Robert J. Szmidt – Szczury Wrocławia (fragment)

Page 43

Horda Artur „Dzikowy ” Olchowy

Byłem dla nich niewidzialny. Tak to zjawisko określałem – niewidzialność. Oczywiście one były świadome mojej obecności: nie wpadały na mnie, reagowały na zaczepki, czasem nawet słuchały, gdy kazałem im się przesunąć lub wykonać proste zadanie. To ostatnie nie przekraczało ich możliwości, jeśli przed śmiercią poświęcały danej czynności dużo czasu i uwagi. Jak na przykład kasjerka, do której zbliżałem się wraz z każdym obsłużonym klientem. Cały rytuał oczywiście nie miał sensu. To była iluzja życia, iluzja aktywności, zarówno po stronie sprzedawczyni, jak i kupujących. Niektórzy stawiali na taśmie dwa lub trzy zupełnie przypadkowe produkty. Inni opierali się o wózki wypełnione przeterminowanymi, a nawet spleśniałymi produktami, często w zniszczonych opakowaniach. Układali je w rozsypujące się stosy i własnoręcznie przesuwali, bo taśma z braku prądu nie działała. Mijali tę górę zgnilizny i grzecznie podchodzili do siedzącej przy kasie kobiety w firmowej koszuli, z apaszką zawiązaną wokół szyi. Kasjerka wyciągała rękę, sięgając po towar, przesuwała go po upapranej szybce przykrywającej skaner i odkładała po swojej lewej stronie na taśmę, martwą jak ona sama. Spoglądała na rozbity wyświetlacz, przyjmowała od kupującego wymięty kawałek papieru i wydawała resztę. Czasami chowała te niby-pieniądze do szuflady, czasami je zjadała, kiedy indziej rzucała na podłogę.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.