East Midlands po Polsku nr 84

Page 1

East Midlands News

|

Free Monthly Newspaper

|

www.empp.co.uk

|

April 2014

|

No 84

Sports Direct - prawda i mity W sobotę 29 marca 2014 br. o godzinie 11 pod kwaterą główną Sports Direct w Shirebrook, Mansfield Youth Fight for Jobs organizują pokojowy protest przeciwko kontraktom zero-godzin. Bogusława Motylska

I

nne postulaty to gwarancja praw pracowniczych takich jak urlop, chorobowe czy prawo tworzenia związków zawodowych. Akcja ogłoszona jest przez grupę na Facebooku pod nazwą Sports Direct- scrap zero-hours contracts! Przygotowano również ulotki zachęcające do uczestnictwa, także w języku polskim. *** Z początkiem roku kolejna tragedia w Sports Direct, Shirebrook, wstrząsnęła opinią publiczną. W toalecie magazynu przyszło na świat dziecko. Miejsce zaczyna obrastać legendą, zasłyszane historie zaczynają żyć własnym życiem, a bohaterowie niektórych opowieści stają się groteskowi. Sports Direct International Plc z kwaterą główną w Shirebrook, Mansfield posiada ponad 400 sklepów w Wielkiej Brytanii i zatrudnia ponad 20 000 osób. W 2006 roku Sports Direct przejął JJB Sports, dotychczas największego w Wielkiej Brytanii dostawcę odzieży sportowej. Właścicielem 64% udziałów w Sports Direct jest Michael James Wallace „Mike” Ashley, brytyjski bilioner, który według

rankingu magazynu Forbes w 2012r. uplasował się na 15 miejscu listy. najbogatszych ludzi w Wielkiej Brytanii. Jego majątek szacuje się na 1.5 biliona funtów. Mike Ashley jest również właścicielem klubu piłkarskiego Newcastle United. Śledztwo BBC w roku 2010 ujawniło wiele niechlubnych informacji na temat źródeł sukcesu finansowego Mike Ashleya. Struktura sieci dostawczej ma korzenie w najbiedniejszych krajach świata, gdzie pracownicy zarabiają około £1 dziennie za 12 godzinną zmianę. Dziennikarze BBC dotarli do jednej z fabryk Sports Direct w Laosie. W fabryce znajdowało się zaledwie jedno pomieszczenie z klimatyzacją. Klimatyzator miał za zadanie chłodzić silnik maszyny do szycia wyszywającej loga Lonsdale. W Laosie w ciągu roku odnotowuje się 41 dni, kiedy temperatura spada poniżej 35 stopni Celcjusza i 251 dni z temperaturą powyżej 29 stopni Celcjusza. Menadżer tamtejszej fabryki ujawnił, że fabryka nie spełnia międzynarodowych standardów dla przemysłu odzieżowego. Warunki pracy zatrudnionych w

Sports Direct wydają się pozostawiać wiele do życzenia również w Wielkiej Brytani. Świadczą o tym kolejne tragedie i mnożące się wokół nich komentarze zatrudnionych lub byłych zatrudnionych. W lipcu zeszłego roku Sports Direct został pozwany przez jedną z byłych pracownic. Zaheera GabrielAbraham, 30, zrezygnowała z pracy, po tym jak doświadczyła ataku paniki spowodowanego brakiem bezpieczeństwa finansowego swojej rodziny. Kobieta pracowała na tzw. kontrakcie zero-godzin, który nie gwarantuje minimalnej liczby godzin pracy ani minimalnego zarobku. 20 z 23 tysięcy zatrudnionych przez Sports Direct pracuje na podobnych warunkach. Zaheera Gabriel-Abraham pozwała pracodawcę, mając finansowe wsparcie organizacji o nazwie Group 38, która pomogła zorganizować kampanię. Group 38 jest jedną z największych w Wielkiej Brytanii społeczności wspierających kampanie promujące sprawiedliwość, demokrację, broniące praw człowieka, promujące pokój i chroniące środowisko. Przynależność do organizacji jest bezpłatna, na dzień dzisiejszy liczy ponad milion

(Source: Facebook, Sports Direct- scrap zero-hours contracts, on: https://www.facebook.com/events/746305558714693/permalink/747139241964658/) członków. Kolejna organizacja, która wstawiła się za zniesieniem kontraktów zerogodzin, to Youth Fight for Jobs (Młodzi walczą o pracę). YFJ ma wsparcie siedmiu brytyjskich związków zawodowych. YFJ mówią, że podczas poprzednich protestów pod Sports Direct usłyszeli wiele przerażających historii o poniżaniu przez przełożonych, braku odpowiedniej odzieży ochronnej, niedrożnych wyjściach ewakuacyjnych, wyłączonej klimatyzacji i o upokarzających zasadach np. przeszukiwania każdego opuszczającego magazyn po zakończonej zmianie, które nie raz trwają godzinę i nie są wliczane w czas pracy.

Nick Clegg, przywódca partii Liberalnych Demokratów i wicepremier Wielkiej Brytanii, mimo bycia zwolennikiem elastyczności rynku pracy przyznał, że jest zaniepokojony poziomem niepewności, jaki kreują kontrakty zero-godzin, W jednym z komentarzy przyznaje również, że dzięki takim kontraktom Wielka Brytania uniknęła drastycznego wzrostu bezrobocia, które dotknęło inne wysoko rozwinięte kraje. Media lubią określać kontrakty zero-godzin jako kontrowersyjne. Redakcja East Midlands czeka na państwa opinie.n

Majowe wybory w Wielkiej Brytanii

W

dniach 22 – 25 maja 2014 odbędą się we wszystkich państwach członkowskich UE wybory do Europarlamentu. W Wielkiej Brytanii wybory te odbędą się w czwartek 22 maja. W ten sam dzień w wybranych urzędach miast i hrabstw, takich jak np. Bassetlaw, Derby, Lincoln zostaną przeprowadzone wybory do samorządów lokalnych.

Polacy mieszkający na terenie Wielkiej Brytanii mogą brać udział w wyborach do lokalnych samorządów i w Eurowyborach. Muszą jednakże wcześniej wpisać się na listę wyborczą. W przypadku tegorocznych wyborów do głosowania należy zarejestrować się do szóstego maja. n BP

W tym wydaniu: Wiadomości regionalne Szkoła w Leicester Heritage project Zmiany w zasiłkach Praca w SPS Pierwsza pomoc Kwalifikacje dla kierowców

str.2-5 str.6 str.7-14 str.17 str.18 str.19 str.19

W czasie trwania wystawy ‘OUR HISTORY - OUR STORY’ będą miały miejsce następujące warsztaty: - Warsztat historyczny - 17 maja, godzina 13.30, Biblioteka Główna w Nottingham - Wieczór poezji i wieczór literacki - dokładne daty będą potwierdzone na stronie www.empp.co.uk i w majowym wydaniu gazety


2

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

Lincoln

Pożegnanie zimy w Lincoln sobotę 22 marca uczniowie i nauczyciele Polskiej Szkoły imienia Św. Jadwigi Królowej w Lincoln topili Marzannę. Cała szkoła wybrała się do parku, gdzie płynie m a ł a rzeczka i pożegnała złą zimę. Zarówno dorośli jak i dzieci świetnie się bawili. Dziękujemy szkole w Lincoln za przegonienie zimy też i w naszym imieniu. n

Fot. Archiwum szkoły

W

Witaj wiosno - uczniowie Polskiej Szkoły w Lincoln

Drodzy czytelnicy, Obecne wydanie jest inne niż zazwyczaj ponieważ dołączyliśmy do niego część specjalną, poświęconą naszej wystawie o polskim dziedzictwie kulturowym w Nottingham i East Midlands. W dodatku specjalnym przedstawiamy pokrótce osoby, z którymi nagraliśmy wywiady i które udostępniły swoje pamiątki na wystawę „Polish Heritage in the East Midlands. Our History – Our story”. Każda z tych osób posiada ciekawą historię do opowiedzenia, historię życia swojego, rodziny lub rodziców oraz ogólnie, polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii. Większość opowieści rozpoczyna się w trakcie lub po II Wojnie Światowej. Jak dotychczas, w naszym projekcie skupiliśmy się na Polonii starszej. Nagraliśmy również wspomnienia ich dzieci. Nawiązaliśmy także do pokolenia współczesnej polskiej migracji. Skupiamy się przede wszystkim na okresie powojennym. Staramy się odtworzyć kolorystykę tamtych lat, zadajemy pytania o ich pierwsze domy, pracę, szkoły. Pokrótce nawiązujemy do wydarzeń historycznych. Wspólnie odtwarzamy historię tworzenia polskich ośrodków na obczyźnie, organizacji i szkół, obchodzenia świąt i kultywowania polskich tradycji. Wystawa ta jest pierwszą nottinghamską prezentacją wkładu polskiej społeczności w życie lokalne od czasów II Wojny Światowej, jej dorobku, osiągnięć i zasług. Jest to raczej zarys a nie spojrzenie całościowe. Niestety nie zdążyliśmy dotrzeć do wszystkich osób, które były zaangażowane we wspólne pielęgnowanie polskości na obczyźnie. Zabrakło nam czasu, żeby zapytać o wszystkie detale. Mamy nadzieję, że nasz projekt stanowi pierwszy krok ku stworzeniu obrazu życia powojennej Polonii w naszym rejonie. Jest on dość nowatorski w polskim doświadczeniu ponieważ opiera się przede wszystkim na ustnych przekazach świadków The Signpost to Polish Success

East Midlands po Polsku Tennyson, Unit B, Forest Road West, Nottingham NG7 4EP 0115 97 81 396 info.empp@empp.co.uk www.empp.co.uk

historii. Zapraszamy naszych czytelników do odwiedzenia wystawy w Bibliotece Głównej w Nottingham. Szukamy także osób, które będą mogły nam pomóc w inwigilowaniu wystawy. Jeśli macie państwo wolny czas, zgłoście się do nas. Potrzebujemy osób, które pomogłyby nam pilnować wystawy oraz udzielać informacji osobom odwiedzającym. Poza wystawą w obecnym wydaniu zachęcamy także do wzięcia udziału w wyborach do Europarlamentu i samorządów lokalnych. Żeby móc oddać swój głos, musimy się jednak upewnić, że nasze nazwisko widnieje w spisie wyborczym. Rozpisujemy się o polskich szkołach w regionie, o proteście skierowanym przeciwko kontraktom zatrudnienia ‘zero hours’, jak zawsze przekazujemy naszym czytelnikom cenne rady i nawet wspominamy o poczynaniach lokalnej polskiej drużyny piłkarskiej Polonia Nottingham FC. Rozpoczęła się wiosna, dni słoneczne przeplatają się z deszczowymi. Noce są jeszcze zimne, rankiem często widzimy szron na dachach domów i samochodów. Wraz z nadejściem wiosny niestety rozpoczął się niepokój na Ukrainie. Wydaje się, że świat tak naprawdę przyzwolił na aneksję Krymu. Wprowadzone sankcje nie przestraszyły ani nie powstrzymały Rosji. Kolejne państwa, takie jak Litwa i Łotwa obawiają się, czy Rosja nie podejmie kroków skierowanych na zawłaszczenie ich terytoriów. My, Polacy obserwujemy sytuację na wschodzie z obawą, pouczeni lekcją historii naszego kraju. Nasze kolejne wydanie ukaże się w maju po Wielkanocy. Korzystamy z okazji i – choć to jeszcze nie czas – życzymy naszym czytelnikom radosnych Świąt. Zapraszamy do lektury wydania kwietniowego. Beata Polanowska

EDITOR-IN-CHIEF: Dr Beata Polanowska, editor@empp.co.uk, tel. 0115 97 00 442. CONTENTS: Agnieszka Kloc (agnieszka.kloc@empp.co.uk)

Anna Maria Chmara (anna.chmara@empp.co.uk) Dorota Radzikowska (dorota.radzikowska@empp.co.uk Karolina Tomalik (karolina.tomalik@empp.co.uk), Piotr Domański (piotr.domanski@empp.co.uk), Peter Brown, Joanna Cox, Joanna Feliszek, Beata Gorzkiewicz, Przemek Hamala, Małgorzata Kaczorowska, Danuta Kantyka, Dariusz Misiołek, Bogusława Motylska, Teresa Nowicka, Marcin Orlecki, Julia Pomianowska, Monika Savage, Sebastian Sęk, Artur Sobczak, Edyta Szromnik, Małgorzata Twarowska, Marianna Wielgosz, Anna Zawisza, Barbara Żurawel ADVERTISING: Piotr Domański (adverts@empp.co.uk) tel. 0115 97 81 396

BI UR O TH E SI GN P OST TO P OL I SH SUC CES S: P OR AD Y I I N F OR M ACJE

Agnieszka Kloc, Dorota Radzikowska info.sps@empp.co.uk, tel. 0115 97 00 446 W OLON TAR IAT

Karolina Tomalik volunteering@empp.co.uk Czynne: poniedziałek - czwartek

East Midlands po Polsku jest miesięcznikiem wydawanym przez organizację charytatywną na rzecz nowoprzybyłych Polaków

The Signpost to Polish Success Wszelkie prawa zastrzeżone. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania oraz publikowania na łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych.


3

www.empp.co.uk | info.empp@empp.co.uk Nottingham

Spotkanie w Aspley Danuta Kantyka Spotkanie dla polskiej społeczności ‘Poznaj swojego posła i radnego’ odbyło się 28 lutego w Minver Crescent Sport Centre w dzielnicy Aspley w Nottingham. Wszyscy zainteresowani otrzymali zaproszenia w języku polskim na

REKLAMA szającą się społeczność. Spotkanie odbyło się w bardzo przyjaznej atmosferze, wszyscy przybywający witani byli osobiście przez posła Grahama Allena, radnych Carole McCulloch i Grahama Chapmana. Oferowano kawę, herbatę, soki i przekąski. Zorganizowany był również kącik dla dzieci wraz z zabawkami i opieką, ponieważ impreza miała charakter rodzinny. Wszyscy uczestnicy przedstawiali się osobiście i opowiadali o sobie.

Członek komiotetu SPS Danuta Kantyka i Graham Chapman

adres zamieszkania, co można odebrać jako dowód szacunku dla polskiej społeczności w tej dzielnicy. Celem spotkania było budowanie pozytywnych relacji pomiędzy władzami lokalnymi, poznanie posła i radnego przez polską, stale powięk-

REKLAMA

Graham Allen, poseł do brytyjskiego parlamentu dla okręgu Nottingham-Północ był zainteresowany wszystkimi sprawami związanymi z zamieszkaniem w jego okręgu wyborczym oraz ogólnie w Wielkiej Brytanii. Okręg Nottin-

gham-Północ obejmuje takie dzielnice jak Aspley, Bestwood, Bilborough, Bulwell, Bulwell-Forest i Basford. Radny Graham Chapman prosił o zgłaszanie wszelkich objawów dyskryminacji polskiej społeczności, które, jak zaznaczył, z założenia w Anglii nie są tolerowane i powinny być natychmiast zgłaszane na policję. Każdy miał prawo wypowiedzieć się na temat jakichkolwiek incydentów, sposobu, w jaki policja na nie zareagowała oraz na temat rozwiązań, jakie zostały zastosowane w tych sytuacjach. Niektórzy z uczestników poruszyli na spotkaniu sprawy mieszkaniowe, kwestie bezpieczeństwa na ulicach, monitoringu ulic i domów a także lokalnie prowadzonych kursów dla osób zainteresowanych szkoleniem się. Na zakończenie spotkania wymieniliśmy się numerami telefonów i adresami emailowymi, dzięki którym będziemy na bieżąco informowani o pracy posła Grahama Allena. Zostaliśmy także zachęceni do osobistego lub telefonicznego zgłaszania się do jego biura poselskiego pod nr. tel. 01159752377. Zarówno uczestnicy jak i organizatorzy zaproponowali organizowanie tego typu spotkań co trzy miesiące. n

Kafejka językowa w SPS Zapraszamy w każdy wtorek od godz. 18.00 do 19.30


4 REKLAMA

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

Zapisy do szkół sobotnich Leicester Edu Owls Limited rozpoczyna zapisy do Polskiej Sobotniej Szkoły języka polskiego dla dzieci na rok szkolny 2014/2015, które potrwają do 15-go czerwca. Zapraszamy dzieci w wieku od czterech lat aż do klasy A level. Zajęcia będą się odbywać w Fullhurst Community College przy Imperial Avenue w Leicester LE3 1AH w soboty w godzinach 10.00 – 14.00. Zapraszamy na drzwi otwarte szkoły w soboty 7 i 14 czerwca w godzinach 10.00 14.00. Zapisy przyjmujemy również emailem: eduowls@gmail.com lub przez stronę internetową www.eduowls.com. Zapewniamy wykształconą kadrę pedagogiczną, która gwarantuje wysoki poziom nauczania. Ilość miejsc jest ograniczona, decyduje kolejność zgłoszeń.

