Obrazki prowincjonalne

Page 52

– Prawdę mówiąc dotąd o tych powodach nie myślałem. Lecz spróbuję na gorąco określić, bo dla mnie samego odpowiedź może być ciekawa. Powinienem chyba zacząć od szkoły średniej. To był już inny świat niż ten ministrancki, w którym się wcześniej obracałem. I z którym się w końcu gwałtownie pożegnałem. – Gwałtownie, czyli jak? – Pod koniec szkoły średniej zostałem heretykiem. Apostatą. W technikum trafiłem na kolegów z miasta nieco większego niż mój zapyziały Zbąszyń, ze Świebodzina i Międzyrzecza. Obracali się w kręgach, jakich w Zbąszyniu nigdy nie było, gdyż nie powstały ku temu warunki. Nazwijmy tychże kolegów pseudohipisami, bo w przecież wszyscy chodziliśmy do szkoły, więc na prawdziwą komunę hipisowską nie było szans. Ponieważ przyjaźniłem się z kilkoma z nich zainteresowały mnie ich zainteresowania. Przeczytałem wtedy – a po 30 latach kupiłem sobie gdzieś w antykwariacie – sztandarowe dzieło Kazimierza Jankowskiego „Hipisi w poszukiwaniu ziemi obiecanej”, z słynną Desideratą, przeczytałem rozprawę doktorską „Filozofia yogi – próba nowej interpretacji”; wyliczam po tylu latach z pamięci! I pewnie dziesiątki innych prac, z których wielu nie rozumiałem zresztą. Ale dyskutowaliśmy o tym, piliśmy tanie wino patykiem pisane, słuchaliśmy muzyki Jetrothul, Hendrixa, Led Zeppelin i innych płyt, których już nie pamiętam, bo jakoś mi ta muzyka nie leżała. Ale byliśmy braćmi. Mieliśmy swój świat. Nagle koniec szkoły. Kto dał radę dostać się na studia, ten się uratował, kto nie – szedł „w kamasze”. A z mojej klasy tylko cztery osoby poszły na studia! Tragedia dla hipisów, pacyfistów, dla kręgu przyjaciół. Wszystko się nagle rozpadło. Koniec świata. Wydawało się nam, że życie już nie ma sensu. Taki mieliśmy poziom idealizmu! Pisanie moje zrodziło się zatem spontanicznie z napięcia po rozpadzie więzi przyjacielskich wymuszonym przez „samo życie”. Nie miałem żadnego przygotowania do tworzenia. W akademiku „Tekturowiec” na pl. Słowiańskim w Zielonej Górze zacząłem coś płodzić. Szybko wyszło, że płody były raczej poronione, choć wtedy nie dla mnie. Skąd miałem o tym wiedzieć po pięciu latach zajęć z technologii metali, mechaniki, elektrotechniki, po dość słabym języku polskim? Byłem niezłym technikiem mechanikiem specjalność obróbka skrawaniem. Pisałem zatem coś sobie na luźnych kartkach, a potem w ogromnym grubym • 50


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.