wypoczęte po urlopie.
Jakie zabiegi na twarz możemy bez lęku wykonywać latem?
Na pewno możemy wykonać zabiegi rewitalizujące skórę i dogłębnie ją nawilżające, które opierają się na środskórnym podaniu preparatu z kwasem hialuronowym.
Co jest wskazaniem do takich zabiegów?
Ostrzykiwanie skóry preparatami zawierającymi stabilizowany kwas hialuronowy, co pomaga w nawilżeniu odwodnionej, mało elastycznej, pozbawionej blasku skóry twarzy, szyi, dekoltu i dłoni oraz sprawdza się w profilaktyce przedwczesnego starzenia się, wtedy gdy skóra staje się wiotka (szczególnie w okolicy oczu, ust, kości policzkowych, a także ramion i brzucha). Efektem (najpełniej widocznym już po 2–3 tygodniach od zabiegu) jest jędrna, napięta, nawilżona i gładsza skóra, która wyglą-
da na bardziej promienną, wypoczętą i po prostu młodszą.
A co z peelingami? Chyba możemy pozwolić sobie tylko na te działające delikatnie...
Latem polecam peelingi powierzchniowe – peeling kawitacyjny i kosmetyczne peelingi enzymatyczne, które mają na celu oczyszczenie skóry, usunięcie resztek kosmetyków, łoju, dezynfekcję, odświeżenie oraz delikatne rozjaśnienie cery. W peelingu kawitacyjnym wibracje ultradźwiękowe złuszczają naskórek, poprawiają mikrokrążenie i dotleniają skórę. Peeling kawitacyjny jest bezbolesny i delikatny, więc stosuje się go również w przypadku pielęgnacji skóry wrażliwej, naczyniowej, źle reagującej na silniejsze zabiegi oczyszczające. Latem można również skorzystać z głębiej działających peelingów medycznych zawierających silne antyoksydanty: witaminę C, kwas azelainowy czy kwas ferulowy.
A mikronakłuwanie? Czy ten zabieg również można robić w miesiącach letnich?
Mezoterapia i mikronakłuwanie to zabiegi, które również można wykonywać latem. Mikronakłuwanie polega na wykonaniu serii mikronakłuć na skórze, która w wyniku procesów regeneracyjnych staje się gładsza. Efektem jest redukcja blizn i śladów potrądzikowych,
a także zmniejszenie rozstępów, porów i drobnych zmarszczek.
Czy po takim zabiegu trzeba jakoś szczególnie chronić skórę?
Latem zawsze trzeba chronić skórę, a w przypadku mikronakłuwania lepiej unikać wysokich temperatur, nie korzystać ze słońca, sauny i basenu przez 3–4 dni, a potem stosować wysoką ochronę SPF 50 +.
Wspomniała pani również o mezoterapii?
Tak. Mezoterapia igłowa to zabieg o wielu możliwościach, bo pozwala na efektywne odmłodzenie skóry twarzy, szyi, dekoltu, a nawet dłoni, wspomaga pozbycie się cellulitu, a także hamuje wypadanie włosów i doskonale nawilża. Mezoterapia polega na wstrzykiwaniu substancji leczniczych bezpośrednio do skóry. Do ostrzykiwania używa się preparatów leczniczych zawierających pojedyncze składniki (np. kwas hialuronowy) lub w tzw. koktajlach (witaminy połączone z kwasem hialuronowym, aminokwasami, solami mineralnymi czy peptydami).
Nowością w zabiegach polegających na mikronakłuwaniu są egzosomy. Czy ten zabieg również można wykonać w czasie wakacji?
Jak najbardziej. Egzosomy są wytwarzane przez komórki macierzyste i charakteryzują się silnym działaniem regeneracyjnym oraz przeciwzapalnym. Zabiegi mikronakłuwania z wykorzystaniem egzosomów zwiększają syntezę kolagenu i elastyny w skórze, wzmacniają angiogenezę, przyspieszają proces gojenia ran i pobudzają różnicowanie komórek. Jednym słowem, działają przeciwstarzeniowo, poprawiają jędrność, zmniejszają
3.
1. VICHY Capital Soleil, fluid przeciwsłoneczny SPF 50+, 40 ml, 148,99 zł, 100 ml = 372,48 zł
2. LA ROCHE-POSAY Anthelios, mgiełka do twarzy SPF 50, 75 ml, 84,99 zł, 100 ml = 113,32 zł
50, 50 ml, 76,99 zł, 100 ml = 153,98 zł 4.
przebarwienia, blizny, zmarszczki, pory oraz wspomagają leczenie trądziku.
A co z ciałem? Czy w czasie wakacji możemy podziałać na tym polu i bez obawy po zabiegu jechać na urlop?
Na ciało polecam szczególnie skuteczne i bezpieczne zabiegi z wykorzystaniem fali uderzeniowej, które pomagają w walce z cellulitem, utratą jędrności skóry i pierwszymi oznakami starzenia. Skuteczne są także zabiegi, w których używa się mikrofal działających w trzech zakresach: redukcji tkanki tłuszczowej, redukcji cellulitu oraz ujędrniania skóry. No i oczywiście kriolipoliza, czyli zabieg nieinwazyjnego usuwania tkanki tłuszczowej i redukcji cellulitu za pomocą niskiej temperatury. Kriolipoliza modeluje sylwetkę, poprawia napięcie i jędrność skóry. Dla uzyskania spektakularnego efektu zabiegi na ciało trzeba powtarzać co kilka tygodni, więc lepiej zacząć je wykonywać możliwie wcześnie przed urlopem.
Jak dbać latem o skórę, która przed chwilą była nakłuwana, złuszczana
albo poddawana działaniu lasera, fal, niskich oraz wysokich temperatur?
I tu właśnie dochodzimy do sedna bezpieczeństwa zabiegów wykonywanych latem – bezwzględnie każda skóra poddana zabiegowi musi być chroniona kremem z wysokim filtrem przeciwsłonecznym SPF 50+. Wynika to z prostego powodu: w podrażnionej zabiegami skórze podczas gojenia i procesów regeneracyjnych wzmagają swoją aktywność fibroblasty produkujące kolagen oraz melanocyty, czyli komórki barwnikowe, a barwnik w nich zawarty może pod wpływem promieniowania słonecznego powodować przebarwienia. Maksymalna ochrona skóry przed promieniami UVA i UVB jest więc po prostu konieczna. Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że kosmetyki z wysokimi filtrami przeciwsłonecznymi są latem niezbędne dla każdej skóry, niezależnie od tego, czy była poddawana jakiemuklwiek zabiegowi czy też nie. Ochrona przeciwsłoneczna to jeden z najważniejszych filarów pielęgnacji i jedyny sposób na minimalizowanie szkodliwych skutków opalania.
JEŻELI CODZIENNIE RANO PO PRZEBUDZENIU CZUJESZ, ŻE TWOJA SKÓRA JEST ŚCIĄGNIĘTA, ZACZERWIENIONA I PIECZE, PRAWDOPODOBNIE JEST ONA WRAŻLIWA LUB UWRAŻLIWIONA. OCZYSZCZANIE TAKIEJ SKÓRY MUSI BYĆ ŁAGODNE, A KOSMETYKI UŻYTE DO TEGO CELU DELIKATNE I DOBRZE DOBRANE, PONIEWAŻ WŁAŚCIWE OCZYSZCZANIE TO PIERWSZY KROK DO ZDROWEJ I PIĘKNEJ SKÓRY.
OCZYSZCZAJ I PIELĘGNUJ
Do oczyszczania swojej wrażliwej skóry wybierz dermokosmetyki marki Bioderma z linii Sensibio, które zaprojektowano w taki sposób, aby zawsze wspierały wrażliwą skórę i zaspokajały jej potrzeby. Każdy z kosmetyków do oczyszczania z linii Sensibio nie tylko skutecznie usuwa zanieczyszczenia, minimalizując ich szkodliwe działanie na skórę, ale jednocześnie koi ją, nawilża, wzmacnia i przywraca jej biologiczną równowagę.
SPOSÓB NA PIĘKNĄ SKÓRĘ
Sięgnij po kultową wodę micelarną Sensibio H2O, która jest doskonale tolerowana przez najbardziej wrażliwą skórę, jest delikatniejsza od wody z kranu, więc możesz pozostawić ją na
skórze bez spłukiwania. Dzięki temu składniki aktywne będą ją łagodzić, nawilżać i wzmacniać. Dla fanek oczyszczania z użyciem wody idealnym produktem będzie Sensibio Gel moussant – żel, który oczyszcza, nawilża, łagodzi i koi podrażnienia. Możesz sięgnąć również po olejek Sensibio Micellar cleansing oil z technologią micelarną do oczyszczania i pielęgnacji skóry, który doskonale usuwa zanieczyszczenia, w tym makijaż i filtry UV, łagodzi, odżywia, zachowuje naturalną równowagę skóry, odbudowuje jej barierę ochronną.
Możesz wybrać jednego ulubieńca lub też dowolnie łączyć produkty z linii Sensibio według własnych potrzeb. A może opracujesz swój własny rytuał oczyszczania, który będzie najbliższy twojej skórze i zaspokoi jej potrzeby?
Ten owocowy booster w kremie ma konsystencję puszystego musu, zawiera odmładzający ekstrakt ze smoczego owocu oraz przeciwzmarszczkowy heksapeptyd biomimetyczny. Kosmetyk nie zapycha porów, odmładza wygląd skóry, nawilża i pozostawia cerę aksamitnie gładką w dotyku.
Bandi Juicy Power, odmładzający mus, 40 ml, cena: 49,99 zł, 100 ml = 124,98 zł
Odkryj nowy tusz do rzęs Variété, który zachwyci cię swoim elektryzującym, niebieskim kolorem. Jest jak uderzenie energii dla twojego spojrzenia. Jego ultralekka formuła i precyzyjna silikonowa szczoteczka zapewnią rzęsom intensywną objętość i wydłużenie, bez grudek i osypywania się.
Eveline Cosmetics Variété Lashes Show Blue Color Mascara, wydłużająco-pogrubiający tusz do rzęs, niebieski, 10 ml, cena: 32,99 zł, 100 ml = 329,90 zł
Krem Mandarin Glow wyrównuje koloryt skóry, nadaje jej promienny wygląd i rozświetla. Dzięki lekkiej konsystencji bardzo szybko się wchłania, więc świetnie sprawdzi się jako baza pod SPF czy makijaż. Krem nie tylko rozświetla i wyrównuje koloryt skóry, ale jednocześnie dba o jej nawilżenie i odżywienie.
Make Me Bio Mandarin Glow, krem rozświetlająco-nawilżający, 30 ml, cena: 77,99 zł, 100 ml = 259,97 zł
Wellaflex Special Collection to łatwe w użyciu i wydajne kosmetyki do domowej stylizacji włosów. Dzięki nim bez wysiłku osiągniesz profesjonalny efekt jak z salonu. Lakier do włosów Wellaflex Form & Finish z technologią FixControl zapewnia utrwalenie fryzury nawet do 48 godzin!
Wellaflex Form & Finish, lakier do włosów, 250 ml, cena: 16,99 zł, 100 ml = 6,80 zł
Zadbaj o swoje zęby ze szczoteczką Colgate Keep Slim Soft Charcoal z wymienną główką. Starter zawiera dwie wymienne końcówki z włóknami <0,01 mm nasyconymi aktywnym węglem, dzięki którym skutecznie usuniesz resztki jedzenia i płytkę nazębną wzdłuż linii dziąseł i w przestrzeniach międzyzębowych.
Colgate Keep Slim Soft Charcoal Starter, szczoteczka do zębów i dwie wymienne główki, 1 zest., cena: 44,99 zł, 1 zest. = 44,99 zł
GOSH
Balsam do ust Soft’n Tinted ma lekką formułę wzbogaconą składnikami pielęgnacyjnymi oraz SPF 15. Jest doskonałą propozycją do makijażu w stylu „no make-up”, podkreśla naturalny kolor ust, ujędrnia je i nawilża. Można stosować go również jako róż, który nada cerze zdrowy i promienny wygląd.
Gosh Soft’n Tinted, balsam do ust, 8 ml, cena: 49,99 zł, 100 ml = 624,88 zł
ZACHOWAJ NAJPIĘKNIEJSZE WSPOMNIENIA Z WAKACJI LUB WYBIERZ SIĘ Z NAMI W PODRÓŻ
Teaology to innowacyjna włoska marka, której koncept opiera się na opatentowanej technologii Tea Infusion Skincare, polegającej na zastąpieniu wody destylowanym naparem z herbaty. Herbata zawarta we wszystkich produktach Teaology wzmacnia składniki aktywne dzięki zawartości katechin, teobrominy, taniny, witamin i składników mineralnych, pozwalając im lepiej wchłaniać się w warstwę naskórka. Różne gatunki herbat są również nieodzownym elementem zapachowym kosmetyków Teaology. Wybierz kompozycję, która najlepiej do Ciebie pasuje.
RÓŻE, MANDARYNKI I PIŻMO
„Black Rose Tea” to harmonijna kompozycja świeżych kwiatowo-drzewnych nut, zainspirowana eleganckim światem herbaty. Bukiet pulsuje akordami różanymi, nasyconymi esencjonalną czarną herbatą, musującymi akordami mandarynki i czarnej porzeczki. Całość zapachu domykają aksamitne akordy piżma i białego drewna.
MATCHA, CYTRYNA I KONWALIE
„Matcha Lemon” jest zmysłową mieszanką japońskiej organicznej herbaty matcha i soczystej włoskiej cytryny. Kompozycję wzbogacono nutami konwalii i piżma. To harmonijny zapach stworzony wokół najwyższej jakości składników.
WANILIA, PACZULA I MALINY
„Passion Tea” jest wyjątkowym połączeniem czarnej herbaty i nut kwiatowych z delikatnie słodkim sercem, ocieplonym paczulą i aromatami drzewnymi. Energetyzująca świeżość herbaty łączy się z kremową zmysłowością wanilii, esencją paczuli i nutą rześkiej maliny, która dodaje kompozycji radosnego i wyrafinowanego efektu.
Uzupełnieniem zapachów Teaology są perfumowane mgiełki do ciała o tych samych kompozycjach zapachowych.
Czy wiesz? Zapach cytrynowy poprawia nastrój, co ma zastosowanie w aromaterapii.
To naturalne, ręcznie robione we Włoszech mydło ma zapach cytryn uprawianych w okolicy Sorrento. Ich skórka zawiera największą ilość olejków eterycznych, witamin i złożonych związków aromatycznych. Mydło tworzy kremową piankę bogatą w składniki nawilżające skórę i wygładzające ją.
Florinda mydło cytrynowe w kostce, 200 g, cena: 17,99 zł, 100 g = 9,00 zł
HOLIKA HOLIKA
Zawarta w żelu ektoina to naturalna substancja wytwarzana przez rośliny i organizmy żywe w celu ochrony i regeneracji. Wykorzystana w kosmetykach, doskonale nawilża, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia oraz koi skórę (np. po opalaniu).
Zmniejsza widoczność zmarszczek, uelastycznia i neutralizuje wolne rodniki.
Holika Holika Aloe, żel 99% aloes + ektoina, 250 ml, cena: 59,99 zł, 100 ml = 24,00 zł
Mgiełka intensywnie odświeża i nawilża skórę, pielęgnuje ją i chroni. Aktywnie wiąże wodę w naskórku i zapobiega jej nadmiernemu odparowaniu. Zwiększa jędrność i elastyczność skóry. Idealna do stosowania latem oraz w klimatyzowanych pomieszczeniach, np. w biurze lub samolocie.
Solverx HYDRO Mgiełka, odświeżająca i nawilżająca mgiełka, 150 ml, cena: 31,99 zł, 100 ml = 21,33 zł
LoveMe The Emerald Elixir to coś więcej niż perfumy. To orientalny nektar, w którym mieszają się subtelne akordy gruszki i jaśminu z cytrusowymi i kwiatowymi nutami ocieplonymi zapachami fiołka, wanilii i piżma. Kompozycję stworzoną przez mistrza perfumiarstwa Dominique Ropiona zamknięto w luksusowym flakonie przypominającym szlifowany szmaragd.
Tous LoveMe The Emerald Elixir, woda perfumowana damska, 50 ml, cena: 239,99 zł, 100 ml = 479,98 zł
Wykonany z kryształu górskiego kamień Gua Sha przeznaczony jest do masażu twarzy i szyi.
Daje odprężenie, ukojenie dla skóry, zmniejsza opuchliznę, pobudza krążenie i zwiększa wchłanialność produktów pielęgnacyjnych.
Wyraźnie poprawia stan skóry.
Hebe Professional kamień Gua Sha z kryształu górskiego, 1 szt., 34,99 zł, 1 szt. = 34,99 zł
YUMI MEN
Mężczyźni także dążą do tego, żeby ich włosy były mocne, gęste i zdrowe. Szampon wzmacniający Yumi MEN przychodzi z pomocą! Jego bogaty i naturalny skład poprawi kondycję nawet najbardziej wymagających włosów: nawilża, regeneruje, odżywia i dodaje blasku.
Yumi Men wzmacniający szampon do włosów, 300 ml, cena: 19,99 zł, 100 ml = 6,66 zł
gładki. Jedwab – bo o nim mowa – na ogół kojarzy się z eleganckimi kreacjami, ale służy również naszej urodzie. Na czym polega jego upiększający fenomen?
TEKST: Olga Huk
Na świecie jest wiele rzeczy, które wydają się nam zupełnie niepotrzebne, ale gdy już je mamy, zastanawiamy się, jak mogliśmy bez nich żyć. Tak właśnie jest z urodowymi gadżetami z jedwabiu –wystarczy raz związać włosy jedwabną gumką, aby nie chcieć już wrócić do tradycyjnych frotek, wystarczy jedna noc na poduszce w jedwabnej poszewce i jedwabnej masce na oczach ułatwiającej zasypianie, by nie chcieć
kontynuować dawniejszych przyzwyczajeń. Przy czym nie chodzi o to, że jedwab jest luksusowy (choć jest), pięknie wygląda (a wygląda)
i w jedwabnej pościeli czujemy się co najmniej jak księżniczki, ale o to, że jego gładkość i naturalność wpływają na wygląd i kondycję naszej skóry i włosów.
Jedwabne włókno pozyskuje się z oprzędu, czyli kokonu wytwarzanego przez larwy jedwabnika. Podczas kąpieli w wodzie wyciąga się z kokonu jedwabną przędzę i po dalszej obróbce powstaje jedwabna nić, z której tka się jedną z najdroższych i najpiękniejszych tkanin – naturalny jedwab. Właściwości jedwabnej przędzy, zanim jeszcze stała się nicią i tkaniną, odkrył przemysł kosmetyczny już wiele dekad temu, wykorzystując
jedwabne składniki w kosmetykach do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. Jedwab zawiera bowiem całkiem spory zestaw substancji, które mogą działać korzystnie na skórę i włosy. Do najważniejszych z nich należą dwa ważne białka – serycyna, która pomaga zatrzymać wilgoć i chronić skórę przed utratą nawilżenia, oraz fibroina, mająca zdolności regenerujące i wzmacniające. Oprócz białek jedwab zawiera także cenne aminokwasy pomagające w syntezie kolagenu i elastyny oraz antyoksydanty pomagające chronić skórę i włosy przed uszkodzeniami oksydacyjnymi wywoływanymi przez wolne rodniki. Jedwab zawiera również kilka istotnych dla urody oraz kondycji skóry i włosów mikroelementów: cynk, miedź, żelazo i selen. Składniki te odgrywają istotną rolę w procesach naprawczych i odbudowie komórek skóry oraz wpływają na zdrowy wzrost włosów. Warto zaznaczyć, że działanie składników kosmetycznych pozyskiwanych z jedwabiu i umieszczanych w kosmetykach jest zupełnie inne od kosmetycznego działania jedwabnej tkaniny. W pierwszym przypadku mówimy o produktach pielęgnacyjnych wspomagających procesy zachodzące w skórze, odżywiających ją i nawilżających.