Lincoln Zapisy do Polskiej Szkoły imienia Św. Jadwigi Królowej w Lincoln odbywają się w czerwcu oraz we wrześniu br. Dzieci należy zgłaszać dzwoniąc lub pisząc smsa na numer 07840484006. Mansfield Zapisy do szkoły w Mansfield odbędą się 23 i 30 sierpnia, oraz 6 września w godz. od 10.00 do 12.00. Loughborough Aby zapisać dziecko do Polskiej Szkoły Sobotniej w Loughborough, należy wypełnić formularz zgłoszeniowy on-line, który znajduje się na stronie internetowej szkoły, w zakładce ‘zapisy’ http://www.polskaszkola-lbo.com/pl/zapisy.html. n

Festiwal Filmowy

O

d 2 do 4 maja w Bonnington Theatre Arnold odbędzie się festiwal filmowy. Impreza odbywa się ku chwale filmom i jest okazją do zagłosowania na ulubione produkcje, które mają szansę być pokazane podczas festiwalu. Dla osób z Nottinghamshire, które produkują własne filmy, festiwal jest wspaniałą okazją do pokazania ich szerszej publiczności, która będzie je oceniać. Autor najlepszego filmu otrzyma nagrodę. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.gedlingfilms.com. n

Jeśli chciałbyś dowiedzieć się więcej o cukrzycy, przyjdź na sesje Juggle. Edukacyjny program na temat cukrzycy o nazwie Juggle został stworzony z myślą o ludziach cierpiących na cukrzycę typu 2, którzy nie biorą insuliny i chcą wiedzieć więcej o tym, jak dbać o siebie w czasie choroby. Po wielkim sukcesie naszego programu, który zrealizowaliśmy w organizacji The Signpost to Polish Success (SPS), zamierzamy dostarczyć kolejny program w marcu 2014r. Program pięciu sesji edukacyjnych, będzie zawierał informację o tym, czym jest cukrzyca, jak działają twoje leki, jakie jedzenie ma wpły na poziom cholesterolu we krwi, co jeść, aby utrzymywać własciwy poziom cukru we krwi oraz jak zapobiegać komplikacjom związanym z chorobą. Program jest przyjazny, ciekawy oraz interaktywny. Możesz uczestniczyć w nim wraz z osobą towarzyszącą. Aby wziąć udział w szkoleniu i dowiedzieć się więcej o innych organizowanych przez nas wydarzeniach, należy zadzwonić pod numer 0300 300 0045 (rozmowa w języku angielskim). Jeśli nie mówisz po angielsku, poproś członka rodziny lub znajomego, aby zrobił to w twoim imieniu. Możesz również zadzwonić i podać po angielsku swój numer telefonu, nazwisko oraz poprosić o to, aby polski tłumacz oddzwonił do ciebie (Polish interpreter please). Twój lekarz rodzinny lub pielęgniarka mogą również skierować cię na to szkolenie. Komentarze uczestników poprzedniego kursu: „Kurs był wspaniały.” „Naprawde się cieszę, bo dowiedziałem się bardzo wielu ważnych i nowych rzeczy.” „Dokonałem sporych zmian w moim życiu.”

Jubilatka z Lincoln Pani Stanisława Bogucka z Lincoln, 17 kwietnia będzie obchodzić 95-te urodziny. Urodziła się w 1919r. w Królikowie koło Konina, miała sześcioro rodzeństwa. Pani Stanisława miała 12 lat kiedy zmarła jej matka, więc musiała się zająć rodzeństwem. Kiedy miała 18 lat została deportowana do Niemiec niedaleko Hannoveru. Wyszła tam za mąż. Po wojnie przybyła do Anglii. Pracowała jako gospodyni i w szpitalu. Pani Stanisławie składamy najszczersze życzenia zdrowia i pomyślności.


5

www.empp.co.uk | info.empp@empp.co.uk Artykuł sponsorowany Jeśli szukasz prawnika w rejonie East Midlands, Sills MacLaren Britton powinien być Twoją pierwszą opcją. Mamy duże doświadczenie w pomaganiu Polakom mieszkającym w UK w rozwiązywaniu problemów prawnych i osiąganiu celów. Rozumiemy także jak trudne może być życie po przeprowadzce do innego kraju i osiedlenie w UK i dlatego przygotowaliśmy szeroki zakres informacji i usług pomocnych Państwu. W przypadku problemów z właścicielem domu, policją czy opieką społeczną, lub konieczności roz-

REKLAMA wodu, czy kupna domu tutaj, mamy dla Państwa odpowiedniego prawnika.

mogą pomóc w sprawach niezgodnego z prawem zwolnienia z pracy lub innych skarg.

Otworzyliśmy także nowy wydział, który zajmuje się odszkodowaniami powypadkowymi i spowodowanymi zaniedbaniami medycznymi, przeznaczony dla rosnącej społeczności polskiej w rejonie East Midlands – rozumiemy ze często jesteście Państwo źle traktowani w pracy i obawiacie się pozywać pracodawcę do sadu o odszkodowanie, wiec chcemy abyście dokładnie znali swoje prawa przed rozpoczęciem postępowania sadowego. Mamy także prawników zajmujących się prawem pracy, którzy

Podsumowując, jeżeli macie Państwo pytanie natury prawnej, zrobimy co w naszej mocy aby pomoc. Oferujemy stale opłaty i elastyczne plany płatności za niektóre usługi.

Spotkanie z historią 22 marca w Polskiej Szkole w Nottingham odbyło się spotkanie z osobami, które przeżyły zsyłkę na Syberię podczas II Wojny Światowej. Spotkanie „Polskie drogi do wolności - Droga przez Syberię do Anglii” było doskonałą okazją dla uczniów szkoły jak i ich rodziców

aby poznać losy tych, których wyjazd z Polski nie był wyborem a koniecznością. Celem spotkania było zapoznanie najnowszej Polonii z życiem ich starszych poprzedników. Było to już kolejne tego typu spotkanie zorganizowane przez polska szkołę.

Sills MacLaren Britton oferują regularne darmowe spotkania (w każdy drugi i czwartek miesiąca od 10:00 do 12:00) w naszej siedzibie na Forest Road, Radford, Nottingham – lub zadzwoń do Magdy na 07732 717 814 n


6

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

Odważny krok do przodu Karolina Tomalik

W

myśl zasady, że nauka to potęgi klucz, powstała nowa placówka edukacyjna w Leicester. Takiej jeszcze tu nie było. Bo ta nie tylko oferuje naukę dla dzieci, ale także zaprasza dorosłych do uczestnictwa w przeróżnych aktywnościach. Mało tego, jej założycielki są otwarte na wszelkie sugestie Polonii aby stworzyć placówkę, w której każdy znalazłby coś dla siebie. Otwarcie Edu Owls odbyło się w listopadzie zeszłego roku. Pomysł założenia placówki żył już w myślach inicjatorek od około dwóch lat. „Chciałyśmy stworzyć miejsce przyjazne i bezpieczne dla dzieci. Profesjonalne klasy i warunki stworzone do nauki i rozwoju jakie tu mamy są jak najbardziej dostosowane do potrzeb zarówno dzieci jak i dorosłych,” opowiada jedna z założycielek placówki Izabela Stachnik.

Szkoła na wyciągnięcie ręki Najtrudniejsze w procesie zakładania szkoły było znalezienie lokalu. Ważne było, aby pomieszczenia były przystosowane dla dzieci, a koszty wynajmu niezbyt wygórowane. Fullhurst Community College okazał się miejscem idealnym. „Ważne jest, aby mieć stałe miejsce do którego Polonia się przyzwyczai. Szukaliśmy lokalu w dzielnicy Brownstone ponieważ w Leicester jest to miejsce najliczniej zamieszkane przez Polaków. Chcieliśmy, żeby placówka była jak najbliżej nich. Wiemy, że koszty związane z dojazdem, jak i czas, są bardzo ważne dla rodziców. To, czy szkoła jest blisko może zaważyć na tym czy dziecko będzie do niej chodzić,” wyjaśnia pani Izabela. Tak było w przypadku Katarzyny, która w Leicester mieszka od siedmiu lat. Mama 7-letniej Amelii i 5-letniego Karola zdecydowała się zapisać dzieci do Edu Owls, ponieważ szkoła znajduje się blisko jej miejsca zamieszkania: „Czas jest dla mnie cenny, więc ucieszyłam się z otwarcia tej placówki. Chcę, żeby moje dzieci znały język polski w mowie i w piśmie i aby potrafiły przeczytać tekst ze zrozumieniem. Jeżeli będą chciały chodzić na dodatkowe zajęcia, to na pewno je na nie zapiszę.” Naturalny zasób, którego nie można marnować Z czasem, jeśli będzie więcej dzieci i zainteresowanie szkołą będzie duże, założycielki planują otworzyć całotygodniową, popołudniową placówkę opieki nad dziećmi. „Mam nadzieję, że trafiamy w potrzeby Polonii. To do nas będą mogły przychodzić dzieci po szkole aby uczestniczyć w różnych aktywno-

ściach. Szkoły angielskie wiele dzieciom oferują, ale my Polacy, nie zawsze z tego korzystamy, bo często barierą jest język. Nam zależy aby uchronić naszą polskość przed pełną anglicyzacją. Dziecko, które ma polskie korzenie, właśnie tu, w Edu Owls, spotka się na żywo z polską kulturą i będzie posługiwać się językiem polskim w mowie i piśmie,” wylicza pani Izabela. Podkreśla też, że szkoła chce wykorzystać naturalną predyspozycję do nauki polskiego, który jest bardzo trudnym językiem: „Dzieci mogą zdawać język polski podczas egzaminów GCSE czy A level, odpowiednika polskiej matury. To jest naturalny zasób, którego nie można marnować.” Pani Izabela z wykształcenia jest menadżerem i trenerem grupowym, tzw. coachem. Ma duże doświadczenie w pracy na kierowniczych stanowiskach. Przez rok była kierownikiem polskiej szkoły przy kościele w Leicester, która działa już od ponad 60 lat. Wiedza tam zdobyta pozwoliła jej poznać działanie placówki od strony administracyjnej jak i przyjrzeć się potrzebom rodziców, dzieci, i ocenić to, czego potrzebują a co otrzymują. Na co dzień jest księgową w korporacji farmaceutycznej a wolnym czasie witrażystką i projektantką biżuterii artystycznej. Współzałożycielką szkoły jest także Sławomira Wiśniewska z wykształcenia nauczyciel, z zamiłowania księgowa. Współpracuje z angielskimi szkołami, w których pomaga

mało? Celem jest, aby soboty w Edu Owls były dla dzieci przyjemnością, ciekawym spotkaniem i frajdą a nie obowiązkiem. Przed nauczycielami stoi duże wyzwanie, aby poprowadzić zajęcia w taki sposób, aby dzieci chętnie przychodziły, dlatego nauczają przez zabawę, gry czy malowanie, wtedy maluchy nawet nie wiedzą, że się uczą, W szkole obowiązuje podstawa programowa Małgorzaty Pawlusiewicz. Seria jej podręczników jest dostosowana do potrzeb szkół sobotnich. Dużym ich atutem, jak podkreśla pani Izabela, jest ciągłość materiału, nowe słownictwo i wiedza, które dziecko umie zastosować. Jednak nieodzownym elementem nauki jest praca dziecka w domu i pomoc rodziców w procesie poszerzania słownictwa. Metoda drobnych kroków Edu Owls, która jest firmą prywatną, nie ma zamiaru izolować się od innych placówek edukacyjnych i polskich szkół sobotnich. Chce czynnie brać udział w imprezach i przedstawieniach organizowanych przez Polską Macierz Szkolną. Jednym z kolejnych kroków będzie przyłączenie się do akcji 'Cała Europa czyta dzieciom'. W marcu szkoła zorganizowała otwarty konkurs recytatorski polskiej poezji dziecięcej, do udziału w którym zaprosiła wszystkie dzieci z Leicester i okolic. Nagrodami były bogato ilustrowane polskie książeczki autorstwa pani Małgorzaty Pawlusiewicz, ufundowane przez firmę

Motywująca nauka przez zabawę

w przygotowaniu uczniów do egzaminów GCSE. To doświadczenie jak i trzyletnie nauczanie w polskiej szkole przy kościele bardzo pomaga w zarządzaniu Edu Owls. Obecnie w szkole zorganizowane są trzy klasy. Dzieci podzielone są pod względem wieku ale także na podstawie znajomości języka polskiego. „Jeśli dziecko dostanie materiał zbyt trudny to zbyt szybko się zrazi, jeśli za łatwy, będzie się nudzić, dlatego ważny jest podział pod względem umiejętności,” tłumaczy pani Izabela. Cztery godziny w tygodniu to za

Prefekt Solutions - dystrybutora podręczników do nauki języka polskiego za granicą. Przed szkołą stoi wiele wyzwań tj. składanie podań o kolejne fundusze, min. na zakup książek do szkolnej biblioteczki i rozwój placówki też w taki sposób, aby dorośli przyzwyczaili się, że miejsce to zostało stworzone również dla nich. „Zaczęliśmy od prowadzenia kursu ESOL metodą Callana dla dorosłych, który odbywa się równolegle z zajęciami dzieci w szkole. Tak więc dziecko uczy się polskiego a rodzic w tym samym czasie i miejscu może uczyć się języka angielskiego. Myślę, że jest to dobra

Każdy lubi wiosnę

oferta szczególnie dla kobiet, które chciałyby się uczyć a nie mają co w tym czasie zrobić z dziećmi. Pomagamy Polakom wyjść z domu i korzystać z oferowanych aktywności. Tu mają okazję poznać nowych ludzi i wymienić doświadczenia. To co zaoferujemy zależy od pomysłowości osób, które do nas przyjdą,” zachęca pani Izabela. O tym, czy dziecko pójdzie do polskiej szkoły decydują najczęściej rodzice. Założycielki Edu Owls podkreślają, że są pełne podziwu dla nich, że mimo ciężkiej pracy, inwestują w swoje pociechy aby dać im lepszą przyszłość. Michał Kolan, który mieszka w Leicester od siedmiu lat, zdaje sobie sprawę, że naturalnym środowiskiem jego 4-letniego syna Dominika jest środowisko angielskie, dlatego posyła syna do polskiej szkoły. „Dla mnie bardzo ważne jest aby mówił poprawnie po polsku, żeby umiał czytać i pisać, aby dobrze poznał gramatykę. Cieszy mnie, że chętnie wstaje do szkoły w sobotnie poranki i przeżywa zajęcia.” Rodzice 5,5-letniej Andżeliki zapisali ją do szkoły, ponieważ chcą żeby dziewczynka spędzała czas z rówieśnikami. „Jeśli córka chce to będziemy ją przyprowadzać,” wyjaśnia Artur Bakun, który przyjechał do Leicester w lipcu zeszłego roku, po czym dwa miesiące później dołączyła do niego żona Magdalena. W nieco innej sytuacji jest Joanna Stelmach, księgowa, która już od dziesięciu lat mieszka w UK. W jej domu mówi się tylko po angielsku. Co tydzień dowozi do polskiej

szkoły swoją 6-letnią córkę Sophie z oddalonej o 10 mil od Leicester wioski. “Posłałam córkę do polskiej szkoły aby nauczyła się języka polskiego i mogła porozumieć się z dziadkami. Nie ma okazji mówienia po polsku, ponieważ mąż jest Anglikiem i w domu cały czas rozmawiamy po angielsku. Polska szkoła to jedyna okazja na to, aby chociaż przez cztery godziny miała kontakt z polskimi dziećmi. Bardzo się ucieszyłam, kiedy się dowiedziałam, że otwiera się ta placówka, gdyż polska szkoła przy kościele była dla mnie za daleko. Mimo że córka ma dużo zajęć, chętnie wstaje w sobotnie poranki. Wiem, że ona się czuje pewniej w angielskiej szkole, między angielskimi dziećmi, dlatego polska szkoła to dla niej wyzwanie.” Dzieci myślą, że już po jednych zajęciach będą mówić biegle po polsku. Podobnie jest z nami dorosłymi, którzy po pierwszej lekcji kursu językowego często rzucamy wszystko, tłumacząc się wymówką 'i tak się nie nauczę.' Progres nie dzieje się z dnia na dzień, ważne są ciężka praca i systematyczność. Bierzmy zatem przykład z tych maluchów, które w szósty dzień tygodnia z zawziętością wstają rano do polskiej szkoły aby uczyć się języka swoich rodziców i dziadków, często i kolegów pozostawionych w Polsce. Dla nich wymówki nie istnieją. Uczniom wszystkich polskich szkół życzę samych sukcesów . n Informacje o zapisach do polskich szkół w East Midlands na stronie 4.



