Overwatch: Bohaterka Numbani / Nicky Drayden

Page 1

NICKY D R AY D E N O F I C J A L N A P O W I E Ś Ć G R Y O V E R WAT C H



®

Nicky Drayden przekład Tomasz Macios


Tytuł oryginału O verwatch. The Hero of Numbani © 2020 Blizzard E ntertainment, Inc . Wszystkie prawa zastrzeżone © 2020 Blizzard Entertainment, Inc. Overwatch oraz Blizzard Entertainment są znakami towarowymi lub zastrzeżonymi znakami towarowymi spółki Blizzard Entertainment, Inc. w Stanach Zjednoczonych i/lub innych krajach. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez zgody posiadacza praw. Niniejsza publikacja nie może być rozpowszechniana w jakiejkolwiek oprawie lub okładce innej niż ta, w której została opublikowana, oraz bez podobnego zastrzeżenia nałożonego na kolejnego nabywcę. Niniejsza powieść jest fikcją literacką. Imiona, nazwiska, postaci, miejsca i wydarzenia są wytworem wyobraźni autora i jakakolwiek zbieżność z rzeczywistymi wydarzeniami, miejscami, instytucjami, przedsiębiorstwami lub osobami, żyjącymi bądź zmarłymi, jest całkowicie przypadkowa.

Przekład Tomasz M acios Redakcja i skład A leksandra Pieńkosz Korekta M arcin Piątek Przygotowanie do druku Tomasz Brzozowski ISBN 978-83-66575-11-0

Insignis Media, ul. Lubicz 17d/21–22, 31-503 Kraków, tel. +48 12 636 01 90 biuro@insignis.pl www.insignis.pl Facebook: @Wydawnictwo.Insignis Twitter, Instagram: @insignis_media Druk i oprawa Drukarnia A bedik , abedik.com.pl Wyłączna dystrybucja   Dressler Dublin sp. z o.o. dystrybucja@dressler.com.pl, www.dressler.com.pl




ROZDZIAŁ 1

C

iepłe, złote światło wpadało przez okno do warsztatu Efi, niosąc ze sobą promyk nadziei… Nadziei, że ten nowy robot

tym razem zadziała i nie narobi jej wstydu przed przyjaciółmi.

Kolejny raz. Dziewczyna patrzyła, jak sześcionogi pająk biega po drewnianym blacie. Był wykonany z czarnego jak smoła metalu i wyposażony w najbardziej zaawansowaną sztuczną inteligencję, na jaką wystarczyło Efi pomysłowości i kieszonkowego. Wstrzymała oddech, gdy zbliżył się do krawędzi stołu. Ten robot zrewolucjonizuje świat, nawet przez chwilę w to nie wątpiła, ale teraz miał jeden poważny defekt. Bum. Robot runął z krawędzi stołu i uderzył o podłogę. Potem, jakby oszołomiony, kuśtykał, krążąc to tu, to tam. Wreszcie wyglądało na to, że się pozbierał i zrobił kilka pewnych kroków… ruszając

7


nick y dr ay den

prosto na rozsznurowany trampek, który należał do Naadego, najlepszego przyjaciela Efi. Naade zmarszczył brwi i podniósł robota, machającego w powietrzu odnóżami jak zdenerwowany krab.  – Nie jest zbyt mądry, prawda? – spytał.  – Jeszcze nie – odparła Efi, ostrożnie odbierając robota od przyjaciela. – Ale zmądrzeje. Każdy będzie chciał mieć takiego. Darmowe oprogramowanie do analizy przestrzeni, które pobrała, miało poważne błędy. Oczywiście nie było to nic, czego nie potrafiłaby naprawić, ale to wymagało czasu, a w tej chwili już stu pięćdziesięciu klientów oczekiwało na odbiór zamówienia. Z rogu warsztatu odezwał się laptop, sygnalizując nową sprzedaż. Dziewczyna wzdrygnęła się. No to już mam 151 klientów… To nie tak, że Efi nie była naprawdę wdzięczna za zainteresowanie, jakie prototyp jej robota wzbudził na Hollagramie: 1023 polubienia oraz 850 braw i 332 udostępnienia. Ale gdzieś pomiędzy przyjęciem pierwszego zamówienia a wyprodukowaniem pierwszego egzemplarza uświadomiła sobie, że cała sytua­cja ją przerosła. Jak zawsze Efi miała wielkie marzenia i niewystarczającą liczbę rąk, aby te marzenia spełnić. Liczyła na to, że Naade i Hassana – jej najlepsi przyjaciele od czasu niefortunnego incydentu na targach naukowych sprzed kilku lat – na ochotnika zgłoszą się do pomocy, kiedy zobaczą, jak rewolucyjny będzie ten robot, ale prezentacja nie szła jej zbyt dobrze.  – Już go chcę – powiedziała Hassana z szerokim uśmiechem na twarzy. – Skaczę z radości na samą myśl o posiadaniu

8


Boh at er k a Numb a ni

sześcionożnego robota, który tak niesamowicie spada ze stołów.  – Ha, bardzo śmieszne – odparła Efi. Ponownie położyła robota na stole warsztatowym, zastawiając mu dłońmi drogę ku krawędzi. Może i był niezdarny, ale nie wątpiła, że to, co im zaraz pokaże, zrobi na przyjaciołach wrażenie. Nacisnęła srebrny guzik na grzbiecie pająka i nagle zamigotała przed nimi holograficzna projekcja naturalnej wielkości Naadego, który usiadł ze skrzyżowanymi nogami na stole. I mrugnął do swojej prawdziwej wersji.  – Łał! – krzyknął Naade, przyglądając się hologramowi ze wszystkich stron: od niedopasowanych skarpet wystających spod nogawek spodni szkolnego mundurka aż po plamę z duszonej fasoli na kołnierzyku koszuli i bliznę na czole po bitwie, którą przegrał ze znakiem ZAKAZ PARKOWANIA przed Kọfị Aromo. – Masz rację. Każdy będzie chciał mieć takiego robota.  – Dobra, dobra. Możesz mnie wykreślić z listy oczekujących – powiedziała Hassana. – Jeden Naade w moim życiu zdecydowanie wystarczy. Chociaż jeśli wymiana tego na innego jest możliwa… Naade pokazał Hassanie język, ale udała, że tego nie widzi. Zanurzyła dłoń w projekcji, jakby to była holograficzna farba do malowania palcami. Obraz rozproszył się w miejscu, gdzie machnęła ręką, a następnie piksele ułożyły się z powrotem. Hologramowy Naade odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się. Hassana zadrżała.  – Nikt nikogo na nic nie zamienia – oznajmiła Efi najlepszym przyjaciołom. – I nie buduję armii Naadów, jeśli myślicie, że o to