Co zaś kryje się w jedwabnej tkani-
1. BEAUTIFLY jedwabna opaska na oczy, różowa, 1 szt., 99,00 zł, 1 szt. = 99,00 zł
2. CAT&CAT jedwabna gumka do włosów, beżowa, 1 szt., 29,99 zł, 1 szt. = 29,99 zł
3. W7 SATIN CHIC KNOTTED HAIRBAND opaska na włosy jedwabna, 1 szt., 59,99 zł, 1 szt. = 59,99 zł
4. CAT&CAT poszewka na poduszkę jedwabna różowa, 40 x 40 cm, 1 szt., 99,99 zł, 1 szt. = 99,99 zł
5. EASY LIVIN’ jedwabna gumka do włosów, 1 szt., 89,00 zł, 1 szt. = 89,00 zł
6. CRYSTALLOVE jedwabna opaska na oczy, 1 szt., 129,00 zł, 1 szt. = 129,00 zł
nie, że ma ona działanie tak dobroczynne dla naszej skóry i włosów?
Tkanina wykonana z naturalnej, jedwabnej przędzy wykazuje kilka cech, które sprawiają, że ma ona niezwykle korzystny wpływ na skórę i włosy. Głównymi zaletami jedwabnej tkaniny są jej delikatność, miękkość, hipoalergiczność, zdolność wchłaniania wilgoci, przewiewność i właściwości antystatyczne. Dzięki nim jedwabne poduszki i opaski nie powinny powodować alergii ani podrażnień skórnych, mogą pomagać w utrzymaniu odpowiedniego poziomu nawilżenia skóry i włosów, są bardzo przewiewne, nie ograniczają przepływu powietrza, zapobiegają nadmiernemu poceniu się, a także mają naturalne właściwości antystatyczne, co oznacza, że minimalizują elektryzowanie się włosów i zmniejszają ich puszenie się. Jedną z najważniejszych cech jedwabnej tkaniny jest wspomniana wcześniej jej gładka struktura, która w znaczący sposób ogranicza tarcie powodujące często uszkodzenia włosów i podrażnienia skóry. Spanie na poduszce w jedwabnej powłoczce jest więc nie tylko przyjemne – szczegól-
Czy gładka satyna może zastąpić jedwab? I tak, i nie. Tak, ponieważ satyna nie jest rodzajem włókna, a rodzajem splotu tkaniny, więc jeśli jest wykonana z jedwabiu, może sprawdzić się jako materiał na poszewkę poduszki i maski na oczy. Niestety jedwabna satyna jest droga, więc na ogół satynowe tkaniny wytwarza się z bawełny lub włókien syntetycznych, a te nie spełnią upiększającego zadania. Będą przyjemne w dotyku, ale nie będą oddychały tak jak jedwab i mogą powodować wzmożone pocenie.
nie latem, bo jedwab jest zawsze chłodny – ale także ma dobroczynne działanie dla skóry i włosów. Gładki jedwab zapobiega powstawaniu odgnieceń i zmarszczek sennych na skórze, jest polecany przy pielęgnacji skóry wrażliwej, alergicznej i dojrzałej.
Gładkość jedwabnych poduszek i gumek ma również znaczenie dla kondycji i wyglądu włosów. Na przyjemnie gładkiej poduszce włosy nie plączą się, nie łamią, a tarcie jest niewielkie, w przeciwieństwie do poduszek z ba-
wełny. Włosy nie puszą się, nie elektryzują, a co najważniejsze ocierające się o jedwabną poszewkę łuski włosów nie zahaczają się, więc włókna włosów zachowują swoją gładkość, elastyczność i się nie rozdwajają. Podobne działanie mają także jedwabne gumki, które są wyjątkowo delikatne dla włosów, nie wyrywają ich, nie powodują odgnieceń, nie elektryzują włosów i nie uszkadzają ich struktury. Dzięki jedwabnym gadżetom do włosów tuż po przebudzeniu włosy są przyjemne w dotyku, mają naturalny połysk oraz zdrowy wygląd i nie są „zmęczone” po całej nocy.
Kupując jedwabne poszewki na poduszki, dodatki do włosów lub maski na oczy ułatwiające zasypianie, warto korzystać wyłącznie ze sprawdzonych źródeł. Niestety zdarza się, że tkaniny oznaczone jako jedwab nie są wykonane z prawdziwego jedwabiu, lecz z jego syntetycznego odpowiednika lub roślinnych włókien przypominających jedwab, nieposiadających jego „urodowych” właściwości. Cena jedwabnych akcesoriów (poszewek, masek i gumek do włosów) nie jest niska, ale takie zakupy warto potraktować jako inwestycję i traktować jako uzupełnienie zabiegów pielęgnacyjnych. Bo tym właśnie są.
TYLKO w
Pamiętacie słynne gwiazdy złotej ery Hollywood? Często nosiły turbany, bo taka wówczas była moda, ale pewnie też dlatego, że czasem miewały… „bad hair day” (dzień kiepskiej fryzury). I wcale nie był to zły pomysł. Dziś turbany z mikrofibry można zakładać od razu po umyciu włosów i odciśnięciu ich z nadmiaru wody albo używać ich do zabiegów pielęgnacyjnych – masek, kompresów czy olejowania. Te wykonane z jedwabiu chronią włosy podczas snu, zapobiegają rozdwajaniu się końcówek oraz idealnie regulują nawilżenie włosów, co zapobiega ich puszeniu. I również można je nosić w upalne dni.
HEBE PROFESSIONAL turban na włosy z mikrofibry, różowy, 1 szt., 29,99 zł, 1 szt. = 29,99 zł
Witamy w nowym dziale magazynu HEBE. Tym razem robimy przegląd trendów
letnich, których autorzy, kreatorzy mody w każdym jej przejawie, ulegli urokowi kwiatów. Jest pięknie, kolorowo i bardzo wakacyjnie.
TEKST: Matylda Jawor
…rozkwita na krótko i więdnie. Korzystajmy
więc, gdy kreatorzy proponują nam trendy niczym z pracowni florystycznej.
TEKST: Matylda Jawor
Kto zaprojektował motywy florystyczne ? Matka natura. Ale w konkretnych emanacjach tegorocznych trendów pomogli jej wydatnie liczni projektanci. Dzięki nim możemy wyglądać (nie przebierając się, a jedynie ubierając) niczym starożytna bogini Flora – na wiele sposobów! Oto one.
RĘKODZIEŁO
Ręczna robota czy mechaniczna do złudzenia ją przypominająca ma dawać nam poczucie unikatowości i wyjątkowości każdego egzemplarza.
Wykonane na szydełku ozdoby kwiatowe przypominają dekoracyjne poduszki, które jeszcze całkiem niedawno piętrzyły się na łóżkach w wielu
wiejskich izbach, a przywiezione do miasta stroiły kanapy. A może macie takie? Wystarczy użyć metody copy-paste – czy raczej: odpruj i przyszyj. Wesołej zabawy. (Vivetta)
Gdzie padnie wzrok projektanta, tam można się spodziewać inspiracji do kolejnych kolekcji. Tym razem najprawdopodobniej były to luksusowe zasłony i obicia mebli w kwiaty, jakby rozrzucone niedbale na tkaninie. Fasony też są dostojne. Czyżby nowa – wzorzysta –moda na ślubne suknie? (Valli)
To słowo, używane jako określenie dotyczące mody, pojawia się w tak wielu kontekstach, że czujemy się w obowiązku, by tegoroczny wariant „romantyczności” objaśnić. Składają się nań jasne tła i drobny kwiatowy rzucik w fasonach prostych i funkcjonalnych. Bez akcentów rustykalnych ani w duchu etno. Sama esencja romantyczności. (Erdem)
Czegóż tam nie ma: prócz bratków (w rozmiarze słonecznika) mamy
charakterystyczne „fin de siècle’owe” czcionki – trochę jeszcze o historyzującym charakterze, ale wychylającym się już zawijasami w kierunku secesji – i jakieś teksty, chyba reklamowe. (Zimmerman)
W SKALI MAKRO
Pokazujemy dla porządku, bo jakoś nie wyobrażam sobie tego gigantycznego anturium w metrze w godzinach szczytu (choć jest miękkie, bo silikonowe), gdzie każda jego część zagląda współpasażerom do plecaka, za dekolt lub do ucha. To zabawne projekty,
które są raczej dumną prezentacją możliwości technicznych i fantazji niż realną propozycją do codziennego użytku. Ale warto zapamiętać, bo silikonowe elementy dekoracyjne zapewne już za chwilę będą nam towarzyszyć częściej, tyle że w nieco skromniejszym formacie. (Loewe)
GRUNGE, LATA 90.
Moda retro na destrukcję wraca w słodkiej odsłonie. To, co dekady temu było obowiązkowo przysypane węglowym pyłem, teraz cieszy oko pastelowymi barwami z rabatek. Ale mit „formy otwartej” nadal jest aktywny twórczo i jest ciekawym rozwinięciem stylu boho. (Sportmax)
Coś nowego? Niekoniecznie! Ale ładnego – na pewno! Wszak lubimy piosenki, które znamy, a te choć brzmią znajomo, są wyjątkowo atrakcyjne, zwłaszcza gdy szukamy kreacji na wesele przyjaciółki. Zwracamy uwagę na
to, że buty są w kontrastowym mocnym kolorze. I tak ma być! Żadnych cielistych sandałków (do takiej sukienki)! (Zhang)
Drukarki 3D wprowadzają do mody nowe doznania. Wcześniej, czyli –umownie – wczoraj i przed wiekami,
aby osiągnąć podobne efekty, należało zatrudnić tuziny zręcznych hafciarek, które przygotowywały ozdobne detale, a potem cierpliwie nanosiły je na tkaninę. A teraz? To takie proste! Motyw pnących kwiatów, kapryfolium i klematisu idealnie pasuje do minimalistycznej skądinąd letniej garderoby. (Bottega Veneta)
Możesz nosić latem proste sandałki, białą koszulę i klasyczne
dżinsy, ale manicure
zdradzi (niecałą)
prawdę o twoim stylu. Nawet zdobione kwiatami paznokcie nie zawsze oznaczają, że masz romantyczną naturę. To bardziej skomplikowane. Poznaj szczegóły...
Ekspert:
MARTA DUNAJKO
wizażystka, fotograf
Do tego tematu można podejść na kilka różnych sposobów –nie tylko w odniesieniu do techniki tworzenia wzorów, lecz także przez stylistykę i konwencję wybieranych przez nas motywów. Od szybkich
w użyciu naklejek i sztucznych paznokci po wyszukane autorskie wzory, kreowane na nasze potrzeby w profesjonalnym salonie. Motywy kwiatowe to jeden z najbardziej optymistycznych i kobiecych wzorów w najmodniejszych trendach manicure.
Dla minimalistek: doskonale sprawdzi się udekorowanie kwiatowym wzorem tylko niektórych paznokci lub stylizacja rodem z lat 70. XX wieku, w której jednolity kolor manicure łączy się ze skromnym i delikatnym wzorem pojedynczego kwiatu. W tym sezonie na wybiegach motywy roślinne pojawiają się głównie w wersji retro, czerpiąc z historii mody pełnymi garściami. Na pastelowej płytce możemy też odwzorować delikatne motywy z koronek, unikając dosłowności w odtwarzaniu
natury, a jednocześnie uzyskując bardziej graficzny efekt.
Bez ograniczeń: polecamy życie splątanych i finezyjnych deseni rodem z secesyjnych tapet. Subtelna kolorystyka i bogaty wzór dadzą spektakularny efekt, gdy naniesiemy je na półprzejrzystą płytkę paznokcia. Wersja maksi: manicure rokokowy, gdzie rustykalnym ornamentom towarzyszą kryształki. Takich ozdób nie powstydziłaby się dama dworu Marii Antoniny – tej filmowej ;-).
1. KILLYS Pinky Blossom, naklejki na paznokcie, 1 komplet, 5,49 zł, 1 komplet = 5,49 zł
2. KILLYS naklejki na paznokcie z kryształkami, 1 komplet, 8,99 zł, 1 komplet = 8,99 zł
Motywy kwiatowe
pojawiły się w tym
sezonie nie tylko
w kreacjach słynnych projektantów mody, lecz także na dodatkach –również tych do włosów.
Kwieciste chustki, kapelusiki i opaski z motywem listków to najbardziej pożądane akcesoria do włosów.
Podczas koronacji króla Karola III prawdziwy zachwyt i poruszenie wywołały kwiatowe tiary, które miały na głowach księżna Kate oraz jej córka Charlotte. Misternie wykonana, spektakularna ozdoba fryzury księżnej została zrobiona przez Jess Collett, słynną londyńską kapeluszniczkę, twórczynię ozdób i akcesoriów do włosów, która zaprojektowała ją dla domu mody Alexander McQueen. Nieco mniejszą opaskę z lśniących listków i kwiatów, utrzymaną w tej samej stylistyce co ozdoba księżnej Kate, miała na włosach jej córka Charlotte.
Deseń może być stonowany i identyczny jak kurtka lub sukienka albo wprost przeciwnie – bardzo kolorowy i na pozór niepasujący do reszty stroju. Najważniejsze, żeby był w kwiaty: duże, małe, pojedyncze lub ułożone w bukieciki. Najmodniejszy fason letniego kapelusza to mały „bucket hat” czyli „wiaderko”. Ten model pasuje do każdej długości włosów i będzie idealny dla kobiet chcących dodać sobie kilka centymetrów wzrostu. Jego zaletą są niewielkie rozmiary i to, że można go złożyć i schować nawet do kieszeni.
Wakacje to czas luzu i zabawy, więc tak naprawdę możesz ozdobić włosy czym tylko zechcesz: wielką kokardą przypominającą egzotyczne cieplarniane okazy, polnymi kwiatami wplecionymi w warkocz albo żywym kwiatem zerwanym na łące lub w babcinym ogródku. Niech poniesie cię nieskrę powana siła wyobraźni.
Zamiast wianków w stylu boho mamy w tym sezonie gałązki laurowe sple cione w tiarę niczym ze starożytnego Rzymu. Taka opaska najlepiej pre zentuje się na rozpuszczonych, prostych lub lekko falowanych włosach. Laurowe wianki można również wykorzystać w wakacyjnych, nieco bała ganiarskich upięciach włosów. W takiej fryzurze możesz pojawić się za równo na plażowej imprezie, jak i w eleganckim klubie (na zdjęciu obok fascynator marki Cosima Borawska).
Jedwabne apaszki noszone na głowie to nic nowego, obo wiązkową nowością są kwiatowe desenie. Wielkie rumianki, bukiety róż, egzotyczne strelicje albo kwiatowe łączki we wszystkich kolorach wyglądają wspaniale na lekko lśniącym, szlachetnym jedwabiu. Można je nosić na plażę, na wycieczkę skuterem, a także do eleganckich popołudniowych kreacji. Kwieciste apaszki złożone w trójkąt wiąże się na supełek pod brodą, a większe dodatkowo zawija wokół szyi jak w latach 50. XX wieku. Do ozdoby włosów można wykorzystać również jedwabne lub satynowe opaski i gumki do włosów.
Jak umalować się na podróż samolotem i samochodem, na plażę i zwiedzanie? Najprościej, ale modnie i pomysłowo.
Ekspert:
MARTA DUNAJKO
wizażystka, fotograf
Wpełnym słońcu trudno utrzymać na właściwym miejscu kompletny makijaż. Mocno kryjące produkty nie lubią się z gorącem i ostrym światłem i mogą stawać się kapryśne, nie dając tak idealnego efektu, jakiego oczekujemy. Latem w makijażu zawsze mniej znaczy więcej, a pielęgnacja i ochrona przeciwsłoneczna powinny być na pierwszym miejscu. Nie ma jednak potrzeby rezygnować z malowania się, wystarczy zmienić taktykę i sięgnąć po trwalsze i lżejsze produkty.
Godziny spędzone w podróży nie dają zbyt wielu możliwości na staranne poprawki, a klimatyzowane powietrze w samolotach i samochodach ma niesympatyczną skłonność do przesuszania skóry. Możemy jednak postawić na kilka mocnych akcentów, bez potrzeby wykonywania pełnego makijażu. Dla wyrównania kolorytu warto sięgnąć po kremy BB, które zadbają także o nawilżenie skóry. Podkreślone kredką brwi i starannie wytuszowane rzęsy wystarczą, by twarz nie wydawała się naga, a wszelkie drobne usterki będą łatwe do usunięcia. Rezygnacja z cieni do oczu i innych suchych produktów pozwoli nam na bezawaryjne używanie mgiełek nawilżających, które ukoją zestresowaną skórę, jednocześnie nie usuwając makijażu. Nie ma powodu, aby rezygnować z ulubionego koloru na ustach, ale ważne jest, aby wybrać pielęgnacyjną formułę kosmetyku, którego kolejne aplikacje będziesz mogła wykonać łatwo i szybko. Te proste rozwiązania pozwolą ci mieć pod ręką absolutne minimum kosmetyków i nie rezygnować z podkreślania urody.
krem BB do twarzy, 35 g, 119,99 zł, 100 g = 342,83 zł
mgiełka nawilżająca do twarzy, 100 ml, 77,99 zł, 100 ml = 77,99 zł 3. L’ORÉAL Micro Tatouage, kredka do brwi, 1 g, 65,99 zł, 100 g = 6599,00 zł 4. CLARESA S.U.G.A.R., pomadka matowa do ust, 5 g, 19,99 zł, 100 g = 399,80 zł 5. L’ORÉAL Air Volume, Mega Mascara, tusz do rzęs, 9,4 ml, 83,99 zł, 100 ml = 893,51 zł
Nawilżenie i ochrona to podstawa! Jeśli pozwolimy słońcu podrażnić skórę, zaczerwienienia zniszczą efekt każdego makijażu. Krem z filtrem nakładamy kilkukrotnie w ciągu dnia, warto o tym pamiętać, planując kolejne kroki makijażu.
Delikatne warstwy i lekkie formuły zawsze sprawdzą się lepiej w pełnym słońcu i na zdjęciach. Nie spłyną i nie pokruszą się, ułatwią też dokonanie poprawek, jeśli okaże się to konieczne.
Wybierajmy produkty bez bazy olejowej, mocno nawilżające i – jeśli to możliwe – z dodatkowym filtrem.
Wybierając produkty w kremie lub płynie, możemy stosować je do kilku zadań, np. płynny róż może też być zamiennikiem pomadki albo mokrych cieni do powiek.
Warto mieć pod ręką mgiełkę do twarzy i ciała, która odświeża i nawilża, a także otula przyjemnym zapachem. Czasem mgiełki miewają dodatkowe funkcje, np. pomagają w pielęgnacji anti-aging.
Wypoczynek na plaży lub przy basenie nie musi oznaczać rezygnacji z makijażu. Musimy jednak pamiętać, że nawet najtrwalsze kosmetyki będą tutaj poddane ciężkiej próbie. Warto założyć, że makijaż będziemy poprawiać przy każdej kolejnej aplikacji filtrów UV. Kosmetyki powinny też być łatwe do zmycia i aplikacji. Płynny róż do policzków w ciepłym letnim odcieniu to najprostszy sposób na delikatne konturowanie. Warto zaopatrzyć się w wodoodporny tusz do rzęs, który jako jedyny jest w stanie znieść ekstremalne ciepło i morską bryzę. Delikatne zaznaczenie wewnętrznych kącików oczu rozświetlaczem doda blasku spojrzeniu i nawet gdy niechcący go rozetrzemy, nie da karykaturalnego efektu. Na usta warto wybrać pomadkę ochronną z wysokim filtrem, nie ryzykując efektu spływającego (do basenu, brrr!) błyszczyka i łuszczącej się szminki.
1. LAURA CONTI mleczko kokosowe, balsam do ust, 4,8 g, 5,99 zł, 100 g = 124,79 zł
2. BOURJOIS Oh Oui! Volume Glamour, tusz do rzęs, 7 ml, 69,99 zł, 100 ml = 999,86 zł
3. PIERRE RENÉ Eye Matic, kredka do oczu, 4 g, 29,99 zł, 100 g = 749,75 zł 4. GOSH matowa kredka do oczu, 1,2 g, 36,99 zł, 100 g = 3082,50 zł 5. PUPA Glow Obsession, płynny rozświetlacz, 13,5 ml, 122,99 zł, 100 ml = 911,04 zł
Do naszego podróżnego zestawu kosmetyków warto dorzucić kredkę (lub kredki) w jasnych, mocnych kolorach, wybierając te o przedłużonej żywotności. Świetnym wyborem będą produkty long lasting i wodoodporne, które wytrzymają nie tylko ciepło, ale też nadają się do aplikacji w linii wodnej. Intensywne odcienie zieleni, żółcieni i pomarańczu fantastycznie podkreślą kolor oczu, a zgodnie z trendami na lato możemy użyć ich na dolnej powiece, aby odejść od makijaży bardziej formalnych. To główny punkt tego makijażu, który wymaga tylko drobnego rozwinięcia, które dadzą nam tusz do rzęs i lekko barwiąca pomadka ochronna. Minimalny wysiłek naprawdę się opłaci, dając efekt wow!