8

OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

Antoni Braś “Wczesne kładzenie się spać i wczesne wstawanie czynią człowieka zdrowym, bogatym i mądrym.” To jedno z powiedzeń Antoniego Brasia, człowieka, który z oszczędności w wysokości 100 funtów wyniesionych ze służby w RAF-ie (brytyjskim lotnictwie wojskowym) po niedługim pobycie w Nottingham zdołał samodzielnie otworzyć dobrze prosperujący biznes samochodowy. Interes ten dał mu środki na zakup kolejno dwóch niedrogich domów w Nottingham, które po przerobieniu i podziale kapitału z bratem, pozwoliły na zakup domu na Pelham Road, Sherwood Rise Nottingham. W domu tym Antoni Braś otworzył Hotel Astra, biznes, z którym związany był przez całe swoje życie. Za nazwę hotelu posłużyła dewiza RAF-u: „Per Ardua ad Astra”- „Przez przeciwności do gwiazd.” 1 marca Antoni poślubił Marysię Wyler (Serdeczną), rozwódkę z dwójką dzieci, którą poznał w polskim klubie w Melton Mowbray. Doczekali się jedynego syna Johna. Oficjalne otwarcie hotelu nastąpiło 1 maja 1958 roku. Wówczas hotel liczył 12 pokoi. Państwo Braś samodzielnie w nim pracowali, jednak biznes zaczął prosperować na tyle dobrze, że wkrótce właściciele musieli zatrudnić pomoc. W 1964r. hotel liczył aż 28 pokoi.

Niedługo po otwarciu gościem hotelu był Cary Grant, międzynarodowa gwiazda filmowa. Żeby uniknąć rozgłosu jaki wzbudzał swoją obecnością management aktora zmienił rezerwację pokoju w The George Hotel na Astra Hotel, nikt nie przypuszczał, że gwiazda takiego formatu mogłaby zatrzymać się w nowo otwartym hotelu. W 1979 roku biznes po rodzicach przejął syn John. Pan Antoni jednak nadal pełnił aktywną rolę w prowadzeniu interesu. Mniejsze hotele nie wytrzymywały konkurencyjności dużych popularnych marek, dlatego John Braś w połowie lat 90-tych zdecydował się podpisać umowę z Nottingham City Council i udostępnić pomieszczenia hotelowe dla bezdomnych rodzin. Antoni Braś odszedł w 1999 roku w wieku 90 lat. Zdjęcia hotelu oraz pamiątkowy wpis Carego Granta w księdze gości będzie można zobaczyć na wystawie od 10 kwietnia.

Antoni Braś z synem Johnem

Józef Jarosz Jako dziecko pan Józef przeżył zsyłkę na Sybir. Po amnestii podróżował wraz z rodziną przez Kazachstan, Morze Kaspijskie, Persję do Egiptu, gdzie przyłączył się do Junackich Hufców Pracy – paramilitarnej organizacji młodzieżowej. W Egipcie zdobył wykształcenie techniczne, zachęcony perspektywą dalszej edukacji przyjechał do Anglii. Tutaj jednak okazało się, że kontynuacja nauki jest niemożliwa. Pan Józef musiał iść do pracy. Pracował w wielu miejscach, gdyż, jak wspomina „w Nottingham pracy było bardzo dużo i nie było problemu ze znalezieniem zatrudnienia.” Całe życie pracował ciężko, ale i na dobrych warunkach. Umożliwiło mu to wykształcić trzech synów, wszyscy ukończyli studia na uniwersytecie. W domu państwa Jarosz kultywowano polskie tradycje, dzieci wychowywane były w wierze katolickiej, uczęszczały

do polskiej szkoły i zachęcane były do brania udziału w imprezach i uroczystościach organizowanych przez polskie organizacje. Chętnie na to przystawały, gdyż bliskie im było poczucie polskości. Wywiad z panem Józefem to opowieść człowieka ciężko pracującego dla siebie i dla rodziny. Opowieść Polaka żyjącego z tragiczną świadomością, że nie ma dokąd wracać. Ziemie rodziny pana Jarosza po wojnie stały się terytorium Białorusi. Mimo to, pan Józef swoje życie w Anglii podsumowuje jako bardzo udane. Jest szczęśliwym mężem, ojcem, dziadkiem. Wspomina, że zawsze traktowany był na równi z innymi, że Polacy uważani byli za godnych szacunku, ciężko pracujących ludzi.

June Hawkridge June Hawkridge wspomina ojczyma Alojzego Stanisława Mitko. „Myślę, że fakt, że mój ojczym był Polakiem, miało ogromny wpływ na moje życie. Nauczył mnie otwartości na ludzi jak i na różnorodne tradycje i kultury.” Pan Alojzy przyjechał do UK ze Śląska w 1944 lub 1945r. June pamięta, że Alek, bo tak go nazywali, nauczył się angielskiego bardzo szybko ale polskiego nigdy nie zapomniał. Był bardzo dumny ze swojego pochodzenia. Był także bardzo utalentowany i uzdolniony manualnie. Ponieważ był z wykształcenia stolarzem, potrafił zrobić wiele rzeczy z drewna. Po tym, jak udało mu się nawiązać kontakt z rodziną z Polski, która przysłała mu certyfikat potwierdzający zawód stolarza, bez problemu dostał pracę w swoim zawodzie. „Interesował się wszystkim czym się zajmowałam. Spędzał ze mną bardzo dużo czasu. Pamiętam, że uszył mi piękną suknię na szkolne przedstawienie.” Pan Alojzy chciał wrócić do Polski, ale nie miał wówczas gwarancji, że wróci do Nottingham, więc zrezygnował. Utrzymywał jednak kontakt z rodziną z Polski: „Pamiętam, że listy, które kuzynka wysyłała z Polski były otwierane i czytane, po czym zabroniono jej pisać po angielsku. Nasz kontakt na tym ucierpiał, ponieważ ja nie znałam polskiego na tyle dobrze, aby móc pisać listy i czytać otrzymaną korespondencję. Po śmierci Alka straciliśmy kontakt z rodziną w Polsce.” June na wystawę przekazała drewniane pudełko, które otrzymała od swojego ojczyma na 18 urodziny, na dzień przed swoim ślubem oraz wiele zdjęć rodzinnych.

Krystyna Kuźniar Pani Krystyna urodziła się w 1925r. w Stryju niedaleko Lwowa. Do Anglii przyjechała w 1967r. z miłości. Do Nottingham z Lincoln przeniosła się w 2002r. Jej historia jest o tyle ciekawa, że wyszła za mąż za człowieka, którego znała tylko z listów. Pewnego dnia, gdy jeszcze mieszkała w Czaplinku, odwiedziła ją znajoma, która przyjechała z Anglii. Po dniu pełnym wspomnień kobieta poprosiła panią Krystynę, aby dała jej kilka swoich zdjęć, które mogłaby wziąć ze sobą do Anglii. Zdjęcia trafiły już w Anglii do rąk pana Józefa, który urzeczony panią Krystyną, wysłał jej list z prośbą o bliższy kontakt. W rezultacie para pobrała się i zamieszkała w Lincoln, gdzie urodziła im się córka Anna, z której dziś pani Krystyna jest bardzo dumna. Rodzinie udało się zachować polskie tradycje. Pani Krystyna przekazała na wystawę liczne zdjęcia rodzinne. Pani Kuźniar z córką Anną


OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

9

Hanna Klepacz Pani Hanna Klepacz urodziła się w Ciechanowie. Przybyła do Anglii w 1968r. na urlop i została na zawsze. Wyszła za mąż i sprowadziła do Anglii swoje córki, które nauczyła piec i gotować polskie potrawy. W domu były pieczołowicie pielęgnowane polskie tradycje: „Pamiętam, że w latach 70-tych bardzo trudno było kupić karpia. Nawet sprzedawcy na rynku nie wiedzieli co to jest karp. Pewien Anglik blisko naszego domu miał sklep z rybami. Kiedy zorientował się, że mieszka tam dużo Polaków, zaczął sprowadzać karpia, choć w bardzo wysokich cenach. Do dziś obchodzimy święta po polsku i utrzymujemy polskie tradycje.”

Pani Irena Kowalska podczas wywiadu z wolontariuszem Sebastianem Sęk

Irena Kowalska

Chris Kozlowski Podczas wystawy Heritage Project będzie można również wysłuchać historii państwa Kozłowskich opowiedzianej słowami ich syna, nauczyciela, poety i pisarza Chrisa Kozlowskiego: „Ojciec został wcielony do armii niemieckiej, z której zdołał uciec w 1944 roku. Wstąpił do 2 Korpusu Polskiego i walczył w bitwie o Bolonię we Włoszech, której wyzwolenie przyczyniło się do ostatecznej klęski Niemiec na froncie włoskim. Po demobilizacji wojennej wraz z wieloma żołnierzami przybył w 1946 roku do Wielkiej Brytanii. Matka wraz z trójką rodzeństwa wywieziona została na Syberię, po amnestii została przesiedlona do obozu w Persji (obecnie Iran), skąd trafiła do obozu niedaleko Karachi w Indiach (obecnie Pakistan), skąd, jak wielu Polaków, przypłynęła do Wielkiej Brytanii, gdzie wraz z rodziną zamieszkała w południowym Londynie. Dla państwa Kozlowskich jak i dla wielu Polaków, którzy po wojnie zostali w Wielkiej Brytanii, powrót do Polski okazał się niemożliwy. Każdy, kto ośmielił się na podjęcie takiego ryzykownego kroku, był narażony na poważne konsekwencje.Jak wspomina Chris, Polacy, którzy wrócili z Zachodu do kraju, byli niemalże od razu aresztowani, często nie zdołali nawet dotrzeć do swoich domów, tylko prosto z portów czy stacji kolejowych byli zabierani do więzień. W tym czasie kontakt między Polonią mieszkającą w Wielkiej Brytanii i w kraju ojczystym był trudny i bardzo ograniczony. Nie można było liczyć na wymianę pocztową, wysłane listy wracały do nadawców. Rozmowy telefoniczne

Chris Kozlowski recytuje swój wiersz podczas Polish Art Show

były bardzo drogie i trzeba było je zamawiać przez centrale telefoniczne z dużym wyprzedzeniem. Sytuacja taka trwała do wczesnych lat 60-tych. Wszystkich, którzy chcieliby usłyszeć ciąg dalszy tej historii zapraszamy do odwiedzenia naszej wystawy. Chris Kozlowski przekazał na wystawę cenne dokumenty rodzinne

„Nie mogliśmy wrócić do domu, bo naszego domu już nie było” Pani Irena Kowalska, nauczycielka, pochodzi z Rejtanowa na Wołyniu. Jak mówi, jej serce tam pozostało. Tragiczne doświadczenia wojny pozbawiły ją kontaktu z rodziną, ale nie zabiły w niej optymizmu ani chęci walki o szczęśliwe życie. Przyjechała do UK z Palestyny, przez Syberię, w 1947r. Pierwsze chwile w Anglii wspomina bardzo miło: „W pociągu do Manchesteru miły Anglik zagaił mnie rozmową, po czym już na miejscu, starsza właścicielka domu, do którego się wprowadzałam, przyjęła mnie z serdecznością. Jestem bardzo wdzięczna, że Wielka Brytania przyjęła mnie z otwartymi ramionami.” „Z moich początków pobytu w Anglii pamiętam też, że było bardzo dużo pracy, ale nie było pracowników.” Pani Irena wraz z mężem byli bardzo przedsiębiorczy. Najpierw prowadzili sklep, ale gdy ten nie przynosił dochodów, przeprowadzili się z Nottingham do Lincolnshire i założyli farmę pieczarek oraz hodowlę świń. Przez pewien czas mieszkali w przyczepie kempingowej, do momentu ukończenia budowli domu. Zaadoptowali dwójkę dzieci. Kiedy umarł mąż, pani Irena powróciła do Nottingham i osiedliła się w dzielnicy Wollaton. Chciała być bliżej rodziny i kościoła: „Kościół był centrum naszego życia. Jestem szczęśliwa, widząc młodych w kościele. Jeśli kroczysz przez życie tak, jak wskazuje ci Bóg, wszystko będzie dobrze. Wojna mnie zmieniła, ale dzięki temu potrafię się znaleźć w każdej sytuacji.” Pani Irena przekazała na wystawę wiele cennych pamiątek min. zdjęcia farmy i sklepu, zdjęcia rodzinne i przybornik na nici.

Stanisława Giermer Stanisława Giermer urodziła się 13 grudnia 1930 roku w województwie nowogródzkim, koło Słonima, małego miasteczka, które obecnie znajduje się na obszarze Białorusi. “To było 10 lutego 1940 roku, wojna trwała, wiedzieliśmy o tym, słyszeliśmy odgłosy samolotów, widzieliśmy żołnierzy. Nagle o godzinie szóstej rano do naszego domu wszedł żołnierz z kilkoma miejscowymi, obudzili wszystkich, mieli broń...” Tak rozpoczyna się wojenna historia Stanisławy Giermer i jej długa tułaczka od Syberii przez Kazachstan, Afganistan, Morze Kaspijskie do obozów w Teheranie oraz w Tanganice (Afryka). Wędrówka, która po dziesięciu latach szczęśliwie skończyła się w Wielkiej Brytanii. Warunki życia jakie zastali w Wielkiej Brytanii były dalekie od tych, których doświadczyli w czasie tułaczki i pobytu w obozach, gdzie nie było nawet sztućcy czy talerzy. Przybywając do nowego domu nie mieli nic, trudno im było się odnaleźć w społeczeństwie, które żyło na zupełnie innym poziomie, jednak jak wspomina pani Giermer, Brytyjczycy wykazali się wobec Polaków wielką wyrozumiałością. Dobre stosunki z Anglikami nie wpływały jednak na rozluźnienie więzi z rodakami, wręcz przeciwnie. Pani Stanisława opowiada o tym, że Polacy od samego początku pobytu w UK działali razem, by wspólnie tworzyć polskie ośrodki. W

tych miejscach spotykali się, pielęgnowali ideę polskości i krzewili ją wśród swoich dzieci oraz prezentowali brytyjskim gospodarzom. W Nottingham wspólnymi siłami tworzyli polskie organizacje, szkołę oraz wybudowali polski kościół. Pani Giermer zauważa także, że wśród Polaków w UK było wielu wspaniałych działaczy społecznych. Osoby te były wykształcone w przedwojennej Polsce. Zazwyczaj też byli to starsi ludzie, którzy mieli doświadczenie zawodowe i pracy społecznej, wyniesione z kraju i to oni głównie tworzyli polskie ośrodki na emigracji, takie jak ten w Nottingham. Pani Giermer po przyjeździe do UK wyuczyła się na pielęgniarkę. Pracowała w swojej profesji, osiągając sukces zawodowy. W pierwszych latach po wojnie mieszkała wraz z mężem i trójką dzieci w Lincoln, później jej rodzina przeprowadziła się do Nottingham. Tutaj działała i nadal działa społecznie przy polskim ośrodku na Sherwood Rise. „Bycie Polką znaczyło dla mnie bardzo wiele, starałam się zawsze zachowywać jak najlepiej, aby swoim zachowaniem nigdy nie urazić moich rodaków i ich uczuć, byśmy razem na obczyźnie mogli czuć się dumni z tego, że jesteśmy Polakami.”

