GROT 07-08/2012

Page 1

ISSN 1428-3506

index 343390


fo t. P i o t r M a ty s ia k

REKLAMA

Najtańszy węgiel ze Śląska Ekogroszek w workach 30 kg * Ekogroszek luzem * Kostka * Orzech * Orzech II * Miał

^

Skup złomu i metali kolorowych Radzyń Podlaski, ul. Międzyrzecka 73/75 Skład opału na terenie młyna

tel./fax (083) 352-71-21 tel. kom. 604-404-680

7-8 (2 2 7 )

2

WNOKOMINKOWE

Wypiek i sprzedaż s ę k a c z y ^ «^ według tradycyjnych receptur

Kontak, w godz: 8:00-16:00


Z M IASTA

A I L E TO CZEKAL1SM Y

OTWARCIE PŁYWALNI

NA TEN B A S E N

Po kilkuna stu m ie siąca ch budowy, 10 w rze śn ia 2012 r., najw iększa m iejska in w estycja sa m o rzą d o w a w przeciagu osta tn ich lat rad zyńska kryta p ływ alnia A Q U A -M IŚ zosta ła oficjaln ie otw arta. Na u ro c z y s to ś ć p rz y b y ło w ie lu z n a m ie n ity c h g o ś c i, w tym p r z e d s t a w ic ie le r z ą d u , p a r la m e n tu , w ła d z w o je w ó d z tw a , sam orządow cy, dyre kto rzy szkół, za kła d ó w pracy, in stytu cji m iejskich i p o w ia tow ych , goście z m iasta p a rtn e rskie g o E gye k na W ęgrzech. O tw arcia obiektu i prze cię cia sym b o liczn e j w stęg i dokonali: Joanna M ucha - M in ister S portu i T urystyki, S ta n isła w Ż m ijan - P ose ł na Sejm RP, Tadeusz S ław ecki - S e kre ta rz S tanu w M in isterstw ie E dukacji N arodow ej, M arceli N iezgoda - P o d sekre ta rz S tanu w M inisterstw ie R ozw oju R e gionalnego, S ła w o m ir S osn ow ski - W ice m a rsza łe k W o je w ó d ztw a Lubelskiego, K rzyszto f G ra b czu k - W ice m a rsza łe k W o je w ó d ztw a Lubelskiego, Lucjan K otw ica - S taro sta R adzyński, W itold K o w a lczyk - B urm istrz M iasta R adzyń Podlaski, W ald em a r C zuba - w ła ścicie l F.H.U. FEW ATER M - ge n e ra ln y w yko na w ca obiektu ora z M arysia S zram - uczennica. O bie kt zo sta ł rów nież p o św ię co n y prze z księ dza dzie ka n a R om ana W iszn ie w skie g o , w a syście p ro bo szcza parafii Ś w iętej T rójcy - księ dza A n d rze ja K ieliszka ora z księ dza prałata H enryka H ołow eńko. Ku zasko czen iu w szystkich zeb ran ych, B urm istrz W itold K o w a lczyk d o ko n a ł pierw szej kąpieli w ra d zyńskim basenie, czym w z b u d z ił a p la u z pu bliczno ści. P rzybyli na u ro czysto ść go ście o b ejrzeli po kaz pływ an ia syn ch ro n iczn e g o w w yko na niu re p reze ntan tki Polski - A g n ie szki D a nko w skie j oraz zw iedzili o b ie kt pływ alni. W ięce j inform acji m ożna uzyska ć na stronie in te rne to w ie j M O S iR pod a d rese m h ttp ://w w w .m o sir-ra d zyn .p l/

12 listo pa da 20 12 roku p ło żo n o kam ień w ę g ie ln y pod b u d o w ę kryte j p ływ a ln i w R adzyniu P odlaskim . N iecałe dw a lata później o b ie k t o d d a n o d o u ż y tk u . M o żn a w ię c p ow iedzieć, że cze ka liśm y 22 m iesiące. A le czy aby na pe w n o? Od dw ud ziestu kilku la t (nie m ie sięcy) w całym po w ie cie ra d zyńskim nie b yło an i je d n e g o „le g a ln e g o ” ką p ie liska . O sta tn ie za m kn ię to na prze ło m ie lat 80 - 90 u b ie głe go stulecia. C o cie kaw e w sto su n ko w o nied ług im czasie po otw arciu. P am iętam je g o u ro czyste o d da nie do użytku . Był rok 1987. Ż artow a łe m , że to p re zen t na m oje 18 urodziny. W sp a n ia ły za le w p o w stały na teren ach daw nej c e g ie ln i, n o w iu tk ie , p a c h n ą c e ś w ie ż y m d rze w e m pom osty, biała fla g a w yw ie szo n a prze z ratow nika, p ia se k na plaży, i d ziesią tki a w ła ściw ie setki ludzi. S ie la nka n iestety nie trw a ła d łu g o . W a n d a le ro z p o c z ę li s y s te ­ m a tyczn ą de w a sta cję pom ostów . M iasta NIE B Y Ł O S T A Ć na z a tru d n ie n ie ra to w n ika . U p łynę ło kilka lat a po kąpielisku zo sta ły tylko s a m o tn e p a le , k tó re n ie d a ły s ię a n i zd e w a sto w a ć ani usunąć. Jako cie kaw o stkę m ożna dodać, że w tym czasie zn a jd o w a ł się je s z c z e na sta d io n ie stary o d kryty basen betonow y. O statni raz R a dzyn iacy zażyw ali w nim kąpieli w pierw szej po ło w ie lat 70. I to chyb a w szystko je ś li chodzi o p o w o je n n ą ja kże u b o g ą h is t o r ię s tr z e ż o n y c h k ą p ie lis k w R adzyniu. A ile m oje p o kolenie c ze ka ło na b a s e n ? W 19 82 c z y 19 83 ro ku k ie d y k o n ty n u o w a łe m s w ą e d u k a c ję w S zko le P od staw o w ej nr.2 na je d n e j z lekcji d yre kto r T c h ó rz e w s k i p o w ie d z ia ł na m , że n ie d a ­ le k o u lic y Z a b ie ls k ie j p o w s ta n ie S z k o ła P od staw o w a nr.3 a przy niej kryty basen. Do dzisiaj pam iętam je g o słow a: „W y na pew no op u ścicie ju ż szkołę, ale w a sze dzieci na p e w n o bę dą korzystać z teg o b a se n u ” . I tu się pan d yre kto r nie pom ylił. M oje pokolenie d a w n o o p u ściło szkoły. D w oje m oich dzieci ró w n ie ż z a k o ń c z y ło e d u k a c ję w s z k o le śred niej, ale z basenu ko rzysta m y dzisiaj całą rodziną.

Opracowanie: Piotr Sławecki Wydział Promocji i Rozwoju Urząd M iasta Radzyń Podlaski.

..Działo się to dnia 12 miesiąca listopada Roku Pańskiego 2010...” W n ikliw y czyte ln ik z pe w n o ścią za u w a ż y ł na sąsied nie j stronie, histo ryczne ju ż d zisiaj zd ję cie bu rm istrza W itold a K ow alczyka w m u ro w u ją ce g o kam ień w ę g ie ln y pod krytą pływ alnię i o kład kę grota z ta m te g o okresu, na której b u rm istrz i starosta Lucjan Kotw ica ściska ją w dłon iach d o ku m e n t w id o czn y poniżej.

J ll z t c y n y M / L , i ..L . c , i

P lr . L

J T y .;

, „ U

.

i

r i.

SJJ

2 . , p o t.

. t?.L ,n i. P J L L »

J a ..

a™ ,

„iut. OLU,

P ..L

JJ

n u.j,U i

.U

Janu/riifJoiuijcIi orai p fuj wsparciu funJuaiy U nii £uropojshioj, /.udawany jost dfa patriot. uczniów

I c .l.r & ,« « „

iroLw U a. P .iw i„.n ś . J U t. C ,.L ^ r ttó w .U i.

i

W „ r tL

b

i p L . U .., U

fJ U

U ..j . £

.J

L

P ,M

P io tr M a t y s ia k

.U ł ,

p . m i.tlo SuiiaJcujl o nasiej wspótnej trosce IV wychowaniu mtodego pohoienia.

2 ),J o

fc Jnu.

12

Upadu, O L P«A,Lr 2 0 1 0 . tH uu. R J + P J U

fot.P.M.

SU,

P r~ i~ ~ l , /

M U JL.

W u et~ . Sportu i

W oj..óJj,u J . U L , .

l,)L ę ~ f . V.L„L,

Star.sk

y J V ./

iejyj,im

i ,/ M ę u u ,

U

W .j...d , J ,L U i„ ,

X ^

»»t,

IS^,,iiP.ilU:LllWik,UJ<.w.lc4 .Pn.wJn„,ą„r l?.Ą P^iwwlSJ,,~,P.JU „ L ,l Wl.r.1. W J.s..ic„ P „ ...Ł « ^ R Ą

__ 2 ł L j .

WU, & d + P

A-U,Jk

° ^ l‘

P .d,,nsLr L /L . P J .tJ .n C»pdi, P ~ L ~ — P ^ f,i 1 tU i l / L . P M K ~ ~ W „ ^ w ,L

Potwierdzenia faltu rozpoczęciu hudowy poprzez wmurowani* niniejszego nltu Swoimi podpisami dolonati olocui na urocnjsloii

'euvt

^'c

is- Ot omcrf*

£kć>lr~JZtfruts /If» , an koutjeryi-

- /V a — **'

AdvO.

Marski

fiaobj 'Ti*,ci

Noa^«

QfrcM'l

-\,v

Powiecie ftadiyństinij Województwie cf.uhhlim ru nasię gdij gtową JCoiciata J(nlnhclwy> hijf


WYWIAD GROTA

WYKUPIĘ KARNET EKSTRA Początek jesieni 2012 roku pr zy n o s i dla Ra d zy n ia Podlaskiego znaczące zmiany. Zm ienia się infrastruktura miejska w sposób „epokowy", nabiera blasku centrum miasta, kończy się dwudziestoletni koszm ar z zagospodarow a­ niem odpadów komunalnych. Niektórzy żartują, że w Radzyniu albo s ię p ro c e su je , albo in w e stu je . Porozm aw iajm y zatem o tej przyjemniejszej i bardziej efektownej stronie życia samorządowego. Rozmowa z Witoldem Kowalczykiem burmistrzem Radzynia Podlaskiego.

tygodniowym , w godzinach od 8 do 1 5 . To, ile dana klasa będzie m iała godzin pływania, zależy ju ż od dyrekcji szkół, to decyzja placówki. Również zakłady pracy, które zadeklarow ały chęć korzystania i wykupiły karnety, będą um ieszczone w grafiku. W wolnych godzinach można będzie korzystać indywidualnie, basen będzie o tw a rty d la w szystkich, codziennie, do godziny 22.

Czy powstaną sekcje pływackie ? W ram ach MOSiRu, póki co, nie planujem yjeszcze sekcji, ale już w iem , że w ram ach sportow ych klubów szkolnych, te sekcje się zawiązują. Pierwsza została stw orzona przy ZSP w Radzyniu, dla uczniów klas I- III szkół podstawowych. Mam nadzieje, że szybko takich sekcji będzie przybywać.

A czy Pan już wykupił karnet ekstra?

Panie burmistrzu, jak woda w basenie? Ciepła?

Jeszcze nie, ale w najbliższym czasie wykupię. Przymierzam się do system atycznego korzystania z basenu. Może pomoże mi to w odchudzaniu.

Ciepła. Czysta. Gotowa do kąpieli.

Jakim stylem pływackim będzie Pan odchudzałsię najczęściej ?

Po wielu, wielu latach spełniły się marzenia kilku pokoleń Radzyniaków. Mamy piękny basen, efektowniejszy niż te sąsiednie, w Łukowie, Międzyrzecu czy Parczewie. O sile oczekiwania na basen świadczy fakt, że w pierwszy weekend działania pływalni, odwiedziło ją tysiąc osób. Jednak droga do budowy inwestycji nie była łatwa, ani tania. Projekt pierwotnie szacowany na ponad 20 mln złotych, został zredukowany do 13 mln. Opór części samorządowców niemal definitywnie nie przekreślił realizacji inwestycji. Udało się. 10 września skąpał się Pan po uszy, inaugurując tym samym sezon pływacki w Radzyniu Podlaskim. Warto było czekać na ten moment ? W arto. Jest to dla m nie duża satysfakcja. Podczas otw arcia pływ alni m ów iłe m , że kiedy byłem nauczycielem Szkół Zawodowych przy ul. Jana Pawła II, w latach 70 . ówczesny dyrektor tw orzył koncepcję n o w e js z k o ły , gdzie m iały być też w arsztaty i pływalnia. W tedy uważaliśmy, że je s t to m arzenie na w yrost, nierealne. Teraz to m arzenie się s pełniło. I m yślę, że kiedy dyrektor Toczyński, patrzy na nas gdzieś teraz z góry, to je s t z nas zadowolony. I z siebie. Bo sp e łn iły się też i je go m arzenia. Dodam tylko, że w spółczuje m alkontentom , którzy byli ham ulcowi przy tej inwestycji. Twierdzili, że prę d ze jim kaktus w yrośnie na dłoni, niż my to zbudujemy. Cóż, w spółczuje im. Będą m usieli teraz do końca dni swoich z tym kaktusem chodzić.

Zgodnie z wygłoszoną dawniej obietnicą, ale też tradycją, dokonał Pan pierwszej kąpieli w radzyńskim basenie. Sam. Niektórzy mają żal, że nie zaprosił Pan do zwyczajowego rytuału minister sportu Joanny Muchy... Była okazja... Z pewnością byłaby to w iększa atrakcja, ale nie śm iałem prosić.

Przecięcie wstęgi za nami. W jaki sposób będzie pracował Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, w którego gestii jest pływalnia, by w jak najszerszym zakresie udostępniać ją dla chętnych, ale też promować zajęcia pływackie? W te j chwili trw a opracowywanie gra fika zajęć, podczas których szkoły będą w ram ach lekcji w-fu korzystać z pływalni. Oczywiście szkoły w szystkich sam orządów, które wyraziły akces i wolę korzystania z basenu. Uwzględnione to będzie w planie

Chyba pieskiem ( śm iech). Ja profesjonalnie nigdy nie pływałem, ale radzę sobie na wodzie. Utopić się nie utopię.

Podobno nie wszyscy otrzymali zaproszenie na uroczystość otwarcia pływalni Aqua-Miś ? Nie wszyscy, bo gości się dobiera życzliwych. Jako gospodarz uroczystości mam prawo zapraszać osoby, które były pom ocne przy te jin w e s ty c ji i ją w sp iera li, a nie tych, którzy byli hamulcowi. Całe szczęście ani przy budow ie pływalni, ani zakładu zag osp od arow an ia od padów w A dam kach, tym ,,inaczej życzliwym ” nie udało się, m im o w ielu starań i wysiłków, zatrzymać rytm u prac.

Jakie korzyści przyniesie dla potencjalnego klienta otwarcie nowoczesnego zakładu w Adamkach ? Czy wzrosną stawki za wywóz nieczystości? Zacznę od tego, że zakład robi wrażenie bardzo pozytywne. To co tam było przed, a to co je s t teraz, je s t szokujące. S toją piękne obiekty, przestronne place, stare w ysypisko je s t zrekultywowane i przykryte w arstw ą ziem i, nasadzony je s t pas zieleni w okół starego wysypiska. Z am ia st hałd odrażających śm ieci, które było czuć w prom ieniu kilku kilom etrów , m am y nowoczesny zakład segregacji i utylizacji odpadów kom unalnych, który będzie służył m ieszkańcom 1 6 gm in. A docelowo, może służyć naw et 22 gm inom . Z atrud nie nie znajdzie 4 0 osób. M yślę, że to będzie z korzyścią dla w szystkich. Stawki nie wzrosną. Jest to inwestycja budowana w 7 5 procentach za środki unijne. Na mocy zobowiązań je s t ustalone, że przez pierwszych pięć lat działania ob ie ktu , ceny za wywóz nieczystości są pozostaw ione na tym sam ym poziom ie. Poza tym , śm ieci segregowane, będą m iały inne s ta w k i. Także będzie oka zja pro m ow a ć d zia ła n ia ekologiczne.


O twarcie zakładu w Adam kach planowane jes t na koniec października. Podobnie ja k zakończenie prac rewitalizacyjnych w centrum m iasta oraz oddanie do użytku ścieżki rowerowej. Czy mógłby Pan powiedzieć kilka słów na te m a t tych inwestycji ? Jest to ścieżka wzdłuż rzeki Białki, po je d n e js tro n ie , od ulicy Klebeerga, do ulicy Leśnej. Ma długość 3 3 0 0 metrów, szerokość m iędzy 3 m e try a 4 . Na ścieżce row erow ejbęd zie o św ietle nie w części solarne, w części tradycyjne, m iejsca do wypoczynku, zatoczki z ław kam i, sanitariaty. Ścieżka będzie m iała stały m onitoring. Przy końcu ulicy Le śne jprze w id zia ny je s t też parking na kilka sam ochodów , podobnie przy drugim końcu ścieżki na ul. Klebeerga. Mam nadzieję, że ścieżka znajdzie am atorów i chociaż nie je s te ś m y Holendram i, gdzie każdy kierowca to rowerzysta, to przybędzie nam chętnych do przejażdżek rodzinnych czy do pracy. Ścieżka przebiega przez całe m iasto, je s t zlokalizow ana idealnie, by bez większych problem ów, korków itp., dotrzeć na czas innym środkiem lokom ocji niż sam ochód. Prace przy rewitalizacji centrum m ia sta trw a ją od kilku m iesięcy. Rewitalizowana i przebudowywana je s t ul. Jana Pawła II i Pl. W olności. Całkow ita w a rto ś ć projektu wynosi prawie 4 mln zł. W ram ach projektu je s t w ym ieniana naw ierzchnia ulic z a s fa lto w e jn a kostkę brukową. Objęty rew italizacją obszar obejm uje ul. Jana Pawła II, od m ostu na rzece Białce, do skrzyżowania z ul. Kościuszki oraz Plac W olności. W zakres prac wchodzi również rem ont muru parkow ego wraz z bra m am i, przebudow a Pl. W olności, przebudowa jezdni i chodników ul. Jana Pawła II i wraz ze skrzyżowaniem z ul. O strow iecką, budowa kanału te le te c h ­ nicznego dla sieci teletechnicznych i elektrycznych, linii energetycznych oraz ośw ietle nia, budowa zatoki parkingow ejprzy ul. Jana Pawła II, budowa kanalizacji deszczow ejw ul. Jana Pawła II, przebudowa sieci wodociągow ej, m ała a rch itektura (siedziska kam ienne, zegar słoneczny, murki oporowe, kraty przy zieleni), zieleń m iejska (traw niki, krzewy, drzewa), m onitoring. Ulica M ię d zyrze cka o b e jm u je d o d a tk o w y p ro je k t przebudow y, z funduszy tzw. schetynów ki, w ram ach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych za 3 , 1 mln. zł. Pojawi się nowa naw ierzchnia, chodniki, ośw ietle nie, ścieżka rowerowa. Powinno być ładnie. Czy są plany rewitalizacji ulicy Rynek czyli placu po starym dworcu PKS ? Jest w ykonana koncepcja projektow a, która skła da się z dwóch elem entów . Pierwszy z nich to odbudow a hal, które zostały rozebrane, zgodnie z zaleceniam i kon serw atorskim i. Jest już przygotowana uchwała o sprzedaży tych działek. Budowa hal będzie ju z należała do przyszłych w łaścicieli działek. Sam plac będzie odnow iony w zależności od funduszy, bądź pozyskanych z program ów unijnych, bądź budżetowych. W p rzyję te jko n ce p cji budynek, któ ry stoi na środku placu je s t przewidziany do rozbiórki. M am y z tym problem , ponieważ budynek ma dwóch w łaścicieli. Jeden z nich nie zgadza się ani na zam ianę, ani na sprzedaż sw o je jczę ści nieruchom ości. W m om encie gdy nastąpi ju ż fo rm a ln e przystąpienie do realizacji tego zadania, ten problem m usi zostać rozwiązany, czy przez wywłaszczenie za odszko­ dowaniem czy w fo rm ie porozum ienia. Temat, który został przypomniany Radzyniakom dokładnie z podziemi, to te m a t radzyńskich lochów. Podczas remontu sieci wodociągowej pracownicy PUK natrafili na podziemny ceglany kanał. Panie Burmistrzu, czy był Pan w radzyńskich lochach ? Byłem. Radzyniakom od dawna w iadom o, że te lochy istniały i istnieją. Teraz zostały przypom niane m ieszkańcom przez przypadek i te m a t ożył, ale sprawa otw arcia lochów nie je s t prosta. Kiedyś próbow aliśm y je zinwentaryzow ać, nie było je d n a k o fe r t w ykonaw czych. Teraz n a s tą p iło ożyw ien ie zainteresow ania i pojawiła się je d n a firm a , z tym , że staw ka ich badań wynosi 5 0 0 zł za ar. Takich pieniędzy na razie nie ma w budżecie. Poza tym , lochy nie są w łasno ścią m iasta, a m iasto nie może inw estow ać w nie s w ó jm a ją te k.