9


nick y dr ay den

mi chodziło. Ten hologram nazywa się „młodziak”, skrót od „młodszy asystent”, i został zaprojektowany tak, by służyć jako zastępca w różnych sytuacjach towarzyskich i zawodowych. Na przykład jeśli nie możesz przyjść na spotkanie, wysyłasz swojego młodziaka, aby wszystko nagrał i przesłał ci informacje o najważniejszych wydarzeniach.  – Czy masz na myśli to, że mógłbym zasnąć na lekcji historii, a on robiłby za mnie notatki? – zapytał Naade z szeroko otwartymi oczami. Efi zmarszczyła brwi. Właściwie hologram mógł to zrobić, ale Naade trochę za bardzo zapalił się do tego pomysłu.  – On nie został stworzony po to, żebyś mógł się obijać na lekcjach – oznajmiła Efi, kręcąc głową. – Naade-Młodziaku, przekaż mojemu przyjacielowi, dlaczego powinien poważnie podchodzić do nauki. Hologram skinął głową i zamigotał, pobierając dźwięk z testowego pliku głosowego, który Efi wcześniej wgrała. Wreszcie otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale wydobyła się z nich oszałamiająca mieszanka angielskiego, joruba, jakiegoś języka pidżynowego, francuskiego, a może i kantońskiego. Na dodatek wypowiadając te wszystkie słowa, dziko wymachiwał rękami.  –  Przestań, Naade! – rozkazała zirytowana Efi, ale po chwili dotarło do niej, że rozmawia ze sztuczną inteligencją, a nie z prawdziwym przyjacielem. – Naade-Młodziaku, zatrzymaj proces! Młodziak zamilkł i opanował się, po czym zniknął, pozostawiając po sobie tylko drobinki kurzu krążące w powietrzu.

10


Boh at er k a Numb a ni

– Tak, zdecydowanie uważam to za krok naprzód w porównaniu z bełkotem, jaki zazwyczaj wydaje z siebie Naade – stwierdziła Hassana, śmiejąc się w kułak. Ale chłopak zauważył, jak bardzo Efi jest zdenerwowana, i objął ją ramieniem.  –  Nie znam się zbytnio na programowaniu robotów ani sztucznej inteligencji, ale wiem, że za pierwszym razem nikomu się to nie udaje – powiedział cicho.  – Wiem – odparła Efi, pociągając nosem. Zaczęła budować roboty, kiedy większość dzieci w jej wieku nadal układała klocki z literami alfabetu. Błędy były czymś zupełnie normalnym. Zazwyczaj liczyła się z tym, że popełni jeden lub dwa. Nie spodziewała się jednak całkowitej katastrofy. – Chodzi o to, że mam już całą masę zamówień i ludzie nie mogą się doczekać, by dostać swojego młodziaka. Cały wolny czas spędzam w warsztacie, próbując dopracować ten model.  –  No dobra, w czym możemy pomóc? – zapytała Hassana, podsuwając metalowy taboret do stołu warsztatowego. – Przecież zawsze możesz na nas liczyć. Efi ożywiła się. Wiedziała, że ją wesprą. Ludzie, z którymi utkniesz na trzy godziny na podłodze szkolnej biblioteki z powodu dysfunkcyjnej wiązki grawitonowej, muszą zostać twoimi przyjaciółmi na całe życie.  –  Wspaniale. Jeśli moglibyście się zająć montowaniem nóg do podwozia, byłoby super. Efi wskazała stół warsztatowy, na którym leżały dwa pudełka pełne części robotów. – Będzie to wymagało trochę lutowania i pracy z obwodami, ale to wam pomoże.

11


nick y dr ay den

Efi włączyła wiszący na ścianie ogromny holograficzny monitor i otworzyła folder z wideo.  – O! Film? Czy występuje w nim Kam Kalu? – zapytał Naade, próbując naśladować groźną minę macho jednego ze swoich ulubionych bohaterów filmów akcji z Nollywood. Ale kiepsko mu to wyszło.  –  Właściwie to bardziej film instruktażowy na temat kolorów kabli, terminali, i najskuteczniejszych sposobów kalibracji… – Efi posłała przyjaciołom nieśmiały uśmiech. – Chyba łatwiej będzie po prostu obejrzeć wideo. Jesteście pewni, że nadal chcecie mi pomóc?  – Czyż budowanie robotów to nie jest sposób, w jaki wszyscy spędzają piątkowe wieczory? – spytał Naade, przytrzymując pod nosem parę splecionych kabli jak długie zakręcone wąsy.  – Jasne, czy to takie trudne? – spytała Hassana, mierząc z lutownicy do stosu serwomotorów i wydając dźwięki pif-paf.  – Hmmm… – odezwała się Efi, krzywiąc się. – Źle to trzymasz. Odwróciła lutownicę i wcisnęła włącznik. Z narzędzia wypromieniowało bladoniebieskie światło. Naade wybuchnął tak gwałtownym śmiechem, że prawie spadł ze stołka. – O mało co nie zlutowałaś sobie brwi – rzekł do Hassany.  – Ha, tylko sobie wyobraź, jak przychodzę w poniedziałek do szkoły i mówię wszystkim, że strzeliłaś Izaaka!  –  No dobra, popełniłam błąd – powiedziała Hassana. – Ale jak mogłeś porównać mnie do Izaaka?  –  Och, to jak on chodził z dłonią przyklejoną do czoła! Natychmiastowy klasyk.