Pani Stanisława Giermer w stroju pielęgniarskim

Pani Giermer na wystawę przekazała czasopismo “Nottingham topic”, skany ważnych dokumentów i wiele innych cennych pamiątek.


10

OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

Zbigniew Luczynski Pan Zbyszek to reprezentant drugiego pokolenia – urodził się w Anglii w polskiej rodzinie o wojskowych tradycjach – ojciec i dziadek byli zawodowymi wojskowymi. Po osiedleniu się w Anglii ojciec pana Zbigniewa, po zakończeniu edukacji na ówczesnym Nottingham Technical College (obecny Trent University) pracował nad nowymi technikami tworzenia materiałów. Stworzył kilka patentów, odniósł sukces zawodowy, opracowując wiele patentów na potrzeby lokalnych przedsiębiorstw, takich jak np. sieć sklepów Marks & Spencer. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie udało mu się wydostać z transportu do Katynia. Ojciec pana Zbigniewa przekupił radzieckiego strażnika i zdołał uciec z pociągu. Przebył całą Europę na pieszo, aby znaleźć się w Portugalii skąd trafił do Anglii. Po zakończeniu działań zbrojnych tutaj osiedlił się, założył rodzinę, wykształcił się. Syn w wywiadzie wspomina lata młodzieńcze i dorastanie w Nottingham w polskiej rodzinie. Pamięta, że każdy weekend wraz z rodzicami spędzał w innym polskim domu lub na pikniku w Clumber Park. Rodzina mieszkała w Lenton. Obszar ten nazywany był „Little Poland”, to tutaj mieściły się polskie sklepy, biznesy, w niedzielę zbierano się w Katedrze na mszę, tutaj ludzie kupowali domy, wspólnie zbierając pieniądze na

depozyt. Pan Zbyszek był typem buntownika-intelektualisty, któremu bliskie były poglądy socjalistyczne. Nie pochwalał i nie utożsamiał się ze stalinizmem i represją Polski i jej obywateli, ale bliskie mu były ideały głoszone przez Marksa. Pan Zbigniew czuje się zarówno Brytyjczykiem jak i Polakiem, choć w młodości miał okres buntu przeciwko polskości i polskim korzeniom: „moje pokolenie buntowało się przeciw polskości, chcieliśmy być Anglikami.”. Po radykalizacji jego poglądów w latach 60 nastąpiła ich weryfikacja i w 1982 r. pan Zbigniew wziął udział w marszu Solidarnościowym na rzecz zmian w Polsce, który zorganizował wraz ze swoim ojcem i pomocą wielu innych Polaków. W marszu tym wzięło udział ponad 3000 ludzi. Wywiad z panem Luczynskim obfituje w światopoglądowe komentarze, mniej znane fakty historyczne, refleksje na tematy codzienne oraz wspomnienia. Pan Zbigniew pracował jako community worker w urzędzie miasta Nottingham, ożenił się ze Szkotką, ma dwóch synów. Pan Zbigniew przekazał na wystawę liczne zdjęcia rodzinne. Pan Zbigniew Luczynski podczas wywiadu dla SPS

Radosław Majewski

Radosław Majewski w SPS

Radosław Majewski, piłkarz drużyny Nottingham Forest, swoją karierę piłkarską rozpoczynał w Zniczu Pruszków, z którego w 2007 roku przeszedł do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Wraz ze swoją drużyną Majewski zdobył Puchar Polski oraz Puchar Ekstraklasy. Następnie na półtora roku zasilił skład Polonii Warszawa, z której w 2009 roku został wypożyczony do Nottingham Forest.

jak twierdzi, zdążył się już zadomowić, zarówno w klubie, jak i w mieście. Kontrakt z klubem obowiązywać będzie Radosława Majewskiego jeszcze przez dwa i pół roku, na razie nie wybiega myślami dalej. Największym marzeniem zawodnika jest awans z drużyną do Premier League, jeśli tak się stanie, nasz rodak zapewnia, że zrobi wszystko, aby w zespole pozostać na dłużej.

Początki w Anglii jednak nie należały do najłatwiejszych. Pierwsza, trzydniowa wizyta w Nottingham niespodziewanie przedłużyła się na okres dwóch tygodni, na co zawodnik nie był przygotowany. Piłkarz wspomina ten czas jako bardzo trudny w jego karierze. Do Nottingham zabrał tylko telefon komórkowy i książkę, która niestety nie okazała się interesująca. Bez znajomości języka, bez znajomych i rodziny czuł się wyobcowany. Porównując jednak infrastrukturę piłkarską z polskimi realiami, nottinghamski klub zrobił na zawodniku wielkie wrażenie. Jak przyznaje, stadion jak i całe zaplecze piłkarskie było na najwyższym poziomie. Obecnie Majewski gra piąty sezon w Nottingham Forest i

Majewski jest niewątpliwie wielką gwiazdą dla wielu Polaków mieszkających na Wyspach Brytyjskich, sam jednak bardzo twardo stąpa po ziemi i przyznaje, że nie czuje się ambasadorem Polaków na Wyspach. Jest po prostu piłkarzem i cieszy się, że może pokazać, że polscy zawodnicy też mogą znaleźć swoje miejsce w brytyjskich klubach, które niewątpliwie uchodzą za jedne z najlepszych na świecie. Radosław Majewski przekazał na wystawę swoje koszulki drużynowe oraz piłkę.

Emilia Nowicki „Próbowaliśmy tu żyć tak jak w Polsce” Pani Emilia Nowicki zwiedziła świat, spełniła się zawodowo i wychowała trójkę dzieci. Urodziła się w Nowosadach, niedaleko Baranowic, we wschodniej Polsce. Dziś ta część należy do Białorusi. Nie wie, kiedy się urodziła, ale wybrała sobie datę 15 sierpnia. Do Anglii przyjechała przez Syberię i Afrykę w 1953r. 10 lutego 1940r. całkowicie odmienił jej życie. Jako 6-letnia dziewczynka pamięta, że rodzina miała dwie godziny na spakowanie się, po czym została wywieziona na Sybir. Mimo traumatycznych doświadczeń wojny udało jej się założyć szczęśliwą rodzinę. Wyszła za Wacława, z którym ma trójkę dzieci Joannę, Adama i Roberta. Niestety mąż zmarł w 1972r., kiedy to najmłodszy syn Robert miał pięć lat. Nie znała tak dobrze swoich rodziców, ponieważ wraz z przyjazdem do UK, została przyjętą do szkoły z internatem, której ukończenie otworzyło jej furtkę do kariery w edukacji. „Tradycja została mi zatem przekazana przez polską społeczność w Nottingham. Próby i występy zespołu Podhale, spotkania harcerzy, gdzie zawsze mówiliśmy i śpiewaliśmy po polsku, były dla mnie bardzo ważne i pomogły pielęgnować polskość,” wspomina pani Emilia. „Kościół był i jest najważniejszy. Wszyscy wierzyli w Boga.” Przez wiele lat uczenia w angielskich szkołach, pani Emilia starała się przekazać historię i kulturę Polski także angielskim dzieciom, które uczyła o swoim kraju. Za szerzenie polskiej kultury w 1990r. została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi.

Pani Emilia Nowicki podczas wywiadu w Polskim Klubie w Nottingham

„Jestem bardzo dumna z mojego polskiego pochodzenia. Młodsza generacja Polaków także powinna być dumna ponieważ pochodzimy z pięknego kraju ze wspaniałą historią.” Pani Emilia przekazała na wystawę Złoty Krzyż Zasługi, liczne zdjęcia oraz stroje ludowe.


OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

11

Roman Oskiewicz Pan Roman pochodzi z Bydgoszczy. Kiedy wybuchła wojna, kończył właśnie gimnazjum kupieckie. Na Wyspy Brytyjskie trafił min. przez Rumunię, Jugosławię i Francję. Założył rodzinę, ale jego żona zmarła gdy ich syn Józef miał pięć lat. Ponownie ożenił się w 1967r. Ma trzech wnuków. W swoim życiu wykonywał wiele prac, min. w biurze, elektrowni, gazowni. Aby spędzać więcej czasu z rodziną, zrezygnował z pracy w kopalni i objął stanowisko farmaceuty w firmie Boot’s. Wspomina czasy kiedy zarabiał trochę ponad trzy funty na tydzień. Za hostel musiał zapłacić półtora funta. Ubranie kosztowało aż cztery funty, co nie pozostawiało wiele środków na inne zakupy, więc żył skromnie. „Bardzo tęskniłem za Polską, przez pierwsze lata wylałem wiele łez. Ale moim domem jest Anglia, tu nas traktują, jak swoich.” Pan Roman potwierdza, że wiara i kościół były dla Polonii bardzo ważne i są nadal: „Na budowę kościoła każdy z nas dał tyle pieniędzy, ile mógł. Ciężko pracowaliśmy, aby go wybudować, bo to jest nasza mała Polska.” „Zawsze utrzymywałem kontakt z polską społecznością. Or-

Pan Roman Oskiewicz podczas wywiadu w Polskim Ośrodku

ganizowaliśmy liczne zabawy i wycieczki. Po prostu przyjaźniliśmy się ze sobą.” Pan Roman przekazał na wystawę medale Polskiego Związku Sokołów i wiele innych cennych pamiątek.

Michael Pietrzak

Pani Lucyna Parker i wolontariusz-kamerzysta pan Henryk Owczarek

Lucyna Parker Pani Lucyna jest urodzoną w Afryce Polką z brytyjskim paszportem. Przyjechała do Anglii w 1950 r., miała wtedy dwa lata. Lekarze w Tanganice gdzie mieszkała orzekli, że kolejny atak malarii, a miała ich jako mała dziewczynka ponad 20, może być śmiertelny. Pani Lucyna od przyjazdu do Anglii mieszka w Nottingham. Rodzina żyła bardzo skromnie, bo jak większość rodzin w owym czasie, odkładała na kupno własnego domu. Pani Lucyna mimo to bardzo ciepło wspomina tamten okres, jako czas opieki nad młodszym bratem, czytania książek otrzymywanych z Polski oraz integracji z brytyjskimi kolegami. Dom rodzinny pani Lucyny pełen był muzyki – jej ojciec grał na skrzypcach i pięknie śpiewał. Miał też w domu amatorskie studio fotograficzne. Lucyna Parker wyszła za mąż za Anglika. Bez trudu udało się im podtrzymać w domu polskie tradycje, mąż pani Lucyny szczególnie upodobał sobie polskie jedzenie. Wychodził z założenia, że liczy się smak a nie talent lingwistyczny, dlatego bez krępacji nazywał kiełbasę mumbassą... W domu państwa Parker święta obchodziło się zgodne z polską tradycją – w Wigilię dzielono się opłatkiem a na Wielkanoc święcono koszyczek w polskim kościele. Pani Lucyna czuje się Brytyjką, ale chętnie pielęgnuje polskie korzenie. Trudno uwierzyć, że nigdy nie była w Polsce, gdyż jej znajomość polskich tradycji jest zadziwiająca. Z początku o Polsce uczyła się z opowieści rodziców. Po wojnie powrót do Polski nie był możliwy, i choć rodzina pani Lucyny z sukcesem integrowała się z brytyjskim społeczeństwem, poczucie polskości było nadal podtrzymywane i kultywowane w rodzinie. Wywiad z panią Lucyną to skarbnica wiedzy o polskich zwyczajach i tradycjach, zabawne historie o codziennym życiu w Nottingham oraz refleksje historyczne.

Pochodzący z Częstochowy Kazimierz Pietrzak walczył w Afryce w pułku czołgów, przeciwko oddziałom Erwina Rommla. Po zakończeniu wojny z powodu obaw przed aresztowaniem nie wrócił do Polski. W 1942r. przybył do Wielkiej Brytanii, gdzie założył rodzinę i spędził całe swoje życie. Początkowo, jak wielu Polaków przybyłych do Anglii po wojnie, pracował w fabryce tekstyliów. W 1946 roku w popularnym Palais de Dance, miejscu, gdzie odbywały się imprezy taneczne, poznał swoją przyszłą małżonkę Margarittę, Niemkę. Margeritte przyjechała do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy. Udało jej się znaleźć zatrudnienie w salonie fryzjerskim, gdzie później pan Kazimierz, za namową właściciela, odbył przeszkolenie jako fryzjer i również uzyskał zatrudnienie. Wraz z pracą państwo Pietrzak otrzymali zakwaterowanie. Potem małżeństwo odkupiło salon od poprzednich właścicieli i otworzyło własny biznes, który dzięki ciężkiej pracy i oszczędnościom rozwinął się bardzo dobrze. W domu państwa Pietrzak silnie kultywowana była tradycja katolicka. Mimo że pani Pietrzak nie była przywiązana do religii pan Pietrzak był bardzo głęboko wierzącym katolikiem, co starał się wpoić swoim dzieciom. Kazimierz i Margaritta Pietrzakowie odeszli kolejno w 1998 i 1999 roku pozostawili dwójkę dzieci. Ich syn Michael przejął biznes rodziców i po dziś dzień prowadzi salon fryzjerski Michael’s, który mieści się w Clifton.

Michael Pietrzak przed swoim salonem fryzjerskim

Micheal przekazał na wystawę archiwalne zdjęcia salonu fryzjerskiego

Eleonora Słowikowski

Pani Eleonora Słowikowski z wolontariuszem Sebastianem Sęk

Eleonora Słowikowski przybyła do Wielkiej Brytanii w maju 1948 roku, po pięcioletnim pobycie w obozie Valivade koło Kolhapuru dla polskich uchodźców w Indiach, który zawsze wspomina jako ciepłe i spokojne miejsce, po piekle, jakie Polacy przeszli po wybuchu II Wojny Światowej. Eleonora Słowikowski zdobyla w Wielkiej Brytanii zawód pielęgniarki. Po kilkumiesięcznym pobycie w obozie w So-

uthampton pojechała do Londynu do szkoły pielęgniarskiej. Wyspecjalizowała się w chorobach oczu. Całe swoje życie poświęciła swojemu zawodowi, nawet po emeryturze pracując 12 lat w domu opieki dla osób starszych. Po trzyletnim pobycie w Londynie pani Eleonora przyjechała do Nottingham do swojego narzeczonego Zenobiusza Słowikowskiego, który wówczas prowadził studio fotograficzne oraz był silnie zaangażowany w ruch harcerski. Eleonora Słowikowski mieszka w Nottingham do dziś. Jak sama przyznaje, miała szczęśliwe życie w Anglii: „Zadomowiłam się tutaj całkiem dobrze, zapuściłam korzenie i mogę powiedzieć, że to jest mój dom.” Wraz z mężem doczekali się czwórki dzieci, wszystkie mówią po polsku. Do tej pory w domu pani Słowikowski kultywuje się polskie tradycje, takie jak obchodzenie Wigilii. Angielska część rodziny pani Słowikowski uczestniczy w wigilijnej kolacji ponieważ, jak twierdzi, bardzo lubi tę tradycję. Pani Eleonora nadal utrzymuje kontakty z osobami z obozu w Indiach. Wspomina organizację ‘Poles in India’, której członkowie spotykają się co dwa lata w różnych częściach świata. Pani Słowikowski wystosowała przesłanie dla młodej generacji polskich emigrantów, aby dbali ... .