Częściowo mogą być własnością m iasta, ponieważ nikt nie wie gdzie sie kończą i ja k a dokładnie jes t ich nić. Dwa w ejścia do lochu były w parku. O dkryto też w e jście na osied lu Bulwary, ale w iększość lochów wiedzie przez tereny zespołu pałacowo - parkowego. Podania m ówią, że było kiedyś połączenie pałacu z Oranżerią w postaci kanału podziem nego. Ale proszę zauważyć, że m ia sto od czasów budowy pałacu i kanałów podziem nych, zosta ło ju ż nie raz i nie dwa, poorane budowam i wodociągów, linii energetycznych, w ykopam i pod budowę osiedli, pryw atnych domów. Gdyby te lochy wychodziły poza obręb zespołu parkow ego, r a c z e jb y ś m y ju ż o tym w ie d zie li. Chociaż niesprawdzone, niezw eryfikow ane opow ieści z dawnych dziejów m ówią, że lochy ciągną się do ulicy M iędzyrzeckiej, Czem iernik, Suchow li, hen, hen... Każde miasto lubi mieć swoją legendę i tajem nice. Radzyń szczyci się legendą o odciśniętym kopycie końskim w kamieniu, ale przecież moglibyśmy pokusić sie o w ięcej. Czy je s t szansa, że chociaż jeden fragm ent lochu zostanie w przyszłości udostępniony dla poszukiwaczy skarbów, białych dam, wreszcie - turystów? M yślę, że to dopiero będzie realne. Gdyby w ojew oda podjęła decyzje o ogłoszenie przetargu na zagospodarow anie zespołu pałacowo-parkowego i znalazł się oferent, to on ze względu chociażby m arketingowych istnien ie lochów w ykorzysta. Jest to coś,co z pew nością będzie przyciągało tu rystó w Czy zainteresowanie spółki Anders nabyciem radzyńskiego pałacu to czas przeszły? Z tego co w iem , bo to je s t sprawa, która należy do starosty. Rozmowy inform acyjne, w stęp ne z przedstaw icielem spółki Anders ,odbyły się. W ynika z nich, że spó łka je s t zainteresow ana inw estow aniem w pałac dużych pieniędzy, ale w arunkiem , że będzie w łaściciele m pałacu. Spółki nie in te resu je dzierżawa. Nie chce ryzykować inw estow ania naprawdę poważnych sum w dzierżawę. W tej chwili nie ma rozmów dotyczących sprzedaży pałacu. Trwają rozmowy s ta ro sty z wojew odą, dotyczące w ysta­ w ienia zespołu pałacowo - parkowego do dzierżawy. Jest to próba ogłoszenia publicznego przetargu. Gdy pojawią się ja k ie ś oferty, w tedy będą dalsze rozmowy. Rozmowę o inwestycyjnej kumulacji październikowej wypada zakończyć rozmową o planach na przyszłość. Jakie one są ? Jestem zw olennikiem tego, by w p ie rw s z e jk o le jn o ś c i budować ulice, drogi dojazdowe do posesji. To je s t w te jc h w ili ważniejsze. Patrząc realnie na dzisiejszą sytuację fina nso w ą państwa, a w związku z tym i sam orządów, myślę, że będzie to realizowane ju ż z nowego rozdania budżetu 2 0 1 4 - 2 0 2 0 . Dla kontynuacji trzeba w ykonać kilka ulic, których brakuje, wykonać nawierzchnie, uzbroić. Najważniejsze to ulica Łąkowa, W iśniowa, Podlaska, Polna. I m niejsze ulice ja k Porzeczkowa, Nadw itnie, Akacjowa, Dębowa, Klonowa, boczne Zielonej, kolejne odcinki ulicy Pow stania Styczniowego. To są te najważniejsze. M yślę, że plan budowy uda się zrealizować do końca kadencji. Czuje Pan ulgę mówiąc o najważniejszych inwestycyjnych potrzebach w m ieście, nie wym ieniając oczyszczalni czy basenu ? Ja się cieszę. Na pewno je s t to sa tysfakcja i dla m nie osobiście, i dla sam orządu. Szczególnie dla tych, którzyw sp ie ra li m nie przez te lata. Mam satysfakcję z tego, że nie spe łn iły się czarne scenariusze opozycji, która nigdy nie dostrzegała rzeczy pozytywnych i sypała piach w tryby. Zawsze można powiedzieć, że m ogłoby być lepiej. A przecież nie je s t źle. Jest się z czego cieszyć. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała M onika M ackiew icz


Z MIASTA

SZCZEP HARCERSKI PONOWNIE W RADZYNIU

Po ponad 5 latach solidnej pracy , brania udziału w projektach, konkursach, biwakach, akcjach, kursach i wspólnych starań o powstawanie nowych jednostek nasze radzyńskie harcerskie środowisko może pochwalić się kolejnym olbrzymim sukcesem. W dniu 20.08.2012r, na mocy rozkazu komendanta Hufca ZHP Łuków został powołany I Szczep Drużyn Harcerskich w Radzyniu Podlaskim. Jego komendantką została mianowana druhna pwd AnnaZabielska.

z rąk goszczącego u nas Komendanta Hufca ZHP Łuków hm. Zdzisława Dudzińskiego, Komendantki Szczepu oraz kadry program ow ej. Wszystkich zainteresowanych współpracą z nami zapraszamy do naszej siedziby, która znajduje się przy ulicy Jana Pawła II 2, w budynku Pałacu Potockich, wejście D. Z harcerskim pozdrowieniem Czuwaj!

„Jest to dla nas niebywała radość, ale też ogromne wyzwanie. Od tej pory stanowimy odrębną jednostkę a dzięki temu będziemy mogli jeszcze lepiej i sprawniej działać na rzecz dzieci i młodzieży z naszego miasta oraz społeczności lokalnej”- mówi komendantka.

Aneta Rater

N lk L A M A

MONIKA

OSTASIEWICZ 604-341-107 5lkota.Pl

8B№ NOWE CENTRUM KSZTAŁCENIA W RADZYNIU PODLASKIM NABÓR NA ROK 2012/2013: Pierwszym poważnym przedsięwzięciem było zorganizowanie w dniach 27-31.08 kursu dla zastępowych i przybocznych „Wyspa Skarbów”, w którym wzięło udział łącznie 18 kursantów nie tylko z Radzynia, ale też z Białej Podlaskiej. Wszyscy uczestnicy wykazali się ogromną pracowitością i zapałem, ponieważ zdecydowali się poświęcić swoje ostatnie dni wakacji po to, aby wspólnie spędzić czas, nauczyć się czegoś nowego i poszerzyć swoje umiejętności. Samarytanka, terenoznawstwo, budowanie zespołu, warsztaty wokalne to tylko część bogatego programu, który został przygotowany dla młodych kursantów przez starszych harcerzy z 12. Drużyny Wędrowniczej działającej przy I LO pod opieką Komendantki kursu Anny Zabielskiej. Przy tej okazji chcieliśmy jeszcze raz pogratulować harcerzom, którzy pozytywnie ukończyli kurs za ich chęć i zapał podczas wszystkich zajęć. Nie jest to jednak koniec naszych harcerskich planów na ten rok. W najbliższym czasie planujemy powołanie gromady zuchowej. Będzie to alternatywa dla najmłodszych dzieci, które też wspólnie z nami zechcą rozpocząć swoją harcerską przygodę. Mamy nadzieję, że powstanie tego szczepu przyczyni się do powiększenia naszego dorobku harcerskich przygód, umiejętności oraz że będzie to okazja do jeszcze bardziej aktywnej działalności na terenie naszego miasta. W artykule prezentujemy zdjęcia przedstawiające harcerzy podczas przebiegu kursu oraz podczas jego zakończenia. Patenty świadczące o pozytywnym ukończeniu kursu uczestnicy odebrali

KURSY MATURALNE Z ANGIELSKIEGO, MATEMATYKI, CHEMII, BIOLOGII

ZAPISZ SIĘ JUŻ DZIŚ I ZACZNIJ PRZYGOTOWYWAĆ SIĘ DO MATURY! \J KOMFORTOWE GRUPY, DOŚWIADCZENI NAUCZYCIELE, GRUNTOW NE POWTÓRZENIE MATERIAŁU OBOWIĄZUJĄCEGO N A EGZAMINIE M ATURALNYM

ANGIELSKI DLA DZIECI I MŁODZIEŻY PROGRAM DLA MAŁYCH ODKRYWCÓW Z JĘZYKA ANGIELSKIEGO CIEKAWI BOHATEROWIE, BOGATY ŚWIAT ZWIERZĄT, PODRÓŻ PO RÓŻNYCH ZAKĄTKACH ŚWIATA ORAZ ZWYCZAJE KRAJÓW ANGLOJĘZYCZNYCH SPRAWIĄ, ŻE NAUKA ANGIELSKIEGO STANIE SIĘ

NOWĄ WCIĄGAJĄCĄ PRZYGODĄ!

ZAJĘCIA 2 RAZY W TYGODNIU PO 50 MINUT


KULTURA

w sm rfiS K iE ś w ię t o m u z y k i 22 września odbył się pierwszy z trzech koncertów X X IX Dni Karola Lipińskiego. Tegorocznym obchodom towarzyszy wystawa radzyńskiego artysty-malarza Marka Leszczyńskiego. Organizator imprezy, którym jest oczywiście Radzyńskie Towarzystwo Muzyczne im. Karola Lipińskiego w Radzyniu Podlaskim, na ten wyjątkowy wieczór zaprosił miłośników muzyki klasycznej do sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej. O godzinie 18.00 odbył się recital „Skrzypce z polską duszą” , na którym wystąpił znany już radzyńskiej publiczności Krzysztof Jakowicz (skrzypce) oraz Robert Morawski (fortepian). Słowo o muzyce wygłosił prezes Towarzystwa Muzycznego - Zygmunt Pietrzak. Jako ciekawostkę należy dodać, że Krzysztof Jakowicz zagrał na pięciu skrzypcach wykonanych przez polskich lutników. W repertuarze, oprócz kompozycji Karola Lipińskiego, znalazły się też utwory Henryka Wieniawskiego, K a ro la S zy m an o w sk iego, Ign acego Jan a P aderew sk iego i C am ille Sain t-San s. Wstęp na koncert był wolny. Wszystkim wydarzeniom muzycznym przewidzianym w tegorocznej edycji Dni Karola Lipińskiego towarzyszy wystawa Marka Leszczyńskiego zatytułowana „Malarskie wariacje” . Jest ona kontynuacją zainteresowań artysty muzyką. Wernisaż miał miejsce wieczorem 21 września w Galerii „Oranżeria” w Radzyniu Podlaskim. Ekspozycja będzie czynna do 15 listopada 2012 roku, od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-15.00.

W E R N IS A Ż

W

>

i i fot.Piotr Matysiak

k

Prezentowane na wystawie obrazy to niewielki kameralny cykl, który spina rumak. To cichyukłon w stronę radzyńskiego rydwanuApollinapatrona sztuki i poezji. Dyskretnie przewodzi on przedziwnej galerii m uzykujących p ostaci. P iszę „przed ziw n ej” , bo oto na koniopodobnych wierzchowcach przypominających może nieraz osły, zebry albo dziecięce zabawki defilują muzykanci płci obojga grajkowie w osobliwych czapkach, kapeluszach, wojowie w szyszakach, eleganckie damy. Z powagą dzierżą swoje instrumenty dęte i strunowe, przestylizowane w plątaninę rurek albo ustawione rzędem niczym włócznie wojowników. Tyle anegdoty. Teraz do gry włączają się środki malarskie, uruchamiając naszą wyobraźnię. Sceny brzmią gamami czerwieni i zieleni szmaragdowej albo stalowych i grafitowych szarości (to marsz żałobny). Gdzieniegdzie rozbłyskują akcentem barwnym. Płyną dźwięki, słychać muzykę.

Dominika Leszczyńska


WYWIAD GROTA

WAŻNE BY BYCZE SOBĄ zetknąć się z sytuacjami, wrócić do Radzynia i amerykański sen realizować tutaj. Najważniejsze było nastawienie i cel jaki sobie wspólnie i każdy z osobna stawialiśmy. Myślę, że to nam pomogło nie stracić głowy i wrócić w poczuciu, że za nami wielka przygoda, ale też ogromna inspiracja. One Way. „Ameryka przebyła już drogę, która wciąż przed nami. Warto spojrzeć na ich doświadczenia i skorzystać z tych najlepszych. Na złych też warto się oprzeć, ale tylko po to aby ich nie popełnić”. Rozmowa z Jakubem Jakubowskim, prezesem Radzyńskiego Stowarzyszenia dla Kultury, „Stuk-Puk”, grafikiem, ilustratorem, właścicielem Kawiarni Artystycznej Kofi&Ti (co nie jest bez znaczenia), animatorem wielu zdarzeń kulturalnych, wreszcie - pomysłodawcą i reżyserem filmu “Dziadki-dziatkom - Pamiętnik ze Starego Radzynia”. Film powstał w roku 2009. W marcu tego roku, Jakub wraz z Dariuszem Gałanem, kierownikiem Filii UTW, z rąk premiera RP Donalda Tuska, odebrał nagrodę za film, „Dziadki-dziatkom ”, który oceniono za jedno z najlepszych międzypo­ koleniowych działań, zgłoszonych do konkursu, „Seniorzy w Akcji. UTW dla społeczności". Pokłosiem projektu, ale też innych wydarzeń, było zaproszenie Kuby na wyjazd studyjny do Stanów Zjednoczonych, organizowany przez Departament Stanu USA, Szkołę Liderów oraz Polsko-Am erykańską Fundację Wolności. Uczestnikami wyjazdu było zaledw ie 10 liderów d ziałających w obszarze kultury z całej Polski, którzy zostali wybrani spośród absolwentów Programu „Liderzy PAFW.

Z obszaru całego kraju zostało wybranych zaledwie 10 liderów, osób które swoją działalnością promieniują na dosyć duże obszary społeczeństwa, inspirują je do nowych działań, itd. Co dała wam wizyta w Stanach Zjednoczonych ? Jak się okazało, 7 z 10 uczestników tej wizyty, były to osoby pracujące po wschodniej stronie Wisły. Cała dziesiątka z małych miejscowości. Celem naszego wyjazdu było zbadanie w jaki sposób kultura wpływa na rozwój małych społeczności. To było nasze najważ­ niejsze oczekiwanie i początku bardzo m ocno p rze z nas akcen to w an e. Chcieliśmy odwiedzać małe, zapomniane dzielnice, oddalone od centr turystycz­ nych, zagrożone bezrobociem itp. Byliśmy tam. Trudno podsumować w kilku zdaniach 10 dni, tym bardziej, że program był tak mocno wypełniony, codziennie mieliśmy po kilka spotkań i dosłownie każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy do tego, żeby przejść się po mieście, poznać z ludźmi, powymieniać kontakty. To już procentuje. Wspomnę na przykład o moim znajomym, młodym artyście Mariuszu Tarkawianie, który bardzo dobrze się rozwija, wystawia swe prace w całej Europie, a być może dzięki mojej sugestii i tym kontaktom, pojedzie na „artist in residence” do Galerii „Fabryka Materacy” w Pittsburghu. Chciałbym jak naszerzej dzielić się tymi doświad­ czeniami, wiedzą, podpowiadać ciekawe pomysły. Wszystkie rzeczy, począwszy od najmniejszych pomysłów, a na ideach zagospodarowania ogromnych przestrze­ ni (jak nasz pałac Potockich) skoń­ czywszy, można dyskutować i wypró­ bować także u nas.

Kuba wrócił ze Stanów niedawno. Zobaczył nie tylko światła Manhattanu i szczury w Central Parku. Wizyta miała bardzo szeroki wachlarz spotkań, które miały miejsce w kilku miastach USA: Nowym Yorku, Waszyngtonie, Baltimore i Pittsburghu. O swoich przeżyciach, emocjach towarzyszących wyjazdowi, inspiracjach, dośw iadczeniach, na­ dziejach, opowiada na video-blogu, który Jeden z odcinków twojego video-blogu ma łatwo można odnaleźć na youtube, dzieli tytuł „Precz ze stereotypami”. Z którymi? się też nimi z nami. Zapraszamy do Stereotyp, że Ameryka to jest tak jak lektury. w filmach, jest nie do końca prawdziwy. My Kuba, spełnił się twój 10-dniowy, się takimi stereotypami żywimy, myślimy, że tam wszystko jest mega, że po szosach amerykański sen? jeżdżą krążowniki, itp.Ato jest zwykły kraj, W aplikacji, która pisałem do ambasady który ma wiele problemów i nie jest to napisałem, że nie jadę tam żeby się spełnił wszystko takie różowe. Na przykład mój „amerykański sen”, tylko po to, by w nowojorskim Central Park, który w obejrzeć tam wiele rzeczy, poznać ludzi, filmach jest zawsze oazą zieleni i słodkich

obrazków, taki raj na ziemi i sielanka. Takiej ilości biegających szczurów nie widziałem nigdy w życiu. Byliśmy tam wieczorem a trawa dosłownie „żyła”, szczury przeskakiwały jeden za drugim. Trochę się baliśmy tej amerykańskiej egzotyki - dużo bardziej niż wizyt w Harlemie, Queensie czy na Bronxie. Kilka dni przed wyjazdem biegałem po R a d z y n iu z k a m e rą i p ytałem przypadkowych ludzi, czym dla nich jest Ameryka, z czym się kojarzy? Najczęściej padały opinie, żeAmeryka kojarzy się nam z wolnością. A tam, na wejście, kiedy zapytałem o to, czy można wypić piwo na ulicy, usłyszałem od przewodnika, że grozi za to areszt i proces sądowy. Jest to poważne wykroczenie. Byłem na festiwalu w Harlemie, czułem się tam świetnie, pełna kultura, świetna muzyka, potrawy, wydarzenia, ludzie. Co kilkadziesiąt metrów po kilku stoją policjanci, przy każdym skrzyżowaniu na ulicach stoją radiowozy. Amerykanie mają takie przekonanie, że żyją w kraju swobód i wolności, ale to jest płaszczyk, pod którym się kryje dużo przepisów, różnic prawnych pomiędzy stanami, nakazów, zakazów, np. zakaz gry w piłkę pod kara taką a taką. U nas są to często tabliczki, wywieszane przez radę osiedla, z których każdy sobie może zakpić, a tam, za naruszenie zakazu grożą poważne konsekwencje. Widzieliśmy na Bronksie murale upamiętniające chłopa­ ka, który zginał podczas konfrontacji z policją. Na następnym muralu informacje podane w strawny dla młodych sposób, że policjantów można nagrywać, fotografować, że jest prawo obywatela i żeby nie bać się tego robić. Czuć, że atmosfera w takich dzielnicach jest duszna, że są tarcia między mieszkań­ cami a policją, że władze zachowują się wobec żyjących tam dość opresyjnie.

Nowy Jork, Muzeum Sztuki Współczesnej MoMA Świat sztuki i projektowania widziany oczami dziecka.


A jak funkcjonuje system związany z tworzeniem szeroko rozumianej kultury? I czy jest na nią zapotrzebowanie? Jeśli chodzi o kulturę, tam system jest całkowicie inaczej ustawiony. Nie ma w Stanach czegoś takiego jak ministerstwo kultury. Generalnie nie ma aż tak dużego parasola ochronnego jak w Polsce. Finansowanie kultury opiera się na naturalnie wykształconym trójpodziale: pierwsza część to pieniądze od osób prywatnych, druga dotacje od przedsiębiorców większych i mniejszych oraz trzecia - dotacje z programów samorządowych czy fundacji. Przeprowadzono badania na poziomie federalnym mające określić jak kultura i działalność organizacji pozarządowych przekłada się na rozwój gospodarki w małych miastach. To jest policzone. I ludzie wiedzą, że to sie opłaca. Że organizowanie małych imprez, w małych środowiskach generalnie wpływa korzystnie na rozwój lokalnej gospodarki. To nie tylko sprzedaż waty cukrowej podczas festynu ale wiele innych aspektów tworzących dobrą atmosferę w środowisku. W Polsce dotacje samorządów stanowią często 75-80 procent w budżecie danej organizacji. Kolejna różnica, to fakt, że w Ameryce kulturalna świadomość społeczna jest na zupełnie innym poziomie. Ludzie są otwarci wobec siebie, potrafią spędzać czas z innymi, być z nimi i robić coś z nimi w większym stopniu niż dzieje się to w Polsce. A mamy przecież na tym polu bardzo piękne i stare doświadczenia, które przez kilka dziesięcioleci PR L zostały jakby zaorane. Myślę, że dziś mamy po prostu duże pole do popisu. Chciałbym, żeby ludzie i u nas potrafili bez powodu wyjść do parku, i usiąść na ławce, posłuchać koncertu, rozegrać z sąsiadem partię szachów w kawiarni lub spotkać się z koleżankami na wspólnym szydełkowaniu. Taka bliskość sprzyja rozwojowi społecznemu.

