Dipol numer 2 - dodatek

Page 1

d o d a t e k paĹşdziernik 2013

Kompletna biografia

DONA ROSY


Życie i czasy dona rosy poznać i zrozumieć mistrza

źródło: HTTP://COMICSPODCAST.BLOGSPOT.COM | © DON ROSA

Pluto w sklepie - pierwsza historyjka Dona Rosy, ok. 1956r.

2

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

FOTO: Håvard Ferstad

O

d dwudziestu siedmiu lat, czyli od rozpoczęcia kariery Dona Rosy, rozrasta się grono jego wielbicieli, uznających go za najwybitniejszego twórcę komiksów z postaciami firmowanymi przez Walt Disney Company. Jego nazwisko w środowisku fanów, również w Polsce, budzi szacunek i przywołuje dobre wspomnienia czasów dziecięcych wzruszeń. Don Rosa, mimo ogromnej skromności stał się przedmiotem wielu tekstów analizujących jego dzieła oraz filmu dokumentalnego. W bieżącym roku odwiedzi Polskę podczas XXIV Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Z tej okazji, postanowiliśmy podjąć próbę przybliżenia sylwetki najbardziej rozpoznawalnego w naszym kraju disneyowskiego komiksiarza, poprzez artykuł streszczający historię jego życia ze szczególnym naciskiem na lata spędzone na aktywności twórczej. Dwudziesty dziewiąty czerwca 1951 roku w Louisville w stanie Kentucky nie był typowym, pogodnym dniem letniej pory w tych okolicach. Średnia temperatura wynosiła 24°C, przelotnie padał deszcz, a około siódmej po południu zaczęło grzmieć. Żadne znaki na niebie i ziemi nie zwiastowały, że właśnie tego dnia, w tym mieście

Don Rosa w 2010r.

na świat przyjdzie przyszła sława. Tak się jednak stało. Urodził się Gioacchino „Keno” Hugo Don Rosa, drugie dziecko Hugo Rosy i Chilistiny zd. Titiano. Swoje pierwsze imię odziedziczył po dziadku, włoskim imigrancie, który założył w USA firmę Keno Rosa Company specjalizującą się w kafelkarstwie, wyrobach marmurowych i posadzkach. Pierwszą osobą, która zainspirowała zaangażowanie się Dona w świat komiksu była jego, starsza o jedenaście lat, siostra Deanna. Posiadała ona kolekcję starszych czasopism z komiksami, w tym rzecz jasna disneyowskimi. Zbiór tych skarbów stał się w krótkim czasie nieodłączną częścią życia dziecka. Mały Don znajdował przyjemność w opowiadaniu własnych historyjek na papierze. W niezapisanych księgach rachunkowych, jakie przynosił do domu ojciec, rysował własne opowiastki obrazkowe z prostymi rysunkami, zwykle zapożyczając lub modyfikując wątki i postacie ze znanych mu opowieści. Te niezwykłe, w tym wieku, próby twórcze bez wątpienia rozwinęły się dzięki lekturze komiksów. Komiksy Disneya w USA osiągały rekordy sprzedaży w latach pięćdziesiątych XX stulecia. Flagowe czasopismo, stworzone w 1940 r. Walt Disney’s Comics and Stories stanowiło zbiorek krótszych historyjek o gagowym charakterze. Dłuższe, przygodowe komiksy były drukowane na łamach jednozeszytowych Four Color Comics,


a gdy dana postać zdobywała wystarczającą popularność, wydawca mógł zdecydować o utworzeniu dla niej własnego tytułu (tak stało się w 1952 r. z Uncle Scrooge, czyli wujkiem Sknerusem). Sztandarowym twórcą historyjek z Kaczorem Donaldem był Carl Barks, którego zasług dla kaczogrodzkiego świata nie sposób zapomnieć. Komiksy tego twórcy były złożone, wciągające, emocjonujące, oraz zwyczajnie śmieszne, jak przystało na dzieło sygnowane nazwiskiem Disneya. Prawdziwy autor musiał poddawać się tej konwencji. Mimo przymusu zachowania anonimowości, trafiająca do wszystkich przejrzysta narracja oraz finezja w rysunkach stanowiły tak znakomite połączenie, że pozwoliły artyście na szybkie zyskanie popularności. Do Wujka Carla przyrósł przydomek Dobrego Kaczego Artysty [org. The Good Duck Artist]. Obecnie wielu krytyków twierdzi, że Don Rosa jest twórcą, którego kariera i reputacja opiera się na kopiowaniu osiągnięć artystycznych Barksa. Faktem jest, że Rosa od kołyski miał do czynienia z komiksami wujka Carla, a gdy udało mu się posiąść umiejętność czytania, stały się jego ulubionymi historyjkami, na czele z przygodami Sknerusa McKwacza, najbogatszego kaczora na świecie (którego stworzył właśnie Barks). Wujek Sknerus i Kaczor Donald byli dla mnie tak samo żywi jak moi rodzice. Oni zawsze istnieli. Może gadam jak nienormalny, ale wiedziałem, że Superman albo Spiderman to postacie z komiksów. Natomiast Wujek Sknerus i Kaczor Donald - w mojej wyobraźni byli żywi. [...] Istnieli tak długo jak znam świat. - wyznaje sam po latach. Z biegiem czasu zamiłowanie Dona do tego gatunku artystycznego nie zanikło. Mimo pogarszającej się w latach sześćdziesiątych jakości komiksów Disneya (rozpoczęto reprinty, a czołowy twórca, Barks, odszedł na emeryturę), nastoletni Rosa zaczął zbierać komiksy wszelkiej maści z wielkim zapałem, poznając takie tytuły jak komiksy EC z Mad Magazine Harveya Kurtzmana i Willa Eldera, Spirit Willa Eisnera czy Superman Swana i Schaffenbergera. W jego próbach twórczych „patyczaki” rysowane na każdej możliwej kartce przeobraziły się w dokładne kopie rysunków z kart komiksowych. Na lekcjach w katolickim liceum św. Franciszka Ksawerego,

oprócz wkładu w szkolną gazetkę, zdarzało mu się niejednokrotnie szkicować paski satyryczne odnoszące się do aktualnie omawianych tematy. W 1969 r., w wieku 18 lat, Don rozpoczął studia na uniwersytecie w Kentucky, na kierunku inżynieria lądowa. Już pierwszego dnia pobytu na kampusie, udał się do redakcji uniwersyteckiej gazety Kentucky Kernel w celu sprawdzenia, czy obsadzone jest stanowisko naczelnego komiksiarza. Okazało się, że kandytata na ten etat szukano niemalże ze świecą. Świeżo upieczony student dostał szansę i zadebiutował na łamach Kernela w pierwszym numerze nowego roku akademickiego, przedstawiając pasek z gatunku satyry politycznej. Na ten sam rok przypada data powstania pierwszego komiksu Dona z disneyowskimi Kaczkami. W 2010 r., w trakcie prac nad Don Rosa Collection - pierwszą pełną kolekcją historyjek Dona z postaciami Disneya udało się odnaleźć i odzyskać niezwykłą dziewięciostronicową opowieść, którą Rosa stworzył amatorsko, dla własnej przyjemności. W historyjce tej (m.in.) Hyzio, Dyzio i Zyzio są hipisami w wieku studenckim, zażywają narkotyki, chcą położyć kres kapitalizmowi symbolizowanemu przez postać wujka Sknerusa, a Goguś umiera grając w rosyjską ruletkę... Po osiągnięciu pełnoletności, Don rozpoczął współpracę z fanzinami - pierwszym z nich był The Collector Billa Wilsona. Przypuszczalnie, właśnie w tym czasie poznał nazwisko swojego ulubionego twórcy… Don nie był na tyle zainteresowany polityką, aby z przyjemnością wypełniać swoje zadania w Kernelu, choć przyniosło mu to uznanie i nagrodę „najlepszego krajowego rysownika saty-