12

OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

Tadeusz Stenzel

Pani Irena Sparham odbiera odznaczenie nadane przez Akademię Medyczną w Poznaniu

Irena Sparham Pani Irena Sparham przyjechała do Nottingham w 1966r. z Bielska Białej. Jak sama mówi, musiało się to stać za sprawą jakieś pomyłki, gdyż w tamtych czasach otrzymanie wizy zagranicznej było niemal niemożliwe. Jako ‘au pair’ zamieszkała u tradycyjnej angielskiej rodziny, która nauczyła ją wielu angielskich tradycji, min. parzenia herbaty. Jej priorytetem była nauka języka angielskiego, który zawsze ją fascynował: „Pamiętam, że na początku pobytu w Nottingham odrzucałam zaproszenia od Polaków mówiąc, że dopóki nie nauczę się języka angielskiego, nie będę mówić po polsku.” Kiedy już nauczyła się władać angielskim, z dyplomem polskiej wyższej uczelni muzycznej, bez problemu dostała pracę w zawodzie, jako kierowniczka działu muzyki w jednej ze szkół w Long Eaton. Od wielu lat jest zaangażowana w działalność charytatywną a także zasiada jako członek w wielu polskich organizacjach. Od 31 lat jest dyrygentem polskiego chóru Św. Cecylii w Nottingham. Mimo że wyszła za mąż za Anglika, w domu utrzymuje wszystkie polskie tradycje, które pielęgnują także jej dzieci: „Mój mąż był zawsze bardzo pomocny i wyrozumiały w związku z moją działalnością wśród polskiej społeczności. Z jego pomocą było mi bardzo łatwo pielęgnować polskie tradycje.” Zdaniem pani Ireny wkładem Polaków w angielski styl życia jest właśnie kultywowanie polskich tradycji. Pani Irena przekazała na wystawę m. in. zdjęcia chóru Św. Cecylii oraz medale i nagrody otrzymane za swoją działalność charytatywną i na rzecz lokalnej Polonii.

Mimo iż urodził się w Anglii, zawsze odczuwał silne związki z ojczyzną swoich rodziców – Polską. Jego domem jest Anglia, a ściślej Melton Mowbray, to tam mieszka od najmłodszych lat, najpierw w obozie potem w domu kupionym przez rodziców. Rodzice pana Tadeusza poznali się w Anglii, w obozie Foxley. Gdy wybuchła wojna ojciec pana Tadeusza, Leon, był na drugim roku aplikantury sędziowskiej – jako oficer rezerwy został wezwany do walki. W trakcie bitwy pod Bzurą został pojmany i resztę wojny spędził w obozie Oflag Murnau w Niemczech. Pan Leon nigdy nie pracował w wyuczonym zawodzie, ale wiedział jak ważna w życiu jest edukacja. Pan Tadeusz wspomina dzieciństwo jako bardzo polskie, wesołe i tradycyjne. Rodzice dbali o edukację dzieci, zwiedzali i poznawali Wielką Brytanię, integrowali się ze społeczeństwem, ale nigdy nie zapominali o swoich korzeniach. Pan Tadeusz był niejako skazany na polskość – urodził się w polskim szpitalu w Penley obok Wrexham, został ochrzczony chrześcijańskimi imionami Tadeusz Kazimierz, uczęszczał do polskiej szkoły, kibicował polskim biznesom w Melton, a w zawodowym życiu wspierał początkujących w Wielkiej Brytanii polskich przedsiębiorców. W wywiadzie dla projektu o dziedzictwie kulturowym wspomina polskie rodziny mieszkające w Melton – to jak wspierały się, spotykały przy różnych okazjach, zakładały organizacje, potrafiły się jednoczyć i pomagać sobie. To dzięki zaangażowaniu i wytrwałości Polaków mieszkających w Melton Mowbray i okolicach w 1963r. zbudowano polski

Pan Tadeusz Stenzel w SPS

kościół. Pan Stenzel jako młody chłopak pomagał w budowie, nosząc worki z cementem. Społecznikowska postawa pozostała mu do dziś. Jako prezes Zjednoczenia Polaków w Wielkiej Brytanii pan Stenzel promuje jednoczenie się Polaków mieszkających na Wyspach, broni dobrego imienia Polski jak i Polaków oraz współpracuje z wieloma organizacjami rządowymi i pozarządowymi.

Helena Szkopińska

Pani Helena Szkopińska w Polskim Ośrodku w Nottingham

Losy rodziny pani Szkopińskiej prowadziły przez Syberię, Uzbekistan, Persję, Afrykę, kanał Sueski, Morze Śródziemne, Gibraltar aż do Wielkiej Brytanii. Na Wyspach rodzina osiedliła się w obozie w Melton Mowbray – ojciec pani Heleny już tu był – pracował jako kucharz. W Anglii pani Helena poznała męża i założyła rodzinę, adoptując córkę swojej zmarłej siostry. Pracowała jako szwaczka. Na co dzień w domu podtrzymywano polskie zwyczaje, szczególnie Wigilię, tak ważną dla Polaków, obchodzono z zachowaniem wszelkich tradycji. Państwo Szkopińscy nie odstępowali od reszty rodaków mieszkających lokalnie i w wolnym czasie chętnie angażowali się w życie społeczne i towarzyskie. Raz w tygodniu szlifowali kroki taneczne na polskiej zabawie w Melton Mowbray a po przeprowadzce do Nottingham w 1972r. kontynuowali taneczną tradycję w polskim klubie w Nottingham. Pani Helena była także członkiem Koła Emerytów. Wywiad z panią Szkopińską to zapis wspomnień o codziennym życiu rodziny przed i po przyjeździe do Anglii. Pani Helena opowiada o zajęciach, jakich podejmowała się po amnestii ogłoszonej w 1941r., podróżach, jakie odbyła w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi oraz o tym, jak Anglia stała się domem dla niej i wielu innych Polaków.

Juliusz Szolin Pan Juliusz Szolin przyjechał do UK z Drugim Korpusem Gen. Andersa w 1946r. Po wojnie skończył kurs maturalny w Cambridge. Do Nottingham przybył w 1954r. i skończył studia tekstylne. „Przyjechałem do Nottingham do mojego wujka i zacząłem naukę w Nottingham Technical College (obecny Trent University). Z wyróżnieniem ukończyłem kurs włókienniczy i podjąłem pracę w przemyśle tekstylnym.” W 1967r. praca wysłała go aż na kontynent afrykański, do Nigerii, gdzie wyjechał z rodziną na całe 18 lat. Jedno z trójki jego dzieci urodziło się właśnie tam. Juliusz Szolin wraz z żoną Aleksandrą starali się przekazywać polskie tradycje urodzonym z dala od Polski członkom swojej rodziny. Juliusz Szolin całe życie wykazywał się bardzo wysoką aktywnością zarówno w pracy jak i w sferach pozazawodowych. Jest prezesem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów oraz Koła Seniorów. Od wielu lat organizuje także bale noworoczne dla Polonii. W maju 2012r. został odznaczony dru-

gim co do ważności cywilnym odznaczeniem państwowym Polonia Restituta. Pan Szolin otrzymał Krzyż Kawalerski za swoje zasługi dla polskiej społeczności. Jest osobą szanowaną i lubianą. Bierze udział we wszelkich uroczystościach, reprezentując polską społeczność oraz działając na jej rzecz. W wywiadzie nagranym w ramach projektu o polskim dziedzictwie kulturowym Juliusz Szolin dokonuje osądu ważnych i przełomowych momentów w historii Polski i świata. Jego komentarze do decyzji wiodących polityków XX wieku oraz kluczowych wydarzeń dla Polonii i Polski można odsłuchać na wystawie ‘Our History-Our Story.’ Pan Szolin przyznaje, że czuje się w Wielkiej Brytanii jak u siebie w domu, tutaj mieszkają jego dzieci i wnuki. Pan Szolin przekazał na wystawę wazon z węgla liczne pamiątki. Pan Juliusz Szolin z wolontariuszem Peterem Brown


OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

13

Wanda Szuwalska To jedna z bardziej zasłużonych i aktywnych Polek mieszkających w East Midlands. Do Anglii przyjechała na ochotnika, aby zostać członkiem sił powietrznych Airforce, był rok 1943. Wcześniej przeżyła doświadczenie zsyłki na Sybir. Pani Szuwalska w wywiadzie opowiada o potrzebie jednoczenia się, pomagania sobie, wspierania się. Sama przez wszystkie lata powojenne angażowała się społecznie w życie polonijne w Wielkiej Brytanii. Przez 39 lat, począwszy od 1951 r., pracowała w Komitecie Szkolnym Koła Przyjaciół Harcerstwa, udzielała się w zespołach wokalno-tanecznych, starając się wpoić nowemu pokoleniu Polaków język, kulturę i tradycję ich przodków. Była aktywna w sekcji PLSK Koła Kobiet Żołnierzy, Polsko-Angielskim Kole Pań, a także w Stowarzyszeniu Lotników Polskich (działa w nim do dziś), należąc do zarządów tych organizacji lub będąc członkiem wspierającym. Potrafiła z powodzeniem pogodzić dom z pracą zawodową i społeczną. Za te drugą została odznaczona Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta), a także licznymi medalami pamiątkowymi i odznakami honorowymi. Wywiad z panią Wandą to zbiór wielu anegdot o życiu w powojennej Anglii oraz tym późniejszym, gdy udało się Pola-

Pani Wanda Szuwalska podczas wywiadu w swoim domu

kom ustatkować. Jest to śmiech przez łzy, gdyż wiele z tych historii mimo iż dziś wywołuje uśmiech, w rzeczywistości przedstawia walkę o akceptację, godny byt i równouprawnienie. Pani Wanda przekazała na wystawę swój pamiętnik założony w 1938r. oraz liczne pamiątki i zdjęcia.

Ryszard Jan Zieliński Historia życia Ryszarda Jana Zielińskiego opowiedziana przez jego córkę Teresę Raynor i wnuczka Andrew Zielinskiego-Raynor. Urodzony w 1922r. w Poznaniu pan Ryszard przybył do UK w 1940r przez Rumunię i Francję. Kiedy wybuchła wojna uczył się, aby zostać pilotem. W czasie wojny był pilotem RAF. Po wojnie chciał zostać i pracować w wojsku, ale nie udało mu się spełnić tego marzenia. Ożenił się z Angielką Joan i w 1943r. urodziła im się córka Teresa. Swoją córkę oraz trzech wnuków nauczył ciężkiej pracy i szacunku do pieniędzy. „Oszczędzanie na depozyt na zakup domu było bardzo ważne. On nigdy nie kupował niczego, na co nie mógł sobie pozwolić.” Niewiele mówił o pracy, bo nie było to zajęcie, o jakim marzył. W domu był ‘złotą rączką’. „Był pro-edukacyjny i bardzo nas motywował do przykładania się do zajęć szkolnych, pewnie dlatego, że sam nie mógł dokończyć szkoły,” mówi Andrew. W rodzinie zachowała się polska tradycja, między innymi jedzenia polskich potraw i obchodzenia świąt. W Pani Teresa Raynor z synem Andrew Zielinski-Raynor

Zaznacz swoją obecność w Anglii. Wpisz się na Linię Czasu Podczas wystawy ‘Our History – Our Story’, która odbywać się będzie w ramach projektu o polskim dziedzictwie kulturowym w East Midlands, zapraszamy wszystkich Polaków do uzupełnienia Lini Czasu. Będzie się ona znajdować na ścianie w miejscu wystawy. Prosimy wszystkich chętnych, aby na Lini Czasu wpisywali swoje imię i nazwisko, zawód i inne informacje, którymi chcą się podzielić. Wpisy mogą być dokonywane po polsku i angielsku. Materiały do Lini Czasu będą dostępne w sali wystawy. Zachęcamy także do przyklejania swoich zdjęci. Wystawę będzie można obejrzeć w Bibliotece Głównej w Nottingham, w dniach od 11 kwietnia do 24 maja br. Podczas wystawy odbywać się będą liczne warsztaty, o których więcej zostanie podana na stronie www.empp.co.uk.

domu zawsze był polski chleb. „ Kiedy widzę w supermarkecie polskie produkty, przypomina mi się moje dzieciństwo,” wspomina Teresa. Ryszard utrzymywał kontakt z rodziną, która pozostała w Polsce. Dzięki temu Andrew od zawsze był zafascynowany Polską: „Pamiętam, że wyklejałem ściany pokoju pocztówkami z Bydgoszczy. Wadawało mi się to bardzo egzotyczne, że miałem dziadka z Polski. Jestem z niego bardzo dumny.” Andrew do dziś utrzymuje kontakt z rodziną w Polsce i sam odwiedza kraj pochodzenia swojego dziadka, mimo że ten nigdy do Polski nie wrócił. „Wiedliśmy angielskie życie, ale on nigdy nie zapomniał o Polsce,” wspomina Teresa. Andrew i Teresa przekazali na wystawę wiele cennych zdjęć, pamiątek i dokumentów.


14

OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

„Dziesiąty luty będziem pamiętali…” Część II – Tułaczka

Rozmowa z panią Emilią Nowicki Witold Wybult W 1942r. do Polski nie wróciliście, jak więc dalej potoczyły się losy Pani rodziny? Gdy staliśmy się ludźmi wolnymi, chcieliśmy jak najszybciej opuścić Związek Radziecki. Ludzie sprzedawali wszystko, co jeszcze mieli: złoto, ubrania, sienniki, czyli to, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Wszystko po to, żeby kupić bilet, który dawał nadzieję na lepsze jutro. W 1942r. zorganizowano transport na południe. Chcieliśmy dotrzeć w miejsce, gdzie zgromadziła się Polska Armia pod dowództwem gen. Władysława Andersa po podpisaniu układu Sikorski-Majski. Jak już wspomniałam wcześniej, mój ojciec był więźniem politycznym. W tym czasie również został zwolniony z więzienia i udał się w tym samym kierunku co my z nadzieją, że nas spotka. Do spotkania doszło w Swiedrłowsku. Jakie były okoliczności tego spotkania? W okolicach Swiedrłowska zachorowały na odrę moje siostry Wanda i Waleria. Przypominam sobie, że bardzo dużo dzieci chorowało wówczas na tę chorobę. Ja byłam zdrowa. Postanowiono, że na stacji w Swiedrłowsku wszyscy chorzy opuszczą pociąg i zostaną przewiezieni do miejscowego szpitala na leczenie. Oczywiście z siostrami została moja mama. Ja i moje rodzeństwo Janka i Winek kontynuowaliśmy podróż. Wtedy, kiedy pociąg stawał na

