Rodzice, to od nas zależy

Page 1

Cecilia Galatolo

Dziesięć kroków, by żyć lepiej w rodzinie

Tytuł oryginału: Genitori sta a noi

© 2022 by Mimep Docete srl, Pessano con Bornago, Italy All rights reserved

Tłumaczenie: Hanna Cieśla

Korekta:

Katarzyna Kruś

Skład i łamanie: Tomasz Mstowski

Projekt okładki: Anna Maligłówka

Zdjęcie na okładce: Adobe Stock

Cytaty biblijne pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem

© Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2011

ISBN 978-83-8131-508-1

© Edycja Świętego Pawła, 2023 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa

tel. 34.362.06.89 • e-mail: edycja@edycja.com.pl www.edycja.com.pl

Dystrybucja:

Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • e-mail: dystrybucja@edycja.com.pl

Księgarnia internetowa: www.edycja.pl

„Rodzicielstwo to praca najtrudniejsza w świecie”. Słyszałam to setki razy. A jednak zrozumiałam to dobitnie dopiero wówczas, gdy zostałam mamą. I pomyśleć, że moje dzieci nie są jeszcze pełnoletnie. (Co to będzie za kilka lat? Ratunku!).

Żarty na bok. Podstawową trudnością pracy rodzicielskiej jest, według mnie, rodzaj zaangażowania, jakiego wymaga (od bycia mamą czy tatą nie ma nigdy wakacji!), i odpowiedzialność, jaka z niej wynika.

Kiedy kobieta i mężczyzna dają początek nowemu życiu, stają w obliczu czegoś tak wspaniałego i wzniosłego, co przyprawia o zawrót głowy. Oto bowiem zrodzili nową istotę ludzką, której życie zależy odtąd od ich troskliwości.

Przedtem jej nie było, teraz jest.

Istnieje dzięki nim i dzięki nim się rozwija.

Zaczęłam rozumieć, co to oznacza, na początku mojej pierwszej ciąży.

Byliśmy małżeństwem niespełna dwa miesiące i nie zrobiłam jeszcze testu ciążowego, kiedy zaczęłam podejrzewać, że jestem przy nadziei. Oto bowiem pewnego wrześniowego popołudnia zreflektowałam się, że zjadłam paczkę herbatników natychmiast po powrocie do domu, tuż po zjedzonej na obiad w nadmorskiej restauracji rybie. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło (zgoda, bywam łakoma, ale z reguły się ograniczam).

„Coś mi się wydaje, że jestem w ciąży” – pomyślałam. I rzeczywiście, tydzień później okazało się, że jest nas już troje. Nie byłam sama, teraz musiałam odżywiać także moje dziecko.

To był po prostu początek mojego wilczego apetytu, trwającego dziewięć miesięcy, a także potem, kiedy już karmiłam (pomińmy litościwie milczeniem, ile przytyłam), oraz całkowicie nowego życia.

WPROWADZENIE
3

Przyznaję, nigdy nie myślałam, że macierzyństwo tak bardzo mnie zmieni i pochłonie.

A tymczasem wszystko zaczęło się zmieniać jeszcze przed porodem, ponieważ dziecko od razu wymaga troski ze strony tej, która je powołała do życia (wystarczy wspomnieć o trwającym dziewięć miesięcy korowodzie wizyt lekarskich, badań i ustaleń oraz wszystkich zaleceniach, jakich musi przestrzegać kobieta w ciąży, aby chronić maleństwo).

W chwili, gdy dziecko opuszcza matczyne łono, jego komunikaty stają się nieco bardziej bezpośrednie i hałaśliwe (przyznam szczerze, nie jest przyjemnie, kiedy jego żądania objawiają się nocą, mimo to jestem przekonana, że okres dojrzewania jest jeszcze gorszy).

Swoim płaczem noworodek przypomina nam, że jest od nas zależny, pokazuje swoją słabość.

Kiedy w Boże Narodzenie patrzę na stajenkę betlejemską, dochodzę do wniosku, że Bóg zjawił się na świecie najpierw jako dziecko, a dopiero potem jako dorosły człowiek nie przez przypadek.