12


Boh at er k a Numb a ni

Efi zatrzymała film.  – O czym wy tam gadacie? – spytała.  – Och, o niczym – odparła Hassana. – Tylko o takim drobnym incydencie, który miał miejsce dzisiaj w pracowni chemicznej.  –  DROBNY incydent? – powtórzył Naade ze zdziwieniem, ożywiając się nadmiernie i wymachując rękami, jak jego holograficzna wersja przed chwilą. Przynajmniej z tym Efi trafiła. – To była tylko najbardziej oszałamiająca, zaskakująca, absurdalnie niesamowita katastrofa w pracowni chemicznej od początku jej… – Naade wstrzymał oddech, gdy Hassana szturchnęła go w żebra, posyłając surowe spojrzenie. Opanował się. – Ach, w sumie to nic takiego. Nie przegapiłaś wiele. Efi zagryzła wargę. Po raz kolejny ominęły ją najzabawniejsze sytuacje w szkole. Takie było jej życie. Zaczęła uczyć się zaawansowanej matematyki i innych przedmiotów ścisłych już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Po pierwszym półroczu przeniesiono ją do gimnazjum. Przed końcem następnego roku sama opanowała algebrę i geometrię. Teraz po obiedzie chodziła do liceum na swoje ukochane zajęcia z rachunku różniczkowego i fizyki, by przygotować się do międzynarodowej matury – ale omijało ją wiele z tego, co działo się w szkole z Naadem i Hassaną. A ostatnio to uczucie oderwania od przyjaciół stawało się coraz silniejsze.  – Opowiedz mi o tym! – błagała Efi. – Proszę cię!  – Po prostu musiałabyś tam być, Efi – powiedział Naade. – Przepraszam, że o tym wspomniałem. Następnym razem będę ostrożniejszy.

13


nick y dr ay den

– Opowiedz, proszę. To brzmiało tak zabawnie! – Na twarzy Efi pojawił się najsympatyczniejszy uśmiech, na jaki było ją stać. Nie oczekiwała od przyjaciół współczucia. Po prostu chciała, by się z nią tym podzielili.  –  No dobra… – odparł niechętnie Naade. – Cóż, wiesz, że Izaak zawsze próbuje wszystkim zaimponować?  – Jasne, za wszelką cenę stara się zwrócić na siebie uwagę – powiedziała Efi i roześmiała się głośno. – To jest raczej smutne niż zabawne – odrzekł Naade, unosząc brew. – Za bardzo się stara, ale chce dobrze. W każdym razie podczas naszej dyskusji na temat obiektów półprzepuszczalnych Izaak przyniósł do pracowni chemicznej wojskową blokadę. Nie wiem, jak udało mu się zdobyć tak zaawansowaną technologię, ale najwyraźniej jej instrukcje były napisane w omnikodzie, a Izaak twierdził, że potrafi je przeczytać. Efi znowu się zaśmiała, przekonana, że to była ta przezabawna część historii. Człowiek bez żadnych elektronicznych implantów, który czyta coś tak złożonego jako omnikod? Efi uczyła się pisanego języka omników przez prawie trzy lata, i nie mogła zrozumieć więcej niż jednego słowa od czasu do czasu. Jeśli ona nie potrafiła czytać omnikodu, szanse Izaaka były bliskie zera. Śmiech Efi przerodził się w wymuszony kaszel, ale Naade posłał jej kolejne puste spojrzenie. Znowu zrobiła mądrą minę i kiw­ nęła głową.  – Dobra, mów dalej.  – W każdym razie Izaak w końcu aktywował blokadę wokół głowy i jednej dłoni, tak że wyglądały, jakby utknęły w akwarium –

14


Boh at er k a Numb a ni

kontynuował Naade. Na szczęście jego twarz została przyciśnięta do boku, przez który dopływało powietrze… Efi zagryzła wargę, nie chcąc znowu za szybko się roześmiać. Czy o to chodziło? Czy to była puenta? Czy Izaak już „strzelił Izaaka”? Tak długo czekała z reakcją, że Naade wzruszył ramionami.  – Naprawdę musiałabyś tam być – powiedział w końcu. – Daj spokój. Zobaczmy ten film instruktażowy. Ciągle liczę na to, że pojawi się w nim Kam Kalu. On może zagrać we wszystkim.  – Uwaga, spoiler: nie ma go tam. Ale mogę włączyć jakąś muzykę, żeby się nam lepiej pracowało. We Move Together as One? – zapytała Efi, już tańcząc w rytm swojej ulubionej piosenki Lúcio, by zapomnieć o nieprzyjemnym uczuciu, że znowu coś przegapiła.  – Przecież wiesz! – odparła Hassana, dołączając. Efi i Hassana nieustannie rywalizowały ze sobą, robiąc wszystko, by dowieść, która z nich jest największą fanką Lúcio. Polegało to głównie na tym, że starały się zapamiętać każdy możliwy szczegół z życia i fakt na temat ich ulubionego aktywisty, DJ-a i bohatera. Efi wiedziała na przykład, że Lúcio jeździł na rolkach w rozmiarze czterdzieści dwa. A także to, że dźwięk jego wzmacniacza może trafić w cel z odległości ośmiu metrów. Znała nawet na pamięć piosenkę, którą zagrał Lúcio, kiedy poprowadził ludowe powstanie przeciw wrednej korporacji Vishkar, wypędzając ją z pierwszej faweli – Rejuvenescência, pieśń o uzdrowieniu i odrodzeniu. Efi zawsze uważała, że ten utwór pasował do sytua­ cji: i chociaż rany pozostawione przez korporację były głębokie i liczne, Lúcio wiedział, że z czasem się zabliźnią.

15


nick y dr ay den

Z drugiej strony informacje, jakie posiadała Hassana, wydawały się bardziej błahe… na przykład głębokość pępka Lúcio, rodzaj nici dentystycznej, której używa, i jego ulubiona potrawa, pão de queijo – okrągłe bułeczki serowe, które Hassana lubiła przygotowywać w rocznicę dnia, kiedy po raz pierwszy usłyszała muzykę Lúcio. Naade też był jego wielkim fanem, chociaż starał się trzymać z dala od ostrej rywalizacji swoich przyjaciółek. Naade i Hassana zakończyli oglądanie filmu instruktażowego i zabrali się do pracy. Oboje szybko się uczyli, więc Efi była pewna, że uda im się złożyć co najmniej ze dwadzieścia młodziaków, dzięki czemu sama będzie mogła zająć się błędami w oprogramowaniu. Zagłębiła się więc w interfejsie programowania, z miską płatków Lúcio-Oh na wyciągnięcie ręki, a regularny rytm muzyki pomógł jej wejść w trans. Wiersz po wierszu załatała dziury w kodzie, a potem uruchomiła na komputerze symulatory ruchu młodziaka. Procesory włączyły się z piskiem, który przebił się przez muzykę. Efi już dawno powinna ulepszyć swój sprzęt, ale nie miała na to wystarczająco dużo pieniędzy ani czasu. Na pewno nie w tym momencie, kiedy było tak wiele do zrobienia. Czekała więc cierpliwie, aż symulacje wreszcie się załadowały. Trwało to wieki, ale w końcu małe schematyczne makiety robotów zaczęły sunąć po ekranie, omijając przeszkody. Symulacjom udało się bezpiecznie przejechać obok krawędzi stołu. Teraz nadszedł czas na aktualizację mikrooprogramowania młodziaka i sprawdzenie, czy zadziała ono również w realu. Efi podniosła wzrok znad swojego monitora i ­zauważyła, że w pokoju zrobiło się ciemniej. Był już wieczór. Na stole warszta-