bocznicy, ponieważ tory były zajęte przez inne pociągi, mój brat wraz z innymi biegł do pobliskich wiosek, żeby zdobyć żywność. Pewnego dnia wydarzyła się tragedia. Pociąg ruszył a brat nie zdążył wrócić z poszukiwań jedzenia. Bałyśmy się, że zostaniemy same. Na szczęście po kilku dniach udało mu się dogonić pociąg. Wracając do tego, jak spotkał nas mój ojciec. Było to gdzieś w okolicach Swiedrłowska. Mamy już nie było. Ja z siostrą siedziałyśmy na górnej pryczy jednego z wagonów i w pewnym momencie otworzyły się wielkie drewniane drzwi i wszedł tata. Myśmy go od razu poznały. Stało się tak, ponieważ miał na oku czarną opaskę. Krzyknęłyśmy ‘Tatuś przyszedł’ i on tak się patrzył i pytał ‘A gdzie reszta?’ Nigdy tego nie zapomnę. To było niezwykle dramatyczne pytanie, przepełnione bólem i wielkim poczuciem straty, ponieważ zostawił na Kresach dużą rodzinę a kilka lat później zobaczył tylko dwie wystraszone córki w przepełnionym wagonie. Brat oczywiście był gdzieś w okolicy. Później spotkał się z tatą. Od tej chwili ojciec był już z nami zawsze. Podróż trwała około sześć tygodni i skończyła się, przynajmniej na tym etapie, w Kirgistanie. Co się działo dalej z pani mamą? Mama w tym czasie była Swiedrłowsku, kiedy moje siostry zmarły w tamtejszym szpitalu mama zaczęła nas szukać. To był cud. Mama nie miała pieniędzy, poszła na stacje, gdzie, jak wspominała, spotkała

mnóstwo życzliwych ludzi. Ktoś jej kupił bilet, ktoś inny dał jedzenie i pewnego dnia do taty dotarła wiadomość, że mama jest w jednym z okolicznych miast i czeka na nas. Tato załatwił transport i przywiózł mamę. Ileż było wówczas radości. Jak długo byliście w Kirgistanie? W Kirgistanie byliśmy prawdopodobnie około sześciu miesięcy, tam znów był straszny głód. Tak sobie czasami myślę, że pies, którego ojciec złapał, zabił i ugotował uratował nam życie. Pies ten należał do przełożonego kirgijskiego kołchozu, gdyby on dowiedział się, że ten kundel został zabity i zjedzony, najprawdopodobniej rozstrzelano by nas wszystkich. W miejscu gdzie spaliśmy na ziemi było dużo słomy, tata rozgarnął tę słomę i wykopał głęboki dół i zakopał ubitego zwierzaka. Dopiero kiedy zapadła głęboka noc podzielił mięso i ugotował. Innym razem kura weszła do naszej kibitki, moja siostra wzięła tę kurę i pomyślała, że ona już nie żyje, ale po kilku minutach zaczęła nam biegać po pokoju, krzyku narobiła. Myśmy się przestraszyły, że ktoś cokolwiek zobaczy. Kurczak uciekł, i go nie zjadłyśmy. Tam był straszny głód. Dobrze, że ojciec wtedy pracował w kuźni, to przynajmniej dawali mu jakieś jedzenie dla nas. Mieszkaliśmy w piątkę. Rodzice, ja, moja siostra i Winek, który zbierał lebiodę, z której gotowaliśmy zupę. Bo nie wiem, czy pan wie, ale z lebiody (komosa biała) podobnie jak i z pokrzywy

można gotować zupę. Mój brat w wyniku niedoboru witamin dostał tzw. kurzą ślepotę. Kiedy skończył 16 lat, mimo tej ułomności, wzięto go do wojska. Po tygodniu dostaliśmy wiadomość, że widzi już normalnie. Chodziło tylko o właściwą dietę, którą zapewniono mu w koszarach wojskowych. Potem dostał się do aliantów i walczył pod Monte Cassino. Został tam lekko ranny, co z pewnością uratowało mu życie. Jak to się stało? Winek był podczas bitwy pod Monte Cassino posłańcem, wiózł depeszę. Jechał motorem i go ostrzelano. Został niegroźnie trafiony. Zabrano go wówczas do szpitala i już nie wrócił na pole bitwy. Dlaczego zatrzymaliście się w Kirgistanie? To był przystanek w drodze. Trzeba było kombinować, załatwić kolejny transport i tata zorganizował furmankę i wielbłądy i przyjechaliśmy pod Teheran. Tam na nas nikt nie czekał. W Teheranie były trzy obozy, jednak naszym pierwszym miejscem zatrzymania było pole pod kilkoma drzewami. Ojciec był tam chyba jedynym mężczyzną. Z racji tego, że stracił oko nie był na wojnie. Spaliśmy pod drzewami i okazało się, że zaczęły się wypadki kradzieży w tym prowizorycznym miejscu zatrzymania. Stwierdzono, że jest tam niebezpiecznie i zabrano nas stamtąd do jednego ze wspomnianych obozów. My trafiliśmy do trzeciego, gdzie był rozpięty na

drzewach ołtarz. Tam miałam moją pierwsza Komunię Świętą. Pamiętam, że nie było się w co ubrać, więc na boso szłyśmy do tej komunii, ale białą sukienkę i welonik miałam…”. Byli tam księża? Tak. To byli duchowni, którzy wcześniej, tak jak my, zostali zesłani na Sybir. Mam zdjęcie jak przyjmuję Komunię Świętą. Prawdopodobnie było nas tam około 100 dzieci. Niedługo później przyszedł kolejny rozkaz, że mamy się jakoś organizować i udać nad Morze Kaspijskie, gdzie wsiedliśmy na statek i płynęliśmy do Mombasy. Tam czekał na nas transport do obozu Tengeru w Tanganice we wschodniej Afryce.Ten obóz był największy, było w nim około czterech tys. Polaków. Drugim obozem co do wielkości był Masindi, mieścił około trzech tys. rodaków. Wszystkich obozów było około 20 i zgromadzono w nich było około 20 tys. Polaków. Obozy te były finansowane przez Opiekę Społeczną Rządu Polskiego na Uchodźctwie. W każdym obozie był komendant brytyjski. Podlegał mu polski kierownik obozu, który miał do dyspozycji szereg urzędników. Były grona nauczycielskie, przewodniczący do spraw gospodarskich, spółdzielnia, rzeźnictwo itp. Było również duszpasterstwo. W Tengeru było trzech księży.” (por. http://www.polishwinnipeg.com). Ciąg dalszy rozmowy w majowym wydaniu EMpP.

Oprócz wymienionych sylwetek, na wystawie znajdą się pamiątki, dokumenty i fotografie osób z którymi jeszcze nie udało się nam przeprowadzić wywiadu. Osoby zainteresowane podzieleniem się pamiątkami oraz wspomnieniami w ramach naszego projektu, prosimy o kontakt z przedstawicielami SPS. W czasie trwania wystawy ‘OUR HISTORY - OUR STORY’ będą miały miejsce następujące warsztaty: - Warsztat historyczny - 17 maja, godzina 13.30, Biblioteka Główna w Nottingham - Wieczór poezji i wieczór literacki - dokładne daty będą potwierdzone na stronie www.empp.co.uk i w majowym wydaniu gazety

The Signpost to Polish Success szuka osób, które chciałyby pomóc przy pilnowaniu wystawy ‘Our History-Our Story’. Chętnych prosimy o zgłaszanie się do biura SPS lub kontaktu emailowego na adres : editor@empp.co.uk Wywiady video dostępne do obejrzenia w sali wystawy ‘Our History - Our Story’ w Bibliotece Głównej w Nottingham od 11 kwietnia do 24 maja

Wywiady w formacie audio (mp3) dostępne do wysłuchania w sali wystawy ‘Our History - Our Story’ w Bibliotece Głównej w Nottingham od 11 kwietnia do 24 maja


OUR HISTORY - OUR STORY Polish Heritage in the East Midlands

15

Szukanie głębszego sensu w życiu Sebastian Sęk

T

eraźniejszość jest czarna, a upragniona przyszłość jest pokryta kolorami szarości. W telewizji, radiu czy internecie jesteśmy na każdym kroku informowani o najmniejszym dramacie, który się wydarzył na rogu naszej ulicy. Media społecznościowe, które okazały się przełomem w komunikacji, doprowadziły do wyizolowania emocjonalnego w społeczeństwie. Dzisiaj można mieć 500 przyjaciół na Facebooku, a w ciężkich momentach gdy potrzebujemy wsparcia tak często czujemy się samotni i opuszczeni. Od najmłodszych lat jesteśmy nastawieni na konsumpcję i popyt. Szkoła, studia, dobrze płatna praca, rodzina, dzieci, dom i … i właśnie, co dalej? Jaka jest cena tego nieopanowanego pędu człowieka? Ostatnie badania przeprowadzone przez fundację zajmującą się promowaniem zdrowia emocjonalnego Mental Health Foundation wykazały, że jedna na cztery osoby zmagać się będzie z problemami o podłożu emocjonalnym. Depresja i stany lękowe są najczęstszymi chorobami z którymi pacjenci przychodzą do lekarzy. Dziesięć procent dzieci, w dowolnym czasie rozwinie problemy emocjonalno – zachowawcze. Wskaźnik rozwodów ciągle wzrasta, a upragniona kariera często doprowadza do całkowitego wyczerpania emocjonalnego. Schemat, który miał gwarantować nam szczęście, zawodzi. Biorąc pod uwagę możliwości i środki jakie dzisiejszy świat posiada, można by było założyć, że powinniśmy być najszczęśliwszymi

ludźmi w historii, a nasza planeta w kwiecie rozwoju. Jednak fakty temu przeczą. Dziesięć tysięcy gatunków zwierząt ginie nieodwracalnie co roku. Jeżeli nic się nie zmieni, za 20 lat prawdopodobnie nie będziemy mogli podziwiać tygrysów czy lwów na wolności. ‘Klątwa’ globalnego ocieplenia i jego potencjalnych konsekwencji ciągle wisi w powietrzu, a ilość konfliktów zbrojnych ciągle wzrasta. Gdyby chcieć uporać się z głodem na świecie, koszt wyniósł by 30 bilionów dolarów. Większość z nas zamyka oczy na alarmujące fakty, powielając ten sam schemat, idąc za szarą masą tłumów. Jest to łatwiejsza i wygodniejsza opcja niż spojrzenie w siebie i zadania sobie pytań: Jaki jest sens życia? Jaki jest mój cel na tej planecie? Po co zostałem stworzony? W jaki sposób mogę służyć innym? Systemy filozoficzne czy religijne zaoferują nam wiele dróg do odnalezienia sensu życia, aczkolwiek są to kierunki, które niekoniecznie będą odpowiadać wszystkim. Proste sposoby, które każdy z nas może włączyć do rutyny codziennego życia mogą stać się odpowiedzią. Dzieciństwo jest czasem beztroskim i takim powinno pozostać. Rodzice zamiast narzucać dzieciom swoje niespełnione marzenia, niech zaczną ich słuchać, pozwolić im doświadczać życia w pełnej jego krasie, będąc zawsze przy nich, gdy przyjdzie na to potrzeba. Nie bójmy się pokazywać emocji naszym dzieciom, wręcz przeciwnie, uczmy je, aby na późniejszych etapach życia służyły im na każdym kroku. Nie skazujmy naszych pociech na emocjonalne kalectwo. Kochajmy nasze

Fot. Den Haag

W dzisiejszym klimacie polityczno – finansowym, z ciągłymi zgrzytami pomiędzy państwami i ogólnym kryzysem ekonomicznym bardzo łatwo wpaść w nastrój pesymizmu i bezradności.

dzieci czystą i nieskazitelną miłością, spędzajmy z nimi jak najwięcej bezcennego czasu, na zabawie czy odkrywaniu nowych rzeczy. Niech nauka stanie się naszą drogą do spełnienia w życiu, przestańmy studiować kierunki, które nas nie interesują. Świat potrzebuje artystów, muzyków, filozofów, a nie tylko prawników czy bankierów. Przeciętny człowiek spędza tygodniowo ponad 40 godzin w pracy, niech więc stanie się ona wyzwaniem, a nie tylko metodą na zarabianie pieniędzy. Nie bójmy się być otwarci na zranienie, nie jesteśmy w stanie doznać pełni życia, gdy zamkniemy nasze serce za murami niezależności. Spędzajmy więcej czasu w różnych otoczeniach i środowiskach, rozwijajmy nowe zainteresowania, aby mieć szansę obcowania z szeroką paletą ludzi. Odłączmy się od towarzystwa, które nie służy naszemu rozwojowi. Codzienne zakupy mogą stać się niesamowitą wyprawą, gdzie każdy człowiek możne stać się naszym nowym przyjacielem. Nie bójmy się rozmawiać z obcymi ludźmi, wysłać uśmiech w tramwaju, gdyż takie małe rzeczy mogą przynieść niesamowitą radość komuś, kto w tym momencie tego potrzebuje. Poświęćmy godzinę tygodniowo na wolontariat, zacznijmy recycling, oddajmy krew, poświęćmy więcej

uwagi na to, co kupujemy, wybierzmy organizację charytatywną z którą się utożsamiamy i przekażmy małą sumę pieniężną na jej cel, spędźmy dzień z dziećmi w sierocińcu, oddajmy niepotrzebne ubrania na cele charytatywne, wesprzyjmy organizacje zajmujące się ochroną zwierząt i środowiska, zminimalizujmy niepotrzebne zużycie wody czy światła, podróżujmy więcej publicznym transportem - lista jest nieskończenie długa, nasza kreatywność niech nie zna granic. Bądźmy szczerzy, szczerzy ze sobą, z naszymi przyjaciółmi, z ludźmi wokół nas, wspierajmy naszych bliskich w ich codziennych troskach i problemach. W momentach bardzo trudnych, gdzie czujemy, że życie przygniata nas bezlitośnie, nie bójmy się szukać specjalistycznej pomocy czy wyciągnąć rękę do innych, pokazać naszą wrażliwość . Gdy nadejdzie taka potrzeba, stańmy za czymś w co wierzymy, ideą, pasją, nie obawiajmy się wyjść z szeregu. Nie rańmy innych, okazujmy ludziom szacunek, niezależnie od ich koloru skóry, pochodzenia czy przekonań. Ciekawe, że wielu z nas pamięta o tych wartościach w Święta Bożego Narodzenia, a doznaje amnezji kilka dni później. Każda mała rzecz, każdy mały uczynek ma niezmierne znaczenie w kreowaniu

dobra na świecie. Populacja świata wynosi około siedmiu miliardów ludzi, gdyby każdy z nas codziennie wykonał jeden dobry uczynek świat nigdy nie pozostał by taki sam. W czasach kiedy nie mówi się otwarcie o miłości, honorze i szacunku do ludzi, szukanie sensu istnienia staje się fundamentalnym celem ludzkiej egzystencji i koniecznym warunkiem rozwoju i samorealizacji. Zrozumienie, że nasze życie i jego wybory mają wpływ na ogólny kształt świata, wyznacza nam naszą własną drogę, misję, którą powinniśmy wypełnić najrzetelniej. Nasuwają się pytania: Jak znaleźć sens życia? Jak wypełnić naszą misję w każdym aspekcie naszej egzystencji? Tam, gdzie jest nasze serce i dusza, gdzie radość spotyka się ze smutkiem, a ból z ukojeniem, leży ukryty sens życia, którego możemy doświadczać poprzez naszą pracę, ludzi, którymi się otaczamy, związek partnerski czy miejsce w społeczeństwie. Sens życia możemy odnaleźć w głębi serca, na dnie duszy, tam gdzie najczystsze i najprawdziwsze emocje nadają znaczenie naszemu życiu. n


16

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

Polska Szkoła w Skegness, czyli o polskiej determinacji... Renata Seredyńska-Abou Eid Wojciech Pisarski