Donowi zdarzało się rysować m. in. kacze postaci do fanzinów powyżej nagłówek ilustrujący przygotowany przez niego indeks komiksów z Donaldem

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

3


© DON ROSA

rycznego do gazetki uniwersyteckiej”. ne skłonności archiwistyczne. Odczuwał potrzebę tworzenia czegoś, Jednym z błędów przeszłości, wypoco lubi, czyli opowieści przygodowych. minanych sobie do dziś przez Dona, W 1971r. w Kernelu zaprezentował Pertjest pomoc w utworzeniu cennika willaby Papers, pasek z bohaterem LanOverstreet’s Comic Book Price Guide. celotem Perwillabym, wcieleniem saRosa dostarczał Bobowi Overstreetomego Rosy. Pierwsze sześćdziesiąt pięć wi informacji ze swoich indeksów, nie odcinków spełniało wymogi redaktora, wiedząc, że człowiek ten doprowadzi do koncentrując się ciągle na satyrze polizniszczenia swobodnego handlu magatycznej w stylu Doonesbury Gary’ego zynami komiksowymi. Duże i małe Trudeau. Kolejne, aż do 127-ego były zbiory, pokaźne kolekcje, w wyniku historią, która stała się pierwowzorem działania tego cennika, kilkunastokrotSyna Słońca - pierwszego stworzonego nie zwiększyły swoją wartość. Zniszprzez Dona zawodowo komiksu z wujczyło to niepisane zasady sprzedaży kiem Sknerusem. używanych komiksów za pół ceny oraz Analizując z dzisiejszej perspektynowych po cenie większej od okładLancelot Pertwillaby wy Perwillaby’ego, można uznać, że już kowej. Rynek komiksowy stał się polem wówczas Rosa wyróżniał się na tyle, by uznać go działania biznesmenów i spekulantów poszukuza kogoś nieprzeciętnie twórczego. Rysunki nie jących zysku. były jego najmocniejszą stroną, skupiały się na Sześć lat po uzyskaniu dyplomu Don poczuł przedstawieniu szczegółów. Artysta przyznaje znużenie nieodpłatną pracą nad Pertwillabym, Nie interesowałem się rysunkiem, opowiadałem który ciągle ukazywał się w formie przygody. historię. Zauważamy inspirację Barksem - przyDecyzja o zakończeniu współpracy zbiegła się goda nosiła tytuł Lost in [Alternative Section of] w czasie z poszukiwaniami komiksiarza do lothe Andes, który nawiązywał do jednego z najbarkalnej gazety Louisville Times, do której pisywał dziej znanych dzieł jego idola (vide DiPol nr 1, str. przyjaciel Rosy, Ray Foushee. Redaktorzy cza20). Charakterystyczne było również zachowanie sopisma chcieli by pasek, wielkości takiej jak te wierności i szczegółowości w zobrazowaniu tła wydawane w niedziele, był zabawny i zawierał historii, miejsca akcji itp. Don nawet konsultoszybko rozwijającą się akcję. Artysta stanął na wał ze swoim profesorem geologii potrzebną mu wysokości zadania, tworząc Captain Kentucky w historyjce kwestię, jakie kamienie szlachetne (dosł. Kapitan Kentucky), jedyny w USA pasek mogły występować na terenie Ameryki Połuz rzeczywistymi postaciami i miejscami, ukadniowej w czasach prekolumbijskich. zujący się w znanej gazecie. Tytułowy kapitan W 1973 roku Don uzyskał tytuł Bachelor of jest jednym z superbohaterów, za którymi Rosa Arts, czyli odpowiednik polskiego licencjata. osobiście nie przepada, oraz alter ego Lancelota Mimo rozpoczęcia pracy w rodzinnej firmie, nie Pertwillaby’ego. Komiks ukazywał się co tydzień porzucił swojego hobby. Tworzył indeksy komikprzez trzy lata. sów (m.in. tych z Kaczorem Donaldem i WujW 1980 roku pod palmą kokosową na plaży kiem Sknerusem) oraz artykuły i ilustracje do we Florydzie Don zmienił stan cywilny. Jego tofanzinów, między innymi Rocket’s Blast Comic warzyszką życia została Ann Payne, z zawodu Collector, w którym po pewnym czasie przejął nauczycielka. W tym samym czasie sytuacja na rubrykę Information Center z odpowiedziami rynku komiksowym coraz bardziej się pogarna pytania o historię komiksów. W tym samym szała. W efekcie, w 1985r., zagorzały kolekcjomagazynie reaktywował również Pertwillaby’ego. ner, jakim był Rosa, zaprzestał kupowania pism. Jednocześnie Rosa poszerzył swoje zainteresowaJego deska kreślarska znalazła się w piwnicy już nie filmami i telewizją, szybko stając się chodzącą kilkanaście miesięcy wcześniej - Kapitan został encyklopedią starych komiksów oraz programów uśmiercony w 150-tym epizodzie, który ukazał telewizyjnych. Pomogły mu w tym jego pierwotsię drukiem 15 sierpnia 1982 r. Na tę decyzję 4

DIPOL - DODATEK SPECJALNY


złożyło się przekonanie o zbyt dużym wkładzie pracy w stosunku do efektów. Tak naprawdę rysownik nie otrzymywał żadnych recenzji swojego komiksu, na dodatek przygotowanie paska zajmowało mu ponad 12 godzin, a wszystko to za pensję równą wynagrodzeniu felietonisty, który pisał tekst zajmujący miejsce historyjki sześciokrotnie krócej. Komiksy disneyowskie od połowy lat siedemdziesiątych były dystrybuowane właściwie tylko do sklepów z zabawkami, nie były do zdobycia w kioskach i drogeriach. Żaden z zatrudnionych przez wydawcę twórców nie był w stanie osiągnąć poziomu Carla Barksa, dlatego pisma składały się nadal w dużej mierze z reprintów. W 1985 r. licencję na wydawanie komiksów z klasycznymi postaciami otrzymało wydawnictwo Gladstone stworzone przez grupę fanów i zapaleńców. Siostrzane Another Rainbow od kilku już lat zajmowało się litografiami obrazów olejnych Barksa oraz uzyskało licencję na publikację Carl Barks Library (dosł. Biblioteka Carla Barksa), pierwszej kompletnej kolekcji komiksów mistrza. Prezesem spółek był Bruce Hamilton, którego Don znał z komiksowych konwentów i festiwali. Na okładce pierwszego Uncle Scrooge pod egidą Gladstone znalazł się rysunek Daana Jippesa, a właściwie poprawiony tuszem pomysł Barksa. Rosa był przekonany, że ma do czynienia z nieznanym mu rysunkiem swojego ulubionego twórcy. Niezwłocznie kupił egzemplarz pisma. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, okazało się bowiem, że jego najskrytsze marzenia zostały spełnione. Magazyn okazał się pismem z jego ulubionymi postaciami, z historyjkami jego ulubionego twórcy, uzupełniony nowymi treściami, tworzonymi przez fanów. Prawdziwa kariera twórcy komiksów rozpoczęła się dla Rosy telefonem do Byrona Ericksona, redaktora naczelnego disneyowskich tytułów. Don powiedział wówczas, że jest jedynym Amerykaninem urodzonym, by pisać i rysować komiksy o wujku Sknerusie. Tak, robię to [bardziej] jako maniakalny fanboy, ktory kocha to co czytał jako dziecko, raczej niż profesjonalny komiksiarz, który nie jest specjalnie zainteresowany, tym co przeminęło. Ale taki już jestem - napisał dwadzieścia pięć lat po rozpo-