To tak, jakby mówił powierzony nam syn: „Oddaję się w twoje ręce. Chcę żyć na ziemi dzięki tobie. Potrzebuję twojej pomocy, by tu dorastać”. (Może jestem stronnicza, ale z pedagogicznego względu Boże Narodzenie jest czymś genialnym: Jezus przychodzi, by nauczać miłości, przyjmując postać istoty ludzkiej, która sama wymaga większej opieki niż inni).

Później, kiedy dziecko rośnie, nocne wrzaski ustają (na szczęście). Zmieniają się wymagania, sposób ich wyrażania, lecz maluch wciąż potrzebuje naszej opieki.

Nie mówię tylko o jedzeniu, ubrankach, lekach, ale też o uważności, zasadach, upomnieniach, zaufaniu.

Nawet naburmuszony, zbuntowany i trzaskający drzwiami nastolatek szuka naszej pomocy, by dorastać, tworzyć swoją tożsamość, znaleźć swe miejsce w świecie. A na nas ciąży odpo-

4

wiedzialność za jego życie. Sposób, w jaki będziemy reagować, wpłynie pozytywnie lub negatywnie na jego przyszłość.

Przerażające? Owszem.

Czy warto się angażować w to przedsięwzięcie? Absolutnie tak.

Bycie rodzicem to najtrudniejszy zawód świata, ale dziś jest też dla mnie najpiękniejszy i najbardziej ekscytujący, mimo towarzyszącego mi od dnia, w którym po raz pierwszy wykonałam test ciążowy, strachu przed błędem.

Dochodzę do sedna, do przyczyny powstania tej książki. Odkąd zostałam matką, wszystko mniej lub bardziej uległo zmianie, włącznie z rachunkiem sumienia przed spowiedzią.

Często się zastanawiam, jak traktuję swoje dzieci, co robię dobrze, a co z kolei powinnam poprawić.

Pomaga mi w tym bez wątpienia wymiana opinii z mężem, wspólne zastanawianie się, co możemy zmienić, wysłuchiwanie innych osób, docenianie ich świadectw, a także lektury, które towarzyszą mi na drodze życia.

Pomaga mi bliskość świętych, których proszę o wstawiennictwo, poznawanie ich żywotów, z których czerpię cenne inspiracje.

Jako chrześcijanka odczuwam jednak w sposób szczególny potrzebę stałej obecności Słowa Bożego. Pismo Święte jest mi lustrem. Czytając je i rozmyślając nad nim, widzę odbicie dobra bądź zła w swoim postępowaniu.

Stąd pomysł zaproponowania podróży przez dziesięcioro przykazań, odczytanych na nowo i dostosowanych (Mojżeszu, przebacz!) do naszej rodzicielskiej misji.

Nie pretenduję do napisania traktatu teologicznego. Chciałabym jedynie podzielić się z wami w sposób przystępny, niekiedy spontaniczny, spostrzeżeniami, jakie się we mnie zrodziły w ostatnich latach, gdy zastanawiałam się nad przekazem dziesięciorga przykazań w świetle doświadczenia w byciu matką, zarówno mojego, jak i innych rodziców.

5

Przykładowo, co mi dziś mówią wypowiedziane przez Pana

słowa: „Nie będziesz miał innych bogów oprócz Mnie”?

W jaki sposób mnie jako matkę nawołuje się do ich respektowania?

Albo w jakim sensie – myśląc o swych dzieciach – nie mogę kraść? Czym ryzykuję, kradnąc coś dziecku?

Żeby było jasne, nie zamierzam nikogo pouczać.

Książka ta ma być przede wszystkim swoistym wademekum dla mojej rodziny. Poza tym znajdziecie w niej nie piękne słowa i teorie, lecz konkretne przykłady i przejrzyste relacje rodziców ukazujące, jak żyć zgodnie z przykazaniami we własnym domu, z własnymi dziećmi.

Znajdziecie tu także historie niewyobrażalnych szkód, do jakich może dojść, gdy nie respektuje się przykazań.

Przykazania to nie sadystyczne reguły narzucone przez Boga, żeby nas pognębić bądź sobie podporządkować, lecz drogowskazy ukazujące, jak żyć lepiej.

Pomyślałam, że opublikuję tę książeczkę przede wszystkim po to, żeby przeczytał ją mój mąż (czyta moje książki dopiero po opublikowaniu – zawsze to jakiś powód), a także dlatego, że może ona – zabrzmi to nieskromnie – pomóc komuś z was: być może mierzycie się z podobnymi jak my trudami i każdego dnia walczycie, podobnie jak my, z własnym egoizmem.