Wszystkie odmiany klasycznego manicure, które warto znać, zanim wybierze się swój ulubiony.
Ekspert: MARTA DUNAJKO wizażystka, fotograf
Absolutny klasyk, który towarzyszył nam niezmieniony przez dekady, w ostatnich latach nabrał kolorów i zaczął się zmieniać. Francuski manicure wdarł się do świata mody z paletą nowych kolorów i pomysłów. Połyskujący, neonowy, graficzny, najczęściej występuje w wersjach dalekich od zestawienia bieli i nude. Oto ściągawka pokazująca jego efektowne warianty.
Neutralna kolorystyka płytki sięga aż po same czubki paznokci, ale za to na dolnej krawędzi pojawia się kolorowy półksiężyc, stawiający wszystko do górny nogami.
Kolorowa obwódka schodzi tutaj znacznie niżej w stronę skórek niż w klasycznej wersji, jest szersza i wyraźniejsza. Wygląda świetnie w klasycznej kolorystyce.
Kolorowe końcówki mają tutaj dodatkowy cieniutki pasek niczym odbicie tęczy. Najefektowniejszy w mocnym kolorze.
13 ml, 9,99 zł, 100 ml = 76,85 zł 2.
8 ml, 28,99 zł, 100 ml = 362,38 zł
217,99 zł
Nie próbuje odzwierciedlać naturalnej linii paznokcia, mocno zachodzi na brzegi, nadając płytce w kolorze nude trójkątny kształt.
Bez wyraźniej linii granicznej między kolorami. Stawiamy w nim na łagodne i stopniowe przechodzenie koloru.
Zapominamy o nude i bieli, łączymy ze sobą dwa mocne kolory. Do tego nie boimy się dodatkowych faktur ani połysku.
Każda końcówka w innym kolorze. Świetnie wyglądają w barwach tęczy i neonowych.
do
paznokci, 15 szt./1 komplet, 26,99 zł, 1 komplet = 26,99 zł 2. ESSENCE Bling Bling, naklejki na paznokcie, 1 komplet/28 szt., 7,49 zł, 1 komplet/ 28 szt. = 7,49 zł 3. ESSENCE Sweet Girl, naklejki na paznokcie, 1 komplet/ 44 szt., 7,49 zł, 1 komplet/44 szt. = 7,49 zł
Ultrakrótkie paznokcie? To nie problem! Superwąskie końcówki są dziś równie modne jak ich ultraszerokie koleżanki.
Zapominamy o prostej linii i na końcówkach rysujemy kwiaty i fale. Brak symetrii też będzie OK. Wybrany motyw może błądzić po krawędziach paznokci i zachodzić na boki.
Doskonały pomysł dla manicure jednokolorowego. Żonglując stopniem połysku, stwarzamy granicę, która jest efektowna, ale nie rzuca się w oczy.
Triple shampooing? A może mycie głowy w sposób ukrywający się pod tajemniczymi kryptonimami OMO i RHW? Czy to rzeczywista potrzeba naszych włosów i skóry głowy, czy tylko chwilowe trendy pielęgnacyjne? Pytamy ekspertkę Wikę Midak, stylistkę i fryzjerkę z salonu IK Fryzjer & Kosmetyka w Warszawie.
WIKA MIDAK stylistka i fryzjerka, IK Fryzjer & Kosmetyka, Warszawa, ul. Literacka 19
Triple shampooing to nic innego jak trzykrotne mycie włosów. Trend ten narodził się całkiem niedawno, ale stał się już na tyle gorący, że mówi się o nim coraz częściej, a na temat trzykrotnego mycia włosów wypowiadają się nawet eksperci. Czy taki zabieg jest polecany? W niektórych przypadkach tak.
Trzykrotne mycie włosów sprawdza się szczególnie po zabiegach salonowych (ale również po maskach do użytku domowego) mających za zadanie bardzo intensywnie odżywić włosy i dostarczyć im witamin. Na ogół produkty zastosowane do tego typu działań dosyć mocno obciążają włosy i przyklejają się do nich, sprawiając, że
wyglądają one na przyklapnięte lub lekko nieświeże.
Trzykrotne mycie to sposób na dokładne oczyszczenie włosów z pozostałości kosmetyków pielęgnacyjnych. Samo mycie powinno przypominać
delikatne masowanie włosów na całej ich długości (bez szarpania i pocierania) oraz subtelnym masażu skóry głowy (bez drapania paznokciami). W triple shampooing niezwykle ważne jest bardzo dokładne spłukanie
szamponu chłodną wodą. Pozostałości kosmetyku na włosach i skórze mogą bowiem powodować nadmierne przetłuszczanie się lub podrażnienia. Korzyści: Włosy stają się lekkie i puszyste, lepiej się układają, odzyskują piękny połysk i elastyczność.
OMO to metoda mycia włosów polegająca na stosowaniu naprzemiennie odżywki i szamponu (skrót od pierwszych liter słów odżywka – mycie –odżywka). Sprawdza się szczególnie w przypadku włosów zniszczonych, potrzebujących nawilżenia, odżywienia i wygładzenia struktury łusek włosowych. Z tego sposobu pielęgnacji będą zadowolone posiadaczki włosów kręconych (z natury skłonnych do przesuszania), osłabionych zabiegami farbowania i rozjaśniania oraz pozbawionych blasku.
Mycie metodą OMO polega na nałożeniu na wilgotne włosy na kilka minut odżywki nawilżającej, następnie umyciu włosów i skóry głowy łagodnym szamponem i ponownej aplikacji odżywki na 15–20 minut. Do pierwszego etapu najlepiej użyć odżywek nawilżających zawierających ekstrakt z aloesu, glicerynę lub panthenol. Ostatnia odżywka może być nieco bogatsza, emolientowo-humektantowa i zawierać olejki odżywcze. Po trzech etapach OMO obowiązkowe jest bardzo dokładne spłukanie włosów.
Korzyści: Włosy są elastyczne, lepiej nawilżone, lekkie, sypkie i lśniące.
RHW, czyli Reverse Hair Washing (dosłownie: odwrócone mycie włosów), to idealny sposób oczyszczania włosów pozbawionych objętości,
1. PANTENE PRO-V Aqua Light, wzmacniający szampon do włosów, 400 ml, 14,99 zł, 100 ml = 3,75 zł
2. BIOVAX Instant Conditioner, odżywka ekspresowa do włosów, 200 ml, 25,99 zł, 100 ml = 13,00 zł 3. HEBE COSMETICS Daily Beautifying, odżywka do włosów, 380 ml, 14,99 zł, 100 ml = 3,94 zł 4. AHALO Organic Manuka Honey, odżywka do włosów, 450 ml, 89,99 zł, 100 ml = 20,00 zł
skłonnych do utraty puszystości i opadania. RHW nie obciąża włosów, a więc po myciu są one lekkie, puszyste i mają bardzo naturalny, zdrowy wygląd.
Mycie rozpoczyna się od nałożenia na wilgotne włosy odżywki o działaniu nawilżającym i delikatnie odżywczym. Może ona zawierać składniki nawilżające, np. aloes, oraz lekkie ziołowe ekstrakty odżywiające strukturę włosów i wygładzające. Następnie bez spłukiwania odżywki należy nałożyć niewielką ilość delikatnego szamponu i umyć nim skórę głowy oraz włosy u nasady. Pasma na całej długości myjemy w drugiej kolejności szamponem spływającym po włosach. Na koniec bardzo dokładnie spłukujemy wszystko chłodną wodą i na wilgotne pasma aplikujemy niewielką ilość bardzo lekkiej odżywki w sprayu lub mgiełki odżywczej.
Korzyści: Włosy są miękkie, elastyczne, lśniące i pełne objętości.
= 5,75 zł 4. YUMI Winogronowa Regeneracja, szampon do włosów, 300 ml, 19,99 zł, 100 ml = 6,66 zł 5. ALAMA Hydrating, nawilżający szampon do włosów, 500 ml, 34,99 zł, 100 ml = 7,00 zł
Powracające trendy z poprzednich dekad nigdy nie są dokładnym odwzorowaniem przeszłości. Drobne zmiany w kolorystyce, nasyceniu barw, sposób modelowania kształtu twarzy zmieniają zbyt oczywiste odwzorowanie w bardzo współczesny
makijaż. Podobnie rzecz się ma z jednym ze sztandarowych makijaży lat 90. ubiegłego wieku, który doczekał się wielu nowych interpretacji.
Kawa, biszkopty i beż to absolutnie obowiązkowe w każdej kosmetyczce kolory cieni. Niezwykle uniwersalne, sprawdzają się w konserwatywnym makijażu biurowym, spokojnym nude i makijażu monochromatycznym. Co nie znaczy, że nie mogą być świeże, nowoczesne i sexy. Tajemnica efektu tkwi w szczegółach, a obecne detale mogą się różnić od dobrze nam znanej klasyki. Kluczowy zwrot: brak dosłowności! Będzie nie tylko mile widziany, ale wręcz obowiązkowy.
Zupełnie nie z tej dekady! Pęsety chowamy na dno kosmetyczki, a brwi zostawiam w formie naturalnej, szerokiej, a nawet lekko potarganej. Cienkie jak nitka nie wracają do mody w klasycznych makijażach (widzimy je raczej w tych haute couture), więc na co dzień możemy oszczędzić sobie drastycznej depilacji, skupiając się na zagęszczeniu i przyciemnieniu włosków. Do klasyki lat 90. wkrada się odrobina mocnych trendów z lat 80.
Odchodzimy od typowego matowego looku w stronę jednolitej i gładkiej, ale naturalnie połyskującej skóry. Delikatny podkład możemy wymieszać z odrobiną rozświetlacza bez widocz-
Ekspert:
MARTA DUNAJKO
wizażystka, fotograf
nych drobinek, co szczególnie dobrze sprawdzi się przy skórze suchej, która jest mniej skłonna do połysku. Ważne, aby zachować zdrowy dystans między całkowitym matem a widocznym błyskiem. Kości policzkowe podkreślamy odrobiną różu w stonowanym kolorze. Świetnie sprawdzą się produkty płynne i kremowe,
szczególnie gdy planujemy użyć pudru tylko w strefie T.
Ciemna kredka w kolorze mocnego brązu lub czerni koniecznie powinna znaleźć się na górnej powiece. Do wyboru mamy wersję minimalistyczną, schowaną w linii wodnej górnej powieki, i wersję maksi, w której kreska jest mocnym akcentem. Cienie do powiek powinny być oczywiście w odcieniach ciepłych brązów i beżów, ale bez mocno zdefiniowanego kształtu. Oczy otoczone miękką chmurką
koloru są bliższe stylowi grunge niż makijażowi w typie glamour z lat 90. – nawet gdy planujemy łączyć ze sobą kilka odcieni! Nie musimy używać tylko matowych cieni, bo odrobina połysku w tych neutralnych odcieniach stwarza pole do poszukiwań nowych efektów. Mocno zaakcentowane rzęsy będą świetnym uzupełnieniem.
Naturalne, pełne i błyszczące. Kropla przezroczystego lub lekko różowego błyszczyka zupełnie wystarczy, jeśli wcześniej zadbamy o dobrą kondycję ust. Odrobina blasku na wargach dobrze
koresponduje z resztą makijażu, w którym pojawiają się połyskujące akcenty. To delikatniejszy wariant niż ciemnojagodowe i brązowe pomadki lat 90.
Nawet jeśli drobnym modyfikacjom podlegają wszystkie elementy makijażu, nadal wyraźnie widać w nim odniesienie do pierwowzoru. Końcowy efekt jest jednak dużo lżejszy i idzie w stronę naturalności charakterystycznej dla trendów XXI wieku. Powracające makijaże retro to zaproszenie do eksperymentowania i szukania rozwiązań, które podkreślą naszą urodę lepiej niż ciężki kamuflaż.
Pro Fashion, róż do policzków w kremie, 5 g, 14,99 zł, 100 g = 299,80 zł 2. LUMENE Natural Glow, róż do policzków, 5 ml, 69,99 zł, 100 ml = 1399,80 zł 3. EVELINE COSMETICS Wonder Match, Lumi, rozświetlający podkład do twarzy, 30 ml, 60,99 zł, 100 ml = 203,30 zł 4. EVELINE COSMETICS Brow Pencil, kredka do brwi, 4 g, 22,99 zł, 100 g = 574,75 zł 5. EVELINE COSMETICS kredka krótka do oczu z temperówką, 1,2 g, 10,99 zł, 100 g = 915,83 zł
W swojej najbardziej znanej roli, jako Rachel Green, w 10. sezonie serialu „Przyjaciele”. Styl filmowej bohaterki jest łudząco podobny do tego, jaki odtwórczyni roli Rachel wybiera dla siebie prywatnie.
Ulubienica Ameryki i gwiazda od lat okupująca wysokie miejsca na listach najlepiej ubranych. Przez lata modyfikowała swój styl, ale… Z niektórych elementów nie zrezygnowała nigdy i to właśnie one decydują o jej niepowtarzalnym wizerunku.
TEKST: Iza Borowa
Mocne brwi i czarna kredka na oczach, odrobina różu i delikatna szminka, nic ponad niezbędne minimum. Konsekwencja i oszczędność zapewniają jej świeży i bezbłędny wizerunek. Na co dzień aktorka używa tylko tuszu, różu i lekkiej pomadki.
1
Wyrafinowana prostota, tak w dwóch słowach można opisać styl Jennifer Aniston. Odkąd jej kariera nabrała rozpędu wraz z emisją serialu „Przyjaciele” w latach 90. ubiegłego wieku, jej styl ewoluował w kierunku świetnie dobranej klasyki, z czasem porzucając wszelkie akcenty, którym nie udało się znieść próby czasu. Aktorka ma niezwykły dar: jej garderoba jest zdyscyplinowana i oszczędna. Dowodzi to pewności siebie i własnych estetycznych wyborów.
Jennifer nigdy nie czuła potrzeby udziwniania ani szokowania ekstrawagancją. Ewolucja jej stylu przebiegała w sposób spokojny i bez wpadek, chociaż z początku aktorka była zde-
cydowanie bardziej podatna na zmieniające się trendy. Teraz po 30 latach kariery i ponad 20 nagrodach za pracę aktorską Aniston wypracowała – bez widocznego wysiłku – wizerunek, który gwarantuje jej niezmienny podziw i inspiruje kobiety dążące do wypracowania ponadczasowego stylu.
Wśród jej ubrań nie znajdziemy widowiskowych kolorów i deseni, jej codzienna garderoba jest właściwie nudna: składa się z dżinsów typu baggy lub zielonych (w wielu odcieniach) spodni cargo zestawianych z koszulką lub T-shirtem. W zależności od okazji i pory roku uzupełnia tę bazę ulubionymi dodatkami.
Jennifer jest fanką garderoby kapsułowej, nie jest osobą, którą za każdym
razem widzimy w innym stroju. To trudny balans, bo nie poddaje się łatwo nowym trendom, ale też nigdy nie wygląda niemodnie. Recepta: proste kroje i wysoka jakość gwarantują – nie tylko jej – możliwość używania tych samych ubrań w wielu różnych kombinacjach.
O indywidualności stylu decydują akcesoria. Ale i te są wybierane przez Jennifer rozważnie, nie podlegają częstym wymianom i opierają się presji czasu. Do jej ulubionych należą okulary aviatory, brązowy skórzany pasek, mała czarna torebka na długim pasku, przewieszona przez ramię, oraz długie naszyjniki z zawieszką.
Nieco inaczej (ale nadal nie porzucając własnych reguł dress code’u) aktorka
JENNIFER ANISTON:
wysokiej jakości biały T-shirt, biała, błękitna i jeansowa koszula o prostym kroju, idealnie dopasowane, wygodne
dżinsy, lekki dobrze skrojony żakiet
i skórzana kurtka, długi sweter-płaszcz
w stonowanym kolorze, wysokiej jakości dodatki, które
nigdy nie wychodzą z mody:
skórzany pasek, czarna torebka, okulary przeciwsłoneczne, miękki duży szal.
prezentuje się na czerwonym dywanie. Często pojawia się w sukniach vintage o spokojnych kolorach i dopasowanej formie. Największe wrażenie robią te sięgające ziemi, które podkreślają nienaganną figurę gwiazdy. Jej sylwetka sama w sobie jest atrakcyjna i Jennifer rzadko uznaje, że odciągać uwagę od niej powinna biżuteria. Dodatki ogranicza do minimum: wystarczą mała torebka i bransoletka lub kolczyki.
Czasami jednak widać, że aktorka ma ochotę na jednorazowe skoki w bok. Zakłada wtedy np. krótką skórzaną sukienkę lub garnitur w odcieniu czerwonego wina. Pokazuje, że może wyglądać bezbłędnie również wtedy, gdy wyjdzie poza swoją strefę komfortu.
Po co męczyć się w rzeczach, których się nie lubi? Latem prędzej zobaczymy ją w dżinsowych szortach i białym podkoszulku niż w najmodniejszej sukience. Świadomość mocnych stron swojej sylwetki pozwoliła jej wybierać kroje ubrań, które perfekcyjnie spełniają swoje zadanie. Kiedy je znalazła, uznała, że czas eksperymentów minął. Po co, skoro wie, czego potrzebuje?
Najważniejszą cechą stylu Jennifer jest stabilność. Wyważone podejście do trendów pozwoliło jej wybierać z każdej z ostatnich dekad mody to, co służy jej najlepiej. Mamy takie podejrzenie, że jedna z najlepiej ubranych kobiet po prostu za modą nie przepada! Czy to możliwe...
wieku. Codziennie
Kiedy rozpoczęła się emisja serialu przyjaciele, tzw. „cięcie na Rachel” było jedną z najczęściej powielanych fryzur dekady. Chociaż to charakterystyczne cięcie wyszło już dawno z mody, Jennifer nigdy na dłużej nie rozstała się z długimi, cieniowanymi blond włosami, chociaż miały one wiele wariantów. Jej styl czesania jest jednym z jej znaków rozpoznawczych i lata pokazały, że nie ma co zmieniać tego, co jest dobre.
czuję się młoda. W momencie w którym ustalisz, kim jesteś naprawdę i co kochasz w sobie – wszystko wskoczy na swojej miejsce.Jennifer w wersji biznesowej podczas lansowania swoich autorskich perfum: sukienka (V. Westwood) z odsłoniętymi ramionami i (znowu!) wydłużające nogi sandałki bez paseczków na podbiciu.
TEKST:
Istnieją zapachy, które sprawiają, że wracamy do wspomnień, a siła wyobraźni porywa nas na plaże, nadmorskie promenady lub surferskie szaleństwo pośród fal. Ta moc jest wykorzystywana do tworzenia kompozycji przywodzących na myśl wakacyjną beztroskę, zapach morza, wiatru i zimnej lemoniady. Zapachy nie tylko odświeżają i chłodzą skórę, lecz także dają wrażenie świeżości… umysłowi. Orzeźwiająca woń werbeny, mięty, nuty morskie, zapach skoszonej trawy, zielonego ogórka i arbuza, a także delikatny aromat świeżych ziół i cytrusów mogą nam towarzyszyć od rana do wieczora, bo ich towarzystwo jest dyskretne, a do tego orzeźwia i dodaje energii. Nic nie zastąpi urlopu, ale zapachy mogą nam pomóc przetrwać największe upały w mieście. Wśród letnich wód toaletowych i perfum są też takie, które pachną plażą i rozgrzanym piaskiem. Można w nich wyczuć nuty oliwki do opalania, masła kakaowego i promieni słońca. Kreatorzy prześcigają się w pomysłach na pozyskiwanie ulotnych nut zapachowych i łączeniu ich w zaskakujące kompozycje dające wrażenie przestrzeni i suchego wiatru. Perfumy potrafią intensywnie działać na nasze zmysły i dzieje się to poza naszą świadomością. Wystarczy, że nuta zapachowa uruchomi rejony mózgu odpowiedzialne za wspomnienia, a stają nam przed oczami obrazy i sytuacje z przeszłości, które są dopełnieniem tej pachnącej „pocztówki”. Zapachy są silniejszym bodźcem do przywracania wspomnień niż inne zmysły. Znane wakacyjne kompozycje kojarzą się z wakacjami na Sycylii, surfowaniem w Miami i leniwym wylegiwaniem się na plaży.