16


Boh at er k a Numb a ni

towym, pod przewróconą skrzynią leżały tylko cztery młodziaki. Naade siedział na stanowisku roboczym, a odwrócony spodem do góry robot tkwił w imadle. Chłopak obracał serwa sterujące hydraulicznymi nogami tak, by te poruszały się w rytm lecącej właśnie piosenki.  – Naade! – zawołała Efi. – Postaraj się nie przerywać pracy. Wiem, że to nie najlepszy sposób na spędzenie weekendu, ale to, co robimy, jest ważne.  – Przepraszam, szefie – rzekł, a potem wyszeptał do Hassany coś, czego Efi nie usłyszała, i oboje znów zaczęli się śmiać. Im dłużej pracowali, tym bardziej Efi czuła się zmęczona ciągłym utrzymywaniem uśmiechu na twarzy, ale nadal starała się to robić, żeby stłumić swoje prawdziwe uczucia. Tak, Efi, Hassana i Naade byli trójką najlepszych przyjaciół, ale dało się wyczuć – choć żadne z nich nigdy tego głośno nie powiedziało – że Naade i Hassana są najlepszymi przyjaciółmi Efi, jednak siebie nawzajem w najlepszym razie jedynie tolerują. Zazwyczaj dokuczali sobie i naśmiewali się z siebie, czasem jednak wybuchały między nimi poważne sprzeczki. Teraz dystans między Naadem i Hassaną zmniejszał się z każdym żartem, którego nie dzielili z Efi, a ona czuła się coraz bardziej samotna. Utknęła między światami. Nastolatki w klasach licealnych też miały własne dowcipy, które całkowicie do niej nie trafiały i nie miała żadnej szansy, by je rozszyfrować.  – Efi? – z progu warsztatu dobiegł głos jej matki. Zajrzała do środka i zobaczyła Naadego i Hassanę. – Ojej. Cześć! Nie wiedziałam, że wszyscy się tu zaszyliście.

17


nick y dr ay den

– Dobry wieczór, ciociu Folu – powiedzieli chórem Hassana i Naade, takim samym melodyjnym głosem, jakby wiele razy wspólnie to ćwiczyli.  – Efi zagoniła nas do roboty – dodał Naade, podnosząc na wpół zmontowanego młodziaka.  – Naprawdę? – spytała matka. Miała na sobie pogodną jasnobłękitną bubę, czyli luźną bluzkę z szerokimi rękawami, a do tego landrynkoworóżowe korale. Matka uwielbiała nosić żywe kolory. Miała pulchne policzki i miły wyraz twarzy. Nabrała go, przez wiele lat pracując społecznie dla mieszkańców Numbani. Efi była dumna z tego, czym zajmowała się jej mama, ale związane z jej zawodem nawyki sprawiały, że ciągle próbowała pomóc córce rozwiązywać problemy, którymi Efi nie chciała się zajmować. – Skarbie, czy mogę na słówko? Dziewczyna opuściła ramiona. Znowu czekała ją ta rozmowa, ale mimo niechęci poszła za matką na korytarz.  – Kochanie, kiedy prosiłam cię, żebyś spędzała więcej czasu z przyjaciółmi, nie to miałam na myśli.  – Ale oni sami chcieli! – odparła Efi, broniąc się.  – Wiem. Są dobrymi przyjaciółmi. Ale całe twoje życie nie może się kręcić wokół robotów. Może zabrałabyś ich gdzieś, żeby się rozerwać? Choćby na gokarty. Albo idźcie do salonu gier i zagrajcie w coś. Albo na minigolfa!  –  Minigolfa? Mamo…  – No cóż, nie wiem, dzieci, co was teraz kręci! Efi poczuła się jeszcze gorzej. Ona też tak naprawdę nie wiedziała. Cały czas spędzała w warsztacie albo ucząc się – w domu

18


Boh at er k a Numb a ni

lub w szkole. Bardzo niechętnie to przyznawała, ale nie zostawało jej zbyt wiele czasu na zabawę… przynajmniej nie w tradycyjnym sensie. Dla Efi praca była zabawą. Uwielbiała wymyślać nowe rzeczy, choć dla większości ludzi – w tym dla jej matki – wyglądało to na ciężką harówkę. Kolejna salwa śmiechu dobiegła z warsztatu Efi i dziewczyna zmarszczyła brwi.  – Co się stało, kochanie? – spytała matka. – Wyglądasz na zmartwioną. Efi westchnęła.  – To Naade i Hassana.  – Znów się pokłócili?  – Nie. To coś gorszego. Dogadują się.  – To dobrze, prawda? Zazwyczaj warczą na siebie jak psy. Efi wzruszyła ramionami.  –  Chyba po prostu chciałabym, żeby znowu było tak, jak kiedyś. Kiedy wszyscy chodziliśmy na te same lekcje.  – Relacje z ludźmi mogą się komplikować, ale to wszystko oznacza, że dorastasz. Dojrzewanie… – Matka przeciągnęła to słowo, jakby siedziała na przyjęciu i delektowała się wykwintną herbatą. Jakby to był drobny żart, a nie wielka katastrofa w życiu towarzyskim Efi. Dziewczyna wiedziała, że powrót na lekcje matematyki do podstawówki nie ma sensu, ale może zdołałaby pomóc swoim przyjaciołom w dorównaniu do jej poziomu. Mogłaby zbudować dla nich obojga robota instruktora, zaprogramowanego tak, by uczył ich przez cały dzień. A może namówiłaby ich na cybernetyczne