6

NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ

Ubóstwiać dzieci czy wychowywać?

Dzieci muszą być szczęśliwe, a nie nas uszczęśliwiać.

św. Teresa z Kalkuty

Ostatnio oglądałam w telewizji ciekawy serial, który dostarczył mi okazji do refleksji.

Już w pierwszym odcinku jedną z bohaterek opanowuje obsesyjne pragnienie posiadania dziecka – za wszelką cenę, mimo braku partnera – ponieważ odczuwa pustkę uczuciową i wierzy, że dziecko może ją wypełnić.

W pewnym momencie postanawia skorzystać z tak zwanego banku nasienia, gotowa ponieść duże koszty (aby zdobyć pieniądze, przekonuje bogatą ciotkę, że są jej potrzebne na coś innego).

Jedyne, czego chce, to trzymać w ramionach noworodka. W zasięgu wzroku nie dostrzega nic innego. Nic nie jest w stanie jej zaspokoić, ani praca, ani przyjaciele, a myśl, że będzie samotną matką, jej nie przeraża.

Wkrótce po podjęciu decyzji zaczyna się jednak spotykać z kolegą, w którym się zakochuje.

Jej pragnienie macierzyństwa jest tak silne, że nie pozwalając, aby związek się rozwinął, zaczyna już postrzegać tego mężczyznę w „funkcji” służącej jej własnym zamysłom i planuje zajść z nim w ciążę. Mężczyzna ten, obdarzony nieszczególnie silnym charakterem, zgadza się bez większego zastanowienia.

Jednak związek szybko się rozpada. Para się rozstaje, jeszcze zanim dziecko zostaje poczęte.

Wówczas powraca myśl, by szukać alternatywnych dróg zajścia w ciążę.

1
“ “
7

Ciekawa w tym kontekście jest rozmowa, do jakiej dochodzi pomiędzy nią a jej byłym narzeczonym, z którym pozostaje w przyjacielskich relacjach, a który pragnie zwyczajnie jej dobra. Widząc jej załamanie, postanawia z nią porozmawiać i powiedzieć szczerze, co o tym myśli: „Naprawdę wierzysz, że dziecko uleczy twoje rany? Macierzyństwo nie wypełni pustki, jaką odczuwasz”.

Po wielu perypetiach (typowych dla filmowej fikcji) dziewczyna przyznaje, że mężczyzna ma całkowitą rację: nie po to ma się dziecko, żeby wypełnić pustkę.

Dlaczego wam to opowiedziałam?

Ponieważ pierwsze przykazanie nakazuje, byśmy stawiali Boga w centrum naszego życia. Tymczasem tylko On jeden wie, ile razy w Jego miejsce stawiane są dzieci.

Owszem, wiele rozmaitych rzeczy stawiamy w miejsce Boga (nie starczyłoby miejsca w bibliotece, by wymienić wszystkie możliwe przykłady: nasza wyobraźnia jest nieograniczona), ale obecnie skoncentrujmy się na przypadku, kiedy to właśnie dzieci stają się idolami.

Nie chcę zajmować się szczegółowo tematami tak delikatnymi jak zapłodnienie in vitro czy macierzyństwo zastępcze (praktyka przyzwalająca na istnienie surogatek i odsprzedawanie dzieci parom, które nie mogą ich począć w sposób naturalny). Trzeba by całej książki poświęconej tym tematom.

Tymczasem zatrzymam się na tym, jak dzieci, które mamy, zajmują miejsce Boga w naszym rodzicielskim życiu.

Ktoś będzie kręcił nosem, zadając pytanie: „Co w tym złego, jeśli stawiam dzieci na pierwszym miejscu w życiu? Czyż to nie jest słuszne i normalne?”.

Jako że ślepą miłość do dziecka trudno zdemaskować, podobnie jak trudne może być dostrzeganie wynikłych z niej szkód, zacznijmy po kolei.

Wyjaśnijmy tymczasem, że problemem nie jest dostarczanie dzieciom wszystkiego, czego potrzebują.

8

Przeciwnie, to właśnie do tego jako rodzice jesteśmy powołani.