1. DOLCE&GABBANA Light Blue, woda toaletowa, 100 ml, 389,99 zł, 100 ml = 389,99 zł 2. DAVIDOFF Cool Water Woman, woda toaletowa, 100 ml, 249,99 zł, 100 ml = 249,99 zł
W letnich kompozycjach składnikami są syntetyczne nuty łudząco podobne do występujących w naturze, ale niemożliwe do wyodrębnienia z naturalnych składników. Wśród nich znajdziemy Aquozone, który pachnie jak morskie fale, Aqual o aromacie wody z górskiego potoku lub śniegu, Kalypsone i Calone o zapachu wody i arbuza, a także nuty ozonowe pachnące deszczem i letnią burzą.
1. HALLOWEEN
Women,
30 ml, 99,99 zł, 100 ml = 333,30 zł
Prekursorska, nawilżająco-przeciwzmarszczkowa linia luksusowych kosmetyków, w której połączono działanie cennej dla skóry witaminy B12 oraz nowatorskiej witaminy C skorelowanej z nośnikiem krzemowym.
ODMŁADZAJĄCA MOC RÓŻOWEJ WITAMINY!
Trudno byłoby taki bukiet ułożyć w wazonie, ale wyczarować we flakoniku? Czemu nie...
Tak jak większość „zaczarowanych” kompozycji urzeka zmysłowym urokiem. Aoura Hot Cherry, woda perfumowana, 100 ml, 79,99 zł, 100 ml = 79,99 zł
Czy kwiat paproci istnieje? Nie musi, bo inne „magiczne” roślinne składniki kompozycji perfumeryjnych mają działanie prawdziwie czarodziejskie. Nie musisz o nich śnić! Znajdziesz je w swoim ulubionym flakoniku perfum. TEKST: Matylda Jawor
Co jest największą tajemnicą kreatorów perfum? Wiedza, które składniki połączyć i – co równie ważne – w jakich proporcjach. Wiele z nich może dawać różne efekty w zależności od towarzystwa: orzeźwienia, łagodności, zmysłowej pokusy... Irys rzadko bywa w kompozycjach bohaterem pierwszoplanowym. Jest zbyt silny, co grozi zapachowi jednowymiarowością. Ale użyty z aptekarskim umiarem dodaje charakteru słodkim nutom kwiatowym, niejako je wspiera, otaczając skórzano-leśną aurą. Łączony z akordami przypraw potrafi nawet przeobrazić się w wykwintny aromat typu gourmand.
Prawdziwą gwiazdą wśród zapachów –nie tylko tysiąca i jednej nocy – jest róża, najlepiej damasceńska, którą do Europy przywieźli rycerze w czasie wypraw krzyżowych.
Jaśmin przenosi w czasie, bo jest składnikiem tak wielu klasycznych kompozycji, że kojarzy się z bezpiecznym dzieciństwem. Bywa układny i przyzwoity – odpowiedni dla zawodów społecznego zaufania (nauczycielek, lekarek, prawniczek), ale i odurzający jak stan zakochania. Gości też w kompozycjach męskich. Drewno sandałowe, cenione w krajach Bliskiego Wschodu, jest surowcem nie tylko perfumeryjnym. Ma tak intensywny aromat, że wykonane z niego przed-
mioty nawet po kilkuset latach wydzielają zniewalający aromat. Nie zna też konkurencji w kwestii dodawania kompozycjom delikatnego, kremowego charakteru. Ma się wrażenie, że jest emanacją leniwego popołudnia na tarasie orientalnego domu w Maroku.
Gardenia natomiast nie potrafi zajmować innego miejscach w kompozycjach niż rola główna. To diwa, która roztacza aurę władzy, uroku i talentu.
Tuberoza od stuleci okupuje medalowe miejsca wśród najbardziej cenionych perfumeryjnych ingrediencji. Zawdzięcza to charakterystycznemu aromatowi orientalnej tajemnicy, połączonemu z gorzkawą rzeźwością cytrusów.
Rosą zwilżyj mi rzęsy, skostniałe od skwaru, Zgłuchłe uszy orzeźwij falą twego gwaru, A ja w kwiatach spodem dłoni Nauzbieram różnej woni
I omyję twarz spiekłą w źródłach twego czaru.
Bolesław Leśmian, Łąka TAJEMNICZY AKCENT
Początek jest ciekawy jak nowo zawarta znajomość. Z każdą chwilą czujemy, że ta znajoma ma osobowość oryginalną i błyskotliwą. Co wpływa na to wrażenie? Lawenda, rzadki gość w luksusowych kompozycjach.
YSL Libre, woda perfumowana, 50 ml, 399,99 zł, 100 ml = 799,98 zł
KWIATY W MIODZIE
Były enfant terrible mody, obecnie klasyk ekstrawagancji zanurza gardenie w płynnym złocie lata. Efekt? Leniwa zmysłowość upalnego popołudnia. Niezwykłe! Ale czy spodziewaliście się po nim czegoś po prostu ładnego?
Jean Paul Gaultier Scandal, woda perfumowana, 50 ml, 479,99 zł, 100 ml = 959,98 zł
W RAJSKIM OGRODZIE Świat wyobrażony. Piękny, niezwykły… utracony. Czym w nim pachnie?
Owocami (m.in. brzoskwinią, mandarynką), ale również świeżą lilią, mimozą i tuberozą. A także drzewem sandałowym, bobem tonka i paczulowcem.
Cacharel Eden, woda perfumowana, 30 ml, 129,99 zł, 100 ml = 433,30 zł
SZKATUŁKA Z NIESPODZIANKĄ
Powiedzieć, że to kompozycja z rodziny szyprowo-kwiatowej, to jak nic nie powiedzieć! Kadzidło wtarte w mango, obsypane płatkami jaśminu z aromatycznymi drzazgami drewna sandałowego. Jak otwarcie magicznej szkatułki.
Paco Rabanne Fame, woda perfumowana, 30 ml, 299,99 zł, 100 ml = 999,97 zł
Prócz tych smakowitych składników na kompozycję składa się bukiet kwiatów, w którym królują gardenie, jaśmin i lotos. A gdzie czarna orchidea? Cała kompozycja to zapach wyobrażający jej aromat. Kreacja artysty.
Tom Ford Black Orchid, woda perfumowana, 50 ml, 499,99 zł, 100 ml = 999,98 zł
Zimą niespieszna pielęgnacja jest czymś naturalnym. Długie wieczory sprzyjają rozbudowanym rytuałom i dopieszczaniu skóry. Jak to wygląda latem? Czy koreańska pielęgnacja z wieloetapowym rytuałem sprawdza się, gdy temperatura rośnie? Sprawdźmy.
Szczerze? Od razu odpowiemy na to pytanie: tak! Lato w Korei jest bardziej upalne i wilgotne niż w Polsce, a więc produkowane tam kosmetyki muszą się sprawdzać w ekstremalnych temperaturach i poziomie wilgotności. Jest to możliwe dzięki lekkim konsystencjom oraz składom, które odpowiadają potrzebom skóry o każdej porze roku. K-beauty jest uni-
wersalna i sprawdza się latem u posiadaczek cer suchych i tłustych, w klimatyzowanych pomieszczeniach oraz w plenerze. Wystarczy słuchać swojej skóry i dostosować do niej liczbę nakładanych warstw. Zasada jest prosta: jeśli skóra wypiła daną warstwę, to znak, że możemy nałożyć kolejną. Sprawdźmy, jak to wygląda w naszej wakacyjnej rzeczywistości.
PODCZAS WAKACJI
Letni rytuał pielęgnacyjny musi być nie tylko lekki i odświeżający, lecz także skuteczny. Składniki, na które powinniśmy zwrócić uwagę podczas kompletowania wakacyjnej kosmetyczki, to te dbające o nawilżenie, równowagę i zabezpieczenie skóry przed słońcem oraz przebarwieniami. Ważne są też kon-
systencje. Sprawdzą się pianki, żele, esencje oraz produkty typu 2 w 1 (czyli to, co K-beauty proponuje i z czego jest znana), ponieważ dzięki nim możemy połączyć dwa kroki rytuału w jeden.
Oczyszczenie skóry. Gdy temperatura rośnie, warto wybierać lekkie pianki
oczyszczające oparte na regulujących
wydzielanie sebum składnikach (np. pianka do oczyszczania twarzy z różą damasceńską Rose Blemish PureHeals).
Sprawdzi się też puder enzymatyczny
CLIV z dodatkiem kwasów PHA, który oczyszcza i delikatnie złuszcza skórę (do stosowania 2–3 razy w tygodniu).
Tonizacja. To niezbędny krok pielęgnacji i przyjemność. Sprawdzi się tu tonik z wąkrotą azjatycką PureHeals, ponieważ wyrównuje pH skóry, koi jej podrażnienia (np. posłoneczne) oraz wspomaga regenerację.
Wskazówka!
Nałóż tonik na dłonie i wklep w skórę. Tak robią Koreanki. Unika się w ten sposób tarcia skóry wacikiem, a oklepywanie pobudza krążenie, dzięki czemu skóra lepiej wchłania składniki aktywne kosmetyku. Fanki produktów multifunkcyjnych mogą sięgnąć po balansujące (dla cer przetłuszczających się) lub intensywne (dla cer suchych) serum tonizujące Muldream. Skóra jest równocześnie tonizowana i nawilżana, a w efekcie pełna blasku. Jeśli wybierasz ten typ kosmetyku – możesz od razu przejść do kremu, jeśli nie, nałóż jeszcze ampułkę lub maskę.
Ampułka lub maska w płachcie. Latem można stosować te kosmetyki wymiennie. Ważne, by nawilżały i dokładnie się wchłaniały. Warunki te spełniają
ampułki CLIV: nawilżająca z kwasem hialuronowym oraz rozświetlająca z witaminą C. Wolisz maskę w płachcie?
Wybierz nawilżającą maskę N.M.F MediHeal, która jest koreańskim bestsellerem wszech czasów.
Wskazówka!
Więcej produktów koreańskich znajdziesz na hebe.pl
CLIV krem z kwasem hialuronowym SPF 50+, 35 ml, 129,99 zł, 100 ml = 371,40 zł
Latem maski w płachcie najlepiej aplikować zimne, wyjęte z lodówki. Działają wtedy jak lodowy shake dla skóry. Zwężą rozszerzone naczynka i ukoją skórę podrażnioną słońcem.
Krem do twarzy. Na dzień koniecznie z filtrem UVB i UVA. Koreańskie kremy na dzień mają ultralekkie tekstury, doskonale się wchłaniają i dają naturalne wykończenie na skórze. Wypróbuj nawilżający krem z filtrem SPF 50+ i PA++++ CLIV. Nie bieli, wchłania się do matu, jest idealny pod makijaż i do tego świetnie nawilża.
Wskazówka!
PUREHEALS Centella, tonik regeneracyjny do twarzy, 130 ml, 99,99 zł, 100 ml = 76,92 zł
Dodatkowy gest, który możesz stosować, kiedy tylko chcesz: aplikacja na twarz mgiełki. W trakcie wakacji często kosmetyki te ratują naszą skórę w środku dnia, kiedy najbardziej potrzebuje ona odświeżenia i nawilżenia. Przykładem może być tu bogata w kwas hialuronowy, aloes, ekstrakt z arbuza i ceramidy wygładzająca mgiełka do twarzy SOQU.
CLIV Premium, ampułka kwas hialuronowy, 30 ml, 139,99 zł, 100 ml = 466,63 zł
Oparte na wodzie, lekkie, żelowe formuły zapewniają komfort użytkowania. Latem wolimy produkty, które nie obciążają skóry, nie tworzą na niej wyczuwalnego filmu i nie powodują uczucia lepkości. Kosmetyki koreańskie spełniają te wymagania, więc – bez względu na typ cery – możemy po nie sięgać, by cieszyć się latem i słońcem.
Watermelon, mgiełka do twarzy z kwasem hialuronowym, 125 ml, 52,99 zł, 100 ml = 42,39 zł
MULDREAM odświeżające serum do twarzy, 110 ml, 109,99 zł, 100 ml = 99,99 zł
Testowała: Julita Kowalewska ekspertka ds. makijażu z drogerii h w Suwałkach
Gosh, kremowy róż do policzków
O produkcie: płynny róż jest dostępny w dwóch odcieniach, zamknięty
w poręcznej tubce. Jego lekko kremowa
formuła ułatwia blendowanie kości
policzkowej bez efektu widocznej plamy.
Najlepszy dla: miłośniczek
konturowania twarzy na mokro, które
uwielbiają naturalny efekt glow, a także
zwolenniczek łatwej aplikacji małą
gąbeczką.
Zwróciłam uwagę na: blokadę gąbeczki, dzięki czemu produkt nie wypływa
z tubki.
Gosh Blush Up Rose, kremowy róż do policzków, 14 ml, 59,99 zł, 100 ml = 428,50 zł
O produkcie: pomada jest odporna na ścieranie i trwała. Dzięki olejkowi rycynowemu w składzie wzmacnia i stymuluje wzrost brwi. Kremowa formuła pomaga precyzyjnie wypełnić i wymodelować brwi.
Najlepszy dla: osób, które chcą szybko i bez trudu wypełnić kolorem brwi oraz utrzymać ten efekt przez długi czas. Zwróciłam uwagę na: wygodny w użyciu słoiczek oraz wyprofilowany cienki pędzelek, który pomaga w aplikacji.
Hebe Professional pomada do brwi, 3,75 g, 19,99 zł, 100 g = 533,07 zł
1 2 3
Inglot, płynny róż do policzków 4
O produkcie: jedwabiście gładki róż w kremie, który tworzy efekt delikatnie zarumienionej twarzy. Świetny aplikator dozuje odpowiednią ilość kosmetyku.
Najlepszy dla: osób, które nie obawiają się mokrego różu, nie boją się koloru i lubią, kiedy róż jest motywem przewodnim w makijażu.
Zwróciłam uwagę na: piękne dwa odcienie różu, które można zobaczyć na profilu znanej blogerki Komunikatywnie. Prezentuje je w swoim makijażu.
Inglot with Komunikatywnie róż w kremie, 5 ml, 44,99 zł, 100 ml = 899,80 zł
Hean, rozświetlacz w płynie
O produkcie: w składzie rozświetlacza są drobinki, które odbijają światło i pomagają wyszczuplić wybrane partie twarzy. Kosmetyk zawiera też masło morelowe oraz kolagen morski.
Najlepszy dla: kobiet, które kochają błyszczeć!
Zwróciłam uwagę na: to, że dostępne są dwa rodzaje kosmetyku: DATE GLOW można mieszać z podkładem, a DAY
GLOW daje srebrzysty i bardziej widoczny efekt.
Hean Liquid Diamonds, rozświetlacz w płynie, 20 ml, 34,99 zł, 100 ml = 174,95 zł
Od tego się zaczęło... Na demonstracjach antywojennych przeciwko udziałowi USA w konflikcie w Wietnamie protestujący wręczali żandarmerii wojskowej kwiaty. Stąd flower power, czyli siła kwiatów.
Prawie pół wieku po lecie miłości terminy flower power i ruch hipisowski wydają się nam tożsame, choć dla młodzieży tamtego pokolenia nie było to tak oczywiste. Sprawdźmy, co kryło się za nimi i co ostało się z nich – dla nas.
TEKST: Matylda Jawor
Czerwiec 1967, muzyczny Pop Festiwal na stadionie w kalifornijskim Monterey. Na scenie blondyn z wąsem, rozmarzonym spojrzeniem, lekko przydługimi (jak na ówczesne formalne standardy) włosami, ubrany z bladoróżową arabską dżelabę, z gitarą w dłoni. To Scott McKenzie, wykonawca piosenki, która od kilku miesięcy oblegała listy przebojów, a niedługo potem stała się swoistym hymnem ruchu hipisowskiego –„San Francisco”. Sytuacja – znak. Ale historia ruchu hipisowskiego zaczęła się dekadę wcześniej.
Jeszcze przed II wojną światową
świat dzielił się na dzieci i dorosłych.
Młodzi ludzie chcieli być uznawani za dojrzałych, bo to dawało wolność
i – najczęściej – wyzwolenie spod władzy rodziny. Ale już w latach 50., kiedy rozpędzona gospodarka po -
zwalała zapomnieć o niedawnej
traumie i dawała stabilnością finansową, młodzi ludzie przestali marzyć
o tym, by naśladować rodziców. Chcieli spędzać czas i wyglądać inaczej, słuchać „swojej” muzyki. Ich idolem był Elvis Presley, wylęgarnią zbuntowanych – kampusy uniwersyteckie, a źródłem inspiracji poezja Allena Ginsberga. Z czasem oni też zajęli miejsca za biurkami, ale termin „młodzież” zaczął odtąd dotyczyć ważnych społeczne zachowań.
14 stycznia 1967 r. w San Francisco (a jakże!) były wykładowca psychologii na Harvardzie, Timothy Leary, na spotkaniu z młodzieżą ogłasza kres ery dyktatu pieniędzy i pracy, a w zamian proponuje erę miłości i oświecenia. Jego manifest opierał się na nieco zmanipulowanych zasadach buddyzmu, do tego był „podkarmiony” środkami odurzającymi, których był zwolennikiem. To wtedy po raz pierwszy usłyszano hasła, które niebawem zagoszczą na T-shirtach, okładkach płyt i plakatach: „Make Love not War” i „All
People Are One”. Mówcy wystąpili w białych hinduskich szatach i mieli narysowane tzw. oko opatrzności na czołach. Czyli liczyli na masowy odzew? Prawie natychmiast w dzielnicy Haight-Ashbury zaczęły powstawać komuny zwolenników tych teorii, a dziesiątki nowych kapel grały w duchu modnej psychodelii. Machina ruszyła. Piosenka „San Francisco” opisywała zjawisko, które zaledwie po paru miesiącach od jej powstania było już nurtem światowym i masowym.
MARTWIĄ SIĘ O JUTRO
Sam termin wywodzi się od angielskiego hippie-s; to be hip – żyć dzisiejszym dniem. Hipisi, podobnie jak beatnicy, nie spieszyli się do ról społecznych przeznaczonych dla dorosłych (hasło Paryski Maj ’68 to: „Nie wierzyć nikomu po trzydziestce”), ale od swoich starszych o dekadę sióstr i braci różnili się poglądami, radykalizmem i sposobem życia. W latach 50. aktem odwagi było publiczne palenie papierosów
przez młodą dziewczynę, ale już dekadę później jej młodsza siostra nie nosiła stanika, zażywała LSD i swobodnie zmieniała partnerów (właśnie weszły na rynek pierwsze tabletki antykoncepcyjne). To była prawdziwa, choć pokojowo przeprowadzona, rewolucja. Kontestowano instytucje państwowe, rodzinę, kościół, pracę, rywalizację zawodową, normy, wojny, konsumpcję, materializm, hipokryzję i zakazy. Na transparentach widniało hasło: „Zakazuje się zakazywać!”.
Istniało wiele wariantów ruchu hippie, ale łączyło je jedno: pacyfizm. To od wręczania kwiatów żandarmerii wojskowej, która miała pacyfikować antywojenne zgromadzenia, marsze i de-
monstracje, wziął się termin flower power. Brzmiało poważnie, jakoś inaczej niż zazwyczaj myślimy teraz o dzieciach-kwiatach, które kojarzą się z radosnym wizerunkiem pełnym kolorów i inspiracji etno. Choć ruch wyrósł z radykalnych przekonań i zachowań (palono karty mobilizacyjne), popularność zapewnili mu ci, którym po prostu podobał się wizerunek w stylu hippie. A taki mógł mieć nawet na urlopie urzędnik maklerski z city, który na co dzień mógł jedynie kolekcjonować płyty z modną muzyką.