19


nick y dr ay den

ulepszenie mózgu – takie, jakie miała Sojourn, jedna z ulubionych bohaterek Efi ze starych kreskówek Overwatch, opartych na historii prawdziwej byłej kapitan Overwatch.  –  Nieważne, mamo. Sama coś wymyślę – przerwała milczenie Efi.  –  Wiem. Pamiętaj jednak, że to nie jest problem, który możesz rozwiązać za pomocą logiki. Naade i Hassana to prawdziwi ludzie, więc mają prawdziwe emocje i prawdziwe potrzeby.  – Tak, mamo – przytaknęła Efi, ale gdy wróciła do swojego warsztatu, widok tych wszystkich części młodziaków ułożonych na stole podsunął jej pomysł na podtrzymanie kontaktu z przyjaciółmi przez cały dzień bez konieczności wstrzykiwania neuronów bionicznych do ich mózgu. Matka fuknęła, prawdopodobnie wyczuwając, że Efi znowu pogrążyła się w myślach.  – I wbrew powszechnemu przekonaniu nie możesz rozwiązać wszystkich swoich problemów przy pomocy robotów.  – Tak, mamo – powtórzyła Efi na głos, ale pomyślała: tylko popatrz. Kiedy wróciła do przyjaciół w warsztacie, ogarnęło ją niezwykłe podniecenie. Wzięła głęboki oddech, wdychając całą pozytywną energię, zgromadzoną w atmosferze jej ulubionego miejsca. To tutaj w dzieciństwie miała swój pokój do zabawy, ze ścianami w jasnych kolorach, wypełniony pluszowymi bohaterami z kreskówek, potworami o dużych, przyjaznych oczach. Z czasem zaczęła przeprowadzać na swoich zabawkach sekcje, zmieniając gadające lalki i połyskującą diodami elektronikę w stosy obwodów, mechanizmów napędowych i czujników. A kiedy już zorientowała

20


Boh at er k a Numb a ni

się, jak one działają, zaczęła tworzyć własne konstrukcje. Rodzice Efi na początku nie byli zbyt szczęśliwi, widząc, jak szybko te wszystkie drogie zabawki kończą swój żywot, ale któregoś dnia przynieśli do domu zestaw do budowania robotów, wręczyli go swojej dociekliwej córce i od tej pory wszystko się zmieniło.  – No dobra – powiedziała Efi do przyjaciół. – Spróbujmy jeszcze raz. – Jej optymizm był zaraźliwy i wkrótce wszyscy zebrali się wokół stołu warsztatowego, dopingując małego młodziaka, który centymetr po centymetrze zmierzał ku przepaści, a kiedy dotarł do krawędzi, po prostu zatrzymał się i skręcił, ruszając wzdłuż niej. To był mały sukces, ale Efi pękała z dumy. Przeprowadziła jeszcze kilka testów, a potem przesłała nowe oprogramowanie do wszystkich botów, które zmontowali. Hassana i Naade zapakowali je do pudeł, gotowe do wysyłki.  –  Tuzin w ciągu jednego dnia – powiedział Naade, kiwając głową w stronę stosu pudeł z młodziakami. – Dwunastu klientów, którzy wkrótce będą bardzo zadowoleni.  – Dziesięciu – poprawiła go Efi. Hassana nagle podniosła wzrok.  – Co? Czyżby niektórzy zrezygnowali?  – Nie – odparła Efi, ściągając dwa pudła ze stosu. – Chcę, żebyście oboje zabrali po jednym do szkoły.  – Super! – Naade podniósł zaciśnięte pięści w triumfalnym geście. – Teraz wystarczy tylko, że schowam małą poduszkę do plecaka i…  – Nie śpij na lekcjach, Naade – przerwała mu Efi. – Pomyślałam sobie, że młodziaki mogą chodzić za wami, oglądać to, co

21


nick y dr ay den

wy widzicie… i wysyłać raporty do mnie. Dzięki temu, kiedy po obiedzie pójdę na lekcje do liceum, nie przegapię niczego, co się dzieje w naszej szkole. Uśmiech powoli zniknął z twarzy Hassany, a Naade pokręcił głową, prawdopodobnie wspominając ten fatalny dzień w szkolnej bibliotece, kiedy Efi poprosiła dwoje ochotników, by pomogli zaprezentować jej pracę na targi naukowe. Wystarczy, że jeden jedyny raz przez przypadek za bardzo wzmocnisz pole grawitacyjne i nikt nie da ci nigdy o tym zapomnieć – pomyślała Efi. Od tego czasu stworzyła dziesiątki udanych wynalazków i nikomu nie stała się przy tym krzywda.  – Proszę – powiedziała Efi. – Tylko spróbujcie. Potraktujcie to jako test. Może dzięki temu uda się zwiększyć sprzedaż! No, nie ma się nad czym zastanawiać. Co może pójść nie tak?



HollaGram BotBuilder11 buduje roboty, aby pomagać ludziom. FANI

349

TRANSKRYPCJA HOLOVIDEO Wygenerowana automatycznie przez TranscriptMinderXL wersja 5.317

Aktualizacja # 4 dla wspierających młodziaka Spędzałam w warsztacie każdą wolną chwilę i z przyjemnością ogłaszam, że DZISIAJ !!! wysyłamy pierwsze młodziaki. Wielkie dzięki za cierpliwość. I wasze wsparcie! Bez was nie udałoby mi się tego zrobić! Sprawdzajcie wiadomości, żeby śledzić na bieżąco, kiedy dotrze do was młodszy asystent, i nie zapomnijcie zamieścić w komentarzach holovideo z wami i waszymi nowymi robotami!


REAKCJE

285

233

214

KOMENTARZE (23) BackwardsSalamander Super! Już nie mogę się doczekać mojego! RealDealDuckBill Tak bym chciał mieć robota już teraz! NaadeForPrez A ja już dostałem mojego! Jeśli w przyszłym tygodniu usłyszysz, że ktoś chrapie na lekcji historii, to nie ja!

Czytaj więcej…



ROZDZIAŁ DRUGI

P

ani Okorie wściekle bazgrała po holograficznym monitorze,

zapisując funkcję rachunku różniczkowego, która następnie

litera po literze, cyfra po cyfrze i znak po znaku oderwała się od

ekranu i zaczęła unosić pięć centymetrów przed jego powierzchnią. Nauczycielka przypominała Efi DJ-a, z tą różnicą, że zamiast puszczać beaty, pani Okorie puszczała równania. Rozwiązywała zadanie, skacząc po współrzędnych, stałych i pochodnych, a trójwymiarowe modele stycznych wirowały jak grupa tancerzy na występie jakiejś gwiazdy. Normalnie Efi kiwałaby rytmicznie głową, rozwiązując równanie na tablecie, ale dzisiaj po prostu nie mogła się skoncentrować. Dziewczyna nie spuszczała oka z migającego na ekranie przycisku PRZEKAZ NA ŻYWO. Połączyła się z młodziakami Hassany i Naadego, ale zdecydowanie unikała spoglądania na okienka z transmisją, bo chociaż pani Okorie należała do sympatycznych nauczycielek, lepiej było z nią nie zadzierać. Mimo to Efi czuła