S

kegness jest niewielką nadmorską miejscowością położoną w East Lindsey w hrabstwie Lincolnshire. Cała miejscowość liczy niespełna 25 tys. mieszkańców (Spis Ludności 2011), w tym kilkuset Polaków. Do niedawna polskie dzieci nie miały sobotniej szkoły na miejscu. Jednak wszystko zmieniło się dzięki determinacji pana Wojciecha Pisarskiego, Polaka urodzonego w Wielkiej Brytanii, oraz zaangażowaniu jego i rodziców-ochotników. Rok przed otwarciem szkoły, pan Pisarski zorganizował dla polskiej społeczności spotkanie, którym zainteresowanie było niewielkie. Jednak próba dotarcia do Polaków przy okazji niedzielnej mszy po angielsku w Kościele Sacred Heart okazała się strzałem w dziesiątkę. Wyniki ankiety potrzeb Polaków w Skegness, którą rozdawał pan Pisarski przed kościołem, jednoznacznie wskazały na konieczność stworze-

nia placówki oświatowej dla maluchów i młodzieży z polskich rodzin oraz na ogromne zapotrzebowanie na msze odprawiane po polsku przez polskiego księdza. Kilkoro rodziców ochotniczo rozpoczęło współpracę i powstało stowarzyszenie Skegness Polish Educational Association (SPEA), na którego czele stanął pan Pisarski. Polska Szkoła w Skegness rozpoczęła działalność 14 września zeszłego roku. W uroczystej ceremonii otwarcia uczestniczyli założyciele i członkowie SPEA, dyrektor Richmond School pani Fisher, uczniowie nowej szkoły wraz z rodzicami oraz polscy nauczyciele. W skład komitetu szkoły wchodzi przewodniczący SPEA, pan Pisarski oraz skarbnik i sekretarz stowarzyszenia – dwie mamy uczniów polskiej szkoły. Polska szkoła prowadzi zajęcia na terenie Richmond School. W pierwszym roku działalności placówki, zapisanych jest 37 uczniów, którymi zajmuje się 12-osobowy ze-

spół nauczania. Zajęcia prowadzone są w dwóch grupach wiekowych, w których głównym kryterium podziału na podgrupy jest poziom znajomości języka polskiego i angielskiego. Uczniowie uczą się języka polskiego, historii i geografii. Dla starszych uczniów, którzy mają problemy językowe w angielskiej szkole, prowadzone są również zajęcia z języka angielskiego. Szkoła i SPEA finansowane są ze składek rodziców oraz z funduszy zbieranych podczas różnych imprez szkolnych. Pomysł stworzenia polskiej szkoły podyktowany był widoczną potrzebą utrzymania więzi językowych i kulturowych wśród najmłodszych Polaków. Jak mówią rodzice, język polski i historia naszego kraju są bardzo ważne i dzieci powinny być kształcone w tym kierunku. Niektórzy rodzice stwierdzili zauważalną różnicę w znajomości i chęci porozumiewania się po polsku pomiędzy starszymi

R E K L A M A

Uroczyste otwarcie szkoły, wrzesień 2013r.

dziećmi w rodzinie, które pierwszych kilka lat życia spędziły w Polsce, a tymi, które do Wielkiej Brytanii przyjechały jako maluchy lub urodziły się tutaj. Uczniowie są zadowoleni pomimo tego, że w sobotę, tak jak w inne dni tygodnia, trzeba wcześnie wstać. Ponadto, do szkoły trzeba iść przygotowanym, z odrobioną pracą domową. Jednak mali Polacy mówią, że lubią czytać i pisać po polsku i chętnie odrabiają zadane prace. Rodzice są zadowoleni, że dzieci mają „możliwość nauki języka polskiego, geografii i historii Polski za niewielkie pieniądze, jak również mile spędzają czas z rówieśnikami komunikując się w języku polskim”. Uczniom odpowiada poziom nauki, gdyż ich doświadczenia z innych szkół są różne. Teraz mają swoją szkołę i właściwy poziom nauczania na miejscu. Oprócz tego, przebywanie z innymi polskimi dziećmi i z polskimi nauczycielami sprawia, że poprawia się komunikacja językowa i tworzą się więzi społeczne wśród najmłodszej Polonii. Poza podstawową edukacją dla polskich dzieci, szkoła oferuje również lekcje angielskiego ESOL dla imigrantów mieszkających w Skegness. Ze względu na zainteresowanie językiem polskim, otworzono również próbny kurs języka i kultury polskiej dla lokalnej społeczności. Podobnie jak w innych częściach East Midlands jest pewne zainteresowanie nauką języka polskiego. Zajęcia odbywają się w świetlicy Kościoła Sacred Heart w Skegness.

W ramach promocji kultury polskiej, w grudniu ubiegłego roku SPEA zorganizowało imprezę mikołajkową wraz z kiermaszem polskich towarów. „Przy kawie, herbacie i przepysznym cieście”, jak zachęcał plakat, Polacy mogli się spotkać i porozmawiać, a dzieci cieszyły się z otrzymanych od Mikołaja prezentów. Ponadto, sporym zainteresowanie cieszyły się również Jasełka, co zostało udokumentowane na licznych fotografiach. W najbliższej przyszłości, SPEA organizuje akcję ‘Cała Polnia Czyta Dzieciom.’ Na 30 marca planowane jest rozdanie dzieciom i ich rodzeństwu polskich książek, które zostały zakupione z uzyskanej dotacji Grants for All. Tego typu akcja ma na celu zachęcenie Polonii do kontynuowania pracy na rzecz utrzymania języka i kultury polskiej wśród najmłodszych Polaków mieszkających w Skegness. Jednocześnie dzieci będą miały niesamowitą radość ze sprawdzenia swoich umiejętności czytania w ojczystym języku. Warto byłoby zorganizować podobne akcje w innych szkołach i ośrodkach polonijnych na terenie East Midlands, jednak warunkiem jest zainteresowanie polskiej społeczności i znalezienie funduszy potrzebnych na zakup książek i materiałów. Polska Szkoła w Skegness jest zarówno wspaniałym przykładem determinacji, która służy polskiej społeczności, jak i wzorem godnym naśladowania. Trzymamy kciuki za dalsze sukcesy i życzymy powodzenia. n


www.empp.co.uk | info.empp@empp.co.uk

17

Ciag dalszy zmian w systemie zasiłkowym Niemal każdego miesiąca rząd wprowadza zmiany i uaktualnia system pomocy społecznej. Wiekszość z tych zmian radykalizuje system przyznawania zasiłków i sprawia, że coraz mniej osób kwalifikuje się na pomoc. Również warunki, jakie należy spełniać chcąc nadal otrzymywać przyznany już zasiłek zaostrzają się. Chodzi tu głównie o Jobseeker’s Allowance czyli zasiłek dla bezrobotnych. Dorota Radzikowska 1 stycznia br. w ramach polityki ograniczania dostępu do systemu opieki społecznej, rząd wprowadził nowe zaostrzenia. Osoby z Europejskiego Okręgu Gospodarczego (European Economic Area), które złożą wniosek na income-based Jobseeker’s Allowance (zasiłek dla bezrobotnych przyznawany na podstawie dochodu), będą go dostawać tylko przez okres sześciu miesięcy, chyba że wykarzą się odpowiednią aktywnością w poszukiwaniu pracy oraz że perspektywa znalezienia zatrudnienia w ich przypadku będzie realna. Niestety, jest to pozostawione decyzji urzędnika – nie ma konkretnych wytycznych co do tego, czym dokładnie jest realna perspektywa znalezienia pracy. Orócz tego, o zasiłek dla bezrobotnych starać się będzie można po trzech miesiącach pobytu w Wielkiej Brytanii (dotyczy to także Brytyjczyków powracających na Wyspy zza granicy). Po okresie sześciu miesięcy bezrobotny zostanie wezwany na spotkanie, na którym będzie musiał przedstawić dodatkową ewidencję na potwierdzenie aktywnego szukania pracy. Dodatkowa ewidencja to np. wydruk maila lub kopia listu od potencjalnego pracowdawcy z potwierdzeniem otrzymania aplikacji o pracę, list bądź email z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną, potwierdzenie ukończenia kursu doszkalającego itp. Kolejne zmiany, które weszły w życie w kwietniu br., obejmują obowiązkowe przedstawienie CV już na pierwszym spotkaniu w Jobcentre oraz dłuższe wstępne spotkanie z doradcą dla wszystkich ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych, brak dostępu do ulgi mieszkaniowej Housing Benefit dla tych, którzy otrzymywać będą income-based Jobseeker’s Allowance (w przypadku, kiedy dana osoba nie odłożyła wystarczająco dużo składki ubezpieczeniowej National Insurance Contribution). Bezrobotni, których angielski jest mniej niż komunikatywny, będą musieli uczęszczać na lekcje angielskiego, inaczej grożą im sankcje – wstrzymanie wypłat zasiłku od dwóch tygodni do sześciu miesięcy. Pierwsze spotkanie po złożeniu wniosku ma być dłuższe, gdyż na nim opracowany będzie tzw. „claiment commitment”, czyli stworzony indywidualnie dla każdej osoby dokument, zawierający dokładne wytyczne dla poszukującego pracy, tj. aktywności, jakimi będzie musiał wykazać się bezrobotny. Ich dokładne przestrzeganie będzie warunkiem otrzymywania zasiłku.

Ci bezrobotni, którzy zdaniem doradcy nie będą angażowali się wystarczająco w szukanie pracy, będą musieli stawiać się na spotkanie z doradcą raz w tygodniu, a nie raz na dwa tygodnie. Jeśli to nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, bezrobotny może zostać ukarany wstrzymaniem zasiłku na okres od dwóch tydodni do sześciu miesięcy. Taka sytuacja przydarzyła się pani Henryce Lisowskiej z Nottingham, która przez ponad dwa lata szuka pracy. Przez cały ten okres jej aktywność w szukaniu pracy była monitorowana poprzez wypełnianie specjalnego formularza: „Co dwa tygodnie przedstawiałam w ten sam sposób wypełnioną tabelkę, listę agencji pracy do której poszłam lub zadzwoniłam, ogłoszenia ze strony Jobcentre na które odpowiedziałam, nigdy nie było problemu. Nagle nie dostałam pieniędzy. Kiedy zadzwoniłam spytać, o co chodzi to usłyszałam, że nie szukam aktywnie pracy. Nie rozumiem, dlaczego nikt w Jobcentre mi o tym nie powiedział na spotkaniu, nie wytłumaczył, czego ode mnie oczekują. Od razu sankcja na dwa tygodnie. Teraz nie wiem, jak mam wypełniać tabelkę, aby była zaakceptowana.” To pytanie zadaliśmy doradcy w Nottingham Benefit Centre: „Książeczka bezrobotnego to jedyny dokument, na podstawie którego zasiłek Jobseeker’s Allowance jest wypłacany, dlatego należy dołożyć wszelkich starań, aby był dobrze wypełniony. Muszą się w nim znaleźć informacje o tym, jakiego rodzaju aktywność podjęliśmy i w stosunku do kogo, czy był to telefon czy może wizyta u potencjalnego pracodawcy, kiedy miało to miejsce i z jakim skutkiem. Im więcej informacji zawrzemy, tym lepiej. Wpis typu agencja zatrudnienia – nie ma pracy nie będzie akceptowany i zostanie sklasyfikowany jako nie dość dostateczna aktywność w szukaniu pracy. Wszelkie wątpliwości należy omówić z doradcą bezpośrednio na spotkaniu w dniu podpisu.” To nie koniec zmian – bezrobotni, którzy pozostają bez pracy trzy lata lub dłużej, będą automatycznie przydzieleni do programu „Help to Work”. Program ten zakłada trzy warianty, spośród których bezrobotny będzie mógł wybrać odpowieni dla siebie: - praca społeczna w zamian za otrzymywanie zasiłku dla bezrobotnych; zajęcia obejmować będą sprzątanie ulic oraz zamalowywanie graffiti na terenie, który zamieszkują, - codzienne wizyty w Jobcentre aż do momentu znalezienia pracy, - uczęszczanie na elementarne kursy uzupełniające - matematyka i angielski (zarówno Brytyjczycy jak

i obcokrajowcy). Niedostosowanie się do tych wymogów skutkować będzie sankcją lub utratą zasiłku. Podsumowując – obowiązkowa nauka języka angielskiego dla tych, którzy mają problem z komunikacją, sankcje dla wszystkich, którzy złamią reguły ustalone w „claiment commitment”, „Help to Work” dla bezrobotnych pozostających bez pracy od trzech lat lub dłużej, limit sześciu miesięcy otrzymywania zasiłku z możliwością przedłużenia, jeśli bezrobotny przedstawi odpowiednią dokumentację oraz brak ulgi mieszkaniowej dla pobierających income-based Jobseeker’s Allowance. Sankcje mogą też być nałożone za niestawienie się na spotkaniu w Jobcentre lub za niewystarczające wykazywanie aktywności w poszukiwaniu pracy. Iain Duncan Smith, sekretarz ds. pracy i emerytur w rzadzie Davida Camerona zapewnia, że celem zmian nie jest ograniczenie dostępu do zasiłków, ale pomoc w efektywnym szukaniu pracy: „Dotychczas działający system zasiłku dla bez-

R E K L A M A

robotnych był niedoskonały. Chcemy wyeliminować takie przypadki, kiedy bezrobotny pozostaje bez pracy przez lata. Jeśli tak się dzieje, to trzeba zadać sobie pytanie, jak takiej osobie pomóc, wskazać treningi lub program doszkalania, przedstawić oferty pracy o które musi się ubiegać, zbudować plan, który umożliwi wejście lub powrót na rynek pracy.” Partie opozycyjne wieszczą katasroficzną przyszłość dla wielu, którzy zostaną dotknięci zmianami. Ich zdaniem doprowadzi to do zadłużeń w płaceniu czynszu i innych opłat a nawet do bezdomności. Trudno uwierzyć, że zmiany te nie są wymierzone przeciwko imigrantom, skoro w innym wywiadzie sekretarz Smith wypowiedział się na temat zatrudniania obcokrajowców: „Rozmawiałem z hydraulikiem i stolarzem – obaj byli dobrze wykwalifikowani. Stwierdzili, że nie mogą uzyskać zleceń, gdyż przyjezdni w Europy Środkowej i Wschodniej zabierają im je – oferują po prostu niższe stawki. Oni nie mogą sobie na to pozwolić, bo

mają rodziny i domy na utrzymaniu. Obecnie więcej stanowisk obsadzanych jest przez imigrantów niż przez Brytyjczyków, ale chcę z tym walczyć mówiąc pracodawcom – zatrudnijcie najpierw swoich rodaków, zanim zaczniecie szukać pracowników gdzie indziej” – powiedział sekretarz. Wiele można powiedzieć na temat rządu Davida Camerona, ale z pewnością nie można mu zarzucić braku konsekwencji. Tak jak wielokrotnie było to zapowiadane, zmiana systemu świadczeń społecznych postępuje. Część zmian uderzy w imigrantów, w tym Polaków, część jest bardziej uniwersalna i dotknie zarówno obcokrajowców jak i Brytyjczyków korzystających z systemu pomocy społecznej. Nadchodzą zmiany. Trudno jest przewidzieć, jaki wpływ będą miały na rynek pracy, pewne jest natomiast, że przyniosą one duże oszczędności dla budżetu państwa, kosztem pogarszającej się sytuacji finansowej lub wręcz ubóstwa niektórych bezrobotnych. n


18

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

Job Opportunities at SPS Heritage Project Development Worker The project, Polish Heritage in Nottingham and the East Midlands aims to develop a historical picture of the post Second World War Polish community in Nottingham and the East Midlands. It records interviews with members of the Polish community and collects donated relevant memorabilia. This material will be displayed in an exhibition, included on a specialised website, taken on tour to local schools and museums and eventually donated to local archives. This post is funded by the Heritage Lottery Fund for a period of 8 months. The hours of work are 22.5 hours per week (flexible hours). Salary - ÂŁ19,557 pa pro rata (ÂŁ11,893 per 22.5hr), an optional pension scheme is available. The successful applicant will continue to develop the project. He/she will be responsible for marketing the project, liaise with local schools and museums, encouraging them to host aspects of the exhibition, prepare all the material for display on local websites, and donation to local archives. They will continue to liaise with members of the Polish and host communities to obtain the necessary recordings and to organise project related workshops and other events. The successful candidate will have a good command of the English language, will be confident working in the English speaking environment, will have excellent communication skills, be dynamic, committed, organised and passionate about oral history. The successful candidate will work with volunteers, will have excellent communication skills in English and Polish. They will ideally have experience of working in the voluntary sector. He/she must be enthusiastic about oral history and will demonstrate an understanding of the issues affecting Polish migrants to the UK. The applicant will be fluent in both written and spoken English and Polish. To Apply To apply: Please post or e-mail your completed application form. Please note the section relating to Supplementary Information contained in the application form should be completed in both ENGLISH and POLISH. Any accompanying letter should also be completed in both English and Polish. This is an essential requirement for the shortlisting process. Please apply to: By Email: SPS recruitment at aslam@vivitas.co.uk or By Post: SPS recruitment, VIVITAS Resourcing, 2 Second Avenue, Sherwood Rise, Nottingham NG7 6JJ For further information please contact Mohammed Aslam on: 07985111233 The closing date for receiving applications is Thursday 10th of April 2014, 5pm. Interviews will be held on Tuesday 15 April 2014 The successful candidate is due to commence their employment as soon as possible after these dates. Full job advert, application form, job description and personal specifications can be downloaded from: http://www.empp.co.uk Please state where you saw this advert?