częciu kariery, podsumowując swój niezmienny stosunek do kaczek. Rosa nigdy nie krył, że tworzenie obrazkowych historyjek jest jego wymarzoną pracą. Jego siostra wspomina, że zawsze chciał być rysownikiem komiksów ze Sknerusem McKwaczem. Redaktor Erickson, mimo wątpliwości, po zobaczeniu wysłanych pocztą próbnych rysunków z kaczymi postaciami, udzielił Donowi pozwolenia na stworzenie pierwszej opowieści Son of the Sun (pol. Syn Słońca, vide Kaczogród: Don Rosa). Dwudziestosześcio stronicowa historyjka rodziła się w bólach. Według Johna Clarka, jednego z redaktorów Gladstone, wycięto jedną trzecią dialogów. Wreszcie, udało się! Dzieło ukazało w 219-tym numerze Uncle Scrooge, w kwietniu 1987 r. Najlepszym wynagrodzeniem włożonego trudu były reakcje czytelników, w szczególności tych, którzy wychowali się na historyjkach Barksa. Co zdecydowało o ogromnym sukcesie tego komiksu? Przede wszystkim, zachowanie ducha dawnych, klasycznych opowieści. Son of the Sun to historia o poszukiwaniu skarbów z akcją umiejscowioną w wysokich Andach. Czytając ją, na każdym kroku odczuwa się wielką inspirację twórczością Barksa. Zwłaszcza pod względem klarownej narracji oraz rysunków postaci, bowiem w wielu pierwszych komiksach Donowi zdarzało się kopiować kacze pozy ze starych historyjek. Na pierwszych stronach, których akcja toczy się w Muzeum Kaczogrodzkim, w tle niemalże każdego kadru znajduje się przynajmniej jeden skarb z barksowskich historii ze Sknerusem. Są to dobrze znane trofea McKwacza, takie jak złote runo, korona Czyngis-Chana, kamień filozoficzny, samorodek zwany gęsim jajem, kwadratowe jajka i wiele innych. Rolę negatywnego kreatora kontrdziałań bohaterów, odgrywa czarny charakter, odwieczny rywal Sknerusa, Granit Forsant. Konsekwentny indywidualista, jakim jest Rosa jako komiksiarz, przywiązuje ogromną wagę do dokładności rysunku i precyzji realnego odwzorowania rzeczywistych miejsc oraz czasów, w których znajdują się fikcyjni bohaterowie. Tworząc każdy komiks poświęca wiele czasu na badania oraz uzyskiwanie niezbędnej wiedzy. Podobnie postępował jego idol, Barks, który koDIPOL - DODATEK SPECJALNY

5


Przykładowe rysunki wysłane przez Rosę do Gladstone

rzystał z informacji zdobytych podczas, umilającej czas wolny, lektury National Geographic. Pomoc w przelaniu na papier odpowiednich elementów rysunku stanowiły dla Rosy szablony i kreślarskie przyrządy inżynierskie, bowiem autor nigdy nie opanował umiejętności rysowniczych na tyle, by móc tworzyć bez wspomagania. W związku z tym, Don odnosi się z wielkim szacunkiem do swoich kolegów z branży. Zapytany, kto jest jego ulubionym artystą, odpowiedział: Dałbym wszystko co mogę, by rysować tak wspaniale jak Marco Rota!!! Istota rzeczy nie polega jednak, być może, na biegłości rysowniczej. W przypadku Dona Rosy, o jego mistrzostwie komiksowego twórcy decyduje intuicyjne rozumienie ducha tego gatunku i konsekwentne realizowanie odkrycia iż barksowska konwencja jest mu najbliższa. Sukces był błyskotliwy. Son of the Sun został nominowany do, przyznawanej za osiągnięcia komiksowe, nagrody Harveya i cieszy się sławą aż do dziś. Wspomniano wcześniej, że Son of the Sun to przeróbka komiksu z Pertwillabym. Autor opowiadał, że od zawsze wyobrażał sobie tę historię z kaczymi postaciami. Ta wersja jest jednak szczególna, jest początkiem nie tylko nowego rozdziału w życiu Rosy, ale rozpoczyna także niekończący się hołd dla Carla Barksa. W ostatnim kadrze tej opowieści Don umieścił malutki napis - D.U.C.K. Rozwinięciem tego skrótu jest Dedicated to Unca Carl from Keno, co oznacza w języku polskim Dedykowane wujkowi Carlowi od Keno. Rewizorzy z Disneya w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych byli bardzo surowi, nierzadko nakazywali wydawcom cenzurować kontrowersyjne fragmenty. Napis D.U.C.K. został uznany za podpis autora i usunięty. Na szczęście, oryginalna plansza została zachowana i komiks obecnie jest reprintowany bez tej drobnej, acz ważnej zmiany. W późniejszych historyjkach 6

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

© the walt disney company

Don zaczął ukrywać dedykacje, by nie zostały one zauważone. Kolejnym aktem uznania i oddania jest przyjęcie, że kaczy bohaterowie nie są nieśmiertelni. Według Rosy, życie Sknerusa zakończyło się w 1967, czyli w momencie przejścia Barksa na emeryturę. Krytycy twierdzą, że ten tok myślenia nie jest czysto disneyowski oraz znacznie ogranicza całe uniwersum, gdyż czas akcji zawęża się do lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX stulecia. Budujący swoją pozycję komiksowego twórcy artysta podjął odważną decyzję. Narysowanie komiksu miało być jednorazowym wyzwaniem i spełnieniem skrytego marzenia. Sukces przedsięwzięcia zdecydował, że Rosa postanowił rozwiązać rodzinną firmę oraz poświęcić się swojej wymarzonej pracy. Podjął ryzyko, kalkulując że zarobi jedną trzecią dotychczasowej pensji za wykonanie historyjki, oraz kolejną jedną trzecią sprzedając rysunki. Plusami nowego zawodu był nielimitowany czas pracy i równie nielimitowana satysfakcja. Czy coś mogło stanąć na drodze do gwiazd twórcy okrzykniętego mianem „następcy Barksa”?

U

schyłku lat osiemdziesiątych XX stulecia, artysta usilnie pracował, aby zdobyć uznanie czytelników i przełożonych. Gdy tylko wydawca mógł pozwolić sobie na zamówienie nowego komiksu, zwracano się właśnie do Dona Rosy. Jednakże ze względu na możliwości finansowe Gladstone, najczęściej były to jednak historyjki krótkie, pasujące do popularnego formatu dziesięciostronicowych komedii. To doświadczenie z początków kariery Rosy fani oceniają niejednoznacznie - jedni jako marnowanie wówczas jeszcze świeżego talentu, drudzy jako niezbędną szkołę, jaką komiksiarz musiał przejść, aby odnaleźć własną drogę. Mimo wszystko, Bruce Hamilton, prezes wydawnictwa, doceniał potencjał


© the walt disney company

Fragment scenorysu The Starstruck Duck Czy Don Rosa traktuje Mikiego poważnie?