27


nick y dr ay den

wielką pokusę i nie mogła powstrzymać się od myślenia o tym, co też w tej chwili porabiają jej przyjaciele. Czy ktoś dziś „strzelił Izaaka” w pracowni chemicznej? A może by tak tylko rzuciła okiem. Otworzyła okienko i zobaczyła Naadego, który szedł korytarzem, beatboksując pod nosem. Kamery młodziaka zapewniały widoczność w promieniu 360 stopni, więc gdyby coś się działo, nic jej nie umknie. Skręcił w lewo, mijając pracownię plastyczną, a Efi mogła zajrzeć do środka. W tej krótkiej chwili wydało się jej, że zobaczyła, jak Stevie Igwe podał karteczkę Sibe Oye. Informacja NA PAPIERZE. Cokolwiek na nim napisano, musiało to być coś na tyle ważnego i prywatnego, że nie chciał ryzykować przechwycenia tego przez szkolne filtry cyfrowe. Samo to było już wystarczająco sensacyjne, ale na dodatek wszyscy dobrze wiedzieli, że Stevie i Sibe nie cierpią się nawzajem. Sibe była przewodniczącą rady studentów, a Stevie kapitanem grupy dyskusyjnej i adwokatem diabła w każdej sprawie, która miała potencjał, by kogoś urazić. Stevie zadręczał Sibe przez cały czas trwania jej kampanii wyborczej, szczególnie czepiając się jej pomysłu na ustanowienie specjalnego dnia wdzięczności dla pracujących w szkole omników. Steviemu bardzo się to nie podobało, uważał bowiem, że są kulą u nogi, nie można im ufać i w każdej chwili w szkole może wybuchnąć mały kryzys omniczny. Efi zmarszczyła nos. Nie przejmowała się zbytnio Steviem i na szczęście tylko nieliczni mieszkańcy Numbani myśleli tak jak on. Jednak ta karteczka wzbudziła jej zainteresowanie, choć zaczęła powątpiewać, czy naprawdę ją widziała. Zatrzymała obraz

28


Boh at er k a Numb a ni

i powiększyła go, ale był zbyt rozmazany, by mogła z całą pewnością rozpoznać obiekt. Zaraz, Hassana ma teraz zajęcia plastyczne. Efi zmieniła kanały, przewinęła do tyłu o trzydzieści sekund i zobaczyła pociągnięcia pędzla Hassany na płótnie. Młodziak musiał się znajdować na jej ramieniu. Dziewczyna malowała autoportret o wyraźnych rysach i głębokich kolorach. Hassana nigdy nie pomijała szczegółów, a Efi nie miała wątpliwości, że na obrazie został uwzględniony osobno każdy z warkoczyków na głowie przyjaciółki, zebranych w zgrabny węzełek. Efi przełączyła kanał, by zobaczyć tył klasy, łapiąc niewyraźny obraz Naadego, gdy przechodził korytarzem. Dokładnie w tym momencie Efi zobaczyła to, co wydawało jej się, że widziała. Przekazywanie karteczki. I wyraźny uśmiech, który oboje sobie posłali. To było coś. To było coś wielkiego. To było… Na ekranie pojawiła się wiadomość od Daya, kuzyna, który chodził z Efi do klasy: Nauczycielka idzie. Efi zamknęła kanał, szybko wróciła do równania i zaczęła z zapałem pisać, rozwiązując je. Nagle owionęły ją mocne perfumy pani Okorie; wciąż nie podnosząc głowy, dostrzegła brzeg spódnicy nauczycielki, która zatrzymała się przy jej ławce.  – Efi – odezwała się – czy możesz pokazać klasie rozwiązanie dla współrzędnej Y, jeśli nie jesteś zbyt zajęta?

29


nick y dr ay den

Dziewczyna odchrząknęła.  – Tak, proszę pani. – I wstała, mijając ławkę Daya. Popatrzył na nią zatroskanym wzrokiem. Szepnęła kuzynowi „dziękuję”, za wysłanie wiadomości. Kiwnął głową i znów wbił wzrok w tablet, żeby nie ściągnąć gniewu pani Okorie także na siebie. Efi stała pod holograficzną tablicą, dotykając palcami skroni, jakby naprawdę intensywnie się nad czymś zastanawiała. Wiedziała, jak znaleźć rozwiązanie. Tak naprawdę była o trzy ­rozdziały do przodu w stosunku do tego, co robili na tej lekcji, ale szybko się nauczyła, że nastolatki, nawet te inteligentne, które uczyły się rachunku różniczkowego do międzynarodowej matury, nie lubiły, kiedy niespełna dwunastolatka okazywała się lepsza od nich. Ale ona wcale nikogo nie oszukiwała… ­Nigdy nie udawałaby, że nie zna odpowiedzi, ale przez dłuższą chwilę trochę grała. W końcu zrobiła gest „aha!”, który oznaczał, że wszystko pojęła, i zaczęła rozwiązywać równanie. Skończyła, otrzepała dłonie i ruszyła w stronę swojej ławki, ale zamiast „Bardzo dobrze, Efi”, które zazwyczaj słyszała od swojej nauczycielki, pani Okorie powiedziała: „Bardzo blisko, Efi. Czy ktoś może jej pokazać, gdzie zrobiła błąd?”. Efi stanęła nieruchomo, gdy nauczycielka zawołała Daya. Chłopak wziął swoją laskę i podszedł do przodu sali, po czym wymazał cztery ostatnie linijki jej obliczeń. Piksele się rozpuściły, zostawiając mu czystą tablicę. Rozwiązał zadanie, i od razu stało się jasne, gdzie Efi popełniła błąd. Jak mogła być taka nieuważna? Wiedziała, dlaczego się zagapiła. Zamiast skoncentrować się na tym, co mówiła nauczycielka, zmarnowała połowę lekcji,

