Gazeta Mysłowicka #06

Page 11

Historia 11

gazetamyslowicka.com

H U TA

»

ŻELAZA

Z OF IA

Przemierzając dzisiejsze ulice Stawową, Gwarków i Boliny bardzo trudno sobie wyobrazić, jak wyglądały 178 lat temu. Stojąc wtedy na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Stawowej i Gwarków znajdowalibyśmy się właśnie na brzegu stawu pańskiego, który rozciągał się od mostku na obecnej ul. Sosnowieckiej poprzez stadion Górnika 09 aż do ul. Wierzbowej, na końcu której znajduje się muszla koncertowa. Na jego przeciwnym brzegu (tuż przy Przemszy) widzielibyśmy hutę „Zofia”. była unowocześniana. Wymieniono m.in. młot kuźniczy z napędem wodnym na młot z napędem parowym. RELACJA Z EPOKI

ERNST W. KNIPPEL - HUTA ŻELAZA ZOFIA

Z

drewnianych zabudowań huty krytych dachem łupkowym wystawały wysokie kominy. Unosił się z nich ciemny gęsty dym, a wieczorem okolicę barwiła kolorem czerwonym łuna z pieców hutniczych. Taki widok tego miejsca przedstawia rycina wykonana przez Ernsta W. Knippla w drugiej połowie XIX w. W 1833 roku hutę wybudował ówczesny VII ordynat Mysłowic Aleksander Mieroszewski. Usytuowano ją pomiędzy Przemszą, a stawem pańskim. W skład huty wchodziły: pudlingarnia, walcownia, tokarnia, cegielnia oraz zabudowania gospodarcze z mieszkalnymi. W pudlingarni znajdowało się 8 pieców pudlingowych oraz 3 piece spawalne. Piece opalano zarówno węglem drzewnym, jak i węglem kamiennym. Usytuowanie huty pomiędzy stawem a Przemszą pozwalało zastosować napędzane wodą miechy oraz młot kuźniczy. W walcowni wytwarzano gotowe wyroby z żelaza w formie sztab, szyn i drutów. W cegielni wypalano cegły z glinki ogniotrwałej, z której budowano piece hutnicze. W tokarni wytwarzano walce służące do ciągnienia szyn i drutów. W obrębie huty istniały 3 domy dla robotników. Pierwszymi praREKLAMA

ZBIORY AUTORÓW

cownikami byli chłopi, którzy odrabiali pańszczyznę. Rudę żelaza pozyskiwano z lasów mysłowickich, słupeckich i podmiejskich wsi. 11 maja 1839 roku Aleksander Mieroszewski, nieradzący sobie ze sprawnym zarządzaniem dobrami mysłowickimi, odsprzedał je, a wraz z nimi hutę „Zofia” Marii Winckler, małżonce znanego przemysłowca Franza Wincklera. Zwiększająca się z czasem produkcja w hucie spowodowała wzrost zapotrzebowania na rudę żelaza. Pomiędzy władzami miejskimi, a Wincklerami zaistniały spory o wydobywanie rudy żelaza na gruntach podmiejskich. Jednym z ostrzejszych był spór o wydobywanie rudy wzdłuż dzisiejszej ul. Mikołowskiej, dawniej Skotnicy (Małej). Po rozpoczęciu poszukiwań władze miejskie nakazały zasypać wykopane już pionowe szyby zwane duklami. Ten spór znalazł finał w Sądzie Okręgowym w Bytomiu, który orzekł, iż w zamian za zrzeczenie się praw do Skotnicy Wincklerowie mogli korzystać z gruntów przylegających od kościółka św. Krzyża wzdłuż Wielkiej Skotnicy aż po hutę „Amalia” na Janowie przy dzisiejszej ul. Obrzeżnej Północnej. Węgiel kamienny dostarczały najbliższe kopalnie z obszaru dworskiego. Huta w kolejnych latach

szybko, tak skwapliwie krzątają się po rozpalonych jeszcze żużlach, a żaden nie trąci drugiego, nie obleje, iż raczej zabawką samowolną zdają się być zajęci i nieszczęśliwe przypadki rzadko się trafiają. Tak przygotowane żelazo zwane surowcem (czuchem) aby zamienić na żelazo kute i zdatne do robot kowalskich i ślusarskich, przerabia się zwykle w fryszerkach, gdzie na powrót roztapiane i długo w stanie płynnym utrzymywane wydobywa się częściami i pokłada pod młoty wodnym kołem obracane, i zamienia na żelazo sztabowe, czyli kute. W nowszych zakładach, mianowicie w Dąbrowie, już od lat kilkunastu zaprowadzane są pudlingarnie, gdzie bez porównania przyśpieszniejszymi sposobami toż samo się uskutecznia. W ogromnej budowie pudlingarni wszystko niewidzialną jakowąś siłą machiny parowej się odbywa. Olbrzymi stucentnarowy młot lekko skacze na kowadle i świetlne iskry i krople żużla wyciska z kutego metalu, a walce obracane tąż machiną same wyciągają go na szyny i krają jak miękki wosk. Ludzie krzątają się tu tylko, aby usługiwali jakiemuś potworowi w milczeniu, które łoskot machin jedynie przerywa”.