Waszyngton, spacer przed Białym Dom „To był pierwszy dzień naszej wizyty, byliśmy jeszcze lekko spięci nowym otoczeniem. Przed rezydencją Baracka Obamy tłumy ludzi wszystkich narodowości. Największe wrażenie wywarli na nas sikhowie w turbanach fotografujący się na tle Białego Domu”. Chciałbyś zamienić się miejscami i realizować swoje plany tam, nie tu? Nie. Myślę, że każdy człowiek będzie dużo lepiej rozumiał wszystko w kraju, w którego kulturze się wychowywał i który rzeczywiście czuje. Wydaje mi się, że osoby, które wyjeżdżają tam i nie wracają, gdzieś wewnętrznie maja poczucie gotowości do zostawienia wszystkiego i wszystkich. Nic ich tutaj już nie trzyma. Nie identyfikują się z takim poczuciem, że miejscu, w którym się wychowałem, jestem coś winien. I mimo przeciwności losu, to tutaj powinienem planować, rozwijać swoja karierę i przyszłość. Ja nie jestem jakimś ogromnym patriotą biało-czerwonym, ani człowiekiem związanym tylko z jednym miejscem. Jestem przekonany, że warto inspirować się, jeździć, podglądać, być obywatelem świata ale czuć się zobowiązanym do oddania miejscu, w którym się człowiek wychował, czegoś co jest temu miejscu należne. Pewnej energii, szacunku. Wszystko w świecie jest energią, ona powinna krążyć. Jeżeli ona z jednego miejsca ucieka, w ten czy inny sposób - mówię tu o młodych osobach, ich aktywności, lokalnej gospodarce, o tym, że jeździmy na zakupy gdzieś daleko od własnego miejsca zamieszkania - to ta ziemia sie wtedy wykrwawia, wyjaławia z energii, z pieniędzy. Słabnie. Pomówmy zatem o czymś co szybko stawia na nogi i dodaje energii. Czy kawa americano w Ameryce różni się od kawy americano w Kofi&Ti?

Na Times Square czuć, że jest się w kulturowym i cywilizacyjnym sercu świata. Zbyt wiele hałasu jednak męczy słuch, a światła otumaniają. Po tym wszystkim wiem tylko co miał na myśli Grzegorz Turnau śpiewając, że „nie warto nie być w Nowym Jorku” Co zapamiętałeś najbardziej z pobytu w Stanach? To co najbardziej zapamiętam z Ameryki to otwartość na drugiego człowieka i na chęć współdziałania. Tam są różne społeczności, rożne grupy kulturowe, etniczne, różne statusy materialne i światopoglądowe, ale jest życzliwa atmosfera. Odczuwa się to nawet jadąc miejskim autobusem. Człowiek nie boi się spojrzenia drugiego człowieka, co u nas niestety bardzo często widać. Chociaż i w Polsce widziałem ostatnio bardzo pozytywny przykład „wesołego kierowcy autobusu” z Warszawy, który robi furorę i usłyszał już o nim cały kraj. Jest inny, wesoły i lubi stwarzać miłą i bezpośrednią atmosferę. Przy jego sposobie bycia - uśmiech, miłe słowa - autobus ożywa, ludzie są wobec siebie mili i uprzejmi. Tak jest świetnie... i to już przykład z Warszawy. Myślę, że taka otwartość zaczyna się właśnie od najprostszych sytuacji i że ludzie będą chcieli być ze sobą, mieć ze sobą kontakt, czy to na imprezach kulturalnych, czy na ulicy. To ważne aby być ze sobą, a nie obok siebie.

(Śmiech). Nie różni się za bardzo. Przyznam, że bardzo mi smakowała i byłem bardzo zadowolony z wizyty w kawiarni Elmo's Cafe w Alexandrii pod Waszyngtonem, w której wypiłem tę kawę. Okazuje się, że mamy w Radzyniu naprawdę dobre americano. Dziekuję za rozmowę i życzę realizacji snu. rozmawiała Monika Mackiewicz

Siedziba amerykańskiej giełdy na Wall Street w Nowym Jorku. Jak silne są dziś Stany Zjednoczone? Ile w tym wciąż mitu a ile prawdy? Trudno się przekonać w 10 dni. Kultura i aktywność obywatelska mają się jednak wciąż bardzo dobrze.


T IlU llilU T U iU iU

g n n u iiinum*“ “ ^

nrrrrm rrT rrrr

O

R

A N

Z

E

A

____. . . . . . i .i i T Ti .r imr TmTg Tg

m

im

m

^ * ^ ^ ^ j i i ‘ 1"

Y IJ M A

S Z E P T Y

gatunek:Dram at, Kryminał, Sensacyjny produkcja:Czechy, Polska reżyseria:Piotr Mularuk scenariusz:Piotr Mularuk, Wojciech Gajewicz

gatunek:Horror produkcja:Wielka Brytania reżyseria:Nick Murphy scenariusz:Nick Murphy, Stephen Volk

Akcja filmu rozpoczyna się trzy lata po upadku PRL. Zyga (Gierszał) ma serdecznie dość oglądania kolorowego świata tylko w młodzieżowych pismach. Z pomocą kumpli, a także obrotnej ciotki (Katarzyna Figura), zostaje królem "jurny" - drobnych kradzieży tuż za Odrą. P roceder szybko się rozpowszechnia, miejscowość Zygi dokonuje prawdziwego skoku cywilizacyjnego, a lokalny król jumaków zyskuje powszechny szacunek i powodzenie u płci pięknej

Internatem dla chłopców z najbogatszych s fe r w Rookford w strząsa tajemnicza śm ierć jednego z nich. W szelkie racjonalne próby wyjaśnienia tej tragedii zawodzą. Uczniowie zaczynają opowiadać przerażającą historię o pojawiającym się duchu. Do szkoły zostaje wezwana Florence C a th ca rt (Rebecca Hall), która zajmuje się demaskowaniem fałszywych spirytystów, żerujących na naiwności osób wierzących wduchy.

PIĄTEK, 12.10. 2012, GODZ. 18.00 SOBOTA, 13.10. 2012, GODZ. 18.00 NIEDZIELA, 14.10. 2012, GODZ. 18.00

PIĄTEK, 05.10. 2012, GODZ. 18.00 SOBOTA, 06.10. 2012, GODZ. 18.00 NIEDZIELA, 07.10. 2012, GODZ. 18.00 C Z A S M IN . 1 0 0

OD LA T 1 2

w ■ ■ AJk.

C Z A S M IN .1 1 0

CEN A 12 ZŁ

OD LA T 1 2

CEN A 12 ZŁ

Z A M Ó W IE N IA ZB IO R O W E B IL E T Ó W PO D N R TEL. 8 3 3 5 2 7 3 1 4 W GODZ. 8 .0 0 - 15.00

Z A M Ó W IE N IA ZB IO RO W E B ILETÓ W POD N R TEL. 8 33 52 73 14 W GODZ. 8.0 0 - 15.00

A rC

I-Ł

• • .111' RADZYŃSKI OŚRODEKKULTURY

BITWA POD WIEDNIEM

p rodu kcja:P olska, Tu rcja, W ło c h y re żys e ria :R e n zo M artinelli sce n ariu sz:R en zo M artinelli, V a le rio M assim o M anfredi

FILM ANIMOWANY

Latem 1683 roku trzysta tysięcy wojowników Imperium Osmańskiego pod wodzą Wielkiego Wezyra Kary Mustafy rozpoczyna oblężenie Wiednia. Po ucieczce Cesarza Leopolda los miasta staje się coraz bardziej niepewny. Jeśli Wiedeń upadnie, armia Wielkiego Wezyra bez trudu dotrze aż do Morza Północnego, a potem także do Rzymu. Po wielu tygodniach oblężenia, 12 września 1683 roku, dochodzi do decydującej bitwy.

WTOREK 27 XI, GODZ. 8.15, 1 0 .3 0 ,12 ,3 0 ŚRODA 28 XI, GODZ. 8.1 5, 1 0 .3 0 ,12.30 CZWARTEK 29 XI,GODZ. 8.1 5, 1 0 .3 0 ,12.30 PIĄTEK 3 0 XI, GODZ. 8.1 5, 1 0 .3 0 ,12.30 PONIEDZIAŁEK 0 3 XII, GODZ. 8.15, 10 .30 C Z A S M IN .

1 2 0

O D LAT 1 0

C EN A

EPOKA LODOWCOWA 4 WĘDRÓWKA KONTYNENTÓW

W POLSKIEJ WERSJI JĘZYKOWEJ Bohaterowie "Epoki lodowcowej” powracają ,by stawić czoła kolejnym wyzwaniom, w tym wędrówce kontynentów, która może zagrozić przyszłości ich świata.

PIĄTEK, 0 2 XI, GODZ. 1 6 .0 0 SOBOTA, 0 3 XI, GODZ. 1 6 .0 0 NIEDZIELA, 0 4 XI, GODZ. 1 6 .0 0 1 0

Z A M Ó W IE N IA Z B IO R O W E B IL E T Ó W P O D N R T E L . 8 3 3 5 2 7 3 1 4 W G O D Z . 8 .0 0 - 1 5 .0 0

CZAS MIN. 9 0

OD LAT B /O

CENA 12 ZŁ

Z A M Ó W IE N IA Z B IO R O W E B IL E T Ó W PO D N R TE L. 8 3 3 5 2 7 3 1 4 W G O D Z. 8 .0 0 - 1 5 .0 0


Z MIASTA

AZJA I INDIE W ORANŻERII S potkan ie z podróżnikiem R obertem M aciągiem

21 września, w sali widowiskowo-kinowejRadzyńskiego Ośrodka Kultury, odbyło się spotkanie z podróżnikiem Robertem Maciągiem. Opowiedział on o swoich wyprawach rowerowych do Azji Środkow eji Indii, a chętnym podpisał świeżo wydany „Podręcznik przygody rowerowej” . Można też było obejrzeć ciekawy pokaz slajdów. Na 90 minut Robert Maciąg przeniósł wszystkich w świat odległy, choć sercowo tak bliski. Opowiedział o wspaniałych ludziach, ich wielkich sercach, trudach życia, codziennych marzeniach i wspaniałejgościnności. Na zakończenie spotkania Tadeusz Pietras, dyrektor I LO w Radzyniu Podlaskim, wyraził nadzieję, że opowieści Roberta Maciąga rozbudziły w młodzieży marzenia o dalekich podróżach Organizatorami spotkania były Radzyńskie Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim. Była to już druga impreza z cyklu „Spotkania z podróżnikami” , zorganizowana tym razem w ramach Roku Turystyki Rowerowej, jakim Zarząd Główny PTTK ogłosił rok 2012 - powiedział nam Robert Mazurek, na zaproszenie którego Robert Maciąg odwiedził Radzyń. Tekst i zdjęcia: SKKT PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim

Robert Maciąg wszystkim zainteresowanym podpisał swoje książki

R a d z y ń s k i K lu b K a ra te K y o k u s h in k a i POSIADA LICENCJĘ POLSKIEGO ZWIĄZKU KARATE Zajęcia obejmują: - naukę karate kyokushin - wszechstronne ćwiczenia rozwojowe - naukę elementów walki i samoobrony - regularne obozy treningowe zimowe i letnie - starty w zawodach (dla chętnych) - treningi w grupach wiekowych

In fo rm a c je : S e n s e i M a r e k W o ro s zy ło III D an

te l. 6 0 2 -6 8 6 -8 2 9 S e n s e i W o jc ie c h L u b k a I D an

odw iedź też naszą stronę w w w .k a ra te ra d z y n .p l

KARATE ORGANIZATION KYOKUSHINKA1KAN

DOJO

<^OT 7-8 (227)

R

A

D

Z

Y

Ń

PODLASKI

11


Z MIASTA

I Dni z Aniołami w Radzyńskiej Krainie Serdeczności Gdzie można spotkać anioły? Pamiętacie? Każdy z nas ma jednego obok siebie - dzień i noc Anioł Stróż czuwa, by nie stała się nam krzywda, ale...

W niedzielę można je było spotkać także w Sp e cjaln ym O środku Szko ln o W ychow aw czym w sród ra d o śn ie bawiących się dzieciaków na I Dniach z Aniołami w R a d zy ń sk ie jK ra in ie Serdeczności. To nowe święto w Radzyniu rozpoczęło się w ernisażem prac plastycznych, przedstawiających anioły, przygotowanych przez dzieci ze szkół z całego powiatu radzyńskiego. Liczba nadesłanych prac zaskoczyła orga­ nizatorów - do SOSW nadesłano 435 aniołów, z których komisja konkursowa

wybrała najlepsze. Nagrody wręczył zwycięzcom w icem inister edukacji TadeuszSławecki. Dlaczego Dni z Aniołami zorganizowano właśnie w niedzielę 30 września? 29 w kościele katolickim obchodzone jest Święto Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała, a 2 października Święto Aniołów Stróżów - termin jest więc naturalny. Anielskie radzyńskie święto może być także traktowana jako "mały odpust". Na terenie SOSW znajduje się bowiem kaplica Aniołów Stróżów - obiekt choć mijany codziennie, to niepozorny i nieznany, przywracany od kilku lat lokalnej społeczności. Najprawdopodobniej był to kiedyś punkt wyznaczający granicę Radzynia, doskonale widoczny z kościoła i radzyńskiego zamku, obok którego musiał przejść każdy, kto zmierzał do miasta tzw. "traktem włodawskim". Na przestrzeni wieków rola kaplicy zmieniała się - kilkadziesiąt lat temu byłatutajkostnica. Dzisiaj, po przeprowadzonej niedawno renowacji, jest udostępniany zwiedza­ jącym. Nie powino więc dziwić, że I Dni z Aniołami zakończyły się mszą, sprawo­ waną przez proboszcza parafii św. Anny, księdza Henryka Domańskiego.

A anioły? Biegały wczoraj po trawie przed SOSW - takie małe i niewinne. Inne opiekowały się dzieciakami, wymyślając im zabawy i pilnując, by nie stała się im żadna krzywda. Jeszcze inne rozdawały cukierki, "puszczały" muzykę, przygotowywały wystawę, robiły zdjęcia... Dużo ich było w SOSW. Mariusz Szczygieł fot. Mariusz Szczygieł

W RAMACH OBCHODÓW 10-lECIA RADZYŃSKIEGO KLUBU FOTOGRAFICZNEGO "KLATKA“ R adzyń skie Stow arzyszenie Inicjatyw Lokalnych Radzyń ski K lub Fotograficzny „K LATK A " Stow a rzysze nie P oleskie w e W łodaw ie ora z S pecjalny O środek S zkoln o-W ycho w aw czy im. Zofii Sękow skiej w Radzyniu Podlaskim

ORANŻERIA

R A D Z Y Ń S K I O Ś R O D E K K

U

L

T

U

R

Y

UPRZEJMIE ZAPRASZAJĄ NA WY S T A WĘ M A L A R S T W A WERNISAŻ. PIĄTEK 19PAŹDZIERNIKA 2012 RADZYŃ PO DLASKI U L . J A N A P A W Ł A II 4

SERD ECZN IE ZA PR A S ZA JĄ AM ATO RÓ W I ZAW ODO W YCH FO TO GRAFIKÓ W N A IM PR EZ Ę PLEN ERO W Ą

pWIELKIE RADZYŃSKIE FOTOGRAFOWANIE

2012 które odbędzie się na terenie powiatu radzyńskiego w sobotę 20 października w godzinach 9.00-18.00 Rejestracja uczestników w siedzibie

W ielkie Radzyńskie Fotografowanie realizowane je s t w ramach projektu "Obywatele w miasteczkach. Wsparcie aktywności obywatelskiej na rzecz wspólnej przestrzeni w małych miastach wschodniej Lubelszczyzny" dzięki dofinansowaniu z Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich obywatele-w-miasteczkach.blogspot.com

it .o .w

O b y w a te le " miuttcziuch


XVII OSZPA Z RADZYŃSKIM AKCENTEM XVII Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Autorską „Oranżeria 2012" za nami. Tegoroczny festiw al był dla nas wyjątkowy, ponieważ wśród 13 uczestników znalazła się jedna osoba z Radzynia. W eronika M aciejewska - bo o n ie jm o w a zaśpiewała piosenkę -„N am alow ałeś oddech na łą c e ” . Je ja u to re m (tekst i muzyka) je s t jeden z najlepszych „tekściarzy” w Polsce -Jacek M usiatowicz - gdyby ktoś nie wiedział też nasz człowiek. M ło d ziu tk ie jd e b iu ta n tc e akom paniował na gitarze W ojtek „M o la s” Gil. Ta w pełni radzyńska m ieszanka m usiała zaowocować sukcesem i tak się też stało. W eronika tak pięknie „malowała oddechem i g ło se m ” , że w zruszone Ju ry postanowiło przyznać je jw yró żn ie n ie specjalne - Statuetkę „AN IO ŁK A” im. Agaty B udzyńskiejza ciepły i ja sn y przekaz artystyczn y” . Tak więc „A niołek” zostaje w Radzyniu. Na kolejnych stronach „G rota” znajdziecie zdjęcia uczestników, kilka słów o „Oranżerii 2012" auto rstw a Jacka M u sia tow icza i kolorow y fo to re p o rta ż z festiw alu. Obok w erdykt Jury. Piotr M atysiak

XVII Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Autorską rozpoczynało spotkanie z samymi Mistrzami gatunku : Jacquesem Brelem, Edith Piaf, Yvesem Montandem, Juliette Greco, Charlesem Aznavourem, Josephin Baker.

SOUS LE CIEL DE RADZYŃ Wieczorową porą na scenie Oranżerii zagościła ,, Miłość w Paryżu” . Wspaniała muzyka, świetni instrumentaliści, klimatyczny nastrój francuskiego kabaretu i dużo emocji. A wszystko to za sprawą Doroty Lanton ( pseudonim artystyczny :Dorothee Lanton), aktorki i piosenkarki, znanej szerszej publiczności z granej postaci farmaceutki zw serialu ,,Klan” . Gwiazdą sobotniego wieczoru była Elżbieta Adamiak, tytułowana przez Jana Poprawę - Królową Krainy Łagodności.

TRWAJ CHWILO, TRWAJ ! Na scenie Oranżerii zaprezentowała koncert promujący ostatnią płytę. Jej poprzedniczkę „Atlantydę” ElżbietaAdamiak wydała w 1995 roku. Teraz wykonawczyni niezapomnianej „Jesiennej zadumy” nagrała nowy album pod znaczącym tytułem „Zbieram siebie”, oczywiście z dobrze znanymi poetyckimi klimatami. Po pełnym letniej zadumy koncercie, była minuta na krótką rozmowę z Królową. Pani Elżbieto, Pani pojawienie się na scenie zapowiadał Jan Poprawa. Nie szczędził słów uznania i zachwytu pod Pani adresem, z dumą przyznawał się nawet do ojcostwa... Nie będę zaprzeczać... A świat, który Pani tworzy swoimi piosenkami, kompozycjami, nazwał -św ią tyn ią sztuki. Czuje się Pani w nim jak bogini ? Nie, zdecydowanie nie. Ja muszę się przyznać, że sztukę traktuje bardzo użytkowo. Nie jest to cel do którego dążę, tylko środek, dzięki któremu uzyskuje wewnętrzny spokój. Notuje sobie piosenkami pewne wrażenia o uczuciach albo emocjach, albo moich, albo znajomych, bliskich mi osób. Tojest zawsze dodatek do mojego życia, coś, co m ije porządkuje. Podczas koncertu, przytaczała Pani anegdotę, że ciężko jest ,,sprzedać “ swoje piosenki innym wykonawcom. Grażyna Łobaszewska odmawiając śpiewania nowej kompozycji, powiedziała wprost, że nie będzie jej wykonywać, bo piosenka jest za bardzo ,,adamiakowata” . To duży komplement, prawda? Oczywiście, że tak. Dla mnie - wykonawczyni, tak. Dla mnie C^O T 7-8 (227)

Jury w składzie: przewodniczący-Jan Poprawa członkowie - Elżbieta Adamiak, Józef Obroślak po wysłuchaniu 13 wykonawców postanawia przyznać: I nagrodę w wysokości - 1 500zł. Agacie Kusek II nagrodę w wysokości- 1000zł. Gabrieli Stańdo III nagrodę w wysokości-5 0 0 zł. Tomaszowi Krzymińskiemu. Jury postanowiło - w formie wyróżnień zaprosić do koncertu laureratów: Joannę Mioduchowską z piosenką „Bujam w obłokach” Weronikę Maciejewską z piosenką „Namalowałeś oddech na łące” Tomasza Rokosza z piosenką „Z Heraklita” Jury postanowiło przyznać wyróżnienie specjalne Statuetkę „ANIOŁKA” im. Agaty Budzyńskiej za ciepły i jasny przekaz artystyczny” Weronice Maciejewskiej. Nominację do „Finału 48 Studenckiego w Krakowie” otrzym u je-Agata Kusek.

