„Stanąłem dokładnie w tym miejscu, w którym zahaczyliśmy skrzydłami o drzewa. Kawałki gałęzi tych drzew poleciały z nami aż do Wiednia. Uszkodzenia samolotu były straszne. Dotknąłem rękami tych brzóz, zrobiłem sobie zdjęcia na ich tle. Ucałowałem je, a potem otarłem łzy”.
Fragment wypowiedzi Krzysztofa Wasilewskiego