World of Warcraft: Narodziny hordy | Christie Golden

Page 12

N A RO D Z I N Y H O R D Y

potwornościami… tymi man’ari. I Velen jakimś sposobem pojął, że to, co widział, nie było jedynie incydentem. To nie był jeden tylko świat, który zginie. Nie. I tuzin to było mało – sto i tysiąc. Jeśli poprze Sargerasa, wszystko ulegnie zniszczeniu. Ten legion man’ari będzie parł naprzód, wspierany przez Kil’jaedena i Archimonde’a i – niechaj wszystko, co dobre i czyste, ma go w opiece – Velena. Nie ustaną, póki wszelkie istnienie nie zostanie wypalone, poczerniałe jak ten spłachetek ziemi, który Velen widział w swej wizji. Czy Sargeras był szalony? Albo, gorzej jeszcze, czy rozumiał wszystko i nadal tego pragnął? Krew i płynny ogień zalewały otoczenie Velena i jego samego, padały szkarłatnym deszczem, paląc go, ochlapując, póki nie padł na ziemię w szlochu. Wizja miłosiernie zgasła i Velen zamrugał. Drżał. Był sam w świątyni, a kryształ lśnił pokrzepiająco, za co Velen był wdzięczny. To się jeszcze nie stało. Jeszcze nie. To, co powiedział im Sargeras, było w rzeczy samej prawdą. Eredarowie zostaną przekształceni, a ich trzej przywódcy otrzymają moc, wiedzę, władzę… niemalże boską. I stracą wszystko, co było im drogie – zdradzą tych, których przysięgali chronić – by to osiągnąć. Velen przetarł twarz, z ulgą upewniając się, że wilgoć na jego policzkach to tylko pot i łzy, a nie ogień i krew z jego wizji. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Czy była jeszcze szansa, by to zatrzymać, by ograniczyć zniszczenie, które przyniesie ów legion? Odpowiedź przypłynęła doń, tak orzeźwiająca, tak słodka jak łyk czystej wody na pustyni. Tak. 12


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.