30


Boh at er k a Numb a ni

myśląc o głupotach. Czyż dopiero co nie ostrzegała Naadego przed tym samym? Efi powinna się bardziej skupić na nauce, zamiast zajmować się tym, co porabiają jej przyjaciele.  – Doskonale – oświadczyła pani Okorie, gdy rozległ się dzwonek na przerwę. – Na jutro proszę wykonać ćwiczenie 34 A, B i C. Pamiętajcie, żeby pokazać, jak doszliście do rozwiązania! Efi spakowała tornister i próbowała szybko wymknąć się z klasy, ale kuzyn ruszył za nią. Mundurek szkolny Daya wyglądał na nim prawie jak strój galowy. Bez wątpienia sam go upiększył, dodając złote ozdoby do godła szkoły i szwy wokół mankietów, dzięki którym rzucał się w oczy wystarczająco wśród rówieśników, ale nie na tyle, by zwrócić uwagę nauczycieli i pracowników administracyjnych. Splatał włosy w bardzo cienkie warkoczyki – miał ich dokładnie sto pięćdziesiąt siedem, jak kiedyś powiedział Efi, ponieważ była to jego ulubiona liczba pierwsza. Na nieszczęście zapytała go, dlaczego to jego ulubiona liczba pierwsza. Odpowiedział, że liczby niosą ze sobą istotne znaczenia, a następnie zagłębił się w zaimprowizowaną lekcję historii matematyki z większą liczbą stycznych, niż Pani Okorie mogłaby kiedykolwiek zmieścić na holograficznej tablicy.  – Efi, zaczekaj. Dokąd tak pędzisz? – Zapytał Dayo, powstrzymując dziewczynę przed ucieczką.  – Nie wiem. Po prostu potrzebuję trochę powietrza. Nigdy wcześniej nie pomyliłam się przed całą klasą.  – Nikt nie może być idealny przez cały czas. Efi skinęła głową. Wiedziała, że nie jest idealna. Kiedyś dostała czwórkę z projektu naukowego. Innym razem jej włosy wkręciły

31


nick y dr ay den

się w tryby jednego z silników robota, którego zbudowała. Dayo był obecny również przy tej wpadce i dzięki zręcznym ruchom nożyczek uratował większość jej grzywki. Teraz miała włosy poskręcane w cienkie warkoczyki i związane w koński ogon, zabezpieczone przed jej naukowymi eksperymentami. Tak, popełniała błędy, ale uczyła się na nich.  – Co ty tak zawzięcie oglądałaś? – zapytał Dayo. – Tak mocno mrużyłaś oczy przed tabletem, myślałem, że zaraz do niego wpadniesz.  – Transmisję na żywo od młodziaków, które dałam Naademu i Hassanie. Uwielbiam tu przebywać i uczyć się w twojej szkole, ale czuję, że brakuje mi przyjaciół.  – Hej, to także twoja szkoła. I na pewno masz tutaj przyjaciół!  – Ciebie? Ty musisz być moim przyjacielem. Jesteśmy kuzynostwem.  – Nie, gdybyś nie była fajna, udawałbym, że cię nie znam. – Dayo poklepał Efi po ramieniu. – Kilka tygodni temu zobaczyłem mojego brata, jak biegł do tramwaju, kiedy drzwi się zamykały. Mógłbym wyciągnąć rękę i przytrzymać je, by wsiadł, ale po prostu go zignorowałem.  –  Och – westchnęła Efi, biorąc głęboki wdech – czy powiedziałeś cioci, że go widziałeś?  – Nie, po co znowu ją denerwować? W każdym razie Bisi poszedł swoją drogą i moim zdaniem zasługuje na coś znacznie gorszego niż drzwi tramwaju zamykające się przed nosem. Bisi był starszym bratem Daya, ale rodzina nie miała z nim kontaktu już od ponad roku. Efi nie dziwiła się, że Dayo nie ucieszył się

32


Boh at er k a Numb a ni

na jego widok, ale to nie zatarło wszystkich dobrych wspomnień ze spędzonego wspólnie z Bisim czasu. Podarował on nawet Efi pierwszy zestaw narzędzi… Nie takich plastikowych, jak te, które dostała od rodziców na czwarte urodziny, ale prawdziwych narzędzi ze stali węglowej. Bisi był bystry. Może nawet bystrzejszy niż Dayo. Mógł wiele w życiu osiągnąć. Niestety po szkole średniej wpadł w złe towarzystwo. Miał jakiś dług u podejrzanych typów, i kiedy przyszli go odebrać… pomylili Daya z Bisim. Wyrównali rachunki, bijąc młodszego brata, dla którego skończyło się to roztrzaskanym biodrem, ciężkim wstrząsem mózgu i plamą na honorze rodziny. Bisi odwiedził Daya w szpitalu i wymamrotał przeprosiny, a potem po prostu… zniknął. Czasami Efi zastanawiała się, czy Dayo, kiedy już przejdzie mu gniew, ucieszyłby się, jeśli jego brat wróciłby do domu. Bo jej sprawiłoby to radość.  –  Hej, Dayo! – zawołał chłopak z korytarza. – Ta panienka suszy ci głowę? – dodał ze śmiechem.  – Znasz moją kuzynkę Efi – powiedział Dayo. – Efi, to jest Sam.  – Tak! To ta geniuszka, co? – powiedział Sam, gapiąc się na dziewczynę, jakby czekał, aż wykona jakąś magiczną matematyczną sztuczkę i wyciągnie niemożliwą liczbę z rękawa czy coś w tym stylu. Efi nienawidziła tego spojrzenia, któremu prawie zawsze towarzyszyła sugestia „powiedz coś mądrego”. Chciała być akceptowana przez otoczenie, a nie odstawać od niego.  –  Efi ma problem ze znalezieniem tutaj przyjaciół – powiedział Dayo, wzruszając ramionami w kierunku Sama.

33


nick y dr ay den

Dziewczyna szeroko otworzyła oczy. O nie, jak on mógł coś takiego powiedzieć? Była przerażona i totalnie zawstydzona.  – Ja… muszę już lecieć, bo mi tramwaj ucieknie! – krzyknęła i uciekła stamtąd ile sił w nogach. Efi naprawdę lubiła Daya. Był dla niej miły. Pozwolił jej nawet zwracać się do siebie po imieniu w szkole, by czuła się jak jego rówieśniczka, a nie młodsza kuzynka, zobowiązana do okazywania szacunku. Ale czasami zachowywał się jak idiota. Efi wskoczyła do tramwaju nr 47 i pojechała do domu. Za oknem przesuwały się krajobrazy Numbani: eleganckie, nowoczesne drapacze chmur poprzetykane plamami zieleni. Szkło budynków wtapiało się w zbyt duże i zbyt błękitne niebo, a prawie każdy wielopoziomowy balkon szczycił się jakimś ogrodem – aż trudno było powiedzieć, gdzie kończą się budynki, a zaczyna natura. Na jednym z tarasów zobaczyła omniki i ludzi wspólnie pielęgnujących kwiaty. Efi niemal czuła energie przepływające przez jej miasto, jakby oddychało, jednocząc swoich mieszkańców w harmonii. Czasem słyszała, jak jej matka i ciotka mówiły o òrìṣà, duchowych istotach, które były integralną częścią świata przyrody i wpływały na ich życie w jakiś tajemniczy, nadal niezrozumiały dla Efi sposób. Próbowała zadawać pytania, jak technologia i sztuczna inteligencja pasują do tego wszystkiego, ale zazwyczaj ją zbywano. Westchnęła, włożyła słuchawki do uszu i skierowała wzrok na tablet. Transmisja na żywo składała się tylko z chrapania Naadego na lekcji i mamrotania Hassany pod nosem podczas dyktanda, więc Efi weszła w folder z materiałem archiwalnym i przeglądała nagrania z całego dnia.