Festiwalu

Piosenki

kompozytorki - nie. Bo marzenie, by moi ulubieni wokaliści śpiewali moje piosenki, mam w dalszym ciągu mam niespełnione. To znaczy, raz się spełniło. Zrobiłam sobie koncert, gdzie oni wszyscy, tzn. Staszek Sojka, Lora Szafran, Grażyna Łobaszewska, Magda Umer, Maryla Rodowicz, dostali z przydziału po jednej piosence i musieli zaśpiewać. Wykonali to zadanie, faktycznie bardzo pięknie i usłyszałam swoje kompozycje w ich wykonaniu, natomiast nie weszły te piosenki do stałego repertuaru każdego z nich. Czy których z nich był na tyle odważny, żeby zaśpiewać przydziałowe kompozycje, inaczej, ostro, rockowo, z werwą i ochoczo? Tak. Takim śmiałkiem była kiedyś Grupa MoCarta, który zaśpiewała „Jesienną zadumę” . Było to bardzo śmieszne. Była to kompilacja różnych stylistyk muzycznych. Zauroczyła mnie też pewna młoda dziewczyna, która na warsztatach, które prowadziłam, inaczej frazowała, inaczej prowadziła linię melodyczną, ja bym na to w życiu nie wpadła. Jajestem w schemacie, który mam od lat, lubię nawet ten swój schemat, ale niektóre fragmenty sobie od niej wzięłam z pełną premedytacją. Czy Pani piosenki są smutne ? One tak do końca bardzo smutne nie są. Są nostalgiczne, pełne tęsknoty. Wydaje mi się, że w każdej z nich je st nutka nadziei i pogodzenie się z tym, że w życiu raz jest tak, raz inaczej, ale zawsze jest pięknie. Tylko inaczej. A jak Pani to robi, że na scenie, po kilku taktach, kilku frazach, natychmiast zatapia Pani swoją wrażliwą i inteligentną publiczność w zadumie i melancholii, a po zejściu ze sceny, melancholiczna bogini, kipi energią, poczuciem humoru i pali papierosy w miejscu niedozwolonym? Odpowiedź jest w „Jesiennej zadumie” . Że ludzie znają mnie tylko z jednej, jesiennej strony. Ale przecież księżyc się obraca. A jesień może być tylko piękna i złota, ta zimna i deszczowa - kompletnie mnie nie interesuje. Koncert rozpoczęła Pani piosenką z jednym z pierwszych tekstów męża, Andrzeja Poniedzielskiego, który nota bene kilka lat temu, również był gwiazdą OSzPy. ,,Do W enecjistąd dalej codzień Czyjuż zabrała Pani męża do Wenecji, żeby mu ją trochę chociaż przybliżyć ? Nie. On nienawidzi wycieczek A Pani ? Ja wWenecji byłam trzy razy. Ja uwielbiam podróżować. Rozm. Monika Mackiewicz


KULTURA

A N IO Ł E K

Z O S T A JE

W R A D Z Y N IU

1 w rześnia o godzinie 1 3 .0 0 na scenie radzyńskiej „O ranżerii” , podczas XVII O gólnopolskich S potkań z Piosenką A utorską rozpoczął się ko n ce rt konkursowy. Do k o n c e rtu Rada F e s tiw a lu z a k w a lifik o w a ła 1 4 p o d m io tó w w yko na w czych. M ia łe m w ie lk ą p rzyje m n o ść pro w a dzić ko n k u rs i zap ow iad ać w szystkich uczestników. Muszę przyznać, że za kulisam i nie było czuć sp e c ja ln e jtre m y , a atm osfera była bardzo luźna i to praw dopodobnie dlatego w szystkie wykony spisały się na m edal. Jako pierwsza w ystąp iła w arszaw ianka - Joanna M ioduchow ska z g ita rą i ha rm onijką . Joasia je s t między innymi a u to rk ą te k s tó w n ie k tó ry c h p io s e n e k zesp ołu Elektryczne G itary i ja k sam a stw ierdziła je d n ą z najm ilszych je j sercu nagród był przyznany je j na Oranżerii w 2 0 0 7 roku A niołek i Nagroda im. Agaty Budzyńskiej. Z aśpiew ała Leśm iana i tro c h ę siebie. M nie się podobało. Drugim wykonawcą był stary, oranżeryjny recydywista, rusycysta i sprzedawca części sam ochodow ych w jednym - M ichał K onstrat. Ten przem iły face t, o niesam ow itym i ciekawym wokalu w yśpiew ał nam Adam a M ickiewicza, udowadniając tym sam ym , że M ickiewicz był nie tylko poetą , ale zawodowym tekścia rzem . Po M ichale na scenie pojawiło się dziewczę przecudnej urody - Agata Klim czak z Lublina. Akom paniow ał je jm ó js e rd e c z n y przyjaciel i w ybitny in s tru m e n ta lis ta B a rtło m ie j Abramowicz, który tę skn i za czasam i kiedy na fe s tiw a le przyjeżdżało się nie ty lk o dla kasy i zwycięstwa. Ma chłop ina rację, że tę sk n i. Ja też tę skn ię , ale w ludziach coś się porobiło niedobrego. Agatka w yśpiew ała piękne pieśni duetu Jan K ondrak , B a rtło m ie jA b ra m o w icz. Cukiereczek. Potem w ystąpił G rzegorz B a liń s k i z z e s p o łe m FUNREALITY i w o ka listką N atalią Nejman. N atalka była laureatką program u Szansa Na Sukces z zespołem COMA. C iekaw ostka. Piotr Rogucki - w o ka lista COMY, był jednym z pierwszych laureatów naszego festiw alu. To zawsze cieszy. No i przyszedł czas na naszego radzyńskiego cukiereczka w cie ście czyli W eronikę M aciejew ską. M łoda radzynianka zaśpiew ała dwie piosenki mojego autorstw a z bardzo przyzwoitym akom paniam entem W ojtka „M o la s a ” Gila. Bardzo było mi m iło, że chociaż w te n sposób mogłem być obecny na fe stiw a lu - piosenką. Po W eronice na scenie pojawiła się W ioletta Palak z Lublina i Paweł Kołodziejski z Warszawy. Młodzi i jeszcze wszystko przed nim i. Kolejną wykonawczynią, która niew ątpliw ie zwróciła na sie bie uwagę była G abriela Stańdo z Krakowa. Tej dziarskiej w o ka listce towarzyszył na gitarach Piotr Bogutyn. Zacnie towarzyszył, bo zacny i zawodowy gitarzysta. I nasz - radzyński. Potem przyszedł czas na panów. Przed publicznością pojawił s ię T o m a sz R o ko sz z L u b lin a , w y k ła d o w c a uniw ersytecki, polonista, kulturoznawca, autor muzyki i te kstó w do prezentowanych piosenek. Spodobało się . N a stę p n ie w y s tą p ił Tom asz K rzym iński z Warszawy, któ ry przyznam się szczerze zachwycił mnie troszkę ja k o stuprocentow y au tor i do bry o b serw ator rzeczyw istości . Ale po nim odleciałem za sprawą jedn ego te k s tu . „K a szta n o w ie c” - to te k s t Agaty Kusek, z M ielca. Ta dziewczyna w ystąp iła śpiew ając ze skrzypcam i. W ybitne. Po n ie jp o ja w iła się N atalia S isik z S iedlec i stary, d o bry Jacek Kadis z Kraśnika. O Jacku nic nie napiszę, gdyż to m ójprzyja cie l i dziwnie by wyglądało. Ale piosenki rewelacyjne. No i skończyło się. Dobrze że a n io łek zosta ł u nas.

Jacek Musiatowicz

Jacek Kadis - Kraśnik



Galeria ORANŻERIA zaprasza

KULTURA

na wystawę malarstwa Radzynianina Krzysztofa Bojarczuka.

To kolejna prezentacja prac Artysty w rodzinnym mieście i kolejny wernisaż. Ten różnił się jednak od wcześniejszych smutną nieobecnością. Jeszcze dwa lata temu, w pałacowejGalerii TRZY OKNA, Krzysztofowi podczas wieczornego spotkania towarzyszyli rodzice, teraz ich zabrakło. ,,Tę wystawę poświęcam moim nieżyjącym rodzicom, w większości była robiona, rysowana dla nich - mówił podczas wernisażu. Tutaj, dzięki nim się urodziłem, dzięki nim wykształciłem, rozwijałem swoją wyobraźnię, swoją wolność. Oni mi na tę wolność pozwalali. Z te jw o ln o ś c i powstała moja twórczość “ . Artysta przyznał, że nie jest łatwe, przyjeżdżać do swojego domu, miasta i pokazywać to co się robi. Gościom i przyjaciołom ułatwił za to zadanie i powiedział kilka słów na temat swojejsztuki. Pytany, czy Krzysztof Bojarczuk współcześnie je st bardziej klasyczny czy awangardowy, odpow iadał: ,, Od ponad 20 lat idę swoją ścieżką, swoim duktem i staram się robić to konsekwentnie. Moje malarstwo, twórczość wizualna jest jednorodna. Pokazuję świat, który kreuję i jestem jemu wierny. Laicy powiedzą, że robię ciągle to samo. Jedni, jak zauważyłem, oglądając moje prace mówią, że to jest staroć, passe a inni, że to bardzo nowatorskie i niedostępne. Staram się być twórczy, wprowadzam nowe motywy, nowe tematy. Zawsze trzyma mnie to, co je st dla mnie istotne, co niby jest abstrakcją a tak napraw­

dę je s t rz e c z y w is to ś c ią metafizyczną. Alfabet, którym posługuję się składa się z takich samych składników: kreska, linia, barwna płasz­ czyzna, św iatło, kontrast. Głównym napędem twórczym jest dla mnie intuicja. Tak naprawdę sam już nie wiem co to je s t klasyczne czy klasycznie. Pod wpływem lektur, podróży, pracy twórczej, sp otyka nia ludzi, kultury i natury pojęcie “klasyka” ewoluowało, szło “kędy chce”. Na wystawę, która do 15 października będzie czekała na zwiedzających, złożyło się k ilk a d z ie s ią t ołów kow ych i pastelowych rysunków na papierze i tekturze. To kolej­ na o d s ło n a t w ó r c z o ś c i Bojarczuka, o k tó re jm ó w i: ,,B e z w ą tp ie n ia je s t to abstrakcja. Wyprowadzam ją Znamy się w większości, widzę tutaj moje z n a tu ry , ś w ia ta k tó ry koleżanki i kolegów ze szkoły, przyjaciół, odbieram wzrokiem. Ta natura znajomych z którymi wiąże mnie jakaś jest przeze mnie przemyślana, zażyłość. Widzę uśmiechy i o to chodzi. przetwarzana i śniona. Lubię Wy chcecie być ze mną, bo ja chcę być pracować cyklami. Przyklejam z wami - mówił podczas powitań gości się do motywu i rozwijam go Krzysztof Bojarczuk, już ,,dwiema nogami w ró ż n y c h w a r ia n ta c h . Nowosądecczanin “, który deklaruje, Ostatnie prace są w gamach że o rodzinnym Radzyniu nie będzie n ie bieskich. Je śli chodzi zapominał na długo. o technikę odkryłem ołówek. W re n e s a n s ie ryso w a n o srebrnym pręcikiem, że tylko wspomnę o Albrechcie Durerze. Ołówek jest szary, nijaki. Naciskając go można uzyskać różne gradacje do tego stopnia, że niektórzy znajdują w tym nawet ,,kolor”. Wracam, do klasycznejtechniki.

Monika Mackiewicz fot. Karol Niewęgłowski

7-8 ( 227 )

16


KULTURA

„Nuda i stary papier, popsuta drukarka, szybki,

«

spray, klej..."

-To tytuł wystawy grafiki kom puterowejSławom ira Walencika otwartej7 września br. w Radzyńskiejlzbie Regionalnej. -Moim zamiarem było pokazanie możliwości komputera. Komputer i programy graficzne dają ich przecież wiele. Starałem się, aby moja praca w finalnym punkcie miała taki, a nie inny wyraz - mówił Walencik.

Grafik opowiadał również o sposobie wykonywania swoich prac oraz o tym, skąd czerpie pomysły. - Obieram sobie jakiś temat, dobieram do niego technikę jaką ma być to wykonane i tworzę. Nie umiem malować, szkicować ani rzeźbić, więc muszę szukać środkówjakimi chcę danytemat wyrazić-dodał. Jak zdradził artysta, wszystkie prace przy tworzeniu sprawiały mu ogromną przyjemność i powstawały tylko w radosnych chwilach. Nie tworzę na siłę, jeśli nie mam ochoty, nie widzę w wykonywanej pracy przyjemności, po prostu nic nie robię-tłumaczył. W trakcie wernisażu, z ust Mariusza Bobera, stałego bywalca radzyńskich wydarzeń kulturalnych, padło ciekawe pytanie dotyczące tw orzonych dzieł. -Czy pow stałe prace są odzwierciedleniem twoich wewnętrznych przeżyć i kon­ frontacji ze światem życia w Radzyniu? -pytał Bober. - Myślę, że są one ucieczką od tego życia - skwitował krótko autor. Wystawa jest bardzo bogata jesli chodzi o ilość i różnorodność eksponatów. Jest również wyjątkowa z uwagi na technikę jakiej użył autor. Można ją oglądać do 7 października. red.

fot. Piotr M atysiak

7-8 ( 227 )

17


HIS TO R IA JEDNEGO OBRAZU

EWANGELISTA NIEDOMYTYCH Był łajdakiem i geniuszem, awanturnikiem i skruszonym grzesznikiem, mordercą, który w ramach pokuty malował przepiękne obrazy religijne. Nie był porządnym obywatelem. Nieustannie wszczynał awantury i bójki za co był aresztowany i osadzany w więzieniu. Dzięki wstawiennictwu silnych protektorów i mecenasów wiele uchodziło mu płazem lecz i ich wpływy miały swoje granice. Z ostatniego więzienia musiał już uciekać. Zmarł samotnie w tragicznych okolicznościach jako człowiek wyjęty spod prawa. Tym geniuszem i awanturnikiem był Michelangelo Merisi znany jako Caravaggio. Michelangelo Merisi urodził się w małym przygranicznym miasteczku Caravaggio, 29 września 1571 roku. Jego ojciec Ferma Merisi był zarządcą i architektem dekoratorem na usługach domu księcia Mediolanu Francesca Sforzy. Matka Michelangela Lucii Oratoria pochodziła z bogatej mediolańskiej rodziny i zajmowała się prowadzeniem domu. Gdy Michelangelo miał 6 lat w księstwie Mediolanu wybuchła epidemia dżumy, która zabrała mu jednego dnia ojca i dziadka. Śmierć Ferma pchnęła rodzinę Merisi w skrajne ubóstwo. Lucii w samotności z trudem zdobywając środki na utrzymanie domu wychowywała pięcioro dzieci. Młody malarz spędził dzieciństwo na uliczkach Caravaggio. Miał tam przyjaciółkę Paolinę, której portrety rysował kawałkiem węgla na ścianach domów. Wtedy postanowił, że zostanie malarzem. 6 kwietnia 1584 roku rozpoczął praktykę w pracowni mediolańskiego malarza Simona Peterzano. Był pracowity i głodny wiedzy. Interesowało go wszystko co było związane z malarstwem. Uczył się rysunku, zasad perspektywy, posługiw ania się św atłocieniem , kompozycji, posługiwania się kolorem i różnych technik

Michelangelo Merisi znany jako Caravaggio. Portret artysty - dzieło Ottaria Leoniego (ok.1621 roku) malarskich. Równocześnie poznawał tajniki wytwarzania farb i przygotowywania podobrazi. Doszedł w końcu do takiej wprawy, że malując obraz olejny nigdy nic nie szkicował na płótnie, po prostu patrzył i od razu malował farbami. W 1588 roku kończy naukę i wraca do Caravaggio gdyż jego matka jest ciężko chora. Lucii Oratoria umiera w 1590 roku. Michelangelo po podziale majątku zrywa wszelkie kontakty z rodziną. W przyszłości, gdy już będzie uznanym malarzem, wyprze się pokrewieństwa ze swoim bratem, który jako kapłan będzie chciał się z nim spotkać w Rzymie. W 1592 roku Michelangelo Merisi, znany już jako Caravaggio przybywa do Wiecznego Miasta Rzymu. Całe dnie maluje obrazy, które próbuje sprzedaw ać przed rzymskim i kościołami, a nocami włóczy się po knajpach w najgorszych dzielnicach miasta na Zatybrzu. Gdy nie ma za co jeść i pić płaci rysuje portrety oberżystów. Jego kompani od kielicha to ludzie najgorszego gatunku: pijaki, awanturnicy, szulerzy, złodzieje, mordercy, grajkowie, łajdacy i ladacznice. W ich towarzystwie czuje się najlepiej i to oni będą modelami do jego przyszłych dzieł. W początkowym okresie pobytu w Rzymie malarz cierpiał na brak środków do życia. Los odmienił się gdy prawnik Kurii Rzymskiej P a n d o lfo P u c c i, z a p ro p o n o w a ł mu namalowanie kilku obrazów o tematyce religijnej. Nie płacił jednak dobrze więc Caravaggio szybko porzucił współpracę z Puccim.

Caravaggio „Powołanie św. Mateusza’

<^OT 7-8 (227)