Jak mawia moja przyjaciółka nauczycielka: problem pojawia się wtedy, kiedy je ubóstwiamy zamiast wychowywać (kiedy na przykład stajemy zawsze bezkrytycznie w ich obronie) lub kiedy pokładamy w nich wszelkie nasze oczekiwania szczęścia.

Problemem jest „nieuznawanie ich” (w sensie rzeczywistym bądź w myślach) wtedy, gdy ich nie akceptujemy.

Dziecko staje się idolem, jeśli traktujemy je jako źródło i główny sposób zaspokojenia bądź podstawę naszego bezpieczeństwa.

IDOL

Zanim przejdę dalej, sądzę, że należy jednak odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie: czym właściwie jest idol?

Każdy z nas, gdy się w siebie dobrze wsłucha (zazwyczaj pomaga w tym cisza), przyzna, że ma w sobie pewien rodzaj „pustki”, dostrzeże coś na kształt „egzystencjalnej samotności”, której nic i nikt nie jest w stanie wypełnić. Ja w swoim życiu zrozumiałam, że jest to przestrzeń Boga: nie sposób wypełnić jej niczym innym (choć przyznaję, że mi się to zdarzyło). Pragnienie modlitwy, poszukiwanie własnej duchowości rodzą się jako odpowiedź na naturalną tęsknotę za Bogiem, która jest w każdym z nas.

Idol to coś – lub właśnie ktoś – czemu pozwalamy zająć najgłębsze miejsce w sercu, które przeznaczone jest pierwotnie dla Pana.

Kiedyś myślałam, że tylko rzeczy (pieniądze, auta, komórki, uroda, sława) mogą stać się idolem. Z czasem odkryłam, że może to dotyczyć także ludzi.

9

Co zrobić, żeby nie stało się tak z dziećmi?

Sądzę, że pierwszy krok to nie traktować ich jak naszego uzupełnienia, uznać, że są istotami odmiennymi, z którymi trzeba nawiązać kontakt, nie zaś będącą odzwierciedleniem nas samych naszą własnością. Nie są ani trofeum, którym można się chwalić, ani skorupami rozbitego wazonu skrywanymi wstydliwie pod dywanem, gdy stają się źródłem kłopotów. Żyją życiem niezależnym od naszego.

„Nie możesz pracować całe życie jako sprzedawczyni. To nie jest prestiżowa praca, każdy może ją wykonywać. Ty musisz dążyć do czegoś więcej” – słyszałam na własne uszy od pewnej mamy, która pragnęła dla swojej córki pracy cieszącej się poważaniem, z której byłaby dumna. Nieistotne, że córce praca w sklepie odzieżowym naprawdę się podobała.

To tylko przykłady. Można by je mnożyć!

I jest to smutne, ponieważ – jak zauważa słynna pedagog Maria Montessori – rodzice nie są konstruktorami swoich dzieci (młodszych czy starszych), lecz ich STRÓŻAMI

Dzieci trzeba kochać takimi, jakimi są. Bez względu na to, co robią. Bez względu na wszystko.

Tym, co naprawdę może je zniszczyć, jest miłość warunkowa: „Kocham cię, ale…”.

Kiedy dziecko, a częściej nastolatek, to dostrzeże, bardzo prawdopodobne, że rodzic przestanie być dla niego punktem odniesienia i zacznie szukać oparcia gdzie indziej.

Nie jest powiedziane, że jego poszukiwania dobrze się skończą, ponieważ gdzie indziej nie zawsze jest sielankowo. Skądże!

Tyle na początek, aby uświadomić sobie, że należy pracować nad sobą, by zachować zdrowy dystans.

Ale nie dystans spowodowany obojętnością, lecz dystans naukowca, który patrzy na kartkę przez szkło powiększające: jeśli się zbytnio przybliży, nie widzi dobrze. Musi się nieco oddalić.

Zdrowy dystans do dzieci zachowujemy wtedy, kiedy pragniemy ich dobra, a nie wówczas, kiedy spodziewamy się od nich dobra.

.
10

Kiedy potrafimy powiedzieć: „Jestem tu dla ciebie, jakąkolwiek drogą pójdziesz”. A tak powiesz tylko wtedy, kiedy dziecko nie jest dla ciebie bogiem.