© the walt disney company, 1988

twórcy i doskonale wiedział, czego może od niego wymagać. Telefonicznie omawiano z Donem m.in. pomysł na stworzenie historyjki wyjaśniającej, dlaczego do tej pory czytelnikom nie było dane poznać ojca Hyzia, Dyzia i Zyzia. Oceniano, że Rosie można powierzać zadania specjalne, gdyż jego twórczość odznaczała się nadzwyczajnym oddaniem dla ulubionych bohaterów. Realizację komiksu objaśniającego zawoalowane do tej pory relacje najbliższej rodziny Donalda odroczono z powodu braku pomysłu na pozytywne zakończenie. W zamian, pod koniec 1988 r. Donowi zaproponowano stworzenie historyjki z okazji otwarcia miasteczka Disney-MGM Studios. Miała pojawić się tam także Myszka Miki, a kaczy bohaterowie mieliby zwiedzać nowo otwarty park rozrywki. W rozumieniu artysty, uniwersa kaczch i mysich bohaterów nie są ze sobą tożsame, zaś Miki jest postacią, której wyraźnie

brakuje osobowości. Stąd też, w komiksie The Starstruck Duck, myszon miał się pojawić jako gwiazda filmowa, której autograf pragnie zdobyć Donald. Pomysł został jednak odrzucony przez Disneya ze względu na rzekomo „zbyt komercyjny” charakter. Jako, że Don zrealizował jednak na papierze scenorys historyjki, pozostaje ona ciekawostką dla fanów i ukazała się w tej właśnie formie w kilku kolekcjach komiksów. W niektórych opowieściach Rosy mysz pojawia się w tle kadrów jako tzw. „hidden Mickey”. „Ukryte myszy” stanowią zarówno hołd dla postaci, bez której imperium Disneya nie rozwinęłoby się, ale również są przejawem pewnej złośliwości artysty, który jest zdania, że przez niego Donald dostał do towarzystwa tylko Chipa i Dale’a! A to Barks/ wydawnictwo Dell zrobiło z niego cudowną postać. Wydawnictwo Gladstone umożliwiło jednak wielkiemu adoratorowi Barksa, jakim jest Rosa, zrealizowanie jednego z nietypowych pomysłów, jakim było stworzenie sequelu do jednego z komiksów Carla. Dobry Kaczy Artysta - czyli Barks, namalował na przełomie 1988 i 1989 roku obraz przedstawiający Donalda, Siostrzeńców i… Sknerusa na „Równinie Okropności” znanej z klasycznego Lost in the Andes (vide Dipol numer 1). Ów Return to Plain Awful (pol. Powrót na równinę Okropności, Komiksy z Kaczogrodu, t. 3/2011) miał być dołączony do sprzedawanych litografii obrazu, a jego oczywistym celem było wyjaśnienie, jak McKwacz znalazł się w krainie, której nie odwiedził w barksowskiej opowieści

Last Sled to Dawson - pierwsze kroki ku wprowadzeniu wizji Sknerusa-sentymentalisty

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

7


z 1949 r. Było to preludium do wielu kontynuacji przygód znanych z komiksów Barksa, których pisanie sprawiało Donowi więcej przyjemności, niż tworzenie historyjek z własnymi postaciami. Ciekawostką jest, że komiks Return to Plain Awful powstawał w dość niekomfortowych warunkach, jako że autor miał wówczas niesprawną prawą rękę, którą posługuje się pisząc i rysując. Doszło do tego w wyniku nieszczęśliwego wypadku, w którym uratował swojego sąsiada przed zwaleniem się na niego 150 kilogramów materiałów rozbiórkowych. Największym wyzwaniem, jakie spotkało Dona w czasie współpracy z wydawnictwem Gladstone, było stworzenie historii Last Sled to Dawson (pol. Ostatnia podróż do Dawson, Kaczogród, Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2011 lub t.1/2001). Pracy nad nią towarzyszyły niezwykłe okoliczności. Przyjaciel rysownika i znawca twórczości Carla Barksa, Donald Ault, wypożyczył Donowi oryginalną deskę kreślarską starego mistrza. Jak łatwo się domyślić, nie została ona postawiona w domu Rosy jako eksponat wystawowy, lecz została wykorzystana w procesie twórczym. Komiks na niej stworzony przez wiele lat pozostawał jednym z najbardziej ulubionych własnych utworów Dona, który wielokrotnie powtarzał, że za swoimi pracami zwyczajnie nie przepada. Opowieść ta zapada w pamięć ze względu na powrót do wątku młodości Sknerusa, a konkretnie do jego przygód jako poszukiwacza złota w Jukonie. Wdzięk, jaki niesie ze sobą Ostatnia podróż do Dawson i jej nienaganne naśladownictwo tonu Back to the K londike (pol. Powrót do Klondike, Kaczor Donald 9-10/2012) w połączeniu z wprowadzeniem autorskich koncepcji predestynowały Rosę jako godnego kandydata do nakreślenia w późniejszym czasie historii całego życia Sknerusa. Oryginalne szkice do komiksu w sierpniu 8

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

2011 roku osiągnęły na aukcji cenę prawie 23 000 dolarów, co dobitnie świadczy o jego wartości dla miłośników tej gałęzi sztuki. Dla twórczości Dona znamienny jest czas, w jakim osadzone są fabuły jego komiksów. Rosa dbał, by jego historyjki toczyły się czasowo spójnie do okresu, w którym tworzył Barks, czyli lat 1943-1967. Wskutek tego, dużą część procesu twórczego pochłaniało sprawdzanie spójności historycznej przedstawianych szczegółów, takich jak chociażby urządzenia techniczne, z których korzystają kaczogrodzcy bohaterowie. Koncepcja artysty nie jest bezgranicznie akceptowana w środowisku fanowskim i bezwarunkowo podzielana przez wydawców. Warto pamiętać, że jest ona podbudowana nie tylko pragnieniem złożenia hołdu Barksowi, ale i osobistym sentymentem oraz nostalgią przeszłości, gdyż Don poznawał kacze uniwersum właśnie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zapamiętał go najlepiej właśnie w formie z tamtych czasów. Nie zgadzając się na umieszczanie akcji przygód w realiach nam współczesnych, Rosa zbudował również linearną koncepcję czasu kaczogrodzkiego i usystematyzował wszystkie wydarzenia w porządku chronologicznym. Na tyle na ile pozwalały mu na to ograniczenia wydawnicze, starał się korygować wszelkie nieścisłości i nielogiczności kaczego świata. Przykładowo, warto nawiązać do kontrowersyjnego


przypadku związanego z fanowską pracą, jaka wyszła spod pióra Dona w 1991 r. Niemiecki fanzin Der Donaldist przez kilka lat publikował rysunki nadsyłane przez komiksiarzy z całego świata z ich odpowiedzią na pytanie Hey, Daisy! Whatever happened to Scrooge? (dosł. Hej, Daisy! Cóż to się stało Sknerusowi?). Największy kaczkofan w stanie Kentucky, czyli Rosa, wysłał do niemieckiej redakcji rysunek przedstawiający postarzoną kaczą rodzinę stojącą nad grobem Sknerusa z datą 1867-1967 i inskrypcją Fortuna favet fortibus (dosł. Szczęście sprzyja silnym). Ukoronowaniem ciągłego oddawania czci Barksowi było wyznaczenie roku jego przejścia na emeryturę, jako śmierci Sknerusa - choć ten, niezależnie od opinii fanów księgujących fakty z kanonu komiksów, będzie zawsze żywy w duszach każdego czytelnika. Tymczasem wydawnictwo Gladstone zaczęło poważnie niepokoić się nadmierną ingerencją Disneya w ich publikacje. Od połowy 1988 r., disneyowscy nadzorcy zażądali, by twórcy nowych historyjek wysyłali do potwierdzenia swoje scenorysy. W rolę kontrolerów wcielali się ludzie, którzy nie mieli pojęcia o naturze komiksu, gdyż komiks His Majesty McDuck (pol. Jego wysokość McKwacz, Komiksy z Kaczogrodu t.3/2011) został opatrzony uwagami demonstrującymi dosłowne traktowanie tekstu i nieznajomość disneyowskich postaci. W okolicach Bożego Narodzenia tego samego roku, Bruce Hamilton niespodziewanie wspomniał Donowi, że od tej pory Disney nie będzie pozwalał na odsprzedawanie oryginalnych rysunków przez autorów - prace będą musiały pozostać w wydawnictwie, ponieważ postaci, jakie użyte są w komiksowych kadrach są własnością intelektualną Disneya. Dla Dona, było to równoznaczne z utratą połowy obecnego dochodu, na co nie mógł sobie pozwolić, ze względu na niespłaconą hipotekę. Tym samym został zmuszony do zakończenia współpracy z Gladstone, którego licencja na publikowanie magazynów komiksow ych została wygaszona, bowiem