www.empp.co.uk | info.empp@empp.co.uk

Piłkarski sezon Artur Sobaczak

W

numerze lutowym pisaliśmy o charytatywnym meczu, w którym brała udział drużyna Polonia Nottingham FC. W międzyczasie piłkarzom udało się wygrać Budweisser Cup w ramach power league, a już 12 kwietnia na boiskach Gresham Playing Fields odbędzie się kolejny turniej – Polonia Cup. To już trzecia edycja turnieju dla sześcioosobowych drużyn amatorskich, który jest zaplanowany dla 18 drużyn, choć w chwili przeprowadzania rozmowy z trenerem Polonii Krzysztofem Jakubczakiem było wolnych jeszcze sześć miejsc. Rozgrywki rozpoczynają się od fazy grupowej, ale dokładny terminarz spotkań zostanie ustalony po zamknięciu zapisów. Spotkania będą trwały w zależności od ilości meczów 15-20 minut. Jest to jednocześnie turniej pożegnalny, gdyż z drużyną żegna się trener Jakubczak

19

Pierwsza pomoc - nie bójmy się pomagać!

i jak ustaliliśmy dalszy los tej znakomitej ekipy nie jest na chwilę obecną znany. Z tego miejsca zapraszam do kontaktu poprzez stronę Polonia Nottingham FC każdego kto chciałby pograć lub pomóc przy organizacji i prowadzeniu drużyny. W każdą niedzielę zapraszamy również na boisko przy Forest Fields, gdzie drużyna trenuje o godzinie 14.00.

Joanna Feliszek

Cz. 2 - Oparzenia Oparzenie jest to uszkodzenie skóry oraz tkanek pod nią leżących na skutek działania wysokiej temperatury, substancji chemicznych, promieniowania jonizujacego lub prądu elektrycznego. Większość oparzeń to na ogół niegroźne ale bolesne urazy. Jednak ból, wolne gojenie się ran oraz rozlegle szpecące blizny są wystarczającym powodem, dla którego należy poświęcić uwagę zapobieganiu i postępowaniu w takich wypadkach. Najczęściej występujące oparzenia to bezpośrednie oparzenia termiczne poprzez kontakt z ogniem lub bezpośrednio gorącym przedmiotem. Każdy z nas spotkał się z oparzeniem wrzątkiem czy też choćby pryskającym tłuszczem z patelni. Zobaczmy zatem jak wygląda pierwsza pomoc w takich przypadkach.

Polonia Nottingham FC to drużyna amatorska a to oznacza, że zawodnicy, tak jak każdy z nas, pracują a wolny czas poświęcają na sport. Choć zawodnicy sami finansują swoje wyjazdy na mecze, to każdy z nas może choćby zgrzewką wody wspomóc jej działalność. My ze swojej strony na pewno zapowiadamy relację z Polonia Cup i życzymy gospodarzom zwycięstwa. Ekipa z Nottingham ma za sobą między innymi wygraną w zeszłorocznej edycji Leisure League z nienotowanym wcześniej osiągnięciem 18 zwycięstw i jest to jeden z powodów, aby pomóc chłopakom w utrzymaniu drużyny. Jeszcze raz serdecznie zapraszamy 12 kwietnia w godzinach 11.00-17.00 na boiska przy Gresham Playing Fields. n

Ogólne zasady postępowania w przypadku oparzeń Niezależnie od stopnia oparzenia podstawowa zasada pierwszej po-

mocy jest zawsze taka sama: należy jak najszybciej schłodzić miejsce, najlepiej pod bieżącą chłodną wodą przez około 20 minut. Nie należy używać żadnych kremów, balsamów czy innych domowych metod schładzania. Chłodna woda w zupełności wystarczy. Podczas schładzania rany należy usunąć ubranie i ewentualną biżuterię a następnie miejsce oparzenia pokryć opatrunkiem sterylnym. Dobrym tymczasowym przykryciem jest kuchenna torebka polietylenowa lub folia kuchenna. Jeżeli pojawią się pęcherze, nie należy ich przekłuwać gdyż może to doprowadzić do zakażenia. W przypadku oparzenia jamy ustnej i przełyku nie należy podawać żadnych płynów do picia i szybko zapewnić poszkodowanemu pomoc medyczną, dzwoniąc pod numer 112 z telefonu komórkowego lub 999 z telefonu stacjonarnego.

śli, przez co ich urazy mają poważniejsze konsekwencje niż u dorosłych. Według statystyk oparzenia termiczne są najczęściej występującymi oparzeniami u dzieci. Ich źródłem może być: gorące mleko, zupa, wrzątek, para wodna z czajnika, grzejnik, żelazko. Pierwsza pomoc w takich przypadkach polega na jak najszybszym odizolowaniu dziecka od źródła energii cieplnej a dalsze postępowanie, tak jak wyżej opisana pierwsza pomoc przy oparzeniach termicznych u osób dorosłych, czyli przede wszystkich schłodzenie rany pod bieżącą chłodną wodą.

Oparzenia u dzieci Oparzenia często dotykają dzieci. Nie potrafią one unikać sytuacji, które mogą być dla nich groźne. Dzieci mają dużo bardziej wrażliwą skórę i tkanki podskórne niż doro-

Zapobieganie poparzeniom u dzieci By dziecko nie było narażone na oparzenia, rodzice lub opiekunowie muszą zapewnić im staranną opiekę. Nie wolno zostawiać małego dziecka samego w kuchni, choćby na chwilę. Wszelkie źródła ognia powinny być dla niego niedostępne. To samo dotyczy źródeł energii elektrycznej oraz niebezpiecznych substancji chemicznych m.in. środków czyszczących. n

nieje także możliwość wymiany tych uprawnień na brytyjskie. Karta kwalifikacji kierowcy (DQC) przyznawana zostaje polskim kierowcom na podstawie kodu 095 jeśli kierowca otrzymał prawo jazdy po 2009 r. (kat. C) lub po 2008 r. (kat. D). Kod 095 jest potwierdzeniem odbycia kursu na przewóz rzeczy lub osób. W przypadku wymiany uprawnień na brytyjskie należy odesłać swoje prawo jazdy wraz z wypełnioną aplikacją D2 (lub DML1 w Irlandii Płn.) do DVLA. Szczegółowe informacje jak wymienić polskie prawo jazdy kategorii C i/lub D na brytyjskie oraz szczegóły na temat Driver CPC można znaleźć na naszym blogu: http://prawojazdywuk.com/blog/. Kto i kiedy nie musi posiadać kwalifikacji Driver CPC? Niektórzy kierowcy, prowadzący samochody ciężarowe, autobusy

czy autokary zwolnieni są od konieczności posiadania kwalifikacji zawodowych. W listopadzie ubiegłego roku wprowadzono przepis, który dotyczy kierowców okazjonalnie prowadzących samochody ciężarowe, autobusy i autokary. Okazjonalnie znaczy tu, że taki kierowca prowadzi pojazd w ramach swojej pracy zawodowej, ale prowadzenie pojazdu nie służy do celów zarobkowych. Zwolnienie dotyczy przede wszystkim mechaników, osób myjących pojazdy i monterów. Wykonujący te prace osoby mogą poruszać się po drogach bez wymaganych uprawnień, o ile prowadzenie pojazdu nie odbywa się w celach zarobkowych ani nie jest głównym zajęciem kierowcy, kierowca nie przewozi ludzi ani towarów, a pojazd używany jest w promieni do 50 km od bazy kierowcy. http://prawojazdywuk.com n

Driver CPC Teresa Nowicka

D

river CPC (Driver Certificate of Professional Competence) to obowiązkowe świadectwo kwalifikacji, które muszą posiadać kierowcy zawodowi. Kwalifikacje te obowiązują na terenie całej Unii Europejskiej. Driver CPC jest w zasadzie treningiem, który uzupełnia kwalifikacje zawodowe kierowców, posiadających kategorię C i D, a zaczęto go wdrażać w życie w UE od roku 2003. W Wielkiej Brytanii wprowadzono Driver CPC w 2008 r. dla kierowców autobusów i autokarów, a rok później dla kierowców samochodów ciężarowych. Zgodnie z prawem wszyscy kierowcy samochodów ciężarowych, autobusów i autokarów, którzy czerpią korzyści finansowe z pracy kierowcy (np. są zatrudnieni w firmie spedycyjnej) muszą posiadać aktualne Driver CPC. Kierowcy ci zobowiązani są również do odnawiania uprawnień co pięć lat poprzez odbycie 35-godzinnego szkolenia okresowego (periodic training). Szkolenia takie organizowane są przez pracodawców lub niezależne firmy szkoleniowe posiadające uprawnienia Driving Standard Agency. Sposób uzyskania Driver CPC zależy od tego, czy dana osoba jest zawodowym kierowcą (professional driver) czy też dopiero myśli o jeżdżeniu zawodowo, ale nie posiada

jeszcze żadnych kwalifikacji (newly qualified driver). Kierowca zawodowy, który uzyskał prawo jazdy kategorii C przed 10 września 2009 r. w Polsce lub innym kraju europejskim, posiada świadectwo kwalifikacji na podstawie tzw. praw nabytych (aquired rights). Oznacza to, że taki kierowca będzie mógł wykonywać zawód kierowcy w UK i innych krajach UE do 9 września 2014 r. Po upłynięciu tej daty kierowca zobowiązany jest do ukończenia 35 godzin szkolenia okresowego. W praktyce jednak brytyjscy pracodawcy podczas procesu rekrutacji pytają o odnowienie uprawnień. Z tego względu warto rozpocząć szkolenie okresowe wcześniej. Natomiast czas, w którym obowiązywał przejściowy okres „praw nabytych” dla kierowców kategorii D minął z dniem 9 września zeszłego roku, zatem każdy kierowca jeżdżący zawodowo autobusem lub autokarem powinien już mieć za sobą 35 godzin szkolenia okresowego. Po zaliczeniu periodic training kierowcy zostaje wydana karta kwalifikacji (DQC – Driver Qualification Card). Nowi kierowcy, którzy chcą jeździć zawodowo samochodem ciężarowym lub autobusem czy autokarem i zarabiać w ten sposób na życie, muszą zaliczyć całe szkolenie Initial Driver CPC (obejmujące cztery moduły). Szkolenie takie można odbyć w tym samym czasie, w któ-

rym kierowca przystępuje do testu zawodowego na prawo jazdy. W momencie zdania egzaminów kierowca automatycznie uzyskuje świadectwo kwalifikacji (Driver CPC) oraz kartę kwalifikacji kierowcy DQC. W podobnej sytuacji znajdują się kierowcy, którzy otrzymali prawo jazdy kategorii C i D już po dacie wprowadzenia Driver CPC dla danej kategorii pojazdu. Nie mogą oni skorzystać z „praw nabytych”. Również oni muszą zaliczyć wstępny test kwalifikacyjny (Initial Driver CPC) zanim będą mogli jeździć zawodowo w celach zarobkowych. Warto wiedzieć, że uprawnienia zdobyte w krajach UE po wprowadzeniu przepisów o świadectwie kwalifikacji zawodowych (kat. D wrzesień 2008, kat. C wrzesień 2009) są akceptowane w UK. Ist-


20

East Midlands po Polsku

|

No 84 | April 2014

SPS is recruiting for a trustee

JAK WYSŁAĆ OGŁOSZENIE

Do you have a few hours a week to help a local charity? Do you like working in a team of enthusiastic, friendly people? Each trustee is expected to have: Good independent judgement and an open-minded approach to new ideas Understanding of the voluntary sector Commitment to the organisation and willingness to devote the required time and effort To represent SPS as necessary To develop and approve the organisation’s vision and value To be an active board member, helping to give the organisation strategic direction To actively contribute at board meetings and help to monitor the implementation of decisions taken at meetings

K AT E G O R I A U S Ł U G I Cena za SMS wynosi £5 + standardowa opłata operatora za SMS.

W treść SMS-a należy wpisać: SERVICE (spacja) treść ogłoszenia Przykładowe ogłoszenie:

SERVICE Transport na lotniska ... Tel. 07817....

"% 64+=(/>; "<104 0(68C +,),84;C $ ! '(+=;4D . =(5@(A

KODY RUBRYK OGŁOSZENIOWYCH 01 PRACA | 02 MIESZKANIA | 03 SPRZEDAM 04 KUPIĘ | 05 TOWARZYSKIE

Wyślij SMS na numer 81616

W treść SMS-a należy wpisać: EMPP (spacja) kod rubryki (spacja) treść ogłoszenia Przykładowe ogłoszenie:

EMPP 01 Poszukuję pracy jako ... Tel. 07817.... OGŁOSZENIA NIE MOGĄ POSIADAĆ CHARAKTERU USŁUGI Prosimy o prawidłowe podawanie kategorii ogłoszenia. Redakcja zastrzega sobie prawo do nieopublikowania ogłoszeń o charakterze usługi przesłanych na jedną z powyższych kategorii. REDAKCJA NIE ZWRACA PONIESIONYCH KOSZTÓW Po wysłaniu SMS-a otrzymasz potwierdzenie. Treść SMS-a powinna zawierać do 160 znaków, włącznie ze spacjami, interpunkcją i numerem telefonu. Prosimy o nadsyłanie ogłoszeń pisanych małymi literami oprócz słów rozpoczynających nowe zdania. Pozwoli to na sprawne redagowanie treści ogłoszeń i uniknięcie błędów merytorycznych. Redakcja zastrzega sobie prawo do zmiany formy i uproszczenia treści ogłoszenia. Opłata za ogłoszenie nie podlega zwrotowi.

OGŁOSZENIA DROBNE

The Signpost to Polish Success szuka osób, które chciałyby pomóc przy pilnowaniu wystawy

Polski psycholog przy 9 Gordon Road w Derby. Alicja Synowiec, tel. 07596865189, psychologderby@live.co.uk, www.psychologderby.co.uk, Zapraszam

! $ !(24148< 5642< 893,1 8(3., 54*.C-. (984)97< # . 9645( 4+56(;< 431.3,

P O Z O S TA Ł E K AT E G O R I E Cena za SMS wynosi £3 + standardowa opłata operatora za SMS.

Infolinia: 020 8497 4622 Kolejne wydanie EMpP ukaże się w maju. Termin nadsyłania ogłoszeń upływa 20 kwietnia o północy.

‘Our History-Our Story’. Chętnych prosimy o zgłaszanie się do biura SPS lub kontaktu emailowego na adres : editor@empp.co.uk

#

984)97< ! & . .33, 1.3., +4 . = 4170. ? -,38 %<7<@(2< 45@(*43, ).1,8< 3( (+6,7 ; #

Wyślij SMS na numer 81616

More information on www.empp.co.uk If you are interested in becoming a trustee, please contact project coordinator Beata Polanowska by sending email to jobs@empp.co.uk

US Ł UG I

$

! .60.3 !

!" " 4+ :,39, ""

B" %" '% E ! 984)97< 1(<,6 !86,,8 "6(2;(/ 56=<78

!"

&


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.