Pracuje te ż dla s ie ń skie g o m alarza A n tive d u ta G ram m atica , ale ta praca te ż mu nie od po w ia da . W 1593 roku za p a d ł na m alarię. C h ciał op uścić R zym ale tu ż za bram ą stra cił przytom ność. O c k n ą ł się w szp ita lu dla u b og ich S an ta M aria de lla C o n s o la z io n e . D łu g ie le c z e n ie o p ła c ił o b ra z a m i, któ re na m a lo w a ł p odczas reh ab ilita cji. Po op uszcze niu szpita la podjął pracę u z n a n e g o m a n ie rysty G iu se p p e g o C e sa rie g o z n a n e g o C a valiere d 'A rp in o , który pra co w a ł dla papieża K lem ensa VIII. C a rava ggio m a lo w a ł u nie g o głów n ie kw iaty i ow oce. To w pracow ni C a valiera d 'A rp in o C a rava ggio na m a lo w a ł takie ob ra zy ja k ” „C h ło p ie c o b ie ra ją cy o w o c” , „C h ło p ie c z koszem ow o có w ” , „C h o ry B ach us” . Z a czyn a ł być zna ny ze sw ojej szczeg ółow o ści. Ju ż w naszych czasa ch pew ien pro fe sor og ro d n ictw a był w stan ie zid e n tyfiko w a ć na je g o obrazach po je dyncze o w oce i liście roślin, a na d u żym liściu fig o w ca naw et plam y grzyb ow e. Fortuna się do nieg o uśm iech nęła gdy został na dw ornym m alarzem kard yna ła F rance sca M arii B urb on a del Monte. Jeg o o b ra zy za czyn a ją się cora z lepiej sprze da w ać. XVII w ie k za sta je C a rava ggia po dcza s pra cy nad cykle m dzieł p rze dstaw iających życie św. M ateusza, prze zna czonym do kościoła San Luigi dei Francesi. M im o w yko n yw a n ia takich prac dla k o ścio łó w i bo ga tych m e ce n a só w C a rava ggio nadal je s t a w a n tu rn ik ie m i b ru ta le m . P o tra fi p rz e z k ilk a ty g o d n i n ie strud zenie pra cow ać, a na stępn e kilka pić na um ór i w szczyn a ć a w a n tu ry w na jg orszych knajpach R zym u. W licznym gronie innych zabijaków , w ystro jo n y w w ym yślny, czarny strój i z rap ie re m u boku w łó c z y ł się p ijan y po rzym skich ulicach. Z a cze p ia ł i publicznie zn ie w a ża ł przyp a d ko w e osoby. Za o b ra ź liw e sło w a w y p o w ie d z ia n e pod a d re s e m m a la rza G io va n n ie g o B aglione m iał proces sądow y, któreg o akta z a ch o w a ły się do dziś. C a ra va g g io był o ska rżo n y o ułożenie i ro zp o w sze ch n ia n ie w ie rszyka o b ra ża ją ce g o m alarza Baglione. G dy sęd zia sp yta ł C a rava ggia czy to on układa te w iersze, m alarz spytał: „W ie rsze ? Jakie w ie rsze ? ” . G dy mu je o d czytano o d p o w ie d zia ł ze śm ie che m : „Ach! Te w iersze. Nie m am z nim i nic w sp ó ln e g o ale ich a u to r bez w ą tp ie n ia zn a się na sztu ce ” . W je d n e j knajpie po bił ob erżystę za to, że ten nie p o w ie d zia ł m u czy karczo chy były sm ażo ne w tłuszczu czy m aśle. W d a w a ł się w bójki na w e t ze stra żą m iejską. Był przekonany, że je st najle pszym m alarzem w R zym ie. G dy był p ijan y i sp o tka ł innego m alarza było pew ne, że w y b u ch n ie aw antura. W te d y nie zw ażał na ż ad ne praw a. N aw et je g o przyjacie le i m ece na si nie rozum ieli, ja k m alarz religijn ych cu d ó w i sza le n ie c m ogą m ie szka ć w je d n ym ciele. 29 m aja 1606 roku do cho dzi w końcu d o trage dii. C a rava ggio z a d a rł z m ie jscow ym osiłkie m i m is­ trz e m fe c h tu n k u , m a la rz e m R a n u c c ie m T o m m a s o n im . P ra w d o p o d o b n ie p o szło o d zie w czyn ę . U m ó w ili się na p o je d yn e k w którym C a rava ggio cię żko po ran ił Tom m asoniego. O dn ie sio n o go do dom u, gd zie z d ą żył się je szcze w ysp o w ia d a ć po czym w ykrw a w ił się na śm ierć. Sam C aravaggio, rów nież c ię żk o ran ny trafia do w ięzie nia. Udaje mu się ja k o ś uciec. Chce b yć ja k n a jd a le j od ju ry s d y k c ji p a p ie s k ie j. W R zym ie w yzn a czo n o na gro dę za je g o głow ę. Po w ielu trudach dociera do m iasta gd zie p o drzyn anie g a rd e ł nie budzi w iększych em ocji - do N eapolu. Tam ch ro n io n y przez b o ga tą rodzinę C o lon nó w m aluje kilka o b ra zó w dla m ie jscow ych kościołów . P ow stają w te d y : „M a tk a B o s k a R ó ż a ń c o w a ” i „S ie d e m a k tó w m iło sie rd zia ” . Po kilku m ie siąca ch spę dzo nych w N eapolu, C a rava ggio w yje żd ża na M altę by n a m a lo w a ć po rtre t W ielkieg o M istrza Z akon u M alta ń skie g o - A lo fa de W ign aco urt. D ręczony w yrzu ta m i su m ien ia za zab icie czło w ie ka liczył na to, że W ielki M istrz po m oże zd o b yć mu ro zg rze sze n ie i un ie w in nie nie. Po na m alow a niu portretu M istrza zo sta ł na dw ornym m alarzem Z akonu, a 14 lipca 1608 roku zo sta ł p a so w a n y na rycerza zako nn ika. J e d n a k nie d łu g o cie szył się tą go dnością. N iecały m ie sią c po pa sow aniu, po dcza s kłótni p o ra n ił in ne go zako nn ika i z o sta ł uw ięziony. R ó w no cześn ie z o sta ł w yd a lo n y z zako nu ja ko „zg n iły i w strę tn y czło w ie k” . Z now u m u sia ł uciekać. Trafił n a jp ie rw do S ycylii, później S yrakuzy, M esyny i Palerm o. W s z ę d z ie w y k o n y w a ł ja k ie ś z le c e n ia d la m ie js c o w y c h kościołów , z a ko n ó w i pryw atnych m ecenasów . P ow sta ły w tedy: „P o g rze b św. Lu cyny” , „W skrze sze n ie Ł a z a rz a ” , „ Pokłon p a ste rzy” . W 1609 roku, po praw ie roku spę dzo nym na tułaczce

m alarz w ra ca do N eapolu gd zie p rze żyw a zam a ch na sw oje życie. C iężko ran ny m aluje o b raz „S alom e z g łow ą św. Jana C h rzcicie la ” . W leżącej na tacy ob cię te j g łow ie ś w ię te g o m ożna d o p a trze ć się rysów s a m e g o C aravaggia. Jest to rodzaj pokuty ja k ą sam sob ie w yzn aczył. W te d y te ż p o w sta ł o b raz „D aw id z g łow ą G o lia ta ” , który C a ra va g g io w y s ła ł do rzym skie go kard yna ła S cip io na B orghesa, który m iał m oc w yd aw a nia unie w in nie ń. O braz ten był po dw ójn ym po rtre tem C aravaggia. O dcię ta g łow a G oliata - m artw a i w strętna , m a rysy do rosłego C aravaggia. D aw id, je s t to po rtre t m alarza z lat m łodości. O braz je s t cie m n y i przejm ujący. Z w ycię ski D aw id je s t sm u tn y i w cale nie cie szy się z p o kon an ia przeciw nika. M alow idło je s t o d w zo ro w a n ie m stanu du szy m alarza, za g u b io n e g o i ta rga ne go niep okojam i i w yrzu ta m i sum ien ia. O braz m usiał się spo do ba ć ka rd yn a ło w i g d yż latem 1610 roku n a d e szło z R zym u ułaska w ie nie . M alarz od razu w y ru s z y ł niew ielkim statkie m z N eapolu do R zym u z a b ie ra ją c ze sob ą trzy osta tn ie obrazy, które ch cia ł sp re ze n to w a ć kard yna łow i Borghesow i. W lipcu 1610 roku d o ta rł do hiszp a ń skie g o g a rnizonu w P orto Ercole, który le żał w pobliżu g ra nicy P aństw a K ościelnego. Z o sta ł tam are szto w a n y i o sa d zo n y w w ięzie niu. Nie w ia d o m o czy kapitan m ie jscow ej s tra ży a re szto w a ł go nie w ie d z ą c o ułaska w ie niu czy p o m ylił go z innym ścig an ym przestępcą. Po dw óch dniach spra w a się w yja śn iła i go w yp u szczo n o , ale sta te k którym po d ró żo w a ł ju ż o d p łyn ą ł za b ie ra ją c ze sob ą cały bagaż C a rava ggia i trzy o b ra zy dla kardynała. Z ro zp a czo n y m alarz po stana w ia d o g o n ić sta te k i rusza na pó łn oc prze z m alaryczne bagna do n a jb liższe g o portu. D o ta rłszy do m orza bieg nie je g o brzegiem w palącym lipcow ym słońcu. Ma gorączkę. Jest ba rdzo o sła b io n y po bytem w w ięzie niu i nie zag ojonym i je szcze ranam i, które o trzym a ł w N eapolu. Po kilku go dzinach w ędrów ki plażą w up alny dzień, pada na piach. Tam o d n a jd u ją go ludzie i o d n o s z ą do s zp ita la w p o b liskim k la szto rze g d zie nie od zyska w szy przytom n ości um iera 18 lipca 1610 roku. C a ra va g g io był m alarzem św iatła i napięcia psychicznego. D oskon ale to w id a ć w je g o pierw szych obrazach m alow a nych z p rze zn a cze n ie m do ko ście ln e g o w n ętrza. B yły to trzy duże o b ra zy prze d sta w ia ją ce scen y życia św. M ateusza, które C a ra va g g io n a m a lo w a ł w latach 1599 - 1600, na polecenie kard yna ła M ateu sza C ontarelliego, który w ize ru n ka m i sw o jeg o pa tro na ch cia ł p rzyo zd o b ić kościół San Lugi dei Francesi w R zym ie. S zczeg ólnie w y m o w n y je s t o b raz „P ow oła nie ś w ię te g o M ateu sza” . Na płótnie o w ym ia ra ch 322 x 340 cm. m alarz p rze d sta w ił n a stę p u ją cą scen ę biblijną: „P ob orca po d a tkó w Lewi liczył pieniądze w ra z z po m ocn ikam i. Z o b a czył go C hrystus. R ze kł do n ieg o - P ójdź za m ną! On zosta w ił w szystko, w sta ł i ch o d ził za N im ” (M k 5, 27-28). S cenę p o w o łan ia m alarz u m ie ścił w cie m nym i o b skurn ym w nętrzu k a rc z m y ja k ic h w ie le b yło w X V I- w ie c z n y m R zym ie. K om p ozycja obrazu skła da się z dw óch części. W lew ej części obrazu ce ln ik Lewi - M ateu sz sie dzi przy stole w tow a rzystw ie czterech k o m p a n ó w i je s t zajęty liczeniem pieniędzy. Jego kom p an i są w różnym w ieku. W szyscy są do sta tn io ubrani, obuci, n ie któ rzy m ają szp a d y u boku. Z praw ej stro n y dzieła w id zim y dw ie osoby, ubrane o w ie le skrom n iej i bose. Są to Jezu s i św. Piotr. Przed c h w ilą tu w eszli. W taw ernie, gd zie było g w a rn o nagle zap ad ła cisza. W szyscy w yczu li, że s ta ło się coś w yjątkow e go . Na tw arza ch zab ran ych m aluje się w yra z za sko cze n ia i nied ow ierzan ia . O to Bóg - c z ło w ie k p rzysze dł do teg o o b sku rn e g o m ie jsca by w s k a z a ć je d n e g o z nich. Jezu s stoi pie rw szy z praw ej. Nad je g o g ło w ą unosi się ledw ie w idoczn a au reo la. W ycią g a w stronę M ateusza dłoń i m ów i „P ó jd ź za m ną” . Ten g e st C h rystu sa je s t po ró w n yw a ln y do gestu Boga O jca z fresku M ichała A n io ła w kap licy S ykstyńskie j. G est Boga stw o rzył no w y byt na zie m i - czło w ie ka, g e st Jezusa z a p o czą tko w a ł now e życie du cho w e M ateusza. On sam stara się nie d o strze g a ć Jezu sa. Z a ję ty liczeniem pien ięd zy zda je się być n ie o b e cn y duchem . J e d n a k coś się z nim dzieje. Na je g o tw a rzy w id a ć gniew . P atrzy na m o n e ty ale m yśli o czym ś z up ełnie innym . M alarz w g e n ia ln y sp o só b od d a ł w tej scenie w a lkę d u ch o w ą czło w ie ka s ta ra ją ce g o o p rze ć się w ie lkie j sile, która cią gn ie go tam , gdzie nie chce być. J e d n a k Jezu s nie ustępuje. cd na stronie 20


W te jc ie m n e jn o rz e zdaje się mówić do celnika” „M ateuszu, ty nędzna kreaturo, wstań i chodź! Nie potrzebuję cnotliwych do tej roboty. Potrzebuję w łaśnie takich mend ja k ty, by wśród podobnych sobie głosili Dobrą N ow inę” . T rz e jp o m o c n ic y M ateusza słuchają Jezusa i próbują upewnić się o kogo chodzi. Piotr - człowiek, który został wybrany by stanąć na czele Kościoła., również nieśm iało wskazuje na M ateusza by pomóc mu rozpoznać powołanie. Caravaggio ekspresję dzieła wyraził przede wszystkim za pomocą światłocienia i gestów postaci. Światło pada z p ra w e jg ó rn e js tro n y obrazu prawdopodobnie z niewidocznego okna. O świetla jedynie najistotniejsze fragm enty sceny. Podkreśla zdziwienie celników, ośw ietla stół na którym leżą pieniądze, księga i kałam arz, a przede wszystkim oświetla wyciągniętą dłoń C hrystusa. Gdyby nie to światło obraz tonąłby w ciem nościach. Tło obrazu to w większości ciem ny brąz. W szędzie padają cienie. M alarz zastosow ał barw y stonowane brąz, żółć, czerw ień, zieleń oraz biel. Obraz „Powołanie świętego M ateusza” je s t pełen sym boli. W szyscy celnicy mają na nogach buty, co kontrastuje z brudnymi, bosymi nogami Jezusa i Piotra. Nagość stóp te jd w ó jk i je s t sym bolem niewinności, pokory i służby. Mimo tego, że obraz przedstawia scenę biblijną celnicy ubrani są w dostatnie szaty z XVI wieku, zaś C hrystus i Piotr mają szaty z I wieku przez co zachowują charakter ponadczasowy. Jezus przecież nawiedza i powołuje grzeszników zawsze, bez względu na to, które mamy stulecie. Przecież zm artwychwstał i żyje. Tło obrazu stanowi pusta ściana z jednym przysłoniętym oknem , które oddziela grzeszny św iat tawerny i postępowanie celników od świata zewnętrznego. Okno na czte ry części dzieli krzyż. Je st on zapowiedzią męczeńskiej śmierci Jezusa i dwóch świętych z obrazu. Jezus i św. Piotr zostali ukrzyżowani, a św. M ateusz zginął śm iercią męczeńską ścięty na polecenie etiopskiego króla. Na obrazie je s t siedm iu bohaterów. Liczba siedem może oznaczać ilość cnót głównych, grzechów ciężkich oraz sakram entów świętych. Pięciu celników sym bolizuje pięć ran jakie zostały zadane Chrystusow i podczas m ęczeń skiejśm ierci na krzyżu. Jezus i Piotr stanowią liczbę dwa, która w Biblii oznacza pewność i potwierdzenie. Na stole przed M ateuszem oprócz pieniędzy i sakiewki leży księga i kałam arz z piórem. W księdze celnik prowadził zapewne swoje notatki podatkowe. Jest ona zapowiedzią tego, że w przyszłości M ateusz napisze swoją ew angelię i będzie g ło sił światu Dobrą Nowinę. Obrazy ze scenam i życia św. M ateusza przyniosły Caravaggiowi sławę, uznanie i pieniądze. Zachwycano się m istrzowskim przed­ stawieniem dramatyzmu i uczuć. Jednocześnie krytykowano ich dosłow ny realizm, bose stopy Jezusa i Piotra oraz nadawanie twarzom świętych pospolitych rysów. Jednak Caravaggio robił to specjalnie. Uważał, że trzeb a otoczyć św iętością życie najgorszych plugawców i że C hrystus swoją działalność prowadził

w łaśnie wśród takich ludzi - rzezimieszków, pijaków, grzeszników i najróżniejszych typków zam ieszkujących najgorsze dzielnice miast. To w łaśnie tam trzeba nawracać i w łaśnie z nawrócenia takich grzeszników ja k celnik M ateusz, dla których wydawałoby się, ż e ju ż nie ma nadziei, je s t największa radość w Niebiosach. Dzieło Caravaggia było często naśladowane. Scenę powołania św. M ateusza malowali m.in. Hendric te r Brugghen i Bernardo Stozzi. W naszych czasach było też inspiracją dla najbardziej znanego polskiego barda - Jacka Kaczm arskiego, który pod wrażeniem obrazu m istrza Caravaggia napisał piosenkę pod tym samym tytułem . Arkadiusz Kulpa Źródła: 1. Wielcy malarze. Ich życie, inspiracje i dzieło. Caravaggio. Część 65 2. Gilles Lambert „Caravaggio 1571 - 1610" wyd. Taschen / Edipresse Polska S A Warszawa 2005 3. www.kaczmarski.art.pl

Pow ołanie św ię teg o M ateusza (wg obrazu Caravaggia) A wygrywał ryzykował całą stawkę raz po raz Kobiety pojedynki przebudzenia w rynsztoku Zawsze pierwszy zawsze najlepszy z nas Kiedy śmiał się, kiedy śmierć nosił w oku Świt z wysokiego okna zalśnił na monetach Mienią nam się w świetle wytworne kaftany Ludzi uczy szacunku szpady ciężki metal Grajmy dalej odszedł bo był obłąkany As - najwyższa stawka już dzień tłum gęstnieje Zaglądanie w karty dublety w rękawach Karczmarze rzemieślnicy kurwy i złodzieje Ciemnieją niskie stropy z mis paruje strawa Mateusz twoja kolej - nie podnosi głowy Jakby zastygł z wbitymi w twardy blat palcami Przez chwilę jeszcze siedział przez chwilę był z nami Potem wstał pieniędzy nie wziął i odszedł bez słowa

Jacek Kaczmarski, 1978

REKLAMA

BRYKIET DĘBOWY BEZPOŚREDNIO OD PRODUCENTA ■

X -

^Ê Ê T"

PRODUCENT PALET I BRYKIETU DRZEWNEGO DREWNO OPAŁOWE I KOMINKOWE 21-560 M IĘD ZYR ZEC PODLASKI B ER EZA 120 tel/fax 83 371 20 14 t e U o ,m 502 591 512 20

idealny opał na zimę ^ O T 7-8 (227)


PORTRETY TRUMIENNE Jednym z reliktów Rzeczpospolitejszlacheckiejjest spotykane tylko na ziemiach polskich zjawisko zwane portretem trumiennym. Był to charakterystyczny element bogatego i mrocznego sarmackiego spektaklu pogrzebowego nazywanego „theatrum funebris”. Ten spektakl był efektem specyficznego stosunku ówczesnych ludzi do śmierci, która w epoce baroku towarzyszyła im na każdym polu działalności. Liczne wojny, choroby i epidemie sprawiały, że ludzie często w sposób gwałtowny kończyli swą ziemską wędrówkę. Ponadto kościół zaczął ponownie głosić znane ze średniowiecza hasła- memento mori (pamiętajo śmierci) czy vanitas vanitatum et ominia vanitas ( marność nad marnościami, wszystko marność). Wszystkie te elementy sprawiły, że człowiek baroku był oswojony ze śmiercią i traktował ją jako coś codziennego i naturalnego. To podejście człowieka do śmierci miało ogromny wpływ na ceremoniał pogrzebowy. Szczególnie dawało się to zauważyć podczas pogrzebów magnackich i szlacheckich. Budowano wtedy w kościołach tzw. castrum doloris (łoże boleści) czyli bogato zdobiony katafalk na środku którego stawiano trumnę z ciałem zmarłego. Były pewne zasady eksponowania trumny szlachcica na katafalku, od których rzadko odstępowano. Po stronie nóg zmarłego umieszczano epitafium, po bokach trumny stawiano tarcze herbowe, a po stronie głowy umieszczano portret trumienny. Portret trumienny był specyficznym rodzajem portretu sarmackiego, wywodzącym się najprawdopodobniej z egipskich portretów fajumskich. Najstarsze portrety fajumskie pochodzą z I wieku. Pojawiły się gdy Egipt został podporządkowany Rzymowi. Uległ wtedy zmianie sposób grzebania zwłok przez Greków zamieszkujących w Egipcie - głównie w oazie Fajum. Zamiast zakładania na twarze zmumifikowanych i obanda­ żowanych zwłok masekgipsowych , zaczęto stosować malowane na deskach portrety. Portrety przedstawiające popiersia zmarłych były malowane na deskach lub płótnie pokrytym gipsem. Miały kształt prostokąta o wymiarach od 30 x 15 do 50 x 35 cm. Do ich malowania używano różnych technik malarskich. Najczęściejstosowano technikę temperową. Druga grupa portretów została wykonana w technice enkaustycznejczyli z zastosowaniem wosku. Trzecia grupa to portrety wykonane w technice mieszanej - twarze namalowano temperą, a tła woskiem. Portrety fajumskie malowano jeszcze za życia osób które na nich widniały. Najczęściejprzedstawiają osoby bardzo młode. Mogą o tym też świadczyć pozostałości mocowania ram. Jeden portret odkryto oprawiony w ramę. Prawdopodobnie wisiały w domu, a po śmierci właściciela składano je w grobie razem z mumią. Są też portrety malowane już na potrzeby pochówku. Wtedy portretowany trzyma w rękach przedmioty kultu, a na portrecie wypisane jest imię zmarłego. Do naszych czasów przetrwało około 700 portretów fajumskich. Przeznaczenie i wygląd sarmackich portretów trumiennych jest nieco inne. Portret trumienny w kulturze sarmackiejwystępuje od końca XVI do końca XVII wieku. Miał kształt przekroju trumny do którejbył mocowany, a więc sześcio- lub ośmioboku. Malowany był najczęściej na cynowej lub srebrnej blasze. Zdarzały się też portrety na deskach lub płótnie. Do naszych czasów zachowało się najwięcej portretów na blachach cynowych . Srebrne zostały zrabowane lub przetopione w czasie dziejowych zawieruch przetaczających się przez nasz kraj, a portrety na deskach lub płótnie nie wytrzymały upływu czasu. Namalowane były najczęściejfarbami olejnymi. Portret taki malował najczęściej malarz cechowy z miejscowego warsztatu. Przedstawiał popiersie zmarłego. Nieraz obok popiersia znajdował się kartusz herbowy i inicjały lub pełne imię i nazwisko zmarłego. Zdarzało się, że wypisywano też jego funkcję, stanowiska i urzędy jakie pełnił. Twarz zmarłego na portrecie była przedstawiana w sposób uproszczony ale z zachowaniem charakterystycznych rysów. Bardzo dbano o realność wizerunku i nie unikano malowania wszelkich deformacji tj. blizn, bielm na oku, połamanych nosów, obciętych uszu, kurzajek itp. Celowo na portretach unikano światłocienia. Ten zabieg dodawał wizerunkowi ekspresji. Taki portret musiał wywierać wrażenie na widzach. I wywierał.