Disney zapragnął w celu zarobkowym powołać własną firmę wydawniczą. Brak odpowiednio dobranych działań marketingowych Disneya spowodował znaczący spadek popularności komiksów, a uzdrowienie zniszczonego rynku zostało powierzone Gladstone’owi w 1993 r. kiedy to spółka ponownie przyznała licencję wydawnictwu Hamiltona. W czasie tych perturbacji wydawniczych Don został zmuszony do poszukiwania nowego pracodawcy. Jeszcze przed odejściem z Gladstone trafił do holenderskiego wydawnictwa Oberon, gdzie mimo przyzwoitej płacy nie był w stanie się rozwijać. Holendrzy traktowali Rosę głównie jako rysownika, co oznaczało, że przysyłano mu z Europy scenariusze, które miał ozdobić własnymi ilustracjami. Dla Holendrów zrealizował jedynie dwie opowieści oparte na własnym pomyśle. Próbując znaleźć środki do życia, nawiązał również współpracę z wydawnictwem Disneya, dla którego stworzył scenariusz z postaciami z Kaczych opowieści, narysowany przez studia w Argentynie. Warto zaznaczyć, że Rosa nie darzył serialu sympatią, na co wskazują słowa Chciałbym stworzyć komiks, w którym Kacze opowieści są nieautoryzowanym serialem (...) o życiu Sknerusa; a ten ma pozwać jego twórców o zniesławienie. Chociaż nie miał żadnego doświadczenia jako scenarzysta telewizyjny nawiązał również współpracę ze studiem animacji, co, ku jego własnemu zaskoczeniu, zaowocowało scenariuszami do trzech odcinków Super Baloo. Ponadto, demonstrując swoją chęć współpracy z oryginalnym, amerykańskim wydawcą, narysował i sprzedał Disneyowi historyjkę The Money Pit (pol. Dół z pieniędzmi, Komiksy z Kaczogrodu t. 3/2011). Opisane zabiegi sprawiły, że na horyzoncie pojawił się cień nadziei na odzyskanie płynności finansowej i powrót do ulubionego zajęcia, które polegało na tworzeniu komiksów zupełnie indywidualnie. Ry nek komiksow y © the walt disney company

DIPOL - DODATEK SPECJALNY

9


mu została powierzona rola szefa scenarzystów. Umożliwiło to przeprowadzenie gruntownej reformy w kwestii scenariuszy i przedstawienia poszczególnych postaci. Zatrudniano nowych rysowników, przy jednoczesnym docenieniu starszych, takich jak Vicar. Z racji że komiksy Dona ukazywały się wreszcie w rzeczywiście dużych nakładach, można mówić, że dopiero po wejściu do Egmontu trafił on do czołówki obecnie aktywnych twórców. Na lata 1992-1993 przypada kolejny przełom w życiu i twórczości Dona Rosy. Dzięki staraniom Egmontu, został mu powierzony najbardziej poważny projekt z jakim kiedykolwiek miał do czynienia, a jednocześnie będący jego wielkim niewyrażonym pragnieniem. Mowa oczywiście o stworzeniu komiksowej sagi przedstawiającej drogę życiową jego ulubionego bohatera, czyli Życiu i Czasach Sknerusa McKwacza. Egmont wraz z Rosą postanowili wziąć sprawy we własne ręce, gdy tylko usłyszeli, że przymiarki do takiego projektu podejmuje Disney w Ameryce. Choć całego żywota Sknerusa nie dało się streścić w dwunastu częściach, co później wygenerowało potrzebę dopisania części suplementarnych, komiks Rosy stanowi owoc niezwykle ciężkiej pracy, wynikającej z głębokiego researchu włożonego w kadry ponad dwustu stron komiksu. Składało się nań doskonałe rozeznanie w przeszłości Sknerusa zarysowanej po części w wielu

© the walt disney company

w Skandynawii słynie z niesłabnącej popularności kaczych postaci disneyowskich, a za sprawą renesansu zapoczątkowanego w Ameryce przez Gladstone, dynamicznie rozwijało się również środowisko fanowskie. Miało to wkrótce doprowadzić do zmian w komiksach, jakie tworzyły tamtejsze wydawnictwa, którym po wydrukowaniu większości historyjek amerykańskich zaczęło brakować materiału do publikacji. Pod koniec lat osiemdziesiątych czytelnicy czasopism wydawnictwa Guthenbergus (obecnego Egmontu) poznali twórczość Dona Rosy i przyjęli ją równie ciepło jak Amerykanie. Dlatego też w 1990 r. Don otrzymał propozycję pracy od Duńczyków, którzy w przeciwieństwie do Holendrów dysponowali większym budżetem i cieszyli się liczniejszą grupą odbiorców. Właśnie w Skandynawii Don zdobył największe uznanie. Komiksy disneyowskie były bowiem zakorzenione w kulturze i cieszyły się szacunkiem, co przy obecnej sytuacji w USA było nie do pomyślenia. Rosa rzeczywiście szybko odnalazł się w nowych realiach, a te były mu przychylne, gdyż wydawcy pozwolili mu na realizowanie się na polu, w którym był najlepszy, czyli tworzeniu dłuższych historii przygodowych. Szczęśliwie, duńskie wydawnictwo nie było kontrolowane przez inspektorów Disneya tak restrykcyjnie jak Gladstone, co znacznie podnosiło komfort pracy i twórczą swobodę. W 1992 r. do ekipy Egmontu dołączył Byron Erickson, które-

Tworzenie sagi o życiu McKwacza nie było działaniem odtwórczym - komiksy odsłaniają bowiem nieznane fakty z życia kaczego rekina finansjery

10 DIPOL - DODATEK SPECJALNY


historyjkach Barksa. Autor brał pod uwagę każdy szczegół, nawet wzmianki tekstowe, niezilustrowane przez mistrza żadnym przykładem. Choć pozornie ograniczyło to pole manewru twórcy (przykładowo, ze względu na fakt, że Barks wspomniał o kupieniu przez Sknerusa surduta w Szkocji w 1902 roku, Don specjalnie ściąga na łono ojczyzny protagonistę pochłoniętego robieniem interesów na Alasce), pozwoliło na większą mobilność McKwacza i tym samym wzbogacenie jego losów o więcej przeżyć. Rosa, jak zresztą w przypadku każdej tworzonej opowieści, spędzał wiele godzin w bibliotekach uniwersyteckich, by zagłębić się w detalach historycznych, co zaowocowało ustanowieniem przez twórcę, Sknerusa obywatelem całego świata. McKwacz wchodzi wszak w interakcje z carem Mikołajem II, czy Teodorem Rooseveltem (trzykrotnie, z czego pierwszy raz w Montanie, kiedy to przyszły prezydent USA opiekował się ranczem, porzuciwszy rodzinny Nowy Jork), a który został jednym z mentorów przyszłego najbogatszego człowieka na świecie. Olśniewająca erudycja autora łączyła się również z jego zamiłowaniem do filmów, a ściślej klasyki kina amerykańskiego, do której wielokrotnie nawiązuje w swoich historyjkach, przeważnie parafrazując dialogi. Z każdego kadru daje się zauważyć niewyobrażalne dla typowego artysty zamiłowanie dla detali - nie tylko ze względu na zawartość dialogów, ale i ogromną ilość szczegółów w tle. Osiągnął je Rosa z pomocą szerokiej gamy przyborów inżynierskich. Nie trzeba było czekać długo na reakcje czytelników - opowieść, która pokazała całość bogatego i nietuzinkowego losu potencjalnie nieszanowanej ze względu na swoje disneyowskie pochodzenie postaci, obecnie stanowi najprawdopodobniej najczęściej kojarzoną historyjkę z kaczymi postaciami. Rosa w swoim magnum opus zawarł również esencję dydaktyzmu płynącą z kazdego komiksu ze Sknerusem, dobitnie pokazując, że mimo przeszkód, jakie życie stawia każdemu, najwyższą wartością, jaką powinno się czcić dochodząc do celu, powinna być własna praca. Po publikacji Życia i Czasów (...) w USA, w roku 1995 saga została uhonorowana najbardziej znaną nagrodą komiksową, często nazywaną odpowiednikiem komiksowego Oskara - Eisner Award.