Jeśli jednak będziesz je absolutyzować, jeśli nie stworzysz między wami wolnej przestrzeni, będziesz mieć ograniczone pole widzenia. Nie zdołasz już dostrzec ani jego odmienności, ani siebie, ani też nieba, gdzie jest twój prawdziwy Bóg.

Przedstawione niżej świadectwo ukazuje to wszystko w zadziwiający sposób.

 ŚWIADECTWO

Słowo Boże stanowi wyraźnie: Jeśli ktoś kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godny1 .

Mikołaj i Julia są małżeństwem od 25 lat. Mają troje dzieci.

Druga ich córka ma poważną niepełnosprawność, co początkowo wystawiło ich małżeństwo na ciężką próbę.

Po mrocznych latach, jak opowiadają, odżyło jednak ich życie małżeńskie i rodzinne. Gdy umieścili Boga, a nie dzieci, w centrum swego życia. Gdy pojęli, że są one istotami, które trzeba kochać, którymi należy się opiekować, lecz które nie mogą zastąpić Stwórcy. Bo tylko w Nim można znaleźć nasze spełnienie.

Mikołaj opowiedział losy swojej rodziny w dwóch wspaniałych książkach: Il deserto fiorirà in giardino2 i Quanto a me e alla mia casa serviremo al Signore3 .

1 Nicola Gabella, Il deserto fiorirà in giardino (Pustynia zakwitnie ogrodem).

2 Il deserto fiorirà in giardino (Pustynia zakwitnie ogrodem), ilmiolibro.it, 2011.

3 Quanto a me e alla mia casa serviremo al Signore (Ja i mój dom w służbie Pana), ilmiolibro.it, 2014.

11

Miałam przyjemność poznać osobiście tę wspaniałą rodzinę, kiedy byłam w Bolonii na prezentacji moich książek.

Mikołaj był na tyle uprzejmy, że na potrzeby niniejszej książki udostępnił mi krótkie, lecz bogate w szczegóły świadectwo. Dziękuję mu za to z całego serca. Jestem przekonana, że będzie ono pomocne wielu z nas.

Nie przedłużam. Oddaję mu głos.

Bóg wypowiedział wszystkie te słowa:

„Ja jestem Panem, twoim Bogiem, który wyprowadził cię z ziemi egipskiej, gdzie byłeś niewolnikiem: Nie będziesz miał innych bogów oprócz Mnie. Nie zrobisz sobie bożka. I żadnej podobiźnie przedstawiającej to, co najwyżej na niebie, nisko na ziemi i w głębinach wód, nie będziesz oddawał czci ani nie oddasz się w niewolę” (Wj 20, 1-5).

Jezus rzekł: „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, jest Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12, 29-30).

„Jeśli ktoś kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godny” (Mt 10, 37).

Słowo Boże mówi wyraźnie: „Ja jestem Panem, twoim Bogiem. Nie będziesz miał innych Bogów oprócz Mnie. Nie zrobisz sobie bożka”

(Wj) i dalej: „Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, jest Panem jedynym”

(Mk), a na koniec chyba najtrudniejsze do zaakceptowania: „Jeśli ktoś kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godny”

(Mt).

12

Miłość do Boga musi być na pierwszym miejscu, a Jezus musi stać na czele naszych priorytetów, nawet przed dziećmi. Czy jest możliwe przedkładanie miłości do Jezusa nad miłość do dzieci? Czy jest realna choćby sama taka myśl?

Chciałbym odpowiedzieć, ale nie mam gotowej recepty. Nie jestem specjalistą od etapów rozwojowych, a jedynie tatą usiłującym docenić to, czego doświadczyłem.

Nazywam się Mikołaj i jestem mężem Julii od niemal 25 lat. Nasze dzieci są już dorosłe: Samuel ma 23 lata, Sara – 21, a Anna – 18.

W naszej historii rodzinnej przeplatają się chwile cierpienia i powracającej nadziei. Przyczyną cierpienia jest głównie, choć nie tylko, doświadczenie niepełnosprawności Sary, a powroty nadziei to nie skutek jakiejś magicznej mocy, lecz dostrzegania dzieła Boga Ojca w naszym życiu i wdzięczności za łaskę łączącego nas sakramentu małżeństwa. („Jest to miłość, która jednoczy małżonków, uświęcona, ubogacona i oświecona łaską sakramentu małżeństwa” – Amoris laetitia 120).