Umieszczony na trumnie w ize ru n e k s p o g lą d a ł przeszywającym wzrokiem na płaczących żałobników. Z jego poważnej twarzy biła szlachecka duma i „contemptus mortis” pogarda śmierci. Wśród dymu kadzideł i blasku świec portret robił nie­ Portret trumienny samowite wrażenie. Symbo­ Zofii Walickiej, 2 poł. XVII w. lizował duchową obecność zmarłego, przenikanie się świata ziemskiego i nieziemskiego. Wierzono, że zmarły podczas pogrzebu przebywa w kościele. To była jego uroczystość, jego pogrzeb i on był główną postacią ceremonii. Wszyscy podczas mszy, nie wyłączając księdza, zwracali się bezpośrednio do niego. Dobrym przykładem tego zwyczaju może tu być pogrzeb Wołodyjowskiego z trzeciej części Trylogii Sienkiewicza, kiedy to ksiądz Kamiński w czasie pogrzebowego kazania krzyczy do zmarłego: „Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają, wojna! Nieprzyjaciel w granicach! A ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na koń nie siadasz? Co się z tobą stało żołnierzu? Zaliś swejdawnejprzepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz?” Swoje portrety trumienne mieli wszyscymężczyźni, kobiety i dzieci. Dzieci na portretach przedstawiano w uczesaniu i ubiorach osób dorosłych. Tylko twarz z dużymi oczami pokazywała, że jest to wizerunek małego dziecka. Bardzo szczegółowo odwzorowywano elementy stroju: jedwabie, koronki, futra, biżuterię. Świadczyły one przecież o zamożności i powadze nieboszczyka. Portrety malowano nieraz „na zapas” jeszcze za życia portretowanejosoby. Po śmierci wzorowano się na innych portretach jednak najczęściejmodelem była sama „osoba nieboszczykowska”. Malarz, któremu pozował sam nieboszczyk nie musiał się śpieszyć. W tamtych czasach pogrzeby szlacheckie były bardzo wystawne i przygo­ towania do nich trwały nawet kilka tygodni. Dlatego nieboszczyka balsamowano, by sobie spokojnie poczekał na moment swojego pochówku. Portret przez wiele lat wędrował razem z trumną do krypty. Później ok. połowy XVII wieku portrety już ozdobniejsze i kosz­ towniejsze, zawieszano na ścianach kościołów, szczególnie jeśli zmarły był dobroczyńcą parafii lub klasz­ toru. Najstarszy zachowany polski portret trumienny to to mały (18,2 x Portret trumienny Jana Kostki, 13,2 cm.) owalny portret z trumny zmarłego w 1665 roku króla Stefana Batorego zmarłego w 1586 roku. Jego mały rozmiar i owalny kształt świadczą, że nie pełnił on żadnych funkcji w czasie uroczystości pogrzebowych. Jest jednak zapowiedzią późniejszejmody na te pogrzebowe przedstawienia. Później kształt i technika wykonania portretów zmieniały się wraz z mijającą modą. Często o jego wyglądzie decydowały możliwości finansowe samego zmarłego lub jego rodziny. Zmierzch tradycji malowania portretów trumiennych przypada na koniec XVIII wieku. Ostatni znany przykład ceremonii z portretem trumiennym odnotowano w Sandomierzu w 1809 roku, podczas pogrzebu proboszcza jedlińskiego Marcina Porczyńskiego. W XIX wieku portrety trumienne zaczęła wypierać szybko rozwijająca się fotografia. W naszych czasach echem tej sarm ackiejtradycji są przybijane do trumien tabliczki o kartuszowym wykroju zawierające dane zmarłego. Najliczniejszy zbiór portretów trumiennych można obejrzeć w muzeum wMiędzyrzeczu. Arkadiusz Kulpa


PRZESTĘPSTW A W SW IECIE SZTUKI

DUET Ich współpraca rozpoczęła się przypadkowo - przez zwykłe ogłoszenie w prasie. Razem stworzyli działający przez ponad osiem lat sprawny duet rozprowadzający po wszystkich muzeach, domach aukcyjnych i galeriach świata fałszywe obrazy wielkich mistrzów. Szkody jakie swoją działalnością wyrządzili światowej sztuce jeszcze długo nie będą do oszacowania. O niektórych być może nie dowiemy się nigdy. Ci dw ajpanow ie: John Myatt, genialny malarz i fałszerz obrazów i John Drewe, patologiczny kłamca i oszust już ze sobą nie współpracują. Po wyjściu z więzienia zerwali ze sobą wszelkie kontakty i każdy poszedł własną drogą. Jednak w latach 1986 - 1994 ich współpraca kwitła i przynosiła im ogromne zyski. Jak do tego doszło, że na drodze skromnego i uczciwego malarza Johna Myatta los postawił drobnego oszusta Jona Drewe i przez to zaprowadził go za więzienne kraty? Żeby to wyjaśnić trzeba się cofnąć do 1985 roku, kiedy Myatt był na poważnym zakręcie życiowym. John Myatt urodził się w 1945 roku w Staffordshire w rodzinie rolniczej. Uczył się w szkole artystycznejgdzie odkrył w sobie talent do malowania w stylach dawnych mistrzów. Bawiło go malowanie kopii. „Picasso dla kolegi, późniejobraz w stylu Rubensa dla dziadka - nigdy nie brałem tego poważnie, ale to była świetna zabawa” - wspominał po latach. Z czasem młodego Johna bardziejod malarstwa zaczęła interesować muzyka. Po przeprowadzce do Londynu zarabiał na życie pisaniem piosenek dla różnych wykonawców. Tworzył też muzykę filmową. W 1979 roku powrócił do rodzinnego Staffordshire gdzie podjął pracę jako nauczyciel malarstwa w m iejscow ejszkole. W połowie lat osiemdziesiątych małżeństwo Myattów popadło w poważny kryzys, który zakończył się rozwodem. Żona Johna, Anita odeszła od niego do innego mężczyzny. John został sam z dwójką małych dzieci. „Uczyłem i byłem cały czas zajęty. Załamałem się. Miałem dzieci. Wiedziałem, że muszę zrobić coś, by spędzać z nimi więcej czasu. Brakowało mi też pieniędzy” - tak ten trudny okres wspomina Myatt. W 1985 roku porzucił pracę w szkole, żeby lepiejzająć się wychowaniem dzieci. Zaczął zarabiać malując obrazy w stylu dawnych mistrzów. Jego prace nawet nieźle się sprzedawały. Były wykonane profesjonalnie, a nawet na specjalne życzenie klienta postarzane prostymi metodami. Można było za nie utrzymać rodzinę. Żeby zwiększyć ilość zamówień dał do miejscowejgazety ogłoszenie o treści: „Oryginalne podróbki XIX i XX-wiecznych mistrzów już od 150 funtów”. Nigdy nie przypuszczał, że to ogło­ szen ie zap row adzi go kiedyś za kraty więzienia. Pod koniec 1985 roku w jego pracowni pojawił się średniego wzrostu brunet z wąsami i w ciemnych okularach. Był elegancko ubrany w płaszcz i ręcznie robione buty. Robił dobre w ra ż e n ie . P o w ie d z ia ł malarzowi, że nazywa się John Drewe i j e s t profesorem fizyki. Złożył zamówienie na obraz w stylu M atiss’ea. Gdy Myatt w y k o n a ł z a mó w i e n i e , Drewe był pod ogromnym w rażeniem i od razu zamówił kilka portretów w stylu dawnych mistrzów holenderskich. Po dziewiątym zamówieniu,

którym był obraz w stylu francuskiego kubisty Alberta Gleizesa, Drewe zjawił się w pracowni Myatta i wręczył mu kopertę w k tó re jb yło 12,500 funtów. Oświadczył przy tym, że w obrazie Gleizesa wymienił tylko gwoździki przytwierdzające płótno do blejtramu na zardzewiałe i wystawił obraz na aukcję w Christie’s gdzie został sprzedany za 25.000 funtów. Drewe zaproponował zszokow anem u M yattow i w sp ó łp ra cę -Myatt miał malować obrazy w stylu dawnych mistrzów i odpowiednio je postarzać, a Drewe zajmie się ich sprzedażą. Zysk mieli dzielić po połowie. „Nie musiał mnie długo namawiać. Te 12,500 funtów to było nawet w ię c e jn iż zarabiałem jako nauczyciel w ciągu roku” - wspomina Myatt. To był początek ich trw ającejpraw ie 10 lat działalności przestępczej. John Drewe, a właściwie John Cockett urodził się w Sussex w 1948 roku jako. Już od najmłodszych lat kłamał jak najęty. Jego szkolni koledzy wspominali po latach, że Drewe zawsze opowiadał o sobie niestworzone rzeczy. Nikt mu w nie oczywiście nie wierzył. W wieku siedemnastu lat porzucił szkołę i zmienił nazwisko z Cockett na Drewe. Późniejpodjął pracę w brytyjskim Urzędzie do Spraw Energii Atomowej, przekonawszy uprzednio przełożonych, że ma doktorat z fizyki. Pracował tam dwa lata, aż do momentu, kiedy wydało się, że jego dokumenty są fałszywe. Został natychmiast zwolniony. Po tym incydencie nie wiadomo co Drewe porabiał przez następne 15 lat. W 1970 roku, fałszywy doktor fizyki, pracował jako szef Wydziału Fizyki Szkoły w Bexhill Grammar we Wschodnim Sussex. Zwolniono go gdy wykryto, że jego dyplom jest fałszywy. W 1980 roku spotkał bogatą izraelską imigrantkę Bat-Sheva Goudsmid. Przedstawił się je jja k o doktor fizyki zajmujący się energetyką atomową, pracujący dla M inisterstw a Obrony. Tak oczarow ał Goudsm id swoją osobowością, że ta pozwoliła mu zamieszkać w swoim ogromnym domu. Nieraz przedstawiał ją jako swoją żonę. Naprawdę w tym czasie Drewe za marne grosze nauczał fizyki w prywatnejszkole żydowskiejw Highgate. Zwolniono go w 1985 roku gdy wykryto, że nie ma do tego żadnych uprawnień. W tym samym roku spotkał będącego w kłopotach finansowych malarza Johna Myatta. Co nastąpiło p óźn iejto już wiadomo. Okazało się, że Drewe ma olbrzymi talent do sprzedawania obrazów. Był patologicznym kłamcą ze zdolnościam i oratorskim i. Ponadto potrafił perfekcyjnie podrabiać dokumenty. Dla obrazów namalowanych przez Myatta tworzył całe historie. Podrabiał certyfikaty autentyczności, ekspertyzy, a nawet faktury poprzednich sprzedaży. Do tworzenia historii obrazów używał często nazwisk ludzi już nieżyjących. Zdarzało się, że skłaniał do podpisania dokumentów członków rodziny malarza lub swoich znajomych. Wielu z nich miało późniejpoważne kłopoty z prawem. Ponadto Drewe był znakomitym aktorem. Kreował się w środowisku na wielkiego znawcę i miłośnika sztuki. Znanym muzeom ofiarował w darze obrazy-oczyw iście fałszywki Myatta - lub pieniądze na działalność. Dzięki temu zdobywał zaufanie dyrekcji, a tym samym dostęp do zbiorów i katalogów muzealnych takich instytucji jak Institute of Contemporary Art lub Tate Gallery. Mógł teraz bez przeszkód podmieniać karty w katalogach. Zastępował stare strony fałszywymi na których były informacje dotyczące obrazów namalowanych przez Myatta. Wkładał tam też ich fotografie odpowiednio spreparowane lub postarzone. W taki sposób budował im wiarygodność. To właśnie ta działalność fałszerza przyniosła sztuce największe szkody. Do dzisiaj nie wiadomo jak dużo tych fałszywych dokumentów wprowadził Drewe do katalogów muzealnych. Wielu jeszcze nie zidentyfikowano, a być może niektóre nigdy nie zostaną zdemaskowane.

John Drewe

22

^OT

7-8 (227)


Drewe p o tra fił ta k zam ydlić oczy nabywców obrazów i wzbudzić ta k ie zaufanie, że naw et nie zauważali, że obrazy olejne dawnych m istrzów w cale nie są nam alowane farbam i olejnym i. M yatt był uczulony na oleje i nie m ógł nim i m alować. Przy kontakcie z nimi d o sta w a ł sw ę dzą cejw ysypki oraz pieczenia i silnego łzawienia oczu. Dlatego w łaśnie zawsze m alow ał swoje obrazy zwykłymi farbam i akrylowym i powszechnie używanymi do m alowania ścian. Jako m edium do farb używał dostępnego w każdym sexshopie żelu intym nego KY Jelly. Przyśpieszał on schnięcie farby, nadawał głębię kolorom , nadawał płynności pociągnięciom pędzla, a po w yschnięciu obraz wyglądał tak, ja kb y został nam alowany farbam i olejnym i. Ponadto w yschnięta farba była już na następny dzień tw arda ja k kam ień. U łatw iało to zrobienie tzw. krake lu ry czyli sieci spękań na powierzchni obrazu. W ystarczyło zdjęty z blejtra m u obraz kilka razy zwinąć i rozwinąć. Gwarantow ało to też, że obraz przejdzie tzw. te s t igły. Kupujący obraz m ógł ła tw o sprawdzić kiedy obraz zosta ł namalowany. W ystarczyło, że gdzieś w rogu obrazu w b ił igłę w farbę. Farba olejna schnie bardzo długo. Do pełnego w yschnięcia potrzebuje naw et kilku lat. Jeśli igła w b iła się w farbę oznaczało to , że obraz zosta ł nam alowany najw yżejdw a lata tem u. Na obrazach M yatta igła nie m iała prawa w bić się w farbę. Nie straszny były im też te s ty alkoholow e polegające na potarciu farby na brzegu obrazu w acikiem z alkoholem lub terpentyną. Nie w yschnięta całkow icie farba olejna zostaw iła by ślad na w aciku, czego wodna farba akrylow a nie m ogła zrobić. M yatt do patynow ania swoich obrazów używał bardzo prostych sposobów. Sm arow ał je błotem , polewał m ocną kawą rozpuszczalną, posypywał kurzem z odkurzacza. W ym ieniał też na zardzew iałe gwoździe w blejtram ie. Spółka M yatt i Drewe przez okre s s w o je jp rz e s tę p c z e jd z ia ła ln o ś c i w prow adziła na rynek sztuki ponad 2 0 0 obrazów w stylu takich m istrzów ja k : Roger B issiere, M arc Chagall, Le Corbusier, Jean D u bu ffet, A lb e rto G iacom etti, Henri M atisse , Ben Nicholson, N icholas de Stael i Graham Sutherland. Drewe sprzedaw ał je do największych dom ów aukcyjnych tj. C h ristie ’s, S oth eby’s i Phillips oraz handlarzom sztuki w Londynie, Paryżu i Nowym Jorku. D ziałalność fałsze rska spółki została zakończona nie przez wprawne oko e ksp e rta czy histo ryka sztuki, lecz przez ostrą kłó tn ię pom iędzy Johnem Drewe a je g o w ie lo le tn ią p a rtn erką BatSheva G oudsm id. W 1 9 9 5 roku Drewe odszedł od n ie ji poślubił m łodą lekarkę Helen Sussm an. Doprowadzona do szału G oudsm id znalazła w swoim dom u pryw atne listy obciążające byłego p a rtn era i przekazała je policji. Drewe dowiedziawszy się o tym przezornie zniknął. We w rześniu 1 9 9 5 roku policja przeszukała dom Johna M yatta. Znalazła u niego m nóstw o dowodów p rze stę p cze jd zia ła ln o ści fałsze rskie go duetu. Były to m ateriały m alarskie i w iele niedokończonych fa lsyfika tó w dzieł G ia c o m e ttie g o , Le Corbusiera i Bena N ic h o ls o n a . M ya tt o d razu p rz y z n a ł się do wszystkiego. P otw ierdził też swo­ ją w spółpracę z Johnem Drewe. S ie d e m m ie s ię c y później, 4 kwietnia 1 9 9 6 roku, dzięki podsłuchow i te le fo ­ nicznem u, w dom u na prze dm ie ścia ch Londynu został a re s z to w a n y John Drewe. Policja znalazła w tym m ie s z k a n iu s e tk i fa łszyw ych c e r ty fi­ katów autentycznoś­ c i, fa łs z y w e e k s ­ pertyzy, strony kata­ lo gów zabrane z muzeów, zdjęcia.

Prokuratura m iała gotowy m ateriał dowodowy, żeby natychm iast skazać obu fałszerzy je d n a k przygotow ania do procesu trw a ły aż do w rześnia 1 9 9 8 roku. Przez ten czas policja sta ra ła się odzyskać ja k n a jw ię c e jfa ls y fik a tó w wprowadzonych na rynek. Z ponad 2 0 0 udało się je jo d n a le ź ć tylko 60 . Podczas przesłuchań M yatt w spółpracow ał z policją i prokuraturą. Za to Drewe utrzym ywał wciąż, że je s t niewinny i s ta ł się ofia rą intrygi i spisku. O powiadał przy tym niewiarygodne historie. Twierdził, że je s t handlarzem bronią i że za pieniądze uzyskane z fałszerstw , których nie było 2 0 0 ale ponad 4 0 0 0 , brytyjskie tajn e służby m iały kupować broń dla W ielkiej B rytanii, Iranu, Iraku i Sierra Leone. Twierdził, że on sam je s t tajnym agentem , a M yatt je s t neonazistą i handlarzem bronią, którego nazwisko przewija się w w ielu transa kcja ch przeprowadzanych w P o łu d n io w e jA fryce . W czasie procesu Drewe zw olnił swojego prawnika, któ ry nie chciał przyjąć ta kie j linii obrony. Sąd nie uwierzył w jego niesam ow ite historie, tym bardziej, że Drewe niczego nie mógł udowodnić, i skazał go na 6 la t w ięzienia za udział w spisku w celu oszustw a, za fa łsze rstw a, kradzież oraz za fałszyw e zeznania. John M yatt zosta ł skazany na rok w ięzienia za udział w spisku w celu oszustw a i za fałszerstw a. Na ta k niski w ym iar kary w płynęła je go w spółpraca z organam i ścigania. Po ogłoszeniu wyroku sędzia G eo ffery Rivlin wyraził uznanie dla ławy przysięgłych za cierpliw e w ysłuchanie linii obrony Johna Drewe. John Drewe wyszedł z w ięzienia po dwóch latach odbyw ania kary. Nie w iadom o co się z nim obecnie dzieje. John M yatt o p u ścił m ury w ięzienia ju ż po czterech m iesiącach za bardzo dobre sprawowanie. W czasie od sia dki w więzieniu w Brixton za drobne opłaty, głów nie w postaci k a rt telefonicznych, rysow ał po rtre ty strażników i współw ięźniów. M iał tam przydom ek „P ic a s s o ” . Obecnie John M yatt m ieszka z drugą żoną R osem ary w małej posiadłości pod Londynem. Nadal utrzym uje się z m alowania obrazów w stylu dawnych m istrzów, które tym razem są odpow iednio oznaczone. Zorganizował kilka w ystaw i sprzedaje swoje prace w renom owanych galeriach. O siągają one ceny dochodzące nawet do 4 5 tysięcy funtów. W b ry ty js k ie jte le w iz ji prowadzi też s w ó jp ro g ra m pt. „Sky A rts Fam e” . Do każdego odcinka zaprasza znaną osobę której m aluje p o rtre t w stylu słynnego dawnego m istrza. Pow rócił też do s w o je jd ru g ie jp a s ji muzyki. W m iejscowym kościele gra na organach i prowadzi chór.