Prezent od Rosy na dziewięćdziesiąte urodziny Barksa

Pracując równie ciężko jak swój ulubiony bohater, Rosa został doceniony przez Europejczyków, lecz czy był w stanie zadowolić swojego mistrza? Choć Don i Carl prowadzili zażyłą korespondencję, tuż przed śmiercią żony Barksa w 1993 r. prowadzenie jego interesów zostało powierzone dwójce menedżerów, co spowodowało drastyczne oziębienie w relacjach obu komiksiarzy. Choć panowie do tej pory nie spotkali się ze sobą na żywo, miała do tego zdarzyć się okazja w Atlancie w 1994 r. na targach sprzedawców branżowych. Spotkanie to zostało rozreklamowane przez Bruce’a Hamiltona, przeciwnie do intencji Rosy, któremu zależało na kameralności. Spotkanie nie doszło ono do skutku, gdyż opiekunowie Barksa nie dopuścili do niego Dona, jak okazało się później - twierdząc, że budujący swoją renomę młodszy twórca żeruje na popularności swojego mistrza, oraz fałszywie zarzucając mu agresywne zachowanie i stalking podczas zlotu w Atlancie. Wymiana faksów między menedżerami, Danią a Louisville, przyniosła przykre konsekwencje. Don opisał całe zajście w internecie na Disney Comics Mailing List - liście mailingowej fanów komiksów Disneya i wytoczył menedżerowi Barksa proces o zniesławienie. Jeden z opiekunów artysty, poinformowany, że Rosa nazwał go DIPOL - DODATEK SPECJALNY 11


w sieci „geniuszem zła” postanowił działać wytazaczęli rozpoznawać nowego „dobrego artystę”. czając własny proces rysownikowi. Batalie sądoOlbrzymia ilość listów i maili z prośbami o rywe zakończyły się podpisaniem ugody w 1995 r., sunki i autografy doprowadziła Dona w 1999 r. w której wyraźnie zaznaczono, że Carl Barks nie do zmiany dotychczas przyjętej zasady odpopopiera i odcina się od jakiegokolwiek powiązawiadania na każdą wiadomość umotywowanej nia z sagą Życie i czasy Sknerusa McKwacza. Don szacunkiem wobec czytelników i potrzebą kulwiedział jednak, że Barks został zmanipulowany tywowania więzi środowiskiem fanowskim. Wyprzez swoich menedżerów i stał się narzędziem nikało to z fizycznej niemożności pogodzenia w ich rękach. Głęboko wierzył, że osobiste zdanie pracy z rzetelnym konstruowaniem odpowiedzi. Barksa odnośnie jego twórczości jest odmienne. Odpisywanie pochłaniało od dwóch do czterech Przekonał się o tym dopiero w 1998 r., kiedy Carl godzin dziennie. Nie chcąc urazić nikogo, wielki z pomocą Hamiltona wygrał serię procesów, pomiłośnik kaczek postanowił od tej pory nie wyzwalającą mu na uzyskanie niezależności od chcisyłać rysunków, nawet jeżeli wielbiciele proponowych menedżerów. Do spotkania dwóch wielkich wali mu za to pieniądze, bądź w ramach sympakaczych twórców, odznaczających się wysokim tii dzielili się z nim własnymi pracami. Ponadto, poziomem kultury osobistej, doszło 12 sierpnia twórca musiał śledzić portale aukcyjne, próbu1998 roku, w domu Barksa w Oregonie. Dzień jąc zatrzymać transakcje sprzedaży jego szkiców minął im na rozmowach o komiksowej branży tworzonych dla fanów. Ewidentnie, popularność i technikach pracy - gdyż przy całym szacunku, Rosy pociągnęła za sobą pragnienie wzbogacenia jaki Rosa miał do Carla, jego idol również docesię na jego sukcesie. niał wkład swojego wiernego fana. Oficjalne pochyłek dwudziestego wieku to najbardziej jednanie z mistrzem stanowiło kolejne potwierpłodny okres w życiu artysty. Pod egidą dzenie własnej wartości w artystycznej karierze Egmontu, realizował swoje marzenia, tworząc Dona Rosy. przygody Sknerusa, sequele do komiksów BarRozwój internetu, jaki przypadł na lata dzieksa, oraz rozwijał się jako scenarzysta dodawięćdziesiąte pozwolił pochłoniętemu pracą dla jąc do klasycznego Kaczogrodu własne postaci duńskiego wydawnictwa artyście uświadomić i wątki. Szczególną wagę przywiązywał do relasobie, jak bardzo znane na Starym Kontynencie cji McKwacza ze jest jego nazwiZłotką O’Gilt, sko. Mimo, że gdyż naświetlił historyjki druje z wielką prekowane w czacyzją w pięciu sopismach egh istor y jk ach. montow sk ich Z fanowskiego zaczęł y być punktu widzep o dpi s y w a ne nia, wątek ten nazwiskiem odznacza się właściwego auniezwykłością, tora dopiero gdy ż poka zuw połowie deje inną - uczukady, charaktec iow ą - st ro rystyczny styl Niektórzy miłośnicy Rosy najbardziej doceniają jego nę charakteru Rosy zdecydosposób prowadzenia relacji między postaciami © the walt disney company, 1988 Sknerusa, która wanie wyróżniał w większości przygód skrywa się pod powłoką jego komiksy na tle sztampowych opowieści pozornej chciwości, skąpstwa i nieugiętości. Jej z prostą oprawą graficzną. Mimo braku podanej jedyny występ w komiksach Barksa zarysował godności, fani, tak samo jak w przypadku Barbardzo oględne wyobrażenie o dawnej znajoksa w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych

S

12 DIPOL - DODATEK SPECJALNY


© don rosa

mości McKwacza i kaczki zwanej połyskliwą. Czytelnicy pragnęli dowiedzieć się więcej o ich losach. Z okazji 50. rocznicy urodzin Sknerusa McKwacza w 1997, Rosa stworzył komiks A Little Something Special, którego motywem przewodnim jest znalezienie odpowiedniego prezentu dla najbogatszego kaczora świata z okazji jubileuszu pięćdziesięciu lat spędzonych w Kaczogrodzie. Realizując po raz kolejny niewymówione życzenia fanów i demonstrując swoją przynależność do grona fanów, autor krzyżuje losy Sknerusa i Złotki, by pokazać kontinuum swojego uniwersum. Jego mistrz nie miał w zwyczaju nawiązywać w nowszych komiksach do swoich dawnych prac, co czyni każdą jego historyjkę odrębną całością. Tymczasem Don traktuje kaczogrodzki świat jako twór uporządkowany, w którym postaci są świadome przeszłych zdarzeń. Stanowiło to przyczynek do badań nad intertekstualnością w komiksach Rosy (które zaowocowały co najmniej jedną pracą dyplomową), która zauważalna jest nie tylko za sprawą czerpania z twórczości Barksa, ale również przez liczne odniesienia do amerykańskich filmów i popkultury. Najbardziej znany z żyjących obecnie Amerykanów tworzących komiksy Disneya zachowuje duży dystans do swojej pracy. To, co robię, nie jest sztuką. To rozrywka. To coś po prostu dla zabawy - przyznaje. Jednakże jego skrupulatność i precyzja są na tyle spektakularne, że dla miłośników disneyowskich historyjek obrazkowych, pozostanie on niepodważalnym guru, albowiem nikt przed nim nie podjął się trudu odtworzenia Kaczogrodu znanego z komiksów należących do kanonu. Nigdy nie śmiał on jednak nazwać siebie następcą, czy też kontynuatorem tradycji Carla Barksa. Nie pozwala mu na to wrodzona skromność, jak i szacunek wobec mistrza. Rosa jest świadomy, że jego dorobek twórczy nie stanowi rozwinięcia barksowskich tradycji, a jedynie opiera się na uporządkowaniu przesłanek podanych w wielu opowieściach Carla. Ponadto, wysoką wartość dla osoby przywiązującej tak dużą wagę do szczegółu jak Don, stanowi również prawda, co wyjaśnia utrzymywanie akuratności historycznej i konieczności zachowania konsekwencji w doborze elementów graficznych. Jednym z najlepszych tego dowodów jest wiadomość,

jaką otrzymał podczas jednego ze spotkań z fanami w Finlandii: do Dona zwrócił się botanik, który wyraził swój zachwyt umieszczeniem w tle jednego z kadrów komiksu, którego akcja toczyła się w Ameryce Południowej, gatunku storczyka, który rośnie tylko w tym regionie świata. Można rzec, że Rosa w ten sposób spełnia założenie Disneya This time the magic is real (dosł. tym razem magia staje się prawdziwa), z jedną tylko poprawką - gdyż w bajkowym świecie komiksów Disneya, elementem niemal fantastycznym było umieszczanie tam cząstek otaczającej nas rzeczywistości. W przypadku komiksów Rosy to prawdziwość jest przekuwana w magię, ponieważ czytelnicy przeważnie nie oczekują od komiksowego medium tak złożonego odzwierciedlenia rzeczywistości. Z końcem 1998 r. w USA przestały ukazywać się magazyny z komiksami Disneya. Bruce Hamilton uznał, że warunki zaproponowane przez Disneya, oraz ówczesne umowy z dystrybutorami nie gwarantują już bowiem dostatecznych zysków. Dla Dona był to symboliczny moment. Od tej pory, na pewien czas, jego historyjki nie ukazywały się w rodzimym języku. Fakt, że Amerykanin - i to zajmujacy się tak często piętnowaną sztuką - jest w stanie zdobyć popularność w Europie, a nie zbudował się wokół niego fandom w Stanach zakrawa o kuriozum. Choć jego staDIPOL - DODATEK SPECJALNY 13


rania zostały docenione kolejną nagrodą Eisnera w 1997 r., tym razem dla najlepszego scenarzysty i artysty z dziedziny humoru, to kolekcja laurów Rosy powiększała się głównie dzięki europejczykom - do najbardziej prestiżowych należą nagrody od Svenska Serieakademins (Szwedzkiej Akademii Komiksu) oraz Seriefrämjandets Unghunden (Szwedzkiego Zgromadzenia Literatów), a także Papersera Award przyznaną w 2011 r. przez społeczność fanów włoskich. Po śmierci Carla Barksa w 2000 r., Rosa, poproszony o skreślenie wspomnienia o mistrzu, napisał pokaźny wywód wyrażający żal dla niezrozumienia geniuszu tej postaci w Ojczyźnie, Nie znalazł w niej należytego uznania, mimo że pierwotne wyniki sprzedaży jego komiksów były liczone w milionach. Nazywając Barksa największym autorem opowiadań w dwudziestym wieku, nie zachwycił zapewne żadnego kaczkofana, ale mógł skłonić do myślenia tych, którym nazwisko Dobrego kaczego artysty było całkowicie nieznane. Dedykując wszystkie swoje prace właśnie Carlowi świadczy, że ból jaki musiał towarzyszyć Rosie po śmierci mistrza , nie był do wyrażenia przy użyciu słów. Niewątpliwie, komiks disneyowski wkraczał w kolejne stulecie pozbawiony talentu i wyobraźni, która dawała natchnienie twórcom z całego świata. Szczęśliwie, do dziś czytelnicy komiksów mogą przekonywać się o słuszności stwierdzenia Williama Faulknera, iż Nic nie może zabić dobrego autora; chyba tylko śmierć, wszakże idee wykreowane przez Barksa, mimo licznych modyfikacji, istnieją w świadomości zbiorowej. W międzyczasie, fenomen Rosy dotarł między innymi do Francji, gdzie wydawnictwo publikujące historyjki poprosiło go o stworzenie kilku prac, nie przerywając jego współpracy z Duńczykami. Don zrealizował dla magazynu Picsou trzy opowieści, w tym jedną, która została odrzucona 14 DIPOL - DODATEK SPECJALNY

przez Byrona Ericksona. Był to pierwszy symptom ochłodzenia relacji z Egmontem. Po zakończeniu pracy nad The Dream of A Lifetime (pol. Czy to jawa, czy sen?, Kaczor Donald 24/2008 lub Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2010), w maju 2002 r., rozpoczął on strajk, polegający na zawieszeniu tworzenia nowych historyjek, jak również zakazie publikacji własnych komiksów. Powodem podjęcia tej niełatwej decyzji było nadużywanie nazwiska Rosy jako środka reklamującego egmontowskie wydania. Chociaż wydawało się to świetnym trikiem marketingowym, odpowiedzialni za wydania skandynawscy redaktorzy, nie przewidzieli, że sam autor może uznać tę strategię za wyzysk, jako że nie otrzymywał z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. Proszę wszystkich, którzy sądzą, że pisanie do Egmontu (...) z mojego upoważnienia to dobry pomysł, nie czynić tego. Jeśli nie uda mi się rozwiązać tego przy użyciu zwykłej etyki, honoru i fair play’u w gronie przyjaznych ludzi, nie ma sensu używać innych środków. Ale dziękuję za pamięć. - pisał do swoich fanów na liście mailingowej, kiedy wiadomość o strajku ujrzała światło dzienne. Sytuację udało się załagodzić w grudniu tego samego roku, kiedy Donowi została przedstawiona nieco korzystniejsza umowa, według której zgadzał się on na opatrywanie publikacji egmontowskich własnym nazwiskiem i mógł kontynuować tworzenie własnych komiksów. Nie odczuwając satysfakcji z prac wydanych w latach dziewięćdziesiątych, Rosa znacznie obniżył swoją moc produkcyjną, pragnąc podnieść jakość historyjek. Narysowanie jednej strony komiksu, w zależności od ilości szczegółów w kadrach, zajmowało mu średnio dwa dni. Nie znajdował satysfakcjonującej go formy rysowania, odczuwał-, że nie jest właściwie wynagradzany (płacono mu bowiem tak samo jak innym twór-


