



Siedzę i słucham ciszy. Pokój jest po prostu wybielony wapnem. Czasem na białym suficie wystrzeli kurza łapka pęknięcia, czasem płatek tynku obsuwa się z szelestem. Czy mam zdradzić, że pokój mój jest zamurowany? Jakżeż to? Zamurowany? W jakiż sposób mógłbym zeń wyjść? Otóż to właśnie: dla dobrej woli nie ma zapory, intensywnej chęci nic się nie oprze. fragment Sanatorium pod klepsydrą Brunona Schulza
Skrzypienie podłogi, nieznośny łomot wskazówek zegara, przytłumione szybą dźwięki ulicy. Dojmująca cisza, która przeszywa duszę i ciało na wskroś. W samotności, której cisza jest doskonałą kompanką, łatwo się zatracić. Ta sama cisza może być też szansą: na uleczenie, wzmocnienie, rozwój.
W cyklu obrazów Marii Gulczyńskiej obraz “Łóżko” stał się centralnym punktem: miejscem, w którym toczy się całe życie, bezpieczna przystań, strefa komfortu. To samo łóżko może okazać się więzieniem, które przyciąga do siebie, zabierając czas, energię, prawdziwe życie. Wspomniana strefa komfortu przeistacza się w więzienie, którego cisza jest strażniczką.
Kulminacją serii Zuzanny Dec jest obraz „Bo czy pod stołem, który nas dzieli, nie trzymamy się wszyscy tajnie za ręce?”. Postaci patrzą sobie w oczy bez żadnych przeszkód, w pełni przed sobą otwarci, „oswojeni”, nie kryjąc przed sobą już nic A między nimi stół, będący dowodem czasu, który musiał minąć, pełny zadrapań, śladów codziennego życia. Ta najważniejsza rozmowa odbywa się bez słów. W ciszy.
Wystawa jest kuratorowana przez artystki – Marię Gulczyńską i Zuzannę Dec – oraz zespół Subterii pod przewodnictwem Aleksandry Hurek.
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie, Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy
Czesław Miłosz, Miłość, fragment wiersza z tomu Ocalenie, 1945