Arkadiusz Kulpa


KULTURA

ORMUZ W RADZYNIU Stanisław Szpinalski

W życie kulturalne przedwojennego Radzynia bardzo mocno wpisały się koncerty organizowane w ramach działalności ORMUZu czyli Organizacji Ruchu Muzycznego. ORMUZ został powołany do życia w 1934 roku przez prof. Adolfa Eustachego Chybińskiego (1880 1952) - muzykologa i historyka muzyki, Bronisława Rutkowskiego (1898 - 1964) - krytyka muzycznego, dyrygenta i kompozytora, Tadeusza Ochlewskiego (1894 - 1975) - skrzypka, pedagoga i wydawcę muzycznego oraz Teodora Zalewskiego (1897 - 1985) - prawnika, a równocześnie wybitnego dyrygenta i pedagoga muzycznego. Wszyscy byli wybitnymi animatorami i organizatorami życia muzycznego w międzywojennej Polsce. Od powstania ORMUZu aż do wybuchu II wojny światowej bardzo sprawnie kierował Tadeusz Ochlewski. Zadaniem tej organizacji była popu­ laryzacja muzyki w możliwie najdo­ skonalszym wydaniu przez znanych artystów w małych miasteczkach na terenie całego kraju dla szerokich kręgów społecznych, zwłaszcza dla młodzieży szkolnej. Renomowani artyści występo­

Irena Dubiska

wali w salach niezbyt przystosowanych do koncertów, grali na niezbyt dobrych pianinach i fortepianach, ale zawsze w eleganckich koncertowych strojach i z pełnym szacunkiem dla publiczności. Najczęściejw miasteczku odbywały się dwa koncerty. Jeden przed południem dla uczniów miejscowych szkół, drugi wieczorem dla starszych melomanów. Koncerty te cieszyły się ogromną po­ pularnością i zawsze było na nich wielu słuchaczy. Ich charakter najczęściej miał formę recitalu podwójnego np. skrzypce fortepian, śpiew - wiolonczela itp. Słowo wstępne wygłaszał któryś w występu­ jących artystów lub organizator koncertu. Honoraria dla artystów były małe, bilety wstępu tanie, a audycje szkolne finansowały szkoły. Zadaniem ORMUZu było tez nawiązywanie kontaktów z organizacjami kulturalno - oświatowymi i społecznymi istniejącymi w posz­ czególnych miastach i współpraca z nimi w realizowaniu swoich zadań. Równo­ cześnie z powstaniem ORMUZu, został powołany do życia wydawany w Warszawie kwartalnik „Muzyka Polska”. W Radzyniu działacze ORMUZu mieli z kim współ­ pracować. Od lat działało tutajprężnie Towarzystwo Miłośników Sceny i Muzyki, które skupiało radzyńskich melomanów tj. Zofia i Tadeusz Rossowscy, Jadwiga i Stanisław Sitkowscy, Kazimierz Prejzner i inni. To właśnie dzięki nim 18 listopada 1934 roku w w sali radzyńskiego Gimnazjum, odbył się pierwszy koncert zorganizowany przez Organizację Ruchu Muzycznego. Zebrana publiczność wysłuchała występu Zofii Adamskiej (wiolonczela) i Jadwigi Hennert (śpiew). Zofia Adamska (1908-1988) była jedną z najbardziej utalentowanych polskich wiolonczelistek XX wieku. Występowała w Kwartecie Polskim, w Kwartecie Krakowskim oraz w sławnej Orkiestrze Polskiego Radia gdzie była kapelmistrzem (do 1939 r.). Do 1973 roku wykładała w krakowskiej Akademii Muzycznej. Śpiewaczka Jadwiga Hennert była Żydówką. Mieszkała w Warszawie. Jej ojciec był lekarzem. W latach 1942 - 43 przebywała w getcie warszawskim. Jej dalsze losy nie są znane. 8 grudnia 1934 roku odbył się koncert jubileuszowy w ramach obchodów XXV lecia działalności Towarzystwa Miłośników Sceny i Muzyki. Wystąpili wtedy Bolesław Kon - fortepian i Aleksander Michałkowski - śpiew. Bolesław Kon (1906 - 1936) był pianistą

żydowskiego pochodzenia, a Aleksander Michałkowski (1851 -1 9 3 8 ) śpiewakiem, pianistą, kompozytorem i pedagogiem. Już 23 stycznia 1935 roku odbył się następny koncert z udziałem słynnego skrzypka Józefa Cetnera. Józef Cetner (1887 - 1965) polski skrzypek i pedagog. Studiował we Lwowie ^ Wiedniu. Profesor Konserwatorium Śląskiego w Katowicach oraz Wyższej Szkoły Muzycznejwe Wrocławiu. Następnie 7 kwietnia 1935 roku koncertował w sali radzyńskiego Gimnazjum „Kwartet Polski” w składzie: Irena Dubiska - I skrzypce, Tadeusz Ochlewski - II skrzypce, Mieczysław Szaleski - altówka i Zofia Adamska. Irena Dubiska (1899 - 1989) była skrzypaczką i pedagogiem. Zadebiutowała mając 9 lat w Wittenberdze. W 1930 roku założyła „Kwartet Polski” z którym koncertowała do 1939 roku. Prof. Mieczysław Szaleski (1891 - 1958) był wybitnym altowiolistą , pedagogiem oraz autorem wielu publikacji poświęconych altówce. Drugi sezon działalności ORMUZu w Radzyniu rozpoczął się 16 października 1935 roku, koncertem dla m łodzieży w sali radzyńskiego Gimnazjum. Wystąpili wtedy: Aniela Szlemińska - sopran i Stanisław S z p i n a l s k i - f o r t e p i a n . A ni el a Szelemińska (1899 - 1964) śpiewaczka, pieśniarka i pedagog, była jedną z najwybitniejszych polskich śpiewaczek operowych w okresie międzywojennym. Jej występy sceniczne i radiowe cieszyły się ogromną popularnością. Stanisław Szpinalski (1901 - 1957) pianista, pedagog, juror powojennych Konkursów Chopinowskich, rektor Państwowej WyższejSzkoły Muzycznej. Był laureatem II miejsca w I Konkursie Chopinowskim w Warszawie. Wszyscy artyści, którzy odwiedzali Radzyń byli zachwyceni jego wyglądem i wysoko cenili radzyńską publiczność. Przyjeżdżali tutaj bardzo chętnie. Tadeusz Ochlewski na łamach kwartalnika „Muzyka Polska” napisał tekst podsumowujący pierwszy rok działalności ORMUZu, którego fragment ukazał się później w 19 numerze„Gazety Radzyńskiej” z dnia 1 października 1934 roku, ponieważ jest w nim mowa o naszym mieście. Ochlewski pisał: „Pragnąc opowiedzieć o szczegółach naszej cało­ rocznej pracy jesteśmy zakłopotani od czego zacząć. Tak wiele bowiem materiału.


Segregatory wypełniły się korespondencją, teczki napęczniały sprawozdaniami , mapa ubarwiła się zielonymi kółkami, oznaczającymi miasta już „zormuzowane”. Niejesttojużdla nas „terra incognita” - każda nazwa miasta kojarzy się z konkretnym obrazem: znamy już ogólny nastrójmiejscowy, poznaliśmy organizatorów koncertów, mamy dokładne informacje o salach, fortepianach, wiemy jak układać marszrutę wyjazdu. Oto, na przykład Radzyń w województwie lubelskim. Małe, ciche miasto, ozdobione starym, pięknie odnowionym pałacem z uroczym jeleniem na wieży wskazującym kierunek wiatru. Społeczeństwo jest tam zwarte, skonsolidowane. O wyraźnych potrzebach kulturalnych świadczy działalność „Towarzystwa Miłośników Sceny i Muzyki”. Odbyło się tam w ciągu ubiegłego sezonu 5 koncertów i 5 audycji dla młodzieży szkolnej. Na porządku dziennym jest sprawa zakupienia nowego fortepianu przy pomocy Ormuz’u. Ośrodkiem muzycznym jest serdeczny i gościnny dom Dr-stwa Sitkowskich, szczerych i zapalonych miłośników muzyki. W tym to właśnie mieście miało miejsce niesamowite wydarzenie, gdy podczas wykonywanego przez Bolesława Kona poloneza As dur Chopina publiczność nagle odruchowo powstała z miejsc. Sam artysta opowiadał później, że nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy grać w podobnym napięciu”. Te koncerty musiały być naprawdę wyjątkowymi wydarzeniami dla mieszkańców naszego miasta i dla artystów biorących w nich udział skoro Radzyń tak

zapadł w pamięci kierownika ORMUZu. Nie wiadomo do kiedy trwało koncertowanie w ramach ORMUZu w Radzyniu i kto tutaj jeszcze występował. Prawdopodobnie ten cykl imprez muzycznych zakończył wybuch II wojny światowej. Do 1939 roku na prowincjach Polski odbyło się prawie 750 koncertów i blisko dwa tysiące audycji szkolnych. Po II wojnie światowejdziałalność ORMUZu kontynuowało Centralne Biuro Koncertowe Związku Zawodowego Muzyków ze swoimi wojewódzkimi oddziałami Okręgowymi Biurami Koncertowymi. Tę działalność przejęły późniejorkiestry symfoniczne, filharmonie, opery i operetki.

Arkadiusz Kulpa

Źródła: 1.Tadeusz Prejzner „Muzyka zawsze była w nas”, wyd. Pani Twardowska 2011 2.Dwutygodnik „Gazeta Radzyńska” nr 19 z 1 .1 0 1934r; nr 15 z 1 5 .1 1 .1935r. 3.-www.ruchmuzyczny.pl - artykuł o Tadeuszu Ochlewskim

KALENDARIUM RADZYNSKIE - SIERPIEŃ 16 sierpnia 1502 r. - król Aleksander Jagiellończyk na prośbę braci Kazanowskich zwolnił miasto Kozirynek na 10 lat od podatku. Powodem tego byłwielki pożarktórystrawiłmiasto. 29 sierpnia 1680 r. - wyruszyła z Przegalin pielgrzymka do świętych miejsc. Pielgrzymi odwiedzili takie sanktuaria jak: Górę Kalwarię, Częstochowę, Kalwarię Zebrzydowską. Dokładny przebieg pielgrzymki znamy dzięki opisowi sporządzonemu przez jej uczestnika - szlachcica Stanisława Samuela Szemiota herbu Łabędź. “Diariusz peregrynacyi na różne święte miejsca szczęśliwie odprawionej anno 1680" opisuje dokładnie wszystkie miejsca odwiedzone przez pielgrzymów. Brak jest w nim tylko nazwisk uczestników. Pielgrzymi powrócili do Przegalin 30września 1680 roku. 6 sierpnia 1788 r. - w radzyńskim kościele Świętej Trójcy, w prawym bocznym ołtarzu umieszczono relikwie św. Wincentego. Znajdują się one tamdodziś. 30 sierpnia 1809 r. - w Wiedniu zmarł Ignacy Potocki herbu Pilawa Marszałek Wielki Litewski, polityk, publicysta, pisarz, współtwórca Konstytucji3 Maja. Urodziłsię28lutego 1750roku w Radzyniu Podlaskim. 12 sierpnia 1885 r. - w czasach prześladowań Unii władze carskie zamknęły kościół św. Anny w Wohyniu. Wierni zostali przyłączeni do parafii w Komarówce Podlaskiej. Świątynia była zamknięta do 1906 roku. 22 sierpnia 1889 r. - w Radzyniu Podlaskim urodził się Stanisław Małkowski - profesor Uniwersytetu Wileńskiego, geolog, mineralog, działacz społeczno - oświatowy, żołnierz Legionów, więzień obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, twórca i wieloletni dyrektor Muzeum ZiemiwWarszawie.Zmarł21grudnia 1962 rokuwWarszawie. 10 sierpnia 1920 r. - w czasie wojny Polski - Sowieckiej w nocy z 9 na 10 sierpnia, oddziałysowieckie zajęły Radzyń.

3 sierpnia 1935 r. - tuż przed północą nieznani sprawcy wrzucili przez okno granat do mieszkania Tadeusza Góreckiego, nauczyciela szkoły powszechnej w Worońcu, gmina Brzozowy Kąt. Granat eksplodował lekko raniąc nauczyciela i demolując mu mieszkanie. Zamach miał podłoże zemstyosobistej. 23 sierpnia 1935 r. - z Wiśniewa koło Siedlec przymaszerował do Radzynia 22 pułk piechoty, biorący udział w jesiennych manewrach polskiej armii. Tego samego dnia na ulicach miasta odbyła się defilada w czasie której mieszkańcy miasta obrzucali żołnierzy kwiatami. 22 pułk piechoty gościł w Radzyniu3dni. 11 sierpnia 1942 r. - w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu został zamordowany Kazimierz Prejzner-jeden z czołowych działaczy kulturalnooświatowych w powiecie radzyńskim w okresie międzywojenny, organizator wielu zespołów śpiewaczych i instrumentalnych. Urodził się 4 marca 1896 rokuwMiastkowieKościelnymwpowieciegarwolińskim.

24 sierpnia 1934 r. - w Wólce Domaszewskiej zmarłdr Józef Chomiczewski, lekarz z radzyńskiego szpitala pw. św. Kunegundy oraz jeden z czołowych działaczy społeczno - kulturalnych w Radzyniu. Urodził się w Siedlcach 14 października 1879 roku.

8 sierpnia 1945 r. - biskup Czesław Sokołowski na wniosek proboszcza parafii radzyńskiej ks. Konstantego Grzybowskiego, wydał zezwolenie na rozbiórkę mocno uszkodzonego podczas działań wojennych kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Materiały budowlane pozyskane po rozbiórce posłużyły dowybudowaniaplebaniiprzykościele Trójcy Świętej.

24 sierpnia 1934 r. - na terenie Radzynia i powiatu radzyńskiego odbyła się zbiórka odzieży dla ofiar powodzi. Zbiórkę zorganizował Zarząd Oddziału PCK. Zebrano ogólnie 1186 kg. obuwia i odzieży, które następnie wysłano na adres Komitetu PomocyOfiarom Powodzi wMielcu.

14 sierpnia 1995 r. - na radzyńskim cmentarzu żydowskim odsłonięto obelisk “Ku wiecznej pamięci Żydom Radzynia wymordowanych przez nazistówwlatach 1939 -1945". Arkadiusz Kulpa


„Wolność” KULTURA

Gdy widzisz ptaka w locie jak wolny jest Jak płynie sobie, aż po nieba kres. Wiedz - niebo bywa pełne wichrów i burz A z lotu ptaka już nie widać róż. Bo wolność - to nie cel lecz szansa by Spełnić najpiękniejsze sny, marzenia. Wolność - to ta najjaśniejsza z gwiazd Promyk słońca w gęsty las, nadzieja. Wolność to skrzypce z których dźwięków cud Potrafi wyczarować mistrza trud. Lecz kiedy zagra na nich słaby gracz To słychać będzie tylko pisk, zgrzyt, płacz. Bo wolność - to wśród mądrych ludzi żyć Widzieć dobroć w oczach ich i szczęście. Wolność - to wśród życia gór i chmur Poprzez każdy bór i mur znać przejście. Wolność lśni wśród gałęzi wielkich drzew Które pną się w słońce każda w swoją stronę. Wolność brzmi jak radosny ludzi śmiech, Którzy wolność swą zdobyli na obronę Zwycięstwa, mądrości, prawdy i miłość Spokoju, szczęścia, zdrowia i godności. Wolność to diament do oszlifowania A zabłyśnie blaskiem nie do opisania. Wolność to także i odporność serc By na złą drogę nie próbować zejść. Bo są i tacy, którzy w wolności cud Potrafią wmieszać swoich sprawek bród.

...kiedy życia kres 11 sierpnia 2012r. odszedł przedwcześnie, do „Niebieskiej Krainy Poezji Śpiewanej” mając zaledwie 36 lat Marcin Różycki. W 1997r. został laureatem I nagrody „II Ogólnopolskich Spotkań z Piosenką Autorską ORANŻERIA”. Jak wspominają świadkowie tamtych „Spotkań” Marcin określił swój sukces w Radzyniu Podlaskim mianem „narodzenia się jego jako artysty”. W 1998r. ze Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie wyjechał z trzecią nagrodą oraz nagrodą specjalną im. Wojciecha Bellona dla najlepszego autora tekstu. Rok później otrzymał drugą nagrodę na SFP w Krakowie a na Festiwalu Ekologicznym w Józefowie na Roztoczu zwyciężył w konkursie potęgi głosu. Uczestnicząc w wielu festiwalach zdobywał główne nagrody, m.in. ( Myślibórz, Rybnik, Józefów, Świdnik...). W 2009r. podczas Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie przyznano Marcinowi nagrodę specjalna im. Marka Grechuty w postaci stypendium twórczego. Przez kilka lat był członkiem "Lubelskiej Federacji Bardów”. Marcin Różycki kilkakrotnie prezentował swój talent na radzyńskiej scenie a ostatni raz zaśpiewał w Oranżerii 13 listopada 2010r. Swoistą chrypką zachwycał słuchaczy na scenach w całej Polsce, wykonywał głównie piosenki swojego autorstwa. Podczas uroczystości pogrzebowych, w kaplicy cmentarnej odtworzone zostało nagranie piosenki Marka Grechuty „Wolność” w wykonaniu Marcina.

Pogrzeb Marcina Różyckiego odbył się 16 sierpnia 2012r. na Cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie. Złożeniu urny z prochami do grobu, oddaniu czci i składaniu wieńców i wiązanek towarzyszyły dźwięki muzyki, którą skomponował Marcin a wykonali ją na skrzypcach Maksymilian Wosk i na gitarze Piotr Bogutyn. Składając wieniec na grobie Marcina pożegnałem Go od od pracowników ROKiR, od sympatyków „poezji śpiewanej” oraz od wielbicieli jego talentu z Radzynia Podlaskiego Mimo, że nie ma Go wśród nas to jednak nie odszedł całkiem. Zostawiając swoją spuściznę w postaci wierszy i piosenek będzie nadal z nami i wśród nas.

Zbigniew Wojtaś 26

A wolność - to królestwo dobrych słów, madrych myśli, pieknych snów, to wiara w ludzi. Wolność - ją wymyślił dla nas Bóg aby czlowiek wreszcie mógł w niebie się zbudzić.

Marcin Różycki „Ziemia Święta” Słone spojrzenia rozstąpiła się ziemia Bo chce pić W tym stanie nic nie zmienię drętwe skupienie każe śnić Cudownie gaśnie światło tym w górze nie jest łatwo żyć Ziemia święta choć przeklęta jest tak ponętna kiedy życia kres Ktoś przyjdzie z tacą wtedy hojnie zapłacą Za me sny Ktoś zauważy że mi w kwiatach do twarzy Potem łzy Dziecię zakwili czas cierpienia umili Przyszłych dni Ziemia święta choć przeklęta jest tak ponętna kiedy życia kres Wierny na zawsze świętej ziemi pod płaszczem Grzesznych dróg Tak jak w teatrze każdą rolę czas zatrze I na bruk Niczyją będzie winą że resztę zimą zgarnie pług Ziemia święta choć przeklęta jest tak ponętna kiedy życia kres Zwykle są długie więc pożegnań nie lubię Mówię: cześć ^O T

7-8 (2 2 7 )


9 sierpnia 2 0 1 2 r. o d eszła w wieku 4 7 lat śp. mgr Barbara Jończak, od 2 0 0 4 r. nauczycielka dyplomowana Szkoły Podstawowej w Żabikowie. W Zmarłej straciliśm y znakom itego Pedagoga, Przyjaciela dzieci i niezawodną Koleżankę. Rodzinie oraz Bliskim naszej kochanej Pani Basi wyrazy głębokiego w spółczucia składają: Dyrektor, Grono N auczycielskie, Pracownicy, Uczniowie i Rodzice Szkoły Podstawowej w Żabikowie.

Wspomnienie świętej pamięci Barbary Jończak 1965 - 2012 Jest niezmiernie trudno w zwykłych słowach wyrazić dziś to, co ciąży kamieniem na złamanych sercach. Jeszcze trudniej wyrazić ból po stracie niepowetowanej a także zmierzyć moc cierpienia spowodowanego odejściem wybitnej Nauczycielki. Wypada więc tylko wyrazić w paru zdaniach to, co złamane na dziś serce podpowie rozumowi, a więc: wspomnieć, podziękować, dać nam wszystkim nadzieję (koleżankom i kolegom ze Szkoły Podstawowej w Żabikowie, ich uczniom oraz rodzicom tychże). Wspominamy Barbarę Jończak w społeczności szkolnej jako osobę energiczną, pełną pomysłów i zawsze z nieodłącznym uśmiechem na pogodnej twarzy. Wspominamy, że nie gościł na Jej obliczu grymas bólu - jak w ostatnich miesiącach - ale życzliwość, pokój, otwarcie na drugiego człowieka i pogoda ducha właściwa ludziom szczęśliwym. Wspominamy Jej mrówczą pracowitość i oddanie powierzonym zadaniom pedagogicznym i wychowawczym we wszystkich placówkach, do których skierował Ją zawodowy los - Białka, Siemień, Żminne, czy na ostatnich 17 lat - Żabików. Przepracowała łącznie 28 lat i czy to była funkcja drużynowej harcerskiej, czy założycielki i działaczki Szkolnego Koła LOK, czy opiekunki Szkolnego Koła Oszczędności, zawsze swoje zadania wypełniała wzorowo. Wspominamy Jej metodyczne predyspozycje, talent pedagogiczny, zaangażowanie i determinację w realizacji szkolnych przedsięwzięć i dużych programów edukacyjnow ychowawczych - zaw sze zw ieńczonych sukcesem mierzonym wdzięcznością dziecięcej radości i uczniowskiej postawy licznych Jej wychowanków. Wielu z nich - dziś już dojrzałych absolwentów - na zawsze zapamięta ogromne ciepło, cierpliwość i niezwykłą miłość, jaka płynęła ku nim od Barbary nieustannym strumieniem.