Na odważniejsze gesty – jak opuszczenie domu i rodziny (bo dla hipisa cała ziemia jest domem i komuną – rodziną), porzucenie studiów i stałej pracy – decydowało się jednak niewielu. Większość zadowalała się udziałem –jakże przewrotnie – w modzie, czyli odcinaniu komercyjnych kuponów od ruchu, który miał go zwalczać. Moda hipisowska była ideowa. Kupowano ubrania z drugiej ręki (antykonsumpcja), stąd popularność szybko zyskały dziwne nakrycia głowy, nieco operetkowe mundury z archiwów teatralnych i sandały (bo nie depczemy Matki Ziemi). Wszyscy ludzie mieli czuć się braćmi, więc stroje regionalne – im bardziej egzotyczne, tym lepiej –miały tego dowodzić.
Ręczne wytwarzanie przez członków wspólnot biżuterii i ozdób było jednym z niewielu akceptowanych sposobów zarobkowania, noszono więc je chętnie, aby wspierać swoich. Żywe kolory
i psychodeliczne nadruki na tkaninach były niczym sztandary – manifestowały niezależność, swobodę i witalność.
Aprobowanie przez założycieli ruchu zażywania substancji psychoaktywnych przyczyniło się do szybkiej śmierci autentycznej radości, jaką hipisi mieli przenieść światu. Część z nich chyłkiem opuszczała komuny i wracała do domów, część dożywała swoich dni jako uzależnieni, a część zamieszkała w swoistych „rezerwatach” dla hipisów, jak Christiania w Kopenhadze. Dla kolejnych pokoleń pozostała moda i muzyka. Tylko tyle i aż tyle.
Żadna z nas nie tęskni za menopauzą, bo jawi się nam ona jako początek starości. A może – skoro to naturalny proces, przez który przechodzi
każda kobieta – warto ją po prostu zaakceptować? Tym bardziej, że dziś możemy cieszyć się życiem, aktywnością i dobrym zdrowiem jeszcze długo po klimakterium. To po prostu kolejny etap bycia kobietą.
Równie dobry i piękny jak poprzednie! TEKST: Elżbieta Szydłowska
pauzy, czyli zazwyczaj po ukończeniu 40. roku życia. To właśnie w fazie perimenopauzy objawy przekwitania (opisujemy je w dalszej części artykułu) są najbardziej uciążliwe.
ZBIGNIEW CIERPISZ
ginekolog położnik, Klinika Stomatologiczno-Lekarska Demeter w Warszawie (www.demeter.com.pl)
Menopauza (nazywana też klimakterium) to cały okres od momentu wystąpienia pierwszych objawów przekwitania do całkowitego ustania miesiączki. Dzieli się go na trzy etapy: Perimenopauza – to kilkuletni okres przejściowy (okołomenopauzalny), kiedy organizm kobiety przygotowuje się do menopauzy. Jajniki produkują coraz mniej estrogenu i progesteronu. Pierwsze procesy rozpoczynają się już od czterech do siedmiu lat przed nadejściem właściwej meno -
UWAGA! W okresie perimenopauzy nadal można zajść w ciążę.
Menopauza właściwa – to okres obejmujący 12 miesięcy po ostatniej miesiączce, w którym wygasa czynność jajników. U większości Polek menopauza ma miejsce w wieku 50–51 lat.
Postmenopauza – okres od ostatniej miesiączki do końca życia, podczas którego poziom hormonów stabilizuje się na nowym, niższym poziomie. Etap ten u większości kobiet łączy się z ustaniem odczuwanych wcześniej przykrych objawów przekwitania. Niestety jest pewien (mały) odsetek pań, u których uderzenia gorąca i zlewne poty utrzymują się przez dłuższy czas, nawet do końca życia.
W początkowym okresie perimenopauzy następuje nieznaczny wzrost produkcji gonadotropin, czyli hormonów przysadki mózgowej odpowiedzialnych za spadek poziomu estrogenów. Skutkuje to obniżeniem płodności. Pojawiają się wtedy pierwsze objawy przekwitania:
zaburzenia miesiączkowania – miesiączki stają się nieregularne, do tego o zmiennej i nietypowej obfitości. Jeśli krwawienia są bardzo intensywne i długie, należy skonsultować się z lekarzem, bo zachodzi ryzyko wystąpienia niedokrwistości;
uderzenia gorąca, zimne poty i kołatanie serca – są one związane z zaburzeniami procesów termoregulacji;
problemy ze snem;
przewlekłe zmęczenie, kłopoty z pamięcią i koncentracją;
dolegliwości psychiczne, takie jak wahania nastroju, nerwowość, a nawet
stany depresyjne – to efekt spadku estrogenów, które są ważne dla prawidłowego działania mózgu, oraz zmniejszenia stężenia tryptofanu, który jest niezbędny do syntezowania serotoniny, zwanej hormonem szczęścia. UWAGA! Jeżeli podejrzewasz u siebie depresję, jak najszybciej skorzystaj
z pomocy psychiatry. Leki, a być może również terapia, przywrócą ci chęć do życia. Stres, złe samopoczucie i depresja
szkodzą naszemu organizmowi również w taki sposób, że osłabiają odporność, co nasila przebieg chorób. Nigdy nie lekceważ obniżonego nastroju!
Spadek poziomu hormonów wpływa też na skórę, która traci jędrność i elastyczność. Pojawiają się „chomiki”, pogarsza się owal twarzy, a zmarszczki i bruzdy się pogłębiają (jak z tym walczyć – patrz ramka na stronie 124). Dokucza suchość i wrażliwość skóry, bo naskórek nie jest już stymulowany do ciągłej regeneracji i zawiera mniej lipidów, które są barierą ochronną skóry. W wyniku działania androgenów i progesteronu rosną włoski na brodzie i nad górną wargą, a z powodu zaburzenia wydzielania łoju powstają zmiany zapalne podobne do trądziku.
Przykrą konsekwencją menopauzy bywa obniżenie libido oraz zmniejszone nawilżenie organów płciowych, co może prowadzić do spadku satysfakcji seksualnej. Sposobem na to mogą być specjalne żele i płyny o działaniu nawilżającym. Niektóre kobiety borykają się też z częstszymi infekcjami układu moczowego. Wzrasta również ryzyko rozwoju mięśniaków i polipów macicy. Obniżony poziom estrogenów ma niekorzystny wpływ na tempo zachodzących przemian metabolicznych, w efekcie czego tyjemy. Zwiększa się również stężenie złego cholesterolu, co prowadzi do ryzyka wystąpienia chorób układu sercowo-naczyniowego, w tym także zawału serca. W czasie menopauzy mogą rozwinąć się także cukrzyca i nadciśnienie. Wygaszenie czynności hormonalnej jajników i starzenie się układu szkieletowego oraz niedobory wapnia i witaminy D3 mogą prowadzić do utraty gęstości kości, czyli osteoporozy.
Dolegliwości trapiących kobiety podczas klimakterium jest sporo, ale na szczęście nie wszystkie muszą dotknąć każdą panią. Wiele zależy od tego, w jakim stanie zdrowia wchodzą w menopauzę, oraz jakie mają nawyki. To może tłumaczyć, dlaczego niektóre kobiety przechodzą przez objawy menopauzy łagodniej niż inne. Konsekwencje zmniejszonego stężenia estrogenów są bardziej dotkliwe, gdy tryb życia danej osoby nie należał do tych najzdrowszych.
Dlatego też czas przed menopauzą to dobry moment na zadbanie o swoje
zdrowie, sposób żywienia i kondycję. Jak to zrobić?
Po 40. roku życia warto dokładnie się przebadać. Szczególnie gdy masz już objawy perimenopauzy i są one dokuczliwe. Pójdź do lekarza rodzinnego, który zleci odpowiednie badania, albo zaloguj się na swoje Internetowe Konto Pacjenta na stronie pacjent.gov. pl/internetowe-konto-pacjenta i wypełnij ankietę w ramach programu
Profilaktyka 40+. System wygeneruje wówczas skierowanie na te badania, które uzna za właściwe dla ciebie na podstawie twoich odpowiedzi.
Jeżeli twoje objawy menopauzy są silne, dobrze zbadać poziom prolaktyny. Wysoki poziom tego hormonu może prowadzić do zaburzeń przemiany materii oraz tycia, odpowiada też za bolesność piersi i spadek libido. Podczas wizyty u lekarza warto poprosić o skierowanie na przebadanie tarczycy – najlepiej wykonać badania z krwi oraz także zrobić USG.
I nie – nie chodzi tu o wygląd, ale o to, że kobiety, które borykają się ze zbędnymi kilogramami już przed menopauzą, doświadczają później jej silniejszych objawów. Poza tym nadwaga może stać się poważnym problemem zdrowotnym. Podnosi ona ryzyko insulinooporności, cukrzycy, nadciśnienia (czyli chorób, na które kobiety są bardziej narażone podczas klimakterium), nowotworów, niewydolności
Ruszaj się i nie przejadaj. I nie – nie chodzi tu o wygląd, ale o to, że kobiety, które borykają się ze zbędnymi kilogramami już przed menopauzą, doświadczają później jej silniejszych objawów.
nerek, chorób wątroby, obturacyjnego bezdechu sennego. Szacuje się, że za połowę nowotworów u kobiet odpowiadają nadwaga i otyłość – na przykład ryzyko wystąpienia raka piersi jest dwa razy większe u kobiet otyłych. Tym bardziej należy dbać o utrzymanie prawidłowej wagi i codziennie się ruszać.
Nie musisz codziennie biegać na siłownię. Możesz po prostu więcej ruszać się na co dzień – wejść po schodach zamiast używać windy, przejść się kawałek, zamiast podjechać autobusem lub tramwajem. Świetnym motywatorem do większej dawki ruchu jest pies. Sprawia, że po prostu musisz z nim wychodzić. Jeśli więc nie masz jeszcze czworonoga, a masz warunki (i chęci), by się nim zaopiekować, poważnie to rozważ. Oczywiście musi być to świadoma i przemyślana decyzja, bo z pupilem zwiążesz się na kolejne nawet kilkanaście lat. Ważny jest systematyczny wysiłek fizyczny. Zawsze dobrym sportem będzie nordic walking, basen i rower.
Pamiętajmy, że zdrowy tryb życia i zdrowe nawyki zaprocentują w przyszłości – zyska nie tylko nasze zdrowie, lecz także wygląd i samopoczucie.
Jeżeli nie możesz lub nie chcesz przyjmować HTM, po konsultacji z lekarzem sięgnij po naturalne sposoby łagodzenia objawów menopauzy. Masz do dyspozycji: Fitoestrogeny – są to związki roślinne, które dają podobny efekt jak hormony (estrogeny), choć działają znacznie od tych ostatnich łagodniej. Fitoestrogeny występują między innymi w roślinach strączkowych (przede wszystkim soi i jej przetworach, ale także w ciecierzycy, fasoli, bobie, soczewicy), kiełkach lucerny, siemieniu lnianym, czerwonej koniczynie, pluskwicy groniastej, dziurawcu, chmielu.
Znajdziesz je też nie tylko w pożywieniu i ziołach, lecz także kupisz w formie suplementów. Zanim zdecydujesz się przyjmować te preparaty, zapytaj lekarza, czy można je łączyć z przyjmowanymi przez ciebie lekami. Leki i suplementy stosuj WYŁĄCZNIE zgodnie z zaleceniami lekarskimi. Akupunktura – różne jej formy (np. akupresura, elektroakupunktura, akupunktura laserowa) łagodzą uderzenia gorąca. Medytacja, masaże, joga – praca z oddechem, uporządkowanie emocji pozytywnie wpływają na samopoczucie.
jak najdłużej zachować sprawność ciała i umysłu, kobieta dojrzała powinna rozważyć wspomaganie się suplementami. Warto zainteresować się produktami uzupełniającymi dietę w witaminy i minerały (dobrze wybrać te przeznaczo -
ALBO… ZASZKODZI
Istotnym elementem dbania o zdrowie jest odpowiednia dieta. Ważna jest nie tylko dla twojej figury i samopoczucia, ale także dla skóry. Postaw na nieprzetworzoną, w większości roślinną żywność. Jedz dużo warzyw (szczególnie tych zielonych), ziaren, orzechów i olejów roślinnych bogatych w zdrowe tłuszcze nienasycone. Spożywaj więcej produktów pełnoziarnistych, nasion strączkowych (to naturalne źródło fitoestrogenów) i tłustych ryb. Pamiętaj, że nie wszyscy mogą jeść nabiał. Przyczyną jest kazeina – białko, które u niektórych osób przyczynia się do powstawania przeciwciał uszkadzających tarczycę, co w konsekwencji wywołuje lub nasila objawy menopauzy. Jeżeli nie jesteś pewna, czy nabiał ci szkodzi, sprawdź to, odstawiając go na kilka tygodni. Obserwuj siebie – na pewno będziesz w stanie ocenić, czy twoje samopoczucie się poprawiło, czy nie. Wspólnie z lekarzem ustalcie suplementację. Najczęściej mamy niedo -
ne dla kobiet w naszym wieku), zwiększającymi witalność i dodającymi energii (na przykład z żeń-szeniem), wspomagającymi ochronę serca (na przykład zawierającymi kwasy omega-3), łagodzącymi bóle stawów.
bory witamin D, C i tych z grupy B. Powinnyśmy je uzupełniać. Poza tym pij dużo wody, ogranicz alkohol, rzuć palenie. Zacznij zdrowy etap w twoim życiu.
Nie lekceważ objawów perimenopauzy. Wybierz się do ginekologa, który oceni, co możesz zrobić, by poczuć się lepiej nie tylko w czasie trwania klimakterium, lecz także w przyszłości. Jednym ze sposobów na zmniejszenie dokuczliwości objawów okołomenopauzalnych jest hormonalna terapia menopauzalna (HTM), określana także jako hormonalna terapia zastępcza (HTZ). Takie leczenie może sprawić, że prawie nie odczujemy negatywnych objawów przekwitania, a dodatkowo zapobiec także odległym następstwom menopauzy, takim jak np. osteoporoza.
HTM potrafi także spowolnić procesy starzenia i utrzymać na dotychczasowym poziomie metabolizm, co oznacza mniejsze ryzyko przytycia. Terapia ta ma też wpływ na kondycję skóry
oraz włosów, układ moczowy oraz nawilżenie narządów płciowych. Należy zacząć ją stosunkowo wcześnie, kiedy poziom estrogenów już jest obniżony, ale nie doszło jeszcze w organizmie do zmian, które są tego konsekwencją. Hormony możemy przyjmować w różnych formach: tabletek, zastrzyków, plastrów, sprayu, dopochwowego żelu.
Nie każda kobieta może jednak poddać się terapii hormonalnej. Szacuje się, że ok. 20 proc. pań nie powinno sięgać po HTM. Przeciwwskazaniem są m.in. choroby, które z powodu podawania estrogenów mogłyby się nasilić, takie jak zakrzepica, ostra niewydolność wątroby, nowotwory hormonozależne (rak piersi, jajnika oraz endometrium). Dlatego lekarz zanim zleci stosowanie hormonalnej terapii zastępczej, powinien oszacować, jakie jest twoje ryzyko zachorowania na raka. Można: sprawdzić, czy nie jesteśmy nosicielami mutacji genów odpowiedzialnych za wystąpienie i rozwój najczęst-
Po 40. roku życia warto dokładnie się przebadać. Szczególnie gdy masz już objawy perimenopauzy i są one dokuczliwe.
Pójdź do lekarza rodzinnego, który zleci odpowiednie badania.
MYCIE RĄCZEK PIANKĄ HISKIN MOŻE BYĆ CUDOWNĄ ZABAWĄ I EDUKACJĄ ZARAZEM!
Dlaczego mycie rąk jest ważne?
Brudne rączki to zwykle pamiątka po doskonałej zabawie, harcach na placu zabaw, malowaniu farbami, czy zabawie z czworonożnym pupilem.
Odpowiednia higiena osobista i kształtowanie dobrych nawyków nie musi być dla dziecka przykrym obowiązkiem. Myjąc ręce możecie się wygłupiać, śpiewać piosenki czy recytować wierszyki. Róbcie to wszystko co umili Wam wspólny czas i wydłuży czas mycia. Niech mycie rąk będzie dla Was najlepszą zabawą, ale też wspólnie spędzonym czasem. Pamiętajmy, że dzieci nas obserwują, naśladują, dlatego warto myć ręce wspólnie ze swoim dzieckiem. Szybkie opanowanie prostych czynności i traktowanie ich jako zwyczajnych a tym samym koniecznych ułatwi maluchowi wchodzenie w świat społeczności przedszkolnej.
Naucz swoje dziecko, żeby zawsze myło rączki w określony sposób, tak aby zapamiętało cały
schemat mycia:
· najpierw powinno zmoczyć rączki pod wodą,
· następnie może użyć kolorowej pachnącej pianki HISKIN do mycia rąk, lub innego mydła,
· gdy na dłoniach jest już wystarczająca ilość pianki, dziecko powinno dokładnie pocierać dłońmi o siebie, wymyć przestrzenie między paluszkami, powinno umyć paznokcie, ale również nadgarstki. Wszystko powinno trwać ok min. 30 sekund. W tym czasie śpiewajcie, opowiadajcie sobie śmieszne historyjki, recytujcie wierszyki,
· na koniec bardzo dokładnie należy opłukać dłonie pod bieżąca wodą przez kilka sekund i gotowe :)
Pianki Hiskin, to wyjątkowo delikatna, puszysta i pachnąca formuła, różowa – malinowa bądź fioletowa – jagodowa. Posiadają innowacyjny dozownik, który w łatwy sposób aplikuje porcję pianki w kształcie łapki lub kwiatka, zachęcając tym samym najmłodszych do dbania o higienę i nauki samodzielności.
Pianki mają prosty skład, zawierają 98% składników pochodzenia naturalnego, są przebadane dermatologicznie.
szych nowotworów (raka piersi, raka szyjki macicy);
zbadać we krwi poziom sześciu pierwiastków (selen, cynk, kadm, ołów, arsen, miedź) – kontrolując ich stężenie w naszym organizmie, możemy sprawdzić, czy nie grozi nam choroba nowotworowa. Badanie to nazywa się Onkopakiet i można wykonać je w prawie każdym laboratorium. Jeżeli nie ma tych przeciwwskazań, to z HTM można korzystać do 60. roku życia. Potem możliwe działania uboczne zaczynają przewyższać osiągane korzyści. Po miesiącu od odstawienia HTM pacjentka powinna zgłosić się na wizytę kontrolną.
Gdy wchodzimy w okres okołomenopauzalny, zaczynają się zmiany w naszym wyglądzie – pojawia się coraz więcej zmarszczek, skóra traci elastyczność, opadają policzki i kąciki ust. Dzieje się tak, bo w tym czasie w organizmie kobiety rośnie poziom enzymów powodujących rozkład włókien kolagenowych i elastycznych, a spada ilość estrogenów, przez co skóra traci nawilżenie i jędrność. Związane to jest ze starzeniem się fibroblastów, czyli komórek skóry właściwej odpowiedzialnych za produkcję kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego. Stają się one coraz mniej aktywne, co przekłada się na wygląd naszej skóry. Efekt? Pojawiają się zmarszczki.
Na szczęście nie jesteśmy wobec tych procesów całkowicie bezradne. Możemy naszej skórze pomóc i opóźnić efekty starzenia. Jak to zrobić?
Nie wystawiaj się na działanie słońca – promieniowanie UV to główny czynnik przyspieszający starzenie się skóry, bo powoduje rozkład elastycznych włókien oraz zwiększa liczbę wolnych rodników w organizmie. Dlatego stosuj filtry słoneczne przez cały rok. Uwaga! Nie zapominaj o takich miejscach, jak szyja, dekolt i dłonie – są one szczególnie narażone na przyspieszone starzenie się.
Natłuszczaj skórę – nie zawsze jesteśmy tego świadomi, ale to właśnie właściwe natłuszczenie wpływa na dobre nawilżenie skóry. Nie możemy tego zaniedbać, bo wraz z wiekiem zmniejsza się ilość lipidów w naskórku. Dlatego w wieku okołomenopauzalnym musimy szczególnie dbać o warstwę lipidową skóry. W przeciwnym razie możemy odczuwać nieprzyjemne jej napięcie i przesuszenie, czego efektem jest skłonność do podrażnień. W związku z tym jeszcze zanim wejdziemy w menopauzę, postawmy na bogatsze, odżywcze i regenerujące kremy. Szukajmy w nich kwasów omega-3, omega-6 i omega-9.