Julia i ja pobraliśmy się, po sześciu latach narzeczeństwa, 2 czerwca 1996 roku. W pierwszym roku małżeństwa przeszliśmy brutalnie od radości przyszłych rodziców maleństwa do bólu, kiedy bez wyraźnego powodu ciąża uległa przerwaniu.

Potem, w latach 1998-2003, staliśmy się rodzicami trójki wspaniałych dzieci, które wypełniły nas radością, ale też, jak już wspomniałem, były źródłem niepokoju i trosk.

Sara urodziła się w kwietniu 2000 roku, od początku obarczona problemami, które spowolniły – i tak jest do dziś – jej rozwój psychofizyczny oraz emocjonalny. Nie byliśmy przygotowani na tę sytuację, co doprowadziło do kryzysu zarówno każdego z nas z osobna, jak i małżeństwa.

13

Moim życzeniem jest stać się przezroczystą, by nie zawadzać dzieciom w przeżywaniu własnego życia… A jednocześnie być zawsze obecną, by nie czuły się samotne w obliczu wyzwań.

Oby mogły doceniać swoje korzenie, a jednocześnie odfrunąć, gdzie oczy poniosą, nawet jeśli to znaczy daleko ode mnie.

Oby mogły wybierać swoje drogi, iść na własnych nogach, wiedząc, że dom jest zawsze otwarty, kiedy poczują potrzebę powrotu.

Niech Bóg mnie nawróci za każdym razem, gdy będę z nich robić bogów, gdy nie będę chciała ich wypuścić spod swych skrzydeł; za każdym razem, gdy nie będę potrafiła cieszyć się ich sukcesem, gdy bezwiednie je zabijam, gdy kradnę ich życie lub zamiast nich dokonuję wyborów.

Obym pamiętała, że nie mogę ich pouczać ani oferować gotowych prawd, ale inicjować procesy wzrastania i dojrzewania.

Niech Bóg mnie oświeci i zawsze pokazuje, że kto kocha, potrafi być, ale też szanować tożsamość, godność i wolność drugiego.

Obym mogła wypełniać przykazania, które Pan nam dał.

Zawsze, a teraz, kiedy jestem matką, także wraz z dziećmi.

Na zakończenie
101

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom: to wy nadajecie sens mojej pracy.

Dziękuję mężowi i całej mojej rodzinie: wspieracie mnie na każdym kroku.

Dziękuję moim dzieciom, które wciąż ze mną polemizują.

Dziękuję wszystkim przyjaciołom, którzy mi kibicują i kupują moje książki tylko dlatego, że widzą na okładce moje nazwisko. Jesteście fantastyczni!

Dziękuję wszystkim prawdziwym rodzicom, którzy stali się inspiracją tej książki.

Dziękuję wydawnictwu Mimep Docete za ciepłe przyjęcie i entuzjazm w kwestii moich propozycji i pomysłów.

Dziękuję Stwórcy za miłość i pasję, jakimi mnie obdarza.

Podziękowania
SPIS TREŚCI Wprowadzenie ......................................... 3 1. Nie będziesz miał Bogów cudzych przede Mną Ubóstwiać dzieci czy wychowywać? ........................ 7 2. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie Sposób wyrażania się ma duże znaczenie w stosunkach między ludźmi ............................ 19 3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił Czcić miłość Bożą we wspólnocie z innymi ................. 35 4. Czcij ojca swego i matkę swoją Wymagać szacunku czy wspomagać rozwój? ................ 41 5. Nie zabijaj Szanować życie dziecka ................................. 47 6. Nie cudzołóż Przeżywać seksualność duszą i ciałem ..................... 65 7. Nie kradnij Uczyć dzieci odpowiedzialności: nie podejmować za nie decyzji ........................... 77 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu Wychowywać do mówienia prawdy ....................... 83
9. Nie pożądaj żony bliźniego swego Kochać bezwarunkowo dzieci takimi, jakimi są ............. 87 10. Nie pożądaj żadnej rzeczy, która bliźniego jest Zazdrość jest główną przyczyną tego, że nie czujemy się szczęśliwi ............................. 95
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.