Wspominamy Jej ustawiczne doskonalenie zawodowe mierzone ogromną ilością dyplomów i nagród Dyrektora Szkoły, Wójta a także wyróżnień na szczeblu ogólnopolskim. Dziś, w obliczu jakże przedwczesnej śmierci przyszło nam za to wszystko podziękować naszej drogiej Koleżance, której tak bardzo będzie brakowało pośród nas. Nie ma takich słów, za pomocą których dałoby się to uczynić adekwatnie do Jej mądrości, dobroci i oddania drugiemu człowiekowi, ponieważ Ona nie żyła wyłącznie dla siebie. Dziękujemy Jej za piękną duszę, za dobre słowa, które zawsze wspierały, koiły bóle i rozterki - nawet wówczas, gdy sama była już cierpiąca. Dziękujemy za to, że - przecież młodsza wiekiem i stażem od wielu z nas - była dla nas przykładem - wzorem niedoścignionym umiejętności godzenia się z przeciwnościami losu. Przypadkiem modelowym tego, jak bez walki można wygrywać. I Ona wygrywała zawsze - do czasu, gdy nieuleczalna choroba nie pokonała jej ogromnej woli życia. Życia dla innych przede wszystkim, życia spełnionego. I właśnie to spełnione życie śp. Barbary Jończak daje nam nadzieję oraz wiarę. Nadzieję na lepszego człowieka oraz wiarę w sens ludzkiej wędrówki. Kiedy otrzymaliśmy smutną wiadomość o Jej bolesnej dla nas dla śmierci, pierwsza myśl była taka: OTO O PU ŚCIŁ NAS ANIOŁ. Jednak to nieprawda, wierzymy bowiem, że Zmarła wciąż jest i pozostanie wśród nas. Nie mamy żadnej wątpliwości, że Dobry Bóg powołał Ją do Nieba i umieścił pośród najlepszych swych Aniołów Stróżów. Niech Spoczywa w pokoju wiecznym. Andrzej Kotyła

PARAFIALNY ZESPÓŁ CARITAS INFORMUJE - Żywność wydawana jest w każdą pierwszą sobotę miesiąca od 9.00 do 11.00. - Należy zgłaszać się osobiście lub upoważnić do odbioru bliską osobę. - Osoby korzystające z pomocy żywnościowej świadczonej przez Parafialny Zespół Caritas powinny przedłożyć: zaświadczenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej lub Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, jeżeli korzystają z pomocy tych Ośrodków, - Zaświadczenie Powiatowego Urzędu Pracy, jeżeli są osobami bezrobotnymi, a nie korzystają z pomocy MOPS lub GOPS, lub zaświadczenie własne. - We wtorki od godziny 15.30 konsultacje z pedagogiem z Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej (trudności w nauce i sposoby ich przezwyciężania, wskazówki dla rodziców jak pracować z dzieckiem w domu i in.). - W każdy piątek od godziny 13.00 do 15.00 udzielane są porady prawne, od 15.00 do 17.00 konsultacje z psychologiem - logopedą. PARAFIALNY ZESPÓŁ CARITAS przy Parafii Św. Trójcy w Radzyniu Podl. ul. Jana Pawła I I 15 21 - 300 Radzyń Podl. tel. 83352 - 73 - 90


P rzez d ziesię ć dni p o g o dn ego lata, od 9 do 18 lipca 2012 r. u czn io w ie szkó ł G m iny R adzyń P odlaski w yp o czyw a li nad B ugiem w m alow n icze j W ó lce

„Oj, bierze mnie pokusa... ...żeby komuś dać całusa...” ...to tylko je d n a z w ielu z a b a w - pląsów, które baw iły u c z e s tn ik ó w z o rg a n iz o w a n e g o p rz e z U c z n io w s k i K lu b S p o rto w y E K O -T R A P E R przy S zkole P od staw o w ej w Ż abikow ie T urnusu T rzecie go Kolonii Letnich w O środku W cza so w ym „Pod so sn a m i” . D yre kto rka tam tejsze j podstaw ów ki Teresa Ł u k a s z c z u k po raz trzeci bow iem zo rg a n izo w a ła placó w kę w yp o czyn ku letniego dzieci g m inn ych, którym być m oże nie d a ne byłoby w yje ch a ć tego roku gd zie kolw iek. W yje ch a ć i baw ić się rad ośn ie w śró d n a db uża ńskich lasów i prze dżn iw n ych pól, prze m ie rza ć szla ki row erow e i piesze uro kliw ych w io s e k pogra nicza , zd o b yw a ć spo rto w e laury kolon ijn ej spartakiady, (ringo, kom etka, piłki: siatkow a, nożna, ręczna, tenisy: zie m n y i stołow y, bilard ) w re szcie pływ ać, tap lać się i grać w piłkę w o d n ą w czyściu tkim basenie położonym pośród s o sn o w e g o d rze w o sta nu. W s z y s tk o o d b yło się pod o p ie k ą d o ś w ia d c z o n e j ka d ry w ych ow a w có w , przy w sp arciu fach ow e j słu żby m edycznej, no i o c z y w iś c ie z z a c h o w a n ie m m is trz o s tw a k u lin a rn e g o m ie jscow eg o personelu kuchni, który żyw ił nas - bez ura zy Mam - c z a s e m lepiej ja k u m am y! Do tego dysko teki „pod so se n ką ” , festiw a l przebierańców , w sp ó ln e śp ie w y przy akorde onie, no i ob o w ią zko w o ca łod nio w a w ycie czka au to ka ro w a do B ia ło w ie ży ze zw ie d za n ie m m ulti­

RADZYNSKI M AGAZYN S P O ŁEC ZN O - KULTURALNY W y d a w c a : R adzyński O śro d e k Kultury A d re s redakcji: ul. Jan a Paw ła II 4, 21-300 R adzyń Podl. h ttp ://ra d zro k.h o m e .p l/, e-m ail: rad zrok@ h om e .p l R e klam a i o g ło szen ia: tel. 35 2-7 3-14 (wew. 26), 6649 23 307 R edakcja: P iotr M atysia k (red. naczelny), M onika M ackiew icz, A rka d iu sz Kulpa.

G*OT

m ed ia lne go , su p e rn o w o cze sn e g o M uzeum P rzyrodniczego i R ezerw atu Z w ie rzą t z żub ram i na czele. To zn a czy zw iedzanie było na czele z niżej po dp isan ym , żu b ry zaś były za o g rod zeniem , ch o cia ż z ich pe rspe ktyw y m ogło to w yg ląd ać całkiem od w ro tn ie. R óżnica spro w a dza się w ła ściw ie do tego szczegółu, który do tyczy od płatno ści za bilety w stęp u. O tóż: żu b ry i żubronie, koniki po lskie i rysie, sarny, je le n ie , łosie, dziki i w ilki także m ia ły to za darm o. B ezpłatnie także w ię kszo ść tych dzieci spę dziła c e n n y czas laby letniej dzięki hojności, dobre j w oli i w ła ściw e m u rozum ieniu p o m ocy spo łe cznej ze strony U rzędu G m iny, a zw ła szcza pana W ó jta W ie sła w a M azurka, S zefow ej G O P S i prze w o dniczące j G K R P A Lidii T arnow skiej o ra z skarb niczki gm inn ej A ld on y R oguszew skiej. D zięki Im w ie lkie za to, ja k o te ż i spo nso rom , którzy w sp arli p rze d się w zię cie m aterialnie: 1. K an celaria N o ta ria lna W ie sła w a Kow alczyka, 2. Firm a H enryka Hałajki, 3. PH Ja ce k i M iro sław Janow ski, 4. BS w R adzyniu Podlaskim . C zy b ę dą IV G m inne K olonie Letnie za rok? Jeśli zdrow ia, ż y c z liw o ś c i O rg a n u P ro w a d z ą c e g o i ch ę ci w y s t a r c z y . czem u nie? opisał, ja k u m ia ł, w e te ran ko lo n ijn o -o b o zo w ych ha rców A n d rze j K otyła P ost scrip tu m osobiste: S topień m ojego w a ka cyjn e g o zużycia w ska zuje , że je s z c z e dam r a d ę . ja k iś czas.

W s p ó łp r a c o w n ic y : M a re k T o p yła , M a riu s z S z c z y g ie ł, K a ro l N ie w ę g ło w s k i F o to e d y c ja , s k ła d , ła m a n ie , p r z y g o t o w a n ie d o d r u k u - P io tr M a ty s ia k D r u k a r n ia : w w w .a w a d ru k .p l N a k ła d 1100 e g z e m p la rz y , c e n a : e g z e m p la rz b e zp ła tn y. R e d a k c ja z a s trz e g a s o b ie p ra w o re d a g o w a n ia te k s tó w , w ty m ich s k ra c a n ia i z m ia n y tytu łó w . Z a tre ś ć o g ło s z e ń re d a k c ja nie o d p o w ia d a .


ROZRYWKA

KRZYŻÓWKA Z PODWÓJNYM HASŁEM 1

3

2 4

1 6

8

7

9

11

10

12 13

ZNACZENIA WYRAZÓW

5

3

14

15 17

16

18

Poziomo 1. żeglarz, który w latach 1967-69 opłynął świat na ”Opty”, 3. półwysep i przylądek Antarktydy, 4. pokrywa dach, 6. oznaka m. in. zmęczenia, 8. zatoka morza Czerwonego, 10. władca starożytnego Egiptu, 12. umiejscowienie, 13. angielski tytuł szlachecki, 15. garbnik w korze dębowej, 17, kara ciężkich robót w Rosji carskiej, 19. nie anoda, 20. np. świadectwo urodzenia, 21. lichy utwór literacki

20

192

Pionowo 1. imię z Kalkuty, 2. mówienie, 3. Czarny Ląd, 5. w niej jest pistolet, 7. obezwładniacz, 9. przestrzeń wewnątrz balonu, 10. pomieszczenie mieszkalne na strychu, 11. litewska boginka wodna, 14. część oka, 16. okres niskich stanów wód, 17. turecki tasak bojowy, 18. dojrzała komórka płciowa.

21

i

1

2

3

A B

DYŻURY RADNYCH Harmonogram dyżurów radnych Rady Miasta Radzyń Podlaski - pełnionych w poniedziałki od godziny 17.00 w biurze Rady Miasta przy ulicy Warszawskiej 32 (pokój nr 76). Tel. (83) 351-24-69. 1. Zając Mieczysław - 3 września 2012 r. 2. Adamski Adam - 10 września 2012 r.. 3. Bilski Dariusz - 17 września 2012 r. 4. Blicharz Marek - 24 września 2012 r. 5. Jarosław Ejsmont - 1 października 2012 r. 6. Janus Zdzisław - 8 października 2012 r. 7. Mazurek Robert - 15 października 2012 r. 8. Roguszewska Aldona - 22 października 2012 r. 9. Sałata Sławomir - 29 października 2012 r. 10. Skowron Piotr - 5 listopada 2012 r. 11. Stradczuk Krzysztof - Wiceprzewodniczący Rady - 12 listopada 2012 r. 12. Szymala Anna - Wiceprzewodnicząca Rady - 19 listopada 2012 r. 13. Wierzchowski Dariusz - 26 listopada 2012 r. 14. Wołowik Krzysztof - 3 grudnia 2012 r. Przewodniczący Rady Miasta- Jacek Piekutowski przyjmuje interesantów w czwartki w godz. Od 14.00 do 15.00. Osoby niepełnosprawne mają możliwość spotkania z radnymi w holu Urzędu Miasta. Wystarczy w terminie pełnienia dyżuru przez radnego, powiadomić go telefonicznie o chęci rozmowy. Tel. (83)351-24-69.

S ylaby z pół w prawym dolnym rogu utworzą hasło A. Zm ieniająć 1 i 3 sylabę tworzymy hasło B.

Opr,. Dariusz Gałan

REBUS

JAKA TO POTRAWA ?

Po przyłożeniu lusterka odczytasz rozwiązanie.

blEBOCI


REWITALIZACJA CENTRUM

T rw a ją c a od kilku m ie s ię c y re a liz a c ja p ro je k tu pn. " R e w ita liz a c ja - P rz e b u d o w a u l. J a n a P a w ła II, ul. M ię dzyrzeckiej i Pl. W o ln o ści w R adzyniu P od la skim ” z d n ia na dzień przyn osi z m ia n y w w yg lą d zie c en tru m m iasta. Na n a jd łuższym re w ita lizo w a n ym od cin ku ul. Jan a P aw ła II, od skrzyżo w a n ia z ul. K ościuszki i ul. P artyza ntów do Placu W oln ości, u łożo no je z d n ię ora z cho dn iki z kostki brukow ej, za in sta lo w a n o stylow e o św ietle nie uliczne, w yb u d o w a n o z a to k ę p a r k in g o w ą . W k o ń c o w e j fa z ie s ą p ra c e ko n se rw a to rskie przy m urze parkow ym . O be cnie głów ny fro n t rob ót ob e jm u je budow ę je z d n i ul. Jana P aw ła II, od m ostu na rzece Białce d o skrzyżo w a n ia z ul. O stro w ie cką i na sam ym placu W oln ości. Trw a tam w ym ia n a i utw a rdza nie podłoża tłuczn ie m skalnym , m o n ta ż kra w ę żn ikó w oraz

u kład anie na w ie rzchn i je zd n i z kostki brukow ej. W id o czn ym staje się no w y układ w yb ru ko w a n e g o Placu W oln ości, z m iejscem na e le m e n ty m ałej architektury, w tym : ze g a r słoneczny, sie dziska kam ienne, m urki oporow e. W o ko licy pałacu P otockich i przy po m niku K arola L ipiń skie go p ro w a dzon e są pra ce przy budow ie chodników . P rze b u d o w yw a n y je s t także p rzyle g ły do Placu W o ln o ści o d cin e k ul. P rzechodniej, gd zie przed ułoże nie m kostki, w ym ie n io n y zosta nie w ę ze ł ciepłow niczy. W o sta tn im e ta pie prac, z a in sta lo w a n y zo sta n ie m on itorin g m iejski. P la no w an y term in rze czo w e g o za ko ń cze n ia rea liza cji projektu usta lon o do dnia 31 pa źd zie rn ika 2012 r. W zw iązku z rea liza cją in w estycji kie row có w o b o w ią zu ją w ytyczo n e objazdy. P rosim y o do sto so w a n ie się do now ej o rg an izacji ruchu. Opracowanie: Piotr Sławecki Wydział Promocji i Rozwoju Urząd M iasta Radzyń Podlaski.

NOWA SIEDZIBA BIBLIOTEKI W BUDOWIE fot. Piotr M atysiak

Od kilku m ie się cy trw ają prace przy ad ap ta cji bu dyn ku (da w n a kom enda stra ży po żarn ej) na po trze by now ej sie d zib y M iejskiej B iblioteki P ub licznej im. Z. P rzesm yckieg o w R adzyniu P odlaskim . Z akres prac p rze w id uje ko m p le kso w ą m od ern izację budynku, w yko n a n ie robót b u dow lanych, sanitarnych, instalacji elektryczne j, o ciep len ie ścian ze w n ę trzn ych i dachu, no w ą elew ację, w ym ia n ę stola rki okien nej i drzw iow ej, w yko ń cze n ie w n ętrz. Z w ię kszo n y m etraż now ej sie dzib y biblioteki, fu n kcjo n a ln e p o m ie szczenia dla czyte ln ikó w i personelu, p rzysto so w a n ie dla potrzeb osó b niep ełn osp raw n ych (w budynku z a m o n to w a n a zosta nie w in d a ) p o zw o lą na rozsze rzen ie d o tych ­ czaso w e j o fe rty instytucji. P rojekt pn. "A d ap ta cja budynku - M iejska B ib lio teka P ubliczna w R adzyniu P od la skim ” d o fin a n so w a n o ze ś rod ków M inistra K ultu ry i D ziedzictw a N arod ow e go Opracowanie: Piotr Sławecki Wydział Promocji i Rozwoju Urząd M iasta Radzyń Podlaski.

BULWAR NAD BIAŁKĄ NA FINISZU fot. Piotr M atysiak

Jesien na pogoda sprzyja p ro w a dzen iu prac budo w la nych w ram ach projektu pn. „T urystyczna ście żka row erow a w R adzyniu P odlaskim - BU LW AR „N A D B IA ŁK Ą ” . Efekt rob ót staje się co ra z bardziej w idoczny. N iektóre odcinki w ytyczo n e j tra sy są w koń cow ym etapie budowy. Na chw ilę o b e cn ą zaa w a n so w a n ie ro b ó t skup ia się na u tw a rd z a n iu i z a g ę s z c z a n iu p o d ło ż a , u k ła d a n iu na w ie rzchn i z kostki brukow ej (b e zfa zo w e j) na ścieżce i parkingach, oka b lo w a n ia dla o św ietle nia i m onitoringu ora z prze bu dow ie kładki dla pieszych w okolicach stadionu. Prace p ro w a dzon e są rów no leg le na kilku od cin kach, w kie run kach od ul. K leeb erga i ul. Leśnej. W yko n a w cą pra c je s t P rzed się bio rstw o B ud ow nictw a D ro go w eg o „T R E -D R O M ” Sp. z o.o. z Białej Podlaskiej. Opracowanie: Piotr Sławecki Wydział Promocji i Rozwoju Urząd M iasta Radzyń Podlaski.


TAKA RYBA

9 września w Tchórzewie, na rzece Tyśmienica odbyły się I zawody wędkarskie o puchar Prezesa Spomleku. W zawodach udział brali wędkarze z Koła Spomlek. Zwycięzcą został Radosław Kojtych. Waga jego ryb wynosiła 1, 65 kg. Po wypuszczeniu ryb do rzeki, zawody zakończyło wspólne grilowanie.

Edwarda Bajko. Po prawej,Andrzej Gruba, sędzia zawodów.

FOMAGAM 30 CHCĘ 24 sierpnia był bez wątpienia jednymz najpiękniejszych dni tego lata. Bez wątpienia - dla pracowników Radzyńskiego Ośrodka Kultury i Rekreacji i tych którzy tego właśnie dnia znaleźli się pod gościnnym dachem kina „Oranżeria”, gdzie o godzinie 18.30 odbył się charytatywny koncert pod hasłem „POMAGAM BO CHCĘ”. Na scenie wystąpili: Magda Kolasińska, Weronika Maciejewska, Monika Maciejewska, Kuba Wierzbicki, Wojciech „Molas” Gil, Piotr Matysiak, Jacek & Michał Musiatowicz oraz grupa AGAINST THE GRAIN. Pomiędzy występami kolejnych artystów prowadzona była licytacja 39 przedmiotów przekazanych przez darczyńców. Poprowadzili ją: Iwona Pawelec-Burczaniuk, Mariusz Szczygieł oraz Piotr Matysiak. Sala kina wypełniona była po przysłowiowe brzegi. Atmosfera wspaniała. Wokaliści wyśpiewali wszystkie piosenki a publiczność wykupiła wszystkie bilety i przedmioty przekazane na licytację. Dochód z koncertu przekazany został walczącej z ciężką chorobą Eli. Jako pomysłodawcy i organizatorzy bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy wjakikolwiek sposób POMOGLI BO CHCIELI, wykonawcom, widowni, tym którzy ofiarowali przedmioty do licytowania oraz licytującym. Ponieważ każdy uczestnik otrzymał naklejkę z logiem koncertu wypada wspomnieć skąd się wzięło. Pomysł na ogólny zarys zrodził się wgłowie Piotrka Matysiaka, hasło wymyślił Wojtek „Molas” Gila wykonanie to chyba widać, że „Tytus” czyli Przemek Krupski. Poniżej trzy słowa od Eli i Marka. Dlaczego tylko trzy ktoś zapyta?-Bo jak mówiąnie ma takich i tylu słówabywyrazić -no wiecie -to coś. pracownicy ROK

Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJEM Y - ELA I MAREK

REKLAMA

o*ot

7-8 (2 2 7 )

VOBOS Paweł Olejniczak

Wisznicka 63, 21-300 Radzyń Podlaski

tel: 83 413 17 85, 83 413 17 73

info@vobos.lublin.pl

www.vobos.lublin.pl


DLA

CENIĄCYCH

DOBRY SMAK

Deska Serów Na desce serów najczęściej umieszcza się od trzech do pięciu rodzajów sera, przy wykwintnych spotkaniach może się na niej znaleźć osiem. Wybierajmy kawałki serów o wadze 25-30 dag i o zróżnicowanym smaku i twardości.

I

Przed podaniem najlepiej przykryć sery kloszem i odstawić w chłodne miejsce, a pokroić je dopiero tuż przed jedzeniem, żeby niepotrzebnie nie wysychały. Mocno aromatyczne i dojrzałe sery wyłóżmy na osobnej desce, by ich zapach nie zdominował pozostałych gatunków.

2

Sery ułóżmy tak, aby było wiadomo, w jakiej kolejności najlepiej je spożywać (np. na planie koła, zgodnie z ruchem wskazówek zegara). Zaczynamy od serów łagodnych (świeżych), przez intensywniejsze, a kończymy na tych najcięższych i najbardziej aromatycznych. Starajmy się degustować najpierw sery młodsze (Grand Gouda, Grand Radamer), a później bardziej dojrzałe (Bursztyn, Rubin, Szafir).

3

WIELKIE POLSKIE SERY

www.oldpoland.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.