Używaj kosmetyków z antyoksydantami – kupując kremy i balsamy, wybieraj te z witaminami A, C i E. Witamina C pobudza do syntezy kolagen, czyli pomaga zachować jędrność skóry, ma też działanie złuszczające i wspomaga walkę z przebarwieniami. Witamina A pobudza komórki skóry do pracy, a witamina E jako silny przeciwutleniacz niszczy wolne rodniki odpowiedzialne za starzenie się skóry i powstawanie zmarszczek. Regeneruje też naskórek i koi podrażnienia. Dobrze jest zatem przynajmniej dwa razy w roku stosować ampułki z witaminą C lub retinolem, które poprawią produkcję kolagenu i poprawią koloryt skóry.
Łykaj kwas hialuronowy – stosowanie kosmetyków z tym składnikiem to jedno, ale ważne jest także przyjmowanie doustnie (w tabletkach, kapsułkach lub do picia).
Ta metoda suplementacji uzupełnia braki utraconego przez skórę kwasu hialuronowego, wspomaga procesy regeneracyjne i nawilża skórę, co sprawia, że zmarszczki są mniej widoczne.
Postaw na niacynamid – ten składnik to nic innego jak niacyna (zwana też witaminą PP lub B3), która działa nawilżająco, regenerująco i przeciwzapalnie.
Kup krem z proksylanem – jest to molekuła o udowodnionym działaniu przeciwstarzeniowym, hybryda cukru i białka, wytwarzana z ksylozy, czyli cukru pozyskiwanego z drzewa bukowego. Działa nawilżająco i wygładza zmarszczki (bo wspomaga proces zatrzymywania wody w skórze) oraz stymuluje fibroblasty do produkcji włókien kolagenowych i elastycznych.
Gdy za oknem upał, tracimy apetyt na ciężkie sosy i tłuste mięsa. Wolimy lekkie sałatki, chłodniki, młode ziemniaki i owoce. Mamy ochotę na lody i zimne napoje. Czy zawsze warto słuchać organizmu?
Jakie dania przyniosą orzeźwienie, a które sprawią, że będzie nam jeszcze cieplej? TEKST: Agnieszka Majewska
ilość wody oraz minerałów, które należy na bieżąco uzupełniać. Najlepszym źródłem zarówno wody, jak i mikroelementów oraz witamin są warzywa i owoce. Dlatego latem warto zjadać ich więcej niż 400 g, czyli minimum, które zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. Gdy za oknem gorąco, wybieraj następujące warzywa i owoce:
łów, takich jak magnez, mangan, cynk, fosfor, wapń i potas. Co ciekawe, cukinia wchłania niewiele toksyn ze środowiska. Jej regularne spożywanie obniża ryzyko nadciśnienia.
Po obfitym posiłku często robi nam się ciepło i jesteśmy senni. Dzieje się to za sprawą termogenezy poposiłkowej. Jest to proces, który polega na wydzieleniu energii (w postaci ciepła) po jedzeniu. Warto wiedzieć, że nie każdy rodzaj żywności powoduje wydzielenie takiej samej ilości ciepła. Na przykład po posiłku, który zawiera dużo białka (są to np. mięso i strączki), będzie nam dużo cieplej niż po zjedzeniu makaronu lub pieczywa. Co zatem jeść, a czego unikać, kiedy temperatury biją rekordy?
Wysoka temperatura sprawia, że pocimy się bardziej niż w chłodne dni. Wydalamy wtedy z organizmu nadmierną
Ogórki – aż w 96% składają się z wody. Zawierają też cenne lignany, czyli substancje o silnym działaniu prozdrowotnym, które obniżają ryzyko zachorowania na raka i ryzyko rozwoju chorób układu sercowo-naczyniowego Ogórki są również źródłem kukurbitacyn, czyli związków o działaniu przeciwpasożytniczym, antybakteryjnym i antygrzybiczym.
Pomidory – pod względem zawartości wody tylko nieznacznie ustępują ogórkom. Stanowi ona ok. 95% ich masy. Do tego są źródłem likopenu, czyli związku ważnego w profilaktyce antynowotworowej. Pomidory to również znakomite źródło potasu i magnezu, które regulują kluczowe procesy w naszym organizmie.
Cukinia – w 95% składa się z wody i zawiera wiele witamin (głównie z grupy B, ale także C, A i K) oraz minera-
Szpinak – w znacznej części składa się z wody – stanowi ona ponad 91% tego warzywa. Do tego obfituje ono w witaminy, mikroelementy (w szczególności żelazo i magnez) oraz przeciwutleniacze usuwające z organizmu szkodliwe wolne rodniki. Szpinak zwiększa wrażliwość organizmu na insulinę, co chroni przed rozwojem cukrzycy.
Sałata – pod względem zawartości wody dorównuje ogórkowi. Jej zaletą jest wysoka zawartość witaminy B9, czyli kwasu foliowego, na którego niedobór cierpi większość z nas. Szczególnie duże zapotrzebowanie na tę witaminę mają kobiety w ciąży, a deficyt kwasu foliowego w organizmie przyszłej matki grozi rozwojem wad płodu.
Papryka – to zawierające 92% wody warzywo jest jednym z najlepszych źródeł witaminy C (100 g papryki zawiera jej cztery razy więcej niż 100 g grejpfruta). W czerwonej papryce znajdują się ponadto witaminy z grupy B, beta-karoten i związki mineralne, takie jak magnes, żelazo i potas.
Arbuz – jest nie tylko dobrze nawodniony (92% to woda), ale również orzeźwiający, niskokaloryczny i zdrowy. Zawiera sporo witamin A i C, a do tego dostarcza mikroelementy (m.in. magnez, fosfor, żelazo, potas, wapń, miedź) i sporą dawkę przeciwutleniaczy, głównie likopen i karotenoidy.
Truskawki – są jednym z najlepszych owocowych źródeł antyutleniaczy, związków chroniących nasz organizm przed rakotwórczymi wolnymi rodnikami. Ze względu na swoje właściwości przeciwzapalne truskawki przynoszą ulgę alergikom i astmatykom. Mają też odpowiednią ilość wody, by gasiły pragnienie podczas upałów.
Te oraz inne warzywa i owoce możesz
jeść w postaci smoothies czy koktajli, które są łatwym, a także szybkim sposobem na pożywną i orzeźwiającą przekąskę. Doskonałym sposobem na zwiększenie ilości warzyw (oraz płynów) w letnim jadłospisie się chłodniki i zupy-kremy. Aby zwiększyć ich wartość
odżywczą, możemy dodać do nich np. kasze, strączki lub pestki. No i sałatki! Nie zapominajmy o nich – mogą być pełnowartościowym posiłkiem, gdy oprócz zieleniny dodamy białko (np. warzywa strączkowe, rybę, chude mięso lub jaja), dobrej jakości olej lub oliwę z oliwek oraz węglowodany złożone w postaci kaszy.
Latem do swojego menu włącz też jogurty, bo nie tylko orzeźwiają, lecz także wspomagają problemy trawienne, których przyczyną są wysokie temperatury. Są świetne jako przekąska sama w sobie albo dodatek do zup, sałatek i koktajli. Co bardzo ważne podczas upałów – zawierają dużo wody.
Zaczniemy od ciekawostki. Lody wcale nie chłodzą! Tak, to nie pomyłka. Choć nie wyobrażamy sobie lata bez tego zimnego przysmaku, jego jedzenie wcale nie daje efektu orzeźwienia. Ulgę czujemy przez chwilę, a potem uruchamiają się mechanizmy prowadzące do… ogrzania organizmu od środka. Chodzi o to, że nasze ciało dąży do wyrównania różnicy temperatur i w tym celu pompuje krew do tkanek. Poza tym – ponieważ lody są kaloryczne –ich strawienie wymaga dużych nakładów energii i powoduje wzrost temperatury ciała. Z tego samego powodu co lody podczas upałów nie poleca się bardzo zimnych napojów. Należy unikać zwłaszcza tych gazowanych, które podnoszą ciśnienie i mogą wywołać wzdęcia. Co jeszcze podnosi temperaturę ciała?
Fast foody – warto unikać ich o każdej porze roku, ale szczególnie szkodliwe są podczas upałów. Dlaczego? Bo do strawienia zawartych w fast foodach
tłuszczy i cukrów prostych potrzeba naprawdę dużej ilości energii, a to – jak już wiemy – podnosi temperaturę ciała. Poza tym ten rodzaj dań zwykle zawiera dużo soli, która podnosi ciśnienie, co potęguje uczucie gorąca.
Słone przekąski – sięgając po nie, łatwo przekroczyć dzienne zapotrzebowanie na sól (5 gramów). Efektem jest zatrzymanie wody w organizmie, co dodatkowo może być spotęgowane przez wysokie temperatury.
Słodycze – po ich zjedzeniu często czujemy się senni i zdekoncentrowani. Upał jeszcze nasila te objawy.
Alkohol – ponieważ rozszerza naczynia krwionośne, wpływa na zmniejszenie wydolności układu krążenia, a to prowadzi do niebezpiecznych wahań ciśnienia. Dlatego w upalne dni dopuszczalna jest tylko niewielka ilość alkoholu (np. lampka wina), do tego tylko wieczorem, gdy temperatura jest już niższa. Zimne piwo do obiadu to zły pomysł.
Odwodnienie to jeden z bardzo niebezpiecznych skutków upałów. Objawami są zmęczenie, bóle głowy, ciemniejszy kolor moczu oraz uczucie pragnienia. Dlatego tak ważne jest uzupełnianie płynów w organizmie. Niezależnie od tego, czy czujesz pragnienie czy nie, powinnaś wypijać minimum 2 litry płynów dziennie. Najlepiej, by były to wody mineralne, soki, herbaty ziołowe lub owocowe (niesłodzone). Pamiętaj, że wzrost temperatury ciała o każdy 1°C powyżej 37°C zwiększa zapotrzebowanie organizmu na wodę o 500 ml.
Nawodnienie w sporcie to ważna kwestia, bo niedostarczanie odpowiedniej ilości płynów negatywnie wpływa na nasze zdrowie.
Uprawiasz sport, ale nie masz pewności, czy optymalnie się nawadniasz? Przeczytaj!
ZAPOTRZEBOWANIE
NA WODĘ
O odpowiednim nawadnianiu należy pamiętać zawsze, minimum przyjmowania płynów to 2 litry wody na dobę dla kobiet, natomiast mężczyźni powinni wypijać 2,5 litra wody. Osoby podejmujące się intensywnej aktywności fizycznej powinny pić więcej, zaleca się przyjmowanie ok. 500 mililitrów płynu na każde 30 minut treningu. Jeśli nie ma możliwości picia w trakcie treningu, należy odpowiednio się nawodnić przed i po nim. Celem jest minimalizowanie efektów utraty płynów, a nie zapobieganie temu zjawisku.
JAK SIĘ ODWADNIAMY?
Pogoda, intensywność wysiłku oraz indywidualne predyspozycje mają ogromny wpływ na skalę odwodnienia. Można to jednak w proty sposób obliczyć i monitorować: przed treningiem należy oddać mocz oraz zważyć się (najlepiej nago). Po treningu wytrzeć się do sucha i ponownie zważyć. Różnicę między masą ciała przed treningiem a po treningu należy podzielić przez masę ciała przed treningiem i to pomnożyć przez 100.
Podczas wysiłku fizycznego woda odpowiada za utrzymanie prawidłowej temperatury ciała, a ponieważ podczas pracy mięśnie generują ciepło, musi być ono uwalniane na zewnątrz, aby nie doszło do przegrzania organizmu. Mechanizmem odpowiedzialnym za regulację temperatury ciała jest pocenie się, czego konsekwencją jest utrata wody i elektrolitów. Odwodnienie organizmu do około 2 proc. jest dopuszczalne, natomiast wyższy poziom odwodnienia negatywnie wpływa na możliwości wysiłkowe.
Odwodnienie jest stanem, w którym organizm wysyła sygnały ostrzegawcze –objawy, aby zakomunikować potrzebę dostarczenia wody i elektrolitów. Są to:
podwyższone tętno, zwiększona temperatura ciała, suchość w ustach (silne pragnienie), zawroty głowy, skurcze mięśni, zmniejszona objętość krwi, problemy żołądkowo-jelitowe, uczucie zmęczenia, problemy z koncentracją.
Każdy niepokojący objaw, który utrzymuje się pomimo prób zlikwidowania, wymaga konsultacji z lekarzem.
ATMOSFERYCZNYCH
Pogoda, jaka panuje podczas treningu, ma wpływ na naszą gospodarkę wodną. Im cieplej i bardziej wilgotno, tym wyższe ryzyko odwodnienia organizmu. Gdy temperatury są wysokie, zaleca się przyjmowanie od 3 do 5 litrów płynów na dobę. Czynniki, takie jak bardzo niska temperatura oraz przebywanie na dużej wysokości również uznawane są za niekorzystne i mogą negatywnie wpływać na poziom nawodnienia organizmu.
Istotne jest, aby przed treningiem zadbać o odpowiedni poziom płynów. Zalecana ilość to 400–600 mililitrów na 2 godziny przed aktywnością.
Następnie od 50 do 100 mililitrów płynów po rozgrzewce. W trakcie
treningu zaleca się picie małych porcji płynów. Należy pić od 150 do 200 mililitrów na każde 15–30 minut, jednak to kwestia indywidualna, którą należy dopasować do siebie. Ważnym
aspektem jest picie po treningu. Zaleca się spożycie tyle samo płynów, ile straciliśmy podczas treningu, w celu przywrócenia równowagi wodnej. Pragnienie jest odczuciem subiektywnym, które zazwyczaj pojawia się z opóźnieniem, w dodatku odczucie to znika po uzupełnieniu około połowy utraconej wody, więc nie jest to dobry wyznacznik czasu i ilości nawadniania.
Dostarczanie do organizmu dużo większej ilości wody, niż została wydalona, może doprowadzić do hiponatremii wysiłkowej (EAH), czyli obniżenia stężenia sodu w organizmie. Skutkiem przewodnienia jest spadek wydajności, obciążenie żołądka i rozrzedzenie krwi.
1. HYDRATONIC Fast, suplement diety, 20 tabl. mus., 17,49 zł, 1 tabl. mus.
= 0,87 zł 2. PLUSSSZ Elektrolity, suplement diety, 24 tabl. mus., 13,99 zł, 1 tabl. mus.
= 0,58 zł 3. AVETIN Elektrolity, suplement diety, 20 tabl. mus., 9,99 zł, 1 tabl. mus. = 0,50 zł 4. TREC ENDU Isotonic Sport, suplement diety, 20 tabl. mus., 12,99 zł, 1 tabl. mus.
= 0,65 zł
Należy unikać także jednorazowego, szybkiego przyjmowania dużych ilości płynów oraz robienia zbyt długich przerw. Co najlepiej nawadnia?
Woda jest podstawowym płynem, który musimy przyjmować, jednak nie zawsze będzie ona najlepszym wyborem. Nawadnianie czystą wodą sprawdzi się, gdy warunki pogodowe są sprzyjające, a trening jest lekki i krótki. Woda powinna mieć temperaturę 15–22°C – wtedy najłatwiej zostanie wchłonięta. Latem może to być 10–15°C. Odradza się wody smakowe oraz soki dosładzane.
Napoje izotoniczne mają takie samo stężenie, jak nasze płyny ustrojowe. Napoje nawadniające dla intensywnie trenujących powinny zawierać glukozę i sód. Węglowodany zawarte w izotoniku dodają łatwo uwalnianej energii i ograniczają katabolizm białek mięśniowych, a sód sprawia, że wchłanianie wody jest skuteczniejsze. Najlepiej sprawdzą się przy ciężkich treningach, trwających ponad godzinę, lub w trudnych warunkach pogodowych, tj. w upale czy przy wysokiej wilgotności.
Napoje hipotoniczne to płyny, które mają stężenie niższe niż płyny ustrojowe w ciele człowieka. Ich przepływ przez układ pokarmowy jest więc szybszy, co oznacza, że nie są wystarczające do prawidłowego nawodnienia organizmu. Hipotoniki pije się poza okresem okołotreningowym.
Napoje hipertoniczne mają stężenie wyższe niż płyny ustrojowe. Nie zaleca się picia ich w okresie okołotreningowym, ponieważ są zbyt stężone, przez co powodują niepotrzebne obciążenie układu pokarmowego i utrudniają przyswajanie cennych składników. Lepiej nie spożywać ich podczas treningu, ponieważ potrzebują więcej czasu na wydalenie z żołądka, co może skutkować poczuciem ciężkości i bólem.
Świetnym wsparciem nawodnienia organizmu są sole mineralne w postaci elektrolitów. Są to jony soli, które znaleźć można w krwi, osoczu i płynach tkankowych. Elektrolity wspierają zachowanie równowagi gospodarki wodno-elektrolitowej. Najważniejsze elektrolity to:
sód, który odpowiada za prawidłowe nawodnienie organizmu, wapń, który bierze udział w procesie przewodzenia impulsów nerwowych, magnez, który jest kluczowy dla odpowiedniej pracy mięśni i układu nerwowego, a także metabolizmu, potas, którego zadaniem jest wspomaganie utrzymania prawidłowego ciśnienia krwi oraz wsparcie pracy serca i mięśni. Podczas intensywnego treningu utrata elektrolitów jest nieunikniona. Do płynu nawadniającego można dorzucić elektrolity lub wybrać taki, który je zawiera w swoim składzie.
Czy jesteśmy kowalami swojego losu? Czy za sukces odpowiadają tylko podejmowane przez nas decyzje, czy może łut szczęścia? A może niektórzy z nas potrafią szczęściu dopomóc? A może zsyntetyzować? Pytamy o to dr Ewę Jarczewską-Gerc, psycholożkę społeczną z Uniwersytetu SWPS.
EWA JARCZEWSKA-GERC
psycholożka społeczna, trenerka biznesu. Na Uniwersytecie
SWPS prowadzi zajęcia z zakresu psychologii emocji i motywacji, psychologii różnic indywidualnych oraz zdrowego stylu życia.
Z raportu, opublikowanego w latach 70. XX wieku przez kanadyjskiego ministra zdrowia Marca Lalonde’a, wynikało, że za jakość i długość życia w ponad 55 proc. odpowiadają nasze codzienne wybory i zachowania. Ewa Jarczewska-Gerc: Obecnie uważa się, że jest to nawet 70 proc.
Jednym słowem, nasz los w naszych rękach... To dlatego tak łatwo przychodzi nam znajdowanie wymówek typu: nie mam zmysłu do interesu.
EJG: Wpadamy w pułapkę wolnego wyboru. Wydaje się nam, że chcemy o wszystkim decydować, tymczasem szereg badań wskazuje, że gdy mamy zbyt
wiele decyzji do podjęcia i opcji, spośród których musimy wybrać, to zamiast wolności zaczynamy odczuwać rosnącą presję. Wyobraźmy sobie sytuację, w której
przystępujemy do remontu domu, jedziemy do sklepu budowlanego, a tam czeka na nas kilkadziesiąt typów listew przypodłogowych i jeszcze więcej rodzajów kafelków…
Człowiek po chwili jest skołowany.
EJG: Ale zupełny brak wyboru też nie jest dobry. Lubimy podejmowac decyzje, daje nam to poczucie sprawczości. Optymalnie jest, gdy tych opcji jest kilka. Badania pokazują, że podejmowanie decyzji konsumuje znaczną część naszych zasobów energetycznych. Im ważniejsza decyzja, tym bardziej ludzie czują się zmęczeni po jej podjęciu. Co więcej, po podjęciu ważnej decyzji musimy jeszcze wygospodarować sporo energii na jej implementację. Jeśli naszym celem jest zrzucenie paru kilogramów, to trzeba włączyć do naszego planu dnia częstsze
spacery lub inny rodzaj aktywności fizycznej, przejść na dietę etc. Najtrudniejsze jest nie samo podjęcie decyzji o zmianie, ale wytrwanie w postanowieniu. Wtedy do głosu dochodzą wymówki, którymi zdejmujemy z siebie odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie, np. „rzuciłabym to palenie, ale żyję w takim stresie..”. Jako trenerka pracująca z ludźmi obserwuję na co dzień takie zachowania. Częste jest rzucanie samemu sobie kłód pod nogi, gdy specjalnie organizujemy warunki w taki sposób, aby w razie niepowodzenia móc zrzucić winę na czynniki zewnętrzne.