wentach w Europie, całymi dniami konwersując z wielbicielami. 17 marca 2008 roku, Rosa zauważył anomalię w swoim wzroku - lewym okiem mógł dostrzec martwy punkt. Okulista, który jako pierwszy diagnozował zacnego scenarzystę i rysownika, nie był w stanie rozpoznać dolegliwości i skierował go do chirurga. Z dnia na dzień, plama coraz bardziej się powiększała, by wreszcie doprowadzić do znacznej utraty widzenia. Chirurg po krótkich oględzinach postawił druzgocącą diagnozę: odwarstwienie siatkówki. Artysta musiał zostać natychmiast poddany operacji. Mimo że Don zmagał się z wadą wzroku od dzieciństwa, z pewnością na jej powiększenie wpłynęło wieloletnie oddawanie szczegółów w komiksowych rysunkach, a wydarzenia sprzed pięciu lat trwale uszkodziły jeden z kluczowych dla dalszej aktywności zawodowej zmysłów Dona. W czerwcu 2008 r. potwierdził, że nie będzie już rysować żadnych komiksów. Fani uszanowali tę decyzję, mimo początkowego niedowierzania. Od tej pory, okazjonalnie Rosa tworzy wyłącznie okładki, lecz nie przestaje spotykać się z fanami na żywo, oraz w sieci (gdzie obecnie udziela się na włoskim forum papersera.net). Jego FOTO: SARA OTHMAN

com - od ilości narysowanych stron), towarzyszyło mu wrażenie upokorzenia funkcjonowania w bezdusznym systemie korporacyjnym Disneya. Wrażenia te skumulowały się i wywołały postępujące zmiany w psychice twórcy. Pierwszy raz zmagał się z depresją, choć nie był świadomy tego zjawiska i został zdiagnozowany dopiero po kilku latach. Bardzo męczyło go przekonanie wielbicieli o jego bogactwie. Nie mógł zmienić wyobrażenia, że nie jest milionerem, bo mimo niesłabnącej popularności w Europie i ciągłych dodrukach kolekcjonerskich edycji z wyborem jego historyjek, nie był w stanie osiągnąć takiego statusu. Ostatnią narysowaną przez niego opowieścią jest The Prisoner of White Agony Creek (pol. Więzień Doliny Białej Śmierci, Kaczor Donald 51-52/2007 lub Komiksy z Kaczogrodu t. 2/2010), stanowiący dodatkowy rozdział do Życia i czasów Sknerusa McKwacza. Ponownie podjął się w nim zagadnień nietypowych jak na komiks disneyowski i nie do końca zrozumiałych przez dzieci. Sądzę, że Egmont traktuje mnie jako eksperyment - komentuje swoja odmienność w jednym z wywiadów. Odszczepienie od typowych nurtów przerodziło się w bierność twórczą - artysta zamilkł na ponad dwa lata, choć regularnie pojawiał się na kon-

Rok 2011: z pierwszym tomem pierwszej pełnej kolekcji własnych komiksów

DIPOL - DODATEK SPECJALNY 15


wkład w disneyowskie uniwersum cieszy się sporym szacunkiem, co można zauważyć chociażby po ilości fanartów wzorowanych na oryginalnych rysunkach kaczkofana z Louisville. W ostatnich latach, po zastrzeżeniu swoich praw autorskich w Europie, pomagał on w skompilowaniu kolekcjonerskiego wydania wszystkich swoich historyjek, którego zwieńczeniem było opublikowanie w internecie tekstu wyjaśniającego przejście na emeryturę. Korporacja Disneya uznała, że artykuł Rosy ma zbyt ton ofensywny, by móc opublikować go w kolekcji ukazującej się w Danii, Norwegii, Szwecji, Finlandii i Niemczech. Artysta próbuje wyliczyć w nim powody, dla których musiał zakończyć karierę, wymieniając przepracowanie, problemy ze wzrokiem, kondycję psychiczną, ambiwalentną popularność, a na pierwszym miejscu stawia „system komiksów Disneya” - korporacyjną machinę wyzysku i symbol braku szacunku do autorów, którzy ciężko pracują na swoje uznanie. Tekst Why I quit? (dosł. Dlaczego odszedłem?) momentami przybiera formę usprawiedliwienia zrzucającego winę za emeryturę Rosy na czynniki zewnętrzne, aczkolwiek stanowi dobrą lekturę uświadamiającą wszystkich miłośników komiksów, że żywot artysty nie jest usłany różami. Obecnie, w zaciszu ogniska domowego, Don oddaje się swoim pasjom. Swoboda w dysponowaniu czasem umożliwia mu uprawianie własnego ogródka, słynnego już na całym świecie. Emerytowany twórca przywozi swoim fanom na komiksowe konwenty w Europie wyhodowane przez siebie ostre papryczki. Pielęgnując swój relatywny konserwatyzm, polegający na sentymentalizmie i przywiązaniu do rzeczy (a nie na poglądach politycznych), ciągle porusza się tym samym samochodem od 1977 roku, a także opiekuje się psami rasy Basset hound. Choć jego kolekcje (głównie komiksowa, zajmująca większą część piwnicy) przez ostatnie lata stopniowo topniały, teraz Rosa jest w stanie spokojnie oddać

się kontemplowaniu na nowo zgromadzonych zasobów. W dążeniu do osiągnięcia równowagi duchowej najbardziej pomagają mu spotkania z miłośnikami jego dzieł - w końcu w każdym kaczkofanie Don jest w stanie odnaleźć cząstkę siebie. Nikt nie wykazał się większym niż Rosa uwielbieniem dla kaczych postaci z logotypem Disneya, gdyż nikt nie włożył w uzewnętrznienie tej miłości większej pracy niż on. Zostanie zapamiętany jako wybitny twórca. • Mikołaj Szafrański BIBLIOGRAFIA Cordes Sebastian, Life and Times of Don Rosa, Dania, Forlaget-Afart, 2011 Erickson Byron, Odkrycie Dona Rosy [w:] „Komiksy z Kaczogrodu” t. 3/2011 Grøsfjeld jr. Sigvald, Introduc(k)tion to Don Rosa Hamilton Shawn, Index to Don Rosa pre-Disney work Rosa Don, Don Rosa interview: before the Ducks & The dream of a lifetime, rozmowę przepr. Francesco Stajano [w:] Don Rosa - A Little Something Special, Włochy, www.papersera.net, 2011 Don Rosa video interview, rozm. przepr. F.A. Eliott Rosa Don, But I did: it happened, rozm. przepr. R.C. Harvey, „The Comics Journal” 1996, nr 185 Rosa Don, An Interview, rozm. przepr. Dana Gabbard, The Comics Journal” 1996, nr 185 Don Rosa non-Disney comics: Pertwillaby Papers & Captain Kentucky Fan-interview 2004, http://duckmania.de http://www.ess.fi/ http://meetdonrosa.com Disney Comics Mailing List

Fanzin DiPol, dodatek specjalny do numeru drugiego, 2013. Zespół redakcyjny: Krzysztof Foltyn (redaktor naczelny), Agata Mikucka, Mikołaj Szafrańsk i. Korekta: Agata Mikucka, Logo: Łukasz Osman, Sk ład i ła ma nie: Mikołaj Szafra ńsk i. Konta k t: fanzindipol@gmail.com, w w w.fanzindipol.pl Fanzin nie przynosi swoim autorom żadnych korzyści majątkowych, nie jest powiązany z The Walt Disney Company. Całość ani fragmenty nie może być kopiowana ani przetwarzana bez zgody redakcji. Właścicielem obrazków użytych w artykułach oraz w recenzjach jest The Walt Disney Company (o ile nie wskazano inaczej). Don Rosa © Don Rosa. Copyright ©, 2013 16 DIPOL - DODATEK SPECJALNY


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.