34


Boh at er k a Numb a ni

Potem coś znalazła. Między czwartą a piątą lekcją Stevie Igwe i Sibe Oye trzymali się za ręce! Efi wysłała SMS-a do Hassany, gdy tylko skończyły się lekcje. Nie mogę uwierzyć, że Stevie i Sibe są razem! *Byli. Całe dwie godziny. Naprawdę? Szkoda, że nie widziałaś zerwania. Niezłe widowisko. Czekaj. Niech to znajdę. Która to była godzina?

Nie wiem. Jakoś po wuefie. Przewinęła nagranie do momentu, kiedy Hassana skończyła wychowanie fizyczne. I znalazła ten fragment. To było to! Ale prawie nic nie dało się zobaczyć. Efi ledwo mogła usłyszeć jakieś stłumione krzyki. I wyzwiska. Brzmiało, jakby Sibe wrzeszczała, że Stevie jest „zasuwanym skejterem pomników z samochodu”. A może „zacofanym hejterem omników i ma serce z lodu”? Trudno powiedzieć. Co się dzieje? Od tego momentu nie widzę Twojego kanału.

35


nick y dr ay den

Ach, och. Na wuefie schowałam robota do plecaka. Nie chciałam, żeby któraś z tych dziewczyn z koszykówki, które mają lepkie ręce, go zobaczyła. No i zapomniałam go wyjąć.

Przepraszam. Efi przełączyła się na kanał Naadego z tego samego czasu. Może on coś zobaczył. Ale właśnie wtedy, gdy miało miejsce zerwanie, Naade poszedł do toalety. Na szczęście pamiętał, aby przejść do ustawienia prywatności, i wideo się wyłączyło, ale najwyraźniej w oprogramowaniu był niewielki błąd, ponieważ dźwięk wciąż się nagrywał. Efi wyłączyła fonię w swoim tablecie, aby nie słuchać tego, co zapowiadało się na najgorszy materiał dnia, ale bardzo się myliła. Jak dotąd najgorsze było przebijanie się przez wiele godzin nudy w poszukiwaniu tego jednego sensacyjnego wydarzenia. Słychać było strzelanie z gumy do żucia. Kręcenie włosów. Stukanie palcami i sapanie. Tysiąc małych irytujących czynności, złapanych przez mikrofony i kamery młodziaków. Efi zdecydowanie mogła wykorzystać ten czas w bardziej produktywny sposób. Weszła do sieci i zaczęła szukać algorytmów do sortowania danych. Chciała stworzyć coś, co pomija nudne fragmenty i montuje wszystkie soczyste kawałki w jeden ciekawy film, który mogłaby oglądać podczas jazdy tramwajem ze szkoły do domu. Przeglądała posty na Free Thinkers, gdzie znalazła większość swojego darmowego oprogramowania, kiedy zobaczyła

36


Boh at er k a Numb a ni

ogłoszenie o nowym stypendium dla konstruktorów robotów. Wszyscy na forum dyskusyjnym byli podekscytowani tym grantem. Oferowano całkiem przyzwoitą kwotę w nairach. Efi wiedziała, że nie ma co liczyć na to stypendium, ale nie mogła przestać myśleć o tym, co mogłaby zrobić za takie pieniądze. Ulepszyłaby swoje komputery, zrobiła z nich najnowocześniejszy sprzęt, by nie musiała już spędzać tyle czasu, kręcąc młynka palcami w oczekiwaniu, aż jej oprogramowanie się załaduje. Kto wie, może udałoby

CIĄG DALSZY W PEŁNEJ KSIĄ ŻC

E

się jej nawet kupić model z zaawansowaną sztuczną inteligencją.


Świat wciąż potrzebuje bohaterów! Jesteś z nami? Przeczytaj pierwszą powieść w świecie Overwatch – bijącej rekordy popularności gry firmy Blizzard Entertainment! W niezbyt odległej przyszłości w rozwiniętym technologicznie afrykańskim mieście Numbani ludzie żyją w harmonii z humanoidalnymi robotami – omnikami. Kiedy groźny terrorysta próbuje ją zniszczyć, na scenę wkracza Efi Oladele. Efi od najmłodszych lat konstruuje roboty – maszyny służące lokalnej społeczności i polepszające jakość życia mieszkańców. Kiedy dochodzi do katastrofalnego w skutkach ataku Pięści Zagłady na pilnujące bezpieczeństwa miasta boty OR15, Efi czuje, że musi sprostać wyjątkowemu wyzwaniu – stworzeniu nowej strażniczki Numbani. Podczas gdy Pięść Zagłady sieje zamęt, skłócając ludzi i omników, Efi skupia swoje wysiłki na stworzeniu inteligentnego i empatycznego robota – Orisy, nazwanej tak na cześć potężnych, opiekujących się ludźmi duchów. Orisa musi się wiele nauczyć, nim będzie gotowa na konfrontację z Pięścią Zagłady. To samo dotyczy Efi – zwłaszcza jeśli chodzi o kreowanie bohaterki i… bycie nią. Gdy Pięść Zagłady staje się coraz groźniejszy, a próby powstrzymania go przez wojsko spełzają na niczym, Efi nie ustaje w wysiłkach, by zmienić Orisę w prawdziwą bohaterkę Numbani… nim będzie za późno. Czy się jej uda? Bohaterka Numbani to pełna akcji powieść i zupełnie nowa, oryginalna historia prosto z kuźni pomysłów twórców gry Overwatch!

Ilustracja na okładce: Odera Igbokwe Projekt okładki: Betsy Peterschmidt

© 2020 Blizzard Entertainment, Inc. Wszystkie prawa zastrzeżone. Overwatch oraz Blizzard Entertainment są znakami towarowymi lub zastrzeżonymi znakami towarowymi spółki Blizzard Entertainment, Inc. w Stanach Zjednoczonych i/lub innych krajach.

Cena 39,99 zł w tym 5% VAT


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.