Dlaczego nie potrafimy powiedzieć po prostu: OK, tym razem zawaliłam?
EJG: Doświadczamy tzw. dysonansu poznawczego, który staramy się zredukować. Nie chcemy o sobie myśleć jak o osobie, która doświadcza porażek, bo wtedy nasza samoocena się obniża. Pracując z ludźmi, przekonuję się, jak ważne jest mówienie o porażkach, jak bardzo wpisane są one w osiąganie sukcesu. Jestem zdziwiona, jak bardzo ludzie bronią się przed przyznaniem się do niepowodzenia. Kiedy zdarzy nam się
zjeść ciastko – to zamiast się obwiniać, zastanówmy się, z czego ta sytuacja wynika. Może nie wykształciliśmy jeszcze innych niż jedzenie strategii samoregulacji i odreagowania negatywnych emocji? Może następnym razem sposobem na odstresowanie będzie pójście na basen?
Są osoby, o których mówimy szczęściarze. Za co się nie wezmą, to im wychodzi...
EJG: Zagadnieniu temu przyjrzał się brytyjski psycholog prof. Richard Wiseman. W książce „Kod szczęścia” zaprezentował wyniki badań, które pokazują, że ludzie, których nazywamy szczęściarzami, mają kilka wspólnych cech, np. zamiast rozpamiętywać porażki, traktują je jak doświadczenia, które czegoś uczą, i szansę, żeby się o sobie czegoś dowiedzieć. Mają też umiejętność słuchania opinii o sobie – także krytycznych. Często można usłyszeć od osób źle znoszących krytykę, że ludzie się nie zmieniają, a przecież bycie sobą jest procesem: zmieniają się nasze poglądy, umiejętności, sieć kontaktów... To, co mówi o nas drugi człowiek, może być dla nas impulsem do zmiany na lepsze. Osoba, która zawsze w ten sam schematyczny sposób reaguje na konflikt w związku, może tworzyć kolejne związki, ale nadal będzie miała te same problemy, bo nie wyciąga wniosków ze swojego zachowania, nie szuka nowych strategii działania. A szczęściarz myśli: skoro metoda X nie działa, to może należy spróbować metody Y.
Richard Wiseman w „Kodzie szczęścia” zwraca uwagę na otwartość na nowe doświadczenia, ludzi.
EJG: Takie osoby swoją otwartą postawą ciała zachęcają innych do rozmowy,
uważnie słuchają swoich rozmówców, potrafią też budować szeroką sieć kontaktów i je podtrzymywać. Te cechy sprawiają, że mają oni większe szanse, aby np. trafić na ofertę dobrej pracy albo na imprezie poznać partnera. Nie tylko dostrzegają te przypadkowe okazje, ale też potrafią je wykorzystać.
Szczęściarze patrzą także z optymizmem w przyszłość.
EJG: Są ludzie, którzy potrafią cieszyć się życiem i iść wytrwale naprzód, nawet gdy los ciężko ich doświadcza. Potwierdzają to badania dr Magdy Nowickiej z Uniwersytetu SWPS, która bada m.in. osoby ze schizofrenią. Wydawałoby się, że ktoś, kogo dotykają tak poważne schorzenia, nie powinien być szczęśliwy. Tymczasem zachodzi tu zjawisko kompensacji: mimo choroby osoby te potrafią walczyć o siebie, rozwijać się, doświadczać szczęścia. I odwrotnie – są ludzie, którzy obiektywnie patrząc, mają wszystko: talent, urodę, sławę, pieniądze, ale ciągle są nieszczęśliwi, zmagają się z uzależnieniami, nie są w stanie stworzyć udanych związków.
Szczęściu, jak mówi przysłowie, często trzeba dopomóc.
EJG: Osoby które to robią, starają się maksymalizować swoje szanse na sukces. Jak? Podejmując działania. Osoby wygrywające w konkursach często w nich
uczestniczą. Te, które starają się o pracę, wysyłają CV i chodzą na rozmowy kwalifikacyjne. A szukające partnera często chodzą na spotkania towarzyskie.
Szczęściarze, aby się przełamać, stosują różne techniki, np. idąc na imprezę, zakładają, że DZIŚ będą rozmawiać tylko z ludźmi w czerwonych ubraniach.
EJG: Umiejętność ta nazywa się w psychologii uważnością społeczno-poznawczą. Jak tłumaczy prof. Ellen Langer, twórczyni tego określenia, większość z nas w sytuacjach społecznych jedzie na autopilocie, np. idąc na imprezę, rozmawia z ludźmi, których dobrze zna. Trzeba wysiłku – właśnie bycia uważnym – aby przestać działać automatycznie. Jedną z technik, jaką jarekomenduję, jest zauważanie codziennie nowych rzeczy w drodze do pracy, szkoły. Dobrze działa też np. próbowanie nowych potraw w restauracjach. A na imprezie rozmawianie z osobami o blond włosach. Kto wie, co z tego wyniknie?
To jesteśmy czy nie jesteśmy kowalami własnego losu?
EJG: I tak, i nie. Tylko na część rzeczy w życiu faktycznie możemy wpływać i o nich decydować. Wytłumaczę to na przykładzie metafory jazdy autostradą. Od nas zależy, jak prowadzimy auto, czy jesteśmy skupieni, zachowujemy odpowiednią prędkość, czy zmieniliśmy w aucie opony. Jest jednak wiele czynników, które są od nas niezależne, takich jak pogoda, stan drogi i zachowanie innych kierowców. Dlatego, aby być kowalami własnego losu, powinniśmy skupiać się na tym, na co mamy wpływ, pracować nad sobą, budować relacje z innymi ludźmi, wyciągać wnioski z błędów.
SIELANKA® wykorzystuje dobrodziejstwa natury, także by podkreślić uroki ciała.
Skóra chroni nas przed działaniem niekorzystnych warunków zewnętrznych i przed wnikaniem patogenów. Dlatego bardzo ważne jest, by wybierać dla niej produkty, które delikatnie myją i pielęgnują skórę.
Dźwigają ciężkie skrzynki z kwiatami, a dekoracje komponują często do późnych godzin nocnych. Cieszą się, że zamiast tradycyjnej róży w celofanie klienci coraz chętniej wybierają nietuzinkowe, różnokolorowe kompozycje sezonowych kwiatów, ale i traw, gałązek. O tradycyjnej i nowoczesnej sztuce układania kwiatów opowiadają florystki.
TEKST: Anna Rybarczyk
Dzień Kingi Pomorskiej-Mikołajczak, florystki i właścicielki pracowni florystycznej
Flovi w Warszawie, często zaczyna się bladym świtem. – Od poniedziałku do środy mogę pospać troszkę dłużej, bo w te dni spotykam się z klientami, planuję przyszłe realizacje. Natomiast od czwartku rano zaczynam kupowanie kwiatów na weekend – na jednej z warszawskich giełd: Broniszach i przy ul. Bakalarskiej – opowiada Kinga, której pracownia specjalizuje się w realizacjach ślubnych. Kwiaty na giełdy docierają z całego świata – od Holandii po Kenię, ale Kinga Pomorska-Mikołajczak ma także grono zaufanych dostawców lokalnych. W sobotę rano wraz z ekipą od wczesnych godzin porannych montuje dekoracje w wybranej przez młodych sali lub – jeśli ślub odbywa się w plenerze – w specjalnym namiocie. – W niedzielę dekoracje trzeba zdemontować i można złapać chwilę oddechu – żartuje florystka. Podkreśla, że praca florysty to trudny zawód. – Pracujemy z żywym materiałem, w związku z czym trzeba być zawsze przygotowanym na niespodzianki –mówi. Ale jak zapewnia, nie zamieniłaby tej pracy na żadną inną.
MAM WE KRWI
Rośliny, a w szczególności kwiaty pasjonowały Kingę od małego. – Pomagałam w pracy w ogrodzie, aranżowałam bukiety dekorujące dom, myślałam nawet o pójściu do technikum ogrodniczego – opowiada florystka. Zamiast ogrodnikiem została jednak absolwentką marketingu. Wiele lat pracowała w agencji reklamowej, ale dopadło ją wypalenie zawodowe. Zadała sobie pytanie: co dalej? Co sprawia jej największą przyjem-
ność? Odpowiedź brzmiała: praca z kwiatami. – Ukończyłam kurs florystyczny, najpierw taki dla hobbistów, potem kolejny – już profesjonalny roczny kurs dla florystów w Floral Academy Piotra Sekundy. – To mistrz florystyki ze świeżym, oryginalnym podejściem do tworzenia dużych kompozycji.
Także Karolina Kramarczyk, która od sześciu lat prowadzi w Warszawie kwiaciarnię „Ani Róż”, wychowywała się wśród kwiatów. – Można powiedzieć, że miłość do nich mam we krwi – żartuje. Jej tata jest ogrodnikiem, a babcia przez większość życia prowadziła kwiaciarnię, którą teraz zarządza Karolina. – Babcia zaczynała do stoiska z kwiatami przy rondzie Starzyńskiego.
W 1976 roku udało jej się jednak wynająć lokal przy ul. Dąbrowszczaków, który na początku lat 90. wykupiła na własność. – Gdy byłam dzieckiem zdarzało mi się odwiedzać babcię i przyglądać się jej pracy. Ale nie sądziłam wtedy, że sama będę wykonywać ten zawód – przyznaje Karolina. Po przejściu na emeryturę babcia wynajęła lokal, a Karolina po skończeniu kulturoznawstwa zaczęła pracować jako dziennikarka. – Sześć lat temu poczułam, że muszę zmienić swoje życie i pracę. Kwiaty były dla mnie terapią w tym trudnym dla mnie momencie życia. Traf chciał, że w tym samym momencie osoby prowadzące kwiaciarnię zdecydowały o rezygnacji z najmu.
Florystyka w Polsce przeżywa gwałtowny rozwój. Z krajowego raportu badania rynku kwiatowego, przeprowadzonego trzy lata temu przez Ambasadę Królestwa Niderlandów w Warsza-
wie, wynika, że nasz kraj zajmuje wysokie 5. miejsce wśród importerów holenderskich kwiatów ciętych i roślin ozdobnych. Wyprzedzają nas m.in. Niemcy, Wielka Brytania i Francja. Praca florysty łączy w sobie elementy sztuki. – Sztuka układania kwiatów ikebana praktykowana była już w starożytnej Japonii. Florystyka łączy w sobie wiele dziedzin: od ogrodnictwa, przez malarstwo, po filozofię. To praca z kolorem, formą, ale także symboliką, którą niosą za sobą konkretne gatunki i kolory kwiatów – dodaje Kinga Pomorska. Zmienia się profil zawodu florysty. Coraz częściej klient nie wybiera w kwiaciarni z gotowych już bukietów, florysta projektuje wiązankę dopasowaną do potrzeb klienta. Kupujemy nie tylko okolicznościowe bukiety z okazji imienin, urodzin czy Dnia Kobiet. – Zamawiamy przemyślane kompozycje na wesela, chrzciny, komunie, ale także ostatnie pożegnania – wylicza Kinga Pomorska.
Karolina podkreśla, że od początku chciała prowadzić kwiaciarnię w całkowicie odmienny sposób niż jej babcia. Od początku postawiła na minimalizm i ekologię, sięga po kwiaty sezonowe, korzysta z usług lokalnych producentów. – Bez żalu pożegnałam szyk PRL: róże i gerbery w celofanie, wstążeczki zakręcane na nożyczki – mówi. – Skupiam się na tym, by wyeksponować naturalne piękno kwiatów. Inspiracją były dla mnie takie kwiaciarnie, jak poznańskie Kwiaty&Miut, bardzo wiele nauczyłam się także podczas rocznej pracy w prowadzonym przez Martę Gessler Warsztacie Woni – przyznaje. Do rewolucji początkowo sceptycznie podeszli długoletni klienci kwiaciarni wpadający po „bukiecik róż do 50 złotych”, ale z czasem okazało się, że stra-
tegia Karoliny to strzał w dziesiątkę. Dziś z usług jej kwiaciarni korzystają nie tylko klienci prywatni, ale i firmowi, obsługuje także duże eventy znanych marek. – Niedawno przygotowaliśmy dekorację kwiatową, która nawiązywała do kształtu flakonu nowych perfum dla znanej sieci kosmetycznej –mówi Karolina.
Moje rozmówczynie chętnie korzystają z kwiatów sezonowych. – Wiosną sięgam po tulipany, w maju, czerwcu po peonie, w sierpniu po dalie – wylicza Kinga. – Oczywiście każdy z tych kwiatów jest dostępny przez cały rok, ale poza sezonem kwiaty te są gorszej jakości, są także znacząco droższe –tłumaczy florystka. Dodaje, że od kliku lat modny jest styl boho, który wniósł do florystyki powiew świeżości, naturalizmu i lekkości. Zwiewne sukienki, żywe wianki na głowie, a do tego szczypta glamour, np. złote naczynia. – Ważne jest, aby każdy kwiat miał w dekoracji swoją przestrzeń i cieszył oko, nie będąc przygniecionym innymi kwiatami – podkreśla florystka. Przyznaje, że przy dużych kompozycjach, takich jak ścianki kwiatowe, korzysta z kwiatów sztucznych. – Ścianka z girlandami wisterii świetnie wygląda zarówno na żywo, jak i na zdjęciach, a kwiatów sztucznych można użyć wiele razy, co znacząco obniża koszty dekoracji.
Karolinę cieszy, że klienci coraz rzadziej decydują się na kwiaty jednego gatunku. – Uwielbiam komponować bukiety z bardzo różnorodnych kwiatów, które łączę z różnymi „chabaziami”, trawami, gałązkami, suszonymi kwiatami – mówi. Zauważa, że do łask
powróciły goździki. – To kwiat bardzo wytrzymały, jest też podatny na farbowanie, dzięki czemu można z jego pomocą tworzyć naprawdę nietuzinkowe kompozycje. Jesienią Karolina chętnie sięga też po mimozy, za to w czerwcu króluje jej ukochany kwiat – jaśmin. Przyznaje, że pilnie śledzi trendy florystyczne np. na Instagramie. – Człowiekowi wydaje się, że już wszystko widział, a nagle przychodzi klient i mówi, że chciałby np. anturium z doklejanym futrem albo perełkami – żartuje.
Kluczowe w zawodzie florysty są rozmowy z klientami. – Moja babcia zawsze przykładała do tego dużą wagę, wypytywała o wszystko. Dla mnie najważniejsze są emocje, jakie chcemy
przekazać za pomocą kwiatów. To nie zawsze są łatwe rozmowy, zwłaszcza gdy kwiaty zamawiają osoby chcące pożegnać utraconych bliskich – przyznaje Karolina Kramarczyk. Przy realizacji dużych projektów Karolina wraz z zespołem, z którym pracuje, zaczyna od burzy mózgów. – Każdy podrzuca swoje pomysły, dyskutujemy, trochę jak na kolegium w redakcji – żartuje. Jej spostrzeżenia potwierdza Kinga. – Moja usługa to nie tylko dostarczenie kwiatów, ale stworzenie z klientem spójnej wizji dekoracji. Panny młode często przychodzą na spotkanie z projektem, z inspiracjami z Instagrama. Ja muszę dowiedzieć się, jakie kwiaty młodzi lubią, w jakim stylu zaplanowana jest impreza, jaka jest kolorystyka wybranej sali. Kinga Pomorska wraz z młodymi ogląda salę i doradza.
– Czasem wybraną salę wystarczy tylko upiększyć kwiatami, czasem dekoracją trzeba coś zasłonić. Coraz powszechniej wykorzystuje się do tego celu tzw. ścianki kwiatowe. Staram się, aby mój projekt był holistyczny, aby wystrój stołu państwa młodych współgrał z wystrojem stołów innych gości, kolorystyką sali, zastawą stołową. Jeśli na stole na początku imprezy są już przystawki, to lepiej, aby kompozycje były wysokie, nie przeszkadzały w konsumpcji. Dbałość o każdy szczegół sprawia, że udaje nam się osiągnąć oczekiwany efekt WOW – przekonuje florystka. Zdarza się, że młoda para ma bardzo konkretną wizję, która nie zawsze pasuje do charakteru sali.
– Na przykład wesele odbywa się w eleganckim dworku, a młodzi chcą mieć wystrój à la las, z mchem, paprociami. Nie zawsze takie oryginalne połączenia się sprawdzają – mówi Pomorska.
Jednym z przykładów udanej realizacji pomysłu młodych był stworzony przez florystkę tropikalny las. – Cały koncept wesela nawiązywał do filmu dziejącego się w śródziemnomorskim klimacie. – W dekoracji wykorzystałam m.in. strelicje oraz monstery – wylicza. – W dekoracjach ślubnych wciąż niepodzielnie królują biel i écru, ale coraz częściej są one przełamywane wyrazistym kolorem np. bordo lub niezwykle modnym w tym roku – niebieskim. Pewna para prosiła, by domi-
W dekoracjach ślubnych nadal królują biel i écru, ale coraz częściej są one przełamywane wyrazistym kolorem, np. bordo –opowiada Kinga Pomorska-Mikołajczak.
nującym kolorem dekoracji był kolor granatowy. Jednak kolor ten nie pasował mi do wystroju pałacu, w którym miała odbywać się impreza. Po rozmowie okazało się, że kolor ma nawiązywać do rozgwieżdżonego nieba. – Para poznała się w noc świętojańską, a gwiazdy były motywem przewodnim ich znajomości.
Florystki kochają to, co robią, ale przyznają, że ich zajęcie to często ciężka, fizyczna praca. – Trzeba wstać rano, pojechać na giełdę, dźwigać ciężkie pojemniki z wodą i kwiatami. Kwiaty są delikatne, potrzebują dużej wilgotności, chłodu, a to warunki niezbyt korzystne dla ludzi – mówi Karolina. Ta praca często jest nieprzewidywalna. – Mamy ustalony grafik, ale często zdarza nam się zostawać po godzinach – wystarczy, że zgłosi się klient z pilnym zleceniem – mówi. Niedawno realizowała takie zamówienie dla dużej firmy farmaceutycznej, która na cito potrzebowała 500 pojedynczo przybranych róż. Karolina przyznaje, że nie dałaby sobie rady, gdyby nie wsparcie zespołu, z którym pracuje. Kinga Pomorska-Mikołajczyk najbardziej lubi moment, kiedy goście wchodzą do sali weselnej i na widok kompozycji otwierają z zachwytu usta.
– To wielka satysfakcja, gdy udaje mi się osiągnąć efekt WOW. Mam nadzieję, że młodzi, którzy po latach oglądają je w albumie fotograficznym, ciepło o mnie myślą.
Kwiaty są obecne we wzornictwie od zarania dziejów. Nie zmieniało się upodobanie do motywów florystycznych, a jedynie sposoby, w jakie je realizowano.
TEKST: Matylda Jawor
Jeden z najbardziej znanych współczesnych motywów kwiatowych, rozpoznawany na całym świecie, powstał z… przekory. Projektantka tworząca dla fińskiej marki Marimekko nie chciała przyjąć do wiadomości, że firma nie życzy sobie w portfolio deseni kwiatowych. Maija Isola zaprojektowała całą kolekcję, inspirując się tym, co widziała codziennie – makami w przydomowym ogródku. Firmową batalię wygrała, a liczne warianty motywu Unikko od 1964 roku zdobią kolekcje marki, a nawet stały się jej znakiem rozpoznawczym. Na zdjęciu: wnętrze firmowego butiku. Makowy deseń pokrywa ściany i podłogę.