Pojęcie o tym, jak wyglądała praca w hucie w tamtych czasach daje nam relacja naocznego świadka Józefa Bohdana Dziekońskiego z 1843 roku: „Tak zwany wielki piec jest to wysoka stożkowa budowla z ogniotrwałej cegły mocno zmurowana, aby równie parcie znakomitego ciężaru metalu, jak i wysoki stopień gorąca wytrzymywać mogła.[...] Przy otworze tym stoją robotnicy i na przemiany wrzucają koszami materiał palny i rudę.[...] Żelazo wprawdzie bardzo łatwo do białości się rozpala, jednak aby roztopione wlewać się dało do formy, potrzebuje nader wysokiego stopnia ciepła.[...] Aby ten skutek nastąpił używa się pomocy dęcia powietrza. [...] Długi czas na ten cel używano wielkich miechów kowalskich kołami DZISIAJ BOISKO I ZAROŚLA wodnymi poruszanych.[...] Naprzód jednak ruda rozpala się w piecu zwyJuż ówczesna prasa zwracała czajnymi sposobami do tego stopnia, uwagę na ciężkie warunki pracy do jakiego zwyczajny ogień doprowa- w hutach. Wielkim problemem był dzić ją może, a wtedy dopiero rozpo- wszechobecny pył kamienny i węczyna się dęcie[...]Gdy tak czas niejaki glowy unoszący się w halach oraz w stanie płynnym żelazo utrzymanym trujące gazy z żużli pozostających zostanie, wtedy wybija się zasklepiony po wytopie. Od 1840 roku pracujący gliną otwór drągiem żelaznym i roztopiony metal w ognistym jak lawa strumieniu spływa do porobionych rowów w piasku, czyli form, które zowią korytem, i krzepnie, a wtedy kawały jak szczapy do kilkaset funtów ważące zwane są gęsiami. Gdy w małe od razu formy ma się odlewać żelazo, powoli je po trochu upuszczają z pieca i dziwny wtedy jest widok, jak kilkunastu robotników w czarnych kitlach, w sandałach z drewnianymi podeszwami żwawo i zręcznie uwijają się koło tego płynnego ognia, czerpiąc go długimi łyżkami żelaznymi. Jeden niesie do pieca, drugi mija go, inny ponad głową uchylającego się przenosi łyżkę WALCOWNIA W HUCIE Z XIX W. z gorejącym żelazem, a wszyscy tak

w hucie „Zofia” korzystali z lecznicy brackiej. Powstała ona z inicjatywy Huberta von Tiele-Wincklera, który zaadaptował na ten cel jedną spośród wielu drewnianych chat na Piasku. W 1868 roku huta zatrudniała 110 pracowników. Wyprodukowała wtedy łącznie 3311 ton żelaznych wyrobów osiągając tym samym maksymalną wydajność. W kolejnych latach produkcja zaczęła maleć. Huta „Zofia” nie poradziła sobie z konkurencją innych hut żelaza w regionie górnośląskim i ostatecznie w 1871 roku została zamknięta. Po wypuszczeniu wody ze stawu pańskiego miejsce po nim wykorzystywano jako składowisko nieużytecznych skał płonnych pozostających po wydobyciu węgla – zaczęto usypywać hałdę. Niepotrzebny urobek zwożono z kopalń „Danzig” i „Neu Danzig”. Po połączeniu tych dwóch kopalń i powstaniu jednej kopalni „Mysłowice” usprawniono jeszcze bardziej wywózkę układając wzdłuż ul. Stawowej tory kolejki wąskotorowej. Przez następne dziesięciolecia aż do lat 70-tych XX w. hałda była nieodłączną częścią krajobrazu Piasku. Miejsce po hucie istnieje i znajduje się za stadionem Górnika 09 i wysokimi blokami przy ul. Stawowej. Teren po hucie to obecnie ogólnie dostępne boisko oraz pobliskie zarośla z laskiem, w którym teraz tylko buszują psy i ich właściciele.

Agnieszka i Leonard Czarnota

RYS. LEONARD CZARNOTA NA PODST. STAREJ RYCINY


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.