Kwiaty. Nie wyobrażamy sobie bez nich życia, bo lubimy otaczać się tym, co piękne. Mogą być swojskie lub egzotyczne. W wazonie i na nim. Na ścianie i na podłodze. W starożytnej Grecji spowijały kapitele kolumn, w Egipcie całe kolumny bywają gigantycznymi kwiatami. W zachowanych mozaikach podłogowych
z czasów Bizancjum mnóstwo jest regularnie rozłożonych różanych główek (to świetny wzór na współczesne tkaniny!). Motywy kwiatowe zdobią też najstarsze meczety (tu są mocno zgeometryzowane), świątynie buddyjskie, piramidy w południowoamerykańskiej dżungli. Kwiaty są dokładnie odwzorowane lub sprowadzone do kilku linii. Niegdyś najbardziej ceniono możliwie wierne odtworzenie kwiatowych piękności. Zdobiły – jako hafty – suknie
królowej Elżbiety I i długie kamizelki francuskiego Króla Słońce. Sztukatorzy dekorowali gipsowymi kwiatami ściany i sufity pałaców i kościołów. Mistrzowie sztuki flamandzkiej i holenderskiej prześcigali się w ich werystycznym przedstawieniu. Pablo Picasso widział róże jako zbitkę kilku kanciastych figur geometrycznych. Malarze tapet od stuleci bawią się motywami kwiatowymi. Chcemy je – jak setki lat wcześniej – widzieć na tkaninach obiciowych, zasłonach, serwetkach, obrusach. Ich twórcy komponują kwiaty w bukiety i girlandy, rozrzucają z rozmachem lub układają jak origami. Czy istnieją granice wyobrażeń kwiatowych we wzornictwie?
1. Często zazdrościmy innym narodom popularności dzieł ich twórców. Tymczasem rysunki Stanisława Wyspiańskiego nadają się znakomicie na tapety i tkaniny obiciowe. Warto zadbać o nasze dziedzictwo! 2. Fotel Tulip fińskiego projektanta Eero Saarinena powstał w roku 1955. To jeden z najbardziej znanych (i najczęściej podrabianych) modeli mebli do siedzenia na świecie.
Jedna z najstarszych zachowanych tapet (zdjęcie u góry) pochodzi z początku XVI wieku. Widzimy na niej stylizowany na modłę malarstwa orientalnego pejzaż z kwitnącymi krzewami. Towarzyszą im ptaki.
Czy kwiaty jako składniki dań to tylko ozdoba? W tajniki kwiatowej kuchni wprowadza nas Ursel Bühring, autorka wielu prac na temat znaczenia ziół i mało znanych roślinnych składników naszej diety, autorka książki „Kwiaty w kuchni”.
Miód kwiatowy można spożywać na wiele sposobów. Możesz polać nim świeży twaróg, jeśli zaś dodasz go do napoju lub deseru, uzyskasz szczególny aromat, a przy infekcji górnych dróg oddechowych pomoże ci, jeśli użyjesz go do herbaty.
Składniki:
Po 1 szklance świeżych kwiatów podbiału, fiołków, pierwiosnka i stokrotki pospolitej; 500 g płynnego miodu lipowego lub sosnowego
Przygotowanie:
Na dnie słoika ułóż 2-centymetrową warstwę kwiatów, następnie obficie polej je miodem. Powtórz czynność, układając kwiaty warstwa na warstwie, aż do wypełnienia słoika. Odstaw go w słoneczne miejsce, najlepiej na parapet na trzy tygodnie. Dwa razy dziennie wymieszaj zawartość słoika (kwiaty będą wypływały na powierzchnię). Po upływie wskazanego czasu odsącz miód i usuń z niego kwiaty.
Składniki (4–6 porcji): garść kwiatów podbiału pospolitego, ½ łagodnego, owocowego białego wina, 6 łyżek cukru, 8 łyżeczek żelatyny, kubek śmietany kremówki (30% lub 36%)
Przygotowanie:
Kwiaty podbiału dokładnie umyj i osusz. Przełóż do miski, zasyp cukrem, zalej winem i odstaw w chłodne miejsce na całą noc. Żelatynę zalej zimną wodą, odstaw do napęcznienia, następnie lekko odciśnij. Nieco podgrzej wino z kwiatami, dodaj żelatynę i lekko mieszając, doprowadź do jej rozpuszczenia. Powstałą masę przelej do miski, odstaw na 2–3 godziny do schłodzenia. Kiedy stężeje, przewróć na talerz dnem do góry i udekoruj bitą śmietanką (ubij ją tuż przed podaniem).
Składniki:
4 białka, laska wanilii, 50 g cukru, garść kwiatów podbiału, 100 g wina marsala
Przygotowanie:
Kwiaty podbiału zalej winem i odstaw na ok. 2 godziny. Wydrąż ziarenka z laski wanilii, dodaj je do białek wraz z cukrem, następnie roztrzep dokładnie trzepaczką. Powstałą pianę z białek ubijaj w gorącej kąpieli wodnej, stopniowo dodając wino, w którym wcześniej były moczone kwiaty podbiału. Białka ubijaj do czasu, aż podwoją swoją objętość. Powstałą masę udekoruj odsączonymi kwiatami.
OCET NASTURCJOWY
Składniki: pełna garść kolorowych kwiatów nasturcji, ozdobne, szczelnie zamykane szklane naczynie z szerokim otworem, wino białe lub ocet jabłkowy
Przygotowanie: Kwiaty luźno umieść w szklanym naczyniu, następnie wypełnij je octem lub winem. Naczynie odstaw na parapet. Ponieważ kwiaty będą wypływać na powierzchnię, przez pierwsze dni od czasu do czasu wstrząsaj naczyniem. Po tygodniu delikatnie pikantny ocet jest gotowy do spożycia. Kwiaty mogą pozostać w naczyniu do czasu, aż przestaną być zanurzone w occie.
SAŁATA Z KWIECISTYM PŁOMIENIEM
Składniki (na 4 porcje): sałata (umyta i porwana na nieduże kawałki), na każdą porcję po 10 liści nasturcji z łodyżką i po 5 kwiatów w różnych kolorach, łyżka octu nasturcjowego, sok z cytryny, sól, pieprz, po łyżce musztardy i oliwy z oliwek, pieczarki (po 70 g na porcję)
Przygotowanie: Przygotuj dressing z octu nasturcjowego, soli, pieprzu, musztardy i oliwy z oliwek. Pieczarki pokrój w plastry, skrop sokiem z cytryny i zamarynuj w dressingu. Łodyżki liści nasturcji posiekaj drobno i wraz z posiekanymi na większe kawałki liśćmi dodaj do dressingu. Delikatnie dodaj liście sałaty i udekoruj kwiatami nasturcji. Do sałaty pasuje bagietka z masłem nasturcjowym.
MASŁO NASTURCJOWE
Składniki: 250 g miękkiego masła, łyżka wyciśniętego soku z cytryny, 50 g ricotty, sól ziołowa, 2–3 garście kwiatów nasturcji, mogą być też łodyżki i listki
Przygotowanie:
Miękkie masło wymieszaj z sokiem z cytryny i ricottą, dopraw do smaku solą. Kwiaty nasturcji najpierw dokładnie obejrzyj, by się upewnić, czy nie ma na nich małych insektów, następnie drobno posiekaj wraz z łodyżkami i listkami. Pokrojone kwiaty dodaj do masła, następnie uformuj z masy wałek, obsyp go płatkami kwiatów nasturcji i odstaw do lodówki do schłodzenia. Masło podawaj pokrojone w plastry –doskonale pasuje do pieczywa, warzyw, mięsa, makaronów i potraw z ryżem.
SYROP LAWENDOWY
Składniki: 120 g cukru, 150 ml wody, 9 gałązek świeżej lawendy
Przygotowanie:
Rozpuść cukier w delikatnie podgrzanej wodzie, gotuj i zdejmij po 5 minutach z kuchenki. Gałązki lawendy zanurz w słodkim roztworze i odstaw na 24 godziny. Wyjmij lawendę, syrop przelej do naczynia i przechowuj w lodówce. Syrop nadaje się do spożycia przez około dwa tygodnie.
LODY LAWENDOWE
Składniki:
łyżka kwiatów lawendy, 3 łyżki wina Muscat, 250 g serka mascarpone, 250 g jogurtu naturalnego, 50 ml syropu z lawendy, białko jaja
Przygotowanie:
Kwiaty lawendy zalej winem i odstaw na 30 minut. Serek mascarpone wymieszaj z jogurtem na gładką masę. Odsącz wino, wymieszaj z syropem lawendowym i dodaj do masy z serka mascarpone. Białko ubij na sztywną pianę i delikatnie połącz z masą, następnie odstaw na kilka godzin do zamrażalnika. Przed podaniem udekoruj deser kwiatami i skrop odrobiną syropu.
POKARM NIMF
Składniki:
200 g twarogu, 100 g jogurtu, łyżka miodu, laska wanilii, 100 ml bitej śmietany, ½ garści delikatnie posiekanych listków mięty, kostki z tabliczki gorzkiej czekolady
Przygotowanie:
Wymieszaj twaróg, jogurt i miód, rozkrój laskę wanilii, wyjmij z niej ziarenka, dodaj do śmietany i połącz z masą twarogową. Dodaj posiekane listki mięty i wymieszaj. Do każdej porcji dodaj kostki czekolady.
SYROP MIĘTOWY
Składniki: 2 szklanki cukru, 2 szklanki wody, 2 szklanki drobno posiekanych listków mięty
Przygotowanie:
Rozpuść cukier w wodzie, dodaj posiekaną miętę, następnie wszystko gotuj 5 minut. Odstaw na 15 minut, po czym jeszcze ciepły syrop rozlej do butelek.
SOS MIĘTOWY
Składniki: garść listków mięty, drobno pokrojone jabłko, łyżka octu kwiatowego, odrobina wody, miód, bita śmietana
Przygotowanie: Liście mięty i jabłko gotuj przez 5 minut w wodzie z dodatkiem octu kwiatowego, następnie odstaw na 5 minut. Wszystko zmiksuj, po czym dodaj do smaku miód oraz odrobinę bitej śmietany.
Ursel Bühring, Kwiaty w kuchni, wydawnictwo BELLONA Przepisy przydatne tylko latem? Nic bardziej błędnego. Smakami, urodą i aromatami kwiatów na stole będziesz cieszyła się cały rok, jeśli... skorzystasz z przepisów i zrobisz zapasy na cały rok. A latem? Dzieci będą zachwycone, jeśli zaprosisz je na pokarm nimf, a reszta gości może się raczyć zabajone z podbiałem albo najprościej – kanapkami z miodem kwiatowym lub masłem nasturcjowym. Pycha!
/ KIERUNEK NA WEEKEND
Dokąd warto pojechać, by ukoić nerwy (i wzrok), a gdzie czekają na nas feeria atrakcji i najdziwniejsze okazy botaniczne?
TEKST: Iza Borowa
Na świecie istnieje około 1800 ogrodów botanicznych oraz niezliczona ilość parków miejskich, narodowych i prywatnych ogrodów. To nie tylko wspaniałe miejsca do wypoczynku. Wiele z nich szczyci się też okazami rzadkich roślin, wyrafinowanym pejzażem i niespodziankami. Perełki ogrodnictwa zaskakują różnorodnością i inspirują tysiące ogrodników do tworzenia własnych zielonych azyli. Oto kilka najciekawszych z nich.
Świątynia Mchu, której początki datuje się na 731 r., jest jednym ze skarbów japońskiego dziedzictwa kulturowego wpisanych na listę UNESCO. Kompleks świątynno-parkowy jako jedyny na świecie może poszczycić się aż 120 gatunkami mchów. Dostęp do świątyni jest ograniczony, wstęp wymaga wcześniejszej rezerwacji, a czas zwiedzania jest limitowany i wynosi do 90 minut. Wszystko po to, by ocalić od dewastacji starannie wypielęgnowany teren i historyczne, zabytkowe zabudowania oraz by zapewnić spokój mieszkającym w niej mnichom. Zen.
LAS POZAS, XILITLA, MEKSYK
Nazywany jest ogrodem rzeźb artysty
Edwarda Jamesa, jednego z patronów
artystycznego ruchu surrealistów, który
w 1947 r. postanowił stworzyć własne
Ogrody Edenu. Z pomocą przyjaciół artystów na dziewięciu hektarach
dżungli wykreował magiczne budowle
i obiekty, które zdają się w naturalny sposób łączyć z otaczającym pejzażem.
Ogród jako całość został uznany za dzieło sztuki.
XVI-wieczne ogrody są jasne, mają regularny układ. Święty Las, zwany też
Parkiem Potworów, w niczym jednak nie przypomina innych ogrodów rene-
sansowych, których we Włoszech nie brakuje. Znajdziemy tu dziką i tajemniczą naturę, z której tu i ówdzie wyłaniają się kamienne bestie. Jest kilka teorii próbujących wyjaśnić nietypowy charakter tego ogrodu, jednak jego pa-
1. Futurystyczne okazy botaniczne (tzw. superdrzewa), które mogłyby stanowić dekoracje do filmów z cyklu „Avatar”, to atrakcja Ogrodu nad Zatoką w Singapurze.
2. Tromsø, Arktyczno-Alpejski Ogród Botaniczny, to prawdziwa oaza skromnych, bohaterskich roślin walczących o życie w surowych warunkach Północy.
tron i właściciel Pier Francesco Orsini pozostawił po sobie jedynie zagadkowe inskrypcje. Do tej pory nie udało się wyjaśnić zagadek sprzed 500 lat, ale każdy uzbrojony w wiedzę i dociekliwość badawczą może spróbować.
Położony najdalej na północ ogród botaniczny jako jedyny szczyci się niezwykłą kolekcją roślin z Arktyki, Antarktydy i Alp. Nie ma tu ogrodzeń ani furtek, ogród jest otwarty dla każdego, o każdej porze, przez 365 dni w roku. Surowy skalisty pejzaż jest domem dla zimnolubnej flory, która kwitnie nieprzerwanie od maja do października, zmieniając zbocza Tromsø w kwitnące tarasy.
To pokaz sztuki ogrodniczej i pomysłowej architektury – ogród miejski, w którym zawsze kwitną kwiaty. Zbiory roślinności tropikalnej ulokowane są zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz budynków. Jego znakiem rozpoznawczym są tzw. superdrzewa, instalacje przypominające wizje z filmów science fiction.
Pierwszy polski ogród, który powstał zgodnie z zasadami szkoły angielsko-
GR Ü NER LAKE, Austria
Ten piękny park co roku na wiosnę staje się parkiem podwodnym. Kiedy na okolicznych górach topnieje śnieg, przez kilka tygodni jego teren znika pod sięgającą do 12 metrów warstwą wody, stając się rajem dla nurków.
Marrakesz, Maroko
To niezwykłe połączenie artystycznej wizji i ogrodu botanicznego
zainspirowane przez lokalną kulturę i historię. Ogród otaczający
kobaltową niebieską willę
mieszczącą Muzeum Berberyjskie
słynie ze swojej kolekcji kaktusów.
-chińskiej i przetrwał do dzisiaj w niezmienionej formie. Pomyślany jako ogród sentymentalny, kryje typowe budowle ogrodowe swoich czasów, takie jak Domek Gotycki, Świątynia Diany i Grota Sybilli. Zabytkowy drzewostan, odrestaurowany dwór i wypielęgnowany ogród czynią z Arkadii jeden z najpiękniejszych polskich parków.
To nie tylko największy ogród botaniczny na świecie, ale też największy bank nasion i ośrodek badawczy. Wśród jego skarbów znajdziemy najrzadsze okazy roślin ze wszystkich kontynentów, w tym największy na świecie kwiat Titan Arum. W Ogrodach Kew szczególny nacisk kładziony jest na edukację i badania, dlatego przed wizytą warto zapoznać się z programem warsztatów i oprowadzań.
Najstarszym działającym do dziś ogrodem botanicznym jest założony w 1545 roku Hortus Botanicus w Padwie. Jako ogród uniwersytecki służył studentom medycyny do nauki rozpoznawania roślin i przyrządzania leków.
Największym ogrodem botanicznym są Królewskie Ogrody Botaniczne w Kew (Londyn) o łącznej powierzchni 121 hektarów.
Powstający w Omanie ultranowoczesny ogród botaniczny ma zajmować powierzchnię około 430 hektarów i być połączeniem ogrodu, muzeum oraz ośrodka badawczego (obecnie w trakcie budowy).
ANNA GRZYWACZEWSKA-CIUCIURA znana i ceniona autorka horoskopów, programów i audycji o tematyce ezoterycznej (www.merkurja.com)
21.06–22.07
Dwa pierwsze tygodnie lipca planety „napiszą” jakby specjalnie dla ciebie! Finanse mogą zwyżkować, urlop też zapowiada się nieźle. Uważaj, bo możliwy będzie służbowy romans. Nów 17.07 wszystko poprzestawia. W sierpniu nieco się rozleniwisz. Uważaj na plotki pod koniec wakacji. Wszystko wyjaśni się po 16.08.
23.08–22.09 PANNA
Lipiec upłynie pod dobrą gwiazdą. Wszystko ci się ułoży: urlop, finanse, harmonia rodzinna. W sierpniu ktoś może cię nieprzyjemnie zaskoczyć. Nie spełni obietnic, złamie słowo. Ale po rozczarowaniu będziesz silniejsza.
23.09–22.10 WAGA
W lipcu ktoś poprosi cię o pożyczkę. Starannie przemyśl decyzję.
3.07 mogą pojawić się problemy w związku, nie będziesz chciała robić dobrej miny do złej gry. W sierpniu wszystko wróci na właściwe tory.
23.10–21.11 SKORPION
Na początku wakacji spodziewaj się przyjemności, a może i nowego ognia w uczuciach (17.07 ktoś cię oczaruje). Sierpień może przynieść niespodziewane trudności, być może trzeba będzie przełożyć urlop.
22.11–21.12
To, na co czekasz, przyjdzie w sierpniu. Do tego czasu warto skupić uwagę na potrzebach bliskich (w połowie lipca ktoś będzie liczył na twoją pomoc). Nie nazywaj tego poświęceniem, to inwestycja.
23.07–22.08
W lipcu nie odpoczniesz, przed urlopem trzeba załatwić sprawy, o których nie chcesz pamiętać. Ale prócz obowiązków szykują się też rodzinne imprezy. Pełnia Księżyca 1.08 może przynieść ci szczęście. W twoim sercu pojawi się nowe uczucie, a możliwe że i życie popłynie w dobrym kierunku. Przygotuj się na udany urlop z przyjaciółmi.
3.07 pełnia Księżyca przyniesie ważne nowiny rodzinne. Gwiazdy pomogą ci w dążeniach, pojawi się też okazja do świętowania. W sierpniu sporo spraw do załatwienia i poważne obowiązki.
16.08 skup się na pracy.
Lipiec zacznij ostrożnie i uważaj na plotki w miejscu pracy (zwłaszcza 17.07). Pełnia Księżyca w twoim znaku (1.08) to czas, kiedy świat spełni każde twoje życzenie. 16.08 podejmiesz ważną decyzję. To będzie dobry ruch.
19.02–21.03 RYBY
Lipiec będzie wypełniony cudownymi chwilami we dwoje. Samotne Ryby mogą zakochać się już 3.07. Humor i zdrowie też dopiszą. W sierpniu nie przesadzaj z wydatkami. 16.08 coś może za drogo cię kosztować.
W lipcu nie na wszystko wystarczy ci energii. Nie przejmuj się i nie bierz na swoje barki zbyt dużo. Pełnia 3.07 przyniesie rodzinne wsparcie. W sierpniu czeka urlopowa zmiana klimatu. Propozycje w pracy 16.08.
22.04–20.05 BYK
Pierwsze dni wakacji będą bardzo udane. Okaże sie, że jesteś gwiazdą wyjazdowej paczki. 3.07 dostaniesz zaproszenie na wypad we dwoje. W sierpniu uważaj na zawodowe konflikty. Ktoś okaże się pamiętliwy.
21.05–20.06 BLIŹNIĘTA
Urlop we dwoje odłóż na sierpień. W lipcu musisz być na miejscu, ale wysiłek się opłaci, możesz liczyć na premię. 1.08 i 16.08 zafundujesz sobie przyjemne nagrody. Pamiętaj też o oczekiwaniach bliskich.
Lidl – Przejdź do promocji >>>
Kaufland – Przejdź do promocji >>>
Biedronka – Przejdź do promocji >>>
Tesco – Przejdź do promocji >>>
Netto – Przejdź do promocji >>>
Aldi – Przejdź do promocji >>>
Carrefour – Przejdź do promocji >>>